NIEMIECKA INTELIGENCJA W POZNANIU W LATACH 1871-1914

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia

Czas czytania: ok. 23 min.

WOLFGANG D. ENGELDINGER

W literaturze ostatnich dziesięcioleci zajmującej się inteligencją poznańską znaleźć można przede wszystkim wypowiedzi na temat inteligencji polskief. Polska inteligencja stanowiła tę część inteligentów poznańskich, która zaangażowana była w zachowanie i obronę polskiej świadomości narodowej. Tymczasem do kręgu inteligentów poznańskich w okresie cesarstwa należeli również ludzie identyfikujący się kulturowo i politycznie z Rzeszą Niemiecką. Z trzech narodowości obecnych w Poznaniu przed I wojną światową należeli do tej grupy przede wszystkim członkowie społeczności niemieckiej i żydowskiej2.

Niemiecka samoświadomość po roku 1871 Wraz z powstaniem narodowego państwa niemieckiego pod przewodnictwem Prus, w latach 1867-71 zmienił się również znacząco stosunek między ludnością polską i niemiecką na obszarze Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Rok 1871 może być rozpatrywany jako data przełomowa w stosunkach polsko-niemieckich 3 . Region poznański nie należał do "Związku Niemieckiego", został jednak w roku 1867 wcielony do "Związku Północnoniemieckiego" . "Polska" ludność stała się obywatelami "niemieckiego" państwa narodowego. Stworzona kilka lat później Rzesza Niemiecka zjednoczyła różne "nie niemieckie" grupy narodowościowe, różne wyznania i grupy społeczne, które nie pasowały do obrazu prezentowanego od roku 1871 przez historyków berlińskiej szkoły borusko-małoniemieckiej. Głosili oni, że celem i punktem szczytowym niemieckiej historii jest zjednoczenie Niemiec pod przewodnictwem Prus. Ideologie zjednoczeniowe służyć miały do przekazywania obywatelom świadomości przynależenia do "jednego narodu niemieckiego". Także rdzennie polska ludność zamieszkująca prowincje Prus Wschodnich i posiadająca obywatelstwo państwowe Rzeszy Niemieckiej miała zostać poddana rządom niemieckim. O strategie działania mające doprowadzić do tego celu spierali się przez prawie pięćdziesiąt lat trwania cesarstwa naukowcy wszystkich dziedzin. Pogląd na problem, jak powinno zachowywać się pań

Wolfgang D. Engeldingerstwo względem ludności pochodzenia polskiego, podzielił w sposób widoczny poznańskie środowisko inteligenckie. Fascynacja wszystkich Niemców towarzysząca zjednoczeniu Rzeszy w roku 1871 stanowiła duże wsparcie dla ludności niemieckiej, która w stolicy prowincji należała do mniejszości; ludność pochodzenia niemieckiego zaczęła się, jak nigdy dotąd, jednoczyć w organizacjach narodowych. Unarodowienie świadomości prowadziło do swoistego poczucia wyższości wielu Niemców w stosunkach z przedstawicielami innych narodowości. "Byliśmy zwycięzcami", powiedział Alfred Hugenberg, późniejszy kierownik największych niemieckich koncernów prasowych. "Wiedzieliśmy, że bycie Niemcem było czymś wielkim"4. Jako podstawę tego "bycia wielkimi" duża część mieszkańców postrzegała nie tylko wyższość militarną, ale także szczególny charakter "niemieckiej kultury". Ideę tę sformułowano na przykład na tablicy pamiątkowej, którą umieszczono u stóp berlińskiej kolumny zwycięstwa - narodowym pomniku dla uczczenia zjednoczenia Rzeszy: "Zastępy republikanów" poległy na francuskich polach bitew "ulegając odwadze i wytrwałości, męstwu i biegłości narodu niemieckiego w posługiwaniu się bronią"5. Także polskim sąsiadom, z których duża część zamieszkiwała na terenach państwa pruskiego, Niemcy próbowali wpoić swego rodzaju świadomość zwycięzców i poczucie jedności kulturowej. Od czasu ustąpienia Bismarcka coraz mocniej reprezentowana była opinia sformułowana przez amerykańskiego historyka Rogera Chickeringa: "wyższość niemieckiej kultury usprawiedliwia roszczenia narodu do panowania nad światem"6. Nie tylko reprezentanci struktur państwowych, ale także całe mieszczaństwo reprezentowało mniej lub bardziej nacjonalistyczny punkt widzenia. Z tego właśnie mieszczaństwa rekrutowała się większość inteligentów 7 . Był to "duch epoki" tamtych pięćdziesięciu lat, to on stanowił podstawę światopoglądu prawie wszystkich przytoczonych tu osobistości. Dalekowzroczni inteligenci rangi Nietzschego od początku krytykowali to dążenie do szowinizmu, wywodząc je z dominacji Prus w Niemczech i jego wpływu na duchowe życie kraju. Dla Niemców nie ulegało wątpliwości, iż Prowincja Poznańska w przyszłości stanie się częścią Prus, a tym samym częścią Rzeszy niemieckiej8. Żaden z rządów niemieckich nie mógł bez sprzeciwu zaakceptować starań mających na celu przyłączenie Poznania do jakkolwiek uformowanego państwa polskiego. Powstawało jednak pytanie, przez jaki okres możliwe będzie utrzymywanie bezkonfliktowej koegzystencji Polaków i Niemców.

Stosunki narodowościowe w Poznaniu Pogorszenie się stosunków polsko-niemieckich w Poznaniu można było zaobserwować w doborze osób, które od roku 1870 piastowały urząd nadburmistrza. Stanowiły one symbolowych stosunków. W roku 1871 burmistrz N aumann - ostatni ojciec miasta przed I wojną światową, który opanował język polski "jak urodzony Polak"9 - zrezygnował z ponownego wyboru. Zastąpił go Kohleis, wywodzący się z tej samej partii, co Bismarcklo, który prowadził sprawy miejskie w latach 1871-83. Lata sprawowania urzędu były jeszcze pod wpływem liberalnego ducha "generacji czterdzieści osiem", do której burmistrz sam należał ll . Z państwowego punktu widzenia rozpoczęło się jednak wykorzystywanie instytucji kulturalnych do wzrastającej rywalizacji pomiędzy grupami narodowościowymi 12 . Kulturkampf coraz bardziej odsuwał Polaków od życia publicznego, polscy nauczyciele wysyłani byli na wieś, ich miejsca zajmowali Ni emcy 13. W roku 1883 rząd pruski zaangażował się w obsadzanie urzędu. Długoletni drugi burmistrz Jarosław Herse został wybrany w wielu turach, nie uzyskał jednak potwierdzenia ministerialnego czy królewskiego z Berlina, mimo że, jak podkreślał Jaffe, zasłużył się dla miasta, był szanowanym obywatelem i "nie wykazywał śladu uprzedzeń"14. Zamiast niego nadburmistrzem został konserwatywny starosta z Marienwerder Mueller (1885-90). W latach 1891-1902 urząd piastował Richard Witting. Jego rodzina pochodziła z Poznania, on sam zaś urodził się w Berlinie. Witting należał do grupy młodych, ambitnych akademików, którzy pod koniec ery rządów Bismarcka wkroczyli na scenę polityczną. Jego następcą, aż do końca pruskiego panowania w Wielkopolsce, był Ernst Wilms, pochodzący z Dusseldorfu. W przeciwieństwie do swych poprzedników zatrudniał w magistracie wyłącznie ludzi napływowych 15. Wystąpienie państwa przeciwko decyzji wyborców w roku 1883 sparaliżowało ich samoświadomość, zaangażowanie i równocześnie osłabiło zainteresowanie mieszkańców współdziałaniem przy rozwoju miasta. Zamiast tego sprawdzały się postawy lojalności i braku sprzeciwu wobec kursu wyznaczonego przez rząd pruski 16 .

Charakterystyczne cechy Poznania

Brak mecenatu Arystokracja Wielkiego Księstwa Poznańskiego większą część roku spędzała w swych wiejskich majątkach, w Poznaniu nie wytworzyła się zatem porównywalna do innych miast polskich kultura salonowa. W zestawieniu z innymi dużymi miastami w pruskich prowincjach wschodnich, takimi jak Wrocław czy Gdańsk, nie było tu również kręgów artystycznych i inteligenckich w domach znamienitego mieszczaństwa 17 . Z tego powodu przedstawiciele inteligencji zmuszeni byli szukać innych miejsc, by móc się gromadzić i wymieniać poglądy. Miejscami takimi były prawie wyłącznie instytucje państwowe. Skutkiem tego była obecność w inteligenckich kręgach niemieckich prawie samych urzędników 18 . Wielu z nich pochodziło z innych regionów Niemiec i nie miało swych korzeni w Wielkopolsce; większość z nich spędziła w Poznaniu zaledwie kilka lat. Prowincja, której centrum był Poznań, zwana była "pruską Syberią" i odpowiednio do nazwy nie cieszyła się popularnością. Doprowadziło to do tego, że każda placówka objęta w Poznaniu postrzegana była jako nieatrakcyjny, aczkolwiek konieczny punkt przejściowy, który chciano możliwie najprędzej opuścić. Miało to miejsce w przypadku socjologa Leopolda von Wiese, który w roku 1906 otrzymał tytuł profesorski na Akademii Królewskiej, jednakże po dwóch latach przeniósł się do wyższej Szkoły Technicznej w Hanowerze 19 . "To były", pisał w swoim pamiętniku, "najbardziej bezowocne [lata] mego życia". Niektóre początkujące w urzędniczej karierze osoby prosiły dobrowolnie o przeniesienie do Poznania, by w "bitwie" potwierdzić swoją szczególną gorli

Wolfgang D. Engeldinger

wość. Do osób tych należał Alfred Hugenberg (1865-1951), późniejszy prezes zarządu spółki akcyjnej Kruppa - największego niemieckiego koncernu zbrojeniowego - i kierownik koncernu prasowego; miał on później jako jeden z ważniejszych propagatorów pomóc w dojściu NSDAP do wład zy 20. W roku 1894, po ukończeniu studiów i odbyciu służby wojskowej, otrzymał posadę asesora rządowego w komisji osiedleńczej. W krótkim czasie stał się najważniejszym współpracownikiem prezydenta tego urzędu, Rudolfa von Wittenburga. Kiedy pięć lat później został przeniesiony do Kassel, zwolnił się z urzędu państwowego celem otwarcia w Poznaniu filii spółdzielni Raiffeisen. W roku 1903 przeniósł się do pruskiego ministerstwa finansów w Berlinie. Procesy zachodzące w prowincji poznańskiej - kulturkampf, wydalanie Polaków w roku 1885 oraz debata nad ustawą osiedleńczą w sejmie pruskim w roku 1886 - budziły za czasów cesarstwa zainteresowanie świata nauki i opinii publicznej. Skutki rozwoju i przechodzenia od społeczeństwa rolniczego do przemysłowego można było badać i obserwować jak pod lupą. W połowie lat 80. XIX wieku "Związek Polityki Socjalnej" zlecił wykonanie szeregu badań, z których niezwykły rozgłos uzyskały badania młodego wtedy socjologa Maxa Webera z roku 1892 na temat robotników rolnych. Jego zainteresowanie procesami społecznymi w tzw. "marchii wschodniej" obudziło się podczas wizyty starosty powiatu Gniezno, N ollaua, we wrześniu 1888 roku 21 . Badania na temat robotników rolnych spowodowały, iż dwa lata później otrzymał on katedrę ekonomii narodowej na Uniwersytecie we Fryburgu bryzgowijskim 22 . Także Max Seering, Ludwig Bernhard, Moritz Jaffe byli autorami prac z dziedziny gospodarki, demografii i socjologii na różne tematy i kwestie dotyczące regionu wielkopolskiego. Max Weber jest bodaj najbardziej prominentnym przedstawicielem grupy niemieckich inteligentów 23 , którą cechowało opieranie się na ideologiach nacjol . h 24 na lstycznyc .

N arodowa rywalizacja Poznań, jak żadne inne miasto tej wielkości, w latach 1871-1914 stanowił centrum rywalizacji pomiędzy Niemcami i Polakami. Właśnie tutaj gromadziła się duża liczba inteligentów zajmująca się popularyzacją radykalnie nacjonalistycznych ideologii. Chociaż nie mała część ludności niemieckiej nie popierała antypolskiej polityki rządu pruskiego, sytuacja społeczna i przybierająca na sile propaganda radykalnie prawicowych szowinistycznych ugrupowań prawie uniemożliwiała publiczne deklarowanie takich poglądów. Życie publiczne poddawane było dużemu naciskowi organizacji nacjonalistycznych, których celem było udaremnianie jakichkolwiek prób pośrednictwa pomiędzy Polakami i Niemcami. "W rzeczy samej Polacy i Niemcy przechodzą obok siebie na niewielkim dzisiaj przecież obszarze Poznania jak obcy ludzie. Uczestniczący w życiu społecznym miasta, bierze udział w jego rozrywkach, zgromadzeniach politycznych, życiu artystycznym i naukowym społeczeństwa, wszędzie znajduje obie narodowości oddzielone od siebie" - w ten sposób opisuje Moritz Jaffe atmosferę stolicy prowincji w roku 1909. "N a ulicach miasta przeplatają się oba języki, ale Niemiec prawie nigdy nie mówi po polsku, a Polak po niemiecku tylko

rzadko. Polacy wiodą bogate życie wewnętrzne tylko dla siebie [...] Niewykształceni, nie mają zrozumienia dla ambicji Niemca płynących z jego pracy kulturalnej, sukcesu gospodarczego w mieście i na wsi. Z kolei wykształceni Polacy myślą, że łatwo odnajdą się w tej rzeczywistości. [...] Już raz to, co Niemcy uczynili pilną pracą, wyszło na dobre następnym polskim pokoleniom [...] byłoby tak samo, myślą [Polacy], gdyby znowu biało czerwona flaga powiewała nad Poznaniem. Nie przekreślali możliwości, że do tego dojdzie. Bardziej myślący nie myślą przy tym o zbrojnym oporze i powstaniu. To, co dla Niemca zdaje się być stworzone na wieki - Rzesza, potęga niemiecka, jedność rodów niemieckich - Polak uważa zaledwie za epizod. Uważa się za dobrego obywatela, [...] a jednak na Rzeszę, do której należy, patrzy z zimnym historycznym obiektywizmem, więcej nawet, wierzy w nieoczekiwane zmiany historii"25. Autor tej znaczącej książki o historii Poznania pochodził z poważanej żydowskiej rodziny kupieckiej, która w połowie XIX wieku przeniosła się ze Schwersens do Poznania. Salomon Jaffe (1801-1863) wraz ze swym synem Bernhardem (1824-1885) byli członkami poznańskiej izby handlowej i zgromadzenia przedstawicieli miejskich, Bernhard był przewodniczącym obu gremiów. Bernhard Jaffe, ojciec Moritza, należał ponadto do poznańskiego niemieckiego komitetu narodowego z roku 1848, co stanowiło deklarację jego świadomości narodowej. Jego kuzyn Philipp (18191870) został pierwszym żydowskim profesorem historii Prus na Uniwersytecie Berlińskim i należał do najbardziej znanych współpracowników "Monumenta Germaniae Historiae" , najważniejszego zbioru źródeł niemieckiej historii średniowiecznej. Moritz Jaffe był, jak jego przodkowie, członkiem zgromadzenia przedstawicieli miejskich, jego brat Max pełnił funkcję naczelnego lekarza szpitala miejskiego i dyrektora szpitala żydowskiego w Poznaniu, brat Richard był z kolei prawnikiem i pisarzem 26 . Moritz Jaffe analizuje od roku 1793 rozwój miasta Poznania z uwzględnieniem prądów modernizmu. Szczególne znaczenie przypisuje działalności poznańskiego mieszczaństwa. Wyraźnie dostrzega zmiany, które zachodziły pomiędzy połową stulecia a końcem XIX wieku, wywodząc je z różnej mentalności pokoleń nowo powstałej warstwy średniej. Zaostrzenie się rywalizacji polsko-niemieckiej przebiegało pod rosnącym wpływem myślenia nacj onalistycznego .. Niewielu było jednak "bezstronnych" Niemców, którzy otwarcie przedstawiali swoje alternatywne wyobrażenia na temat polityki na wschodnich terenach Prus. Leopold von Wiese, profesor akademicki, napisał z perspektywy czasu, że pomimo iż atmosfera sporów narodowościowych kłóciła się z jego "naturą dążącą do bogactwa przeżyć, połączenia i miłości do nieznanego", wierzył, że musi wypełniać "obowiązki moralne swojego zawodu". Z powodu "nadmiernego poczucia odpowiedzialności" nie wszedł "nigdy w Poznaniu do polskiego sklepu, nie »rozmawiał« prawie z żadnym Polakiem. I nie »był« nigdy w »Bazarze« [...]." Skłoniły go do tego już same wytyczne zasad postępowania, przedstawione mu na początku jego pracy nauczycielskiej, a przecież pisał o własnej, "wewnętrznej, nigdy nie okazanej, cichej [...] miłość do Polaków"27. We wschodnich prowincjach państwa pruskiego wszystkich wyższych urzędników obowiązywał zakaz bliskich, przede wszystkim prywatnych kon

Wolfgang D. Engeldinger

taktów z ludnością polską. Kandydaci na nie obsadzone stanowiska byli dokładnie dobierani przez decydentów w Berlinie. Także w okresie ich kadencji ministerstwo spraw wewnętrznych prowadziło akta personalne i dokładnie kontrolowało sposób sprawowania urzędu. Prawie nieuniknionym było dzięki tej metodzie obsadzanie najważniejszych urzędów "godnymi zaufania" osobami, popierającymi oficjalną "politykę germanizacyjną".

Trzy typy Niemieckich inteligentów w Poznaniu można podzielić na trzy "idealne typy". Najbardziej znani spośród nich byli nacjonaliści, którzy na różne sposoby angażowali się w zapewnienie niemieckiego panowania w Wielkopolsce. Niektórzy z nich proponowali stosowanie środków przymusu, inni optowali za oddziaływaniem na ludność pochodzenia polskiego metodami psychologicznymi. Duża część inteligentów niemieckich była zdania, że rywalizacja z polską inteligencją powinna odbywać się na polu duchowym, ponadto należy walczyć o najbardziej postępowe idee. Byli oni przekonani o wyższości kultury zachodniej lub kultury niemieckiej i wierzyli, że gdy tylko ludność pochodzenia polskiego zasmakuje w zaletach tej kultury i zyska w niej swój udział, uznajej wysoki poziom i zacznie się zachowywać lojalnie w stosunku do państwa, które było jej nośnikiem. Stosunkowo niewielu Niemców, których można określić mianem kosmopolitów lub "bezstronnych", angażowało się publicznie w stworzenie możliwie najbardziej liberalnej atmosfery dla współżycia obu narodowości. Protestowali oni w prasie i własnych artykułach przeciwko specjalnym ustawom, które w coraz większym stopniu obowiązywały ludność pochodzenia polskiego. Duża część społecznej i duchowej elity Poznania była pochodzenia żydowskiego. To właśnie oni stali pomiędzy dwoma rywalizującymi narodowościami i tradycyjnie dzielili z nimi swe doświadczenia związane z przymusem walki o społeczne uznanie swej grupy. W sytuacji powstałej na skutek różnorodnych warunków historycznych i politycznych podejmowali oni często próby mediacji pomiędzy tymi narodowościami o trzech wyznaniach. Niektórzy z nich byli zdania, że powinno to prowadzić do owocnej konkurencji i wymiany osiągnięć kulturalnych we wszelkich dziedzinach (naukowych, artystycznych, literackich), dzięki którym Niemcy mogliby uzyskać uznanie polskiej ludności.

Miejsca dyskusji Dzięki utworzeniu instytucji, które pod znakiem tak zwanej "polityki ukulturalniania" swój punkt szczytowy osiągnęły w ostatnim dziesięcioleciu poprzedzającym wybuch I wojny światowej, pojawiły się dla twórców kultury pochodzenia niemieckiego nowe pola działalności. Do tej pory były to przede wszystkim gazety i czasopisma, a także teatr 28 . Żadna z instytucji zdominowanych przez Niemców nie mogła jednak zbliżyć się nawet do roli, którą dla ludności pochodzenia polskiego odgrywało Towarzystwo Przyjaciół N auk (założone w 1857 roku); było ono zastępczą reprezentacją uniwersytetu, którego założenie było niemożliwe ze względów politycznych 29 .

W roku 1885 powstało Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej, które istniało do roku 1945 3 °. Należeli do niego AdolfWarschauer, w latach 1882-1912 współpracownik (radca do spraw archiwów) Państwowego Archiwum Poznańskiego, Rodgero Priimers, kierownik tegoż archiwum, fabrykant Wilhelm Kantorowicz i kupiec Arthur Kronthal. Towarzystwo zawdzięcza swoje powstanie Adolfowi Warschauerowi, "największemu znawcy" historii regionu 31 . Warschauer ogłosił dużą ilość artykułów na temat historii miasta i prowincji poznańskiej, między innymi edycji źródłowych, był także redaktorem wydawanego przez Towarzystwo czasopisma. Jako profesor historii wykładał na utworzonej w roku 1903 Akademii Królewskiej krajoznawstwo. Posiadał rozległe znajomości zarówno w kręgach polskich, jak i niemieckich, co bardzo podkreślało jego mediacyjną postawę. Jego wpływom należy przypisać, że Towarzystwo należało do niewielu organizacji w Poznaniu, w których możliwa była praca umysłowa i swoboda w wypowiadaniu swoich poglądów. Wielu niemieckich inteligentów spędzało w Poznaniu tylko krótki czas. Niewielu jednak, tak jak Adolf Warschauer i Rodgero Priimers, angażowało się przez dziesięciolecia w życie kulturalne miasta. Do tej grupy należał również Georg Minde Pouet, teoretyk literatury, pracujący na stanowisku bibliotekarza w otwartej w roku 1902 Bibliotece Cesarza Wilhelma. Akademia Królewska, jako rodzaj szkoły dla dorosłych, miała służyć kształceniu nauczycieli i przygotowaniu do studiów na uniwersytecie. W Akademii zaczynali swą karierę znani naukowcy, tacy jak politolog i ekonomista Ludwig Bernhard, historyk Europy Wschodniej Otto Hoetzsch, socjolog Leopold von Wiese und Kaiserswaldau. Akademia Królewska powstała w wyniku kulturalnopolitycznego zaangażowania rządu pruskiego w sprawy poznańskie. Otwarcie nastąpiło 4 listopada 1903 r. Zgodnie ze statutem wydanym przez Wilhelma II "zadaniem akademii było promowanie niemieckiego życia wewnętrznego w marchiach wschodnich działalnością i badaniami naukowymi"32. Jej otwarcie miało wzbogacić życie kulturalne miasta i ściągnąć do Poznania naukowców, którzy zostaliby tu na dłuższy czas. Akademia miała stanowić dla inteligentów duchową ojczyznę. Cel ten nie został zrealizowany, pomimo iż instytucję bardzo hojnie wyposażono w środki materialne i finansowe. Charakterystyczną cechą uczelni były stałe zmiany personelu naukowego. Do roku 1910 wydano 120 tys. marek na wyposażenie bibliotek seminaryjnych w książki i pomoce naukowe potrzebne w proponowanych fakultetach, takich jak prawoznawstwo, teoria państwa i nauki socjologiczne, gospodarka, filozofia, pedagogika, historia powszechna i historia sztuki, matematyka i nauki przyrodnicze (fizyka, astronomia, botanika), geografia i muzyka, a także języki obce (francuski, angielski, niemiecki). W ciągu sześciu lat zakupiono prawie 10 tys. książek. Ponadto w nowo powstałej "dzielnicy zamkowej" wybudowano nowoczesny i bogato wyposażony budynek. Akademia nie była jednak uniwersytetem. Uprawnienia wiążące się z ukończeniem akademii nie były równe uprawnieniom uzyskiwanym po ukończeniu szkoły wyższej i odpowiadały nauce w gimnazjum do dziesiątej klasy (świadectwo ukończenia szkoły), co pozwalało na przejście na kolejny stopień edukacji szkolnej.

Wolfgang D. Engeldinger

Akademii postawiono zadanie rozwiązywania w sposób naukowy problemów prowincji. Właśnie w tym celu utworzono w roku 1910 Instytut Krajoznawstwa Wschodnioeuropejskiego i Historii. Instytut miał się zajmować zbieraniem i oceną literatury słowiańskiej oraz materiałów źródłowych, przy czym pod uwagę miały być brane "nie tylko wcześniej polskie części kraju znajdujące się w monarchii pruskiej, ale także cały słowiański wschód", będący pod wpływem Rosji 33 . Nowością instytutu miała być współpraca naukowców z różnych dziedzin, mająca na celu opracowanie całego spektrum kultury narodowej, włącznie z naukami przyrodniczymi. Historycy, literaturoznawcy, językoznawcy, geografowie, etnografowie, ekonomiści, socjologowie, statystycy oraz specjaliści w zakresie nauk przyrodniczych mieli zostać zatrudnieni w instytucie, który w efekcie istniał zaledwie kilka lat. Późniejszy znany historyk Europy Wschodniej Otto Hoetzsch został mianowany dyrektorem i właśnie tutaj rozpoczynał swą karierę naukową. Obok niego w instytucie pracował również AdolfWarschauer.

Biblioteka krajowa W roku 1894 założona została w Poznaniu dzięki połączeniu różnych zbiorów, między innymi zbiorów Związku Historycznego oraz zbiorów Związku Nauk Przyrodniczych, Poznańska Biblioteka Krajowa. Jest ona przykładem instytucji, która wyrosła z idei współpracy pomiędzy oboma narodami, lecz później coraz bardziej realizowała nacjonalistyczne cele niemieckie. Prowadzeniem i rozbudową biblioteki, jak i muzeum krajowego, od połowy roku zajmował się dr Schwartz, oddelegowany do tego celu z archiwum narodoweg0 34 . Zbiory biblioteki miały zasilać również darowizny od osób prywatnych, a sama biblioteka miała uchodzić, dzięki jej ponadnarodowemu charakterowi, za instytucję stworzoną wspólnymi siłami. Darowizny pochodziły w równym stopniu od Polaków i ludności niemieckiej, interesujące przy tym, że donacje miały celowo charakter międzynarodowy i liberalny: Niemcy przekazywali najczęściej dzieła francuskie i polskie, na przykład ulotki z roku 1848, polsko-niemieckie i hebrajsko-niemieckie słowniki, podręczniki do historii różnych państw europejskich, przewodniki po miastach polskich 35 . Schwartz starał się utrzymać zrównoważony stan księgozbioru. Z Wicherkiewiczem i Erzepkim - obaj byli członkami zarządu Towarzystwa Przyjaciół Nauk - Schwartz utrzymywał kontakt korespondencyjny. Radcę sanitarnego Koehlera poprosił o przesłanie pism: "Druki kościańskie Wiganda Funcka z wieku XVII, Poznań 1895", "Przyczynek do kwestii wyrytych stóp na kamieniach" z tego samego roku oraz "Wykopaliska z czasów przedhistorycznych z Grabonoga pod Gostyniem"36. Felietonista Fiałkowski przesłał recenzje przedstawień Teatru Polskiego itp. Schwartz miał, jak widać, duże zdolności odsuwania problemu narodowościowego na drugi plan, pozostawiając na pierwszym planie przedsięwzięcie rozbudowy instytucji naukowej, jaką była biblioteka. Talent ten wykazywał Schwartz również w prośbach do autorów, których dzieła chciał wprowadzić do księgozbioru biblioteki. Szczególnie duże darowizny biblioteka otrzymała w październiku 1894 roku od Adolfa Warschauera (112 książek) i od Barona von Wilamowitz-Moellendorf, nadprezydenta prowincji (103 tomy). Najważniejszą część księgozbioru biblioteki krajowej stanowiłyjednak bezsprzecznie księgozbiory Towarzystwa Historycznego, które w całości stały się częścią biblioteki krajowej. Znajdował się tu duży wybór dzieł naukowych i "kształcących" w doskonałym jak na tamte czasy stanie, począwszy od pism klasyków, a na pismach z dziedziny nauk przyrodniczych kończąc. W ten sposób powstała jednak swoista mieszanina dzieł teoretyczno-literackich, słowników, pism związkowych i bibliofilskich białych kruków. Biblioteka została otwarta dla publiczności w dniu 1 października 1894 r.

Wszystkie gazety poznańskie, zarówno niemieckie jak i polskie, przesłały bezpłatne egzemplarze. Schwartz zwrócił się osobiście do redakcji "Przeglądu Poznańskiego", który na początku nie zamierzał brać udziału w całym przedsięwzięciu, dzięki czemu uzyskał zeszyty "Przeglądu" od stycznia 1895 roku. Szczególne zaangażowanie wykazał Schwartz w pozyskiwaniu dzieł z zakresu medycyny, gospodarki i techniki. Wobec konfliktu narodowościowego Schwartz zachował stanowisko neutralne. Gdy syn zmarłego prezydenta rządu Wegnera przesłał bibliotece książki, które odziedziczył w spadku, i napisał że jego ojciec wspierał "każde przedsięwzięcie służące promocji niemieckości", Schwartz podziękował mu formalnie, nie dając się pociągnąć uwagom Wegnera 37 . W roku 1898 trwający dalej rozwój biblioteki przyjął inny charakter. W Berlinie, w efekcie zapoczątkowanej właśnie "polityki ukulturalniania marchii wschodnich", podjęto decyzję o założeniu nowej, większej biblioteki, która miała przede wszystkim służyć wzmocnieniu pozycji Niemiec w Poznaniu i okolicach. Biblioteka ta miała zostać wyposażona w wielkim stylu (dzięki nowemu budynkowi i najnowocześniejszej technice) i nosić programowo patriotyczne imię "Biblioteki Cesarza Wilhelma". Bezpośrednim wzorem miała być otwarta niedługo po wojnie francusko-pruskiej biblioteka w Strasburgu, przekształcona niewiele później w bibliotekę uniwersytecką. Pomysł wypłynął od poznańskiego wydawcy Paula Parey'a 38 . Wezwanie następującej treści ukazało się w różnych gazetach na całym terenie Rzeszy niemieckiej: "Wojna francusko-pruska nie była jeszcze zakończona, a odzyskanie Marchii Zachodniej było już zapewnione uzasadnionymi nadziejami, gdy pewna grupa patriotycznych niemieckich uczonych wystosowała wezwanie do wykształconych obywateli wszystkich dzielnic niemieckich o pomoc w stworzeniu w Strasburgu zastępstwa dla zniszczonej tamtejszej biblioteki. [...] Nie tylko by zadośćuczynić Strasburgowi, lecz także ze względu na pomysł stworzenia w Strasburgu uniwersytetu chciano stworzyć w nowo odzyskanych landach Rzeszy duchowy punkt niemieckiej ideologii i wiedzy, wspomagający naukę niemiecką w walce przeciwko 200-letnim wpływom obcej władzy. Co wtedy udało się przeprowadzić w Marchii Zachodniej [...], musimy dziś powtórzyć w Marchii Wschodniej. Zbyt łatwo przeoczono w Niemczech [...] procesy, które stanowią w tych częściach kraju zagrożenie narodowe. [...] Przybierająca na sile i panosząca się agitacja szuka polskojęzycznej ludności tych wschodnich prowincji, by móc oddalić ją od niemieckiego rządu i zdławić niemieckość. [...] Myśl o tym, by jako kolejny bastion niemieckości i punkt zjednoczenia wszystkich dążeń kulturowych założyć niemiecki uniwersytet w Poznaniu, zdaje się być nie do zrealizowania; inaczej wygląda jednak sytuacja z wybudowaniem w mieście Biblioteki Krajowej

Wolfgang D. Engeldinger

w wielkim stylu, podobnej do tej, która została wzniesiona w Strasburgu. [on] Straże nad Wisłą muszą stać tak pewnie i wiernie, jak straże nad Renem. Dla uwiarygodnienia tej decyzji [on] my, niżej podpisani, zwracamy się do wszystkich Niemców, szczególnie do zarządów i posiadaczy bibliotek, niemieckich uczonych, pisarzy, wydawców, antykwariuszy, uniwersytetów, akademii oraz innych uczonych stowarzyszeń i związków naukowych z następującą prośbą o: Wyrażenie życzenia [on] założenia biblioteki krajowej w wielkim stylu w Poznaniu, poparte składką" 39 . Pod pismem podpisali się między innymi dyrektor wydawnictwa Becka z Monachium, dyrektor Muzeum Germańskiego w Norymberdze, pisarz Paul Heyse, właściciel wydawnictwa Oldenbourg w Monachium, intendent Królewskiego Teatru Dworskiego w Monachium i rektor uniwersytetu w Wiirzburgu. Odezwa znalazła oddźwięk, urzędy berlińskie nie szczędziły trudu, by zrealizować całe przedsięwzięcie. Już w listopadzie stworzono w Poznaniu magazyn mogący pomieścić 20 tys. książek 40 . W tym samym roku powstała dla potrzeb "biblioteki w wielkim stylu" placówka handlowa dla Biblioteki Cesarza Wilhelma w Poznaniu, mająca siedzibę na nowej ulicy Fryderyka 9/10. Jej kierownikiem został Francke, który w stolicy rzeszy obarczony został zadaniem organizacji tej nowej instytucji kulturalnej. Podjął on decyzję, że wszelkie darowizny książkowe, które wysyłane są do Poznania, muszą najpierw trafić do Berlina, gdzie zostaną centralnie ujęte w odpowiednie rejestry. Schwartz musiał od tej pory uzgadniać wszystkie pociągnięcia z Francke'm, przez co jego praca uległa znacznemu utrudnieniu. W dniu 18 maja 1899 w "Dzienniku giełdowym niemieckiego księgarstwa" (nr 113/1899) ukazała się wypowiedź broniąca rezygnacji z polskiej literatury przy zakupach książek do biblioteki w Poznaniu, ponieważ nie byłoby to zgodne z celem przedsięwzięcia. Autorem tej wypowiedzi okazał się kierownik wydawnictwa Lehmann's we Frankfurcie nad Odrą. Reakcją na tę odezwę było ukazanie się w dniu 30 maja 1899 w "Posener Zeitung" (nr 372/1899) anonimowej odpowiedzi (nosiła ona podpis "przyjaciele"). Także tę odpowiedź wydrukowano w czytanym w całych Niemczech "Dzienniku giełdowym" w dniu 3 czerwca 1899. Około dwóch tygodni później Francke zwrócił się w liście do Schwartza z pytaniem, czy znane jest mu nazwisko autora "ostatniego wyjaśniającego artykułu na temat poloników w Bibliotece Cesarza Wilhelma". "Artykuł ten", dodaje Francke, "jest bardzo jasny i byłoby interesujące, znać jego autora"41. Obaj urzędnicy zgodzili się co do tego, że przejęcie planowanej instytucji kulturalnej przez propagandę związków nacjonalistycznych i politykę germanizacyjną rządu pruskiego bardzo będzie szkodzić rzeczywistemu celowi biblioteki i należy tego koniecznie uniknąć, obojętnie jakie stanowisko zajmuje się samemu względem polityki ustawodawczej wobec ludności polskiej. Wyrazili oni również swoje przekonanie o tym, że biblioteka powinna być dostępna i użyteczna dla ludności polskiej i dlatego nie można zrezygnować z udziału polskiej literatury w księgozbiorze. Jeżeli udałoby się przekonać Polaków o tym, że niemiecka literatura i nauka góruje nad polską, można by doprowadzić do tego, że zaakceptują oni panowanie niemieckie na obszarach wschodnich. Oczywiście sprzeciw przeciwko szowinistycznym propozycjom frankfurckiego wydawcy wyszedł naprzeciw szerokiemu zapotrzebowaniu: jeżeli podobneradykalne zamiary miałyby być utożsamiane z projektem powstania biblioteki, to, jak obawiał się Francke, mógłby on stracić część ze swoich najpotężniejszych zwolenników. W dniu 26 czerwca 1899 skonstatował: "Wywody Lehmanna nie przysparzają sprawie szczególnych szkód, ponieważ jak się zdaje, wielcy wydawcy wciąż przesyłają nam swoje darowizny, po tym jak rozpoznali w nim nierozsądnego blagiera". Urzędnicy państwowi zajęli w tej sprawie stanowisko, które dobitnie sformułował teolog Martin Rade, profesor teologii na uniwersytecie w Marburgu i wydawca czasopisma "Christliche Welt". "Chcemy doprowadzić niemiecką tożsamość do najpiękniejszego rozkwitu właśnie w środku państwa polskiego. Poznańska akademia mogłaby stać się z pewnością oznaką tych dążeń. [000] Duchowe zmagania z Polakami na wszystkich obszarach: naturalnie nauczymy się waszego języka, jakże inaczej zrozumielibyśmy waszą tożsamość? Oczywiście będziemy się troszczyć o waszą literaturę, sztukę, obyczaje i przeszłość. Czasy, kiedy warto było starać się o waszą miłość bezpowrotnie już minęły; ale istnieje jeszcze wiele dróg, na których możemy zdobyć wasze uznanie ,,42. Podobne poglądy wyznawał również polski eseista Artur Górski, który tak pisał do Kazimierza Woźnickiego, kierownika Polskiego Biura Informacyjnego w Paryżu: "Czymże byłaby Polska bez wiary w siebie samą, we własne siły - cóż warta byłaby taka Polska? [000] Chodzi tu o naturalne dążenie do promieniowania na świat, wymianę myśli ze światem, chodzi o walkę na ideologie, a walka ta rozegra się w Europie [...] Myślę, że zawsze - nawet w najgorszych czasach, a także dzisiaj, gdy nie jest aż tak źle - rodzina ducha egzystowała i egzystuje [000] Ta nasza rodzina w Europie jest również naszą ojczyzną"43.

"Kosmopolici" Prawdziwą alternatywę dla polityki w "marchiach wschodnich" dostrzegało tylko niewielu Niemców. Generalnie rzecz biorąc, radykalne związki Alldeutscher Verband oraz Ostmarkenverein nie znalazły zwolenników wśród rzemieślników i drobnomieszczaństwa podobnie jak w Poznańskim Związku Kupieckim i wśród ludności wykonującej wolne zawody, którą traktowano również jako klientelę wyborczą partii liberalnej44. Nie uznawali oni także metod pruskiego rządu odnośnie germanizacji ich polskich współobywateli; nie poddawalijednak w wątpliwość sensu działania komisji osiedleńczej. Głośna krytyka metod działania tego urzędu odezwała się jednak po tym, jak komisja opublikowała bilans po dziesięcioletnim okresie działalności. Zasiedliła ona za sumę prawie 80 milionów marek około 1200 gospodarstw 45 i zażądała na swoją dalszą działalność zwiększenia budżetu, który musiał zostać zatwierdzony przez Landtag. Zaproponowana suma dalszych 100 milionów marek na cele funduszu osiedleńczego wzbudziła ostrą krytykę w szeregach liberalnych i centralnych 46 , obligując niektórych rzemieślników i kupców do zajęcia stanowiska na łamach "Gazety Poznańskiej"47. Wypowiedzi takie były zabronione urzędnikom, łącznie z nauczycielami. Zarządzenie z dnia 12 kwietnia 1898 roku zobowiązywało ich do popierania "niemieckości" także poza działalnością urzędową. Kto nie stosował się do postanowień zarządzenia, narażał się na stosowanie środków dyscyplinarnych. W następstwie wielu wykładowców przystąpiło do Związku Marchii

Wolfgang D. Engeldinger

Wschodnich, wielu z nich uczyniło to tylko formalnie, nie byli bowiem jego aktywnymi członkami 48 . Jeszcze w roku 1895 pewna liczba landratów zachowała neutralne stanowisko i broniła się przed wciągnięciem w wir konfliktu narodowościowego i przed agitowaniem przeciwko polskiej ludności 49 . Obowiązujące prawa i zdanie opinii publicznej zmuszały jednak urzędników w coraz większym stopniu do powstrzymywania się od zajmowania stanowiska w sprawach politycznych. Związek Marchii Wschodnich podejmował próby ukrócenia każdej formy zbliżenia pomiędzy narodowościami. Jego propaganda, dysponująca efektywnymi kontaktami z najróżniejszymi lokalnymi, stołecznymi i państwowymi organami prasowymi, piętnowała znane jej kontakty urzędników niemieckich z polskimi rodzinamiso. Nawet nadprezydent Wilamowitz-Moellendorff, który popadł w konflikt z Tiedemannem, nie był bezpieczny przed wpływami organizacji radykalnej. Kilku członkom związku udało się przeciągnąć na swoją stronę wpływowych członków rządu. W roku 1899 Wilamowitz zmuszony był do wycofania się. Podobnie przebiegał przypadek Kienitza. Królewski radca w dyrekcji kolei w Poznaniu, Kienitz, opublikował w roku 1908 broszurę pod tytułem Polacy bez ziemi, w której protestował przeciwko ustawom wywłaszczeniowym. Otrzymał za to naganę urzędową i został przeniesiony do Niemiec zachodnichsI.

Otwarta i długotrwała krytyka nadeszła tylko ze strony niewielu właścicieli ziemskich. Najdalej posunął się Karl Sch6nberg, który w roku 1908, "w ostatniej godzinie", zwrócił się do opinii publicznej, gdy w pruskim Landtagu trwały obrady nad ustawami wywłaszczeniowymi, a duża część społeczeństwa niemieckiego denerwowała się, że Polakom konstytucja obetnie pewne gwarantowane prawa. W swojej wypowiedzi Okrzyk alarmowy niemieckiego syna prowincji poznańskiej. Ostrzeżenie i gorąca prośba do pobratymców władającychjęzYkiem polskim i niemieckim z roku 1908 zażądał ponownego wprowadzenia języka polskiego do szkoły i wystarczającej liczby tłumaczy w instytucjach państwowych. Od landratów wzwyż miała być wymagana znajomość realiów polskich przy powoływaniu na urzędy w "marchiach wschodnich".

Żaden z niemieckich inteligentów w Poznaniu nie wykorzystał szansy, którą dawała wielonarodowościowa atmosfera miasta. Nie odkryli oni ani znanej na całym świecie literatury polskiej, ani nie poradzili sobie z polskimi wariantami ruchu reformatorskiego. W Polsce, podobnie jak w Niemczech, pod koniec XIX wieku poszukiwano z jednej strony niepowtarzalnego stylu narodowego, z drugiej zaś - formy odpowiedniej dla ówczesnej rzeczywistości. Miało to swój wpływ na architekturę, rzemiosło artystyczne, modę, produkcję mebli. Elementy sztuki ojczystej, "chłopskości", eposy na temat "końca epoki", który w polskim społeczeństwie można było odczuć jak nigdzie indziej, rozprawa z Nietzschem, poszukiwanie nowego modelu człowieka - to tylko nieliczne z tendencji, które w wewnętrznym życiu Polski tamtej epoki sprzyjały rozprzestrzenianiu się wśród Niemców przekonania, że Polacy to "naród bez kultury"s2. Naciski pojawiające się w prasie i ugrupowaniach biorących udział w rywalizacji między narodowościami praktycznie uniemożliwiały egzystencję kręgów kulturowych w Poznaniu, będących prawdopodobnie centrum tej "walki".

PRZYPISY:

1 Między innymi Krzysztof Makowski, Mobilność społeczna mieszkańców Poznania, (w:) Dzieje Poznania 1793-1918, pod redakcją Jerzego Topolskiego i Lecha Trzeciakowskiego, Warszawa- Poznań 1994, 271-195; Witold Molik, Inteligencja polska W. Ks. Poznańskiego w świetle własnych opinii 1871-1914, (w:) Inteligencja polska XIX i XX wieku, Studia 6, pod redakcją Ryszardy Czepulis-Rastenis, Warszawa 1991,147-162; Witold Molik, Kszałtowanie sie inteligencji polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1841-1870, Warszawa 1979.

2 Współcześni rozróżniali narodowości przede wszystkim według kryteriów wyznaniowych. Klasyfikacja ta jest bardzo problematyczna, chciałbym więc spróbować ją trochę przybliżyć. Inteligenci pochodzenia żydowskiego lub tacy, którzy zmienili wyznanie, deklarowali często swą przynależność do tej czy innej grupy; w Poznaniu opowiadali się najczęściej za stroną niemiecką, twierdzi Moritz Jaffe, który w przedmowie do swej wydanej w 1909 roku książki podkreśla, że jego ojciec należał do "Poznańskiego niemieckiego komitetu narodowego", "który jako jedyny w trudnych czasach utrzymywał flagę niemiecką nad Poznaniem." (Por. Moritz Jaffe, Die Stadt Po sen unter preuBischer Herrschaft. Ein Beitrag zur Geschichte des deutschen Ostens, Leipzig 1909, s. 9).

3 Por. Andreas Lawaty , Das Ende PreuBens in polnischer Sicht, Berlin - N ew York 1986, s. 17. Autor nazywa zjednoczenie narodowe 1870 roku "zwrotnym punktem epoki".

4 Klaus Wernecke, Peter Heller, Der vergessene Fuhrer. Alfred Hugenberg. Pressemacht und N ationalsozialismus, Hamburg 1982, s. 13. 5 Cytat za Deutsches Historisches Museum. Ideen - Kontroversen - Perspektiven, wyd. Christoph Stolzl, Frankfurt/M. i Berlin: Ullstein - PropyHien, 1988, s. 249; Hervorhebung W. E. 6 Roger Chickering, Karl Lamprecht. A German Academic Life, New Jersey 1993, s. 405.

7 Por. Wolfgang J. Mommsen, Gangolf Hubinger (wyd.) Intellektuelle im Deutschen Kaiserreich, Frankfurt/M. 1993, s. 95.

8 Por. (i całościowo na temat tła historycznego) Krzysztof Makowski, Deutsche in Posen (1815-1870), (w:) Deutsche Geschichte im Osten Europas. Land der groBen Strome - Von Polen nach Litauen, wyd. Joachim Rogali, Munchen-Berlin 1995, 243-262, hier 262.

9 Jaffe 1909, s. 312.

10 Marceli Mott y, Przechadzki po mieście, Warszawa 1957, T. I, s. 637, pkt. 79.

11 Jaffe 1909, s. 311.

12 Oczywistym znakiem było założenie Teatru Polskiego w roku 1875. Otwarty w roku 1879 nowy teatr miejski przy Wilhelmsplatz (plac Wolności) przeznaczony był tylko do wystawiania sztuk niemieckojęzycznych; Por. Edyta Połczyńska, Im polnischen Wind. Beitrage zum deutschen Zeitungswesen, Theaterleben und zur deutschen Literatur im GroBherzogtum Posen 1815-1918, Poznań 1988.

13 Por. na przykład Zygmunt Kaczmarek, Wojciech Trąmpczyński (1860-1953), Poznań 1993, s. 12 n.; Krzysztof Makowski, Mobilność społeczna mieszkańców Poznania, (w:) Dzieje Poznania, 1994, s. 285.

14 Jaffe 1909, s. 330.

15 Tamże, s. 426.

16 Tamże, s. 332.

17 Por. tamże, s. 409 n.

18 Por. tamże, s. 409.

19 Por. Leopold von Wiese, Erinnerungen, Koln-Opladen 1957, s. 36.

20 Por. W ernecke /Heller 1982 (patrz pkt. 7).

21 Por. Max Weber Gesamtausgabe, Abt. 1 Bd. 2. Die romische Agrargeschichte in ihrer Bedeutung fur das Staats- und Privatrecht: 1891, wyd. Jurgen Deininger, 1986, s. 12; Por. także Wolfgang J. Mommsen, Max Weber und die deutsche Politik 1890-1920, Tubingen 1974.

Wolfgang D. Engeldinger

22 Mommsen 1974, s. 59.

23 Por. ds., Max Weber. Ein politischer Intellektueller im Deutschen Kaiserreich, (w:) Ds./ Hubinger 1993, 33-61, tutaj 33.

24 Narodowość była dla Maxa Webera zawsze najważniejszą z możliwych wartości.

Przy ocenie osiągnięć narodowych osiągnięcia kulturalne odgrywały dla niego bardzo dużą rolę. I wojnę światową konstatuje Wolfgang J. Mommsen (por. pkt. 24), s. 50: "W pewnym stopniu miał nastawienie kulturalno-nacjonalistyczne". 25 Jaffe 1909, s. 408.

26 N eue Deutsche Bibliographie (NDB).

27 Wiese 1957, s. 37 f (por. pkt. 22).

28 Por. przyp. 15 i Edyta Połczyńska, Zycie kulturalne Niemców w Poznaniu w XIX i na początku XX wieku, (w:) Dzieje Poznania, 1994, s. 619-630. Na temat "Heimatliteratur" patrz jeszcze nie opublikowana książka Marii Wojtczak. 29 Por. Jerzy Topolski, Nauka w Poznaniu w latach 1815-1918, (w:) Dzieje Poznania, 1994, s. 462-478, tutaj 472.

30 Por. Gotthold Rhode, Die Historische Gesellschaft fur die Provinz Posen bzw. fur Po sen 1885-1945, (w:) Beitrage zur deutsch -polnischen N achbarschaft. Festschrift fur Richard Breyer zum 75. Geburtstag, wyd. Csaba Janos Ke'nez, Helmut Neubach, Joachim Rogali, Berlin-Bonn, 1992, s. 41-48.

31 Gotthold Rhode (Hg.), Geschichte der Stadt Posen, Neuendettelsau 1953, s. 241.

32 Pron. Spies, Die Ziele und die bisherige Entwicklung der K6niglichen Akademie zu Posen, Teil 1, (w:) Die K6nigliche Akademie zu Posen. Festschrift zur Einweihung des neubaues am 18. Januar 1910, Posen 1910, s. 3. 33 Tamże, s. 19.

34 Por. Brieg von Schwartz an den Hauptmann Wegner in Berlin vom 20.10.1894, Archiwum Państwowe w Poznaniu [APP] zesp. Landesbibliothek, sygn. 52, 1 (1894). 35 Tamże.

36 11.5.1895, tamże.

37 8.12.1894, tamże.

38 Der Reichsanzeiger, 31.5.1900, tamże.

39 APP zesp. Landesbibliothek, sygn. 52, 1 (1894).

40 APP, Brief Schwartz vom 5.9.1898.

41 APP, Brief Franckes an Schwartz vom 16.6.1899.

42 Martin Rade, Von aktuellen Sachen. 5. Von der Polenfrage, "Christliche Welt" nr 22 (1908), s. 319-325, cytat za Anne Christine Nagel, Martin Rade - Theologe und Politiker des sozialen Liberalismus. Eine politische Biographie, Gutersloh 1996, s. 119. 43 Cytat za Franciszkiem Ziejką, Nasza Rodzina w Europie. Studia i Szkice, Kraków 1995, s. 17 n.

44 Por. Bolesław Grześ, Jerzy Kozłowski, Aleksander Kramski, Niemcy w Poznańskiem wobec polityki germanizacyjnej 1815-1920, wyd. Lech Trzeciakowski, Poznań 1976, s. 336 i 338. 45 Por. tamże, s. 339.

46 Tamże, s. 338.

47 Por. tamże.

48 Por. tamże, s. 345.

49 Tamże, s. 343 n.

50 Tamże, s. 342.

51 Tamże, s. 350.

52 Takie skojarzenie poddawała poczytna podówczas powieść "Soll und Haben" Gustava Freytaga z 1855 roku.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr2; Inteligencja poznańska, historia i wspomnienia dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry