Z MOICH NOTATEK*

Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie

Czas czytania: ok. 26 min.

ANDRZEJ WITUSKI

B yłem osiem lat prezydentem Poznania. Zanim jednak nim zostałem, przeszedłem długą drogę; miałem chyba dobre przygotowanie wynikające z moich własnych, życiowych doświadczeń i byłem mądrzejszy mądrością wielu pokoleń mojej rodziny.

Mój pradziad Leon Wituski urodził się w 1825 roku w Markowicach na Kuja, wach. Uczęszczał do Gimnazjum Sw. Marii Magdaleny w Poznaniu, później studiował matematykę i nauki przyrodnicze na uniwersytetach w Bonn i Berlinie, gdzie uzyskał stopień doktorski. Od roku 1853 był przez 40 lat nauczycielem w "Marynce". Zasłynął w niej jako nauczyciel Jana Kasprowicza. To właśnie dzięki mojemu pradziadkowi przyszły poeta zdał maturę. Do dziś zachowały się pożółkłe arkusze maturalne, pisane ręką młodego Kasprowicza, na których znajduje się poprawka mego pradziadka zmieniająca stopień niedostateczny z matematyki na dostateczny. W 1932 roku dr Roman Pollak w artykule Jak Kasprowicz zdawał maturę zacytował słowa prof Leona Wituskiego: "Wziąwszy pod rozwagę wszystkie momenty musi się oświadczyć przy nocie dostatecznej z matema

Ryc. 1. Prof. dr Leon Wituski

Ryc. 2. Dyplom doktorski Leona Wituskiego z 1853 roku

, ] ! s L .1 K T I * * I W I * B ] * * '. \ I; K R R Mi I iiKKBNISMSII AC I'O'i'KNTISMUI I'UlNC'll'IS

PRl DEKI O GVILELMI IV

HOKVSKORVM RKGB «f «f

I:I:(;IS u- DOMINI iNosmi SAWENTISSIMI IVSTISSIIII C.I.KMCVI'IS.SIUI

1MSOVB «VCKIHII All- KKCM

\NI\I<;USII'ATIS urrKRABBkK FIUDERM AlC UVILBLMAK

RKCTOitf KMMOQ

................M p j EWO O A Wy A O T A...................

RS itfotttro OIUHMS \wi.isst\n riHww.irmutvu

IOANNES KKANOSCVS m VKE

.(ATIS HHUWriW AK ]1 T UM.

I.KOM LADISLAO WITVSKI

]'OS'] (J \ A ,M k\A.UK.N l'lll I nsOI-liH \ M M S T I S V

[IIKSKRTATIONKM MMCKNTKII (ON.sntirr.tM

PIUUttSOPIHAK DOCTOW8 CT UITIVM UBKKAUYU MAlilSTItlo K N A M K H I" A [.: ']' H o N o R i: Bi,OL1.l.T*Ovr. m u c o HOC iwujM.vre I'IIII.OSOPHORVM ORDINIS OB8IONATIOXK COMPRORU'Otyki". Wiele lat później poeta w swoich wspomnieniach dał wyraz wdzięcznej pamięci o swoim profesorze. W latach 1870-86 pradziad był sekretarzem generalnym i prezesem dyrekcji Towarzystwa Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego. W książce Witolda Jakóbczyka Tow. Naukowej Pomocy w Wielkopolsce 1841-1939 można znaleźć informację, że prof. Leon Wituski przekazał na rzecz Towarzystwa 2 tys. 500 marek, pieniądze, które otrzymał z okazji swojego jubileuszu od wychowanków. Jako członek Wydziału Przyrodniczego Towarzystwa Przyjaciół N auk w Poznaniu napisał pracę O życiu i dziele optycznym Witelona, wybitnego XIII -wiecznego fizyka i optyka śląskiego. Wygłaszał odczyty popularnonaukowe w różnych towarzystwach. W latach 1870-92 jako członek deputacji miejskiej zajmował się

Andrzej Wituski

". :/,""t

Ryc. 3. Fragment pracy maturalnej Jana Kasprowicza z matematyki, opatrzony notką prof. Wituskiego zmieniającą ocenę niedostateczną na dostateczną

"""" K * I fr * c « .».

r li? MI

CcJify*.j*_j'_A- *#e*_tJm'a'.n \ 'ja v jA A'sprawami gospodarki komunalnej Poznania, zwłaszcza gazowni oraz urządzeń wodociągowych. Jego wszechstronna działalność społecznikowska sprawiła, że w 1870 roku władze pruskie, w osobie ministra Falka, wydały dekret banicyjny w głąb Niemiec. W obronie pradziada wystąpiły wtedy m.in. Niemieckie Towarzystwo Politechniczne i Towarzystwo Rzemieślników Katolicko-Polskich, którego był honorowym członkiem. Leon Wituski przez 20 lat przewodniczył w dozorze Fary poznańskiej, to właśnie głównie Jemu parafia fama zawdzięcza odnowienie kościoła i założenie nowego cmentarza. W książce MaIji Wicherkiewiczowej Rynek poznański ijego patrycjat widnieje zapis, iż w 1862 roku mój pradziad nabył kamieniczkę nr 55 na Starym Rynku.

Leon Wituski ożenił się z Heleną z Szafarkiewiczów, siostrą Brunona Szafarkiewicza, zwanego powszechnie "poznańskim Wokulskim". Doktor filozofii Bruno Szafarkiewicz był profesorem Gimnazjum św. Marii Magdaleny oraz redaktorem "Przeglądu Poznańskiego" i kwartalnika "Ziemianin". Założył nowoczesną cegielnię w S tarołęce i, korzystając z doskonałego materiału, wybudował szereg domów na uliczkach wokół Starego Rynku.

Pradziad zmarł w 1900 roku i spoczywa na Cmentarzu Zasłużonych. Podobno jego pogrzeb, jak wspominał "Dziennik Poznański" z l lutego 1900 r., stał się wielką manifestacją narodową. Pozostawił pięcioro dzieci: Michała (1859-1928), późniejszego proboszcza w Niepruszewie i Spławiu, znanego społecznika, Jana (1862-1936), prawnika, Stefana (ur. w 1864 roku), litografa, Tadeusza (1867-1934), aptekarza i córkę Helenę (1856-1912), żonę Adama Wolińskiego, znanego adwokata, który wsławił się żarliwą obroną dzieci wrzesińskich w 1901 roku. RyC 4_ Tadeusz Wituski

Mój dziadek Tadeusz Wituski był najmłodszym synem Leona i Heleny. W latach 1906-15 był właścicielem "Zielonej Apteki" w Poznaniu przy ul. Wrocławskiej. "Zielona Apteka" była pierwszą poznańską apteką, która poprzez gońca dostarczała lekarstwa do domu. Dziadek był członkiem Wydziału Przyrodniczego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Mieszkał wraz z żoną Jadwigą i ośmiorgiem dzieci w domu przy ul. Skarbowej 3. Wszyscy byli ogromnie muzykalni. W przestronnym mieszkaniu w każdą sobotę po południu odbywały się koncerty kameralne w wykonaniu kwartetu rodzinnego: na fortepianie grali Henryk i Tadeusz junior, na skrzypcach Adam, a na wiolonczeli Lech. N a Skarbową przychodził często wiolonczelista W. Morawski, wtedy kwartet zmieniał się w kwintet. Doskonałym pianistą był brat mego ojca Tadeusz, uczeń prof. Skrzydlewskiego z Poznania. Debiutował, jak pisze Zbigniew Zakrzewski, w Auli Uniwersyteckiej w roku 1934, w latach późniejszych był koncertującym pianistą, w czasie okupacji nauczycielem wybitnego kompozytora polskiego Tadeusza Bairda, a po wojnie profesorem Konserwatorium Warszawskiego i później Akademii. W 1937 roku Tadeusz zgłosił swój udział w Konkursie Chopinowskim w Warszawie. W dniu otwarcia Adam Wieniawski ogłosił przez radio listę uczestników i przy nazwisku Wituski dodał: nie przyjechał. Tadeusz, jak wspominają

Andrzej Wituski

dziś jego siostra Gabriela i brat Janusz, nocnym pociągiem pojechał do Warszawy i niemal prosto z dworca udał się do Filharmonii. Zagrał cały zgłoszony program, co już było sukcesem, ponieważ ówczesny regulamin pozwalał przerwać uczestnikowi, jeżeli poziom jego występu odbiegał od poziomu przyjętego w konkursie. Zaproponowali mu wtedy lekcje członkowie konkursowego jury, prof. Zbigniew Drzewiecki i Zofia Rabcewiczowa. Odmówił, chciał być lojalny w stosunku do swego nauczyciela, prof. Skrzydlewskiego. Być może stracił wówczas swoją wielką szansę... Tadeusz Wituski senior kochał teatr i ludzi sceny. Kiedy w latach 1905-06 debiutowali Jaracz, Osterwa i Noskowski, wspomagał ich finansowo, twierdząc, że są bardzo utalentowani i należy im się pomoc. Wiele lat później, w drugiej połowie lat 30., Jaracz - ale już w innej roli - był w Poznaniu i wtedy przysłał do domu przy Skarbowej trzy gratisowe bilety do loży Teatru Polskiego w dowód pamięci i wdzięczności. Dziadek przyjaźnił się z aktorami Wandą Hendrychówną i Adamem Ludwigiem. Podczas jednej z wizyt w jego sklepie apteczno-drogeryjnym przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu zamknęli drzwi do sklepu i śpiewali duet z Cyganerii Pucciniego, co skrzętnie odnotowały kroniki rodzinne Wituskich. Tadeusz Wituski znal wielu poznańskich lekarzy, dzięki tym znajomościom jego sklep otrzymywał liczące się zamówienia i zaopatrywał w środki opatrunkowe większość tutejszych szpitali. W domu przy ul. Skarbowej bywało liczne grono aktorów, wśród których brylowała Bronisława Wojciechowska, matka zasłużonego dla Poznania Jerzego Młodziejowskiego. Apteka z kolei była miejscem, w którym można się było napić "aptekarzówki" (dziadek prowadził potem jeszcze jedną aptekę w Dolsku).

Dziadek zmarł w roku 1934 i jest pochowany we wspólnej mogile ze swoim ojcem Leonem na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan. Babcia Jadwiga żyła jeszcze długo, umarła mając 90 lat. Grała świetnie na fortepianie, lubiła Chopina i Griega. Nie zrobiła kariery, bowiem jej ojciec, Klemens Stankowski, lekarz z Kruszwicy, uważał, że córki powinny być kształcone na przyszłe żony, a nie na "fortepianistki". Pod koniec życia babcia Jadwiga nie wychodziła już z domu przy ul. Kossaka 15, gdzie mieszkała ze swoją córką Gabrielą. Zawiozłem tam kiedyś telewizor, przedmiot, którego babcia nie widziała jeszcze nigdy w życiu. Chciałem, żeby zobaczyła grającego Artura Rubinsteina. Nie pamiętam, co to był za koncert, ale pamiętam babcię, która ze zdumieniem przyglądała się ruchomym obrazom i uderzała palcami po stole, jak po klawiszach...

Mój ojciec Adam Wituski urodził się w 1901 roku w Kruszwicy. Pracował w kilku firmach, nade wszystko jednak był bankowcem. Kilka lat przed wybuchem II wojny światowej pracował jako prokurent w Banku Cukrownictwa w Poznaniu. Znakomity matematyk. W 1927 roku skonstruował lampowy aparat radiowy z głośnikiem na zewnątrz. Grał na skrzypcach. Był skrzypkiem leworęcznym, instrument przebudował mu poznański lutnik Stanisław Niewczyk, ojciec Stefana, który do dziś ma swoją pracownię przy ul. Woźnej. Gry uczył się, wspólnie z Zygmuntem Latoszewskim, u znanego dyrygenta i skrzypka, solisty

Ryc. 5. Adam Wituski, fotografIa z lat 20.

Ryc. 6. Jolanta Wituska, z domu Ankiewicz

Paula van Kempena, potem u Gustawa Ehrenberga i Ireny Dubiskiej. Te ostatnie lekcje nie trwały długo - Dubiska nie akceptowała skrzypków mańkutów. Ojciec biegle władał językiem angielskim (był na praktyce w Londynie) i niemieckim. Grał w tenisa, piłkę nożną, świetnie jeździł na łyżwach. Ostatnie lata swego zawodowego życia poświęcił prasie. Pracował w redakcji "Słowa Powszechnego", pisywał w "Głosie Katolickim". Jego dziennikarska pasja stała się później przyczyną tymczasowego aresztowania. Przyjaźnił się z proboszczem lubońskim ks. Teodorem Nogala, często grywając na odprawianych przez niego mszach. Pamiętam, że noszenie skrzypiec ojca było w naszej rodzinie prawdziwym wyróżnieniem, rywalizowaliśmy o ten przywilej z moją naj starszą siostrą Olą. Ojciec grał Haendla, Ave Maria Schuberta, a nawet popełniał małe, muzyczne świętokradztwo, grając środkową część Koncertu e-moll Mendelssohna z nieco innym zakończeniem. Czasem się ta jego gra nieco przedłużała, ale ksiądz Nogala, który kochał muzykę, nigdy nie wykazywał zniecierpliwienia, stał spokojnie odwrócony tyłem (tak wtedy odprawiano msze) i czekał, aż ojciec skończy, a dopiero potem odzywały się dzwonki na podniesienie. Ojcu zawdzięczam nade wszystko umiłowanie i znajomość muzyki. Kiedy leżał nieuleczalnie chory, słuchał radia. Przychodziłem ze szkoły, kładłem się obok niego i słuchaliśmy razem. Najpierw musiałem odgadywać epokę, z której dany utwór pochodzi, później kompozytora, a na końcu ojciec pytał, kto gra. Miał wy

Andrzej Wituskiborną pamięć i po kadencjach w koncertach skrzypcowych, zresztą mu najbliższych, rozpoznawał wykonawcę. Uwielbiał również koncerty fortepianowe i duże utwory orkiestralne. Motyw z V Symfonii Ludwiga van Beethovena jest do dziś naszym sygnałem rodzinnym. Ojciec mawiał: "Jak ci się będzie podobała muzyka kameralna, to jesteś już w domu". W 1929 roku Adam Wituski ożenił się z Jolantą Ankiewicz. Moja matka urodziła się, podobnie jak ojciec, w 1901 roku. Była córką organisty z Parzęczewa. Znakomicie pisała na maszynie, biegle stenografowała. Pracę rozpoczęła w Centrali Rolników w Poznaniu, a zakończyła w Zakładach Ziemniaczanych w Luboniu, po 40 latach. Mój ojciec zmarł w 1958 roku. Mama przeżyła go o 17 lat, zmarła w roku 1975. Była Ryc. 7. Jolanta i Adam Wituscy, Poznań 1938 r. osobą wspaniałą, ciepłą i pełną dobroci. Nie potrafiła obojętnie przejść obok nikogo, kto potrzebował pomocy, nigdy na nikogo się nie gniewała. Gdy po raz pierwszy przywiozłem do domu swoją przyszłą żonę (ojciec już nie żył), uściskała ją i powiedziała: "Wejdź do swego domu". Całe lata, jak tylko mogła, żywiła ludzi biednych i pokrzywdzonych przez los.

Urodziłem się w 1932 roku w Poznaniu. Mieszkaliśmy wtedy przy ul. Skarbowej 3, ale po kilku miesiącach przeprowadziliśmy się do Lubonia pod Poznaniem. Tam do dziś mieszka część mojej rodziny. Byłem uczniem Gimnazjum i Liceum im. I. J. Paderewskiego, maturę zdałem bez większego wysiłku. Po latach myślami wracam do postaci dwóch moich znakomitych wychowawców - polonisty, prof. Dąbrowy i prof. Szałankiewicza, geografa, współpracownika słynnego Romera. W okresie gimnazjalnym pisałem pierwsze teksty satyryczno-poetyckie, tu miały miejsce moje pierwsze występy estradowe. W roku 1952 rozpocząłem studia

w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu na Wydziale Towaroznawstwa. Doskonale pamiętam egzamin wstępny, zdawałem go u prof. Wacława Wilczyńskiego. Studia zapamiętałem jako cztery lata wytężonej pracy i nauki, ale też i cztery lata artystycznych zajęć. Prowadziłem wówczas, organizacyjnie i programowo, wielosekcyjny zespół artystyczny, skupiający talenty artystyczne studiujące ekonomię. Należał do nich z pewnością Tadeusz Malak, później znakomity aktor Teatru Rapsodycznego w Krakowie, aktorka dramatyczna Zyta Połom i wielu innych. N ajwiększym naszym sukcesem było zajęcie I miejsca w kategorii zespołów estradowych na ogólnopolskim przeglądzie kultury studenckiej w Bydgoszczy. Byłem też w tych latach konferansjerem wszystkich studenckich wydarzeń międzyuczelnianych, kon- Ryc. 8. Andrzej Wituski, fotografia z lat 60. certów, festiwali itp. Wśród moich pamiątek z tego okresu znajduje się program Galowego Koncertu Studenckich Zespołów Artystycznych m. Poznania z 21 czerwca 1956 r. z następującym zakończeniem: "kierownictwo artystyczne: prof. Wiktor Buchwald, choreografia: Conrad Drzewiecki, Jerzy Huelle, konferansjer: Andrzej Wituski". Wielką satysfakcję sprawiało nam poparcie dla naszych artystycznych poczynań, jakiego udzielał znakomity wychowawca akademicki i rektor, prof. Seweryn Kruszczyński. Obserwował z życzliwością nasze występy, obiektywnie oceniając zarówno program, jak i wykonawstwo. Zwykł mawiać, że wyższa uczelnia musi poszerzać horyzont i obok ekonomii jest jeszcze miejsce dla kultury. W 1956 roku zdałem egzamin magisterski. Praca związana z nazwiskami dwóch znakomitych profesorów: Franciszka Szeląga i Macieja Wiewiórowskiego miała bardzo techniczny tytuł: "Oznaczanie cyny w konserwach rybnych metodą chromatografii bibułowej". Obrona zbiegła się z pamiętnymi wydarzeniami Czerwca 1956 na pi. Mickiewicza. Chwila była szczególna, a emocje ulicy zbiegły się z emocjami na sali egzaminacyjnej i sięgnęły zenitu. Znalazło to później odbicie w tekstach, które pisałem dla teatrów satyrycznych. Moją pierwszą w życiu pracą po zakończeniu studiów był kilkumiesięczny pobyt w Domu Kultury Komendy Wojewódzkiej jako instruktor kulturalny. Nie mogłem wtedy znaleźć innej pracy. Organizowałem wystawy, ale bywałem też... Gwiazdorem i bawiłem dzieci na scenie kina Olimpia. Potem pracowałem na stanowisku brakarza (ładniej - cenzora jakości produkcji) w Zakładach Mięsnych. Praca odbywała się na trzy zmiany. Wtedy po raz pierwszy miałem do

Andrzej Wituski

TEATRZYK SATYRYCZNY » P E G A Z I K « PRZY WYŻSZEl SZKOLE EKONOMICZNE! W POZNANIU

Z A P R A S Z A

NA PREMIERĘ

Z ŁEz q W OKUw dniu 19 marca 1951 r. w auli WSE przy ulicy Marchlewskiego 145/150 godz 19.00

Teksly i reżyseria: ANDRZEJ WITUSKI Oprawa plastyczna: RYSZARD G RAJEWSKI

Opracowanie muzyczne: 1ACEK SZCZYGIEŁ

Eileiy prosimy rezerwować w sekretariacie Rady Uczelnianej Z. S. P. do piqiku 17 marcu 1%1 r. godz. 16.00 (lei. 17-22 w. 158)

P<mintł 730 E-9- UB7k.s.

Ryc. 9. Zaproszenie na premierę przedstawienia Z ŁEzą WOKU, 1961 r.

Ryc. 10. Andrzej Wituski na galowym koncercie Studenckich Zespołów Artystycznych w Auli DAM, fot. z lat 60.

czynienia z zawodowcami produkcji; niełatwe zderzenie teorii z praktyką na tym trudnym stanowisku. Pod koniec lat 50. założyłem Teatrzyk Satyryczny "Pegazik" przy Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu. Daliśmy cztery pełnowymiarowe przedstawienia, z najwyżej ocenianym Z LEzą W OKU. Do wielu pisałem teksty, często o zabarwieniu politycznym (był to okres pewnej odwilży w cenzurze), a niektóre reżyserowałem. Silną stroną tych przedstawień była oprawa muzyczna znanego później muzyka Jacka Szczygła oraz scenografia Ryszarda Grajewskiego. Wcześniej pisałem teksty dla innych teatrów i kabaretów, takich jak słynny gdański Bim-Bom i lubelski DREN-59. Dorabiałem w ten sposób do mojego studenckiego stypendium. Po Pegaziku był jeszcze Żółtodziób prowadzony przez Stefana Mroczkowskiego, dla którego napisałem dwa teksty. Jeden z nich powstał na podstawie trenu Jana Kochanowskiego i zaczynał się tak: "Wielkie mi uczyniłeś pustki w mieście moim..." Dotyczył działalności U rzędu Bezpieczeń - stwa i został zdjęty przez cenzurę. Dwa lata trwał szantaż odpowiednich służb, by podjąć z nimi współpracę, ale na próżno.

W 1960 roku ożeniłem się z Anną Zając, urokliwą koleżanką z uczelni. Ślubu udzielał nam ówczesny sekretarz prezydium Kazimierz Wolnikowski, przyjaciel nas obojga. Był to jego pierwszy w życiu ślub, oczywiście w tej roli. Pamiętam, że się do niego solidnie przygotował. Świadkiem ceremonii był inny nasz przyjaciel Alojzy Andrzej Łuczak.

W 1962 roku urodził się nasz syn Maciej, a w 1966 roku córka Magdalena. Anna po studiach podjęła pracę zawodową w Wojewódzkiej Komisji Planowania, a później w Polskiej Izbie Handlu Zagranicznego. Okres pracy w przemyśle mięsnym przeplatany był kontaktami z Akademickim Klubem Seniora, grupującym wielu działaczy Zrzeszenia Studentów Polskich. Były to wspólne spotkania, koncerty, wycieczki i tzw. Rajdy Zachodnie. Z poruczenia Rady Naczelnej ZSP prowadziłem wczasy studenckie w Rowach, Zakopanem czy Świnoujściu. Z tamtych czasów pozostała mi miłość do gór.

W 10. rocznicę powstania ZSP otrzymałem Złotą Odznakę tej organizacji, a także, z rąk p. Władysławy Klawiter, Honorowa Odznakę m. Poznania. Ta ostatnia uroczystość odbywała się w Auli UAM. W tym samym miejscu i o tej samej godzinie został odznaczony, tyle że Odznaką Wojewódzką, Włodzimierz Łęcki, przyszły wojewoda poznański. W latach 60. stworzyliśmy z przyjaciółmi ze studiów i technikum spożywczego grupę sportowo-rekreacyjną. Graliśmy w salach gimnastycznych wielu poznańskich szkół, niekiedy do późnych godzin wieczornych. W tej grupie rywalizowali ze sobą szefowie hoteli, komendanci milicji, dyrektorzy przedsiębiorstw, redaktorzy, lekarze, politycy, jednym słowem wszyscy, którym się chciało. Rozgrywaliśmy nawet mecze międzynarodowe, z Niemcami czy Czechosłowacją. Siatkówka, koszykówka, piłka nożna i tenis wypełniały nam wtedy wolne godziny po pracy. W tenisa gram do dzisiaj. Praca zawodowa wciąż zmuszała mnie do podnoszenia kwalifikacji. Skończyłem w tym czasie wiele kursów i szkoleń organizowanych przez Centralę Mięsną w Warszawie. Jedno ze świadectw kursu dla majstrów produkcji wędlin zaświadcza, że wysłuchałem 60 godzin wykładów i odbyłem 20 godzin zajęć praktycznych. Praktycznie dokonałem wtedy rozbioru półtusz wieprzowych i ćwierci wołowych. Będę to pamiętał do końca życia. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kierownictwo Zakładów Mięsnych zaproponowało mi najpierw stanowisko majstra produkcji, następnie kierownika Wytwórni Wędlin. W tym czasie zrobiłem specjalizację w zakresie produkcji salami, pisałem artykuły w prasie naukowej dotyczące hodowli pleśni do jej produkcji i prowadziłem wieloletnie badania laboratoryjne. Byłem również członkiem Centralnej Komisji nadającej produktom mięsnym znak jakości. Komisji przewodniczył wtedy jeden z największych autorytetów w dziedzinie przetwórstwa mięsnego prof. Wincenty Pezacki. Mimo że nie byłem uczniem Profesora, cieszyłem się Jego zaufaniem. Ze spotkań z Nim wynosiłem wielorakie doświadczenia, które potem wykorzystywałem na każdym kroku, m.in. w technikum spożywczym, gdzie przez kilka lat byłem nauczycielem kontraktowym i w klasach maturalnych uczyłem technologii przemysłu rolno-spożywczego.

Andrzej Wituski

Ryc. 11. Świadectwo ukończenia kursu majstrów produkcji wędlin, 1959 r.

ŚWIADECTWO

Obywatel ....«..._..........::mJ... .Y'<. . .4:' "V"'CfX?powiat: przyjet.'i. na pod«lawio...... .siWiBOlJ -i »0arodzon.>.. dnia .JsIiLjdrf&SQB. . . . .i6£j;rc!;u w. . . . y.; Q

Ljy&OWajn-Jnm......... .:,.\yiS"'Ofc; "SKTSAMI'.-.*. JiffifS ............................. cO<a« felSbs ;SpsUprze:- vWWTvVag. Je. * A _' .. .. .. .. .. .. . .. .. .. .. .. .w. . . . .1 f t ! » , . . J H zatwierdzony pr; togj Af-iJ-iAtAl_pismem z dnia..................'f.. jLAUSA.

n K-Sl-l- VI503> iS<3a&uteA

AUCzęszcza! od dnia.............ŚdJJAtes***..... .<9.. 3 ..1_'.

do <lnla L' , - 6 ? W a . . . .19 3t 5 r' na kurs obejmujący ,jSUsL go<!zin wyiitadiw teoretycznychajećpraktycznych. Dnia_'" :&£fjbc*>£i j<> °0 r' ztozy}.. . . . pjjz.imin«pAA(tmiottitt- wyszewgółmysay»; «m-o<lwro»i*s Z Wy os61nyma. Ę.b.tI4 0';..................................................... .:...."... to..:

.. ]

---

I!!!""'liii» i

Wprowadziłem w tych latach do produkcji Zakładów Mięsnych szereg nowych produktów, opracowanych technologicznie przez Akademię Rolniczą w Poznaniu, prowadziłem też doświadczenia w zakresie stworzenia optymalnych warunków dla dojrzewania wędlin trwałych. Niełatwa praktyka w przemyśle bardzo przydała mi się później w handlu.

W połowie lat 60. objąłem stanowiska zastępcy dyrektora, a następnie dyrektora Miejskiego Handlu Mięsem. Znalazłem się tam akurat w niełatwym okresie reglamentacji towarowej. Musiałem poznać funkcjonowanie rynku i marketing, jakże odległe od dzisiejszych wolnorynkowych mechanizmów. Nie działałem konwencjonalnie i to prawdopodobnie sprawiło, że w roku 1970 otrzymałem propozycję objęcia stanowiska szefa Wydziału Handlu, Przemysłu i Usług w poznańskim Magistracie.

Ryc. 12. Andrzej Wituski z synem Maciejem nad Morskim Okiem, fot. z końca lat 60.

Ryc. 13. Anna i Magdalena Wituskie w pochodzie l-mąjowym, fot. z lat 70.

Swoje nowe obowiązki potraktowałem bardzo poważnie. Zebrałem grono kompetentnych ludzi, nawiązałem kontakty z przemysłem rolno-spożywczym, a szczególnie poznańskim rzemiosłem, wtedy uśpionym systemowo, uważając, że ma ono do spełnienia niebagatelną rolę, a tymczasem może być również wzmocnieniem cherlawego rynku. W tym okresie dochodzą do głosu zasłużone rodziny poznańskich rzemieślników: Marcinkowskich, Tecławów, Brodów czy Nowaków, które otrzymują pomoc towarową i moralne wsparcie. Powstają pierwsze prywatne sklepy, nadchodzą też lepsze czasy dla rzemiosła artystycznego. Przeobrażenia zaczyna przechodzić ul. Woźna, uchodząca za ulicę artystów rzemieślników, potem przyszła kolej na Stary Rynek, ale to wszystko trwało zaledwie rok... Pojawia się nowa magistracka propozycja objęcia stanowiska wiceprezydenta miasta Poznania z nadzorami nad następującymi dziedzinami życia miejskiego: kulturą i sztuką, wychowaniem i oświatą, sportem i turystyką, handlem, przemysłem i usługami oraz rynkiem pracy. Propozycję przyjąłem l lutego 1971 r.

* W najbliższych numerach "Kroniki Miasta Poznania" ukażą się kolejne fragmenty wspomnień Andrzeja Wituskiego POZNANIA PIERWSZEJ KADENCJI (1990-1994)

MARLENA NOWICKA-KOMPOWSKA

C hoć w wyborach do rad gmin z maja 1990 roku nie powtórzył się już "fenomen komitetów obywatelskich" z wyborów parlamentarnych 1989 roku, można je jednak uznać za sukces ruchu obywatelsko-solidarnościowego. Organizacje tego ruchu otrzymały w wyborach majowych największą liczbę ważnych głosów - 54,3 proc. l , w tym 44,3 proc. głosów zostało oddanych na komitety obywatelskie 2 . Następni w kolejności pod względem uzyskanej liczby głosów byli kandydaci "grup obywateli" (24,7 proc. głosów)3. Partie i ugrupowania polityczne (bez ich koalicji) uzyskały 9,6 proc. głosów, z czego na PSL, SD i SdRP razem wzięte przypada 7,4 proc. Na tym tle wyniki wyborów w Poznaniu były wyjątkowe. Organizacje ruchu obywatelsko-solidarnościowego osiągnęły co prawda zdecydowany sukces we wszystkich największych ośrodkach miejskich, ale w Poznaniu był on największy: na 65 mandatów 64 uzyskali kandydaci z listy wyborczej Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania i NSZZ "Solidarność". Jeden mandat zdobył kandydat Chrześcijańskiego Bloku Prawicy, członek KPN 4 .

Wspólna lista

Trudniej niż zwycięstwo w wyborach poszło przygotowanie zwycięskiej listy kandydatów na radnych. Od września 1989 do stycznia 1990 roku powstawały w Poznaniu osiedlowe komitety obywatelskie. Na zebraniu w dniu 22 lutego 1990 r. ich członkowie powołali wspólną reprezentację - Komitet Obywatelski Miasta Poznania. "Celem tej organizacji, w zamierzeniach zebranych przedstawicieli, było podejmowanie wspólnych inicjatyw, w szczególności wypracowaniejednolitego dla miasta Poznania programu wyborczego i przygotowanie propozycji organizacyjnych przyszłych struktur samorządowych po wyborach.

Ponadto Komitet Obywatelski Miasta Poznania miał stać się wspólną platformą wymiany doświadczeń i poglądów"5. W Deklaracji ideowej zapowiedział apolityczność oraz dążenie "do urzeczywistnienia idei społeczeństwa obywatelskiego poprzez autentyczny samorząd terytorialny", zawarte jest w niej również stwierdzenie o wyrastaniu ruchu komitetów obywatelskich i czerpaniu przez niego inspiracji "z etosu »Solidarności«" jako ruchu społecznego oraz z wielkopolskich tradycji samorządowych"6. Poznański Komitet Obywatelski zaakceptował stanowisko NSZZ "S" w sprawie współpracy w kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi i przystąpił do negocjacji z przedstawicielami Zarządu Regionu Wielkopolska. Wspomniane negocjacje dotyczyły formy i zakresu współpracy. Rozmowy zostały zakończone podpisaniem umowy o współpracy wyborczej dnia 6 kwietnia 1990 r. Obie strony zobowiązały się w niej do wystawienia wspólnej listy kandydatów na radnych, opracowania wspólnego programu wyborczego oraz prowadzenia wspólnej kampanii wyborczej. Koalicjanci ustalili, że liczba kandydatów mających znaleźć się na liście będzie odpowiadała puli miejsc w Radzie Miejskiej Poznania. Według rzecznika prasowego Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania kandydatów tych wybrano spośród 150 chętnych 7 . W umowie "zachowane zostały podstawowe zasady ideowe osiedlowych komitetów obywatelskich poprzez zaakceptowanie przez Zarząd Regionu terytorialnego doboru kandydatów i elektorów. Obie strony przyjęły za podstawową zasadę współpracy prawo i obowiązek wzajemnego opiniowania kandydatów na radnych"8. Powołany 19 marca zespół programowy, w skład którego weszli przedstawiciele obu stron, przygotował projekty deklaracji wyborczej i programu wyborczego; dokumenty te uchwalono 7 maja 1990 r. Deklaracja wyborcza Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania i NSZZ "S" zawiera wszystkie treści Deklaracji ideowej Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania, ze szczególnym uwzględnieniem obietnicy urzeczywistnienia idei społeczeństwa obywatelskiego. Kim byli poznańscy radni wybrani w pierwszych po upadku komunizmu wolnych wyborach? Analizę składu społecznego RMp 9 trzeba przeprowadzić zarówno w odniesieniu do RMP jako całości, jak i badając oddzielnie dwie specyficzne podgrupy znajdujące się w jej obrębie: podgrupę kobiet oraz podgrupę "młodych radnych" (radni urodzeni w latach 1960-64). Specyfika podgrupy kobiet jest związana z powszechną tendencją do nikłego uczestnictwa kobiet w sprawowaniu władzy politycznejlO, odrębne potraktowanie "młodych radnych" wynika z odmienności ich biografii - ze względu na wiek nie mogli działać w strukturach związkowych (co najmniej w okresie pierwszej "Solidarności"). Celowość proponowanego wyodrębnienia wynika także z tego, iż tak znacząca ilościowo (15,38 proc.) grupa młodych decydentów samorządowych stanowi novum w stosunku do praktyki PRL-u.

Płeć i wiek radnych pierwszej kadencji

Wśród radnych RMP przeważali mężczyźni, było ich 58 (89,2 proc). Liczba wybranych do Rady kobiet w porównaniu z liczbą mężczyzn była - podobnie jak

Marlena Nowicka - Kompowskaw przypadku całego województwa poznańskiego (9,8 proc.) i całego kraju (10,9 proc.) - bardzo mała. W nieco mniejszym stopniu tendencja ta odnosi się również do kandydatów na radnych. W województwie poznańskim w miastach o liczbie ludności 40 tys. i więcej wśród kandydatów było ok. 18,11 proc. kobiet, w skali całego województwa 13,1 proc, a w skali kraju 15,1 proc.

TABELA. Struktura wieku i płci poznańskich radnych (1990 r.)

15,4 proc.

10,8 proc.

16,9 proc.

16,9 proc.

9,2 proc.

15,4 proc.

9,2 proc.

3,1 proc.

3,1 proc.

LICZBA RADNYCH W TYM KOBIET 10 O 7 O 11 l 11 2 6 2 10 l 6 O 2 O 2 l

WIEK 26-30 31-35 36-40 41-45 46-50 51-55 56-60 61-65 66-70

ODSETEK RADNYCH

Najliczniejszą grupę wiekową w Radzie stanowili radni w wieku 36-45 lat (22 radnych, czyli 33,8 proc), natomiast odsetek radnych w wieku 29 lat i mniej11 (13,8 proc) przewyższał znacznie ich odsetek w skali województwa poznańskiego (7,4 proc.) i w skali Polski (7,6 proc). W skład grupy seniorów (przedział wiekowy 61-70 lat) wchodziło czterech radnych (6,2 proc). Uwagę zwraca fakt, iż w grupie wiekowej 35 lat i mniej nie ma kobiet. Porówując - na przedział wiekowy 29 lat i mniej w woj. poznańskim przypada 2,9 proc. wybranych tam kobiet, a w skali kraju 5,3 proc. Z kolei na przedział wiekowy 39 lat i mniej przypada w Poznaniu 14,3 proc wybranych kobiet, w woj. poznańskim - 34,3 proc, w kraju - 41,5 proc. Z przytoczonych danych wynika, że młode kobiety co najmniej do lat 29 12 stanowiły znikomą część nielicznej grupy kobiet sprawujących lokalną władzę uchwałodawczą. średni wiek poznańskich radnych kadencji 1990-94 wynosił w 1990 roku 43 lata (mężczyzn - 42, kobiet - 48). W ówczesnym woj. poznańskim średni wiek radnych był niższy i wynosił 41 lat (mężczyźni - 41, kobiety - 44). Dla całego kraju dane te wynosiły odpowiednio: 41,4 , 41,3 i 42,1 lat. W całym województwie średni wiek kandydatów na radnych wynosił 41,9 lat (mężczyźni - 41,8, kobiety - 42,2), a w całym kraju 42,1 lat (mężczyźni - 42, l, kobiety - 41,9).

Co ciekawe, z jednej strony poznańscy radni byli starsi od swoich kolegów w kraju, z drugiej - było wśród nich więcej ludzi bardzo młodych.

Sytuacja rodzinna radnych

Spośród 65 radnych pierwszej kadencji aż 52 osoby (80 proc.) były zamężne albo żonate. W 13-osobowej grupie radnych pozostających w stanie wolnymznajdowało się sześciu "młodych radnych" oraz trzy kobiety i cztery mężczyzn ze starszych grup wiekowych. Mężczyźni stanu wolnego stanowili 17,2 proc. wszystkich radnych płci męskiej w RMP, a radne aż 42,9 proc. wszystkich kobiet w Radzie. Tę analizę warto powiązać z analizą wieku i wykształcenia. Okazuje się wtedy, że nieliczne wybrane do RMP kobiety są częściej stanu wolnego i równocześnie starsze oraz bardziej wykształcone od swoich kolegów w Radzie. Wydaje się, iż może to potwierdzać hipotezę o stawianiu większych wymagań chcącym uczestniczyć we władzy kobietom, niż mającym takie same zamiary mężczyznom. Z badania tego może również wynikać, iż role żony i matki w polskim społeczeństwie całkowicie absorbują energię życiową kobiet. Znamienne jest, iż role męża i ojca oddziaływują w kierunku wprost przeciwnym - umożliwiając angażowanie się w działalność polityczną.

Wykształcenie radnych i wykonywane przez nich zawody

Radni RMP kadencji 1990-94 w zdecydowanej większości, 56 osób, czyli ok.

86 proc, posiadali wykształcenie wyższe Ueden radny był w kwietniu 1990 roku studentem piątego roku), zaledwie sześciu (9,2 proc.) - średnie, a tylko trzech (4,6 proc.) - zasadnicze zawodowe. Wszystkie kobiety i wszyscy "młodzi radni", z wyjątkiem jednego (wykształcenie średnie), posiadali wykształcenie wyższe. Grupa 19 radnych (ok. 29,2 proc.) posiadała stopnie naukowe, w tym stopniem doktora legitymowało się 12 radnych, doktora habilitowanego - pięciu, a tytułem profesora - dwóch radnych. Wśród naukowców w Radzie znalazły się dwie kobiety. Pięcioro radnych, w tym jedna kobieta (brak "młodych radnych"), ukończyło dwie uczelnie lub dwa kierunki studiów, a dwóch radnych dwie szkoły średnie. Radni z wykształceniem technicznym, rolniczym, prawniczym i ekonomicznym (razem 56,7 proc, w tym kierunki techniczne 33,3 proc.) przeważają nad absolwentami kierunków humanistyczno-społecznych (25 proc), przyrodniczych (13,3 proc.) i lekarskich (5 proc). Sześciu spośród dziewięciu "młodych radnych" z wykształceniem wyższym ukończyło kierunek techniczny lub ekonomiczny (w tym czterech Politechnikę Poznańską), dwóch humanistyczny, aj eden - przyrodniczy. Wśród kobiet przeważa wykształcenie humanistyczne (trzy kobiety) oraz przyrodnicze (dwie). W podgrupie tej są również pojedyncze reprezentantki kierunków technicznych i lekarskich. Na tle zróżnicowanej struktury zawodowej radnych można wyraźnie wyodrębnić pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych (ok. 29,2 proc), inżynierów (ok. 23,1 proc.) oraz prywatnych przedsiębiorców (ok. 16,9 proc). Wśród 11 prywatnych przedsiębiorców 13 było trzech właścicieli firm rolniczoogrodniczych, pozostali byli w większości współudziałowcami firm (co najmniej pięciu z nich). W grupie tej nie ma żadnej kobiety i jest jeden "młody radny". Prywatni przedsiębiorcy w Radzie z wyjątkiem jednego (student - rzemieślnik) pracują zawodowo wyłącznie we własnych przedsiębiorstwach. Działalność zawodowa co najmniej trzech z nich nie jest zgodna z ich wykształceniem 14 . Wśród

Marlena Nowicka - Kompowska

właścicieli firm rolniczo-ogrodniczych dwóch ma wykształcenie zawodowe, a jeden średnie, z pozostałych prywatnych przedsiębiorców pięciu ukończyło Politechnikę Poznańską, jeden UAM (chemia), jeden Technikum Geodezyjno-Drogowe i jeden szkołę zawod ową 15. Średnia wieku radnych - prywatnych przedsiębiorców - wynosi ok. 40 lat, a z wyłączeniem firm rolniczo-ogrodniczych ok. 37 lat. Decyzja o podjęciu czasochłonnej działalności społecznej w niełatwym dla biznesu okresie transformacji ustrojowej nie mogła być dla prywatnych przedsiębiorców prosta. Radni wyjaśniali, że prowadzenie działalności gospodarczej to wskaźnik aktywności życiowej, a w tamtych czasach ludzie aktywni często nie zadowalali się tylko działalnością gospodarczą. Chcieli realizować się także w życiu publicznym. Niektórzy z radnych przyznawali, że ich przedsiębiorstwa zaczęły podupadać po rozpoczęciu przez nich pracy w Radzie. Sytuacja odwrotna, czyli wpływ zajmowanego w Radzie stanowiska na polepszenie kondycji firmy, wymagałaby odrębnych badań.

Przynależność związkowa radnych od 1980 roku 16

Radni deklarowali przynależność związkową, tak w przeszłości, jak i w okresie wypełniania ankiet (kwiecień 1990), wyłącznie do solidarnościowych związków zawodowych (NSZZ "S" i NSZZ RI "S") oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W kwietniu 1990 roku deklarowało ją 48 radnych. W różnych okresach w latach 1980-89 do związków należało 58 osób, w tym siedem było animatorami niezależnego życia studenckiego. Członkami NSZZ "Solidarność" lub NSZZ RI "Solidarność" od 1980 roku (w tym zazwyczaj od początku utworzenia komórki związkowej w danym zakładzie pracy) było 35 radnych. We władzach związkowych do 13 grudnia 1981 r. (co najmniej funkcje w ramach kół i komisji zakładowych) lub wśród współorganizujących Związek w zakładzie pracy w 1980 roku było 19 radnych 17 , w tym tych pierwszych 15, a drugich - 10. Sześciu radnych zarówno współorganizowało związek, jak również było we władzach związkowych, 15 radnych od 1989 roku pełniło funkcje w NSZZ "S" lub organizowało wtedy ten związek w swoich zakładach pracy. I przed stanem wojennym, i po obradach Okrągłego Stołu organizowało Związek w zakładach pracy lub pełniło w nim funkcje dziewięciu radnych. Liczba radnych aktywnie zaangażowanych w działalność związkową w tym okresie zwiększa się do 14, gdy warunek organizowania Związku w zakładzie pracy w 1980 roku zamienimy na członkostwo w nim od tego roku. W przeszłości (różne okresy w latach 1980-89) i po obradach Okrągłego Stołu do solidarnościowych związków należało 42 radnych. Siedmiu radnych nie należało do związków w żadnym z wyodrębnionych okresów. Brak przynależności do związków przed wyborami majowymi (1990), a jednocześnie przynależność do nich w przeszłości deklarowało dziewięciu radnych, w tym pięciu prywatnych przedsiębiorców spoza grupy rolniczo-ogrodniczej. Sytuacja odwrotna dotyczy sześciu "młodych radnych", którzy nie mogli działać w przeszłości w solidarnościowych strukturach związkowych ze względów formalnych.

Warto szczególnie przyjrzeć się działalności związkowej "młodych radnych".

Oprócz sześciu, których sytuację określono powyżej, dwóch innych w kwietniu 1990 roku jeszcze studiowało, nie działało w związkach ani w przeszłości, ani po obradach Okrągłego Stołu. Dwóch pozostałych działało w obydwu wyodrębnionych okresach. Niemożność działania w NSZZ "Solidarność" większość "młodych radnych" rekompensowała sobie działalnością w studenckich strukturach ruchu solidarnościowego. Siedmiu spośród dziesięciu było przed 1989 rokiem animatorami niezależnego życia studenckiego (NZS, Samorząd Studencki). Z siedmiu kobiet zasiadających w RMP sześć należało do Związku i w przeszłości, i po obradach Okrągłego Stołu, jedna nie należała do niego w ogóle. Cztery spośród nich były członkiniami Związku od 1980 roku, jedna uczestniczyła w zjeździe Związku w Gdańsku w grudniu 1980 roku.

Polityczna działalność konspiracyjna radnych w ramach ruchu społecznego "Solidarność" i związane z nią represje 18

Po 13 grudnia 1981 r. co najmniej 21 radnych prowadziło polityczną działalność konspiracyjną w ramach szeroko rozumianego ruchu społecznego "Solidarność". Dziewięcioro spośród nich było za nią represj onowanych. Informacje o 15 radnych sprowadzają się do ogólnikowego stwierdzenia, iż działali oni w podziemnych strukturach ruchu. Ale to właśnie na tę lakonicznie pod względem działalności konspiracyjnej scharakteryzowaną podgrupę przypada najwięcej, bo aż siedmiu represjonowanych radnych, a represje, jakie wobec nich zastosowano, jako jedyne opisane są w sposób konkretny (z dwoma wyjątkami). Wobec czterech radnych z tej podgrupy zastosowano długoterminowy areszt, jednego parokrotnie przesłuchiwała SB, dwóch było szykanowanych w czasie stanu wojennego. Następną, po opisanej powyżej piętnastce radnych podgrupę stanowi trzech radnych zajmujących się kolportażem niezależnych wydawnictw prasowych i literackich Ueden z nich ponadto zbierał składki i przechowywał archiwum komisji zakładowej). Kolejnych dwoje radnych prowadziło działalność odczytową. Jeden radny podaje w ankiecie informację, iż w 1982 roku pracował przez parę miesięcy jako palacz co., ze względu na posiadanie wilczego biletu. Dwoje radnych zostało internowanych po 13 grudnia 1981 r., w tymjeden po wyjściu na wolność kontynuował działalność związkową, za co został aresztowanyl9.

Spośród siedmiu "młodych radnych", będących przed rokiem 1989 animatorami niezależnego życia studenckiego, 6 działało w związanych z nim strukturach konspiracyjnych, a trzech było za tę działalność represjonowanych. W dwóch wypadkach represje te przybrały postać długotrwałego aresztu, a w jednym - parokrotnych przesłuchań. Grupa "młodych radnych" stanowi najbardziej uwikłaną w solidarnościową działalność konspiracyjną grupę wiekową w Radzie. Spośród kobiet jedynie jedna działała w konspiracji.

Marlena Nowicka - Kompowska

Przynależność radnych do organizacji politycznych od 1980 roku

Według odpowiedzi ankietowych oraz prasy lokalnej w kwietniu 1990 roku 11 przyszłych radnych było członkami Klubu Politycznego "Sierpień 80"20, jeden radny należał do KPN, jeden - do PSL "S", a 52 deklarowało, że nie należą do organizacji politycznych. Przynależność radnych do organizacji politycznych w przeszłości, od 1980 roku, według tych samych źródeł wyglądała następująco: jeden radny należał do Unii Polityki Realnej (grudzień 1989 - luty 1990), jeden - do Klubu Rzeczypospolitej Samorządnej "Wolność, Sprawiedliwość, Niepodległość" (wrzesień - grudzień 1981), jeden - do Konfederacji Polski Niepodległej. Wśród kobiet i "młodych radnych" jedyną deklarowaną przynależnością do organizacji politycznych jest przynależność do Klubu Politycznego "Sierpień 80". W kwietniu 1990 roku deklarowała ją jedna kobieta i jeden "młody radny".

Po upływie dwóch lat od wyborów majowych przynależność polityczna radnych uległa radykalnej zmianie. W tym czasie prawie połowa radnych zapisała się do organizacji politycznych, a część pozostałych radnych zadeklarowała się jako sympatycy takich organizacji (w tym radni z przyczyn formalnych nie mogący do nich należeć). Najliczniejszą podgrupę radnych - członków organizacji politycznych stanowili członkowie Partii Chrześcijańskich Demokratów (partia ta powstała w grudniu 1990 roku). Ich liczba wynosiła prawie 1/3 liczby wszystkich radnych RMP. Wraz z sympatykami stanowili w Radzie ponad 1/3 jej składu. Pozostali członkowie albo sympatycy organizacji politycznych to przede wszystkim ludzie związani z Unią Demokratyczną, Kongresem Liberalno-Demokratycznym i Porozumieniem Centrum. Duży wzrost zakresu przynależności radnych do organizacji politycznych nie przesądzał zmiany stopnia apolityczności działań Rady.

Działalność radnych w ruchu komitetów obywatelskich 21

W osiedlowych komitetach obywatelskich w kwietniu 1990 roku działało 31 późniejszych poznańskich radnych (18 pełniło w nich funkcje lub było współzałożycielami tych komitetów). W komitetach dzielnicowych udzielało się pięciu radnych (dwóch współzałożycieli), a w Komitecie Obywatelskim Miasta Poznania - 12 radnych (w tym pięciu funkcyjnych; trzech z nich to członkowie Prezydium Rady Wykonawczej Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania). W Komitecie Obywatelskim Województwa Poznańskiego działało siedmiu radnych. Aż pięciu z nich pełniło tam funkcje (w składzie tej piątki był przewodniczący Rady Wykonawczej Komitetu Obywatelskiego Województwa Poznańskiego).

Do ruchu komitetów obywatelskich należało wtedy 39 radnych, 14 działało na co najmniej dwóch szczeblach struktur ruchu (np. osiedlowym i miejskim). Spośród "młodych radnych" w Ruchu działało trzech, jeden z nich był członkiem Rady Wykonawczej Komitetu Obywatelskiego Województwa Poznańskiego i jako jedyny "młody radny" uczestniczył w pracach ponadosiedlowych struktur Ruchu.

Swój udział w działalności Ruchu mają cztery radne RMP, w tym dwie także w jego strukturach ponadosiedlowych Uedna w Komitecie Obywatelskim Miasta Poznania, jedna w Komitecie Obywatelskim Województwa Poznańskiego).

Działalność radnych w społecznych strukturach organizacyjnych Kościoła katolickiego

Przez społeczne struktury organizacyjne Kościoła katolickiego rozumiem tworzone przez niego albo z nim powiązane organizacyjnie lub duchowo, nawiązujące do jego doktryny instytucje albo quasi-instytucje skupiające przede wszystkim osoby świeckie. Do tak określonych organizacji katolickich należało dwanaścioro radnych (18,5 proc), w tym dwie kobiety. Nie ma w nich ani jednego "młodego radnego". Radni działali w najróżniejszych strukturach: od grup charytatywnych w parafiach, przez wspólnotę "Światło-Życie", po grupę inicjatywną Wielkopolskiego Stowarzyszenia na Rzecz Obrony Życia. Pięcioro radnych to współtwórcy takich struktur. Zaangażowanie prawie wszystkich radnych - działaczy katolickich miało charakter długotrwały.

* * *

Poznańska Rada Miejska pierwszej kadencji była pod wieloma względami zbiorowością homogeniczną. Wszyscy radni wywodzili się z tego samego środowiska politycznego (bo nawet jedyny radny spoza listy wyborczej Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania i NSZZ "S" pochodził ze środowiska opozycji antykomunistycznej). Wielu cechowało podobieństwo życiorysów - działalność w pierwszej "Solidarności" i podziemiu politycznym, a także w strukturach związanych z Kościołem katolickim. Sytuacja ta wynikała z niezwykłego momentu historycznego - momentu transformacji ustrojowej. Skład osobowy kolejnej Rady, wybranej w 1994 roku, był już bardzo zróżnicowany. Drugim fenomenem Rady pierwszej kadencji była duża liczba młodych radnych, mających wtedy 26-30 lat. Mimo młodego wieku byli to w większości ludzie doświadczeni w działalności opozycyjnej, która w latach 80. stanowiła jedną z nielicznych możliwości aktywności publicznej dla osób spoza starego systemu.

PRZYPISY:

1 Wszelkie dane statystyczne dotyczące wyników wyborów pochodzą z jednego z następujących opracowań: - Statystyka wyborów do rad gmin, GUS, Warszawa 1990; - Statystyka wyborów do radgmin w województwie -poznańskim, WUS, Poznań 1990.

2 Szczegółowy rozkład głosów oddanych na ruch obywatelsko-solidarnościowy przedstawia się następująco: I. Organizacje ruchu obywatelsko-solidarnościowego (bez ich koalicji) - 48,6 proc.

w tym: - komitety obywatelskie (i równoznaczne) - 44,3 proc.

- NSZZ "Solidarność" - 2,6 proc.

Marlena Nowicka-Kompowska

- NSZZ RI "Solidarność" - 1,7 proc.

II. Koalicje skupione wokół ruchu obywatelsko-solidarnościowego - 4,5 proc.

III. Koalicje organizacji ruchu obywatelsko-solidarnościowego z partiami politycznymi -1,2 proc. 3 Według Statystyki wyborów do rad gmin są to "osoby, które na przedwyborczych obwieszczeniach terytorialnych komisji wyborczych nie miały wprowadzonego oznaczenia popierających je podmiotów". Wśród kandydatów na radnych najliczniejsi są właśnie kandydaci popierani przez "grupy obywateli" - 46,1 proc. Dla porównania - kandydaci ruchu obywatelsko-solidarnościowego stanowią 28,5 proc. wszystkich kandydujących, a kandydaci PSL, SD i SdRP - 11 proc. 4 Chrześcijański Blok Prawicy stanowił w opisywanych wyborach koalicję trzech partii politycznych: Konfederacji Polski Niepodległej, Unii Polityki Realnej oraz Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. 5 Sprawozdanie Z dzialalności Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania za okres odjego powolania do dnia dzisiejszego, 25.10.1990 r., Poznań, s. 1. 6 Deklaracja ideowa Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania (z materiałów Komitetu Obywatelskiego Miasta Poznania, maszynopis).

7 A. Tomiak, W Miejskiej Radzie Poznania tylko "Solidarność"?, "Gazeta Poznańska", 2-3.05.1990 r., nr 102.

8 Sprawozdanie,.., ibidem, s. 3 9 Analiza składu społecznego RMP została dokonana na podstawie przedwyborczych ankiet. Załącznikami badanych ankiet były przeważnie opinie komisji i kół NSZZ "S" oraz osiedlowych komitetów obywatelskich. Ankiety zostały mi udostępnione przez Zarząd Regionu Wielkopolska NSZZ "S". Wykorzystane w pracy materiały stanowią jedyne dostępne źródło zawierające informacje o składzie społecznym RMP. 10 R. D. Putnam, The Comparative Study oJPolitical Elites. Englewood Cliffs, NJ: Prentice- Hall 1976). n w celach porównawczych zastąpiłam przedział ,,26-30 lat" przedziałem ,,29 lat i mniej". Taki bowiem przedział został wyodrębniony w opracowaniach statystycznych. 12 Nie posiadam danych dla ówczesnego woj. poznańskiego i całego kraju dotyczących przedziału 30-34 lata albo zbliżonego. 13 Jeden z radnych wliczonych przeze mnie w skład tej podgrupy deklaruje w swojej przedwyborczej ankiecie personalnej zawieszenie działalności własnego przedsiębiorstwa ze względu na podjęcie pracy w administracji państwowej. 14 Brak dokładnych danych o dwóch spośród pozostałych.

15 Brak informacji o szkole, której jest absolwentem.

16 Dane dla 64 osób. Brak danych dotyczących radnego wybranego z listy ChBP.

17 Do grupy tej nie wliczam osób, w których opiniach znajdowały się informacje, iż są w Związku od początku jego powstania. Zakładam, iż nie musi to być jednoznaczne ze współorganizowaniem Związku. 18 Dane dla 64 osób. Brak danych dotyczących radnego wybranego z listy ChBP.

19 Działalność konspiracyjna tego radnego została uwzględniona przy ogólnym wyliczeniu radnych działających w konspiracji. 20 Klub Polityczny "Sierpień 80" powstał wiosną 1989 roku. Był ośrodkiem skupiającym chadecką prawicę solidarnościową. 21 Dane dla 64 osób, brak danych dotyczących radnego wybranego z listy ChBP.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry