Z DZIEJÓW PARKU SOŁACKIEGO W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM

Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr3 ; Sołacz

Czas czytania: ok. 20 min.

WALDEMAR KAROLCZAK

W iatach 1908-11 na terenie Sołacza założony został park publiczny, który pod względem popularności ustępował tylko Ogrodowi Zoologicznemu na Jeżycach i parkowi Wilsona na Łazarzul. Zgodnie z planem urbanistycznym stanowił on główną oś powstającej na Sołaczu kolonii willowej. Autorem projektu założenia ogrodowego był Hermann Kubę, ówczesny niemiecki dyrektor Ogrodów Miejskich w Poznaniu. Park Sołacki, o powierzchni blisko 13 ha, urządzono na terenie podmokłej doliny strumienia Bogdanka 2 . Posiadał kształt wydłużonej i na obu końcach spłaszczonej elipsy, o szerokości ok. 230 m i długości ok. 1000 m. Obszar parku zamykały dwie szerokie ulice-promenady: od strony północnej al. Małopolska, obsadzona wiązami holenderskimi, a od południa obecna ul. Litewska, zadrzewiona lipami i wyposażona w osobną drogę do jazdy konnej. Od zachodu granicę parku stanowiła obecna ul. Niestachowska, a niewielka, wschodnia część parku oddzielona była od głównego kompleksu ul. N ad Wierzbakiem. Park urządzono w tzw. krajobrazowym stylu angielskim. Przez całąjego długość przepływał strumień Bogdanka, którego spiętrzone wody tworzyły staw o nieregularnych brzegach (zbiornik zaprojektowano z przewężeniem pośrodku, dzięki czemu sprawiał wrażenie dwóch osobnych akwenów - większego i mniejszego). Przy wypływie Bogdanki znajdował się masywny most - jaz z efektownym wodospadem. Na stawie utworzono dwie zadrzewione wysepki. Większa z nich usytuowana była pośrodku zwężającego się w tym miejscu stawu i połączono ją z lądem dwoma łukowato wygiętymi, drewnianymi mostkami. Podobne, lecz mniejsze mostki znajdowały się na całej długości przecinającego park strumienia. Przy brzegach stawu, stanowiącego główny motyw krajobrazowy parku, posadzono skupiny krzewów i drzew, które tworzyły piękne, malowni

Waldemar Karolczak

Ryc. 1. Restauracja w parku Sołackim, pocztówka z ok. 1914 r.

Villenvorstadt Solatsch bei Posen ,

Ryc. 2. Taras ogrodowy przed restauracją, pocztówka z ok. 1914 r.

tfiTSO I STftURftNT

Ryc. 3. Przejażdżka łódkami po stawie w parku Sołackim.

Po lewej fragment wyspy na stawie, na prawo taras restauracji, pocztówka z ok. 1914 r.

cze miejsca widokowe. W zachodniej części parku zaprojektowano obszerną łąkę do gier i zabaw, okoloną rzędami drzew i krzewów. W dniu 31 sierpnia 1912 r. otwarto w parku dużą restaurację, którą przeniesiono z Wystawy Wschodnioniemieckiej, gdzie pełniła funkcję winiarni (proj. arch. Alfred Grotte). Restauracja stała na tarasowatym półwyspie wychodzącym na "wielki" staw. Na najwyższym tarasie znajdował się lokal gastronomiczny, a na dwóch niższych ogród restauracyjny z typowymi składanymi stolikami i krzesłami. Wejście do restauracji zwieńczone było przeszklonym, kolistym frontonem, umieszczonym pomiędzy dwiema wysokimi wieżami służącymi do wentylacji głównej sali o beczułkowatym kształcie. Od strony fasady do budynku przylegała przeszklona weranda, z której latem wyjmowano okna, umożliwiając swobodny przepływ powietrza. Park Sołacki szczęśliwie uniknął dewastacji w okresie I wojny światowej.

W 1920 roku wzmocniono zapadające się brzegi stawu przy tarasie restauracyjnym, zakładając w tym miejscu faszyny3, w 1923 roku odnowiono wielką łąkę, wysypano żwirem parkowe alejki i gruntownie wyszlamowano staw 4 , a dwa lata później wyremontowano dwa mostki na dużym stawie, tuż przy restauracji, wymieniając na nowe przegniłe części poręczy (słupki i rygle) oraz spróchniałe belki 5 . W 1932 roku ponownie oczyszczono staw z cuchnącego mułu, drogi spacerowe naprawiono, a trawniki odnowiono. W tym samym czasie pracownicy Elektrowni Miejskiej założyli w parku oświetlenie elektryczne. Znaczną liczbę

Waldemar Karolczak

Ptan Parku miejskiego w So/aczu.

1 'oJittLlka I 1:2000.

Ryc. 4. Reprodukcja z pracy L. Mroczkiewicza i E. Pfabe, Opis Parku Sołackiego, Kraków 1926.

Do planu dołączony byl spis gatunków i odmian drzew i krzewów porastających park.

Ze zb. Biblioteki Raczyńskich.

lamp o mlecznych, kulistych kloszach przeniesiono z dawnych terenów Powszechnej Wystawy Krajowej6. W 1936 roku wydobywające się latem ze stawu niemiłe wyziewy spowodowały ponowną konieczność oczyszczenia akwenu. W pracach tych uczestniczyli bezrobotni, a prowadzono je przy pomocy finansowej Funduszu Pracy. Wyrównano wtedy i oczyszczono dno stawu, wywożąc 1800 m 3 szlamu, naprawiono faszyną brzegi oraz uporządkowano znaczne obszary parku. Roboty trwały od 1 września do 28 listopada 1936 r. 7 Po ustąpieniu dotychczasowego dzierżawcy restauracji, Niemca Franza Młodego, miasto wynajęło pomieszczenia na okres trzech lat, tj. od 1 kwietnia 1920 do 31 marca 1923 r., restauratorom Janowi Mullerowi i Janowi Budzyńskiemu 8 . Nieco wcześniej (16 marca) nowi dzierżawcy wykupili od F. Młodego całe wyposażenie restauracji, a o jej przejęciu powiadomili mieszkańców miasta w ogłoszeniach prasowych 9 . Począwszy od 1923 roku jedynym dzierżawcą restauracji był Jan Miiller, a po jego śmierci prowadziła ją dalej wdowa Jadwiga Miiller 10 . Jeszcze do maja 1922 roku, zgodnie z zawartą z miastem umową, za utrzymanie budynku we właściwym stanie odpowiedzialna była niemiecka firma budowlana "Peyser und Deetz" z Poznania, ta sama, która zdemontowała i przeniosła restaurację z Wystawy Wschodnioniemieckiej do parku Sołackiego 11 . Budynek był w dobrym stanie i nie wymagał większych remontów. Dopiero w 1922 roku wyczyszczono kanały i kominy, naprawiono instalację elektryczną i wyremontowano dach 12 . W 1928 roku odnowiono malowidła ścienne zdobiące główną salę restauracyjną oraz pomalowano pomieszczenia i werandę. W tym samym roku rozebrano stary pomost przystani dla łodzi spacerowych (dł. 27 m i szer. 2,5 m), a najego miejscu zbudowano nowy13. Pomost i zacumowane przy nim łodzie spacerowe były własnością Jana Mullera, który dzierżawił od miasta również staw. Park posiadał wyjątkowo bogaty, jak na tego rodzaju założenie ogrodowe, zbiór drzew i krzewów. Nad "wielkim" stawem, na niewielkim półwyspie połom m. . . . .n i n

Niniejszem mamy zaszczyt uprzejmie donieść, źe z dniem 16 marca 1920 przejęliśmy drogą kupna

Restaurację Parkową w Sołaczuod p. Fr. Młodego, którą w rozszerzonym zakresie nadal prowadzić będziemy. W nadziej i, ze Szan. Publiczność zaufanie, jakiem darzyła dotychczasowego właściciela p. Młodego, przelać zechce na nasze czysto polskie przedsiębiorstwo, polecamy się łaskawym względom i pozostajemy z prawdziwym szacunkiem

Jan MOlier. Jan Budzyński.

Ryc. 5. Ogłoszenie z "Dziennika Poznańskiego" z 4 kwietnia 1920 r.

żonym po stronie południowo-wschodniej (od strony obecnej ul. Litewskiej), na szczególną uwagę zasługiwała grupa sosen austriackich i kosodrzewiny oraz drzew wspaniałej róży japońskiej. Po jego południowo-zachodniej stronie znajdował się największy na terenie parku kompleks drzew i krzewów. Rosły tu m.in. stare olchy czarne, wierzby białe i dęby szypułkowe, stanowiące pozostałość po dawnym, pierwotnym lasku, pokrywającym wcześniej całą dolinę Bogdanki. Przestrzeń pomiędzy drzewami wypełniały liczne krzewy, m.in. tawuły kalinolistne, czeremchy amerykańskie i śliwy wonne. Przy północno-zachodnim brzegu stawu rosły klony srebrzyste oraz piękne wierzby płaczące, a w pobliżu małego stawu uwagę zwracały okazałe oliwniki. Nieco bardziej na północ, pośrodku trawnika rosły krzewy bardzo ozdobnej pigwy japońskiej. Wzdłuż wijącego się strumyka spotkać można było liczne jodły kanadyjskie, a nawet kilka amerykańskich żywotników olbrzymich i cypryśników błotnych, posiadających nadziemne korzenie oddechowe, czyli tzw. pneumatofory. Najbardziej na zachód wysunięta część parku zadrzewiona była głównie drzewami iglastymi z przewagą świerku. Nic więc dziwnego, że w szczególny sposób interesowali się tym miejscem botanicy. W 1923 roku prof. Konstanty Stecki, kierownik Zakładu Botaniki Leśnej Wydziału Rolniczo-Leśnego Uniwersytetu Poznańskiego, zlecił przeprowadzenie szczegółowej inwentaryzacji wszystkich parkowych roślin.

Waldemar Karolczak

Ryc. 6. Na tarasie ogrodowym przed restauracją w parku Sołackim, fot. z 1929 r.

Pracy tej podjął się Edward Pfabe, ówczesny przewodniczący sekcji naukowej Koła Leśników działającego przy Uniwersytecie. Przez dwa lata skrupulatnie zbierał do zielnika liście, pączki i nasiona drzew i krzewów, na co uzyskał imienne zezwolenie w formie legitymacji, okazywanej w razie konieczności parkowym stróżom 14 . W rezultacie park doczekał się obszernej monografii naukowej, której skrót wydano drukiem w 1926 roku w formie małego przewodnika dendrologicznego, adresowanego zwłaszcza do nauczycieli i wychowawców młodzi eży 15. Przeprowadzona inwentaryzacja wykazała obecność w parku Sołackim 119 gatunków drzew i krzewów, wśród których nie brakowało także osobliwości botanicznych. Z uwagi na występowanie w parku bardzo rzadkich gatunków grzybów interesowali się nim także najbardziej znani polscy i zagraniczni mykolodzy. W 1931 roku w parku znaleziono najmniejszą truflę świata (2 do 10 mm średnicy), która była później prawdziwą ozdobą Muzeum Botanicznego w Bernie w Szwajcarii. Wspomnieć jeszcze wypada o nigdzie więcej nie spotykanym tzw. żywotku poznańskim, a także monetce aksamitce, która z uwagi na niezwykły kształt wzbogaciła słynne zbiory grzybów w Muzeum Botanicznym w Dahlem pod Berlinem 16 . Rosnące w parku Sołackim cenne drzewa i krzewy, którymi tak bardzo zachwycali się botanicy, wymagały stałej ochrony. Za właściwy stan parku odpowiedzialny był ogrodnik rewirowy. Funkcję tę pełnił Stanisław Matuszewski, a później Kajzerski 17 . Porządku pilnowali dozorcy, którzy czuwali nad przestrzeganiem regulaminu parkowego. Najwięcej problemów stwarzała ochrona roślin przed młodocianymi wandalami. Ponieważ park znajdował się na peryferiach miasta, zajmował stosunkowo duży obszar i nie posiadał ogrodzenia, był dość trudny do upilnowania. Niemałe szkody w parkowych plantacjach wyrządzano w okresie oktawy Bożego Ciała, gdy publiczność łamała wiele gałęzi i krzewów, służących potem do dekoracji okien i ołtarzy podczas tradycyjnych procesji 18 , kradzieże roślin nasilały się także przed świętami Wielkanocnymi, a obiektem zainteresowania były bukszpany, konifery i świerki. Parku nie szanowała nawet młodzież szkolna, która zrywanie kwiatów na lekcje botaniki uważała za rzecz normalną. Stróże parkowi mieli więc ręce pełne pracy. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości parku pilnowali także żołnierze z pobliskich koszar na Sołaczu. Wysyłano tam codziennie w godz. od 16 do 22

Ryc. 7. Strumień Bogdanka przepływający przez malownicze partie parku Sołackiego. Fot. R S. Ulatowski, 1927 r. Ze zb.

Muzeum Historii Miasta Poznania.

funkcjonariusze Policji Państwowej, a stały patrol policyjny obchodził teren całego parku. Patrole policyjne miały nie tylko zapobiegać niszczeniu zieleni, lecz także chronić wypoczywających tam mieszkańców miasta przed pospolitymi przestępcami 20. Z czasem jednak policja przestała wysyłać do parku stałe patrole policyjne i czyniła to tylko doraźnie. Tymczasem plagą parku stali się tzw. złodzieje parkowi, którzy wyspecjalizowali się w okradaniu wypoczywających w nim osób. Do kradzieży dochodziło zawsze w godzinach wieczornych, gdy w parku było najwięcej ludzi. "Kurier Poznański" z 19 czerwca 1929 r. relacjonuje takie właśnie zdarzenie (ryc. 8). Wieczorem spotkać tam można było pijących alkohol ludzi z marginesu społecznego i wielu włóczących się "rozbrykanych wyrostków", zaczepiających głównie przechodzące alejkami kobiety. Interweniujący parkowi dozorcy nieraz sami stawali się celem ataków ze strony bardziej agresywnych osobników. Pomimo zdarzających się przykrych incydentów park Sołacki był dla mieszkańców miasta niezwykle uroczym miejscem spacerów i wypoczynku, a organizowane w nim koncerty, dancingi, festyny, wenty, kiermasze i efektowne przedstawienia teatralne dostarczały im znakomitej rozrywki. Poznaniacy tłumnie odwiedzali park zwłaszcza w pogodne niedziele i święta. Bardzo wielu wycieczkowiczów udawało się także na położoną w pobliżu parku obszerną łąkę nad Bogdanką. Jadące w kie

Waldemar Karolczak

Złodzieje "parkowi 1 * Jedna z plag letniego sezonu Mianem złodziei " p ark o w y c h " moźndby nazwać tych, którzy okradają, osoby wypoczywające w ogrodach i parkach publicznych. Corocznie rzeczy te powtarzają się, że śpią.cemu obywatelowi wyciąga "ktoś" zwykle nieuchytny, portfel, albo zegarek, albo jakiś inny cenny przedmiot. Nazwa ta pakuje również bardzo do rabusiów, "opiekująeych się" nazbyt gorliwie gruchaj acemi " p ark a m i", .. .... przerywając 1m cOnajmnlej nIegrzecznie zaklęcia miłosne oraz ciche zwierzenia. Oto kilka wypadków z tego zakresu.

W piękny wieczór letni wybrał SIę też na spacer sekretarz sądowy p. W. Wyszedł na Solacz w nowym kapeluszu "P anama" za blisko 100 zł pod rączkę z narzeczoną, która zabrała nowa, elegancką, torebkę skórzaną. Po przechadzce, rozmarzeni czarem nocy czerwcowej, siedli na ustronnej ławeczce. W pewnym momencie, zdawało się panu sekretarzowi, że ktoś sięgnął ,po torebkę jego narzeczonej. Obejrzał wokoło, ale nikogo nie zauważył i nie słyszał również szelestu kroków oddalającego się człowieka. Para zamierzała pójść do domu, gdyż już zbliżała się godzina zamykania bram a narzeczona, nie miała klucza. Wówczas dopiero sekretarz spostrzegł, że porwano mu nowy kapelusz, który miał po raz pierwszy na przechadzce. N a nic się zdały wszelkie poszukiwania - kapelusz przepadł niepowrotnie.

Ryc. 8. Doniesienie z "Kuriera Poznańskiego" z 19 czerwca 1929 r.

Ryc. 9. Widok stawu i restauracji w parku Solackim, po lewej wypożyczalnia łódek, fot. z 1939 r. Ze zb. Muzeum Historii Miasta Poznania.

Ryc. 10. Para w łódce na stawie w parku Sołackim, fot. z 1932 r.

Waldemar Karolczakrunku parku tramwaje linii 9 były w pogodne letnie dni zawsze przepełnione, gdyż tysiące mieszkańców miasta udawało się na wypoczynek nie tylko na Sołacz, ale przede wszystkim do cieszącego się wciąż rosnącą popularnością lasku na Golęcinie. Część poznaniaków docierała do parku pieszo lub korzystała z innych środków lokomocji. Spacer na świeżym powietrzu był często przyjemniejszy od jazdy tramwajem, tym bardziej że do parku prowadziła długa promenada alei Wielkopolskiej. Rosnące na niej dorodne kasztanowce dawały podczas letnich upałów dużo cienia, a gęsto rozstawione po obu jej stronach biało pomalowane ławki umożliwiały odpoczynek. Jedynym problemem, który dotkliwie dawał się we znaki spacerowiczom udającym się do parku wspomnianą promenadą, były tumany kurzu i pyłu wzniecane przez pędzące pojazdy, ponieważ jezdnia al. Wielkopolskiej była wówczas zwykłą, utwardzoną drogą. Już w 1927 roku jezdnia znajdowała się w tak złym stanie, że prawie uniemożliwiała przejazd. W 1936 roku decyzją władz miejskich w sezonie letnim (aż do 1 października) we wszystkie niedziele i święta na al. Wielkopolskiej i al. Małopolskiej wprowadzono ograniczenie prędkości samochodów do 25 km na godz. 21 Z pewnością wielu spacerowiczów odetchnęło wówczas z ulgą. Dopiero w 1938 roku al. Wielkopolska otrzymała długo oczekiwaną nawierzchnię z kostki granitowej22. Po dotarciu do parku poznaniacy rozchodzili się po całym jego terenie, większość jednak udawała się w kierunku restauracji "Parkowej", aby odpocząć w uroczym letnim ogrodzie koncertowym, z którego rozpościerał się piękny widok na staw. Corocznie, wraz z otwarciem sezonu koncertowego, w każdą niedzielę i święta w ogrodzie restauracyjnym odbywały się koncerty w wykonaniu orkiestry wojskowej 7. Dywizjonu Artylerii Konnej, stacjonującego w koszarach na Sołaczu. Orkiestrą dyrygował kapelmistrz K. Zakrzewski. Począwszy od czerwca 1928 roku wspomniana wyżej orkiestra w niedziele i święta dawałajeszcze dodatkowy koncert poranny o godz. 10, a ponadto codziennie (od godz. 17) występowała w koncercie wieczornym 23. Podczas koncertów odbywających się w dni świąteczne wstęp do ogrodu restauracyjnego był wol ny 24. Koncerty stanowiły wielką atrakcję dla przebywających w ogrodzie rozrywkowym gości, tym bardziej że występująca orkiestra należała do najlepszych kapel wojskowych na terenie Poznania. Ogromną popularnością cieszyły się przejażdżki po stawie łódkami, które bez problemu można było wypożyczyć za niewielką opłatą. Wielu poznaniaków bawiących się do późnych godzin nocnych w wielkich śródmiejskich restauracjach udawało się potem do parku Sołackiego "na łódki"25. Przejażdżki łódkami dostarczały niezapomnianych wrażeń. Zdarzało się niekiedy, że korzystający z łódek parkowi goście mieli problemy z ich sterowaniem, ajeden z takich przypadków opisał "Dziennik Poznański" z 7 maja 1927 r.: "Spacerowicze w parku na Sołaczu byli wczoraj po południu świadkami zabawnego zdarzenia. Trzej panowie, trochę »wstawieni«, zbyt swobodnie zachowywali się w łodzi - i przydarzył się im niemiły wypadek. Łódź »6« wywróciła się, a nietrzeźwi wioślarze znaleźli się w wodzie - dwaj dopłynęli wpław do brzegu, a jeden pozostał w łodzi pełnej wody i czynił przekomiczne wysiłki, aby dosterować do brzegu. Łódź ostatecznie wyciągnięto na brzeg. Zimna kąpiel nie ochłodziła gorących głów,bo jeden z niefortunnych wioślarzy zapragnął widocznie pobić rekordy amerykańskie i puścił się wpław przez całą szerokość stawu Sołackiego. Oczywiście wśród widzów wywołało to niezwykłe zainteresowanie. »Przepłynie czy nie przepłynie?« - odzywały się głosy. Musiałjednakże być dobrym pływakiem, gdyż w ubraniu przepłynął staw. Po wyjściu z wody trzej niezwykli jej amatorzy zapragnęli uwiecznić swój wygląd Ryc. 11. Ogłoszenie z "Kuriera Poznańskiego" _ i sfotografowali się u parko- z 14 ID a J a 1932 r_ wego fotografa". "Parkowy fotograf' urzędował codziennie w pobliżu wypożyczalni łódek i na życzenie klientów wykonywał pamiątkowe zdjęcia "aparatem momentalnym", a każdy fotografowany otrzymywał gotowe odbitki fotograficzne w ciągu 5 min. Pierwszym fotografem, który w 1924 roku uzyskał od Dyrekcji Ogrodów Miejskich zezwolenie na wykonywanie zdjęć w parku, był Antoni Relewicz, bezrobotny reemigrant z Niemiec 26 . W tym czasie Dyrekcja Ogrodów Miejskich zmuszona była usunąć z parku dwóch nielegalnie wykonujących tam zdjęcia fotografów przybyłych z Kongresówki 27 . W parku Sołackim można było potańczyć na dancingach, podczas których koncertowały orkiestry wojskowe i orkiestra Towarzystwa "Bratnia Pomoc" Miejskich Zakładów Siły, Światła i Wody wspólnie z Poznańskim Chórem Oratoryjnym 28 . Najbardziej znane były jednak organizowane tam wielkie festyny, w których uczestniczyły tysiące mieszkańców miasta. O terminie i programie tych zabaw poznaniacy dowiadywali się z rozlepianych na słupach ogłoszeniowych kolorowych afiszy i komunikatów prasowych. Począwszy od maja aż do września różne organizacje i stowarzyszenia z terenu całego Poznania urządzały tam atrakcyjne imprezy, a właściciele restauracji parkowej organizowali tzw. Noce Weneckie. W programie pierwszej tego rodzaju imprezy znajdowały się następujące atrakcje: koncert orkiestry 7. Pułku Artylerii Ciężkiej pod dyrekcją Stefana Sternalskiego, iluminacja stawu, wybrzeża i łódek przy pomocy świecących, kolorowych lampionów, a w późnych godzinach wieczornych "odpalanie ogni sztucznych przez specjalnie sprowadzonego mistrza zawodowego »Makimaru«"29. Wesołe zabawy pod gołym niebem trwały do późnych godzin nocnych, a nieraz nawet do samego rana. W zależności od programu odbywały się one na terenie ogrodu restauracyjnego i wielkiego stawu lub na obszernej łące, zwanej popularnie "polanką", położonej za restauracją w zachodniej części parku. Programy większości festynów były do siebie podobne, nie mogło więc na nich zabraknąć muzyki i śpiewów, loterii fantowej, kiosków bufetowych, kół

Waldemar Karolczakw sobotę, dnia 16 lipca 1927 r. początek o godz. 20,30 wiecz. Koncert orkiestry 7 D. A. Konnej pod bat. kap. Zakrzewskiego.

Iluminacja ogrodu, ognie bengalskie i Ł. d.

'Występy Artystów ,-,Pawiego Pióra łł.

»w 12850

Ryc. 12. Ogłoszenie właściciela restauracji w parku Sołackim zamieszczone w "Kurierze Poznańskim" z 14 lipca 1927 ri koszy szczęścia, poczty japońskiej, huśtawek, karuzel, pokazów sztucznych ogni, kabaretów, dancingów i wielu innych atrakcji. Zabawy ludowe w parku Sołackim zapoczątkował festyn zorganizowany 25 maja 1922 r. w ramach Wielkiego Tygodnia Czerwonego Krzyża. Koncertowały trzy orkiestry, a głównym punktem programu była defilada udekorowanych łódek na stawie 30 . Największą i naj staranniej przygotowaną zabawą w roku 1923 był wielki festyn wojskowy pod nazwą Wrześniówka, urządzony 23 września przez dyrekcję Muzeum Wojskowego w Poznaniu. Całkowity dochód z imprezy postanowiono przeznaczyć na urządzenie stałej ekspozycji muzealnej w ramach działu lotnictwa wojskowego, prac inżynierii wojskowej i saperów oraz artylerii i uzbrojenia, a także na pokrycie kosztów namalowania przez artystę malarza Leona Wróblewskiego obrazu Apoteoza Powstania Grudniowego w Poznaniu. Zebrana na festynie publiczność podziwiała piękną iluminację stawu, oświetlonego ogniami bengalskimi, kolorowymi lampkami elektrycznymi i reflektorami. Od godz. 22 z małej wysepki na stawie odpalano różnobarwne rakiety wojskowe. Koncertowały dwie orkiestry. Duże zainteresowanie wzbudził kinematograf wojskowy na otwartym powietrzu, który wyświetlił dramat sześcioaktowy Groza. Niestety warunki atmosferyczne nie pozwoliły na zrealizowanie wszystkich punktów niezwykle atrakcyjnego programu, m.in. ewolucji powietrznej wielkiego balonu sterowego i balonów kulistych, z których zamierzano zrzucać na zebrane tłumy listy ulotne z reklamami i niespodziankami dla pań i panów, przekazanymi przez różne poznańskie firmy kupieckie 31 . Interesujący przebieg miała zabawa zorganizowana 7 września 1924 r. przez Związek Lotników Polskich w Poznaniu, z której zysk przeznaczono na rozwój lotnictwa polskiego. Najciekawszym punktem programu były koncerty nadawane z Londynu, Paryża, Ber

lina i innych metropolii za pomocą aparatu odbiorczego radiotelefonii, dostarczonego przez Wielkopolskie Zakłady Radio- Techniczne "Radio" w Poznaniu (ul. Gwarna 8). Sporym zainteresowaniem cieszyła się także bezpłatna loteria, w której każdy mógł uczestniczyć i wygrać różne przedmioty wystawione w trakcie zabawy w pawilonie restauracyjnym 32 . Miesiąc później (9 października) wspomniany Związek zorganizował, w ramach uroczystości propagandy lotniczej, zabawę wyłącznie dla dzieci szkolnych, które szły do parku Sołackiego z miasta w wielkim pochodzie z muzyk ą 33. Poznaniacy z pewnością długo nie mogli zapomnieć zabawy urządzonej w sobotę 13 czerwca 1925 r. na zakończenie Tygodnia Bandery Polskiej przez Oddział Poznański Ligi Morskiej i Rzecznej34. Dochód z imprezy przeznaczony był na ufundowanie statku szkolnego dla Marynarki Wojennej. Podczas zabawy na stawie zaimprowizowano bitwę morską, w rezultacie której zatopiono statek, tzw. "dretnon" , konstrukcji inż. Serwackiego, zbudowany w poznańskiej stoczni łodzi Władysława Urbaniaka (Droga Dębińska 10). Dzień wcześniej poznaniacy mogli podziwiać go na ulicach miasta podczas pochodu propagandowego z okazji Tygodnia Bandery Polskiej. "Kurier Poznański" z 16 czerwca 1925 r. w następujący sposób relacjonował przebieg wspomnianej zabawy: "Już o godz. 7 rozpoczął się koncert trzech orkiestr wojskowych i zaczęła się schodzić publiczność. Wkrótce potem saperzy zaczęli gości przewozić na pontonach, a na »wody« sołackie wypłynął pancernik zbudowany, jak wiadomo, przez inż. Serwackiego. Organizacja całej imprezy spoczywała w rękach ppułk. Górskiego z 7. Pułku Saperów. Gdy zapadł zmrok, zabłysnęły ze wszystkich stron iluminacje, poprzez staw przebiegały światła czterech projektorów, w niebo strzelały rakiety. Nastąpił świetny występ szermierzy, Ryc. 13. Pocztówka pamiątkowa wykonana na pomoście huknęły armaty. Niebawem wypożyczalni łódek w parku Sołackim, 1930 r. rozpoczęła się bitwa morska. Ze zb. Muzeum Historii Miasta Poznania.

Waldemar Karolczak

Ofiarą jej miał stać się pancernik storpedowany przez łódź podwodną. Pancernik ugodzony torpedą okrył się parą i dymem i wnet przechylił się na bok. Po wydobyciu jego na brzeg rozpoczęła się zabawa taneczna, która trwała do godz. 12". W sobotę 11 lipca 1925 r. Klub Wioślarski ,,04" w Poznaniu jako pierwszy zorganizował tzw. Wianki, podczas których odbywały się przejażdżki pięknie udekorowanymi łodziami po stawie, rzucanie wianków, koncert na wodzie i lądzie, śpiewy chóralne, występy kabaretu i tańce do rana. Staw i ogród restauracyjny były rzęsiście iluminowane 35 . Później podczas Wianków urządzano konkursy na najpiękniej udekorowaną łódź. Każdy zamawiający łódkę u właściciela restauracji parkowej, po uiszczeniu zapłaty za wypożyczenie, ozdabiał ją, oczywiście na własny koszt, kwiatami, lampionami itp., uważając jednocześnie, aby jej nie uszkodzić (dekoracje mogły być przymocowane wyłącznie drutem, pod żadnym pretekstem nie wolno było używać gwoździ). Biorące udział w konkursie łodzie musiały być zaopatrzone w świetlne napisy-godła, aby można je było zidentyfikować. Natomiast największą atrakcją na zabawie urządzonej 5 sierpnia 1926 r. przez Komitet Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej - Oddział Poznański były "tańce na wodzie", czyli na wielkim promie zmontowanym na stawie przez żołnierzy z 7. Pułku Saperów pod dowództwem majora Langnera. Ponieważ dochód z zabawy przeznaczony był na potrzeby lotnictwa polskiego, w ogrodzie restauracyjnym ustawiono samolot. W imprezie wzięli udział artyści wesołego teatrzyku "Pawie Pióro" pod kierunkiem S. Rasska 36 . Wspomniany kabaret często dawał przedstawienia na organizowanych w parku Sołackim imprezach plenerowych, a na co dzień podziwiać go można było w znanej cukierni-kawiarni "Ziemiańska" przy ul. 27 Grudnia 17.

Na łące w parku Koło Przyjaciół Harcerstwa przy 5. Poznańskiej Drużynie Harcerskiej im. ks. J. Poniatowskiego, czyli popularnej "piątce", urządzało Wielkie Kiermasze Harcerskie 37 . W niedzielę 3 czerwca 1934 r. na stawie w parku Sołackim odbył się pierwszy w Poznaniu konkurs modeli żeglarskich i wyścigi żaglówek, ślizgaczy (wtedy nazywano je ślizgowcami) i kajaków, zorganizowany przez Oddział Poznański Ligi Morskiej i Kolonialnej38 . Jedną z ostatnich imprez zorganizowanych w dwudziestoleciu międzywojennym w ramach cyklu Tydzień Polskiego Czerwonego Krzyża była urządzona 8 czerwca 1939 r. w restauracji parkowej wspaniała rewia mód 39 . Jedyną zabawą w parku Sołackim, w której oficjalnie uczestniczył prezydent miasta Cyryl Rataj ski, był Festyn Ogrodowy w lipcu 1932 roku, przygotowany przez Związek Urzędników Miejskich z prezesem Ignacym Kaczmarkiem na czele przy współudziale Dyrekcji Ogrodów Miejskich i Elektrowni Miejskiej. Cały park i ogród restauracyjny były efektownie iluminowane, po stawie pływały oświetlone lampionami "gondole", śpiewał chór "Harmonia" i grała orkiestra Towarzystwa "Bratnia Pomoc" Miejskich Zakładów Światła i Wody. Odbył się także korowód dzieci urzędników miejskich przed prezydentem C. Ratajskim, zakończony owacją na jego cześć 40 . Najbardziej znanym festynem urządzanym w parku Sołackim był tradycyjny Kiermasz Solacki, jedna z największych i najlepiej zorganizowanych regularnie odbywających się zabaw ludowych na terenie Poznania. Ich organizatorem był Komitet Budowy Kościoła na Sołaczu, zrzeszający przedstawicieli wszystkich

Ryc. 14. Paty na mostku w parku Sołackim. Fot. z 1935 r. Wł. Janisław Osięgłowski.

działających w dzielnicy towarzystw. Niezależnie od niego działał osobny Komitet Organizacyjny Kiermaszu Sołackiego (od samego początku liczył ponad 150 osób), na którego czele stał znakomity organizator Bolesław Kapela, długoletni prezes Poznańskiego Okręgu Związku Sokołów Polskich. W skład tzw. ścisłej komisji zabawowej wchodziły następujące osoby: Stanisław Maniewski, Jan Laskowski, Ludwik Pokrywka, Kazimierz Nowakowski, Józef Kisielewski, Władysław Gąsiorowski i Edward Szarata. Pierwszy Kiermasz Sołacki urządzony został 8 lipca 1928 f., a poprzedziły go Wianki zorganizowane dzień wcześniej na parkowym stawie. Wyjątkową oprawę posiadał dziesiąty, a więc jubileuszowy Kiermasz Sołacki, zorganizowany 6 czerwca 1937 r. Jego program obejmował 92 atrakcje, w tym 24 wprowadzone po raz pierwszy. Jedną z nich był występ "króla łańcuchów" - Hardiniego, który przyjechał do Poznania po kilkuletnim tournee zagranicznym 41 . Jak donosił "Kurier Poznański" z 8 czerwca 1937 r., "Zakończony o zmroku dziesiąty kiermasz na Sołaczu zgromadził przeszło 20 tysięcy uczestników. W bufetach już przed wieczorem zabrakło napoi i żywności. Kilkadziesiąt rozmaitych gier o liczne nagrody stanowiło wielką atrakcję dla szerokich rzesz uczestników kiermaszu". Oprócz wesołych i beztroskich zabaw w parku Sołackim urządzano także wielkie plenerowe przedstawienia teatralne. W 1932 roku z inicjatywy Mieczysława Rudkowskiego, dyrektora Teatru N owego w Poznaniu, zorganizowano tam teatr letni, zwany popularnie "sceną na wodzie". Jako pierwsza z cyklu przedstawień teatralnych wystawiona została komedioopera J. N. Kamińskiego

Waldemar Karolczak

Skalmierzanki. N a stawie, w niedalekiej odległości od tarasu restauracji, poznańska firma ciesielska Kobrynia wzniosła wielkich rozmiarów estradę, na której kilkadziesiąt osób wykonywało brawurowe tańce i ewolucje. Autorem dekoracji tej jedynej chyba w Polsce "sceny na wodzie" był artysta dekorator prof. Stanisław Jarocki, od wielu lat wykonujący efektowne tła plastyczne dla otwartych scen Opery i Teatru Polskiego w Poznaniu. Utrzymane w tzw. stylu polskim dekoracje do Skalmierzanek posiadały zamiast bocznych kulis ozdobione motywami ludowymi, ruchome i bardzo długie płachty sztandarowe. Ponadto pracownicy Ogrodów Miejskich, pod kierunkiem dyrektora Władysława Marcińca, ozdobili całą scenę wspaniałymi kompozycjami kwiatowymi, a niezwykle efektowne oświetlenie założyła Elektrownia Miejska. Inauguracyjne przedstawienie opery komicznej Skalmierzanki odbyło się w sobotę 6 sierpnia 1932 r. i zyskało wielkie uznanie krytyki i publiczności. Orkiestrą dyrygował B. Kubik, występował chór i balet pod kierownictwem artystycznym baletmistrza Opery Poznańskiej Maksymiliana Statkiewicza, grali ulubieńcy publiczności poznańskiej: Jadwiga Fontanówna, Maria Nochowicz, B. Folański, J. Raczkowski i inni. W "Kurierze Poznańskim" z 8 sierpnia 1932 r.

Ryc. 15. Skalmierzanki na scenie letniej Teatru Nowego w parku Sołackim.

Ilustracja z "Kuriera Poznańskiego" z 9 sierpnia 1932 r.

czytamy: "Od kilku lat już teatr w Poznaniu nie zaznał takiego powodzenia, jak w sobotę na »Skalmierzankach«. Podążyły tam procesje pieszych, długie sznury taksówek i wypełnione po brzegi tramwaje. Ruch był jak za czasów Pewuki. Kasy od razu stały się oblężone, mogło być ich sześć, a wszystkie miałyby co robić. Trudno przypuścić, aby tę »wędrówkę narodów« wywołać miały same jedynie »Skalmierzanki«, to bardzo stare i naiwne, ograne przez tysiąc ludowych zespołów amatorskich widowisko. Magnesem był tu - Sołacz zaczarowany. Kapitalny pomysł Teatru N owego urządzenia sceny wprost na wodzie, na wyspie zbitej

z desek, oświetlonej feerycznie reflektorami, nie mógł publiczności nie pociągnąć. Zastosowano skutecznie receptę: Nie chodzi publiczność do teatru, wyjdzie teatr do niej". Cena biletu wstępu na spektakl wynosiła w zależności od zajmowanego miejsca od 50 gr. do 2 zł. Aby uniknąć tłoku przy kasach, dyrekcja Teatru N owego wielokrotnie apelowała do mieszkańców miasta o wcześniejsze kupowanie biletów wstępu w siedzibie firmy Fr. Zygarłowski przy ul. Gwarnej, która prowadziła przedsprzedaż. Komediooperę Skalmierzanki wystawiono w parku Sołackim jeszcze dwanaście razy42. Wielki sukces, jaki odniosły Skalmierzanki, skłonił dyrekcję Teatru N owego do kontynuowania cyklu przedstawień w ramach teatru letniego w parku Sołackim. W następnym roku ponownie zorganizowano tam "scenę na wodzie". Tym razem odegrano komediooperę J. Kamińskiego Zabobon czYli Krakowiacy i Górale, w nowych, efektownych dekoracjach projektu F. Worsztynowicza. Premiera wspomnianej opery komicznej odbyła się w środę 2 sierpnia 1933 r. 43 W przedstawieniu umiejętnie wykorzystano naturalne warunki terenowe. Odbywające się zwykle za sceną odjazdy i przyjazdy bohaterów tutaj rozgrywały się bezpośrednio przed publicznością. Podczas akcji, która miała miejsce nad rzeką, aktorzy podpływali łódkami pod samą scenę44. Park Sołacki był ulubionym ogrodem wycieczkowym wszystkich mieszkańców miasta. W odróżnieniu od publicznych ogrodów śródmiejskich, zwłaszcza zaś niezwykle reprezentacyjnego parku Wilsona, dawał więcej swobody i możliwości nieskrępowanej zabawy. Zwłaszcza w pogodne niedziele panował tam gwar jak na jarmarku. Codziennie, jeśli tylko pogoda na to pozwalała, na obszernej parkowej łące spotkać można było mnóstwo wesoło bawiących się dzieci przebywających tam ze swoimi opiekunkami. Poznaniacy potrafili docenić naturalne piękno parku Sołackiego i z pewnością byli z niego bardzo dumni.

PRZYPISY:l W. Karolczak, Perła ogrodów poznańskich. Z dziejów parku Wilsona w dwudziestoleciu międzYwojennym, "Kronika Miasta Poznania", 3/98, s. 118-142. 2 Tenże, Parki publiczne, skwery i promenady dawnego Poznania (do 1914 r.), "Kronika Miasta Poznania", 3"'/93, s. 65-68.

3 Sprawozdanie Zarządu Stół. Miasta Poznania za czas od 1 kwietnia 1920 do 31 grudnia 1921, Poznań 1922, s. 68. 4 Sprawozdanie Zarządu... za czas od 1 stycznia do 31 grudnia 1923, Poznań 1924, s. 71, Archiwum Państwowe w Poznaniu (dalej: APP), Akta miasta Poznania (dalej: AmP), sygn.

7280, s. 357.

5 APP, AmP, sygn. 7271, ss. 282, 286.

6 Sprawozdanie Zarządu... za czas od 1 kwietnia 1932 do 31 marca 1933, s. 62.

7 Sprawozdanie Zarządu... za czas od 1 kwietnia 1936 do 31 marca 1937, s. 70.

s Sprawozdanie Zarządu... za czas od 1 kwietnia 1918 do 31 marca 1920, Poznań 1921, s. 95. 9 "Dziennik Poznański", nr 79 z 4 IV 1920 (Ogłoszenie nowych dzierżawców restauracji w parku Sołackim). 10 Książka Adresowa Przemysłu, Handlu i Rzemiosła miasta Poznania, Poznań 1925, s. 117; Księga adresowa miasta stołecznego Poznania z 1933, s. 272 (Dział II). 11 APP, AmP, sygn. 4496, ss. 35-37, 318-320.

Waldemar Karolczak

12 Ibidem, ss. 323, 326.

13 Ibidem, ss. 328-332.

14 APP, AmP, sygn. 7271, ss. 272-273, 279.

15 L. Mroczkiewicz, E. Pfabe, Opis parku Sołackiego (z planem), Kraków 1926 (odbitka z "Ogrodnictwa"). 16 F. Teodorowicz, Cuda przYrody wielkopolskiej, "Dziennik Poznański", nr 162 z 17 VII 1932, s. 5.

17 APP,AmP, sygn. 7271, s. 270.

18 APP,AmP, sygn. 7271, s. 254-255.

19 Ibidem, s. 259.

20 APP, AmP, sygn. 7271, s. 358.

21 "Dziennik Poznański", nr 159 z II VII 1936.

22 "Kurier Poznański", nr 374 z 19 VIII 1938, s. 6.

23 "Kurier Poznański", nr 248 z l VIl928 (ogłoszenie), nr 250 z 2 VIl928 (ogłoszenie), nr 260 z 9 VIl928 (ogłoszenie), nr 272 z 16 VIl928 (ogłoszenie). 24 "Kurier Poznański", nr 239 z 25 V 1928 (ogłoszenie).

25 B. Danielewski, Pewuka, [w:] Poznańskie wspominki Z lat 1918-1939, pod red. T. Kraszewskiego i T. Świtały, Poznań 1973, s. 153. 26 APP, AmP, sygn. 7271, s. 280-281.

27 Ibidem, s. 276.

28 Sprawozdanie z lO-letniej działalności orkiestry Towarzystwa Bratniej Pomocy Miejskich Zakładów Siły, Światła i Wody w Poznaniu, Poznań 1934, ss. 12, 14; "Dziennik Poznański", nr 161 z 16 VII 1932, s. 6, nr 174 z 31 VII 1932, s. 6.

29 "Kurier Poznański", nr 129 z 10 VI 1923 (ogłoszenie), nr 135 z 17 VIl923 (ogłoszenie), nr 149 z 5 VII 1923 (ogłoszenie). 30 "Dziennik Poznański", nr 118 z 25 V 1922, s. 2, nr 119 z 27 V 1922, s. 2.

31 "Dziennik Poznański", nr 197 z 31 VIII 1923, s. 3, nr 215 z 21 IX 1923, s. 3, nr 216 z 22 IX 1923, s. 3, nr 218 z 25 IX 1923, s. 3, nr 222 z 29 IX 1923, s. 3. 32 "Kurier Poznański", nr 207 z 7 IX 1924 (ogłoszenie).

33 "Lotnik". Organ Związku Lotników Polskich, nr 12/13 z l X 1924, s. 13.

34 "Kurier Poznański", nr 136 z 14 VIl925 (ogłoszenie).

35 "Kurier Poznański", nr 157 z 10 VII 1925, nr 163 z 17 VII 1925, s. 5.

36 "Kurier Poznański", nr 366 z II VIII 1926, s. 5.

37 "Kurier Poznański", nr 360 z 8 VIII 1931, s. 7, nr 356 z 6 VIII 1931, s. 7.

38 "Kurier Poznański", nr 298 z 2 VII 1930, s. 6, nr 262 z 13 VI1937, s. 8.

39 "Kurier Poznański", nr 237 z 30 V 1934, s. 6, nr 238 z 30 V 1934, s. 3, nr 241 z 2 VI1934, s. 6, nr 242 z 2 VI1934, s. 3. 40 "Dziennik Poznański", nr 129 z 7 VI1939, s. 4.

41 "Dziennik Poznański", nr 159 z 14 VII 1932, s. 4.

42 "Kurier Poznański", nr 302 z 5 VII 1928, s. 3, nr 305 z 7 VII 1928, s. 3.

43 "Kurier Poznański", nr 249 z 5 VI1937, s. 4.

44 "Dziennik Poznański", nr 172 z 29 VII 1932, s. 4, nr 173 z 30 VII 1932, s. 4, nr 175 z 2 VIII 1932, s. 5, nr 177 z 4 VIII 1932, s. 4, nr 180 z 7 VIII 1932, s. 7, nr 182 z 10 VIII 1932, s. 3 in.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr3 ; Sołacz dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry