RODZINA DOBRZYCKICH

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia

Czas czytania: ok. 21 min.

ANNA DOBRZYCKA

Pamięci Rodziców poświęcam

S tanisław Dobrzycki przybył do Poznania w roku 1919 na zaproszenie Heliodora Święcickiego. Przyjechał wraz z rodziną ze Szwajcarii, z Fryburga, gdzie od roku 1901 kierował Katedrą Języków i Literatur Słowiańskich. Przyjął propozycję pracy na nowo tworzonym wówczas uniwersytecie, tzw. Wszechnicy Piastowskiej. Uczynił to tym chętniej, że dawno już myślał o powrocie do kraju na stałe, z uwagi na dorastające dzieci, choć w swych latach fryburskich nie tracił nigdy kontaktów z Ojczyzną, a dzieci co roku przywoził do Polski na wakacje.

Urodził się 30 marca 1875 r. w Krzęcinie koło S kawiny jako syn Marcina, tamtejszego organisty. Miał pięć sióstr, które później wybrały fach nauczycielskil. Po ukończeniu wiejskiej szkoły w Krzęcinie Stanisław wyjechał do Krakowa, aby uczyć się w Gimnazjum św. Anny (późniejszej szkole im. Nowodworskiego). Uzyskał dość mizerne stypendium ijużjako lO-letnie dziecko musiał sam o sobie myśleć. O warunkach, w jakich się uczył, świadczy list dwunastoletniego wówczas chłopca do ukochanej siostry Anny, z 28 kwietnia 1887 r. : "...Kochana Hanciu. Donoszę Ci, że w klasie poszło mi bardzo dobrze, byłem pierwszym celującym j...j Mam teraz lekcją i biorę 22 złr miesięcznie, to kupiłem sobie kapelusz - czapkę, surdut i spodnie, ale na lato ubrania nie mam. Oprócz tego uczę innego chłopca z naszej klasy, a za to mieszkam i dają mi wikt prócz chleba na śniadanie. Na 8 maja wybieram się do domu. Adres do mnie. Klasa IIA Gimn. Św. Anny. Kraków. Całuję Cię serdecznie. Tuus te plurimum amans frater. Stanislaus. Gdy ja zostanę księdzem, to Ty amata soror, będziesz u mnie za... Gospodynią"2.

Myśl o stanie duchownym zrodziła się zapewne już w domu, gdy jako kilkuletni chłopak wychowywał się w cieniu parafialnego kościółka. Ale losy Stanisława Dobrzyckiego potoczyły się inaczej. Studia akademickie odbył na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i Uniwersytecie Karola w Pradze. Po ich ukończeniu uzyskał doktorat i pracował jako nauczyciel gimnazjalny m.in. w Bochni. Nie

oczekiwanie, w wieku 26 lat zaproponowano Dobrzyckiemu objęcie Katedry Literatur Słowiańskich na katolickim Universite de Fribourg w Szwajcarii. Szybko dał się tam poznać jako wybitny uczony i wychowawca wielu talentów humanistycznych. Interesował się wówczas głównie zagadnieniami językoznawczymi i badaniami folklorystycznymi, organizował ubogą dotychczas bibliotekę katedry (objętej po Józefie Kallenbachu). Położył wielkie zasługi dla szerzenia kultu Mickiewicza i znajomości literatury polskiej w Szwajcarii. Wykłady, które prowadził najpierw w języku francuskim, a niedługo potem po polsku, poświęcone były głównie literaturze polskiej i literaturom słowiańskim oraz zagadnieniom językoznawczym. Fryburg (Fribourg) był wówczas ważnym ośrodkiem życia Ryc. 1. Stanisław Dobrzycki (1875-1931) kulturalnego, a katolicki uniwersytet szczycił się dawnymi tradycjami (filozofia i teologia, języki i literatury słowiańskie)3. Ciągnęło doń wielu Szwajcarów i obcokrajowców, wśród nich liczna Polonia szwajcarska. Ojciec był świetnym mówcą, podczas jego wykładów sale były wypełnione. Dochodziło niekiedy do ostrych konfliktów między studentami fryburskiego uniwersytetu a... lokajami, którzy zawczasu zajmowali miejsca w sali dla "osób z towarzystwa" (!)4. Jako badacz literatury Dobrzycki w tych latach w znacznej mierze skupiał się nad zagadnieniami związanymi z twórczością Jana Kochanowskiego. Rozprawa o Psałterzu z roku 1910 (!) jest do dziś jedyną monografią tego arcydzieła polskiej poezji 5 . Praca o polskich kolędach natomiast uważana jest za dzieło kanoniczne w literaturze przedmiotu 6 . Na uniwersytecie fryburskim poznał Dobrzycki swą przyszłą żonę, Marcjannę Świerczewską, która studiowała tam polonistykę. Ślub odbył się w Warszawie w roku 1904. We Fryburgu też urodziła się czwórka ich dzieci: Stanisław junior (1905), Maria Helena (1906), Irena (1909) i Jan (1917).

Obok licznych zajęć uniwersyteckich w Katedrze Literatur Słowiańskich i poważnych prac naukowych, poświęconych głównie literaturze polskiej doby Odrodzenia, ale również studiom nad polskim romantyzmem 7 , pełnił Dobrzycki

Anna Dobrzycka

Ryc. 2. Marcjanna ze Świerczewskich Dobrzycka (1882-1961)niejako funkcję ambasadora spraw polskich za granicą. W roku 1915 powstał w Szwajcarii Komitet Polskiego Archiwum Wojennego, który działał w czasie I wojny światowej na Zachodzie, a jego ekspozytura szwajcarska została zlokalizowana we Fryburgu. St. Dobrzycki objął po Kallenbachu przewodnictwo Komitetu. Obok cennych materiałów wojennych zebranych przez Komitet, zapoczątkował on wojenną akcję odczytową w salach uniwersytetu fryburskiego. Wśród prelegentów - obok inicjatora - znajdowali się tacy uczeni, jak Bronisław Piłsudski (brat Józefa), Ludwik Bronarski czy Tadeusz Estreicher 8 . Siedziba Komitetu mieściła się w prywatnym mieszkaniu mych rodziców 9 . W tym samym roku zawiązał się w Lozannie Komitet Wydawnictwa Encyklopedycznego, które miało służyć zaznajomieniu Europy Zachodniej i świata ze sprawami polskimi. Początkowo planowano wydanie jednego tomu, jednak z czasem publikacja rozrosła się i objęła sześć tomów. Komitetowi przewodniczył Jan Żółtowski, a sponsorem był Wydział Narodowy Polski w Ameryce (The Polish National Committee of America), dzięki wybitnemu zaangażowaniu się w tę sprawę Ignacego J. Paderewskiego. Pierwsza wersja wyszła w jęz. francuskim, a przekład angielski ukazał się później w Genewie. Wśród autorów znajdowali się m.in. Bronisław Piłsudski, Marian Szyjkowski, Władysław Konopczyński, Tadeusz Estreicher i Henryk Sienkiewicz. Udział tekstów Stanisława Dobrzyckiego był znaczny: Język Polski i Historia Literatury Polskiej objęły łącznie 376 10 stron .

Po powrocie do Polski w roku 1919 Stanisław Dobrzycki wiąże się na resztę swego życia z Uniwersytetem w Poznaniu. Najpierw jako profesor nadzwyczaj

Ryc. 3. Fragment listu rektora Stanisława Dobrzyckiego do Ignacego J. Paderewskiego dotyczący programu uroczystości wręczenia mu doktoratu honoris causa przez U niwersytet Poznański, 1924 r.

Poznań, dnia j%- *_ . jffy

LZ* Ar& * [kvyy/O *ty*iIdta/ta. U( £&Hy

ZyA<../£_/ /A_uy .2-/P.

//Q

Aa/\ 'ufru

/<X*i vzeASfOt*Pvo

/?"/c.ercAAteiWiAY&it <it

/Lebete

&4cJif&c-&-tć<£

/ '

7"ry

4j*<esi&&isHtćf £r c cse

Za. j*Uf&jfG fa?

/a-z«

-zta

*&*£&& jYAoJk>.Ą

zĄrny filologii słowiańskiej, a wkrótce już na stałe jako profesor zwyczajny historii literatury polskiej. W drugim roku istnienia U niwersytetu był dziekanem Wydziału Filozoficznego (1920/21), a kilka zaledwie lat później jednogłośnie obrano go rektorem (1924/25)11. W związku z pełnieniem funkcji rektora przypadło mu w udziale wiele zadań reprezentacyjnych, zajmujących sporo czasu. Stał się po przyjeździe do Poznania jedną z ważniejszych postaci w polskim życiu naukowym. W czasie sprowadzenia prochów Henryka Sienkiewicza do Polski brał udział w reprezentacji Poznania - jako rektor w gronie przedstawicieli wszystkich uniwersytetów polskich. (Podczas pierwszego pogrzebu Sienkiewicza w Vevey w Szwajcarii w 1916 roku, wygłosił tam płomienne przemówienie, które wywarło ogromne wrażenie).

Anna Dobrzycka

Ważnym wydarzeniem w życiu Uniwersytetu Poznańskiego było nadanie godności doktora honoris causa wybitnie zasłużonemu dla spraw polskich na Zachodzie Ignacemu J. Paderewskiemu. Na posiedzeniu w dniu 6 października 1924 r. Wydział Filozoficzny jednogłośnie uchwalił nadanie tej godności Paderewskiemu, a w dwa dni później uchwałę zatwierdził Senat. Zachowała się częściowo korespondencja rektora z Paderewskim 12 . Po wstępnym telegramie, wysłanym do Morges w Szwajcarii, gdzie wówczas mieszkał Paderewski, 14 października 1924 r. rektor wysyła obszerny list z propozycją programu przyjęcia i 4-dniowego pobytu w Poznaniu państwa Paderewskich. Pierwszego dnia odbył się okolicznościowy obiad u prezydenta miasta, uroczyste posiedzenie Rady Miejskiej i raut w Ratuszu. W niedzielę, 23 listopada, miał miejsce na Uniwersytecie uroczysty akt promocji, w obecności Senatu, grona profesorskiego, studentów i przy olbrzymim udziale społeczeństwa poznańskiego. Byli też obecni przedstawiciele władz państwowych i samorządowych oraz duchowieństwa. Wyrazy hołdu i gratulacje napływały w tym dniu z całego świata, z uniwersytetów europejskich i amerykańskich. Po śniadaniu w Bazarze, tego samego dnia, odbyła się na cześć Paderewskiego defilada związków i stowarzyszeń poznańskich. Całe miasto było poruszone obecnością dostojnego gościa i wszyscy chcieli się z Nim spotkać. Paderewski pozostał więc w Poznaniu jeszcze dwa dni po promocji. Następnego dnia odbyło się spotkanie mistrza z młodzieżą Gimnazjum im. I. J. Paderewskiego, uroczyste śniadanie w Ratuszu, akademia Komitetu Inteligencji i koncert w Teatrze Wielkim; dzień ostatni wypełniły: hołd Towarzystwa Powstańców Wielkopolskich (którzy wręczYli gościowi dyplom Członka Honorowego), uczczenie Małżonki, pani Paderewskiej przez stowarzyszenia kobiece i - na zakończenie pobytu w Poznaniu - spektakl w Operze... "Staraliśmy się program ułożyć tak" - pisał Dobrzycki - "aby Państwo czuli się swobodni i nieskrępowani przez nieustanne przyjęcia, a żeby równocześnie ogół, który szczerze i gorąco pragnie uczcić drogich gości, miał sposobność wyrażenia swych uczuć... społeczeństwo wielkopolskie cieszy się, że może oddać hołd cnocie obywatelskiej(...)"13. W tym samym roku akademickim Uniwersytet Poznański nadał tytuł doktora honoris causa zasłużonemu pułkownikowi amerykańskiemu Edwardowi M. House, najbliższemu współpracownikowi prezydenta Wilsona, który przyczynił się w znacznym stopniu do postawienia na arenie międzynarodowej sprawy niepodległości Polski, czym zdobył sobie prawo do głębokiej wdzięczności społeczeństwa polskiego. Wręczenie dyplomu odbyło się w Ambasadzie Polskiej w Paryżu, w obecności ambasadora Chłapowskiego i Ignacego Paderewskiego, a doktorant h.c. dał wyraz swej niezmiennej sympatii dla Polski 14 . Objąwszy Katedrę Polonistyki w Poznaniu, Stanisław Dobrzycki bardzo szybko zyskał sobie ogromną popularność wśród młodzieży akademickiej. "Znakomity ten uczony był prawdziwym przyjacielem młodzieży", wspomina jeden z jego uczniów Tadeusz Kraszewski 15 , "brał chętnie udział w studenckich imprezach, był przemiłym kompanem na różnych tanecznych i towarzyskich wieczorkach. W wyglądzie miał coś z Marchołta... wąsy trochę nastroszone, w czarnych ruchliwych oczach czaiły się czasem złośliwe diabliki, a czasem rozbrajające dzie

Ryc. 4. Stanislaw Dobrzycki (siedzi) ze studentami Koła Polonistów UP na wycieczce w podkrakowskiej wsi, ok. 1926 r.

cinne onieśmielenie. Pamiętam taki wieczorek w ognisku studentek, zorganizowany przez nasze koleżanki - choinka z kolędami. Wyśpiewaliśmy wszystkie ogólnie znane kolędy, a później zaczęło się wyciąganie mniej znanych, regionalnych... Zakasował wszystkich profesor. Sypał kolędami jak z rękawa. "A to znacie?... A to?..." I intonował miłym tenorkiem nową kolędę (000) Wspominaliśmy - uczestnicy tego wieczoru - na jubileuszowym zebraniu w 40-lecie Koła Polonistów miły nastrój, jaki wtedy panował, mimo że się nawet nie tańczyło i nie piło nic poza herbatą. Wspominaliśmy też wycieczki Koła z udziałem prof. Dobrzyckiego. Dobrze się zapisały w pamięci..." Wycieczki z Kołem Polonistów niekiedy sięgały też i poza Wielkopolskę. Zachowało się jedno zdjęcie z takiej wyprawy Koła, aż na tereny podkrakowskich wsi, gdzie miejscowa ludność życzliwie i gościnnie podejmowała poznańskich studentów.

Młodzież akademicka okazywała wielokrotnie przywiązanie do swego rektora, szczególnie w dniu jego imienin. 8 maja 1925 r. odbyła się wręcz imponująca manifestacja. Przed domem, przy ul. Matejki 53, gdzie mieszkaliśmy, już od wczesnego rana rozlegały się śpiewy przy akompaniamencie studenckich orkiestr, wiwaty, okrzyki wywołujące Profesora. Nieprzebrany tłum młodych ludzi, głowa przy głowie, zalegał całą ulicę Matejki, od Berwińskiego aż po krańce parku Wilsona, a także oblegał sam park vis-a-vis balkonu Profesora. Wiwatom

Anna Dobrzycka

Ryc. 5. Dyplom Orderu Legii Honorowej, przyznanej Stanisławowi Dobrzyckiemu 5 listopada 1925 r.

nie było końca. Była to młodzież nie tylko z wydziałów humanistycznych, ale także i z innych specjalności. Jako czteroletnie dziecko byłam świadkiem tego wydarzenia, którego nigdy nie zapomnę; studenci wywołali Ojca z domu i ponieśli go na ramionach. O stosunku rektora do młodzieży akademickiej przypomina też zabawne wydarzenie w jednej z poznańskich restauracji. Grupa studentów miała drobny zatarg z właścicielem lokalu. Aby dać mu "nauczkę" za grubiańskie potraktowanie, studenci zajęli wszystkie stoliki, zamówili... wodę i okupowali wszystkie miejsca przez cały dzień. Właściciel restauracji poleciał do rektora na skargę i zanosiło się na poważną awanturę... Ale rektor przyszedł osobiście i załagodził "stan oblę. ." zenla . Polonistyka poznańska w dwudziestoleciu międzywojennym była wysoko notowana w polskim szkolnictwie wyższym 16 . Obok Stanisława Dobrzyckiego drugą katedrę Literatury Polskiej miał Tadeusz Grabowski, a także prof. Roman Pollak. Ojciec zyskał sobie nie tylko przyjaźń studentów, ale również szacunek i ogromne poważanie u współpracowników. Uczniowie i przyjaciele wydali w Poznaniu w roku 1928 "Księgę Pamiątkową ku uczczeniu trzydziestoletniej pracy naukowej i nauczycielskiej Stanisława Dobrzyckiego". Z wyróżnień zagranicznych warto wspomnieć francuski Order Legii Honorowej, nadany mu 5 listopada 1925 r.

W dorobku naukowym Stanisława Dobrzyckiego lat poznańskich szczególne miejsce zajmuje dzieło jego życia - "Historia Literatury Polskiej" - które zostało wydane w Poznaniu w roku 1927 nakładem autora. Tom ten obejmuje literaturę Polski niepodległej , aż do rozbiorów. Pierwotnie autor zamierzał wydać tom II, dzieje literatury porozbiorowej, jednak w druku ukazał się tylko j eden rozdział, całości napisać już nie zdążył. Praca ta odznaczała się nowatorskim ujęciem syntezy historyczno-literackiej; nowością były również zasady podziału historii literatury na okresy, a także uwzględnienie w jej rozwoju szerokiego tła, czynników społecznych, kulturowych czy psychologicznych 17. Mimo wyniszczającej organizm choroby Stanisław Dobrzycki nie rezygnował z pracy naukowej, a także równolegle z działań naukowo popularyzatorskich. Nadal ważne miejsce zajmuje w tych latach literatura staropolska z Janem Kochanowskim na czele, dalsze studia nad kolędami polskimi i czeskimi, artykuły w różnych czasopismach poznańskich, sięgające do czasów późniejszych, do XIX wieku i dotyczące głównie Adama Mickiewicza. Z Mickiewiczem wiąże się też mała "perełka", która pojawiła się jako odczyt wygłoszony na zebraniu inauguracyjnym Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza, Oddziału Poznańskiego, którego mój Ojciec był pierwszym prezesem. Był to "Rodowód Telimeny". Bibliofilsko wydana książeczka ukazała się drukiem w 1934 roku, już po śmierci autora; nazwana została przez Kazimierza Wykę atrakcyjną "humoreską filologiczną". J. Kolbuszewski pisze, że "Rodowód Telimeny" jest taką właśnie humoreską, pierwszą w dziejach nauki o literaturze, obliczoną na szeroki krąg odbiorców, ale nie rezygnującą z rzeczowości ustaleń. Studium nietypowe dla warsztatu badawczego Dobrzyckiego... "naukowa rzeczowość została tu ubrana w formę zabawy z tekstem, z literackim bohaterem i z czytelnikiem... jest to studium dowodzące zintegrowania funkcji badawczej i popularyzatorskiej w działalności uczonego (...) dla znawców i dla laików. Autor podejmuje zagadnienie iluzji prawdy, jaką odznacza się literacka fIkcja w »Panu Tadeuszu«"18.

Ojciec mój był indywidualnością o niezwykle szerokich horyzontach i wszechstronnych zainteresowaniach. Przypominał "ludzi renesansu". Interesował się sztuką, plastyką, architekturą, etnografią, teatrem i muzyką. Sam lubił grać na fortepianie. Miał cenny księgozbiór (przeszło 4 tys. tomów, w tym białe kruki), zbierał antyki, meble, porcelanę, obrazy. Swoje dzieci prowadził na długie spacery, ucząc przy okazji historii, oswajał z zabytkami, wpajał miłość do przyrody. Parał się fotografią od wczesnych lat. W domu były pełne szuflady przepięknych zdjęć. Wszystko zabrała wojna. Jego małżeństwo z Marcjanną Swierczewską było wzorem harmonijnego związku, wzajemnej współpracy i idealnego zrozumienia. Jako Mąż i Ojciec odznaczał się ogromną dobrocią, zawsze obecną w dużych, ciemnych oczach, i pogodnym usposobieniem. Nigdy nie podnosił głosu, nie krzyczał na dzieci, których przybywało. W trudniejszych latach poznańskich Mamusia zorganizowała

Anna Dobrzycka

Ryc. 6. Stanisław Gunior), Maria i Irena Dobrzyccy w dzieciństwie

małą pracownię koronczarską, kształcąc i zatrudniając młode dziewczęta. W Poznaniu przyszło na świat jeszcze dwoje dzieci. Ja urodziłam się w przededniu bolszewickiej nawały, a naj młodszy brat Jerzy po siedmiu latach. Stanisław Dobrzycki zmarł 15 lipca 1931 r. Choroba nowotworowa zniszczyła go, gdy był w pełni sił twórczych, w 56. roku życia. Miałam 11 lat, kiedy umarł, ale Ojca pamiętam dobrze od najwcześniejszego dzieciństwa.

Najstarszy mój brat, Stanisław junior, urodzony w 1905 r., ukończył w Poznaniu klasyczne Gimnazjum im. K. Marcinkowskiego. Studiował matematykę na Uniwersytecie Poznańskim, w latach 1927-39 był nauczycielem matematyki i fizyki w Gimnazjum im. św. Jana Kantego i Collegium Marianum oraz nauczycielem akademickim na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1936-39. Ożeniony z pianistką, Jadwigą z Borusiewiczów, został wysiedlony na początku wojny

i znalazł się na Kielecczyźnie. W latach 1945-49 był dyrektorem Biskupiego Gimnazjum i Liceum Św. Stanisława Kostki w Kielcach. Tam represjonowany i zmuszony do opuszczenia Kielc, przeniósł się w 1949 roku do Lublina, gdzie na Uniwersytecie M. Curie-Skłodowskiej prowadził dla studentów matematyki, fizyki i chemii zajęcia z analizy matematycznej, algebry wyższej, a przede wszystkim z historii matematyki, która była od czasu ukończenia studiów główną dziedziną jego zainteresowań. Był autorem wielu prac (przeszło 60) z zakresu matematyki i historii nauki. Od roku 1954 prowadził też zajęcia dydaktyczne na Politechnice Lubelskiej (d. Wyższej Szkole Inżynierskiej) 19. Był jednym z organizatorów lubelskiego ośrodka matematycznego i laureatem zaszczytnej Nagrody im. Samuela Dicksteina (1985), nadanej mu przez Polskie Towarzystwo Matematyczne. Doktorat uzyskał w roku 1970 na podstawie pracy "Wydział Matematyczno- Fizyczny Szkoły Głównej Warszawskiej". Był autorem wielu przekładów prac naukowych, wydawnictw matematycznych, znał doskonale języki obce: łacinę, grekę, francuski, niemiecki, angielski, rosyjski, włoski. Jego uczniowie pamiętają go jako "wspaniałego wykładowcę": "Jego wykłady, charakteryzujące się wielką kulturą słowa, dowcipem i głęboką wiedzą matematyczną, zawsze przyciągały szerokie rzesze słuchaczy... ,,20. Zmarł w Lublinie 14 grudnia 1989 r., pochowany został w Kazimierzu Dolnym n. Wisłą. Miał dwóch synów, Andrzeja (uf. 1946) i Wojciecha, inżyniera elektryka (Uf. 1949). Mimo trudnego życia zachował do końca pogodę ducha.

Drugim z kolei dzieckiem Stanisława i Marcjanny była Maria Helena. Urodzona we Fryburgu, dzieciństwo spędziła w Szwajcarii. Uczęszczała najpierw do Institut Normal, potem do Lycee de Jeunes Filles we Fryburgu. Po przyjeździe do Poznania kończyła szkołę średnią w Państwowym Żeńskim Gimnazjum (później im. gen. Zamoyskiej), otrzymując świadectwo dojrzałości w roku 1925. Studiowała na Uniwersytecie polonistykę i romanistykę. W czasie studiów rozpoczęła nauczanie języka francuskiego w Gimnazjum ss. Urszulanek w Poznaniu (od 1930). Dyplom magistra uzyskała w roku 1932. W tym samym roku wyszła za mąż, poślubiając polonistę Stanisława Kolbuszewskiego, który w grudniu 1930 roku habilitował się z historii literatury polskiej jako uczeń Stanisława Dobrzyckiego. Maria i Stanisław Kolbuszewscy mieli sześcioro dzieci. Najstarszy Stanisław (1933-86), urodzony w Poznaniu, studiował we Wrocławiu, później wrócił do Poznania. Był wybitnym językoznawcą, docentem w Zakładzie Językoznawstwa Porównawczego, prodziekanem Wydziału Filologicznego, bałtologiem. Jego dwie córki wybrały filologię angielską (Zofia, która zrobiła doktorat na KUL i jest tam asystentką, oraz Anna), trzecia Daina - muzykologię, a Irena - filologię romańską. Drugi syn Marii Jacek Kolbuszewski, Uf. w Poznaniu w 1938 roku, jest historykiem literatury polskiej i literatur zachodniosłowiańskich, profesorem zwyczajnym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Syn Jacka Marcin jest chemikiem i mieszka w Kanadzie. Starsza siostra Jacka Aniela, ur.

w Poznaniu w 1934 roku, pełni funkcję wicedyrektora Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu i jest autorką wielu katalogów zbiorów muzycznych i muzykaliów, przeważnie ze śląskich, renesansowych bibliotek muzycznych.

Anna Dobrzycka

Trójka młodszych dzieci Stanisława i Marii z Dobrzyckich to Maria Uf. w 1942 roku w Rydze, Zofia Uf. w 1944 roku w Skaitskalne na Łotwie i Jan urodzony w roku 1947 we Wrocławiu. Jan i jego siostra Maria mieszkają obecnie w Szwajcarii. Pasjonują się alpinistyką.

Mąż Marii Dobrzyckiej, Stanisław Kolbuszewski (1901-1965) we wrześniu 1934 roku objął - jako profesor nadzwyczajny - Katedrę Literatur Słowiańskich na Uniwersytecie Łotewskim w Rydze. Na tym stanowisku pozostawał do roku 1944, więziony przez Niemców prawie cały rok na przełomie 1942/43. Potem kierował Katedrą Filologii Romańskiej w Rydze. 18 grudnia 1945 f. powołany został na Uniwersytet Wrocławski, był współtwórcą tamtejszej polonistyki. Jako wykładowca i prelegent posiadał wybitny talent zjednywania sobie słuchaczy. Po urodzeniu syna Jacka, Maria pojechała do męża i pozostała z nim w Rydze do listopada 1945 roku. Dramatyczny był jej powrót do kraju 21 . Po powrocie do Polski cała rodzina osiadła wreszcie na stałe we Wrocławiu, gdzie w 1947 roku urodził się najmłodszy syn Jan. Moja naj starsza siostra Maria była prawdziwym sercem domu, w którym zawsze panowała ciepła, życzliwa ludziom atmosfera. Wychowanie szóstki dzieci nie było proste. Maria organizowała więc komplety dzieci, które uczyła francuskiego. Miała szczególny dar pedagogiczny, a dzieci ogromnie z nauki korzystały. Uwielbiały te lekcje, urozmaicone zabawą i różnymi grami. Niekiedy przychodziły godzinę za wcześnie i ociągały się z powrotem do domu. Jeszcze dzisiaj wiele starszych już osób, które wówczas uczyły się u mojej siostry, wspomina z rozczuleniem owe komplety francuskie. Obok pasji pedagogicznych Maria miała szczególne zamiłowanie do botaniki. Kwiaty, drzewa, krzewy - znała i studiowała eon amore ich budowę, życie, piękno. Zbierała całe tomy zielników, a wyjeżdżając gdziekolwiek, zawsze przywoziła ze sobą jakieś roślinki czy liście mało znanych gatunków. W ogrodzie przy domu hodowała przeróżne kwiaty i napawała się pięknem każdego okazu, który udało się jej wyhodować. Studiowała literaturę botaniczną. Posługiwała się biegle 10 językami. Wielką przyjemność znajdowała też w robieniu tłumaczeń z różnych języków, francuskiego, angielskiego, włoskiego i hiszpańskiego, którego sama się nauczyła, aby czytać w oryginale dzieła mistyków hiszpańskich XVI wieku. Mając 86 lat przełożyła na polski z angielskiego "Listy o Śląsku" Johna Quincy Adamsa (wyd. w 1992 przez Centrum Badań Sląskoznawczych we Wrocławiu). Do końca długiego życia zachowała umysł świeży i młodzieńczy, o szerokich zainteresowaniach humanisty. Zmarła we Wrocławiu w wieku 89 lat, pozostawiając po sobie głęboki żal nie tylko rodziny, ale i bardzo wielu przyjaciół. Jej wielką pasją były wędrówki po górach. Zarówno tę pasję, jak i umiłowanie przyrody wszczepiła wszystkim swoim dzieciom.

Młodszą siostrą Marii jest, urodzona również we Fryburgu, Irena. Po przeniesieniu się rodziny do Poznania, kończyła Gimnazjum im. gen. Zamoyskiej w roku 1928. Rozpoczęła studia wyższe w Instytucie Filologii Angielskiej prowadzonym przez prof. Bernarda Masseya, uzyskując stopień magistra w roku 1932. Od tego roku do 1938 uczyła angielskiego w Gimnazjum ss. Urszulanek w Poznaniu, jednocześnie pracując jako asystentka Katedry Anglistyki UP. Po wysiedleniu przez Niemców wojnę przeżyła w Warszawie, utrzymując się z tajnego nauczania języka angielskiego. Po wojnie wróciła do Poznania, uzyskała tu stopień doktora filozofii w zakresie filologii angielskiej. Pracowała jako adiunkt w Katedrze Anglistyki UP w latach 1945-53. Po zlikwidowaniu poznańskiej anglistyki w roku 1953 przeniosła się do Warszawy jako adiunkt, docent (1963) i profesor nadzwyczajny (od 1969). Jednocześnie prowadziła wykłady i seminaria magisterskie na Uniwersytecie im. M. Kopernika w Toruniu i Uniwersytecie Łódzkim. W latach 1970-78 pełniła funkcję dyrektora Instytutu Anglistyki UW, w latach 1971-79 kierownika Zakładu Literatury Angielskiej i Amerykanskiej UW. Pisała o twórczości Byrona (Wrocław 1963) i o Karolu Dickensie (Warszawa 1972); interesuje się angielską literaturą podróżniczą XVIII i XIX wieku. W roku 1979 otrzymała tytuł doktora honoris causa angielskiego Uniwersytetu w Bristolu, za dydaktyczne osiągnięcia i zasługi w zakresie rozwoju studiów angielskich w Polsce. Jest autorką podręcznika "Język angielski dla początkujących" (26 wydań) i "Język angielski dla zaawansowanych (siedem wydań) .

Ryc

7 J D b ki J .ako uczeń Gimnaz 1 um an o rzyc im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu

Drugi syn Stanisława Dobrzyckiego Jan urodził się jeszcze w Szwajcarii, w czasie I wojny światowej, 16 kwietnia 1917 r. Przyjechał do Poznania jako dwuletnie dziecko. Uczęszczał do klasycznego Gimnazjum im. K. Marcinkowskiego, podobnie jakjego starszy brat. Maturę zdał w roku 1934 i rozpoczął studia na wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego. Jako asystent w Katedrze Chemii UP na przełomie lat 1938/39 wykonał pracę magisterską. Studia przerwała II wojna, dlatego dyplom magistra filozofii w zakresie chemii otrzymał w roku 1946. Wysłany na praktykę do cukrowni w Miejskiej Górce k. Rawicza w 1938 roku, rozpoczął pracę zawodową jako chemik kampanijny. Po wyzwoleniu w 1945 roku został powołany na stanowisko naczelnego inżyniera cukrowni. Publikował wówczas liczne artykuły w fachowych

Anna Dobrzycka

czasopismach z zakresu cukrownictwa. Z inicjatywy prof. Stanisława Zagrodzkiego podjął w roku 1954 pracę asystenta w nowo utworzonej Politechnice Łódzkiej, w Katedrze Cukrownictwa i Technologii Środków Spożywczych. W kwietniu tegoż roku został powołany na stanowisko adiunkta i podjął wykłady z zakresu aparatury przemysłu cukrowniczego. Prowadził również prace badawcze z zakresu technologii i analizy cukrowniczej oraz rozwiązań automatyzacji procesów technologicznych cukrowni. W roku 1961 został doktorem nauk technicznych, w 1974 docentem, a w 1978 profesorem nadzwyczajnym Politechniki Łódzkiej. Przez wiele lat prowadził wykłady z technologii cukrownictwa na studiach dziennych i zaocznych, wychował wielu magistrów inżynierów i pięciu doktorów. Był naukowym zastępcą dyrektora Instytutu Chemicznej Technologii Żywności i kierownikiem Zakładu Cukrownictwa. Jest wieloletnim przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Przemysłu Cukrowniczego, członkiem Komitetu wykonawczego International Commission for Uniform Methods of Sugar Analysis, członkiem honorowym Rady Naukowej Commission Internationale Technique de Sucrerie. Opublikował ponad 60 prac naukowych w czasopismach krajowych i zagranicznych oraz około 100 artykułów w "Gazecie Cukrowniczej", w której od roku 1982 jest przewodniczącym Rady Programowej. Działa społecznie w Stowarzyszeniu Techników Cukrowników i w Naczelnej Organizacji Technicznej. Jego pasją jest muzyka. W latach szkolnych grał na skrzypcach, uczył się najpierw prywatnie, potem w Konserwatorium w Poznaniu. Do dzisiaj też gra na fortepianie. Jako hobby traktuje leksykologię. Odziedziczył po Ojcu lekkość słowa i subtelny dowcip. W roku 1949 Jan poślubił Elżbietę ze Starkowskich, z którą ma syna Tomasza (inż. mechanik) i trzech wnuków.

Ryc. 8. Anna i Jerzy Dobrzyccy w 1929 r.

Jako ostatnia z trzech córek Stanisława Dobrzyckiego od urodzenia jestem poznanianką. Przyszłam na świat w czasie zagrożenia bolszewickiego, w roku 1920. Pierwsze nauki pobierałam w prywatnej szkole podstawowej Marii Rzepeckiej, a potem w szkole ks. Cz. Piotrowskiego. Były kłopoty z przyjęciem mnie do gimnazjum, ponieważ nie miałam jeszcze wówczas ukończonych dziewięciu lat. Maturę w Gimnaz J li m im _ Generałowej Zamoy

Ryc. 9. Anna Dobrzycka w magazynie obrazów Muzeum Narodowego w Poznaniuskiej zdawałam w roku 1937, pięć lat po śmierci Ojca. W październiku tego roku rozpoczęłam studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Poznańskiego. Tytuł magistra historii sztuki otrzymałam już po wojnie, w roku 1946. Pierwszy dzień wojny spędziłam w galerii obrazów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, gdzie z innymi studentami pod kierunkiem dr Joanny Eckhardt pakowaliśmy obrazy, aby je jakoś zabezpieczyć przed zniszczeniem. W tym samym czasie jedna z pierwszych bomb niemieckich spadła na dom przy ul. Matejki 53; w naszym mieszkaniu powstała wyrwa, przez którą było widać niebo. Kilka dni potem zarządzono w Poznaniu ewakuację ludności. Pociąg towarowy, którym jechałam z Matką i rodzeństwem, został zbombardowany koło Słupcy, a od Żychlina trzeba było go opuścić. Jan postanowił przedrzeć się do Warszawy, my

Anna Dobrzycka

chciałyśmy skierować się w stronę Płocka. Wędrowałyśmy pieszo, w tłumie uciekinierów. Po kilku dniach dotarłyśmy do Gąbina, gdzie wreszcie dostałyśmy się do tymczasowego obozu dla uciekinierów i gdzie można było otrzymać gorący posiłek. Tutaj nastąpiło coś, co moja Matka uznała za pomoc z "tamtego świata". Otóż w czasie wyczytywania nazwisk osób podejmowanych ową obozową zupą, gdy wyczytano nazwisko mej Matki, niespodziewanie stojący obok i nieznany nikomu kapłan wykrzyknął: "Ach to przecież żona mego ukochanego profesora z lat studiów!". Okazało się że był to ks. Wincenty Helenowski, wówczas proboszcz małej wiejskiej parafii w Czermnie, a przed wojną student polonistyki na Uniwersytecie Poznańskim. Z miejsca zaopiekował się wynędzniałymi kobietami i zabrał nas swoją "jednokonką" na plebanię. Gościł przez przeszło trzy tygodnie z niezwykłą serdecznością. Był to okres, kiedy toczyła się bitwa pod Kutnem. Ze wszystkich stron wioski widać było pożary i słychać było odgłosy walki. Kiedy pojawiła się możliwość powrotu do Poznania, wraz z Ireną i Matką, okrężną drogą z licznymi przesiadkami, szykanowane przez rozpanoszonych Niemców, dotarłyśmy wreszcie do naszego domu. W zimnym mieszkaniu, o połowę okrojonym przez bombę, chodziło się po wodzie w drewnianych chodakach. Zbliżała się ciężka zima. Dwa miesiące po powrocie do Poznania, którejś nocy wtargnęła do mieszkania banda uzbrojonych żołnierzy niemieckich, żądając natychmiastowego opuszczenia domu. Ciężarówka wywoziła wszystkich do obozu na Głównej. Po kilku dniach spania na betonie załadowano Polaków do pociągu. Przy 17-stopniowym mrozie w nieopalonym wagonie przetaczano ten pociąg w przeróżne strony przez trzy doby. Wreszcie wyrzucono podróżnych na stacji w Częstochowie, gdzie każdy musiał szukać dla siebie kąta. Pojechałyśmy do Warszawy, gdzie mieszkał mój wuj, Czesław Swierczewski, przedwojenny dyrektor gazowni warszawskiej. Irena z Matką pozostały w Warszawie; robiły na drutach nauszniki (mróz dochodził wówczas do minus 30 stopni!), a Irena zarabiała w tajnym nauczaniu. W styczniu 1940 roku zaprosiła mnie do siebie przyjaciółka mej Matki z lat młodzieńczych Izabella Piaszczyńska, malarka w Piotrkowie Trybunalskiego. Tam doznałam niezwykle ciepłego przyjęcia i pomocy. Znaleziono mi pracę - zajęłam się tajnym nauczaniem dwójki dzieci w folwarku odległym o 5 km od Piotrkowa. Codzienne piesze wędrówki do folwarku rekompensowały miłe stosunki z pracodawcami i to, że obok zapłaty "wysiedlona nauczycielka" otrzymywała jeszcze w naturze różne produkty spożywcze, przede wszystkim jajka, co było wielką pomocą dla rodziny. Bowiem wkrótce ściągnęłam do siebie Matkę, wrócił także najmłodszy z rodziny Jerzy, który w chwili wybuchu wojny utknął po wakacjach szkolnych w Skawinie, u wujostwa. 8 maja 1945 zakończyłam tę pracę; rodzina myślała o powrocie do Poznania.

Pierwsza wróciła Irena, szukając jakiegoś locum i powrotu na Uniwersytet. Ja kończyłam przerwane wojną studia pracą na temat "Stiukowej dekoracji kościoła farnego w Poznaniu" (druk w "Sprawozdaniach PTPN" 1947) ijednocześnie podjęłam pracę w Muzeum Wielkopolskim w Poznaniu (obecnie Narodowym). Tutaj przeszłam kolejno stopnie - od asystenta, poprzez adiunkta i kustosza, do kuratora Galerii Malarstwa Obcego. Moje zainteresowania naukowe skupiały się głównie na dziedzinie malarstwa holenderskiego, flamandzkiego i hiszpań

skiego, a także wokół kolekcjonera i twórcy poznańskiej Galerii Malarstwa Obcego Atanazego Raczyńskiego (drobniejsze artykuły i przyczynki).

Najmłodszy z dzieci Stanisława Dobrzyckiego Jerzy urodził się 8 kwietnia 1927 r. Szkołę podstawową (powszechną, jak się wówczas mówiło) ukończył przed samą wojną w szkole ks. Piotrowskiego przy ul. Głogowskiej22. W Piotrkowie podjął naukę w zakresie szkoły średniej na tajnych kompletach. Maturę zdał "po drodze", wracając do Poznania, w Łodzi i tam uzyskał świadectwo dojrzałości. Studiował astronomię na Uniwersytecie Poznańskim, na Wydziale Matematyczno- Przyrodniczym. Doktorat uzyskał z zakresu mechaniki nieba w roku 1960 (prom. Ryc. 10. Jerzy Dobrzycki, sześciolatek prof. J. Witkowski). W latach 1949-56 był asystentem w Obserwatorium Astronomicznym UP, w latach 1951-61 asystentem, a potem adiunktem w Astronomicznej Stacji Szerokościowej PAN w Borowcu k. Kórnika. W latach 1961-97 pracował w Zakładzie Historii Nauki, Oświaty i Techniki (później Instytut Historii Nauki) PAN w Warszawie. Od roku 1974 jest profesorem nauk humanistycznych, a w roku 1990 objął stanowisko dyrektora Instytutu Historii Nauki PAN w Warszawie, które, z krótką przerwą, sprawował do 31 grudnia 1995. Prowadził w latach 1983-96 wykłady z historii nauk matematyczno-przyrodniczych w Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest członkiem zwyczajnym Academie Internationale d'Histoire des Sciences od 1976 i członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego od 1983. W latach 1992-95 pełnił funkcję sekretarza generalnego Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Jest autorem szeregu prac z zakresu astronomii i historii nauki. Wraz z wybitnym astronomem amerykańskim O. Gingerichem opracowuje światową bibliografię Mikołaja Kopernika. Dziełem życia Jerzego jest "Atlas nieba gwiaździstego" wydany w 1997 roku, opracowany wspólnie z młodszym synem Adamem (uf. 1959), który poświęcił

Anna Dobrzycka

Ryc. 11. Od lewej: Irena, Maria, Anna, Stanisław Uunior), Jan i Jerzy Dobrzyccy, 1949się też astronomii, a obecnie przejściowo pracuje w Bostonie. Poprzednie dwa wydania "Atlasu..." (1956, PTPN, wyd. pop.-naukowe oraz 1989, PWN Warszawa) nie uwzględniały map nieba południowego. Jerzy Dobrzycki ożenił się z Marią Staniewską, obecnie profesorem w Instytucie Geodezji i Kartografti w Warszawie. Maria zajmuje się astronomią satelitarną. Starszy ich syn Stanisław (ur. 1957), mgr historii UW, mieszka w Koszalinie, ożeniony z Jadwigą Lenart. Zainteresowania Jerzego od najmłodszych lat były i są bardzo wszechstronne. Obok nauk ścisłych zawsze idą w parze z zainteresowaniami humanistycznymi. Tak oto pozostało nas czworo z poznańskiego rodzeństwa. Mimo postępujących już lat i różnych miejsc zamieszkania, wiążą nas częste spotkania, a owym rodzinnym "divertimentom" towarzyszy zawsze w tle muzyka klasyczna, z ulubionym przez wszystkich Mozartem.

* * *

Magdalena Bajer tak podsumowuje szkic wydrukowany w "Forum Akademickim" na podstawie wywiadu radiowego "Dobrzyccy i Kolbuszewscy": "Humanistyka z przyrodoznawstwem, zainteresowania i intelektualne zatrudnienia - idą przez co najmniej trzy pokolenia, a mają początek w filozoficznym przygotowaniu językowo-literaturoznawczej erudycji oraz oczytaniu prof. Stanisława Dobrzyckiego, wykładowcy z Fryburga i Poznania"23.

PRZYPISY:

1 Najstarsza z sióstr Anna, jako nauczycielka w Lasku k. N owego Targu, zajmowała się z pasją gromadzeniem materiałów folklorystycznych Podhala. 2 J. Kolbuszewski, Stanisław Dobrzycki (1875-1931). Twórczość historyka literatury, Wrocław 1980, s. 12.

3 Por. J. Starnawski, Zarys dziejów Katedry Języków i Literatur Słowiańskich na uniwersytecie fryburskim, Wrocław 1984. 4 J. Kolbuszewski, j. w., s. 25.

5 Stanislaw Dobrzycki, Psałterz Kochanowskiego. Jego powstanie, źródła i wzory, Kraków 1910.

6 Wydana drukiem w Poznaniu: O kolędach, Poznań 1923.

7 Nie-boska Komedia, Zygmunt Krasiński, 1907.

8 Materiały zgromadzone przez Polskie Archiwum Wojenne w Szwajcarii zostało przewiezione w 1922 r. do Polski i wcielone do Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie. Por. Rocznik Kasy Mianowskiego 1922, II, s. 408. 9 Z jego też inicjatywy podjęto wówczas ożywioną akcję popularyzatorską.

10 Dostępne jest mi wydanie późniejsze: Polish Encyclopaedia. Volume 1. The Polish Language. History of Literaturę. History of Poland. Published by the Committee for the Polish Encyclopaedia Publications at Pribourg and Geneva (Switzerland), Geneva 1926.

11 M. Prażmowski, Działalność naukowa i pedagogiczna Stanisława Dobrzyckiego, Poznań 1963, s. 38-40; J. Maciejewski, Uniwersyteckie tradycje filologii polskiej w Poznaniu", "Studia Polonistyczne" 1975, III i 1977, IV.

12 Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu, Archiwum Akt Nowych.

13 List Rektora Si. Dobrzyckiego do I. Paderewskiego. Bibl. U niw., j. w.

14 Kronika Uniwersytetu Poznańskiego za rok szkolny 1924/25 za rektoratu prof. dr.

Stanisława Dobrzyckiego, Poznań 1929, s. 10-11.

15 Wspominki Poznańskie: T. Kraszewski, Byliśmy wtedy młodzi, s. 420-421.

16 T. Kraszewski, j. w., s. 423-424.

17 Wyczerpującą analizę i szczegółowe omówienie wartości książki J. Kolbuszewski, j. w., s. 75-87, rozdział V. 18 J. Kolbuszewski,j. w., s. 72-74.

19 Z. Pawlikowska- Brożek, Stanisław Dobrzycki (1905-1989). Nekrolog. "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki", 1990, R. 35, s. 379-385.

20 Z. Pawlikowska, j. w.

21 Władze, wówczas rosyjskie, nie chciały dać pozwolenia na wyjazd Kolbuszewskich do Polski. U zyskane wreszcie z trudem pozwolenie cofnięto w ostatniej chwili. Wówczas małżeństwo z piątką dzieci (Zofia była niemowlęciem) przekroczyło nielegalnie granicę, przeżywając chwile grozy. 22 O latach spędzonych w tej szkole wspomina z sentymentem Ojciec Karol Meissner OSB z Lubinia, "Przyjmować ludzi takimi, jakimi są", z Ojcem K. Meissnerem rozmawia Jan Grzegorczyk, "W drodze", 1993 nr 6, s. 46.

23 Na podstawie audycji "Rody uczone" w Programie I Polskiego Radia.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry