POZNAŃSKIE POMNIKI ADAMA MICKIEWICZA

Kronika Miasta Poznania 2001 Nr2 ; Pomniki

Czas czytania: ok. 42 min.

PRZEMYSŁAW MATUSIK

A dam Mickiewicz, ojciec polskiego romantyzmu ijeden z największych - o ile nie największy - polski poeta, należy do postaci, które Polacy najczęściej uwieczniali w stawianych na ulicach i placach swoich miast pomnikach. W tym względzie Poznań jest miejscem szczególnym - tu bowiem stanął pierwszy na ziemiach polskich pomnik Wieszcza, pomnik, który odcisnąć miał silne piętno na późniejszych rzeźbiarskich opracowaniach tej postaci. Godzi się również zauważyć, że w przeszłości, jak i obecnie, poznaniacy szczycić się mogą aż dwoma statuami twórcy Pana Tadeusza. Geneza pierwszego z poznańskich pomników wiąże się z wydarzeniami, które nastąpiły bezpośrednio po śmierci Mickiewicza 26 listopada 1855 r. Panujące wówczas nastroje doskonale oddaje notatka zamieszczona w krakowskim "Czasie": "Umarł więc Mickiewicz! Zgasła nasza największa literacka sława, jeden z największych poetycznych geniuszów swojego czasu! Wobec takiego ciosu dotykającego wszystkich, każdy inny przedmiot nie wzbudza zajęcia"l. W Poznańskiem śmierć poety tym silniej odczuwano, że była to jedyna - poza jego rodzinną Litwą - polska prowincja, która miała okazję gościć, choć krótko, autora Dziadów. Dla wielu Poznańczyków śmierć Mickiewicza oznaczała więc nie tylko utratę wielkiej postaci życia narodowego, ale i człowieka znanego osobiście. Rozpamiętywanie straty rychło zyskało praktyczny wymiar. W Paryżu zainicjowano zbiórkę na specjalny fundusz narodowy dla dzieci Mickiewicza, który stanowić miał - jak ujmowali to inicjatorzy - "wystawiony mu niezwłocznie pomnik". W Poznaniu ponoć owa kwesta nie tylko przyniosła dobry plon, ale i wyłoniła, jak się zdaje, grono osób, które postanowiły uczcić pamięć poety specjalną żałobną uroczystością. Inicjatorem uroczystości był znany poznański lekarz i społecznik Teofil Matecki. On też stanął na czele stworzonego ad hoc Komitetu Organizacyjnego, do którego weszło kilka jeszcze postaci ze środowiska inteli

gencko-mieszczańskieg0 2 . Skład tego Komitetu, stanowiącego raczej grupkę znajomych niż przemyślnie skonstruowane gremium (w końcu nie weszła doń żadna z pierwszoplanowych postaci ówczesnego życia politycznego, żaden przedstawiciel wielkopolskiej arystokracji i wyższego duchowieństwa), wydaje się oddawać jego spontaniczną genezę i z zamierzenia efemeryczny, ograniczony do realizacji jednego przedsięwzięcia charakter. Uroczystość żałobna, która przybrała kształt symbolicznego pogrzebu, odbyła się 15 stycznia 1856 r. w kościele Św. Marcina, wyprzedzając niemal o tydzień złożenie do grobu szczątków poety na cmentarzu w Montmorency. Przybyłe na nią tłumy Wielkopolan tak hojnie zasiliły kwestujące w jej trakcie poznańskie damy, że nie tylko pokryte zostały wszelkie koszty tego przedsięwzięcia, ale pozostało też kilkaset talarów nadwyżki. A ponieważ "te pieniądze złożono na cześć Mickiewicza, przeto postanowili Matecki ijego koledzy użyć ich tylko w tym celu i tak powzięli zamiar wystawienia pomnika, którą to myśl publiczność z zapałem przyjęła"3. Zapał publiczności przełożył się na kolejne, hojnie składane przez wielkopolskie społeczeństwo datki. Poznaniacy nie byli jedynymi, którzy uznali, iż w stosunku do Mickiewicza nie należy poprzestać jedynie na horacjańskim Exegi monumentum. Zlecenie na wykonanie posągu Mickiewicza naturalnej wielkości 4 otrzymał wtedy, jak donosił krakowski, ale pełniący wówczas funkcję gazety ogólnopolskiej "Czas" z 27 stycznia 1856 r., przebywający w Rzymie młody rzeźbiarz Henryk Stattler. Natomiast szukający wykonawcy swojego pomnika poznaniacy udali się do lepszego niż Stattler rzeźbiarza, a mianowicie do mieszkającego w Paryżu Władysława Oleszczyńskiego. Oczywiście teoretycznie krąg wykonawców nie musiał się ograniczać do polskich rzeźbiarzy, jednak w przypadku pomnika Mickiewicza raczej "wypadało", by wizerunek największego polskiego poety wzniósł polski artysta. Po drugie inteligencko-mieszczański skład Komitetu budowy pomnika i zakres posiadanych przez jego członków kontaktów ograniczał w jakiejś mierze możliwości poszukiwań wykonawcy, po trzecie wreszcie istotnym ograniczeniem w tej mierze pozostawać musiały względy finansowe. W tym kontekście wybór Władysława Oleszczyńskiego (1807-1866) był dość naturalny i trzeba powiedzieć - całkiem dobry. Ten uczeń Pierre Jeana Davida d'Angers był wziętym artystą o uznanym dorobku, właścicielem pracowni rzeźbiarskiej w Paryżu i chyba najlepszym polskim rzeźbiarzem swego pokolenia. Prócz wysokiej artystycznej klasy zaletą Oleszczyńskiego było i to, że osobiście doskonale znał Mickiewicza, co miało zaowocować wizerunkiem bardzo wiernie oddającym rysy oryginału. Dla samego Oleszczyńskiego poznańska propozycja była wysoce satysfakcjonująca, nie tylko z powodu łączących go z Mickiewiczem więzi, ale przede wszystkim ze względu na perspektywę stworzenia pierwszego w kraju pomnika poety. Dlatego też bardzo szybko - już w marcu 1856 roku - gotowy był pierwszy projekt pomnika. Oleszczyński zerwał z silną jeszcze wówczas klasycystyczną konwencją, gdyż, jak pisał, niedorzecznością należałoby nazwać pomysł wystawienia po grecku lub rzymsku "Mickiewicza, któregośmy wszyscy osobiście znali, z nim żyli, którego geniuszjest zupełnie odrębny, par excellence polski". W tej mierze po

Przemysław Matusik

Ryc. 1

woływał się także na zdanie samego Mickiewicza, który miał osobiście i kilkakrotnie "z największą energią gromić" samego Bertela Thorwaldsena za jego klasycystyczny pomnik polskiego bohatera, ks. Józefa Poniatowskieg0 5 . Warto przytoczyć tu krótką dyskusję, jaka odbyła się na łamach "Czasu", dotyczącą koncepcji posągu Mickiewicza przygotowywanej w owym okresie przez Stattlera. Redaktorzy pisma z jednej strony ganili pomysły uformowania pomnika na wzór thorwaldsenowskiego ks. Józefa 6 (znamienne, jak bardzo warszawski pomnik zaważył na wyobraźni współczesnych!), z drugiej strony nie przypadły im do gustu pogłoski o zamiarze owinięcia postaci Wieszcza romantycznym płaszczem a'la lord Byron, nadającym mu pozór"... bandyty włoskiego czatującego zza skały na podróżnych". Sugerowali natomiast, że ".. .kapota szaraczkowa zapięta pod szyję i sięgająca niżej kolan - ten włos bielejący zaczesany w gó

rę - ten wyraz powagi w obliczu i ruchach - zgoła te wszystkie cechy charakteryzujące go na nie wiele lat przed zgonem, byłyby może właściwsze do unieśmiertelnienia w posągu godnem dłutem"7. N awet jeśli Oleszczyński znał ten artykuł, to wydaje się, iż - przygotowując pomnik w dużej mierze w zgodzie z zawartymi w "Czasie" przepisami - kierował się przede wszystkim własną intuicją i oczekiwaniami współczesnych odbiorców. Za cel postawił sobie wierne oddanie rysów zmarłego poety oraz szczególnych cech jego osobowości. Mickiewicza cechować miało bowiem z jednej strony silne poczucie własnej wielkości, które łączyło się z całkowitą abnegacją co do stroju. Po wtóre, jeśli typ "fizjonomii i postaci" poety "w stanie spokojnym" - szczególnie przy końcu życia - "nie był monumentalnym i nie zapowiadał genialności", to przecież był jeszcze inny Mickiewicz, Mickiewicz wykładowca, dyskutant, człowiek pełen natchnienia. Takim go w każdym razie zapamiętał Oleszczyński i takiego miał ambicję przedstawić 8 .

A przedstawił go ostatecznie w pozycji wyprostowanej, z lewą dłonią lekko przyciskającą leżącą na skale kartę papieru. Prawa ręka przytrzymywała udrapowany płaszcz, nadający rzeźbie mocny, dynamiczny wyraz. Jak widać, bez płaszcza obejść się nie dało, aby, jak pisał Oleszczyński, zakryć nim "niemałowniczy surdut", uważając zarazem, by przez zbytnie udrapowanie nie uczynić pomnika pretensjonalnym"9. Wydaje się, iż cel ten został osiągnięty. Współcześni rozumieli, iż artysta przedstawił Mickiewicza "w porze jego najwyższej, poetycznej, w chwili tworzenia Dzżadów"IO i wyrażali swe uznanie. Jednym z nich był sam wielki Michelet. Artystyczna propozycja Oleszczyńskiego spodobała się również poznańskiemu Komitetowi. Jedyną rzeczą, co do której panowała jakiś czas niejasność, był materiał, z którego pomnik miał być wykonany. Początkowo poznaniacy chcieli posągu z marmuru czy nawet brązu (z uwagi na koszty ten ostatni nie mógł chyba wchodzić w grę), natomiast Oleszczyński zaproponował stosowany przez Francuzów i sprawdzony w paryskich instytucjach publicznych kamień conflant.

Propozycja artysty została ostatecznie zaaprobowana.

Prace zakończyły się w czerwcu 1857 roku i 9 sierpnia statua Adama Mickiewicza ruszyła koleją żelazną do PoznanialI. Na wieść o zakończeniu dzieła członkowie Komitetu musieli niezwłocznie podjąć decyzję, gdzie posąg wieszcza stanie (rzeźba Oleszczyńskiego tworzona była niejako "in abstracto", bez konkretnej lokalizacji). Wybór nie był łatwy, bo - jak słusznie podkreśla Zdzisław Grot - zamknięty w murach twierdzy Poznań nie miał wielu miejsc odpowiednich do tego celu, tym bardziej że władze nie wyrażały zgody na ustawienie pomnika na którymkolwiek z publicznych placów miejskich 12 . Wtedy pojawił się pomysł, by statuę Mickiewicza ustawić na terenie prywatnym, obok kościoła św. Marcina, gdzie niegdyś mieścił się parafialny cmentarz. Nie bez znaczenia był tu oczywiście fakt, iż jednym z członków Komitetu był świętomarciński proboszcz Maksymilian Kamiński. W tej sprawie zwrócono się w końcu lipca do Rejencji Poznańskiej. Rozpatrujący podanie dyrektor Działu Spraw Wewnętrznych (Abteilung des Inneren) August von Seiter postanowił zasięgnąć informacji w Prezydium Policji, zapytując, czy w życiu i pismach Mickiewicza przejawiały się ja

Przemysław Matusikkieś tendencje polityczne, a jeśli tak, to jakie. Obszerny życiorys Mickiewicza, który Selter otrzymał z Policji, nie pozostawiał cienia wątpliwości w obu tych kwestiach, co zaowocowało decyzją odmowną. Jednocześnie sugerowano, by pomnik umieścić po prostu wewnątrz kościoła św. Marcina 13 . Komitet usiłował się odwołać do Naczelnego Prezesa Prowincji Poznańskiej Eugena von Puttkammera, podkreślając poetycką wielkość Mickiewicza zestawianego z Goethem i Schillerem, minimalizując jego polityczne zaangażowania oraz wskazując na wysoką artystyczną rangę pomnika Oleszczyńskiego i znaczenie monumentu dla upiększenia miasta. Na ostateczną odpowiedź Puttkammera trzeba było czekać aż do 14 marca 1858 r. 14 Była negatywna. W postępowaniu władz pruskich trudno dopatrzyć się jakiejś szczególnej złośliwości. Z pruskiego punktu widzenia decyzja ta była w pełni racjonalna: polityczny potencjał tkwiący w osobie i dziele Mickiewicza wydawał się oczywisty. Zarazem jednak była to decyzja nie do obrony na forum publicznym. Do tego bowiem forum odwołali się teraz Polacy i było to posunięcie bezbłędne. Oto bowiem 13 kwietnia 1858 r., przy okazji dyskusji w Landtagu nad budżetem sztuki i nauki, z interpelacją w sprawie pomnika wystąpił poznański poseł Władysław Bentkowski. W swym znakomitym przemówieniu wykorzystał wszystkie możliwości tkwiące w temacie. Zestawienie wielkości poety i zaciszności miejsca, w którym jego pomnik miał stanąć, z paragrafem 93 kodeksu karnego, na który powoływały się władze, a mówiącym o "niedozwolonym stawianiu w miejscu publicznym symboli buntu", wywołało salwy śmiechu wśród posłów. Zapytywał też, jak zareagowałaby niemiecka opinia publiczna, gdyby władze duńskie odmówiły wystawienia prostego pomnika Schillera lub Goethego w ogrodzie cmentarnym Kilonii, Itzerhoe albo Glueckstadtu. Wystąpienie Bentkowskiego, wspartego następnie przez katolickiego posła i historyka sztuki Augusta Reichenspergera, zmusiło zarówno ministra spraw wewnętrznych jak i premiera do zdystansowania się wobec decyzji władz poznańskich 15 . Sprawa wlokła się jednak jeszcze kilka miesięcy. Wreszcie w nowej sytuacji politycznej, po obaleniu gabinetu Otto Theodora von Manteuffla i po ponownej interwencji Komitetu, 27 grudnia, a więc kilka dni po 60. rocznicy urodzin poety, pozytywną decyzję podjął sam książę regent Wilhelm. Od decyzji do realizacji minąć musiało jeszcze kilka miesięcy, aż wreszcie 7 maja 1859 r. dokonano odsłonięcia pomnika przy kościele Św. Marcina 16 . Uroczystość, na którą przybyły tłumy, odbyła się w całkowitym milczeniu. Poznaniowi przybył nowy i pierwszy w XIX wieku pomnik i to pomnik o polskim charakterze. Początkowo nie był on ośrodkiem żadnego żywszego kultu. Warto jednak odnotować interesujący incydent, jaki miał miejsce w 1861 roku.

Przez ziemie polskie, nie omijając Poznańskiego, przetoczyła się wówczas fala demonstracji narodowych z ich szczególną, właściwą temu czasowi formą - kościelnymi nabożeństwami w patriotycznej intencji połączonymi ze śpiewem pieśni narodowych. Młodzi poznańscy demokraci próbowali wyjść poza tę formułę. Oto 23 października pojawiła się w "Dzienniku Poznańskim" niepodpisana notatka zapraszająca wszystkich Poznańczyków (łącznie z włościanami) na uroczystość postawienia krzyża w intencji pomordowanych "braci w Królestwie i na

Rys. 2. Pomnik Adama Mickiewicza, fot. z 1883 r. Ze zb. MHMP.

Litwie" na "placu Mickiewicza przy kościele Św. Marcina w Poznaniu". Uroczystość miała się odbyć w niedzielę 27 października po południu, w zaproszeniu nie wspomniano jednak, że miejscem zbiórki będzie kościół Filipinów na Sródce, położony dokładnie po przeciwnej stronie miasta. Owa procesja z krzyżem miała przejść przez cały Poznań, co uczyniłoby z tego wydarzenia największą polską demonstrację narodową XIX wieku. Była zarazem rodzajem testu na tolerancję władz wobec publicznych demonstracji polskich. Władze zareagowały szybko, zdecydowanie zakazując przemarszu 17. W następnych latach pomnik nie wzbudzał, jak się wydaje, większych emocji. Ze względu na ograniczenia pruskiego prawa, organizowane od 1878 roku przez Towarzystwo Stella uroczystości mickiewiczowskie miały charakter za

Przemysław Matusikf Ryc. 3. PomnikAdama Mickiewicza, pocztówka wykonana zapewne podczas obchodów setnej rocznicy urodzin poety w 1898 r. z niezrealizowanymi postaciami symbolizuj ącymi polskie rzeki: Wisłę, Wartę i Niemen.

Ze zb. MHMP.

*. ' I P Pmknięty i odbywały się w sali Bazaru, a później w Teatrze Polskim. Jedynie przy okazji nabożeństwa w intencji poety odbywającego się w kościele św. Marcina składało się wieniec lub kwiaty pod pomnikiem. W trakcie jednej z akademii ku czci poety z okazji 100-leciajego urodzin w 1898 roku, pomnik poety... stanął na scenie Teatru Polskiego; hołd wyśpiewali mu przedstawiciele wszystkich stanów, co trzeba traktować jako swego rodzaju uroczystość zastępczą wobec niemożności publicznego uczczenia Wieszcza 18 . Rok 1898 przynosi odsłonięcia pomników Mickiewicza w Krakowie i w Warszawie. Efektowność nowych pomników musiała denerwować poznaniaków. Istotną rolę odgrywał również fakt, iż w następnych latach władze niemieckie

przystąpiły do realizacji nowej koncepcji urbanistycznej Poznania - miasta rezydencjonalnego (Residenzstadt), którego istotnym elementem były stawiane na poznańskich placach pomniki. W zestawieniu z tymi spiżowymi realizacjami nasza kamienna statua ustawiona przy świętomarcińskim kościele wyglądać musiała dość skromnie i zamiast podkreślać znaczenie polskości mogła być odbierana wręcz jako symbol polskiej cywilizacyjnej wtórności. Ambicjom zmiany tego stanu rzeczy przyszedł w sukurs Roman Plewkiewicz, wielkopolski przedsiębiorca i mecenas różnych przedsięwzięć społecznych i kulturalnych, zaś sprawę przebudowy wziął pod swoje skrzydła dozór parafii św. Marcina (Kirchenvorstand), w skład którego wchodziły znaczące postaci polskiego życia społecznego. Pomysł polegał na zastąpieniu kamiennej figury Mickiewicza - brązową, z czym wiązałoby się przesunięcie pomnika bliżej ul. Święty Marcin i umieszczenie przed nim kamiennej balustrady z dwoma alegorycznymi figurami. Zlecenie przekazano pochodzącemu z Wielkopolski wybitnemu i cenionemu rzeźbiarzowi Władysławowi Marcinkowskiemu. W listopadzie 1902 roku dozór świętomarciński wystąpił do Policji Budowlanej o zezwolenie na rozpoczęcie prac; argumenty, jakimi się posłużono, odnosiły się zarówno do uszkodzeń, jakich doznał pomnik w wyniku działań czynników atmosferycznych, jak i chęci dostosowania wyglądu tego miejsca do nowego, reprezentacyjnego charakteru miasta. Pozwolenie zostało wydane w czerwcu 1903 roku, mimo różnych wątpliwości, głównie politycznej natury19. Prace rozpoczęto w marcu, a nowy pomnik stanął przy kościele św. Marcina

Ryc. 4. Pomnik Mickiewicza po przebudowie w latach 1903-04, pocztówka. Ze zb. MHMP.

Przemysław Matusik

w październiku 1904 roku. Monument otoczono granitową balustradą wykonaną przez początkującego wówczas architekta Rogera Sławskiego. Na balustradzie umieszczono dwie, wykonane przez Marcinkowskiego, alegoryczne postaci: z lewej strony wiejskiego chłopca trzymającego urnę, symbol przeszłości, z prawej wiejską dziewczynę wyciągającą ku Wieszczowi rękę z polnymi kwiatkami. Stary, kamienny pomnik stanął na dziedzińcu Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, który zaczął pełnić w tym czasie funkcje swego rodzaju lapidarium narodowych polskich pamiątek 20 . Poznaniacy byli z nowego pomnika bardzo zadowoleni, choć zasadniczo nie wpłynęło to na ożywienie kultu poety. Znaczniejsza uroczystość odbyła się jedynie z okazji 50-lecia śmierci Mickiewicza, a jej ozdobą była piękna iluminacja pomnika 21 . Przełom przyniosły dopiero lata 1912-13. Wynikało to zapewne z faktu szybkiej narodowej radykalizacji młodszego pokolenia Wielkopolan, kontestującego legalistyczne strategie aktywności narodowej proponowane przez poznański establishment polityczny. Pierwszym symptomem zmian były obchody rocznicy powstania listopadowego 29 listopada 1912 r. Po nabożeństwie w kościele św. Marcina przed pomnikiem Mickiewicza zebrał się tłum ludzi, który po odśpiewaniu pieśni narodowych rozszedł się spokojnie do domów 22 . Ta pokojowa, acz nielegalna demonstracja zwiastowała nowe zjawisko nie tylko w zakresie metod walki o polskie cele narodowe, ale i rozumienia funkcji pomnika Mickiewicza. Jeśli bowiem dotąd pomnik funkcjonował zwykle w kontekście tradycji związanej z postacią poety, o tyle teraz stawał się uniwersalnym symbolem narodowym. Było to zresztą zrozumiałe - pomnik Mickiewicza był jedynym polskim symbolem funkcjonującym w poznańskiej przestrzeni publicznej. Do podobnych wydarzeń doszło w trakcie obchodów 50. rocznicy powstania styczniowego w 1913 roku, po których władze pruskie wystawiły stały posterunek policji przed pomnikiem. W niedzielę 20 lipca tego roku, gdy w kościele Św. Marcina odbywały się uroczystości z okazji srebrnego jubileuszu Towarzystwa Samokształceniowego "Iskra", jeden z młodych ludzi złożył pod pomnikiem wieniec z czerwoną szarfą, za co został zatrzymany przez stróżujących przed pomnikiem policjantów. Rozpoczęły się starcia, bitwa z policją i aresztowania. Choć do południa sytuację udało się opanować, zamieszki wybuchły na nowo po południu i trwały do późnej nocy. W poniedziałek i wtorek pod pomnikiem gromadziły się grupki młodych Polaków i dochodziło do kolejnych utarczek z policją. W wyniku starć przed sądem stanęło 38 osób, głównie młodych ludzi ze środowiska rzemieślniczeg0 23 . Tak gwałtowne, jak na poznańskie warunki, zajścia były zjawiskiem zupełnie nowym i zaskakującym. Nic więc dziwnego, że dla młodych poznaniaków, tych, którzy brali w nich czynny udział i tych, którzy byli ich świadkami, stanowiły swego rodzaju pokoleniowe doświadczenie, rodzaj politycznej i narodowej inicjacji, do której odwoływać się będą jeszcze kilkadziesiąt lat później. Do podobnych zajść pod pomnikiem Mickiewicza doszło także w 1917 roku w związku z wielkimi obchodami kościuszkowskimi w Poznaniu oraz w 1918 roku głównie przy okazji ciągnących się kilka dni demonstracji związanych z zawarciem pokoju brzeskieg0 24 . Już niedługo ujawniane w trakcie tych demonstracji niepodległościowe emocje znaleźć miały swe wypełnienie.

W niepodległej Rzeczypospolitej pomnik przestał być symbolem oporu, stał się częścią normalnego krajobrazu miasta. Choć wspominano niekiedy o potrzebie godniejszego uczczenia Wieszcza, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Kilkudziesięcioletnie dzieje pierwszego poznańskiego pomnika Mickiewicza, dłuta Oleszczyńskiego, zakończyło zajęcie Poznania przez wojska hitlerowskie we wrześniu 1939 roku. Pomnik przetrwał jeszcze kilka miesięcy, został rozebrany 21 kwietnia 1940 r. 25 Po wyzwoleniu przed nowymi władzami miejskimi stanęło wielkie dzieło odbudowy zniszczonego śródmieścia. Jej koncepcja miała być wypadkową dwóch założeń: z jednej strony rekonstrukcji najbardziej cennych, historycznych fragmentów, z drugiej - nadania miastu nowocześniejszego, bardziej funkcjonalnego kształtu. W tych ramach rozgorzeć miał też spór o pomnik Mickiewicza. Jeden z pierwszych projektów umiejscowienia pomnika Mickiewicza w nowym kontekście sformułował Władysław Marcinkowski, który uznał, że nowemu Poznaniowi potrzeba przede wszystkim pomników Słowackiego i Mickiewicza, które stanęłyby w miejscach reprezentacyjnych, w okalającym śródmieście kompleksie parków 26 . O tej koncepcji przypomniano sobie na początku 1948 roku, w trakcie przygotowań do obchodów 100-lecia Wiosny Ludów. Na jednym z posiedzeń komitetu obchodów rocznicy ktoś podał projekt wzniesienia z tej okazji pomnika Adama Mickiewicza, co było o tyle dziwne, że w trakcie poznańskich wydarzeń 1848 roku w Wielkopolsce przebywał nie autor Pana Tadeusza, ale jego wielki adwersarz Juliusz Słowacki. Wydaje się, iż elementem rozstrzygającym była w tej mierze niemal stuletnia tradycja pomnika Mickiewicza w Poznaniu. Z dniem 1 kwietnia rozpisany został przez zarządy główne Związku Polskich Artystów Plastyków i Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej konkurs, lokalizujący przewidywany pomnik Wieszcza na miejscu ogołoconym po rozbiórce pomnika Serca Jezusowego, na placu przed Collegium Minus. Na konkurs wpłynęło 29 prac. Poza konkursem wystąpił wybitny rzeźbiarz Xawery Dunikowski, który zaproponował wzniesienie monumentalnej, bo równej wysokością wieży zamku cesarskiego postaci Wieszcza, wybudowanej z kamienia pozyskanego z rozbiórki tegoż zamku (ryc. 8). W zamkniętym pod koniec roku konkursie I nagrodę zdobył projekt autorstwa rektora warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych Franciszka Strynkiewicza 27 . Do realizacji tego projektu jednak nie doszło. Obchody rocznicy Wiosny Ludów minęły, Komitet się rozwiązał, brakowało pieniędzy, zaś wbrew zdaniu plastyków nowoczesna forma zgłoszonych projektów wzbudziła szereg kontrowersji, by nie wspomnieć już o oporze wobec zastąpienia pomnikiem Wieszcza pomnika Serca Jezusowego. I tu pojawiła się nowa inicjatywa, która wyszła z grona członków Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania. Ta zasłużona dla Poznania, działająca od czasów przedwojennych organizacja była jedną z niewielu enklaw autentycznej społecznej aktywności w dobie komunistycznej centralizacji i uniformizacji. Już w 1950 roku - wobec niepowodzenia realizacji projektu konkursowego - w łonie tegoż Towarzystwa doszło do sformułowania pomysłu odbudowy pomnika Oleszczyńskiego. Zastrzec trzeba, że wszystko to nie miało żadnego podtekstu politycznego, Mickiewicz był jak najbardziej politycznie po

Przemysław Matusik

Ryc. 5. Projekt konkursowy autorstwa rzeźbiarza Franciszka Strynkiewicza i architekta Konstantego Danka, I nagroda w 1948 roku. Ze zb. MKZ.

Ryc. 6. Druga wersja projektu konkursowego Franciszka Strynkiewicza Ze zb. MKZ.

prawny, zaś rekonstrukcja zabytków historycznych doskonale mieściła się w logice polityki kulturalnej ówczesnego państwa. Towarzystwo jednak nie miało siły przebicia potrzebnej do realizacji tej idei. Tymczasem mijały lata i zbliżała się stuletnia rocznica śmierci twórcy Pana Tadeusza. Wtedy, na fali przygotowywanych z wielkim rozmachem obchodów, w Poznaniu przypomniana została kwestia pomnika poety. Jako pierwszy wniósł ją Związek Literatów Polskich na posiedzeniu Rady Miejskiej w lutym 1954 roku. Ideę natychmiast podchwyciło Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania, rozpoczynając systematyczne propagowanie swego dawnego pomysłu odbudowy starego pomnika. Idea ta zyskała społeczną akceptację, czego wyrazem była pochodząca z lutego 1955 roku uchwała Klubu Profesorskiego Uniwersytetu Poznańskiego, właśnie przemianowanego na UAM, jednoznacznie opowiadająca się za przywróceniem Poznaniowi pomnika Oleszczyńskiego. Wydawało się również, że skłaniają się ku temu władze miejskie (prezydium MRN), które nawet zarysowały wstępny harmonogram prac nad rekonstrukcją pomnika i jego nowym umiejscowieniem na pi. Wolności. Tu jednak doszło dokontrakcji ze strony poznańskiego środowiska plastycznego, które zyskało sobie silne poparcie Ministerstwa Kultury i Sztuki. W tej atmosferze doszło do rozpisania w marcu 1955 roku nowego konkursu 28 . Wydaje się, że zarysowujący się z całą mocą spór miał wielopłaszczyznowe podłoże. Z jednej strony da się on zapewne opisać w kategoriach czysto estetycznych, jako przyczynek do recepcji tzw. nowoczesnej sztuki i rozchodzenia się jej estetyki z tradycyjnymi gustami odbiorców. Zwolennicy nowości, rekrutujący

Ryc. 7. Projekt konkursowy autorstwa Stanisława Homo- Poplawskiego, II nagroda w 1948 roku. Ze zb. MNP.

Ryc. 8. Projekt konkursowy Ksawerego Dunikowskiego z 1948 roku.

Ze zb. MNP.

Przemysław Matusik

się głównie ze środowiska plastycznego, ale także architekci i urbaniści, nawiązujący do awangardowych tendencji dwudziestolecia międzywoj ennego, dość niechętnym okiem spoglądali na sztukę XIX wieku, co prowadziło do publicznego deprecjonowania dzieła Oleszczyńskiego. Wysuwali wszelako szereg racjonalnych argumentów, negując sens rekonstrukcji autorskiego dzieła, która w efekcie będzie raczej wariacją na temat, i mówiąc o konieczności nadania pomnikowi Wieszcza bardziej monumentalnego wyrazu i postawienia go w miejscu rzeczywiście reprezentacyjnym dla zadośćuczynienia ograniczeniom, jakie na Polaków nakładały władze zaborcze w XIX wieku. Zwolennicy Oleszczyńskiego natomiast wskazywali na wysoką klasę tego dzieła, na jego artystyczną i historyczną wartość, a także na jego związek z walką polskiej młodzieży z pruską, co było osobistym doświadczeniem części z protestujących. Można wręcz powiedzieć, że protest był dziełem "pokolenia roku 1913" broniącego swej młodości i XIX-wiecznych tradycji, które deprecjonowała oficjalna PRL-owska historiografia. Do tego doszły z czasem nowe elementy: protest wobec lekceważenia opinii społecznej, niechęć wobec arogancji środowiska plastycznego i tzw. działaczy kulturalnych, wreszcie specyficznie poznańskie wyczulenie na wszystko, co usiłuje nam narzucić Warszawa.

Ryc. 9. Projekt konkursowy Jerzego J arnuszkiewicza, Bogdana Lacherta i Jana Knothego, IV nagroda w 1948 roku. Ze zb. MKZ.

Przeciwnicy nowego pomnika robili, co mogli, by zjednać ludzi do idei rekonstrukcji, a tymczasem zaproszeni do konkursu rzeźbiarze robili swoje. W początkach grudnia 1955 roku z nadesłanych ośmiu prac jury uznało za najlepszy projekt poznańskiego artysty Bazylego Wojtowicza, stwierdzając, iż jest to dzieło o "nieprzeciętnie wysokim poziomie artyzmu... ,,29. O ile dzieło Oleszczyńskiego przedstawiało Mickiewicza w pełni sił twórczych, w chwili tworzenia

Ryc. 10. Wystawa prac zgłoszonych do konkursu na pomnik Adama Mickiewicza, Muzeum Narodowe w Poznaniu, 1955 r. Ze zb. MNP.

Dziadów, o tyle Mickiewicz Wojtowicza to młody poeta, autor GrażYny i Konrada mi), to nie natchniony prorok, lecz skupiony, pogrążony w myślach twórca. Pomnik oczywiście wzbudził emocje. Zarzucano mu "niemęski" , zniewieściały wygląd, podkreślony przez długą szatę, a także i to, że pomnikowe oblicze nie jest "podobne" do Mickiewicza. Konkursowe rozstrzygnięcie nie zadowoliło również dość szerokiego już grona oponentów skupionych i zmobilizowanych przez TMMP. Z początkiem 1956 roku Towarzystwo przystąpiło do kontrataku. Jako swego rodzaju akt desperacji uznać trzeba pomysł przygotowania społecznego adresu w sprawie rekonstrukcji pomnika do premiera Józefa Cyrankiewicza. W liście datowanym na 4 lutego 1956 r. stwierdzano, że "żaden z nagrodzonych projektów swoją formą i treścią duchową nie odpowiada wielkości Adama Mickiewicza jako wodza narodu". Drugim argumentem był wysoki koszt realizacji samego projektu i przygotowania pi. Wolności. Dlatego też wnoszono o rekonstrukcję pomnika Oleszczyńskiego na dawnym miejscu. Adres do Cyrankiewicza podpisali, prócz członków Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania, przedstawiciele 20 różnych instytucji, m.in. rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, przedstawiciel Miejskiego Komitetu Frontu Narodowego, ZBOWID (organizacja kombatantów), członkowie chóru Harmonia, towarzystw ekonomicznych, archeologicznych, czterech organizacji inżynierów i techników i wielu innych. Pod adresem odnaleźć można podpisy tak wybitnych postaci, jak Józef Kostrzewski, Roman Pollak, Jerzy Młodziejowski, a także pięć nazwisk osób

Przemysław Matusik

występujących jako organizatorzy I Manifestacji Wolnościowej u stóp pomnika Adama Mickiewicza w 1912 roku 30 . Ta bezprecedensowa w ówczesnej sytuacji politycznej, bo spontaniczna, rzeczywiście oddolna akcja, niemożliwa jeszcze dwa, trzy lata wcześniej, nie przyniosła jednak jakiegokolwiek efektu, podobnie zresztą jak i inne próby oddziaływania na władze. Już wkrótce burzliwy Poznański Czerwiec 1956 roku i polityczny kryzys systemu stalinowskiego odwróciły uwagę od tego problemu. Do kwestii pomnika powrócono jesienią 1956 roku. Zwolennikom rekonstrukcji, mimo podejmowania rozlicznych działań, i tym razem nie udało się przekonać dysydentów do swoich racji. Powołany z początkiem 1957 roku komitet budowy pomnika przystąpił do realizacji proj ektu prof. W ojtowicza na placu przed Collegium Minus, obecnym pi. Mickiewicza, co oznaczało powrót do lokalizacyjnej koncepcji z 1948 roku 31 . Nie sposób nie sądzić, że jednym z powodów takiej właśnie lokalizacji była chęć zmiany charakteru placu kojarzonego powszechnie z wystąpieniem ludu Poznania 28 czerwca 1956 r. Na miejscu starego pomnika stanęła 22 lipca 1957 r. tylko pamiątkowa tablica wykonana przez Józefa Kaliszana.

Ryc. 11. Pomnik Adama Mickiewicza autorstwa Bazylego Wojtowicza i Czesława Woźniaka, stan współczesny, fot. G. Barciszewski

Wykonany w Gliwicach monumentalny odlew przewieziony został do Poznania i 29 maja 1960 r. nastąpiło jego uroczyste odsłonięcie 32 . Nie wydaje sięjednak, by wydarzeniu temu towarzyszył równie podniosły nastrój jak wówczas, gdy obok kościoła św. Marcina stawiano pierwszy pomnik Wieszcza. Jakimś symbolem tego jest fakt, iż mimo usilnych starań tylko ok. 6,5% potrzebnej na wzniesienie pomnika sumy pochodziło ze składek społecznych, resztę musiano pokryć z dotacji budżetowych 33 . Jeślijednak górujący nad placem Mickiewcz miał rozbudzać nowe skojarzenia, konkurujące ze wspomnieniami roku 1956, to zadanie to niezupełnie się udało. W 1968 roku komunistyczne władze zakazały wystawiania w warszawskim

Teatrze N arodowym największego z dramatów Mickiewicza Dziadów części III.

W odpowiedzi przez wszystkie uniwersyteckie ośrodki w Polsce przetoczyły się studenckie demonstracje. W Poznaniu oczywistym miejscem takiej demonstracji był plac przed pomnikiem Mickiewicza, gdzie 12 kwietnia zebrało się około tysiąca protestujących studentów. Następnego dnia do demonstracji w tym samym miejscu już nie doszło - zbierające się grupy młodzieży zostały rozpędzone pałkami przez oddziały ZOM0 34 . Tak powtórzyła się historia zajść poznańskich sprzed kilkudziesięciu lat, czego jednak, jak się wydaje, uczestnicy tych wydarzeń nie byli świadomi. W 1981 roku na placu, nieopodal pomnika wieszcza, nieoczekiwanie stanął inny pomnik - Poznańskie Krzyże. I to już z ich powodu pi. Mickiewicza stał się widownią wolnościowych demonstracji spod znaku "Solidarności" w ciemnych latach stanu wojennego. Spiżowemu posągowi Wieszcza przypadła rola niemego świadka, dramatycznie medytującego nad polskim losem. Nie jest to jednak koniec poznańskiej historii pomników Adama Mickiewicza.

Wśród poznańskich elit ciągle przecież była żywa sprawa pierwszego pomnika autorstwa Oleszczyńskiego. Tym razem inicjatywa wyszła ze środowiska Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, co oczywiście nie było przypadkowe, gdyż, jak pamiętamy, właśnie na dziedzińcu gmachu PTPN ustawiono oryginał dzieła Oleszczyńskiego. Prac nad wykonaniem kopii rzeźby podjął się poznański artysta Józef Petruk, ufundowana ona zaś została w całości ze składek społecznych, w czym szczególnie zasłużyło się środowisko PTPN. Uroczystego odsłonięcia pomnika na dziedzińcu PTPN dokonano w 200. rocznicę urodzin autora Dziadów, 24 grudnia 1998 r. 35

PRZYPISY:

1 "Czas", 7 XII 1855, nr 279, s. 1.

2 M. Mott y, Przechadzki po mieście, T. 1, Poznań 1999, s. 329; Z. Grot, Dzieje pomnika Mickiewicza w Poznaniu 1856-1939, Poznań 1998, s. 22. Opracowanie Z. Grota korzysta w dużym stopniu z pierwszego omówienia dziejów pomnika pióra K. Kanteckiego, Pomnik Adama Mickiewicza. Kartka Z dziejów Poznania, Poznań 1883. Praca Kanteckiego jest ważna z tego powodu, iż oparta jest na archiwum Komitetu Budowy Pomnika, które zostało w całości zniszczone w czasie ostatniej wojny. 3 M. Mott y, Przechadzki..., T. 1, s. 329.

4 WizerunekMickiewicza, "Czas", 2711856, nr23, s. 2.

5 Z. Grot, op. cit., s. 25-29.

6 O posągu Mickiewicza, "Czas", 30 I 1856, nr 25, s. 2. O zamiarze nawiązania do klasycznej formy posągu Thorwaldsena pisał w zamieszczonym pod tym tytułem materiale ojciec Henryka Stattlera, Wojciech Komeli, wybitny malarz, prostujący przytoczone w poprzednim artykule z 27 stycznia pogłoski co do pomnikowych planów syna (ów byronowski płaszcz). Redakcja gazety skrytykowała te pomysły. 7 Wizerunek Mickiewicza, "Czas", 2711856, s. 2.

8 Z. Grot, op. cit., s. 33.

9 Ibidem.

10 Ibidem, s. 29-30.

11 Ibidem, s. 34- 36.

Przemysław Matusik

12 Ibidem, s. 37-38.

13 Archiwum Państwowe w Poznaniu (dalej: APP), Prezydium Policji, sygn. 924, k. 11-15.

14 Z. Grot, op. cit., s. 39-41.

15 Pełny tekst przemówienia Bentkowskiego w "Nadwiślaninie" nr 30, 23 IV 1859, s. 1-2.

16 Z. Grot, op. cit., s. 48'" 19.

17 "Dziennik Poznański" nr 243 z 23 X 1861, s. 5; nr 247 z 27 X 1861, s. 4; nr 248 z 29 X 1861, s. 3. 18 Uroczystość Mickiewiczowska w Poznaniu, "Dziennik Poznański" nr 279 z 7 XII 1898, s.3. 19 Odpis decyzji Rejencji z 6 czerwca 1903 r., APP, Polizei - Praesidium, sygn. 2803, k. 200.

20 Z. Grot, op. cit., s. 63-66.

21 Por. relacje: "Posener Zeitung", 29 XI 1905, i "Posener N eueste N achrichten" z 30 XI1905. 22 "Kurier Poznański", nr 275 z l XII 1912, s.l.

23 Z. Grot, op. cit., s. 70-82.

24 W odniesieniu do demonstracji z lutego 1918, APP, Polizei - Praesidium, sygn. 2805, k. 48, 63-83. 25 Cz. Łuczak, Dzień po dniu w okupowanym Poznaniu, Poznań 1989, s. 118.

26 Obszerny list-memoriał W. Marcinkowskiego z 28 111946, APP, Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania (dalej: TMMP), sygn. 20, k. 79. 27 Relacja z konkursu: K. Malinowski, Pomnik Adama Mickiewicza w Poznaniu, "Kromka Miasta Poznania" R. XXII, 1949, s. 31-39.

28 Por. Protokoły Zarządu Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania z lat 1954-55, APP, TMMP, sygn. 4.

29 L. Tomaszewski, Konkurs na pomnik Mickiewicza w Poznaniu, "Przegląd Kulturalny" nr 5 O, 15 - 21 XII 1955, s. 5. 30 List do premiera Cyrankiewicza z 4 111956, APP, TMMP, sygn. 21.

31 Ostatnią dyskusję na temat pomnika i uchwałę Miejskiej Rady Narodowej o budowie pomnika Wojtowicza (w:) Sesja MR.N. poświęcona pomnikowi Adama Mickiewicza w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 1957, nr 1/2, s. 187-200. 32 H. Kondziela, Sprawozdanie Z działalności Komitetu Budowy pomnika Adama Mickiewicza w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 1961, nr 2, s. 115-118; także T. H. Nowak, Pomnik Mickiewicza znów w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 1960, nr 3, s. 113-123.

33 Por. J. Pazder, Miejsce pomnika, (w:) Materiały do studiów nad sztuką XIX wieku. T l: Pomniki w XIX wieku, pod redakcją J. Brendela, Poznań 1993, s. 14; S. Dykierska, Sprawozdanie finansowe Z działalności Komitetu Budowy Pomnika Adama Mickiewicza w Poznaniu za okres od 18 111957 do 31 III 1961, "Kronika Miasta Poznania", 1961, nr 2, s. 119. 34 A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne w PRL 1956-1989, Kraków 1992, s. 101.

35 S. Jakóbczyk, Zamiast posłowia, (w:) Z. Grot, Dzieje pomnika..., s. 97-104.

Pomnik Bismarcka w Poznaniu (1903-1919).

WITOLD MOLIK

W śród ponad pięciuset pomników Bismarcka wzniesionych w Niemczech i niemieckich koloniach poznański monument "żelaznego kanclerza", odsłonięty uroczyście 11 października 1903 r., nie wyróżniał się szczególnymi walorami artystycznymi, przez kilkanaście lat budził jednak duże emocje wśród mieszkających w mieście Polaków i Niemców. Warte szerszego omówienia są zatem przede wszystkim funkcje, jakie pomnik ten pełnił w polsko-niemieckiej walce narodowościowej we wschodnich prowincjach monarchii Hohenzollernów. Rozwijający się stopniowo w Niemczech od czasów kulturkampfu kult Bismarcka osiągnął swe apogeum na początku XX wieku i z czasem stał się ważnym czynnikiem życia publicznego monarchii Hohenzollernów. Około 1905 roku liczba pomników Bismarcka w Rzeszy niemieckiej przewyższała już liczbę monumentów poświęconych cesarzowi Wilhelmowi I. W wielu miejscowościach dzień bismarckowski (urządzany w okolicach 1 kwietnia każdego roku w rocznicę urodzin "żelaznego kanclerza") usuwał w cień oficjalne święto narodowe, jakim był dzień Sedanu poświęcony kolejnym rocznicom zwycięskiej bitwy z czasów wojny niemiecko-francuskiej w latach 1870/71. Kult Bismarcka szerzyli i wspierali głównie narodowi liberałowie i antysemici, konsekwentnie odrzucali go natomiast członkowie różnych "partii prawicowych", zwłaszcza w zachodnich i południowych NiemczechI. Opozycyjne stanowisko wobec kultu "żelaznego kanclerza" zajmowała też większość robotników, należących do niemieckiej partii socjaldemokratycznej bądź z nią sympatyzujących. Nie znajdował on jednak w ogóle zwolenników wśród Polaków, Duńczyków, Alzatczyków i przedstawicieli innych mniejszości narodowych, dlatego też w Poznańskiem i Prusach Zachodnich wzniesiono mniej pomników i wież Bismarcka niż w innych pruskich prowincjach 2 . Od 1867 roku różne miasta nadawały kolejno Bismarckowi tytuły

Witold Molik

Ryc. l. Widok od strony zamku cesarskiego na pomnik Bismarcka i wschodnią fasadę Akademii Królewskiej, pocztówka z ok. 1911 r. Ze zb. autorahonorowego obywatela. Gdy w 1895 roku obchodził on swoje osiemdziesiąte urodziny, był obywatelem honorowym ponad czterystu miast. Na tej długiej liście brakowało jednakże Gdańska, Poznania i Szczecina, a miasta Prus Wschod, nich i Zachodnich, Pomorza, Sląska i prowincji poznańskiej razem wzięte nadały mu nie więcej tytułów honorowego obywatela niż miasta małego księstwa Sachsen-Weimar 3 . Na wschodzie i północy państwa pruskiego kult "żelaznego kanclerza" krzewiły głównie grupy niemieckich mieszkańców, "które popierały w duchu Bismarcka pełną germanizację Polaków i Duńczyków"4. Dużą rolę kult Bismarcka odgrywał zwłaszcza w działalności propagandowej Niemieckiego Związku Kresów Wschodnich, który nazywano potocznie Hakatą - od pierwszych liter nazwisk trzech głównych jego założycieli: Perdinanda Hansemanna, Hermanna Kennemanna i Heinricha Tiedemanna. Ci przywódcy wschodnioniemieckich nacjonalistów gorliwie powoływali się przy każdej okazji na swoje kontakty z "żelaznym kanclerzem", a samą organizację uznawali często za jego dzieło 5 . Istotnie, niemiecki Związek Kresów Wschodnich utworzono wkrótce po słynnej pielgrzymce ok. 1700 poznańskich Niemców w dniu 16 września 1894 r. do Warcina. Bismarck wygłosił wówczas do nich trwające ponad godzinę przemówienie. Nie powiedział w gruncie rzeczy nic nowego; jak wiele razy poprzednio, podkreślił konieczność walki przeciw odbudowaniu Polski i o umocnienie niemczyzny we wschodnich prowincjach Prus 6 . Jednak wielu uczestnikom pielgrzymki, a zwłaszcza jej organizatorom, mocno utkwił w pamięci fragment, którym założyciel Rzeszy zakończył swoją mowę: "My śpiewamy: »Mocno i wiernie stoi straż nad Renem«. Ale jeszcze mocniej stoi straż nad Wartą i Wisłą, gdzie bez ani jednego skrawka ziemi obejść się nie możemy"7. Słowa te stały się dla Hansemanna, Kennemanna i Tiedemanna zachętą do zrealizowania zamiaru utworzenia organizacji, która zajmowałaby się wzmacnianiem niemczyzny na wschodzie monarchii Hohenzollernów Po powrocie z Warcina wydali odezwę zachęcającą do udziału w zebraniu konstytucyjnym Związku Popierania Niemczyzny na Kresach Wschodnich w dniu 3 listopada 1894 r. w Poznaniu. Przybyło na nie ok. 80 wschodnich Niemców. Jednym z głównych mówców był Tiedemann, który genezę zakładanej organizacji wyprowadził od warcińskiej pielgrzymki 8 . Uczestnicy zebrania przesłali Bismarckowi hołdowniczy telegram, a 18 listopada także wydrukowany statut i pierwszą listę członków związku. Wkrótce na ręce Ferdinanda Hansemanna nadeszła odpowiedź. Książę wyraził w niej swą radość z powstania związku, a później stale i życzliwie śledził jego działalność 9 . W ten sposób Bismarck stał się patronem i "ojcem duchowym" Hakaty oraz najbardziej czczonym przez jej członków herosem narodowym.

W tej sytuacji podjęcie przez zarząd związku starań o wzniesienie w Poznaniu pomnika Bismarcka - jako "widocznego symbolu niemieckiej wierności i wdzięczności" - było już tylko kwestią czasu. Na początku 1900 roku grupa miejscowych "pełnych zachwytu wielbicieli" "wielkiego kanclerza" postanowiła ogłosić wezwanie do składania datków na ten cel 10 . Cztery miesiące później pojawiło się ono na łamach czasopisma związku "Die Ostmark". Stwierdzano w nim, że Niemcy w Marchii Wschodniej mają szczególnie duży dług wdzięczności wobec Bismarcka, już w 1848 roku dostrzegł on bowiem "swym proroczym wzrokiem", że "rozwój narodowy elementu polskiego" we wschodnich prowincjach Prus byłby niebezpieczny dla mieszkających tam Niemców. Później, już jako kanclerz nowo utworzonej Rzeszy, skutecznie realizował politykę wspierania ludności niemieckiej w tych prowincjach. Dalej podkreślano, że pomnik Bismarcka powinien być "symbolem niemczyzny w Poznaniu, uzmysławiającym nam, Niemcom, obowiązującą tam straż nad Wartą, a także znakiem, że niemiecki orzeł nigdy nic nie oddaje z tego, w co raz wbije swoje szpony"ll. Wszystkich członków i przyjaciół związku serdecznie proszono więc o wpłacanie składek na ten tak potrzebny pomnik. Już w maju 1900 roku duże sumy ofiarowali założyciele Hakaty (Kennemann i Tiedemann po 5 tys, a Hansemann tysiąc marek), chcąc zapewne dać przykład innym członkom 12 . Składki wpływały bezpośrednio na specjalne konto w Ostbank fur Handel und Industrie w Poznaniu i przez biuro Hakaty w Berlinie, które prowadziło szeroką akcję pozyskiwania darczyńców i zbierania funduszy z kół lokalnych związku w całej Rzeszy13. Wkrótce po opublikowaniu odezwy w "Die Ostmark" utworzył się komitet budowy pomnika, w skład którego weszli członkowie zarządu Hakaty oraz przedstawiciele władz prowincjonalnych i miejskich. N a zebraniu komitetu 22 września 1900 r. nadburmistrz Richard Witting przedstawił trzy propozycje lokalizacji monumentu: na pi. Wilhelmowskim (obecnie pi. Wolności), w miejscu, gdzie stał pomnik Lwa zNachodu, który mógłby zostać przeniesiony na inny plac; na ul. Wilhelmowskiej (AL Marcinkowskiego), między przecinającymi ją ulicami Fryderyka (ul. 23 Lutego) i Seeckta (ul. Solna); przed Bramą Berlińską

Witold Molik

na końcu ul. Św. Marcin, na miejscu przewidzianych do rozbiórki wałów poznańskiej twierdzy. Wszyscy uczestnicy zebrania za najlepszą uznali trzecią z wymienionych propozycji 14 , mimo że wybrany plac miał powstać dopiero po rozebraniu wałów fortecznych i Bramy Berlińskiej. Jesienią 1900 roku plany zagospodarowania terenów pofortecznych pozostawały jeszcze na papierze, dużo czasu pochłaniały bowiem trudne pertraktacje z władzami wojskowymi w sprawie odszkodowania za ziemie, które wojsko miało odstąpić miastu. Ciągnęły się one przez następnych kilkanaście miesięcy, gdyż władze miejskie nie posiadały odpowiednich funduszy. Uzgodnioną sumę 12 milionów marek wydatkowano ostatecznie ze skarbu państwa pruskiego.

W ten sposób stało się ono właścicielem 114 hektarów terenów, na których zamierzano założyć parki i wznieść reprezentacyjne gmachy. Zarządzenie zezwalające na rozbiórkę fortyfikacji Wilhelm II podpisał dopiero 3 września 1902 r. Ostatecznie okazało się więc, że pomnik Bismarcka zostanie wzniesiony na placu należącym nie do miasta, lecz do państwa. Przeciągające się oczekiwania na wytyczenie i uporządkowanie placu spowodowały znaczne spowolnienie akcji zbierania składek. Od jesieni 1900 roku wpływały one rzadziej i w mniejszej wysokości. Regularnie spotykali się natomiast członkowie komitetu budowy pomnika. Jego akta nie zachowały się, nie można więc odtworzyć przebiegu dyskusji nad koncepcją i wymową ideową, jaką - zdaniem członków komitetu - miał wyróżniać się pierwszy w Marchii Wschodniej pomnik "żelaznego kanclerza". Wydaje się, że zrezygnowano z ogłoszenia otwartego konkursu i wykonanie pomnika zlecono Gustavowi Eberleinowi. Zachowane źródła nie informują, dlaczego wybrano właśnie Eberleina. Można przypuszczać, że szukano renomowanego rzeźbiarza, który wykonałby dzieło zgodnie z wymaganiami artystycznymi i ideowymi członków komitetu. Eberlein mógł spełnić te oczekiwania. Cieszył się sławą znakomitego artysty, "jednej z wielkości w królestwie sztuki", od 1893 roku piastował stanowisko profesora w berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych, posiadał stałe atelier w Berlinie i Hannoverschen Miinden oraz przez pewien czas pracownie w Rzymie, Nowym Jorku i Buenos Aires, był twórcą wielu wysoko ocenianych narodowych pomników,

4&śe*'**ih? & iśsĄssSśU« ·

Ryc. 2. Autoportret Gustava Eberleina, relief z 1888 r. Reprod. z R. Grim, Der Bildhauer, Maler und Dichter Gustav Heinrich Eberlein, "Berichte zur Denkmalpflege in Niedersachsen", 1985, nr 2w tym cesarza Wilhelma I w kilku niemieckich miastach. Na początku XX wieku był u szczytu swej artystycznej kariery, realizował wówczas dwa prestiżowe zamówienia: pomnik Richarda Wagnera dla Berlina (1901) i pomnik J ohanna Wolfganga Goethego, który Wilhelm II w 1902 roku z okazji swych 43. urodzin ofiał R .15 rowa zymoWl. Po otrzymaniu zlecefiia profesor Eberlein zabrał się szybko do pracy i już w marcu 1902 roku model poznańskiego pomnika Bismarcka wystawił w swoim atelier w Berlinie. Do tego czasu zebrano ponad 58 tys. marek, koszty wzniesienia monumentu szacowano zaś na 72-75 tys. marek. Komitet budowy zgłosił się więc ponownie do wszystkich wielbicieli "nieśmiertelnego narodowego herosa" z apelem o składanie datków 16 . Na łamach "Die Ostmark" wyrażano zadowolenie, że poznański pomnik Bismarcka powstaje jako dzieło całego niemieckiego narodu, gdyż datki nań składa także "wielu małych ludzi (...), dając tym samym wyraz swemu uwielbieniu i wdzięczności dla wielkiego kanclerza"17. Trudno jednak dokładnie odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu uboższe warstwy niemieckiej ludności poparły budowę monumentu, opublikowano bowiem tylko imienne listy osób, które złożyły datki przez biuro związku w Berlinie (zebrało ono w sumie 10 tys. 505 marek)18. Na listach tych figurują głównie wysocy urzędnicy, profesorowie, adwokaci, oficerowie, nauczyciele gimnazjalni oraz lekarze. Prócz Kennemanna i Tiedemanna duże sumy wpłacili niektórzy junkrzy, właściciele fabryk i bankierzy (m. in. Guido Graf Henckel von Donnersmarck tysiąc marek, fabrykant Robert

Ryc. 3. Pomnik Bismarcka po uroczystym odsłonięciu w 1903 r., pocztówka z ok. 1903-04 r. Ze zb. BU.

Witold Molik

Suermondt 5 tys. marek). Założyciele związku i ich przyjaciele ofiarowali w sumie 27 tys. marek. Budowę pomnika poparł także poznański sejm prowincjonalny, przekazując 3 tys. marek 19 . Zbieraniem drobniejszych składek zajmowały się koła lokalne Hakaty, przeważnie podczas zebrań, komersów bismarckowskich i innych uroczystości. Uczestniczyło w nich - jak wolno sądzić - niewielu ubogich rzemieślników, chłopów i robotników, wśród członków związku przeważali bowiem urzędnicy, nauczyciele, pastorzy i przedstawiciele wolnych zawodów. Kupcy i rzemieślnicy, którzy swoje dochody zawdzięczali nie tylko niemieckiej, ale również polskiej klienteli, byli słabo reprezentowani 20 . Z obojętnością odnosili się do związku także niemieccy chłopi. Można więc powiedzieć, że budowę poznańskiego pomnika Bismarcka, podobnie jak budowę pomników "żelaznego kanclerza" w innych miastach, sfinansowało głównie bogate i oświecone mieszczaństw0 21 , a pewną lokalną specyfiką był znaczny wkład finansowy kilku junkrów. Wypada tu też zwrócić uwagę na dużą liczbę ofiarodawców składek spoza prowincji poznańskiej (z Berlina, Magdeburga, Drezna, Erfurtu czy Hamburga). Niemieccy mieszkańcy Poznania w kosztach budowy monumentu partycypowali tylko częściowo. Inicjatorzy jego wzniesienia osiągnęli zatem postawiony przed sobą cel: pomnik został ufundowany przez członków i sympatyków Hakaty, nie tylko z Marchii Wschodniej, ale z całej Rzeszy. Nie wszyscy niemieccy mieszkańcy Poznania popierali budowę pomnika Bismarcka. Niemało z nich zajmowało wobec tej inicjatywy obojętne stanowisko. Zdecydowanie przeciwni "ozdobieniu" miasta nad Wartą monumentem "żelaznego kanclerza" byli natomiast Polacy, którzy w 1900 roku stanowili 56% jego mieszkańców. Takie uhonorowanie swego "największego wroga" uważali za "hakatystyczną prowokację", zaogniającą jeszcze bardziej ostry konflikt narodowościowy na pruskich kresach wschodnich. Toteż na posiedzeniu poznańskiej Rady Miejskiej 2 października 1901 r. dr Antoni Chłapowski ostro skrytykował przygotowywany plan zagospodarowania placu, na którym zamierzano postawić pomnik "wielkiego kanclerza". Sprowokowany tym wystąpieniem nadburmistrz Richard Witting odbył 5 października z polskim radnym krótką rozmowę i miał mu oświadczyć: "Daję Panu słowo honoru, że pomnik Bismarcka nie stanie na żadnym gruncie miejskim, ponieważ byłoby to wprost prowokowaniem polskiej ludności"22. Dwa lata później, już po odsłonięciu pomnika, Chłapowski powoła się na tę rozmowę, podając datę i nazwiska świadków, a Witting w listach zamieszczonych w "Posener Tageblatt" napisze, że jej w ogóle z polskim radnym nie przeprowadził 23 . Staraniom o wzniesienie w Poznaniu pomnika "żelaznego kanclerza" polscy mieszkańcy nie mogli przeszkodzić. W Radzie Miejskiej Niemcy i Żydzi posiadali przewagę liczebną, przegłosowywali więc wszystko, co chcieli. Zresztą monument ten miał być ustawiony na gruncie należącym do państwa, sprawa jego lokalizacji nie była więc już później przedmiotem obrad Rady Miejskiej. Berliński rzeźbiarz ukończył pomnik 1 listopada 1902 r., jednak z powodu braku planu zabudowy nowo utworzonego placu musiano kilkakrotnie przesuwać terminjego ustawienia 24 . Pomnik został odsłonięty dopiero 11 października 1903 r. Uroczystość przygotowano bardzo starannie. Zwrócono się z apelem do

mieszkańców Poznania o udekorowanie domów flagami państwowymi, uruchomiono trzy pociągi specjalne, aby na uroczystość mogli przybyć mieszkańcy odległych od stolicy prowincji miast i wsi, a niemieckie dzienniki poinformowały swych czytelników, którymi ulicami przejdzie uroczysty pochód oraz jakie miejsca w nim i pod pomnikiem powinny zająć poszczególne organizacje. Podały też szczegółowy program imprez towarzyszących 25 . Organizatorzy nie byli jednak pewni licznego udziału publiczności. Według "Gońca Wielkopolskiego" mieli zabiegać o zgromadzenie na uroczystości dużej liczby przebywających właśnie na wakacjach dzieci szkolnych (w tym także polskich), oferując im poczęstunek i po pięćdziesiąt fenigów, a lepiej ubranym po jednej marce 26 . Informacji tej nie zamieściły i nie potwierdziły jednak inne poznańskie dzienniki. W sobotę 10 października przybyli do Poznania zaproszeni goście: książę Herbert von Bismarck z małżonką, minister finansów Georg baron von Rheinhaben, minister spraw wewnętrznych Hans baron von Hammerstein i wysocy urzędnicy ministerialni. Następnego dnia o godz. 12 z pi. Sapieżyńskiego (obecnie pi. Wielkopolski) wyruszył - według "Posener Tageblatt" - kilkutysięczny, imponujący pochód, który tworzyły ustawione we wzorowym porządku rzesze członków różnych organizacji z całej prowincji (związku rezerwistów, bractwa strzeleckiego, związku weteranów wojennych, związków sportowych itd.), delegacje niosące wieńce, i liczne kapele. Przeszedł on ulicami: Wilhelmińską (obecnie Al. Marcinkowskiego), Berlińską (obecnie ul. 27 Grudnia), Wiktorii (obecnie ul. Gwarna) i Św. Marcin pod pomnik "żelaznego kanclerza" i utworzył tutaj szeroki krąg. O godzinie 13 przybyli książę Herbert von Bismarck z małżonką i inni goście honorowi, prof. G. Eberlein oraz najwyżsi przedstawiciele władz prowincjonalnych, wojskowych i miejskich. Po muzycznym prologu i odśpiewaniu przez chór Siegesgesang der Deutschen nach der Herrmannsschlacht przewodniczący komitetu budowy pomnika H. Tiedemann wygłosił przemówienie, w którym uwypuklił wiekopomne zasługi Bismarcka i przypomniał zebranym, że wielki kanclerz aż do ostatnich swoich dni pilnował, aby Niemcy także nad Wartą i Wisłą podjęli pionierską pracę kulturalną. W trakcie jego patetycznej mowy, przy dźwiękach niemieckiego hymnu narodowego, z pomnika spadła zasłona. Wygłaszając ostatnie zdania, Tiedemann przekazał monument pod opiekę nadburmistrzowi Ernstowi Wilmsowi, który krótko odpowiedział, że przejmuje go w imieniu miasta z podziękowaniem i radością. Obaj mówcy nie wypowiedzieli - co podkreślono w sprawozdaniu z uroczystości zamieszczonym w "Posener Zeitung" - ani razu słowa Polska. Po przemówieniu nadburmistrza książę Herbert von Bismarck z małżonką w towarzystwie Tiedemanna obeszli pomnik, a sam książę wyraził prof. Eberleinowi słowa uznania. Następnie delegacje różnych organizacji i szkół złożyły pod pomnikiem liczne wieńce 27 . Według autorów relacji zamieszczonych w wydawanych wówczas w Poznaniu niemieckich dziennikach cała uroczystość odsłonięcia pomnika przebiegła w podniosłym nastroju i wypadła bardzo okazale. "Posener Tageblatt" informowała z zadowoleniem, że licznie uczestniczyli w niej także tzw. mali ludzie, niżsi urzędnicy, rzemieślnicy i chłopi. A pod sam pomnik aż do późnego wieczora wędrowały nieprzebrane rzesze ludzi, chcąc zobaczyć spiżową postać wielkiego

Witold Molik

Ryc. 4. Pomnik Bismarcka, z prawej strony fragment elewacji zamku cesarskiego, w głębi gmach Komisji Kolonizacyjnej, pocztówka z 1909 r. Ze zb. BUkanclerza, który należy do największych Niemców wszystkich czasów. "Jest to pełen nadziei znak tego - pisano dalej - że wreszcie (...) niemiecka świadomość narodowa, dzięki Bogu, zaczyna przenikać wszystkie kręgi niemieckiej ludności naszej prowincji"28. Inaczej opisywały uroczystość polskie czasopisma. "Cały pochód - informował swych czytelników "Wielkopolanin" - był podobny do konduktu pogrzebowego. Na twarzach uczestników nie witać było zachwytu tylko powszechny przymus"29. Według "Dziennika Poznańskiego" pomnik Bismarcka odsłonięto przy złej pogodzie i "niewielkim udziale publiczności. (...) Policji wyprowadzono w pole dużo. N awet konni stróże bezpieczeństwa stali do wieczora na różnych posterunkach"30. Władze pruskie zwiększyły liczbę pilnujących porządku policjantów, gdyż obawiały się protestów ze strony polskiej ludności. Polscy mieszkańcy Poznania nie zamierzali jednak publicznie protestować. Nieco zamieszania wprowadziła jedynie ulotka wzywająca polskich robotników do zbojkotowania uroczystości odsłonięcia pomnika, której wiele egzemplarzy dzień wcześniej rozdali poznańscy socjaliści 31 . Wyliczono w niej wszystkie grzechy popełnione przez księcia Bismarcka wobec robotników i polskiej mniejszości narodowej. Konserwatywny "Dziennik Poznański", co zdarzało się bardzo rzadko, pochwalił socjalistów, stwierdzając, że odezwa jest ostra i "słusznie ze stanowiska polskiego napisana"32. Natomiast zdaniem "Posener Tageblatt" niemieccy socjaldemokraci, którzy wsparli finansowo druk ulotek, bezcelowo zubożyli par

tyjną kasę, nie uda się im bowiem tą drogą zwiększyć wpływów wśród poznańskiej klasy robotniczej33. Po uroczystym odsłonięciu pomnika "żelaznego kanclerza" o godzinie 14.30 zaproszeni goście przybyli do pięknie udekorowanej sali w Ogrodzie Zoologicznym. Na łamach niemieckich dzienników ubolewano, że ta największa wówczas w Poznaniu sala mogła pomieścić tylko ok. 400 osób. Podczas uroczystego obiadu wznieśli toasty i wygłosili przemówienia: dowódca V korpusu armii pruskiej gen. Perdinand von Stiilpnagel, naczelny prezes Wilhelm von Waldow, przywódca Hakaty Heinrich von Tiedemann, książę Herbert von Bismarck, baron Willamowitz-Móllendorf i minister Hans baron von Hammerstein. Mówcy podnosili wielkie zasługi Bismarcka i podkreślali, że dobro narodu niemieckiego wszyscy Niemcy powinni mieć stale na uwadze, szczególnie na kresach wschodnich monarchii pruskiej. Unikali jednocześnie komentarzy dotyczących kwestii polskiej, a nawet wypowiedzenia "słowa Polak". Wyłamał się tylko książę von Bismarck. "Pamięć mojego ojca - mówił z dumą - czczą tysiące ludzi. Dlaczego więc także Polacy nie szanująjego imienia? Nikt przecież by sobie nie życzył, by nieład byłego Królestwa Polskiego znów powrócił". Dopóki Polacy nie rozwiążą "swej frakcji" (Koła Polskiego w sejmie pruskim i parlamencie niemieckim), nie będzie można uważać, że porzucili ideę oderwania wschodnich prowincji od państwa pruskiego. "I nie powinni oni wierzyć, że dwa zaprzyjaźnione sąsiednie państwa, Niemcy i Rosja, zgodzą się na to, aby powstało między nimi nowe państwo ,,34. Długi toast ks. Bismarcka szeroko skomentowały niemieckie i polskie czasopisma. Polskie dzienniki za obraźliwe wobec Polaków uznały zwłaszcza słowa o "nieładzie byłego Kólestwa Polskiego". Książę "uważał za stosowne - stwierdzał "Kurier Poznański" - aby w Poznaniu w chwili odsłonięcia pomnika największego wroga Polaków ludności polskiej ciężką obelgę w twarz rzucić". J ednocześnie książę pokazał, że słabo zna kwestię polską i że ze wszystkich zdolności swego ojca najbardziej odziedziczył "krasomówczą" brutalność 35 . Słowa uznania Herbertowi von Bismarckowi wyraziły natomiast niektóre niemieckie dzienniki, a inne - jak "Posener Zeitung" - oceniły jego przemówienie jako dość ostre 36 . Wieczorem 12 października w sali Ogrodu Zoologicznego odbył się wielki komers, w którym wzięli udział zaproszeni ministrowie, przedstawiciele władz prowincjonalnych i liczni uczestnicy uroczystości odsłonięcia pomnika. Wygłoszono na nim kilka przemówień o zadaniach niemczyzny w Marchii Wschodniej. Drugi komers zorganizował zarząd Hakaty w kinoteatrze Apollo dla osób, które z braku miejsca nie mogły uczestniczyć w spotkaniu w Ogrodzie. Na spotkanie przybyło jednak tylko kilkadziesiąt osób. Podniosły nastrój panował na zebraniu związków wojackich w lokalu "Zum Tauber". Owacyjnie powitano na nim księcia Bismarcka, który wygłosił krótkie przemówienie i odbył przyjacielskie rozmowy z weteranami wojny prusko-francuskiej 1870/7137. Dzieło berlińskiego rzeźbiarza wywarło na księciu Herbercie von Bismarck i pozostałych gościach duże wrażenie. Także później wskazywano na jego wysoką klasę artystyczną. Poznański pomnik nie jest jednak zaliczany do najlepszych dzieł Eberleina, choć - jak stwierdza Giinther Kaerger - zasługuje na wymienienie spośród około 600 rzeźb artysty38. Poznański monument wykazywał

Witold Molik

paralele do pomnika Bismarcka dłuta Reinholda Begasa przed gmachem parlamentu niemieckiego w Berlinie. Pomnik ten odsłonięto w 1901 roku 39 . Być może spodobał się on członkom komitetu budowy poznańskiego pomnika Bismarcka i profesor Eberlein dostosował się do ich życzeń. Podobnie jak Begas przedstawił "żelaznego kanclerza" w pełnej postaci, stojącego w mundurze kirasjerskim, spiczastym hełmie i narzuconym płaszczu, trzymającego w wyciągniętej lewej ręce skierowany ku stopie kirasjerski pałasz. Z wyjątkiem cokołów oba pomniki niewiele się różniły. Eberlein ustawił Bismarcka w silniejszym kontrapoście, a obrzuconą draperią podstawę pod prawą ręką kanclerza zastąpił pniem ściętego dębu. Tło dla berlińskiego pomnika Bismarcka "pod względem optycznym jak i treści" stanowił gmach parlamentu Rzeszy. Książę w pomniku tym dotykał czubkami palców prawej ręki leżący na podstawie akt fundacyjny, co interpretowano w ten sposób, że wskazywał na swe dzieło zjednoczenia Nie.. .. 40 mIec I ustanowIenIa cesarstwa . Natomiast w poznańskim pomniku Bismarck przyciskał palcami prawej ręki rozłożoną na pniu mapę prowincji poznańskiej. Gestem tym miał uświadamiać mieszkańcom i podróżnym, że znajdują się w "wiernym niemieckim mieście" i że prowincja poznańska jest na zawsze zintegrowana z pruską monarchią. Inacz ej rozwiązał też Eberlein wykonany z polerowanego szwedzkiego granitu cokół pomnika. N eobarokowemu bogactwu berlińskiego cokołu z dużymi rzeźbami figuralnymi przeciwstawił prosty, pozbawiony alegorycznych scen postument z lakonicznym napisem z frontu "Bismarck" i wyrytą z tyłu datą powstania monumentu ,,1903". Uzyskał w ten sposób zamierzony efekt: cokół przez swą lapidarność podkreślał stojącą na nim postać. "Sam cokół - stwierdzał autor artykułu opublikowanego w "Posener Tageblatt" - jest prosty i piękny (...)". Eberlein mocno związał figurę Bismarcka z postumentem. "Wyrasta ona na swojej podbudowie, jak cały monument na swoim placu"41 (por. ryc. 5-7). Poznańskiemu pomnikowi "żelaznego kanclerza" wyznaczono ważną funkcję - miał on być "wzniosłym symbolem" włączenia na wieczne czasy prowincji poznańskiej do Rzeszy niemieckiej42. Aby jednak mógł pełnić tę funkcję, musiał zostać dobrze umieszczony w przestrzeni urbanistycznej miasta. Dlatego cierpliwie czekano na oddanie pod zabudowę placu na terenach pofortecznych. "Jeżeli władze udzielą zgodę, w co nie należy wątpić - stwierdzał w marcu 1902 roku "Posener Tageblatt" - otrzyma pomnik znakomite miejsce przy głównym wjeździe do centrum miasta i co za tym idzie będzie widoczny ze wszystkich stron ,,43. Początkowo komitet budowy pomnika mógł być zadowolony z osiągniętego efektu. Stojący na dużym placu majestatyczny monument założyciela Rzeszy witał i zarazem przytłaczał podróżnych wjeżdżających do miasta "drogą cesarską", wiodącą w wykopie ul. Dworcową od dworca kolejowego, a następnie przez Święty Marcin do ul. Wałowej (obecnie ul. Kościuszki). "Pomnik Bismarcka - pisał

Ryc. 7. Pomnik Bismarcka na pi. Królewskim przed gmachem Parlamentu Rzeszy w Berlinie, reprod. z Das Bismarckdenkmal vor dem Reichstagsgebiiude, Berlin 1901

Witold Molikw 1903 roku nieznany autor - stoi przy szerokim szlaku drogowym. Jego trochę cofnięte ustawienie jest dla nagłego spojrzenia dobrze wybrane i ma prawidłową kt ,,44 perspe ywę . W latach 1905-10 po prawej stronie pomnika wzniesiono Akademię Królewską, po lewej potężny zamek cesarski, a z tyłu za skwerem zieleni - nowy teatr miejski 45 . Gmachy te zmniejszyły siłę oddziaływania monumentu. Został on przytłoczony zwłaszcza potężną wieżą zamku cesarskiego przyciągającego teraz najbardziej uwagę podróżnych wjeżdżających do Poznania ulicą z dworca kolejowego lub drogą z Berlina 46 . Toteż w grudniu 1907 roku w celu większego uwidocznienia postaci kanclerza przesunięto monument w kierunku południowozachodnim 47 . Według późniejszych opinii polskich artystów i architektów nawet znć cziJe większych rozmiarów pomnik "nie przezwyciężyłby konkurencji potężnej witfży zamkowej". Architekt Kazimierz Ruciński pisał, że pomnik Bismarcka byl ,ustawiony nieodpowiednio, nie mając ani tła, ani otoczenia, które by się wiązało z monumentem w jedną architektoniczną całość"48. Zdaniem rzeźbiarza Władysława Marcinkowskiego miejsce, na którym ustawiono pomnik "żelaznego kanclerza", nie nadawało się pod żaden monument, a "Niemcy okazali w ozdabianiu miasta Poznania wyjątkowo mało gustu"49. Symbolizujący ideologię Marchii Wschodniej pomnik "żelaznego kanclerza" budził dwojakiego rodzaju uczucia: uwielbienia wśród znacznej części niemieckiej ludności oraz gniewu i oburzenia u ludności polskiej. W "Posener Tageblatt" artykuł poświęcony uroczystości jego odsłonięcia zatytułowano: "Wielki dzień dla miasta i prowincji poznańskiej"50 . Według "Die Ostmark" uroczystość ta

Ryc. 8. Widok na gmach Akademii Królewskiej i pomnik Bismarcka, pocztówka z ok. 1913 r. Ze zb. MHMP.

Ryc. 9. Pomnik Bismarcka na tle zachodniej elewacji Zamku Cesarskiego, fot. z ok. 1910 r.

Ze zb. MHMP.

"przekształciła się w porywającą manifestację niemieckiej ludności w mleSCle i prowincji poznańskiej i była wspaniałym tryumfem reprezentowanej przez Związek Kresów Wschodnich sprawy niemieckiej"51. Wyrażano jednocześnie nadzieję, że poznański monument wielkiego kanclerza będzie szeroko oddziaływał na wszystkich narodowo usposobionych Niemców i mobilizował ich do walki w obronie zagrożonych interesów niemczyzny na wchodzie monarchii Hohenzollernów.

Dla polskiej ludności odsłonięcie pomnika Bismarcka było natomiast bardzo smutnym wydarzeniem. "Jak długo istnieje Poznań - pisał jeden z polskich publicystów - nie było dla nas Polaków podobnie obrzydliwej manifestacji. Została ona urządzona przez hakatystów na złość osiadłemu na własnej ziemi polskiemu narodowi"52. "Nikt nie może się jednak dziwić - stwierdzał inny autor na łamach "Kuriera Poznańskiego" - że hakatyści w pomniku Bismarcka upatrują wcielenie swoich polakożerczych dążności". Wszak założyciel Rzeszy był ich opiekunem i nauczycielem, jeździli do swego bożyszcza i "jego widokiem zaprawiali się do walki eksterminacyjnej z Polakami". Dla Niemców, pisał dalej ów autor, monu

Witold Molik

ment "żelaznego kanclerza" ma być zachętą do kontynuowania polityki przemocy, a dla Polaków "uosobieniem siły żelaznej pięści", aby się lękali, zatracili wiarę w swoją żywotność i zwątpili w siebie samych. Wtedy łatwiej będzie ich można wynarodowić. Czy hakatyści pomylili się w swym politycznym wyrachowaniu, okaże czas. N aród polski jest już dość zahartowany i wyrobiony pod względem politycznym. Stojący na stoku wałów pomnik Bismarcka żadnego z Polaków więc nie zastraszy. Wprost przeciwnie, będzie każdemu z nich przypominać o narodowych obowiązkach. Pomnik ten będzie jednocześnie "świadectwem wielkiej niemocy naszych przeciwników wobec nieśmiertelnej idei narodowej", będzie potwierdzeniem słów wielkiego Stanisława Staszica, "że zginąć może jedynie naród nikczemny, a upaść nawet najszlachetniejszy, że upadek narodu, to jeszcze nie jego zagłada, że kulturalnego narodu, nie tylko Bismarck, ale nikt na świecie nie jest w stanie zagładzić ,,53. W propagandowej wymianie ciosów obie strony chętnie posługiwały się nacjonalistyczną frazeologią. Z okazji odsłonięcia pomnika w niemieckich i polskich czasopismach opublikowano nie tylko obszerne artykuły, ale także wiersze i poematy. Odzwierciedlają one wyraziście dwie przeciwstawne funkcje kontrowersyjnego monumentu. Dla członków i sympatyków Hakaty i innych niemieckich organizacji nacjonalistycznych poznański pomnik był dowodem szczególnej wdzięczności okazanej "wielkiemu kanclerzowi", a zarazem symbolem trwania niemczyzny w Marchii Wschodniej i jej wielkiej misji kulturalnej; był wreszcie dziełem wyróżniającym się wybitnymi walorami artystycznymi. "Nasz pomnik Bismarcka na wałach twierdzy - stwierdzał zadowolony recenzent "Posener Tageblatt" - jest bezsprzecznie dziełem, na które artysta i my możemy patrzeć z dumą. W liczbie wielu należy on do niewielu, które są tym, czym wszystkie chciałyby być: pięknym i chlubnym monumentem ,,54. Natomiast przez Polaków poznański pomnik "żelaznego kanclerza" uznany został za symbol nienawiści i niemieckiej pychy, mający krążyć nad zniewolonym narodem polskim jako zwiastujący mu rychłą zagładę "ptak śmierci" (Todesvogel). "Oto przy wjeździe do centrum miasta - pisał nieznany autor poematu - postawiono spiżowy posąg księcia Bismarcka, który jak celnik przeszywa wzrokiem każdego polskiego przechodnia, chcąc zabić w nim wszelkie zarodki buntu i chęci walki o wolność ojczyzny". Prawie wszystkim polskim publikacjom starano się jednocześnie nadać wydźwięk optymistyczny. Polacy nie mogli przeszkodzić wzniesieniu w Poznaniu, w sercu Wielkopolski pomnika jednego z największych swych wrogów, ale mogą teraz monument ten wykorzystać dla umacniania swojej jedności i determinacji w walce o narodowe prawa. Każdy przechodzący obok wyniosłego pomnika Polak powinien przypominać sobie swoje narodowe obowiązki: potrzebę strzeżenia swej rodziny, wiary katolickiej i języka ojczystego, które Bismarck tak "ohydził słowem i czynem". Wyrażano zarazem nadzieję, że wbrew oczekiwaniom hakatystów pomnik "żelaznego księcia" nie złamie polskiego narodu i nie osłabi jego woli walki z uciskiem germanizacyjnym, a wprost przeciwnie - "zwiąże i zespoli" polskie serca 55 . Jeden z liderów polskiego ruchu narodowego, Mieczysław Kwilecki, miał powiedzieć, że Polacy powinni nie oburzać się na wzniesienie w Poznaniu pomnika Bismarcka, lecz stawiać pod nim zapalone świeczki,

Ryc. 10. Pamiątkowe zdjęcie niemieckich

gdyż "żelazny kanclerz" swą brutalną polityką zmusił ich do rozszerzenia działalności gospodarczej i udoskonalenia form walki w obronie narodowych interesów 56 . Uczucia niechęci i nienawiści, jakie polscy mieszkańcy Poznania żywili wobec monumentu "żelaznego kanclerza", potęgowała agresywna propaganda Niemieckiego Związku Kresów Wschodnich. Z upływem lat w jego działalności kładziono coraz większy nacisk na krzewienie kultu Bismarcka. Obowiązkiem każdego lokalnego koła na Wschodzie - apelowała "Die Ostmark" - powinno być "wspominanie przynajmniej raz w roku podczas godnego święta wielkiego założyciela Rzeszy i ojca duchowego Związku"57. Członkom sprzedawano portrety Bismarcka i kartki pocztowe z jego podobizną. Utworzono fundację, BismarckStifung, dla wspierania potrzebujących pomocy Niemców w Marchii Wschodniej58. Dużą rangę i okazałą oprawę nadawano zwłaszcza organizowanym corocznie około 1 kwietnia w Poznaniu komersom ku czci "żelaznego kanclerza"59. Bardzo uroczyście obchodzono dziesiątą rocznicę założenia Hakaty 12 i 13 kwietnia 1904 r. Po okolicznościowym posiedzeniu zarządu związku jego przedstawiciele uroczyście złożyli pod pomnikiem Bismarcka piękny wieniec 60 . Członkowie niemieckich organizacji nacjonalistycznych z okazji różnych uroczystości trzymali przy monumencie warty honorowe lub robili sobie pamiątkowe zdjęcia.

Witold Molik

Swe funkcje poznański pomnik Bismarcka pełnił tylko przez szesnaście łat.

W grudniu 1918 roku wybuchło powstanie wielkopolskie. Wkrótce potem władzę w mieście przejęli Polacy. W marcu 1919 roku poznański Magistrat postanowił usunąć stojące w miejscach publicznych niemieckie pomniki. W pierwszej kolejności rozpoczęto prace nad zniesieniem najbardziej nielubianego przez polską ludność pomnika "żelaznego kanclerza". Przed monumentem często gromadziła się gawiedź uliczna i dawała wyraz swoim wrogim uczuciom, obrzucając posąg Bismarcka kamieniami i kawałkami cegieł, dlatego 30 marca polskie władze policyjne postawiły na placu przed pomnikiem pilnujących porządku wartowników 61 . Nie stali tam długo. W nocy z 3 na 4 kwietnia po wielkiej manifestacji politycznej w obronie praw Polski do Gdańska i Pomorza Nadwiślańskiego wszystkie niemieckie pomniki zwalono z cokołów. Posąg Bismarcka, podobnie jak pozostałe brązowe figury, przewieziono do składnicy złomu na terenie Głównej Strażnicy Ogniowej przy ul. Masztalarskiej. Kilka lat później na miejscu, gdzie stał pomnik Bismarcka, postanowiono wznieść pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa, będący wyrazem "wdzięczności całego kraju za odzyskanie wolności". W pismach wielu organizacji katolickich i społecznych popierających tę inicjatywę do władz miasta Poznania podkreślano, że na miejscu po pomniku "butnego Prusaka" ijednego z największych wrogów narodu polskiego musi stanąć pomnik Chrystusa jako "Zbawiciela świata i ojczyzny naszej". Mieszkańcom Poznania i wszystkim podróżnym będzie on uświadamiał, że "ponad gwałtem i siłą brutalną góruje sprawiedliwość odwieczna"62. Ważący około 1700 kilogramów posąg Bismarcka przeleżał naj dłużej we wspomnianej składnicy złomu. Uchwałą Magistratu miasta Poznania z 30 grudnia 1930 r. został przekazany komitetowi budowy pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa i następnie przetopiony w stanowiącą centralną część tego pomnika postać Chrystusa 63 . W powszechnej opinii mieszkańców Poznania taki los pomnika Bismarcka był najlepszym wyrazem dziejowej sprawiedliwości.

PRZYPISY:

1 M. Mc. Guire, Bismarck in Walhalla. Der Bismarckkult und die Politik der Nationalen Ide) titiltvom Kaiserreich zum Dritten Reich, (w:) H. Reuter (hrsg.), Otto von Bismarck Spuren und Wirkungen, Lingeno. D., ss. 146-147, 153; H.-W. Hedinger, Der Bismarck-Kult. Ein UmrijJ, (w:) G. Stephenson (hrsg.), Der Religionswandel unserer Zeit im Spiegel der ReligionswissenschaJt, Darmstadt 1976, s. 201 n. 2 G. Kloss u. S. Seele, Bismarck Tilrme und Bismarck Silulen. Eine BestandauJnahme, Petersberg 1997, s. 177-178. 3 P. Hank, Kanzler ohne Amt. Filrst Bismarck nach seiner Entlassung 1890-1898, Miinchen 1982, s. 414 n.; K. Breitenborn, Bismarck. Kultund Kitsch um den Reichs-grilnder, Leipzig 1990 s. 88-89. 4 M. Mc. Guire, Bismarck in Walhalla, op. cit., s. 152.

5 A. Galos, F.-H. Gentzen, W. Jakóbczyk, Dzieje Hakaty, Poznań 1966, s. 42.

6 Tamże, s. 41.

7 Zur Einweihung des Bismarck-Denkmals, "Posener Tageblatt" (dalej cyt.: PI) 1903, nr 477. 8 A. Galos, F.-H . Gentzen, W. Jakóbczyk, Dzieje Hakaty, op. cit., s. 52.

9 [F.] Hansemann, Bismarck und die Ostmarkenverein, "Die Ostmark" (dalej cyt.: O) 1900, nr 9, s. 83 10 Enthiillungsfeier des Bismarckdenkmals in Posen, "Posener Zeitung" (dalej cyt.: PZ) 1903, nr 478.

11 Ein Bismarck-Denkmal in Posen, O 1900, nr4, s. 39.

12 Fiirdas Bismarck-Denkmal in Posen, O 1900, nr 5, s. 54-55.

13 Fiir das Bismarck- Denkmal in Posen, O 1900, nr 7, s. 67, nr 10, s. 95-96.

14 Kronika miejscowa, prowincjonalna i zagraniczna, "Kurier Poznański" (dalej cyt.: KP) 1900, nr 217.

15 G. Patzold, Gustav Eberlein - Leben und Werk eines Bildhauers im wilhelminischen Berlin unter besonderer Beriicksichtigung seines affentlichen Schaffens, Dissertation Berlin 1995, s. 117. Zob. także: P. Bloch, Gustav Eberlein. Graj3e und Grenzen eines Bildhauers in Wilhelminischer Zeit, (w:) Sydekum Schriften zur Geschichte der Stadt Miinden Bd. 12, Munden 1984, s. 42; G. Kaerger, Der Bildhauer Gustav Eberlein. Das Leben eines groj3en Kiinstler aus Hannoverschen Miinden, Hann. Munden 1983, s. 46; R. Grimm, Der Bildhauer, Maler und Dichter Gustav Heinrich Eberlein. Zum Schicksal des Werkes eines Kiinstlers des Historismus, (w:) Berichte zur Denkmalpjlege in Niedersachsen 1985, Hf. 2, s. 64-68. 16 Bismarck-Denkmal in Posen, O 1902, nr 3, s. 20-21; Wykonanie pomnika Bismarcka, KP 1902, nr 125; Von Bismarck-Denkmal, PT 1902, nr 131.

17 .. Uberdas Bismarckdenkmal in Posen, O 1901, nr4, s. 34-35.

18 Bismarck-Denkmal in Posen, O 1903, nr 1.

19 Źródło jak w przyp. 17.

20 S. Grabowski, Deutscher und polnischer Nationalismus. Der deutsche Ostmarken- Verein und die polnische Straż, Marburg 1998, s. 92-95. 21 V. Plagemann, Bismarck-Denkmiiler, (w:) H.-E. Mittigu. V. Plagemann (hrsg.), Denkmiiler im 19. Jahrhundert, M unchen 1972, s. 221. 22 Zu den Poleninterpellation in der letzten Stadtverordnetensitzung, PT 1903, nr 515; Bismarck w Poznaniu, "Dziennik Poznański" (dalej cyt.: DP) 1903, nr 251; Od p. dr. Chłapowskiego, DP 1903, nr 252. 23 Poleninterpellation in der letzten Stadtverordnetensitzung, PT 1903, nr 521; Odpowiedź tajnego radcy Wittinga, DP 1903, nr 255; Die Polendebatte in Stadthause, PT 1903, nr 527; Ponowna odpowiedź drA. Chłapowskiego tajnemu radcy Wittingowi, DP 1903, nr 258. 24 KP 1902, nr 476; Wiadomości, 2 maja 1903, KP 1903, nr 100; Pomnik Bismarcka w Poznaniu, KP 1903, nr 154. 25 Lokales, PZ1903, numery: 447, 468,475,477; Programmfiirdie Enthiillungdes BismarckDenkmals, PT 1903, nr476.

APomnikOttona Bismarcka, KP 1903, nr 232 (przedruk z "Gońca Wielkopolskiego").

27 Enthiillung des Bismarck- Den km aIs in Posen, "Posener N euste N achrich ten" (dalej cyt.: PNN) 1903, nr 1320; En th ii llungsfe ier des Bismarckdenkmals zu Posen, PZ 1903, nr478.

28 Die En th iillung des Bismarck-Denkmals, PT 1903, nr478.

29 "Wielkopolanin" 1903, nr 234 (cyt. wg: Aus der polnischen Presse, O 1903, nr 11, s. 81).

30 Wiadomości miejscowe i potoczne, DP 1903, nr 233.

31 Lokales, PZ 1903, nr 478.

32 Źródło jak w przyp. 30.

33 Lokales und Provinzialzeitung, Posen, den 12. Oktober, PT 1903, nr 478.

34 Źródło jak w przyp. 28.

35 Bismarck w Poznaniu, KP 1903, nr 233 (?); Ks. Herbert von Bismarck i inni mówcy, DP 1903, nr 234.

36 Nach dem Feste, PZ 1903, nr478.

37 Enthiillungsfeierdes Bismarck-Denkmals zu Posen (Schluj3), PZ 1903, nr479.

38 G. Kaerger, Der BildhauerGustav Eberlein... (jak w przypisie 15), s. 47.

39 G. Paetzold, Gustav Eberlein... (jak w przypisie 15), s. 117; zob. także: L. Wilkowa, Rzeźba w Wielkopolsce w XIX wieku. Od romantyzmu do secesji, Poznań 1984 (maszynopis pracy doktorskiej w Bibliotece Głównej UAM w Poznaniu), s. 252 n.

Witold Molik

40 P. Bloch, W. Grzimek, Das Klassische Berlin. Die Berliner Bildhauerschule im neunzehnten Jahrhundert, Frankfurt a. M.-Berlin-Wien 1978, s. 170. 41A. E. P., Zwei Posener Denkmale, PT 1903, nr 481.

42 Bismarck- Denkmal in Posen, O 1902, nr 3, s. 21.

43 Von Bismarckdenkmal, PT 1902, nr 131.

44 Źródło jak w przyp. 42.

45 Z. Palat, Ostatnie Forum Cesarskie. Forma i symbolika urbanistyczno-architektoniczna poznańskiego Ringu, "Artium Questiones" II, Poznań 1983; J. Skuratowicz, Architektura Poznania 1890-1918, Poznań 1991, s. 207 n. 46 H. Grzeszczak- Brendel, Rezydencja i reprezentacja. Dodatkowe znaczenia dzielnicy zamkowej w Poznaniu, "Kronika Miasta Poznania", 4/99, s. 239. 47 Z posiedzenia rady miejskiej, KP 1907, nr 252; Akten betreffend Bismarckdenkmal, Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania (dalej cyt.: APP AmP) 4600, s. 3-4. 48 K. Ruciński, Kilka stów w sprawie pomnika Najslod. Serca Jezusowego, KP 1926, nr 310.

49 W. Marcinkowski do Szanownego Magistratu Miasta Poznania, Sowiniec, 27 VII 1923, APP AmP 4689, s. 9.

50 PT 1903, nr 479.

51 Aus der polnischen Presse, O 1903, nr 11, s. 81.

52 Tamże.

53 Źródło jak w przyp. 26.

54 Źródło jak w przyp. 41.

55 NapomnikOttona Bismarcka, KP 1903, nr 232.

56 M. z Kwileckich Żółtowska, Pamiętniki, Biblioteka Kórnicka PAN, mpis 11 259, s. 205.

57 Bismarckfeiern, O 1903, nr 5.

58 S. Grabowski, Deutscher und polnischer Nationalismus, s. 298-299.

59 Podczas tych uroczystości wygłaszano patetyczne mowy na cześć Bismarcka. W celach propagandowych niektóre z nich ogłaszano następnie drukiem. Zob. m.in. W. DibeHus, Bismarck und die Aufgaben unserer Zeit. Festrede gehalten beim Posener Bismarckkommers am 9. April1904, Posen 1904; O. H6etsch, Bismarck und die Gegenwart. Rede bei der Bismarckfeier der deutschen Vereine Posens am 1. April1911, Lissa 1911; R. Hoeniger, Bismarck und das deutche Nationalgefuhl. Ansprache auf dem Bismarck-Kommers in Posen am 30. Marz 1912, Berlin 1912. 60 A. Galos, F.-H. Gentzen, W. Jakóbczyk, Dzieje Hakaty, s. 222-223.

61 W. Karolczak, "Wychodek tylkiem' czyli repolonizacja wyglądu miasta w pierwszych latach niepodleglej Rzeczypospolitej, "Kronika Miasta Poznania", 4/98, s. 166-167. 62 Zob. Listy Komitetu Budowy pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa i organizacji społecznych do Prezydenta Miasta Poznania i Rady Miejskiej, APP AmP 4689, ss. 34,57, 68, 83.

63 Naczelnik m. Straży Pożarnej do Magistratu Miasta Poznania, Poznań, 27 II 1931, APP AmP 4697, s. 27.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr2 ; Pomniki dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry