WŁADZE MIASTA POZNANIA WXIII-XVIWIEKU*

Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie

Czas czytania: ok. 49 min.

WITOLD MAISEL

R ajców określają źródła poznańskie terminami: consules, rajcy, rathmuer, rzadziej domini, panowie, domini haereditarii, zupełnie wyjątkowo senatores. Radę miejską określają niekiedy księgi miejskie terminem magistratus. Nie posiadamy wyraźnych informacji czy rada miejska w Poznaniu utworzona została zaraz po wprowadzeniu prawa magdeburskiego, tak jak to było w Chełmie i Toruniu, a zapewne też w Krakowie, czy też powstała nieco później, jak we Wrocławiu. Za pierwszą ewentualnością przemawia wzmianka w przywileju lokacyjnym dotycząca sądu targowego, który według prawa magdeburskiego sprawowała z reguły rada miejska. Brak wyraźnego jej istnienia w przywileju lokacyjnym nie może stanowić dowodu negatywnego, gdyż przywilej ten nie regulował wszystkich spraw miasta w sposób szczegółowy. Wiele spraw załatwiał on, odsyłając do wzoru Magdeburga, gdzie rada miejska istniała już w roku 1244. Posiadał też Poznań w momencie lokowania na prawie niemieckim wzór dla tej instytucji w mieście, którego urządzenia prawne miał zaprowadzić u siebie. Pierwsza wzmianka źródłowa o rajcach poznańskich pochodzi z 1280 r. O pierwotnym prawie wyborczym do rady miejskiej posiadamy tylko wiadomości natury normatywnej. Zawiera je PKPM**. W myśl art. 1 i 2 księgi I wybór nowej rady należał do kompetencji rady ustępującej. Tak też uregulowane były te sprawy w miastach śląskich w wieku XIV, a nawet już w wieku XIII. W tej sytuacji jest możliwe, że podobnie przedstawiała się kwestia wyborów rady miejskiej w Poznaniu na przełomie XIIVXIV w. Pewniejsze informacje zawiera dopiero przywilej Elżbiety z roku 1378. Wprowadza on dokonywanie wyboru rady przez obywateli miasta bez udziału starosty generalnego wielkopolskiego jako reprezentanta króla, zaznaczając, że system ten był już praktykowany za panowania Kazimierza Wielkiego.

* Witold Maisel, Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961, s. 174-202.

** Poznański Kodeks Prawa Magdeburskiego.

Witold Maisei

A.Warschauer przyjmuje, że ograniczenie tej wolności nastąpiło po śmierci Kazimierza. Twierdzenie to wydaje się nieuzasadnione, gdyż sprawująca rządy w Polsce w imieniu Ludwika Węgierskiego jego matka, siostra Kazimierza Wielkiego Elżbieta, przywróciła Poznaniowi dawne przywileje i wolności. Również Ludwik Węgierski odnosił się do miasta przychylnie, a chcąc zapewnić sobie jego poparcie w kwestii następstwa tronu na rzecz swej córki Marii, przyrzekł zachować miasto w posiadaniu wszystkich wolności i przywilejów, w czym zyskał też poparcie szlachty wielkopolskiej, która ze swej strony udzieliła miastu analogicznego zapewnienia. Nie wydaje się prawdopodobne, by w tak korzystnym dla miasta okresie miało dojść do pozbawienia go tak wielkiej wagi uprawnień. Przywilej z 1378 r. stwierdza, że wyboru rajców ma odtąd dokonywać communitas eorum, tj. civium. W dosłownym tłumaczeniu czynne prawo wyborcze przysługiwałoby zatem ogółowi obywateli miasta. Nie jest jednak wykluczone, że w praktyce wykonywali je, podobnie jak to było później w XV w., tylko starsi cechów, ewentualnie przy udziale ławników. Pomimo przywrócenia miastu przez Elżbietę prawa wolnych wyborów rady, już w 1416 r. znowu odbywały się wybory przy udziale starosty generalnego, który zatwierdzał i nominował wybranych przez miasto rajców. Kilka razy w ciągu XV w. czynił to król osobiście. W okresie zatem pomiędzy rokiem 1383 a 1416 nastąpiła utrata prawa do wolnych wyborów. Okoliczności, w jakich do tego doszło, nie są znane. War s c h a u e r wyraża przypuszczenie, że nastąpiło to w związku z wykupem wójtostwa dziedzicznego przez miasto. Uzależniając wybór rady od decyzji starosty, zapobiegał król całkowitemu usamodzielnieniu się miasta. Hipoteza ta ma pewne cechy prawdopodobieństwa. Wprawdzie praktyka uzależnienia wyboru rady od decyzji reprezentanta króla nie była w dziejach miasta czymś nowym, jednakże zasadniczej zmianie uległ wtedy właśnie charakter rady miejskiej, która z niewiele stosunkowo znaczącego (zwłaszcza na zewnątrz) organu samorządu miejskiego stała się panem miasta, zajmując miejsce wójta dziedzicznego. W ciągu XV wieku wybory odbywały się zatem przy udziale starosty generalnego wielkopolskiego z wyjątkiem lat 1444-1449 oraz 1456-1458, kiedy to na podstawie specjalnych przywilejów królewskich otrzymało miasto pozwolenie na przeprowadzenie wolnych wyborów. Obydwa przywileje - Władysława Warneńczyka z 1444 r. oraz Kazimierza Jagiellończyka z 1456 r. - precyzują także zasady czynnego prawa wyborczego, stanowiąc, że do dokonywania wyboru rajców uprawnieni są ławnicy i starsi cechowi (per - - scabinos et iuratos). Obydwa przywileje zawierają też stwierdzenie, że w zasadzie wybór rady poznańskiej należy do kompetencji króla. To samo podkreśla później Zygmunt August w przywileju z 1552 r. Wszystkie te trzy przywileje podkreślają też, że w wypadku gdy starosta nie zaaprobuje dokonanych wyborów, zachowują one pomimo tego ważność. W dotychczasowym systemie wyborów rady miejskiej, dokonywanych przez reprezentację mieszczan i starostę generalnego (wyjątkowo także bez jego udziału), zupełny przewrót spowodował mandat Aleksandra Jagiellończyka z 1504 f., wprowadzający za wzorem Krakowa instytucję szesnastu rajców dożywotnich, spośród których starosta generalny wybierał co roku ośmiu rajców urzędujących, zwanych siedzącymi (consules sedentes). W razie zdekompletowa

Ryc. 1. Dyplom Władysława Warneńczyka z 1444 r. dotyczący wyboru rady miejskiej. Wł. APP.

nia się rady, wybory uzupełniające przeprowadzał starosta generalny. Kolegium rady siedzącej zobowiązany był starosta uzupełnić spośród członków rady oczekującej, a to ostatnie uzupełnia, wybierając kogoś z członków ławy. System ten nie utrzymał się jednak długo. Już w 1518 r. przywrócił Zygmunt Stary dawny system wyborczy, stwierdzając w przywileju, że wprowadzony przez Aleksandra system okazał się w praktyce zgubny dla miasta. Pospólstwo (starsi cechowi) miało odtąd wybierać co roku 24 elektów, spośród których starosta generalny wyznaczał ośmiu rajców. Zygmunt August na prośby mieszczan poznańskich zmniejszył w 1552 r. liczbę elektów do dwunastu. Przyczyny tego pociągnięcia, spowodowanego prośbami obywateli miasta, były dość szczególnej natury. Według słów przywileju, w wyniku klęski pożaru, miasto uległo silnemu wyludnieniu. Na miejsce dawnych mieszkańców miasta sprowadzili się ludzie ze wsi, którzy jednakże nie posiadali

Witold Maiseiumiejętności zarządzania miastem, ci zaś spośród dawnych mieszkańców, którzy ocaleli byli, zubożali i dlatego nie chcieli się zajmować sprawami publicznymi. Postanowienie przywileju z 1552 r., udzielone w zasadzie tylko na przeciąg sześciu lat, przedłużył król w 1555 r. na wieczne czasy. Jednakże już w następnym roku, na prośby mieszkańców miasta, powiększy! Zygmunt August liczbę elektów z powrotem do 24. W tej postaci przetrwało prawo wyborcze do końca XVII w. Jak wynika z licznych przekazów źródłowych (adnotacje o dokonanych wyborach wraz z nazwiskami nowo obranych rajców znajdują się w księgach rady miejskiej) wybory do rady miejskiej odbywały się w XV w. około św. Michała (29 IX), często zaś w dniu św. Mateusza (21 IX). W wieku XVI regułą stało się przeprowadzenie wyborów w dniu 21 IX. W innych (późniejszych) terminach odbywały się wybory tylko wyjątkowo, w wypadkach, gdy nie można było dotrzymać zwyczajnych terminów z powodu klęsk żywiołowych (pożar miasta, dżuma) lub z innych powodów (specjalne życzenie starosty generalnego, bezkrólewie, rozruchy w mieście). Przywilej Zygmunta Augusta z 1552 r. upoważniał pospólstwo poznańskie do przeprowadzenia wyboru rajców na własną rękę, jeżeli starosta generalny zaniedba dokonania go lub nie może go dokonać

Ryc. 3. Portal z 1508 roku z polskim orłem i małym herbem miasta w Sali Renesansowej Ratusza z inskrypcją zaczerpniętą ze Starego Testamentu: OS ruSTI MEDITABITUR SAPIE[N]CIAM ET LI[N]GUA EIUS LOQUETUR JUDICUM (Usta sprawiedliwego głoszą mądrość i język jego mówi to, co słuszne)w dniu 21IX. W tej drugiej sytuacji zdarzało się, że starosta wysyłał jednego lub kilku zastępców, którzy przeprowadzali wybory lub też dostarczali władzom miejskim listę wybranych przez siebie lub starostę rajców. Na dwa tygodnie przed wyborami rajców odbywały się wybory elektów, dokonywane przez pospólstwo, a w niektórych okresach także przy udziale ławników. Przed wyborami elektów starsi cechowi składali przysięgę, że przy wyborach nie będą kierowali się żadnymi względami ubocznymi jak tylko względem na dobro miasta. Listę elektów dostarczano na piśmie staroście generalnemu, a ich samych przedstawiano w dniu wyborów w ratuszu, gdzie też w obecności licznie zgromadzonych obywateli miasta dokonywał on aktu desygnacji nowych rajców i burmistrzów. Zdarzało się, że starosta dokonywał wyboru na piśmie, zatwierdzając ten fakt podpisem i pieczęcią, a podpisany przez niego dokument przesyłał do ratusza. N owo obrani składali według PKPM na ręce starej rady przysięgę, że będę starali się zachowywać prawo i dobro miejskie ze wszystkich swoich sił, zasięgając przy tym rady ludzi doświadczonych (weistin lute). Składali oni również na ręce starosty generalnego lub jego przedstawicieli przysięgę, że dochowają wierności królowi i staroście generalnemu, będą dbać o dobro miasta,

Witold Maisei

Ryc. 4. Herb miasta ze sklepienia Sali Renesansowej Ratusza. Fot. B. Drzewiecka.

sądzić według postanowień prawa magdeburskiego i przywilejów miejskich sprawiedliwie - niezależnie od osoby strony przeciwnej, wreszcie zachowywać tajemnice. W razie dokonywania wyborów przez starszych cechów, pod nieobecność starosty, przysięgę składano na ręce starszych cechów. Po odebraniu przysięgi starosta wręczał nowej radzie klucze miasta, po czym ustępująca rada składała sprawozdanie ze swej działalności, rozliczenie finansowe i zdawała agendy miejskie nowo wybranej radzie. W kwestii biernego prawa wyborczego wypowiada się już PKPM, postanawiając, że rajcą może zostać tylko obywatel osiadły w mieście i posiadający tam własność dziedziczną oraz wyposażony w zalety powodujące, że jego wybór przyniesie miastu pożytek. Według przywileju Zygmunta Starego z 1518 r. rajcą mógł został człowiek zdolny do rządzenia miastem, pobożny i mieszkający stale w Poznaniu. Te same warunki powtarza przywilej Zygmunta Augusta z roku 1552, dodając obowiązek posiadania majątku (possessionati). Groicki wymienia oprócz innych, mniej istotnych warunków, także granicę wieku obieralności na rajcę, ustalając ją na od 25-90 roku życia. Pomimo wymogu przynależności do kościoła katolickiego, wybrano w 1567 r. radę, w której większość rajców była wroga katolicyzmowi, jak o tym donosi kapituła poznańska w liście do nuncjusza Commendoniego. Przytłaczającą większość wśród rajców stanowili kupcy, co stanowi zjawisko powszechnie wtedy obserwowane. Lista rajców poznańskich wykazuje także nazwiska rzemieślników, dokładne jednak ustalenie ich liczby

wymagałoby bardzo drobiazgowych badań, przy czym nie zawsze byłoby możliwe ustalenie zawodu wielu rajców. Cechą charakterystyczną dla rozwoju oświaty i znaczenia wiedzy w XVI w. jest fakt wielokrotnego powoływania do rady miejskiej osób posiadających tytuły naukowe doktorów. Odosobniony jest dwukrotny wybór na rajcę rycerza zakonu joannitów w latach 1523 i 1524. Obywatel wybrany rajcą był zobowiązany urząd ten przyjąć. Odmawiający przyjęcia go narażał się na ukaranie. Według PKPM poniesienie tej kary uwalniało go od konieczności pełnienia obowiązków rajcy. Wilkierz poznański z około 1462 r. postanawia, że poniesienie kary nie zwalnia od obowiązku przyjęcia wyboru. Kadencja rajców trwała jeden rok. Stwierdza to już PKPM za wzorem Magdeburga, stwierdzają przywileje królewskie dotyczące prawa wyborczego, a także zapiski o wyborach znajdujące się w księgach rady miejskiej. Jednak pomimo zastrzeżenia, zawartego w przywileju Zygmunta Augusta z 1552 f., że kadencja nie może trwać dłużej niż jeden rok, w praktyce zdarzały się wypadki przedłużania się jej, omówione wyżej w związku z opóźnieniami terminu przeprowadzenia wyborów. Najstarsza wzmianka (z 1280 r.) wymienia pięciu rajców poznańskich. Nie 1 wiadomo jednak, czy obejmuje ona wszystkich, czy też wymienia tylko osoby, \ które faktycznie brały udział w zabiegach o wystawienie przywileju, względnie były przy tym obecne. Następne wzmianki z lat 1310-1356 wymieniają różne ilości rajców (5-6-7). Zdaje się, że w XIV w. wybierano ich zasadniczo ośmiu. Tylu rajców było już w 1302 r., a potem w latach 1380-1398. Za inne lata brakuje danych. Tak samo w XV w. w latach 1400,1402 i 1402-1504, jak również w XVI w. wybierano ośmiu rajców. Spośród nich jeden, przez dłuższy lub krótszy okres czasu, pełnił zawsze funkcje burmistrza, tak że czynnych rajców było siedmiu. Tworzyli oni kolegium nowej rady. W niektórych wypadkach, takjak to się działo i w innych miastach, powoływano do współpracy starą radę. O obowiązku jej powoływania mówi wilkierz poznański z 1501 r. Gdyby brać jego postanowienia dosłownie, wtedy trzeba by przyjąć, że nowa rada była zobowiązana powoływać starą na każde posiedzenie. Przepis ten rozumieć należy zapewne w ten sposób, że obowiązywał on w odniesieniu do spraw ważniejszych. W rzeczywistości spotykamy takie wspólne posiedzenie w 1425 r., gdy trzeba było dokonać rozgraniczenia działalności zawodowej szewców i garbarzy i w 1420 f., gdy obie rady wystawiają zaświadczenie burmistrzowi Mikołajowi Pałuce, że ten otrzymał tylko jeden raz, a nie więcej, odszkodowanie za zniszczone w czasie urzędowania swoje prywatne krzesło. Księgi miejskie określają starych rajców w odróżnieniu od aktualnie urzędujących (consules moderni) terminami consules antiqui, seniores, iiItesten, altessin, foifarin rotmane. Wydaje się wątpliwe, by określenia takie jak plenus, consulatus, voller rath oznaczały kolegium złożone z rady starej i nowej. W każdym razie nazwiska wymienione w akcie z 1465 r. są nazwiskami rajców aktualnie urzędujących. Ze względu na temat pracy, autor nie omawia w niej sprawy obowiązków czysto administracyjnych rady miejskiej. W dziedzinie administracji sprawiedliwości rozróżniamy działalność rady miejskiej jako sądu, omówioną w rozdziałach poświęconych poszczególnym rodzajom sądów, oraz działalność admini

Witold Maisei

stracyjną, dotyczącą wymiaru sprawiedliwości. Tu w pierwszym rzędzie wymienimy prawo i obowiązek wybierania co roku (od czasu wykupu wójtostwa) wójta sądowego i ławników i obsadzania innych stanowisk związanych z tym wymiarem. Do rady miejskiej należało nadzorowanie działalności innych sądów miejskich i interweniowanie, gdy zachodziła tego potrzeba, bądź według własnego uznania, bądź też na życzenie którejś ze stron. W tym drugim wypadku rada działała jako sąd wyższy w stosunku do wszystkich sądów miejskich. Obowiązkiem osobistym rajców było wykonywanie w praktyce zobowiązań objętych notą przysięgi i postanowieniami prawa magdeburskiego, w szczególności PKPM oraz wilkierzy miejskich.

Już w PKPM przyznano radzie miejskiej oraz poszczególnym rajcom wzmożoną ochronę prawną. Z drugiej strony za niektóre przestępstwa przeciwko miastu groził rajcom wyższy wymiar kary. Wzmożoną ochronę przyznają rajcom również wilkierze miejskie z XV w., a konstytucja z 1581 r. przyznała im takie samo prawo dochodzenia krzywd doznanych ze strony szlachty, jakie posiadała szlachta. Rajcy (wraz z burmistrzem) pociągani byli niejednokrotnie do odpowiedzialności w związku ze swoją działalnością urzędową. W roku 1454 stanęli oni pod zarzutem zdrady miasta, dokonanej przez pozostawienie otworem bram miasta przez cztery noce, z czego zostali oczyszczeni. Podobnie oczyścili się rajcy w 1456 r. z zarzutu bezprawnego ścięcia dwóch chłopów z Rataj. Spośród innych wypadków postawienia rajców poznańskich w stan oskarżenia najgorzej skończyła się dla nich skarga wojewody poznańskiego Mikołaja Lubrańskiego o odszkodowanie za bezprawne skazanie na śmierć jego sługi. Rajcy i burmistrz skazani zostali wtedy na zapłacenie ogromnej sumy 10 000 fi. Za wykonywanie swoich obowiązków rajcy nie otrzymywali żadnego stałego wynagrodzenia, lecz tylko opłaty od niektórych czynności, prezenty od cechów i z kasy miejskiej. Ten fakt, w połączeniu z niewątpliwą stratą czasu i uszczerbkiem dla wykonywanego zawodu oraz fakt dysponowania dużym i różnorodnym majątkiem i dochodami miejskimi, stwarzały sytuację, w której łatwo mogło dojść do nadużywania zajmowanego stanowiska dla uzyskiwania korzyści osobistych. W omawianym okresie nie znamy jednakże bardziej jaskrawych wypadków tego rodzaju w Poznaniu, choć zdarzały się w innych miastach. Może stanowiły one podłoże rozruchów poznańskich, które miały miejsce w 1533 r. Może informacji o nadużyciach dostarczyłyby badania oparte na znajomości powiązań rodzinnych członków rady miejskiej z obywatelami, którym rada wydzierżawiała co roku wagę miejską, pobór opłat i podatków miejskich, folwarki, młyny miejskie, wreszcie z osobami, którym powierzano funkcje szafarzy (dispensatores), wśród których jeden pochodził zawsze z kolegium radzieckiego. Patrycjat poznański raz ująwszy ster rządów w mieście w swoje ręce zatrzymał go na długi czas, przy czym władza ta pozostawała w rękach zaledwie kilku rodzin.

Burmistrz

N a czele kolegium rady miejskiej stał burmistrz (magister civium, preconsul, prothoconsul, bormistrz, biirgermeister, burgirmeister). U rząd ten powstał zapewne

Ryc. 5. Herb Poznania, fragment dekoracji z zegara wykonanego na zlecenie rady miejskiej przez Jana Stalla w 1580 roku. WŁ Muzeum Historii Miasta Poznania, fot. Z. Rataj czakrównocześnie z wytworzeniem się rady miejskiej. W Magdeburgu znany był już w roku 1240 i razem z prawem magdeburskim mógł zostać wprowadzony także w Poznaniu, jednak najstarsza wzmianka źródłowa o burmistrzu poznańskim pochodzi dopiero z 1310 r. Co do sposobu wybierania burmistrza aktualne jest wszystko to, co powiedziano wyżej o wybieraniu rajców poznańskich, gdyż wybory burmistrza i rajców odbywały się w tym samym czasie, z grona tych samych elektów i w tym samym trybie. Przywileje mówią niejednokrotnie o wyborze ośmiu osób, spośród których starosta wyznaczał dwóch burmistrzów i sześciu rajców. Zazębienie się urzędu rajców i burmistrza było naj dalej posunięte w tych okresach, gdy funkcje burmistrza pełnili kolejno wszyscy aktualni rajcy. Do roku 1443 kadencja burmistrza trwała przez jeden rok. W 1444 r. Władysław Warneńczyk w przywileju regulującym zagadnienia prawa wyborczego miasta Poznania wprowadził na przeciąg sześciu lat innowację polegającą na tym, że funkcje burmistrza miał pełnić kolejno co tydzień inny rajca. W latach 1450-1455 urzęduje znowu jeden burmistrz przez cały rok. Wraz z udzielonym na trzy lata prawem wolnego wyboru rajców, przywrócił Kazimierz Jagiellończyk w latach 1456-1458 obowiązek pełnienia funkcji burmistrza co tydzień przez innego rajcę, motywując swe stanowisko tym, że długa, bo trwająca rok czasu, kadencja burmistrza powodowała ujemne skutki dla miasta. Rajcy mieli pełnić obowiązki burmistrza w takiej kolejności, w jakiej zostali zapisani na liście przy wyborze. Autorowi nie udało się ustalić, od czego zależała kolejność wpisu na liście.

Witold Maisei

Od roku 1459-1504 wybierano po dwóch burmistrzów, z których jeden obejmował obowiązki od momentu wyborów (tj. zwykle od 21IX) i wykonywał je do Wielkanocy następnego roku, a drugi od Wielkanocy do następnych wyborów.

Burmistrz, który już ukończył swój okres urzędowania albo jeszcze go nie rozpoczął, pełnił przez pół roku obowiązki rajcy. Przywilej królewski z 1504 r., wprowadzający instytucję 16 rajców dożywotnich oraz wybieranych przez starostę generalnego spośród nich ośmiu rajców urzędujących (siedzących), postanawia, że funkcje burmistrza mają pełnić kolejno wszyscy rajcy siedzący, zmieniając się na tym stanowisku w kolejności, w jakiej wpisani są na liście rajców, bez dodatkowej interwencji starosty generalnego. Zygmunt Stary, znosząc w 1518 r. instytucję rajców dożywotnich, przywrócił znowu wybór dwóch burmistrzów urzędujących po pół roku. System ten, zachowany również przez Zygmunta Augusta przywilejem z 1552 r., utrzymał się przez cały wiek XVI.

N owo wybrani burmistrze składali na ręce starosty generalnego lub jego zastępców przysięgę, w której zobowiązywali się dochować wierności królowi, dbać o dobro miasta i starać się je powiększać, sądzić obywateli według postanowień prawa magdeburskiego i przywilejów miejskich, nie wyjawiać tajemnic urzędowych. Po wykupieniu wójtostwa, dziedzicznego przez miasto, władza należała do rady miejskiej. Przewodniczącym kolegium radzieckiego był burmistrz. Krótkotrwałość kadencji powodowała, że urząd ten nie posiadał większego znaczenia. Mandat Kazimierza Jagiellończyka z 1504 r. nałożył nań (i na rajców) obowiązek utrzymania pokoju i porządku w mieście, a na mieszkańców miasta i na rajców obowiązek posłuszeństwa wobec niego. Wilkierz z 1501 r. zobowiązał burmistrza do karania rajców spóźniających się na posiedzenia rady. Powoływał on na czas posiedzenia starą radę i ludzi "najmądrzejszych" . Reprezentował też miasto na zewnątrz, chociaż obowiązkiem tym, zwłaszcza gdy chodziło o dłuższe wyjazdy z miasta, dzielił się z innymi rajcami, a także z wójtem i pisarzami miejskimi. Podobnie jak to było w innych miastach, burmistrz był wykonawcą uchwał rady miejskiej, ale nie stanowił dla niej instancji nadrzędnej. Jak się zdaje, do codziennych jego obowiązków należało stałe urzędowanie w ratuszu, do czego nie byli zobowiązani rajcy. Stąd też wilkierz z 1501 r. stanowi, że w wypadku, gdy sprawy miejskie powołują burmistrza do zamku, wtedy nie wolno mu zabierać ze sobą więcej niż jednego rajcę. Zapewne też w związku z tym obowiązkiem przypisuje mu Zwierciadło Saskie kompetencje sądzenia spraw targowych i handlowych, które z natury rzeczy wymagały natychmiastowej interwencji, a które to samo źródło wymienia na innym miejscu jako należące do kompetencji rady miejskiej. Wilkierz z 1501 r. składa w ręce burmistrza troskę o należyte przechowywanie pieczęci wielkiej, a ponadto oddaje mu jeden z trzech (różnych) kluczy do skarbca. Inne jeszcze obowiązki burmistrza, głównie natury administracyjnej, wymienia M. Mika.

Burmistrz brał także udział w sądownictwie miejskim bądź jako przewodniczący rady i sądu radzieckiego (przy czym nie zawsze protokoły wymieniają jego osobę), bądź też jako sędzia jednoosobowy. Urząd burmistrzowski, tak samo jak i radziecki, należał do urzędów honorowych, do których nie było przywiązane stałe wynagrodzenie. Przysługujące mu

opłaty od niektórych czynności urzędowych, prezenty od cechów, a także z kasy miejskiej, wymienia A. Warschauer. Wśród osób piastujących godność burmistrza przeważają kupcy, a w wieku XVI wyjątkowo lekarze. Licznie reprezentowani są przedstawiciele handlu detalicznego oraz rzemiosła (w XVI w. m.in. dwóch krawców ijeden szewc). Nie brak wśród burmistrzów poznańskich szlachty (Wojtko Bogaty junior, Mikołaj Pakuła, Mikołaj Zaleski, Jakub Janowski, Andrzej Lupczyński, Jan Piotrowski, Jarosz Brzeźnicki, Stanisław Brzeźnicki, Jan Reszka Wielżyński, Marcin Skrzetuski).

W roku 1599 spotykamy się wyjątkowo z urzędem zastępcy burmistrza, którego akta określają terminem viceproconsul.

Wójt sądowy

Rada miejska, przejmując po wykupieniu wójtostwa władzę w mleSCle, zachowała działającą na podstawie postanowień prawa magdeburskiego ławę jako sąd zwyczajny miasta. N a miejsce dotychczasowego przewodniczącego kolegium, którym był wójt dziedziczny, ustanowiła ona swego urzędnika, zachowując dla niego tradycyjną nazwę wójta. Dla odróżnienia od wójta dziedzicznego będziemy go umownie określać mianem wójta sądowego, która to nazwa przyjęła się już w literaturze przedmiotu, chociaż jest nie ścisła o tyle, że również wójt dziedziczny pełnił funkcje sądowe w mieście. Źródła poznańskie z omawianego okresu używają najczęściej terminu advocatus, wójt, [stat] voyt. Spotyka się także nazwęjudex,judexjuratus, stat richter, wyjątkowo praefectusjudicii, praefectusjuratus. W związku z tym, że wójt był urzędnikiem wyznaczonym przez radę miejską, delegowanym do funkcji sądowych, wymienione wyżej nazwy otrzymują w księgach miejskich wielokrotnie uzupełnienia, podkreślając tę zależność od rady, w rodzaju delegatus, rzadziej s urogatus. Bardzo często protokoły sądowe notują, że rozprawę prowadzi iudex subdelegatus, advocatus subdelegatus, po polsku wójt subdelegat. Tymi mianami określano zastępców wójta zarówno chwilowych (nieobecność krótkotrwała), jak i takich, którzy na dłuższy czas przejęli zastępstwo (np. na okres dżumy). Wyjątkowo określano też zastępców wójta terminem viceadvocatus. Gdy porównamy nazwiska tych zastępców z listami ławników, to stwierdzimy, że funkcje te z reguły pełnili ławnicy wymienieni na liście ławników na pierwszym miejscu. O ustanowieniu pierwszego ławnika zastępcą wójta w sprawie, w której wójt musiał się wyłączyć, gdyż sam był stroną, mówi protokół z roku 1600. Wyjątek stanowiły okresy panowania epidemii dżumy, wtedy bowiem nie zważano na kolejność, a nawet wybierano zastępcami wójta osoby do ławy nie należące, które dobrowolnie zgodziły się zostać w mieście. Zupełne nieporozumienie stanowi wypadek, w którym nieznanej proweniencji akt z około 1552-1559 r. określa poznańskiego wójta sądowego mianem lentvoit, którym to mianem nazywano notorycznie w XVI w. przewodniczących ławy we wsiach będących własnością Poznania. Cytowane wielokrotnie przywileje, regulujące sprawę wyborów rajców i burmistrza, nie zajmują się wcale zagadnieniami wyboru wójta i ławników, pozostawiając je jako sprawę wewnętrzną do decyzji rady miejskiej. Rozrzucone

Witold Maiseiw księgach rady wzmianki stwierdzają, że wyboru wójta dokonywała ona co roku, bezpośrednio po mianowaniu jej przez starostę generalnego. Z notatki z 1559 r. wynika, że w roku tym wybrano wójta spośród starszych cechów. Analiza listy wójtów pozwala wyrazić opinię, że funkcje ich powierzano najczęściej kupcom, choć zdarzali się i rzemieślnicy - kuśnierze, złotnicy, piwowar, a nawet krawiec. Kuśnierz Stanisław Hunermann pełnił funkcje wójta przez 8 lat (1467-1476).

Bliższych postanowień biernego prawa wyborczego nie udało się autorowi ustalić. Zapewne nie różniły się one od tych, które dotyczyły innych urzędników - rajców i ławników. Po dokonaniu wyboru wójt składał przysięgę wierności i posłuszeństwa radzie miejskiej, po czym powierzano mu pełnienie obowiązków. Rota przysięgi zawierała również zobowiązanie się do sprawiedliwego sądzenia zarówno obywateli miasta, jak i obcych, zarówno bogatych, jak i biednych, dalej zobowiązanie do troski o powiększenie dobra powszechnego, przestrzegania praw miejskich, nie organizowania spisków przeciw radzie i miastu, zwalczania ich i ujawniania radzie, dochowywania tajemnic urzędowych. Kadencja wójta trwała rok, jednak, jak słusznie zauważa A. W arscha uer, celem zachowania ciągłości przy wykonywaniu administracji sprawiedliwości wybierano często tego samego wójta przez kilka lat pod rząd. Nierzadkie są wypadki wybierania tego samego wójta 6, 7, 8 razy. Mikołaj Gocz (Gecz) piastował tę godność 13 razy (w latach 1448-1463), Jan Bukwicz Czerwo 14 razy (w latach 1513-1536), a Stanisław Czarnymaćko aż 18 razy (w latach 1492-1517).

Do kompetencji wójta sądowego należało orzekanie w sprawach zarówno cywilnych, jak i kryminalnych we wszystkich ich fazach i stadiach aż do wydania wyroku opiewającego na karę śmierci włącznie. Wójt zobowiązany był przy tym przestrzegać postanowień prawa magdeburskiego oraz wilkierzy miejskich. Drobniejsze sprawy rozsądzał jednoosobowo. Wójt (oraz ławnicy) wzywani byli niejednokrotnie do udziału w aktach większej wagi, zwłaszcza dotyczących całego miasta, np. do uchwalania wilkierzy, podejmowania różnych uchwał natury administracyjnej. Wójt, tak samo jak burmistrz i rajcy, nie otrzymywał stałego wynagrodzenia.

Przysługiwały mu tylko opłaty od różnych czynności sądowych, np. od każdego zajęcia sądowego, od pieniędzy składanych do depozytu, od sądu gościnnego, w wypadkach gdy sprawa nie została załatwiona na jednej rozprawie, od czytania zapisów sądowych i wypisów. Jak inni urzędnicy, otrzymywał on w wypadku służbowego wyjazdu zwrot kosztów podróży.

Ławnicy

Zgodnie z zasadami prawa magdeburskiego sędzia (wójt dziedziczny lub sądowy) nie wyszukiwał wyroku sam, lecz czynili to biorący udział w jego sądzie ławnicy (scabini, scheppen, schaffen, wyjątkowojurati). Kolegium ławników zwano ławą lub ławicą. Przywilej lokacyjny nie wymienia ich expressis verbis. Doszukujemy się wzmianki o nich w zwrocie mówiącym o tym, że wójt ma sądzić razem ze swymi obywatelami. Pierwsza wzmianka źródłowa o ławnikach poznańskich zawarta jest w przywileju z 1288 f., a więc zaledwie 35 lat po wydaniu przywileju lokacyjnego, co pozwala wyrazić przypuszczenIe, że instytucja ławników wprowadzona została w Poznaniu razem z prawem magdeburskim. Warschauer dopuszcza ewentualność, że funkcje ławników i rajców pełniły te same osoby. Ewentualność taka jest o tyle mało prawdopodobna, że w okresie wójtostwa dziedzicznego ławnicy stanowili kolegium feudalnego sądu quasi patrymonialnego, uzależnionego od wójta, podczas gdy rajcy reprezentowali czynnik samorządowy i mieli wydzielony, wąski zakres czynności. Łączenie tych, tak różnorodnych, a nawet przeciwstawnych sobie funkcji nie wydaje się możliwe. Nie znajduje ono zresztą analogii wśród miast urządzonych na zasadach prawa magdeburskiego. Ławnikiem mógł zostać obywatel miasta odpowiadający warunkom, o których była mowa we wstępie do niniejszego rozdziału. Jedna z ksiąg rady miejskiej wymienia naj ogólniej kwalifikacje wymagane od kandydatów na ławników. Jest rzeczą charakterystyczną, że nie wymieniono wśród nich znajomości prawa. W XVI w. wybierano ławników głównie spośród starszych cechów. Według zasad prawa magdeburskiego wyboru ławników dokonywali sami ławnicy (przy czym byli to ławnicy dożywotni). Niemniej sąd wyższy w Magdeburgu uznawał, że dopuszczalne jest, by wyboru dokonywali rajcy, o ile jest to w danym miejscu zwyczajem. PKPM zawiera zwroty mówiące o tym, że w naszym mieście ławników wybierają zwyczajowo rajcy, jednak nie wiadomo, czy zwrot ten dotyczy Poznania, czy też został przepisany z któregoś z kodeksów prawa magdeburskiego bez zmian i bez uwzględnienia sytuacji miejscowej, a więc nie odzwierciedla on stosunków poznańskich. Jako zasadę stawia PKMP wybór ławników przez ławników. Przy rozpatrywaniu tego zagadnienia trzeba uwzględnić jeszcze dwa momenty. Po pierwsze, silne analogie pomiędzy ustrojem Poznania i ustrojem miast śląskich, gdzie w wielu miastach wybory ławy należały do kompetencji rady miejskiej i fakt, że podobnie działo się w Krakowie. Z drugiej strony pamiętać należy o tym, że przywilej lokacyjny Poznania pozostawia radzie miejskiej bardzo niewielkie pole działania i bardzo ograniczone kompetencje. Wobec braku dokładniejszych przekazów źródłowych, ustalenie jak ta sprawa była uregulowana w Poznaniu nie jest możliwe. PKPM zawiera ponadto postanowienie mówiące o tym, że w wypadku śmierci któregoś z ławników wyboru nowego ławnika winni dokonać pozostali członkowie ławy. Postanowienia te odnoszą się do tych miast, w których urząd ławnika był dożywotni. Nie wiadomo więc, czy dotyczą też Poznania. Pozostawiając nierozwiązane pytanie, kto wybierał ławników w okresie wójtostwa dziedzicznego, przejdziemy do stwierdzenia, że w okresie po wykupieniu wójtostwa dokonywanie wyboru ławników należało do rady miejskiej jako pana miasta. Taki stan rzeczy potwierdzają zarówno przekazy natury normatywnej, jak i wzmianki o przeprowadzonych faktycznie wyborach, zawarte w księgach radzieckich. Te ostatnie mówią ponadto, że ławników wybierano z grona starszych cechów. Wybory odbywały się natychmiast po zaprzysiężeniu nowo wybranej rady i stanowiły, wraz z wyborem starszych cechów, jej pierwszą czynność urzędową. Według posiadanych list ławników wybierano ich w XV i XVI w. w Poznaniu po ośmiu, tj. tylu, ilu rajców. W wieku XN liczba ta waha się od 6 do 8.

Witold Maisei

Być może i wtedy wybierano ośmiu ławników, a tylko wskutek niedbalstwa pisarza zanotowano w księdze mniej nazwisk. Kadencja ławników poznańskich trwała - w każdym razie w okresie władzy rady miejskiej - jeden rok, a więc odmiennie niż to było w prawie magdeburskim, gdzie urząd ławnika był dożywotni, a w samym Magdeburgu nawet dziedziczny. Gdy wskutek epidemii dżumy nie można było przeprowadzić wyborów, wtedy rada miejska pozostawiała dotychczasowych ławników, o ile ci również nie uciekli z miasta. W prawie niemieckim wyrobiła się zasada, że urząd ławnika jest urzędem, z którego przyjęcia nie można rezygnować. Odpowiednie postanowienia zawierają też poznańskie wilkierze miejskie. Ławnik mógł zrezygnować ze swego urzędu tylko w wypadku poważnej choroby lub osiągnięcia podeszłego wieku, także z powodu innej ważnej przyczyny, wreszcie wtedy, gdy wyprowadzał się do innego miasta. Zaprzysiężonego ławnika nie można było pozbawić tej godności, chyba że popełnił przestępstwo. Nie można tego było uczynić nawet w tym celu, żeby mu przydzielić inny urząd miejski. Po dokonaniu wyborów ławnicy składali przysięgę na ręce rady miejskiej, przy czym zobowiązywali się do wierności i posłuszeństwa radzie, dalej do sprawiedliwego wymierzenia sprawiedliwości każdemu, do dbania o dobro miasta, zwalczania spisków i zawiadamiania o nich rady, wreszcie do zachowywania tajemnic urzędowych. Według PKPM ławnicy przysięgali, że będę wynajdywać sprawiedliwe wyroki i stosować się do przepisów prawa magdeburskiego. Nazwiska nowo wybranych ławników wpisywano do ksiąg miejskich (z reguły do ksiąg rady miejskiej, czasem także ponadto do ksiąg ławniczych i wójtowskich), przy czym nie bez znaczenia była kolejność na liście. Pierwszy bowiem z ławników pełnił w razie potrzeby funkcję zastępcy wójta. Nazywany był on później arcyławnikiem (archiscabinus). Jeżeli w którymś roku zdarzyło się, że dwie osoby zastępowały wójta, to byli to ławnicy wymienieni na liście na pierwszym i drugim miejscu. Źródła poznańskie nie zawierają żadnych danych co do znanych z praktyki innych miast funkcji starszego i młodszego ławnika. Ławnikom przysługiwała, tak samo jak i rajcom, wzmożona ochrona prawna oraz różne uprawnienia honorowe. Najważniejszym uprawnieniem, jakie okresowo posiadali (łącznie zresztą ze starszymi cechów - pospólstwem), było prawo wybierania burmistrza i rajców. Takie uprawnienie nadał ławnikom poznańskim Władysław Warneńczyk w 1444 r. na okres sześciu lat oraz Kazimierz Jagiellończyk w 1456 r. na trzy lata. Zdaje się, że już za Kazimierza Wielkiego posiadali oni to uprawnienie (wraz ze starszymi cechów). Uprawnienia tego pozbawił ich Aleksander Jagiellończyk w 1504 f., a nie przywrócił go Zygmunt Stary, składając w 1518 r. wybór elektów na rajców w ręce pospólstwa, chyba że przez użyty w przywileju termin communitas iuratorum rozumieć należy nie tylko starszych cechu, lecz także ławników, której to ewentualności nie należy wykluczać. Najważniejszymi obowiązkami ławników były obowiązki sądowe. Musieli oni brać udział w sądzie wójta i to bez specjalnego wezwania. Według PKPM, w wypadku gdy sędzia wezwał specjalnie na rozprawę, a ławnik wezwania nie posłuchał, wtedy płacił karę na rzecz sędziego w wysokości 8 szelągów. Jeżeli wskutek jego nie stawienia się ktoś poniósł szkodę, wtenczas zobowiązany byłzapłacić mu odszkodowanie. Jeżeli przy tym okazało się, że swej nieobecności nie może usprawiedliwić poważnymi przeszkodami, wtedy pozbawiano go godności ławnika i praw obywatelskich, ponieważ dopuścił się przez swe postępowanie złamania przysięgi ławniczej. Karane było również spóźnianie się na rozprawę. Ławnicy zobowiązani byli wyszukiwać sędziemu wyrok. Obowiązek ten obciążał ich jednak tylko na sądzie. Poza normalnymi terminami sądowymi obowiązku tego nie mieli, chyba że chodziło o sądzenie przestępcy przyłapanego na gorącym uczynku. Do nich też należało zapewne w okresie wójtostwa dziedzicznego wydawanie pouczeń prawnych (ortylów) poza granice miasta. Ławnicy przesłuchiwali oskarżonych, także na torturach. Dokonywali oni wraz z biegłymi oględzin ran i obdukcji zwłok, wykonywali różne inne czynności sądowe w toku śledztwa. Oprócz funkcji sądowych, pełnili również niektóre funkcje administracyjne.

Jako członkowie kolegium ławniczego brali niekiedy udział - głównie w sprawach ważniejszych dotyczących całego miasta - w obradach rady miejskiej bądź też w obradach połączonych trzech kolegiów - rady, ławy i pospólstwa. W tych zespołach dochodziło też do uchwalania wilkierzy miejskich. Co roku jeden z ławników pełnił funkcje szafarza (dispensator). Ławnicy nie otrzymywali stałego wynagrodzenia. Na zapytanie w tej sprawie odpowiedział sąd wyższy w Magdeburgu, że urząd ławnika jest urzędem honorowym. Ławnicy mogą otrzymywać tylko szeląg ławniczy wyłącznie w sprawach majątkowych, która to opłata ma charakter pamiętnego. Przysługiwały im także opłaty od wydawanych ortylów (tak długo, dopóki tej funkcji nie przejęła rada miejska), a w XVI w. opłaty od wyjścia w sprawach urzędowych poza miasto oraz od różnych mniej ważnych czynności. Z zeszytów kasowych z XVI w. dowiadujemy się o istnieniu łąki, z której korzystać mogli tylko ławnicy. Nawet koszenie siana na niej odbywało się na koszt kasy miejskiej. Wobec tego, że, jak to powiedziano wyżej, ławników wybierano z grona starszych cechów, przeważali wśród nich rzemieślnicy. W 1456 r., kiedy wybory odbyły się bez udziału starosty generalnego, na ośmiu ławników wybrano pięciu rzemieślników. Podobnie jak to się działo z wyborem wójtów sądowych, obserwujemy i tutaj zjawisko kilkakrotnego wyboru tych samych osób na stanowiska ławników. Decydował tu wzgląd na konieczność zachowania ciągłości w wymiarze sprawiedliwości oraz chęć zatrzymywania osób, które nabyły już pewnego doświadczenia w sprawowaniu tych funkcji. Wśród zasiadających w ławie poznańskiej Polaków i Niemców znajdujemy też jednego Włocha ze Sieny (Agostino Masoni de Promontorio - w latach 1521 i 1522). Funkcje ławnika pełnił też szlachcic, obywatel poznański - Andrzej Lupczyński - w latach 1545 i 1548.

Starsi cechów

Najstarsza wzmianka o starszych cechów w Poznaniu pochodzi z 1288 r. Poszczególnych starszych cechowych określają źródła poznańskie terminami: przy

Witold Maiseiszęzny, mistrz przYsiężny, starszY mistrz, juratus, juratus communitatis, senior, senior juratus, senior communitatis, magister senior, geschworener, e ldes ter gesworner. Do połowy XVI w. starszych cechów - po dwóch z każdego cechu - mianowała rada miejska spośród majstrów danego cechu. W 1552 r. uchwaliła rada miejska wilkierz, na mocy którego każdy cech uzyskał prawo wybierania czterech elektów, spośród których rada miejska wybierała dwóch starszych cechu. Wybory elektów odbywały się zaraz po zainstalowaniu nowo wybranej rady.

Każdy cech zbierał się w domu jednego z dotychczasowych swoich starszych, gdzie wyborcy składali przysięgę, że przy oddawaniu głosów nie będą się kierować żadnymi względami ubocznymi, lecz tylko względem na dobro cechu i że w związku z tym wybierać będą ludzi naj odpowiedniejszych. Listę wybranych elektów przedkładano na piśmie radzie miejskiej. Wybory elektów odbywały się bądź w dniu wyborów rady, bądź też w ciągu najbliższych dni następnych. Ten system dokonywania wyborów starszych cechów wielokrotnie poświadczają zapiski w księgach miejskich. Odpowiednie postanowienia zawierają również statuty cechowe. N owo obrani starsi cechów składali na ręce rady miejskiej przysięgę, w której zobowiązywali się do wierności, posłuszeństwa i lojalności w stosunku do niej. Kadencja starszych cechów trwała, tak samo jak i innych obieralnych urzędników miejskich, w zasadzie jeden rok. Wyjątkowo tylko przedłużała się lub trwała krócej. Starsi cechów byli urzędnikami o podwójnym charakterze. Byli oni bowiem przełożonymi cechów, a zarazem członkami kolegium miejskiego, zwanego pospólstwem (communitaś). Jako członkowie pospólstwa stanowili kolegium wybierające i nadzorujące radę. Na stanowiska zaś starszych cechów wybierani byli przez radę, nadzorowani przez nią i uzależnieni od jej postanowień. Zależni byli ponadto od zgromadzenia cechowego. Zarówno jako członkowie kolegium pospólstwa, jak ijako przełożeni cechów pełnili oni szereg funkcji natury sądowej i administracyjnej.

Szafarze

W roku 1484 uchwalony został wilkierz regulujący ostatecznie sprawę wyboru urzędników zwanych szafarzami (dispensatores), których zadaniem było zarządzanie majątkiem miejskim, przyjmowanie do kasy dochodów i dokonywanie wydatków. Co rok nowo obrane władze miejskie desygnowały ze swego łona trzech szafarzy - po jednym z kolegiów radzieckich, ławniczego i pospólstwa. Nazwiska ich znajdujemy w zeszytach kasowych (Calculi), a od roku 1529 zapisywano je regularnie wraz z nazwiskami członków nowych władz w księgach rady miejskiej. Oprócz swoich funkcji gospodarczych i finansowych pełnili szafarze także funkcje natury administracyjnej. Do nich należało naznaczanie i zaprzysięganie lokalnych władz we wsiach miejskich i na przedmieściach, a także funkcje sądowe, o czym była mowa w rozdziale o sądach szafarskich. Szafarze, oprócz przysięgi złożonej w ramach kolegium, z którego pochodzili, składali osobno przysięgę, w której przyrzekali uczciwie dysponować majątkiem miejskim i nie

przywłaszczać sobie nic z dochodów miejskich. Roty tych przysiąg znamy jednak dopiero z czasów późniejszych niż okres objęty niniejszą pracą.

Starsi uliczni

Na podlegających jurysdykcji miejskiej przedmieściach, takich jak N owa Grobla i Łacina, w zastępstwie magistratu poznańskiego władzę sprawowali starsi uliczni. Bliższych informacji o tym urzędzie dostarcza nam ordynacja wydana w 1599 r. przez magistrat dla przedmieścia Łacina. W ordynacji tej wzorowano się na organizacji przedmieścia N owa Grobla. Ordynacja ustanawiała na Łacinie czterech starszych ulicznych, wyznaczanych przez magistrat poznański spośród ośmiu kandydatów wybranych przez pospólstwo Łaciny. Do starszych ulicznych należała władza administracyjna i sądowa, także w drobniejszych sprawach karnych (sprawy poważniejsze musieli przekazywać do rozstrzygnięcia radzie lub ławie poznańskiej). Byli oni zobowiązani ustanawiać straż nocną, dbać o porządek i bezpieczeństwo w ogóle, a bezpieczeństwo przeciwpożarowe w szczególności, wreszcie o to, by obrót gruntami odbywał się za wiedzą i wolą rady miejskiej. Z nielicznych wzmianek w księgach miejskich wiemy, że postanowienia te były faktycznie wykonywane. Księgi poznańskie zawierają wzmianki o starszym ulicznym na N owej Grobli, Wojciechu. W 1584 r. wymieniony jest tamże starszy uliczny o nieznanym nazwisku. O stolarzu Eliaszu Czechu wiemy, że był przysiężnym ulicznym, nie wiadomo jednak, na którym przedmieściu oraz czy użyte przy jego nazwisku określenie przysiężny jest inną nazwą starszego ulicznego, czy też oznacza ona urząd ławnika działającego przy starszych ulicznych. W 1554 r. wzmiankowani są starsi uliczni na przedmieściu Piaski.

Landwójtowie

Wysoki w dobie rozbicia dzielnicowego urząd zastępcy księcia do spraw sądowych, zwanego landwójtem (advocatus provincialis), zaniknął w ciągu XIV w., a sama nazwa zużytkowana została dla oznaczenia urzędu starosty generalnego wielkopolskiego, a częściowo uległa dewaluacji i przeszła (w każdym razie na terenie Poznania) na przewodniczących ławy we wsiach będących własnością miasta i w niektórych przedmieściach, podlegających jurysdykcji miejskiej. Nazwa tego urzędnika w tekstach polskich, niekiedy także łacińskich, brzmi landwójt albo lantwójt. Nazwa łacińska ma z reguły postać viceadvocatus, a wyjątkowo vicescultetus. Sprawa wyboru land wójtów i ławników wiejskich nie była zdaje się jednolicie uregulowana. Według (00.) adnotacji pochodzącej z księgi rady miejskiej wyboru ich na przedmieściu Glinki dokonał magistrat. Podobnie było na Winiarach w 1550 r. W innym miejscu dowiadujemy się, że wyboru dokonał burmistrz i rajcy. Zdaje się, że około połowy XVI w. ustalił się zwyczaj dokonywania wyboru landwójta i ławników wiejskich przez szafarzy poznańskich. W każdym razie na ich ręce składali oni przysięgę przy obejmowaniu urzędu. Być może wyborów

Witold Maiseidokonywano w związku z odbywającymi się co kilka lat sądami wiejskimi. Wskazywałby na to fakt, że w księdze ławniczej z lat 1545-1555 jako ostatni punkt protokołu sądowego figuruje zawsze Electio officii, przy czym w notatce podawano nazwiska nowo wybranych władz - landwójta i ławników. Spisy tych urzędników znajdujemy też w innych księgach, zawierających protokoły z posiedzeń sądów wiejskich, z tą różnicą, że umieszczano je tam na początku protokołu rozprawy, zaznaczając, że stanowili oni kolegium sądzące. Najstarsze wzmianki o land wójcie i ławnikach (z Jeżyc) pochodzą z pierwszych dziesiątków lat XIV w. Landwójtowie spełniali zdaje się funkcje włodarzy czy ekonomów, których zadaniem było dbanie o interesy miasta we wsiach, w których sołectwa znajdowały się w rękach prywatnych. Według roty przysięgi mieli oni, oprócz ogólnego zarządu, obowiązek egzekwowania robót i posług na rzecz miasta, ściągania danin i opłat miejskich, czuwania nad porządkiem i bezpieczeństwem, odprawiania sądów, zapobiegania buntom przeciwko radzie i wykonywania jej poleceń. W ważniejszych sprawach udawali się, zwykle wraz z ławnikami, do ratusza poznańskiego, gdzie składali relacje przed radą, ławą lub szafarzami. W związku z odbywającymi się sądami wiejskimi wymieniani są wielokrotnie w księgach miejskich landwójtowie z Jeżyc, Winiar, Kundorfu i Górczyna. W sądach szafarskich występują ponadto landwójtowie z Wymykowa i Muszynej Góry. Przy innych okazjach słyszymy o landwójtach na Piasku, na Św. Marcinie, w Wenetowie i na Glinkach. Zapewne landwójtem na Wymykowie był jakiś Kawka, do którego zaprowadzono dwóch awanturników i który rozkazał obydwóch wsadzić do kłody.

BURMISTRZ POZNAŃSKI JERZY BOK I JEGO FUNDACJA W KOŚCIELE FARNYM ŚW. MARII MAGDALENY

PAWEŁ DEMBIŃSKI

J erzy Bok był z pochodzenia gdańszczaninem l. Gdańsk w XV wieku przechodził okres burzliwego rozwoju, który zaowocował przekształceniem się tego ośrodka w prawdziwe emporium handlowe, jedno z największych i najbogatszych miast nad Bałtykiem. Dzięki zwycięskiej dla Polski i popierających ją miast pruskich wojnie trzynastoletniej Gdańsk uzyskał także duże swobody polityczne, wyjątkowe w Polsce, w której dominującą pozycję posiadała szlachta. Kupcy gdańscy prowadzili handel na szeroką skalę, powoli zdobywając polski rynek dla produktów sprowadzanych z zagranicy. Zapewne właśnie tym zajęciem parała się znana w mieście rodzina Boków. Niejaki Henryk Bok był przedstawicielem Gdańska na zjeździe stanów pruskich w Elblągu w 1440 roku, posłował w sprawach swego miasta do Lubeki (na zjazd przedstawicieli miast hanzeatyckich), brał udział w zjeździe i negocjacjach pokojowych w Deventer, które miały doprowadzić do zawarcia układu pokojowego i wznowienia handlu między miastami pruskimi i inflanckimi a Holandią, a także w rozmowach pokojowych w Kopenhadze prowadzonych w tej samej sprawie 2 . Inną znaną postacią o tym nazwisku był rajca gdański Jan (Hans), być może brat Jerzego 3 , który w imieniu Głównego Miasta Gdańska brał udział w zjeździe w Kwidzynie (w styczniu 1440 roku), podczas którego stany pruskie utworzyły Związek Pruski 4 . Znani są także pochodzący z tej rodziny rajcy Głównego Miasta Gdańska - Jerzy, zapewne bliski krewniak swego poznańskiego imiennika, oraz Kasper i Marcin (Marten) Bokowie 5 . Rodzina Boków musiała mieć zatem ugruntowaną pozycję i należała zapewne do patrycjatu 6 . Przybycie Jerzego Boka do Poznania niewątpliwie należy wiązać z rozwojem handlu dalekosiężnego. Wiek XV stał się dla Poznania Gak również innych polskich miast) okresem gospodarczej koniunktury. Dwa szlaki handlowe wiodące z Prus i Pomorza na Śląsk (głównie do Wrocławia) oraz z N orymbergi i Lipska na Litwę krzyżowały się w Poznaniu, z czego korzystali miejscowi kupcy pośredni

Paweł Dembiński

czący w wymianie towarowej. Od pierwszej połowy XV stulecia w Poznaniu odbywały się trzy jarmarki. Pierwszy z nich rozpoczynał się w pierwszą niedzielę wielkiego postu i trwał cztery tygodnie, drugi - trwający pięć tygodni - przypadał na święto św. Jana Chrzciciela (24 VI), trzeci, także pięciotygodniowy, rozpoczynał się od święta Św. Michała (29 Ixf. W czasie ich trwania, gdy obowiązywały niższe stawki celne i zawieszeniu ulegały przywileje składowe miasta, dokonywano większości transakcji hurtowych. Na zachód sprzedawano zboże, futra, skóry, wosk, barwniki (czerw), łój, kupowano natomiast sukno - wysokiej jakości flandryjskie i angielskie oraz pośledniejsze, produkowane na Śląsku i w Wielkopolsce (Kościan) - a także korzenie, sól i bałtyckie śledzie. Rozwój handlu poznańskiego sprzyjał interesom prowadzonym przez mieszczan gdańskich, dla których Poznań nie stanowił groźnej konkurencji, przeciwnie, był miejscem zaopatrzenia i rynkiem zbytu. Pobyt Jerzego Boka w Poznaniu poświadczony jest po raz pierwszy w marcu 1445 roku, kiedy to mieszczanie poznańscy Jan Fafko i Mikołaj Klinkner, jako sędziowie polubowni, oświadczyli przed radą, że pogodzili Boka z Andrzejem Ponieckim 8 . Poniecki zobowiązał się do zapłacenia Jerzemu 42 i pół grzywny półgroszy, która to suma stanowiła zapewne zapłatę za kupiony towar bądź udzieloną pożyczkę. Swój dług miał spłacić w ratach, połowę na św. Michała (29 IX), na początek jesiennego jarmarku, a drugą połowę na środę popielcową (następnego roku), tuż przed jarmarkiem wielkopostnym. Terminy te wyznaczają przypuszczalny pobyt Boka w mieście (faktycznie w 1446 roku pokwitował spłatę długu przez Andrzeja Ponieckiego 9 ), jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że Bok bywał tu już wcześniej, prowadząc interesy na własną rękę bądź w spółce z którymś z poznańskich mieszczan, kontakty te nie kończyły się jednak w sądzie, gdyż kontrahenci wywiązywali się ze swoich zobowiązań. Zapewne prowadził tu swoje sprawy i później, kiedy w 1449 roku jako sędzia polubowny, obok rajcy Kaspra Lanthmana i Jakuba Grodzickiego (Scholtisa), godził gdańszczanina Kinwalda Wrighe 10 i winnego mu znaczną kwotę 45 kóp szerokich groszy Piotra Rewakera (Runaka). Najprawdopodobniej sędzią jednaczem został wyznaczony przez Kinwalda, musiał więc posiadać już spory autorytet i cieszyć się zaufaniem kupców, tak niezbędnym w prowadzeniu działalności handlowej. Nie wiemy, czym dysponował Jerzy Bok, przybywając po raz pierwszy do Poznania, z pewnością był w jakiś sposób zaopatrzony przez swą rodzinę. W każdym razie zaliczał się już do poznańskiej elity finansowej 11 , kiedy w 1453 roku pożyczył Janowi Gieczowi sumę 440 florenów węgierskich 12 . Suma taka wystarczała, by kupić wieś, zatem uzyskiwane przezeń dochody musiały być niemałe, skoro rozporządzał tak znaczną ilością wolnej gotówki. Pożyczanie pieniędzy stało się zresztą wkrótce dla Boka źródłem dodatkowych dochodów. W 1454 roku rajcy gdańscy pożyczyli od niego 1200 złotych 13 , a od sumy tej zobowiązani byli płacić odsetki, które Bok pobierał przez swego krewnego Jana Boka albo sługę Kaspra 14 . Sporymi sumami kredytował także miasto Toruń (1454), którego kupcy nabywali za pieniądze pożyczone od Boka adamaszek i aksamit. Te pożyczki udzielane wielkim miastom pruskim, począwszy od połowy XV wieku, związane były bez wątpienia z toczącą się właśnie wojną z zakonem krzyżackim 15 .

Wydaje się, że dla przedsiębiorczego gdańszczanina zrobienie kariery w średniej wielkości Poznaniu było dużo łatwiejsze niż w rodzinnym Gdańsku, który wielkością i znaczeniem przewyższał wszystkie polskie miasta. Zarówno warunki polityczne, jak i finansowe panujące w Poznaniu były dla Boka zdecydowanie korzystniejsze. Mieszczaństwo poznańskie z pewnością dysponowało mniejszym kapitałem niż kupcy gdańscy, zatem Bok, mający oparcie w swej gdańskiej rodzinie, miał już na początku dużą przewagę. Trzeba też pamiętać o tym, że od połowy XV stulecia następowała stopniowa koncentracja władzy w Głównym Mieście Gdańsku w rękach nielicznej (proporcjonalnie do okresu wcześniejszego) grupy osób 16 . Dla patrycjuszowskiej rodziny z ambicjami objęcie urzędu miejskiego przez któregoś z jej przedstawicieli było bardzo istotne, nie tylko z uwagi na prestiż, ale również korzyści wynikające z pełnienia władzy (co dotyczyło zwłaszcza urzędu burmistrza). Jerzy Bok zdecydował się przyjąć prawo miejskie w Poznaniu, uznawszy zapewne, że ma tu większe szanse na realizację swych ambicji. Stało się to przed wrześniem 1452 roku, kiedy to widzimy go wśród ławników poznańskich 17 . Możliwe wreszcie, choć wydaje się to dość mało prawdopodobne, że na przyjęciu przez Boka prawa miejskiego zaważyły również sprawy osobiste - małżeństwo z Barbarą, córką murarza i kramarza Macieja, wdową po patrycjuszu poznańskim Jakubie Scholtisie 18 . Wybór do ławy w 1452 roku stał się początkiem świetnej kariery politycznej Boka, który w dwa lata później wszedł do rady miejskief 9 i zasiadał w niej przez kilkadziesiąt lat aż do śmierci. Przyczyn tej błyskawicznej kariery nie można szukać wyłącznie w dużych możliwościach finansowych Jerzego; pojawienie się rzutkiego przedsiębiorcy dysponującego sporym majątkiem nie było jednoznaczne z automatycznym dopuszczeniem go przez patrycjat poznański do sprawowania władzy w mieście. Trzeba pamiętać, że dla zasiedziałych w mieście rodzin, takich jak Peszlowie, Fafkowie, Strosbergowie, Ponieccy, Czeplowie, Zytowie-Naramowscy, które rządziły w Poznaniu od kilku pokoleń, Jerzy Bok był człowiekiem nowym, takim, z którym wprawdzie można prowadzić wspólne interesy, natomiast niekoniecznie trzeba dopuszczać do podejmowania istotnych dla miasta decyzji. Usadowienie się Boka w radzie w połowie lat 50. XV w. należy wiązać z przetasowaniami politycznymi, które miały wtedy miejsce w Poznaniu 20 . Walki o władzę między przedstawicielami elity toczyły się od 1444 roku, kiedy to król Władysław III ustalił na sześć lat nowy sposób wyboru rady miejskiej - przez ławę i starszych cechowych, znosząc interwencję starosty. Skład rady od tego momentu zmienił się dość zasadniczo. Został wtedy odsunięty od rządów oskarżany o nadużycia burmistrz Wojciech Gerlin, pożegnał się ze stanowiskiem ławnika jego brat Jan, a także ich zwolennicy. Wojciech wrócił na krótko do rady po 1451 roku, gdy wygasł przywilej, co najpewniej było związane z poparciem udzielonym mu przez Łukasza Górk ę 21, który pełnił wtedy urząd starosty generalnego. Gdy jednak 18 września 1454 r. możny protektor rodziny Gerlinów dostał się do niewoli w bitwie pod Chojnicami, 4 października zmieniono wybrane już władze miasta, a z rady zniknęli ludzie powiązani z Gerlinami (Mikołaj i Jan Naramowscy, Andrzej Poniecki 22 , Jan Śledź). Na fali tych przemian do godności rajcy wyniesiony został Jerzy Bok.

Paweł Dembiński

Wydarzenia z lat 1444-1454 miały duże znacznie dla późniejszych dziejów miasta. Ilustrują one doskonale powolny proces przejmowania władzy przez grupę najbogatszych i najbardziej wpływowych mieszczan. Choć formalnie w Poznaniu nie wprowadzono oligarchicznego systemu rządów, zmierzały do tego działania braci Gerlinów, pozbawionych władzy przez konkurencyjne "stronnictwo". Skład władz miejskich po roku 1454 ustabilizował się, co wiązało się ze zjawiskiem stopniowej koncentracji władzy w ręku ograniczonej liczby osób wchodzących w skład rady i ławy oraz przedłużeniem długości kadencji zasiadania na wspomnianych urzędach 23 . Wśród nazwisk rajców i ławników w drugiej połowie XV wieku stale pojawiają się nazwiska Piotra Łukaszowego, Jerzego Boka, Adama, Jerzego Zeta (Jurgi Zeta, N aramowskiego), Mikołaja Wildy, Grzegorza Strosberga, Ulryka Helta oraz Piotra Adamowego. Spośród wymienionych osób największa ilość pełnionych w radzie i ławie kadencji urzędniczych przypada na Piotra Łukaszowego - 40, Jerzego Zeta - 34 i Adama - 33. Jerzy Bok ze swoimi 30 kadencjami nie prezentuje się nadzwyczajnie, jest to jednak wrażenie pozorne. W latach 1454-82 (zmarł prawdopodobnie w 1483) Bok ani razu nie opuścił rady, czego nie można powiedzieć o żadnym zjego kolegów (na przykład Piotrze Łukaszowym), którzy raz po raz musieli zadowalać się miejscem w ławie. Co bardziej istotne, począwszy od roku 1460 Bok był rok rocznie (z wyjątkiem lat 1478 i 1481) wybierany burmistrzem. Fakt, że począwszy od roku 1459 wybierano corocznie dwóch burmistrzów, z których każdy urzędował

Ryc. 1. List Jerzego Boka do rady miejskiej Gdańska, 1475 r.

przez pół roku, stał się przyczyną opinii podających w wątpliwość rzeczywiste znaczenie urzędu burmistrza, którego kompetencje były dość ograniczone 24 . Mogło być jednak zupełnie inaczej25, zwłaszcza jeśli burmistrz był osobą energiczną i potrafiącą podporządkować sobie radę. Właśnie to miało miejsce w przypadku Jerzego Boka, a już sam fakt zapewnienia sobie wyboru na ten urząd przez 20 lat jest tego najlepszym dowodem. Pełnienie tej funkcji nie było zapewne całkiem bezinteresowne. Miasto posiadało swój majątek i zarządzanie nim dawało niemałe dochody związane z ustalaniem świadczeń, dzierżawą podatków, ceł, gospodarowaniem wsiami miejskime 6 . Pytanie, jakie dochody czerpał z tego procederu Jerzy Bok, pozostaje jednak w sferze domysłów, gdyż nie ma żadnych źródeł, które mogłyby to zilustrować. Rola rady miejskiej nie ograniczała się jednak tylko do udzielania zgody na dzierżawę wsi lub podatku. Głównym zadaniem tej instytucji było prowadzenie polityki handlowej miasta. Ponieważ rajcami zostawali przeważnie wielcy kupcy, którzy w drugiej połowie XV wieku całkowicie opanowali radę, prowadzona przez nich polityka miejska była w istocie ich własną polityką handlową, nastawioną na ich zysk i maksymalną korzyść. To oni starali się u władców swoich i obcych o przywileje, zwolnienia od ceł i podatków 27 . Pełnienie wysokich urzędów miejskich nie było zajęciem tylko i wyłącznie honorowym, przekonują o tym niektóre transakcje zawierane przez Boka. W latach 1473-74 wywołał on międzynarodowy skandal, bezprawnie zatrzymując w Poznaniu mienie kupców norymberskich. Powodem było niespłacenie mu długu przez niejakiego Kunczę (Konrada) Guldinmundleina, kupca z N orymbergi, prowadzącego od lat interesy w Polsce. W sprawie tej, domagając się należytego traktowania norymberczyków, nie stosowania w stosunku do nich odpowiedzialności zbiorowej i pozywania ich przez właściwe dla nich sądy w Rzeszy, pisali do króla Kazimierza nie tylko rajcy N orymbergi, ale także książę Bawarii Ludwik, hrabia palatyn Renu Fryderyk, a nawet cesarz Fryderyk 111 28 . Przypadek kupców norymberskich nie był odosobniony, o czym świadczy sprawa Jerzego Leya z Ulm. Bok zawarł z nim przed 1477 rokiem bliżej nieokreślony kontrakt 29 .

Przedmiotem tego kontraktu była suma ok. 1550 florenów, którą Ley winien był Bokowi. Nie wiadomo, czy Bok pożyczył ją na procent, gdyż nie gardził lichwą (o czym niżej), czy też sprzedał Ley owi towar i czekał na zwrot pieniędzy. Ley okazał się jednak nierzetelnym kontrahentem i nie wywiązał się ze swych zobowiązań wobec Boka, który bezskutecznie prosił rajców Ulm o wyegzekwowanie należności. W tej sytuacji uciekł się do pomocy króla Kazimierza Jagiellończyka. Władca nie miał powodów do odmowy, bez wątpienia znał Boka, gdyż pożyczał od niego pieniądze 30 . Królewski mandat, wydany 27 kwietnia 1477 r. na zjeździe w Piotrkowie, zezwalał Bokowi na zajęcie znajdujących się w Poznaniu towarów kupców z Ulm, w celu wymuszenia na Jerzym Leyu spłaty długu. Bok zatrzymał więc pięć bel cennego i dwie nieco pośledniejszego florenckiego sukna oraz 24 postawy (stamina) sukna wyprodukowanego w Ulm. Towar ten miał zwrócić po otrzymaniu sumy dłużnej31. Tak się jednak nie stało, najprawdopodobniej Bok sam sprzedał wspomniane sukno. W styczniu 1480 roku rajca Adam poręczył swym majątkiem owym kupcom z Ulm, że otrzymają pieniądze (ale już nie sam towar!), skoro tylko Ley zwróci Bokowi dług 32 . Tak zręczne i zarazem niezbyt

Paweł Dembiński

>* Sc.»\j J y A » < A , ŻAQ £«« ,«tf 4 AW ««!»*&,». f&jl Uj3&s f Sw > AeC

./3*& *S* PMmj3I*yj off & >*( ja* ««*?». si»ij3Jfv. C*y**y < *» >* · (* '- vi S

Ryc. 2. List Barbary Bokowej do rady miejskiej Gdańska, 1475 r.

uczciwe załatwienie sprawy zapewne nie byłoby możliwe bez odpowiednich kontaktów na dworze królewskim i poparcia udzielonego przez radę miejską. Bok z pewnością miał też swój udział w szykanach, jakim poddawano kupców z Norymbergi jeżdżących na jarmarki do Gniezna. Chociaż skarga norymberczyków nie wymienia imiennie Boka, a tylko "obywateli Poznania", założyć trzeba, że jako burmistrz wiedział doskonale o próbach zmuszania zagranicznych kupców do zakupu towarów bezpośrednio od kupców poznańskich i karaniu tych spośród przyjezdnych, którzy kupili towar u kogo inneg0 33 . Kolejna sprawa ukazująca dziwne interesy Boka dotyczy jego gdańskiego krewniaka (aJjinis) i zarazem faktora Bertolda Brighe (Wrighe)34, który, działając jako pełnomocnik Jerzego, w latach 1475-76 miał odebrać od rajców gdańskich 100 florenów czynszu, stanowiących odsetki od pożyczonej przez Boka w 1454 roku kwoty 1200 złotych. Rajcy gdańscy nie chcieli wypłacić tej sumy, w wyniku czego Bok poniósł straty, ponieważ pieniędzmi tymi opłacał zakup pewnych towarów. W sprawie tej, co stanowi ewenement, pisała do rajców gdańskich nawet żona Jerzego, Barbara, upraszając o spłacenie w terminie wspomnianej kwoty. Ostatecznie rajcy zdecydowali się na wykupienie sumy głównej35. Wkrótce (w 1479 roku) między Bertoidem a Jerzym doszło jednak do nieporozumień. Brighe domagał się pieniędzy i oskarżał Boka o oszustwo. Będąc zupełnie bezsilnym wobec potężnego burmistrza, rozpowszechniał szkalujące go informacje, jakoby Bok miał usunąć z księgi miejskiej kartę, na której zapisane było jego zobowiązanie do wypłacenia 600 florenów posagu żonie Bertolda Zuzannie (córce kupca Jana Fatki). Bok oczywiście wyparł się wszystkiego, rada przesłuchała zaś hafciarza i kupca Konrada Wildę, na którego informacje powoływał się Bertoid; z oświadczenia Konrada wynikało jednak, że nic mu nie wiadomo o podobnych poczynaniach Jerzego Boka 36 . Sam Bok napisał zresztą do rajców gdańskich, prosząc ich o pomoc w sprawie z Bertoidem, przez którego poniósł straty37. Nie jest jasna w całym tym zajściu rola Konrada Wildy. Dwa lata wcześniej procesował się ze swoim sławniejszym bratem Mikołajem Wildą przed sędziami polubownymi, wśród których był Jerzy Bok. Możliwe, że Konrad Wilda nie był zadowolony z wyroku, który zapadł i postanowił zemścić się na Jerzym. Nawet, jeśli oskarżenia Bertolda były bezpodstawne, to i tak miał on poważne powody, by zerwać współpracę z Bokiem i wejść z nim w konflikt. Sprawa była dość skomplikowana. Pierwszym mężem Zuzanny Brighe był niejaki Jakub Scholtis (Szulc), pasierb Boka, syn jego żony Barbary z pierwszego małżeństwa 38 .

Pozostawił on ze związku z Zuzanną syna, także Jakuba, którym opiekował się Jerzy Bok, przejmując przy okazji kuratelę nad pokaźnym majątkiem, z której po latach musieli się rozliczyć jego spadkobiercy (dali oni wtedy, w 1484 roku, młodemu Jakubowi Scholtisowi 800 florenów, list dłużny Bertolda Brighe na sumę 400 florenów, srebrny kubek i 13 srebrnych łyżek, a także srebrny łańcuch stanowiące spadek po Jakubie Scholtisie starszym, synu Barbary Bokowej)39. Bertold liczył zapewne, że opieka nad synem Zuzanny przypadnie właśnie jemu, jednak srodze się zawiódł, gdyż Bok nie przepuścił okazji, by kosztem młodego podopiecznego znacznie się wzbogacić. Jeszcze w 1495 roku, po śmierci Jakuba Scholtisa (młodszego), Bertold Brighe w imieniu swej żony Zuzanny usiłował wyegzekwować nie wypłacony, jak mu się wydawało, Jakubowi spadek po ojcu 40 . Pewne światło na sposób działania Boka rzucają również zawierane przez niego kolejne umowy dotyczące młyna, który posiadał pod miastem, kupionego w 1460 roku od Jana Klizy, altarysty kościoła św. Marii Magdaleny, i jego rodzeństwa, zubożałych patrycjuszy poznańskich 41 . Młyny uznawane były wtedy za przedsiębiorstwa przynoszące znaczny dochód. Młynarz pobierał w formie opłaty część zmielonego zboża, jeśli był to młyn wodny, mógł też korzystać z połowu ryb w stawie (lub rzece), wreszcie z reguły miał przy swoim młynie spory ogród przynoszący także niezły dochód. Zajmując się wieloma sprawami kupieckimi i miejskimi, Bok nie mógł osobiście doglądać młyna, więc postanowił go oddać w dzierżawę. Po raz pierwszy zrobił to w kwietniu 1464 roku 42 . Jan Russek, który wziął w dzierżawę młyn, zobowiązał się do dostarczania Jerzemu co tydzień dwóch ćwiertni mąki, miał także dawać na każde Suche Dni (czyli cztery razy w roku) po pół grzywny, ponadto zobowiązany był do uiszczania wszelkich podatków oraz ponoszenia kosztów naprawy samego młyna (z wyjątkiem wyszczególnionych okoliczności, kiedy to w kosztach naprawy miał partycypować także Bok). Do następnego kontraktu na ten młyn, tym razem z młynarzem Jakubem, doszło rok później43. Nie wiadomo, czy spowodowane było to przypadkiem losowym (na przykład śmierć Jana Russka), czy też, co bardziej prawdopodobne, Bok uznał, że może od nowego dzierżawcy wydusić więcej pieniędzy. Kontrakt zawarty z młynarzem Jakubem trudno właściwie nazwać dzierżawą,

Paweł Dembińskiponieważ Bok sprzedał swój młyn na dość szczególnych warunkach kredytowych. Miał otrzymać za sam młyn sporą sumę 48 grzywien w szczegółowo określonych ratach rozłożonych na cztery lata, jednak nie dotrzymanie terminu którejkolwiek z nich groziło Jakubowi utratą nabytku. Podobnie jak poprzednio Jakub zobowiązał się do dostarczania co sobotę Bokowi dwóch ćwiertni mąki i ponoszenia wszelkich ciężarów fiskalnych. Warunki tej umowy były więc znacznie cięższe. Prawo Boka do pobierania czynszu w mące wynikało z tego, że sprzedając młyn nie sprzedał stawu, w którym spiętrzona była woda niezbędna do poruszania młyńskiego koła. Ponowna "sprzedaż" młyna nastąpiła w 1472 roku, na bardzo zbliżonych warunkach, z tą różnicą, że Bok zażądał za młyn 50 grzywien i zmniejszył do jednej ćwiertni stałą opłatę w mące 44 . Nabywcą był (Maciej) kowal (faber), któremu zapewne udało się wypełnić wszelkie zobowiązania wobec Jerzego, gdyż następna umowa dotycząca sprzedaży tego młyna (z 1478 roku) została zawarta już między nieletnimi dziećmi zmarłego Macieja a Jakubem z Troskotowa ijego żoną Magdal eną 45. Bok nie gardził pożyczaniem pieniędzy na tak zwany wyderkauf. Był to rodzaj kredytu hipotecznego udzielanego pod zastaw nieruchomości, zarazem jedyna dopuszczalna w owym czasie przez prawo kanoniczne - potępiające wszak lichwę - forma lokowania gotówki na procent. Wspomniane powyżej pożyczki, których udzielił radom Gdańska i Torunia, królowi czy Janowi Gieczowi, stanowią zaledwie drobny wycinek podobnych transakcji zawieranych z mieszczanami poznańskimi. Ich ilość wyraźnie zwiększa się po 1459 roku, kiedy to Bok objął na długie lata stanowisko burmistrza. Nie jest to zapewne zbieżność przypadkowa, bo chociaż prawo miejskie dopuszczało powszechnie tego typu operacje finansowe, to ich natężenie świadczyć może o tym, że Bok zdecydował się prowadzić działalność gospodarczą przynoszącą stały dochód i nie związaną z tak wielkim ryzykiem jak handel 46 . Oprócz zakładów, takich jak wspomniany już młyn, Bok lokował kapitały w cegielni 47 i łaźni miejskiej znajdującej się przy ul. W oźnej48. Posiadał trzy kamienice przy rynku (obecnie nr 54, 66, 94)49, dwa domy niedaleko kościoła św. Marii Magdaleny (w tymjeden przy ul. Wodnej), działki przy ul. Koziej, cztery kramy - w tym trzy sukienne, jatkę rzeźnicką na rynku, a także parcelę na Garbarach, dwa domy na przedmieściu Piaski, folwark (allodium) na Winiarach i cztery dworki za murami miejskimi (zapewne również położone przy nich ogrody). Wiadomo, że w 1481 roku wykupił od Marcina Ścibora Ponieckego prawo do poboru poradlnego w dobrach klasztoru lubińskieg0 50 . Nie świadczy to oczywiście o tym, że zaniechał handlu dalekosiężnego, zajmował się nim jednak zapewne na mniejszą skalę (jeżeli przeszkadzały mu w tym obowiązki wynikające z pełnionych urzędów, posługiwał się faktorem, na przykład w kontaktach z Gdańskiem i Krakowem 51 ). Spryt i bezwzględność, z jaką Bok gromadził pieniądze, były bez wątpienia sprzeczne z ewangeliczną zasadą umiłowania bliźniego, podobnie jak skąpstwo, chciwość i pycha. Jerzy Bok z pewnością nie był wolny, jak wszyscy ludzie tamtego czasu, od dręczącego poczucia niepewności co do losów swej duszy w przyszłym życiu. Kościół nie odmawiał nikomu nadziei na szczęście wieczne. Prowadzićdoń miały skrucha za grzechy, zadośćuczynienie za nie Bogu i bliźnim, wreszcie modlitwa, uczestnictwo we mszy świętej, pielgrzymki i inne akty pobożności. Pragnienie zbawienia, którego nikt nie mógł być pewny, a właściwie strach przed potępieniem i mękami piekielnymi stanowiły podłoże, na którym znakomicie rozwijały się wszelkiego rodzaju fundacje pobożne. Tym, czym dla ubogiego był ewangeliczny wdowi grosz, dla bogacza była fundacja - kościoły i klasztory budowane przez królów i książąt lub kaplice i altarie, na których poprzestawała zwykle szlachta i mieszczanie. W środowisku miejskim popularne były zwłaszcza te ostatnie, fundowane przez cechy, bractwa religijne i patrycjuszy. Polegało to na tym, że fundator oddawał wieczyście część swych dochodów (lub majątku, za który wykupywano czynsz) na utrzymanie kapłana, który w zamian za to był zobowiązany do odprawiania określonych w akcie fundacyjnym nabożeństw (najczęściej mszy) w określonej intencji - za zmarłych współbraci z cechu, członków rodziny bądź ku uczczeniu świętych, o których opiekę i wstawiennictwo zabiegano. Fundacje te były także środkiem manifestowania własnej dewocji i odrębności od ogółu. Ten sposób realizowania własnej pobożności nie był obcy Bokowi. Posiadał on w nie istniejącym już dziś kościele św. Marii Magdaleny kaplicę. Trudno określić, kiedy dokładnie została wybudowana, istniała z pewnościąjuż w 1463 roku, kiedy to Jerzy porozumiał się z ówczesnym plebanem fary, a zarazem kanonikiem katedralnym Wojciechem z Łagiewnik, co do specjalnych nabożeństw, które miały się odbywać we czwartki po różnych świętach w prywatnej kaplicy Jerzego 52 . W zamian za wieczyście wypłacany plebanom farnym czynsz w wysokości dwóch grzywien rocznie, winni byli oni odprawiać uroczyście odśpiewaną, z akompaniamentem organów, mszę o Bożym Ciele w intencji Jerzego, jego żony Barbary i ich najbliższych. Następnie przy dźwięku wielkiego dzwonu pleban miał w procesji obnosić po kościele monstrancję z hostią. Zapis ten potwierdzony został przez legata papieskiego Hieronima we Wrocławiu 29 listopada 1463 f., a także bezpośrednio w Rzymie odpowiednimi dokumentami kardynałów 53 . Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że kult eucharystii był w późnym średniowieczu bardzo rozpowszechniony, a w Poznaniu szczególnie widoczny, na co niewątpliwy wpływ miało istnienie pod miastem kościoła pod wezwaniem Bożego Ciała, stanowiącego cel licznych pielgrzymek. Umowa z plebanem fary dowodzi, że już wtedy musiał istnieć w kaplicy Boka ołtarz, przy którym pleban mógł odprawiać zamówioną przez burmistrza mszę. Z ołtarzem tym związana była prawdopodobnie fundacja altaryjna, nie znamy jednak dzisiaj jej wezwania. Dopiero z l lipca 1469 r. pochodzi wzmianka o erygowaniu przez biskupa Andrzeja Bnińskiego altarii, zapewne już drugiej, znajdującej się w kaplicy. Miała ona wezwanie Trójcy Świętej, Zwiastowania NMP, świętych Andrzeja Apostoła, Jerzego, Mikołaja, Barbary i Doroty. Powinnością altarysty54 było odprawienie w ciągu tygodnia trzech mszy Uednej za dusze zmarłych rodziców Jerzego i Barbary, natomiast pozostałych "stosownie do czasu", to znaczy do uroczystości, która przypadała danego dnia) oraz uczczenie nimi innych świąt - Bożego Narodzenia, Obrzezania Pańskiego (Nowego Roku), Objawienia Pańskiego (Trzech Króli), Wielkanocy, Św. Trójcy, Bożego Ciała, świąt maryjnych i poświęconych apostołom, a także święta św. Marii Magdaleny oraz

Paweł Dembińskidedykacji kościoła farnego i kaplicy Boka, wreszcie innych świąt obchodzonych szczególnie uroczyście 55 . Były to obowiązki znacznie wykraczające poza to, do czego zwykle byli zobowiązani altaryści (zazwyczaj dwie msze w tygodniu, bez dodatkowych obowiązków). Bok miał też inne specjalne życzenia - chciał, by w każdą niedzielę paliły się przy ołtarzu cztery duże świece, a w pomniejsze święta dwie świece, począwszy od nieszporów dnia poprzedniego, poprzez jutrznię, aż do nieszporów dnia świątecznego. Na ten cel przeznaczył osobne trzy grzywny czynszu (wosk był drogi), zatem więcej niż dostawał pleban za swoje nabożeństwa. Wkład w uświetnienie rodzinnej fundacji wnieśli również córka Boka Łucja ze swym mężem Piotrem Adamowym, synem patrycjusza poznańskiego Adama. W 1487 roku zapisali oni altaryście wykusz w murach miejskich, położony naprzeciw chóru i głównego ołtarza kolegiaty, w zamian za co altarysta miał odprawiać w ich intencji msze 56 . Także następni posiadacze kaplicy starali się o przywileje na osobne nabożeństwa 57 . Prywatne kaplice w farze posiadały także inne rodziny patrycjuszowskie - Gieczowie, Czeplowie, Zytowie, Peszlowie, Naramowscy. Przy znajdujących się w nich ołtarzach było niekiedy kilka ministeriów fundowanych przez kolejne pokolenia, jednak żadna z tych fundacji nie była tak hojna i - co bardziej istotne - tak okazała, jak burmistrzowska 58; miała ona przyćmić świetnością odbywanych ceremonii wszystkie inne fundacje mieszczan poznańskich. Bok chciał, by wspaniała oprawa - procesja, bicie w dzwony, dźwięk organów, odśpiewana msza - zapewniły możliwie dużą frekwencję wiernych. Burmistrz i jego rodzina, uczestnicząc w tych nabożeństwach, starali się zapewne wystąpić jak najbardziej okazale. W ten sposób ściśle religijny i osobisty zarazem cel fundacji stawał się przyczyną publicznej uroczystości podkreślającej wielkość i znaczenie burmistrza ijego rodziny. Pobudki natury czysto duchowej, które kazały Jerzemu zatroszczyć się o zbawienie rodziców i własne, zostały połączone z dążeniem do uświetnienia własnego imienia już za życia, a nie mniej ważne było też chyba zapewnienie pamięci o sobie po śmierci. To swoiste połączenie zapobiegliwości w życiu doczesnym z troską o życie przyszłe widoczne jest też w porozumieniu zawartym z radą 18 kwietnia 1483 r. 59 Jerzy przeznaczył 400 florenów na jałmużnę, za sumę tę wykupił od miasta czynsz roczny 18 grzywien, który zastrzegł sobie w dożywocie. Dopiero po zgonie Boka za tę kwotę czterem ubogim dziewczętom miał być corocznie fundowany posag. Donacje takie nie były w owych czasach niczym nowym. W Rzymie istniały nawet instytucje zajmujące się fundowaniem posagów ubogim pannom, jak np. bractwo Zwiastowania NMP, prowadzące tego typu działalność charytatywną na znacznie większą skalę60. Zaangażowanie Boka w życie religijne wynikało jednak nie tylko z pobudek osobistych, lecz było związane z funkcjami pełnionymi w zarządzie miasta. Właśnie tak należy rozumieć sprawowaną przez niego kilkakrotnie rolę witryka kościoła farnego. Witrycy opiekowali się z ramienia gminy miejskiej (czyli w praktyce rady) farą, załatwiając wszelkie sprawy dotyczące utrzymania kościoła. Po raz pierwszy w tej roli Jerzy Bok pojawia się w 1465 roku wraz z bogatym krojownikiem sukna i burmistrzem Piotrem Łukaszowym i Maciejem Ryczywodą, następnie w 1470 oraz 1474 roku, za każdym razem z Piotrem Łukaszowym 61 .

Księgi rezygnacji zawierają ponadto kilka zapisek, z których wynika, że mógł pełnić tę funkcję również w 1478 roku, kiedy to niejaka Jadwiga, wdowa po Macieju Robakowskim, zapisując wikarym farnym czynsz roczny w zamian za cztery odprawione w ciągu roku msze o Św. Krzyżu, uczyniła wykonawcą swej woli i osobą odpowiedzialną za wypłacenie pieniędzy właśnie Boka. Podobnie postąpił w tymże roku Andrzej (młodszy) Bederman, późniejszy burmistrz poznański, zamawiając u prepozyta kolegiaty mszę o św. Trójcy; w tym wypadku także wypłata czynszu miała być uzależniona od Jerzego Boka 62 . Niewiele niestety wiadomo o działalności Boka w bractwie Wniebowzięcia NMP, którego rola w kolegiacie farnej zbliżona była najpewniej do roli, jaką pełniły poszczególne bractwa cechowe gromadzące swych członków na wspólnych nabożeństwach z okazji świąt, pogrzebów lub innych okazji. Istotna różnica polegała jednak na tym, że bractwo NMP skupiało najbogatszych mieszczan - kupców, a jego starszymi byli rajcy. Posiadało ono największą kaplicę w farze, częściowo położoną na piętrze, nad zakrystią, i znajdowały się w niej cztery ołtarze i sześć związanych z nimi prebend. Znana jest tylko jedna zapiska z 1465 roku (kiedy Bok był witrykiem), w której występuje on w imieniu rady jako kolator altarii znajdującej się w tej kapli cy 63. Jerzy Bok nie żył już przed 17 września 1484 r., kiedy to został określony jako zmarł y 64. Majątek jego został podzielony między rodzinę, o której zresztą niezbyt wiele wiadomo. Córka Łucja, urodzona naj prawdopodobniej ze związku z Barbarą, po śmierci Boka odziedziczyła wraz z mężem Piotrem część schedy po ojcu (wraz z opieką nad kamienicą zapisaną przez Boka nieletniemu wnukowi Janowi Adamowi 65 ), spłacając j ednak Urszulę, żonę Piotra Rawenwaldta z Gdańska i Elżbietę Bryginnę, którym Bok zapisał w testamencie 1600 florenów 66 . Nie wiadomo jednak, czy i w jaki sposób byli on z Bokiem spokrewnieni, możliwe, na co wskazywałoby jej nazwisko, że Elżbieta była córką bądź siostrą Bertolda Brighe, o którym wiemy, że był jakimś krewniakiem Boka 67 . Z kolei z listu rajców poznańskich do rady Gdańska w sprawie Piotra Adamowego wynika, że był on szwagrem Piotra Rawenwaldta 68 , możliwe zatem, iż Urszula była drugą córką Jerzego. Jego wielki majątek uległ zatem rozproszeniu, wspomnieniem po burmistrzu pozostała natomiast wspaniała fundacja w farze. Postać Jerzego Boka urasta do rangi jednej z najważniejszych osobistości XV-wiecznego Poznania. Był on bez wątpienia jednym z najbogatszych, o ile nie najbogatszym obywatelem miasta w drugiej połowie tego stulecia. Zdawać sobie trzeba jednak sprawę z tego, że w zestawieniu z krakowskimi potentatami, takimijak Turzonowie, czy gdańskimi Ferberamijego fortuna nie była oszałamiająca, co daje wymowne świadectwo pozycji gospodarczej Poznania w późnośredniowiecznej Polsce. Bok dziś może wydawać się postacią kontrowersyjną. Zdawać sobie trzeba jednak sprawę z tego, że metody, jakimi się posługiwał, nie odbiegały od ogólnie przyjętych. Potrzebował władzy, by prowadzić szeroko zakrojoną działalność handlową. Władzę udało mu się zdobyć, był najprawdopodobniej jednym z głównych inicjatorów wydarzeń w 1454 roku, które doprowadziły do obalenia rady miejskiej i wymiany elity władzy w Poznaniu. Wielokrotny wybór na urząd burmistrza zawdzięczał jednak nie tylko sprytowi

Paweł Dembińskiw.. , .... iI-V'JWmt» kontfofy»A»* m* *(Qlfifyfaty<H *&+&&** <pWmfc .

1'1 .ł.j

Ryc. 3. List rajców poznańskich do rady miejskiej Gdańska w sprawie Jerzego Boka, 1487 r.

i bezwzględności, ale rozległym kontaktom i wyrobionym stosunkom na dworze królewskim, co automatycznie predestynowało go do pełnienia odpowiedzialnych funkcji w zarządzie miasta. Posiadaną władzę wykorzystywał także we własnych celach, czym chyba specjalnie nie różnił się od ludzi sobie współczesnych. Zdumienie budzi jednak skala jego przedsięwzięć, zdecydowanie przekraczająca ramy zakreślone przez środowisko poznańskie. Ta ostatnia uwaga dotyczy także jego fundacji w kolegiacie św. Marii Magdaleny, dystansującej wszystkie inne konkurencyjne fundacje mieszczan. Trochę merkantylny obraz załatwiania spraw własnego sumienia z Bogiem, poprzez kupowanie zbawienia w zamian za pobożną fundację, będącą na dodatek źródłem prestiżu, to zapewne niecała prawda. Trzeba uznać, że Bokiem kierowały również jakieś głębsze uczucia religijne, których już nie poznamy. Możliwe natomiast wydaje się przynajmniej częściowe poznanie motywów kierujących patrycjatem przy fundowaniu altarii, kaplic i prebend kanonickich, wymaga to jednak odrębnych badań.

PRZYPISY:l Akta radzieckie -poznańskie (dalej AR), wyd. K. Kaczmarczyk, Poznań 1925, T. I, nr 288, 310.

2 Historia Gdańska, T. 1 do roku 1454, pod. red. E. Cieślaka, Gdańsk 1978, ss. 549, 579.

3 Archiwum Państwowe Gdańsk (dalej APG), sygn. 300 D 7, 34.

4 Historia Gdańska..., s. 581.

5 J. Zdrenka, Rats- und Gerichtspatriziat der Rechten Stadt Danzig, Teill1342-1525, Hamburg 1991, s. 228-232, gdzie przedstawiono biogramy Jerzego, Henryka, Marcina, Jana i Kaspra Boków. 6 Problem przynależności do patrycjatu miejskiego jest sprawą dość złożoną, głównie ze względu na pewną płynność tej warstwy społecznej i brak zdecydowanych ram prawnych wyznaczających przynależność do niej . Najogólniej przyjmuje się, że decydował o tym majątek pozwalający na prowadzenie życia na wysokiej stopie oraz władza i wpływy polityczne, najczęściej uwidaczniane poprzez pełnione urzędy. Dyskusję na ten temat przytacza J. Zdrenka, Główne, Stare i Młode Miasto Gdańsk i ich patrycjat w latach 1342-1525, Toruń 1992, s. 91-97.

7 A. Gąsiorowski, Handel dalekosiężny, (w:) Dzieje Poznania, T. I, cz. 1, Warszawa-Poznań 1988, s. 281. 8 AR, nr 288.

9 AR I, nr 310.

10 AR I, nr 425. Możliwe, że Kinwald był wspólnikiem Jerzego Boka.

11 AR I, nr 539.

12 AR I, nr 539; zdaje się, że Jan Giecz nie spłacił swego długu w terminie. W dwa lata później Jerzy Bok zajął cały majątek, jaki pozostał po zmarłym Janie Gieczu, by pokryć swe wierzytelności, Archiwum Państwowe Poznań (dalej APP), Akta miasta Poznania (dalej AmP), sygn. 1294, k. 110v. 13 L. Koczy, Handel Poznania do połowy XVI wieku, Poznań 1930, s. 112.

14 Dwa listy Boka do gdańskiej rady z 1458 i 1459 (APG, sygn. 300 D 7, 34, 36).

15 Księga długów miasta Torunia Z okresu wojny trzynastoletniej, wyd. K. Ciesielska, I. Janosz-Biskupowa, Toruń 1964, nr 17, 85 - tu niezwykle interesujący spis spłaconych przez Toruń wierzytelności Boka, opiewający na łączną kwotę 1475 grzywien i 14 szelągów; także nr 18, 12 O, 153 . 16 J. Zdrenka, Główne, Stare i Młode Miasto Gdańsk..., s. 99-100.

1 7 AR I, nr 513.

18 AR I, nr 429; APP AmP, sygn. 1295, k. 34v, 38v. Jakub Scholtis z pewnością był człowiekiem majętnym i znanym, w latach 1447-48 był przysiężnym cechu kramarzy (AR I, nr 355,383). Prowadził też jakieś interesy z arcybiskupem Władysławem Oporowskim ijego bratem wojewodą inowrocławskim Boguszem, od których pożyczył 270 florenów, co świadczy o tym, że cieszył się zaufaniem dzielnicowych decydentów politycznych (AR I, nr 429). 19 AR I, nr 612.

20 A. Gąsiorowski, Walki o władzę w Poznaniu u schyłku wieków średnich, "Kwartalnik Historyczny", 1975 R. 82, z. 2, s. 251-266. 21 A. Gąsiorowski, Walki o władzę..., s. 259-260.

22 Andrzej Poniecki pojawił się po raz pierwszy w radzie w 1452 roku, następnie był rajcą w 1453 oraz w pierwszej radzie wybranej we wrześniu 1454 roku, obalonej w październiku tegoż roku. Ponownie wybrany został do rady dopiero w 1464 roku. 23 A. Gąsiorowski, Dysponenci władzy w późnośredniowiecznym Poznaniu, "Przegląd Historyczny", 1975, T. LXVI, s. 25-40. 24 W. Maisei, Sqdownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961, s. 185.

25 Na co zwrócił uwagę A. Gąsiorowski, Walki o władzę..., s. 258-259.

26 S. Paternowski, Finanse miasta Poznania w wiekach średnich, Poznań 1937.

27 M. J. Mika, Organizacja kupiectwa poznańskiego w wiekach średnich, "Kronika Miasta Poznania", R. XI, 1933, s. 347. 28 Akta norymberskie do dziejów handlu Z Połską w wieku wyd. J. Ptaśnik, "Archiwum Komisji Historycznej AU", T. XI, Kraków 1909-1913, s. 317-323. Wcześniejsze kontakty Kunczy Guldinmundleina z kupcami polskimi (poznańskimi) poświadczone są kilkakrotnie (AR I, nr 518, 780,1036). 29 AR II, nr 1281.

Paweł Dembiński

30 Kazimierz Jagiellończyk zabezpieczył Bokowi jego sumy na wsiach Murzynowo i Łagiewniki w powiecie pyzdrskim, wg Matricularum Regni Poloniae summ aria, T. I, wyd. T. Wierzbowski, Warszawa 1905, nr 1204.

31 AR II, nr 1281.

32 AR II, nr 1337.

33 Akta norymberskie..., s. 325-327.

34 Trudno ustalić dziś prawidłowe brzmienie nazwiska Bertolda, ponieważ paleograficznie wielkie litery B i W są do siebie niezwykle podobne, stosowano je także zamiennie na początku nazw własnych. Warto nadmienić, że w latach 1410-73 żył w Gdańsku niejaki Ewald Wrige (ławnik i rajca), żonąjego była Elżbieta Bok, córka Jana (J. Zdrenka, Ratsund Gerichtspatriziat..., s. 458-"'159). Być może Bertold był synem Ewalda, a po matce Elżbiecie krewnym Jerzego Boka. 35 APG, sygn. 300 D 7,57, 57a, 58, 61.

36 AR II, nr 1308.

37 APG, sygn. 300 D 7, 68. Sprawa zobowiązań Boka wobec Bertolda ciągnęła się jeszcze wiele lat, w 1487 roku Bertold procesował się o długi Boka z jego zięciem Piotrem Adamowym (APG, sygn. 300 D 7,101,107,108). 38 APP,AmP, sygn. 1295, k. 34, 38v.

39 AR II, nr 1421. Syn Barbary Bokowej zmarł zapewne ok. 1476 roku, kiedy to po raz ostatni wzmiankowany jest w księgach rezygnacji sądu ławniczego (APP, AmP, sygn. I 297, k. 20v).

40 AR II, nr 1608.

41 AR I, nr 881.

42 AR I, nr 1004.

43 AR I, nr 1049.

44 AR I, nr 1194 - personalia młynarza poznać można dopiero na podstawie następnego kontraktu sprzedaży młyna z 1478 roku, gdzie jest on wymieniony jako zm. Maciej fabrer (AR II, nr 1296). 45 AR II, nr 1296.

46 Dla przykładu w 1460 roku udzielił kredytów na łączną kwotę: 48 florenów za czynsz roczny 3 florenów, a także 60 grzywien za czynsz 5 grzywien (APP, AmP, sygn. I 294, k. 170; I 295, k. Iv, 7v). W 1468 pożyczył w sumie 62 grzywny w zamian za czynsz 5 grzywien oraz 500 florenów za czynsz 41 florenów (APP, AmP, sygn. I 296, k. 122,129v, 135, 137v), wreszcie w kwietniu tegoż roku udzielił krótkoterminowych pożyczek (zwracanych w dniach św. Michała i św. Marcina) 100 florenów Piotrowi Drozińskiemu, prawie 72 floreny burgrabiemu poznańskiemu Janowi Lubickiemu, 72 floreny Michałowi Jager i Marcinowi Szykucie (AR I, nr 1101,1102,1103). 47 AR II, nr 869.

48 Łaźnię tę kupił w 1473 roku od Łukasza, dziekana kolegiaty św. Marii Magdaleny (APP, AmP, sygn. I 296 k. 260v). Posiadał ją z pewnością jeszcze w 1477 roku (AR II, nr 1286). 49 J. Wiesiołowski, Posłowie, (w:) M. Wicherkiewiczowa, Rynek poznański ijego patrycjat, wyd. II, Poznań 1997, ss. 151,153,161. 50 Jest to jedyna tego typu transakcja Boka dotycząca, jak się wydaje, niezbyt wielkiej sumy 150 grzywien, którą ojciec Ścibora pożyczył pod zastaw poradlnego królowi Kazimierzowi (APP, Poznań Grodzkie 9, k. 140v; Zbiór akt klasztornych, klasztor Lubiń - benedyktyni C XIX 10, sygn. nowa Dissoluta 193). 51 Faktorem Boka w Krakowie był zapewne Maciej Beck, prawdopodobnie krewny Jerzego. W 1474 roku Maciej toczył w Krakowie proces ze wspomnianym już Kunczą (Konradem) Guldimundlein o sumę 800 florenów (Akta norymberskie..., s. 318-319). 52 Były to święta Bożego Narodzenia, niedziela Invocavit (tj. pierwsza niedziela wielkiego postu), Wielkanoc, Wniebowstąpienie Pańskie, poza tymi ważniejsze święta maryjne - Poczęcia, Narodzenia, Nawiedzenia, Oczyszczenia i Wniebowzięcia NMP (APP, AmP, sygn. I 296, k. 16-17v).

53 Archiwum Archidiecezjalne Poznań (dalej AAP), sygn. AV 1, k. 237-238v.

54 Znani są czterej altaryści związani z altarią Boka: doktor dekretów Szymon Bederman (1475, żył do września 1478) będący zarazem kustoszem kolegiaty farnej (kolatorem kustodii byl zięć Boka Piotr Adamowy), notariusz publiczny i kustosz fary Szymon, syn Kleofasa z Łęczycy (1487), Fabian (1531), Piotr Schober (1556-64), (APP, AmP, sygn. 1,296 k. 292v; I 297 k. Iv, 65; AR II, nr 1465; A. Gąsiorowski, Notariusze publiczni w Wielkopolsce schyłku wieków średnich. Katalog admisji w Gnieźnie i w Poznaniu 1420-1500, Poznań 1993, nr 591; AAP, sygn. A VI, k. 236-237). 55 AAP, sygn. AV 1, k. 234v.

56 AR II, nr 1465; w księdze wizytacji biskupa Wawrzyńca Goślickiego (AAP, sygn. AV 1, k. 235) zapisano omyłkowo datę 1467. 57 Wnuczka Boka Barbara Heltowa uzyskała zgodę, by w każdą niedzielę tuż po jutrzni zakrystian fary, którym był zwykle któryś z altarystów , oraz wikariusz - dzwonnik odprawiali w kaplicy Boka prywatną mszę o Trójcy Świętej. Heltowa wykupiła w tym celu czynsz 2 grzywien, który wypłacano prepozytowi kolegiaty. Jest to o tyle interesujące, że w niedzielę zwykle nie było mszy przy prywatnych ołtarzach, a cala liturgia skupiała się przed ołtarzem głównym, przed który w XVII wieku ostatecznie przeniesiono nabożeństwo ufundowane przez Heltowa (AAP, sygn. A VI, k. 234v-235; A V 5, k. 138v). W1484 roku spadkobiercy Jana Piotrowskiego, pisarza ziemskiego poznańskiego, do którego należała kaplica Boka, wystarali się w Rzymie o zezwolenie na mszę za zmarłych połączoną z udzieleniem odpustu - stosowną bullę wydał papież Grzegorz XIII (AAP, sygn. AV 1, k. 238). 58 Przedstawione w najwcześniejszych zachowanych wizytacjach kolegiaty zapisy czynszów na nieruchomościach, jakimi uposażone były fundacje w kaplicy Jerzego Boka, narosły w latach 1461-1598 do olbrzymiej sumy 31 grzywien rocznie, przy czym sam zapis Boka dla altarii fundowanej w 1469 roku sięgał 12 grzywien rocznie, co było bardzo znaczną sumą. Z wymienionych 31 grzywien większość (aż 17 grzywien) nie wpływała. Altarysta nie dysponował oryginałami zobowiązań hipotecznych, nie był też w stanie określić, która nieruchomość obciążona była czynszem zapisanym dla kaplicy, niekiedy nie zdawał sobie sprawy, czy określona renta wykupiona była przez właściciela posesji czy nie (AAP, sygn. A VI, k. 234v-237v; A V 5, k. 139-142v). 59 AR II nr 1387.

60 A. Esposito, Le Confraternitate deI matrimonio. Carita, devozione e bisogni sociali a Roma nel tardo Quattrocento (eon 1'edizione degli Statuti vecchi delia Compagnia delia Ss. Annunziata), estratto da Un ' Idea di Roma. SocieHi, arte e cultura tra Umanesimo e Rinascimento, Roma 1993.

61 APP, AmP, sygn. I 296, k. (vitricus) 52, (tutor) 61 v; I 296 k. (tutor et procurator) 158v, (tutor) 276. Pełnienie przez Boka funkcji witryka zdaje się poświadczać także ugoda, jaką zawarł Bok z muratorem Jerzym z Torunia, który przez nieostrożność spowodował zawalenie się dachu położonego na N owym Cmentarzu kościoła Wszystkich Świętych, będącego sukursalnym kościołem fary poznańskiej (AR II, nr 1298). 62 APP, AmP, sygn. 1297, k. 66, 69v.

63 APP, AmP, sygn. I 296, k. 52.

64 APP, AmP, sygn. 1298, k. 28v.

65 AR III, nr 1950.

66 AR II, nr 1420.

67APG, sygn. 300 D 7,61.

68 APG, sygn. 300 D 7,107.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry