DZIENNIK PODRÓŻY DO TURCJI" EDWARDA RACZYŃSKIEGO

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr3 ; Uśmiech Melpomeny

Czas czytania: ok. 22 min.

TOMASZ WUJEWSKI

W dniu 17 lipca 1814 r. Edward Raczyński rozpoczyna z Warszawy wyprawę do Turcji. Niektórzy biografowie Raczyńskiego skłonni są widzieć powód decyzji wyjazdu do Turcji w sympatii dla tegoż państwa, które było głównym przeciwnikiem Rosji l . Jednak opublikowany po przyjeździe Dziennik podróżY do Turcji nie zawiera jednoznacznie określonych motywacji 2 . We wstępie do Dziennika padają sformułowania, które zaprzeczałyby politycznym pobudkom wyjazdu: "wolny od zatrudnień domowych Turcyą zwiedzić umyśliłem". Nie wyłącznymi, ale istotnymi powodami podróży były cele poznawcze: "wspomnienia historii dawniejszej i nowszej, zabytki starożytności, odmienne obyczaje, prawidła polityczne, stosunki towarzyskie, przesądy nawet, rozległe otwierają pole postrzeżeniom i badaniom historyka, moralisty i polityka". Natomiast jako aluzję do ewentualnych politycznych przyczyn zainteresowania Edwarda Turcją można by potraktować następujące słowa: "wykaz siły zbrojnej Ottomanów na lądzie i na morzu składają obraz, któremu w dzisiejszym zwłaszcza położeniu rzeczy, kiedy cała Europa zwrócone ma w tę stronę oczy, czytelnik tym chętniej podobno chwilę zastanowienia poświęci"3. W towarzystwie rysownika Fuhrmanna wyruszył Edward najpierw do Puław. Pałac Marynki przypomina mu księcia Józefa, który w tym gmachu miał kwaterę główną. Obecnie Puławy wydały mu się smutnym miejscem. Także na dalszych etapach podróży patriotyczne skojarzenia są częste. W Krasnymstawłe wspomina, jak Jan Zamoyski trzymał pod kluczem arcyksięcia Maksymiliana. W Uściługu przeprawia się przez Bug, jedzie przez Włodzimierz i Łuck. Krajobraz Wołynia między Łuckiem a Dubnem odbiera jako sielski, ale zwraca uwagę na zapóźnienie cywilizacyjne miejscowego chłopstwa i żałuje, że go nie spolonizowano. Dalej przejeżdża przez Ostróg, Krzewin, pole bitwy pod Zieleńcami,

Tomasz WiYewski

Ostropol. "Między Ostropolem i Pikowem pierwszy raz stepy widzieć mi się zdarzyło". Zwiedza Humań i jeden z najpiękniejszych ogrodów tamtych czasów - Zofiówkę Szczęsnego Potockiego. W Odessie staje 2 sierpnia, mieście niedawno "na pniu" założonym, którego ład urbanistyczny podobał mu się, choć z budynków za godne uwagi uważa jedynie cerkiew i teatr. Jak łatwo zauważyć, marszruta Raczyńskiego różniła się od tradycyjnych polskich tras do Turcji. Wiodły one bowiem najczęściej przez Kamieniec, Chocim, Jassy, okolice Kilii z przeprawą przez Dunaj, i dalej przez Bułgarię i Rumelię do Stambułu 4 . Po wybudowaniu portu w Odessie kontynuacja podróży do Stambułu morzem była wygodniejsza, co nie znaczy, że zawsze bezpieczniejsza.

Edward, odpływając 6 sierpnia, trafił jednak na dobrą pogodę i 9 sierpnia po północy mógł już dostrzec światła Bosforu. Jak chyba wszyscy europejscy przybysze, czar sułtańskiej stolicy najpierw chłonął odbywając spacerowe rejsy kaikiem (łodzią) wzdłuż cieśniny. "Przybyłem do Konstantynopola w tym mniemaniu, iż podróżni zbytnie przechwalali położenie tej stolicy; teraz z własnego uczułem doświadczenia, że albo bardzo zimno obraz ten wystawili, albo raczej, że się opisać nie da". Raczyński wychwala nie tylko malowniczość Stambułu, ale ijego optymalne położenie. Ciekawe, co miał na myśli, pisząc, że miasto mogłoby stać się stolicą "monarchii powszechnej"s.

Tradycyjna turecka zabudowa Stambułu, kręte i wąskie uliczki, drewniane domy z nadwieszonymi piętrami, czyli to, co do dziś stanowi dla Europejczyka o orientalnej atrakcyjności miasta, Raczyńskiemu nie podobało się. Użył nawet dosadnego określenia "nikczemne domy, a raczej chaty" miejskie. Zwiedzał natomiast wszystkie te zabytki, które zazwyczaj przybyszom pokazywano. Kopuła Sultan Ahmet Camii z początku XVII wieku (wówczas zw. Alti Minareli) wydała mu się lepiej skonstruowana niż słynna Hagia Sophia. Zwiedzał Atmeydan, czyli antyczny hipodrom, miejsce, w którym Turcy urządzają popisy ujeżdżenia koni. Odrysowuje tam inskrypcje z egipskiego obelisku z czasów Totmesa III. Późnoantyczne reliefy z bazy tego pomnika uważa za dowód upadku sztuk pięknych. Ogląda klasyczną Kolumnę Wężową, czyli pomnik zwycięstwa Greków pod Platejami w 479 r. p.n.e., sprowadzoną z Delf na hipodrom jeszcze w czasach Konstantyna, oraz sarkofag porfirowy tegoż cesarza. Przy ul. Dywańskiej (Divan Yolu), jedynej, która mu się podoba, ogląda kolumnę Konstantyna, zw. "Spaloną" (Cemberlitas). Do niewątpliwych atrakcji Konstantynopola należały olbrzymie podziemne cysterny, zabezpieczające niegdyś całe zapotrzebowanie miasta na wodę, których do czasów Raczyńskiego zachowało się 13. Zwiedzał na pewno jedną z nich, Binbirdirek, co znaczy "Tysiąc i Jeden Kolumn", i wykonał rysunek pomieszczenia 6 . Z innych ciekawostek Stambułu ogląda resztki arkatury akweduktu Walensa. W dniu 19 sierpnia wraz z towarzyszami podróży Raczyński udaje się do najbardziej atrakcyjnego miejsca muzułmańskiego Stambułu - Seraju, czyli pałacu sułtańskiego. "Widok Seraju z morza szczególniej jest piękny (...) obraz poważny i wesoły". Na pierwszym wszakże dziedzińcu było już mniej sympatycznie, gdy okazało się, że jest to w istocie silnie strzeżona twierdza i więzienie zarazem.

Ryc. l. Wnętrze podziemnej cysterny Binbirdirek w Stambule, szkicował E. Raczyński, sztychował Hammer w Dreźnie

Pomimo zakazu janczara Raczyński wraz z Fuhrmannern przez kilka dni mierzyli krokami architekturę dziedzińca i bramy, zdobywając dane do opublikowanego później rysunku. Poruszały go informacje na temat organizacji i obyczajów sułtańskiego haremu. Ale sporo zainteresowania okazał też sprawom poważniejszym, współczesnym warunkom życia, obyczajom i stosunkom etnicznym w państwie osmańskim. Nie omieszkał zażyć tureckiej łaźni parowej w pobliżu Hagia Sophia: "kąpiele albowiem parowe nader miłe sprawiają uczucie", a "ciało tym sposobem tak doskonale się czyści, że kobiety europejskie najwięcej w ochędostwie kochające się, w tej mierze z Turczynkami równać się nie mogą". Tego rodzaju uwagi, obiektywne i przychylne Turkom, w Dzienniku padają nie jeden raz. Jego autor stwierdza np.: "mylnymjest mniemanie uwłaczające charakterowi narodowemu Turków. Kilkakrotnie w tym dziele wspominałem, z jaką gościnnością od mieszkańców Mahometanów przyjmowany byłem. Rzetelność ich i dobra wiara w układach, ludzkość dla cierpiących (u.) niezaprzeczenie im daje prawo do szacunku". Zauważa jednak także słabości: był na Teryak-carsisi, czyli na bazarze opium.

Ci, którzy popadli w nałóg jego używania, byli pogardzani w społeczeństwie, ale zjawisko opiumizmu, zdaniem Edwarda, nie wychodziło poza margines. Wielonarodowościowe towarzystwo, które zawsze można było spotkać w Stambule, dawało okazję do konfrontacji różnych obyczajów, stylów życia, typów antropologicznych, języków oraz wszelkich różnic i odmienności, czym

Tomasz WiYewskitakże Raczyński byl zafascynowany. Zwracał oczywiście uwagę na kobiety. Za najładniejsze uznał Gruzinki i Czerkieski, które zresztą także w sułtańskim haremie cieszyły się największymi względami. W haremie być nie mógł, ale podczas wizyty u jakiegoś kupca Gruzina zauważa: "pochlebne mniemanie, które w Europie mamy o piękności kobiet z Georgii wcale nie jest przesądem", "w oczach ich zaś czarnych, które długie bardzo osłaniały rzęsy, malował się powab najwyższy i największa skromność". Greczynki natomiast, jego zdaniem, mają ładne fIZjonomie, ale niezgrabne figury: "nie używając bowiem sznurówek kobiety w wschodnich krajach po pierwszym połogu zbytecznie tyć zwykły". Nie podoba mu się też noszony przez nie strój, zbyt obwieszony ozdobami. Bardziej przypadł Edwardowi do gustu strój Turczynek, których zewnętrzne okrycia były wówczas modne w kolorach zielonym, szkarłatnym lub fioletowym: "żywe to kolory przyjemny oku sprawiają widok". U kobiet tureckich widzi "piękne ich czarne

oczy", które "bardzo je powabnymi czynią", stwierdza też "powab kobiet Tureckich, które tym więcej oczy cudzoziemca na siebie ściągają, że są zasłonione". Z innych obserwacji Raczyńskiego warto odnotować jego zainteresowanie wnętrzem domu tureckiego: "ściany i sufity pospolicie wybijają deskami i świecącą olejną farbą malują, ściany biało, sufity najczęściej w kratki różnego koloru. Wzdłuż ścian stoją sofy okryte materią jedwabną z frędzlami, niższe jak u nas, lecz nierównie szersze, wyłożone wezgłowiami w dwa lub trzy rzędy, dla oparcia łokci, ramion i głowy". Selamek, czyli główna izba męska, przypomina mu "wielkie stołowe izby w dawnych domach polskich".

Raczyński w Stambule spędził ponad miesiąc i głównie przemieszkiwał na Pera, dzielnicy Europejczyków po północnej stronie Złotego Rogu. Gdy jednak zapragnął zwiedzić niezwykle jeszcze wówczas malownicze okolice miasta, przeniósł się do wioski Buyuk-dere nad zachodnim brzegiem Bosforu. Wychwala "klima łagodne tego kraju, pogodne niebo, piękne na wszystkie strony widoki". Odbywa wycieczki łodzią i lądem. Zwiedza przynajmniej jedną z twierdz ryglujących cieśninę bosforską (Anadolu Hisare) i miejsce, gdzie obozowali Krzyżowcy. Podziwia orszak łodzi sułtana udającego się na piątkowe modły do meczetu w jednej z wsi pod Stambułem. Wycieczka lądem w kierunku Bahcek6y wymagała uzbrojenia się i towarzystwa janczara, anarchia bowiem w państwie tureckim była już wtedy tak daleko posunięta, że nawet tuż pod bokiem sułtana bezkarnie grasowali rozbójnicy. Oglądał i rysował turecką śluzę i akwedukt; "pomimo rzęsistego deszczu kilka godzin przepędziliśmy na rozważaniu i rysowaniu poważnego tego zabytku". Wycieczki te bardziej miały charakter sentymentalny niż poznawczy, aczkolwiek nie brak przy ich okazji spostrzeżeń o życiu tureckim poza wielkim miastem, nacechowanym leniwym rytmem i sielskością. Wieczory Raczyński spędzał nieraz w kawiarniach Pery, a ponieważ jego pobyt w Turcji przypadł na czas ramadanu, po zachodzie słońca miasto ożywało, dostarczając ciekawemu obserwatorowi malowniczych obrazków. Najbardziej użyteczną dla wprowadzenia go w sprawy tureckie była znajomość z Ludwikiem Aksakiem, byłym posłem na Sejm Czteroletni, który po ostatecznym rozbiorze Polski osiadł w Stambule jako "gość Porty" ottomańskiej7. Znał on Turków z kręgów elity, m.in. szwagra sułtana. Za jego pośrednictwem Raczyński mógł w towarzystwie tureckiego oficera zwiedzić koszary i arsenał, co szczególnie odpowiadało jego zainteresowaniom artylerią. Poznał posła francuskiego Andreossiego, bywał także u posła angielskiego. W dniu 10 września Raczyński opuszcza Stambuł i wyrusza na Hellespont, najpierw opływając położone w pobliżu Stambułu piękne Wyspy Książęce i sąsiednie wybrzeże azjatyckie. Na wyspie Heybeliada patrzy na grobowiec posła królowej Elżbiety I, Edwarda Bartona, który "w ważnym zdarzeniu za ojczyzną naszą obstawał (zażegnał konflikt polsko-turecki w 1590 roku). Zwiedzanie polegało głównie na obserwacji lądu przez lunetę, ale gdy przybijali do brzegu, Edward pilnie szukał śladów starożytności. W Eregli nie widział "innego śladu starożytności prócz stojących dotąd gdzie nie gdzie dawnych murów miasta, arkady z ciosowego kamienia, kilku kolumn marmurowych i kapiteli", które ocenił

Tomasz Wujewski

Ryc. 3. Widok Methymy na Lesbos, rys. L. Fuhrmann, sztychował Gunther w Dreźniejako zabytki bizantyjskie. Dalsza marszruta wiodła przez Rodosto (ob. Tekirdag) do Gallipoli (ob. Gelibolu) i stamtąd na południowy brzeg Dardaneli, do Lampsakos (ob. Lapseki), Abydos i Canakkale. W tym portowym mieście Raczyński złożył krótką wizytę konsulowi szwedzkiemu i zaraz popłynął dalej, w kierunku trojańskiej krainy. Na nadbrzeżach obserwuje charakterystyczne dla tego regionu starożytne tumulusy (kurhany), którym nadano homeryckie nazwy, np. "Grobowiec Ajaksa", "Grobowiec Achillesa" i "Patroklesa". "Grobowiec Ąjaksa" narysował. "Wstępowałem w krainę klasycznej starożytności, którą Homera muza uwieczniła" - napisał. Najpierw jednak zwiedził wyspy Tenedos i Lesbos. Na Tenedos szukał miejsca, gdzie grecka flota ukryła się, odstąpiwszy spod Troi; "jakoż znalazłem na zachodnim brzegu wyspy małą odnogę, w której kilkanaście kaików stanąć może. Trudno pojąć jakim sposobem liczna Agamemnona flota w niej się pomieściła".

Tradycyjna zabudowa miasta Lesbos, domy z płaskimi dachami, nie przypadła mu do gustu: "mniemałem, iż wchodzę na pogorzelisko, na którym tylko pozostały mury spalonych budynków"; piękno natury natomiast zrobiło na nim wrażenie - w Dzienniku znalazły się widoki z wyspy. Do Assos, ruin starożytnego miasta na północnym brzegu zatoki Edremit, popłynęli 20 września. Raczyński wraz z Fuhrmannern wykonali pomiary i rysunki greckiego teatru, korygując błędy w rekonstrukcji poczynionej przez podróżnika Choiseul-Gouffier, oraz rysunki innych ruin z czasów greckich i rzymskich, fragmentów obwarowań należących do najlepiej zachowanych w świecie greckim, a także - sarkofagów,które w starożytności były tu produkowane na eksport, odpisując umieszczone na nich inskrypcje 8 . Tego samego dnia wspiął się na akropole (wys. 234 m), skąd podziwiał jeden z najpiękniejszych śródziemnomorskich widoków - na zatokę Edremit i Lesbos: "widok tak okazały najmocniejsze na umyśle czyni wrażenie".

Pobieżnie opisał ruiny doryckiej świątyni Ateny (z ok. 530 r. p.n.e.) i graficznie udokumentował kilka reliefów. W późniejszych latach reliefy te zostały zabrane do różnych muzeów na świecie. Archeologiczne badania świątyni zainicjowali Amerykanie dopiero w roku 1881 9 .

W dniu 23 września po północy podróżnicy zarzucili kotwicę koło przylądka Baba (ant. Lektós). Następnego dnia przypłynęli do Alexandria Troas - miasta, które co prawda powstało dopiero w okresie hellenistycznym, ale zachowało efektowne ruiny. Do początku XVIII wieku uważano je za Trojęlo. Odnotował pozostałości znanego w starożytności ze swoich zalet portu, oglądał teatr, mierzył monolityczne kolumny granitowe, rozwleczone po terenie. Uwiecznił na rysunku tzw. Pałac Priama, czyli ruiny term rzymskich. Starał się zrozumieć strukturę tej budowli: "zabudowanie to cztery podobno kształciło krużganki w koło obszernego dziedzińca, widać nawet w murze miejsca, gdzie belki wpuszczone były". Raczyński prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że ogląda głównie pozostałości budowli rzymskich, które - pomimo ich stosunkowo dobrego stanu zachowania - rozczarowały go. Nie było tu "tej wzorowej i ozdobnej architektury, jakiej się spodziewałem w mieście przez Aleksandra Wielkiego założonym" i "każdy członek murów wskazuje na pośpiech". Wrażenie czyni na nim nie tyle starożytność miejsca, ile jego malowniczość: "miejsce to podobne dziś jest do niezmiernego ogrodu angielskiego w którym wśród cienistych gajów ruiny się przebijają"u. Podróżnicy podpływają do przylądka Sigeion 25 września, do wsi zwanej wówczas Yeni-kóy. Są więc w bezpośredniej bliskości równiny, na której toczyli bój bohaterowie Homera. "Z upragnieniem i niecierpliwością, wstępowałem w tę krainę" - zwierza się Raczyński. W wielu miejscach na horyzoncie można było dostrzec tumulusy. Na "Grobowcu Achillesa" stał wówczas muzułmański grobowiec z XVIII wieku, co Edward tak skomentował: "trudno podobno większą znaleźć sporność, jak widzieć grób gnuśnego derwisza na mogile niezwalczonego Pelida" . Jak wszyscy ówcześni podróżnicy Raczyński błędnie lokalizował starożytną Troję koło wsi Bunarbasi 12 . Siła oddziaływania Homera była jednak w owych czasach tak przemożna, że widziano to, co chciano zobaczyć, i Edward nie był pod tym względem wyjątkiem. Nawet ewidentne niezgodności z tekstem Iliady starano się jakoś wytłumaczyć. Wyobraźnia działała. Dobrze ilustrują to następujące słowa: "tu i ówdzie widziałem łodzie na ląd wyciągnione, zajęty wspomnieniem Iliady, którą mi to miejsce tak żywo na pamięć przywiodło, mniemałem, iż spostrzegam wyciągnione na ląd okręty wojowników Homera"; dwukołowe tureckie araby zaś przypominały mu starożytne rydwany. Raczyński przemierzył prawie całą równinę trojańską, "identyfIkując" poszczególne miejsca z epizodami wielkiego eposu. Rycina 68. w Dzienniku przedstawia plan krainy trojańskiej, sporządzony przez Raczyńskiego na podstawie wspomnianych studiów terenowych. Odnotowywał napotykane ułomki kolumn, rzeźb, czasem

Tomasz Wujewski

Ryc. 4. Widok równiny trojańskiej, szkicował L. Fuhrmann, rys. Cassas w Paryżu, sztychował Veith w Dreźnie

podając ich wymiary. W czasie tej wędrówki wspiął się z nieodstępnym Fuhrmannern na zbocze góry Ida, skąd "cała równina Troi rozwinęła się w oczach naszych". "Z tego wyniosłego miejsca z uniesieniem na tę pamiętną spoglądałem krainę" . Po trzech dniach podróżnicy opuścili równinę trojańską, udając się morzem do Canakkale, gdzie przyjął ich obiadem Żyd - konsul moskiewski. Dalej wracali łodzią, opisując brzegi Hellespontu. W Gallipoli lokalna eminencja proponuje Raczyńskiemu poturczenie, lecz perspektywa ta wydała się mu zabawna. Dalszą drogę kontynuują lądem, przemierzając miasteczka trackie. Na tym etapie wędrówki Edward mniej ma skojarzeń starożytniczych, za to pilniej obserwuje obyczaje. Nocuje w hanach (zajazdach), gdzie ludzie od koni oddzieleni są tylko kratą. Na jednym z popasów Fuhrmann sportretował Raczyńskiego, jak przygląda się gościom hanu, pijącym kawę i palącym nargile. Spotkania w hanach były też okazją do rozmów o polityce, m.in. "o kongresie do Wiednia wtenczas zbierać się mającym". Koło Selymbrii (ob. Silivri) szuka murów Anastazjusza i przy tej okazji czyni ciekawą uwagę, że długie mury były "niemal zawsze dziełem upadających narodów".

Wrócił do Stambułu 5 października i pozostał w mieście jeszcze przez prawie trzy tygodnie, zwiedzając zabytki (obszedł cały obwód murów obronnych), bazary, kawiarnie, składając wizyty dyplomatom i prominentnym Turkom. Oglądał doki w porcie w towarzystwie pana Benoit, budowniczego okrętów sułtańskich. Wreszcie 23 października statkiem chorwackim wyruszył przez Morze Czarne do Odessy. Burza na morzu zepchnęła ich w kierunku Sozopola w Bułgarii, który Fuhrmann, przywiązany do masztu statku, uwiecznił na rysunku.

Po odbyciu kwarantanny w Odessie 27 listopada wyjechali w kierunku Warszawy. Z pewnością marszruta nie należała do oryginalnych. Większą część czasu Raczyński spędził w Stambule, a trasa morska w kierunku Troady i wysp eolskich była stereotypową wycieczką, jaką zadowalała się większość podróżników europejskich. Opływanie wschodnich wybrzeży Morza Egejskiego już od XVIII wieku mieściło się w stylu "voyage pittoresque" Choiseul-Gouffier'a 13 . Prawdopodobnie marszruta nie była wcześniej przez Raczyńskiego zaplanowana, a zrealizował ją, być może, pod wpływem rad poznanych w Stambule Europejczyków 14 . Celem wyprawy nie była chęć pozyskania antyków. Można dowiedzieć się o tym z kart Dziennika, gdy towarzyszący Raczyńskiemu Grek tłumaczy żeglarzom: "Polak ten nie jest kupcem i nie szuka, ani przepłaca medalów, jak Anglicy czynić zwykli, którzy tu z ciekawościąjeżdżą" . Takie więc miał założenia, ale w parę dni później nadarzyła się okazja: "nabyłem w leni Szeher starożytne popiersie, które właściciel winnicy blisko grobowca Achillesa, przed kilką dniami był wykopał. Mieszkańcy w tym miejscu często znajdują medale i rznięte figury z gliny palonej, marmuru lub spiżu; tak dobrze atoli wiedzą, jak drogo w Europie podobne cenią starożytności, iż 600 piastrów żądali ode mnie za zepsutązupełnie marmurową głowę, w której ledwie śladu postaci ludzkiej dostrzec można było". Z tekstu nie wynika, czy ostatecznie Raczyński głowę tę nabył. Wędrując dalej przez Troadę, kupił jednakże "dla brata" pierścień z brązu z nie czytelną inskrypcją. Wzmianka o Atanazym, który już wówczas kolekcjonował dzieła sztuki, wskazywałaby na intencję naukowego pożytku z dokonanego zakupu, ale mogły o nim zadecydować także względy emocjonalne, skoro pisze: "któż wie, może go sam Pryam, może czuła Andromacha, lub nadobna Helena nosiła". Nie tylko z tego ustępu, ale i z wielu innych miejsc Dziennika wynika, że Raczyński nie potrafił identyfIkować i datować oglądanych zabytków. U początków XIX wieku nie może to dziwić i nie odbiega od normy: od czasów Historii sztuki starożytnejWinckelmanna minęło niecałe pół wieku, a naukowa archeologia klasyczna zacznie się dopiero później. Kupione przez Edwarda zabytki prawdopodobnie nie były falsyfIkatami, choć zapewne nie były też zbyt cenne i można przypuszczać, że pochodziły z czasów rzymskich 15 . Wyprawa miała jednak pewne ambicje naukowe, na co wskazują pomiary, plany, rysunki, niekiedy o charakterze inwentaryzacyjnym, podawanie wymiarów oglądanych konstrukcji i detali architektonicznych, próby określania ich funkcji i wieku, studium terenowe (konfrontacja danych źródłowych z topografią). Cel wymienionych poczynań określa sam autor bardzo skromnie: "sądziłem, że odrysowanie tych ruin w stanie, w jakim się rzeczywiście znajdują, ciekawości czytelnika dogodzi". Kusiły też Edwarda perspektywy wykopalisk. W Alexandria Troas "kosztowne starożytności jeszcze są ukryte i mniemam, iż nie szczędząc nakładów łatwoby od zwierzchności miejscowej otrzymać można pozwolenie szukania ich. Krótki mój pobyt w tym miejscu zatrudnić mi się tym nie dozwolił". Wykopaliska z inicjatywy zamożnych dyletantów były modne, zwłaszcza od XVIll wieku, Raczyński mógł też słyszeć o Stanisławie Kostce Potockim, który kopał w Nola, czy o innych Polakach podejmujących podobne zadania 16 .

Tomasz Wujewski

Ryc. 5. Teatr antyczny w Assos, szkicował L. Fuhrmann, rys. Cassas w Paryżu, sztychował Rychter w Dreźnie

Największą zaletą Dziennika jest jego erudycyjny charakter. Raczyński znał teksty źródłowe związane ze zwiedzanymi miejscami, po części co prawda z drugiej ręki (przyznaje, że "nie posiada" języka greckiego), znał także literaturę podróżniczą i krajoznawczą, nie mówiąc o dziełach historycznych. Z książek, na które się powołuje, większość była wydana przed jego podróżą do Turcji. Z nich zaś bardzo wiele pozycji znalazło się później w księgozbiorze Biblioteki im. Raczyńskich w Poznaniu, można więc przypuścić, że Edward miał do nich dostęp jeszcze przed wyjazdem 17 . Wszelako sporadycznie znaleźć można też odsyłacze do publikacji wydanych po 1814 roku, np. do dzieła Andreossiego1 8 . Wynika to stąd, że Dziennik był opracowywany przez kilka lat, począwszy od 1815 roku 19 . W porównaniu z wiedzą, którą Raczyński posiadał, banalna marszruta jego wyprawy zdaje się być przeto raczej weryfIkacją posiadanych wiadomości w terenie albo pretekstem do ich zaprezentowania. Drugą cechą charakterystyczną podróży, przebijającą ze stron Dziennika, są patriotyczne konotacje. Dopóki autor przemierzał zabrane ziemie polskie, nostalgia musiała determinować wspomnienia wzniosłych i tragicznych chwil historii narodu. Ale i w Turcji nieraz to, co widzi, kojarzy mu się z Polską, a przy tym myśli, jakby dla kraju spożytkować swoje doświadczenia. Z dość rzadkiego starodruku, użyczonego mu przez Tytusa Działyńskiego, znał historię Marka Jakimowskiego, który w pobliżu Lesbos w 1627 roku zorganizował brawurową ucieczkę z jasyru na tureckich galerach. "Przejęty uszanowaniem dla waleczności

Polaka, pragnąłem wznieść mu Tropheum (u.) polskim ozdobione orłem, na tych skałach, które męstwa jego świadkiem były". W Stambule odwiedzał miejsca, w których zatrzymywały się niegdyś wspaniałe poselstwa polskie. Obserwując hartowanie noży słynących z wysokiej jakości zauważa: "rozebranie chemiczne tej wody staćby się mogło użytecznym dla naszych fabryk". Myśli o wprowadzeniu w Polsce w browarach i gorzelniach glinianych beczek, które widział na Lesbos, bo w nich zawartość nie wysycha tak prędko, jak w beczkach drewnianych. Kiedy indziej znów stara się poznać sposób przyrządzania wodoszczelnej zaprawy budowlanej (po powrocie do Rogalina eksperymentował nad tym). Może najbardziej jednoznacznie ów imperatyw nieegoistycznego pożytku tureckiej wyprawy oddają słowa: "słodką jest dla wędrownika myśl, że nabyte na obcej ziemi znajomości techniczne, w własnym kraju do wiadomości publicznej podać, a tym samym odbytą podróż użytkowi współziomków swoich poświęcić może". Innym aspektem patriotycznych nastrojów Raczyńskiego jest jego życzliwe zainteresowanie Turcją. Wydaje się, że dostrzegał on pewne analogie między przyczynami, które doprowadziły do upadku Polski, a sytuacją w państwie osmańskim, zanarchizowanym, "nierządem stojącym", skorumpowanym. Niekiedy jakby próbował ostrzegać, jednocześnie udzielić dobrych rad co do wzmocnienia obronności kraju, jego uporządkowania wewnętrznego i, w mniejszym stopniu, polityki zewnętrznej. Z drugiej strony upadek Polski kojarzył mu się z upadkiem Konstantynopola, gdy rozmyślał nad błędami Bizancjum. Wspaniała edytorska forma Dziennika wskazuje, że Raczyński chciał stworzyć dzieło znaczące i dostrzegane w europejskiej literaturze podróżniczej i naukowej. Czynił to zapewne nie tyle dla chwały własnej, ile dla zwrócenia uwagi na naród, który, choć pozbawiony samodzielnego bytu, daje Europie rzeczy wartościowe. Dowodzi tego niemal równoczesne wydanie wersji polskiej i niemieckiej, a znacznie później skróconej wersji francuskiej20. Książka miała być porównywalna i komplementarna do publikacji zachodnioeuropejskich o podobnym charakterze, które autor znał i wymienił. Słowa: "my Polacy podobnego dotąd nie mamy dzieła" i "chęć przysłużenia się literaturze ojczystej", charakteryzują intencję. Publikację tę Raczyński traktował jako pomnikową. Przekonuje o tym znajdujący się w poznańskim Muzeum Narodowym obraz C. A. Henniga ze zbiorowym portretem Raczyńskich. Na wprowadzonym jako sztafaż stole przedstawione zostały cztery książki i stojąca na nich statuetka modelu pomnika do Złotej Kaplicy w Katedrze poznańskiej21. Są to najważniejsze dzieła życia Edwarda. Księga u dołu sterty to właśnie Dziennik, następne dzieło to Gabinet medalów polskich, czwarta nie została zidentyfikowana 22 . Ale nie jest to zwykły sztafaż, a kolejność przedstawionych przedmiotów nie jest przypadkowa. Wiemy dzięki niej bowiem, że Dziennik stanowił dla Edwarda Raczyńskiego pierwszą ważną dla narodu pracę, mauzoleum pierwszych władców polskich zaś pracę ostatnią. Książka in folio (48 x 35,5 cm), oprawna w brązową, marmoryzowaną skórę, z wytłaczanymi złotem drobnymi ornamentami, zawiera 212 stron i 82 całostronicowe ryciny oraz kilka rycin mniejszych. Niektóre rysunki wykonał sam Raczyński, i są wśród nich niezłe, lepsze nawet niż niejeden rysunek Fuhrmanna,

Tomasz Wujewski

Ryc. 6. Nadbrzeże w Assos, szkicował L. Fuhrmann, sztychował Rychter w Dreźnie

który zasadniczo sporządzał szkice w terenie. Po przyjeździe Raczyński przekazał rysunki do opracowania różnym osobom, wśród których byli m.in. Michalon, Cassas, Bourgeois, Crepin w Paryżu, Bruder i Vogel w Warszawie, a także zdolni amatorzy - przyjaciele i znajomi Edwarda, w tym Konstancja Potocka, jego przyszła żona. Rysunki do sztychowania przekazał Raczyński do wielu miejsc Europy (Paryż, Praga, Drezno, Berlin, Wiedeń, Warszawa), atoli zadania tego popróbował też Agrelewski, Archimedes rogaliński, jak go nazywał Atanazy23. Towarzyszący Raczyńskiemu w wyprawie do Turcji Ludwig Fuhrmann (1783-1829) pochodził z Wrocławia, gdzie uczył się rysunku i malarstwa, później rozszerzając swoje artystyczne horyzonty w Pradze, Dreźnie i Wiedniu. Po podróży tureckiej Fuhrmann ożenił się z córką oficjalisty Raczyńskich i osiadł w Rogalinie. Malował portrety Raczyńskich, obrazy religijne (dla kaplicy w Rogalinie, Katedry poznańskiej, kościoła w Domachowie) i kopie. W ostatnich latach życia przeszedł na dwór namiestnika Radziwiłła w Poznaniu i jednocześnie kierował szkołą rzemiosł 24 . Nie posiadał większego talentu, choć potrafił wykonać sumienną robotę. Na niektórych rycinach w Dzienniku przedstawił siebie z teczką rysowniczą. Edward zadedykował (z datą 7 VII 1821 r.) Dziennik swojej ciotce Esterze Raczyńskiej, która wychowywała go wraz z bratem po przedwczesnej śmierci ich matki. Na karcie przedtytułowej dzieła umieszczono informację, iż dochód z wydawnictwa przeznaczony jest na cele dobroczynne dla Poznania i Warszawy.

Tego dochodu naj prawdopodobniej nie było, a wręcz przeciwnie, wynoszące podobno 100 tys. zł koszty wydania nigdy się nie zwrócił y 25. Ale jest też oczywiste, że Raczyński wcale nie liczył się z zyskiem. Był to jeden z jego darów dla Ojczyzny, które w niezwyczajny w Polsce sposób lubił sprawiać 26 .

PRZYPISY:l Por. A. Wojtkowski, Edward RaczYński ijego dzieło, Poznań 1929, s. 75. 2 Dziennik podróżY do Turcji odbytej w roku MDCCCXIVprzez Edwarda Raczyńskiego, Wrocław 1821. Cyt. niż. Dziennik; w cytatach uwspółcześniono pisownię. 3 Co znaczy owo "dzisiejsze położenie" nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, albowiem książka wyszła dopiero w roku wybuchu powstania narodowowyzwoleńczego w Greqi, które ostatecznie doprowadziło do zrzucenia jarzma tureckiego i ogłoszenia republiki. 4 Zob. Podróże i poselstwa polskie do Turcji, red. J. I. Kraszewski, Kraków 1860: Trzy relacje zpolskich podróżY na Wschód muzułmański w pierwszej połowie XVII wieku, oprać. A. Walaszek, Kraków 1980. Raczyński w 1838 wydał drukiem relację Erazma Otwinowskiego z 1557 roku (Pamiętniki do panowania Augusta II). 5 Czy byłaby to aluzja do idei odtworzenia greckiego cesarstwa? Wszelako w nekrologu E. Raczyńskiego, zamieszczonym w "Przyjacielu Ludu" nr 11,1845, s. 258, autor sugerował dozgonną niechęć Raczyńskiego do Greków. Podobnie w "Provinzial BHitter" 1846, s. 50; zob. Wojtkowski, op. cit., s. 75: zob. też idem, Edward Raczyński, [w:] WielkopolanieXIXwieku, red. W. Jakóbczyk, Poznań 1966, s. 13 nn. 6 Obecnie jest to praktycznie jedyna, przystosowana jako atrakcja turystyczna (podświetlana) bizantyjska cysterna Stambułu (Yerebatan Saray znaczy "Zatopiony pałac"). 7 Właściwie był to Kajetan Aksak, były poseł wołyński i szambelan Stanisława Augusta. Po rozbiorach nadal uważał się za przedstawiciela Polski w Stambule, co Turcy, mimo nacisków Rosji, przyjmowali jako status quo. Aksak był co prawda podejrzewany o podwójną grę i jakieś powiązania agenturalne, ale były to intrygi, a jego patriotyzm nie budzi żadnych wątpliwości, zob. J. Reychman, Zycie polskie w Stambule w XVIII wieku, Poznań 1959, s. 225 nn.; zob. też PSB I, Kraków 1935, s. 38 nn. (H. Waniczkówna).

8 Teatr i fortyfIkacje uległy poważnej destrukcji po 1864 roku, gdy rozbierano je na materiał do budowy drogi, zob. J. M. Cook, The Troad. AnArchaeological and Topographical Study, Oxford 1973, s. 241. Choć odpisy inskrypcji poczynione przez Raczyńskiego nie są najstarsze, wraz z innymi posłużyły jednak one później A. Boeckhowi do wydania w Corpus Inscriptionum Graecarum, II, Berolini 1843, s. 870, nr 3569, s. 871, nr 3570. Odpisy Raczyńskiego miały tę zaletę, że zostały wykonane w formie miedziorytów, na których pokazano kształt i wymiary płyt zawierających owe napisy (ryc. 55 w Dzienniku). 9 J. T. Ciarkę, Report on the Excavations at Assos 1881-1883, T. I-II, Boston 1882-1898.

Reliefy znajdują się w Stambule, Londynie i Bostonie.

10 Cook, op. cit., ss. 14 nn. i 198 nn. Pierwszym, który "zidentyfikował" Alexandrie Troasjako Troję, był Pierre Belon w 1548 roku, aczkolwiek już w 1520 roku turecki admirał Piri Reis odnotował, że tamtejsi Grecy mówią o swojej miejscowości "Toroya". Jeszcze w czasach Raczyńskiego miejscowość nazywała się Eski Istanbul (Stary Stambuł). Obecnie miejsce nie jest zamieszkałe, a najbliższa miejscowość to Dalyan. Cook, op. cit., s. 15, pośród dawnych podróżników do Troady wzmiankuje "hrabiego Raczyńskiego" (i nic więcej na jego temat). 11 Miasto w rzeczywistości założył jeden z diadochów - Antygon Jednooki w 310 r.

p.n.e., początkowo nazywane Antigoneią. Termy analizował w 1883 R. Koldewey (sprawozdanie w "Athenische Mitteilungen" 9,1884, ss. 36 nn); o porcie pisał K. Lehmann-Hartleben, Die antiken HaJenanlagen des Mittelmeeres, Leipzig, 1923, s. 200. Miasto było otoczone murami obronnymi ok. 2,5 x 1,7 km. Do naszych czasów znaczna część reliktów uległa zniszczeniu. W 1993 roku archeolodzy tureccy pod kier. Coskun Ozgunel podjęli badania portu, zob. Archaeology in Turkey, "American J ournal of Archaeology", nr 99,1995.

Tomasz Wujewski

12 A dokładniej mówiąc na Balii Dag. Pogląd ten w XVIII w. reprezentowali przede wszystkim Choiseul-Gouffier i Le Chevalier, za którymi Raczyński podąża. O historii sporu o Troję zob. Cook, op. cit., s. 14 nn.; J. V. Luce, Homer i epoka heroiczna, Warszawa, 1987, s. 209 nn., tamże odsyłacz do opracowania T. J. B. Spencera. Dopiero w 1870 H. Schliemann zidentyfIkował starożytną Troję w Hissarlik, co potwierdziły jego badania archeologiczne, ponowione w naszych czasach. Dziś nie ma zasadniczych wątpliwości, że teza ScWiemanna była słuszna.

13 M. G. F. A. de Choiseul-Gouffier pierwszą swoją wyprawę wraz z rysownikami i uczonymi podjął w 1776 roku. W latach 1784-91 był ambasadorem francuskim przy Porcie, co dało mu sposobność kontynuacji podróży. Pierwszy tom dzieła Voyage pittoresque de la Grece, wyszedł w 1782 roku, tom drugi w 1809 i 1820. Drugie wydanie kompletu tych podróżniczych relacji wyszło już po śmierci (w 1817 roku) autora, pt. Voyage pittoresque dans l'empire Ottoman, en Grece, dans la Troade, les ileś de 1 'archipel et sur les cdtes de l'Asie Min e ure, T. l-IV, Paris 1842. Z pierwszych tomów dzieła Raczyński korzystał. Le Chevalier był sekretarzem Choiseul-Gouffiera. 14 Józef Sękowski, który w 1820 roku podróżował częściowo tą samą trasą, co wcześniej Raczyński odnotował, że oprócz książki Le Chevaliera przewodnikiem jego był Żyd z Dardanelu, "który (u.) od lat dwudziestu wszystkich zwiedzających tę sławną krainę oprowadzał", cyt. za J. Reychman, Podróżnicy polscy po Bliskim Wschodzie, Warszawa 1972, s.22. 15 Wyjaśnienia wymaga sprawa inskrypcji z Thasos, rzekomo nabytej przez Raczyńskiego w czasie tej podróży. A. Boeckh publikując w CIG II nr 2161, ss. 182 nn, tenże zabytek, podaje informację, że Choiseul-Gouffier odstawił ją do Smyrny, gdzie ucierpiała w pożarze miasta, lecz obecnie (tj. 1828, data wydania I tomu CIG) znajduje się u hrabiego Raczyńskiego we wsi Rogalin. Przy końcu XIX wieku nie zdawano sobie sprawy, gdzie płyta kamienna z ową cenną inskrypcją zawieruszyła się, ale z pewnością cały czas była w Rogalinie, skoro ją stamtąd zabrano w 1947 roku do Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie pozostaje do dziś. A. Łajtar, Dekret Z Tazos w Muzeum Narodowym w "Warszawie, "Meander" 49,3-4,1994, s. 167 nn., wyraził sugestię (s. 169), że "to właśnie Edwardowi Raczyńskiemu dekret z Tazos, który w tym czasie mógł przewędrować ze Smyrny do Konstantynopola, zawdzięcza swoje przybycie do Polski". Zasugerowany tą opinią W. Molik, Edward RaczYński, Poznań 1999, s. 57, stwierdza: "do Polski przywędrował z nim [z Edwardem Raczyńskim - T. W.] w każdym razie uwieczniony na kamiennej tablicy dekret rady miasta Tazos". Tymczasem Raczyński w Smyrnie nie był, a przypuszczenie o przewiezieniu płyty do Stambułu jest całkowicie bez podstaw; dziwnym byłoby także pominięcie milczeniem tak ważnego nabytku, skoro wspomina Raczyński w Dzienniku inne, drobniejsze zakupy antyków. Naszym zdaniem Raczyński płyty do Rogalina nie przywiózł, choć na pewno jego zasługąjest pozyskanie jej. Mógł ją kupić, lecz dość prawdopodobne jest przypuszczenie, że zabytek przywiózł w kilka lat później Bernard Potocki, syn Konstancji, wdowy po Janie Potockim i przyszłej żony Edwarda Raczyńskiego. Podróż Potockiego nie ma publikacji, lecz ze wzmianki w Dzienniku, s. 93, przyp. 3, oraz z aluzji samego Potockiego w jego książce Voyage dans une partie de l'ltalie, Po sen 1825, s. 215., wynika, że podróżował on pomiędzy 1815 a 1821 podobną trasą, co Raczyński. O tureckich wojażach Potockiego napomyka też autor jego nekrologu, zamieszczonego w "Kłosach", XVIII, nr 445, 1874, s. 89: "opowiadano, że on jeden w ślady Byrona przepłynął Dardanele". O Bernardzie Potockim zob. T. ŻycWiński, Złota Księga szlachty polskiej, XIV, Poznań 1892, s. 40; M. Mott y, Przechadzkipo mieście, Warszawa 1957,1, s. 207 nn. B. Potocki w Rogalinie bywał często ze względu na swoją matkę, poza tym mieszkał w pobliżu. Sam nie interesował się zbytnio antykami, a więc zapewne mógł bez żalu płytę podarować ojczymowi. Odpis tej inskrypcji wykonał Wojciech Morawski, będąc jeszcze gimnazjalistą, a za pośrednictwemjego nauczyciela trafił on do Boeckha. O Wojciechu Morawskim (1810-1875) zob. S. Leitgeber, Morawscy herbu Nałęcz 1. 600 lat dziejów rodziny, Poznań 1997, s. 78 nn. Tenże Morawski był niewątpliwie zaprzyjaźniony z Bernardem Potockim, obaj byli w 1831 roku adiutantami gen. Tomasza Łubieńskiego. Żona Bernarda Potockiego Klaudynaz Działyńskich w jednym z listów wspomina dwóch towarzyszów męża, m.in. Wojciecha Morawskiego, dodając: "innych nie znam", zob. D. Cierpieńko-Zielińska, Klaudyna z Działyńskich Potocka, Kraków 1973, s. 160,162. 16 T. Mikocki, A la recherche de 1 'art antiąue. Les voyageurs polonais en Italie dans les annees 1750-1830, Wrocław 1988, s. 115 nn.

17 M. E. Sosnowski, L. Kurtzmann, Katalog der Raczyńskischen Bibliothek in Posen, Posen 1885, passim. Bibliotekę otwarto w 1829 roku, ale książki gromadził Raczyńskijuż na wiele lat przedtem, niektóre odziedziczył po przodkach. Nie wszystkie wspomniane w Dzienniku publikacje trafiły do Biblioteki, niektóre z nich mógł Raczyński zatrzymać do osobistego użytku, lub korzystał z pożyczonych. 18 Le comte Andreossy, Voyage ii l'embouchure de la Mer- Noire ou essai sur le Bosphore..., Paris 1818.

19 Co wynika z przedmowy do: Wspomnienia Wielkopolski, T. I, Poznań 1842.

20 Tłumaczenie niemieckie F. H. von der Hagena ukazało się pt. Malerische Reise in einigen Provinzen des Ostnanischen Reichs, Breslau 1824, identyczne z dużym, in folio, wydaniem polskojęzycznym. Ponadto ukazały się znacznie tańsze wydania w formacie oktawy: polskojęzyczne, Wrocław 1823, pod identycznym tytułem i takie samo w treści, jak wydanie duże z 1821 roku, ale bez rycin; jedynie na stronie przedtytułowej zamieszczono pomniejszoną ryc. 65, a na stronie tytułowej nową rycinę Rosmastera z 1823, przedstawiąjącą Sultan Ahmet Camii; niemieckojęzyczne wydanie, Breslau 1825, z nową przedmową, w której znajduje się aluzja do walk wyzwoleńczych w Grecji ("wzrok i nadzieje wszystkich wykształconych i po chrześcijańsku myślących Niemców ciągle są zwrócone na te kraje") oraz pięcioma pomniejszonymi rycinami z wydania dużego. Tłumaczenie francuskie Tailliara, pt. Voyage ii Constantinople. Fragment d'un voyage en Orient, Saint-Pol. 1842.

21 Z. Ostrowska-Kębłowska, Dzieje kaplicy królów polskich, Poznań 1997, s. 126.

22 A. Dobrzycka, Poznańscy Medyceusze. Rodzinny portret Raczyńskich, "Studia Muzealne", XII, 1977, s. 115 nn. 23 W. Agrelewski był człowiekiem niewykształconym i należał do służby Raczyńskich w Rogalinie. Posiadał nadzwyczajny talent techniczny, m.in. pomagał Edwardowi w budowie maszyny latającej, floty na Jez. Zaniemyskim, w odlewaniu armat itp., zob. E. Raczyński, Rogalin ijego mieszkańcy, Poznań 1991, ss. 84, 93,125. 24 Thieme- Becker, Allgemeines Lexicon der b ilden den Kiinstler, XII, 1916; Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających, II, Wrocław 1975, s. 258. 25 Co można wywnioskować m.in. z małodusznej recenzji, która ukazała się w "Pamiętniku Warszawskim" w 1822, s. 186 nn.; Wojtkowski, Edward Raczyński..., s. 73; Raczyński, Rogalin..., s. 94. Roczne pobory pisarza miejskiego wynosiły wówczas ok. 400 zł, leśniczego, nauczyciela, organisty - 200 zł rocznie, J. A. Szwagrzyk, Pieniądz na ziemiach polskich, Wrocław 1990, s. 256. W jednym z przypisów Dziennika Raczyński podaje, ile kosztowało wydanie książki Whehlera Voyage au Levant i jest to suma zbliżona do kosztów publikacji jego książki. Dlaczego zapamiętał tę właśnie sumę? Czyżby własne wydanie porównywał także pod względem kosztowności do najlepszych edycji europejskich? Prawdopodobnie jednak miał ambicje dorównać pierwszemu wydaniu Choiseul-Gouffiera, które również miało format folio; w wersji niemieckiej nawet tytuły są podobne (Malerische Reise = voyage pittoresque). 26 Krótkie charakterystyki Dziennika ukazały się w następujących publikacjach: T. Sinko, Polscy podróżnicy do Grecji i Troi, Kraków 1925, s. 30 nn.; A. Wojtkowski, Edward RaczYński ijego dzieło, Poznań 1929, ss. 42 nn., 72 nn.; idem, [w:] Wielkopolanie XIX wieku, op. cit., s. 13; S. J. Gąsiorowski, Badania polskie nad sztuką starożytną. Relacje podróżników - kolekcjonerstwo - badania, Kraków 1948, s. 15 nn., Reychman, Podróżnicy..., s. 11 nn. (wiele błędów); A. Abramowicz, Podróżnicy po przeszłości. Szkice z dziejów archeologii, ,,ActaArchaeologica Lodziensia" 18, Łódź 1970, s. 28 nn.; M. Kosman, Swojemu miastu, Poznań 1979, s. 17; S. Burkot, Polskie podróżopisarstwo romantyczne, Warszawa 1988, s. 63 nn.; B. Kosmanowa, Edward RaczYński. Człowiek i dzieło, Bydgoszcz 1997, s. 67 nn.; Molik, op. cit., s. 48 nn.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr3 ; Uśmiech Melpomeny dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry