POZNAŃSKIE SERIE WYDAWNICZE DO 1945 ROKU.
Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie
Czas czytania: ok. 42 min.Analiza zjawiska
ARTUR JAZDON
Uwagi wstępne
Historia ruchu wydawniczego w Poznaniu okresu zaborów i lat międzywojennych nie jest niestety objęta szerszymi badaniami. Brakuje nie tylko obszernych opracowań monograficznych wybranych podokresów, zjawisk czy oficyn, ale także takiej liczby opracowań problemów szczegółowych, która pozwalałaby myśleć o szybkim napisaniu monografii zagadnienia. Bez wątpienia jednym z takich problemów szczegółowych, ale nie bez znaczenia dla całego ruchu wydawniczego tych lat, jest publikowanie serii wydawniczych. Były już one przedmiotem badań, ale nie ukierunkowanych w szczególny sposób na Wielkopolskę czy Poznań. Oznacza to, że dla tego regionu zagadnienie wydawania serii nie stanowiło dotąd przedmiotu zainteresowania. Próbę opisania tego zjawiska rozpoczęto od sporządzenia kartoteki wydanych w Poznaniu serii. Przydatne okazały się wówczas katalogi wydawców, ówczesna prasa, a także katalogi bibliotek poznańskich oraz Biblioteki Narodowej. Wykorzystano oczywiście Katalogpolskich wydawnictw seryjnych i biblioteczek szkolnych w układzie alfabetycznym według tytułów, wydany w Warszawie w 1938 roku, Polskie serie literackie iparaliterackie 1901-1939, opracowanie autorstwaA. Jędrych, wydane w dwóch częściach w Łodzi w 1991 roku, oraz opracowania przygotowane przez J. Dunina i współpracowników (Polska powieść zeszYtowa. Materiały bibliograficzne, Wrocław 1978 i Polskie powieściowe serie zeszYtowe. Materiały bibłiograficzne, Łódź 1984). Przeanalizowano dorobek poszczególnych wydawnictw, wykorzystując np. opracowanie B. Żyndy Bibliografia wydawnictw Księgarni św. Wojciecha 1895-1969, wydane w Poznaniu w 1970 roku, oraz skorzystano z kartoteki sporządzonej przez zespół opracowujący bibliografię polską lat 1901-39 w Bibliotece Narodowej. Niestety, jak dotąd nie stanowiły przedmiotu szczegółowej
· analizy poszczególne serie wydawnicze czy dorobek w tym zakresie konkretnych wydawców. Wskazywano w różnych opracowaniach na dużą wartość, ciekawą stronę edytorską czy obszerność takich serii, jak Biblioteka Laureatów Nobla, Cuda Polski CzY też Dla wSzYstkich, lecz nie doczekały się one obszerniejszych, krytycznych analiz. Seria wydawnicza, to - zgodnie z encyklopedyczną definicją - wydawnictwo ciągłe, którego poszczególne tomy są dziełem różnych autorów i posiadają własny tytuł, ukazują się nieregularnie, a związane są tytułem serii, przeważnie ciągłą numeracją oraz ustaloną szatą graficznąl. Aniela Morawska serią wydawniczą nazywa realizację założeń programowych wydawcy, wyrażoną w postaci publikacji szeregu druków zwartych o wspólnej nazwie i wspólnych cechach opracowania graficzneg0 2 . Janusz Dunin, omawiając rozwój cech wydawniczych polskiej książki literackiej XIX i XX wieku, wiele miejsca poświęcił seriom i cyklom wydawniczym 3 . W konkluzji swych rozważań wśród serii wydawniczych tego okresu wyróżnia trzy ciągi: l. Serie, których tomy stanowiły normalne, standardowe książki, mogące w oderwaniu od serii być odbierane jako samodzielne publikacje, nie wymagające komentarza. 2. Serie o formatach zminiaturyzowanych, zeszytowych, odbiegających od obiegowego pojęcia książki. (Składały się z małych zeszytów, zawierających zwykle od 32 do 64 stron, adresowanych głównie do gorzej sytuowanych grup społecznych i sprzedawanych po niskiej cenie. Ich forma nie przesądzała jednak o charakterze zawartego w nich tekstu, który mogły stanowić zarówno arcydzieła, jak i treści brukowe). 3. Serie składające się z form innych (rzadziej stosowanych), głównie większych, o druku dwuszpaltowym, zbliżonych swą konstrukcją do numeru czasopisma. Te charakterystyczne dla 2 poło XIX w. wydawnictwa pozwalały na kilkunastu kartkach zmieścić pełen tekst standardowej książki. Każdy z tych rodzajów wydawnictw seryjnych różnił się więc nie tylko formą zewnętrzną, ale i ceną, przewidywanym kręgiem odbiorców, a także w pewnym stopniu charakterem tekstu. Prowadząc badania nad seriami poznańskimi, starano się rejestrować wydawnictwa charakteryzujące się swoistymi cechami serii wyszczególnionymi we wszystkich właściwie powyższych definicjach. Interesowały nas bowiem i te, których poszczególne tomy zawierały dzieła wielusetstronicowe, jak i kilkustronicowe małoformatowe broszurki. Rejestrowano serie wydawane pod wspólnymi, uwidocznionymi na stronach tytułowych nazwami, jak i te, w przypadku których o przynależności do serii informowały tylko wspólne cechy opracowania graficznego lub - przy braku tego elementu - ciągła numeracja, a także informacje zawarte we wstępach, zakończeniach czy anonsach wydawcy. Jako ostatnią grupę można wyróżnić bezpłatne dodatki do różnych tytułów prasowych ukazujących się wówczas w Poznaniu. Dążono do sporządzenia maksymalnie pełnego zestawu wydawnictw seryjnych ukazujących się w Poznaniu do 1945 roku, jak i uzyskania kompletności wewnątrz każdej serii, czego nie udało się zrealizować. Mimo znacznych wysiłków i przeszukania znacznej liczby źródeł nie udało się
Artur Jazdon
w wielu przypadkach ustalić pojedynczych, a w niektórych przypadkach większej liczby tytułów wydanych w ich ramach.
Serie w ofercie wydawców poznańskich
W Wielkopolsce serie pojawiły się stosunkowo wcześnie. Dla potrzeb niniejszego opracowania cały badany okres podzielono na cztery podokresy. Pierwszy z nich obejmuje lata do 1850 roku. Zarejestrowano w nim piętnaście serii, w ramach których ukazały się 74 tomy. Biorąc za punkt wyjścia fakt, iż pierwsze serie pojawiły się w Poznaniu w latach 20. tego wieku, łatwo wyliczyć, że wspomniane serie, ukazując się w ciągu trzydziestu lat, nie stanowiły wyraźnego akcentu w ówczesnej produkcji wydawniczej tych ziem. Jakbowiem mm» u 'jmru J wyliczono, wydano tu wówczas przeszło 1200 druków, tak więc te ukazujące się w ramach serii stanowiły zaledwie 6 proc. całej produkcji, czyli przeciętnie w roku ukazywały się tylko dwa tomy tych wydawnictw. Statystycznie rzecz ujmując, w ramach każdej serii ukazały się tylko cztery tomy, co także obniża ocenę ich znaczenia tak jako zjawiska na rynku wydawniczym, jak i użytkowego znaczenia dla czytelników. Dla pełni obrazu trzeba jednak dodać, że faktycznie obok 12 serii, które liczyły od jednego do trzech tomów, w tym okresie ukazywała się na przykład wydawana w latach 1840-54 przez E. Raczyńskiego 21- tomowa seria Obraz Polaków i Polski w XVIII wieku... czy tego samego wydawcy 16-tomowa edycja Biblioteka klasyków łacińskich najęzyk polski przełożonych, ukazująca się we Wrocławiu i Poznaniu >
3uc InMfootpttgnJtmi> «jkii @jpijml« IK82
W Sv'MttjWfaftcil
6fftntli$cn
DrAfuitrj
«sit
B. 3cl<<!!tt @ A t u! Aeirifttf,
, k OM!jm.wit M A t t ta imait K« mm>
£*«».
B , e. . , T c" " Ryc. 1. Strona tytułowa pracy 1. S. Kaulfussa Zur Antiidigung... z 1822 r., najstarszej zarejestrowanej serii poznańskiej Monarchie und Schulew latach 1837-45. Nie były one
, . . " najwcześniejszymi próbami wydawnictw seryjnych podjętymi w Wielkopolsce. Pierwszeństwo należy przyznać niemieckojęzycznemu wydawnictwu Monarchie und Schule, w ramach którego w roku 1822 wydano tylkojeden tom oraz serii wydawnictw nutowych K. Simona zatytułowanych Terpsichore, ukazujących się w połowie lat 20. Na szczególną uwagę zasługuje również zrealizowana jeszcze w roku 1830 przez K. Pompejusza lO-tomowa Biblioteka konwersacyjna... W całym okresie dominowały serie literackie i historyczne. Oprócz wspomnianej uprzednio pozostałe wydawnictwa przynosiły dzieła napisane w języku polskim. Kolejny z wydzielonych podokresów, tj. lata 1851-1900, w globalnej produkcji wydawniczej całej Wielkopolski charakteryzuje się także swoistymi cechami. Rok 1851 stanowi w dziejach tutejszego ruchu wydawniczego wyraźną cezurę bibliologiczną, spowodowaną wprowadzeniem nowych przepisów cenzuralnych i proceduralnych, które przyniosły w konsekwencji w ciągu całego dziesięciolecia spadek produkcji wydawniczej. Przeciętnie ukazywało się wówczas w Poznaniu rocznie ok. 120-140 druków, dopiero w latach 60. odnotowujemy gwałtowny jej rozwój zamykający się produkcją roczną rzędu 200-250 tytułów. Po spadku produkcji w latach 70. wzrasta ona następnie systematycznie, zamykając się w końcu wieku liczbą 200 druków rocznie. Łącznie w omawianym okresie 5wydano w Poznaniu ok. 7-8 tys. tytułów 9 . Umiejscawiając na tej płaszczyźnie wydawnictwa seryjne, musimy stwierdzić, że nadal zajmowały one dość skromne miejsce. Dla tego bowiem okresu zarejestrowano 41 serii, w ramach których wydano niecałe 500 woluminów. Przy czym należy zaznaczyć, iż część z nich ukazała się już po 1900 roku. Jednak, mimo że statystycznie ujmując sytuacja nie zmieniła się zasadniczo w stosunku do lat poprzednich, serie stały się zjawiskiem bardziej widocznym na rynku wydawniczym i czytelniczym. Świadczą o tym nie tylko ówczesne recenzje (przytoczone w ostatnim podrozdziale), ale i fakt, iż praktycznie co roku ukazywało się J J Tkolejne nowe wydawnictwo seryjne. N adal było wśród I J ZBIÓR
UAJCRLMLBISCTC» I STAISZAMZTCW
RYMOTWOR€6W POLSKICH Z WIEKU XVI. i XVII.
JÓZB&A
MUCZX(»r$jaM9Q.
*«»«1.
RłTW* StJKO**JA Sgf.ł.
1 8 2 7
-, "
. ,
Ryc. 2. Strona tytułowa jednej z najstarszych serii poznańskich z autografem znanego lekarza Ludwika Gąsiorowskiego
Artur Jazdon
nich wiele takich, które kończyły swój żywot po jednym, dwóch czy trzech tomach (23 przypadki), jednak równocześnie ukazywało się sporo wydawnictw wielotomowych, co sprawiło, iż przeciętnie każda z wydanych wówczas serii liczyła przeszło 10 tomów. Rozszerzył się również znacznie ich zakres tematyczny. N adal dominowały serie literackie, na drugie miejsce wysunęły się wydawnictwa religijne, po nich dopiero następowały publikacje historyczne, sporo było serii teatralnych i społecznych. Charakterystyczne jest również to, że - tak jak w okresie poprzednim - tylko jedna wydawana była w języku niemieckim, pozostałe w języku polskim. Kolejny podokres to lata 1901-18, a więc okres dość krótki, ale charakteryzujący się ważnymi wydarzeniami politycznymi nie zawsze pozytywnie wpływającymi na działalność wydawniczą. Dla tych lat zarejestrowano 53 serie, z których dwie stanowiły kontynuacje tytułów ukazujących się uprzednio, a 51 to tytuły nowe na rynku wydawniczym, z których trzy kontynuowano również w następnym z badanych okresów. W ramach tych wydawnictw ukazało się blisko 500 tomów, co pozwala wyliczyć, że przeciętnie każda z tych serii liczyła około dziesięciu tomów. Dokładna analiza spisu wydanych wówczas serii pozwala również zaobserwować, że mniej było wśród nich procentowo wydawnictw zamykających się liczbą 1-3 tomów, gdyż odnotowano tylko 23 takie przypadki. W każdym roku ukazywały się trzy serie, co jest wynikiem daleko odbiegającym od wyliczeń dla okresów poprzednich. Jeśli odwołamy się raz jeszcze do uprzednio przytoczonych wyliczeń produkcji wydawniczej okresu zaborów, to okaże się, że w latach 1901-18 ukazało się ok. 3 tys. tytułów. Oznacza to, że odsetek serii w globalnej produkcji wydawniczej osiągnął poziom 15 proc, a więc znacznie wyższy niż w latach poprzednich. Można więc powiedzieć, że w tym okresie stały się one zjawiskiem widocznym. Znacznie wzrosła liczba serii niemieckojęzycznych. Nadal na pierwszym miejscu utrzymały się serie literackie, jednak ich udział w całej produkcji wydawnictw seryjnych uległ wyraźnemu zmniejszeniu, podobnie jak zmalała liczbowa różnica pomiędzy nimi a seriami społeczno-politycznymi, które wysunęły się na drugą pozycję, i dalej religijnymi, historycznymi i teatralnymi. Charakterystyczne są również dla tego okresu - do czego jeszcze powrócimy - zmiany w "obozie" wydawców serii, który uległ poważnemu rozszerzenIU.
Lata 1919-45 to okres wyraźnie zamknięty, z oczywistą cezurą wewnętrzną roku 1939. Praktycznie można by omawianie zjawiska publikowania serii w Poznaniu zamknąć na tej dacie, jednakże z uwagi na fakt, że w okresie wojny ukazało się tu również kilka serii, w tym wydawnictwa stanowiące kontynuacje przedwojennych serii niemieckojęzycznych, postanowiono objąć badaniami i te kilka lat. Jak wylicza Piotr N owak, w latach 1922-37 wydano w Poznaniu przeszło 11 tys. tytułów, co daje przeciętnie 750 tytułów w roku 10. Przyjmując to za podstawę uogólnienia, można wyliczyć, że w latach 1919-39 wydano w Poznaniu ok. 15 tys. tytułów. Dla interesujących nas wydawnictw seryjnych omawiane lata stanowią więc okres niebywałego rozwoju, gdyż zarejestrowano ich łącznie 291, a w ich ramach przeszło 2 tys. 300 tomów. Przeciętnie więc w każdym roku ukazywało się tu 15 różnych serii, przynoszących czytelnikom przeszło 110 tomów. W całej ówczesnej produkcji wydawniczej zajęły one blisko 15 proc, stały się więc poważnym zjawiskiem. Temu szczególnemu rozkwitowi rynku wydawniczo-księgarskiego sprzyjał fakt wyzwolenia działalności wydawniczej w Polsce z wielu krępujących ją uprzednio za sprawą zaborcy więzów. Rozwijały się instytucje, towarzystwa oraz organy administracji państwowej czy samorządowej, szkolnictwo, oświata publiczna i kultura, zmniejszał się analfabetyzm, a rosło zapotrzebowanie na słowo pisane. Stało się możliwe czy wręcz konieczne podjęcie nowych tematów. W Wielkopolsce, a szczególnie w Poznaniu sprzyjało temu dodatkowo lepsze niż gdzie indziej przygotowanie ogółu mieszkańców do ich odbioru. Bezpośrednim wydawcą wielu publikacji, w tym także serii wydawniczych, stał się nowo uruchomiony Uniwersytet, ale jego pracownicy, studenci i absolwenci pisali i publikowali również poza nim. Wokół Uniwersytetu kwitło życie naukowe i kulturalne, rosło zapotrzebowanie na literaturę tak naukową, jak i popularnonaukową oraz literaturę piękną. Pojawiło się wiele nowych wydawnictw i księgarń pragnących te rosnące oczekiwania zaspokajać. A ponieważ wydawcom zależało na zdobyciu czytelnika, ugruntowaniu swojej pozycji na rynku i zmniejszeniu ryzyka wydawniczego, wiele ze swoich produktów umieszczali w ramach serii, licząc, że w ten sposób pomyślniej rozwiążą wspomniane problemy. Przeciętnie w ramach każdej z wydanych wówczas serii ukazało się tylko 8 tomów, a więc mniej niż w dwóch poprzednio omówionych okresach. Wynika to z faktu, że takjak chętnie podejmowano wydawnictwa seryjne, tak też w wielu wypadkach szybko je kończono. Odnotowano bowiem dla tego okresu aż 67 serii zakończonych najednym tomie, 36 na dwóch i 35 na trzech tomach. Tak więc blisko połowę z wydanych wówczas wydawnictw seryjnych należy zaliczyć do tych, które nie zostały zaakceptowane przez odbiorców lub których wydawcom nie starczyło pomysłu czy sił na ich kontynuowanie. W takiej skali tego zjawiska nie obserwowaliśmy w żadnym z poprzednich okresów. Mogło to być nie tylko wynikiem konkurencji na rynku, ale i faktu podejmowania się trudów ich przygotowywania i publikowania przez wielu przypadkowych wydawców czy osoby i instytucje traktujące te zadania jako zajęcie dodatkowe. Dużym zmianom, polegającym na znacznym rozszerzeniu oferty, uległ również zakres tematyczny publikowanych wówczas serii.
Wydawcy serii
Spojrzenie na to, kto podejmował się wydawania serii, daje ciekawe wyniki.
W pierwszym z wyznaczonych podokresów w grupie tej znajdujemy prawie wyłącznie wydawców "zawodowych", a więc księgarzy (W. Stefański 4- krotnie, pozostali pojedynczo, np. K. Pompejusz, E. Giinther, J. Lange, A. Wojkowski, K. Reyzner), E. Raczyńskiego (4-krotnie) oraz nauczycielaj. Muczkowskiego, także kilkakrotnie w swoim życiu podejmującego się zadań wydawcy. W podokresie drugim, obejmującym lata 1851-1900, niewiele się w tym zakresie zmienia, gdyż nadal blisko 90 proc. serii wydała ta sama grupa osób. Ale w tym czasie już 3-krotnie jako wydawca serii występuje redakcja miejscowego czasopisma (ga
Artur Jazdonzet y) , a raz pojawia się w tej roli stowarzyszenie społeczne. Lata 1901-18 przynoszą rewolucję w tym względzie, która pogłębia się w ostatnim z badanych podokresów. Otóż udział zawodowych wydawców w publikowaniu serii spada odpowiednio do 55 proc. i 41 proc, wzrasta do 12,5 proc. i 10,5 proc. udział redakcji czasopism, a do 25 proc. i 26 proc. różnego rodzaju towarzystw. Wyraźnie przy tym w latach 1919-45 wzrasta w tej grupie udział towarzystw naukowych, np. Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W charak - terze wydawców występują także, jako liczące się, partie polityczne (blisko 2 proc.) oraz kościół (4 proc. w ostatnim okresie) .
Z B I O II
DRAMATYCZNY
UŁOŻONY i WYDANY <Da
TEATRU AMATORÓW
POZNANIU.
prze«
EDWARDA RACzyŃSKIEGO.
Ł l.
w P02SIOT, Brakami aa Gurtrnrneli <$* *. · $$' mm*
W latach 1919-45 lista wydawców serii poszerza się niewspółmiernie do okresów poprzednich, gdyż oprócz wymienionych odnotowujemy tu wzrost aktywności władz miasta, kuratorium oświaty, pojedynczych szkół, związków zawodowych, zrzeszeń przedsiębiorców i innych, choć oczywiście w mniejszym zakresie. Takie przesunięcie środka ciężkości i przejęcie dominującej roli w wydawaniu serii przez instytucje, stowarzyszenia czy osoby nie zajmujące się zawodowo wydawaniem książek, świadczy dobitnie o tym, jak zmieniało się wśród przedstawicieli tych grup podejście do znaczenia słowa pisanego dostarczanego systematycznie swym sympatykom, zwolennikom czy członkom. Wydawnictwa seryjne, dostarczane w określonych z reguły odstępach czasu, w tej samej szacie graficznej, cenie, tym samym torem kolporterskim lepiej nadawały się do prowadzenia pracy oświatowej, narodowej czy nawet gospodarczozawodowej niż wydawnictwa innego typu. Wiążąc to zjawisko ze strukturą tematyczną wydawanych prac, zaobserwujemy je jeszcze ostrzej.
Ryc. 3. Strona tytułowa serii Zbiór dramatyczny... wydawanej nakładem Edwarda Raczyńskiego
Język publikacji
Patrząc na języki, w jakich zostały wydane interesujące nas publikacje, widzimy, że udział wydawnictw w języku polskim jest znacznie wyższy (w okresie do 1918 roku) niż wyliczony dla całej produkcji wydawniczej badanych lat. Tylko bowiem co dziesiąta seria wydawana była w innym języku niż narodowy (podczas gdy dla całej produkcji wydawniczej tego okresu ich odsetek jest stosunkowo wysoki i wynosi 16 proc, bez wydań dwujęzycznych stanowiących kolejne 27 proc.)l1. Charakterystyczne jest również to, że wszystkie wydawnictwa zaliczone do tej grupy to wydawnictwa niemieckojęzyczne z wyjątkiem jednej serii polsko-łacińskiej. W ostatnim okresie, tj. w latach 1919-45, sytuacja ulega pewnej zmianie. O ile odsetek serii obcojęzycznych spada do 6 proc, to rozszerza się znacznie wśród nich udział innych języków niż niemiecki. Serii wydanych w tym języku spotykamy 13, ale pojawiają się obok niego pojedyncze serie: francusko-, angielsko-, łacińskojęzyczne oraz polsko-łacińska i polsko-łacińsko- niemieckoj ęzyczna.
Mimo że liczbowo najwięcej serii niemieckojęzycznych wydano w ostatnim z wydzielonych podokresów, to procentowo największy udział miały one wśród serii wydawanych w latach 1901-18, stanowiąc wówczas blisko 20 proc, gdy uprzednio tylko 6 proc. i 2 proc. Taka sytuacja powstała w dużej mierze w wyniku uaktywnienia się wydawców prowincjonalnych, a także wkroczenia wydawnictw seryjnych na nowe zakresy tematyczne, co świadczy o większym zapotrzebowaniu na te wydawnictwa mieszkających tu Niemców, uaktywnieniu się towarzystw i instytucji niemieckich, a także lokalnej administracji.
Struktura tematyczna
W kolejnych podokresach serie grupowano w 7, 11, 18 i 29 grup tematycznych. W pierwszym z nich dominowały serie literackie (41 proc) przed historyczno-biograficznymi (23 proc.) oraz religijnymi i muzycznymi (po 12 proc). Uzupełniały je serie: pedagogiczna i rozrywkowa. W latach 1851-1900 ten zestaw, w którym serie literackie zajęły już tylko 28 proc, historyczno-biograficzne 15 proc, religijne 15 proc, a muzyczne 4 proc, został poszerzony przede wszystkim o serie: teatralne (12 proc), społeczne (8 proc), popularnonaukowe o zróżnicowanej tematyce wewnętrznej (6 proc.) i rolnicze (4 proc). W trzecim z wyodrębnionych podokresów, w latach 1901-19, pojawiły się jako nowe serie o tematyce: społeczno-politycznej (11 proc), oświatowej (9 proc), politycznej (7 proc), gospodarczej (5 proc.) i medycznej (3,5 proc), podczas gdy udział dominujących uprzednio serii zmniejszył się, np. literackich do 14 proc, historycznych do 7 proc, religijnych do 11 proc, a teatralnych do 9 proc. W mniejszym zakresie pojawiły się tu jako nowe serie o tematyce prawnej, filozoficznej, wojskowej, zawodowej i turystyczno-sportowej. W latach 1919-45 do występujących uprzednio serii doszły następujące: biologiczna, geograficzna, socjologiczna, techniczna, podróżnicza i krajoznawcza. Charakterystyczne jest również to,
Artur Jazdonże w tym okresie pojawiły się wydawnictwa o charakterze naukowym, co wiązać należy głównie z rozwojem funkcjonującego w Poznaniu Uniwersytetu. Ogólnie w całym badanym okresie udział głównych grup tematycznych przedstawia się procentowo w globalnej ofercie wydawnictw seryjnych następująco: literackie 18,6 proc, religijne 13,6 proc, historyczno-biograficzne 12,1 proc, teatralne 5 proc, gospodarcze i ekonomiczno-rolnicze 5 proc, społeczne 4,9 proc, pedagogiczne 4,5 proc, muzyczne 4,3 proc, społeczno-polityczne 3.6 proc, medyczne 3,4 proc, rolnicze 3,4 proc, oświatowe 2,9 proc, polityczne 2.7 proc, pozostałe (15 grup) 16 proc.
Oczywiście należy być świadomym, że próba tak szczegółowego podziału (np. społeczne; społeczno-polityczne; polityczne) niesie ze sobą pewne ryzyko, gdyż nie zawsze wszystkie tytuły danej serii można tak jednoznacznie przyporządkować. Decydowano się więc na zaliczanie serii do tego działu, do którego tematycznie zaliczono większość należących do niej tytułów. Grupując na przykład wymienione powyżej, można powiedzieć, że zajęły one łącznie 11,2 proc, oświatowo-pedagogiczne i społeczno-wychowawcze 8,6 proc, teatralno-muzyczne 9,3 proc, a gospodarcze i ekonomiczno-rolnicze z rolniczymi 8,4 proc. Dominacja takich grup, jak literatura, historia, religia, oświata i wychowanie, sprawy społeczno-polityczne i gospodarczo-rolnicze jest zupełnie zrozumiała i wynika - jak zobaczymy - z motywacji podejmujących trudy wydawnicze edytorów czy redaktorów, jak i głównych priorytetów stawianych przed literaturą polską w okresie zaborów czy pierwszych lat niepodległości, a także zapotrzebowania rynku. Dla ostatniego okresu znamienny jest na przykład fakt spadku udziału serii oświatowych czy społeczno-politycznych, a znacznego wzrostu serii o tematyce prawniczej (90 proc. z nich ukazało się właśnie w tym okresie). Indeks autorów wydawanych w ramach serii prac - po odrzuceniu prac anonimowych, których stosunkowo dużo odnajdujemy szczególnie w grupie wydawnictw społeczno-politycznych, oświatowych, wychowawczych czy religijnych - liczy przeszło 1500 nazwisk. Mniej niż 230 z nich to autorzy trzech i więcej opublikowanych utworów. Pozostali, stanowiący przeszło 80 proc. zarejestrowanych, wydali tylko jedną lub dwie prace. W stosunku do większości z nich powtórzyć można to, co Barbara Wysocka napisała w odniesieniu do autorów prac literackich wydanych w ramach serii w okresie międzywojennym - iż trudno dziś ich nazwisk szukać w encyklopediach, leksykonach czy słownikach 12 . Jest to oczywiście szczególnie trafne w odniesieniu do literatów. Wśród autorów publikacji polityczno-społecznych, oświatowych, wychowawczych czy rolniczo-gospodarskich spotykamy dziś nic nie mówiące nazwiska. Przykładem niech będzie tu chociażby Karol Mroczkiewicz, skromny nauczyciel z Lwówka wydający broszury z zakresu nauk ekonomicznych i przyrodniczych czy podobni jemu S. Bendlewicz i S. Samuiski.
Oczywiście wśród autorów publikowanych w seriach utworów spotykamy i nazwiska uznanych pisarzy, uczonych czy ważnych postaci ówczesnego życia społeczno-politycznego. Do pierwszej grupy należą na przykład wszyscy autorzy publikowani w ramach Biblioteki Laureatów Nobla czy Biblioteki Arcydzieł Literatury. Wśród uczonych dużą grupę - szczególnie w ostatnim podokresie - sta
nowią profesorowie Uniwersytetu Poznańskiego publikujący swe prace w ramach serii naukowych, ale i popularnonaukowych, np. Edward Taylor czy Wiktor Schramm. W ramach wydawnictw teologicznych i filozoficznych wydawano utwory Ojców Kościoła, wybitnych myślicieli lat przeszłych. Autorami należącymi do trzeciej grupy są Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Józef Dowbor- Muśnicki, Wojciech Trąmpczyński czy nawet Benito Mussolini. Do postaci znanych w Poznaniu i w Wielkopolsce należeli wówczas bez wątpienia: Stanisław Adamski, Walerian Adamski, Wanda Brzeska, Anna Domańska, Michał Howorka, Roman Szymański, Felicja Żurowska czy przedstawiciele rodzin Brossów, Leitgeberów, Rzepeckich, Żychlińskich. W indeksie autorów odnajdujemy również nazwiska osób, które dopiero po 1945 roku stały się powszechnie znane, np. Zdzisława Grota, Witolda Jakóbczyka czy Stefana Wyszyńskiego.
Inne problemy wydawniczo-edytorskie
Do zespołu powyższych problemów zaliczyć należy głównie zagadnienia związane z wysokością nakładów i cenami oraz standardem wykonania. Najwięcej danych dotyczących wysokości nakładów zdołano pozyskać w odniesieniu do serii literackich. Odnajdujemy tu zarówno sławną Bibliotekę Studwudziestu, której nazwa nawiązywała do przyjętej wysokości nakładu, czy Bibliotekę Promu, w ramach której wydawano tomiki poetyckie w nakładzie 200-300 egzemplarzy. Z drugiej strony pewne tomy serii Dla Wszystkich wydawano w bardzo wysokich, bo 50-tysięcznych nakładach. Odrzucając te skrajne, można powiedzieć, że w większości przypadków nakład serii literackich wahał się w granicach 3-5 tys. (wyliczona dla 20 przypadków średnia wyniosła 3 tys. 600 egzemplarzy).
Równie dużo danych posiadamy dla serii religijnych czy religijno-wychowawczych. Tu najniższy z uchwyconych nakładów wynosił 500 egzemplarzy, a najwyższy 8 tys. Średnią dla całej grupy wyliczono na 3 tys. 200 egzemplarzy. Warto przy tym powiedzieć, że nie zauważono drastycznych różnic w wysokości nakładów w poszczególnych podokresach. Trzecią grupę, w przypadku której zebrano dość dużą liczbę danych na temat faktycznych wysokości nakładów, stanowi literatura historyczna i biograficzna. W tym wypadku różnice są także dość znaczne, gdyż nakłady wahają się od 125 egzemplarzy w przypadku serii z zakresu historii sztuki do 15 tys. w przypadku popularnych serii biograficznych. Wydaje się jednak, że w omawianym wypadku nakłady serii (przy średniej wyliczonej bez odrzucania skrajnych wielkości na 2 tys. 400) rzadko przekraczały poziom 1500 egzemplarzy. Miało to miejsce w przypadku serii historyczno-politycznych oraz biograficznych. W pozostałych grupach dziedzinowych mamy zbyt mało konkretnych danych, aby próbować wyliczać średnie. Można więc jedynie powiedzieć, że dla pozostałych 49 ustalonych przypadków średnia lekko przekroczyła 2 tys. egzemplarzy. Najwyższe nakłady dotyczyły oczywiście serii mogących liczyć na największe zainteresowanie czytelników, to jest: podróżniczej, społeczno-politycznej, teatralnej. W ostatnim okresie w dość wysokich, bo liczących 3 tys. egzemplarzy nakładach wydawano na przykład dwie serie z zakresu prawa.
Artur Jazdon
Na podstawie zebranych danych można więc pokusić się jedynie o bardzo ogólne stwierdzenie, że przeciętne nakłady wydawnictw seryjnych oscylowały w granicach 2-5 tys. egzemplarzy. W przypadku cen jeszcze trudniej odpowiedzieć na pytanie, jak kształtowały się one w porównaniu z wydawnictwami nieseryjnymi. Pobieżne spojrzenie na ten problem zdaje się potwierdzać wyrażane przez wydawców opinie, że ceny tych pierwszych były przeciętnie nieznacznie niższe. Ważniejsza w tym wypadku była chyba jednolita cena dla poszczególnych tomów, co było ważne szczególnie wówczas, gdy pewne tomy w ramach serii wykraczały daleko poza średnią objętość pozostałych. Problem dalszych wydań prac publikowanych w ramach zarejestrowanych serii nie został do końca zbadany. Mimo to zebrane informacje pozwalają stwierdzić, iż 35 serii w całości lub w części doczekało się kolejnych wydań. Dotyczy to oczywiście serii literackich (9 stwierdzonych przypadków), religijnych (8), teatralnych (6), historycznych (5), społecznych (4), ale i w pojedynczych przypadkach serii prawnej, sportowej czy technicznej. Standard wykonania edytorskiego wydawnictw seryjnych należy ocenić również jako bardzo zróżnicowany. Większość z nich stanowiły druki w miękkiej oprawie, drukowane na średniej klasy papierze, dość oszczędnie, tj. ze stosunkowo małym marginesem i interlinią, z reguły bez ilustracji, zdjęć. Najgorzej oczywiście pod tym względem prezentują się serie stanowiące dodatki do tytułów prasowych czy też te zaliczone do grup wydawnictwo tematyce politycznej i społecznej. Były to z reguły kilkustronicowe , tanie, szybko dezaktualizujące się wydawnictwa, często drukowane bez okładki, wyłącznie z tytułem nagłówkowym, kolportowane wewnętrznie poza obiegiem księgarskim. Oczywiście odnajdujemy wśród serii również takie, które dalece wykraczają poza przeciętny standard edytorski ówczesnych druków. Sztandarowym przykładem są Cuda Polski R. Wegnera, ale poziom edytorski innych serii wydawanych przez tego wydawcę, jak i np. przez Księgarnię św. Wojciecha, oceniać należy jako wysoki. Ważne jest to, że w żadnym znanym przypadku ich produkty - nawet te mające jak najbardziej popularny charakter - nie schodziły poniżej pewnego przyjętego poziomu. Odgrywało to niebywale ważną rolę w wyrabianiu u odbiorców wrażliwości na estetykę druku i służyło pośrednio podnoszeniu przeciętnego poziomu edytorskiego, do którego musieli dostosowywać się inni wielkopolscy nakładcy. Poznając z autopsji znaczną część z wydanych edycji seryjnych, można pokusić się o stwierdzenie, że nie były one wydawane przeciętnie gorzej niż inne druki, a w części przypadków nawet staranniej. Sprzyjała temu zapewne tak charakterystyczna dla wydawnictw seryjnych dbałość o jednolite opracowanie graficzne, mające zachęcić czytelników do kupowania kolejnych tomów.
Motywacje wydawnicze
Trudniej zainteresować publiczność cyklem niż jedną publikacją. Wydawnictwo seryjne było opłacalne oczywiście dla wydawcy w przypadku, kiedy zdołał
on do swej inicjatywy od początku przekonać potencjalnych nabywców. W przeciwnym razie, o ile zainwestował już w przygotowanie kolejnych tomów, mógł ponieść znaczne straty. Stąd wydawać się może, iż każdej próbie wypuszczenia serii powinna towarzyszyć dość staranna jej reklama wyjaśniająca motywy jej publikowania, cele i zadania, jakim ma według wydawcy służyć oraz zapowiedź tego, czego odbiorca może oczekiwać w kolejnych tomach. Jednak mimo że większość serii poznano z autopsji, w niewielkiej części z nich natrafiono na wypowiedzi wydawców na interesujące nas tematy. Nie uzupełniają tych braków również ich wypowiedzi czy anonse zamieszczone w ówczesnej prasie, choć zapewne dalsze poszukiwania źródłowe pozwoliłyby znaleźć dodatkowe informacje. Być może jednostkowych odpowiedzi udzieliłoby przejrzenie np. korespondencji wydawców czy redaktorów. W tym przypadku mielibyśmy jednak do czynienia nie z informacją jawnie skierowaną do odbiorcy, któremu była przede wszystkim potrzebna, ale do innego wydawcy czy redaktora, a więc nie ogólnie dostępną. Oczywiście istniały serie, na przykład wydawane przez stowarzyszenia, skierowane głównie do członków i sympatyków i realizujące jego statutowe cele, które takich wyjaśnień wstępnych nie wymagały. Stanowiły one jednak tylko jakiś procent wszystkich wówczas opublikowanych serii. Można więc wówczas zadać sobie pytanie, czy zaniedbanie tego właśnie typu reklamy czy wyjaśnienia motywów wydawania serii i stawianych przed nimi do realizacji celów nie stało się główną przyczyną wspominanego już uprzednio faktu stosunkowo krótkich żywotów dużej części z podejmowanych inicjatyw.
Główne motywy wydawania serii ujawniali w konkretnych, poznanych przypadkach ich edytorzy. W odniesieniu do serii zaliczonych głównie do nurtu pedagogiczno-wychowawczych zwracano uwagę na brak odpowiedniej literatury tego typu. Już w 1845 roku Walenty Stefański na łamach wydawanego przez siebie czasopisma Obrona Prawdy pisał, iż nauki szkolnej nie można ograniczać - jak to się działo powszechnie - do 12. czy góra 14. roku życia, lecz dzieci powinny uczyć się nadal w szkołach niedzielnych, którym w pracy pomagać mają czytelnie. Tych jest ciągle za mało, a w dodatku brak dla ich odpowiednich książek. Chcąc temu zaradzić, postanowił wydawać Tanią biblioteczkę katolicką dla ludu i młodzieżY]2. Wiele lat później, już w zmienionych warunkach polityczno-społecznych, wydawca Zbioru podręczników dla szkól przemysłowo dokształcających i rzemieślniczYch, pisał, iż odrodzona ojczyzna wymaga wysiłków ku podźwignięciu i uzdrowieniu. Osiągnąć to będzie można, gdy każdy będzie dobrze wykonywał swe obowiązki, a nauczyć tego może szkoła. Ta z kolei sprosta temu zadaniu, gdy wyposaży się ją w odpowiednie podręczniki, co jest celem tego wydawnictwa 14 . Podobnie brak odpowiednich podręczników dla adeptów reprezentowanego przez wydawcę serii zawodu stał się pobudką do ich wydawania dla Korporacji Zakładów Graficznych i Wydawniczych w Poznaniu 15. Biblioteka Szkoły Powszechnej miała natomiast według jej wydawców wypełnić lukę spowodowaną brakiem popularnej lektury pomocniczej dla realizacji nowych programów nauczania, ajej poszczególne tomy mogły być traktowane przez rodziców jako miła i sympatyczna lektura o wyraźnym obliczu wychowawczym 16 . waniu domowym, spełniając tym samym dwa ważne cele. Zjednoczenie Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej, apelując o pomoc w przygotowaniu odpowiednich materiałów wyjaśniało, że podejmując wydawanie Biblioteki oświatowej chce w jej ramach wydawać to wszystko, co ma styczność z wykształceniem i wychowaniem młodzieży, a szczególnie omówić środki oświatowego oddziaływania na młodzież, widząc tego wielką potrzebę w ówczesnej chwili 17 . Jako ostatnią w tej grupie podajmy informację wydawców Biblioteki Pedagogicznej PrzYjaciela Szkoty, w ramach której zdecydowano się umieszczać rozprawy zbyt obszerne do zamieszczania na łamach wspomnianego czasopisma 18 . Wydawanie tej serii było więc spowodowane odmienną przyczyną. W przypadku serii publikujących wyłącznie czy głównie teksty literackie ujawnione motywacje ich wydawców pozwalają stwierdzić, iż ich celem było ocalenie dawnych tekstów od zagład y 19, wzbudzenie chęci do czytania tekstów właściwych dla przewidywanego kręgu odbiorców oraz dostarczenie uczącej się młodzieży tekstów wchodzących w zakres lektur szkolnych czy domowych 20. Wydawana przez Jana Jachowskiego Biblioteka Arcydziel Literatury miała nie tylko umożliwić uczniom dotarcie do tekstów dzieł literackich, ale zamierzała podawać je w formie możliwie najdoskonalszej , zaopatrując je w wyczerpujące objaśnienia, tak by mogła spełnić należycie swe zadanie 21 . Równocześnie jednak w każdym z tych przypadków wydawcy podawali jeszcze dodatkowe uzasadnienia, np. chęć wspomożenia wysiłków teatru amatorskiego, potrzebę dorównania wydawcom krajów Europy Zachodniej od wielu lat projekty takie realizujących, potrzebę wsparcia wzrastających wymogów szkolnictwa
Artur Jazdon
Biblioteka ludowa.
Sery» II. Tomik. 4.
.
FamiQtxilk:
Oblężenia Częstochowy
100B. r.
Ks. Augustyna Kmleckiego.
POZNAS.
M Jaitlelskl.
. " .
. ,
" . , , . , ... ,
Ryc. 4. Strona tytułowa Biblioteki Ludowej, popularnej serii literackiej wydawanej przez M. Jagieiskiego w 1869 r.
li
itp. Inne natomiast były założenią Biblioteki Zdroju czy BiJ J
DllOteKi stuawuaziestu, Które z wyboru wydawcy miały być
niskonakładowe, ale dawać prenumeratorom książkę bibliofilską "odzwierciedlającą wybitne przejawy współczesnej literatury, kultury i sztuki"22. Te motywacje były charakterystyczne dla później działających wydawców, gdyż na przykład nawet dla tak popularnej serii, jaką stanowił cykl Świat podróżY i przYgód, zakładano kierowanie się w doborze poszczególnych książek zasadą ich wysokiego poziomu literackiego. Wydawcy serii religijnych wskazywali na chęć podania czytelnikom dzieł, które winny być czytane we wszystkich katolickich domach 23 z uwagi na osobę autora i wybitne walory pracy czy też z konieczności przeciwdziałania szerzącemu się brakowi wiary, próbom zniesienia praktyk religijnych i wobec zagrożenia czystości obyczajów 24 . W innym przypadku zakładano, że seria będzie służyć wyrobieniu i pogłębieniu ducha apostolskiego u kapłanów i świeckich pracujących w Akcji Katolickiej 25 , co świadczyło o skierowaniu jej do określonego kręgu odbiorców duchownych i świeckich realizujących wspólnie określoną ideę. Zjeszcze innych pobudek zainicjowano wydawanie Skarbca Mistrzów Kaznodziejstwa, który, skierowany do kapłanów, miał służyć odnowieniu sztuki kaznodziejskiej26. W przypadku serii historycznych czy biograficznych chodziło oczywiście o przypomnienie dawnych czasów świetności Polski, wydobycie na światło dzienne zapomnianych materiałów (dotyczyło to głównie pamiętników), danie współczesnym wzorów do naśladowania czy też zaprezentowanie prawdziwych materiałów do historii lat ostatnich 27 . Ciekawa w tym kontekście jest informacja umieszczona przez redaktora serii Boje Polskie w pierwszym jej tomie, który wyjaśnia, iż seria ta ma wypełnić "naszą nieobecność w europejskiej historiografii wojskowej", a tym samym "w ogólnoeuropejskiej wiedzy, co wyłącza z ogólnego dorobku naszą pracę dziejową"28. Miała więc wypełniać szersze zadania naukowe i propagandowe. Przed serią Biblioteka zabytków wielkopolskich stawiano natomiast zadanie zinwentaryzowania wszystkich zabytków wielkopolskich, co było ważnym zadaniem naukowym w odrodzonej Polsce 29 . Stojąca na pograniczu serii literackich, geograficznych, historycznych i krajoznawczych seria Cuda Polski, wzorowana na wydawnictwie francuskim Col/ection les Beaux Pays, zainicjowana została, aby "spotęgować miłość do kraju ojczystego przez poznanie piękna jego przyrody i zabytków"30. Zadanie popularyzowania wiedzy stawiano natomiast przed serią Wykłady poznańskie, wydawaną w latach 1916-17. Jej wydawca argumentował, że jest to ważne w sytuacji braku w Wielkopolsce uczelni wyższej i piśmiennictwa naukowego. Zauważał, iż lukę tę starają się w skromnym zakresie wypełnić towarzystwa, których członkowie przygotowują dużym nakładem sił wykłady na różne tematy. Ponieważ jednak ulatują one z pamięci słuchaczy, postanowił wydawać podobne opracowania drukiem, zamierzając tym sposobem pomóc w rozwiązaniu tych dwóch spraw 31 . Inna seria naukowa zatytułowana Biblioteka klasyków medycyny zaczęła się ukazywać z dwóch powodów. Po pierwsze jej inicjator Adam Wrzosek dostrzegał w polskim piśmiennictwie naukowym brak przekładów lub przedruków pism najwybitniejszych lekarzy i przyrodników, po drugie chciał poprzez swoje wydawnictwo dogonić wyprzedzające Polskę inne państwa eu wał - tego typu inicjatywy już od lat z powodzeniem realił 32 zowa y . Wydawnictwa społeczno-polityczne, poruszające aktualne wydarzenia, miały mieć również aspekt propagandowy33. W przypadku serii zaliczonych do nurtu wydawnictw o tematyce społecznej odnajdujemy różne rodzaje druków i różne też motywacje wydawców. Redaktor wydawanych jeszcze w XIX wieku odczytów pt. Pracą i oświatą zakładał - kierując je do średnich warstw społecznych - że będą one służyć szerzeniu i podnoszeniu ogólnej oświaty w zgodzie z zasadami katolickimi i tradycją narod ową 34. Wydawca Biblioteczki Społecznej informował, że chce w ten sposób odezwać się do ludzi oczekujących życzliwości, pomocy w ich utrapieniach i kłopotach 35. Bibliotekę Organizacyjną zaczęto wydawać, wychodząc z założenia, że znajomość spraw organizacji, będąca podstawą każdej pracy społecznej, jest w społeczeństwie polskim mała, co doprowadza do marnowania czasu i popełniania błędów. Zapobiegać miało temu wpajanie wszystkim, a szczególnie młodym, treści szerzonych przez książki ukazujące się w jej ramach 36 . Od momentu odzyskania niepodległości zaczęło ukazywać się kilka serii z zakresu prawa i administracji, co spowodowane było koniecznością podania szerszej publiczności tworzonych aktów prawnych, ich skomentowania i przyczynienia się tym samym do usprawnienia i ujednolicenia codziennej praktyki prawno-administracyjnej37. Biblioteczka sportowo-wychowawcza zaczęła się ukazywać, by wspomóc rozwijającą się akcję wycieczkową młodzi eży 38, Biblioteczka inscenizacji rytmicznych miała dostarczyć młodzieży odpowiedniego materiału dla amatorskiej działalności artystycznej i przypomnieć zapomniane stare polskie pieśne 9 , a Teatr dla młodzieńców miał nie tylko dać amatorskim grupom
Artur Jazdon
ODCZYTY
DLA POLSKICH WARSTW ŚREDNICH
Wf. U *i ." > m sus *. U i *' g o
OIKIZYT ło HANDLU t PRZEMYŚLE
STOTWfA BBNOLEWICZA, ktipca z I'Ifsaewi
li 1
(Cena 10 fen.)
FOZNlX.
NMlAOEM 1 CZCIONKAMI »««KARAt "ORĘOOWISfHA(Dr. I;. SZYMAŃSKI! lS93
Ryc. 5. Strona tytułowa I tomu serii Pracą i oświatą, w ramach której ukazało się sześć tomów wydanych w 1893 r.
stosowne teksty, ale wpłynąć mobilizująco na współczesnych literatów i pobudzić ich do pisania utworów właśnie dla tych grup40. Widać zatem, że powody, dla których wydawcy podejmowali się trudu publikowania wydawnictw seryjnych, trudno podciągnąć pod wspólny mianownik, gdyż zależały od charakteru serii, przewidywanego odbiorcy, a także okoliczności i czasu, w którym były wydawane. Czasami decydowały osobiste, wewnętrzne motywacje edytorów, co dobitnie ujawnił Jan Kuglin, decydując się na wydawanie w ramach Biblioteki Jana Z Bogumina Kuglina utworów, które - jak pisał - "mnie osobiście dawały głębsze przeżycie ,,41. Czy wydawnictwa te były tak przyjęte, jak chcieli ich wydawcy i czy trafiały w potrzeby odbiorców, to kolejne bardzo ważne pytanie. Recenzent Biblioteki dla dorastającej młodzieżY, odradzając jej kupowanie, zwracał wydawcy uwagę na to, aby, podejmując się realizacji serii literackich, nie zaczynał wydawnictwa od rzeczy nienarodowych, dobierał rzeczy oryginalne, a nie kazał tłumaczyć" nędznych ramot" i aby tłumaczenie zlecał człowiekowi znającemu język polski, bo inaczej cały jego wysiłek pójdzie na marne i nie zrealizuje głównego, założonego celu, jakim ma być wychowanie młodzi eży 42. Rok później recenzent" Tygodnika Poznańskiego" zwracał uwagę, aby w ramach serii dla ludu wydawać rzeczy łatwe, gdyż często ukazują się rzeczy zbyt odległe i trudne "dla ludu walczącego ciągle z nędzą i poczynającego dopiero czytać i kształcić się"43. Anonimowy autor notatki Nasze wydawnictwa, opublikowanej trzy lata później na łamach Oświaty, podnosił bardzo walory wydawnictw seryjnych, mówiąc, że są "najskuteczniejszym środkiem obudzenia zapału do nauk i życia umysłowego", oczywiście pod warunkiem że są tanie, dobrze pomyślane i umiejętnie kierowane 44 . Wiele lat później, bo w roku 1912 Stanisław Posner przekonywał - nie tylko w odniesieniu do Wielkopolski - że wydawnictw takowych powinno być więcej i składać się winny nie tylko z przedruków starej literatury, ale dawać czytelnikom i nowe opracowania, poruszające aktualne tematy tak w książkach literackich, ale i literaturze społecznej, przyrodniczej, gdyż zbyt wiele ważnych kwestii zostaje jak dotąd w nich pominiętych 45 . Spotykamy także sugestie bardziej bezpośrednie. W 1857 roku na łamach Biblioteki Warszawskiej apelowano do Tytusa Działyńskiego, aby, korzystając ze zgromadzonych przez siebie skarbów, zaczął wydawać Bibliotekę poetów naszYch, dając czytelnikom nieznane dotąd piękne zabytki poezji polskiej46. Część z serii była również - w odróżnieniu od poprzednio przytoczonych uwag - postrzegana pozytywnie, co pozwalało na przykład nadać Bibliotece Studwudziestu miano "najwyższego wyrazu polskiej sztuki typograficznej" czy oceniać Bibliotekę Laureatów Nobla nie tylko jako pierwszą, ale jedyną tego typu i tej wartości kolekcję w Europie 47 . Te krótkie uwagi dowodzą, że wydawnictwa seryjne były zauważane, wyłapywano i krytykowano ich błędy, starano się wskazać, co winno stawać się ich treścią, a jeśli na to zasługiwały, wskazywano ich osiągnięcia i walory. Jakjednak wspominano na początku, przytoczone uwagi należy uznać za wyrywkowe, w związku z czym poruszony problem wymaga szczegółowego rozpoznania, które powinno pozwolić na dokonanie udokumentowanych uogólnień.
Artur Jazdon
Podsumowanie
Po dokonaniu tego krótkiego spojrzenia na poznańskie serie wydawnicze od początku ich funkcjonowania na rynku wydawniczym do lat II wojny światowej, można pokusić się o kilka spostrzeżeń. Bezsprzecznie z każdym rokiem badanego okresu stawały się one coraz bardziej widoczne na rynku księgarskim, co świadczy, iż spełniły stawiane przed nimi oczekiwania ich wydawców. Czytelnicy przyzwyczaili się do nich, uzyskując dzięki nim systematycznie kolejne tomy z interesujących ich dziedzin. Pozwoliły one w szerszym stopniu wypowiadać się i wpływać na otoczenie osobom czy instytucjom nie prowadzącym zawodowo działalności wydawniczej. Pozwoliły również zaistnieć na rynku autorskim wielu debiutantom, których warunki startu publikacjami samodzielnymi były trudniejsze. Mimo iż wskazywano, że wiele z ówczesnych poznańskich serii wydawniczych kończyło swój żywot na kilku czy kilkunastu tomach, to należy w tym miejscu stwierdzić, że było wśród nich również wiele takich, które na stałe weszły do historii polskiego ruchu wydawniczego, odciskając na nim swoje piętno. Chcąc przywołać te najważniejsze, należy ponownie wymienić Bibliotekę Laureatów Nobla, Cuda Polski, Bibliotekę Jana Z Bogumina Kuglina, Bibliotekę Stu dw u dzies tu, przywołać Bibliotekę "Promu' Pamiętniki Z ośmnastego wieku, Pisma Ojców Kościoła w Polskim Tłumaczeniu. Nie można jednak nie wspomnieć tu o takich rzadziej przywoływanych tytułach, jak Biblioteczka Akcji Katolickiej, Biblioteczka Piśmiennictwa Polskiego, Biblioteka "Dziennika Poznańskiego' Biblioteka Komentarzy, Biblioteka Wieczornicowa, Czytelnia LuRyc. 6. Strona tytułowa III tomu Biblioteki Kroniki Miasta dowa, Dilecta, Dla wszystkich, Poznania, zapoczątkowanej w 1925 r., kontynuowanej Glosy na czasie, Kultura Katolicdo roku 1980.
ZYOMUNT ZALESKI
WALKA Z POŻARAMI W POZNANIU
60 LAT PRACY ZAWODOWEJ STRA*S poŻARNEJ W POZNANIU
1877-1927
POZNAN łflSR
Druśjwaj
ka, Naród Sobie, Odczyty i Broszury Dla Towarzystw Polskich, Postacie Świętych, Poznańskie Prace Ekonomiczne, Szkola Czynu, Teatr dla mlodzieżY męskiej, Teatr dla mlodzieży żeńskiej, Teatr Ludowy, Wydawnictwo Straży Sw. Wojciecha, Wyklady Towarzystwa Czytelni Ludowych, Zbiór Ustaw Polskich, Zbiór Wykladów i Odczytów Dla Towarzystw, Życiorysy Zaslużonych Polaków Wieku 18 i 19 czy Żywe Slowo. Wszystkie one - i wiele innych tu pominiętych - są warte przypomnienia z uwagi na społeczne, narodowe, kulturalne czy naukowe role, jakie odegrały w momencie wydania, zawartość treściową, nazwiska ich twórców, a często i z uwagi na ich wydawców.
PRZYPISY:
1 Encyklopedia wiedzy o książce, (dalej: EWoK), Wrocław 1971, szpalta 2147.
2 Morawska A., Serie wydawnicze w Polsce Ludowej, Warszawa 1971, s. XIV.
3 Por. Dunin )., Rozwój cech wydawniczych polskiej książki literackiej XIX i XX wieku, Łódź 1982, s. 160-194.
4 Por. A. Morawska, op. cit., s. XV.
5 EWoK, szp. 2147.
6 Por. J. Dunin, op. cit., s. 164-194.
7 POf. J. Dunin, op. cit., s. 175.
8 Por. A. Jazdon, Polski ruch wydawniczy w Wielkim Księstwie Poznańskim w latach 1831-1862, Poznań, 1990, s. 45-59.
9 Por. A. Jazdon, Przeobrażenia wielkopolskiej oferty wydawniczej lat 1801-1918, (w:) Kronika Wielkopolski, nr 4 (57)/1990, s. 12-13. 10 P. N owak, Ruch wydawniczy w Poznaniu 1918-1945, (w:) Kronika Wielkopolski, nr 4(57)/1990, s. 20.
11 Por. A. Jazdon, Przeobrażenia wielkopolskiej..., s. 11.
12 B. Wysocka, Kultura literacka Wielkopolski w latach 1919-1939, Poznań 1990, s. 126.
13 Por. Obrona Prawdy, z. 1,1845, s. 1.
14 W. Stiller, S. Skowron, Książkowość gospodarcza, Poznań 1924, s. 3.
15 Por. Nauka skladacza, Poznań 1932, s. VIII.
16 Por. anons wydawcy na okładce VI tomu serii pt. Dwie lipy, autorstwa W. Gawareckiego z 1938 r. 17 W. Adamski, Jakprzemawiaćw stowarzyszeniach mlodzieżY, Poznań 1921, s. 3 18 Por. anons na okładce książki J. Sokołowskiego pt. Odrabianie lekcji w szkole powszechnej (Poznań 1933). 19 L. Kropiński, Ludgarda, Poznań 1841, s. 2.
20 Por. wstęp" Od wydawnictwa" umieszczony w T. I Biblioteki arcydzielliteratury, Poznań 1921. 21 Por. informację wydawcy umieszczoną w T. XVI wydawnictwa.
22 W. Brzeska, Lata szkolne}. Kasprowicza, Poznań 1931, s. 3.
23 Reklama W. Stefańskiego wydawanego przez niego Zbioru dziel katolickich umieszczona w T. III Obrony Prawdy z 1846 r., s. 98. 24 Zob. prospekt Biblioteki Katolickiej T. Daszkiewicza z 1872 r.
25 Informacje na okładkach książek wydanych w ramach serii W Slużbie Królewskiego Kaplaństwa.
26 J. B. Bossuet, Wybórpism kaznodziejskich, Poznań 1931, s. VII.
27 Ta ostatnia uwaga odnosi się do słów wydawcy Biblioteki Mlodego Ruchu, umieszczonych w pracy M. Howorki, Walka o Wielką Polskę, Poznań 1934. 28 Zob. wstęp M. Kukiela w T. I serii Pilsudski)., 22 stycznia 1863, Poznań 1913, s. 2.
Artur Jazdon
29 A. Brosig, Sztuka gotycka, cz. 1 Oltarzegotyckie, Poznań 1927, s. VII.
30 S. Wasylewski, Wspomnienia i szkice znad Warty, Poznań, 1973, s. 202.
31 K. F. Wizę, Wyklady filozoficzne I, Poznań 1916, s. 3.
32 A. Wrzosek, Projekt wydawania "Biblioteki klasyków medycyny" i "Wyboru pism wybitnych lekarzy i przyrodników polskich' Poznań 1938, s. 1-2. 33 Zob. np. wstępy do pierwszych tomów serii: Z pod zaboru rosyjskiego (Poznań 1892) oraz Biblioteki Kresowej (Poznań 1928). 34 Por. słowo" Od wydawcy" umieszczone w pracy R. Szymańskiego, Znaczenie handlu ludowego..., Poznań 1893. 35 K. Berkanówna, Tak mi ciężko, Poznań 1933, s. 3.
36 J. Adamski, Jak zakladać stowarzyszenia mlodzieżY?, Poznań 1920, s. 5.
37 Por. wstęp do T. I Biblioteki Przeglądu Administracyjnego, tj. pracy Likwidacja majątków niemieckich wg traktatu pokojowego K. Kierskiego, wyd. w Poznaniu w 1921 roku. 38 J. Kilarski, T. Smoluchowski, Wycieczki do oko la Poznania. Poradnik dla mlodzieży, Poznań 1930, s. 3. 39 Por. wstępy do T. I-II wydanych w roku 1936.
40 Zob. anons wydawcy w T. V serii: R. Rola, Narodziny pieśni, Poznań 1920.
41 J . Kuglin, Ze wspomnień typografa, "Roczniki Biblioteczne", 1958, z. 1, s. 13.
42 Zob. "Nadwiślanin", nr45 z 4.05.1861 r.
43 Por. Literatura ludowa, "Tygodnik Poznański", nr 37 z 12.09.1862, s. 292.
44 Nasze wydawnictwa, "Oświata", nr 3 z 1865, s. 183.
45 Posner St., Walka ze zlą książką, "Książka", nr 9 z 1912, s. 401.
46 Zob.: Biblioteka Warszawska, T. II z 1857, s. 313.
47 Por. przyp. 35.
Z ZAŁOBNEJ KARTY
JERZY TOPOLSKI.
UCZONY I PRZYJACIEL (1928-1998)
LECH TRZECIAKOWSKI
B iorąc do ręki jedno z licznych dzieł profesora Jerzego Topolskiego Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, zatrzymałem wzrok na dedykacji: "Drogiemu Leszkowi z wieloma serdecznościami i wyrazami przyjaźni Jurek. Poznań, 3.11.97". I nagle przed oczyma stanęła mi postać profesora Topolskiego, którego znałem i z którym przyjaźniłem się prawie od zawsze. Niekiedy, mimo że od Jego śmierci minęło kilka miesięcy, zdaje mi się, że za chwilę otworzą się drzwi Jego gabinetu w Instytucie Historii i Jurek powie: "Cześć, może wejdziesz do mnie, chciałbym Ci ofiarować moją nową książkę". Niestety to już nigdy nie nastąpi. Profesor Topolski zmarł nagle 21 grudnia 1998 r. Jerzego Topolskiego poznałem w 1959 roku. Byłem wtedy starszym asystentem. Wczesną wiosną rozeszła się wieść, że Topolski wraca z Warszawy do Poznania. Poprzedzała Go sława młodego, wybitnego uczonego. Miał wtedy 31 lat i od 1955 roku posiadał tytuł naukowy docenta. Bardzo chciałem poznać docenta Topolskiego. Któregoś dnia dyżurowałem w instytutowej bibliotece, gdy nagle otworzyły się drzwi i ukazał się w nich młody człowiek, który szybkim krokiem podszedł do mnie i przedstawił się: "Topolski jestem". Nim zdążyłem odpowiedzieć, zniknął w głębi biblioteki. Wkrótce zaprzyjaźniliśmy się. Z reguły humaniści na szczyty uznania wspinają się latami. Uzależnione jest to od materii, którą uprawiają. Humanistyka, a szczególnie historia, wymagają wieloletnich, żmudnych badań bibliotecznych i archiwalnych, które w postaci książek owocują po latach. Trzeba mieć wyjątkowy talent, aby już w tak młodym wieku zajaśnieć pełnym blaskiem, talent wsparty błyskotliwością, niebywałą pracowitością, fenomenalną erudycją i umiejętnością koncentracji na ważnych problemach, na stworzeniu warsztatu naukowego. Wszystkie te przymioty posiadał profesor Jerzy T opolski.
Lech Trzeciakowski
Ryc. 1. Prof. Jerzy Topolski. Fot. z 1988 r. Reprod. Piotr Namiota.
Urodził się 20 września 1928 r. w Poznaniu jako syn Władysława i Haliny z domu Pietrzyńskiej. Ojciec był nauczycielem we wsi Strzyżewo Paczkowe. Matka z wykształcenia była również nauczycielką. W 1935 roku rodzina Topolskich przeniosła się do Gniezna, tu Jurek uczęszczał do szkoły powszechnej. Miał zacząć szóstą klasę, gdy wybuchła II wojna światowa. Rodzina Topolskich podzieliła los tysięcy Wielkopolan. Została wywieziona do Generalnej Guberni, do wsi Koło niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Ojciec Jerzego znalazł tu pracę jako nauczyciel, On sam, po ukończeniu szkoły powszechnej, kontynuował naukę w dwuletniej Szkole Handlowej, bowiem tylko tego typu szkoły zawodowe mogły oficjalnie funkcjonować w Generalnym Gubernatorstwie. Dla rozwoju intelektualnego Jurka decydującą była jednak edukacja prowadzona przez rodziców. Po ukończeniu Szkoły Handlowej na krótko podjął pracę zawodową w miejscowym oddziale" Społem" . W marcu 1945 roku rodzina Topolskich wraca do Gniezna. Na początku 1946 roku Jerzy zdaje maturę w renomowanym Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie i w tym samym roku rozpoczyna studia na Uniwersytecie Poznańskim na Wydziale Prawno- Ekonomicznym (sekcja ekonomiczno-polityczna). Zapisuje się na proseminarium prowadzone przez najwybitniejszego historyka dziejów gospodarczych Jana Rutkowskiego. Dla młodego miłośnika Klio decyzja ta była niezwykle ważną, co okazało się już w niedalekiej przyszłości, bowiem, jak pisał sam Topolski, "Rutkowski wyprzedził pod względem świadomości metodologicznej swój świat historyczny (00.)' reprezentował idee takiegomodelu badań historycznych, który dopiero obecnie, tzn. w parę dziesiątek lat po śmierci autora Historii gospodarczej Polski, staje się bardziej widoczny w świecie historiografii. Jest to model teoretyczno-wyjaśniający". Swemu mistrzowi Jerzy Topolski poświęci w swej twórczości wiele uwagi. Przybliży jego postać szerszym kręgom czytelniczym, wydając w prestiżowej serii Klasycy historiografii dzieła Jana Rutkowskiego Wokół teorii ustroju feudalnego (Warszawa 1982) i Wies' europejska późnegofeudalizmu (Warszawa 1986) oraz nakreśli sylwetkę Rutkowskiego w książce O nowy model historii. Jan Rutkowski (1886-1849). Tymczasem Topolski uczęszcza na dwa seminaria Jana Rutkowskiego i Pawła Sulmickiego, a równocześnie studiuje socjologię. Pod kierunkiem Jana Rutkowskiego prowadzi badania nad gospodarką wiejską w dobrach arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, a na seminarium Pawła Sulmickiego zajmuje się ekonomią polityczną. Na tym ostatnim seminarium przygotował referat o metodzie ekstrapolacji w ekonomii politycznej, który przez Pawła Sulmickiego został uznany za odpowiadający w pełni wymogom pracy magisterskiej i na jego podstawie Topolski uzyskał magisterium. 21 maja 1949 r. niespodziewanie umiera Jan Rutkowski. Jerzy Topolski finalizuje badania nad gospodarką wiejską w dobrach arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, które wkrótce staną się podstawą do uzyskania stopnia doktorskiego. Śmierć mistrza uniemożliwiła Jerzemu ukończenie przewodu doktorskiego w Poznaniu, broni więc swej dysertacji na Uniwersytecie im. Mikołaja Koperniaka w Toruniu pod kierunkiem prof. Stanisława Hoszow
Ryc. 2. Państwo Halina i Władysław Topolscy z synami Zbigniewem i Jerzym.
Fot. z 1942 r. Foto- Tchorz. Reprod. Piotr Namiota.
Lech Trzeciakowskiskiego w kwietniu 1951 roku. Uzyskanie doktoratu w wieku 23 lat było i jest rzadkością.
Równocześnie Topolski pracuje jako starszy asystent w Katedrze Historii Państwa i Prawa Uniwersytetu Poznańskiego.
N astępnie uzyskuje aspiranturę w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych w Warszawie, gdzie kontynuuje zapoczątkowane pod kierunkiem Jana Rutkowskiego badania. Owocują one dziełem Położenie i walka klasowa chłopów w XVIII wieku w dobrach arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (Warszawa 1956). Na jego podstawie uzyskuje w 1955 roku wprowadzony wtedy stopień naukowy kandydata nauk historycznych i stopień naukowy docenta. W roku następnym 400" podejmuje pracę w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Od marca 1959 roku równolegle pracuje w Instytucie Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w PoRyc. 3. Mali druhowie. Zbigniew i Jerzy Topolscy. znaniu, by w 1962 roku przeFot. z 1934 r., Wiktor Nowocki. Reprod. Piotr Namiota. nieść się do Poznania na stałe.
Wcześniej, w 1961 roku, uzyskuje tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego, w 1968 profesora zwyczajnego, w 1971 zostaje członkiem nadzwyczajnym Polskiej Akademii Nauk, a w 1977 roku członkiem rzeczywistym.
Swą świetną karierę naukową zawdzięczał rozległej tematycznie twórczości naukowej. Można tu wyróżnić kilka pól badawczych. Pierwsze to studia nad dziejami gospodarczymi. Dotyczyły one tak przeszłości Polski, a przede wszystkim regresu gospodarczego w XVII i XVIII wieku, jak i dziejów powszechnych. W tym zakresie starał się Topolski odpowiedzieć na jedno z fundamentalnych pytań dotyczących przyczyn podziału Europy na Europę rozwijających się stosunków kapitalistycznych, opartych o akumulację typu kapitalistycznego i związane z tym przemiany przejawiające się w słabnącej pozycji szlachty na rzecz mieszczaństwa, i Europę na wschód od Łaby, gdzie na skutek dominacji szlachty nastąpiła refeudalizacja przez rozwój gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej. Akumulacja typu feudalnego służyła szlachcie, a w minimalnym stopniu z jej dobrodziejstw korzystało mieszczaństwo i chłopstwo. Jak wiadomo, w następnych stuleciach trudno było przezwyciężyć spuściznę tego podziału na dwie Europy, a i dziś niekiedy pobrzmiewają echa tamtej epoki. Rozważania te znalazły swe odzwierciedlenie w licznych rozprawach ukazujących się w języku polskim i językach kongresowych, a przede wszystkim w książce Narodziny kapitalizmu w Europie XIV-XVII wieku (Warszawa 1987). Badania nad dziejami gospodarczymi zyskały sobie międzynarodowe uznanie, czego wyrazem było powołanie prof. Topolskiego do władz Międzynarodowego Stowarzyszenia Historii Gospodarczej (Association Internationale d'Histoire Economique). Zajmowały profesora Topolskiego także badania regionalne. Był inicjatorem wszystkich najważniejszych syntez dotyczących Wielkopolski. Nakreślał wizję przygotowywanego dzieła, którą poddawał dyskusji nie tylko w gronie osób, które później prosił o udział w tych monumentalnych zamierzeniach. Do współpracy zapraszał uczonych o znanych już nazwiskach, ale także młodych badaczy, którzy rozpoczynali zmagania o rycerskie ostrogi i dla których znalezienie się w tym gronie stanowiło naukową nobilitację. Ogromna większość autorów spełniała pokładane w nich przez Topolskiego nadzieje. Sam wymagał od siebie ponad miarę wiele i tego samego oczekiwał od innych. Kierując się dobrem sprawy, nie wahał się, choć były to rzadkie przypadki, zrezygnować ze współpracy
Ryc. 4. Konferencja w Nottingham. Fot. z 1991 r. Od lewej: F. L. M. Thompson, Teresa Jakimowicz, Lech Trzeciakowski, T. C. Barker - prezydent Międzynarodowego Komitetu Nauk Historycznych, Ewa Domańska, Jerzy Topolski. Reprod. Piotr Namiota.
docenił wagi przedsięwzięcia, albo któremu po prostu zabrakło talentu. Zawsze czynił to w sposób niezwykle taktowny i bardzo te decyzje przeżywał. Miał ogromne poczucie odpowiedzialności, nie chciał zawieść czytelników. Dziełem zbiorowym inaugurującym badania regionalne były dzieje Gniezna. Było to w historiografii polskiej przedsięwzięcie pionierskie. Do tej bowiem pory publikacje poświęcone określonym miastom bądź to ujmowały tylko pewne okresy w ich dziejach, bądź były zbiorem studiów. Topolski, prezentując koncepcję Dziejów Gniezna (Warszawa 1965), podkreślił, "że należy opracować możliwie systematycznie całokształt dziejów miasta aż do dnia dzisiejszego". Wokół tego projektu skupił Topolski 30 autorów, archeologów, historyków, historyków sztuki. Poza tym gronem 18 osób przygotowywało kwerendy źródłowe. Tu dał znać o sobie lwi pazur Topolskiego jako redaktora naczelnego. Rygorystycznie przestrzegał terminowego oddawania maszynopisów, przeglądał je skrupulatnie, przystosowywał do ogólnej koncepcji. Anegdotycznymi są już zmagania z jednym z wybitnych uczonych, autorem rozdziału, bez którego dzieje Gniezna nie mogły się ukazać. Uczony ten, indagowany przez prof. Topolskiego, niezmiennie odpowiadał: "Już kończę". Gdy sytuacja stała się dramatyczna, na kolejną już stereotypową odpowiedź Topolski oświadczył: "To świetnie, jestem u pana profesora za trzy godziny i odbiorę tekst". Profesor Topolski pojawił się z charakterystyczną dla niego punktualnością i tak długo czekał, aż nie wyszedł z gotowym maszynopisem. Prace nad dziejami Gniezna trwały od 1959 do 1965 roku, kiedy to dzieło to ujrzało światło dzienne. Była to synteza licząca prawie tysiąc stron. Mimo że minęło wiele lat, nadal uchodzi za modelowe ujęcie dziejów miasta.
Lech Trzeciakowskimim I
Ryc. 5. Na konferencji w Kazimierzu Dolnym. Jerzy Topolski z Januszem Ostoj ą-Nagórskim. Fot. z 1997 r.
Reprod. Piotr Namiota.
Równolegle zainaugurowano prace nad dziejami Wielkopolski. Redakcja pierwszego tomu, Dzieje Wielkopolski do roku 1793 r. (Poznań 1969), spoczęła w rękach Topolskiego. Tom ten obejmował przeszłość tej dzielnicy od czasów najdawniejszych po drugi rozbiór Polski, kiedy to Wielkopolska została zajęta przez Prusy. W jego tworzeniu brało udział 25 autorów. Dzieło miało charakter syntetyczno-analityczny i, jak podnosił jego redaktor, "tom (...) nie był tylko opracowaniem regionalnym w sensie tradycyjnym, lecz również stanowił przyczynek do poznania dziejów całego kraju". N owatorstwo opracowania polegało między innymi na zwróceniu uwagi na przemiany w mentalności mieszkańców Wielkopolski, co było zaczynem ważnych zmian. Analiza zachodzących procesów pozwoliła na stwierdzenie, że Wielkopolska była najbardziej zaawansowanym pod względem cywilizacyjnym regionem Rzeczypospolitej. Kolejnym wielkim przedsięwzięciem, któremu przewodził Topolski, było podjęcie prac nad dziejami Poznania. Zamysł opracowania przeszłości Grodu Przemyśla narodził się w latach 50. Jego realizacja wymagała podjęcia żmudnych badań monograficznych. Koncepcja dzieła została zaprezentowana w 1970 roku. I tym razem prof. Topolski skupił wokół siebie liczne grono badaczy, prawie 70 osób. Doświadczenia zdobyte w trakcie przygotowywania poprzednich syntez okazały się niezwykle istotne. Integralne ujmowanie procesu historycznego, podkreślanie przemian w mentalności Poznańczyków, zerwanie z polocentrycznym traktowaniem dziejów miasta przez oddanie sprawiedliwości Polakom, Niemcom, Żydom i innym narodowościom, które tworzyły to miasto, pozwoliło na nowatorskie przedstawienie syntezy dziejów Poznania. Takie ujęcie przeszło
Ryc. 6. W piwnicy przy ul. Bastionowej, 1988 r. Od lewej: Wojciech Wrzosek, Jerzy Topolski, Danuta Topolska, leżą Jerzy Krasuski i Lech Trzeciakowski. Reprod. Piotr Namiota.
Lech Trzeciakowski
Ryc. 7. W przyjacielskim gronie. Fot. z 1992 r. Od lewej: Przemysław Hauser, Zbigniew Kwias, Jerzy Topolski. Reprod. Piotr Namiota.
ści Poznania znalazło szeroki odzew wśród czytelników; poszczególne wielusetstronicowe tomy należały do bestsellerów. Do ważnych dziel zbiorowych poświęconych Wielkopolsce należał również przygotowany pod redakcją Jerzego Topolskiego i Antoniego Gąsiorowskiego Wielkopolski słownik biograficzny, który ukazał się na półkach księgarskich w 1983 roku. Topolski podjął się także opracowania syntezy dziejów Wielkopolski, które ukazały się w 1973 roku pod tytułem Wielkopolska poprzez wieki (Poznań 1973). Kreśląc je w ponadtrzystustronnicowym dziele chciał nie tylko przybliżyć historię tej dzielnicy szerokim kręgom czytelniczym, ale podkreślał również potrzebę zrozumienia współczesności przez znajomość przeszłości. Pisał: "Nie można zrozumieć czasów, w których żyjemy, bez możliwie wszechstronnego zrozumienia przeszłości" . N adszedł czas wielkich syntez. Narodziła się myśl opracowania dziejów Polski przez środowisko poznańskie. N a czele tego wielkiego przedsięwzięcia stanął Profesor Topolski. Brało w nim udział sześciu autorów, a prace trwały kilka lat.
W 1975 roku ukazały się Dzieje Polski (I wyd. Warszawa 1975). Ideą było integralne przedstawienie przeszłości Polski, dzięki równomiernemu traktowaniu społeczeństwa, narodu i państwa. Na kartach tego dzieła zrewidowano obiegowo istniejące poglądy. Zerwano ze zbyt jednostronnym traktowaniem kontrreformacji, podkreślono konieczność postrzegania postawy szlachty i magnaterii w aspekcie po
równawczym, co pozwoliło na stwierdzenie, że swym postępowaniem nie odbiegała od klasy feudalnej w innych krajach, zerwano z jednoznacznie czarną legendą czasów saskich. Założono, że dla zrozumienia dziejów Polski czynnikiem podstawowym jest rozwój narodu, omawiając okres rozbiorczy, ujmowano zachodzące procesy trójzaborowo, rezygnując z przyjętego powszechnie opisywania wydarzeń kolejno na terytoriach okupowanych przez Rosję, Austrię i Prusy. Z inicjatywy prof. Topolskiego powstało pięciotomowe wydawnictwo Polska.
Dzieje narodu, państwa i kultury. Spod jego pióra wyszedł liczący prawie tysiąc stron tom II, Polska w czasach nowożYtnych (1501-1795) (Poznań 1994). Topolski podjął również trud napisania całościowych syntez dziejów Polski, a mianowicie Zarysu dziejów Polski (Warszawa 1982), wydawanych wielokrotnie także w języku angielskim, niemieckim i węgierskim, a także Historii Polski (Warszawa 1992). Dziejom Polski ostatniego stulecia poświęcił książkę Polska dwudziestego wieku (1914-1994) (Poznań 1994).
Ukoronowaniem wielkich syntez było opublikowane w 1998 roku dzieło Cywilizacje i kultury v-xx wieku (Poznań 1998). Ukazało się ono w ramach Wielkiej encyklopedii geografii świata jako tom x. Jest to opracowanie pionierskie na skalę światową. Autor pisze: "Wprowadziłem pojęcia europejskiej i pozaeuropejskiej przestrzeni cywilizacyjno-kulturowych, aby uwidocznić nie tylko ich główne cechy, ale wzajemne powiązania i zależności. W trakcie pisania nie mogłem posłużyć się żadnym wzorcem, bowiem istniejące opracowania historii świata są zwykle nastawione na ukazanie tylko pewnych aspektów". Uznanie światowe zyskał profesor Topolski dzięki swym rozważaniom metodologicznym. Zawdzięczał je swemu niezwykłemu talentowi, bowiem metodologiem się jest, a nie staje się nim. Twórczo metodologii nie da się uprawiać bez iskry bożej. Talent poparty niezwykłą erudycją owocował wspaniale. Zwiastunem prowadzonych badań nad metodologią historii była książka napisana przez Andrzeja Malewskiego i Jerzego Topolskiego Studia Z metodologii historii (Warszawa 1960). Autorzy podkreślają potrzebę samowiedzy metodologicznej, która, jak piszą, "potrzebna jest historykowi w jego własnej pracy badawczej. Historyk ustala fakty. Otóż zwłaszcza wtedy, gdy materiał źródłowy jest ubogi i trzeba korzystać z różnych metod pośrednich, dobrze jest zdawać sobie sprawę ze stosowanych metod. Historyk wyjaśnia badane fakty - szuka ich przyczyn. Dobrze jest zdawać sobie przy tym sprawę z różnych znaczeń, w jakich historycy używają słowa »przyczyna«, oraz wiedzieć, kiedy moża stwierdzić, że pewien zespół warunków jest przyczyną badanego zdarzenia. Historyk ocenia. Spotyka przypadki, w których te same procesy jedni oceniająjako postępowe, inni jak wsteczne. Dobrze, jeśli zdaje sobie sprawę, że oceny zależą między innymi od przyjętych kryteriów wartości i jeśli potrafi dostrzec rozbieżne kryteria występujące nieraz w szacie tych samych na pozór sformułowań słownych". Przytoczono ten cytat, aby uświadomić Szanownemu Czytelnikowi wagę refleksji metodologicznej dla badań szczegółowych, refleksji będącej nicią Ariadny, wiodącą nas po labiryncie procesu historycznego ku możliwie obiektywnemu jego nakreśleniu. Ukazanie się tej publikacji było ważnym wydarzeniem. Stanowiła ona zerwanie z ortodoksyjnym materializmem historycznym stosowanym dla wy jaśnia
Lech Trzeciakowski
nia zjawisk historycznych. Ewenementem było też, że w obfitych przypisach autorzy ani razu nie powoływali się na tzw. klasyków marksizmu-leninizmu, co do tej pory należało do uświęconego rytuału. Kolejnym etapem było przygotowanie przez Topolskiego dzieła fundamentalnego na skalę światową, a mianowicie Metodologii historii (Warszawa 1968). Sięgam do niego nie bez wzruszenia. Była to pierwsza książka, którą autor ofiarował mi z dedykacją: "Drogiemu Leszkowi z wyrazami przyjaźni Jurek. VIj68". Dzieło to w Polsce doczekało się trzech wydań. Zostało przetłumaczone najęzyk angielski (USA i Holandia), włoski, hiszpański, chiński, rumuński oraz rosyjski i wietnamski. Dwa ostatnie wydania były przeznaczone dla wybranego grona czytelników. Rozważania nad metodologią owocują kolejnymi książkami: Świat bez historii (Warszawa 1972), Rozumienie historii (Warszawa 1978), Teoria wiedzY historycznej (Poznań 1983). Niezwykle ważne dla zrozumienia warsztatu historycznego było dzieło Jak się pisze i rozumie historię (Warszawa 1996). Myśląc o miłośnikach Klio, napisał książkę Wprowadzenie do historii (Poznań 1998). Jej celem "jest wprowadzenie czytelnika w nowoczesne myślenie o historii, tzn. takie, w którym wykorzystane zostałyby osiągnięcia ogromnie w ostatnich dziesięcioleciach rozbudowanej refleksji ogólnej nad historią". Pisanie o metodologii wymagało szalonej erudycji, ogarnięcia światowej twórczości historycznej. Wiedza autora pozwoliła mu na rozważania nad historią historiografii, a więc pochylenie się nad historią pracy historyków, nad historią badań historycznych. Wtedy ukazują się książki Nowe idee współczesnej historiografii. O roli teorii w badaniach historycznych (Poznań 1980) czy Od Achillesa do Beatrice de Planissolles. Zarys historii historiografii (Warszawa 1998).
Profesor Topolski stworzył własną szkołę metodologiczną i teorii historii. Jest współtwórcą poznańskiej szkoły metodologicznej. Nieobca była mu popularyzacja historii. Ten wybitny badacz dziejów, jeden z współtwórców nowoczesnej filozofii historii, bo tak określić można metodologię, bez trudu przechodził do narracji bliskiej młodym, a nawet najmłodszym miłośnikom historii. Trudny lot orła białego. Rozmowy o historii (Warszawa 1996) jest książką napisaną w fromie dyskusji z Anią i Tomkiem, dziećmi Profesora. W atrakcyjnej formie toczą się rozmowy o przeszłości Polski. To nie tylko wiadomości o faktach, ale wyjaśnienie dyskutowanych wydarzeń. W przystępnej formie uczy Topolski myślenia historycznego, pokrywającego się z założeniami jego szkoły metodologicznej. Pisze też podręczniki szkolne. Był laureatem licznych nagród naukowych, w tym najbardziej prestiżowych nagród państwowych (nagrody II stopnia za Metodołogię historii i I stopnia zbiorowej za Dzieje Polski). W sumie Jerzy Topolski opublikował około 1100 (!) pozycji, w tym 25 książek, a licząc z opublikowanymi tłumaczeniami i wznowieniami - 40. Oczywiście zadajemy sobie pytanie, jak to było możliwe. Wspominaliśmy o fenomenalnym talencie Profesora. Można użyć określenia, że był genialny. Jego szalona erudycja była wynikiem przysłowiowej tytanicznej pracowitości, umiejętności koncentracji na najważniejszych problemach, wewnętrznej dyscypliny i umiejętności or
Ryc. 8. Gwiazda leżąca. Od lewej: Jerzy Brzeziński, Jerzy Topolski, Lech Trzeciakowski.
Fot. z 1988 r. Reprod. Piotr Namiota.
ganizowania warsztatu naukowego. Wykorzystywał każdą chwilę, aby pracować. Gdy wsiadał do pociągu czy samolotu, natychmiast wyciągał pióro, kartki parieru lub książkę i tworzył. Podczas XV Międzynarodowego Kongresu Nauk Historycznych w Bukareszcie w 1980 roku przyszło nam wysłuchać nie bardzo interesującego przemówienia pani minister edukacji Rumunii. Podczas jej wystąpienia profesor Topolski coś intensywnie pisał. Gdy wróciliśmy do hotelu, miłe recepcjonistki zaczęły się do nas odnosić z niezwykłą atencją i w końcu oświadczyły: "Byli panowie w telewizji". Okazało się, że podczas przemówienia pani minister kamery skoncentrowały się na profesorze Topolskim, jedynym, który skwapliwie coś pisał. Kamerzyści byli głęboko przekonani, że profesor notuje złote myśli pani minister. Tymczasem pisał wstęp do rumuńskiego wydania Metodologii historii.
W naszej świadomości Topolski był symbolem tytanicznej pracowitości. Chyba zdawał sobie z tego sprawę. Charakterystyczna była jego uwaga, jaką poczynił podczas mojej wizyty w szpitalu w dniu 20 grudnia 1998 r., na kilkanaście godzin przed Jego śmiercią. Zastałem profesora czytającego jakiś tygodnik, jakby z usprawiedliwieniem powiedział wtedy do mnie: "Widzisz Leszku, nie pracuję, doszedłem bowiem do wniosku, że muszę sobie trochę wypocząć". Przyjmując rozliczne propozycje, nigdy nie sprawiał zawodu. Zawsze terminowo oddawał maszynopisy do wydawictw. Wszystkie zobowiązania zapisywał w kalendarzyku. Nie znosił niesumienności.
Lech Trzeciakowski
Jego światowa pozycja jako uczonego owocowała rozlicznymi godnościami, o które nie zabiegał i przyjmował z pewnym zażenowaniem. Trudno je wszystkie wymienić. Sprawował funkcje dyrektora Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i kierownika Zakładu Historii Nowożytnej i Metodologii Historii. Był przewodniczącym Komitetu Nauk Historycznych PAN, członkiem prezydium Polskiej Akademii Nauk, należał do władz Międzynarodowego Stowarzyszenia Historii Gospodarczej (Association Internationale d'Histoire Economique) i Międzynarodowej Komisji Historii Historiografii (Commission d'Histoire de l'Historiographie). Był członkiem komitetów redakcyjnych czołowych czasopism: "Kwartalnika Historycznego", wydawanego w USA najważniejszego pisma z zakresu metodologii "History and Theory" oraz historii historiografii "Storia delia Storiografia", ukazującego się we Włoszech. Ożywiona była aktywność dydaktyczna profesora. Prowadził liczne seminaria magisterskie i doktorskie. Wypromował około 50 doktorów, patronował licznym pracom habilitacyjnym. Sławne były jego seminaria wyjazdowe, trwające dwa, trzy dni. Brali w nich udział nie tylko doktoranci i habilitanci, ale i zaproszeni znani profesorowie, prezentujący rezultaty swych badań. Wykłady i seminaria prowadził nie tylko w Polsce. Wykładał na licznych uniwersytetach zagranicznych: California State University w Hayward w charakterze distinguished visiting professor, dalej jako visiting professor na Uniwersytetach w Kilonii, Turynie, Laval (Quebec) i Ecole des Hautes Etudes an Sciences Sociales w Paryżu. Był także fellow in residence w N etherlands Institute for Advanced Study in the Humanities w Wassenaar. Trudno zliczyć uniwersytety, na których wygłaszał odczyty, a były to uczelnie w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Japonii, Izraelu i całej Europie. Brał udział w niezliczonych konferencjach naukowych na całym świecie, w tym także w Afryce Południowej i Ameryce Południowej. Jego referaty na odbywających się co pięć lat Międzynarodowych Kongresach N auk Historycznych były ozdobą prestiżowej sekcji poświęconej metodologii. I teraz znów zaproszony został, aby wystąpić z referatem na kolejnym XIX Międzynarodowym Kongresie N auk Historycznych, który odbędzie się w 2000 roku w Oslo. Współpracował też z Komisją Podręcznikową Polsko-Niemiecką. Był poliglotą, biegle władał francuskim, niemieckim, angielskim, rosyjskim i holenderskim, dalej włoskim i hiszpańskim. Był prawdziwym ambasadorem nauki polskiej. Wydawać by się mogło, że uczony tej miary i o tak ogromnym dorobku naukowym był typem badacza zamkniętego w swym gabinecie, jak w wieży z kości słoniowej, dla którego świat zewnętrzny istniał tylko na tyle, na ile stwarzał warunki egzystencji. Tymczasem Jurek był całkowitym zaprzeczeniem tego stereotypu. Był człowiekiem serdecznym, życzliwym, koleżeńskim, skromnym, dla którego słowo przyjaźń miało najgłębszy sens. Cieszył się sukcesami innych. Największą satysfakcję sprawiały mu osiągnięcia jego uczniów.
Brzydził się wszelką przemocą i nietolerancją. Nie była to postawa pięknoducha.
Swym przekonaniom dawał rozliczne dowody. Głęboko bolał nad losem przyjaciół i kolegów, którzy padli ofiarą Marca 1968 r. Spieszył z pomocą potrzebującym. Pięknie o postawie profesora Topolskiego napisał Adam Michnik w "Ga
zecie Wyborczej" w Pożegnaniu profesora: "Ale to właśnie J emu, Jego serdecznej i bezinteresownej pomocy zawdzięczam, że w trudnym okresie dyktatury mogłem na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu skończyć studia eksternistycznie i obronić pracę magisterską". W czasie stanu wojennego, gdy studenci ostatniego roku zaangażowani w działalność opozycyjną wypuszczani byli na wolność i rozpaczliwie starali się sfinalizować swe studia, nie będąc pewnymi ni dnia, ni godziny, prof. T opolski odkładał wszystko. Dniami i dosłownie nocami czytał dysertacje magistrskie, recenzował. Dzięki tej postawie niej eden student ukończył studia, nim określone służby zorientowały się w sytuacji. Bronił też młodszych kolegów. Nigdy O tym nie wspominał, traktując swe postępowanie jako rzecz naturalną. Był również twardy jak skała. W życiu stosował zasadę keep smiling (uśmiechaj się). Absolutnie obce mu było użalanie się, skarżenie się na przeciwności losu. Podczas wizyty u Niego w szpitalu, przed tragicznym dniem, zwrócił się do mnie z prośbą: "Leszku, nie mów nikomu, że jestem w szpitalu. Za kilka dni już wyjdę, nikt nie zauważy mojej nieobecności". Nie zamykał się w kręgu swych badań historycznych. Interesował się literaturą i sztukami pięknymi, teatrem, operą, filmem. Uważał, że obcowanie z muzami otwiera szerokie horyzonty i niezwykle pobudza intelektualnie. Mówiąc o jego wszechstronnych zainteresowaniach, przychodzą na myśl ludzie renesansu. Wśród swych rozlicznych podróży zawsze znajdował czas, by zwiedzać zabytki, muzea. Pamiętam, jak podczas XVII Międzynarodowego Kongresu Nauk Historycznych w Madrycie w 1990 roku pomknęliśmy w naszym poznańskim gronie do Toledo, by podziwiać piękno tego miasta i wspaniałą kolekcję el Greca. Dziedziną, którą prof. Topolski nie interesował się teoretycznie, był sport.
To wcale nie znaczy, że go nie uprawiał. Uwielbiał pływanie. A że niczego nie robił po łebkach i w tym wypadku dała znać o sobie jego systematyczność. W la
R .9. Z dziećmiAnus1 i Tomkiem. Fot. z 1985 r.
yc Reprod. Piotr Namiota.
Lech Trzeciakowski
tac h 60. chodziliśmy regularnie na pływalnię, gdzie pod okiem naszych uniwersyteckich instruktorów zgłębialiśmy arkana tej dyscypliny sportu. Szło nam całkiem nieźle. Latem profesor uprawiał pływanie w ukochanym Boszkowie, gdzie miał letni dom, oraz w Morzu Śródziemnym. N ad jego brzegami w Grecji od kilku lat spędzał z rodziną wakacje. Ostatnio bawił na wyspie Rodos. Do jego przyjaciół należeli wybitni malarze, rzeźbiarze, dyrygenci, pisarze, reżyserzy, artyści teatru i opery, profesorowie różnych profesji, lekarze, prawnicy. Nietrudno wyobrazić sobie atmosferę, jaka panowała podczas spotkań towarzyskich w willi państwa Danusi i Jurka Topolskich przy ul. Bastionowej. Zdawało się, że wracają dawne piękne czasy dziewiętnastowiecznych salonów literackich. Dyskutowano o sztuce, literaturze, teatrze, filmie, ale również o całkiem błahych sprawach. Na spotkaniach tych rozbrzmiewał wielojęzyczny gwar. Przeszły one do legendy. Siedzieliśmy w przestronnej, stylowej piwnicy na ławach przy przepysznie zastawionym stole, a światło odbijało się w pięknych witrażach Marii Powalisz-Bardońskiej i kielichach napełnionych przednim winem. Profesor Topolski błyszczał iskrzącym się dowcipem, emanowała z niego ogromna radość życia. Podczas przyjęć nie brakowało i śpiewów. Nie były to jednak śpiewy zbiorowe, a występy naszego dwuosobowego chóru, niekiedy zasilanego przez innych uczestników spotkania. Repertuar był całkiem bogaty i składał się z trzech części: pieśni ludowych ze sławną pieśnią dziadów wileńskich, repertuaru międzynarodowego, tu szlagierem było wykonanie w wersji oryginalnej, niemieckiej, Mackie Majcher z Opery za trzY grosze, oraz pieśni patriotycznych, którą otwierała pieśń wojskowa Wśród nocnej ciszY pod Lwowem stoi PoznańczYk przed wrogiem... Bogactwo repertuarowe nie mogło w pełni zrekompensować faktu, że obaj w Jurkiem nie dysponowaliśmy, mówiąc najoględniej, głosami szkolonymi. Na niewiele zdały się wysiłki Roberta Satanowskiego, starającego się naszym występom nadać artystyczną formę. Finałem naszych popisów była tzw. Gwiazda leżąca. Polegało to na tym, że, trzymając w dłoni kielichy napełnione winem i wspierając się na drugiej ręce, w parterze śpiewaliśmy Niech mu gwiazda pomyślności... Bawiliśmy się wybornie. Wzruszające było jego przywiązanie do najbliższych. Podczas swych rozlicznych wyjazdów zawsze pamiętał o prezencikach dla żony Danusi, córki Anusi i syna Tomka. Często wspomnieniami wracał do spędzanych w gronie rodzinnym wakacji w Boszkowie czy na wybrzeżach słonecznej Hellady. Trudno pogodzić się z myślą, że nie ma wśród nas Jurka Topolskiego, wielkiego uczonego i wspaniałego człowieka. Tę ogromną, niepowetowaną stratę oddają słowa profesora Bogumiła Jewsiewickiego, profesora historii na Universite de Laval w Quebecu: "Profesor Topolski był w pełni sił intelektualnych, jak najlepsze wino, z wiekiem rosły nieustannie wartości i głębia zrozumienia ludzkich postępowań zawarte w Jego pracach. Dla historyków, ale również dla wszystkich, którzy zajmują się zrozumieniem naszego świata, Jego dorobek jest bezcenny. Dla polskiej nauki był On zawsze i pozostanie na długo jednym z jej najlepszych ambasadorów, być może najlepszym w drugiej połowie tego wieku".
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.