KILKA MNIEJ ZNANYCH KART , , Z DZIEJOW UNIWERSYTETU POZNANSKIEGO*
Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia
Czas czytania: ok. 28 min.TOMASZ SCHRAMM
R ok 1945 przyniósł Uniwersytetowi Poznańskiemu możliwość podjęcia działalności, która w zasadniczej swej postaci została przerwana przez wybuch II wojny światowej i choć została później podjęta w formie konspiracyjnej, to przeceż - siłą rzeczy - ograniczonejl. Do Poznania ściągnęli z tułaczki przedwojennej wykładowcy i gdy Uniwersytet rozpoczynał swój drugi po wojnie rok akademicki 1945/462, na ogólną liczbę 165 profesorów wszelkich rang oraz docentów wykładających w roku akademickim 1938/39 3 podjęło pracę 81. W ciągu następnych paru lat wróciło jeszcze czterech wykładowców przedwojennych 4 . Ponadto kadrę Uniwersytetu zasiliły w ciągu pierwszych lat powojennych grupy profesorów z Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie 5 oraz Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie 6 . Pozostałe katedry obsadzone zostały przez pracowników innych uczelni oraz przedwojennych adiunktów. Dodać wreszcie należy, że w ciągu kilku lat po wojnie zmarło około dziesięciu profesorów. W ten sposób rysuje się obraz uczelni dysponującej niezgorszą ilościowo i jakościowo kadrą, ale przecież mocno uszczuploną i oczywiście działającą w ogromnie ciężkich warunkach. Wkrótce okazało się, że do innych trudności dołączyć miały także te o charakterze politycznym. Pierwszą tego zapowiedzią była manifestacja, która miała miejsce 22 lipca 1945 r., w rocznicę proklamowania Manifestu PKWN, na placu Wolności. W jednym z przemówień, wygłoszonym przez sekretarza wojewódzkiego PPR Kamińska, znalazły się zarzuty tyczące postawy politycznej profesury poznańskiej. Dokładne ich brzmienie nie zachowało si ę 7, musiały jednak być dotkliwe, skoro następnego dnia zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu Senat UP, aby uchwalić stanowczy protest 8 .
* Tekst jest skróconym przedrukiem z niskonakładowej broszury wydanej przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W kilka miesięcy później obiektem ataków kierowanych bezpośrednio pod jego adresem stał się rektor UP, prof. Stefan Dąbrowski. N a posiedzeniu Senatu w dniu 11 stycznia 1946 r. w pierwszym punkcie obrad JM Rektor zakomunikował Senatowi swe stanowisko zajęte na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady N arodowej, na którym odczytał pismo z 1 stycznia, skierowane do prezydenta ob. Bieruta, prostując fałszywe dane, na których oparł swe zarzuty ob. Izydorczyk w swej interpelacji na Krajowej Radzie N arodowej9. Protokół z następnego posiedzenia w dniu 24 stycznia 1946 r. w punkcie pierwszym informuje: "Senat Akademicki stwierdza: 1 że był stale informowany przez JM Rektora w sprawie zarzutów stawianych Rektorowi w związku z listopadowym zjazdem młodzieży katolickiej w Poznaniu, 2 że postępowanie JM Rektora w obronie przed tymi zarzutami było nacechowane najgłębszą troską o dobro Uniwersytetu i młodzieży akademickiej. W tym stanie rzeczy Senat Akademicki wyraża JM Rektorowi peł . ,,10 ne zaulanle . 17 stycznia 1946 r. rektor Dąbrowski dopuścił się drugiego "przewinienia" - spotkał się mianowicie z przedstawicielami Izby Gmin, którym udzielił wywiadu. Jako że i z tego powodu spotkała go krytyka władz (Krajowej oraz Wojewódzkiej Rady Narodowej), po porozumieniu się z Ministerstwem Oświaty rektor rozpoczął urlop ze swej funkcji, a zbadanie zarzutów przeciw niemu powierzone zostało (za jego zgodą) rektorowi Uniwersytetu Łódzkiego, prof. Tadeuszowi KotarbińskiemulI. W swoim sprawozdaniu datowanym 1 lipca 1946 r. 12 rektor Kotarbiński zgromadził zarzuty stawiane jego koledze: "Konkretnie zarzucano mu na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Narodowej w Poznaniu dnia 7 stycznia br., że ułatwił ów zjazd (który rzekomo składał przysięgę prowadzenia walki z Rządem i Związkiem Radzieckim) zawieszając wykłady i że sam wygłosił na zjeździe odczyt, mimo iż na tymże zjeździe była odmówiona - notabene bez jego protestu - »Modlitwa o panowanie Chrystusa nad Polską« zawierająca ustępy podejrzane pod względem politycznym. Nadto Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu donosi, że ów »Zjazd Delegatów Komitetów Realizacji Ślubowań Jasnogórskich« nie był zgłoszony u władz, że rektor nie reagował na nawoływanie się młodzieży słowami »Wilno, Lwów«, ani na śpiewanie pieśni »Oto dziś dzień krwi i chwały« i piosenek legionowych. Tenże urząd wytyka jednemu z referentów zjazdu, że żądał obecności Boga w każdej dziedzinie życia i wyjawił pragnienie, aby inteligencja uprawiająca wolne zawody w Polsce była wyłącznie katolicka, rektorowi zaś zarzuca UB konkretnie akcje przeciwrządowe, przypominające jego przemówienie na inauguracji roku akademickiego. Wtedy miał rektor Dąbrowski powiedzieć np. że wicepremier byłego rządu podziemnego Jankowski siedzi w więzieniu i że obecnie niewolnictwo w państwach totalnych krępuje narody. Przypomniano przy tej sposobności, jakoby rektor Dąbrowski w dniu inauguracji roku akademickiego oznajmił, że dziś odebrano żołnierzowi sakrament eucharystii, uczonym słowo, kościołowi wolność itd." Na te zarzuty rektor Dąbrowski odpowiedział, wskazując na ich bezpodstawność, m.in. na podstawie opublikowanego tekstu przemówienia inauguracYJnego.
Tomasz Schramm
Autor sprawozdania ze swej strony ostrożnie stwierdził: "Wątpię, czy nawet po naj dokładniejszych dyskusjach i po wszelkich możliwych konfrontacjach udałoby się ustalić w sposób jednomyślny poruszone w powyższych zarzutach fakty, zarówno ze względu na to, że szczegóły musiały się pozacierać we wspomnieniach, jak też ze względu na to, że treść oznajmień ludzkich w sprawach delikatnych i omawianych obustronnie przy pomocy aluzyj, z natury rzeczy sugeruje rozbieżne interpretacje w zależności od nastawień słuchaczy". Obok konkretnych, wyróżnił T. Kotarbiński zarzuty ogólne: "Sprowadzają się one do tego, że rektor Dąbrowski przekraczając urzędowe kompetencje (w którym punkcie, tego się nie precyzuje), przyczynił się swoimi krokami organizacyjnymi i treścią swoich przemówień do wzniecania i podtrzymywania wśród młodzieży usposobienia antypaństwowego, antydemokratycznego i przeciwrządowego i że jako działacz opozycji politycznej nie nadaje się na naczelnego wychowawcę młodzieży akademickiej powierzonego jego pieczy Uniwersytetu. W stosunku do tych osądów rektor Dąbrowski - człowiek szanowany powszechnie za prawość, odwagę i umiłowanie ojczyzny - wypowiada się w sposób następujący. Odrzuca stanowczo zarzut antypaństwowości, powołując się na całą swoją przeszłość i na znaną powszechnie postawę patriotyczną, narodową i niepodległościową. Nie uznaje zarzutu, jakoby współdziałał w urabianiu postawy nielegalnej opozycji wobec władz państwowych obecnych. Powołuje się na to, że w różnych okolicznościach nawoływał skutecznie podrażnioną młodzież do zachowania spokoju i kroczenia drogami ściśle prawnymi (np. nierobienie pochodów jako protestu przeciwko przetrzymywaniu aresztowanych studentów, lecz zwrócenia się do zwierzchności z memoriałami). Stanowczo odpiera także zarzut niedemokratyczności (co do którego to pojęcia toczy się teraz tak wiele dyskusji interpretacyjnych). Deklaruje natomiast, że jest nadal wyznawcą tego rozumienia ideałów religijnych, narodowych, państwowych i społecznych, i tego rozumienia praw i obowiązków rządu i obywateli, którym jawnie i w różnych zmiennych niebezpiecznych warunkach życia politycznego stale hołdował. Utrzymuje, że w określonych ważnych punktach - np. w stosunku do wielkiej sprawy: Rosja czy Niemcy, lub w stosunku do rządów tak zwanych sanacyjnych - jego postawa zbiega się z postawą sfer dziś rządzących w kraju, nie tai jednak, że przecież te postawy są na ogół dalekie od tożsamości i że na stare lata, u schyłku życia przeżytego według ustalonych przekonań nie podobna się po nim spodziewać zasadniczej zmiany oblicza. Czy w tych warunkach rektor Dąbrowski nadaje się na stanowisko wychowawcy publicznego młodzieży akademickiej w dobie obecnej - o tym nie jest rzeczą sprawozdawcy przesądzać". Sprawa wywiadu dla Anglików została przedstawiona za pomocą załączników. "Rektor Dąbrowski przyznaje, że oznajmił, iż postulatu wolności prasy nie można uznać w Polsce za spełniony, a zarazem rzeczowo uzasadnia swoje przekonanie, że nie mógł inaczej twierdzić w obliczu rzeczywistości i prawdy". Na zakończenie roku akademickiego Senat w sposób ostateczny ustosunkował się do sprawy i do elaboratu prof. Kotarbińskiego, uchwalając, że "wyraża JM Rektorowi Dąbrowskiemu gorącą wdzięczność za działalność dla dobra Uniwersytetu w najtrudniejszych pierwszych dwóch latach powojennych. W zwiąż
ku ze sprawozdaniem Rektora Kotarbińskiego w sprawie zarzutów, które skłoniły JM Rektora Dąbrowkiego do wniesienia na ręce p. Ministra Oświaty prośby o tymczasowe zwolnienie z obowiązków rektorskich, Senat wyraża nadzieję, że sprawa JM Rektora Dąbrowskiego zostanie załatwiona zgodnie z zasadą słuszności, dając tym samym JM Rektorowi Dąbrowskiemu pełne zadośćuczynie. " 13 nIe Warto wspomnieć, że zaraz w pierwszych dniach swojego urlopu profesor Dąbrowski zmuszony był wystąpić jako rektor i użyć w tym charakterze swojego autorytetu. Było to wtedy, gdy młodzież akademicka, okazując swoje oburzenie wobec przeszkód, jakie stawiane były manifestacji 3-Majowej w Krakowie, urządziła demonstrację pod siedzibą Wojewódzkiej Rady Narodowej, po czym zgromadziła się w Auli Uniwersyteckiej, mając zamiar, jak się wydaje, rozpocząć tam strajk okupacyjny. Sytuacja była napięta, były aresztowania, na ulicy pojawiło się wojsko. Wojewoda Widy- Wirski porozumiał się z profesorem Dąbrowskim, po czym ten zjawił się w Auli, gdzie został owacyjnie przywitany i skłonił studentów do uspokojenia si ę 14. N astępny rok akademicki 1946/47, w czasie którego na czele uniwersytetu stał jako rektor profesor Stefan Błachoński, nie przyniósł specjalnych wstrząsów w życiu społeczności akademickiej, aczkolwiek oczywiście problemów nie brakowało; do pewnego stopnia znajdują one odbicie w protokołach posiedzeń Senatu. Rok 1947/48 rozpoczął się od pierwszych po wojnie przesunięć profesorów w stan spoczynku 15. W sytuacji, w której uczelni oddawali swe siły także profesorowie w wieku podeszłym, wracając nawet do służby czynnej z emerytury (jak prof. Zdzisław Krygowski), pociągnięcie to mogło sprawiać wrażenie pierwszych kroków na drodze realizowania przez ministerstwo określonej polityki personalnej. Przypuszczenie to jednak wydaje się nie mieć zbyt silnych podstaw w stosunku do prof. Ludwiki Dobrzyńskiej- Rybickiej (Katedra Historii Filozofii), jako że liczyła ona wtedy już 79 lat. Inaczej jednak interpretować należy zwolnienie prof. Adama Wrzoska (Katedra Historii i Filozofii Medycyny). Nie tylko bowiem był on młodszy od paru pozostających w czynnej służbie profesorów, ale bezpośrednio potem zatrudniony został na etacie asystenta, a wkrótce docenta bez żadnych obowiązków dydaktycznych w Katedrze Antropologii 16 . Umowę tę rozwiązano z kolei 30 września 1950 r. W roku 1957 został reaktywowany i mimo bardzo już podeszłego wieku podjął wykłady z historii medycyny. Odsunięcie A. Wrzoska od dydaktyki wynikło z charakteru jego poglądów naukowych 17, a jego dalsze koleje losu, nader podobne do będących udziałem innych profesorów - o czym dalej - również każą w nim widzieć jedną z pierwszych ofiar "czystek" na Uniwersytecie Poznańskim. W tym czasie Uniwersytet opuścił - i to w sposób gwałtowny - profesor Ludwik Jaxa-Bykowski, kierownik Katedry Pedagogiki, w czasie wojny współorganizator i pierwszy rektor Uniwersytetu Ziem Zachodnich. Powściągliwe informacje w "Kronice Uniwersytetu Poznańskiego" i w "Dziejach UAM" nie mówią o tym, dlaczego Katedra Pedagogiki nagle utraciła swego kierownika i przez pewien czas wakowała.
Tomasz Schramm
Obdarzony sporym temperamentem politycznym zaangażował się L. Jaxa-Bykowski w drugiej połowie 1946 r. w prace ośrodka zmierzającego do restytuowania Stronnictwa Narodowego. Został do tego zaproszony z racji swej działalności zawodowej i braI udział w zebraniach Wydziału Szkolenia i Wychowania Narodowego tego Stronnictwa. Mimo że działalność ta nie trwała długo (urwała się w styczniu 1947 r.) i nie miała konkretnych rezultatów, L. Jaxa-Bykowski został 10 stycznia 1947 r. zatrzymany i osadzony w areszcie 18 . Jednocześnie z Ministerstwa Oświaty przyszło pismo nie wyrażające zgody na dalsze zatrudnienie go na uczelni 19 . Akt oskarżenia zarzucający mu, że "należał i brał czynny udział w nielegalnej organizacji pod nazwą Stronnictwo Narodowe mającej na celu obalenie przemocą demokratyczny ustrój (sic! - T.S.) Państwa Polskiego" sporządzony został 29 stycznia 1948 r., a w dniu 23 lutego tegoż roku odbyła się rozprawa przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu. Wyrok opiewający na sześć lat więzienia i dwa lata utraty praw publicznych zmniejszono w tej samej sentencji do lat trzech (przy utrzymaniu utraty praw publicznych) na mocy ustawy amnestyjnej z 22 lutego 1947 r. W uzasadnieniu z jednej strony podnoszono dotychczasowe zasługi L. Jaxy-Bykowskiego, z drugiej jednak "sam fakt, że człowiek o tak wysokim poziomie intelektualnym co oskarżony zgodził się współpracować z organizacją skupiającą w sobie przedstawicieli kapitału, wstecznictwa i jawnej zdrady" uznał Sąd za okoliczność obciążającą w połączeniu z faktem, że przestępstwo oskarżonego zarówno przez wzgląd na istotę czynu jak i pozycję społeczną skazanego mogło przynieść szkodę interesom Państwa Polskiego i dlatego wymierzył karę o jeden rok wyższą od niniejszego [chyba winno być: najmniejszego - T.S.] wymiaru kary za dane przestępstwo." Sąd wyraził przeświadczenie, że wymierzenie trzyletniej kary "pomimo podeszłego wieku i złego stanu zdrowia skazanego pozwoli mu jeszcze wrócić do pracy po odcierpieniu kary, żeby mógł uzupełnić względnie odtworzyć liczne cenne dla Polskiej Nauki prace i rękopisy zniszczone przez niemieckiego okupanta". Od wyroku tego obrońca z wyboru, mec. Stefan Damm, złożył w dniu 1 marca rewizję, wnosząc o uniewinnienie lub darowanie kary. 16 marca 1948 r. L. Taxa- Bykowski został zwolniony. W areszcie, mieszczącym się w pomieszczeniach Komendy Wojewódzkiej MO (w gmachu, o ironio, służącym przed wojną i obecnie Uniwersytetowi jako Collegium luridicum) tudzież w szpitalu więziennym, gdzie został umieszczony wkrótce po rozprawie, przebywał zatem łącznie pięć miesięcy. Zmarł niedługo po zwolnieniu, w dniu 28 czerwca 1948 r., w wieku 67 lat. Z końcem roku 1947, a więc w połowie roku akademickiego, w stan spoczynku przeniesiono trzech profesorów: Stanisława Kasznicę (Katedra Prawa Administracyjnego), Zygmunta Moczarskiego (Katedra Hodowli Ogólnej Zwierząt) i Bronisława Niklewskiego (Katedra Fizjologii Roślin i Chemii Rolnej). Podkreślić należy, że w tym czasie Senat Uniwersytetu Poznańskiego występował o przedłużenie prawa wykładania dla wielu profesorów po przekroczeniu przez nich 65. roku życia 20 . Tak więc mimo że S. Kasznica i Z. Moczarski mieli wówczas ponad 70 lat, a B. Nikłewski 68, trudno uznać, że podlegali oni normalnemu tokowi postępowania. Zresztą w tej kwestii nikt nie miał złudzeń. Przeniesienie S. Kasznicy w stan spoczynku nie dwuznacznie wiązało się z działalnością jego syna, który piastował najwyższe funkcje w Narodowych Siłach Zbrojnych, aż po pełniącego obowiązki komendanta krajoweg0 21 . Gdy w kilka lat później mogła na posiedzeniu Senatu stanąć sprawa reaktywowania S. Kasznicy (wraz z innymi profesorami), dziekan Wydziału Prawa prof. Kazimierz Kolańczyk mówił o niesłusznym rozciągnięciu zasady zbiorowej odpowiedzialności 22 . Winą dwóch profesorów Wydziału Rolniczo- Leśnego było chyba tylko to, że nie ukrywali swoich przekonań katolickich oraz rezerwy wobec przemian politycznych w Polsce 23 . Gdy jęto niektórym profesorom "przypatrywać się", pozycję ich zaczęto sukcesywnie podważać. Mimo iż "Kronika Uniwersytetu Poznańskiego" podaje dokładnie daty ich ustąpienia, z relacji ówczesnego pracownika Katedry Hodowli Ogólnej Zwierząt wynika, że opuszczenie jej przez Z. Moczarskiego odbywało się niejako stopniowo i po cichu. B. Niklewski został przeniesiony w stan spoczynku "w wyniku przeprowadzonej przeciw niemu kampanii politycznej. Kampania ta nie przeprowadziła obiektywnej krytyki ani jego działalności, ani jego osoby, lecz w sposób brutalny posługiwała się argumentami bezpodstawnymi"24. Dopuszczalne są domysły wiążące się tu z postacią jego następcy na katedrze, prof. Bolesława Kuryłowicza, który w niedalekiej przeszłości jął odgrywać na Uniwersytecie wielką, a niezbyt chlubną rolę. Sam B. Niklewski pisał wkrótce po przejściu na emeryturę: "Będąc od 1.1. na emeryturze wprawdzie jeszcze pracuję, a nawet zapoczątkowuję nowe prace, jednakże liczyć się muszę z tym, że kurator mej katedry prof. K. zechce mnie usunąć z pracowni, w której pracuję i do której mam formalne prawo statutem uniwersyteckim zagwarantowane. Wprawdzie p. K. zapewniał mnie, że chce mi pozostawić możność pracy w zakładzie, ale mimo szczerej chęci trudno mi uwierzyć w szczerość zapewnień. Muszę wobec tego szukać gdzie indziej warunków pracy dla mej twórczości choćby na ten zapewne krótki okres żywota, który mi Opatrzność Bo. ,,25 za przeznacza W tym samym czasie doszło do jednego z najmniej jasnych epizodów w dziejach Uniwersytetu - niepostrzeżenie utracił on prorektora. Obowiązywała wówczas jeszcze ustawa przedwojenna, w myśl której we władzach uczelni istniało tylko jedno takie stanowisko. Gdy rektorem wybrany został w 1946 r. prof. Stefan Błachowski, prorektorem został prof. Wiktor Schramm z Wydziału Rolniczo-Leśnego. W drugim roku kadencji S. Błachowskiego według wszystkich późniejszych danych stanowisko prorektora wakował0 26 . Tylko częściowo było to zgodne z prawdą. Z początkiem roku akademickiego wakatu nie było - prorektor Schramm wymieniony jest w protokołach posiedzeń Senatu. Po raz ostatni występuje na posiedzeniu nadzwyczajnym, poświęconym pamięci profesora Ludwika Sitkowskiego w dniu 20 listopada 1947 r. Od tej pory aż do końca kadencji rektora Błachowskiego prorektor jest niewidoczny. Nie ma żadnych śladów złożenia przez niego rezygnacji; nie została też ta funkcja obsadzona w trakcie trwającego roku akademickieg0 27 . Także w społeczności akademickiej manewr ten pozostał raczej niezauważalny, co świadczy o przeprowadzeniu go możliwie
Tomasz Schrammdyskretnie. Tylko w jednym miejscu zachowała się wzmianka, że W. Schramm funkcje prorektora pełnił "przez stosunkowo krótki czas z przyczyn leżących pot U l ." 28 za erenem cze nI . W następnym roku akademickim (1948/49), gdy rektorem został prof. Kazimierz Ajdukiewicz, funkcje prorektora objął B. Kuryłowicz. Nie można wykluczyć, że odegrał on jakąś rolę przy usunięciu swego poprzednika - mogło to być "oczyszczenie placu", jak też kolejna akcja wobec bezpośredniego kolegi: "czystki" lat późniejszych, w których bezpośredni wpływ B. Kuryłowicza jest jednoznacznie potwierdzony, rozpoczęły się właśnie na jego macierzystym Wydziale Rolniczo-Leśnym. Pozostaje to jednak w sferze domysłów; byłyby one jakoś potwierdzone, gdyby wakujące stanowisko zostało obsadzone przez B. Kuryłowicza już w roku 1947/48. Tak się jednak nie stało. Natomiast w latach 1949-51 jako prorektor B. Kuryłowicz "szalał na całego"29.
W ciągu tych lat rozstało się z Uniwersytetem jedenastu profesorów, ponadto dwu docentom nie zatwierdzono habilitacji, w wyniku czego również opuścili oni uczelnię. Przy zachowaniu poprawnych form życia akademickiego, w którego ramach kompetencje były podzielone między rektora i prorektora, ten ostatni zyskał przeważający wpływ na sprawy personalne. Odnosząc się ze swoim werbalnym radykalizmem, operując ówczesną stylistyką gęsto utykaną "zgniłym imperializmem" z jednej strony, a "siłami pokoju i postępu" z drugiej, B. Kuryłowicz uważany był przez kolegów jednoznacznie i niewątpliwie zasadnie za ramię, za pomocą którego w działalność Uniwersytetu ingerował Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Dla urzędu tego na pewno wygodny był taki prorektor, który swą gorliwością chciał, jak się zdaje, wymazać z pamięci fakt, że jego udział w rewolucji 1917 roku (którym się chlubił) nie był bynajmniej związany z czerwonym sztandarem (czym się już nie chlubił). Wkrótce jednak pozycja B. Kuryłowicza uległa osłabieniu - może dlatego, że zrobił już swoje? W roku 1951 dziekan Wydziału Rolniczego prof. Stefan Barbacki, orientując się widocznie, że B. Kuryłowicz nie ma już poparcia, przeprowadził swoisty "zamach stanu" - pod jego nieobecność postawił na posiedzeniu Rady Wydziału wniosek o obsadzenie kierowanej przez B. Kuryłowicza Katedry Chemii Rolnej przez Helenę Birecką z Warszawy. Było to całkowitym zaskoczeniem dla Rady Wydziału, niemniej uchwaliła ona wniosek dziekana. Mimo energicznej kontrakcji obalonego kierownika, dr Birecka objęła jego katedrę, a on sam w roku następnym przeniesiony został do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Wkrótce zresztą podążyła tam z powrotem jego następczyni, ale B. Kuryłowicz do Poznania już nie wrócił 30 . Tylko w paru wypadkach można uważać że odejście profesorów nie było związane ze względami politycznymi; nieraz występowały one wespół z innymi (najczęściej z przekroczeniem granicy wieku emerytalnego, co jednak, jak zostało wyżej podkreślone, samo w sobie nie stanowiło automatycznie o przeniesieniu w stan spoczynku). W niektórych wreszcie wypadkach wysuwały się na czoło. Względy chyba zarówno merytoryczne, jak polityczne zadecydowały o rozwiązaniu stosunków służbowych z księdzem Kazimierzem Kowalskim. Uzyskałon przed wojną venia legendi w zakresie historii filozofii, zajmując się tomizmem. W roku 1946 otrzymał etat docenta, którego jednak nie mógł objąć, pełniąc funkcję rektora seminarium duchownego w Gnieźnie. Starania Uniwersytetu o nadanie mu innego statusu nie przyniosły rezultatu - z początkiem 1949 f. Ministerstwo Oświaty odrzuciło wniosek o profesurę tytul arną 31. Także inny wykładowca w sutannie - psycholog ks. doc. dr Mieczysław Dybowski - musiał opuścić Uniwersytet. Nastąpiło to we wrześniu roku 1950 32 . Obok przytoczonego w piśmie Ministerstwa argumentu o przekroczeniu granicy wieku (Uf. 1885) rolę tu odegrała zapewne jego przynależność do stanu duchownego oraz nie odpowiadające sytuacji poglądy naukowe, mianowicie tendencja do eksponowania w psychologii momentów wolicjonalnych 33 . Z dniem 1 stycznia 1949 f. przeszedł na emeryturę, mając 72 lata, kierownik Katedry Historii Nowożytnej, prof. Adam Skałkowski. Uzasadnione wydaje się przypuszczenie, że zapamiętane mu zostało, iż w czasie swej kadencji (1947/48) okazał się "dziekanem niepokornym"34. Prof. Tadeusz Grabowski, polonista, sprawował po wojnie kierownictwo Katedry Filologii Romańskiej. Kontraktu z nim nie odnowiono w roku 1950, gdyż miał lat 79 35 . Tu więc powodów dymisji można doszukiwać się w jego podeszłym wieku, aczkolwiek być może nie była to jedyna przyczyna 36 . W tym samym roku osierocona została Katedra Filologii Angielskiej, którą od 1924 i potem od 1945 roku kierował rodowity Brytyjczyk, prof. Bernard Massey. Po wojnie zatrudniony był na zasadzie kontraktu. Już w roku 1948 wystąpiły kłopoty z jego przedłużeniem, które jednak zostały przezwyciężone. Z początkiem roku 1950 sytuacja stała się niewyraźna. Pismem z 10 marca Ministerstwo Oświaty zawiadomiło, że "nie może wyrazić zgody na dalsze pełnienie jakichkolwiek czynności na Uniwersytecie Poznańskim przez ob. Masseya Bernarda". Ten zresztą już wcześniej zapewnił sobie świadectwo lekarza ambasady brytyjskiej, mówiące o czasowej niemożności jego powrotu do pracy. Dnia 31 marca umowa o pracę została rozwiązana 37 . Odejście tych dwóch profesorów rozpoczęło okres praktycznej martwoty obydwu katedr, mimo że formalnie nie zostały one zamknięte. Z trudnościami kadrowymi zbiega się niekorzystna dla tych studiów koniunktura - pytano wszak wtedy podejrzliwie, na co l i c z ą c i, którzy uczą się angielskiego lub francuskiego. Bodaj najbardziej wystawieni na "wicher przemian" byli z racji uprawianej przez siebie gałęzi wiedzy profesorowie ekonomii. Na Uniwersytecie Poznańskim istniały w owym czasie trzy katedry tej dyscypliny. Na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Katedrą Ekonomii Politycznej kierował prof. Edward Taylor, na Wydziale Rolniczo-Leśnym obok istniejącej od roku 1919 Katedry Ekonomii Rolniczej prof. Wiktora Schramma powstała po II wojnie światowej Katedra Ekonomii i Polityki Gospodarczej. Utworzono ją dla prof. Witolda Staniewicza, który "wysiedlony z Wilna, jako repatriant przybył do Poznania bez żadnych środków do życia"38. Z tej trójki jako pierwszy, ale za to najmniej gwałtownie opuścił swoją katedrę E. Taylof. Z początkiem roku akademickiego 1949/50 został on przeniesiony na emeryturę, jako że (jak stwierdził dziejopis Uniwersytetu) "poglądy jego uznano za rażąco sprzeczne z założeniami ekonomicznymi nowego ustroju spo
Tomasz Schrammłecznego ,,40. W tej sytuacji nikt nie chciał po nim wziąć wykładów, a dziekan, prof. Alfred Ohanowicz przezornie nie kwapił się z rozstrzygnięciem tej sprawy. Ściągnęło to zresztą na niego oskarżenie o sabotaż i wysłanniczkę Ministerstwa Żurawicką dla zbadania sprawy40.
W sposób o wiele bardziej drastyczny rozstał się z uczelniąjej niedawny prorektor, W. Schramm. W dniu 8 grudnia 1949 r. został on zatrzymany na ulicy i przebywał w areszcie do 24 marca 1950 r., przy czym "przyczyny tego aresztowania są dotychczas uczelni nieznane ,,41. Według tradycji rodzinnej wiązało się to z aresztowaniem i przygotowywanym procesem władz likwidowanych wówczas Państwowych Nieruchomości Ziemskich. Znajdowało się w nich wielu byłych ziemian, z którymi W. Schramm utrzymywał jeszcze w okresie międzywojennym kontakty, uzyskując od nich dane do swoich badań. Formalnie przeniesiony został w stan spoczynku z dniem 31 października 1950 r. - motywem była, jak zwykle, przekroczona granica wieku 42 - przy czym "mimo pełni sił fizycznych i umysłowych, czego dowodem były prowadzone badania i publikacje oraz działalność w towarzystwach naukowych, mimo wieloletniej i ofiarnej pracy pedagogicznej i naukowej, nie tylko postawiono go nagle poza Zakładem, którego był twórcą i organizatorem, ale uniemożliwiano mu utrzymywanie bliższego z nim kontaktu, pogłębiając w ten sposób już poprzednio zadaną krzywdę ,,43. Dorzucić warto, że w okresie pierwszych lat powojennych pod kierunkiem W. Schramma uzyskano trzy habilitacje i dziewięć doktoratów, co stawiało go na pierwszym miejscu w wydziale 44 . Jego następcą na katedrze (przemianowanej na Katedrę Ekonomiki Socjalistycznych Przedsiębiorstw Rolnych) był przez pierwsze parę lat z tytułem zastępcy profesora mgr Leon Lewandowski, urzędnik administracji rolniczej, prowadzący uprzednio przez rok wykłady zlecone. Jego kilkuletnia działalność zyskała jednoznacznie negatywną ocenę jego poprzednika 45 . Nieco dłużej utrzymał się na uczelni W. Staniewicz. Sam w swoim życiorysie pisał później lakonicznie: "W r. 1951 zostałem przeniesiony w stan nieczynny z powodu zwinięcia katedry, zaś w r. 1952 przeniesiony w stan spoczynku"46. Nieco mniej powściągliwy był autor wniosku o reaktywowanie go w kilka lat później, prof. Tadeusz Molenda, pisząc: "Prof, dr W. Staniewicz został administracyjnie pozbawiony możliwości wykonywania zawodu profesorskiego, następnie przeniesiony w stan emerytalny i na okres kilku miesięcy izolowany od społeczeństwa"47. O "izolowaniu" tym jednoznacznie mówią zachowane w aktach osobowych W. Staniewicza pisma Sądu Wojewódzkiego i Prokuratury Wojewódzkiej, zawiadamiające że "przeciwko profesorowi Staniewiczowi wniesiony został akt oskarżenia za przestępstwo z art. 24 m.k.k. ,,48. W "Kronice Uniwersytetu Poznańskiego" z nieoczekiwaną otwartością zamieszczona została informacja, że "w październiku 1950 r. prof. W. Staniewicz został uwięziony na pół roku i oskarżony o napisanie dla Instytutu Bałtyckiego pracy naukowej pt. »Historia Wilna w latach drugiej wojny światowej 1939-1945«"49. Rozbieżność dat jest pozorna, wcześniejsza bowiem mówi o aresztowaniu, późniejsza zaś o wniesieniu oskarżenia. To, że W. Staniewicz był aresztowany w roku 1950, potwierdza zapis w księdze pism wychodzących z Rektoratu UP
- 21 grudnia 1950 f. wysłano stamtąd pismo "do E. Staniewicz na temat informacji w Urzędzie Bezpieczeństwa w sprawie W. Staniewicza"50. W maju 1950 f. dymisję otrzymał profesor kontraktowy Władysław Kowalenko. Można było zasadnie dopatrzyć się w tym pociągnięciu podtekstów politycznych, oprócz tego jednak istotną rolę odegrał fakt, że po dokonaniu reformy programu studiów nie znalazło się w nim miejsce dla Katedry Historii Żeglugi i Polityki Morskiej51. Katedra ta została uprzednio utworzona specjalnie dla W. Kowalenki, wielce zasłużonego dla Uniwersytetu Ziem Zachodnich.
Z dniem 31 października 1950 f. z Uniwersytetem rozstał się jeden z jego założycieli, rozsławiony swymi badaniami w Biskupinie, prof. Józef Kostrzewski, kierownik Katedry Archeologii. Jego zasługi najwyraźniej nie zrównoważyły obciążających go obecnie niezależnych poglądów politycznych i żarliwego katolicyzmu. Argumentem było oczywiście przekroczenie granicy wieku, ale jak dalece nie spodziewała się tego uczelnia ani sam zainteresowany, świadczy fakt, że dymisja przyszła w momencie, gdy profesor zaplanował już i rozpoczął zajęcia przewidziane w nowym roku akademickim, co oczywiście zdezorganizowało pracę dydaktyczną kated ry 52. W roku akademickim 1950/51 na emeryturę przesunięto trzech profesorów i nikt z ich kolegów nie potrafił przekonująco wyjaśnić tego pociągnięcia. Byli to: Zygmunt Lisowski (Katedra Prawa Rzymskiego), Marian Nadobnik (Katedra Statystyki) i Wiktor Klinger (I Katedra Filologii Klasycznej). Jedynie w odniesieniu do naj młodszego z tej trójki M. N adobnika (Uf. 1883) wysunięte zostało przypuszczenie, że była to represja za udział jego syna w walkach polskiego podziemia do roku 1947 53 . Oficjalna motywacja - jak wyżej. Warto jednak zaznaczyć, że Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego zastosowało ten przepis tylko do dwóch prawników, podczas gdy Wydział Prawny wystąpił o przedłużenie prawa wykładania dla czterech profesorów 54 - Jan Józef Bossowski i Antoni Peretiatkowicz uzyskali to prawo. Unaocznia to wybiórczość stosowania przepisu. Tak więc prawdziwe motywy władz pozostały nieprzeniknione, utwierdzając profesurę w przekonaniu, że uderzenia rozdawane są niekiedy w sposób przypadkowy, tak aby każdy czuł się nimi zagrożony. Zupełnie szczególny charakter miała sprawa ks. prof. Szczęsnego Dettloffa, kierownika Katedry Historii Sztuki. Mimo podeszłego wieku (Uf. 1878) utrzymywał się on na swoim stanowisku, a jego suknia duchowna bodaj mu w tym nawet pomagała, jako że był on źle widziany przez hierarchię kościelną. Fatalny okazał się jednak dla niego dzień 6 marca 1953 f. Świat obiegła wtedy wieść o śmierci Stalina - i przy tej okazji ks. Dettloff dał się sprowokować w lokalu Klubu Demokratycznej Profesury do nieostrożnej wypowiedzi. Wybuchł skandal, który znalazł swój finał na posiedzeniu Senatu w dniu 12 marca. Uczestniczył w nim przybyły specjalnie wysłannik Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego Lech. Plonem posiedzenia stała się następująca uchwała: "Po zapoznaniu się - na podstawie odczytanych protokołów z posiedzeń wstępnych - z przebiegiem zajścia, jakie miało miejsce między ks. profesorem Dettloffem a pracowniczkami Klubu Demokratycznej Profesury w dniu 6 marca 1953 r., Senat UP stwierdza, że prof. Dettloff postąpił w wysokim stopniu niewłaściwie, niewychowawczo
Tomasz Schrammi nie dał wyrazu solidaryzowania się z N aro dem Polskim i postępową ludzkością w obliczu śmierci Józefa Stalina, a tym samym uchybił godności profesora wyższej uczelni PRL. Senat potępiając jednomyślnie postawę ks. Dettloffa stoi na stanowisku, że nie może on pracować dłużej z pożytkiem nad wychowaniem polskiej młodzieży. W związku z tym Senat uchwala wdrożyć postępowanie dyscyplinarne przeciw ks. prof. Dettloffowi i ze względu na rodzaj i doniosłość podniesionych przeciw niemu zarzutów - zawiesić go w obowiązkach"56. Tak więc w tym wypadku represja dotknęła człowieka, który do tej pory cieszył się wyraźnie większymi względami niż jego młodsi nie duchowni koledzy. Księdza Dettloffa starał się osłaniać Zdzisław Kępiński, jego uczeń i wpływowy wówczas człowiek, ale bez większych rezultatów. Oprócz wymienionych, szykanom podlegali też inni pracownicy Uniwersytetu. Nie sposób zebrać i odtworzyć wszystkich nazwisk, lista zresztą byłaby zapewne zbyt długa. Po kilku z nich pozostał jednak ślad nie tylko we wspomnieniach, ale i w zachowanych dokumentach. "Kronika Uniwersytetu Poznańskiego" wymienia dwóch pracowników Wydziału Rolniczo- Leśnego, których dalszą karierą zachwiało niezatwierdzenie habilitacji. Jednym z nich był dr Jan Śląski, kierownik Katedry Sadownictwa, cieszący się dużym autorytetem w swej dyscyplinie. Nosząc na sobie piętno "obszarnictwa", jako że w okresie międzywojennym prowadził gospodarstwo szkółkarsko-sadownicze Broniszów, jedno z największych w Polsce, na pewno nie był zbyt dobrze widziany. Niewykluczone jednak, że ktoś mu dopomógł w rozstaniu się z uczelnią - wszak w tym czasie przyjęła ona innego "obszarnika", prof. Felicjana Cieszkowskiego- Dembińskiego. Śląski otrzymał wypowiedzenie i odszedł z katedry z końcem roku 1949 56 . Podobne były losy dra Mariana Wachowskiego, kierownika Katedry Pedagogiki Rolniczej. Habilitował się on na Uniwersytecie Ziem Zachodnich w roku 1943, ale akta zaginęły w powstaniu warszawskim. Powtórzył zatem habilitację w roku 1947, ale "nie została zatwierdzona przez Ministerstwo, które też dało odpowiedź negatywną na wniosek Senatu o zamianowanie go profesorem nadzwyczajnym: Kontrakt na stanowisko zastępcy profesora sprawowane na Wydziale Rolniczo- Leśnym od roku 1945 nie został odnowiony na rok 1950/51. Skutkiem tego znalazł się na czas dłuższy w warunkach, w których nie mógł pra, k ,,57 cowac nau owo . 19 grudnia 1956 f., obok reaktywacji zwolnionych profesorów (o czym dalej), na posiedzeniu Senatu Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu znalazł się punkt: "rehabilitacja prof. Sucheckiego i śp. prof. Kozikowskiego". W wyniku obrad rozesłano do "Głosu Wielkopolskiego", "Gazety" oraz "Sylwana" notkę, z której wynika, że "wymienieni profesorowie zostali w 1951 roku bezpodstawnie pozbawieni niektórych uprawnień profesorskich w zakresie dydaktyki, badań naukowych i kierownictwa katedr pod zarzutem rzekomych błędów ideologiczno-poli tyczny eh. U chwała Senatu Akademickiego przywraca im niesłusznie odebrane uprawnienia i naprawia wyrządzone krzywdy moralne"58. W tym samym czasie Rada Wydziału Prawnego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza dyskutowała nad rewizją postępowania kwalifikacyjnego dra Karo
la Mariana Pospieszaiskiego. Jego habilitacja z 1948 roku również nie została zatwierdzona. Obecnie jego koledzy mówili wprost o szykanowaniu go ze względów politycznych, o tym że jest "chodzącym wyrzutem" wskutek "niechęci do cytologii" i tego że "nie chciał pisać nieprawdziwych rzeczy"59. Obok wyraźnych działań wymierzonych w określone osoby powszechna była obawa o swoją sytuację. Ze zwolnieniem liczyło się lub było nim zagrożone wiele osób. Alfred Ohanowicz, senator z listy BBWR, został od tego uchroniony, jak twierdzi, przez swoich lwowskich przyjaciół, którzy znaleźli się w ministerstwie 60 . Feliks Terlikowski, kierownik Katedry Gleboznawstwa, obawy swe wiązał przede wszystkim z osobą B. Kuryłowicza, którego podejrzewał o zakusy na kierownictwo tej katedry. Mówił wtedy do kolegi: "Niech pan unika tego szatana, bo on was wszystkich wykończy"61. Zwolnienia obawiał się także Janusz Pajewski 62 . Jednego z profesorów uratowała pomyłka urzędnika - wysunięto przeciw niemu zarzut o pochodzeniu żony z "wyższych sfer", jednak oskarżenie zostało skierowane do innego profesora. Gdy nieporozumienie się wyjaśniło, było już za późno, aby ukarać "źle ożenionego" - w tym czasie otrzymał on nagrodę państwową. Listę takich sytuacji można budować oczywiście oparając się na wspomnieniach, a nie dokumentach - niewątpliwie przy dalszym zbieraniu relacji łatwo można by ją wydłużyć. Warto to wspomnieć o przekazie, z którego wynika, że zajmująca się przez wiele lat szkolnictwem wyższym wiceminister Eugenia Krassowska prywatnie ubolewała nad dymisjami udzielonymi profesorom 63 . Przeniesieni w stan spoczynku profesorowie nie znajdowali się w zbyt różowej sytuacji. Nawet wśród naj starszych powszechne było wrażenie, że zostali przemocą oderwani od swojego warsztatu pracy. To poczucie, jak również kiepskie warunki materialne sprawiały, że szukali oni jakiejś możliwości dalszego działania na niwie bliższej lub dalszej ich dotychczasowej pracy. Wielu z nich otrzymało doraźne kontrakty na wykłady zlecone, najczęściej oferowane przez uczelnię, z którą od lat byli związani. Możliwości te były dane Zygmuntowi Lisowskiemu, Józefowi Kostrzewskiemu, z początkiem emerytury także Stanisławowi Kasznicy. Adam Wrzosek, jak wspomniano, przez pewien czas mógł być zatrudniony na Uniwersytecie na innych zasadach. Podobną, ale dość nędzną możliwość dano Adamowi Skałkowskiemu, który otrzymał etat bibliotekarza z 6 grupą uposażeniową w Bibliotece Głównej UP 64 . Na tym stanowisku, które zajmował aż do śmierci w roku 1951, były kierownik katedry, wychowawca wielu naukowców, zajmował się pracami takimi jak katalogowanie książek. Józef Kostrzewski pracował jako dyrektor Muzeum Prehistorycznego. Skromne etaty w Instytucie Przemysłu Włókien Łykowych otrzymali Bronisław Niklewski i Wiktor Schramm, zajmując się tam śledzeniem i gromadzeniem bieżącej literatury naukowej. B. Niklewski był adiunktem w Państwowym Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego, przy czym warsztat pracy uzyskał w Katedrze Gleboznawstwa dzięki uprzejmości jej kierownika, prof. F. Terlikowskiego. Zygmunt Moczarski został kierownikiem Pracowni Słownika Encyklopedycznego Terminów Biologicznych, redagowanego przez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Marianowi Wachowskiemu powierzono w 1952 r. zorganizowanie Biblio
Tomasz Schrammteki Głównej Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, która jednak dość długo miała charakter embrional ny 65. Witold Staniewicz usiłował dostać się do Instytutu Zachodniego. Jego dyrektor, prof. Zygmunt Wojciechowski, był w stanie oferować pewien azyl osobom, które miały trudności ze znalezieniem pracy w ówczesnych warunkach. Jednak ijego możliwości były ograniczone. Pismo Departamentu Kadr Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego adresowane do KW PZPR rozstrzygało: "Zatrudnienie prof. dr W. Staniewicza we wspomnianym Instytucie nie jest wskazane, jak również nie powinien on pracować na Uczelni nawet w dziale gospodarczym". Podpisujący je dyr. Edward Zajdel dorzucił wszelako: "ze względu jednak na ciężkie warunki materialne i konieczność zarobkowania Ministerstwo prosi o zainteresowanie się wymienionym". Kopię tego pisma z wyraźniej jeszcze podkreśloną ostatnią sugestią skierowano do uczelni 66 . Gdy uzyskanie jakiegoś dodatkowego źródła zarobków okazywało się niemożliwe, profesor musiał poprzestać na emeryturze wynoszącej 660 zł. Tak było na przykład w wypadku Edwarda Taylora, który, posiadając domek jednorodzinny, otrzymywał jeszcze z tytułu czynszu 6 (sześć) zł miesięcznie 67 . Pierwsze wyraźniejsze oznaki przemian politycznych dały okazję do częściowych chociażby inicjatyw zmierzających do poprawy tej sytuacji. W marcu 1956 r. rektor Uniwersytetu, noszącego od niedawna imię Adama Mickiewicza, wystąpił z wnioskami o przyznanie zasłużonym profesorom emerytury specjalnej w wysokości 1500 zł. Zachowały się takie wnioski E. Taylora, J. Kostrzewskiego i S. Kasznicy. Przypuszczalnie z takąż inicjatywą związane były datowane z tego właśnie czasu opinie rektora WSR i dziekana Wydziału Rolniczego o B. Niklewskim. Wkrótce jednak zmiany poszły znacznie dalej - także dla ludzi, o których 10sachjest mowa. Nie wszyscy tego doczekali - oprócz L. Jaxy-Bykowskiego zmarli A. Skałkowski (1951), M. N adobnik (1953) i Z. Lisowski (1955). B. Massey wyjechał do Wielkiej Brytanii. Ciężko chory Z. Moczarski nie był w stanie wrócić na uczelnię. Podobnie zresztą nie reaktywowano żyjącej jeszcze dwójki profesorów, których odejście przed kilku laty mogło być w sposób naturalny tłumaczone ich wiekiem - to znaczy Ludwiki Dobrzyńskiej-Rybickiej i Tadeusza Grabowskiego. W wypadku Witolda Klingera reaktywacja była, jak się wydaje, najdogodniejszą formą poprawienia jego sytuacji materialnej, aczkolwiek wnioskodawca, dziekan Wydziału Filologicznego doc. Jan Wikarjak podkreślał, że "prof. Klinger wbrew swojej woli otrzymał najpierw urlop, a następnie przeniesiony został w stan spoczynku"68. Natomiast w wypadku S. Kasznicy, E. Taylora, Sz. Dettloffa, J. Kostrzewskiego na Uniwersytecie, B. Niklewskiego, W. Schramma, W. Staniewicza na Wyższej Szkole Rolniczej oraz A. Wrzoska na Akademii Medycznej reaktywowanie miało charakter przede wszystkim demonstracji dezawuującej uprzednie decyzje warunkowane względami "politycznymi". Okazało się, że ani "rażąco sprzeczne z założeniami ustroju" poglądy E. Taylora, ani "niegodne profesora wyższej uczelni PRL" zachowanie ks. Dettloffa, ani inne względy nie uniemożliwiały już profesorom bycia profesorami. Już od 1 września 1956 r., na mocy decyzji min. Krassowskiej, pracę podjął J. Kostrzewski 69 . Wkrótce potem przywrócony do pracy został ks. Dettloff - wia
domość tę zanieśli mu osobiście rektor prof. Alfons Klatkowski i dziekan Wydziału Filozoficzno-Historycznego prof. Janusz Pajewskfo. Na posiedzeniu Senatu w dniu 10 listopada 1956 r. przedstawiona była sprawa S. Kasznicy i E. Taylora. W tym czasie też podjęta została próba ściągnięcia z powrotem na Uniwersytet Władysława Kowalenki (pracującego w redakcji "Słownika starożytności słowiańskich"), która jednak nie miała dalszych konsekwencjfl. Senat Wyższej Szkoły Rolniczej zajął się sprawą swoich profesorów na posiedzeniu w dniu 19 grudnia 1956 r. Odpowiednie wnioski skierowane zostały do ministerstwa i w początku 1957 roku uczelnie mogły przyjąć z powrotem tych, którzy zmuszeni byli z nich odejść z poczuciem goryczy. Byli to już ludzie starsi, w większości mogący służyć bardziej doświadczeniem niż siłami. Niemniej nie przychodzili na łaskawe dożywocie - chcieli pracować i pracowali tyle, ile byli w stanie. Sens ich powrotu najlepiej ujął prof. Jan Wojciechowski w swym wniosku o reaktywowanie B. Niklewskiego: "Nie chodzi tu, o to, by profesor Niklewski miał dźwigać całe brzemię obowiązków profesorskich w ramach pełnego pensum, lecz o to, by miał możliwość prowadzenia badań naukowych, nadto by mógł dzielić się z innymi swym ogromnym doświadczeniem teoretycznym w tym wymiarze czasowym, jaki sam uzna za stosowny". Ale pisał też prof. Wojciechowski: "Nikt nie jest w możności, nie jest w tej możności nasza uczelnia, by naprawić profesorowi Niklewskiemu wyrządzoną mu krzywdę, leży jednak w możności naszej uczelni poczynić starania o jak najszybsze reaktywowanie profesora Niklewskiego. (00.) Uczelnia podejmując decyzję dotyczącą profesora Niklewskiego nie tylko tym samym wstrzymuje dalsze działanie krzywdy, ale nadto spełnia czyn, który leży w interesie jej honoru". Należy o tym pamiętać.
PRZYPISY:
1 O działalności konspiracyjnej Uniwersytetu Poznańskiego pod nazwą Uniwersytet Ziem Zachodnich zob.: W. Kowalenko, Tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich. Uniwersytet Poznański 1940-45, Poznań 1961 oraz Dzieje Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza 1919-1969, red. Z. Grot 1972 (dalej: Dzieje UAM...).
2 Poprzedzał go znacznie skrócony rok akademicki 1945, trwający od kwietnia do października (z przerwą na akcję żniwną). 3 Dane za: Spis wykładów Uniwersytetu Poznańskiego za rok 1938/39.
4 W roku 1946 prof. Adam Straszyński (Katedra i Klinika Chorób Skórnych i Wenerycznych) i prof. Kazimierz Smulikowski (Katedra Mineralogii i Petrografii), w 1947 r. prof. Leon Lakner (Oddział Stomatologiczny), w r. 1949 prof. Marian Zygmunt Jedlicki (Katedra Powszechnej Historii Państwa i Prawa).
5 Byli to: prof. Adolf Chybiński (Katedra Muzykologii), prof. Kazimierz Ajdukiewicz (Katedra Logiki), prof. Jan Czekanowski (Katedra Antropologii), prof. Stanisław Loria (Katedra Fizyki Doświadczalnej), prof. August Zierhoffer (Katedra Geografii Fizycznej), prof. Aleksander Kozikowski (Katedra Ochrony Lasu), prof. Kazimierz Suchocki (Katedra Szczegółowej Hodowli Lasu).
6 Byli to: prof. Edward Czarnecki (Katedra Fizjologii na Wydziale Lekarskim), prof. Sergiusz-Siengalewicz (Katedra Medycyny Sądowej), prof. Henryk Łowmiański (Ka
Tomasz Schrammtedra Historii Europy Wschodniej), prof. Jan Otrębski (Katedra Filologii Bałtyckiej), prof. Szczepan Szczeniowski (Katedra Fizyki Doświadczalnej), prof. Janusz Jagmin (Katedra Roślin Przemysłowych), prof. Wacław Łastowski (Katedra Szczegółowej Uprawy Roślin), prof. Witold Staniewicz (Katedra Ekonomiki i Polityki Gospodarczej). 7 Wystąpienie Kamińskiej "Głos Wielkopolski" z 23 lipca 1945 zrelacjonował w paru tylko zdaniach, pisząc m.in. "W dalszym ciągu wiecu ob. Kamińska zwróciła uwagę na wysiłki reakcji usiłującej zamęcie jedność w obozie polskiej demokracji. Dzięki zdecydowanej postawie ogromnej większości społeczeństwa wysiłki te spełzły na niczym". 8 Protokoły posiedzeń Senatu 1945-46, Archiwum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (dalej: Archiwum UAM). Tekst protestu zamieszczony jest też w "Kronice Uniwersytetu Poznańskiego" za lata 1945-1954/55, Poznań 1958 (dalej: "Kronika UP...") s. 20-21.
9 Protokoły posiedzeń Senatu 1945-46, Archiwum UAM.
10 Ibidem.
11 Protokół posiedzenia Senatu z 30 kwietnia 1946, Archiwum UAM.
12 Archiwum UAM, sygn. 214.
13 Protokół posiedzenia Senatu z 20 lipca 1946, Archiwum UAM.
14 Relacja ustna dr Halszki Szołdrskiej, ówczesnej sekretarki Działu Szkód UP.
Por. też cytowane wcześniej sprawozdanie rektora Kotarbińskiego.
15 Wcześniej, bo w końcu roku akademickiego 1945/46 decyzję taką podjęto w stosunku do prof. Tadeusza Pęczalskiego, kierownika Katedry Fizyki Teoretycznej, który w 1945 r. wyjechał do Paryża, jak się okazało, bezpowrotnie. 16 Angaż ten nie jest odnotowany w "Kronice UP...", wynika natomiast z akt osobowych A. Wrzoska, Archiwum UAM, sygn. 82/527. 17 "W dalszym ciągu w polskiej historiografii medycyny przeważały wpływy panujących wówczas - faktograficznej oraz idealistycznej w sensie filozoficznym - szkół historycznych, co w zmienionych warunkach społeczno-ustrojowych nie mogło zostać zaakceptowane". - Zenon Maćkowiak, Teoretyczny i praktyczny wkład Adama Wrzoska do historii i filozofii medycyny, maszynopis pracy doktorskiej, Poznań 1980, Biblioteka UAM, s. 180.
18 Dane tyczące losów L. Jaxy-Bykowskiego pochodzą z Archiwum PAN w Poznaniu, sygn. P-III-37/14. 19 Archiwum UAM, sygn. 82/158; por. też przypis następny.
20 Na rok 1946/47 dla 16 (posiedzenie Senatu z 5 marca 1946), na rok 1947/48 dla 24 (posiedzenie Senatu z 11 lipca 1947). Podstawą było obowiązujące wówczas rozporządzenie Prezydenta RP z 24 lutego 1928 w brzmieniu ogłoszonym 21 lipca 1933 (Dz. Ustaw RP nr 76 poz. 551). Artykuł 24. rozporządzenia mówił: "Profesora który ukończył 65 lat Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przenosi w stan spoczynku. N a wniosek rady wydziałowej Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może pozostawić profesora w czynnej służbie po tym terminie, nie dłużej wszakże niż do ukończenia 70 lat. Do dnia 30 września 1935 pozostawienie w czynnej służbie może nastąpić bez względu na wiek". Wydaje się, że tą ostatnią klauzulą posługiwano się również w wyjątkowej przecież sytuacji po II wojnie światowej. 21 Por. "Polski słownik biograficzny", T. XII, s. 208.
22 Protokół posiedzenia Senatu z 10 listopada 1956, Archiwum UAM.
23 Dane i cytowane określenia czerpię z relacji ustnych prof. Kazimierza Gawęckiego i prof. Jana Wojciechowskiego. 24 Wniosek prof. Jana Wojciechowskiego o reaktywację prof. Niklewskiego z 17 grudnia 1956, Akta Senatu Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu 1951-1960, Rektor Akademii Rolniczej w Poznaniu (dalej: Akta Senatu WSR...).
25 List B. Niklewskiego do Władysława Misterskiego z 17 stycznia 1948, Archiwum PAN w Poznaniu, sygn. P-III-17/72.
26 Po raz pierwszy informacja ta pojawiła się w "Składzie Osobowym Uniwersytetu Poznańskiego" za rok 1947/48, skąd później była przejmowana.
27 Zamieszczona w "Kronice UP..." na s. 24 informacja o objęciu funkcji prorektora przez dziekana Wydziału Prawno-Ekonomicznego, prof. Zygmunta Lisowskiego opatrzona jest datą 14 października 1946 r. Odnosi się ona do poprzedniego roku akademickiego, kiedy to rektor Błachowski był przez parę miesięcy nieobecny. Zastępował go prorektor Schramm, a lukę w ten sposób powstałą we władzach uczelni wypełnił, zgodnie z tradycją, dziekan wydziału obdarzonego honorowym pierwszeństwem. W roku następnym rozwiązania tego nie zastosowano. 28 Wniosek doc. Mariana Trojanowskiego o reaktywację prof. Schramma z 18 grudnia 1956 r., Akta Senatu WSR... (dalej wniosek M. Trojanowskiego...).
29 Relacja prof. J. Wojciechowskiego.
30 Ibidem.
31 Archiwum UAM, sygn. 82/204.
32 Archiwum UAM, sygn. 205/9/6.
33 Relacja ustna prof. Gerarda Labudy.
34 Ibidem.
35 Archiwum UAM, sygn. 82/117.
36 Relacja prof. G. Labudy.
37 Archiwum UAM; sygn. 82/266.
38 Pismo Rektora UP do Min. Oświaty z 21 lipca 1945, Archiwum Akademii Rolniczej w Poznaniu (dalej: Archiwum AR), teczka personalna W. Staniewicza. 39 Dzieje UAM..., s. 381.
40 Relacja ustna prof. Alfreda Ohanowicza.
41 Wniosek M. Trojanowskiego... 42 Archiwum AR, teczka personalna W. Schramma.
43 Wniosek M. Trojanowskiego... 44 Dzieje akademickich studiów rolniczych i leśnych w Wielkopolsce 1919-1968, Poznań 1970 (dalej: Dzieje akademickich...), s. 105. 45 "Moim zdaniem, dzisiejszy doc. Lewandowski przyczynił się bezpośrednio do zniszczenia placówki Zakładu Ekonomii Rolniczej w Poznaniu. Pozwolił na zupełne zdekompletowanie bogatej biblioteki. W tym czasie poprzepadały również niestety bezpowrotnie różne wartościowe materiały rękopiśmienne, między innymi bogaty zbiór starych druków i formularzy rachunkowych, jedyny chyba w Polsce, dziś nie do odtworzenia - alegat dokumentacyjny (kwestionariusze) do historii zmianowań i płodozmianów okręgu poznańskiego itd. Wstrzymał (nie wiem dlaczego) przez nie opracowanie referatu między innymi odnośnie do doktoratu Krzysztofika itp. Praca przez niego prowadzona nad spółdzielniami (kosztowała wiele dziesiątków tysięcy złotych) nie dała nic, ani treściowo ani metodycznie i wszystko poszło chyba do makulatury, będąc zresztą opartą na bardzo nieścisłym materiale i robiona częściami przez różnych pracowników, a nie powiązana w logiczną całość". List W. Schramma do Ryszarda Manteuffla z U kwietnia 1957, Archiwum PAN w Poznaniu, sygn. P-III-22/296. 46 Archiwum AR, teczka personalna W. Staniewicza.
47 Akta Senatu WSR... 48 Archiwum AR, teczka personalna W. Staniewicza. Artykuł 24. małego kodeksu karnego postanawiał: "Paragraf 1. Kto przechowuje pisma, druki lub wizerunki nawołujące do popełnienia zbrodni lub pochwalające zbrodnię lub których treść ma pozostać tajemnicą wobec władzy państwa albo które zawierają fałszywe wiadomości mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego, bądź obniżyć powagę jego organów, podlega karze więzienia do lat 5. Paragraf 2. Nie popełnia przestępstwa kto przechowuje takie przedmioty w celach usprawiedliwionych jego zawodem". 49 "Kronika UP...", s. 711.
50 Archiwum UAM, sygn. 56/58.
51 Relacja ustna prof. Janusza Pajewskiego.
52 Ibidem.
Tomasz Schramm
53 Relacja prof. A. Ohanowicza.
54 Archiwum DAM, sygn. 208/38.
55 Archiwum DAM, sygn. 126/41/10.
56 "Kronika UP...", s. 725.
57 Ibidem, s. 733.
58 Akta Senatu WSR... 59 Protokół posiedzenia Senatu, 11 lutego 1957, Archiwum DAM.
60 Relacja prof. A. Ohanowicza.
61 Relacja prof. J. Wojciechowskiego.
62 Relacja prof. J. Pajewskiego.
63 Relacja prof. A. Ohanowicza.
64 Archiwum DAM, sygn. 82/398.
65 Dzieje Akademickich..., s. 154.
66 Archiwum AR, teczka personalna W. Staniewicza.
67 Archiwum DAM, sygn. 126/41/78.
68 Protokół posiedzenia Senatu, 11 lutego 1957, Archiwum DAM.
69 Archiwum PAN w Poznaniu, sygn. P-III-51/75.
70 Protokół posiedzenia Senatu, 13 października 1956, Archiwum DAM.
71 Protokół posiedzenia Senatu, 11 lutego 1957, Archiwum DAM.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.