OD REDAKCJI

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr4; Naczelna Rada Ludowa 1918-1920

Czas czytania: ok. 5 min.

Rok 1918 kojarzy się Polakom z odzyskaniem niepodległości. W tym roku przypada 80. rocznica tego wielkiego wydarzenia. Dla nas, Wielkopolan, to także rocznica wybuchu jedynego w naszych dziejach zwycięskiego powstania - powstania wielkopolskiego. Patriotyzm Poznańczyków i szczęśliwy, wymodlony przez pokolenia czasów niewoli splot wydarzeń międzynarodowych pozwolił osiągnąć sukces, który walnie przyczynił się do włączenia ziem zaboru pruskiego do odradzającej się ojczyzny. Rozpatrując ten bohaterski czas, historycy koncentrowali się dotychczas na działaniach, które doprowadziły do czynu zbrojnego i na przebiegu działań wojennych. Pojawiły się też publikacje mówiące o tworzeniu się zrębów polskiej administracji i jej funkcjonowaniu w tzw. byłej Dzielnicy Pruskiej. Mniej miejsca poświęcono atmosferze, w jakiej rodziła się polska władza, stronie organizacyjnej armii, a także ważnym procesom repolonizacji, czyli temu wszystkiemu, co zadecydowało o ostatecznym zwycięstwie i nadaniu Poznaniowi charakteru polskiego miasta. Sytuacja była bowiem szczególna. Gdy upadła Rzesza wilhelmińska i zwycięska koalicja podpisywała rozejm 11 listopada 1918 r., losy ziem polskich pod pruskim zaborem nie były jeszcze rozstrzygnięte. Gdy w dawnej Galicji i Królestwie Polskim wybiła godzina wolności, w Poznaniu jakby czas się zatrzymał. Nadal funkcjonowała administracja pruska, stacjonowały oddziały miejscowego garnizonu. Formalnie Poznań był więc nadal Stadt Po sen. Sygnałem nadchodzących zmian było powołanie, wzorem zrewolucjonizowanych Niemiec, rad żołnierskich i robotniczych. Ludność niemiecka, która stanowiła wówczas w Poznaniu 40 proc. mieszkańców, mimo rodzących się obawo swój los uważała za rzecz oczywistą utrzymanie tych ziem w ramach państwa niemieckiego. Z drugiej strony niezwykle wzrosła aktywność Polaków. Dotychczas tajne Komitet Obywatelski i Centralny Komitet Obywatelski przekształciły się w jawnie działające Radę Ludową i Naczelną Radę Ludową, które stanęły na czele ruchu polskiego. Równocześnie opanowano poznańską Radę Robotników i Żołnierzy. Powstają zalążki armii polskiej, aktywizuje się Polska Organizacja Wojskowa, tworzy się Straż Ludowa. Obowiązki nadprezydenta miasta 12 listopada 1918 r. przyjmuje Polak Jarogniew Drwęski, powołany na to stanowisko przez Radę Robotników i Żołnierzy; po zwycięstwie będzie pierwszym prezydentem Poznania.

Od redakcji

Polscy przywódcy rozumieli potrzebę akceptacji społecznej następujących lawinowo zmian. Postanowiono więc zwołać w Poznaniu Sejm Dzielnicowy. Poprzedziła go prowadzona na szeroką skalę i ciesząca się dużą popularnością akcja wyborcza, która objęła nie tylko ludność polską w zaborze pruskim: Poznańskie, Pomorze Gdańskie, Warmię i Mazury oraz Śląsk, ale także skupiska Polaków w głębi Niemiec. Strona organizacyjna tego wielkiego przedsięwzięcia spoczęła na barkach świetnie rozwiniętej sieci Komitetów Wyborczych istniejących od dziesiątków lat, a teraz odżywających w nowej sytuacji politycznej. Akcja wyborcza przyczyniła się do ogromnej aktywizacji wszystkich Polaków, bo i kobiety otrzymały wtedy czynne i bierne prawo wyborcze. Sejm Dzielnicowy obradował w Poznaniu w dniach 3-5 grudnia 1918 r. Wzięło w nim udział 1399 delegatów. Były to dni niezwykłe. Wśród nieprzebranych tłumów, śpiewających Boże coś Polskę, Rotę i Jeszcze Polska nie zginęła, delegaci przeszli ulicami miasta, kierując się do miejsca obrad, sali Lamberta (dzisiaj kino Apollo). Zdawano sobie sprawę, że rodzi się Wolność. Podczas obrad powołano do życia 80-osobową Naczelną Radę Ludową z drem Bolesławem Krysiewiczem na czele. Wiążąc nadzieje z korzystnymi dla Polaków decyzjami zbliżającej się konferencji pokojowej, wezwano społeczeństwo do samoorganizacji. Apelowano do mocarstw, aby naprawiono krzywdy rozbiorów "przez przywrócenie państwu polskiemu tych ziem, które do niego należały przed rozbiorami". Udzielono pełnego poparcia działającemu w Paryżu Komitetowi Narodowemu Polskiemu, na którego czele stał Roman Dmowski.

Drugim nurtem toczyły się przygotowania do zbiorowej rozprawy z zaborcą bez oglądania się na decyzje wielkich mocarstw. Obie postawy - ta wiążąca swe nadzieje z akcją dyplomatyczną i decyzjami konferencji pokojowej i ta druga, stawiająca na czyn zbrojny - tylko pozornie się wykluczały. Zwolennicy obu orientacji dążyli do tego samego celu, jakim było odzyskanie niepodległości. Obu historia oddała sprawiedliwość, aczkolwiek, jak to często bywa, piewców powstania bardziej porywał czyn zbrojny niż tak charakterystyczna dla Wielkopolan działalność organizacyjna. W kolejnym tomie "Kroniki Miasta Poznania", który oddajemy do rąk Łaskawego Czytelnika w pamiętną, 80. rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego w dniu 27 grudnia 1918 r., pragniemy położyć nacisk na drugi człon polskiej aktywności. Z jednej strony autorzy wiele miejsca poświęcają tworzeniu się władz polskich, Radom Ludowym i Sejmowi Dzielnicowemu, analizując ich powstawanie, akcję wyborczą, obrady Sejmu, z drugiej - na kartach "Kroniki" znajdujemy również zbiorowy portret poznaniaków, członków Naczelnej Rady Ludowej. Nie obojętne są autorom dalsze losy bohaterów tych wydarzeń, ich kariery bądź ich brak, w dobie II Rzeczypospolitej. Jak się okazuje, zdecydowana większość z nich, na skutek złożonych okoliczności, nie znalazła miejsca w burzliwie rozwijającym się życiu politycznym Drugiej Niepodległej. Ważna dla rozwoju wydarzeń była postawa Niemców, którzy z rosnącą obawą obserwowali wzrost aktywności strony polskiej. Sprawie tej poświęcona jest odrębna rozprawa. W tej bohaterskiej dla Poznania epoce do tętniącego życiem politycznym miasta przybywały liczne misje reprezentujące zwycięską koalicję. Ich opinie na temat sytuacji w Poznaniu nie były bez znaczenia i mogły mieć wpływ na decyzje konferencji pokojowej. O jednej z takich misji pisze pochodząca z Kresów polska arystokratka, jej wspomnienia zawierają również sporo uwag na temat samego Poznania i jego mieszkańców. Są frapującą lekturą.

Bez armii, jak się okaże, nie można było marzyć o osiągnięciu celów politycznych. Jej tworzenie i rozwój to przedmiot oddzielnego artykułu. Wielkopolanie zdobyli się tu na nieporównywalny z niczym wysiłek. Armia Wielkopolska osiągnęła stan 100 tys. żołnierzy, Ochotnicza Straż Ludowa skupiła w swych szeregach 120 tys. członków. W sumie więc ponad 20 proc. Polaków zamieszkujących Poznańskie było bezpośrednio zaangażowanych w działania powstańcze. Jest to procent niezwykle wysoki, kiedy zważymy, że armia powstania listopadowego łącznie z ochotnikami z innych zaborów liczyła ok. 200 tys. żołnierzy, co stanowiło 6 proc. ludności zamieszkującej Królestwo Polskie. Powstanie wielkopolskie było pierwszym w dziejach Polski, które znalazło szeroki odzew u wszystkich Polaków bez względu na pochodzenie społeczne: u mieszczan, chłopów, robotników, ziemian, inteligencji świeckiej i duchownej. Było najpiękniejszym przykładem solidarności narodowej. Armia Wielkopolska walczyć będzie nie tylko na Zachodzie, ale także na Wschodzie, w bohaterskiej epoce zmagań o obronę odzyskanej niepodległości. Ważną, ale nie zawsze w pełni docenioną częścią każdej armii jest wojskowa służba zdrowia. Temu ważnemu zagadnieniu poświęcony jest stosowny artykuł. Repolonizacja miasta dotyczyła administracji państwowej, samorządowej i wielu ważnych dla funkcjonowania miasta instytucji, z których niejedna jakiś czas jeszcze zachowywała przynajmniej częściowo charakter niemiecki, często z braku polskich fachowców. Polonizacja życia gospodarczego rozgrywała się na dwóch płaszczyznach - przejmowano z rąk niemieckich przedsiębiorstwa przemysłowe, handlowe i finansowe, obsadzano kierownicze stanowiska w gremiach decyzyjnych życia gospodarczego, ale także czyniono wysiłki inwestycyjne. Przed polskimi działaczami gospodarczymi stanęło wielkie wyzwanie, wtopienie Poznania w nowy polski organizm ekonomiczny. Z zadania tego wywiążą się celująco - Poznań w dobie Drugiej Niepodległej osiągnie wysoki stopień sprawności ekonomicznej. Ważnym zadaniem było nadanie miastu polskiego charakteru przez zmianę nazewnictwa ulic i zburzenie pomników symbolizujących czasy zaboru, a także wznoszenie nowych, już polskich. Problemem o kluczowym znaczeniu była polonizacja ważnych instytucji, takich jak poczta. Proces ten następował stopniowo, bowiem trudno było znaleźć polskich specjalistów na wiele stanowisk urzędniczych. W dziejach poznańskiej poczty czasy te upamiętniły się również i tym, że w charakterze urzędnika pracował w tej instytucji sam Stanisław Przybyszewski. Niełatwo sobie wyobrazić tego satanistę, piewcę erotyki i seksu, autora pamiętnego zwrotu".. .na początku była chuć", siedzącego za biurkiem i mozolnie tłumaczącego na język polski fachową pocztową terminologię niemiecką. Redakcja i autorzy tego tomu "Kroniki", starając się przybliżyć Szanownemu Czytelnikowi sprawy dotychczas nie tak mocno akcentowane bądź ujmowane marginesowo w historiografii poświęconej powstaniu wielkopolskiemu, zdają

Od redakcjisobie sprawę z tego, że na opracowanie oczekuje jeszcze szereg problemów. Do nich należy do tej pory zaledwie sygnalizowana cała otoczka międzynarodowa powstania, reakcje wielkich tego świata na wydarzenia rozgrywające się w Poznaniu i Wielkopolsce, odgłosy prasy w krajach koalicji, mające wpływ na opinię publiczną, z którą tak bardzo liczą się politycy. Żywimy jednak nadzieję, że oddając ten tom do rąk Szanownego Czytelnika, przyczyniliśmy się do poszerzenia wiedzy o wielkim czynie zbrojnym i organizacyjnym sprzed osiemdziesięciu lat.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr4; Naczelna Rada Ludowa 1918-1920 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry