ŁAZARSKIE DZIEJE RODZINY SUWALSKICH*
Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr3; Święty Łazarz
Czas czytania: ok. 9 min.DANUTA KSLĄtKIEWICZ- BARTKOWIAK
H istoria Suwalskich to dzieje polskiej rodziny właścicieli domów na Łazarzu.
Jan, protoplasta łazarskiej linii rodu, na początku wieku wybudował przy dzisiejszej ul. Niegolewskich, od skrzyżowania z ulicą Głogowską do narożnika Matejki, siedem okazałych kamienic, które w stanie prawie nienaruszonym dotrwały do naszych czasów. W wystroju fasad i klatek schodowych można dziś dostrzec ślady dawnej świetności. Wszystkie zostały wpisane do rejestru zabytków. Na kamiennym progu jednej z nich zachował się na wpół zatarty napis: SALVE.
A więc - witajcie...
* * *
Jan Suwalski urodził się 18 marca 1847 r. w Budzyniu koło Chodzieży. W roku 1876 ożenił się z Władysławą ze Stanów, cztery lata młodszą od siebie panną ze Skoków. W Budzyniu przyszło na świat ośmioro z dziesięciorga ich dzieci: córki Maria i Helena oraz sześciu synów - Stefan, Franciszek, Maksymilian, Edmund, Władysław i Aleksander. Do Poznania Suwalscy przenieśli się na przełomie lat 80. i 90. XIX w. Tu w 1892 roku przyszła na świat córka Melania i - dwa lata później - najmłodsze z dzieci, syn Tadeusz.
W 1867 roku zostały zniesione obowiązujące dotąd opłaty za osiedlanie się w mieście, a intensywny wówczas rozwój gospodarczy Poznania przyciągał zapewne co bardziej przedsiębiorcze jednostki z okolicznych wsi i miasteczek. Być może właśnie wtedy do Poznania przybyli Suwalscy. Początkowo Jan i Władysława zamieszkali w wynajętym mieszkaniu przy ul. Rycerskiej 10 (obecnie Ratajczaka 28). Wkrótce Jan stał się właścicielem małej cegielni parowej w Zabikowie - dziś trudno ustalić, czy ją wybudował, czy też nabył
* Opracowano na podstawie materiałów faktograficznych (zdjęcia, drzewo genealogiczne, listy, druki) oraz wspomnień seniorki rodu w linii żeńskiej, pani Janiny Krynickiej z domu Czekajło. Z osób mieszkających kiedyś w domu rodzinnym na Łazarzu nie majuż nikogo.
Ryc. 1. Władysława ze Stanów i Jan Suwalscy. Fot. ze zbiorów rodzinnych. Repr. D. Borczyk.
(w czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy urządzili na terenie cegielni obóz koncentracyjny, a po wojnie rodzina podarowała grunt wraz z zabudowaniami miastu Luboń na cele pomnika pamięci). Produkowaną cegłę "próżniową, sufitową i zwyczajną" Jan Suwalski najpierw w całości sprzedawał, nabywając równocześnie parcele na terenie i obrzeżach Poznania. Budować zaczął pod koniec XIX wieku. Pomocą służył mu naj starszy syn Stefan, absolwent szkoły budowlanej, budowniczy i architekt, który projektował domy stawiane przez ojca. Zanim rodzina przeniosła się do własnej kamienicy na narożniku ulic Głogowskiej (dziś nr 72) i Niegolewskich na Łazarzu, w 1898 roku w mieszkaniu przy ul. Rycerskiej odbyło się wesele naj starszej córki Stefanii Marii, która wyszła za mąż za porucznika armii austriackiej Krzysztofa Czekajło. Ślub zawarty został w kaplicy św. Józefa. Pan młody przybył z Przemyśla, miejsca stacjonowania jego pułku, i w taki sposób naj starsza córka Suwalskich wyjechała za granicę, do Galicji. Ojciec panny młodej, zgodnie z wymogami armii, musiał wpłacić wojsku kaucję (25 tys. reńskich), oficerowie bowiem musieli zagwarantować określony poziom materialny nowej rodzinie. Kaucja ta podlegała zwrotowi i, w tym przypadku, miała kiedyś poratować Jana Suwalskiego, gdy znalazł się w poważnych kłopotach finansowych. Dwie pozostałe córki, Helena i Melania, także wyszły za mąż za oficerów austriackich z Galicji. Budowa pierwszego domu Suwalskich na Łazarzu zakończyła się w roku 1901 i odtąd rodzina w nim zamieszkała. Jan i Władysława nie opuścili go już do końca życia.
Danuta Książkiewicz- Bartkowiak
Ulica Głogowska stanowiła wówczas główną arterię komunikacyjną dzielnicy, którą dojeżdżało się do centrum Poznania, a w odwrotnym kierunku - na Górczyn, jak dziś. Pobudowane po obu stronach tej ulicy kamienice miały od frontu obsiane trawą przedogródki sięgające na kilka metrów w głąb chodnika i nadające jej charakter alei. Środkiem jezdni biegły tory tramwajowe. Ulica Augusty, obecnie Niegolewskich, węższa i spokojniejsza, okolona była z obu stron szpalerem dorodnych drzew. Pierwszy dom Suwalskich, licowany klinkierową, żółtą cegłą, odznaczał się pokaźnymi rozmiarami, a także ciekawym wystrojem, urozmaiconym szeregiem detali architektonicznych i misterną wieżyczką wieńczącą szczyt. N a parterze od strony ul. Głogowskiej mieściły się: sklep z piekarnią, początkowo, w latach 1905-11, należący do Franciszka Kamińskiego, później do firmy Dolecki, sklep spożywczy oraz - na narożniku - apteka. Wszystkie pomieszczenia handlowe były przestronne i miały wielkie zaplecza.
Ryc. 3. Rodzina Jana i Władysławy Suwalskich w 1898 roku. Fot. ze zbiorów rodzinnych.
Repr. D. Borczyk.
Mieszkanie właścicieli zajmowało połowę I piętra, po prawej stronie od ul. Głogowskiej, a po śmierci Jana Suwalskiego - po lewej. Kaflowe piece, z których tylko jeden w całej kamienicy zachował się w pierwotnym kształcie i z racji swej urody traktowany jest jako zabytek, ogrzewały pokoje, przyległości natomiast w tamtych czasach bywały dotkliwie zimne. Klatka schodowa do I piętra była wyłożona kolorowym pluszowym chodnikiem. Posadzkę podwórza stanowiły małe, prostokątne kafelki, a na środku stała fontanna z ozdobnym cokołem ze specjalnej cegły i metalowym aniołkiem, z którego ust wypływała woda. Dzieciaki moczyły sobie w tej fontannie nogi i zabawy było co niemiara. Około roku 1910 wróciła z Galicji do Poznania najstarsza córka Jana i Władysławy Maria z dwójką dzieci. Po śmierci męża w 1903 roku przeniosła się do Stryja, gdzie mieszkała jej młodsza siostra Helena z mężem oficerem i córkami. Po po, , wrocie ojciec dał jej dom przy ul. Sw. Piotra (następnie Sw. Józefa, obecnie Krysiewicza), który wespół z budowniczym Józefem Sobkowiakiem przebudował z dawnego pałacu Platerów na kamienicę czynszową. Był to ten sam dom, w którym w młodości Maria pobierała nauki na pensji p. Estkowskiej, mieszkając jednocześnie w tamtejszym internacie. Maria mieszkała w tej kamienicy do końca życia, najpierw sama z dziećmi, a następnie z wnukami, wyjąwszy 5-letni okres wysiedlenia w czasie II wojny światowej do Tarnobrzega. Gdy umierała w roku
Danuta Książkiewicz- Bartkowiak
Ryc. 4. Rodzina Suwalskich w mieszkaniu przy ul. Głogowskiej
1969, W jej mieszkaniu przebywało pięć rodzin z nakazu kwaterunkowego. Ten dom jest również wpisany w rejestr zabytków, a jego połowa wyszła z rąk rodziny krótko po wojnie, sprzedana za niewspółmiernie niską w stosunku do jego wartości sumę. Druga połowa domu do dziś jest własnością Janiny, córki Marii. Córka i wnuczka Marii doskonale pamiętają wizyty u dziadków i pradziadków na Łazarzu. W odwiedziny jeździli tramwajem. Przystanek tramwajowy znajdował się naprzeciwko kamienicy przy ul. Głogowskiej. Prababcia Władysława czekała czasami na balkonie, wychodzącym na ul. Głogowską, na dzieci "z miasta". Do ulubionych zabaw dzieci Marii i Heleny, która po śmierci męża wróciła ze Stryja do Poznania, należało gonienie po połączonych podwórzach i strychach posesji dziadków. AJ an Suwalski wciąż budował nowe kamienice. Do roku 1926, roku swej śmierci, zabudował całą prawą stronę ulicy Augusty, od ul. Głogowskiej do Nowoogrodowej (dziś Matejki), a ostatni dom wykroczył nawet poza ul. Nowoogrodową. Razem kamienic było siedem, każda inna, ale wszystkie duże i piękne. Kolejne domy nie miały już lokali handlowych na parterach. W budowie, jak kiedyś, pomagał Janowi Stefan. Do dziś w rodzinnym archiwum zachowały się architektoniczne rysunki fasad kamienic, które wyszły spod ręki Stefana Suwalskiego. Za współprojektanta fasady dużego narożnikowego domu przy ul. Niegolewskich i Matejki uważa się Rogera Sławskiego, jednak w rodzinie Suwalskich panuje przekonanie, że twórcą kamienicy był Stefan.
Dom przy ul. Niegolewskich 8 (wówczas 4), który powstał jako drugi z kolei, wąski z frontu, odznacza się bardzo ozdobną fasadą, niestety przesłoniętą przez drzewa, i rozległą zabudową mieszkaniową w dobrze naświetlonej oficynie. W obszernej bramie wjazdowej zachowały się szyny, po których toczyły się koła dorożki, zwanej fiakrem, wożącej Jana Suwalskiego do cegielni w Żabikowie, oraz żelazne odbojniki, żeby wielokrotne przejazdy przez bramę nie niszczyły murów. W głębi podwórza znajdował się garaż i stajnia. Jan Suwalski, jadąc do cegielni, zabierał czasem wnuczki na przejażdżkę. Wnuczki pamiętają go jeszcze, jak każdego wieczoru przed snem modlił się na wysokim klęczniku i jak Ryc. 5. Cztery pokolenia rodziny Suwalskich robił swoie" wśród nie koń-po kądzieli. Fot. z lipca 1936 roku. " J czącego się gwaru i rozgardiaszu, jaki panował w domu, w którym stale przebywało pełno ludzi. Mówił niewiele, ale wobec synów był stanowczy. Nie zarywał nocy - w przeciwieństwie do dużej grupy tzw. nocnych marków w rodzinie.
Babcia Władysława była kobietą serio, nieustannie zaprzątniętą domem, nieskorą do żartów i pobłażania, obarczoną ogromem obowiązków, ale gościnną; dom był zawsze pełen jej bliższych i dalszych krewnych, gdyż Jan był jedynakiem i bliskiej rodziny nie posiadał. W domu przy ul. Głogowskiej odbywały się wszelkie większe uroczystości rodzinne. Jednym z takich spotkań, przy okazji którego zjechała się cała rodzina, była wizyta młodej Marii z mężem już po narodzinach syna. Ktoś, najpewniej jeden z braci Marii, wzniósł toast, zwracając się do jej męża z gratulacjami oraz aluzją na temat wielkości rodziny: skoro Suwalscy mieli dzieci dziesięcioro, niechże ci młodzi małżonkowie prześcigną ich piętnaściorgiem. Wówczas mąż Marii wstał i odpowiedział:
Dobra była to nauka dla ojca pierwszego wnuka, lecz ten ojciec tu powtarza,
Danuta Książkiewicz- Bartkowiak
Ryc. 6. Fragment elewacji kamienicy Suwalskich przy ul. Niegolewskich 8. Fot. 1. Skuratowicz.
że na to nie wystarcza gaża; a piętnaścioro niech ci miewają, co, jak Suwalscy, domy stawiają.
Krzysztof Czekajło był człowiekiem o dużym uroku osobistym, uzdolnionym muzycznie. Maria na zaręczyny otrzymała skomponowaną przez niego piękną pieśń, którą narzeczony wykonał, jeszcze w mieszkaniu przy ul. Rycerskiej, akompaniując sobie na specjalnie przywiezionej w tym celu z Przemyśla cytrze, gdy przyjechał się oświadczyć. Własnoręczny zapis nutowy i tekst pieśni w podniszczonej i pożółkłej postaci przechował się do dziś. W miarę upływu lat usamodzielnione już dzieci dalej spotykały się często i chętnie w mieszkaniu dziadków, a następnie pradziadków przy ul. Głogowskiej, "na Łazarzu", z okazji rocznic, imienin i świąt. Wszyscy, a szczególnie Maria Gej dzieci nosiły na cześć dziadków imiona Władysław i Janina), byli bardzo przywiązani do rodziców, a później, już po śmierci Jana, do samej "Mamy". Jan i Władysława wraz z dziećmi co niedzielę chodzili na mszę Św. do kościoła pw. Matki Boskiej Bolesnej. W tym kościele ochrzczono wiele dzieci z rodziny Suwalskich, tu niektóre z nich brały ślub, stąd wyruszyły kondukty pogrzebowe Jana i Władysławy. Oboje byli religijni. W czasie gdy proboszczem był ks. Gorgolewski, Jan i Władysława ufundowali dla kościoła Matki Boskiej Bolesnej trzy dzwony, pierwszy nazywał się Jan, drugi Władysława, a trzeci ochrzczono imieniem najstarszej córki Marii. Najmłodszy syn Tadeusz, z zawodu chirurg dziecięcy, pracujący w Szpitalu im. św . Józefa (dziś Szpital im. Krysiewicza), proponował, by pieniądze zamiast na dzwony przeznaczyć na prowadzenie jednego łóżeczka na jego oddziale. Decyzja jednak zapadła i dzwony biły na wieży kościelnej do momentu, gdy Niemcy przetopili je w czasie II wojny światowej. Suwalscy pochodzili z ówczesnych Prus, był to jednak klan czysto polski. Ci z synów, którzy chcieli studiować, robili to na uczelniach niemieckich. Dwóch z nich ożeniło się z cudzoziemkami. Żona Franciszka, cudzoziemka właśnie, była zafascynowana polską literaturą, prawdopodobnie dlatego nadała swym dzieciom tak rzadko spotykane imiona, jak np. Walgierz (Wdały). Tadeusz udzielał się w młodzieńczym ruchu im. Tomasza Zana, brał też udział w powstaniu wielkopolskim. Pierwszy wnuk Suwalskich Władysław Czekajło w młodości brał udział w walkach roku 1920 w Bobrujsku, a zięć Jerzy Jarosław Krynicki - tegoż roku w bitwie warszawskiej w randze podpułkownika. Syn Władysława Suwalskiego Zygmunt został zamęczony w berlińskim więzieniu Moabit, w czasie gdy ojciec był jeńcem wojennym w obozie w Murnau, a naj starszy prawnuk Władysławy i Jana Jerzy Maria Krynicki był więźniem Oświęcimia i Mauthausen-Gusen. Rodziny Marii i Maksymiliana były wysiedlone z Poznania do ówczesnej
Danuta Ksiażkiewicz- Bartkowiak
Generalnej Gubernii, a Tadeusz brał udział jako lekarz w powstaniu warszawskim; był tam również syn Aleksandra Stanisław (obecnie mieszka w USA).
Jan Suwalski umarł 7 czerwca 1926 r., a dwa lata przed wybuchem wojny, w lipcu 1937 roku odeszła jego żona Władysława. Krótko przed końcem epoki, ich epoki, jej kondukt pogrzebowy szedł środkiem ul. Głogowskiej z kościoła Matki Boskiej Bolesnej na cmentarz Gorczyński. Zatrzymał się przed grobowcem rodzinnym, zaprojektowanym i zbudowanym przez syna Stefana. Za trumną szła cała rodzina - najpierw prawnuki, potem wnuki, a następnie dzieci. Rodzinny dom Suwalskich przypadł w spadku dwom córkom i spadkobierczyni trzeciej z nich. Dziś już tylko 1/3 kamienicy pozostała w ręku rodziny. Sąsiadujący z nią dom przy ul. Niegolewskich stał się własnością pięciu synów i trwa w stanie odpowiednio z czasem rozdrobnionej współwłasności rodzinnej.
Kolejny dom znajduje się w rękach młodszej córki Jana i Władysławy Heleny; następny - zapisany przez ojca Władysławowi (ginekolog, przed wojną właściciel kliniki przy ul. Cieszkowskiego) - jest obecnie, po śmierci w wieku młodzieńczym jego jedynego syna, własnością potomstwa jego pasierbicy, pani Buszkiewicz; dom pod nr 14 był własnością jedynego syna, jakiego miał Aleksander, ósme z rzędu dziecko Władysławy i Jana. Tenże Stanisław Suwalski, osiedliwszy się na stałe w USA (gdzie w czasie wojny umarł jego ojciec), darował go niedawno swemu stryjecznemu kuzynowi z linii Maksymiliana. Narożnikowy dom przy ul. Niegolewskich i Matejki jest obecnie tylko w części własnością potomków najmłodszego z synów Tadeusza Suwalskiego, podobnie jak sąsiadujący z nim dom przy ul. Matejki jest w części już tylko we władaniu potomków Maksymiliana, inżyniera, zmarłego w czasie wojny. Synowie Maksymiliana, już nieżyjący Witold oraz Jan Suwalscy kształcili się w dziedzinie fizyki atomowej; Jan jest profesorem na Politechnice Warszawskiej. Córce najmłodszej córki Suwalskich Melanii, osieroconej przez matkę przy urodzeniu, został zapisany ogromny teren na obecnym Górczynie, w rejonie ulic Dalekiej, Głogowskiej i toru kolejowego. Syn Edmund osiedlił się w Bydgoszczy i tam bezżennie umarł. Jego starszy brat Franciszek, architekt, po studiach przebywał w Krakowie, a ostatecznie wraz z liczną rodziną osiadł w Bydgoszczy, gdzie rodzice kupili mu dom czynszowy. Dwaj spośród jego synów zostali profesorami: Ludomir, dziś już nieżyjący, Politechniki Warszawskiej, a Jan - Wrocławskiej. Ludomir jest autorem tzw. szpicy, wieży wybudowanej po wojnie na terenach Międzynarodowych Targów Poznańskich. Najstarszy syn Stefan, kawaler, spadkobierca Żabikowa, współtwórca świetności stawianych przez ojca kamienic, umarł w roku 1955 jako współlokator kilku rodzin z kwaterunku w jednym z mieszkań domu rodzinnego przy ul. Głogowskiej.
* * *
Dawniej wszelkie intencje mszalne w tej rodzinie lokowało się w kościele pw. Matki Boskiej Bolesnej. Gdy dziś któreś z wiekowych prawnuków myśli o zamówieniu mszy w rocznicę czerwcowej i lipcowej śmierci Jana i Władysławy, ogarniają ich wątpliwości, czy to ma sens, czy wymienione przez celebranta nazwisko komukolwiek z łazarzan jeszcze coś powie; czy ktoś pamięta dziś rodzinę Suwalskich, dzięki której powstał jeden z ciekawszych i piękniejszych kompleksów kamienic starego Łazarza?
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr3; Święty Łazarz dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.