NARODZINY "GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO

Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr4 ; Dawne domy i mieszkania

Czas czytania: ok. 9 min.

EUGENIUSZ COFTA

W Początkach lutego 1945 roku, kiedy w Poznaniu toczyły się jeszcze walki o Cytadelę, w opuszczonych już przez Niemców dzielnicach - głównie na Łazarzu, zaczęto organizować polskie lokalne urzędy i instytucje. Opuszczony dom mieszkalny przy ul. Chełmońskiego 22 zajął Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy, agenda ministerstwa o tej samej nazwie. Właśnie tutaj, już na początku lutego, zaczęli się zgłaszać mieszkający w Poznaniu dziennikarze. Przyjmował ich naczelnik WUIiP - por. Józef Pawłowski, który przybył do Poznania z nominacją na to stanowisko od rządu lubelskiego. Pawłowski początkowo występował wyłącznie w mundurze Wojska Polskiego. Prawdopodobnie 8 lutego odbyła się w pokoju naczelnika narada, w której uczestniczyli, obok J. Pawłowskiego, redaktorzy: Józef Szulczyński, Jarogniew Kaniasty, Jan Brzeski i Mieczysław Halski, a ponadto pracujący w Urzędzie Oktawian Misiurewicz. Przybył także Cezary Stein, mianowany dyrektorem Drukarni św. Wojciecha przy ul. Wawrzyniaka 39 (po upaństwowieniu Poznańskie Zakłady Graficzne im. Marcina Kasprzaka). Zebranie odbywało się w pozbawionym szyb gabinecie, wszyscy więc opatuleni byli płaszczami. Celem spotkania było omówienie możliwości wydawania w Poznaniu polskiego dziennika. Zebranie rozpoczęto od ustalenia tytułu dziennika. Z góry wiadomo było, że żaden z tytułów przedwojennych gazet poznańskich nie wchodził w rachubę. Pomysłodawcą tytułu" Głos Wielkopolski" był redaktor Szulczyński. Tymczasem drukarnia przy ul. Święty Marcin (przedwojenna siedziba "Kuriera Poznańskiego ") była jeszcze w rejonie walk, a zakłady graficzne przy ul. Wawrzyniaka - zrujnowane. W mieście nie było prądu, nie działały telefony ani komunikacja miejska. Poza tym projekt stworzenia dziennika napotkał też przeciwników, wśród których byli ówczesny wojewoda (a właściwie pełnomocnik rządu) Michał Gwiazdowicz oraz przedstawiciel Komitetu Wojewódzkiego PPR

Ryszard Kalinowski, którzy uważali, że "po co miastu dziennik, skoro drukować trzeba przede wszystkim obwieszczenia władz, ulotki propagandowe i inne wydawnictwa". U dało się jednak przełamać te opory i przystąpiono do redagowania" Głosu". Redakcji oddano do użytku kilka pokoi na II piętrze budynku przy ul. Chełmońskiego 22.

Funkcję redaktora naczelnego objął Pawłowski, zaś jego zastępcą został Czesław Brzóska - mój kuzyn, który wprowadził mnie do redakcji (choć nie miałem jeszcze wówczas matury). Kiedy w poniedziałek 12 lutego pojawiłem się na Chełmońskiego, przywitał mnie redaktor Kaniasty: "Niech pan znajdzie sobie jakieś wolne biurko i zacznie". Zaopiekował się mną redaktor Józef Szulczyński, który wskazał, gdzie można zdobyć jakieś materiały informacyjne. Wpadłem także na własny pomysł - na narożniku ulic Chełmońskiego i Wyspiańskiego ocalał słup ogłoszeniowy, na którym różne organizacje, związki zawodowe, przedstawicielstwa instytucji oraz osoby prywatne naklejały rozmaite ogłoszenia - to było moje pierwsze źródło informacji. Któregoś dnia J. Kaniasty posłał mnie do drukarni po "szczotki". Nie bardzo wiedziałem, co to takiego, ale nie pytałem o szczegóły. Kiedy w zecernijeden z drukarzy podał mi plik wąskich pasków papieru, powiedział: "Proszę dać to redaktorowi Kaniastemu", byłem wielce zdziwiony, że to nie to, o co pytałem. Dopiero w redakcji dowiedziałem się, że owe paski to właśnie oczekiwane "szczotki", czyli odbitki szpaltowe materiałów przeznaczonych do druku. Moją podporą w stawianiu pierwszych kroków w zawodzie dziennikarza okazał się Jan Gajewski, drukarz z zawodu, ale u nas powierzono mu funkcję redaktora depeszowego. Któregoś dnia udałem się w jego towarzystwie na ul. Wybickiego (Wilda), gdzie mieściło się dowództwo Radzieckiej Komendy Wojennej. Przedzieraliśmy się przez zawalone gru

Ryc. l. Józef Pawłowski (fot. z 1978 r.), w lutym 1945 kierownik Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy, redaktor naczelny "Głosu"

Ryc. 2. Czesław Brzóska (fot. z 1957 r.), w lutym 1945 zastępca kierownika WUIiP, a od 12 111945 zastępca redaktora naczelnego " Głosu"

Eugeniusz Coftazem ulice, by na miejscu usłyszeć, że oni "nie mają żadnej aktualnej informacji o sytuacji na froncie". Dali nam jakiś stary komunikat, a myśmy przecież potrzebowali naj świeższych danych. Brak telefonu i dalekopisu oraz możliwości korzystania z telegrafu zmuszał nas do uzyskiwania wiadomości z radia. Na szczęście redakcja otrzymała "w przydziale" odbiornik, który umieszczono w małym pokoiku na ostatnim piętrze redakcyjnego gmachu. Redaktor Gajewski i ja miewaliśmy tutaj nocne dyżury, w czasie których notowaliśmy wiadomości nadawane przez różne polskojęzyczne radiostacje zagraniczne: Wolna Europa, Głos Ameryki, Stambuł, BBC i inne (oczywiście, ze względu na cenzurę, w druku nie podawaliśmy tych źródeł). Tak uzyskane wiadomości przepisywaliśmy na maszynie i pozostawialiśmy na biurku depeszowcowi. On dopiero wybierał materiał - jego zdaniem - przydatny do druku. Przez szereg wydań nasze teksty nie były podpisywane nazwiskami autorów ani sygnowane. W drukarni nasze "głosowe" stanowisko obsługiwał zespół kilkunastu fachowców "czarnej sztuki" pod kierownictwem metrampaża - Stefana Tasiemskiego (był później przez wiele lat dyrektorem Poznańskich Zakładów Graficznych im. M. Kasprzaka, a zmarł w 1997 roku). Najbardziej jednak zasłużonym był w tym gronie Mieczysław Francuszkiewicz, który przechował przez okres okupacji kaszty z czcionkami o polskich akcentach. Ówczesna ekipa drukarska to przede wszystkim: Zenon Bartoszak, Jerzy Bąkowski, Feliks Beszterda, Maksymilian Dutkiewicz, Władysław Kabat, Bolesław Kuźmiński, Alojzy MrugaIski i Henryk Primke (żaden z nich nie dożył dzisiejszego dnia). Dyrektorem zakładu przy ul. Wawrzyniaka był wówczas Władysław Jakubowski. On też był głównym organizatorem warsztatu pracy w zrujnowanej drukarni. Dla przyspieszenia rozruchu przywieziono część sprzętu poligraficznego z ocalałej drukarni Concordia przy ul. Zwierzynieckiej (późniejsza drukarnia gazetowa) oraz linotypy, kaszty i urządzenia chemigraficzne z Drukarni Polskiej przy ul. Święty Marcin. Ponieważ nie mieliśmy zbyt dużo papieru, pierwszy "Głos" mógł się ukazać tylko na czterech stronach. Nakład był także niski, bo zaledwie 3 tys. egzemplarzy, odbijanych przez volksdeutchow ręcznie, na płaskiej maszynie. Pierwsze wydanie ukazało się 16 lutego, egzemplarz kosztował 20 fenigów. Zainteresowanie naszą gazetą rosło niespodziewanie szybko - pod koniec roku drukowano już 60 tys. egzemplarzy. Ze względu na brak papieru zdarzały się jednak dni, w które "Głos" ukazywał się na dwóch stronach, bądź nie ukazywał się wcale. Ale gdy tylko było to możliwe, dziennik nasz ukazywał się w większej objętości Gak np. na Wielkanoc - 12 stron). Starano się też wydawać "dodatki nadzwyczajne" z okazji ważnych wydarzeń. Lista etatowych dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego" z 1945 roku obejmuje 22 osoby (dziś redakcja zatrudnia ponad 70 dziennikarzy), spośród których 19 już nie żyje, chciałbym więc przypomnieć kilku z nich.

Wspomniany już Jarogniew Kaniasty przed wojną był kierownikiem oddziału "Dziennika Poznańskiego" w Gnieźnie, a w czasie okupacji pracował w Poznaniu "na tramwajach" - jako konduktor. W naszej redakcji pozostał tylko do 3 maja. Tego właśnie dnia z transportem pierwszych "pionierów" (tak się

Eugeniusz Cofta

Ryc. 4. Sprzedaż pierwszego numeru "Głosu Wielkopolskiego" 16 lutego 1945 r.

wśród mieszkańców Poznania. Fot. pochodzi z jednej z radzieckich kronik wojskowych.

Józef Szulczyński opuścił redakcję w połowie 1945 roku i objął funkcję redaktora naczelnego wydawanej w Gorzowie "Ziemi Lubuskiej". W 1947 roku powrócił do Poznania i znalazł zatrudnienie w nowo powstałym dzienniku Stronnictwa Demokratycznego - "Kurierze Wielkopolskim". W drugiej połowie lat 50. był już pracownikiem Spółdzielni Inwalidów "Jedność" w Poznaniu. Zmarł w 1971 roku. Przedwojenny mistrz boksu - Oktawian Misiurewicz kierował działem sportowym. Później został rzecznikiem prasowym poznańskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. Zmarł prawdopodobnie w 1968 roku.

W połowie lutego dołączył do nas 39-letni Józef Tułasiewicz, przedwojenny pracownik leszczyńskiego oddziału "Dziennika Poznańskiego", a od 5 marca - Tadeusz Pasikowski, też prawie 40-latek. Kształcił się przed wojną na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie, na Wydziale Sztuk Pięknych, także jeszcze przed wojną zarządzał działem reklamy w fabryce Maggi na Głównej (dzisiaj Amino) i pisywał do poznańskiego "Dziennika Ludowego". Podczas okupacji był pracownikiem biurowym w tejże firmie Maggi. W naszej redakcji został kierownikiem działu kultury. Obaj z Tułasiewiczem specjalizowali się w reportażach z ziem odzyskanych. W końcu 1952 roku Tułasiewicz przeniósł się do "Gazety Poznańskiej". Pożegnaliśmy go na zawsze w kwietniu 1989 roku. T. Pasikowski pracował w "Głosie" kilka lat, a do początków lat 60., kiedy przeszedł na emeryturę, był redaktorem "Gazety Poznańskiej". Zmarł w 1992 roku, dożywszy 83 lat.

Ryc. 5. Redaktorzy Tadeusz Pasikowski (z lewej) i Józef Tułasiewicz (na drugim planie)

Jan Brzeski był absolwentem Wydziału Prawa Akademii w Antwerpii. Przed wojną pracował w poznańskich wydawnictwach Leszka Gustowskiego, a także w redakcji katowickiego dziennika ,,7 Groszy". Gdy podejmował pracę w "Głosie", miał 39 lat, pozostał w redakcji do końca 1948 roku, kiedy to przeniósł się do "Gazety Poznańskiej". Po wyjeździe z Poznania (chyba w latach 70.) przeniósł się do agencji Interpress w Warszawie. Zmarł w grudniu 1990 roku. MfISCf.: Na początku kwietnia 1945 roku przyjęto Mieczysława Tomaszewskiego. Powierzono mu, po odejściu Misiurewicza, prowadzenie działu sportowego. Mięciu był moim rówieśnikiem, pamiętam go jako spokojnego, niezwykle pracowitego kolegę. Był jednym z autorów koncepcji wydawania dodatku "Nowiny Sportowe", ukazującego się od początku 1946 roku w każdy poniedziałek. Dzięki niemu dział sportowy wzmocnili tacy ludzie, jak Tadeusz Paczkowski, Bogusław

· kv*

*0

" , T " ..., Kyc. 6. Jan Brzeski, eden ze współorganizatorów i pielWszych redaktorów "Głosu Wielkopolskiego"

" ,

, ,. .,

, T

,. "

Kalczyński, Henryk Jaworowski, Stefan Mosiński i inni. Po przejęciu "Głosu" przez "Czy

Eugeniusz Cofta

Ryc. 7. Redaktorzy Mieczysław Tomaszewski (po prawej) i Eugeniusz Cofta w siedzibie redakcji przy ul. Wieniawskiego 10

telnika" Tomaszewski zorganizował przy delegaturze tej spółdzielni Klub Sportowy Czyn, którego został prezesem. W początkach lat 60. przeniesiono go na stanowisko redaktora technicznego. Pozostał nim do śmierci w grudniu 1978 roku. Przełomem okazało się przejęcie "Głosu" przez Spółdzielnię Wydawniczo-Oświatową" Czytelnik" oraz przeniesienie redakcji (w połowie maja) do obszerniejszych lokali przy ul. Wyspiańskiego 10. Redaktorem naczelnym został Eugeniusz Zytomirski, z wykształcenia polonista i rusycysta, skierowany tu przez "Czytelnika" z Łodzi. Ten bardziej poeta niż dziennikarz okazał się nie najlepszym naczelnym, łatwo bowiem popadał w konflikty z ludźmi. Zabrano go z redakcji w końcu 1945 roku. Po pewnym czasie wysłany został do Stanów Zjednoczonych, skąd pisał korespondencje do prasy "czytelnikowskiej". W połowie lat 60. wyjechał do Monachium i pracował w Radiu Wolna Europa. Nieco później przeniósł się do USA, gdzie zmarł chyba w połowie lat 70. N atomiast dotychczasowego redaktora naczelnego Józefa Pawłowskiego przeniesiono na Pomorze Zachodnie. Podjego kierownictwem (a miał wówczas 30 lat) redagowane były kolejno: "Głos Nadodrzański", "Wiadomości Koszalińskie", "Pionier Szczeciński", "Wiadomości Szczecińskie" i wreszcie" Kurier Szczeciński". Zmarł w czerwcu 1985 roku. Leszek Susicki przed wojną pisywał do "Kuriera Poznańskiego". Zjawił się w naszej redakcji w kwietniu i stanął, tak jak kilku innych kandydatów, do swo

Ryc. 8. Eugeniusz Żytomirski od maja do grudnia 1945 był redaktorem naczelnym" Głosu", po przejęciu dziennika przez Spółdzielnię Wydawniczo-Oświatową" Czytelnik"istego egzaminu. - Trzeba było w ciągu godziny napisać artykuł publicystyczny na określony temat (reforma rolna) oraz fikcyjny wywiad z prezydentem Poznania. Lech wybrnął z obu zadań znakomicie i 2 maja (mając 25 lat) stał się członkiem zespołu redakcyjnego. Pracę rozpoczął od redagowania repertuaru kin i teatrów, pisał też drobne notatki reporterskie, a niebawem został sekretarzem redakcji. Odszedł jednak w 1950 roku, skończył studia plastyczne i zajął się grafIką użytkową. Gdy kiedyś zadałem mu pytanie, dlaczego opuścił dziennikarkę, odparł: "Gdy przychodząc rano do redakcji znajdowałem na biurku stertę PAP-owskiego materiału, wraz z poleceniami kiedy, gdzie ijak ma być wykorzystany, przestałem się czuć sekretarzem redakcji. Nie chciałem, by moim postępowaniem kierował ktoś z »góry«". W połowie roku zatrudniono w "Głosie" Jana Zagierskiego. Przed wojną działał w lewicowej Narodowej Partii Robotniczej, w 1950 roku wstąpił do Stronnictwa Demokratycznego. Doświadczenie zawodowe zawdzięczał przedwojennej pracy w redakcji organu NPR "Głos Robotniczy" (późniejsza "Obrona Ludu"). W czasie okupacji zatrudnił się jako monter w Miejskiej Elektrowni i Gazowni. Był też żołnierzem Armii Krajowej. Po "wsypie" był więziony w Forcie VII w Poznaniu, a następnie w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Pracę w naszej redakcji zaczynał mając 48 lat, funkcję redaktora naczelnego "Głosu"

Eugeniusz Cofta

Ryc. 9. Lech Susicki - sekretarz redakcji od maja do lipca 1945 roku oraz od stycznia 1946 do grudnia 1952 roku

Ryc. 10. Redaktor naczelny w latach 1946-1950 - Jan Zagierski - w karykaturze Adama Bilskiego z 1946 r.

sprawował od 1 stycznia 1946 do 31 grudnia 1950 r., kiedy przeniósł się do redakcji "Ilustrowanego Kuriera Polskiego" w Bydgoszczy (pismo SD). Tam pracował do emerytury. Pożegnaliśmy go na cmentarzu Gorczyńskim w Poznaniu w czerwcu 1971 roku. Miał 74 lata. Pierwszym fotoreporterem "Głosu" był pracownik Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy Eugeniusz Kitzmann. Ponieważ w czasie wojny był fotolaborantem, polecono mu urządzenie laboratorium fotograficznego i gromadzenie sprzętu. Mając własny środek lokomocji - motocykl, często wyjeżdżał w dalsze rejony Wielkopolski, przede wszystkim na tereny ziem odzyskanych, skąd przywoził cenne fotograficzne dokumenty. Pracował z nami do końca 1960 roku, kiedy to przeszedł do "Gazety Poznańskiej". W grudniu 1945 roku podjął u nas pracę kolejny mój rówieśnik - Bronisław Lisowski. Zatrudniono go w charakterze stenografa. Po kilku latach przeszedł do drukarni, gdzie pracował do emerytury. Pożegnaliśmy go na junikowskim cmentarzu we wrześniu 1995 roku. Niestety, krótko pracował u nas wspomniany już depeszowiec Jan Gajewski.

Dość szybko bowiem przeniósł się do Wrocławia, gdzie otrzymał stanowisko dyrektora jednej z drukarń. Zginął tragicznie (nie pamiętam, w którym roku). Teodor Smiełowski dołączył do zespołu w marcu. Ten przedwojenny maturzysta Gimnazjum św. Marii Magdaleny był znawcą muzyki i baletu (został późniejwykładowcą poznańskiej Szkoły Baletowej). Mieliśmy w nim również wytrawnego recenzenta teatralnego i muzycznego. Pracował w "Głosie" do połowy 1950 roku. Zmarł 6 czerwca 1998 r.

Ulubieńcem redakcji był Kazimierz Tomsza, który prowadził dział terenowy. Zawsze pełen humoru, doskonale rysował i grał na pianinie. Niestety, opuścił zespół w maju 1948 roku. Późniejszy założyciel i redaktor naczelny "Kuriera Wielkopolskiego" - Albin Wietrzykowski, podjął w "Głosie" pracę tuż przed wydaniem pierwszego numeru. Jego domeną stało się spisywanie wspomnień różnych osób z pobytu w obozach koncentracyjnych. Odszedł z redak.. .

CJl W maJu.

Podobnie krótko była naszą pracownicą literatka, felietonistka - Alicja Iwańska. Miała dobre pióro. W końcu 1945 roku otrzymała stypendium rockefellerowskie w dziedzinie antropologii i wyemigrowała do USA. Od pierwszych dni "sekretarzowała", głównie redaktorom naczelnym, Helena Marszałkiewicz. Jedyną maszynistką w tych pierwszych miesiącach była natomiast Maria Mańkówna.

Ryc. 11. Redakc ny rysownik Adam Bilski uwiecznił także w swych rysunkach w 1946 roku autora niniejszego artykułu, w owym czasie kierownika działu miejskiego

Ja sam pracowałem w "Głosie" od 12 lutego 1945 r. (z kilkuletnią przerwą) do emerytury, czyli do 1 grudnia 1981 r. Byłem przez wiele lat kierownikiem działu miejskiego, a w czerwcu 1970 roku objąłem w stanowisko jednego z zastępców sekretarza redakcji.

Tak zatem 16 lutego 2000 r. "Głos Wielkopolski" obchodzić będzie 55. urodziny. Ukazuje się teraz w siedmiu wydaniach, przeznaczonych dla poszczególnych rejonów województwa wielkopolskiego, w nakładzie około 97 tys. egzemplarzy, o średniej objętości 52 do 60 stron. Od 29 czerwca 1999 r. "Głos" drukowany jest we własnym, nowoczesnym zakładzie w Skórzewie.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr4 ; Dawne domy i mieszkania dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry