NAGRODY LITERACKIE MIASTA POZNANIA 1929-1938

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr3; Święty Łazarz

Czas czytania: ok. 15 min.

BARBARA WYSOCKA

N agrody literackie ustanawiane w latach 20. przez Poznań oraz inne miasta były ważną formą publicznego mecenatu wobec pisarzy. Możliwości praktycznego działania państwowych instytucji polityki kulturalnej - Wydziału Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Funduszu Kultury Narodowej powołanego w 1928 roku - nie były duże. Przyograniczonych środkach materialnych subsydia państwowe, niewspółmierne do potrzeb, przeznaczano na wydawanie dzieł wybitnych pisarzy, niekiedy na nagrody i stypendia dla twórców. Mecenat samorządów, organizacji społecznych, osób prywatnych był zatem koniecznością. Stanowił on jednakże formę kontroli pisarstwa, każdy mecenat wiązał się z określonymi warunkami, wybierano tego, a nie innego twórcę, to, a nie inne dzieło. W 1927 roku Poznań nagrodził Romana Dmowskiego, wybitnego polityka, przywódcę dominującego w dzielnicy obozu narodowego. Znamienne były głosy zarówno krytykujące werdykt, jak i uzasadniające jego słuszność - wyznaczałyone dwa sposoby rozumienia literatury, dwa kierunki estetyczne, dwie epoki. Jeden nurt wywodził się z "kolebki" pozytywistycznej, drugi - młodopolskiej.

Zwolennicy obozu narodowego przyjmowali pozytywistyczne pojmowanie literatury i jej funkcji. Modelowy niejako wykład tego stanowiska dał Bronisław Chlebowski (w latach 80. XIX w.), który, oceniając w piśmiennictwie "treści duchowe, ideały i pojęcia", zaliczał do "dziejów literatury" także niektóre "prace przyrodnicze, prawnopolityczne, ekonomiczne"l. W Wielkopolsce, po zepchnięciu literatury i historii Polski do nauczania domowego, kilka pokoleń młodzieży wychowało się na popularnym kompendium Józefa Chociszewskiego "Piśmiennictwo polskie..." (1 wyd. Poznań 1874, 4 wyd. 1912), w którym do literatury zaliczono "mówców, kaznodziei, pisarzy naukowych [m.in. Dezyderego Chłapowskiego - B.W.], pisarzy dla ludu, badaczy literatury i języka polskiego"2. Podobne pojęcie literatury prezentował podręcznik Wiktora Doleżana (Poznań 1906), utrzymywany na nieco wyższym od popularnego poziomie. Obok literatów sensu stricte znaleźli się w nim K. Libelt, K. Marcinkowski, T. Matecki, J. Kremer,

K. Szajnocha i in. 3 Skutkiem tych koncepcji był brak kryteriów jednoznacznego wyodrębniania literatury pięknej. Literatura była w tym ujęciu "świadectwem" - "duszy narodu" i życia społecznego oraz aktywnie działającą siłą społeczną -" wychowywaniem", winna czytelnika "rozgrzać, uszlachetnić, powołać do służby dobrej sprawie" itp. Te funkcje mogły spełniać teksty przynależne do różnych dziedzin humanistycznej twórczości. Z tego nurtu pochodził statut Narody Literackiej Poznania: [nagrodę przyznaje się] za działalność na polu literatury (powieści, poezji, dramatu, piśmiennictwa politycznego i społecznego, popularyzacji wiedzy)4. Dla krytyków literackich narodowej demokracji literatura miała służyć światopoglądowej integracji, budowaniu form życia społecznego i politycznego zgodnie z ideami doktryny. Podstawową wartością literatury było zatemjej ideologiczne przesłanie. Wartości estetyczno-artystyczne nie były aksjologicznie obojętne, lecz silnie waloryzowane. Ciągłość realistycznych konwencji artystycznych znamionowała ciągłość kultury narodowej, w cenie były takie cechy literatury, jak "klarowność, łacińska jasność, logika konstrukcji, spójność, przejrzystość, wierne oddanie życia" itp. Ten system pojęć dostarczał argumentów do obrony werdyktu Komitetu N agrody Literackiej w 1927 roku. Hasła autonomii sztuki ("sztuki dla sztuki") i nobilitacji wartości estetyczno-artystycznych głoszono już w epoce Młodej Polski. Nauka o literaturze i krytyka literacka zakładające autonomię dzieł literackich i poświęcone ich opisowi i analizie rozwijały się w Polsce od początku lat 20., głównie na podstawie teoretycznych prac Zygmunta Łempickiego, Romana Ingardena, Manfreda Kridla. W tym nurcie o wartości dzieł literackich stanowiły wartości estetyczne, czyli sposób przetworzenia wartości światopoglądowych środkami artystycznymi. Takie pojmowanie literatury i kryteriów literackości posiadało doniosłe konsekwencje w sferze recepcji - określało oczekiwania wobec literatury. Nie dozwalało na zaliczenie do literatury publicystyki politycznej, a jej autorów do literatów. Taką świadomość literacką reprezentowało wielu krytyków oraz spore odłamy czytającej publiczności; z tej strony wychodziły sprzeciwy wobec zakwalifikowania R. Dmowskiego do kategorii wybitnych literatów.

W 1929 roku pierwsze posiedzenie Komitetu N agrody odbyło się w połowie października, w składzie niemal nie zmienionym od dwóch lat, jedynie delegata Syndykatu Dziennikarzy Wielkopolskich - P. Mączewskiego zastąpił Czesław Kędzierski. Zgłoszono trzech kandydatów - Józefa Weyssenhoffa, Macieja Wierzbińskiego i Bolesława Koreywę. Kandydaturę J. Weyssenhoffa popierał usilnie prof. Mikołaj Rudnicki (delegat ZZLP) - za "wczucie się w przyrodę", "realizm obserwacji" oraz" umiejętny regionalizm" i apologię Wielkopolski w powieści Jan bez ziemi. M. Wierzbińskiego prezentował Z. Zaleski jako "piewcę dziejów Wielkopolski i jej bohaterów". W głosowaniu J. Weyssenhoff otrzymał osiem głosów, M. Wierzbiński jeden głos, B. Koreywo - żadnego 5 . W dniu 18 listopada na posiedzeniu Komitetu podtrzymano już dokonany wybór, Magistrat zatwierdził werdykt 26 listopada. M. Wierzbiński (pomimo tajności obrad) dowiedział się o ich przebiegu i wystosował do C. Ratajskiego, jako przewodniczącego Komitetu, list ogromnie

Barbara Wysockaemocjonalny, świadczący o przeżywanej goryczy; poczuł się "spostponowany" i obrażony. Pisał: "Uchodzę wszędzie, prócz Poznania, zajedynego powieściopisarza wielkopolskiego. Odmalowałem dzieje Wielkopolski od 1848 f. do 1919 r., a każde słowo w tych powieściach tchnie miłością dla tej dzielnicy. Poznań ignorował moją działalność tak systematycznie, że nawet nie wymieniano mnie w szeregu autorów wielkopolskich"6. Komitet Nagrody wyróżnił pisarza należącego kulturowo do XIX wieku (Uf. w 1860 roku), " współczesnego Młodej Polsce i zaciekłego jej przeciwnika, realistę z ducha pozytywistycznego"7, bliskiego ideowo narodowej demokracji, związanego niegdyś osobiście z R. Dmowskim, popularnego w kręgach obozu. W 1926 roku endecka "Rzeczpospolita" ogłosiła ankietę: "Kto jest największym z żyjących powieściopisarzy polskich?" Większość głosów zebrał J. Weyssenhoff. Jego powieści, kontynuujące arcydzieła realizmu XIX wieku, ukazywały przyrodę, wsie i dwory Kresów Wschodnich, gdzie człowiek żył w idealnej harmonii z przyrodą. Walorami tej prozy był koloryt lokalny, umiejętna stylizacja językowa, dobra konstrukcja, humor. Powieść "Soból i panna" (1911) została w 1914 roku nagrodzona przez Komitet Kasy Literackiej w Warszawie. W dniu 17 grudnia na Ratuszu poznańskim odbyła się uroczysta ceremonia. Dyplom, wręczony przez C. Ratajskiego, stwierdzał, iż nagroda przyznana została J. Weyssenhoffowi za ,,[...] całokształt działalności na polu literatury polskiej [oraz za to], że z zapałem i sympatią zajął się życiem i kulturą duchową Polski Zachodniej ,,8. Dowodem na "zajęcie się Polską Zachodnią" była wydana w tymże roku (1929) powieść Jan bez ziemi. W powieści tej kresowy eks-ziemianin bez majątku, próżniak i lekkoduch, przechodzi w wielkopolskim środowisku proces reedukacji - dojrzewa do roli ziemianina-gospodarza i męża Wielkopolanki. Schemat fabularny przypominał wcześniejszą powieść Puszcza (1914), w której młody hulaka zmienił się pod wpływem pracy, przyrody i miłości. Powieść wielkopolska Weyssenhoffa napisana została z pozycji mentalnej "przybysza", który przyjeżdża do Wielkopolski - nieznanego kraju o wyższej cywilizacji, wyrobieniu obywatelskim, zasadach moralnych - i odkrywa rządność, gospodarność, pracowitość i inne zalety. Krytyka dzielnicowa przyjęła powieść entuzjastycznie, jako dowartościowanie Wielkopolski, działanie na rzecz niwelowania antagonizmów międzydzielnicowych: "Wielkopolska ma mu do zawdzięczenia romans, w którym jej ludzie, dwory, puszcze, miasta, jeziora znalazły piewcę pełnego poezji"9. Opinie "z zewnątrz" bywały diametralnie odmienne. Leon Piwiński w "Wiadomościach Literackich" ocenił powieść bardzo surowo za "powierzchowność, naiwne uproszczenia psychologiczne", nazwał ją nawet "niezamierzoną satyrą na ziemiaństwo wielkopolskie" 10.

W przemówieniu J. Weyssenhoffa na uroczystości wręczenia nagrody znalazł się charakterystyczny passus: "przyszły czasy prądów obcych". Owe "prądy obce" to awangardowe kierunki artystyczne, kwalifikowane przez krytykę literacką z kręgów narodowej demokracji jako bezideowe, destrukcyjne, obce polskiemu duchowi narodowemu. Ich przeciwwagę stanowić miała twórczość przekazująca wartości patriotyczne i religijne, krzewiąca społeczny solidaryzm, operująca estetyką realistyczną. Za takiego właśnie twórcę krytyka endecka uznawała

Weyssenhoff a. A on w swej mowie stwierdził: "Na szczęście pozostała jednak i opinia rdzennie polska o twórczości literackiej, a opinia ta zachowała się w najczystszym gatunku na ziemi wielkopolskiej i w Poznaniu, gdzie szczera służba ojczyźnie zawsze pozostaje najwyższym zadaniem [...] i tytułem do zaszczytned . ,,11 go o znaczenIa . C. Ratajski w wygłoszonej mowie podkreślił "duchowe powinowactwo kresów wschodnich i zachodnich" - szczególne natężenie uczuć narodowych i ich manifestacji na tych ziemiach. O walorach artystycznych prozy Weyssenhoffa mówił prof. Rudnicki, chwaląc ,,[...] dar obserwacji, odczucie przyrody [...] sztukę satyrycznego na świat spojrzenia [...] kunszt widzenia świata z mądrym uśmiechem [...] poezję polskich, wolnych przestrzeni [...] ,,12. Po przeniesieniu się z Bydgoszczy (gdzie mieszkał w czasie przyznania nagrody poznańskiej) do Warszawy J. Weyssenhoff otrzymał tam w 1932 roku miejską nagrodę literacką. Rok ten uznano za jubileusz 40-1ecia jego pracy pisarskiej. W styczniu 1932 roku ZZLP powołał Komitet Jubileuszowy obchodów w Warszawie. W Poznaniu do komitetu weszli Witold N oskowski, Jan E. Skiwski i Emil Zegadłowicz. Oddział poznański ZZLP przyznał pisarzowi honorowe członkostwo, a Wydawnictwo Polskie Rudolfa Wegnera wydało "Dzieła zebrane". W końcu tego rokuJ. Weyssenhoffzmarł. W 1931 roku nagrody nie przyznano. W dniu 10 listopada, na posiedzeniu Magistratu, zadecydowano, aby nie zwoływać narady Komitetu N agrody i nagrody nie wypłacać. Przesądziły "względy oszczędnościowe" oraz brak odpowiednich kandydatów. Z. Zaleski stwierdził, iż "piśmiennictwo polskie nie wykazuje w tej chwili tylu wielkich twórców, żeby mimo warunków finansowych nagrodę przyznać należało"13. W roku następnym do statutu wprowadzona została poprawka - uchwałą Rady Miejskiej zamiast delegata Związku Publicystów Artystycznych do Komitetu N agrody wchodzić miał dyrektor Biblioteki Raczyńskich 14 . Jednak w 1933 roku nagrody ponownie nie przyznano. W tym czasie - wielkiego kryzysu gospodarczego - również inne miasta zawieszały wypłacanie nagród (np. Wilno) lub znacznie zmniejszały ich wysokość - w 1932 roku w Warszawie ograniczono ogólną sumę nagród kulturalnych do 10 tys. zł, uprzednio na te nagrody przeznaczano corocznie ok. 60 tys. zł. W 1934 roku radni miejscy z Klubu N arodowego zainicjowali zmianę statutu nagrody. Według relacji Zenona Kosidowskiego, prezesa Zrzeszenia Związków Artystycznych i Kulturalnych Poznania i Województwa Poznańskiego oraz radnego miejskiego (o orientacji politycznej raczej prosanacyjnej) , zasady nowego statutu uzgodnił z nim prezes Klubu Narodowego - Bogdan J arochowski. N astępnie opracowany przez Jarochowskiego statut "uległ gruntownemu przepracowaniu w Zarządzie Miejskim"15. N owy statut zmieniał nagrodę z literackiej na literacko-artystyczną. Utrzymana suma nagrody - 10 tys. zł - ulegała podziałowi między literata i twórcę z innej dyscypliny artystycznej. Nie zmieniano jej regionalnego charakteru - dzieło lub twórca winien być związany z "Polską Zachodnią". Kandydatów do nagrody wysuwała komisja doradcza rzeczoznawców złożona z przedstawicieli UP, ZZLP, Stowarzyszenia Architektów, Towarzystwa Muzycznego, Państwowego Konserwatorium, Państwowej Szkoły Sztuk Zdobni

Barbara Wysocka

czych oraz Komisji Kultury i Sztuki Rady Miejskiej. Komitet wybierający i zatwierdzający kandydata tworzyli delegaci Magistratu i Rady Miejskiej z prezydentem miasta jako przewodniczącym. W razie braku odpowiednich do nagrodzenia osób Komitet mógł "rozporządzić nagrodę inaczej" - przeznaczyć ją na stypendia, subwencje itp.16 Kwestią sporną między Magistratem a Klubem Narodowym Rady Miejskiej był skład Komitetu Nagrody. Radni endeccy (przeważający w Radzie Miejskiej) domagali się delegowania przedstawicieli Rady proporcjonalnie do liczebności klubów oraz ograniczenia prawa głosu prezydenta miasta wyłącznie do sytuacji równej liczby głosów w głosowaniu nad kandydatem. W praktyce dawałoby to im przewagę w Komitecie. Magistrat (Z. Zaleski) dążył do zachowania w Komitecie równowagi politycznej, aby "odpolitycznić" nagrodę i nadać jej miejski, a nie partyjny charakter. Sprawa statutu, która "pokutowała od dłuższego czasu na posiedzeniach Rady Miejskiej", stanęła na porządku obrad w dniu l marca 1935 r. Referujący ją radny Goebel (z Klubu Narodowego) zaproponował - wobec niemożności uzgodnienia stanowisk Magistratu i endeckiej większości Rady - aby debatę odroczyć. Komisaryczny prezydent miasta płk Erwin Więckowski i wiceprezydent Z. Zaleski zażądali, aby wobec przewlekania się sprawy statutu definitywnie ją rozstrzygnąć. Wówczas radni endeccy przegłosowali odrzucenie statutu nagrod y 17. Prezydent odesłał następnie sporne kwestie statutu do rozstrzygnięcia Urzędowi Wojewódzkiemu. Bezpośredni związek z przebiegiem tej sesji Rady Miejskiej miała następna, która odbyła się 15 marca. Radni z Klubu N arodowego przegłosowali wówczas skreślenie z budżetu miasta na rok następny (1936) sumy 10 tys. zł przeznaczonej na nagrodę literacko-artystyczną, 4 tys. zł na Czwartki Literackie organizowane przez ZZLP, 600 zł dla ZZLP, 600 zł dla Związku Artystów "Plastyka" i kilka innych pozycji 18 . Z. Kosidowski pisał następnie: "Na ostatnich posiedzeniach Rady Miejskiej literatów i plastyków za ich zbytnią niezależność ukarano skreśleniem drobniutkich subwencji"19. W niedzielę 17 marca 1935 r. odbył się wiec artystów poznańskich protestujących przeciw decyzji Rady Miejskiej. W "Kurierze Poznańskim" ukazał się anonimowy artykuł "O poparcie życia kulturalnego w mieście naszym", broniący decyzji endeckich radnych. Klub Narodowy - zdaniem autora artykułu - zmuszony był do poczynienia "oszczędności na wydatniejsze subwencje dla towarzystw kulturalnych, naukowych i artystycznych". "Zaoszczędzone" sumy przeznaczył Klub dla Konserwatorium, "Szkoły Zdobniczej", PTPN, Muzeum Wojskowego, Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, kół śpiewaczych i in. 20 W sprawie nagrody napisano: "Magistrat wypaczył jej zasadniczą istotę i przekazał statut nagrody Urzędowi Wojewódzkiemu celem wydania decyzji co do składu komisji mającej przyznawać nagrodę. Na takie stanowisko, usuwające od wpływu czynnik obywatelski, Klub N arodowy ze względów zasadniczych zgodzić się nie mógł i skreślił z przyszłorocznego budżetu nagrodę artystyczno-literacką, przeznaczając preliminowane na nią 10 tys. złotych do podziału pomiędzy instytucje artystyczno- kulturalne [...] uchwała ta wywołała namiętny atak ze strony »sanacji« [...] ponieważ wymknęła się jej możność wyłącznego dysponowania tą nagrodą i doprowadzenia w ten sposób do etatyzacji sztuki"21.

Urząd Wojewódzki rozstrzygnął sporne kwestie statutu, dopisując do 4 (o Komitecie Nagrody) następujący punkt: "Komitet N agrody działa w charakterze komisji magistrackiej" . Wówczas prezydent E. Więckowski postanowił, że uprawnienia Komitetu przechodzą na Magistrat, tj. prezydenta, który może zadysponować sumą nagrody na rok bieżący. Zwołana na 29 marca sesja Rady Miejskiej nie odbyła się z braku quorum (nie przybyli radni endeccy). Prezydent zwołał więc na 31 marca (niedzielę), na godz. 12 w południe uroczystą sesję, na której przyznał stypendia i dotacje. Wybieg ten był konieczny, aby dotrzymać terminu roku budżetowego kończącego się 31 marca. "Stypendia literacko-artystyczne" otrzymali: Towarzystwo Literackie im. Jana Kasprowicza - 2 tys. zł, Związek Zawodowy Literatów Polskich - 600 zł (na wydawanie dzieł młodych autorów poznańskich), Wielkopolski Związek Kół Śpiewaczych - 300 zł, S. Balicki, W. Brzeska, J. Sztaudynger po 800 zł, L. Wróblewski, J. Wroniecki po 1000 zł, T. Walkowski - 1200 zł, K. Jasnoch, F. Szmyt po 600 zł, S. Wiechowicz - 300 zł (łącznie wypłacono sumę 11 tys. 200 zł). Uroczystość wręczenia wyróżnień odbyła się 14 kwietnia w Sali Odrodzenia Ratusza 22 . W ten sposób zaczął obowiązywać nowy statut Nagrody Literacko-Artystycznej, bez zatwierdzenia go przez Radę Miejską i bez opublikowania w urzędowym "Orędowniku Zarządu stołecznego miasta Poznania". Rozstrzygnięcie przez prezydenta sprawy statutu i nagrody za 1935 rok zostało, . " rzecz Jasna, "oprotestowane przez narodową demokrację. Wskazywano, że prawo do dysponowania nagrodą ma jej Komitet, a nie Magistrat (w myśl statutu), że komisje magistrackie mogą jedynie opiniować, a nie decydować o przeznaczeniu sum budżetowych itp.23 Jeszcze w grudniu tego roku w "Kurierze Poznańskim" pojawiło się pytanie: "Co z nagrodą literacką? Była zawsze przyznawana w grudniu, o zawieszeniu czy odłożeniu nic nie wiadomo ,,24. W 1936 roku, pomimo ubiegłorocznej decyzji Rady Miejskiej, Magistrat wznowił nagrodę. W dniu 30 listopada Komitet N agrody Literacko-Artystycznej Stołecznego Miasta Poznania im. J. Kasprowicza przyznał po 5 tys. zł Arkademu Fiedlerowi za powieść Ryby śpiewają w Ukajali i Janowi Wronieckiemu, profesorowi "Szkoły Zdobniczej", za "całokształt pracy artystycznej ,,25. N agrodzona powieść, plon wyprawy w latach 1933-34 do Amazonii, była czwartą w dorobku pisarza (trzy pierwsze prze

Ryc. 1. Arkady Fiedler

Barbara Wysocka

Ryc. 2. Adolf Nowaczyński ok. 1930 roku

Ryc. 3. Stanisław Wasylewski, prezes poznańskiego oddziału ZZLP w latach 1938-39szły niemal bez echa) i przyniosła mu prawdziwą popularność - trafiła w gust "szerszej publiczności" oraz zyskała uznanie krytyki. K. Pruszyński, Cz. Cętkiewicz i J. Lechoń podkreślali indywidualność pisarza, "nerw" narracyjny, plastyczność opisów egzotycznej scenerii tropikalnych lasów, wartość informacyjną itp. W 1935 roku Jan Parandowski zgłosił ją do nagrody "Wiadomości Literackich". Opiniotwórczy "Rocznik Literacki" uznał A. Fiedlera niemalże za "klasyka gatunku" reportażu podróżniczego. Podczas ceremonii wręczania nagrody w dniu 27 grudnia w salach Ratusza, w dyplomie wręczonym laureatowi powieść "Ryby śpiewają w Ukajali" określona została jako "nowy typ książki podróżniczej, w którym po mistrzowsku pogodził [autor] opis przyrody krajów zamorskich z wybitnymi cechami dzieła literatury pięknej". Arkady Fiedler w swym przemówieniu dziękował, iż "Poznań, jako pierwsze z miast polskich, uznał doniosłość tego rodzaju literatury" 26 . Od tego roku uroczyste wręczanie nagród odbywało się w rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego, 27 grudnia w salach Ratusza. W 1937 roku kandydatem środowisk narodowej demokracji do nagrody literackiej był Adolf Nowaczyński, eseista, dramaturg, gawędziarz, świetny stylista, zdeklarowany zwolennik obozu. W tomie szkiców Warta nad Wartą (Poznań 1937) dał prawdziwą apologię Wielkopolski, ukazując postaci i zdarzenia ilustrujące

nie tylko tradycyjnie uznawane wielkopolskie zalety, ale także postaci bujne, zamaszyste, niebanalne, wydarzenia barwne i dramatyczne. W "Kurierze Poznańskim" entuzjastyczne recenzje zamieścili m.in. Adam Grzymała-Siedlecki i Kajetan Morawski 27 . Artykuły te urabiały opinię, aby autora uhonorować nagrodą literacką: "Wielkopolska stała się głównym motorem jego twórczości literackiej. I dlatego na miasto Poznań spada zaszczytny obowiązek uznania tego wysiłku twórczego i dania temu odpowiedniego wyrazu"28. W dniu l grudnia Komitet Nagrody, pod przewodnictwem prezydenta E. Więckowskiego, przyznał nagrodę literacką Stanisławowi Wasylewskiemu. Nagrodę artystyczną podzielono na trzy stypendia dla architektów 29 . Wasylewski podjął się, podobnej co Nowaczyński, roli wprowadzenia dziejów Wielkopolski w potoczną świadomość historyczną. Czynił to jednakże w sposób bardziej "zobiektywizowany", w wytwornych, nieco staroświeckich gawędach. Lwowianin osiadły od 1927 roku w Poznaniu "wrósł" w miasto. Był kierownikiem literackim w Wydawnictwie Polskim R. Wegnera, stałym współpracownikiem "Kuriera Poznańskiego" i "Tęczy" oraz rozgłośni radiowej, jego "radioprelekcje" "po kilka razy w miesiącu nadawano na wszystkie rozgłośnie polskie od Wilna po Lwów"30. Felietony ogłaszane głównie w prasie poznańskiej zebrał w książkę Na końcujęzYka (1930), jak sam pisał, "najpracowitszą chyba i najlepszą z moich książek, gawędę o językach, którymi mówi Polska"31. W wegnerowskiej serii" Cuda Polski" wydał monografię Lwowa, a w Katowicach w Instytucie Śląskim monografię Śląska Opolskiego. Osobną monografię poświęcił Rejowi z Nagłowic. Wspomnieniową książką z okresu młodości był Me zapisany stan służby (1937). Płodny i pracowity pisarz był popularny i wysoko ceniony. Dodatkowej popularności w Poznaniu przysparzał mu okazywany wielokrotnie swoisty patriotyzm regionalny, a nawet pewnego rodzaju uwielbienie dla miasta i dzielnicy. Badał historię Wielkopolski, zwłaszcza XIX stulecia, aby odnaleźć przyczyny wyższego rozwoju cywilizacyjnego, opisywał współczesność, aby wskazać innym dzielnicom wzory do naśladowania. W swych felietonach "odkrywał" Wielkopolskę - specyfikę obyczajową, społeczną, organizacyjną, trwałe wartości zasad ideowych i kulturalnych. Eseistyka S. Wasylewskiego potwierdza jego gruntowną i szeroką erudycję, wyróżnia się także zaletami konstrukcji i stylu - dowcipem, satyrycznym ujęciem, "elegancją". Ukazuje wiele ciekawych intryg, nie znanych faktów, sensacyjnych szczegółów. Podczas uroczystości wręczenia nagrody (27 grudnia) w Ratuszu obecny był "cały świat literacki i artystyczny Poznania", wojewoda Artur Maruszewski, prezydent E. Więckowski, Zarząd Miejski 32 . Laureat w wygłoszonej mowie dał wyraz przywiązaniu i wdzięczności dla miasta, parafrazując przysłowie "Kto Poznania pokusi, ten w nim umrzeć musi", własne pisarstwo nazwał "skromnym i nie narzucającym się", prosił o dalszy "serdeczny rezonans" dla swych dzieł 33 . W 1938 roku Komitet Nagrody na posiedzeniu w dniu 30 listopada nie przyznał nagrody literackiej, wyróżnienie - 1000 zł - otrzymał Wojciech Bąk za tom poezji Monologi anielskie (wydany w tym roku w Warszawie). Nagrodą artystyczną wyróżniono Wiktora Gosienieckiego, profesora "Szkoły Zdobniczej". Uroczyste jej wręczenie odbyło się 27 grudnia w Ratuszu.

Barbara Wysocka

To swoiste "pomnleJszenie" nagrody dla W. Bąka zakrawa na paradoks - był on jedynym w Poznaniu poetą katolickim o formacie ogólnopolskim, nie prowincjonalnym. Już debiutancki tomik Brzemię niebieskie (1934) stał się wydarzeniem literackim dużej wagi. Zyskał uznanie koryfeuszy literatury i krytyki. Pisali o nim m.in. K. W. Zawodziński, K. Czachowski, a K. Irzykowski stwierdził: ,,[...] orzeł od czasów Leśmiana, Tuwima, Wierzyńskiego [on] mocny powiew w liryce"34. W 1935 roku "Wiadomości Literackie" przyznały W. Bąkowi nagrodę Akademii Niezależnych, poparli jego kandydaturę F. Goetel, A. Nowaczyński, J. Parandowski, J. Tuwim i K. Wierzyński 35 . Z. Nałkowska odnotowała w " Dzienni

Ryc. 4. Wojciech Bąk w latach studenckich

Ryc. 5. Wojciech Bąk - karykatura Jerzego Zaruby ("Prosto z Mostu", 1937 rok)kach": " sławny już Bąk". Dwa następne zbiory poezji, Śpiewna samotność (1936) i Monologi anielskie, utrwaliły jego pozycję w literaturze. Poezje W. Bąka, intymne, osobiste, wymagające skupienia i przygotowania duchowego, zawierają katolickie widzenie życia i kosmogeniczną (pierwszą po Kasprowiczu) wizję świata. Pomimo licznych usterek stylistycznych silnie oddziaływają patosem moralnym, religijnym uniesieniem, dramatyzmem rozterek wiary, hieratyczną wizją zadań twórcy. Subtelne przedstawienia pejzażu nasuwają zestawienia z Kasprowiczem. Spośród czterech przyznanych w Poznaniu literackich nagród tylko dwie pierwsze stały się prawdziwymi wydarzeniami w życiu miasta, szeroko komentowanymi i relacjonowanymi przez prasę. Nagrody dla A. Fiedlera i S. Wasylewskiego prasa endecka, dominująca ilościowo w Poznaniu, zbojkotowała. Jednakże również liczący się na prasowym rynku "Dziennik Poznański" poświęcił imjedynie lakoniczne wzmianki. W przemówieniach wszystkich laureatów znalazł się charakterystyczny motyw - wskazanie, iż o wartości nagrody stanowi przyznanie jej przez Poznań. J. Weyssenhoff stwierdził: " [...] gdybym mógł wybierać między nagrodami różnych miast polskich, ta byłaby mi zdecydowanie najsympatyczniejszą"36. S. Wasylewski i A. Fiedler mówili o swej dumie z racji wyróżnienia przez Poznań. Instytucja nagrody literackiej Poznania nie posiadała własnego prestiżu - o jej randze i znaczeniu decydowały ranga i prestiż miasta, ona sama natomiast do podniesienia tego prestiżu raczej się nie przyczyniała.

PRZYPISY:

1 B. Chlebowski, Znaczenie różnic terytorialnych, etnograficznych (...) do naukowego badania dziejów literatury polskiej, "Archiwum do dziejów literatury i oświaty w Polsce", T. V, Kraków 1886.

2 J. Chociszewski, Piśmiennictwo polskie w życiorysach [...], Poznań 1912, s. 1.

3 W. Doleżan, Ilustrowane dzieje piśmiennictwa polskiego, Poznań 1906.

4 Orędownik Urzędowy st. M. Poznania, 1927, nr 15, 130, s. 128.

5 Nie datowana notatka z posiedzenia Komitetu Nagrody, październik 1929, APP.

Akta m. Poznania, sygn. 3619.

6 List M. Wierzbińskiego do C. Ratajskiego z 23 XI1929 r., APP, Akta..., op. cit.

7 M. Czermińska, Józef Weyssenhoff, [w:] Obraz Literatury Polskiej. Literatura okresu Młodej Polski, T. III, Kraków 1973, s. 495. 8 Tekst dyplomu wręczonego J. Weyssenhoffowi, "Kurier Poznański" nr 585 z 18 XII 1929.

9 "Kurier Poznański", nr 536 z 19 XI1929, podobnie "Tęcza", nr 48,1929.

10 L. Piwiński, N owa powieść Weyssenhoffa, "Wiadomości Literackie" nr 25,1929.

11 Przemówienie J. Weyssenhoffa, "Kurier Poznański", nr 585 z 18 XII 1929.

12 Przemówienie M. Rudnickiego, tamże.

13 Pismo Z. Zaleskiego do Rady Miejskiej Poznania z 14 XI1931, APP, Akta..., op. cit.

14 Orędownik Zarządu stoi. m. Poznania, 1932 nr 16, (Uchwała Rady Miejskiej z 19IV1932 r.). 15 Z. Kosidowski, List do Redakcji, "Dziennik Poznański", nr 64 z 17 III 1935.

16 Jak magistrat rozdzielał nagrodę literacką, "Kurier Poznański", nr 161 z 6 IV 1935 r.

17 Debata budżetowa w Radzie Miejskiej, "Dziennik Poznański", nr 52 z 3 III 1935 r.

18 Z. Kosidowski, Tragiczni żartownisie, "Dziennik Poznański", nr 79 z 4 IV 1935 r.

Barbara Wysocka

19 Z. Kosidowski, List..., op. cit.

20 "Kurier Poznański", nr 125 z 16 III 1935 r.

21 Tamże.

22 "Kurier Poznański", nr 177 z 16 IV 1935 r.

23 "Kurier Poznański", nr 161 z 6 IV 1935 r.

24 "Kurier Poznański", nr 589 z 22 XII 1935 r.

25 "Dziennik Poznański", nr 282 z 3 XII 1936 r.

26 "Dziennik Poznański", nr 301 z 29 XII 1936 r.; nr 302 z 30 XII 1936 r.

27 Zakochany Adolf (recenzja "Warty nad Wartą"), "Kurier Poznański" nr 521 z 14 XI 1937, s. 13; Nowaczyński odkrył Wielkopolskę, tamże nr 547 z 30 XI1937 s. 7; K. M. Morawski, Symfonia wielkopolska wielkiego wirtuoza, tamże numer z 2 XII 1937, s. 5; Wielkopolska w czynie i w ludziach, tamże nr 567 z 12 XII 1937. 28 Kto winien otrzymać nagrodę literacką m. Poznania? "Kurier Poznański" nr 530 z 20 XI1937, s. 19. 29 "Dziennik Poznański" nr 278 z 2 XII 1937 r.

30 S. Wasylewski, Czterdzieści lat powodzenia, Wrocław 1959, s. 239.

31 Tamże, s. 235 32 "Dziennik Poznański", nr 288 z 28 XII 1937 r.

33 "Dziennik Poznański", nr 289 z 29 XII 1937 r.

34 "Pion", nr 13,1935.

35 "Dziennik Poznański", nr 57 z 9 III 1935 r.

36 Przemówienie J. Weyssenhoffa, op. cit.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr3; Święty Łazarz dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry