DAWNY KOŚCIÓŁ JEZUICKI I JEGO KONSERWACJE
Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici
Czas czytania: ok. 24 min.IWONA BŁASZCzyJ(
H istoria doktryny i praktyki konserwatorskiej w Wielkopolsce ciągle czeka na swoją monografie. Niniejszy artykuł wpisuje się w ten nurt rozważań, choć ogranicza się do jednego tylko obiektu. Jest to próba ukazania zakresu prac konserwatorskich, jakie miały miejsce w poznańskim kościele pojezuickim pw. św. Stanisława Biskupa (ob. farnym) na przestrzeni ostatnich 130 lat. Ale nie tylko - tekst ten pragnie również przybliżyć działania, które wychodzą poza konserwatorską praktykę. Chodzi tu o pewne ingerencje w wystrój, mające charakter samodzielnej twórczości artystycznej, w dużej mierze zdeterminowane jednolicie barokowym stylem wnętrza. Tak więc te dwa nurty - czysto konserwatorski oraz artystyczny - będą się tu przeplatały, tworząc swoistą całość. W XIX stuleciu termin restauracja nie zawsze oznaczał przywrócenie form dawnych, ani zachowanie dzieła w kształcie istniejącym, jedynie zapewnienie mu trwałości dalszej egzystencji. U schyłku wieku zaczęto respektować zasadę stylowej jednolitości i pełnej rekonstrukcji obiektu. Wtedy też, na tle trwającej wciąż fascynacji architekturą średniowiecza, zmienia się stopniowo stosunek do baroku, postępuje powoli jego estetyczna rehabilitacja. Choć zdarza się jeszcze, że np. z gotyckich wnętrz kościelnych usuwa się barokowe ołtarze, zastępując je neogotyckimi. N adal jednak jako podstawową wartość godną utrwalenia stosuje się kategorię dawności i "starożytności", w której Fara poznańska zaczyna się mieścić. Jak zauważyła Teresa Jakimowicz, wszelkie poważne przedsięwzięcia konserwatorskie w Prowincji Poznańskiej przeprowadzali pod auspicjami władz pruskich niemieccy konserwatorzy i dotyczyły one wybranych, nielicznych obiektów (np. restauracja d. kolegium jezuickiego w 1870 r. czy Ratusza w latach 1910 -1913). Władzom kościelnym natomiast pozostawiano swobodę w zakresie" upiększania" wnętrz świątynnych l i w ten właśnie nurt restauratorski wpisuje się Fara.
Iwona Błaszczyk
Ryc. 1. Zespół pojezuicki od południa (kościół, kolegium, ogród), litografia z 1833 r.
wg Juliusa Minutoliego
Gdy w 1570 r. biskup Adam Konarski sprowadził do Poznania jezuitów, otrzymali oni niewielki kościółek pod wezwaniem Św. Stanisława. W 1651 r. przystąpiono jednak do budowy okazałej świątyni jezuickiej pod tym samym wezwaniem. Początkowo prace prowadził Tomasz Poncino z Lugano, aż do momentu zarysowania się fundamentów i wzniesionych murów spowodowanego posadowieniem prezbiterium na grząskim gruncie zasypanej fosy. Po przerwie budowę podjął w 1678 r. rektor kolegium jezuickiego Bartłomiej Wąsowski, jednocześnie wybitny teoretyk architektury, a w dziesięć lat po jego śmierci dzieła dokończył ceniony w Wielkopolsce Jan Catenazzi (1697 - 1701). W rezultacie powstało imponujące barokowe założenie wraz z kolegium (ob.
Urząd Miejski), szkołą (ob. szkoła baletowa) i ogrodem (ob. park im. F. Chopina) (ryc. 1). Sam kościół wykorzystywał osiągnięcia pełnego ekspresji i teatralności baroku rzymskiego. Porządek trójnawowego wnętrza, którego wystrój powstawał przez pół wieku, sklepionego kolebką z lunetami, z owalną pseudokopułą na skrzyżowaniu naw, wyznacza szesnaście potężnych, ciemnoczerwonych kolumn (ryc. 2, 3). Tworzą one kulisy wiodące widza w kierunku pełnego światła transeptu. N awy boczne przez umieszczenie w nich ołtarzy pełnią jednocześnie rolę kaplic, prowadząc do dwóch sanktuariów przy prezbiterium - św. Krzyża i Matki Boskiej. N ad nawami znajdują się cztery empory z bogatym wystrojem malarskim i stiukowym. Okazały wystrój świątyni jest dziełem włoskiego warsztatu Alberta (lub Giovanniego) Bianco (sztukaterie) oraz Karola Dankwarta (malowidła ścienne), znanego ze swych realizacji
Ryc. 2. Widok w kierunku ołtarza głównego (zbiory MKZ)w Krakowie, Częstochowie i na Śląsku, i pochodzi z lat 1701 - 1705. Dekoracja malarska i rzeźbiarska obejmuje szereg wątków tematycznych - w nawie głównej i prezbiterium ukazuje historię św. Stanisława Biskupa, w transepcie sceny z życia świętych jezuickich - Stanisława Kostki, pierwszego Polaka jezuity wyniesionego na ołtarze, i Św. Ignacego Loyoli - założyciela zakonu. Wątki programu jezuickiego dotyczące między innymi misyjnej działalności tego zakonu znajdujemy w malowidłach ściennych naw bocznych oraz wystroju licznych ołtarzy. Całości dopełnia zespół ponadnaturalnej wielkości 16 rzeźb Ojców Kościoła i Apostołów nad gzymsem obiegającym kościół.
W I poło XIX w. odnotowuje się pierwsze, drobne zmiany w wystroju wnętrza. Po kasacie zakonu jezuickiego w 1773 r. kościół otrzymał nowe, wykonane w Berlinie: chrzcielnicę, ambonę oraz tabernakulum ołtarza głównego w stylu empire 2 . Wyposażenie to nie zachowało się, a pierwotne, rokokowe tabernakulum w 1957 r. powróciło z katedry na swoje dawne miejsce.
Iwona Błaszczyk
Pierwsze źródłowe informacje o odnowieniu świątyni farnej odnoszą się do 1868 r. Wtedy to złożony został na ręce ówczesnego proboszcza Walentego Ziętkiewicza legat śp. Józefa Wielowieyskiego z przeznaczeniem na restaurację kaplicy Św. Krzyża wraz z ołtarzem. Do prac - których zakresu nie znamy - przystąpiono w lipcu i trwały one do końca 1868 r. Oszacowano je na kwotę 339 talarów 3 . W 1872 r. zawarto kontrakt z wybitnym organmistrzem Friedrichem Ladegastem z Weissenfels na budowę nowych organów, na które przeznaczono 4 tys. talarów. Instrument powstał w 1876 r., a prospekt organowy, nawiązujący do tradycji barokowych prospektów, wykonała poznańska firma Józefa Zeylanda 4 . Z rzeźbami muzykujących aniołów i regencyjną ornamentyką harmonijnie wpisuje się w otoczenie (ryc. 4). Prawie 20 lat później przystąpiono do kolejnego remontu. W piśmie z lutego 1887 r. proboszcz W. Ziętkiewicz wspomina o kosztach, jakie poniesiono przy naprawie dachu (2 tys. marek) oraz we wnętrzu (2 tys. 709 marek). Powstały wtedy także wewnętrzne drzwi głównego wejścia. Prace przeciągnęły się z powodu braku środków finansowych jeszcze na rok 1889, kiedy to zawarto umowy (dotyczące wystroju i robót elewacyjnych) ze sztukatorem Piotrowskim, budowniczym Frankiewiczem, ślusarzem Czarneckim, pozłotnikiem Trzcińskim oraz szklarzem N owickim. Działania we wnętrzu kościelnym dotyczyły "naprawy ołtarzy" oraz odkurzenia, oczyszczenia i uzupełnienia ubytków marmoryzacji ścian łącznie z kolumnami, których kapitele z braku środków pokryto brązem,
Ryc. 3. Widok w kierunku chóru muzycznego (zbiory MKZ)
Ryc. 4. Widok na prospekt organowy F. Ladegasta (zbiory MKZ)gdyż "pozłota [...] przy okurzaniu zupełnie poodpadała". Odświeżono również medaliony z alegoryczną dekoracją malarską znajdujące się między kolumnami 5 . Jeszcze w tym samym roku anonimowy parafianin przekazał 2 tys. marek z przeznaczeniem na restauracje głównego ołtarza, który został "gruntownie odnowiony, tak że nawet nieco rażąco się od reszty odbija"6. Jak wynika pośrednio ze sprawozdania dotyczącego prac konserwatorskich w latach 1912 - 13, do którego wrócimy, przeprowadzono w owym czasie również prace zabezpieczające w związku z zarysowaniem się sklepienia w partii prezbiterium i transeptu. Jednak o wiele bardziej palącym problemem okazała się konieczność odnowienia elewacji, które wykazywały duży stopień zniszczenia, a nawet zagrażały przechodniom, szczególnie od strony południowej. Opinia budowniczego rządowego Jana Rakowicza z 24 kwietnia 1887 r. nie pozostawia w tym względzie żadnych wątpliwości. Odnotowano znaczne odspojenia od podłoża i ubytki tynku, obluzowane dachówki, uszkodzenia
Iwona Błaszczykgzymsu z powodu opadów. Po stronie zachodniej "tynk tak poodpadał, że pilastry całemi płaszczyznami świecą gołą cegłą" . Najlepiej jeszcze prezentowała się elewacja północna, czyli fasada 7 . Ówczesny Dozór Kościelny zdawał sobie sprawę z ogromu prac przy świątyni tak obszernej, ale i też wielce "starożytnej". Świadczy to o pozytywnej zmianie w sposobie wartościowania epoki baroku, traktowanej jeszcze w tym czasie dość pejoratywnie. Toteż ,,[...] pragnąc restauracyę, z tak znacznym połączoną kosztem wykonać gruntownie z wszelką starannością i znajomością rzeczy, udał się [Dozór Kościelny - I. B.] w tym celu do Magistratu we Wrocławiu, gdzie przed kilku laty ratusz wyrestaurowany został, prosząc o wskazówki, w jaki sposób restauracya uskuteczniona została i jakie przy tej sposobności poczyniono doświadczenia"8. Skontaktował się także z przysłanym z Berlina konserwatorem zabytków panem v. Dehn- Rotfelser, który odnośnie fary miał następujące uwagi: "naprawienie powierzchni z wielką bacznością i ostrożnością wykonać", a w żadnym wypadku nie należy posuwać się do "renowacyi, któraby gmachowi czcigodną i piękną resztę starości odebrała"9.
U radzono tedy, że prace elewacyjne rozpocznie się od strony zachodniej, sąsiadującej z hotelem Saskim. Wykuto kilkanaście tysięcy zwietrzałych cegieł, zastępując je nowymi, wstawiono osiem żelaznych okien, gdyż stare, już przerdzewiałe groziły wpadnięciem do wnętrza, oraz pokryto dach blachą miedzianą. Należy podkreślić staranność, z jaką potraktowano elewacje - skuto tylko te tynki, które nie trzymały się podłoża, zdrowe miejsca pozostawiając nienaruszone. Znane są nawet nazwiska wykonawców, którzy utrwalili je na murach świątyni, co odkryto w czasie prowadzonych w 1974 r. robót elewacyjnych (Emil Sturzbecker Maler, A. Klacke, Ranke Mauermeister)lo.
W naszym stuleciu po raz pierwszy Fara została poddana zabiegom renowacyjnym w latach 1912 - 13 pod kierownictwem budowniczego rządowego Mariana Andrzejewskiego. Po dwóch wiekach istnienia świątyni postanowiono gruntownie odświeżyć jej wygląd. Na zewnątrz kościół prezentował się dobrze, natomiast stan zachowania wnętrza nie był najlepszy, do czego przyczyniły się nie szczelne dachy i wilgoć. Szczegółowy obraz prac daje ówczesne sprawozdanie konserwatorskiell. W 1912 r. władze administracyjne kościoła postanowiły przeznaczyć 30 tys. marek na jego odnowienie, a także 25 tys. marek na założenie elektrycznego oświetlenia. Do dzieła przystąpiono natychmiast, a zawdzięczać to należy energicznym wysiłkom prałata Antoniego Stychla (ryc. 5). Działania te upamiętnia neobarokowa tablica w formie epitafium ufundowana w 1914 r. przez parafian dla uczczenia 25-lecia jego kapłaństwa, umieszczona w kaplicy pw. św. Krzyża. Prace nadzorował ówczesny konserwator Prowincji Poznańskiej prof. dr Ludwig Kaemmerer.
Wykonawcą pierwszego etapu prac, odkurzenia świątyni, była wrocławska firma Vratislavia, specjalizująca się w czyszczeniu budynków za pomocą maszyny próżniowej napędzanej benzyną. Niezbędne było ustawienie rusztowania, czego podjęła się firma Posieczek z Poznania. Pomimo znacznej wysokości w partii skrzyżowania naw (ok. 30 m) zwykłe rusztowanie z żerdzi uznano za
wystarczające. Osadzono je na sklepieniu piwnicznym, stwierdzając przy tej okazji, że mimo wylewów Warty zarówno mury podziemi, jak i samo sklepienie były w dobrym stanie. W czasie odkurzania przebadano dokładnie części konstrukcyjne, przy czym odkryto w partii sklepienia prezbiterium i transeptu dwa pęknięcia starszego pochodzenia, zapewne już w XIX w. wzmocnione kotwami. Teraz zatem pozostało je wzmocnić ponownie oraz uzupełnić inne ubytki sklepienia i połaci dachowej. Po uprzątnięciu gruzu i śmieci zalegających na sklepieniu okazało się, że drewniana konstrukcja sklepienia nad nawą główną w znacznym stopniu uległa spróchnieniu. Uszkodzone drewno zaimpregnowano, wzmocniono obustronnie kleszczami, deskami, śrubami i przytwierdzono do zdrowych belek stropowych. Wzmocniono także konstrukcję dachową, a we wnętrzu naprawiono m.in. drewniany szkielet i podłogę głównego gzymsu oraz przymocowano poręcze, a także przebito zamurowane okno empory zachodniej wychodzące na transept nad prawą nawą boczną (tzw. Archiwum).
I :
Ryc. 5. Portret ks. prałata Antoniego Stychla, namalowany w 1936 r. przez Kazimierza Szmyta (zbiory MKZ)
Kompleksowe prace we wnętrzu powierzono dwóm poznańskim firmom oraz Tadeuszowi Sulimie Popielowi. Firma St. Prendki zajęła się konserwacją sztukaterii i marmoryzacji. Wszystkie sztukaterie dokładnie przebadano i umyto roztworem mydlanym. W prezbiterium uzupełniono bądź nawet wymieniono na nowe fragmenty dekoracji roślinnej (akant, rozety) oraz podwieszonych draperii przy oknach. W czasie prac okazało się, że stiukowe rzeźby 12 Apostołów i 4 Ojców Kościoła wieńczące główny gzyms konstrukcyjnie wsparte były na trzonie ceglanym lub z węgla drzewnego, wokół którego wymodelowano całość, tył pozostawiając nie opracowany. Podobnie rzecz się miała w przypadku anielskich główek stanowiących konsole głównego gzymsu - ich drewniana konstrukcja była niczym nie osłonięta od tyłu. Rzeźby i stiuki pociągnięto kazeiną w tonacji złamanej bieli, a obramienia malowideł na sklepieniu prezbiterium i transeptu pokryto złotem płatkowym. Marmoryzację ścian i filarów nawy głównej umyto, oczyszczono skrzypem i pumeksem, uzupełniono ubytki zaprawą wapienną z dodatkiem gipsu. Stwierdzono duży stopień zniszczenia sklepień na obu emporach nad nawami bocznymi - przypuszczalnie przede wszystkim w zakresie sztukaterii. Ponadto nad pseudokopułą na skrzyżowaniu naw usunięto na osi wzdłużnej (od ołtarza w kierunku chóru muzycznego) dwie kulisy z namalowanymi
Iwona Błaszczykaniołami (z pewnością XIX-wieczne) i zastąpiono je kartuszami wykonanymi na wzór zachowanych na osi poprzecznej, flankowanymi parą putt i girlandami kwiatowo-owocowymi. Odnowienia malowideł ściennych podjął się znany artysta krakowski, uczeń Jana Matejki - Tadeusz Sulima Popiel (1863-1913). Oferta Popiela została przyjęta przez prałata A. Stychla w dniu 9 lipca 1912 r. Z pewnością wpłynęły na to dotychczasowe osiągnięcia artysty, m.in. prace malarskie w kaplicy św. Stanisława w katedrze w Padwie i kościele św. Katarzyny w St. Petersburgu, jak również u lwowskich klarysek. Nie bez znaczenia z pewnością pozostawał fakt, że na krótko przed podjęciem prac w Farze zakończył Popiel realizację wystroju malarskiego w kościele parafialnym pw. Najśw. Serca Jezusa i św. Floriana na J eżycach (1911 r.) 12. Oferta złożona przez artystę dotyczyła odnowienia malowideł w prezbiterium, transepcie i korpusie nawowym 13 . Okazało się wtedy, że malowidła wykonano nie w technice al fresco - jak to wcześniej przypuszczano - lecz al secco. Prace wstępne polegały na odkurzeniu malowideł, oczyszczeniu ich chlebem, zakitowaniu uszkodzonych miejsc. Przy odkurzaniu malowideł pozostawał niekiedy tylko blady zarys rysunku. Farby charakteryzował różnorodny stopień trwałości - czerwienie spadały przy najlżejszym dotknięciu, a błękity były mocno związane z podłożem. Popiel starał się z całą pieczołowitością zachować kompozycję i założenie kolorystyczne, pracując w technice "ii tempera", z uznaniem wyrażając się o jakości barokowych malowideł Karola Dankwarta. Artysta zobowiązał się do osobistego udziału w dziele renowacji malowideł ściennych i sklepiennych oraz do nadzoru przy pozostałych pracach. Wysokość oferty na całość prac opiewała na kwotę 20 tys. marek plus 4 tys. marek za prace malarskie w kaplicach św. Krzyża i Matki Boskiej. Podstawowym założeniem artysty było jednoczesne konserwowanie malowideł i sztukaterii - począwszy od sierpnia do schyłku jesieni 1912 r. (a przypomnijmy, że ofertę zaakceptowano w lipcu tegoż roku). Niestety, nie było dane Popielowi dokończyć dzieła, bowiem w lutym 1913 r.
zmarł, po odrestaurowaniu malowideł w prezbiterium i transepcie, w tym nie zachowanego przedstawienia św. Trójcy w partii pseudokopuły, które wykonał Prager w końcu XIX w. (ryc. 6) w miejscu pierwotnej, barokowej, iluzjonistycznej kompozycji namalowanej przez Karola Dankwarta, podziwianej w 1711 r. przez Piotra Wielkiego 14 .
Prace w korpusie nawowym powierzono teraz prof. Antoniemu Procajłowiczowi (1876 - 1949), znanemu z secesyjnej dekoracji malarskiej kościoła św. Wojciecha w Poznaniu, dopiero co ukończonej, bo w 1912 r. Cytowane sprawozdanie konserwatorskie wymienia jedynie tego artystę jako kontynuatora prac Popiela. Ale pojawia się tu jeszcze jedna postać - otóż Stanisław Wróblewski (1884 - 1954), malarz, którego bliżej poznamy w związku z powojenną renowacją Fary, w swym kosztorysie z 1948 r. powołuje się na prace, jakie wykonał w tym kościele do 1914 r.: "Pozwolę sobie nadmienić, że trzyletni okres czasu (od 1912 -1914) restaurowania fresków właśnie w tym kościele pozwolił mi na dokładne poznanie faktury technicznej jak i charakteru kompozycyjnego i kolorystyki"15. Z kosztorysu wynika, że brał udział w konserwacji dwóch obrazów na
Ryc. 6. Malowidło Pragera "Trójca Św." w pseudokopule (fot. R. S. Ulatowski, 1932 r., zbiory MKZ)sklepieniach 3. i 4. przęsła nawy głównej (św. Stanisław wspomagający polskiego rycerza w walce z Krzyżakiem, św. Stanisław wysyła św. Michała Archanioła do walki z szatanem), dwóch na ścianie po obu stronach organów (Personifikacja Polski, Personifikacja Kościoła). Wniosek stąd, że obaj artyści podzielili się tym potężnym zadaniem, trudno tu określić jednak bardziej precyzyjnie stopień zaangażowania 28-letniego wówczas Wróblewskiego w prowadzone prace. Możemy zatem przypuszczać, że Procajłowicz zajął się dwoma pozostałymi malowidłami 1. i 2. przęsła (Ciało św. Stanisława strzeżone przez orły, Św. Stanisław ukazuje się we śnie kardynałowi Reinholdowi) oraz wszystkimi ośmioma przedstawieniami alegorycznymi w lunetach (ryc. 7). Wróblewski wspomina o swym udziale przy odnowieniu malowideł naw bocznych, wszystkich empor i "winiet pod architrawem nawy głównej" (chodzi tu o alegoryczne wyobrażenia oraz tonda kwiatowe w partii wieńczącego gzymsu). Artysta podkreśla, że dokomponował wtedy wiele brakujących partii, dając tym samym "gwarancję na dokładne odtworzenie zniszczonych części w ich pierwotnym charakterze" w fazie konserwacji malowideł po II wojnie. W cytowanym sprawozdaniu z międzywojennych prac konserwatorskich jest także mowa o odnowieniu iluzjonistycznej, naśladującej sztukaterie dekoracji malarskiej na sklepieniu i w lunetach nawy głównej, złożonej z mięsistych liści akantu i girland owocowo-kwiatowych. Miała tego dokonać poznańska firma
Iwona Błaszczyk
Ryc. 7. Malowidła Karola Dankwarta na sklepieniu nawy głównej, przedstawiające sceny z życia św. Stanisława Biskupa (fot. R S. Ulatowski, 1925 r" zbiory MKZ)
J. Wrembel 16 . Wróblewski z kolei wymienia siebie jako autora projektu tej dekoracji, a nawet wykonawcę. Musiała zatem istnieć na tym polu wyraźna współpraca. Firma J. Wrembel wykonała również prace pozłotnicze przy kompozytowych kapitelach kolumn, pokrywając je złotem płatkowym przytłumionym lakierem. Po usunięciu sczerniałej warstwy farby okazało się, że przy okazji poprzedniej restauracji pozłocono tylko plastyczne części kapiteli, a reszta, czyli przeważająca część, pomalowana była oliwkową farbą dającą złoty refleks. Konserwację wszystkich obrazów ołtarzowych przeprowadził malarz - artysta z Torunia Jan Rutkowski. Jako dobry znawca problemów technicznych starał się przywrócić, w miarę możliwości, pierwotny wygląd malowidła, czego dowodem koronnym ma być zwłaszcza pochodzący z ołtarza głównego obraz Wskrzeszenie Piotrowina autorstwa Szymona Czechowicza z ok. 1756 r. Jedynie obraz Męczenników jezuickich z ołtarza pod tym samym wezwaniem został poddany renowacji w 1936 r. określanej jako "próbna" zapewneze względu na katastrofalny stan zachowania (płótno znajdowało się w owym czasie w strzępach). Ostatnim etapem prac było powierzenie założenia elektrycznego oświetlenia firmie H. Frost u. S6hne z Berlina. W pierwszej kolejności oświetlono wejście, empory, zakrystię i chór muzyczny. W nawie głównej zainstalowano osiem lamp wiszących w podłuczach naw bocznych, a w prezbiterium oświetlono ołtarz główny. Nawiązując do formy dwóch starych brązowych kandelabrów, prof. Ernst Petersen z Berlina zaprojektował w transepcie cztery 19-1ampowe kandelabry, które po wojnie zastąpiono innymi. Farę zasilała w prąd elektrownia miejska - główny przewód biegł nad mieszkaniem organisty, położonym obok lewego frontowego wejścia, do podłogi lewej nawy bocznej i dalej do głównej tablicy rozdzielczej w zakrystii, a stąd stalowymi rurami częściowo w posadzce kościoła do wspomnianych wyżej kandelabrów oraz nad mieszkaniem organisty i emporą organową do obu empor nad nawami bocznymi. Planowana kwota 55 tys. marek wzrosła do 80 tys., pozyskanych częściowo przez prałata A. Stychla w formie datków i darowizn 17.
Kolejny, znaczący etap działalności konserwatorskiej w Farze przypada na pierwsze lata po zakończeniu II wojny światowej, kiedy proboszczem był ks. kanonik Józef Jany. W listopadzie 1939 r. kościół zamknięto, obrabowano z cenniejszych przedmiotów i dzieł sztuki i zamieniono na magazyn. Z dachu zdjęto miedziane pokrycie, a z wnętrza usunięto barokowe ławki, konfesjonały, ambonę i chrzcielnicę (obie w stylu empire); najcenniejszy sprzęt liturgiczny wywieziono do Wiesbaden oraz splądrowano zakrystię. Projekty władz niemieckich, aby wnętrze wykorzystać na organizowanie różnych uroczystości, a nawet na salę koncertową, nie spotkały się z akceptacją ówczesnego konserwatora okręgowego Johannesa, który, uznając wysokie walory artystyczne świątyni, sugerował stworzenie w niej zbiorów barokowej plastyki. W końcowych walkach, w styczniu i lutym 1945 r., do wnętrza wpadło kilka pocisków, niszcząc samą budowlę i część wyposażenia. Ucierpiała zwłaszcza elewacja południowa, wschodnia wieżyczka, dach z pseudokopułą, organy oraz sklepienie nad zakrystią - zarysowane pod naciskiem zawalonych dwóch górnych kondygnacji. W pierwszej kolejności zaistniała konieczność pokrycia dachów dachówką, a szczytów gzymsów blachą miedzianą - to ostatnie wykonał mistrz blacharski Józef Rajnowski, oraz wzmocnienia części konstrukcyjnych uszkodzonych przez pociski, zabezpieczenia sklepień i stiuków. Oszklenia okien specjalnym szkłem antycznym podjął się Stanisław Powalisz. Całością robót prowadzonych pod nadzorem konserwatora wojewódzkiego Zdzisława Kępińskiego kierował architekt Stefan Sawicki, a wykonano je do 1948 r. 18 Projektowano również wzniesienie pełnej kopuły (ryc. 8). Chciano w ten sposób nawiązać do zamysłu Jana Catenazziego, architekta, który dokończył dzieła budowy świątyni; w baroku odrzucono jednak kopułę z powodów konstrukcyjnych i niestabilności gruntu związanej z wylewami W arty 19. Po wojnie także odstąpiono od tego zamiaru, pozostając przy koncepcji pseudokopuły.
Iwona Błaszczyk
Ryc. 8. Model kopuły kościoła farnego z 1948 r. (zbiory MKZ)
Z kolei przystąpiono do prac mających przywrócić świetność wnętrzu Mimo 35 lat, jakie upłynęły od kompleksowej renowacji Fary, gotowość zgłosiła znana juz nam firma J. Wrembel oraz Stanisław Wróblewski. Założono, że prace malarskie i sztukatorskie będą prowadzone jednocześnie. Do konserwacji malowideł ściennych i sklepiennych wybrano pierwotnie malarza Józefa Oźmina. Jednak z powodu jego wyjazdu do Włoch zdecydowano się na oferty dwóch innych poznańskich artystów - Stanisława Wróblewskiego i Kazimierza Lisieckiego. Z kosztorysu na konserwację malowideł w prezbiterium z początku 1948 r. jasno wynika stan ich zachowania: niektóre utrzymały swą kompozycję, a inne wymagały niestety dokomponowania nowych partu lub wręcz odtworzenia na nowo. Proces restauracji tych pierwszych był następujący: "gruntowne oczyszczenie chemiczne, wyprawienie szczelin i uszkodzonych części tynku, retuszowanie i uzupełnienie brakujących części farbą temperową wraz z utrwaleniem". Dotyczyło to następujących malowideł: Sw. Stanisław wiodący na Sąd Piotrowina, Izba sądowa z królem Bolesławem (oba na ścianie południowej), dwóch elips z przedstawieniami bogini zwycięstwa Minerwy i alegorii wiary płonącej, dwóch alegorycznych malowideł w lunetach i jednej z czterech postaci na gurcie południowym (znajdujemy tu przedstawienia świętych narodowych - Stanisława i Wojciecha oraz dwóch królów - w tym Kazimierza Jagiellończyka). W drugim przypadku w grę wchodziło w dużej mierze wykonanie obrazów na nowo, ściśle jednak według pierwotnej kompozycji. Mowa tu o dwóch malowidłach sklepiennych - Gloria Św. Stanisława oraz Apoteoza Imienia Jezus, jak również trzech pozostałych z gurtu południowego. Prace te zakończono jesienią 1948 r. 20
Nie mamy niestety takich szczegółowych danych dotyczących konserwacji pozostałej części świątyni. Wiadomo tylko, że prace w korpusie nawowym rozpoczęto w połowie 1950 r. Na szczęście malowidła w tej partii zachowały się prawie nie uszkodzone. Pomocą przy renowacji malowideł oraz sztukaterii służyły dawne fotografie oraz doświadczenie artystów zatrudnionych tu przed I wojną światową.
Stanisław Wróblewski wykonał także samodzielne prace malarskie na sklepieniu kościoła - do najważniejszej i bardzo udanej należy iluzjonistyczne malowidło na skrzyżowaniu naw (w partii pseudokopuły) , przedstawiające Triumf św. Stanisława Biskupa, wykonane na początku lat 50. według projektu z lutego 1949 r. Powstało ono w miejscu zniszczonego pociskiem malowidła Pragera wyobrażającego Trójcę Św. (ryc. 6). Malarz miał się nawet udać do pielgrzymkowego kościoła Jezuitów w Świętej Lipce na Warmii 2l , aby szukać artystycznej inspiracji dla swego dzieła w malowidłach ściennych Macieja Jana Mejera powstałych w latach 1722-27. Chodzi tu o tak popularny w baroku motyw fikcyjnej, iluzjonistycznej architektury (quadratura) i nowy sposób dekoracji figuralnej sklepienia (tzw. panoramę), gdzie postaci ustawione są koncentrycznie wokół pustej, zazwyczaj niebiańskiej przestrzeni 22 . Wróblewski oba te motywy scalił, dysponując doskonałym wyczuciem barokowego iluzjonizmu. Uderza rozmach i dynamika sceny wpisanej w pole kasetonowej kopuły, tak więc wybór tego projektu okazał się bardzo trafny. Drugi, znany mi projekt na realizację malarstwa w pseudokopule jest ręki Józefa Oźmina i pochodzi z tego samego roku. Nawiązuje on także do wątku patrona świątyni, ukazując w sposób symultaniczny Wskrzeszenie Piotrowina, scenę sądową oraz zabójstwo św. Stanisława. A wszystko to w gotycko-renesansowym sztafażu przypominającym nieco teatralną scenografię, co jednak niezbyt fortunnie wpisywałoby się w artystyczną atmosferę świątyni 23 . Autorstwa Wróblewskiego są dwie kompozycje na sklepieniu ostatniego przęsła naw bocznych (pod chórem muzycznym). W nawie zachodniej (kaplica pw. św. Franciszka Borgiasza) jest to Zwiastowanie (ryc. 9), we wschodniej (kaplica pw. św. Jana Jałmużnika) Miłosierny Chrystus uzdrawiający kalekę - obie umieszczone w polu wypełnionym dekoracją malarską nawiązującą do stylistyki barokowych sztukaterii i datowane na 1951 r. 24 Z tego samego czasu pochodzi sześć medalionowych kompozycji na sklepieniu zakrystii, przedstawiających w popiersiach następujących świętych: Barbarę, Marię Magdalenę, Stanisława Biskupa, Stanisława Kostkę, Walentego i Jana N epomucena. Zadaniem artysty było tu stworzenie nowej dekoracji malarskiej otaczającej centralny plafon z malowidłem Mariana Schwartza z lat 30. naszego stulecia. Opowiada ono o fakcie ustanowienia przez króla Zygmunta Augusta nowej ordynacji dla Poznania, a cała scena rozgrywa się na tle imponującej, gotyckiej kolegiaty św. Marii Magdaleny, poprzedniczki naszej Fary. Dlatego Wróblewski wprowadził tu świętych związanych z zakonem jezuickim, jak i przez nich czczonych, a także nawiązał do wezwań kolegiackich ołtarzy. Zwraca tu uwagę upodobanie malarza do stosowania różnych odmian różu, fioletu oraz zimnej, turkusowej zieleni, znane np. z przedwojennego obrazu św. Teresy
Iwona Błaszczyk
Ryc. 9. Malowidło Stanisława Wróblewskiego "Zwiastowanie" z 1951 r., nawa boczna zach. (zbiory MKZ)
z Lisieux - gdyż był Wróblewski także autorem kilku obrazów sztalugowych znajdujących się w świątyni farnej. Św. Teresa z Lisieux (obraz nie jest eksponowany), namalowana w 1937 r., nawiązuje do ikonograficznego wzorca tych popularnych w owym czasie przedstawień, podobnie jak obraz Miłosierdzia Bożego z 1951 r. (ob. na ołtarzu głównym) będący odwzorowaniem wizji bł. Faustyny. W ołtarzu pw. św. Alojzego Gonzagi znajduje się wyobrażenie św. Judy Tadeusza, powstałe zapewne w ostatnich latach życia artysty. Gdyby ocenić twórczość Stanisława Wróblewskiego jako konserwatora, ale także twórcy nowych dzieł żyjących w historycznym wnętrzu, należałoby podkreślić jego pietyzm i staranność w dopasowaniu się do otoczenia. Stąd bierze się inspiracja barokową stylistyką i ikonografią oraz umiejętne podporządkowanie się pierwotnemu wystrojowi. Do prac sztukatorskich przystąpiono wczesną wiosną 1948 r. Ich wykonawcą był rzeźbiarz i medalier poznański Jan Żok (1903 - 1969) oraz Spółdzielnia Sztukatorów z ul. Skarbowej 14. W pierwszym etapie uwzględniono renowację stiuków w prezbiterium i przy pseudokopule. Zadaniem Spółdzielni Sztukatorów było uzupełnienie brakujących tynków, profili, odlanie powtarzających się rzeźb, ośmiu cokołów pod figury Ojców Kościoła i Apostołów. Jan Zok dokonał renowacji wszelkich rzeźb, łącznie z konieczną w niektórych partiach rekonstrukcją. Na gzymsie pseudokopuły zrekonstruował dwie postaci aniołów i dwa kartusze, uzupełnił ubytki przy czterech rzeźbach Ewangelistów, przy czterech gurtach pseudokopuły oraz na sklepieniu prezbiterium 25 .
Ryc. 10. Barokowe fIgury Apostołów śś. Pawła i Jakuba Starszego oraz Doktora Kościoła św. Ambrożego po konserwacji w 1950 r.
Przy okazji sztukatorzy zwrócili uwagę na niedbale prowadzone prace przy renowacji stiuków w 1912 r.: "w całym szeregu stiuki były luźno przymocowane na krzyż drutami i gwoździami, co zresztą potwierdzają także wykonane dla odbudowy powiększenia fotografii stiuków". Złoceń stiuków dokonała znana nam już firma J. Wrembel. Prace malarskie i sztukatorskie w prezbiterium odebrano komisyjnie w sierpniu 1950 r. (ryc. 10)26. Jan Żok zapisał się również jako twórca dwóch umieszczonych obok zakrystii płyt upamiętniających kapłanów farnych, więźniów Fortu VII, księży: infułata Józefa Prądzyńskiego (zm. w 1942 r.) i Pawła Steinmetza (zm. w 1940 r.) Wielce prawdopodobne jest, że udział Żoka w wyposażeniu Fary był znacznie większy. Dotyczy to kaplicy pw. św. Krzyża, gdzie na ołtarzu stały trzy naturalnej wielkości figury świętych jezuickich, męczenników japońskich 27 . Po wojnie ich miejsce zajęły rzeźby świętych Jana N epomucena i Jana Chrzciciela, a pod późnogotyckim krucyfiksem klęczy św. Maria Magdalena 28 . Powstały one najprawdopodobniej po 1952 r. 29, ale swą stylistyką nawiązują do barokowych, stiukowych figur pozostałych ołtarzy, choć odróżniają się od reszty masywnością bryły i pewnym brakiem finezji w opracowaniu sylwetki. Dopełnieniem tych wszystkich powojennych działań było wyposażenie kościoła w sprzęty drewniane, które łączy upodobanie do wybujałych form barokowej stylistyki. Powstały one w miejsce tych, które uległy zniszczeniu w czasie
Iwona Błaszczyk
Ryc. 11. Fragment balustrady z 1952 r. przed oharzem głównym (zbiory MKZ)wojny. Najwcześniej, bo na początku lat 50., wykonano w warsztacie stolarskim Leona Roske ławki, konfesjonały, stalle kanonickie oraz cztery okazałe kandelabry ustawione w transepcie 30 . W195 2 r. odtworzono balustradę przed ołtarzem głównym (ryc. 11), w 1959 r. według projektu Klemensa Wasiewicza powstały sedilia celebransa i asysty wraz z klęcznikiem (ryc. 12), a najpóźniej, bo w 1964 r., masywna ambona o akantowo-małżowinowych formach. W dziedzinie konserwacji malarstwa sztalugowego renowacji przez prof. H. Kucharskiego poddany został w 1948 r. obraz z ołtarza głównego Wskrzeszenie Piotrowina Szymona Czechowicza. Chyba najbardziej zniszczony był obraz w transepcie przedstawiający św. Ignacego Loyołę, z ołtarza pod tym samym wezwaniem, pochodzący z warsztatu Sz. Czechowicza, rozdarty w kilkudziesięciu miejscach, z licznymi ubytkami malatury i płótna. Zakonserwował go w 1946 r. Paweł Pogowski z Pracowni Konserwatorskiej przy ówczesnym Muzeum Wielkopolskim. Później wiadomo już tylko o renowacji barokowego obrazu Matki Boskiej z Dzieciątkiem (zwanej Śnieżną lub Gostyczyńską) wraz ze srebrną sukienką z poło XVIII w., przeprowadzonej w 1971 r. przez Wilhelma Kuklisa. W latach 70. znajdował się w ołtarzu bocznym pw. św. Rozalii (obecnie nie jest eksponowany). Niewątpliwie duże zaskoczenie przyniosła kompleksowa konserwacja czterech monumentalnych i bardzo zniszczonych płócien spod chóru muzycznego, pierwsza, jaka miała miejsce od co najmniej osiemdziesięciu lat. Ich treść z powodu stanu zachowania nie była do końca czytelna. Dzięki pracom restauratorskim nastąpiło przewartościowanie stanu dotychczasowej wiedzy w zakresie datowania i określenia tematów. Okazało się, że dwa obrazy powstały w I poło XVIII w. (Józef Patriarcha, Daniel w jaskini lwów), a dwa noszą na odwrociu datę 1783 i sygnaturę F. S. (Król Salomon, Chrystus Zbawiciel Świata)3l. Przywrócone do stanu świetności zwracają uwagę nasyconym kolorytem mimo nie najlepszych warunków oświetleniowych. Prace, które trwały w latach 1994 - 95, wykonał zespół konserwatorski w składzie: Piotr Dybalski, Magdalena Gierowska-Dybalska, Agnieszka Lewandowska, Andrzej Lewandowski, Anna Siuchnińska, Katarzyna Sokolnicka- Męczyńska.
W dziedzinie rzeźby odrestaurowano dwa niezwykle cenne zabytki pochodzące z rozebranej w końcu XVIII wieku kolegiaty pw. św. Marii Magdaleny. Konserwacji niewielkiej Piety z I poło XVI w., utrzymanej jeszcze w nieco zapóźnionej, późnogotyckiej stylistyce, podjął się w 1977 r. ks. Marian Lewandowski z Muzeum Archidiecezjalnego, a prace przy naturalnej wielkości gotyckiej figurze Chrystusa Bolesnego (ok. 1430 r.) z ołtarza pw. Męczenników Jezuickich przeprowadziła w 1994 r. Joanna Grzelachowska.
W 1974 r. przystąpiono do trwających kilka lat prac elewacyjnych. Na wschodnim szczycie transeptu w partii dekoracji sztukatorskiej stwierdzono pozostałości czerwieni żelazowej, czyli, zdaniem ówczesnego Miejskiego Konserwatora Zabytków dr Eugeniusza Linette, farby, o której mówi źródło jezuickie z 1703 r., wspominające o pokryciu szczytu wapnem i minią (cynobrem). Projekt autorstwa Krystyny Schnotale- Mróz był zatem rekonstrukcją pierwotnej kolorystyki. Niefortunnie jednak zastosowano tzw. farbę szwedzką (czyli klejową z domieszką pokostu), którą zmyły pierwsze deszcze. W związku z tym powrócono w 1977 r. do ponownego malowania fasady (elewacja północna), tym razem bezbarwną farbą akrylową połączoną z czerwienią żelazową i bielą w celu uzyskania odpowiedniego koloru. Wykorzystano ją do malowania pozostałych elewacji 32 . Przy tej okazji dokonano konserwacji zwietrzałych partii wystroju rzeźbiarskiego i sztukatorskiego fasady. Przekonano się wtedy o ceramicznej strukturze
Iwona Błaszczyk
rzeźb figuralnych złożonych z elementów łączonych zaprawą i pobielonych wapnem. Dotyczy to sześciu rzeźb świętych narodowych: Stanisława i Wojciecha oraz jezuickich: Alojzego Gonzagi, Stanisława Kostki, Franciszka Ksawerego i Franciszka Borgiasza 33 . Osobnej uwagi wymaga empora wschodnia, zwana Kapitularzem. Ostatnią konserwację wnętrza przeprowadzono w latach 1913 -14 . Jeszcze w okresie międzywojennym odbywała się w nim kapituła posiedzenia. Do funkcji tej sali nawiązuje cykl ośmiu portretów malowanych na blasze w 1936 r. przez Kazimierza Szmyta, umieszczonych w barokowych obramieniach sztukatorskich. Przedstawiają one fundatorów kapituły: króla Kazimierza Jagiellończyka oraz biskupa Andrzeja z Bnina, odnowicieli kapituły: papieża Piusa XI i kardynała prymasa Augusta Hlonda oraz pierwszą kapitułę po jej odnowieniu i reorganizacji: ks. prałata Antoniego Stychla (ryc. 5), biskupa Walentego Dymka, ks. prałata Józefa Prądzyńskiego i ks. kanonika Stefana Zwolskieg0 34 . Obecnie obrazy nie są tu eksponowane. N as jednak interesuje Kapitularz pod innym względem. Około 1974 r., za nieżyjącego już ks. infułata Bernarda Czajki (dokładna data jest trudna do ustalenia), podj ęto się "odświeżenia" tego wnętrza. Jest to właściwe określenie, bowiem nie mieści się w żaden sposób w kanonach konserwatorskiej etyki. Działania przeprowadzono z wielką szkodą dla tej pięknej sali, której wystrój malarski i stiukowy powstały w II ćw. XVIII w. (podobnie jak wystrój przeciwległego Archiwum, o którym jeszcze wspomnimy) ma charakter w środowisku poznańskim najzupełniej wyjątkowy (ryc. 13). Zespół 48 malowideł ściennych poświęcony jest w znacznej mierze symbolice maryjnej. Do niej odnoszą się dużych rozmiarów kompozycje figuralne, jak i mniejsze malowidła emblematyczne opatrzone łacińskimi inskrypcjami, po części nawiązujące do Litanii Loretańskiej. Stan zachowania malowideł, które ostatnio restaurowano tuż przed I wojną światową, był bardzo zły (liczne ubytki warstwy malarskiej jak i tynku). Dotyczyło to zwłaszcza dużych scen figuralnych, w mniejszym stopniu emblematów - choć i tu zdarzały się destrukty. Wykonawca prac, który pozostaje nieznany, nie wykorzystał niestety przedwojennych zdjęć, które mogły być bardzo pomocne przy poprawnej rekonstrukcji treści. Gdy porównamy dawne zdjęcia z obecnym stanem - różnice są zaskakujące. W kilku przypadkach wprowadzono całkowite zmiany w konsekwentnym i jednolitym programie emblematycznym, tworząc zupełnie nowe kompozycje. W miejscu emblematów: Ul, Harfa, wyobrażono bezkresne wody i rozległy krajobraz, w miejscu dwóch innych (z których tylko o jednym wiadomo, że przedstawiał krajobraz zimowy) wymalowano pozbawione tu sensu ideowego sceny Ucieczki do Egiptu i Pokłonu Trzech Króli (przęsło środkowe i południowe). Skutki tych działań są miejscami nieodwracalne. Uzupełniono również w niektórych partiach, w sposób dość prymitywny, sztukaterie sklepienne, a w południowym przęśle zamiast stiuków wprowadzono malowaną dekorację w glifach okiennych.
Ostatnie dwa lata zaznaczyły się bardzo pozytywnie na polu restauracji kościoła i, miejmy nadzieję, jest to początek czwartego w historii Fary okresu kompleksowych działań konserwatorskich dotyczącego głównie wyposażenia.
Ryc. 13. Empora wsch. (Kapitularz), fot. R S. Ulatowski, 1932 r. (zbiory MKZ)
Poprzedzony on został w latach 1984-88 wymianą pokrycia dachowego nad nawą główną i transeptem oraz w latach 1993 - 95 nad nawami bocznymi, łącznie z obiema kaplicami przy prezbiterium. Powrócono w ten sposób do dawnego pokrycia dachu, jakim była blacha miedziana zabrana przez okupanta. Wymieniono również zniszczone elementy konstrukcyjne więźby. W 1996 r.
przystąpiono do renowacji kaplicy pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oraz empory zachodniej (zwanej Archiwum). Stan obu określały spękania podłoża, odpadające tynki wraz ze sztukateriami, łuszczące się malowidła, nierzadko z poważnymi ubytkami, oraz znaczne zawilgocenia związane z nieszczelnością dachów. Stanowiąca odpowiednik omówionego wcześniej Kapitularza okazała sala Archiwum z zespołem 37 malowideł ściennych, rozmieszczonych wśród bujnej dekoracji stiukowych zwojów wici roślinnej, również poświęcona została w dużej mierze kultowi maryjnemu, po części w kontekście narodowej historii. Są to pierwsze od ponad osiemdziesięciu lat prace, jakie podjęto przy tej emporze i jak dotąd polegają głównie na zabezpieczeniu oraz utrwaleniu struktury wystroju. W kaplicy natomiast stan zaawansowania prac jest daleko bardziej posunięty. Zespół konserwatorów, którym kieruje Krzysztof Powidzki, dokonał zaskakującego odkrycia. Otóż pod barokowym, uważanym dotąd przez historyków sztuki za pierwotny, wystrojem malarskim i sztukatorskim z lat 40. XVIII stulecia kryje się jeszcze jedna warstwa dekoracji, wykonana na samym początku tego wieku, a więc w czasach, gdy świątynię oddawano wiernym do użytku.
Iwona Błaszczyk
Ten pierwotny, oryginalny wystrój malarski w technice al fresco zachował się nadspodziewanie dobrze. Na ścianie zachodniej, po obu stronach okna, wyobrażono na tle błękitnego nieba roślinność ujętą w listwowe ramy - być może sztafaż dla nieznanej sceny figuralnej? Malowidło ściany wschodniej zostało w poważnym stopniu zniszczone przez wybicie w bliżej nieznanym czasie otworu do prezbiterium - przetrwał fragment postaci z pióropuszem, włócznią, fragment drabiny oraz aniołki. W ościeżach okna zachodniego i południowego oraz na gurtach i pilastrach ściany wschodniej i zachodniej (po części pod barokowymi stiukami) odkryto malowane zwoje bujnego, ugrowo-żółtego akantu, podmalowanego szarym błękitem, przeplecionego z załamującą się sztywno taśmą. Zachowane na ścianie południowej dwa wąskie malowidła ze scenami N awiedzenia i U cieczki do Egiptu po oczyszczeniu z przemalowań (na drugim z nich znaleziono resztki sygnatury S. Wróblewskiego i datę 1949) okazały się być w pełni barokowe. Jednak pod nimi kryje się w górnej partii warstwa pierwotna z roślinnością na tle błękitnego nieba. Po wykonaniu licznych sond zdecydowano się na pozostawienie obecnych malowideł. Na sklepieniu, spod bogatego wystroju stiukowego na różowym tle, wyłonił się błękit. Niestety, pod plafonem sklepiennym z przedstawieniem Wniebowzięcia Marii Panny z pocz. xx w. nie udało się znaleźć żadnych wcześniejszych śladów. Malarski wystrój małej empory nad kaplicą, wykonany w początku naszego stulecia, stanowi pendant do barokowej dekoracji przeciwległej empory wschodniej, położonej nad kaplicą św. Krzyża. Okazało się jednak, że i tutaj znajdowały się pierwotnie sztukaterie, których niewielkie pozostałości stwierdzono pod tynkiem. Woparciu o dotychczasowe, niepełne jeszcze odkrycia, da się jednak ocenić wysoki poziom artystyczny malowideł, co mogłoby sugerować udział samego Karola Dankwarta. Zdaniem K. Powidzkiego, zauważalne są analogie z pałacowymi freskami odkrytymi w podpoznańskim Konarzewie, w którym - jak wiadomo czynni byli "sztukatorzy od jezuitów".
Z upływem lat i stuleci zanikały pewne funkcje jezuickich wnętrz, m.in.
również z powodu kasaty zakonu jezuitów w 1773 r. W przypadku omówionej tu, niewielkiej empory umieszczonej nad kaplicą Matki Boskiej wiadomo tylko, że przeznaczona była dla "służby jezuickiej, która wchodziła tu dotąd z zabudowań gospodarczych (z obecnego dworu Saskiego) ,,35. Dziś nie ma już tego przejścia, nie ma także żadnego innego - poza drabiną - do niej dostępu. Fara kryje z pewnością jeszcze niejedną niespodziankę, ale na ich odkrycie niezbędne są odpowiednie środki.
PRZYPISY:
l Jakimowicz T., KonselWatorstwo i konselWatorzyw Wielkopolsce, (w:) Dzieje historii sztuki w Polsce. Ksztahowanie się instytucji naukowych w XIX i XX w., Poznań 1996, ss. 110, 114. 2Zwolski S., Przewodnik po Farze Poznańskiej, Poznań 1936, ss. 16, 21.
3 Akta Konsystorza Jeneralnego Arcybiskupiego Poznańskiego tyczące się budowli kościoła i budynków dla duchowieństwa przy Kollegiacie ad Stam Mariam Magdalenam (Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, sygn. 4141, ss. 74, 79).
40 p . cii, ss. 97, 129, 132.
5 Op. cit., ss. 192, 197, 238, 240; w czasie prowadzonych obecnie prac konserwatorskich w kaplicy Matki Boskiej Nieustającej Pomocy odkryto w partii zwieńczenia ołtarza wspomnianą datę i nazwiska malarzy: S. Przewoźny, J. Z...ański. 6 Op. cit, s. 240.
7 Op. cit, s. 194.
80 p . cit., s. 233 i nast; restauracja średniowiecznego ratusza we Wrocławiu, poprzedzona gruntownymi studiami historycznymi przeprowadzona została w latach 1884 - 91 pod nadzorem architekta wrocławskiego Karola Liideckego. 9 O p. c i t, ss. 23 5 - 236 .
10 Akta Miejskiego Konserwatora Zabytków, sygn. A 149.
11 Wiederherstellung der Pfarrkirche in Posen, 1914 r. (akta MKZ, sygn. A 149); por.
także syntetyczny opis prac, (w:) Bericht iiber die Denkmalpflege in der Provinz Posen, I April 1911-31 Marz 1913. Posen 1913, s. 19.
12 Prowadzone w ostatnim czasie (1995 -97) prace konserwatorskie w kościele jeżyckim przez firmę p. Daniela Nowackiego z Osiecznej pozwoliły przywrócić pierwotną jasną paletę dekoracji ściennej Popiela, odsłoniętą spod kilkakrotnych, nierzadko drastycznych kolorystycznie przemalowań. "Akta MKZ, sygn. A 149.
14Linette E., Jan Catenazzi i jego dzieło w Wielkopolsce, Warszawa - Poznań 1973, s. 46.
15 Akta MKZ, sygn. A 149; na odwrociu zwieńczenia ołtarza kaplicy Matki Boskiej znajduje się stiukowy monogram artysty z datą 1913, umieszczony w sercu gorejącym. 16 Wiederherstellung... 17 O .
p. CIt. 18 O .
p. CIt. 19 Linette E., op. cit, s. 43.
20 Akta MKZ, sygn. A 149.
21 Informację tę zawdzięczam P. Bolesławowi Jendrasowi.
22 Stoga A., Malarstwo ścienne na Warmii w XVIII w. i jego oddziaływanie, (w:) Sztuka l połowy XVIII w., "Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki", Rzeszów, listopad 1978. Warszawa 1981, s. 249 i nast.
23 Odbitki tych projektów znajdują się w archiwum MKZ.
24 Wcześniej w tych miejscach znajdowały się malowidła przedstawiające św. Franciszka Borgiasza jako księcia przy trumnie Izabeli oraz scenę z życia św. Jana Jałmużnika (wg ks.
S. Zwolskiego, Przewodnik po Farze..., s. 26-27).
25 Akta MKZ, sygn. A149; "Kurier Polski" z 19 VIII 1948; "Glos Wielkopolski" z 29 VIII 1948 ("Świat" - ilustrowany dodatek tygodniowy).
26 Akta MKZ, sygn. A 149.
27Zwolski S., op. cit., s. 23.
- Według informacji P. Bolesława Jendrasa na figurze św. Marii Magdaleny widnieje sygnatura Jana Żoka. Należy mniemać, że i pozostałe dwie rzeźby są jego autorstwa. 29 Potwierdza to zdjęcie fragmentu ołtarza św. Krzyża wykonane w 1952 r. przez R. S. Ulatowskiego, ukazujące rzeźbę jezuity w miejscu figury św. Marii Magdaleny (fototeka MKZ). 30 Za informację tę dziękuję P. Bolesławowi Jendrasowi.
31 Kusztelski A., Cztery obrazy z Fary poznańskiej, "Kronika Miasta Poznania", 1996, nr 4, s. 229 i nast.; Męczyńska K, Lewandowska A., Konserwacja czterech obrazów z Fary poznańskiej, jw., s. 235 i nast; Dokumentacja konserwatorska 4 obrazów z fary, Poznań 1994 - 1995 (archiwum MKZ).
32 Akta MKZ, sygn. A 149.
33 Linette E., Życie artystyczne sztuka baroku, (w:) Dzieje Poznania do roku 1793.
Warszawa - Poznań 1988, s. 740.
AZwolski S., op. cit, s. 33-34.
35 Op. cit, s. 34.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.