OD REDAKCJI
Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie
Czas czytania: ok. 3 min.Co wiemy o władzy w naszym mieście? Czy uświadamiamy sobie, że ma ona jedną z najwcześniejszych metryk wśród miast polskich? Czy z dziejów władzy miejskiej w Poznaniu można się czegoś nauczyć, czy też działała ona w ramach podręcznikowych schematów znanych każdemu licealiście? Chcieliśmy tym razem odpowiedzieć na takie pytania. Nie było to łatwe, gdyż więcej można wyczytać z dokumentów, niż dowiedzieć się z badań poznańskich historyków. Od lat nie żyje prof. Witold Maisel, wydawca źródeł do dziejów miasta i znakomity badacz, który mógłby nam udzielić najpełniejszych odpowiedzi, nie ma już wielu świetnych regionalistów z kręgu Uniwersytetu poznańskiego. Na początek trzeba sobie uświadomić, że od zawsze toczyła się w mieście walka o model rządzenia między zwolennikami rządów grupy najbogatszych (a jednocześnie najwięcej wnoszących do skarbu miejskiego) a zwolennikami rządów sprawowanych przez reprezentację obywateli. Podkreślić trzeba słowo "obywateli", gdyż od średniowiecza aż po XX wiek miasto było wspólnotą obywateli miejskich, ludzi, którzy przyjmowali obywatelstwo miejskie, a wraz z nim po równi przywileje i obowiązki. O tę równość, między korzystaniem z przywilejów a wypełnianiem obowiązków, toczyła się walka. Pierwszy jej etap nastąpił po lokacji miasta, gdy powstanie rady miejskiej ograniczyło wszechwładzę wójta z okresu lokacji. Niewiele o tym wiadomo, gdyż upadek władzy wójtowskiej nastąpił w wyniku zdobycia miasta, zagrabienia majątku miejskiego i pogromu mieszkańców, dokonanego przez ówczesnego księcia krakowskiego Władysława Łokietka. Jego polityka - i jego syna Kazimierza, zwanego Wielkim - o mało nie doprowadziła do upadku miasta i zepchnięcia go do grona drugo- lub nawet trzeciorzędnych miast polskich. Poznaniacy przetrwali ten kryzys i doczekali lepszych czasów za panowania Władysława Jagiełły, gdy w Poznaniu ponownie zaczęły krzyżować się międzynarodowe szlaki handlowe. Struktura władzy miejskiej była wtedy zgodna z podręcznikowymi schematami i zachowywała równowagę między elitą handlową a grupami rzemieślniczymi stanowiącymi większość obywateli. Jednak powstanie bardzo znacznych fortun kupieckich w XV wieku wytworzyło grupę, która dążyła do pełnego przejęcia władzy w mieście, na wzór Krakowa czy dużych miast niemieckich. Najpierw uzyskano faktyczną dominację we władzach, a potem dopiero starano się sformalizować posiadanie władzy. Krótki okres dożywotniej rady miejskiej w latach 1504-18 za
kończył się z różnych powodów kompromitacją tej instytucji. Później, gdy prawem do prezentowania kandydatów na rajców staroście generalnemu dysponowali wyłącznie cechmistrzowie, rozpoczął się układ socjalny typowy w tym czasie tylko dla Poznania. Podejmowano różne próby jego zmiany, ale aż do czasów Jana III Sobieskiego władze Poznania były wybierane w najbardziej demokratyczny sposób wśród wszystkich wielkich miast polskich. To Jan III Sobieski, lepszy wódz niż gospodarz, jedną decyzją zmienił ordynację wyborczą, oddał władzę w ręce najbogatszych mieszkańców i ponownie ustanowił dożywotność sprawowania urzędów miejskich. Trudno powiedzieć, na ile ponosi on odpowiedzialności za niemożność wyjścia miasta z kryzysu w l poło XVIIIw. Demokratyczna Konstytucja 3 Maja nie weszła w życie. Zabory przyniosły pruski model zarządzania miastem. Utrzymane, a nawet wzmocnione zostało uprzywilejowanie najbogatszych w wybieraniu rady miejskiej. Władza miejska, nadburmistrz z magistratem, nabrała pewnych cech władzy państwowej, a rola rady miejskiej została poważnie ograniczona, nieomal do dekoracyjnych ram. Przestrzeganie prawa państwowego i "porządku" zostało podniesione do rangi jednej z cnót obywatelskich i wprzęgnięte w służbę państwa i jego centralizmu. Doszły do tego sprawy narodowościowe. Władze miasta były całkowicie niemieckie, a ordynacja wyborcza spowodowała, że Polacy w radzie miejskiej pozostawali w mniejszości. Ale byli tam stale i dzięki swej fachowości i talentom politycznym posiadali pewne wpływy. Niepodległość bynajmniej nie przyniosła rozkwitu samorządności. Indywidualność Cyryla Ratajskiego i legenda PeWuKi przesłaniają fakt, że po zamachu majowym następowało stopniowe, ale stałe ograniczanie uprawnień samorządowych na rzecz aparatu państwowego. Ratajski kończył swe rządy ze zdekompletowanym magistratem, bo władze sanacyjne konsekwentnie nie zatwierdzały kandydatów wybranych przez endecką większość rady miejskiej. Odejście Ratajskiego oznaczało koniec samorządu miejskiego w Poznaniu. Rozpoczął się okres komisarycznych prezydentów, których jedyną kwalifikacją były posiadane stopnie pułkownika czy majora i poparcie kolegów z rządu. Rada miejska była cały czas w konflikcie z komisarycznymi władzami miasta, co więcej, systematyczne wygrywanie wyborów przez endecję wskazywało jednoznacznie, że w tym sporze radni miejscy byli popierani przez ludność miasta. Ale kartą do głosowania trudno było wygrać z aparatem państwowym. Skończyło się to we wrześniu 1939 ucieczką sanacyjnych komisarycznych władz miasta daleko na wschód i poza granice kraju i pozostawieniem bezbronnej ludności. Na samorządność okresu Polski Ludowej trudno jeszcze spojrzeć obiektywnie; wybory miejskie sprowadzały się wtedy do głosowania na listy kandydatów. Nazwisk większości prezydentów i przewodniczących prezydiów Miejskich Rad Narodowych po prostu nie pamiętamy, mylą nam się z nazwiskami różnych sekretarzy i dygnitarzy wojewódzkich. Cóż dopiero mówić o postaciach radnych. Teraz kartka wyborcza w wyborach do samorządu miejskiego odzyskała znaczenie. Tylko ciągle pozostaje pytanie, jak wydostać pieniądze od państwa, by poznaniakom dać satysfakcję z życia w dobrze rządzonym mieście, byśmy w większym stopniu korzystali z wypracowanych tu dochodów.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1999 R.69 Nr1 ; Władze miejskie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.