"WYCHODEK TYŁKIEM' CZYLI REPOLONIZACJA WYGLĄDU MIASTA W PIERWSZYCH LATACH II RZECZYPOSPOLITEJ

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr4; Naczelna Rada Ludowa 1918-1920

Czas czytania: ok. 20 min.

WALDEMAR KAROLCZAK

N ajważniejszym celem długoletnich wysiłków władz pruskich w stosunku do miasta Poznania było nie tylko wynarodowienie jego polskich mieszkańców, ale nadanie mu charakteru prusko-niemieckiego. W miarę upływu lat Poznań swoim wyglądem coraz bardziej upodabniał się do innych miast Rzeszy niemieckiej . Na śródmiejskich ulicach, w kawiarniach, restauracjach, hotelach i sklepach język niemiecki był częściej słyszany od polskiego. Niemieckie były szyldy z nazwami ulic, drogowskazy i tablice ostrzegawcze, a większość reklam kupieckich i tabliczek z nazwami różnych instytucji i gmachów użyteczności publicznej posiadała napisy wyłącznie w tym języku. Na gmachach publicznych widoczne były godła i emblematy cesarskie, na placach stały niemieckie pomniki, niektóre wyjątkowo okazałe. Urzędnikom zakazano używać języka polskiego w kontaktach z klientami, bez znajomości języka niemieckiego nie można było załatwić najbardziej prozaicznej sprawy na dworcu czy poczcie. Z chwilą odzyskania przez Polaków władzy w mieście postanowiono niezwłocznie przystąpić do jego repolonizacji. Przeobrażenia przebiegały stopniowo, w miarę odpływu Niemców z Poznania oraz przejmowania przez Polaków znajdujących się dotychczas w rękach niemieckich urzędów, instytucji, bibliotek, banków, hoteli, zakładów produkcyjnych, hurtowni, domów towarowych, sklepów itp. Niezwykle trudnym zadaniem okazała się zwłaszcza sprawa zastąpienia licznych niemieckich urzędników polskimi z powodu braku dostatecznej liczby tych ostatnich l . Nie mniej ważną kwestią, wymagającą jak najszybszej realizacji, było spolszczenie wyglądu zewnętrznego miasta. Poznaniacy kierowali się w tych sprawach przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Trudna sytuacja ekonomiczna zmuszała do oszczędności i z tego powodu pracownicy wielu miejscowych urzędów i instytucji przez pierwszych kilka lat niepodległej Rzeczypospolitej używali dawnych niemieckich formularzy i stempli z napisem "Posen" i pruskimi godłami państwowyme. Jeszcze w 1922 roku wszyscy poznańscy dorożkarze nosili płaszcze i czapki należące wcześniej do policjantów pruskich 3 . W lutym 1919 roku sprawująca wówczas władzę w mieście Rada Ludowa na miasto Poznań utworzyła specjalną "Komisję dla przywrócenia Poznaniowi wyglądu polskiego ,,4. N a jej czele stanął Paweł Gantkowski, późniejszy profesor Uniwersytetu Poznańskiego i wybitny działacz społeczny. O zadaniach Komisji poinformowano dziennikarzy lokalnej prasy, przybyłych na posiedzenie Rady Ludowej w dniu l marca 1919 r. do sali Gospody Polskiej (dawny Deutsches Haus) przy ul. Święty Marcin 40. N owo powstała Komisja zwróciła się wówczas z apelem do wszystkich działających na terenie Poznania instytucji i urzędów, tak miejskich, jak i państwowych, aby na zajmowanych przez siebie budynkach usunęły wszystkie napisy i godła niemieckie, a w ich miejsce umieściły polskie. Komisja zwróciła się także do będącej jeszcze w rękach niemieckich spółki tramwajowej "Posener Strassenbahn"

Ryc. l. Kartusz z monogramem Wilhelma II i koroną cesarską nad wejściem głównym do dawnej Akademii Królewskiej (obecnie Uniwersytet im. A. Mickiewicza), usunięty w 1919 r. Ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej.

o umieszczenie na wagonach napisów polskich. W rezultacie już 13 marca 1919 r. na poznańskich tramwajach pojawiły się pierwsze tablice z polskimi napisami w kolorze czerwonym na białym tle, najpierw na linii ul. Szeroka (obecnie Wielka) - Dworzec Główny, później także na pozostałych. Obok napisów polskich pozostawiono wprawdzie także napisy niemieckie, ale od samego początku traktowano to wyłącznie jako rozwiązanie tymczasowe 5 . Najbardziej widocznym efektem działalności Komisji była jednak praca nad spolszczeniem nazw poznańskich ulic i placów. W związku z tym w łonie wspomnianej Komisji utworzono osobną podkomisję, której przewodniczył Roman Leitgeber, późniejszy radny miejski i dyrektor wydawnictwa "Drukarnia Polska

Waldemar Karolczak

T.A" w Poznaniu, uważany za głównego twórcę nowej koncepcji nazewnictwa ulic poznańskich 6 . W dniu 9 marca 1919 r. na posiedzeniu Rady Ludowej miasta Poznania R. Leitgeber przedstawił projekt zmiany nazw ulic, szczegółowo uzasadniając kryteria, jakimi należy się kierować przy ich wyborze. Do końca 1919 roku, podczas trzech kolejnych posiedzeń Rady Ludowej, zmieniono łącznie 160 nazw ulic. Zniknęły wówczas bezpowrotnie nazwy o charakterze wybitnie niemieckim. Jako jedne z pierwszych pojawiły się wówczas nazwy: plac Wolności (dawniej Wilhelmplatz) i Aleje Marcinkowskiego (wcześniej Wilhelmstrasse)7. Już 14 marca 1919 r., po wydaniu przez prezydenta miasta Jarogniewa Drwęskiego odpowiedniego rozporządzenia, na narożnikach poznańskich ulic, począwszy od Starego Rynku, zaczęto przytwierdzać pierwsze tabliczki z nowymi polskimi nazwami. Tabliczki z napisami niemieckimi pozostawiono tymczasowo na dawnym miejscu, a nad nimi umieszczono nowe z napisem polskim 8 . Niemieckie tabliczki nie przetrwały długo, gdyż już w kwietniu 1919 roku zaczęto je usuwać 9 . N owe polskie tabliczki posiadały białe napisy na niebieskim tle. Ponieważ były malowane, pod wpływem zmiennych warunków atmosferycznych far

ba na wielu z nich zamazywała się, co bardzo niekorzystnie wpływało na ich wygląd i czytelność. Dopiero później zastąpiono je trwałymi tabliczkami emaliowa.10 nyml . Od 24 marca 1919 r., po ukonstytuowaniu się nowych władz miejskich, sprawą repolonizacji miasta zajmowała się na swych posiedzeniach Rada Miejska, która powołała w tym celu doraźną "Komisję dla spolszczenia nazw ulic"l1. W jej skład weszło czterech radnych polskich: Roman Leitgeber, Romuald Paczkowski, Kazimierz Krajna, Jan Szymański, ijeden radny niemiecki - Fritz AlboId. Jednak właśnie wtedy proces zmiany nazewnictwa ulic uległ spowolnieniu. W maju 1919 roku zaprzestano wieszania tabliczek z powodu rozporządzenia wydanego przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej dnia 10 kwietnia 1919 r., które w paragrafie 1 nakazywało usunąć wszelkie niemieckie nazwy ulic, placów itp. w terminie do końca kwietnia 1919 roku i zastąpić je polskimi, ale z zastrzeżeniem, że tablice te muszą być białe, a napisy koloru karmazynowego względnie czerwonego 12 . Rozporządzenie to spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem całej Rady Miejskiej i Magistratu Poznania. Zdaniem radnych miejskich nie było to ani praktyczne, ani zgodne z tradycjami historycznymi, a do tego powodowało niepotrzebne nadużywanie barw narodowych. W celu wyjaśnienia sprawy postanowiono wysłać do Naczelnej Rady Ludowej delegację składającą się z trzech radnych miejskich, a zarazem członków "Komisji dla spolszczenia nazw ulic" 13 .

(później powiatowego) przy ul. Młyńskiej l. Ze zbiorów Miejskiego Konserwatora Zabytków.

Waldemar Karolczak

Spór załatwiono ugodowo, gdyż Naczelna Rada Ludowa postanowiła w tej kwestii dać zarządowi miasta wolną rękę. Od tego momentu, aby nowe polskie nazwy ulic stały się nazwami urzędowymi i nabrały mocy obowiązującej, musiały zostać uchwalone przez Radę Miejską i zatwierdzone przez magistrat, następnie powtórnie zatwierdzone przez prezydenta policji poznańskiej (w tym czasie był nim Karol Rzepecki) i publicznie ogłoszone (w porządku alfabetycznym) we wszystkich poznańskich gazetach i na afiszach, w celu wcześniejszego zapoznania z nimi mieszkańców miasta 14 . Wprowadzenie polskiego nazewnictwa dla łącznie 339 ulic, placów i parków miejskich trwało przeszło dwa lata 15.

Już w marcu, na mocy bliżej nieznanego dekretu Naczelnej Rady Ludowej, poznański magistrat postanowił usunąć stojące w miejscach publicznych pomniki niemieckie 16 . Przystąpiono do prac wstępnych nad zniesieniem najbardziej nie lubianego przez poznaniaków pomnika Bismarcka, stojącego pomiędzy byłym Zamkiem Cesarskim a byłą Akademią Królewską (obecnie w tym miejscu znajduje się pomnik Poznańskiego Czerwca 1956). Ponieważ gromadząca się pod nim gawiedź uliczna nieraz dawała wyraz swoim wrogim uczuciom, obrzucając pomnik kamieniami i kawałkami cegieł, władze policyjne zmuszone były do zaprowadzenia w tym miejscu pilnującego porządku posterunku 17. Nie trwało to jednak długo, niebawem bowiem niemieckie osobistości zniknęły z cokołów w sposób równie gwałtowny, co tajemniczy. Stało się to w nocy z 3 na 4 kwietnia 1919 f., wkrótce po zakończeniu wielkiej manifestacji politycznej zwołanej ad hoc przy pomocy odezw w obronie praw Polski do Gdańska i Pomorza Nadwiślańskiego. Według ówczesnych doniesień prasowych w manifestacji tej, która rozpoczęła się dnia 3 kwietnia o godz. 20, uczestniczyło około 20 tys. miesz

Ryc. 4. Pomnik "Żelaznego Kanclerza" Ottona von Bismarcka, którego posąg strącono z cokołu w nocy z 3 na 4 kwietnia 1919 r., fot. ze zbiorów Muzeum Historii Miasta Poznania

Ryc. 5. Pomnik cesarza Fryderyka III kańców miasta. Po godz. 22 olbrzymi pochód demonstrantów niosących pochodnie i flagi narodowe przeszedł ze Starego Rynku na pi. Wolności, gdzie wygłoszono jeszcze dwa przemówienia. Po zakończeniu manifestacji zgromadzona młodzież i żołnierze przystąpili do usuwania posągów z pomników niemieckich. Jak relacjonował "Dziennik Poznański" z 5 kwietnia 1919 r.: "Sprowadzono grube liny i zrzucono pomnik Fryderyka, potem Wilhelma przed gmachem Głównego Dowództwa, Bismarcka, Brandenburczyka przy ul. Wjazdowej, lwa przed starym teatrem miejskim Gneisenaua i Jahna. Wszystkie pomniki zawleczono na plac Wolności i tamje ułożono na ziemi. Dziś rano władza policyjna kazałaje odwieźć". W tym czasie do stawu w parku Marcinkowskiego wpadło strącone z cokołu marmurowe popiersie Fryderyka Schillera, dzień wcześniej Schillera obrała sobie za cel młodzież szkolna, obrzucając go kamieniami i uszkad . 18 zając mu nos . Wszystkie brązowe figury i jedną cynkową przewieziono do składnicy mieszczącej się na terenie Głównej Strażnicy Ogniowej przy ul. Masztalarskiej. Zgromadzone metalowe korpusy i odłamane części dokładnie zważono i zabezpieczono, aby później przetopić je na polskie pomniki 19. Oburzona Niemiecka Rada Ludowa miasta Poznania (Der Deutsche Volksrat Posen - utworzona 14 listopada 1918 r.) skierowała stanowczy protest do polskiej Naczelnej Rady Ludowej i Komisji Międzysojuszniczej20. Sprawę pomników poruszył także na pierwszym posiedzeniu nowej Rady Miejskiej dnia 12 kwietnia 1919 r. jeden z radnych niemieckich, dr Hans N ebe, zgłaszając interpelację, w której domagał się od magistratu wykrycia sprawców i pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej. Od

Waldemar Karolczakpowiedzi interpelantowi udzielił prezydent miasta Jarogniew Drwęski, który stwierdził, że sprawa ta nie należy do kompetencji magistratu, a do komendanta miasta kapitana Piekuckiego, który "wdrożył już dochodzenie śledcze"21. O wynikach wspomnianego dochodzenia nic namjednak nie wiadomo, jak można się domyślać, śledztwo w tej sprawie zapewne umorzono z powodu niewykrycia winnych. Usunięcie posągów z pomników nie rozwiązało jednak problemu, gdyż pozostały jeszcze cokoły, niektóre ze złoconymi napisami, a niekiedy nawet z całą architektoniczną oprawą, ozdobioną specjalnie wyeksponowanymi atrybutami pruskiego panowania. Kwestia ich usunięcia przeciągnęła się jednak w czasie, pozbawione figur cokoły szpeciły tylko miasto, a wśród przyjezdnych budziły zdziwienie. Na łamach lokalnej prasy wywiązała się na ich temat niezwykle ożywiona dyskusja, pojawiły się nawet głosy domagające się pozostawienia cokołów i ustawienia na nich polskich pomników 22 . Władze miejskie zamierzały je wprawdzie usunąć, lecz decyzję w tej sprawie odwlekały, motywując to względami finansowymi i brakiem dokładnego rozeznania co do dalszego przezna - czenia granitowych i kamiennych pozostałości po pomnikach, a przede wszystkim szczegółowych projektów zagospodarowania pustych miejsc, które powstaną po ich zniesieniu. Szczególnie ważne było to w przypadku placu Wolności, który miał być w związku z tym całkowicie przekształcony. W marcu 1920 r. powstała wówczas w Poznaniu Rada Sztuki wysłała do Rady Miejskiej pismo, w którym domagała się jak najszybszego usunięcia cokołów. Pismo to, opublikowane w lokalnej prasie, podpisali: Władysław Marcinkowski, prezes Koła Rzeźbiarzy, Marian Gumowski, prezes Związku Teoretyków Sztuki, Fryderyk Pautsch, prezes Koła Artystów Malarzy, i Stefan Cybichowski, prezes Koła Architektów w Poznaniu 23 . Sprawą usunięcia cokołów po pomnikach zajmowała się wielokrotnie na swych posiedzeniach piętnastoosobowa Komisja Artystyczna Rady Miejskiej pod przewodnictwem prezydenta miasta 24 . Ponadto sprawa ta poruszana była nieraz na posiedzeniach magistratu i Rady Miejskiej, a referował ją arch. Kazimierz Ruciński, radca budownictwa i członek powyższej Komisji 25 . Ostatecznie postanowiono usunąć wszystkie cokoły, w większości łącznie z fundamentami 26 . Nie zdecydowano się natomiast na zniesienie cokołu po pomniku Fryderyka Schillera w parku Marcinkowskiego, na którym w 1923 roku ustawiono popiersie Juliusza Słowackiego wykonane z białego marmuru śląskiego przez artystę rzeźbiarza Władysława Marcinkowskieg0 27 . Pochodzące z usuniętych cokołów i architektonicznych obramowań granitowe i kamienne ciosy postanowiono przekazać nieodpłatnie nowo powstałemu Komitetowi Obywatelskiemu, którego zadaniem było uczczenie pamięci zasłużonych osób przez wystawienie im nagrobków i tablic pamiątkowych 28 . Do usuwania cokołów przystąpiono 31 marca 1922 r.; prace trwały blisko trzy tygodnie 29 . Po zniesieniu cokołu i niezwykle okazałego architektonicznego obramowania wraz z fundamentami pomnika cesarza Fryderyka III zlikwidowano także otaczające je półkolem i stanowiące dotąd jego tło założenie ogrodowe. Dopiero w 1923 roku, podczas prac nad uregulowaniem i przekształceniem placu Wolności, w miejscu tym założono ogromnych rozmiarów klomb, pokryty różnobarwnymikobiercami kwiatowymi. Następnie zniesiono także cokół wraz z fundamentami po drugim stojącym na placu Wolności pomniku, tzw. "Lwa zNachodu" ("L6wendenkmal"), symbolizującego generała Steinmetza dowodzącego wojskami pruskimi w bitwie z Austriakami pod N achodem w 1866 roku. W trakcie prac rozbiórkowych w fundamentach pomnika natrafiono na puszkę zawierającą gazety, dokumenty i monety, którą wmurowano tam podczas kładzenia kamienia węgielneg0 30 . Nieco wcześniej, bowiem jeszcze w styczniu 1922 roku, z placu Wolności wywieziono, posługując się zaprzęgami artyleryjskimi, dwie armaty będące niemieckimi trofeami wojennymi zdobytymi podczas I wojny światowej i wystawionymi na widok publiczny (w pobliżu kawiarni "Esplanada")31. Po usunięciu cokołu i fundamentów pomnika cesarza Wilhelma I, położonego przed gmachem Dowództwa Okręgu Korpusu przy ul. Solnej, na jego miejscu założono okazały kwietnik, a rosnące tam drzewa częściowo usunięto, częściowo przesadzono, otwierając widok na okazałą fasadę budynku od strony Alei Marcinkowskiego. Po pomniku Bismarcka pozostała podstawa cokołu w formie schodów oraz fundamenty i otaczające go wyjątkowo piękne założenie ogrodowe. Dopiero kilka lat później zdecydowano się znieść podstawę pomnika, pozostawiając dwa stopnie prowadzące na taras wypoczynkowy i całe ogrodnicze tło. Z pomnika Żołnierza Brandenburskiego, położonego na plantach w pobliżu Ziemstwa Kredytowego, pozostały fundamenty i otaczający je basen (zachowany do dziś). Po ostatecznym usunięciu wszelkich pozostałości po pomnikach niemieckich miasto zostało w znacznym stopniu ogołocone z tego rodzaju dzieł rzeźbiarskich. Powstała pustka, którą należało w miarę możliwości jak najszybciej wypełnić.

Podejmowane w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości próby ustawienia polskich pomników w najbardziej reprezentacyjnych miejscach publicznych kończyły się niepowodzeniem. Już w 1919 roku postanowiono ustawić w mieście dwa pomniki - Karola Marcinkowskiego i Tadeusza Kościuszki. Dnia 16 maja 1919 r. w Alejach Marcinkowskiego, naprzeciwko byłego Muzeum im. Cesarza Fryderyka, odsłonięto popiersie Karola Marcinkowskiego dłuta Władysława Marcinkowskiego, ustawione tymczasowo na drewnianym, pomalowanym na biało cokole wykonanym według projektu architekta Rogera Sławskiego w Fabryce Mebli i Obróbki Drewna "Bracia N owakowscy" w Poznaniu. W uroczystości odsłonięcia pomnika udział wzięli przedstawiciele Naczelnej Rady Ludowej, prof. Heliodor Święcicki, rektor Uniwersytetu Poznańskiego, byli członkowie "Komisji dla przywrócenia Poznaniowi wyglądu polskiego" i wielu innych 32 . Pomnik nie stał jednak w tym miejscu długo, wkrótce został stamtąd usunięty. Pomnik Kościuszki, wykonany przez Marcina Rożka, a przechowywany w Muzeum im. Mielżyńskich, nigdy nie ujrzał światła dziennego. Kolejnym ważnym przedsięwzięciem, podjętym w celu repolonizacji wyglądu zewnętrznego miasta, było usunięcie z elewacji budynków licznych niemieckich napisów, godeł, koron i monogramów cesarskich oraz innych atrybutów władzy zaborczej. Prace te, rozpoczęte już wczesną wiosną 1919 roku, trwały kilka lat i w przypadku budynków miejskich zakończyły się ostatecznie dopiero w 1924 roku, gdy z kasy gminnej przekazano ostatnie przeznaczone na ten cel

Waldemar Karolczak

Ryc. 6. Skute w 1919 roku godło cesarskie (orzeł z inicjałami "FR" - Fridericus Rex - na piersiach) na szczycie fasady dawnego Sądu Okręgowego przy ul. Młyńskiej 1. Ze zbiorów Miejskiego Konserwatora Zabytków.

fundusze 33 . Sprawę usunięcia niemieckich napisów i godeł państwowych i zastąpienia ich polskimi regulowało pod względem prawnym wspomniane rozporządzenie wydane dnia 10 kwietnia 1919 r. przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej. Ponadto ukazało się także osobne rozporządzenie, wzywające urzędy i urzędników, aby "wszelkie napisy na budynkach i w budynkach, przeznaczone do informowania publiczności, były w języku polskim"34. Ogromną rolę w przyspieszeniu prac nad spolszczeniem napisów i godeł państwowych odegrały poznańskie dzienniki, które na swych łamach często w ostrej formie piętnowały wszystkich tych, którzy nie spełniali ciążącego na nich patriotycznego obowiązku. W kwietniu 1919 roku we wszystkich poznańskich gazetach ukazała się powtórzona dwukrotnie odezwa skierowana do polskich kupców, przemysłowców, rzemieślników, właścicieli restauracji i kawiarń, aptekarzy, lekarzy, adwokatów oraz przedstawicieli wszelkich innych zawodów z gorącym apelem, aby najpóźniej do 2 maja wieczorem pousuwali wszelkie niemieckie napisy i reklamy, tak na zewnątrz, jak i wewnątrz placówek handlowych i przedsiębiorstw, a także na wozach i wózkach służących do przewożenia towarów. Odezwę tej treści wydały Związek Towarzystw Przemysłowych Zwią

zek Towarzystw Kupieckich i Spółka Związku Fabrykantów w Poznaniu 35 . Redakcje gazet w pełni solidaryzowały się z ogłoszoną odezwą i zalecały, aby nie wywierać w tym względzie żadnego nacisku na kupcach narodowości niemieckiej i żydowskiej, gdyż będzie wówczas wiadome, kogo polscy mieszkańcy miasta mają bojkotować. W ten sposób zamierzano doprowadzić ich do bankructwa i zmusić do wyjazdu z Poznania. W ścisłym związku z tą odezwą, jak również z wspomnianym wyżej rozporządzeniem Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, pozostawało obwieszczenie wydane przez Prezydium Policji w Poznaniu, nakazujące "przepisanie firm i godeł, oznaczeń zawodu lub branży interesu odnośnie napisów reklamowych". Ponieważ wyznaczony termin wykonania tego rozporządzenia (koniec kwietnia 1919 r.), był dla wielu kupców zbyt krótki, słali oni do władz policyjnych listy, w których usprawiedliwiali się i prosili o zwłokę. Prezydium Policji, uznając te usprawiedliwienia za uzasadnione, zwróciło się za pośrednictwem prasy do mieszkańców miasta z prośbą, aby na razie powstrzymali się od bojkotu tych firm, które dotychczas nie mogły zmienić godeł lub napisów reklamowych 36 . Wydane przez Komisariat Naczelnej Rady Ludowej rozporządzenia spowodowały żywiołową akcję, która wyrządziła więcej szkody niż pożytku. Pojawiły się wówczas liczne napisy pozostające w sprzeczności z zasadami poprawnej polszczyzny. Wiele z nich zawierało tak rażące błędy ortograficzne, że musiały być wykonywane na nowo. Jak donosił "Kurier Poznański" z 22 czerwca 1919 r.: "W ostatnich tygodniach malarze w Poznaniu namozolili się rzetelnie, przemalowując godła i napisy po ulicach miasta. Ale co też z tego malowania nie wynikało! Aż skóra cierpnie! Nie sposób wymieniać to wszystko, boby wobec szczupłej objętości pisma miejsca nie starczyło, więc stwierdzamy tylko, że namnożyło się takich głupstw i szpetności, jak »cygary«, »parfumerja«, »w podwurzu«, »10kal wina i piwa«, i tak dalej bez liku. Tramwaje poznańskie umieściły na jednej z tablic olbrzymiemi literami taki germanizm, jak »wozownia Górczyn«. N ad tramwajami ma nadzór policja, możeby więc z tej strony zwrócono uwagę, iż po polsku napisać można jedynie »Wozownia w Górczynie«. Warto tu jeszcze dodać, że na ulicach poznańskich w tym czasie spotkać można było nawet takie dziwolągijęzykowe jak: »Nie wchód« (tłumaczenie niemieckiego wyrażenia »Kein Eingang«) czy »Wychodek tyłkiem« (tłumaczenie słów »Ausgang von hinten«)"37. Problemy z tym miały także instytucje państwowe, w tym zwłaszcza koleje, gdzie kaleczenie języka polskiego zdarzało się znacznie częściej niż gdzie indziej. Z chwilą objęcia Dyrekcji Kolei w Poznaniu przez władze polskie, celem ujednolicenia nowych napisów wydano odpowiednie rozporządzenie nakazujące poszczególnym podległym urzędom przedłożenie spisów wszystkich dotychczas używanych na dworcach i stacjach kolejowych napisów o charakterze publicznym. Spisy te zostały przetłumaczone najęzyk polski i przedstawione do zatwierdzenia specjalnej Komisji Językowej w Poznaniu. Zadaniem wspomnianej Komisji, a właściwie powstałej 12 maja 1919 r. osobnej podkomisji, było ustalanie polskich terminów urzędowych niezbędnych przy polszczeniu nazw instytucji i urzędów na terenie całej Wielkopolski. Podkomisja ta, przy udziale rzeczoznawców reprezentujących wybrane dziedziny, udzielała fachowych porad

Waldemar Karolczak

wszystkim urzędom, instytucjomi i przedsiębiorstwom, które się do niej zwróciły. Członkami jej byli: Ignacy Stein, Jan Suchowiak, ks. Nikodem Cieszyński i ks. Kazimierz Maliński. N a czele zaś całej Komisji Językowej stał zarząd, w którego skład wchodzili: radca dr Józef Łęgowski (przewodniczący), Ignacy Stein (zastępca przewodniczącego), profesor U niwersytetu Poznańskiego Tadeusz Lehr-Spławiński (sekretarz) i nieznana z imienia pani Mukułowska (zastępca sekretarza) 38 . Niemieckie napisy i godła państwowe usuwano systematycznie. Prace te nabierały większego tempa wówczas, gdy zbliżała się jakaś ważna rocznica. Tak było m.in. na krótko przed uroczystymi obchodami pierwszego w niepodległej Polsce święta narodowego 3 Maja w 1919 roku. Ponieważ uroczystości te miaRyc. 7. Polski Orzeł z wieży poznańskiego Ratusza ły się rozpocząć tradycyjnym z umieszczoną nad nim koroną cesarską, pocztówka hejnałem z wieży Ratusza poz ok 1911 r. Ze zbiorów Muzeum Historii Miasta Poznania. znańskiego, wykonanym przez orkiestrę pułku saperów, która ponadto miała odegrać na każdym jej narożniku po jednej zwrotce pieśni: "Wszystke nasze dzienne sprawy" i "Boże coś Polskę", oczywistym było, że wszyscy przybyli na Stary Rynek mieszkańcy miasta zwrócą swój wzrok w tym właśnie kierunku. Tymczasem nad dawnym godłem Polski, dumnym orłem stanisławowskim 39 umieszczona była niemiecka korona cesarska. W dniu l maja 1919 r. przystąpiono do zdejmowania miedzianej korony. Pracy tej podjęło się trzech pracowników znanej poznańskiej firmy "Bracia Hedinger. Biuro techniczne i Zakład Instalacji Rurowej" (dawniej L. Kiesling) przy ul. Święty Marcin 34, przy czym jeden z nich wziął na siebie zadanie najbardziej ryzykowne, polegające na zdjęciu wspomnianej korony. Śmiałkiem tym był długoletni mistrz ślusarski tegoż przedsiębiorstwa Leon Grzymała-Zuromski. Za pomocą drabiny, którą umocowano z zewnątrz wieży, Zuromski dotarł do samego jej szczytu i,

usiadłszy na głowie orła, przystąpił do żmudnej pracy zdjęcia korony. Przypatrywały mu się zgromadzone przed Ratuszem tłumy mieszkańców miasta, które przez kilka godzin śledziły z zapartym tchem każdy jego ruch. Gdy punktualnie o godz. 16. Żuromski bardzo wolno i ostrożnie spuszczał koronę na linie, używając do tego prowizorycznej małej windy, poznaniacy zgotowali mu długie, nie milknące owacje 40 . Uważany wówczas niemal za bohatera narodowego Leon Żuromski wspominał po latach to wydarzenie: "Mój szef, inż. Hedinger, zadzwonił do prezydenta Drwęskiego i z moimi kumplami Szukalskim i Kaziem Morawskim wzielim się do roboty. Wdrapałem się naprzód na koprowa kopułę, kumple podali mi drabkę, którą przywiązałem dołem do szczytowej części wieży. (...) Zaś potem weszłem na koniec drabki i przywiązałem ją u góry. Kumple podali mi drugą drabinę i trzecią. Ale widzę - psiamać - że ta drabka jeszcze za krótka, aby złapać choćby za ogon orła... Nie chciało mi się złazić po nową drabkę, więc wlazłem na ramiona Szukaiskiego i - rug - cug - siedziałem na głowie orła... Parę godzin tam siedziałem, zanim odkręciłem i po rolce spuściłem koro

Waldemar Karolczak

nę, na którą czekali moi kumple. Poszedłem potem na dół odsapnąć trochę u Glabisza, gdzie poznańska wiara piła na moje zdrowie, myśląc, że ja furt jeszcze siedzę na wieży. Brat mój przyniósł mi sztandar narodowy, wlazłem znowu na górę i zawiesiłem go zamiast szwabskiej korony nad orłem polskim. Żeby mi wiatr sztandaru nie zerwał, owinąłem go w papier. Jakem zaś potem ten papier rozerwał, baby z targu na Rynku ścigały się, żeby choć kawaluszek złapać na pamiątkę. A w ogóle - jak się dowiedziałem - to te poczciwiny litanię odmawiały, żebym nie spadł, albo gdybym - co nie daj Boże - spadł, żebym prosto do nieba poszedł... ,,41 Następnego dnia, tj. 2 maja 1919 r., zdjęto jeszcze drążek żelazny (wraz z otaczającą go miedzianą wstęgą z niemieckim napisem), na którym wcześniej umocowana była korona. W lipcu 1919 roku Leon Żuromski zdjął także koronę cesarską umieszczoną na żelaznym maszcie, służącym do wieszania flagi Rzeszy Niemieckiej, na dachu byłego Zamku Cesarskiego. W miejsce usuniętej korony, na czubku słupa umieszczono złotą gałkę. Obie korony cesarskie (z wieży poznańskiego Ratusza i rezydencji ostatniego władcy Niemiec Wilhelma II) wystawiono na widok publiczny w oknie wystawowym firmy "Józef Sroczyński. Fabryka Mebli Artystycznych" przy ul. 27 Grudnia 8 42 . Nieco później przekazano je do zbiorów Muzeum Krajowego w Poznaniu 43 . Dnia 16 września 1919 r. usunięto jeszcze wielkiego orła cesarskiego umieszczonego na wysokim drągu tzw. wieży zegarowej byłego Zamku Cesarskiego w Poznaniu. Także w tym przypadku na czubku drąga umocowano złotą gałk ę 44.

Ryc. 10. Zdjęta dnia l maja 1919 r. z wieży poznańskiego Ratusza korona cesarska. W zbiorach Muzeum Historii Miasta Poznania.

Miejscowe władze policyjne, jako pierwsze w mieście, usunęły dotychczasowy napis niemiecki i zastąpiły go polskim - "Prezydium Policji". Napis ten wykonał w sztucznym kamieniu Julian Tobolski, właściciel zakładu rzeźbiarsko-sztukatorskiego przy ul. Gnieźnieńskiej 10 45 . Spośród różnych zakładów kamie

Ryc. 11. Artykuł zamieszczony w "Kurierze Poznańskim" z 20 marca 1920 r.

Z DMA NA DZIEŃ.

POzxMCZłYKOM W »SZTAMBUCH«.

Idzie sobie dwóch Pozaanczyków ulicą Wjazdową wzdłuż Zamku, wtem podchodzi oficer polski w mundurze, zagadując ich w tak uprzejmym djalekdo aostrjackim: · Entscouldlgen Sie, bitt* schon, wo ist di« Universitit?« Odpowiadaj!} oczywiści« po polsku, ule, zdumieni i zaskoczeni, zapominają poprostu »języka w gębie«*nie zamaczają« wobec pytającego nawet słówkiem, te polskiemu oficerowi w polskim Pomanin nie uchodzi zwracać się z zapytaniami po niemiecku. Doprawdy trudno odgadnąć drogę myślową po której ów oficer mógł był dojść do wniosku, ze w Pomaniu, aby otrzymać pożądane wskazówki, pytać trzeba po niemiecku. Z pewnością był to b. Gulicjanin, - to zdradzał akcent an- .

srtJjauki. Była to wiec mołe płonka wyhodowana na c U N. Ł N. -. owem bagienku, w atmosferze aktywnej ez$ aktywistycmej wałki o »Mittel- Europa«. Mołe tak, - mołe.... a mołe nie jest to tak zawiłe zagn* dniel}.ie politycme..... . Ow oficer z pewnością właśnie co był przyjechał do Pomania, szedł niezawodnie wprosi z dworca.

Gdy doszedł do zbiegu Dworcowej z Wjazdową rzuca mołe okiem w lewo i spostrzegł napts zdała widny. »Deu> rsche Bank« a poza tern na tej kamienicy, przemaczonej po' dobno na »Deutsches Haus« (u progu miasta!), nie doszukał się chyba ładnego napisu polskiego, nawet urzędowych tan Miczek ulicmych tam Bierna, choć to naiotalk Zwierzynieckiej i Jasnej. Zanim dobił do Zamku, przechodził obok »Evangeli» sehe« Vereinshaus«, gdzie jest. »DeposHenkasse der '>>«** bank tOr Handel « e Gewerbe«, »Christliches Hoapbw, »Ge- ' .oh&ftssteIle des deutschen Luftftotten-Vereins«. «Evangelische Y eremubuebhandling« i tyle innych niemieckich napisów a literalnie ani jednego polskiego. Gdy szedł dalej, z boku zerknął nań szyderczo z granitowego cokołu złooonemi literami »Bismarck«. Skoro spojrzał w Sw. Marcin, rzucił mn się w oczy monstrualnie olbrzymi napis »Residcnz-Hotel« na szczycie dzisiejszego »Hotel Britaaia«, tak pociesmego dł« swojego pojedynczego »n«. Jakzeł w miesde, witającem tak przybysza, waiyć ale,.

na słowo polskie? Tak, tak - Pomańczycy, chlubo i wzorze Polski, fak wygląda u wjazdu do stolicy Wielkopolski- a w śródmieściu? Gdy przed niewielu miesiącami tak zaciekle i niemal epidemicznie a z pogwałceniem przykazania o Mmiogodrinnjm dniu roboczym nasi pomańscy artyści trudzili się, 31 wysokości swych drabin, łudziłem się naiwnie, ze niemcyina w Pomaniu przepadnie - ebeć w napisach. DuzyA. pozbawiają mnie rozliczni kupcy nosi, akuszerki, mnzyeyy różn- a nawet poważne instytucje, modystki a takie jede» lekrrz ( t ul. Mielłyńskięb, - na chwalę naszych eskulapów Jedyny wyjątek, widocznie ów przysłowiowy). 1kwfs cała ta hołotka w dwujęzycmym korytku, jak gdyby....... ( A mol« to tylko sui generis lojalność wobec Ricktóryehj władz? nie chciałoby się puryfikacją od obcych posostałótef ich zdystansoWać? Jakież-bo? przejdź się tylko, cny Wloł* kopolaninie, na pocztę: nie otrzymasc tam jui tak dobrze od lat wielu ci znanej »Postanweisung«, Boże uchowa} to czasy minęli, dostaniesz natomiast formularz całkiem nofi wej edycji, wydrukowany już za czasów polskich, a zatenr - Jn den beiden Landessprachen". Zgrzyt

Waldemar Karolczakniarskich i sztukatorskich, biorących wówczas udział w tego rodzaju pracach, najwięcej zamówień zrealizowała firma "Granit. Wielkopolska Fabryka Artystycznych Wyrobów Kamieniarskich" przy ul. Zwierzynieckiej 21. Niekiedy prowadzono także roboty rozbiórkowe w szerszym zakresie, czego przykładem może być usunięcie aż ośmiu mozaikowych portretów artystów niemieckich (E. Steinbacha, Z. Holbeina Mł., P. Vischera, A. Diirera, A. Schliitera, J. A. Carstensa, F. K. Schinkla i G. Schadowa) umieszczonych na fasadzie (w płycinach nad oknami drugiej kondygnacji) Muzeum Wielkopolskiego czy też medalionów z głowami J. W. Goethego i F. Schillera z elewacji frontowej Biblioteki Uniwersyteckiej. Polszczenie napisów i godeł prowadzono także wewnątrz budynków. Większe prace w tym zakresie przeprowadzono w salach poznańskiego starego Ratusza, a kierował nimi radca budownictwa Kazimierz Ruciński 46 .

W "Kurierze Poznańskim" z 20 marca 1920 r. ukazało się doniesienie o pewnym, ponoć autentycznym wydarzeniu, którego bohater, pochodzący zapewne z Galicji oficer polski, przyjechawszy do Poznania zapytał w języku niemieckim (w dialekcie austriackim) dwóch spotkanych mieszkańców miasta, jak dojść do Uniwersytetu. Wspomniana gazeta podała wówczas prawdopodobne przyczyny, które skłoniły go do konkluzji, że będąc w Poznaniu, aby otrzymać pożądane wskazówki, należy pytać po niemiecku (patrz ryc. na s. 175).

PRZYPISY:

1 Karasiewicz, Urząd Osadniczy w Poznaniu. Działalność Okręgowego Urzędu Ziemskiego (dawniej Urzędu Osadniczego) w Poznaniu za czas od 16 maja 1919 do 31 grudnia 1920, Poznań 1921, s. 3-4.

2 Świadczą o tym m.in. przechowywane w Archiwum Państwowym w Poznaniu liczne akta różnych zakładów i urzędów miejskich działających na terenie miasta w latach 1919-1924.

3 "Kurier Poznański", nr 259 z 11 XI1922, s. 7.

4 Z. Dworecki, Rada Ludowa na miasto Poznań 1918-1919, "Kronika Miasta Poznania", 1981, nr l, s. 32. 5 "Kurier Poznański", nr 61 z 14 III 1919.

6 Z. Zaleski, Nazwy ulic w Poznaniu, Poznań 1926, s. 4.

7 "Kurier Poznański", nr 58 z 11 III 1919, s. 1, nr 71 z 26 III 1919, s. 2, nr 74 z 29 III 1919, s. 2. 8 "Kurier Poznański", nr 62 z 15 III 1919.

9 "Postęp", nr 86 z 12 IV 1919.

10 "Kurier Poznański", nr 39 z 18111921.

lIT. Świtała, Zapiski z działalności Rady Miejskiej w latach 1919-1921, "Kronika Miasta Poznania", 1977, nr 4, s. 48. 12 Tygodnik Urzędowy, nr 6 z 16 IV 1919 (Rozporządzenie nr 29).

13 "Postęp", nr 103 z 3 V 1919, s. 2, nr 125 z l VI 1919, "Dziennik Poznański", nr 102 z 2 V 1919, s. 1, nr 123 z 29 V 1919, s. 1. 14 Z. Zaleski, op. cit., s. 12.

15 A. Gąsiorowski, Nazwy poznańskich ulic. Przemiany i trwanie: wiek XIV-xx, "Kronika Miasta Poznania", 1984, nr 3-4, s. 35. Artykuł ten zawiera szczegółowy opis wszystkich prac związanych z wprowadzeniem polskiego nazewnictwa poznańskich ulic po 1918 r.

16 Sprawozdanie Zarządu Miasta Poznania za czas od l kwietnia 1918 do 31 marca 1920, Poznań 1921, s. 97.

17 "Kurier Poznański", nr 75 z 30 III 1919.

18" Posener Tageblatt", nr 142 z 6 IV 1919.

19 Archiwum Państwowe w Poznaniu (skrót: APP), Akta miasta Poznania (skrót AmP), sygn. 2161, s. 235. A "Posener Tageblatt", nr 144 z 8 IV 1919.

21 "Posener Tageblatt", nr 149 z 15 IV 1919, s. l (S tadtverordneten - Versammlung).

22 "Kurier Poznański", nr 244 z 22 X 1919, s. l (W sprawie pomników w Poznaniu.

Ks. A. Zawadzki), nr 63 z 17 III 1920, nr 80 z 7 IV 1920, s. 3 (O pomniki niemieckie w mieście. Antoni Wysocki), nr 108 z 12 V 1920 (O pozostałości po pomnikach. F. K.), nr 290 z 18 XII 1921, s. 4 (O polski wygląd Poznania. Inż. arch. Stefan Cybichowski). 23 "Kurier Poznański", nr 61 z 14 III 1920 (O pomniki niemieckie w mieście).

24 APP AmP, sygn. 4348, ss. 27, 35, 94-95.

25 APP AmP, sygn. 154, ss. 189,191,194,198, sygn. 155, ss. 1,5,6,10,13, sygn. 7, s. 95-96, sygn. 1204, ss. 2, 8. 26 APP AmP, sygn. 143, s. 140.

27 "Kronika Miasta Poznania", nr 3 z 31 marca 1923, s. 62 (Kronika Miesięczna).

28 APP AmP, sygn. 143, s. 141.

29 "Kurier Poznański", nr 77 z 2 IV.

30 "Orędownik", nr 86 z 13 IV 1922. Był to pierwszy pomnik niemiecki wzniesiony w Poznaniu. Odsłonięto go dnia 27 czerwca 1870 r. w czwartą rocznicę zwycięskiej bitwy z wojskami austriackimi pod N achodem, dla upamiętnienia poległych w wojnie prusko-austriackiej 1866 r. oficerów, podoficerów i żołnierzy V Korpusu Armii.

31 " Postęp", nr 11 z 14 11922.

32 "Kurier Poznański", nr 113 z 17 V 1919.

33 Sprawozdanie Zarządu Miasta Poznania (lIV 1920-31 XII 1921), Poznań 1922, s. 73.

34 Tygodnik Urzędowy, nr 3 z 4 kwietnia 1919, s. 8 (Rozporządzenie nr 14), nr 4 z 8 kwietnia 1919, s. 14 (Rozporządzenie nr 23). 35 "Kurier Poznański", nr 88 z 15 IV 1919, s. 3, nr 100 z 30 IV 1919, s. 2. Odezwę tę opublikowały także następujące gazety: "Dziennik Poznański", "Wielkopolanin", "Orędownik", "Postęp", "Goniec Wielkopolski", "Gazeta Poznańska", "Gazeta Narodowa" i "Prawda".

36 "Dziennik Poznański", nr 104 z 6 V 1919.

37 "Kurier Poznański", nr 145 z 27 VI1919, s. 3.

38 "Dziennik Poznański", nr 125 z l VI 1919.

39 M. Mika, Jeszcze o orle z wieży ratuszowej, "Kronika Miasta Poznania", 1947, nr 4, s. 169-270. 40 "Kurier Poznański", nr 101 z l V 1919, s. 2, nr 103 z 3 V 1919.

41T. Z. Hernes, Przed 20 laty spadła pruska korona z polskiego orła. "Ilustracja Polska", nr 20 z 14 V 1939 r. 42 "Kurier Poznański", nr 172 z 29 VII 1919, s. 3.

43 Do dnia dzisiejszego zachowała się korona cesarska zdjęta znad orła na wieży poznańskiego Ratusza, przechowywana w zbiorach Muzeum Historii Miasta Poznania (nr inw. MNP DA 109), druga natomiast zaginęła.

44 "Kurier Poznański", nr 214 z 17IX 1919.

45 "Postęp", nr 89 z 16 IV 1919.

46 "Kronika Miasta Poznania", nr l z 31 stycznia 1923, s. 16 (Dział Bieżący - Kronika Miesięczna); Przewodnik po Ratuszu Poznańskim. Nakładem Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania. Poznań 1924, ss. 12,14,16, 29.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr4; Naczelna Rada Ludowa 1918-1920 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry