METAMORFOZY ZESPOŁU OSIEDLI PIĄTKOWO-NARAMOWICE

Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr1; Budowniczowie i Architekci

Czas czytania: ok. 15 min.

JÓZEF MODRZEJEWSKI P iątkowo-Naramowice, jako trzecie z największych zespołów osiedli mieszkaniowych Poznania, po Ratajach i Winogradach, zaczęło powstawać w ramach podobnych założeń ogólnych, jak dwa poprzednie. Ideą przewodnią było stworzenie dużego, w tym przypadku dla 70 tys. mieszkańców, kompleksu o jednolitej zabudowie, w monotechnologii wielkopłytowej, projektowanego przez jedno wybrane biuro (tym razem Inwestprojekt) i administrowanego wspólnie z Winogradami przez Poznańską Spółdzielnię Mieszkaniową. Proces tworzenia zrębów tego zespołu nie odbiegał też zrazu od poprzednich. Wytyczne w tym zakresie przedstawił, jako efekt długich dyskusji, kierownik branżowego wydziału inż. Tadeusz Gałecki (w "Kronice Miasta Poznania", nr 3 z 1976 roku, ukazał się artykuł jego autorstwa pL "Północne pasmo rozwojowe"). Dotyczyły one wyznaczenia przez władze miejskie odpowiednich terenów i określenia ich granic (na południu ul. Lechicka, na północy fragment linii kolejowej, na wschodzie ul.

Naramowicka i Rubież, na zachodzie przedłużenie ul. Niestachowskiej). Oznaczało to utworzenie wąskiego klina osiedlowego na osi północ-południe, jako kolejnego członu rozwojowego miasta w tak zarysowanym kierunku. Do realizacji przyjęto koncepcję układu przestrzennego i architektonicznego, którą wyłonił konkurs ogłoszony przez SARP, a która otrzymała wtedy drugą (równorzędną) nagrodę. Autorem tej koncepcji był dr Wiesław Anders, profesor Politechniki Gdańskiej (zarys tej koncepcji przedstawiony został w pierwszym numerze "KMP" wydanym w roku 1978, w publikacji inż. Czesława Nawrockiego zatytułowanej "Zespół osiedli mieszkaniowych Piątkowo-Naramowice"). W owym czasie władze miejskie podjęły decyzję o wytyczeniu dwóch arterii szybkiego ruchu (przebudowa ul. Naramowickiej i Niestachowskiej) oraz adaptacji rezerwatu zieleni Zurawiniec dla potrzeb rekreacji. W planie szczegółowymprzyjęto podział interesującego nas terenu na dziewięć indywidualnych osiedli i usytuowanie ich wokół ponadregionalnych centrów handlowo-usługowych skoncentrowanych w dwóch grupach - południowej i północnej. Określono też wielkość szkół (miały one należeć do dość dużych), rodzaje przedszkoli, żłobków i obiektów służby zdrowia, a nadto ich powiązań w większe zespoły. W sumie plan zakładał zagospodarowanie terenów o powierzchni 796,30 ha. Realizacji koncepcji sprzyjały nieduże tutaj różnice poziomów, słabe zainwestowanie Piątkowa, do niedawna wsi podmiejskiej, oraz bliskość dwóch wytwórni elementów wielkopłytowych, co ułatwiało transport i montaż budynków. Sprawą dużej wagi była, dyskutowana zresztą od szeregu lat, trakcja Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. Ta śmiała i kosztowna inwestycja stawała się teraz nieodzowna dla licznych rzesz przemieszczających się do śródmieścia mieszkańców Piątkowa. Decyzję o rozpoczęciu budowy tramwaju władze miejskie podjęły w roku 1982. Przez 14 lat koncepcja zdążyła się zestarzeć wobec braku lub przy niewielkim doinwestowaniu władz centralnych. Linia trakcji przebiegać miała w wykopanym parowie między osiedlami i na specjalnie wykonanych w tym celu dwóch wiaduktach i mostach. Zaprojektowano również obszerne przystanki o charakterze wielkomiejskim (obok ulic Lechickiej, Kurpińskiego i Szymanowskiego) . Ten sam charakter ponadregionalny nadały piątkowskim osiedlom wysokie, radiowo-telewizyjne wieże przekaźnikowe zajmujące narożnik os. Bolesława Chrobrego. Pierwsza, wzniesiona jeszcze w roku 1963 w konstrukcji żelbetowej, liczy 74 m wysokości (bez masztu), druga, wyższa (127 m), pochodzi z roku 1993 ijest zmontowana w konstrukcji stalowej o wadze 412 t. Stały się one efektownymi dominantami w całym rejonie północnego Poznania. Tymczasem sam zespół nowych osiedli, mimo określenia ram ogólnych i ustalenia zasad szczegółowych, podlegał niemal od początku modyfikacjom i zmianom, zrazu drobnym, a później coraz większym. Wpływ na to miały różne czynniki - zmiany poglądów na rolę i warunki mieszkalnictwa, nowe prądy w urbanistyce i architekturze oraz względy lokalne. Wszystkie zaś doznały silniejszych impulsów dzięki zbliżającej się transformacji stosunków społeczno-ekonomicznych. Zaczęło się - jak twierdzą działacze PSM - od korekty normatywu mieszkaniowego. Kiedy np. na Winogradach powierzchnia najpopularniejszego lokum, tzw. M-4 wynosiła 48 m kw., tutaj już wzrosła do 64 m, co z kolei pozwoliło na poprawienie układu wnętrz mieszkalnych. Z inicjatywy architekta miejskiego zredukowano wysokość niższych budynków z pięciu do czterech kondygnacji, choć przepis ten był później stosowany nie dość konsekwentnie. Redukcje dotknęły również budynków szkolnych, ale i tu nie wykazano zdecydowania. W latach 90. poddano rewizji niemal wszystkie zasady i ustalenia, jakie przyjęto w roku 1973 i w latach następnych. Przekroczono wyznaczone uprzednio ramy przestrzenne zespołu i włączono do nich rejony leżące w sąsiedztwie oraz zrewidowano przyjęte poprzednio plany zagospodarowania wnętrz osiedli. Pojawiły się niezależne rozwiązania indywidualne (rynki, ronda, podwórza zamykające ciągi domów itd.). W roku 1990 ograniczono rolę i zadania Poznańskiej Spółdziel

Józef Modrzejewski

ni Mieszkaniowej, tworząc dwie osobne spółki: Agencję Inwestycyjną, która zajęła się problemami dalszego rozwoju osiedli i Unię Wspólnego Inwestowania, która przejęła sprawę organizowania nowych amatorów mieszkań. Konsekwencją tych posunięć była decentralizacja w projektowaniu nowych budynków - zamiast Inwestprojektu i częściowo Miastoprojektu (szkoły) zostały zaangażowane pośrednio, przez inne spółdzielnie i spółki, lub bezpośrednio prywatne pracownie architektoniczne, które wprowadziły w niektórych osiedlach własne koncepcje twórcze. Odbywało się to równolegle z zastępowaniem technologii wielkopłytowej przez inne, opierające się na dość zróżnicowanej palecie materiałów budowlanych. Wcześniej Poznańska Spółdzielnia Mieszkaniowa starała się różnicować rodzaj stosowanych tu płyt - po najwcześniej wykorzystywanych elementach z "fabryki domów" Poznańskiego Kombinatu Budowlanego przyszła kolej na udoskonaloną płytę winogradzką i ratajską oraz elementy wapienno-cementowe. W momencie gdy krystalizowała się nowa wizja zespołu osiedli Piątkowo-Naramowice, stopień zaawansowania realizacji każdego z osiedli był bardzo wysoki i w zasadzie utrzymywał się ich kościec oparty na technologii uprzemysłowionej, dlatego zmiany wprowadzane na początku lat 90. nie wpłynęły zasadniczo na przeobrażenie pierwotnej wizji starszych osiedli. Korekty i modyfikacje najbardziej uwidoczniły się zatem w najpóźniej rozpoczętym os. Zygmunta Starego jako całości i częściowo w nowszych partiach os. Władysława Jagiełły i os. Stefana Batorego. W kilku pozostałych jednak zaznaczyły też swe wyraźne ślady. Zresztą zamierzenia budowlane nie są jeszcze wszędzie zakończone i można spodziewać się tu i tam pozytywnych niespodzianek. Jeśli dodać do tego nowe przedsięwzięcia na terenach sąsiednich, czyli w tzw. otulinie zespołu, obraz stanie się jeszcze bardziej urozmaiconyl. N owe osiedla Piątkowa i w jego sąsiedztwie powstawały stosunkowo długo i często na przekór wytyczonym wstępnie kierunkom. W opinii architektów był to moment pozytywny, działający na korzyść różnicowania krajobrazu północnych rubieży Poznania.

II Osiedle Bolesława Chrobrego, najstarsze i największe dotąd w tym rejonie, zaczęto budować w latach 1976-77. Dziśjuż trudno ustalić, który z budynków powstał jako pierwszy. Nawet działacze spółdzielczy z najdłuższym stażem różnią się w poglądach na ten temat. Faktemjest, że chodzi o jeden z czterokondygnacyjnych bloków usytuowanych przy narożniku ulic Wojciechowskiego i Wiechowicza. Wraz z kilkoma najbliższymi budynkami utworzył tu nieregularny czworobok, przy czym każdy z nich występował jako wolno stojący. Wprowadzony tu typ budynku i ich układ powtórzono następnie w części wschodniej osiedla, w sąsiedztwie przyszłego odcinka trakcji Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. Ten fragment osiedla zamknęły od północy niskie pawilony żłobka i dwóch przedszkoli oraz znacznie pokaźniejszy obiekt będący siedzibą szkoły podstawoweJ. Podczas realizacji owej enklawy wystąpiły pierwsze zastrzeżenia, a nawet próby odstępstwa od przyjętych zasad. Dotyczyły one przede wszystkim przesa

Ryc. 1. Przedszkole "Zamkowe" na os. Bolesława Chrobrego. Fot. Elżbieta Marciniak.

dnych rozmiarów szkoły, zresztą dość interesującej w formie i zbudowanej częściowo z wykorzystaniem cegły klinkierowej (proj. arch. Witold Milewski z poznańskiego Miastoprojektu). Nie udało się jednak wtedy przekonać inwestora o potrzebie zmniejszenia budynku, a tym samym polepszenia jego funkcjonalności. Powodzeniem zakończyła się natomiast inicjatywa dwóch projektantek jednego z przedszkoli - arch. arch. Elżbiety Walenciak i Danuty Spychały - które zaproponowały wprawdzie pozostawienie płyty w charakterze szkieletu budyneczku, ale rozszerzonego o stylizowaną bramę z krenelażem i dwie wieże ze spiczastymi końcami - wszystko w klinkierze (ryc. 1). W ten sposób przedszkole przypomina średniowieczny zameczek, zgodnie z sugestiami młodych użytkowników. Postawiono go dopiero w roku 1987... Tymczasem realizacja dalszych fragmentów osiedla postępowała ustalonym torem. Ze względów ekonomicznych zadecydowano o podwyższeniu budowanych w południowej części bloków czterokondygnacyjnych o jedno piętro. Obiecująco przedstawiała się koncepcja tzw. małego centrum za sprawą arch. Bogdana Bednarka, który zaprojektował ośrodek zdrowia, siedzibę administracji PSM i Dom Kultury "Dąbrówka". Były to obiekty 2- i 3-kondygnacyjne, odbiegające swym kształtem od schematycznego otoczenia. Wykonano je w technologii monolitycznej w latach 1983-85. Harmonizowała z nimi dość duża, ale jeszcze skromna bryła kościoła pw. Opatrzności Boskiej. Nie udało się natomiast doprowadzić do zakończenia budowy oryginalnej w swym kształcie hali targowej o konstrukcji stalowej. Ujawniły się tu po raz pierwszy spory między inwestorem (PSM) a prywatnym właścicielem działki. Funkcję tę przejął tzw. blaszak, nieduży, skromny pawilon parterowy typu czeskiego, a potem nieco bardziej obszerny market "Złoty Grosz".

Józef Modrzejewski

Z obu stron wspomnianego centrum wzniesiono dwa gniazda wieżowców 16-kondygnacyjnych, po trzy budynki w każdym. Należały do typu spotykanego już na Winogradach. Wraz z nieco później zmontowanymi w technologii szczecińskiej budynkami 12-kondygnacyjnymi, nazywanymi z powodu wydłużonej linii "deskami", stworzyły zespoły o bardzo kontrowersyjnej opinii. Inwestorami kierowała chęć ulokowania w jak najkrótszym czasie możliwie największej liczby mieszkańców przy stosunkowo niskich kosztach. Użytkownicy zaś zarzucali inwestorom niehumanistyczną skalę. Oszczędności okazały się krótkotrwałe. Po niecałych dwudziestu latach trzeba było wymieniać kolejno wszystkie windy (a było ich tutaj wyjątkowo dużo), które psuły się często z powodów technicznych oraz niefrasobliwości użytkowników. Poznańska Spółdzielnia Mieszkaniowa oraz projektanci poszukiwali różnych sposobów, aby złagodzić przygniatające wrażenie, jakie wywoływały wieżowce. Po drugiej stronie ul. Wojciechowskiego zlokalizowano zbudowany przy użyciu materiałów tradycyjnych kompleks straży pożarnej, któremu nadano lekkie, zróżnicowane formy. Kompleks składa się z wieży przypominającej konstrukcje kościelne i niższej bryły ustawionej pod kątem prostym. W części frontowej znajdują się pomieszczenia dla załogi, w części pozostałej - garaże dla sprzętu przeciwpożarowego. Praktykę umieszczania nietypowego, estetycznego akcentu wśród wieżowców powtórzono potem w osiedlu B. Śmiałego. Mimo różnych innowacji architektonicznych osiedle B. Chrobrego nie odbiega zbytnio od założeń pierwotnych. Zachowuje też wewnątrz najmniejsze rezerwy terenowe na wprowadzenia nowych elementów. W tej sytuacji szanse zyskały adaptacje, połączone z modernizacjami, biurowe i handlowe (zamiast Polmozbytu powstał oddział ZUS, na miejscu "Tomi Market" - "Jumbo").

W latach 1979-87 powstało na Piątkowie drugie co do wielkości os. Jana III Sobieskiego (11 tys. mieszkańców). Aleksandra Błaszak-Zbierska, autorka przewodnika po wybranych osiedlach, wymienia z umiarkowaną aprobatą bloki 4-kondygnacyjne zajmujące południową część zabudowy, ale wobec 11- i 12-kondygnacyjnych na północy zachowuje dość wyraźną rezerwę. Natomiast z sympatią odnosi się do niedużej enklawy wznoszonej niemal równolegle (od roku 1980) z budynków 2- i 3-kondygnacyjnych na krańcach zachodnich. Nie wymieniają jej ani autorzy planu ogólnego Piątkowa, ani twórcy szczegółowych koncepcji architektonicznych. Otrzymała nazwę os. Marysieńki i pozostawała jeszcze w określonych wstępnie granicach zespołu. Widocznie potrzebę takiego aneksu zaczynano już wtedy odczuwać. A. Błaszak-Zbierska poświęca os. Marysieńki wyjątkowo dużo miejsca. Pisze np. że "liczy niecałe 700 mieszkańców i chociaż też zbudowane z wielkiej płyty (?) sprawia wrażenie cichego, przytulnego zakątka zagubionego w wielkim blokowisku... Zabudowa posuwa się bardzo wolno. Wykończenie domów każdy właściciel przeprowadza we własnym zakresie i dostępnymi sobie metodami". Dodaje później, że domy są "czyściutkie, schludne, starannie i gustownie zagospodarowane przez właścicieli"2. Obecnie użytkowników i przybyszów rażą sztywne konstrukcje enklawy, płaskie dachy, a w układzie pieszo-jezdni - ciasnota. W osiedlu Jana III Sobieskiego udało się skłonić inwestora do zmniejszenia wielkości szkół (z 32 na 24-izbowe). Ta zmiana projektów dokonała się przy udziale architektów: Teresy Mycko-Golec i Witolda Milewskiego. Po kilku mniej udanych próbach znaleziono wreszcie doświadczonego architekta, Jerzego Liśniewicza, który zaprojektował pokaźny, ale o proporcjonalnej bryle kościół o ceglanych ścianach, stanowiących stylizację płyt żelbetowych. Kościół stanął w roku 1991, niedaleko od budowanej równolegle pętli końcowej PST i dwóch wiaduktów nad jego przyszłą trakcją. Przez jeden z tych wiaduktów prowadzi droga na rozległy teren kolejnych osiedli - Stefana Batorego i Bolesława Śmiałego. Wiele realizowanych tu obiektów kontynuuje formy i układy spotykane w obu wcześniejszych osiedlach, ale wprowadza się również niektóre pozytywne doświadczenia oraz dalsze, coraz odważniejsze innowacje. Najwięcej rozwiązań tradycyjnych przejęło os. B. Śmiałego. Wznoszono je zresztą niedługo po obu pierwszych, w latach 1984-93, dla ok. 9 tys. mieszkańców. W północnej części znów dominują 12-kondygnacyjne "deski" wg technologii szczecińskiej, w południowej znalazły się natomiast dwa bloki o sylwetkach zapożyczonych, dla odmiany, z Rataj. Montaż ich zakończono w roku 1993 i było to już ostatnie przedsięwzięcie związane z budownictwem wysokościowym na Piątkowie. W tym czasie jednak powstaje również gmach oddziału PKO, usytuowany efektownie na skraju osiedla, składający się z kilku zróżnicowanych pod względem kształtu i wysokości elementów postawionych w cegle i we fragmentach mający partie przeszklone (ryc. 2). Zaprojektował go arch. Wojciech Ryżyński. Ciekawie prezentują się także: zespół pawilonów handlowych w pobliżu ul. Biegańskiego (przeważnie stawiano je z płyty obornickiej) i kolejna po os. Mary

Józef Modrzejewski

sieńki enklawa domków jednorodzinnych. Tym razem są to nieduże, o powierzchni 100 m kw., budyneczki wg modeli amerykańskich i z materiałów sprowadzonych zza oceanu. Najbardziej reprezentacyjnym obiektem na osiedlu będzie jednak planowany na rok 1999 dom mieszkalny Spółdzielni Mieszkaniowej "Wielkopolanka". Składać się będzie z kilku segmentów z niecodzienną tu rotundą, powstanie na planie nieregularnego trójkąta, a opasany zostanie ze wszystkich stron szpalerami drzew, które wkroczą także na wydłużone podwórze. Boki tego trójkąta będą zróżnicowane pod względem wysokości, ale z uwagi na rodzaj sąsiedztwa (bloki, domki) nie przekroczą pięciu kondygnacji. W budynku zamieszka 140 rodzin. Projektantem obiektu jest arch. Marian Fikus, profesor Politechniki Poznańskiej (ryc. 3). Osiedle Stefana Batorego wykazuje szereg różnic w porównaniu do sąsiadów. Wyraźny jest jego podział na dwie części - pierwszą, stawianą jeszcze w te

Ryc. 4. Fragment os. Władysława Jagiełłychnologii uprzemysłowionej, i drugą (na północ od ul. Opieńskiego), budowaną później, którą charakteryzują wyraźne odstępstwa w zakresie kształtowania elewacji, dachów i kolorystyki. To dzieło pracowni arch. Tomasza Jakubowskiego. Usytuowano tu też kościół, tym razem na rzucie pięcioboku (proj. arch. Jerzego Liśniewicza) .

Budowane od 1991 roku i nie ukończone jeszcze os. Władysława Jagiełły, a przede wszystkim os. Zygmunta Starego, choć mieszczą się w zarysowanych przed ćwierćwieczem ramach, wyłamują się z nich skorygowanymi układami komunikacyjnymi i stopniowym odchodzeniem od stosowanych dotychczas technologii i materiałów. W pierwszym z nich utrzymywała się jeszcze wielka płyta, ale tutejsze bloki otrzymywały zamiast płaskich dachów tzw. pseudomansardy, a jednolitość elewacji rozbijały dostawione elementy ażurowe (ryc. 4). W następnej fazie wszystkie dawniejsze relikty ustąpiły już cegle. Projekty wyszły z pracowni arch. Teresy Mycko-Golec. Jeszcze dalej w rewizji poprzednich wzorców poszła arch. Izabela Klimaszewska, kształtując wizję drugiego osiedla. Zajmuje ono dość specyficzne miejsce między najstarszymi członami zespołu na Piątko wie (wzdłuż ulicy Szymanowskiego). Czterokondygnacyjne domy, zespolone wokół przywróconych do łask tradycyjnych podwórzy, otrzymały wysokie, ceramiczne dachy. Dzięki nim oraz zaakcentowanym pasmom pionowym w elewacjach kompleks przypomina zespół kamieniczek staromiejskich (ryc. 5). Autorka otrzymała za ten projekt specjalną nagrodę (rok 1993). Nową ideę kontynuował w zmienionych formach arch. Eugeniusz Skrzypczak. W najnowszym osiedlu piątkowskim, Wł. Jagiełły, ma zamieszkać 6 tys. osób.

Zamiast kompleksów pawilonów handlowych wprowadzono tu wieloboczny

Józef Modrzejewski

rynek, sklepy zaś umieszczono, znów wracając do tradycji, w parterach budynków. To zresztą skutek zmian ekonomicznych, na budowę osobnych pawilonów zabrakło sponsorów. Same budynki wokół placu rynkowego powtarzają wprawdzie wygięte zarysy rzutów spotykanych w przeszłości, lecz tym razem zgodnie z układem placu. Naj dalej od wszelkich przyjętych dotąd założeń odbiega swojego rodzaju "osiedle w osiedlu". Chodzi tu o inicjatywę podjętą w roku 1997 przez przedsiębiorstwo Ataner, która dotyczy wprowadzenia klina między unowocześnionymi blokami z płyt, przedstawionymi wyżej, a lasem. Ten klin stanowi zupełnie niezależny kompleks, zaprojektowany przez arch. arch. Małgorzatę Matusiewicz i Mirosławę Traczyńską, na planie przypominającym szeroko rozciągnięty łańcuch z dwiema przerwami. Przed większą z nich, przy zbiegu dróg wytyczonych tu jeszcze wówczas, gdy Piątkowo było wsią, projektantki wprowadzają pokaźne rondo. Będzie można z niego wjechać do dużej hali podziemnej, która ma pomieścić wszystkie samochody mieszkających w segmentach lokatorów. Teren osiedla będzie więc wyłączony całkowicie z ruchu kołowego. Rondo otwiera też dostęp do czołowego, okazałego budynku o siedmiu kondygnacjach. Jego skrzydła, o półokrągłych kształtach, będą miały zróżnicowane wysokości - od trzech do pięciu kondygnacji. N a dachach mają być urządzone tarasy z zielenią. Osiedle będzie zamknięte. Dostęp do mieszkań odbywać się ma za pośrednictwem trzech portierni. Realizacja jest w toku - wznosi się pierwsze cztery segmenty prawego skrzydła (ryc. 6). Pozostała do zagospodarowania część os. S. Batorego, tuż przy pętli "Pestki", pozostaje jeszcze przedmiotem dyskusji w Agencji Inwestycyjnej. Ani ona, ani późniejsi nabywcy nie mają jeszcze pomysłu, jak potraktować powstały jeszcze

Ryc. 6. "Osiedle w osiedlu" - os. Atanera w ramach os. Stefana Batorego.

Rys. M. Matuszewska i M. Traczyńska.

przed kilkoma laty żelbetowy szkielet domu towarowego czy też niedawno wzniesiony 3-kondygnacyjny mieszkalny domek szeregowy. Oba nie przystają już do najnowszych, ciągle zresztą zmieniających się funkcji. W tej sytuacji odwleka się decyzja dotycząca zagospodarowania wolnego terenu osiedla od zachodu.

III Założenia urbanistyczne przyjęte przez władze miejskie wobec Naramowic w roku 1973 przedstawiały się znacznie skromniej niż wobec Piątkowa. Planowano poprowadzenie nowej arterii szybkiego ruchu, stanowiącej odgałęzienie istniejącej (rozdział obu ulic zaplanowano na północ od torów PKP), zagospodarowanie rezerwatu zieleni Żurawinie c jako terenu służącego rekreacji oraz budowę niewielkiego osiedla między ulicami Rubież, Łużycką i W enedów. Dwa lata później przyjęto, zgodnie z koncepcją przestrzenną i architektoniczną dra W. Andersa, zasadę kontynuowania tutaj budownictwa opartego o technologię uprzemysłowioną. Zdawano sobie przy tym sprawę, że warunki dla tego typu budownictwa są tutaj znacznie trudniejsze niż na Piątkowie. Terenjest nierówny i występują na nim liczne głazy narzutowe. Mankamenty postanowiono zneutralizować poprzez bardziej urozmaicone sytuowanie bloków oraz wpro

Józef Modrzejewskiwadzenie różnego rodzaju skarp i schodów. Głazy polodowcowe po wydobyciu na powierzchnię ziemi potraktowano jako elementy ozdobne 3 . W ciągu następnych dwudziestu pięciu lat nie podjęto jednak prac przy budowie trasy naramowickiej. Ta sytuacja może się jednak niedługo zmienić wobec dużego, nie przewidywanego w tamtych założeniach boomu inwestycyjnego. Nie spełniły się też dotąd nadzieje na wykorzystanie tutejszego rezerwatu przyrody jako terenu rekreacji. Budowę os. Władysława Łokietka w Naramowicach rozpoczęto dość późno (w latach 1986-88) i w skali odbiegającej od wszystkich dotąd zrealizowanych na północnych rubieżach Poznania założeń. Ulokowano tu zaledwie ok. 3500 mieszkańców w blokach należących do typu 5-kondygnacyjnych (bez wieżowców). N a ich układ wpłynęły w pewnym stopniu wspomniane wyżej warunki terenowe; budynki utworzyły np. widoczne obramowanie niewysokiego wzgórza. Inwestor nie zrezygnował także i tutaj z budowy 32-izbowej szkoły, ale z uwagi na niedostateczną ilość uczniów podzielono ją potem na dwie placówki - o niższym i średnim stopniu. Jednym z pomyślniej szych momentów było postawienie na niewysokiej skarpie nietypowego, wielobocznego pawilonu z oryginalnym zadaszeniem. Ten niewielki, kontrastujący z okolicznymi blokami budyneczek, zaprojektowany w 1992 roku przez arch. arch. Elżbietę Walenciak i Danutę Spychałę, mieści aptekę. Był to ostatni element nie tylko os. Wł. Łokietka, ale i działalności inwestycyjnej Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na tym terenie. W roku 1995 wystąpiła ze swoją koncepcją urbanistyczną spółdzielnia "Wielkopolanka" . Nabyła ona teren po drugiej stronie ul. Łużyckiej, w bliskim sąsiedztwie os. Bolesława Śmiałego i rezerwatu Żurawiniec. Dzięki temu izolowane dotąd os. Łokietka uzyskało możliwość nawiązania łączności z zabudową Piątkowa oraz PST (przystanek przy ul. Kurpińskiego). N a nowym terenie zlokalizowano osiedle odbiegające pod każdym względem od przyjętych przed ćwierćwieczem ustaleń. Jest to zamierzenie w miarę kompleksowe, porządkujące chaotycznie zabudowaną okolicę i wprowadzające tu dość pokaźną kubaturę. Projektanci, arch. arch. Piotr

Litborowski i Piotr Marciniak, zaproponowali postawienie wzdłuż ul. Dalemińskiej rzędu 3-kondygnacyjnych domów w układzie przeważnie zwartym (tylko dwa w części środkowej są wolno stojące), z klamrą spinającą z obu stron, którą stanowią dwie wieże na planie rotundy i kwadratu. Najego zapleczu postanowiono wznieść cztery prostopadle usytuowane zespoły domków jednorodzin - nych. Realizacja całego zamierzenia odbyła się w latach 1995-97. Wszystkie budynki powstawały w technologii tradycyjnej, na ogół z dachami spadzistymi. Wyższe obiekty otrzymały wyraźnie zaakcentowane plastycznie wejście i zróżnicowane pod względem formy elewacje (ryc. 7). Było to zupełne novum w porównaniu ze schematycznymi blokami os. Władysława Łokietka. Nieco później ruszyły prace przy wznoszeniu drugiej enklawy, zlokalizowanej na nieco podwyższonym terenie przy narożniku ul. Naramowickiej i Jasna Rola. Inwestorem została tu znów spółdzielnia "Wielkopolanka", a projektantem arch. Ewa Pawlicka-Garus reprezentująca Poznań-Projekt. Powstaje tu niepełny krąg domów, na który składają się dwa wygięte, 3-kondygnacyjne skrzydła połączone od frontu klamrą wyższą o jedną kondygnację. Tu umieszczono bramy prowadzące w głąb osiedla i do obu skrzydeł. Na dziedzińcu postawiono jeszcze trochę wyższy punktowiec. Także i tutaj zastosowano dachy ukośne bądź kopertowe, na uwagę zasługują trzy parkingi podziemne i tarasy nad nimi, które posłużą dla posadzenia niskiej zieleni o charakterze ozdobnym (ryc. 8). Kompleks przylega od zachodu do planowanego w przyszłości pasa drogowego trasy naramowickiej.

Ryc. 8. Zespół mieszkalny Naramowicka-Jasna Rola. Widok od ulicy Jasna Rola.

Projekt arch. Ewy Pawlickiej-Garus.

Józef Modrzejewski

W ten sposób zaczęły tworzyć się dość szerokie pasma zabudowy towarzyszące równolegle nowym osiedlom piątkowskim. Podobnie jak i ono służą niemal wyłącznie mieszkalnictwu, ale potraktowanemu już inaczej. Stanowią zresztą nie tylko zachętę do mobilizowania środków na indywidualne urzeczywistnienie wymogów wielu amatorów tych mieszkań, ale perspektywę dowolnego wyboru domu, a nawet wnętrza. Oczywiście skala tego budownictwa jest znacznie mniejsza niż w przypadku Piątkowa. Ukazane wyżej przykłady stanowią fragmenty otuliny piątkowskiej od strony wschodniej. Wywołały już duże zainteresowanie wśród społeczeństwa, czego wyrazem są dalsze, realizowane już przedsięwzięcia. Inicjatywę przejęła tu spółka Trust, która zmierza do zabudowy całego pozostałego dotąd wolnego rejonu w kierunku torów kolejowych. Zajmie go osiem większych domków stylizowanych na historyczne dworki (proj. Aleksander Nowak). Wyznaczono im lokalizację w pobliżu trakcji kolejowej. Na przedłużeniu planuje się stworzenie pokaźnego miasteczka, które składać się będzie z ok. 20 domków szeregowych i innych. Nowością będzie też potraktowanie indywidualnie każdego z tych budyneczków i zróżnicowanie ich funkcji. Zapowiada się więc tu interesujący konglomerat typów architektonicznych, przy czym czynnikiem jednoczącym będzie ich wysokość - dwie kondygnacje oraz wysokie dachy. Pomyślano też o usługach w określonych miejscach. Nie powtórzy się też problem kłopotliwych pieszo-jezdni z os. Marysieńki. Równolegle do owego miasteczka rozwiną się dwa szeregi wolno stojących domów - jeden o trzech kondygnacjach (12 obiektów) i drugi o czterech kondy

Ryc. 9. Domy przy ul. N owonaramowickiej, proj. E. i S. Sipińscy (w realizacji)

gnacjach (cztery obiekty w budowie). Każdy z tych jednolitych w wyrazie architektonicznym szeregów odbiegać będzie od stawianych ostatnio w bliższym i dalszym sąsiedztwie. Projektantami wszystkich budynków - małych i średnich - są arch. arch. Ewa i Stanisław Sipińscy (ryc. 9).

Cała otulina N aramowic i Piątkowa zajmuje niemal wszystkie wolne tereny położone po wschodniej stronie osiedli blokowych, stanowiąc nie tylko ich uzupełnienie, ale - jak się okazuje - nieodzowny element kontrastu. Dzięki wyraźnemu obniżeniu skali budynków i ich luźniejszemu usytuowaniu przyczyni się do nadania północnym rubieżom Poznania bardziej humanistycznego charakteru. Dotyczy to również zalążków takich samych inicjatyw podejmowanych po stronie zachodniej. Od roku 1996 podobna sytuacja zaczyna się kształtować w okolicy os. Wł. Jagiełły i na osi ul. Hulewiczów. Projektanci tej kolejnej enklawy, początkowo arch. Jerzy Buszkiewicz, a potem arch. Teresa Mycko-Golec, przyjęli również zasadę stawiania niższych, 4- kondygnacyjnych domów i małych, 1-, 2-kondygnacyjnych domków. Rdzeń osiedla - duży prostokąt między nowymi ulicami Magnacką, Szlachecką, Herbową oraz Hulewiczów - wypełniają równoległe rzędy wyższych i niższych budynków. Sąsiedztwo dawnego os. Marysieńki pozwala przekonać się, jak widoczny postęp dokonał się w minionych dwudziestu latach również w dziedzinie niższego budownictwa. Idea otulin nadaje zespołowi osiedli Piątkowo- N aramowice bardziej urozmaicony wyraz plastyczny i przestrzenny. Nawiązano do niej także nieco wcześniej na Ratajach, a później na Winogradach - z mniejszymi lub większymi efektami. W każdym razie przyczyniła się tutaj nie tylko do zmiany pejzażu samych osiedli, ale wraz z nimi do ukształtowania znacznych obszarów Poznania. Trzeba też przyznać, że postmodernistyczna architektura najnowszych fragmentów zespołu nie wywołuje tak wyraźnych zgrzytów w zetknięciu z eklektyzmem lat międzywojennych niż by to występowało przy bezpośrednim styku z obiektami budowanymi w technologii uprzemysłowionej. Otulina spełnia więc funkcję pewnego rodzaju buforu. Ale gdyby nie decyzja o jej powstaniu mogłoby wystąpić inne niebezpieczeństwo. Byłaby nim nieskoordynowana i przypadkowa zabudowa, jaka występuje często na peryferiach miasta.

PRZYPISY:

1 Pokaźną ilość informacji o Piątkowie przyniosła praca Aleksandry Błaszak-Zbierskiej, Wycieczki po Piątkowie i okolicach, wydana w roku 1995. Stara się ona wypełniać najbardziej istotne luki, zwłaszcza w chronologii powstających osiedli, w opisie techniki i technologii budowy szeregu budynków oraz w ujawnianiu nazwisk niektórych architektów. 2 A. Błaszak - Zbierska, op. cit.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr1; Budowniczowie i Architekci dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry