OD REDAKCJI
Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr1; Budowniczowie i Architekci
Czas czytania: ok. 3 min.N ie ulega wątpliwości, że Poznań zasługuje na monograficzne opracowanie swej architektury czy dziejów swego budownictwa. Może nawet na osobne, niewielkie tomy o Poznaniu romańskim, gotyckim, a potem coraz grubsze i ciekawsze, jak książki ZofIi Ostrowskiej-Kębłowskiej i Jana Skuratowicza, ukazujące często zapomniane piękno architektury Poznania. Ambicje "Kroniki Miasta Poznania" są znacznie skromniejsze. Chcemy pokazać narodziny i trwanie organizacji cechowych murarzy i cieśli (a także zdunów), których zbiorowym, anonimowym najczęściej wysiłkiem zbudowana została historyczna część naszego miasta. Te organizacje, powstałe w późnym Odrodzeniu, istnieją nieprzerwanie do dzisiaj, mimo rozbiorów i późniejszych pseudoreform, które o mało nie przerwały ciągłości tradycji cechowej. Majstersztyki murarskie z 3 ćw. XVII w. (wcześniejsze od krakowskich!) i ciesielskie z przełomu XVIll i XIX w. (nieznane dotąd, ogromna rzadkość w Polsce!) potwierdzają dobry poziom tutejszych warsztatów. Na zaskakująco wysokim poziomie sytuują się prace poznańskich zdunów, których piece z elementami heraldycznymi musiały wyglądać wspaniale. Żaden z nich nie dotrwał niestety do naszych czasów. Przypominamy jedynie sylwetki twórcy Ratusza Jana Quadro i realizatora rozbudowy Bazaru oraz szeregu innych znaczących budynków miejskich Rogera Sławskiego. Jednak najwięcej miejsca poświęciliśmy współczesnym poznańskim architektom, ponieważ są oni kontynuatorami długiej tradycji architektury w naszym mieście. Największym zaskoczeniem jest fakt, że w Poznaniu powstaje obecnie całkiem dobra architektura, mimo biadolenia i narzekania środowiska architektów. To jednak właśnie oni, być może jedni z nielicznych, potrafią z fantazją i twórczo wykorzystać istniejące skromne możliwości. Co prawda nie ma jeszcze w naszym mieście supernowoczesnej architektury, która wraz z zagranicznymi inwestorami i projektantami opanowała śródmieście Warszawy, bo tacy inwestorzy wciąż do nas nie dotarli. Zresztą, od momentu gdy reforma terytorialna z 1975 roku podzieliła kraj na nowe województwa, czyli od bez mała ćwierćwiecza, państwu zabrakło pieniędzy na inwestycje w Poznaniu. Dokonane wtedy wyburzenia szpecą dzisiejsze miasto, a nie zrealizowane projekty leżą w szufladach architektów. Po roku 1989 wszystko się zmieniło. Zniknęli spół
Od redakcji
Zespól budynków mieszkalnych przy ul. Opieńskiego na Piątkowie (proj.: Zespół Projektowo- Usługowy Domus, gl. projektant: N. Jonsik; inwestor: Ataner)
dzielczy i sportowi inwestorzy, przestały płynąć pieniądze na realizację pomysłów sekretarzy, prezesów, rektorów i dyrektorów. Władze miasta przestały być inwestorem, a miasto utraciło część zarządzanych gruntów na rzecz spadkobierców dawnych właścicieli. Teraz oni, szczęśliwi posiadacze nie zabudowanych działek wewnątrz miasta, sami decydują, komu i za jaką cenę (ostatnio cena za metr kwadratowy gruntu w ścisłym centrum doszła do magicznej granicy tysiąca dolarów!) sprzedadzą swe ojcowizny. Nabywcy przywożą z zagranicy szablonowe, najczęściej stare i tanie projekty hal targowych, budują, jak chcą, byle zgodnie z ogólnym planem zagospodarowania Poznania. Władze miasta do cudzych działek wtrącać się nie mogą, bo brak im kompetencji, na wykup ich od właścicieli nie mają z kolei pieniędzy. Wszechmoc władzy, w którą niektórzy jeszcze wierzą, ogranicza się obecnie do działek miejskich. A architekci poznańscy? Zabrali się za budownictwo mieszkaniowe, bo w zamożnym mieście nowa klasa średnia chce już ładnie i wygodnie mieszkać. Tych poznańskich domów - często ukrytych w bocznych ulicach - architekci nie potrzebują się wstydzić. Kolejne znajdują się w stadium budowy. Wtapiają się świetnie w standard zabudowy śródmiejskiej, są różnorodne, nowoczesne, lecz nie nowobogackie. Powoli powstają nowe budynki biurowe, również wpasowane w standardy ulic. Zawiązały się spółki kupców, zamawiają projekty i chcą razem wznosić domy handlowe. Stabilizacja frrm poznańskich owocuje powstawaniem pierwszych siedzib firmowych. Nawet stacje benzynowe i salony samochodowe zaczynają swą architekturą walczyć o klienta. Wszystkie te realizacje dobrze świadczą o klasie poznańskich architektów. A na horyzoncie majaczą wciąż od lat prawdziwi inwestorzy z pieniędzmi, które wreszcie zezwolą architektom na realizację pomysłów na miarę XXI wieku.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1998 R.66 Nr1; Budowniczowie i Architekci dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.