LIKWOWIN, czyli jak nie dać się nabić w butelkę

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek

Czas czytania: ok. 8 min.

DANUTA KSIĄŻKIEWICZ-BARTKOWIAK

W październiku 1989 roku Stanisław Klauziński, wnuk Walentego Wawrzyniaka, założyciela i właściciela przedwojennej Fabryki Wódek i Likierów "Likwowin", znalazł w jednej z poznańskich gazet maleńką notatkę o rozpoczęciu procesu reprywatyzacyjnego. Bracia Romuald i Stanisław Klauzińscy byli wówczas w posiadaniu zaledwie dwóch, niewiele znaczących dokumentów dotyczących firmy swego dziadka, ale poszli na pierwsze w Poznaniu spotkanie dawnych właścicieli i ich spadkobierców, na którym pojawiła się przeszło setka osób. Po latach udało im się odtworzyć historię rodzinnego przedsiębiorstwa - które jako jedna z czterech działających w przedwojennym Poznaniu fmn posiada ciągłość wpisu do rejestru handlowego do dnia dzisiejszego - a w 1997 roku odzyskali Likwowino dzieciństwie Walentego Wawrzyniaka niewiele wiadomo. Urodził się we wsi Sieroszewice koło Ostrowa, gdzie spędził lata wczesnej młodości. Później , wywędrował na Sląsk. Do opuszczenia rodzinnych stron skłoniła go prawdopodobnie trudna sytuacja materialna wielodzietnej rodziny Wawrzyniaków. Wiadomo na pewno, że w podróż wyruszył z bratem. Jakiś czas mieszkał w Chorzowie. Tam zdobył zawód destylatora, co dawało mu uprawnienia do prowadzenia pełnej destylacji spirytusu i wódek, być może również tam uzyskał kwalifIkacje kupieckie. Kiedy w początkach XX wieku przybył do Poznania, był już niewątpliwie człowiekiem majętnym. N a czym się wzbogacił i w jakiej branży działał, tego jego wnuk Romuald Klauziński nie wie, zresztą w domu nigdy się o tym nie mówiło. Tu poznał swoją przyszłą żonę, rodowitą poznaniankę Stanisławę Lirę. Ożenił się i wkrótce został ojcem czterech córek: Kazimiery, urodzonej w 1909 roku, Ireny, która przyszła na świat rok później, Gertrudy, urodzonej w 1912 roku,

Ryc. 1. Walenty i Stanisława Warzyniakowie z córkami, fot. z lat 20.

i najmłodszej Cecylii, która urodziła się w 1913 roku. Początkowo rodzina Wawrzyniaków wynajmowała mieszkanie przy ul. Kraszewskiego na poznańskich Jeżycach. Prawdopodobnie już wówczas Walenty pilnie szukał domu, w którym mógłby ulokować część swego kapitału. W 1912 roku nabył kamienicę na narożniku ulic Dąbrowskiego 76 i Staszica 1 (dawniej Szosy Berlińskiej i Moltkestrasse). Wawrzyniakowie zajęli siedmiopokojowe mieszkanie na II piętrze, pozostałe dwa piętra wynajmowali. Zabudowania posesji składały się z dwóch części - kamienicy frontowej i częściowo ukończonych zabudowań gospodarczych, które Walenty przerobił na oficynę. W budynku frontowym otworzył wyszynk, natomiast w oficynie produkował wódki na użytek własnej restauracji. Takich restauratorów i destylatorów zarazem było przed I wojną świat, w Poznaniu co najmniej kilku. Gdy po zakończeniu wojny powstawał Polski Monopol Spirytusowy, pojawiły się pierwsze sygnały o możliwości likwidacji małych wytwórni, produkujących wyłącznie na własne potrzeby. Walenty Wawrzyniak nie czekał na dalszy rozwój wypadków i - uprzedzając fakty - zaczął szukać wspólników, aby stworzyć podwaliny pod powstanie fabryki, która posiadałaby na tyle duży kapitał, żeby móc konkurować z monopolem spirytusowym. Znalazł Melchiora Piechowiaka, dobrze sytuowanego właściciela restauracji przy ul. Głogowskiej (jego potomkowie do dziś są właścicielami okazałej kamienicy, w której mieścił się lokal). Wspólnie założyli firmę Walenty Wawrzyniak i S-ka,

Danuta Książkiewicz- Bartkowiak

z kapitałem zakładowym 48 tys. zł i zarejestrowali ją w lutym 1925 roku. Przedmiotem spółki była - jak zapisano w rejestrze handlowym - "fabrykacja wódek, likierów i pobocznych artykułów oraz handel wyrobami spirytusowymi". W marcu do Zarządu dokooptowano Mieczysława Lehmanna, ekonomistę, powierzając mu stanowisko wicedyrektora. Jeszcze w tym samym roku zmieniono nazwę spółki na Zjednoczone Fabryki Wódek i Likierów "Likwowin" Sp. zoo., a jej kapitał podwyższono do 66 tys. zł. Przedsiębiorstwo Walenty Wawrzyniak

Ryc. 3. Fabryka Walentego Wawrzyniaka przy ul. Strzeleckiej, fot. z lat 20.

.Xiniooioio "Jaj3mba wjkk&iuup..

Ryc. 4. Projekt nowej siedziby firmy "Likwowin", zatwierdzony w 1929 r.

i S-ka od samego początku cieszyło się w mleSCle dużym poważaniem jako przedsięwzięcie pionierskie i czysto polskie - jak napisano w dokumentach Wojewódzkiej Komisji ds. Upaństwawiania Przedsiębiorstw. Wspólnicy rozpoczęli działalność w niewielkiej fabryczce przy ul. Strzeleckiej, u wylotu ul. Łąkowej. - Wkrótce okazało się, że taki kapitał nie wystarcza na przedsięwzięcie planowane z rozmachem, o jakim myślał dziadek - mówi Romuald Klauziński. - W takiej sytuacji od kupca Wincentego Paetza, właściciela Paetzowinu, największej w Poznaniu fabryki octu i musztardy, mieszczącej się przy ul. Mostowej 11, zakupili kawałek gruntu graniczący z jego firmą. Mogło być zresztą i tak, że Paetz wniósł ziemię w aporcie, zostając jednocześnie kolejnym wspólnikiem Walentego Wawrzyniaka. Na tej działce, wąskiej i długiej, rozpoczęli budowę przyszłej siedziby przedsiębiorstwa. W budowie pomagali kolejni współudziałowcy firmy Wawrzyniaka, Piechowiaka i Paetza - Józef Bohn, właściciel restauracji z wyszynkiem napojów alkoholowych przy ul. Głogowskiej 29 (ob. w tej kamienicy mieści się Hortex), brat słynnego poznańskiego lekarza Kazimierz Drobnik (miał restaurację przy ul. Półwiejskiej, później znaną w mieście Kujawiankę) i Pelagia Świetlikowa (właścicielka wyszynku przy ul. Garbary). Wszyscy mieli kłopoty w związku z pojawieniem się Monopolu Spirytusowego i wszyscy chcieli jakoś przetrwać.

W 1930 roku wspólnicy zakończyli budowę fabryki przy ul. Wierzbowej.

Prócz głównego, podpiwniczonego, trzypiętrowego budynku, mieszczącego rozlewnię, przechowalnię półproduktów i etykieciarnię, stały tu warsztaty bednarskie, magazyny i skład celny. Wszystkie obiekty przetrwały do momentu ponownego przejęcia firmy przez spadkobierców w 1997 roku.

Danuta Książkiewicz- Bartkowiak

Wkrótce Walenty Wawrzyniak zamknął starą wytwórnię przy ul. Łąkowej i produkcja ruszyła pełną parą w nowym miejscu. Firma produkowała wina o bardzo dziwnych nazwach, takichjak Maślacz półsłodki owocowy, Sanct Jeanette, Sylva Marthylos czy Reneta Łagodna. Na Wierzbowej rozlewano też wódki gatunkowe - jarzębiak, na etykiecie którego znajdował się herb miasta, wiśniówkę wytrawną, rum Jamajka, wódkę pomarańczową, a przede wszystkim czystą Machandel. - Ta ostatnia to była chyba najpodlejsza wódka w przedwojennym Poznaniu - przyznaje dziś Romuald Klauziński. Jednak sztandarowym produktem frrmy była Bonówka, wódka gatunkowa, gorzka żołądkowa, oparta na oryginalnej recepturze (przechowywanej do dnia dzisiejszego w ocalałych archiwaliach spółki) stworzonej przez Józefa Bohna, jednego ze wspólników Likwowinu. Nazwa trunku była prawnie zastrzeżona. Na etykiecie znajdował się napis, że "do wytworzenia prawdziwej Bonówki upoważnionajestjedynie frrma Likwowin - Poznań", a cała butelka była zalakowana i opatrzona pieczęcią frrmy.

Dużą część produkcji fabryki stanowiły również soki owocowe, malinowe i wiśniowe, przyrządzane "na białym cukrze", jak głosił napis na etykietach. Cała produkcja trafiała do detalu bez zbędnych pośredników. Część trunków wypijali klienci poznańskich, wcale licznych wówczas destylacji i winiarni. Likwowin zatrudniał gońca rowerzystę, który o każdej porze dnia i nocy jechał na życzenie klienta nawet w odległe dzielnice miasta, niekiedy z jedną butelką wina. Kiedy Likwowin działał już pełną parą, Walenty zlikwidował restaurację.

- Matka opowiadała, że jego ówczesna pozycja jako współwłaściciela i generalnego dyrektora dużej już wtedy fabryki nie licowała zjego działalnością restauratora - wspomina Kłauziński. - Wydzierżawił pomieszczenia lokalu pewnemu aptekarzowi. Apteka działała w kamienicy przy Dąbrowskiego 76 do lat 80. Prócz Walentego Wawrzyniaka pozostali wspólnicy dalej prowadzili wyszynki i restauracje, których goście raczyli się wyłącznie trunkami produkowa

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

Ryc. 7. Wnętrze rozlewni w nowym budynku przy ul. Wierzbowej 5, fot. z lat 30.

Ryc. 8. Leżakownia w piwnicach budynku przy ul. Wierzbowej 5, fot. z lat 30.

Ryc. 9. Maszyna do rozlewania i konfekcjonowania butelek zakupiona w Anglii w 1932 roku

W A

nymi przez spółkę. - W dokumentach spółki z 1937 roku zachował się zapis, który mówi, że ktokolwiek ze wspólników kupowałby alkohol poza własną firmą, podlega surowej karze, z wykluczeniem z grona wspólników włącznie - opowiada Romuald Klauziński. Na początku lat 30. firma świetnie prosperowała, zatrudniała ok. 35 pracowników, roczny obrót przedsiębiorstwa wynosił ponad 4 min zł. Wobec niezłej sytuacji wytwórni wspólnicy postanowili zająć się również rozlewnictwem win importowanych. W 1932 roku spółka zakupiła w Anglii za 12 tys. 800 funtów półautomatyczną maszynę do rozlewania i konfekcjonowania butelek i jeszcze w tym samym roku doszła do porozumienia z wchodzącą wówczas na rynki europejskie turyńską firmą Cinzano. Likwowin stał się jedyną w Europie Środkowej i Wschodniej rozlewnią słynnego włoskiego wermutu. Sprzedaż wina Cinzano przerosła najśmielsze oczekiwania Wawrzyniaka ijego wspólników. Włosi, wchodząc na teren Likwowinu, zaasekurowali się pewną

Danuta Książkiewicz- Bartkowiak

sumą pieniędzy - mówi Klauziński. - W 1937 roku szefowie Cinzano zrezygnowali z finansowego zabezpieczenia swoich interesów. Tym samym potwierdzili dobrą współpracę z poznańską rozlewnią. W 1933 roku Likwowin rozszerzył swoją statutową działalność o hurtową sprzedaż win i wódek zagranicznych. Nie mogło być inaczej, skoro w pewnym momencie rozlewnictwo włoskiego wina stanowiło 80 proc. działalności Likwowinu, a produkcja własnych wyrobów jedynie pozostałe 20 proc. Gdy do Poznania weszli Niemcy, Likwowin przeżywał swój najlepszy okres.

W dniu 17 października 1939 r. zrobiono spis inwentaryzacyjny z natury. Jest to ostatni przedwojenny zapis dotyczący firmy LikwowinmSXSSfAM

Bonówka (Bohnkamp) i 'Gorzkaźofafłkoma «llvimM po« «»uli» -»<8» KKAJOWY Semper idem znana ze swej dobroci, vC& zawdzięcza awoją alawę niezrównanemu z«8tMAri8a \aJ8zJ achetnie] szych, sajariimatyczniejBtycb tl6Loflutetu leczniczych. Booówkę zaleca sie jako *nakomii*kj3*o8ek przeciw dolegBwc4cioro żołądka i innym mtóppfcfcamom, Bonówka oprócz powyżaz,wrr«aTet działa równie! podniecająco na apetyt, wobec ezeafrifcftjdować SIĘ powinna w każdym domo. . &efBohn, Poznań _..,._.._ gr W tjłfatia yi 1 » wano I lOOpOhZMM w «1*C«14 fIrwy "Uhwowlfl'*

Pof. Q.2B

LIKWOWIN Sp&łka x ogr, @dp.

POZNAŃ Nr. [»1. 4**1iKWo wror

.. SH.ii.KA Z POR o D P A M / POZNA Ń......

! M: C *( * L

PO I as»

Ryc. 11. Etykiety wódek produkowanych w fmnie "Likwowin"

Danuta Książkiewicz- Bartkowiak

Ryc. 12. Córki Walentego, Gertruda i Cecylia, na podwórzu fabIYki przy ul. Wierzbowej 5

W czasie okupacji rodzinę Wawrzyniaków wyrzucono z domu na Jeżycach, a Walentego aresztowano. Stanisława z trzema córkami mieszkała najpierw na Górnej Wildzie, a później na Piekarach. Naj starszej córki Kazimiery już wówczas w domu nie było, w 1935 roku wyszła za mąż za Marcelego Klauzińskiego, mierniczego przysięgłego, i wkrótce po ślubie wyprowadziła się do nowo wybudowanego, okazałego domu przy ob. ul. Pułaskiego. W 1936 roku urodził się ich pierwszy syn Romuald. Na początku wojny Klauzińscy znaleźli się w obozie przesiedleńczym na Głównej, a później w Grabowie nad Pilicą. Do Poznania wrócili dopiero w marcu 1945 roku.

Ryc. 13. Stoisko frrmowe Likwowinu na Powszechnej Wystawie Krąjowej w 1929 r.

Ryc. 14. Zdjęcie ślubne Kazimiery Wawrzyniak i Marcelego Klauzińskiego, 1935 r.

Walentego stracono 12 stycznia 1942 r. na gestapo. W czasie wojny zmarli też Wincenty Paetz i Mieczysław Lehmann. Fabrykę przejęli Niemcy i 1 stycznia 1942 r. sprzedali Egonowi von Stritzky'emu. Firma pod nazwą Likorfabrik Posen działała do 15 lutego 1945 r. Krótko przed wyzwoleniem Poznania na teren fabryki weszli uzbrojeni cywile. Uległa wtedy zniszczeniu część urządzeń do destylacji i konfekcjonowania trunków. Od tego momentu firma funkcjonowała pod zarządem państwowym, ale w skład kierownictwa fabryki weszli Józef Bohn i Melchior Piechowiak, a po ich śmierci bratanek Wincentego Paetza Marian. Budynki były częściowo zniszczone i odbudowano je za pieniądze wspólników. Od 1947

#MSA!A!

· A.

II pll

: V l

.?v.

T "n**, uff

R . 15. Romuald Klauziński , fot. z lat 30.

yc

D an u ta Książkiewicz - Bartkowiak

OOO*«A<*S U H U WOOIK l UKtttOw -.............. WTTWOtfM* WIM wmoetNU «wov * «»IOW* «WOAl « l *C«*»«CZN*Ot iHBasas*,M* -1-M«fTXA ««Dł"OW CKUUMOOWVCH ssssEsisAss

Szan. Pan

35-90

KONIl\ »AMKOWti j1\,{óK/ii:lPX ;;1-l.. i 9 t« <DMUNAlNA **S* OMCUO*

Ryc. 16. Winietka z nowego listownika fmny z 1946 r.

roku oficjalna nazwa frrmy brzmi: Likwowin. Wytwórnia win i soków owocowych. Gdy rozpoczęła się akcja upaństwawiania przedsiębiorstw prywatnych, Likwowin został skreślony z listy frrm przeznaczonych do nacjonalizacji ze względu na fakt, że stan zatrudnienia nigdy nie przekroczył magicznej liczby 50 osób. Na tej decyzji zaważył protokół lustracyjny z 1948 roku, podpisany przez 13 osób, w tym dwóch ministrów, którzy osobiście brali udział w oględzinach.

Jednak w kwietniu 1949 roku wspólnicy otrzymali pismo z Ministerstwa Przemysłu i Handlu o wznowieniu postępowanie w sprawie upaństwowienia przedsiębiorstwa, na podstawie dokumentu podpisanego przez sekretarza Komitetu

Ryc. 17. Zabudownia dawnej fabryki Likwowin, widok od ul. Mostowej, stan obecny

Ryc. 18. Podwórze dawnej fabIYki Likwowin, stan obecny

Wojewódzkiego PZPR, członka POP i przedstawiciela administracji miasta, stwierdzającego, że firma może zatrudniać nawet 200 osób. Ostatecznie 23 lipca 1949 r. Likwowin został przejęty na własność państwa. - Po 1949 roku wszystko się dla nas skończyło - mówi Romuald Klauziński.

W okresie międzywojennym przy ul. Wawrzyńca na Jeżycach działała fabryczka wódek pana Strzelczyka. Po wojnie pomieszczenia dawnej destylarni należały do Goplany, która dzierżawiła je Polmosowi. W 1951 roku, gdy rozpoczął się konflikt koreański, Goplana otrzymała gigantyczne zamówienie na suchary dla wojska. Polmos musiał opuścić pomieszczenia Strzelczyka, a w zamian otrzymał dawny Likwowin. Produkcja Polmosu przy ul. Wierzbowej rozpoczyna się 1 lipca 1951 r. Przez kolejnych 46 lat rozlewa się tu dalej wódki gatunkowe, później tzw. miniaturki i bombki. W kwietniu 1990 roku bracia Klauzińscy wystąpili o unieważnienie decyzji nacjonalizacyjnych. Po szeregu postanowień naczelnych organów administracji państwowej, czterech procesach w NSA, dwóch postępowaniach procesowych w Sądzie Najwyższym i rewizji ministra sprawiedliwości, 15 listopada 1997 r. Polmos protokołem zdawczo-odbiorczym przekazuje przedsiębiorstwo spadkobiercom pierwszych właścicieli. Jeszcze dwa lata Polmos dzierżawi nieruchomości Likwowinu. W dniu 6 grudnia 1999 r. spadkobiercy sprzedają zabudowania flfmy dziadków Towarzystwu Edukacyjnemu" Gaudeamus", które ma zamiar zaadaptować dawny Likwowin na potrzeby szkoły wyższej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry