NIESPOKOJNE ŻYCIE EDWARDA LUBICZ-NIEZABITOWSKIEGO
Kronika Miasta Poznania 2001 Nr1 ; Lekarze
Czas czytania: ok. 14 min.ANITA MAGOWSKA
M ożna by go uznać za człowieka o przeciętnej powierzchowności, gdyby nie oczy ujawniające silną osobowość, patrzące dumnie, przenikliwie i uważnie. Istotnie, prof. Edward Lubicz- Niezabitowski (1875-1946), lekarz i zoolog, stanowił niezwykłą indywidualność. U schyłku życia nazywał siebie - językiem ulubionych podróżniczych powieści - "ostatnim Mohikaninem", świadomy swej wartości i przekonany, że trudno znaleźć ludzi odnoszących się do nauki z taką pasją, jak on. Na nim kończył się długi szereg polskich uczonych pozytywistów, prowadzących badania naukowe w zakresie przyrodoznawstwa poprzez studia porównawcze z natury w odległych krajach. A byli w tym szeregu tak znani podróżnicy, jak znawca flory Jawy Marian Raciborski (1863-1917) czy badacz fauny Gujany i Peru - Konstanty Jelski (1838-1896), pod którego wpływem zresztą Niezabitowski przez pewien czas pozostawał. Niezabitowski nie jeździł tak daleko, bo głównym celem jego podróży naukowych były nie zwierzęta egzotyczne, ale prehistoryczne i morskie, odwiedzał więc przede wszystkim muzea przyrodnicze i stacje zoologiczne Europy. Wcześnie osierocony przez ojca i zmuszony do samodzielności finansowej, wykorzystywał wszelkie nadarzające się okazje do naukowych peregrynacji, np. w 1908 r. zasiłek Ordynacji Poturzyckiej Muzeum Dzieduszyckich we Lwowie, czy w 1910 r. stypendium im. Oslawskiego, przyznawane przez Akademię Umiejętności na wyjazd do zagranicznych stacji zoologicznych. Stypendium to słynęło osobą fundatora, szlachcica Oslawskiego, który jako syn powstańca z 1863 r. wyemigrował do Rumunii i zrobił tam fortunę na handlu wołami, po czym wrócił do Krakowa i prof. Fryderykowi ZoIlowi sen. (1834-1917), wiceprezesowi Akademii Umiejętności, przedstawił się słowami: "Jestem Osławski, milioner", zy
Anita Magowskaskując odpowiedź: "Winszuję Panu tak przyjemnego zawodu, czym możemy służyć". Osławski pragnął spożytkować swój majątek dla dobra kraju i ufundował kilka stypendiów dla młodych przyrodników na wyjazd naukowy. Dzięki stypendium Osławskiego Edward Niezabitowski przez rok pracował w stacjach zoologicznych w Trieście i w Ville- Pranche sur mer 1 . Stacja zoologiczna w Ville- Pranche sur mer należała do Rosji, a na bieżąco kierował nią dr M. Dawidów. Codziennie rano rybacy dostarczali do stacji plankton i okazy fauny, zwłaszcza raki głębinowe, których dużą kolekcję umieścił później Niezabitowski w Zakładzie Biologii U niwersytetu Poznańskiego. Badania porównawcze nad fauną Adriatyku prowadził też w stacjach w Neapolu, Monako i w Rijece, a ponadto w muzeach przyrodniczych w Budapeszcie, Plorencji, Grazu, Londynie, Lwowie, Mediolanie, Monachium, Paryżu, Stuttgarcie, Trieście, Wiedniu i Zagrzebiu oraz w ogrodach botanicznych, m.in. w Antille.
Zoologia, a zwłaszcza entomologia, paleozoologia i ichtiologia stanowiły jego życiową pasję, ale droga do własnego zakładu naukowego była w przypadku Niezabitowskiego wyjątkowo długa i pełna przeszkód stwarzanych wszakże nie przez ślepy los, ale przez konkretnych ludzi. Boleśnie raniły go wszystkie wymierzone przeciw niemu intrygi i nieuczciwości, czemu dał wyraz w spisanej krótko przed śmiercią autobiografii, dzięki której pierwsze dziesiątki lat istnienia Uniwersytetu Poznańskiego zyskują realistyczny, pozbawiony wszelkiego wyidealizowania wymiar 2 .
Ryc. 1. Edward Lubicz- Niezabitowski w 1910 r.
jako pracownik stacji zoologicznej w Ville- Franche-sur-mer
Fascynujący świat zwierząt Urodził się 30 maja 1875 r. w Bugaju koło Miłosławia, dokąd jego ojciec, Hieronim Michał Lubicz- Niezabitowski, członek Rządu N arodowego Romualda Traugutta, uszedł po upadku powstania styczniowego, i gdzie jako inżynier geometra nadzorował prace melioracyjne. Pierwsze lata życia Edward spędził nabeztroskich wędrówkach po okolicy obfitującej w otoczaki sylurskie z licznymi skamielinami narzutowymi, które chętnie gromadził, podobnie jak muszle ślimaków i małży. Kilkuletniemu chłopcu imponowała kolekcja wypchanych ptaków, jaj ptasich i muszli utworzona przez nadleśniczego Filipa Skoraczewskiego (po latach, już jako profesor Uniwersytetu Poznańskiego, doprowadził do umieszczenia tych zbiorów w Muzeum Przyrodniczym w Poznaniu). W okolicach Miłosławia znajdował jeszcze wiele innych okazji, by obserwować przyrodę, np. podczas polowań na ptactwo wodne, które rozpoczął, mając siedem lat, albo oglądając - działające na wyobraźnię - okazy roślin egzotycznych, hodowane przez Mielżyńskich 3 . Sielankowe dzieciństwo przerwane zostało 14 października 1885 r., kiedy rodzina Niezabitowskich, podobnie jak 40 tys. innych Polaków, została rozkazem rządu Bismarcka zmuszona do opuszczenia zaboru pruskiego. Wyjechali do Małopolski, która "przyjęła ichjak braci ijak mogła podzieliła się z nimi tym co miała"4. Tam miał szczęście spotkać ludzi nietuzinkowych i zarazem znakomitych przyrodników, takich jak np. profesor gimnazjum w Przemyślu Bolesław Kotula (1849-1898), tragicznie zmarły w Tatrach pionier polskiej florystyki i geobotaniki,
Ryc. 2. Rosjanie i Polacy pracujący w stacji zoologicznej w Ville-Franche-sur-mer m.in.: Teodor Spiczakow (później dzięki rekomendacji Niezabitowskiego objął Katedrę Ryb Uniwersytetu Jagiellońskiego), prof. Kolców z Moskwy, prof. Garajew z Charkowa, prof. Wasiliew i Kuszakiewicz z Kijowa, Zofia Krasińska z Warszawy, Polak - Feliks Rożen, profesor gimnazjum ruskiego we Lwowie - Rakowski oraz pół krwi Polak, sędziwy prof. Władysław Załęski - dyrektor stacji zoologicznej w Sewastopoluli
Anita Magowska
czy inny profesor gimnazjum przemyskiego, Kazimierz Bobek, który, dostrzegając u Niezabitowskiego wyjątkowe zamiłowanie do zoologii, polecał mu samodzielnie prowadzić wykłady, nawet podczas szkolnych wizytacji. W Przemyślu nauczył się zbierać i konserwować muchówki. Tutaj także otrzymał od starszego brata pierwszą własną siatkę do chwytania owadów, którą posługiwał się aż do wybuchu I wojny światowej. Po maturze zapisał się na Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego, uznając, że człowiek jest istotą najlepiej poznaną, a więc wiedza o nim najbardziej przyda się do badania zwierząt. W 1895 r. został wprowadzony przez Kazimierza Bobka do Muzeum Komisji Fizjograficznej Akademii Umiejętności. Gromadzone od ponad dwudziestu lat liczne zbiory muzeum znajdowały się wtedy w opłakanym stanie. Były rzucone na stos, który z trudem porządkował mieszkający wśród zakurzonych zielników, książek i skrzyń Konstanty Jelski, z racji trybu życia uważany przez otoczenie za dziwaka 5 . Do pomocy miał on tylko wykładowcę Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitnego znawcę pająków Władysława Kulczyńskiego (1854-1919). Niezabitowski włączył się w porządkowanie zbiorów muzeum na całe 10 lat, korzystając na tym wiele. Kulczyński opowiadał mu o fascynującym świecie owadów, a J elski nie tylko przekazywał mu swoje wiadomości przyrodnicze, ale i nauczył preparowania skórek ptaków i ssaków. Podczas studiów lekarskich w Krakowie Niezabitowski urozmaicał sobie czas wycieczkami przyrodniczymi po okolicy, które dostarczały mu cennego materiału do obserwacji i publikacji naukowych. W 1896 r. ogłosił pierwszy przyczynek entomologiczny, poświęcony owadom z podrzędu rośliniarek. W tym samym roku objął posadę demonstratora w Katedrze Anatomii i Histologii Porównawczej Uniwersytetu Jagiellońskiego u prof. Henryka Hoyera jun. (1864-1947), gdzie miał sposobność uczyć się metod badań histologicznych i osteologii zwierząt. W roku następnym został asystentem wybitnego zoologa, prof. Antoniego Wierzejskiego (1843-1916). W rezultacie stał się tak doskonałym znawcą osteologii zwierząt, również kopalnych, że na podstawie najmniejszych kawałków kości potrafił rozpoznawać każdy gatunek. W 1900 r. doktoryzował się w Krakowie, po czym odbył praktykę lekarską w szpitalu i z inspiracji prof. medycyny sądowej Leona Wachholza (1867-1942) opracował faunę owadów występujących na zwłokach ludzkich, a publikacja ta - mając znaczenie dla rozpoznania czasu zgonu - weszła do literatury światowej.
W trosce o swój rozwój naukowy podjął jeszcze na kilka lat asystenturę z zakresu botaniki u prof. Józefa Rostafińskiego (1850-1928), a potem zaprzyjaźnił się z dr. Ferdynandem Wilkoszem i, wzorując się na nim, zajął się propagowaniem rybactwa krajowego. Ożenił się w 1903 r. z pełną osobistego uroku Leontyną, córką znanego entomologa, kolekcjonera motyli Fryderyka Schilleg0 6 .
Wśród górali w Nowym Targu Uznając, że nie ma szansy na zdobycie katedry Uniwersytetu Jagiellońskiego, zrezygnował z habilitacji i zdecydował się zdać egzamin na nauczyciela szkół średnich. Po odbyciu niezbędnej praktyki od czerwca 1906 r. przez piętnaście lat zajmował stanowisko profesora nauk przyrodniczych w gimnazjum w Nowym
Targu. W szkole tej założył pracownię biologiczną i gabinet przyrodniczy pełen okazów wypchanych zwierząt tatrzańskich i obcych Gak np. dziobak i pancernik), a także minerałów i skamielin. W N owym Targu zorganizował sobie bardzo dobre warunki do pracy naukowej i zyskał możliwość nie odpłatnego korzystania z zasobów bibliotek uniwersyteckich w Austrif. W tym okresie Niezabitowski zrealizował jedną z ważniejszych swoich prac naukowych, a mianowicie opracował odkryte w latach 1907-08 w Staruni szczątki mamuta i nosorożca włochatego, zachowane wraz ze skórą i częściowo z narządami wewnętrznymi. To właśnie potrzeba właściwej oceny tych szczątków kopalnych sprawiła, że wziął roczny urlop bezpłatny i skorzystał ze wspomnianego już stypendium Osławskiego na peregrynacje naukowe po Europie. Problematykę paleozoologiczną podejmował i w późniejszych latach. Znajdowane w pieczarach i jaskiniach kości dawno wymarłych zwierząt, takich jak mamuty czy niedźwiedzie jaskiniowe, jego zdaniem, przyczyniły się do powstania licznych podań i baśni ludowych o smokach 8 . Dla Niezabitowskiego zoologia była pasją życia, ale medycyna znaczyła dla niego więcej - była powinnością moralną, posłannictwem pełnionym najczęściej bezinteresownie na rzecz innych. W N owym Targu, gdzie od dawna brakowało lekarzy, uruchomił w jednym z pokoi gabinetu przyrodniczego bezpłatne ambulatorium dla młodzieży góralskiej. Za własne pieniądze wyposażył je w meble i narzędzia chirurgiczne, okulistyczne oraz otolaryngologiczne. W szkolnym ambulatorium rozpoczął bezpłatną praktykę lekarską, walcząc m.in. z epidemią jaglicy, a w swoim mieszkaniu - stomatologiczną, plombując i wyrywając uczniom zęby. Kiedyś przywieziono mu chłopca, który jadąc na sankach z Obidowej złamał kość udową. Niezabitowski naprędce skonstruował opatrunek wyciągowy ze szpulek od nici, deseczek i worka z piaskiem, co z czasem pozwoliło kościom zrosnąć się bez najmniejszego skrócenia. Innym razem wezwano go na wieś do góralki, którą krowa pobodła w brzuch. Na miejscu zobaczył leżącą, otyłą, ponad sześćdziesięcioletnią kobietę, a obok niej brudne zawiniątko. Dowiedział się, że to jelita, które wypadły z rozprutego rogiem krowy brzucha do nawozu. Wygotował narzędzia w sterylizatorze, wstrzyknął kobiecie morfinę i wydobył zanieczyszczone gnojem, wzdęte od gazów, przyschnięte do płachty jelita. Umył je, po czym z nie małym wysiłkiem włożył z powrotem do jamy brzusznej, zaszył ranę i obandażował. Po udzieleniu pomocy polecił przewieźć chorą do szpitala w N owym Targu, gdzie w ciągu kilku dni całkowicie wyzdrowiała. Ten, dowodzący witalności górali, przypadek Niezabitowski opisał w "Przeglądzie Lekarskim" w 1918 r. 9 Pod wpływem bezinteresownej działalności lekarskiej Niezabitowskiego w N owym Targu wielu jego uczniów zdecydowało się na studia medyczne. Do nich należał np. Jan Krotoski, po latach profesor chirurgii poznańskiego Wydziału Lekarskiego. Za działalność w ambulatorium szkolnym Edwardowi Lubicz- Niezabitowskiemu zostało nadane honorowe obywatelstwo N owego Targu. Otrzymał ponadto Złoty Krzyż Zasługi z Koroną oraz kilkakrotne pisemne podziękowania od Rady Szkolnej Krakowa. Warto dodać, że ta bezpłatna i bezinteresowna działalność równocześnie budziła głosy krytyczne świata lekarskiego,
Anita Magowska
wyartykułowane podczas Zjazdu Lekarzy i Przyrodników we Lwowie, odbierającego ją jako zagrożenie własnej praktyki. Po wybuchu I wojny światowej Niezabitowski założył w gmachu gimnazjum Szpital Czerwonego Krzyża. Przez kilka tygodni profesorowie i uczniowie gimnazjum wykonywali meble, a mieszkanki N owego Targu szyły bieliznę z płótna dostarczonego przez górali. Później Niezabitowski pracował w szpitalu w Mariborze nad Drawą, gdzie przez dłuższy okres był jedynym lekarzem i gdzie opatrywał niekiedy ponad stu rannych dziennie. Z pobytu w Mariborze zachował w pamięci zięby, które siadały mu na ramionach, czekając na okruchy chleba 10 .
Z ciupagą w ręce Gdy w 1921 r. po raz pierwszy rektor Uniwersytetu Poznańskiego Heliodor Święcicki zaproponował Niezabitowskiemu objęcie Katedry Anatomii Opisowej Wydziału Lekarskiego - tenże odmówił, motywując, że nie odpowiada ona jego zainteresowaniom. Mieszkał wtedy w N owym Targu i dojeżdżał przez ponad dobę w jedną stronę do Krakowa (połączenia kolejowego wtedy nie było), gdzie w zastępstwie prof. Emila Godlewskiego (1875-1944), pełniącego obowiązki komisarza epidemicznego, wykładał biologię studentom Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zaakceptował dopiero drugą propozycję - Katedrę Biologii na poznańskich studiach lekarskich. Gdy jednak opuścił N owy Targ i przyjechał do Poznania, okazało się, że przeznaczone dla niego stanowisko zostało już zajęte.
Poprzedniego dnia, na wniosek prof. Michała Siedleckiego (1873-1940), rektor Święcicki przekazał tę katedrę dr. Janowi Wilczyńskiemu. Podjął taką decyzję, ponieważ prof. Siedlecki powiedział rektorowi nieprawdę, że odwiedził Niezabitowskiego w N owym Targu i ujrzał go śmiertelnie chorym na gruźlicę, a więc niezdolnym do objęcia samodzielnej placówki. Sprawa, gdy wyszła na jaw, wywołała oburzenie całej społeczności uniwersyteckiej. Nominację Wilczyńskiego cofnięto, lecz Niezabitowski już nie był zainteresowany objęciem Katedry Biologii, bo w tym czasie przyjął Katedrę Anatomii i Histologii Zwierząt Domowych na Wydziale Rolniczo- Leśnym. W tym samym roku został profesorem zwyczajnym i dziekanem Wydziału Rolniczo- Leśnego. Praca administracyjna przy tworzeniu wydziałowych struktur organizacyjnych była nie tylko absorbująca, ale też wymagała silnych nerwów. Dramatyczny przebieg miało kupno i przejęcie budynku strzelnicy, należącego wraz z okolicznymi gruntami do Bractwa Strzeleckiego. Bractwo sprzedało nieruchomość i grunty Wydziałowi Rolniczo-Leśnemu, a uzyskaną sumę zdeponowało w banku. Błyskawicznie narastająca inflacja sprawiła jednak, że wartość tej sumy malała z dnia na dzień. W końcu Bractwo Strzeleckie zdecydowało się odebrać budynek. Kilkudziesięciu uzbrojonych i podchmielonych strzelców dokonało napadu, wyłamało drzwi i zaczęło okupować strzelnicę. Widząc groźną sytuację, wezwani przez Niezabitowskiego członkowie Rady Wydziału przerażeni uciekli. Przed uzbrojoną bandą stanęli jedynie: dziekan ze stalową ciupagą w ręce i ukrytym rewolwerem w kieszeni, a także woźny. Niezabitowski wezwał strzelców do opuszczenia budynku. Odmówili. Telefoniczniezasięgnął więc rady syndyka Uniwersytetu, prof. Paczkowskiego, który polecił wziąć zatrudnionych na Uniwersytecie parobków folwarcznych i wyrzucić strzelców siłą. Tego Niezabitowski nie chciał zrobić, obawiając się rozlewu krwi. Zwrócił się więc o pomoc do sądu, ale przystępujący do eksmisji komornik został przekupiony przez Bractwo Strzeleckie i odstąpił od wykonywania czynności służbowych. W końcu zmęczeni okupacją członkowie bractwa wreszcie opuścili budynek, a dziekan doprowadził do powtórnej - tym razem skutecznej - eksmisji sądowej. Wytoczoną przez bractwo sprawę sądową Niezabitowski zakończył kilka lat później, już jako rektor, wypłaceniem mu niewielkiego odszkodowania. Od lat marzącego o własnej pracowni naukowej Edwarda Niezabitowskiego nadmiernie absorbowały sprawy administracyjne i dotkliwie raniły konflikty zdarzające się między profesorami Wydziału Rolniczo- Leśnego. Trudno mu było przejść do porządku dziennego nad intrygami personalnymi, towarzyszącymi niekiedy mianowaniu nowych profesorów i obniżającymi powagę urzędu dziekańskiego. Tak ocenił sytuację, w której profesorowie Bronisław Niklewski (1879-1961), Tadeusz Chrząszcz (1877-1943) i Zygmunt Moczarski (1876-1957) najpierw nakłonili go do powierzenia Katedry Hodowli Ogólnej Zwierząt prof. Mieczysławowi Pankowskiemu, a potem nagle złożyli skargę do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, że samowolnie obsadził tę jednostkę. Urażony w swym poczuciu godności Niezabitowski zdecydował się wtedy ostatecznie przenieść na Wydział Lekarski.
Trudna kadencja rektorska W 1922 r. przyjął więc ponownie oferowaną Katedrę Biologii Ogólnej, a niebawem także obowiązki dziekana Wydziału Lekarskiego. W Collegium Medicum urządził swój zakład, a także Zakład Anatomii Porównawczej i Histologii Zwierząt Domowych. I na Wydziale Lekarskim czuł się niezbyt dobrze, osaczony tarciami między nieformalnymi ugrupowaniami: proendeckim prof. Adama Wrzoska (1875-1965) a antagonistycznym, skupionym wokół - prof. Stefana Różyckiego (1886-1953). Pragnąc zachować niezależność, wybrał samotność. W rezultacie podczas wyborów rektora Uniwersytetu Poznańskiego w 1928 r., chociaż zwyczajowo ustalona kolej przypadła na kandydata z Wydziału Lekarskiego - którym był Niezabitowski, oba powyższe ugrupowania głosowały na przedstawiciela Wydziału Prawnego. Edward Niezabitowski został wybrany na rektora tylko dzięki głosom przekazanym przez wydziały: Humanistyczny, Matematyczno- Przyrodniczy i Rolniczo- Leśny. Dziwnym zbiegiem okoliczności insygnia rektora Uniwersytetu Poznańskiego otrzymał z rąk prof. Jana Grochmalickiego 14 października, w tym samym dniu, w którym 43 lata wcześniej na rozkaz Bismarcka Niezabitowski opuszczał Wielkopolskę!!.
Podział na endeków i sanatorów dotyczył też Senatu, którego obrady z powodu sporów politycznych przeciągały się nawet do godz. 4 nad ranem. Różnice światopoglądowe w obrębie społeczności Uniwersytetu Poznańskiego zagroziły skandalem w 1929 f., gdy członkowie partii sanacyjnej wnioskowali o umiesz
Anita Magowska
Ryc. 3. Edward Lubicz- Niezabitowski jako rektor Uniwersytetu Poznańskiego w 1928 r.
Stoją od lewej: 1. Adam Wodziczko - dziekan Wydze Matemat.-Przyrodniczego; 2. Julian Rafaiski - dziekan Wydze Rolniczo-Leśnego; 3. (?); 4. Stefan Zalewski - dziekan Wydze Prawno-Ekonomicznego.
Siedzą od lewej: l. Edward Lubicz- Niezabitowski - prorektor; 2. Stanisław Kasznica - rektor; 3. Paweł Gantkowski - dziekan Wydze Lekarskiego.
czenie w auli popiersia Józefa Piłsudskiego, a studenci zapowiedzieli jego zdemolowanie. Szukając kompromisu, Niezabitowski zaproponował wmurowanie w holu uczelni tablicy marmurowej, zawierającej wizerunek orła polskiego na środku, a po bokach napisy dla uczczenia Józefa Piłsudskiego, naczelnika państwa w 1918 r., i Henryka Mościckiego, prezydenta w 1928 r. Jeszcze trudniejsze niż neutralizowane sporów było zabezpieczanie mienia Uniwersytetu. Natychmiast po objęciu obowiązków rektora Niezabitowski zajął się nie cierpiącą zwłoki sprawą gruntów jeżyckich, przeznaczonych na budowę klinik. Za kadencji Heliodora Święcickiego podarował je Uniwersytetowi Bank Spółek Zarobkowych, ale pod warunkiem rozpoczęcia budowy w ciągu trzech lat, co jednak - z powodu braku funduszy - nie nastąpiło. W 1928 r. bank zapowiedział więc cofnięcie darowizny, ale postępowanie sądowe szczęśliwie jeszcze się nie rozpoczęło. W tej sytuacji Niezabitowski polecił intendentowi Uniwersytetu w ciągu trzech dni opłotować teren i przywieźć tam 30 tys. cegieł oraz wagon wapna, by - według litery ówczesnego prawa - budowę można było uznać za rozpoczętą.
Gdy jeden z dyrektorów banku przyszedł do rektora Niezabitowskiego z wiadomością, że darowizna upadła z powodu nie dotrzymania przez Uniwersytet umowy, ten wyjaśnił, że przeciwnie, budowa jest rozpoczęta i poprosił o sprawdzenie. Bank wszczął proces sądowy przeciw Uniwersytetowi i przegrał go, ale budowy rzeczywiście nie udało się kontynuować. Pełniący od 1929 r. obowiązki rektora UP prof. Stanisław Kasznica (1874-1958) za zaniechanie odwołania do II instancji sądu odstąpił bankowi połowę gruntów jeżyckich, które zabudowane zostały dopiero po II wojnie światowej, m.in. gmachem Kliniki Psychiatrycznej 12. Wiele innych jeszcze spraw majątkowych nie zostało formalnie załatwionych od czasów Heliodora Święcickiego. Do nich należała sprawa Drukarni U niwersyteckiej, podarowanej kiedyś nowo powstałej uczelni przez Józefa Winiewicza. Problem polegał na tym, że rektor Święcicki nie doprowadził do spisania umowy rejentalnej. W swoim czasie znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej Winiewicz otrzymał jako darczyńca Uniwersytetu zasiłek rządowy, o czym za kadencji rektora Niezabitowskiego przypomniało sobie Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Podjęło ono starania o przejęcie drukarni jako własności państwa, uznając zasiłek przekazany Winiewiczowi za zapłatę. I znów należało bronić mienia Uniwersytetu. Rektor Niezabitowski szybko doprowadził do spisania formalnego aktu darowizny dokonanej przed laty. Radcy ministerialnemu, przybyłemu z Warszawy celem przejęcia Drukarni Uniwersyteckiej, wyjaśnił, że kwota przekazana Józefowi Winiewiczowi nie mogła być zapłatą, bo tenże w momencie przekazania pieniędzy już dawno właścicielem oficyny nie był. Przyjmując zaszczytną godność, Niezabitowski zmuszony był odsunąć się od pracy naukowej i poświęcić dużo czasu na to, czego nie znosił: na rauty, bankiety, zjazdy, oficjalne wizyty i różne uroczystości towarzyszące Powszechnej Wystawie Krajowej. Skrupulatnie policzył, że w ciągu roku miał ok. 150 oficjalnych wystąpień. Nic dziwnego, że po roku tak trudnej kadencji ustąpił ze stanowiska rektora, pozostając jeszcze przez dwa lata prorektorem, by w 1931 r. poświęcić się wyłącznie pracy naukowej i dydaktycznej. Studenci cenili go jako wspaniałego pedagoga i wykładowcę posługującego się piękną polszczyzną13.
Ostatnie lata Do godnych przypomnienia osiągnięć Niezabitowskiego w latach pracy na Uniwersytecie Poznańskim należało współorganizowanie Funduszu na rzecz Walki z Rakiem, dzięki któremu zakupiono bromek radu dla kliniki prof. Antoniego Jurasza. Wielką zasługą Niezabitowskiego było utrzymanie Muzeum Przyrodniczego w Poznaniu, które kiedyś założył własnym kosztem przy Towarzystwie Przyjaciół N auk w Poznaniu inny lekarz Franciszek Chłapowski (1846-1923). Zbiory niszczały w wilgotnych suterenach i zniechęcony niemożnością uzyskania dla nich lepszych warunków Chłapowski zamierzał je rozdać polskim uczelniom. Wtedy na prośbę rektora Święcickiego zbiorami zaopiekował się Niezabitowski, który przekształcił je w oddział Muzeum Wielkopolskiego i ulokował w budynku dawnej piwiarni przy Ogrodzie Zoologicznym. Jako członek zarządu Ogrodu
Anita Magowska
Zoologicznego zapewnił też stałe powiększanie zbiorów, zasilanych wszystkimi padłymi w Ogrodzie i następnie odpowiednio preparowanymi zwierzętami. W muzeum znalazły się wkrótce m.in. kolekcje motyli Fryderyka Schillego oraz cztery wypchane żubry i czaszka jelenia olbrzymiego, kiedyś podarowane cesarzowi Wilhelmowi przez króla angielskiego i do 1929 r. przechowywane na Zamku Poznańskim. Przez cały okres międzywojenny pozostawał w pewnej izolacji i osamotnieniu. Może dlatego drażniło go wiele, np. w 1937 r. parokrotnie prosił ówczesnego dziekana Wydziału Lekarskiego, prof. Stefana Dąbrowskiego (1877-1947) o interwencję w sprawie psa uwiązanego pod oknami jego zakładu i sali wykładowej, pilnującego kur i świń hodowanych przez Klinikę Okulistyczną, i wyciem uniemożliwiającego pracę naukową. Praktyka lekarska, którą rozwinął w Poznaniu, była równie interesująca i pełna niesamowitych zdarzeń, jak w N owym Targu. Dla przykładu warto przypomnieć wizytę u żony jednego z profesorów, podobnie jak Niezabitowski mieszkających na Sołaczu. Miał jej wstrzyknąć arszenik, gdy nadciągnęła gwałtowna burza. Siedząc przy otwartych drzwiach balkonu, podniósł strzykawkę do góry, gdy zobaczył dużą iskrę w górze. Usłyszał grzmot, a piorun po igle strzykawki, po jego ręce i boku spłynął do podłogi. Na jego ciele pozostał czerwony ślad i opuchlizna. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się wraz z żoną do Warszawy, gdzie mieszkała ich córka. Z całą rodziną zgłosił się do pracy w Szpitalu Ujazdowskim, najpierw opatrując rannych, a potem porządkując bogatą bibliotekę lekarską. Następnie, do końca okupacji hitlerowskiej, wykładał anatomię i histologię zwierząt w Szkole Rolniczej. Był świadkiem organizacji tajnego nauczania w ramach Uniwersytetu Ziem Zachodnich i zraniło go, że nie został zaproszony do udziału w nim. Przez całe życie wierny nauce, nie zrezygnował z niej również w latach okupacji. N a podstawie zbiorów prehistorycznych Muzeum Archeologicznego w Warszawie podjął problem stosunku człowieka do zwierząt w Polsce od paleolitu do średniowiecza, lecz pracy tej nie zdołał opublikować. Po wojnie wrócił do Wielkopolski ciężko chory. Przez pewien czas przebywał w Lesznie, a potem przyjechał do Poznania. Tuż przed śmiercią wybrany został na członka korespondenta Akademii Umiejętności. Zmarł 5 listopada 1946 r. Samotny za życia, pozostał w życzliwej pamięci pacjentów, ale nie osób spośród grona profesorskiego Uniwersytetu Poznańskiego. Okolicznościowy nekrolog do "Nowin Lekarskich" napisał jego doktorant Michał Sitowski. Tak zakończyło się ciekawe, pełne pasji życie niezrównanego encyklopedysty, pełnego poświęcenia lekarza i prawego człowieka 14 .
PRZYPISY:
l Archiwum Akademii Medycznej w Poznaniu. Akta Edwarda Lubicz- Niezabitowskiego, sygn.1j139 (dalej: Akta Niezabitowskiego...); M. J. Nędza, Polityka stypendialna AkademU Umiejętności w l. 1878-1920, Wrocław 1978, s. 12-13. 2 Akta Niezabitowskiego...; Archiwum Polskiej Akademii Nauk, Oddział w Poznaniu.
Materiały Edwarda Lubicz- Niezabitowskiego. Autobiografia ( dalej: Autobiografia...),s. 55-56; M. Sitowski, Sp. Pro! dr Edward Lubicz-Niezabitowski, "Nowiny Lekarskie" 1947, z. 11-12, s. 201-205. 3 Ibidem - Matka Edwarda Niezabitowskiego była kurierką Rządu Narodowego Traugutta. 4 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1927/28, Poznań 1928, s. 23.
5 Autobiografia..., passim; I. Kopernicki, Listy do Jana Karłowicza, Adama Honoriusza Kirkora i Benedykta Dybowskiego, "Przegląd Antropologiczny" 1960, s. 129. 6 Materiały Niezabitowskiego...; A. Środka, Uczeni polscy XIX-XX stułecia, T. II, Warszawa 1997, s. 234-235. 7 Autobiografia..., passim.
8 E. Lubicz-Niezabitowski, Smoki karpackie i smoczejamy, "Kosmos" 1924, z. 4, s. 879-890.
Por. Wydział Lekarski i Oddział Farmaceutyczny Uniwersytetu Poznańskiego 1919-1939. Bibliografia publikacji. Materiały biograficzne, Poznań 1996, s. 137-145. 9 E. Lubicz- Niezabitowski, Rana brzuszna Z wypadnięciem prawie wszystkich trzewiów wyleczona, "Przegląd Lekarski" 1918, nr 1, s. 1-5. 10 A b . fi .
uto logra la..., passIm. 11 Tamże, s. 21. Jan Wilczyński w 1921 r. objął Katedrę Biologii Uniwersytetu Wileńskiego. 12 H. Jankowiak, Historia szpitalnictwa psychiatrycznego w Poznaniu, [w:] Z dziejów szpitali poznańskich, pod red. L. Trzeciakowskiego i in., Poznań 1979, s. 79. 13 Autobiografia..., passim; A. Środka, op. cit.
14 Archiwum Akademii Medycznej w Poznaniu. Akta Edwarda Lubicz-Niezabitowskiego, sygn. 1/139, nie paginowane; Sitowski, op. cit., s. 203-204. Zwierzęta te hodowano w Klinice Okulistycznej prawdopodobnie dla przeprowadzania według metod zalecanych przez farmakopeę amerykańską prób biologicznych z lekami.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2001 Nr1 ; Lekarze dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.