OD REDAKCJI

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr3 ; Uśmiech Melpomeny

Czas czytania: ok. 3 min.

W życiu każdego, komu przyszło obcować z Melpomeną, teatr zajmuje miejsce szczególne. Teatry są miejscami czarownymi, emanuje z nich swoisty genius loci. Czujemy dreszcz emocji, gdy rozlega się gong, gasną światła, podnosi się kurtyna. Z tą chwilą odrywany się od codzienności, chłonąc słowa i grę aktorów. Szczególną okazją dla miłośników teatru jest fetowanie jubileuszy artystów i scen. Dziś przychodzi nam radować się 125-leciem istnienia Teatru Polskiego w Poznaniu. "Kronika Miasta Poznania" upamiętnia tę chwilę okolicznościowym tomem pt. Uśmiech Melpomeny. Redakcja pragnie przybliżyć czytelnikowi tradycje teatralne naszego miasta. Autorzy tomu sięgali niejednokrotnie do niewykorzystywanych materiałów wspomnieniowych i archiwalnych, a także unikatowej ikonografii. Pozwoliło to odkryć nieznane dotąd karty z przeszłości poznańskich teatrów. Tom obejmuje dzieje naszych scen od ich średniowiecznych pierwocin aż po współczesność. W pierwszej części autorzy sięgają do misteriów średniowiecza i sławnego teatru przy kolegium jezuickim. Łącznikiem między dawnymi a bliższymi nam czasami jest Wojciech Bogusławski, ojciec teatru polskiego, urodzony pod Poznaniem. Zabiegał on o utworzenie w naszym mieście stałej sceny, a w latach zaboru pruskiego bawił tu niejednokrotnie ze swymi zespołami. Z chwilą zaboru Poznania przez Prusy sytuacja uległa zasadniczej zmianie.

Teatr obok funkcji artystycznych zaczął odgrywać ważną rolę polityczną. Zdawali sobie z tego sprawę tak Polacy, jak i zaborca. Dla Polaków podtrzymywać miał mowę ojczystą i krzewić świadomość narodową. W zamysłach Prusaków to istotny czynnik z jednej strony propagowania języka niemieckiego, a z drugiej upodabniający Poznań do miast monarchii Hohenzollernów, zachęcający Niemców do osiedlania się nad Wartą. Nieprzypadkowo pierwszym znaczącym gmachem użyteczności publicznej wzniesionym przez Prusaków był Teatr Miejski (1804 r.) przy pi. Wilhelmowskim, dziś Wolności. W dziejach teatru nie tylko niemieckiego pamiętnym był krótki pobyt w Poznaniu Ernsta Teodora Amadeusa Hoffmanna, wybitnego twórcy epoki romantyzmu. Skomponował tu muzykę do piewogry J ohanna Wolfganga Goethego Żart, podstęp i zemsta, wystawionej w na. , .

szym ll11eSCle. Polacy zabiegali o utworzenie własnej stałej sceny narodowej; zaborca skutecznie torpedował te zamierzenia. W tych niełatwych czasach po raz pierwszy

Od redakcjizawitała do Poznania jedna z najwybitniejszych aktorek dramatycznych Helena Modrzejewska.

Chwilą przełomową był 21 czerwca 1875 r., dzień otwarcia Teatru Polskiego, wzniesionego wysiłkiem społecznym. Pełnił on funkcje teatru dramatycznego i operowego, sali koncertowej, wystawowej, miejsca manifestacji narodowych. Był więc najwszechstronniejszą instytucją narodową pod panowaniem pruskim.

Mówiąc o tej epoce, nakreślono też dzieje popularnych w XIX w. teatrzyków Varietes. W dobie II Rzeczypospolitej Poznań był siedzibą nie tylko Teatru Polskiego oraz Teatru Wielkiego, gdzie na krótko pojawił się repertuar dramatyczny, ale również nie subwencjonowanego z kasy miejskiej Teatru Nowego. W owym okresie jaśniał talent Stanisławy Wysockiej, wybitnej aktorki i reżysera. Działalność sceny polskiej przerwały lata okupacji, choć nie zamarła ona całkowicie. Na tajnych kompletach młodzież występowała w przedstawieniach amatorskich; działały też teatrzyki kukiełkowe. Z drugiej strony funkcjonowały teatry niemieckie Reichsgautheater "Grosses Haus" (Teatr Wielki) i "Kleines Haus" w gmachu Teatru Polskiego. Szczęśliwie z walk o Poznań w styczniu i lutym 1945 roku siedziby teatrów wyszły obronną ręką. Prawie natychmiast, bo w kwietniu 1945 roku wystawiono pierwszą sztukę. Obok Opery, teatrów Polskiego i N owego otwarto Komedię Muzyczną i Miejski Teatr Marionetek. Społeczeństwo złaknione sceny polskiej zapełniało szczelnie widownie, przyjmując z entuzjazmem wystawiane sztuki. Był to teatr lat młodości piszącego te słowa. My, gimnazjaliści skrycie podkochiwaliśmy się w prześlicznej Janinie Marisównie. Mogłem wówczas podziwiać mistrza Ludwika Solskiego w roli Ciaputkiewicza w Grubych rybach Bałuckiego. Nastały złote lata Wiliama Horzycy, które przyniosły wspaniałe inscenizacje, wśród nich pamiętnego Hamleta ze znakomitymi Tadeuszem Białoszczyńskim i Adamem Hanuszkiewiczem w roli tytułowej. My, gimnazjaliści odnosiliśmy się do Hanuszkiewicza z mieszanymi uczuciami, bowiem odkąd pojawił się na scenie poznańskiej, nasze notowania u koleżanek z żeńskich gimnazjów gwałtownie spadły. Dawnych wspomnień czar. Zagęszczająca się sytuacja polityczna nie pozostała bez wpływu na losy teatrów. Ingerowała cenzura, dokonywano nieoczekiwanych zmian personalnych. W repertuarze pojawiały się sztuki nie najwyższego lotu, ale "słuszne politycznie". Z odwilżą popaździernikową nastąpiło ożywienie na scenach poznańskich. Z biegiem lat znaczącą pozycję zdobywał sobie Teatr Nowy. Zjawiskiem zasługującym na szczególną uwagę był rozwój nurtu alternatywnego z Teatrem , Osmego Dnia na czele. W ostatniej dekadzie Poznań zasłynął dzięki Festiwalowi Teatralnemu "Malta", podczas którego występy zespołów z całej Europy zyskują aplauz wielotysięcznej widowni. Żywimy nadzieję, że barwne dzieje teatrów poznańskich zaprezentowane na łamach "Kroniki Miasta Poznania" zostaną przychylnie przyjęte przez czytelników. My, Wielkopolanie możemy być dumni, że przed 125 laty nasi przodkowie wznieśli Teatr Polski - naj starszy oryginalny przybytek Melpomeny w kraju, urzekający swym pięknem, na którego frontonie widnieje znamienny napis "N aród Sobie".

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr3 ; Uśmiech Melpomeny dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry