CUKIERNIA I HURTOWNIA WIN ANTONIEGO PFITZNERA W 2 POŁo XIX W.

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek

Czas czytania: ok. 16 min.

WITOLD MOLIK

O d lat 30. XIX wieku hurtowy i detaliczny handel win w Poznaniu w coraz większym stopniu przejmowali kupcy narodowości niemieckiej. W latach 50. - jak zapamiętał Marceli Mott Y - "szlachetnego węgrzyna więzili w sklepach swoich Andersche, Goldenryngi, Kempnery i inni obcego plemienia, było zatem na czasie, żeby Polak pochwycił znów tę u nas tak ważną gałąź handlu"l. Wychodząc naprzeciw temu zapotrzebowaniu, znany już w Poznaniu młody polski cukiernik Antoni Pfitzner kupił w 1859 roku na korzystnych warunkach od Szwajcara Rudolpha Vasalliego kamienicę i cukiernię przy Starym Rynku 6, gdzie wkrótce założył winiarnię i hurtownię win 2 . Antoni urodził się 19 września 1826 r. w Poznaniu na Śródce. O jego rodzicach wiadomo jedynie tyle, że ojciec zmarł bardzo wcześnie, a matka była z domu Dyamentówna 3 . Nie mając środków na kształcenie syna w miejscowym gimnazjum, "przywiodła go pewnego pięknego poranka do starego Vasalliego na Rynku i bardzo prosić musiała, aby go przyjęto na naukę"4. U Vasalliego Antoni początkowo sprzątał, mył naczynia, czyścił przyrządy, palił w piecu nocną porą, a podczas dnia z uśmiechem na ustach usługiwał gościom. Stopniowo powierzano mu jednak trudniejsze prace - wyrabianie ciast czy wypiekanie łakoci. Był pilnym uczniem, uważnie podpatrywał mistrza, poznając tajniki cukierniczego rzemiosła. Po kilku latach zdał bardzo dobrze egzamin na czeladnika. Przepracowawszy jakiś czas jeszcze u Vasalliego, wyruszył następnie ówczesnym zwyczajem w czeladniczą wędrówkę, celem dokształcenia się i poznania nowości w rzemiośle cukierniczym. Praktykował kolejno w znanych cukierniach w Berlinie, Wrocławiu i Warszawie. Po powrocie do Poznania zgromadził, przypuszczalnie przy pomocy swego wuja, kanonika gnieźnieńskiego księdza Antoniego Dyamenta, potrzebny kapi

Witold Moliktał i w 1849 roku otworzył w domu przy ul. Wrocławskiej 14 niewielką cukiernię. Krzątał się w niej wytrwale podczas dnia i w nocy, wypiekając ciasta i usługując gościom. Na początku jego lokal prezentował się bardzo skromnie, stało tam kilka stolików i krzeseł, półki z trzema rzędami słoików wypełnionych cukierkami oraz sosnowy, ciemno bejcowany kantor, na którym ustawiono kilkanaście talerzy z ciastkami. Cieszył się jednak coraz większym powodzeniem wśród mieszkańców Grodu Przemyśla, właściciel był bowiem niezwykle uprzejmy i uczynny wobec wszystkich gości, bez względu na ich pochodzenie społeczne i przynależność narodową, i oferował bardzo dobre, tańsze niż u konkurencji wyroby. W anonsach zamieszczanych w "Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego", a do 1859 roku także w "Dzienniku Poznańskim", polecał "prześwietnej publiczności": świeże pączki, nadziewane rogale (które reklamował zwłaszcza przed 11 listopada, dniem św. Marcina), rozmaite cukry - zagraniczne i swojej produkcji, praliny, różne gatunki czekolady, "bombonierki na podarki", marcepany w większych sztukach i na wagę, a w miesiącach letnich smaczne lody, wodę selterską, różne syropy i "wszelkie chłodne napoje". Mieszkańców Poznania zachęcał też do składania zamówień na "torty, strucle i wszelkie pieczywa, ręcząc za punktualne wykonanie i dobroć towarów"s. Przy cukierni założył niewielką wytwórnię cukierków i czekolady. Przed Świętami Wielkanocnymi reklamował w miejscowej prasie baranki i jajka cukrowe, maczek kolorowy i mazurki migdałowe swojego wyrobu, a przed świętami Bożego Narodzenia urządzał corocznie w swoim lokalu - podobnie jak inni poznańscy cukiernicy - "wielką wystawę cukrów i marcepanów"6. Wreszcie w końcu lat 50. do asortymentu sprzedawanych towarów włączył rozmaite wina i likiery7. Dobrze prosperująca cukiernia przynosiła spore dochody, pan Antoni skrzętnie powiększał więc swój kapitał. Mając ustabilizowaną sytuację materialną, poślubił w 1853 roku w poznańskiej farze Kamilę Kosińską, córkę Józefa, szanowanego w Poznaniu kapitana armii Księstwa Warszawskiego i weterana wojen napoleońskich. Założenie rodziny zmobilizowało polskiego cukiernika "do większej jeszcze zapobiegliwości około procederu i baczności na wszystko, co by go korzystnie ustalić i rozszerzyć mogło ,,8. Zgromadziwszy dość znaczne środki, na

Ryc. 1. Antoni Pfitzner, zdjęcie nagrobne, Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan.

Fot. Z. Trzeciakowski.

f A > ";.: M-U> " >

. ;. ..,.« ., ..

Ryc. 2. Stary Rynek w 1871 r., po prawej stronie cukiernia Antoniego Pfitznera, lit. wg rys. R. Geisslera. Za zb. MNPbył W 1859 roku od R. Vasalliego wspomnianą cukiernię przy Starym Rynku. Nie zmienił w zasadzie układu jej wnętrz ani też elewacji kamienicy, cukiernię zmodernizował bowiem rok wcześniej, urządzając na pierwszym piętrze elegancką czytelnię gazet, Antoni Prevosti, który przypuszczalnie był przez pewien czas jej dzierżawcą. Gruntownie przebudował natomiast pan Antoni piwnice, które przekształcił w dużą składnicę win. Obok niej urządził przytulną winiarnię, gdzie poznaniacy "z dala od ludzkich oczu, jak w cieniach Hadesu" mogli topić "troski i kłopoty mizernego żywota" la.

Nowa cukiernia Pfitznera, podobnie jak ta przy ul. Wrocławskiej, cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród mieszkańców Poznania wszystkich narodowości. W przepełnionej zwykle kawiarni goście "rozmaitej wiary i mowy" delektowali się smakiem wybornych ciast, lodów lub płynnej czekolady w wytwornie urządzonych wnętrzach 11. N a smaczną kawę i lekturę gazet przychodzili tu często przedstawiciele miejscowych elit, lekarze, księża, prawnicy i nauczyciele gimnazjalni, których pan Antoni uprzejmie witał i obsługiwał 12 . Rywalizując o klientów z innymi cukiernikami, ciągle rozszerzał asortyment swych wyrobów. Polecał po przystępnych cenach m.in. rozmaite torty, sękacze, ciasta deserowe, cukry "swojej i francuskiej fabrykacyi", co dzień świeże karmelki, "najlepsze czekolady swojej roboty" oraz różne soki i konfitury13.

Witold Molik

Równie dużo klientów przyciągała winiarnia, którą właściciel i goście nazywali "katakumbą". Przesiadywali w niej za dnia i w nocy poznańscy smakosze win rozmaitych gatunków i najlepszych roczników, których asortyment pan Antoni stale powiększał. Sprowadzał przede wszystkim "znane ze swej dobroci wina górno węgierskie", gdyż węgrzyn królował wśród win konsumowanych wówczas przez zamożnych mieszkańców Poznania i wielkopolskie ziemiaństwo 14 . Jego skład win przynosił duże zyski. Początkowo przechowywał w nim wina dostarczane za pośrednictwem różnych agentów, z czasem sam zaczął wyprawiać się na Węgry, celem obniżenia kosztów importu i nawiązania bezpośrednich kontaktów z tamtejszymi producentami. Przed Świętami Bożego Narodzenia 1868 roku poznańskich smakoszy zachęcał do zakupów w swojej hurtowni następującym anonsem: "Odebrawszy wszelkie na Węgrzech osobiście zakupione wina, w których obok starych znajduje się znaczna partia pięknych i tłustych win z 1866 roku - polecam takowe szanownej publiczności po cenach umiarkowanych"15. Po którejś z wypraw do kraju nad Dunajem doszedł do wniosku, że jego dochody się zwiększą, gdy sam rozpocznie produkcję złocistego trunku. Toteż kupił w Mad pod Tokajem duże winnice, przy których uruchomił własną wytwórnię wina. W latach 80. na łamach poznańskich dzienników i czasopism oferował klientom węgierskie wina mszalne z własnych winogron i pod swoim "osobistym dozorem w Madzie pod Tokajem tłoczone i na mocy przysięgi przed tutejszą władzą duchowną do sprzedaży uprawnione", a także czyste i odstałe węgierskie wina samorodne, stołowe, wytrawne, słodkie, łagod

Ryc. 3. Stary Rynek na pocz. XX wieku z cukiernią i hurtownią win Antoniego Pfitznera, pocztówka z 1902 r. Ze zb. MNP.

WIELKĄ WYSTAWĘ Cukrów i lllatcepanów, swego wyrobu i zagraoiczuych, po najuraiarkowańszych renach poleca Cukiernia i fabryka kannelków Antoniego Pfitznera w doznaniu ulica Wrocławska Nr. 14. P. S. SprzedającYlll z drogiej ręki odstępoje się rabat.

Ryc. 4. Anons z "Gazety Wielkiego Księstwa Poznańskiego", 1858 r.

ne, "treściwe na przechowywanie" i tłuste, w oryginalnych beczkach po 135 litrów oraz w "mniejszych sadkach", gąsiorkach i litrowych butelkach, oznaczonych specjalnymi firmowymi pieczęciami. Polecał również "stare wina węgierskie dla chorych i rekonwalescentów"16. Dobre kontakty z kurią arcybiskupią w Poznaniu i w ogóle z duchowieństwem katolickim zaowocowały przyznaniem mu tytułu "przysięgłego dostawcy win kościelnych" oraz, co za tym idzie, znacznym powiększeniem się grupy odbiorców tych win. Przy utrzymującym się dużym popycie na wina węgierskie stopniowo wzrastało jednak w Poznaniu i na prowincji spożycie win niemieckich, francuskich, włoskich i hiszpańskich, mających tu swoich wytrawnych smakoszy. Chcąc utrzymać pozycję jednego z głównych importerów, pan Antoni starał się więc mieć w swojej hurtowni również te wina w jak największym wyborze. Zachęcał więc swoich klientów do nabywania win reńskich, mozelskich, szampańskich, czerwonych Bordeaux. Na łamach prasy ogłaszał też, że ma na składzie "stare madery i malagi", likiery gdańskie i francuskie, rumjamajski, stare francuskie koniaki, wódkę gdańską, esencję burgundzką do wyrobu ponczu i "prawdziwą wodę kolońską" po bardzo umiarkowanych cenach 17 . Rosnącą popularność wśród mieszkańców Poznania Antoni Pfitzner zawdzięczał przede wszystkim swej ogromnej pracowitości i dużej pomysłowości, a także solidnemu wykształceniu zawodowemu i cechom charakteru. Jak pisał jeden z ówczesnych publicystów, znakomicie "odgadł [on] ducha czasu, łącząc w swej osobie wszystkie przymioty potrzebne do zawodu. Dobroć łakoci wszelkiego rodzaju, ich taniość, dalej owa uprzejmość, którą bez ubliżenia własnej godności dla wszystkich okazuje, sprawia, że w jego lokalu wszystkie narodowości, jakie Poznań zamyka w swych murach, znajdziemy reprezentowane"18. Zdaniem Marcelego Mottego zdrowy rozum i chłonność swego umysłu łączył

Witold Molik

AntoniPfltzner

Ryc. 5. Anons z Poznańskiego kalendarza na rok 1878

w mmmamm Stary Hynek USTr. 6.

CUKIERNIApoleca się do wykonania wszelkich zamówień na t o r t y , baiimkueliy, pyramidy i ciasta deserowe. Eównieź swój wielki zapas c u k rów swojej i francuzkiśj fabrykacji. Kar ID e l k i od 8 sgr. do 15 agi. za funt, co dzień świeże, oraz najlepsze c z e k o l a d y swój roboty, funt po 3 zlp. jako i konfitury i soki t e g o r o c z fi e po cenach miernych.

HANDEL WI N HURTOWNYpoleca swój znaczny skład WIN WĘGIERSKICH od producentów z pielWszój ręki na Węgrzech osobiście zakupionych, po cenach bardzo umiarkowanych, od 60 do 200 talarów za beczkę, gwarantując za 130 litrów na beczkę i za rzetelność towaru. Kupujący całemi beczkami za gotówkę, otrzymują 5% rabatu. Równie* poleca swój skład win czerwonych z Bordeaux, wina reńskie, hiszpańskie, szampańskie w różnych markach, likwory gdańskie i fran po cenach zawsze umiarkowanych.

doskonale z obrotnością, przedsiębiorczą fantazją i zawodową solidnością. "Przy tym umiał sobie radzić z ludźmi, przemówić do każdego stosownie potrafił, grzecznością, uczynnością i wesołym usposobieniem jednał sobie życzliwych i przyjaciół". Jednym słowem należał do niewielkiej grupy ludzi, "którym szydła golą, rozumie się, jeśli je pochwycić umieli" 19. Skutecznie konkurował z innymi cukiernikami i hurtownikami wina, których niejednokrotnie wyprzedzał jakością oferowanych usług oraz asortymentem swoich wyrobów i sprowadzanych towarów. Umiejętnie reagował na potrzeby rynku i dbał o reklamę. W poznańskiej prasie, zwłaszcza w pierwszych dwudziestu latach prowadzenia firmy, zamieszczał anonsy częściej niż inni cukiernicy i hurtownicy wina. Początkowo,

w latach 50. XIX W., były to przeważnie słabo rzucające się w oczy, drobne, pozbawione ozdobników, kilkuwierszowe ogłoszenia. Z rozwojem konkurencji zamieszczał w "Dzienniku Poznańskim" oraz w innych gazetach i czasopismach coraz bogatsze w treść i środki wyrazu reklamy. Potrafił w 40 wierszach zareklamować kilkanaście rodzajów wina, kilka innych napojów alkoholowych oraz ponad dwadzieścia różnych ciast i smakołyków 20 . Jako zdolny cukiernik i jedyny na początku lat 60. XIX w. polski hurtownik wina cieszył się szczególnym poparciem rodaków. Wielu polskich ziemian i mieszkańców Poznania uważało za swój narodowy obowiązek zaopatrywanie się w wyroby cukiernicze i wina u Pfitznera, do czego gorąco zachęcały ich polskie czasopisma. "Po obiedzie trzeba coś zrobić i dla ojczyzny - pisał w 1862 roku poznański satyryk. - Kochany Pfitznerek założył handel win i sam do Węgier

Poznań, Stary RyaoJsS. KWH.211 Bftt <**KM ) HURTOWNY HANDEL WINzałożo ny «r ro ku 1849. .....«? .. ** Poleca swoje znane z swej dobroci i czystości *fjlina górnowęgiersfiie wytrawne stołowe od M k. 2,« O u. litr włącmte sskk ai do llfii&Btacfuctniqjtffiych gatunków W.saa sta«?e tokąjskie z j1awtmh lat r. 1374, 1880, 1883, 1885. 1888 d1i chOljch i rekotiM1tacsaló». Wina wytrawne tarragoilsMe "'r [SE "." w "T" T NB. Witta !.. MMił1Mił h1jiriq i t1iłntktutt-m ail Iiai-iho fin win w(gi<ir<<kieb lak i1iiiiuiu*. ir d1* pnwyitMych MVrwMVw «ran M k M i <<J «o«;i <i(.«I"1-<-..am jo * WK#, .'o.i1iifokieB! i\n in»ty iw. jak« [>rxj*ifaiy dt.fttt.wc.. win

Wina białe Santerncs

A lSSiX%mtmtiSiS:I£} ""'" " ,

"Wim i Be««»»«» Wim» Re&sMe Wta.» Iwntsfci«

-i rok. ..2ii u. hnletkę I IMlIMpK««" rvku 18«8, utI mk. 1,6<<1 ss I»D«Ikt>. od mk o 7ti M t,ot«Ik,.

Knjcwe. Mousseus, Kadera, Sens i Portweiny, MiM oraz Araki, Rumy i francozłue bomato Vf* P" Imrtliw» nmlnrkoiTnuych cen *eh '» * -*-»*. *V« iąrtanie -próby i cenniki gratis i franko. <

A. Ffitzner, GuPiernia, faBryKa cu/irów i czepolady, założona w r. IS43.

Ryc. 6. Anons z "Przeglądu Poznańskiego" , 1895 r.

Cukrów i karmelków »a drzewko.

Marcepanów Lubeckich i Królewieckich.

Pierników Toruńskich G stawa Weesego B b L . · k . h S S I H. Thomasa.

om 19n1c IC - Strucle ii." mi .N>' migdałową, orzechową, ponczową i makiem.

STET JGŁE S S A K O W S K I B (plaoione) fOf T o r t y etc. wykon ę smacznie i starannie ć g IMeciywo co <o>lco ilw» rm*y Awf«A*. cI. *1«. dearrew«, rt<,,>«< de herbnty, jako in w,kou<ifi> ustalki* ijtntitaienL w xakr<o> «aklornTetw« »«Uodiaea jako 14: Tort}', nnnmkacbj-, Cnkv.or« KoInę]'« na »,-oifl i wiectnrkl - myiiko l (timownio Dt'Vniel pnWam «Jolki wyk<<! nnJprccikik-jMfcIł Gnkrow WMrax.n-.klch, K. rinolkow, Czokol., l) do gotou.nla wt.an.k-o wyrobu, b.rb.to w pockach ona a-j'a'r "umaiiM-I, aokow, wódek I I.lk'erow po Iiartlao umlarkovronjck omach.

Witold Molik

pojechał, już ci rodaka wspierać trzeba. Tego chce prasa polska. Opinia publiczna zmusza mnie chodzić do niego. Ma zresztą wcale niezłe winko"21. Bodźcem dodającym Antoniemu Pfitznerowi energii i pomysłowości w zawodowej pracy była też z pewnością troska o dobro powiększającej się rodziny, zapewnienie dzieciom wykształcenia i bytu materialnego w przyszłości. Żona Kamila obdarzyła go dwoma synami - Józefem (1859) i Stanisławem (1868), oraz czterema córkami - Marią (1864), Heleną (1866), Teresą (1867) i Zofią (1873)22. Żona była jego "niestrudzoną pomocnicą", dodającą mu otuchy we wszystkich nowych i często ryzykownych przedsięwzięciach oraz "chroniącą go od zwątpienia, gdy stawały mu, jak każdemu wybitnie czynnemu na niwie publicznej, przek d k "23 sz o Y w poprze . Chociaż Antoni Pfitzner nie otrzymał w okresie swej młodości humanistycznego wykształcenia, to "wrodzona bystrość, przy usilnej pracy nad sobą i obcowanie z inteligentnymi ludźmi pozwoliła mu zdobyć sobie dość obfity zapas rzetelnej wiedzy, którą się rozumnie posługiwać potrafił"24. W wolnych chwilach czytał pilnie różne czasopisma i książki o tematyce historycznej. Dokształcał się również, prowadząc długie rozmowy z gośćmi swojej cukierni. Toteż w późniejszym wieku położenie i potrzeby narodu polskiego oraz bieżące wydarzenia polityczne "pojmował jasno i oceniał rozsądnie, a mnóstwo szczegółów z dziejów nowożytnych miał w dobrej pamięci"25. Był persona grata dla wielu ziemian, księży wiejskich i miejskich oraz przedstawicieli świeckiej inteligencji, także niemieckiej i żydowskiej narodowości. Jego cukiernia przy ul. Wrocławskiej już na początku lat 50. XIX w. była ulubionym miejscem spotkań i dysput poznańskich inteligentów 26 . "Schodzili się tam literaci, artyści, profesorowie, prawnicy, lekarze - w ogóle wszyscy ci, co żyli gorętszym tętnem. Rzadko też wkradał się tam jakiś nieproszony intruz, więc nie dziw, że się tam spędzało nie raz po kilka godzin wieczornych w ciepłym przyjacielskim gronie, nie tylko dla rozerwania myśli, ale z wielkim pożytkiem dla ducha"27. W owych gorących dyskusjach uczestniczyli: Karol Libelt, Jędrzej Moraczewski i Marceli Motty. Także kawiarnia i winiarnia Pfitznera w kamienicy na Starym Rynku były miejscem częstych spotkań nieformalnych kółek poznańskiej inteligencji. Pan Antoni uczestniczył w rozmowach o aktualnych wydarzeniach politycznych, popisując się dużą erudycją i prostując niekiedy pomyłki popełniane przez lepiej wykształconych dyskutantów 28 .

Prestiż swój wśród mieszkańców Poznania Antoni Pfitzner umacniał także, działając w licznych organizacjach społecznych. Należał do współzałożycieli utworzonego w grudniu 1849 roku Towarzystwa Przemysłowego, które zajmowało się podnoszeniem wiedzy ogólnej i zawodowej poznańskich kupców i rzemieślników przez odczyty, organizowanie wystaw oraz propagowanie czytelnictwa książek i prasy. Kilkakrotnie pełnił w tym Towarzystwie funkcję prezesa, a w 1850 roku współorganizował z hrabią Tytusem Działyńskim dział VIII pierwszej wystawy przemysłowej w Poznaniu, prezentujący ziemiopłody oraz wyroby piekarnicze, cukiernicze, browarnicze itd. 29 Był też pan Antoni czołowym działaczem założonego w 1861 roku Towarzystwa Pożyczkowego dla Przemysłowców Miasta Poznania, które później przekształciło się w Bank Przemysłów

A Pfltzner hartowny handel win założony w r. 18S0. Przysięgły dostawca win kościelnych.

Poleca Szanownej Publiczności i łaskawej klienteli M M M s e a p a s y o d lat kilku n a składzie leżących odstalycb, czystych, znakomitych

W <o>sue winnice Węgrzech.

WIN GPfłNO-WĘGIERSKICH, 1) stołowy w«5s« 'V' becIka org. 13» Itr. . . . . . . . . . . . .od fi. 200-210.

2) treściwy (na przechowanie). . . . . . . . . . . . . . ." " SOO-IOO.

3) tłusty, ciężki, patowy, przeważ, z 1888 r. . . . . . . . . . . ." " -ISO-OOO.

4) stary węgrzyn z r. 1883, 1880, 1871. but. org. . . . . . . . . . ." " 5 , O O - O, O O.

NB. Starego i odstalego węgrzyna ma w butelkach org. i gąsiorkach na składzie 30 tysięcy butelek! Następnie poleca swe treściwe z r. 18 O 3 ł 18 O 5 - g o wina z Bordeaux i wina reńskiepo bardzo umiarkowanych cenach, butelka Olg. % litr. od M. 1,00 począwszy Cenniki i próbki na żądanie franko i bezpłatnie.

iaS !8a aaIISIgaSISagii ! Si aBB S giEg &ggaEIg

Ryc. 7. Anons ze Sprawozdaniajubileuszowego z czynności Towarzystwa Przemyslowego w Poznaniu za czas od roku 1848-1898, Poznań 1898

ców. Pełniąc w latach 1866-79 obowiązki skarbnika, miał jego kasę w swoim domu i tak gorliwie zajmował się sprawami finansowymi, że Towarzystwo nazywano powszechnie "Kasą Pfitznera"3o. W sprawozdaniu jubileuszowym Towarzystwa napisano, że był mężem, w którym "wrzała młodzieńcza werwa i rzutkość", który pracą swoich rąk w krótkim czasie doszedł do dobrobytu i który funkcji podskarbiego poświęcał więcej pieczy niż własnej firmie 31 . Wielce zasłużył się Pfitzner dla rozwoju Towarzystwa Pomocy Naukowej, biorąc czynny udział w działalności jego komitetu na miasto Poznań. Wspierał finansowo i działał aktywnie w zajmującym się ubogimi dziećmi Towarzystwie "Stella" . Przez 27 lat służył kościołowi farnemu w Poznaniu jako członek i skarbnik jego dozoru (rady parafialnej). Był też długo czynny w Komitecie Wyborczym, który ze strony polskiej organizował wybory do sejmu pruskiego i parlamentu Rzeszy Niemieckiej. Niemal stale należał do polskich elektorów, wybierających w dwustopniowych wyborach posłów do sejmu pruskiego. Prowadząc rozmowy z licznymi klientami swojej cukierni i winiarni, Pfitzner poszerzał swoją znajomość stosunków polityczno-społecznych w Wielkim Księstwie Poznańskim oraz nabył z czasem dużej wprawy w wysławianiu się, załatwianiu interesów i rozstrzyganiu różnych sporów. Chętnie i z dużym powodzeniem przemawiał w imieniu poznańskiego mieszczaństwa na zgromadzeniach publicznych, różnych uroczystościach jubileuszowych oraz okolicznościowych imprezach towarzyskich. W 1886 roku wygłosił mowy na pogrzebie posła do sejmu pruskiego Kamila Kantaka i na uczcie pożegnalnej, wydanej przez 140 obywateli miasta i prowincji w Hotelu Francuskim dla księdza Antoniego

Witold Molik

Kanteckieg0 32 . Przychodziło do niego w różnych sprawach wielu mieszkańców Poznania, "a komu mógł poradził, co mógł to dał, tak na publiczne, jako i prywatne potrzeby. Uczynność jego i dobre serce były znane, a te przymioty oraz zbyteczne czasami do uczciwości ludzkiej zaufanie, niejedną mu dotkliwą wyrządziły szkodę ,,33. Toteż z ogromnym smutkiem we wszystkich sferach społecznych Grodu Przemyśla przyjęto wiadomość o nagłej śmierci pana Antoniego w dniu 2 października 1887 r. Jak doniosła "Posener Zeitung", nie przeżył on silnego ataku serca i nad ranem został znaleziony martwy w łóżku 34 . Spontanicznie utworzył się komitet obywatelski pod przewodnictwem Bolesława Leitgebera do zorganizowania pogrzebów Pfitznera i zmarłego niemal równocześnie Władysława Bentkowskiego. Oba pogrzeby "odbyły się z niezwykłą okazałością". W dniu 5 października po południu całą południową część Starego Rynku zapełnił gęsto zbity tłum, wśród którego uwagę zwracał "znaczny zastęp innowierców: Niemców i Żydów". W owej ciżbie - jak zapamiętał Marceli Mott y - "wyrwało się niejednemu szczere westchnienie: »Szkoda, wielka szkoda naszego Pfitznera«". W domu żałoby nad trumną z ciałem zmarłego wygłosił przemówienie jego długoletni przyjaciel poseł Władysław Wierzbiński, po czym kondukt prowadzony przez 17 księży wyruszył do kościoła farnego, gdzie trumnę ustawiono na pięknie przyozdobionym katafalku i odśpiewano wigilie. Następnego dnia przed południem z udziałem prawie 30 księży odprawiono w kościele farnym główne nabożeństwo i mszę żałobną, a wzruszającą mowę pogrzebową wygłosił ksiądz Antoni Kantecki. W południe wyruszył z kościoła farnego kondukt pogrzebowy.

Najego czele kroczyły poczty sztandarowe, za nim szli członkowie bractwa kurkowego i delegaci wielu towarzystw z wieńcami. Przygrywała miejscowa orkiestra pod dyrekcja Bronisława Dembińskiego. Za karawanem wiozącym obsypaną kwiatami trumnę kroczyła żona z synami, córkami i zięciami, dalej szły tysiące mieszkańców Poznania, towarzysząc powszechnie szanowanemu Antoniemu Pfitznerowi w ostatniej drodze na stary cmentarz f arny 35.

W opublikowanych w poznańskich czasopismach wspomnieniach pośmiertnych i w wygłoszonych mowach pogrzebowych wyrażano powszechny żal z powodu tak dużej straty poniesionej przez polskie społeczeństwo i stawiano Antoniego Pfitznera za wzór polskiemu mieszczaństwu. Stwierdzano, że posiadał on liczne cnoty i zalety, "które zjednały mu ogólną miłość i szacunek". Cnoty te mogą i powinny być wzorem godnym do naśladowania przez polskich kupców i rzemieślników 36 . We wszystkich tekstach i przemówieniach podkreślano, że Antoni Pfitzner wszystko, co posiadał, zawdzięczał swojej ciężkiej pracy. Rozpoczął on swoją karierę zawodową - mówił przy jego trumnie W. Wierzbiński - od niczego, "ale pracą i wytrwałością dorabiał się i dorobił fortuny. Im zaś zamożniejszym się stawał, tym do większych poczuwał się obowiązków, bo wiedział, że każdy to, co posiada, wydobywa ze społeczeństwa, wśród którego się wychował, wzrósł i żyje, więc im kto posiada więcej, tym większy dług względem kraju zaciąga"37. Życiorys Antoniego Pfitznera bardzo nadawał się do popularyzowania pozytywnego wzoru wśród polskiego mieszczaństwa, które w omawianym okresiestanowiło jeszcze słabą pod względem ekonomicznym warstwę społeczną. Wywodząc się ze śródeckiej biedoty, stał się on - używając ówczesnej terminologii - bogatym i powszechnie szanowanym przemysłowcem, właścicielem dobrze prosperującej firmy, składającej się z renomowanej cukierni i dużej hurtowni win. Sukces osiągnął w wyspecjalizowanych dziedzinach rzemiosła i handlu, zdominowanych długo przez kupców i rzemieślników innych narodowości. Pokazał swym rodakom, że w trudnych warunkach obcego panowania możliwy jest szybki awans społeczny. Po śmierci Antoniego Pfitznera firmę przejął jego młodszy syn Stanisław, który starał się kontynuować rodzinną tradycję i był działaczem różnych polskich organizacji. Nie zdobył jednak wśród mieszkańców Poznania takiej popularności, jak ojciec. Z dużym powodzeniem prowadził natomiast cukiernię i hurtownię win. Jak wynika z reklam zamieszczonych w poznańskich czasopismach, handlował głównie winami węgierskimi, będąc przysięgłym dostawcą win kościelnych. Cukiernia cieszyła się nadal dużą renomą, również poza granicami Poznania. Stanisław Dygat zapamiętał, że na przełomie XIX i XX wiekujego matka co roku na Boże Narodzenie zamawiała z Paryża u Pfitznera tort dla pana Dupree, byłego długoletniego szefa swego zmarłego męża, "na pamiątkę przyjaźni, jaka ich łączyła"38.

PRZYPISY:

l M. Mott y, Przechadzki po mieście, T. II, opracował i wstępem opatrzył Z. Grot, przypisy przeredagował i uzupełnił W. Molik, Poznań 1999, s. 53. 2 Zob. Abgaben vom Grundstiick Nr. 6 (durch den Conditor A. Pfitzner im Jahre 1859 gekauft), Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania 9 249, k. 1. 3 Z. Grot, Pfitzner Antoni (1826-1887), Polski słownik biograficzny, T. XXV, Wrocław 1980, s. 762.

4 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 51.

5 Kalendarz Poznański na Rok Pański 1855, Poznań 1855, s. 60; Kalendarz Poznański na Rok Pański 1857, Poznań 1857, s. 56; "Gazeta Wielkiego Księstwa Poznańskiego" (dalej cyt. GWKP) 1858, numery 285, 291-293, 297; 1859, numery 53, 55; "Dziennik Poznański" (dalej cyt. DP) 1859, numery 18, 31, 50,106,113,117,123; 1860, numery 172, 259, 284, 289 (anonsy).

6 GWKP 1858, nr 290; 1859, numery 86,92-94; DP 1859, numery 84,90 (anonsy).

7 DP 1859, nr 131.

8 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 52.

9 Do takiego wniosku skłania anons z 14 października 1858 r., zamieszczony w GWKP nr 241, w którym A. Prevosn' informował mieszkańców Poznania, że cukiernię w kamienicy nr 6 na Starym Rynku połączył z urządzoną na pierwszym piętrze nową, elegancką kawiarnią i czytelnią gazet. 10 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 53.

11 Z. Ostrowska- Kębłowska, Architektura i budownictwo w Poznaniu w latach 1790-1880, Warszawa-Poznań 1982, s. 433.

12 M. Mott y, Listy Wojtusia z Zawad. De omnibus rebus et quibusdam aliis. Felietony Z lat 1865-1867, opracowaliZ. Grot i T. Nożyński, Warszawa 1983, s. 59.

13 Poznański Kalendarz na rok zwyczajny 1880, Poznań 1879 (anons).

14 W. Molik, Zycie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku.

Kultura materialna, Poznań 1999, s. 257-259.

Witold Molik

15 DP 1868, numery 282, 285, 289 (anonsy).

16 "Kurier Poznański" (dalej cyt. KP) 1887, numery 213, 219, 224 (anonsy).

17 DP 1874, numery 73, 76; KP 1885, nr 1; 1887, numery 209, 213 (anonsy).

18 Poznań, "Gazeta Toruńska" 1870, nr265.

19 M. Mott y, Przechadzki, T. II, ss. 51, 53.

20 "Przegląd Poznański" 1895, nr 52 (dodatek II), zob. także: M. i L. Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu. Zycie codzienne miasta 1815-1914, Poznań 1982, s. 102.

21 Rozmyślania starego gaduły, "Szuja Wielkopolski" z 11 XI 1862 r., s. 2.

22 Zob. Kartoteka ludności, Archiwum Państwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania, sygn. 14916. 23 S. p. Kamila Z Kosińskich Pfitznerowa, KP 1909, nr 254.

24 S. p. Antoni Pfitzner, KP 1887, nr 226.

25 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 54.

26 W. Molik, Kształtowanie się inteligencji polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1841-1870, Warszawa-Poznań 1979, s. 146.

27 S. Wasylewski, Zapomniany pamiętnikarz wielkopolski (J. N GniewoszzOleksowa), "Kronika Miasta Poznania", 1931, s. 127. 28 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 54; tenże, Listy Wojtusia z Zawad, ss. 59,175-176.

29 W. Marten, Sprawozdaniejubileuszowe z czYnności TowarzYstwa Przemysłowego w Poznaniu za czas od roku 1848-1898, Poznań 1898, ss. 9, 35-36. 30 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 54.

31 Sprawozdaniejubileuszowe TowarzYstwa PożYczkowego Przemysłowców Miasta Poznania za czas swego dwudziestopięcioletniego działania, Poznań 1886, s. 10. 32 S. Karwowski, Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego, T. II, Poznań 1919, ss. 449, 453.

33 M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 55.

34 Plotzlicher Tod, "Posener Zeitung" (dalej cyt. PZ) 1887, nr689.

35 Pogrzeb s', p. Antoniego Pfitznera, DP 1887, nr 228; Wczorajsza eksportacja i dzisiejszY pogrzeb s', p. Antoniego Pfitznera, KP 1887, nr 228; Die Beerdigung des verstorbenen KauJmanns A. Pfitzner, PZ1887, nr 697; M. Mott y, Przechadzki, T. II, s. 55.

36 ś. p. Antoni Pfitzner, KP 1887, nr 226; S. p. Antoni Pfitzner, "Tygodnik Przemysłowy" 1887, nr2, s. 1-2.

37 Pogrzeb s', p. Antoniego Pfitznera, DP 1887, nr 228.

38 S. Dygat, Wspomnienia wielkopolskie paryskiego Polaka, Biblioteka Kórnicka PAN, rkps.

11198, s. 36.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr4 ; Na frasunek dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry