PROFESURA POZNAŃSKA - SCHRAMMOWIE I RUTKOWSCY

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia

Czas czytania: ok. 16 min.

TOMASZ SCHRAMM

T rzeciego sierpnia 1946 roku w kaplicy Gimnazjum i Liceum Gospodarczego Fundacji Kórnickiej w Kuźnicach zawarte zostało małżeństwo Ryszarda Wiktora Schramma i Haliny Rutkowskiej. W ten sposób spowinowaciły się ze sobą rodziny dwóch uczonych, którzy znaleźli się wśród pierwszych profesorów powołanego w roku 1919 Uniwersytetu Poznańskiego. Zarówno Wiktor Schramm, jak i Jan Rutkowski, zajmując poczesne miejsce w stosunkowo szczupłym wówczas gronie profesury poznańskiej, należeli tym samym do jednego z kręgów elity intelektualnej międzywojennego Poznania.

W szczególnie trudnych warunkach powstał na Uniwersytecie Poznańskim Wydział Rolniczo-Leśny i losy jego przez pewien czas były niepewne l . Pomyślne rozstrzygnięcie zawdzięczać należy wytrwałym i zręcznym zabiegom jego organizatora, profesora Bronisława Niklewskiego, którego z całą mocą wspierał rektor Święcicki. Wśród pierwszych siedmiu obsadzona została katedra ekonomii rolniczej, którą zaproponowano mojemu Dziadkowi, dr. Wiktorowi Schrammowl. Urodzony w roku 1885, po studiach rolniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim i zyskaniu pewnego doświadczenia praktycznego, został w roku 1913 profesorem Krajowej Średniej Szkoły Rolniczej w Czernichowie pod Krakowem, gdzie nauczał ekonomii rolniczej. Wkrótce po wybuchu I wojny światowej wstąpił do Legionów Polskich, gdzie od stycznia 1916 roku był komendantem Urzędu Gospodarczego. Urlopowany w roku 1917, uzyskał stopień doktorski na UJ. Po odzyskaniu niepodległości należał do organizatorów Urzędu Gospodarczego Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jako do szefa sekcji żywnościowej w tym urzędzie przyszła do niego propozycja z Poznania. Zawdzięczał ją rekomendacji profesorów Studium Rolniczego UJ. Już w pierwszych miesiącach pobytu w Poznaniu zaangażował się bardzo w sprawy wydziału 2 .

Tomasz Schramm

Ryc. 1. Wiktor i Natalia Schrammowie z synem Ryszardem przed Zakładem Gleboznawstwa Wydziału Rolniczo-Leśnego UP, ul. Mazowiecka 42 (maj 1921) Wobec szczupłości kadr profesorskich na niektóre katedry powstającego uniwersytetu powołano jako zastępców profesorów naukowców ze stopniem doktora, stawiając warunek rychłego przeprowadzenia habilitacji. Tak było i z Wiktorem Schrammem, który warunek ów spełnił w roku 1921, a od roku 1922 zajmował stanowisko profesora nadzwyczajnego. Profesorem zwyczajnym został w roku 1929. Kierownik katedry ekonomii rolniczej był jednym z najbardziej czynnych profesorów na wydziale. Obejmując katedrę w Poznaniu, Wiktor Schramm zamierzał znacznie rozbudować studia ekonomiczno-rolnicze. Docelowy plan powołania czterech katedr nie powiódł się. Zdołał jednak profesor Schramm wprowadzić do programu studiów rolniczych szereg odrębnych przedmiotów ekonomicznych. Aktywność Dziadka uwidaczniała się w jego własnej pracy naukowej3, w kształceniu kadr naukowych (wypromował pierwszego doktora Uniwersytetu Poznańskiego Felicjana Dembińskiego) czy w długoletnim (1923-49) redagowaniu czasopisma "Roczniki N auk Rolniczych" (od 1925 r. "Roczniki N auk Rolniczych i Leśnych"), będącego głównym miejscem publikowania prac z tej dziedziny. Prócz tego w oczach kolegów uchodził za jednego z czołowych przedstawicieli swojej grupy na wydziale, który dzielił się dość wyraźnie na "rolników" i "leśników". W roku 1933, gdy godność rektorska miała przypaść profesorowi Wydziału Rolniczo-Leśnego, najpoważniejszym kandydatem był W. Schramm. Jak wspominajednakjeden z profesorów wydziału, leśnicy (...) ba

Ryc. 2. Natalia Schrammowa z rocznym synem Ryszardem (1921) li się, że profesor Schramm, dążąc do silnego rozbudowania studiów rolniczYch choćby kosztem leśnictwa, nie będzie bronił istnienia Sekcji Leśnej w Poznaniu i zapewne nawet zgodziłby się najej likwidację. Wobec takiej sytuacji profesorowie leśnicy naszego wydziału postanowili wysunąć innego kandydata na rektora Uniwersytetu Poznańskiego i zawiadomili inne wydziały, że proponują wybór profesora Rungego 4 . Sekcja Leśna istotnie była wtedy zagrożona likwidacją, ale wydaje się, że obawy leśników związane z osobą profesora Schramma były przesadzone. Zrozumienie konieczności związków swojej dyscypliny z praktyką prowadziło Wiktora Schramma do ścisłych kontaktów ze sferami gospodarczymi. Był członkiem zarządu Wielkopolskiej Izby Rolniczej i kilku jej komisji, a także wielu organizacji i towarzystw naukowych. Przez wiele lat starał się o powołanie Polskiej Akademii Nauk Rolniczych, na wzór czechosłowackiej, której był członkiem korespondentem. Był członkiem kuratorium Fundacji Sułkowskich oraz zarządu Fundacji "Zakłady Kórnickie". Po II wojnie światowej stał na czele obu tych fundacji jako ich prezes do roku 1950, czyli do momentu, w którym istniały już tylko formalnie, by niebawem zostać zlikwidowane. Osobno wspomnieć należy o jego pracy jako przedstawiciela Polski w Międzynarodowej Komisji Ekspertów przy Mieszanym Trybunale Rozjemczym Polsko-Niemieckim, gdzie opracowywał ekspertyzy związane z odszkodowaniami dla byłych właścicieli zlikwidowanych majątków niemieckich w zaborze pruskim. Podobną rolę pełnił

Tomasz Schramm

Ryc. 3. W Zakładzie Ekonomii Rolnej UP. Od lewej: Woronowicz, Leszczyński, prof. Wiktor Schramm, Władysław Tilgner, Marcinkowski (1929)

przy rozliczeniach między Polską a Wolnym Miastem Gdańskiem. Ta jego działalność została wysoko oceniona. Działalność publiczna Wiktora Schramma była związana z jego zawodem i miała charakter fachowy. Nie był natomiast specjalnie aktywny politycznie. Jednak legionowa przeszłość określała jego poglądy, co znalazło wyraz w związku ze sprawą brzeską. Po aresztowaniu w nocy z 9 na 10 września 1930 r. osiemnastu przywódców opozycji, 52 profesorów Uniwersytetu Poznańskiego, w ślad za swoimi kolegami z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podpisało w grudniu tego roku oficjalny protest. W parę tygodni później opublikowana została odezwa potępiająca ów protest. Wśród jej 18 sygnatariuszy znalazł się Wiktor Schramm. Wspomnieć można ponadto o niepewnym przekazie, według którego po roku 1926, w czasie jednej ze zmian gabinetowych, zarysowała się ewentualność powierzenia Wiktorowi Schrammowi teki ministerialnej - zapewne jako ministrowi rolnictwa lub ministrowi reformy rolnej. Wydział Rolniczo- Leśny ulokowany został na terenie Sołacza. Podobnie jak wielu jego kolegów Dziadek stał się mieszkańcem tej dzielnicy. Zamieszkał na piętrze willi przy ulicy Mazowieckiej 26 - na parterze mieściła się jego katedra. W roku 1934 przeprowadził się do własnej willi przy ulicy Podlaskiej 8, którą wybudował m.in. dzięki honorariom za wykonywane ekspertyzy. Tam zamieszkał w obszernym, dwupoziomowym mieszkaniu, pełnym pięknych mebli, które

Ryc. 4. W Palmiarni w Poznaniu - patrząc od lewej: Natalia Schrammowa, jej kuzynka Emilia Kozyrska z domu Orłowska i jej siostrzenica Halina Taylorówna - bratanica prof. Edwarda Taylora (kwiecień 1931)szczególnie lubił. Do posiadanych przez rodzinę od pokoleń chętnie dokupywał dalsze antyki. Profesorowie sołaccy tworzyli w naturalny sposób pewną społeczność - więź stanowiło wspólne miejsce pracy oraz mająca swój odrębny charakter dzielnica. W tradycyjnej topografii funkcjonowały, jako punkty orientacyjne, wille bądź zakłady określane nazwiskiem tego czy innego profesora. Schrammowie należeli do tej społeczności w sposób ograniczony. Dziadek miał dobre kontakty ze swoimi kolegami, ale nie przenosiły się one na grunt prywatny ze względu na brak zamiłowania jego żony do życia towarzyskiego. Pewną więź utrzymywali Schrammowie z profesorostwem Terlikowskimi i Glixellimi. Dopiero u schyłku życia, po śmierci męża, Natalia Schrammowa (z domu Kurnatowska), w naturalny sposób zbliżyła się z innymi dawnymi profesorowymi, jak np. z Wandą Pietruszczyńską. Istniała natomiast ciepła, nie formalna więź między profesorem i jego rodziną a jego uczniami, takimi jak Felicjan Dembiński, Bohdan Przy łuski, Kazimierz Chmielewski czy jego następca na katedrze Marian Trojanowski, który zmarł nagle w trzy dni po śmierci swego mistrza w styczniu 1958 roku. Potrzebującym profesor niejednokrotnie udzielał dyskretnej pomocy materialnej. Wiktor Schramm utrzymywał stosunki towarzysko-zawodowe z wielkopolskimi ziemianami, niejednokrotnie goszcząc w ich majątkach. Zgodnie z jego poglądami na gospodarkę rolną znaczna część powstających w katedrze prac opar

Tomasz Schramm

ta była na materiałach pochodzących z wielkich gospodarstw ziemskich. Babcia nie towarzyszyła mu w tych wyjazdach, była natomiast aktywna na terenie Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego, do którego uczęszczała trójka synów: Ryszard (Uf. 1920), Jerzy (Uf. 1921) i Janusz (Uf. 1924).

Brała tam udział w pracy śniadalni dla uczniów, tam też nawiązywała kontakty towarzyskie z matkami kolegów synów. Wiktor Schramm był przewodniczącym komitetu rodzicielskiego klasy swojego pierworodnego syna. Zycie rodziny toczyło się głównie w domu i w ogrodzie. Oprócz tego była Olchowa - rodzinny mająteczek Dziadka, leżący nieopodal Leska. Była to stała i najwspanialsza wilegiatura, rokrocznie od końca czerwca do końca sierpnia; profesor jeździł tam ponadto w okresie świąt wielkanocnych, niekiedy także na Boże Narodzenie. Starał się doglądać w ten sposób, chociażby w niewielkim stopniu, majątku prowadzonego przez rządcę, odwiedzał też mieszkająca tam siostrę Romanę Kłodzińską, której czwórką synów opiekował się po trochu po śmierci ich ojca. Chłopcy uczyli się i studiowali w różnych miastach, m.in. w Poznaniu, znajdując oparcie w wuju. Zainteresowanie Wiktora Schramma rodzinnymi stronami wyrażało się rozległymi studiami wykraczającymi poza jego własną dyscyplinę badawczą - historycznymi, etnograficznymi, przyrodniczymi.

Ryc. 5. W ogrodzie willi przy ul. Mazowieckiej 26, gdzie mieści! się zakład i mieszkanie prof. Wiktora Schramma - patrząc od lewej: Janusz, Ryszard i Jerzy Schrammowie

Olchowa stała się też domem Schrammów na kilka lat, gdy zastała ich tam 1 września 1939 f. wojna. W roku 1944 bracia Ryszard i Jerzy przyłączyli się do partyzantki AK-owskiej (OP 23 "Południe"). Jesienią tego roku Schramowie zmuszeni zostali do opuszczenia dworu w ciągu 24 godzin. Wolno im był wziąć ze sobą jedynie tyle dobytku, ile pomieściła jedna furka. Reszta przepadła - m.in. bogaty księgozbiór, materiały naukowe Dziadka i jego ojca Juliana, profesora chemii organicznej na Uniwersytecie Jagiellońskim, twórczość malarska drugiej siostry Wiktora Heleny. Po wojnie Schrammowie wrócili do mieszkania na Podlaskiej, uszczuplonego, ale ocalałego dzięki opiece pozostałej na miejscu służącej Marii Cnotliwej.

Ryc. 6. Ekipa budująca dom prof. Wiktora Schramma przy ul. Podlaskiej 8.

W pierwszym rzędzie od lewej: inż. arch. Czesław Mendelski, Natalia, Wiktor, Jerzy i Ryszard Schrammowie oraz pies Bonzo.

Ryc. 7. Prof. Wiktor Schramm w swoim mieszkaniu przy ul. Podlaskiej 8 (1949)

Tomasz Schramm

J ak inni profesorowie, przystąpił Wiktor Schramm do odbudowywania zniszczonego zakładu. Ale jego powojenna kariera uniwersytecka nie była szczęśliwa. Wybrany prorektorem w roku akademickim 1946/47, został cichcem usunięty z tego stanowiska w roku następnym. W historii Uniwersytetu Poznańskiego na jedynym podówczas stanowisku prorektorskim zapisany jest wakat; w protokołach posiedzeń senatu Wiktor Schramm występuje jako prorektor po raz ostatni pod datą 20 listopada 1947 r. W dniu 6 grudnia 1949 r.

Wiktor Schramm został zatrzymany na ulicy przez organa bezpieczeństwa. W areszcie przebywał do 24 marca 1950 r. Według tradycji rodzinnej wydarzenie to wiązało się z aresztowaniami i przygotowywanym procesem władz likwidowanych wówczas państwowych nieruchomości ziemskich. Znajdowało się wśród nich wielu byłych ziemian, z którymi profesor Schramm utrzymywał kontakty od czasów przedwojennych. Po aresztowaniu konfiskacie uległo ponad dwadzieścia teczek z różnego rodzaju materiałami naukowymi. Przepadły one bezpowrotnie. Wkrótce po zwolnieniu Wiktor Schramm został przeniesiony na emeryturę, przy czym nie pozwolono mu na utrzymywanie kontaktów z jego dawną katedrą. Po przemianowaniu na katedrę ekonomiki socjalistycznych przedsiębiorstw rolnych kierownictwo jej objął, jako zastępca profesora, mgr inż. Leon Lewandowski, urzędnik administracji rolniczej, prowadzący uprzednio przez rok wykłady zlecone. Jego kilkuletnia działalność przyniosła wymierne szkody. Po paru latach przymusowej bezczynności, 1 sierpnia 1953 r. zezwolono na zatrudnienie profesora Schramma w Instytucie Przemysłu Włókien Łykowych. Podobną możliwość uzyskał przeniesiony przedwcześnie na emeryturę w roku 1947 Bronisław Niklewski. W grudniu 1956 roku docent Marian Trojanowski, od dwóch lat kierujący katedrą, wystąpił z wnioskiem o reaktywowanie Wiktora Schramma jako profesora Wyższej Szkoły Rolniczej, w którą wydział przekształcony został w roku 1951. Reaktywowany w roku 1957 Wiktor Schramm zmarł 16 stycznia 1958 roku.

Ryc. 8. Natalia i Wiktor Schrammowie na poznańskiej ulicy

....... OMZŻ&ddŁzte A Podpis własnoręczny Ważna na rok wysławiania Ważność legitymacji przedłuża się na rokm. pm.pm. p

19..... r

)9 .. i

19.. .. . .i

Uprawnia do przejazdów kolejami pań-lwowyinj wod ług ulg larylowych dla funkcjonariu3zów państwowych

Uniwersytet Poznański pieczęć podłużna wystawcy

Legitymacja Nr 'J(3 JL

- : - U I k................

Ryc. 9. Ostatnia legitymacja służbowa prof. Wiktora Schramma na Uniwersytecie Poznańskim

Ryc. 10. Prof. Wiktor Schramm we własnej todze (w której został pochowany) i z łańcuchem prorektorskim (1952; oryginał zdjęcia jest podpisany: "Prof, dr W. S., prorektor Uniw. Poznan, w latach 1946-1947". Zdjęcie zrobione w okresie "niełaski", a więc łańcuch to "inscenizacja", symbol).

jmic (imiona) .......s4%r&tt& <rf% Ack* J< ru 4, , stanowisko (tytuł BlujfcowyT"

\10pod] iJ RcMor - - Uniwersytetu Pci I

Tomasz Schramm

Jan Rutkowski znalazł się wśród pierwszych profesorów Wydziału Prawa i Nauk Ekonomiczno- Politycznych, na którym powierzono mu katedrę historii gospodarczej. Urodzony w roku 1886 w Warszawie 5 , opuścił ją w roku 1905, jako uczeń klasy maturalnej. U dział w strajku szkolnym sprawił, że maturę zdał w Nieżynie na Ukrainie. Następnie rozpoczął studia historyczne we Lwowie, które ukończył w roku 1909, uzyskując stopień doktorski. Po paroletnich podróżach naukowych do Włoch i Francji podjął w roku 1912 pracę w Krajowym Biurze Statystycznym przy Wydziale Krajowym we Lwowie. Pracował tam do wiosny 1918 roku, kiedy to przeniósł się do Warszawy w związku z organizowaniem tam Głównego Urzędu Statystycznego. W roku 1917 przeprowadził na Uniwersytecie Lwowskim habilitację. Gdy opuszczał GUS, by przejść na Uniwersytet Poznański, był zatem dojrzałym naukowcem o wysoko ocenianym dorobku.

Uważany jest, wraz z Franciszkiem Bujakiem, za twórcę historii gospodarczej w Polsce; zdaniem Jerzego Topolskiego nowatorstwem metodologicznym przerastał jednak swego starszego, lwowskiego kolegę. Wspólnie powołali czasopismo "Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych" (1931), będące odpowiednikiem powstałych dwa lata wcześniej francuskich "Annales d'Histoire Economique et Sociale". Zgromadził wokół siebie grono uczniów, z którymi wiązał wielkie nadzieje. Ziściły się one jedynie częściowo. Ludzie tacy jak Teodor Tyc, Marian Kniat, Tadeusz Ereciński i jeszcze kilku innych zdołali wnieść swój wkład do polskiej nauki historycznej, jednak przedwczesna śmierć, na ogół w czasie II wojny światowej, nie dała im ukończyć dzieła. Najzdolniejszy i najwięcej rokujący Tyc zmarł w roku 1927, mając zaledwie 31 lat. Wśród uczniów Rutkowskiego znaleźli się natomiast późniejsi profesorowie - Władysław Rusiński, Janusz Deresiewicz, po wojnie Czesław Łuczak. Również po wojnie na proseminarium i seminarium profesora Rutkowskiego uczęszczał Jerzy Topolski. Jan Rutkowski uczestniczył w pracach Uniwersytetu, pełniąc różne funkcje.

Był też aktywny na forum Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i w Polskiej Akademii Umiejętności, której członkiem korespondentem był od roku 1924, a członkiem czynnym od 1932. Zdecydowanie odrzucił natomiast ewentualność objęcia godności rektorskiej, gdy w roku 1936 miała ona przypaść profesorowi Wydziału Prawno- Ekonomicznego. Zdawał sobie sprawę z uszczerbku, jaki poniosłaby wówczas jego aktywność badawcza, zwłaszcza wobec dokuczającego mu stale nadciśnienia i związanej z tym bezsenności. Intensywna praca przy owych kłopotach zdrowotnych powodowała, że rozkład dnia musiał być bardzo uregulowany. Przedpołudnia poświęcone były na pracę naukową, po obiedzie następowała drzemka, w czasie której w domu musiał panować idealny spokój. Dydaktyce uniwersyteckiej starał się profesor poświęcać późne popołudnia. Wzgląd na niezakłócanie owego uporządkowanego trybu życia ważył tak wiele, że zrezygnował z nadarzającej się okazji zamiany mieszkania w obrębie tego samego domu przy ul. Kossaka 1 (obecnie Kossaka 2). Tak więc zamiast na pierwszym piętrze, mieszkał Rutkowski wciąż na trzecim, nad czym ze względów prestiżowych ubolewały po trochu jego córki Antonina (UL 1917) i Halina (UL 1921). Sam Dziadek nie tylko był zupełnie pozbawiony snobizmu, ale wręcz go tępił. Aby" utemperować" swoje dzieci, do genealogii rodzinnej, w której parę pokoleń wstecz występowali Włosi, wprowadził postać rzekomego przodka: kataryniarza z małpką, który miał przywędrować ze swojej ziemi do Polski. Wspomniane rygory życia rodzinnego nie oznaczały, że Dziadek był odludkiem czy człowiekiem zamkniętym. Obie córki go uwielbiały. Bawił się z nimi, gdy były małymi dziewczynkami, miał z nimi bardzo dobry kontakt, gdy chodziły do szkół średnich: starsza do "Zamojskiej", młodsza do "Księdza Piotrowskiego" . Jego małżeństwo było bardzo szczęśliwe, ale też w żonie znalazł ze wszechmiar wartościową towarzyszkę życia. Poznał ją na Uniwersytecie Lwowskim, gdzie studiowała historię i filozofię, uczęszczając m.in. na seminarium Kazimierza Twardowskiego. Piękna, inteligentna i posażna Eugenia Jabłońska była od niego starsza o dwa i pół roku; gdy się pobierali w roku 1911, miała już 28 lat, co według ówczesnych kryteriów było zaawansowanym staropanieństwem. Trudno to wytłumaczyć inaczej niż samodzielnością i ambicjami intelektualnymi Eugenii, którym widocznie nie mogło sprostać środowisko rodzinnego Drohobycza. Kontakty towarzyskie utrzymywali Rutkowscy przede wszystkim ze środowiskiem uniwersyteckim; główną ich postacią były comiesięczne "jours fixes". Spotykało się na nich ponad dwadzieścia osób, szczególnie profesorowie Wydziału Prawa wraz z żonami: Znamierowscy, Peretiatkowiczowie, Rosińscy, Taylorowie, Ohanowiczowie, Nadobnikowie, Sułkowscy, Silnicki, Jedlicki; z innych wydziałów: Sajdakowie, Horoszkiewiczowie, Piaseccy, Wierczyńscy, Ułaszyn, a także panie pracujące w Bibliotece Uniwersyteckiej i inni przedstawiciele inteligencji poznańskiej: Kudelkowie (dyrektor Gimnazjum im. Czajkowskiego), Szumscy (dyrektor Banku Ziemskiego). Podawano domowe ciasta i takież nalewki oraz kanapki. Wakacje spędzała rodzina w górach. Gdy dziewczynki były małe, matka jeździła z nimi do Rymanowa, potem regularnym celem wyjazdów stały się Tatry. Prócz tego Jan Rutkowski chętnie wyjeżdżał za granicę, zadość czyniąc pasji, któ

R H l . R t kowska w mieszkaniu rodziców ye il a lila li przy ul. Kossaka 1 m. 5 pod portretem swojego dziadka (1932)

Tomasz Schramm

ra zrodziła się w nim po studiach. Z czasem zdarzało się, że towarzyszyła mu któraś z córek. Podróże te znajdowały bogatą dokumentację w zdjęciach i zbiorach pocztówek. Materialnie powodziło się Janowi Rutkowskiemu dobrze.

Niemałą rolę odgrywał w tym "Motor" - jedna z pierwszych polskich fabryk farmaceutycznych, której współzałożycielem był jego ojciec, również Jan, aptekarz warszawski. Pomoc finansowa ojca, po jego zaś śmierci odziedziczenie sporego pakietu akcji dawały profesorowi niezależność materialną, pozwalały na podróże nie tylko turystyczne, ale i naukowe, umożliwiały też finansowanie własnych badań (np. statystycznych) . Profesor Rutkowski nie był aktywny politycznie, aczkolwiek kwestie te nie były mu obojętne - znalazł się np. wśród sygnatariuszy wspomnianego wyżej "protestu brzeskiego" poznańskich profesorów. Postawę swoją sam tłumaczył: Nie brałem nigdy czYnnego udziału w żYciu politycznym, jestem co najwyżej krytycznym, jak przYstało na historyka, obserwatorem tego, co się wokół mnie dzieje. Pracą nad sobą wyprałem ze siebie wszelkie ambicje Z tego zakresu, uważając, że lepiej będzie, jeśli wSzYstkie siły poświęcę pracy naukowej, gdyż w tej dziedzinie poprowadzę może do pewnych rezultatów, tymczasem w dziedzinie polityki wątpię, CzY nie musiałbym się prawdopodobnie ograniczYć do dość bezpłodnego kawiarnianego połitykierstwa 6 . W końcu sierpnia 1939 roku Rutkowscy, w przeczuciu bliskiej wojny, opuścili Poznań. Po kilkumiesięcznych perypetiach rodzina ustabilizowała się w Warszawie. Podobnie jak innych profesorów UP, w Poznaniu poszukiwało Jana Rutkowskiego gestapo, ale w Warszawie mógł żyć nie niepokojony jako jeden z dyrektorów "Motoru". Firma funkcjonowała bowiem nadal, ale była w większYm stopniu nastawiona na pomoc ludziom, niż na zYsk. Wielu młodych ludzi pracowało wtedy półfikcyjnie w Motorze, bo to chroniło ich przed wywiezieniem. WSzYscy dostawali też na obiad talerz dość p oiywn ej zupy, która dla wielu była podstawą dziennego poiywienia 7 . Z produkcji "Motoru" korzystała Armia Krajowa, obie zaś córki profesora

Ryc. 12. Halina Schrammowa (z gołą głową) i jej szkolna przyjaciółka, malarka Halina Bajońska na placu Wolności (1947?)

Ryc. 13. Halina Schrammowa i prof. Jan Rutkowski przed domem przy ul. Orzeszkowej 4 (czelWiec 1948)

brały udział w konspiracji, studiując zarazem na tajnych kompletach. Sam Dziadek mimo trudnych warunków kontynuował pracę naukową, brał także aktywny udział w działalności konspiracyjnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich. W jego mieszkaniu odbyły się habilitacje Mariana Kniata i Zdzisława Kaczmarczyka. Warto wspomnieć, że nie bez powodzenia usiłowano podtrzymywać tradycję "jours fIXes", które stawały się okazją do nader ciekawych spotkań i dyskusji. Powstanie warszawskie oznaczało ewakuację przez Pruszków do Zakopanego oraz - jak się później okazało - zniszczenie większości ukrytych rękopisów i materiałów naukowych Dziadka. W maju 1945 roku Jan Rutkowski wrócił do Poznania. Przedwojenne mieszkanie zastał już zajęte, ale wkrótce uzyskał inne, przy ul. Orzeszkowej 4. Część mebli i księgozbioru zachowała się dzięki staraniom przedwojennej gosposi Marii Dołkowskiej. Resztę zdołała ona w czasie wojny przesłać do Warszawy, gdzie przepadły w powstaniu. Lata po roku 1945 odznaczały się wytężoną pracą organizacyjną, dydaktyczną i naukową. Ta ostatnia polegała częściowo na rekonstruowaniu zniszczonego dorobku, ale obok tego powstawały rzeczy nowe, np. dzieje gospodarcze Generalnej Guberni. Jak poprzednio, interesował się bardzo Jan Rutkowski położeniem swoich studentów, nierzadko dyskretnie okazując im pomoc. Mimo wielkiego zaangażowania stopniowo dochodził u profesora do głosu niepokój wobec postępującej ideologizacji nauki i rosnącego nacisku cenzury. Nie zdążył jednak zostać poddany prawdziwej konfrontacji. 21 maja 1949 r. powalił go śmiertelny wylew. Wyrazem szacunku władz państwowych był przyjazd na pogrzeb ministra oświaty Stanisława Skrzeszewskiego, który udekorował trumnę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a także

Tomasz Schramm

Ryc. 14. Pogrzeb prof Jana Rutkowskiego - rektor prof. Kazimierz Ajdukiewicz wręcza wdowie insygnIa przyznanego pośmiertnie Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (25 maja 1949 r.)osobiście przez Bieruta wydana dyspozycja chroniąca mieszkanie wdowy przed dokwaterowaniem lokatorów.

* * *

Tradycję profesorską Wiktora Schramma i Jana Rutkowskiego kontynuowały następne pokolenia. Mój Ojciec Ryszard Wiktor Schramm po ukończeniu studiów chemicznych, później także biologicznych, pracował na Uniwersytecie Poznańskim. Kariera jego nie rozwijała się zbyt szybko, na co składało się kilka czynników. Jednym z nich były trudności, przed jakimi stawał jako przedstawiciel dyscypliny "stykowej", która dopiero zdobywała pierwsze przyczółki na niektórych polskich uniwersytetach, a w Poznaniu natrafiała na silny opór starszych kolegów z Wydziału Biologii i N auk o Ziemi, przedstawicieli biologii tradycyjnej. Od zera czy - jak to określa - od "wartości ujemnych" (ze względu na owe opory), nie mając też żadnego mistrza naukowego - aczkolwiek stymulująco działał na niego kolega, kierownik katedry fizjologii roślin, młody profesor Jerzy Czosnowski - budował na Uniwersytecie biochemię jako kierunek badań i studiów. Bywało, że przeszkadzały mu opinie polityczne. Został wprawdzie zaakceptowany jako dziekan w roku 1965, ale "nie sprawdził się" w tej roli, gdy przyszedł marzec 1968 roku. W rezultacie zlikwidowano mu zaawansowane postępowanie profesorskie. Gdy podjął je po raz wtóry, na finiszu uległo opóźnieniu o rok. Powodem było ujawnienie w jakimś reportażu prasowym, że w zorganizowanej przez niego wyprawie znalazło się... dwóch księży. Istniał bowiem jeszcze jeden czynnik, który spowalniał drogę naukową Ojca. Był mianowicie taternikiem i w latach 50. osiągnął silną pozycję w polskiej czołówce wspinaczy. Potem przyszły wyjazdy alpinistyczne poza Polskę. W ten sposób poznał w roku 1958 Spitsbergen, który stał się jego wielką miłością. W sumie był na tej polarnej wyspie siedmiokrotnie, w tym pięć razy jako kie

równik zorganizowanych przez siebie wypraw. Z czasem stał się bardziej polarnikiem niż alpinistą - za największe jego osiągnięcie uważane jest pierwsze światowe opłynięcie Spitsbergenu małymi, bezpokładowymi łódkami z silnikami przyczepnymi. Nadspodziewanie trudne tego lata warunki lodowe sprawiły, że nie udało się dokonać tego w całości, takjak to było zaplanowane, w roku 1980. Nie było też możliwe dokończenie rejsu w roku 1982, ale powiodło się to w roku następnym, przynosząc jeszcze polski rekord szerokości północnej osią.. 8 gnlęte] na morzu. Wyjazdy alpinistyczne niosły Ojca w góry Afryki oraz Azji Środkowej. I tu zdziałał niemało. Szczególne znaczenie miała wyprawa z roku 1975 - pierwsza w dziewiczy rejon Darwazu afgańskiego. Późniejszy bieg wypadków sprawił, że do dziś pozostała ona jedyną na tym liczącym około 1000 km 2 obszarze górskim. To osiągnięcie przyniosło szczególny wyraz uznania - z własnej inicjatywy zwrócił się do R. W. Schramma ekskluzywny Explorers Club, proponując mu członkostwo. Przed nim tego zaszczytu dostąpiło tylko dwóch Polaków. Moja Matka Halina Schrammowa, uzyskawszy dyplom lekarski i specjalizację z psychiatrii, pracowała na Wydziale Lekarskim UP, później na Akademii Medycznej, dochodząc do habilitacji i stanowiska docenta. Poniosła wielkie zasługi przy budowie nowej kliniki psychiatrycznej przy ul. Szpitalnej. Wskutek negatywnych opinii partyjnych dwukrotnie przyszło jej się rozstać z Akademią: w latach 1952-57 i w roku 1970, kiedy to przeszła do pracy w lecznictwie. Zmarła w roku 1991.

Ryc. 15. Sodalicja mariańska klasy maturalnej VIII "k" (klasycznej) Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego. Po lewej ręce prefekta ks. Banaszaka - Ryszard Schramm (1937)

Tomasz Schramm

Ryc. 16. Prof Ryszard W. Schrammjako promotor wręcza dyplom doktora h.c. prof. Wacławowi Kretowiczowi z Moskwy. W głębi rektor, prof. Jerzy Fedorowski (6 kwietnia 1993 r.)

Ryszarda i Halinę zetknęła wspólna pasja do turystyki, zwłaszcza zaś do gór.

Jako jedni z pierwszych wkraczali na puste po wojnie szlaki turystyczne na Mazurach i w Bieszczadach. Najczęściej jednak jeździli w Tatry. Turystyka i taternictwo określiły też przede wszystkim ich krąg towarzyski. W przeciwieństwie natomiast do poprzedniego pokolenia nie objął on praktycznie świata akademickiego. Można natomiast wspomnieć, że w pewnym momencie Halina Schrammowa podjęła inicjatywę wskrzeszenia instytucji "jours fIXes", które gromadziły przyjaciół domu niezależnie od określonych okazji czy nieformalnych wizyt. W ślady rodziców szły mocno związane z nimi dzieci Tomasz (ur. 1949) i Joanna (ur. 1952). Od maleńkości braliśmy udział w rowerowych wyjazdach za miasto i wakacjach górskich. Później przyszedł kontakt z taternictwem, traktowanym wszelako rekreacyjnie, a nie wyczynowo. Niemniej jednak od roku 1973 zacząłem towarzyszyć ojcu w wyprawach. Przeplatały się one teraz z turystyką samochodową, opatrywaną rodzinnym hasłem "czwórka rusza w świat". Doświadczenie turystyczne pozwalało bogato wykorzystywać skromne, lecz jakże cenne możliwości podróżowania po Europie, które wówczas się otworzyły. "Czwórka" nie tylko "ruszała w świat" - stanowiła też samowystarczalny stolik brydżowy. Kontynuując tradycję rodzinną, moja Siostra i ja ukończyliśmy "Marcinka", Joanna znalazła się w pierwszym roczniku dziewczyn, które ku zgrozie konserwatystów zasiadły w ławkach tej szkoły. Sam podtrzymuję tradycję także w tym, że jestem obecnie profesorem Uniwersytetu i pracuję w Instytucie Historii UAM. Również na Akademii Rolniczej utrzymana została tradycja nazwiska. Stało się tak za sprawą drugiej synowej Wiktora Schramma Zdzisławy, żony Jerzego. Ukończywszy studia weterynaryjne, związała się z katedrą anatomii zwierząt, dochodząc w niej do stanowiska profesorskiego. Wyspecjalizowawszy się w archeozoologii, przez wiele lat współpracowała z poznańskimi archeologami.

PRZYPISY:

1 Na ten temat sporo w: J. Broda, Historia studiów rolniczych i leśnych w Poznaniu 1919-1969, (w:) Dzieje akademickich studiów rolniczych i leśnych w Wielkopolsce 1919-1969, Poznań 1970.

2 Wobec wspomnianych wyżej trudności związanych z powstawaniem Wydziału Rolniczo- Leśnego w listopadzie 1919 roku odbyło się specjalne posiedzenie Rady Wydziału z udziałem rektora, na którym Wiktor Schramm w obszernym referacie przedstawił rację bytu tego wydziału, stanowisko novum w organizacji uniwersytetów w Polsce; J. Broda, op. cit., s. 44-45. 3 BibliografIa ważniejszych prac jest załączona do artykułu B. Okoniewskiej, Poznańskie środowisko nauk rolniczych i rola w nim Wiktora Schramma (lata 1919-1939), "Kronika Wielkopolski" 1983, nr 1, s. 105-135. 4 K. Stecki, Na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego, (w:) Poznańskie wspominki 1919-1939, Poznań 1973, s. 320. 5 Osoba Jana Rutkowskiego doczekała się odrębnej biografIi naukowej, bogatej również w informacje z życia prywatnego: J. Topolski, O nowy model historii. Jan Rutkowski (1886-1949), Warszawa 1986.

6 1. Topolski, op. cit., s. 112-113.

7 Ibidem, s. 138.

8 Historię tej podwójnej wyprawy wraz z wieloma informacjami o przyrodzie i przeszłości Spitsbergenu zawiera książka R. W. Schramma, Dwa długie dni, która niebawem winna się pojawić w księgarniach.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry