WALKA Z PIJAŃSTWEMWPOZNANIU W LATACH 1890-1914

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek

Czas czytania: ok. 27 min.

WALDEMAR KAROLCZAK

P od koniec XIX wieku nadużywanie napojów wysokoalkoholowych przybrało w Poznaniu tak wielkie rozmiary, że stanowiło już poważny problem społeczny, wymagający podjęcia zdecydowanych działań celem ograniczenia tego niepokojącego zjawiska. Plaga pijaństwa szerzyła się głównie w najbiedniejszych środowiskach robotniczych i rzemieślniczych, przy czym dotknięci nią byli zwłaszcza polscy mieszkańcy miasta. Niemcy słynęli z bezgranicznego zamiłowania do piwa i po sznapsa sięgali rzadziej. Zwalczanie pijaństwa bardzo utrudniały staropolskie zwyczaje, zupełnie nie znane na Zachodzie. Powszechnie praktykowane były kolejki, polegające na wzajemnym częstowaniu się trunkiem, litkup, czyli poczęstunek na koszt kupującego po dobitym targu, czy przynuka, tj. zmuszanie zachętą i naleganiem do picia bez umiaru, oraz upodobanie do wznoszenia przy różnego rodzaju zebraniach towarzyskich, wspólnych obiadach i kolacjach niezliczonych toastów, które bezwzględnie musiały być spełniane kieliszkiem wina lub wódki, a za zdrowie koniecznie sławnym polskim "duszkiem". Zawsze podawano wódkę do święconego. Rozpowszechnionym zwyczajem było częstowanie młodocianych napojami alkoholowymi i posyłanie dzieci po wódkę do szynkowni. W czerwcu 1891 roku miejscową opinię publiczną bardzo poruszył drastyczny przypadek odwiezionego do szpitala dziesięcioletniego chłopca, któremu ojciec w celu uśmierzenia bólu gardła dawał dwa razy dziennie po kieliszku wódki oraz po pół szklanki malagi "dla wzmocnienia"l. W rodzinach niewykwalifikowanych robotników i pracowników sezonowych niespokojnym niemowlętom dawano do ust chleb maczany w gorzałce 2 . W Poznaniu pijaństwo szerzyło się głównie w tzw. destylacjach i oberżach, w których prowadzono wyszynk wódek i innych napojów wyskokowych, nazywanych wówczas "gorącymi" lub "rozpalającymi". Według obliczeń miejscowego

Urzędu Statystycznego w roku sprawozdawczym 1888/89 czynnych było w mieście 313 restauracji, traktierni i szynkowni, co przy liczbie 68 tys. 318 mieszkańców dawało jeden lokal publiczny na 218 osób (!). Ponadto działało jeszcze 37 małych "handli gorącymi napojami't3. W miarę wzrostu liczby mieszkańców miasta ilość lokali prowadzących wyszynk napojów wyskokowych rosła. Władze miejskie, mając na uwadze budżet miasta, bez większych oporów udzielały koncesji na prowadzenie szynków. Najliczniejszymi i najlepiej zaopatrzonymi w różnego rodzaju trunki były tzw. destylacje, czyli połączone z destylarniami większe lub mniejsze lokale prowadzące wyszynk napojów wyskokowych w butelkach i na szklanki. Według danych zamieszczanych w książkach adresowych miasta Poznania liczba destylacji w tym mieście zawsze była znaczna 4 , a amatorzy mocnych trunków mogli raczyć się nimi codziennie (nie wyłączając niedziel i świąt) już od godz. 6 rano do 22. Sprzedawano tam wprawdzie także piwa i wina, lecz specjalnością tego rodzaju lokali były mocne wódki, likiery, rumy, araki i inne spirytualia. Destylacje były tłumnie odwiedzane zwłaszcza w soboty w godzinach wieczornych (w tych dniach w większości zakładów pracy wypłacano robotnikom zaliczki), kiedy to nie mogły nawet pomieścić wszystkich gości, liczni amatorzy "gorących" napojów uczęszczali do nich również w niedziele. "Wstrętne widowisko przedstawia Poznań w dniu niedzielnym - czytamy w "Dzienniku Poznańskim" z 4 września 1894 r. - Wczoraj np. przeszedłszy ulicę Św. Marcina aż na Chwaliszewo, widzieć można było prawie wszystkie destylacje i wyszynki wódek jak szeroko otwarte i zapełnione ludźmi, a niemiła woń zalatywała każdego przechodnia. Zdaje się, że panowie destylatorzy urządzają sobie w niedzielę wieczorem wentylacyą, nie bacząc wcale na przechodniów, którzy zaczerpnąwszy za miastem świeżego powietrza, wracają do domu. Byłoby słusznie zdaniem naszem, ażeby przynajmniej w niedzielę drzwi od destylacyi były przymknięte, raz nie słyszeliby przechodnie gwaru i krzyku, a powtóre nie byli zmuszeni wyziewy destylacyjne w siebie wchłaniać, młodzież zaś miałaby mniej powodu do gorszenia się". Wielkie oburzenie mieszkańców miasta wyznania rzymskokatolickiego budził zwłaszcza fakt, że lokale te otwarte były także podczas niedzielnego głównego nabożeństwa. W1896 roku Towarzystwo Młodych Destylatorów w Poznaniu zwróciło się do właścicieli destylacji z prośbą, aby ci zamykali je w niedziele od godz. 14, ale tylko nieliczni zastosowali się do tego życzenia, większość odmówiła, motywując to różnymi względami 5 . Zapotrzebowanie na wódkę zwiększało się wraz z nastaniem pory zimowej, gdy wielu robotników idących już przed godz. 6 rano do pracy piło na rozgrzewkę. Widok zataczających się na ulicy ludzi, oszołomionych alkoholem, nie był w Poznaniu rzadkością. Wielkie oburzenie przechodniów wzbudzały zwłaszcza pijane kobiety z dziećmi. W "Dzienniku Poznańskim" z 29 kwietnia 1893 r. czytamy: "Zbiegowisko wywołała onegdaj na Kramarskiej ulicy pijana kobieta, która skutkiem nadużycia gorzałki, nie mogąc się utrzymać na nogach wraz z małym dzieckiem na ręku, co krok padała na bruk. Oburzeni tern obecni zaczęli ją okładać kijami, aż przywołany policjant zaprowadził ją do domu na Chwali. " szeWle .

Waldemar Karolczak

ODE2,WAV

W niedzielę dnia 16 czerwca Hb. o godz. 12% w poludnk odbędaie aic

*nw Poznaniu na wielkie] sali Bazarowej WIECspraWIepijaństwa Ikarciarstwa. I

Portądek dzienny: I) Zag» }»« i wy-Mr bma. 2) HiatoryasKWpofec pijaństwa w Fobce. 3) Alkohol a* atanowiafca Itkarakitgo. 4) Środki tara<kre fietć S) Sprawa kareiarstwA haxardowego. B) Wolne glosy.

Ni*tj podpisany Komin* laprasra RodaWw i Rodaoski, tak i Pomanta, jak i * <mytłi »tron do j»k rajliciniejMrgo udnsru w «poww«lri>>llym wiecu.

W licrayra anrreg« «wuych «bran i wiec***, jo« to pierwszy i Jedyny wiec który ma wystaji«! p m ć M a rąiarSatwu i kartiarKwu. od dawna i po «łiij dife* tak wiek* maj owaym dwom łguboyra nałogom. Gdy we wuysikicli krajach kur&imyeh podooata, «{ powatae głosy, gdy mfcjdi-or« bywają, kongresy i jjajdy onus lian» aebrania j>r««j*ko aikonolijtnwwi, jako wrogo»! IttdjkoSd, to naród nas* polski, dotknięty rdwnie» «rod«! klęska, pijaństwa a jtaruan i kar. c b n t n, powinien takie aabraij g(o» na publkaiym wfeai i tara wykaaac dobitnie zk skutki pijara*«» i karcumwt ora« podai irodki aaradcre, mogijtt ogniitiayi w »poteerSstwic nastcm dwie te plagi Waywaray mętów tiietwyćh, a dobro narodu rnaacyeh na serc»», aby ok odntówiJS ucaettniawa w« wiec». Wtywarny nas« mewiasJy polskie, które bodaj najwio» ) derpia, na nie. «creme »kotki pKatoa i karciarstwa, aby wi«e*i poJwteciry <ih»il kilka, CMfilp » niego naukę i otucho do naiauta tych dwóch klcak rujnujących Jatimmf!Umt nisze łycie famiiijii*. Waywatny Zirea,dy nasjrych Kctnych tnwuiitwU, aby privaraly swych defegatew na wite.

Stopmy .wu-racy m »ily na wiecu ku tęptcnia pijaństwa i karciani»», a pr*yt!ul«r»y tśtj w« wielkie, mitr»« ogobwtna dobni narodowemu, L Poman, dnia 26 maja 190 l.

Komitet wIecowy.

Ot. A, Al»i«»ica i r»bl«tok. »r. ML Aftiaata . <J»(<<*»y, Mmi» AadnąlniM. JH«o AadnatawitU M t» Aaftwlik. Baaatllatlci ł W11m Ł Hr. BMMI,. ,,«,».CaguMlM. Ra. B nkm ti a Kwoia-I». Taadar Bod**. Jaa B»j.U «»mirta Dr, 'K«*»« Hsfc-«*U, Sarnim lto»i»»««Ł XtaaiJ»« tlnira-mU. Haf »» AB» <<(<(< t W:łMy. Ada-skałte WMI CMMamiki. Br.7.j'S8.»i)H.',Jj,'L..»>ii tIKretU jJ atObiwuam U i Oatetn«, talu CI«a«««»»kŁ fowł <tr. I M d ttłwwilu. Ot. (Pi->>>>«««* Odapna U fsmt B«»»H cte» «««w»u. P«»n tt"'jrtil P««l IM CauM«*I:j «f«w.u. aopwijMi Cammtl < iwt.«* Ja» c»«<i» »knj**iR Br. £>voi-*i «2rf»»Ł Wtat»»l,ł !>«»«.«. IIMMT StaMmtki i Tsruni», Wiobw DAcki t Jw» DwtunMM a K»a«j»», M U l T k f e Ąalnl DuhrtaAnln. TM4NrltUnwi<K Kytetbndnr. łUrti« O»«Uk «WIWtoi. Jw U««*» »W,%. W<1<<™4 Umiar «Wini«, g«. Jd,t M (iw.,), «WW"Iał>o»a tmt OdsWtil »Kara.U A«4r»j Owiąililr LU Orntarta «S<saa». Ba fe, rete» Htia»«»W . BMMftHn. W. Hłijjaaao »SlWlr. UM 1101*»«* i Mialątiai. K«M«* tja»s>«!ai. Paw» łlAayBtlua tewntil l»r. l*tm* MUntali »liwareuwla. Ba IUHMIII «.v<»14- Kz>, Jaaa» "-ii i l U m Br. KafofciŁaM. Mareiai Kaaiaaty. AJwek« aaralajti a Oktaw, Br. a *w KammH 'Ja« Ka nm a tM U nwi t %«t»v Ka. litt» Skm. Ka D>laa» gilaaWiH a lao» rrtiataiit iriHiiililiM A. jftMiliM « *. RkMa, k* IWca»» * Karaalikt Ba rato« KMHU A4««t»t BMMM a <M«.

lir. k,M*BłiMri** a Jł*ra Ku*«. l>f««iay «MhW»»ti, iłr. IM«ia» KrjaS«*K». Prwtto»» Kr«M<1tóD>U. Sa, Xnyttannti * KaatMca. Ba M i w Kotkarw»!«« ttW«a Kattaatiak a Jaja. .«««».1 K«aa« aOalre*ą IcMKatai. »»!»» ŁaMi> Łfpokr. k'«, dąi»*»» Utka n U. Tama«« U«]», fiiitmit taaaffiraifa. Br. Wtadytlaw-łattaaU 1» L«%<*cr. WMnta« iMaraankt a W ani.» UtaWMi t B»oy«» a» Wa«ła» May«. Ba MkwnU > MfatM, Ba paiitaaera» BMMa ItWtawl Ł«d«ik MUMHWtŁ IV» l 1. Ma«»«, a* nula« «*tek»«fai t PtaaaweS». Ad»«lo>i ««By »ORallM«. fi. Jlr«atW»»ica lŁ;.f*H ,"*.1«"''' Sw*«.*l W,««,ir NltaaajmM »W»»«k K* XWahmU > Waaawa ka. Kkaiaii»»« t Kenaiw»a K«. (Ccmtaely Sawak, łlirf»! X»»»k a M«taa. »s«u4»* O«i«»tl Is)>>fcr Oa»l»i«*»*i. l»aa*»»»M a tauarw*»*!» ł"al*l1ki K» !%»»*!« a «aioa«. B"aJ««tT I"ł»t-«»H i 3 4,»« Ilulkawlak a K««a Tw*l Pni«. Jan »nasadki. Ka StauMa« R«4«»"'«*ii«Wtorrar. IU!»«lilULi ,W««kat Ł UyAtewkt. Ba« s t e r a Wir. »f.» Wwj a t « « ar. AT<<f>k<<1 WUdtataw Sm4a. Or. Wiaji Skarera«« a S(>t,.l» Ba. «taaito«. Wat*»» Sir»ft««dŁ Wlały»*» «MMC K«. paaat prałat Md Kadr. WWa,Srj>>>l««*'l tMmw. Br. IMwaa uatMoyMl »Bs)«*o«a Br. Zaaawat SauldrartaM t Łakaata. aa. lo>o««tJ KaótómtŁ Sa«atey»»»i« ialWaM. tir. I«a!a« * Kaaoita /ta Taaka Aaml» laakt Te«»»* a Maam «. TralaajłiH S!»ei»l». tIjrokJW"'i. Dr. 'Mllll Ci»I»»»ki a UotaMta Ka K. Wajaar« Aatoat WanJMr. Praai*j»4 «(<<ctawaU. Ba WaUnthU a <i(<<*i»H:ff.a Jan Wtiko««ti . til-,.«r. Wa.Ja« . \\tjik.«»it. ga WIaaykaankJ a »« »a lp< *y W»tai««i«a a Koatrayaa »>>>!«,« V«« «i« ' ) U" »i a 'v ,j""«Miłi*H Jm Umitn. Br.*j,!«*-«« Bllaata« actti»«tea. BaZiwmana. Uf.AdaaagaŁirtH a Jan.r",«-i . \.. Br. kr. Waali hw tmmM «WaMwaa . JM fcira«1il.

W«a«t«a dary tsateiy adrwSki&"'K«, K«4«łr>alil X (r w a) i w. Wajelawk . ». «U f

"A. v.'.

---»«-L.a>

Ryc. l. Odezwa pierwszego w Poznaniu wiecu przeciw pijaństwu i karciarstwu z 16 czerwca 1901 r. Ze zb. Muzeum Historii Miasta Poznania.

Podobnie jak w innych miastach, także w Poznaniu, w szeregach walczących przeciwko pijaństwu ścierały się dwa obozy, mające w tej kwestii odmienne zapatrywania. Pierwszy obóz tworzyli tzw. totaliści, czyli abstynenci, którzy wypowiedzieli bezwzględną walkę alkoholowi i uważali za rzecz szkodliwą i zdrożną spożywanie nawet najmniejszej jego ilości, drugi obóz, umiarkowany, czyli wstrzemięźliwych, był pobłażliwszy, zwalczał jedynie nadużywanie alkoholu. Zwolennicy obu wspomnianych obozów wstępowali do powstających w tym czasie polskich i niemieckich towarzystw trzeźwości, które były inicjatorem walki z pijaństwem. Dzięki ich niestrudzonym zabiegom problemem zainteresowały się władze policyjne i miejskie, a z pomocą pospieszył także Kościół, tak katolicki, jak i ewangelicki. Pierwszą tego rodzaju organizacją było Towarzystwo Szerzenia Wstrzemięźliwości, założone w 1887 roku w Kórniku, a w 1889 roku przeniesione do Poznania 6 . Organizacja miała niewielu członków, ajedynym dowodem jej żywotności było wydawanie miesięcznika "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości". Redakcja składała się z przewodniczącego wspomnianego Towarzystwa i zarazem znanego propagatora idei trzeźwości dra Zygmunta Celichowskiego oraz sekretarza Franciszka Krysiaka. Pierwszy numer "Pobudki" ukazał się w druku 1 stycznia 1891 r. Czasopismo relacjonowało ważne wydarzenia dotyczące ruchu trzeźwości i zarazem zachęcało do ciągłej i wytrwałej pracy w kierunku zwalczania alkoholizmu. Prenumerata roczna "Pobudki" kosztowała 1 markę, a można ją było abonować w ekspedycji znajdującej się w księgarni J. K. Żupańskiego w pałacu hr. Działyńskich przy Starym Rynku 78 oraz we wszystkich agencjach pocztowych. Członkowie Towarzystwa otrzymywali "Pobudkę" bezpłatnie. Z końcem 1896 roku czasopismo przestało się ukazywać z powodu braku wystarczającej liczby abonentów. Niezwykle aktywną organizacją była "Jutrzenka" Towarzystwo Wstrzemięźliwości w Poznaniu, założona 26 stycznia 1890 r. z inicjatywy znanego pisarza i księgarza Józefa Chociszewskiego, który został jej pierwszym przewodniczącym 7 . Członkiem "Jutrzenki" mógł być każdy mieszkaniec miasta i jego okolic posiadający prawa obywatelskie, nie wyłączając kobiet. Wstępne wynosiło 25 fenigów, a minimalna miesięczna składka 10 fenigów 8 . W pierwszym półroczu 1890 roku do Towarzystwa należało blisko 300 osób, w tym 60 pań, później liczba ta zmniejszyła się prawie o połowę (w 1902 roku w "Jutrzence" działało już tylko 160 osób)9. Podstawowym celem organizacji było zwracanie uwagi na niebezpieczeństwa wynikające z nadużywania alkoholu. Jej członkowie zobowiązali się całkowicie zerwać z tradycyjnymi zwyczajami związanymi z piciem napojów alkoholowych oraz wszelkimi możliwymi sposobami odwodzić od tych nałogów innych. Regularnie co tydzień (później co dwa tygodnie) w niedzielne wieczory odbywały się zebrania, które z powodu trudności lokalowych organizowano w różnych, specjalnie na ten cel wynajmowanych pomieszczeniach. Na zebraniach wygłaszano interesujące odczyty i referaty, przeważnie z dziedziny propagandy wstrzemięźliwości, którym towarzyszyły śpiewy, deklamacje i pogadanki. Na sali posiedzeń znajdowała się tzw. skrzynka z pytaniami, do której wrzucano listy skierowane do zarządu Towarzystwa. W spotkaniach uczestniczyli często znani poznańscy lekarze, a niekiedy nawet przedstawiciele polskiego

Waldemar Karolczak

Ryc. 2. Destylacja i skład kolonialny Jana ŚwitaIskiego w starym domu przy ul. Święty Marcin 39, fot. z końca XIX w. Ze zb. Muzeum Historii Miasta Poznaniaziemiaństwa i arystokracji. Dnia 12 lutego 1893 r. na posiedzeniu "Jutrzenki" obecny był książę Zdzisław Czartoryski, który w dłuższym przemówieniu udowadniał ścisły związek anarchizmu i socjalnej demokracji z pijaństwem 1o . W sezonie letnim członkowie "Jutrzenki" i jej zwolennicy uczestniczyli w majówkach do podmiejskich ogrodów rozrywkowych, gdzie wspólnie bawiono się "bez rozpalających napojów", serwując tylko lekkie piwa. W marcu 1891 roku w łonie "Jutrzenki" powstało kółko bezwzględnej wstrzemięźliwości pod nazwą "Promieniści", którego członkowie zobowiązali się nie spożywać żadnych napojów alkoholowych, w tym także niskoprocentowych, jak wino i piwo. Na początku do kółka przystąpiło dziesięć osób (sześciu mężczyzn i cztery kobiety)l1. Wkrótce w ramach "Jutrzenki" zorganizowano jeszcze jedno kółko, skupiające wyłącznie młodzież, któremu nadano nazwę "Ogniwo". Jednym z największych osiągnięć Towarzystwa było założenie własnej kawiarni "bez alkoholicznych napoi"12. W niedzielę 11 października 1891 r. odbyła się uroczystość otwarcia lokalu "Pod Jutrzenką", mieszczącego się na parterze kamienicy przy ul. Wielkie Garbary 40. Kierownictwo zakładem spoczywało w rękach Michała i Katarzyny Józefowskich, gorliwych członków "Jutrzenki". Kawiarnia czynna była w godz. od 8 rano do 22. Serwowano w niej kawę, herbatę, czekoladę pitną (tylko w niedziele i święta), mleko w szklankach, ale także obiady i kolacje. Dla gości, którzy zamierzali spędzić tu więcej czasu, wyłożono polskie i niemieckie pisma, takie jak "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości", "N owiny Raciborskie" czy "Pielgrzym"13, a dla rozrywki szachy, warcaby, domino oraz młynek. W niektóre niedziele organizowano tam zabawy pod nazwą "wieczorki herbaciane", ze śpiewami, deklamacjami i tańcami, "bez alkoholicznych napojów", podczas których każdy uczestnik otrzymywał bezpłatnie szklankę herbaty lub kawy14. Kawiarni nie ominęły ataki ze strony przeciwników ruchu trzeźwości. W "Dzienniku Poznańskim" z 25 listopada 1891 r. znajdujemy na ten temat następujące doniesienie: "Do lokalu »Jutrzenki« przy W. Garbarach przybyło w niedzielę kilku pijanych hołyszów, którzy, upiwszy się poprzednio, wpadli umyślnie do lokalu i wszczęli tam burdę, potrącając spokojnie obradujących zebranych, a nawet raniąc ich nożami. Zarekwirowano policyą, która kilku napastników odstawiła do więzienia, gdzie ich zapewne pouczą, że nie wolno bezkarnie naśmiewać się, a nawet bić osoby, które trzeźwość postawiły sobie jako hasło żywota". W kwietniu 1893 roku kawiarnię przeniesiono do większych pomieszczeń w domu Stanisława Brzozowskiego przy ul. Wielkie Garbary 45, gdzie urządzono dodatkowo ogródek 15 , a pięć lat później na pierwsze piętro kamienicy przy Starym Rynku 8 16 . Kierując się zasadą, że najskuteczniejszą bronią przeciwko pijaństwu jest oświata, "Jutrzenka", z pomocą Towarzystwa Czytelni Ludowych, już w pierwszym roku istnienia założyła bibliotekę. Korzystać z niej mogli tylko ci członkowie Towarzystwa, którzy regularnie opłacali składki. Utworzono również kółko

Ryc. 3. Restauracja Stanisława Glapy przy ul. Chwalisz ewo 64, fotografia pocztówkowa, ok. 1913 r. Ze zb. Muzeum Historii Miasta Poznania.

Waldemar Karolczakśpiewackie, regularnie odbywające "śpiewne ćwiczenia". Od tego czasu wszystkie walne zebrania tej organizacji rozpoczynały się od zbiorowego wykonania dwóch pieśni: "Zrzeczmy się, zrzeczmy się tego nałogu" i "Dosyć bracia, lać szampana". W kwietniu 1892 roku, staraniem Towarzystwa, ukazał się śpiewnik Piosennik Jutrzenki, zebrany przez Józefa Chociszewskiego 17 . Broszurka zawierała pieśni, piosnki i wiersze potępiające pijaństwo, karciarstwo i socjalizm. Na wstępie tomiku znajdowały się trzy "piękne i treściwe" zdania wypowiedziane przez św. Augustyna o pijaństwie i trzeźwości, a na samym końcu ustawy "Jutrzenki". Od 1897 roku Towarzystwo własnym nakładem wydawało czasopismo poświęcone sprawie wstrzemięźliwości "Jutrzenka" (zastąpiło ono zlikwidowaną "Pobudkę")18, której redaktorem był ówczesny przewodniczący organizacji ks. Józef Kłos1 9 . W październiku 1890 roku członkowie Towarzystwa wystosowali do nowego prezydenta policji G. N athusiusa prośbę o wydanie rozporządzenia zabraniającego sprzedaży wódki dzieciom posyłanym po nią przez rodziców i nakazującego zamykanie restauracji i szynków podczas głównego nabożeństwa w niedziele i święta. Jak relacjonował tę sprawę "Dziennik Poznański" z 4 listopada 1890 r., "na petycyą otrzymał zarząd Towarzystwa bardzo sympatyczny list od dyrektora policyi, w którem oświadcza, że sprawa szerzenia wstrzemięźliwości i działalność odnośna Towarzystwa bardzo żywo go zajmuje, że wszakże żądanych zakazów wydać w drodze policyjnej nie może, ponieważ to jest rzeczą ustawodawstwa i radzi dla tego odczekać obrad parlamentu nad przedłożoną mu już nowelą dotyczącą reformy ordynacyi przemysłowej, zawierającą ważne przepisy o święceniu niedzieli, które zdaniem jego może się także przyczynią do zmniejszenia konsumpcyi okowity w niedziele i święta". W niedzielę 16 czerwca 1901 r. z inicjatywy "Jutrzenki" w sali wielkiej Bazaru odbył się pierwszy wiec obyczajowy w sprawie pijaństwa i karciarstwa, w którym uczestniczyło przeszło 600 delegatów reprezentujących różne towarzystwa z miasta i prowincji. Obszerne sprawozdania ze wspomnianego wiecu zamieściły największe lokalne polskie gazety20. Pierwszą w Poznaniu świecką organizacją abstynencką było "Wyzwolenie" Towarzystwo Zupełnej Wstrzemięźliwości od Napojów Alkoholowych, założone 22 listopada 1905 r. podczas wielkiego wiecu zwołanego w sprawie wstrzemięźliwości w Bazarze z inicjatywy ks. prob. Kazimierza Niesiołowskiego 21 . Prezesem zarządu organizacji został znany lekarz poznański dr Paweł Gantkowski 22 . Jednakjuż pierwsze walne zebranie Towarzystwa 3 grudnia 1905 r. pokazało, że zapał dla idei zupełnej wstrzemięźliwości, jaki ogarnął wiecowników w Bazarze, wyraźnie ostygł. Spośród 130 osób, które na wiecu zgłosiły akces do Towarzystwa, zaledwie połowa postanowiła zerwać całkowicie z alkoholem, pozostali zrezygnowali, uważając to za zbyt duże poświęcenie 23 . Wyraźny dystans dla idei abstynenckiej wykazywała inteligencja, początkowo brak było także wyraźnego poparcia ze strony Kościoła. Mimo to w następnych latach liczba zwolenników "Wyzwolenia" szybko rosła. Na zorganizowany przez Towarzystwo 11 marca 1906 r. w sali ogrodowej teatru Apollo wielki wiec w sprawie pijaństwa wskutek silnej agitacji przybyło ok. 800 osób, przeważnie robotników i rzemieślników. Jak donosiła miejscowa prasa, na wiecu uchwalono dwie rezolucje. W pierwszej ks. kanonik Stanisław Adamski z Poznania domagał się, żeby magistrat nie

Ryc. 4. Destylacja Franciszka Przybeckiego przy ul. Wenecjańskiej 16 (drugie wejście od ul. Chwaliszewo 36). Przy wejściu właściciel z żoną Heleną z Matuszewskich, fot. z ok. 1912 r. Wl. rodziny Grząślewiczówudzielał dalszych konsensów na wyszynki wódek, w drugiej natomiast niejaki Kośmiński żądał, aby szynkownie były zamykane w soboty już o godz. 17, a otwierane dopiero o godz. 7 rano w poniedziałki, oraz żeby młodzieńcom poniżej 18 lat zakazano palenia tytoniu i picia alkoholu, a za przekroczenie tych zakazów pociągano do odpowiedzialności restauratorów i szynk arzy 24. Towarzystwo "Wyzwolenie" podzieliło miasto Poznań (razem z Główną i Ratajami) na czternaście okręgów, w których ustanowieni zostali mężowie zaufania, zwani starszymi. Ich obowiązkiem było ściąganie zaległych składek, agitacja na rzecz Towarzystwa, pozyskiwanie nowych członków, rugowanie słowem i przykładem zwyczajów pijackich, donoszenie zarządowi o wykroczeniach przeciwko przyrzeczeniu życia w trzeŹWości itp. Do końca 1906 roku liczba członków "Wyzwolenia" wzrosła do 131 (w tym 76 mężczyzn i 56 kobiet), z których 59 złożyło dożywotnie przyrzeczenia bezwzględnej wstrzemięźliwości, a 72 czasowe (przynajmniej przez rok). W tym czasie założono osiemnaście oddziałów zamiejscowych działających w różnych miejscowościach na terenie całej prowincji poznańskiej, a nawet w Westfalii (Zagłębie Ruhry). Corocznie odbywały się zjazdy delegatów Towarzystwa, które w krótkim czasie stało się największą na ziemiach polskich organizacją abstynenck ą 25. Dla swych członków i zaproszonych gości "Wyzwolenie" organizowało wykłady na temat walki z pijaństwem i wieczornice oświatowe, zwane potocznie "wesołymi wieczorkami", które wypełniały przedstawienia amatorskie, śpiewy, deklamacje i "obra

Waldemar Karolczak

zy świetlane" z objaśnieniami. W 1906 roku nakładem Towarzystwa wydany został (w 300 egzemplarzach) Spiewniczek Wyzwolenia. Organizacja posiadała także własne pismo "Wyzwolenie", natomiast organem ruchu abstynenckiego był "Świt", miesięcznik wychodzący w Poznaniu pod red. ks. K. Niesiołowskiego.

Dnia 23 listopada 1913 r. w sali Domu Katolickiego Parafii Archikatedralnej przy kościele Św. Małgorzaty na Śródce, staraniem Związku Towarzystw Abstynenckich "Wyzwolenie" otwarta została "Pierwsza polska wystawa przeciwalkoholowa w Poznaniu ,,26. Do komitetu wykonawczego należeli: ks. Feliks Bocian, dr Paweł Gantkowski i ks. Franciszek Ruciński. Wystawa składała się z ośmiu działów tematycznych, a szczegółowych objaśnień udzielali zwiedzającym "znawcy sprawy alkoholizmu". Ekspozycja czynna była do 30 listopada i zwiedziło ją w tym czasie prawie 3 tys. 600 osób. Podczas jej trwania sprzedano 600 broszur i rozdano bezpłatnie 5 tys. 500 pism ulotnych o treści abstynenckiej27. W grudniu wystawę przeniesiono do obszernej sali Domu Królowej Jadwigi (dawny hotel Sterna) przy ul. Wilhelmowskiej 1 28 . Aby uatrakcyjnić ekspozycję, sprowadzono z Krakowa kilka obrazów pędzla znanych malarzy Vlastimila Hofmanna i J. Męciny-Krzesza. Ponadto urządzono dział "różnych środków" ułatwiających życie bez alkoholu, jak wody mineralne z miejscowego składu

Ryc. 5. Przed destylacją Ludwika Dałkowskiego na Ostrówku 10/11, pocztówka, ok. 1910 r.

Wł. Stefana Anioły.

firmy Jana Gadebuscha, słoiki z marynatami, termofory, skrzynie do przechowywania ciepłych potraw, tzw. kuchnie szwedzkie i aparaty do gotowania owoców i jarzyn dostarczone przez firmę Ziętkiewicz i Mińcikiewicz w Poznaniu. Stosowne miejsce zajął namiot skautów, młodych sprzymierzeńców idei abstynenckiej. Dla unaocznienia znacznych sum, których pozbawiają się pijący alkohol kosztem nieraz najważniejszych potrzeb życiowych, umeblowano jeden pokój i posadzono w nim całą "rodzinę manekinów przyzwoicie ubranych". Gdy 15 maja 1908 r. weszła w życie ustawa o stowarzyszeniach, zawierająca znany paragraf "kagańcowy", przez kilka lat Towarzystwo nie mogło organizować w Poznaniu publicznych wieców przeciwalkoholowych. Dopiero w marcu 1914 roku, staraniem Związku Towarzystw Abstynenckich "Wyzwolenie", w obszernej sali restauracyjnej ogrodu Dudka w Urbanowie pod Poznaniem odbył się ostatni tego rodzaju wiec przed wybuchem I wojny światowej. W Poznaniu działał Związek Księży Abstynentów, założony we wrześniu 1902 roku z inicjatywy ks. K. Niesiołowskiego, który był także jego przewodniczącym 29 . Na początku 1907 roku związek liczył 44 członków, w tym 31 księży i 13 kleryków 30 . Wskutek silnej agitacji przeciwalkoholowej w seminariach liczba kleryków abstynentów wprawdzie powoli, lecz stale rosła. Walkę z pijaństwem w Poznaniu podjęli także miejscowi Niemcy należący do Bezirksverein Posen gegen den Missbrauch geistiger Getranke (Towarzystwo Obwodowe na Poznań Przeciw Nadużywaniu Napojów Wyskokowych), które stanowiło filię wielkiego ogólnoniemieckiego towarzystwa pod nazwą "Deutscher Verein gegen den Missbrauch geistiger Getranke", z siedzibą w Berlinie, założonego w 1883 roku 31 . Przewodniczącym miejscowego oddziału był nadburmistrz Poznania Ernst Wilms. Towarzystwo organizowało w Poznaniu publiczne wykłady, w których uczestniczyli czołowi działacze ruchu trzeźwości z całej Europy. Dnia 7 grudnia 1906 r. na sali obrad Rady Miejskiej odbył się odczyt sekretarza generalnego Niemieckiego Towarzystwa Przeciw Nadużywaniu Napojów Wyskokowych pastora Gonsera z Berlina na temat: "Kwestia alkoholowa w świetle wiedzy i praktyki"32. Kierując się sprawdzoną w praktyce zasadą, że w walce z pijaństwem wyjątkowe usługi oddają kobiety, niemieckie Towarzystwo zapraszało do Poznania różne działaczki ruchu trzeźwości, m.in. panią Hoffmann z Genewy, która 10 kwietnia 1907 r. w sali Sterna wygłosiła odczyt na temat: "Szwajcarska liga kobiet przeciw alkoholizmowi ,,33.

W dniach 10 i 11 października 1907 r. Towarzystwo urządziło w Poznaniu swój doroczny walny zjazd, na który licznie przybyli członkowie z całych Niemiec 34 . Na przewodniczącego zjazdu wybrano prezydenta senatu Najwyższego Sądu Administracyjnego, radcę stanu dra v. Straussa z Berlina. Najważniejszym odczytem wygłoszonym z okazji tego zjazdu był wykład radcy miejskiego Ratha z Dortmundu na temat: "Zadania zarządów gmin w walce przeciw alkoholizmowi"35. Dla uczczenia jubileuszu 25-lecia założenia niemieckiego Towarzystwa Przeciw Nadużywaniu Napojów Wyskokowych jego poznańska filia zorganizowała w dniach 14-21 czerwca 1908 r. interesującą wystawę o alkoholizmie, urządzoną w sali gimnastycznej miejskiej szkoły przy ul. Hardenberga (ob. Wyspiańskiego) na Świętym Łazarzu 36 . Ekspozycja miała charakter wystawy wędrownej, a jej

Waldemar Karolczak

właścicielem był Oddział Specjalny Niemieckiej Wystawy dla Organizacji Opieki Społecznej (Sonderabtheilung der Deutschen Ausstellung fur Arbeiterwohlfahrt) w Charlottenburgu. W związku z wystawą 13 czerwca 1908 r. w sali wielkiej teatru Apollo odbył się "wieczór ludowy", w którym uczestniczyło ok. 400 pań i panów. Główną mowę wygłosił miejscowy pastor Karl Greulich, wykazując smutne skutki nadużywania alkoholu. W programie znalazły się również popisy chóru trębaczy ewangelickiego Związku Młodzieży i Mężczyzn (Manner und Junglingsverein). Wystawa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, zwiedziło ją przeszło 15 tys. osób, w tym 6 tys. uczniów oraz 2 tys. żołni erzy 37. Z plagą pijaństwa walczyły także miejscowe władze policyjne, oczywiście w ramach obowiązujących przepisów. Jednym z podstawowych zadań służb policyjnych w tym względzie było odwożenie pijaków do izby wytrzeźwień, aby nie wywoływali swym widokiem zgorszenia publicznego. W 1897 roku, jak wynika z zestawienia dokonanego przez poznańskich policjantów, znaleziono na poznańskich ulicach i placach publicznych 132 zupełnie nieprzytomne osoby, w tym 83 mężczyzn i 49 kobiet. Ta smutna statystyka wymienia ponadto kilkadziesiąt takich osób, które zdołały się jeszcze jako tako utrzymać na nogach 38 . W miejscowych szynkach oraz w ich pobliżu bardzo często dochodziło do awantur i bijatyk, które zakłócały porządek i spokój publiczny. Do najbardziej niebezpiecznych szynkowni należała destylacja J. Switalskiego przy ul. Święty Marcin 38 (ryc. 6). Pewnego grudniowego dnia 1911 roku miało tam miejsce dramatyczne wydarzenie, które w następujący sposób relacjonowała miejscowa prasa: "W sieni domu przy ul. Swiętomarcińskiej 38, gdzie znajduje się szynkownia, znaleziono bezprzytomnego, krwią zbroczonego robotnika Walentego Roszkowiaka z Wildy, zamieszkałego przy ul. Bluchera 10. Zawieziony do lazaretu miejskiego, niebawem umarł. Jak się okazuje, Roszkowiak, wysoki i silny, miał zatarg w szynkowni z pewnym młodzieniaszkiem, który dwukrotnie uderzony w twarz, pchnął Roszkowiaka nożem w brzuch i ciężko go zranił. Zabójcy dotychczas nie wyśledzono ,,39. Władze policyjne starały się cywilizować panujące w szynkowniach obyczaje. Nie wolno więc było podawać gościom spirytusu oraz wódki mocniejszej niż 46 proc, surowo zakazane były gry hazardowe 40 , a w 1899 roku prezydent policji Hans von Hellmann wydał dla miasta Poznania i przedmieść rozporządzenie zakazujące sprzedaży napojów alkoholowych dzieciom poniżej lat 16 i uczniom szkolnym 41 . Z dniem 1 marca 1890 r. weszło w życie nowe rozporządzenie policyjne Rejencji Poznańskiej, na mocy którego wszystkie lokale publiczne musiały być zamykane o godz. 22 (tzw. godzina policyjna)42. Miejscowa policja mogła wprawdzie warunkowo zezwolić poszczególnym właścicielom lokali na czasowe przedłużenie godzin otwarcia, dotyczyło to jednak głównie lepszych restauracji i kawiarni wiedeńskich. W październiku 1895 roku prezydent policji Gottlieb von N athusius wydał dla miasta Poznania kolejne rozporządzenie. Od tego dnia wszystkie destylacje musiały być zamykane o godz. 22, restauracje z usługą żeńską o godz. 23, a wszystkie inne restauracje, winiarnie i cukiernie o godz. 1 w nocy43. Prawie dziesięć lat później, 21 lipca 1904 r. , obowiązywać zaczęło rozporzą

Ryc. 6. Hotel Royal 1. Świtaiskiego przy ul. Św. Marcin 38, w którym od 1900 r. mieściła się znana destylacja, fot. z 1901 r. Wł. Muzeum Historii Miasta Poznania.

dzenie wydane przez prezydenta policji Hellmanna, zgodnie z którym oberżystom, destylatorom i restauratorom nie wolno było sprzedawać wódki i okowity w okresie od 1 kwietnia do końca września z nastaniem godziny policyjnej do 7 rano, a od 1 października do końca marca do 8 rano. Przepis ten nie odnosił się do osób nocujących w oberżach. Okowitę denaturowaną (do palenia) wolno było sprzedawać jak dotychczas. Każdy, kto naruszył powyższe rozporządzenie, narażał się na karę grzywny w wysokości 30 marek 44 . Przez szereg lat różne czynniki wywierały na władze policyjne naciski, aby te nakazały zamykać destylacje podczas głównego nabożeństwa w niedzielne przedpołudnia. Oczekiwania ich wreszcie się spełniły, gdy rozporządzeniem naczelnego prezesa prowincji z 3 lipca 1908 r. w niedziele i urzędowe święta sprzedaż w destylacjach i oberżach została zakazana do godz. 11.30 przed południem 45. Trzy lata później ukazało się kolejne rozporządzenie, które usatysfakcjonowało wszystkie miejscowe stowarzyszenia wstrzemięźliwości, od lat starające się o ograniczenie sprzedaży wódki w soboty w godzinach wieczornych, gdy wielu robotników, zamiast po pracy udać się do rodziny, szło do szynkowni, przepijając tam ciężko zarobione pieniądze. Wspomniane rozporządzenie wydał nowy prezydent policji Bodo von dem Knesebeck, a obowiązywać zaczęło

Waldemar Karolczakod 1 listopada 1911 r. Zgodnie z nim wszystkie destylacje i oberże musiały być zamykane w soboty już o godz. 17. Od tej godziny nie można było również sprzedawać wódki w składach kupieckich 46 . W czerwcu 1912 roku przepisy jeszcze zaostrzono i od tego czasu destylacje musiały być zamykane w soboty już o godz. 16, a jeżeli w ten dzień przypadało święto, odnosiło się to do dnia poprzednieg0 47 . W 1907 roku przy ul. Podgórnej 4 powstała Miejska Stacja Opiekuńcza dla Alkoholików 48 , której zadaniem była indywidualna opieka nad pijakami. Biuro stacji udzielało porad potrzebującym opieki i ich rodzinom, a w razie potrzeby kierowało alkoholika na odpowiednie leczenie. Podczas leczenia rodzina pacjenta, w razie takiej konieczności, otrzymywała wsparcie finansowe. Po zakończeniu kuracji stacja starała się o znalezienie odpowiedniej pracy dla wyleczonego i o przekazanie go towarzystwu wstrzemięźliwości. Stacja corocznie otrzymywała subwencję z Prowincjonalnego Zakładu Ubezpieczeń dla Robotników. Jej kierownikiem był dr P. Gantkowski.

Żadnego więaj pijaństwa! Próbkę «domlewąjąoego proeskn 002A pnoseła się gratU.

Mo&e byi w hmtit, herhacU, » jeiixmiu ?u& M *j»ryiw)ra<A p(*la»a»#, 6« teietfoy pijaka.

c O ZA p r o s x e k iprawia »dtuoicwajivee dslalanie, ie apbrłaorf pijakowi nuuuj tic watrętue. C O Z A tUt&U <<jxtiojaie i pewno, łona, <<iottn lab «Sika, mqjIą takowe podawać bet wieiisy, aeby o Km wtedśójno, co iprowa&sa po* !epn<<nt<<.

C O Z A pogo&sUo tyijiijce ?od*Ł», tti-atowaio tynujoe męacsTjm od wrtrjda i obrały honor», które* pó&uej Pistoli dsieiaraii oblWatfc1amt i do* . itoaoJymi pneojyaiowcatm, Niejednego miodiutóca swródła na prawa, dirą(} i. ptaedlaiflo ij cie wiele luckiooi. InatytKt, któr* poaUda aUwny, pyawdBirj' p r o * x e k C O Z A» pfl'e*eia tym, W r z r wfcada]*, dumo prćb A i k*i*iktj a pumami dAekcsynaeaaL COZA p r o vx e k. }«t lopoinie niejakodliwrj, na 00 gwwraocya. KoraiponoWya po niemiecku.

COZA

INSTYTUTE,

.S, Utuo«7 LMf, London 17B» (England).

Pono Hitów: BO fen., pono kart pocsłowjch i 10 lea.

7. Ogłoszenie Z "Wielkopolanina" Z 21 września 1906 r.

W przeciwdziałanie szerzącemu się alkoholizmowi angażował się też Kościół.

Dnia 27 października 1901 r. z inicjatywy arcybiskupa Floriana Stablewskiego, w przebudowanej starej loggii przy kościele podominikańskim przy ul. Dominikańskiej 6 uroczyście otwarto tzw. Gospodę Wstrzemięźliwości, zwaną także Domem św. Józefa 49 . W budynku znalazły schronienie wszystkie borykające się z kłopotami lokalowymi polskie towarzystwa wstrzemięźliwości. Jak na Gospodę Wstrzemięźliwości przystało, można tam było dostać "dobrej miary" szklankę herbaty za 5 fenigów, filiżankę kawy za 10 fenigów i pitną czekoladę w tej samej cenie. W bufecie sprzedawano także lżejsze piwa i przekąski. Obok mieściła się czytelnia, gdzie oprócz książek do dyspozycji gości znajdowały się wszystkie lokalne gazety i wiele zamiejscowych ilustrowanych tygodników. W osobnej sali pod nadzorem starszych pań uczyły się dzieci z rodzin alkoholików, nie mające odpowiednich warunków do nauki w domu. Wspomnieć także wypada o inicjatywie podjętej przez Związek Towarzystw Dobroczynnych Parafii Archikatedralnej w Poznaniu, który 1 lutego 1909 r. w domu przy ul. Chwalisz ewo 53/54 otworzył kawiarnię ludową, czynną od 5 rano do 20 wieczorem 5o . Walka z pijaństwem w Poznaniu przełomu wieków nie była sprawą prostą, ponieważ niejednokrotnie ciężkie warunki życia powodowały u wcale licznychmieszkańców miasta chęć utopienia smutków w kieliszku mOCnIejSzego trunku. Duża liczba czynnych od wczesnego rana do późnych godzin wieczornych szynków i destylacji sprawiała, że dostęp do mocniejszych alkoholi był łatwy. Prowadzące walkę z alkoholizmem towarzystwa trzeźwości i miejscowe władze napotykały na szereg problemów, które tylko dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu wielu osób udawało się rozwiązywać. Nie do końca jednak...

PRZYPISY:

1 "Dziennik Poznański", nr 138 z 20 VI1891.

2 J. Marchlewski, Stosunki społeczno-ekonomiczne na ziemiach polskich zaboru pruskiego, [w:] Pisma wybrane, T. I, Warszawa 1952, s. 454.

3 Statistische Monatsberichte der Stadt Posen. Im Auftrage des Magistrats herausgegeben durch das Statistische Amt, April 1888 bis Marz 1889, Posen 1889. 4 W 1890 r. w Poznaniu czynnych było 58 destylacji, w 1900 r. - 83, a w 1914 r. - 72.

5 "Dziennik Poznański", nr 155 z 9 VII 1896.

6 Z. Celichowski, "Towarzystwo szerzenia wstrzemięźliwości" w Kórniku, później przeniesione do Poznania, "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości", grudzień 1893, luty 1894. 7 "Jutrzenka" w Poznaniu, "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości", styczeń 1891, s. 3-4. W skład pierwszego zarządu Towarzystwa weszli: Józef Chociszewski - przewodniczący, Edward Kleber - sekretarz, Joachim Sołtys - skarbnik i Antoni Sczaniecki - bibliotekarz. Biura organizacji mieściły się wówczas przy ul. Wielkie Garbary 18. 8 Ustawy "Jutrzenki". TowarzYstwa Wstrzemięźliwości w Poznaniu (współwydano). Kilka uwag o Ustawach i celach Towarzystwa "Jutrzenka' P. Krzyżankiewicz, Poznań 1890. W styczniu 1893 r. ustawy "Jutrzenki" wydrukowano ponownie z dodatkiem ważniejszych uchwał i sentencji o pijaństwie wyjętych z Pisma Św. oraz wykazem 12 szczególnie polecanych dzieł przeciw opilstwu. 9 J. Kasperski (sekretarz), Sprawozdanie roczne Z działalności Towarzystwa Wstrzemięźliwości "Jutrzenka" za czas od stycznia 1901 do stycznia 1902, "Dziennik Poznański", nr 25 z 3111902 r. 10 Kilka wiadomości Z "Jutrzenki' "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości", luty 1893; "Dziennik Poznański", nr41 z 19111893.

11 "Dziennik Poznański", nr 77 z 5 IV 1891.

12 Z. Celichowski, Kawiarnie ludowe, Poznań 1890.

13 "Dziennik Poznański", nr 24 z 29 11893.

14 "Dziennik Poznański", nr 260 z 12 XI1892.

15 "Dziennik Poznański", nr 76 z 7IV 1893.

16 "Dziennik Poznański", nr 82 z 10 IV 1898.

17 "Pobudka do szerzenia wstrzemięźliwości", marzec 1892, maj 1892 (numer ten zawiera "Piosennik Jutrzenki"). 18 J. Milk (sekretarz), Roczne sprawozdanie Towarzystwa Wstrzemięźliwości "Jutrzenka" w Poznaniu za rok 1897, "Dziennik Poznański", nr 36 z 15 111898. 19 Ksiądz Józef Kłos był prebendarzem i proboszczem kościoła podominikańskiego w Poznaniu. 20 "Dziennik Poznański", nr 137 z 18 VI1901, nr 138 z 19 VI1901, nr 139 z 20 VI1901.

21 Fr. Cejrowski (sekretarz), Pierwsze roczne sprawozdanie poznańskiego oddziału" Wyzwolenia"za czas od 22XI1905 do 13 11907, "Dziennik Poznański", nr 46 z 24 111907. 22 Do pierwszego zarządu oddziału poznańskiego "Wyzwolenia" należeli: dr Paweł Gantkowski - przewodniczący, ks. Mieczysław Bielawski - zastępca przewodniczącego, Franciszek Cejrowski - sekretarz, Stefan Andrzejewski - z-ca sekretarza, Stanisława Mayówna - skarbniczka, Czesława Lisiecka - bibliotekarka, Petronela Michalczykówna - zastępczyni bibliotekarki oraz dwoje radnych: Jakub Antkowiak i Anna Dzieciuchowieżowa.

Waldemar Karolczak

23 Fr. Cejrowski, op. cit.

24 "Dziennik Poznański", nr 59 z 14 III 1906.

25 Do "Wyzwolenia" przed wybuchem I wojny świat, należało 4 tys. 147 członków, zrzeszonych w 106 towarzystwach. 26 "Dziennik Poznański", nr 269 z 22 X11913; nr 272 z 26 X11913.

27 F. Bocian, Dwie wystawy przeciwalkoholowe w Poznaniu. Sprawozdanie i refleksje, "Dziennik Poznański", nr 35 z 13 111914. 28 "Dziennik Poznański", nr 289 z 17 XII 1913.

29 A. Gulczyński, Ks. prałat Kazimierz Niesiołowski 1872r-1949, Pleszew 1995, s. 37.

3°Rejec, Walne zebranie Związku KsiężY Abstynentów, "Kurier Poznański", nr 133 z 13 VI 1907 r. Na początku 1911 r. Związek Księży Abstynentów liczył 90 członków, w tym 60 księży i 30 kleryków. 31 E. Danielewicz, Najnowszy ruch w Niemczech na rzecz wstrzemięźliwości, "Dziennik Poznański", nr 220 z 25 IX 1896, s. 5 (strona nie liczbowana). 32 "Posener Zeitung", nr 566 z 4 XII 1906 (ogłoszenie).

33 "Posener Zeitung", nr 157 z 5 IV 1907; nr 165 z 10 IV 1907 (ogłoszenie).

34 W 1907 r. Niemieckie Towarzystwo Przeciw Nadużywaniu Napojów Wyskokowych posiadało 66 filii okręgowych, zrzeszających ponad 64 tys. członków, do oddziału poznańskiego należało 700 osób. Organizacja ta wydawała" Gazetę w celu szerzenia wstrzemięźliwości", drukowaną w 480 tys. egzemplarzy. Można ją było kupić także w Poznaniu. 35 "Posener Zeitung", nr 473 z 9 X 1907, nr 476 z 10 X 1907, nr 477 z 11 X 1907.

36 "Posener Tageblatt", nr 273 z 13 V11908, nr 277 z 16 V11908.

37 "Posener Tageblatt", nr 293 z 25 V11908.

38 "Posener Zeitung", nr 115 z 16111898.

39 "Dziennik Poznański", nr 280 z 8 XII 1911.

40 Por. Z. Fras, Dla pociechy masz kawiarnie. Przewodnik gastronomiczny po Polsce pod zaborami, "Prawo i Życie", nr 12 z 1994 r., s. 16. 41 "Posener Tageblatt", nr 460 z 30 IX 1899.

42 "Amtsblatt der K6niglichen Regierung zu Po sen" , nr 3 z 2111890 r., s. 24 (Rozporządzenie nr 80, wydane 14 stycznia 1890). 43 "Posener Tageblatt", nr 496 z 23 X 1895.

44 "Posener Tageblatt", nr 319 z 10 VII 1904 (Ogłoszenie prezydenta policji Hansa von Hellmanna z 7 lipca 1904 r.).

45 "Amtsblatt der K6niglichen Regierung zu Posen", nr 29 z 21 VII 1908, s. 428-429 (Rozporządzenie nr 690).

46 "Posener Tageblatt", nr 493 z 20 X 1911 (Ogłoszenie prezydenta policji Bodo von dem Knesebecka z 12 października 1911 r.).

47 "Amtsblatt der K6niglichen Regierung zu Po sen" , nr 22 z 28 V 1912, s. 221-222 (Rozporządzenie nr 479). 48 P. G antkowski, Miejskie stacje opiekuńcze dla alkoholików, "N owiny Lekarskie", R. XX, 1908, s. 697-700; XXIII, 1911, s. 467-471.

49 "Dziennik Poznański", nr 245 z 24 X 1901, nr 249 z 29 X 1901, nr 251 z 31 X 1901 (w rubryce: "Z miasta"). Poznańska Gospoda Wstrzemięźliwości założona została na wzór podobnych zakładów istniejących w Dreźnie, czyli tzw. Volksheime (administrowali nimi płatni gospodarze, zwani Heimverwalter), których twórcą był prof. Bohmert, przewodniczący miejscowego Towarzystwa Wstrzemięźliwości. 50 "Dziennik Poznański", nr 24 z 30 I 1909, nr 112 z 18 V 1909, nr 20 z 26 I 1910, nr 71 z 7 III 1910. PANIE LUDWIKU, CHODZMY NA PIWO!

JANISŁAW OSIĘGŁOWSKI

W Przechadzkach po mieście Marcelego Mottego piwo i piwiarnie znajdują się na dość wyeksponowanym miejscu, choć autor zastrzega się, że piwoszem nie był. "Nie liczyłem się, szczerze mówiąc, nigdy do bractwa Silenów (pijaków) - pisał - ale w młodszych latach to się też czasem eksces zrobiło (u.) trzy czy cztery razy odbyłem posiedzenia, aczkolwiek z poważnymi ludźmi, kanonikiem Brzezińskim, Hipolitem Cegielskim, Małeckim i Bentkowskim".

Gdzie Mott y spotykał się przy piwie ze swymi "poważnymi" znajomymi? Lektura Przechadzek wskazuje, że były to najpewniej piwiarnie wokół Starego Rynku lub w jego najbliższej okolicy. Mogła to być piwiarnia Zientkiewicza, mieszcząca się w uliczce Między Nogami, w domu tuż przy Wadze Miejskiej. Nie miała zachęcającego wyglądu - dwa niewielkie, ciemne i wilgotne pokoiki. Niemniej cieszyła się ogromnym powodzeniem, głównie ze względu na osobę właściciela, typowego przedstawiciela poznańskiego mieszczaństwa, wysokiego, siwego jegomościa z twarzą spokojną i poważną. Serwował gościom wyłącznie piwo grodziskie. "Żadnego innego trunku nie podawały tam młode i stare Heby, jak tylko piwo grodziskie w wysokich, wyginanych szklankach - pisał Marceli. - Było ono wyborne i zdrowe, bo jego przyrządzenie nie wpadło jeszcze w ręce chemików, a kwasja leżała sobie spokojnie w aptece. W skwarne dni lata i zimą wieczorem pełno tam było ludzi przyzwoitych, mieszczan, urzędników, księży spomiędzy Polaków, Niemcy zaś, nie mając pociągu do lekkiego piwa, rzadko się pojawiali". Życzenia niemieckiej klienteli miała spełniać piwiarnia Heinischa, powstała w 1847 roku i usytuowana po zachodniej stronie Starego Rynku. Właścicielem był aktor Heinisch, który zdecydował się na piwiarnię bawarską i wyposażył ją w norymberskie, zamykane kufle oraz w dzwonki u lichtarzy, którymi przywoływano kelnera. Ta pierwsza typowo niemiecka piwiarnia nie przetrwała długo, bowiem, jak twierdził Mott y, Heinisch ijego żona "lepiej deklamować

J anislaw Osięgłowski

Ryc. l. Dom rodziny Batkowskich przy ul. Wrocławskiej, fot. sprzed 1898 r. Ze zb. MNP.

umieli niż z piwem się obchodzić". Tym niemniej zostawiła "u niejednego z tutejszych harpagonów szczery żal po sobie". Niedaleko piwiarni Zientkiewicza znajdowała się piwiarnia Więckowskiego, ale w niej Mott y zapewne nie bywał, bowiem z obowiązku kronikarskiego zaledwie o niej wspomina. Podobnie potraktował liczne piwiarnie przy ul. Wrocławskiej. Wymienia więc jakąś "świątynię Gambrinusa", piwiarnię Stocków na narożniku ul. Jaskółczej, gdzie warzono i podawano doskonałe "sztokowskie" piwo, a ponadto browar z piwiarnią Stanisława Kolanowskiego oraz lokal Wiczyńskiego. Pamięta, że obok Hotelu Saskiego działał "Żyd, jeden z grubych i ordynaryjnych, który miał szynk i piwiarnię". Dość dokładnie natomiast opisał browar i piwiarnię Batkowskich, położone tuż za Hotelem Saskim. "Kiedyś jedną jego bramą kilka razy w tygodniu buchał słodka wy dym na ulicę, pochodzący z browaru, którego miejsce od wielu lat składy handlowe zajmują (u.). Był on w końcu przeszłego wieku [XVIII] licznie przez szlachtę zwiedzaną oberżą »Pod Rycerzem« i należał, jak daleko sięga pamięć moja, do rodziny Batkowskich, których czwarte pokolenie oglądam". Lokal ten odegrał historyczną rolę. W nim schodziła się młodzież poznańska, należąca do spisku "Wiarusów", a w lutym 1845 roku policja pruska dokonała tu rewizji i znalazła kompromitujące materiały.

Być może, wędrując po mlescle, Mott y wstąpił na kufelek piwa do piwiarni Leona Masłowskiego przy ul. Jezuickiej (ob. Świętosławskiej) , odwiedził w zbożnym celu lokal na narożniku ulic Ślusarskiej i Klasztornej, którego nazwy nie wymienił, albo usytuowaną na piętrze domu na rogu ul. Wodnej i pi. Kolegiackiego piwiarnię prowadzoną przez Skrzetuskich. Pomimo zapewnień Marcelego, że nigdy nie liczył się do bractwa Silenów, zdradzał zainteresowanie browarami, a także samym procesem wytwarzania piwa. W tej ostatniej kwestii nie był raczej znawcą. Podkreślał co prawda wagę źródeł bijących z kobylepolskich wzgórz oraz dobrego gatunkowo chmielu dla browaru Mycieiskiego czy zauważał szkodliwą ingerencję chemii w procesy wytwarzania piwa, ale więcej miejsca zajęło mu opisanie nieszczęśliwego wypadku, który spotkał Piotra Hanowicza, zarządcę browaru, który "zginął okropna śmiercią (u.) wszedłszy [na belkę] dla przekonania się o stanie waru" i "wpadł we wrzące piwo". Kilka zdań poświęcił nijakiemu Lambertowi, właścicielowi piwiarni ogrodowej "Odeon" w dzisiejszym pasażu Apollo, który, "mając daleko więcej męstwa w sercu niż talarków w kieszeni", wpadł pierwszy na pomysł produkowania piwa bawarskiego w Poznaniu, na narożniku ulic Butelskiej (ob. Woźnej) i Ślusarskiej. Obok urządził podrzędną piwiarnię z bilardem, gdzie podawano podłego gatunku piwo. Jakkolwiek autor Przechadzek... pił niewiele, jakość piwa nie była mu obojętna.

Pisał o "cienkim piwie", którym raczyli się jego gimnazjalni koledzy na majówce w Kobylempolu, wybrzydzał nad produktem Lamberta - "Stary król Gambrinus byłby się podobno strasznie skrzywił połknąwszy kufelek tego nawaru" - ale zachwycał się piwem sztokowskim, które "znane i powszechnie używane w Poznaniu, jasnożółte, przejrzyste i słodkawe, zalecało się lekkością i czystością, tak że je chorzy w gorączkach z zadowoleniem pić mogli". Słynny browar w Kobylempolu w młodości Marcelego jeszcze nie istniał. Kobylepole w tych czasach wyglądało pusto i niepokaźnie ze swymi piaskami, laskami i wytryskującymi tu i tam źródełkami. Później Mott y był świadkiem, jak Józef Mycieiski, którego poznał, gdy bywał z rodzicami w domu jego matki Anny, stawiał na tym pustkowiu folwark, nowy dwór z tarasami, trawnikami, ogrodem owocowym i warzywnym i jak zbudował słynną w Poznaniu mleczarnię. Jeszcze za życia Marcelego, w początkach lat 70., zrodziła się idea zbudowania w tym miejscu browaru. Tak jak na oczach Mottego znikał stary Poznań, tak znikali dawni mielcarze, którzy warzyli piwo "do codziennego użytku, które potem chrzcono przyzwoicie i butelkowano. Marceli wspominał je z sentymentem. "Pamiętam jeszcze owe rzędy flaszek po kuchniach i sieniach, a na Chwalisz ewie często w oknach stojące, z białymi peruczkami na szyjkach. Wodą, prócz kaczek i czworonożnych, gasili pragnienie ci, którzy na piwo nie mieli grosza; dopiero gdy rozchodzić się zaczęła fama Priesnitza (u.), woda zyskała na respekcie, weszła powoli w zwyczaj i spędziła ze stołów naszych ów niewinny, jasnobrunatny trunek powszechnie . " uzywany .

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry