KONIEC PZPR W POZNANIU

Kronika Miasta Poznania 2000 Nr1 ; Złotnicy

Czas czytania: ok. 18 min.

FILIP KACZMAREK

W środę 17 stycznia 1990 f., kilka minut przed godz. 7, kilkudziesięcioosobowa grupa studentów z Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS) opanowała budynek Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej na narożniku ulic Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin) i Kościuszki. Z dachu budynku zdjęto czerwoną flagę, a na szczycie gmachu, w tym samym miejscu, gdzie w 1956 roku wisiał transparent "Wolności i chleba", pojawił się transparent z napisem: "To już koniec..."

Motywy

W dniu 12 września 1989 f. zaprzysiężono w Polsce rząd z pierwszym od kilkudziesięciu lat niekomunistycznym premierem Tadeuszem Mazowieckim. PZPR trzymała się jednak mocno. Od 19 lipca 1989 f. prezydentem RP był Wojciech Jaruzelski, natomiast w rządzie czterech ministrów, w tym dwóch generałów odpowiedzialnych za resorty "siłowe" - Czesław Kiszczak, minister spraw wewnętrznych, i Florian Siwicki, minister obrony narodowej - było czynnymi członkami partii. N adal istniały SB i cenzura, a w Polsce stacjonowały wojska radzieckie. W styczniu 1990 roku trwały ostatnie przygotowania do XI i zarazem ostatniego Zjazdu PZPR. Toczyła się dyskusja o powołaniu nowej partii lewicy, a wszyscy obserwowali początki reformy Balcerowicza. Nie wierzyliśmy, by "nowa" partia dobrowolnie zrezygnowała ze swej uprzywilejowanej sytuacji majątkowej. Tym bardziej że właśnie odradzał się wolny rynek, a partia ciągle czuła się silna. Oprócz dyskusji na temat przyszłości partia angażowała się w działalność gospodarczą, która przejawiała się między innymi w wynajmowaniu pomieszczeń w obiektach, którymi dysponowała. Powoływano do życia firmy, które miały prowadzić działania gospodarcze. W Poznaniu było to Przedsiębiorstwo Wie

)MfTFT Wf

HI%W AX

Ryc. 1-2. Dawny budynek KW PZPR przy ul. Święty Marcin, ob. Collegium Historicum, w czasie okupacji studenckiej w 1990 r.

Filip Kaczmarek

lobranżowe Polstar. Istniała zatem realna groźba, że nowa partia przejmie nie tylko tradycję, ale i majątek PZPR. Akcja NZS miała przynajmniej częściowo zapobiec zjawisku nazywanemu "uwłaszczeniem nomenklatury". Dlatego postulatem studentów było przekazanie budynku na cele społeczne, najlepiej na potrzeby Uniwersytetu. Jeden z największych transparentów miał wypisane hasło: "Komitet na Uniwersytet". Pomysł nie był nowy, już w listopadzie 1989 roku, wobec problemów lokalowych Biblioteki Uniwersyteckiej, rozważano możliwość ulokowania jej zbiorów - jak to ujmowano - w "kazamatach KW PZPR". Tymczasem stanowisko partii było jednoznaczne. Rzecznik KC PZPR Jan Bisztyga 17 stycznia 1990 r. twierdził, że: "00. sprawy własności poszczególnych obiektów partyjnych - w razie wątpliwości - mogą być rozpatrywane wyłącznie przez sądy, a nie rozstrzygane administracyjnie. (00.) Właśnie zjazdowi i kongresowi nowej partii trzeba pozostawić decyzje w sprawie majątku"l. Działania Komisji Uczelnianej NZS UAM były zgodne z postulatami władz krajowych Zrzeszenia, które w oświadczeniu z dnia 13 stycznia 1990 r. pisały m.in. "Partia komunistyczna, próbując uciec od odpowiedzialności za przeszłość, stara się przekształcić w tzw. »nową partię lewicy«, nie tracąc przy tym majątku powstałego w wyniku monopolistycznych rządów. Nie możemy się na to zgodzić! Dlatego domagamy się uspołecznienia majątku PZPR oraz jego ponownego rozdysponowania ze szczególnym uwzględnieniem oświaty, służby zdrowia i kultury". Oświadczenie władz krajowych NZS kończyło się wezwaniem do przeprowadzenia pikiet pod budynkami PZPR w dniu 23 stycznia i akcji protestacyjnych w dniu 26 stycznia 1990 r. Działacze NZS UAM postanowili podjąć działanie bardziej radykalne.

Przygotowania

Pomysłodawcą okupacji poznańskiej siedziby partii był student V roku historii Andrzej Jegliczka. Komisja Uczelniana NZS 2 , w składzie: Judyta Wachowska (hispanistyka), Andrzej Kepel (biologia), Piotr Michalski (prawo), Krzysztof Gibasiewicz (fizyka) i Filip Kaczmarek (historia), poparła ten projekt. Oprócz członków KU i Andrzeja Jegliczki w przygotowaniach brali udział m.in. Krzysztof Fądziel (student IV roku historii), Andrzej Radke (V rok, socjologia), Roman Szymanda (geografia), Wojciech Pelc (IV rok, filologia romańska), Marek Karczewski (AM), Maciej Narożny (filologia s w polska) i Dariusz Godlewski (lekarz). W budynku, oprócz wyżej wymienionych, znaleźli się również m.in. Marcin Bosacki (I rok, historia) , Jacek Pawelski (IV rok, historia), Przemysław Woźny (prawo), Wojciech Ostapowicz (IV rok, historia), Piotr Nycz (Wydział Lekarski, AM), Tomasz Jarmoliński (Wydział Lekarski, AM), Jan Mąke-Mączyński (historia), Przemysław Zwiernik (historia), Aleksandra Bessert (znana działaczka Polskiej Partii Socjalistycznej), Krzysztof Schramm (historia), Maciej "Drzewik" Drzewiński (Wydział Lekarski, AM), Daniel Aleksandrzak (matematyka) oraz Joanna Bentkowska (germanistyka). Od samego początku aktywnie wsparli naszą akcję koledzy z ruchu "Wolność i Pokój", studiujący przede wszystkim na Wydziale Nauk Społecznych (Piotr Matczak, Jarosław Urbański, Krzysztof "Kazek" Gierszewski,

Ryc. 3. Wojtek Pelc wiesza flagę na dachu budynku KW PZPR

Ryszard Gromadzki), "Solidarności Walczącej" i KPN. Konfederację Polski Niepodległej reprezentował m.in. szef Okręgu Poznańskiego dr Maciej Urbański, adiunkt w Katedrze Chemii Rolnej Akademii Rolniczej, który w wyborach parlamentarnych 4 czerwca 1989 r. był kontrkandydatem Hanny Suchockiej w okręgu wyborczym Poznań - Stare Miasto, Jeżyce (mandat nr 307). Z "Solidarności Walczącej" współdziałał z nami m.in. jej poznański szef Maciej Frankiewicz.

Akcja została, jak na nasze możliwości, staranie przygotowana. We wtorek 16 stycznia o godz. 18.30 odbyło się w sali nr 1 Wydziału Historycznego w Collegium Novum spotkanie Komisji Uczelnianej NZS UAM w rozszerzonym składzie (z udziałem studentów Akademii Medycznej i przedstawicieli ruchu "Wolność i Pokój"). Podczas spotkania dokładnie przeanalizowano zewnętrzny plan budynku. Niestety, mieliśmy niewiele informacji, jak wygląda w środku - po wejściu do budynku zaskoczył nas np. widok dwóch dystrybutorów paliwa zainstalowanych na podwórku. Jedynymi, którzy znali trochę wnętrze budynku, byli studenci archiwistyki (m.in. Krzysztof Fądziel), ponieważ odbywali tu wcześniej praktyki. Za najważniejsze uznaliśmy błyskawiczne opanowanie i zablokowanie wszystkich wejść. Założyliśmy również, że w pierwszej kolejności studenci archiwistyki zabezpieczą archiwum KW, tak aby nic nie zginęło. W nocy

Filip Kaczmarekz 16 na 17 stycznia wykonano niektóre transparenty. Godzinę "O" wyznaczono na 6.30,17 stycznia - cztery dni przed początkiem sesji egzaminacyjnej na DAM.

Akcja

Zaspani i zmęczeni zebraliśmy się o umówionej godzinie w podcieniach na ul. Lampego (ob. Gwarna). Czekaliśmy kilka minut na spóźnialskich i przeszliśmy pod główne wejście do Komitetu. Przyczailiśmy się w podcieniach, w miejscu, gdzie obecnie działa salon samochodowy. Nie wszystko przebiegało zgodnie z planem. Kilku studentów weszło głównym wejściem, ale przed następnymi zamknął drzwi podejrzliwy portier. Wówczas kilka osób pobiegło do wejścia od ul. Kościuszki, bez problemu dostało się do budynku i ponownie otworzyło główne wejście. Budynek został opanowany. Poszukaliśmy gabinetu I sekretarza. Nie było go jeszcze w pracy. Przygotowaliśmy list otwarty, który został powielony i rozkolportowany. List NZS do KW PZPR w Poznaniu rozpoczynał się od słów: "Polska Zjednoczona Partia Robotnicza odegrała w historii Polski niechlubną rolę. Nadszedł czas, by ostatecznie rozliczyła się ze swojej przeszłości i dóbr zagarniętych kosztem społeczeństwa". Już na samym początku okupacji zabezpieczyliśmy pomieszczenia Komitetu.

Baliśmy się prowokacji, kradzieży lub zniszczeń, którymi można by nas później obarczyć. Wszystkie pokoje, z wyjątkiem pomieszczeń, w których prowadzono negocjacje, sekretariatu, sali konferencyjnej i toalet, zostały zamknięte i wspólnie

Ryc. 4. Studenci w sali konferencyjnej, ob. Sala im. H. Łowmiańskiego

z przedstawicielem PZPR oplombowane dwoma paskami papieru: jednym z pieczęciami "NZS UAM" i drugim z pieczęciami "PZPR Komitet Wojewódzki w Poznaniu". Jeden z towarzyszy, poproszony o opuszczenIe pokoju, głośno protestował: "Co to jest, dali mi 15 minut na opuszczenie gabinetu!" Podobno wtedy jeden z naszych po cichu zauważył: "W Rumunii nie dawano nawet 15 sekund"3. Partyjni działacze grozili nam, że poskarżą się premierowi i ministrowi sprawiedliwości Aleksandrowi Bentkowskiemu (ZSL). Nie robiło to na nas najmniejszego wrażenia. N awet cieszyliśmy się, że rząd dowie się, iż nie ma społecznego przyzwolenia na pozostawienie majątku PZPR w spokoju.

Nie tylko władze partyjne nie akceptowały okupacji budynku KW. Rektor UAM, prof. Bogdan Marciniec uznał "sposób postępowania studentów (00.) za niewłaściwy". Marciniec został rektorem w 1988 roku i nie był przez nas specjalnie lubiany. Niektóre sprzątaczki z KW również włączyły się do ogólnej dyskusji na temat celowości i legalności naszej akcji. Mówiły, że "budynek wybudowano ze składek członkowskich i że nie mamy do niego żadnych praw"4. Rzeczywiście, w celu uzyskania pieniędzy na siedzibę KW partia sprzedawała "cegiełki", ale fundusze uzyskane w ten sposób nie wystarczyły na sfinansowanie całej budowy. Także wśród studentów UAM były środowiska, które uważały, że w działalności publicznej należy stosować jedynie legalne metody. Zresztą prawicowych studentów, zrzeszonych w Oddziale Uniwersyteckim Związku Akademickiego "Młoda Polska" i Kole Akademickim Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, bardziej zajmowała wówczas sprawa zablokowania nadania przez UAM godności doktora honoris causa Gunterowi Grassowi niż przyszłość majątku PZPR. Bardzo istotne było dla nas poparcie zawiązanego zaledwie dwa tygodnie wcześniej (5 stycznia 1990 r.) Uniwersyteckiego Komitetu Obywatelskiego. W nocy z 17 na 18 stycznia osobiście wspierali nas profesorowie: Tomasz Schramm,

Ryc. 5. Lenin "czytający" "Gazetę Wyborczą' i Andrzej Kepel, założyciel" Salamandry", ob. dr biologii

Filip Kaczmarek

Ryc. 6. Grupa studentów na "pamiątkowym" zdjęciu przy partyjnej mównicy

EEr v«-v .. Mjjj lU' I J\J\r C«J\ JS??-Sk f » AAL A fr #f / 1* .1 tJ II B A «m Asm

>.:' _A*Jffr_k_£hAAAAB

A tflsk

.1\. 11 *I\.I\.? , »ra

.'jśp. Alicja Karłowska-Kamzowa (przewodnicząca DKG), Brygida Kiirbis i Marek Ziółkowski. Nauczyciele przynieśli studentom zupę i chleb. W podziękowaniach dla DKG z dnia 19 stycznia 1990 r. napisałem: "Dziękujemy za tę obecność, będącą wyrazem troski, poczucia wspólnoty i solidarności". Wielu studentów doświadczyło dzięki temu tego, co nazywano niegdyś universitas. Pisemnie poparły nas komisje zakładowe "Solidarności". Pierwsza była komisja z "Cegielskiego", później dotarły do nas wyrazy poparcia z Polfy, Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Lutyckiej, Komunalnego Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjnych i oczywiście DAM.

Negocjacje

Rano pojawił się w budynku prezydent Poznania Andrzej Wituski. Stosunek prezydenta do studentów okupujących budynek był umiarkowanie życzliwy. Później Wituski odwiedził redakcję "Dzisiaj", gdzie powiedział, że "jako ojciec miasta śledzi i w pełni rozumie społeczną falę rewindykacji budynków, jaka się

Ryc. 7. Siedzą od lewej: Maciej Narożny, Krzysztof Gibasiewicz, Judyta Wachowska (zwana Itą); od prawej: Przemysław Woźny, Filip Kaczmarek, Piotr Michalski, Piotr Metyniowski i Wiesław Chossa

Ryc. 8. W przerwie negocjacji; od lewej siedzą: Przemysław Woźny, Andrzej Kepel, Filip Kaczmarek, Stanisław Mikołajczak i Antoni Szczuciński

Ryc. 9. Negocjacje; pośrodku Andrzej Wituski (ówczesny prezydent Poznania), Bogdan Marciniec (wówczas rektor DAM), Antoni Szczuciński, Stanisław Mikołajczak, Wiesław Chossa, Andrzej Jegliczka (inicjator okupacji)podnosi. To nic dziwnego, że ludzie chcą, by różne budynki służyły jak najlepiej ogółowi, a nie wybranym instytucjom". Docenialiśmy to, zastanawialiśmy się nawet, czy Andrzej Wituski jest jeszcze członkiem partii. Wieczorem do gmachu przybyli partyjni "reformatorzy": wicemarszałek Sejmu RP i jednocześnie wiceprzewodniczący Klubu Poselskiego PZPR Tadeusz Fiszbach (mówiło się, że być może zostanie liderem nowej partii lewicy), sekretarz KC PZPR i redaktor naczelny tygodnika "Wprost" Marek Król, i Jerzy Mikosz, w latach 80.1 sekretarz Komitetu Dzielnicowego PZPR Poznań - Stare Miasto, wielkopolski szef wewnątrzpartyjnego "Ruchu 8 Lipca" i późniejszy przewodniczący Unii Pracy w Poznaniu. Fiszbach i Król przyjechali do Poznania w związku z przygotowaniami do zjazdu PZPR. "Reformatorzy" deklarowali wolę radykalnego odcięcia nowej lewicy od komunistycznych korzeni i tradycji. Na wcześniejszym spotkaniu w HCP Marek Król miał o majątku partii powiedzieć: "Nie rozumiem, po co tego tak bronimy". Jak się później okazało, grupa skupiona wokół tych osób nie odegrała istotnej roli w nowo powołanej SdRP - 28 stycznia Fiszbach wraz z 80 delegatami opuścił zjazd PZPR i powołał Grupę Założycielską Unii Socjaldemokratycznej RP. W odróżnieniu od SdRP partia Fiszbacha nie wzięła nic z majątku PZPR.

N asza delegacja negocjatorów była dość liczna: A. Jegliczka, K. Gibasiewicz, M. Narożny, P. Woźny, P. Michalski, J. Wachowska i Filip Kaczmarek. W rozmowach z przedstawicielami PZPR uzyskaliśmy cenne wsparcie Zarządu Regionu "Solidarności" w osobach mediatorów: Wiesława Chossy, ówczesnego wiceprzewodniczącego regionalnej "Solidarności", i Piotra Metyniowskiego. Pomocy negocjacyjnej udzielili nam również prof. Władysław Rozwadowski, który starał się przekonać stronę partyjną, że budynek stanowi własność skarbu państwa, i Stanisław Mikołajczak z uniwersyteckiej "Solidarności". Strona partyjna była równie liczna, choć pamiętam tylko nazwisko gen. E. Łukasika. Obok naszych mediatorów z "Solidarności" w pertraktacjach brali też udział A. Wituski, B. Marciniec i Antoni Szczuciński z uczelnianej organizacji partyjnej. Rozmowy nie były łatwe - po pierwsze dlatego, że my nie mieliśmy ani doświadczenia, ani zaufania do drugiej strony, po wtóre "im" się spieszyło, a nam nie. Najwięcej oporu PZPR wzbudził termin zakończenia okupacji. 17 stycznia nie wiedzieliśmy jeszcze, że na następny dzień zaplanowano w budynku KW spotkanie I sekretarza KC PZPR Mieczysława Rakowskiego z delegatami na zjazd, więc dziwił nas pośpiech, z jakim ostatni pierwszy sekretarz KW PZPR gen. Edward Łukasik 5 zamierzał doprowadzić do zakończenia okupacji.

Naszym warunkiem opuszczenia gmachu była nie tylko zgoda partii na powołanie, ale faktyczne powstanie komisji społecznej, której zadaniem miało być: "ustalenie podstaw prawnych i finansowych wejścia we władanie posiadanego mienia przez KW i niższe instancje PZPR woj. poznańskiego". Sprawa była niebagatelna, bo PZPR dysponowała na terenie województwa 66 obiektami. Nie

Ryc. 10. Generał Edward Łukasik podpisuje porozumienie

Filip Kaczmarek

POROZITMIEEIE

Ryc. 11. Tekst porozumIenIa zawartego w dniu 18 stycznia 1990 r.

Porozumienie zawarte w dniu 18.01.1990 r. pomiędzyli Komitetem Wojewódzkim PZPR w Poznaniu 21 Komisją uczelnianą HZS OAM w Poznaniu

1 Komitet Woj ewódzkl PZPR w Poznaniu zobowiązuje się do nie podejmowania żadnych czynności mających na celu przekazanie mienia . jakiekolwiek władanie osób trzeoioh 1 dzierżawa, najem, przekazanie własności, przekazanie posiadania l. od dnia podpisania niniejszego porozumienia. 2 Strony oświadczaj ą / że zastrzeżenie określone w 1 nie dotyczy ewentualnego użycia pomieszczeń gmachu KW PZPR dla potrzeb UAM w okresie do rozstrzygnięcia problemów prawnych mienia PZPK w skali ogólnopolskiej.

3 KW PZPR oświadcza, iż do dnia 18.01.1990 r. zawarł umowę o najem lokalu w budynku KW PZPK z niżej wymienionymi podmiotami gospodarczymi na następujące powierzchnie :

Powszechna Kasa Oszczędności - Bank Państwowy 1010 m Rzemieślnioza Spółdzielnia Odzłeżowo-Galanteryjna »Dąbrówka»

162/12 »' 250/23 0 2 707 m

Biuro pinansowo-Prawne AG

Bank Rozwoju Rolniotwa SA 5. Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego i Informacj i Techniczno-Handlowej "Intrex" 6. Centrala Handlu Zagranicznego "Agros" 7. Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Pol star"

119/47 m 2 62/77 m 2 117/37 m 2

Przedsiębiorstwo "Polstar " jako realizuj ące całbkształ t działalności gospodarczej KW PZPR umieszczone jest na IV piętrze od strony ul. Kościuszki i ul. Armii Czerwonej na powierzchni 117/37 m . Pozostałe podmioty działają w części budynku od strony ul. Kościuszki. Dotychczas podpisano umowy na powierzchnię łączną ok. 2 429 m . Powierzchnia korytarzy tej części o gmachu użytkowanej przez wynajmujących wynosi ok. 535 m . Cała powierzchnia użytkowa gmachu Ibez piwnici wynosi ok. 7 336 m . Udział więc powierzchni wynajętej do powierzchni całkowitej wynosi ok. 40%

4 Umawiające się strony wyrażają zgodę na powołanie komisji w składzie jak w załączniku, której zadaniem będzie ustalenie podstaw prawnych i finansowych wejśoia we władanie posiadanego mienia przez KW i niższe instancje PZPR woj. poznańskiegogodziliśmy się na opuszczenie gmachu w chwili podpisania porozumienia bez gwarancji, czy komisja zacznie działać. Pierwsze, środowe tury negocjacji nie doprowadziły jednak do zawarcia porozumienia i rozmowy przełożono na następny dzień. Mieczysław Rakowski i delegaci z siedmiu wielkopolskich województw musieli sobie poszukać innego miejsca. Spotkanie odbyło się w Urzędzie Wojewódzkim.

W dniu 18 stycznia komisja powstała. Gen. E. Łukasik musiał opuścić spotkanie z Rakowskim, by podpisać z nami porozumienie. Teraz z czystym sumieniem mogliśmy wyjść z budynku, wiedząc, że proces rewindykacji będzie kontynuowany.

Skład komisji został precyzyjnie określony w załączniku do porozumienia - trzy osoby z NZS DAM, dwie z PZPR i po jednym przedstawicielu NZS AM, Zarządu Regionu" Solidarność", Komisji Zakładowej" Solidarność" DAM, "Solidarności" Rolników Indywidualnych, Komitetu Obywatelskiego, D rzędu Wojewódzkiego, D rzędu Miejskiego, DAM, Zjednoczenia Chrześcijańsko- N arodowego, Klubu Politycznego "Sierpień '80", KPN, PPS, "Solidarności Walczącej", Stronnictwa Demokratycznego oraz PSL" Odrodzenie".

Ważnym osiągnięciem okupacji było ujawnienie stanu faktycznego budynku.

Partia wynajmowała siedmiu różnym firmom (dwa banki, dwie firmy handlu zagranicznego, rzemieślnicza spółdzielnia odzieżowo-galanteryjna, biuro finansowo-prawne i wspomniana już wcześniej firma Polstar) łącznie ok. 2 tys. 429 m 2 . Cała powierzchnia użytkowa budynku (bez piwnic) to 7 tys. 336 m 2 . Innymi

Ryc. 12-13. Tekst porozulllierua zawartego w dniu 18 stycznia 1 r.

Filip Kaczmarek

0- KOMISJA ZAKŁADOWA

. 26 stycznia 1990 J.. dnu..

UNIWERSYTETU IM. ADAMA MICKIEWICZA

61 - 71 2 u). Wionlawskltgo 1 T«Won «8-82-51, w. 389. 394

Lp. 11/S/90

Wielce Szanowny

Pan Przewodniczący

Niezależnego Zrzeszenia Studentów UAM

Filip Kaczmarekw miel scu

Szanowni Koledzy !

Długotrwałe i wielorakie starania Władz Uczelni oraz innychsił społecznych o powiększenie substancji lokalowej Uniwersytetunie dały spodziewanych efektów. Z ogromnym podziwem i satysfakcjąobserwowaliśmy Waszą spontaniczną a mimo to doskonale zorganizowaną

i mądrze przeprowadzoną akcję zajęcia siedziby Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Żywimy głęboki szacunek dla motywów takiego postępowania i jedno

cześnie mamy nadzieję, iż normalizacja stanu prawnego Kraju nie będzie zmuszała do podobnych akcji.

Raz jeszcze serdecznie dziękujemyza efektywne działania na rzecz Naszego

Uniwersytetu

Prezydium

Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" UAM

_.______1. Griegora Kotforaklsłowy PZPR zdążyła przed 18 stycznia 1990 r. wynająć ok. 40 proc. pomieszczeń Komitetu. Nasze działania doprowadziły do zablokowania daleko zaawansowanych rozmów w sprawie wynajęcia kolejnych pomieszczeń, np. spółce Aga. W 1 porozumienia Komitet Wojewódzki zobowiązał się "do niepodejmowania żadnych czynności mających na celu przekazanie mienia w jakiekolwiek władanie osób trzecich (dzierżawa, najem, przekazanie własności, przekazanie posiadania) od dnia podpisania niniejszego porozumienia". Z kolei w 2 zastrzeżono, że powyższy zapis nie dotyczy ewentualnego użycia pomieszczeń dla potrzeb UAM.

I straszno, i śmieszno

Podczas okupacji zdarzały się sytuacje dziwne. Wczesnym popołudniem tuż przy tablicy Koła TPPR (Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej) robotnicy zaczęli stawiać autentyczny mur z cegieł, który rozdzielał korytarz i odgradzał pomieszczenia i korytarze wynajęte przez PKO BP od reszty budynku. Po godzinie murek rozebrano. Dlaczego bank chciał się odizolować od partii akurat w tym momencie i dlaczego w końcu z tego zrezygnował - nie wiem. Do dziś w budynku tym funkcjonuje II Oddział PKO BP, a mur na drugim piętrze jednak rozdziela korytarz. W pierwszych godzinach okupacji wiele zabawnych sytuacji wywołały telefony. Klienci PZPR dzwonili do Komitetu, nie wiedząc o naszej obecności. Studenci odpowiadali: "Tak, słucham, tu Uniwersytet Adama Mickiewicza" albo "Słucham, Niezależne Zrzeszenie Studentów". Konsternacja była tak duża, że rozmówcy z reguły odkładali słuchawkę, myśląc, iż pomylili numery. W środę wieczorem zorganizowaliśmy pierwsze w 1990 roku posiedzenie Międzyuczelnianej Komisji Koordynacyjnej NZS, która składała się z przedstawicieli wszystkich poznańskich uczelni, na których działał NZS (UAM, PWSSP, AM, PP, AWF, AE, AR). Nigdy wcześniej ani później MKK nie spotkała się w tak nietypowym miejscu. Około południa, gdy wydawało się, że poza negocjatorami nie ma w budynku żadnych członków PZPR, w piwnicy, w skrytce pod schodami znaleziono pracownika KW. Ciężko przestraszony mężczyzna schował się tam, gdyż obawiał się, że studenci będą dokonywali czegoś w rodzaju "fizycznej dekomunizacji". Był wyraźnie wdzięczny, gdy poproszono go o opuszczenie budynku. Nasza akcja wzbogaciła życie towarzyskie. W bardzo nietypowej sytuacji, a mianowicie podczas zabezpieczania archiwum KW, Wojciech Pelc poznał swą późniejszą żonę, studentkę historii Ewę Królak. W budynku przebywały zresztą jeszcze co najmniej dwa przyszłe małżeństwa: Krzysztof Schramm i Aleksandra Bessert oraz Maciej Frankiewicz i Joanna Bentkowska.

Jedyną materialną pamiątką z okupacji, którą dostałem od któregoś z kolegów, jest zwykła biała koperta. Na jej środku jest wytłoczony napis: "Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Komitet Dzielnicowy. Poznań-Stare Miasto". Takich kopert używał zapewne Jerzy Mikosz, który, jak już wspomniałem, odwiedził nas w środę wieczorem. Na moim egzemplarzu, w lewym dolnym rogu wykonano metodą stemplową (czarnym tuszem) podobiznę aktualnego wówczas prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego w czarnych okularach a la Pinochet.

Porządek musi być!

Jako główny negocjator i szef KU NZS UAM czułem się odpowiedzialny za nasze działania. Generał Łukasik skomentował to życzliwie: "Chociaż nieproszeni, to jednak goście". W trakcie naszego pobytu w KW poprosiłem o wyprowadzenie z budynku trzech naszych zwolenników, którzy zachowywali się w sposób zagrażający bezpieczeństwu obecnych lub mieniu.

Filip Kaczmarek

Ryc. 13. ... W umywalce oczyściliśmy gipsowe popiersie W. I. Lenina, pomalowane farbkami i "ubrane" w szalik i czapkę na czas okupacji...

Przed opuszczeniem gmachu kazałem kolegom posprzątać. Byliśmy przekonani, że oddajemy budynek, który i tak szybko zostanie przeznaczony na cele społeczne. Chcieliśmy pokazać, że radykalizm działania nie musi oznaczać destrukcji. W umywalce oczyściliśmy gipsowe popiersie W. I. Lenina, pomalowane farbkami i "ubrane" w szalik i czapkę na czas okupacji. N a szczęście prawie wszystkie "dekoracje" miały charakter tymczasowy. Nawet korona na wielkim godle w sali konferencyjnej (dziś Sala im. Henryka Łowmiańskiego) została domalowana kredą (trzy tygodnie wcześniej Sejm dokonał zmiany konstytucji, zmieniając nazwę państwa i godło). Jedyną znaną mi stratą materialną było kilka czerwonych szturmówek, na których czarnym sprayem namalowano skrót: NZS UAM (podobno jedna z nich trafiła do gabinetu pani prof. Kamzowej) oraz czerwona flaga z dachu budynku, która na fali entuzjazmu została podarta na strzępy. Na nasze usprawiedliwienie dodam, że czerwone szturmówki i flagi wychodziły już z użycia. Ostatnim akordem było wydanie oświadczenia KU NZS UAM. Dziękowaliśmyw nim "Solidarności Walczącej", ruchowi "Wolność i Pokój", KPN, Zarządowi Regionu" Solidarności", UKO i komisjom zakładowym" Solidarności". Bardzo ważne było dla nas to, że: "Zabezpieczony budynek KW PZPR przekazujemy przedstawicielom Komisji Społecznej". Wyszliśmy z budynku ok. godz. 13.

Prasa

Okupacja przyciągnęła do budynku licznych dziennikarzy. Teksty opisujące naszą akcję ukazały się w wydaniach z 18 i 19 stycznia 1990 r. Opinie były w zdecydowanej większości negatywne. Trzeba zauważyć, że generalnie nie docenialiśmy znaczenia mediów i nie mieliśmy zaufania do "starych" tytułów. "Gazeta Poznańska", będąca wówczas "dziennikiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej" i mająca w winiecie hasło: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się", za wiadomość dnia uznała tekst: " Na wielbłądach, osłach i pieszo przedzierają się marynarze z »Krzywoustego« do Port Sudanu"6. Tekst o okupacji nosił tytuł: W cieniu demokracji i operował zapomnianą już dziś nowomowa: "Plakaty (00.) oraz flaga (00.) przywitały wczoraj rano zdążających do codziennych zajęć pracowników Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu" albo ,,(...) 50-osobowa grupa studentów spod znaku NZS, Akcji Studenckiej »Wolność i Pokój« oraz »Solidarności Walczącej«" itd. Czytając to, poczułem się jak zapluty karzeł reakcji spod znaku NSZ, zakłócający swym istnieniem spokojną pracę partyjnego aparatu. Jednak już następnego dnia ten sam autor, podpisujący się sygnaturą "kan", opublikował tekst nieco łagodniejszy. Pisał o nas: "Przyznać też trzeba, że wykazali przy tym niemało dobrej woli i taktu politycznego" choć zaraz dodawał "00. nie wyprzedzając zresztą pod tym względem gospodarzy". "Głos Wielkopolski" w części informacyjnej napisał głównie o sobie: "Pisaliśmy bowiem przed paroma dniami o zlokalizowaniu w tym gmachu wydziału obsługi ludności Banku PKO czy Banku Rozwoju Rolnictwa..." lub "00. o której kłopotach szeroko wczoraj pisaliśmy". Poza tym reporter" Głosu" używa w swej "informacji własnej" pluralis maiestatis. Natomiast komentarz Janusza Bekasa Praworządność na bezprawiu zarzucał nam łamanie prawa, używanie chwytliwych haseł, powrót do metod z początku lat 80. i - nie nazwany wprost - anarchizm. Autor retorycznie pytał: "Dlaczego pojawiły się grupy uważające, że słuszne jest tylko to, co one wymyśliły?" W ogóle działacze NZS uważali, że "Głos Wielkopolski" gorzej pisze o Zrzeszeniu niż partyjna" Gazeta Poznańska". Informacja "Expressu Poznańskiego" zawierała z kolei fragmenty humorystyczne. Cytowano np. banalnie eufemistyczne i wewnętrznie sprzeczne oświadczenia Andrzeja Rakowskiego, sekretarza KW PZPR: "Obecność studentów utrudnia pracę. Pracowników nie dopuszcza się do pomieszczeń". Skoro nie wpuszczaliśmy pracowników do budynku, to nie mogło być mowy o jakiejkolwiek pracy! Najbardziej zadowalające nas informacje ukazały się w "Gazecie tych, którzy głosowali na »Solidarność«", czyli nie istniejącym już Dzienniku Wielkopolan "Dzisiaj". Była to jedyna wówczas gazeta reprezentująca stronę "solidarnościową". W dniu 18 stycznia 1990 r. ukazał się dopiero 27. numer. Autorem tekstu o naszej akcji był Piotr Cieśliński. Dziennik opublikował również oświadczenie Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" HCP, popierające studentów. Następnego dnia Cieśliński w tekście Okupacja sukcesem zakończona napisał m.in.: "Jeśli ktoś miał wątpliwości w ocenie akcji studentów, którzy okupowali gmach KW PZPR w Poznaniu, to fakty mogąje rozwiać" i "Okupacja gmachu przez studentów zakończyła się pełnym ich sukcesem". Życzliwie potraktowało nas także

Filip Kaczmarek

poznańskie radio. Relacje w ramach "solidarnościowego" okienka przygotowywały Jolanta Hajdasz i Maria Blimel.

Epilog

W dniu 19 stycznia komisja powołana w wyniku okupacji uznała, iż budynek KW powinien zostać przekazany UAM oraz postanowiła, że z dachu budynku definitywnie zniknie czerwona flaga, a zostanie jedynie biało-czerwona. W prace nad przekazaniem budynku Uniwersytetowi zaangażowali się m.in. W. Rozwadowski i Wojciech Szczęsny Kaczmarek. W lutym władze Wydziału Historycznego UAM przeprowadziły wizję lokalną w budynku, a komisja znalazła pierwsze ślady niszczenia akt KW PZPR. W kwietniu prezydent miasta Poznania Andrzej Wituski przyznał gmach U niwersytetowi. SdRP, administrująca budynkiem od chwili likwidacji PZPR, przekazywała go UAM stopniowo, "piętrami". Zresztą jeszcze wówczas SdRP nadal czuła się gospodarzem budynku - 25 kwietnia odbyło się tutaj spotkanie z Leszkiem Millerem (zakłóciła je grupa działaczy "Solidarności Walczącej" z M. Frankiewiczem na czele). Na posiedzeniach w dniach 7 maja i 25 czerwca Senat UAM, po pozytywnym zaopiniowaniu przez Radę Wydziału, zadecydował o przeznaczeniu dawnego budynku KW na siedzibę Wydziału Historycznego (bez Instytutu Historii Sztuki). Decyzja ta spotkała się z dezaprobatą części pracowników Instytutu Historii UAM, którzy 28 maja i 5 lipca wystosowali pisemne protesty przeciwko przenoszeniu Wydziału Historycznego. W podobnym tonie sformułowała swe pismo Komisja Wydziałowa NZS Wydziału Historycznego. "00. Kto wmanipulował historyków w taką sytuację, że zasłużywszy się dla uczelni przy pozyskaniu gmachu po KW, mają zostać pokarani odebraniem im głosu w sprawie rozlokowania własnego kierunku studiów" - głoszono. W dniu 24 września zaproponowałem w piśmie do rektora i Senatu, powołanie komisji złożonej w połowie ze studentów, która jeszcze raz przeanalizuje zaistniałą sytuację, a wynik przedstawi Senatowi. Dzień później rektor UAM, prof. B. Marciniec - ten sam, który osiem miesięcy wcześniej uznawał działania studentów za wysoce niewłaściwe - w sprawozdaniu z działalności UAM w roku akademickim 1989/90 przedstawionym Senatowi UAM pisze m.in.: "Po wielu staraniach (...) Prezydent m. Poznania przyznał gmach b. KW PZPR Uniwersytetowi..." Przeprowadzka w końcu nastąpiła, ale nie obyło się bez problemów. Nie wiadomo było np., co zrobić z kilkunastoma szafami pancernymi pozostawionymi przez partię. Brakowało do nich kluczy, a one same były większe od wind. Do dziś na korytarzu IV piętra Collegium Historicum stoją dwie takie szafy firmy Bernard Polski.

W pierwszą rocznicę akcji wśród studentów historii nadal panowały nie najlepsze nastroje, "jest i stołówka, ale tylko dla kadry. Gdzie się podziała universitas - zastanawiają się studenci"7. Było to tym bardziej irytujące, że w czasach, gdy stołówka była partyjna mogli się w niej żywić, np. studenci którzy odbywali praktyki w archiwum KW PZPR.

Dnia 7 października 1991 r. w budynku przy ul. Święty Marcin obroniłem pracę magisterską i zostałem magistrem historii.

* * *

W 1992 roku przed Sądem Rejonowym w Poznaniu rozpoczął się proces o niszczenie dokumentów byłej PZPR. Oskarżonym był były dyrektor partyjnego archiwum Andrzej Ch. i 12 kierowników wydziałów KW PZPR. W trakcie tego procesu, na początku marca 1995, oskarżeni sugerowali, że akta zginęły w trakcie okupacji budynku przez studentów. Możliwości takiej nie wykluczył również gen. Łukasik, zeznający na tym procesie jako świadek. Wtedy też okazało się, jak dalece słuszna była decyzja o opieczętowaniu pokoi w budynku Komitetu. Poza tym, na szczęście, w okupacji uczestniczyło kilku studentów archiwistyki (wcześniej niektórzy z nich odbywali nawet praktyki zawodowe w partyjnym archiwum), doskonale zdających sobie sprawę z wartości historycznej dokumentów PZPR i będących ostatnimi, którym przyszła by do głowy myśl ich zniszczenia. Paradoks historii polega na tym, że ustawa wprowadzająca odpowiedzialność karną za niszczenie akt została uchwalona przez komunistyczny Sejm 14 lipca 1983 r. Na zajęciach z archiwistyki możliwość 3-letniej kary pozbawienia wolności dla kogoś, "kto posiadając szczególny obowiązek ochrony materiałów archiwalnych, uszkadzaje lub niszczy", przedstawiano nam jako legislacyjne osiągnięcie PRL-u. Proces o niszczenie archiwaliów KW PZPR przejdzie zapewne do historii jako jeden z naj dłuższych procesów w historii miasta. Był wielokrotnie odraczany, najczęściej z powodu chorób oskarżonych. Jeden z nich już zmarł. W 1998 roku Sąd Rejonowy umorzył postępowanie, ale postanowienie to uchylił Sąd Wojewódzki. W dniu 26 stycznia 2000 r. trzeci już sędzia rozpoczął rozprawę, ale musiał ją znowu odroczyć, bo jeden z oskarżonych był chory, a drugi nie odebrał wezwania do sądu. Za kilka tygodni Sąd Rejonowy w Poznaniu i tak będzie musiał umorzyć sprawę o niszczenie akt, minie bowiem 10 lat od rozpoczęcia badania tego przestępstwa, a polskie prawo przewiduje maksymalnie właśnie tyle czasu na rozpatrzenie sprawy.

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zakończyła swój żywot 27 stycznia 1990 r. w Sali Kongresowej w Warszawie. Likwidator majątku byłej PZPR pracuje do dzisiaj, by odzyskać pieniądze i mienie bezprawnie przejęte przez SdRP. Kwota roszczeń skarbu państwa jest bardzo wysoka, bo wynosi 120 min zł 8 , z tym że SdRP już nie istnieje. Jeżeli zatem likwidator PZPR wygra jakieś sprawy sądowe, to zwrotu pieniędzy będzie się mógł domagać od... likwidatora SdRP.

PRZYPISY:

1 Depesza PAP, cyt. za: "Gazeta Poznańska" z 18 stycznia 1990 r.

2 Była to pierwsza KU NZS UAM wybrana po powtórnej rejestracji zrzeszenia (22.09.1989 r.), działający od 16.11.1989 r. Uniwersytecki NZS formalnie liczył 163 członków, choć sympatyków było kilkakrotnie więcej.

Filip Kaczmarek

3 Marcin Bosacki, Komitet na Uniwersytetl, "Obserwator Wielkopolski" nr 2 (138) z 18 marca 1990 r. 4JW.

5 Generał brygady E. Łukasik został I sekretarzem KW w czasie stanu wojennego.

W dniu 28 maja 1982 r. na posiedzeniu Egzekutywy KW PZPR w Poznamu poinformowano o decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR o odwołaniu z funkcji I sekretarza Edwarda Skrzypczaka i o powołaniu na to stanowisko E. Łukasika, który wcześniej był m.in. z-cą dowódcy Wojsk Lotniczych ds. politycznych. 6 "Gazeta Poznańska" z 18 stycznia 1990 r.

7 Filip Kaczmarek, Collegium w KW, "Gazeta Wielkopolska" z 18 stycznia 1991 r.

8 "Życie" z 14 stycznia 2000 r.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 2000 Nr1 ; Złotnicy dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry