OŁTARZ ŚW. FRANCISZKA KSAWEREGO W KOŚCIELE POJEZUICKIM W POZNANIU
Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici
Czas czytania: ok. 16 min.ZOFIA KURZAWA
G łównym świętym jezuickim, będącym niejako symbolem zakonu, jest założyciel Towarzystwa Jezusowego Ignacy Loyola. Poczesne miejsce zajmuje również święty Franciszek Ksawery, uczeń i przyjaciel św. Ignacego Loyoli, uważany obok św. Pawła za największego misjonarza świata. Franciszek, urodzony w Hiszpanii w 1506 roku w zamku Xavier, był niewątpliwie pierwszym misjonarzem jezuickim. Studiował w Paryżu, gdzie w 1529 roku poznał Ignacego Loyolę. Razem z Ignacym i wcześniej poznanym w Paryżu Piotrem , Favre w sierpniu 1534 roku złożył śluby zakonne. Swięcenia kapłańskie otrzymał w 1537 roku w wieku 31 lat. Cztery lata później, w kwietniu 1541 roku, wyrusz! na misje do Indii, do Europy już nie wrócił. Zmarł na misjach na należącej do Chin wyspie Sancjan pod Kantonem w roku 1552. W poznańskim kościele pojezuickim okazały ołtarz św. Ignacego Loyoli umieszczony został we wschodnim ramieniu transeptu. Tuż obok, w przyległym od północy przęśle nawy wschodniej znalazł się ołtarz św. Franciszka Ksawerego.
W nawach bocznych dekoracja malarska na sklepieniach poszczególnych przęseł powiązana jest treściowo z patronami ołtarzy znajdujących się w tych przęsłach. Ta zasada dotyczy też dekoracji sztukatorskiej. Jak już wspomniano, św. Franciszek Ksawery był misjonarzem, stąd też jego atrybuty związane są z działalnością misyjną. I tak, na sztukatorskiej dekoracji sklepienia aniołki trzymają odpowiednio: krzyż - symbol wiary, laskę - symbol misyjnej wędrówki, tarczę słoneczną z inicjałami IHS - godło jezuickie i raka - symbol Chrystusa i zmatwychwstania, a także zwrotnika przebiegającego m.in. przez Indie. Plafon na tymże sklepieniu wypełnia polichromia przedstawiająca chwałę świętego, gdzie Franciszek namalowany jest na tle morza i górzystego nadbrzeża, wyżej, na obłokach Chrystus wskazuje na podtrzymywany przez anioły krzyż, a dziecko w stroju egzotycznym, jako że święty swe posłannictwo pełnił przede wszystkim w Indiach i Japonii, trzyma sztandar z inskrypcją nawiązującą do misyjnej działalności jezuity (ryc. 1).
Ryc. 1. Sztukatorska i malarska dekoracja sklepienia południowego przęsła nawy wschodniej. Fot. Witalis Wolny.
Istniejący dziś ołtarz św. Franciszka Ksawerego (ryc. 2) wykonany został w roku 1742 wraz z analogicznym, jeśli chodzi o strukturę, stojącym naprzeciw w nawie zachodniej ołtarzem św. Józefa. Oba zachowały swą pierwotną formę i dekorację. Dekoracja rzeźbiarska ołtarza, podobnie jak dekoracja sklepienia, związana jest z postacią świętego. W retabulum, czyli polu głównym, po bokach części środkowej stoją rzeźby - od północy św. Tomasza Apostoła (ryc. 3), od południa Jozuego (ryc. 4). Św. Tomasz, który z Dobrą Nowiną dotarł do Indii, interpretowany dotychczas błędnie jako św. Ksawery, przedstawiony jest z księgą i włócznią oraz dzieckiem w stroju egzotycznym trzymającym zwój z inskrypcją odnoszącą się do Apostoła: "Ad Indos se conferens, eos in Christiana religiom erudivit" ("do mieszkańców Indii poszedł i w chrześcijańskiej religii ich wychował"). Natomiast Jozue (także dotychczas błędnie odczytywanyjako Juda Machabeusz) stoi ubrany w rzymską zbroję z giermkiem trzymającym rózgi liktorskie i tarczę typu parma z inskrypcją "Sol ne movearis" (" słońce nie ruszaj się") odnoszącą się do cudu słońca i związanego z nim zwycięstwa Izraelitów pod wodzą Jozuego nad Amory tarni (Stary Testament, Księga Jozuego 10, 1-15). Oczywiście strój J ozuego jest dowolną, błędną trawestacją stroju starotestamentowego wodza, znacznie przecież wyprzedzającego czasy rzymskie. Jozue jest w tym wypadku prefigurą św. Franciszka Ksawerego, bo jak Jozue pierwszy przekroczył Jordan i wprowadził Izraelitów do Ziemi
Zofia Kurzawa
Ryc. 2. Ołtarz św.
Franciszka Ksawerego zbudowany w 1742 roku. Fot. Witalis Wolny.
Obiecanej, tak św. Franciszek Ksawery przez chrzest wprowadzał pogan do Kościoła, dając im światło Wiary. Na zwieńczeniu ołtarza para aniołków trzyma pelerynę z muszlą i kapelusz - misjonarskie atrybuty św. Franciszka. Pole środkowe retabulum wypełnia obraz Wizji św. Franciszka (ryc. 5), na którym w dolnej partii przedstawiony jest klęczący święty z oczami zwróconymi ku górze, obok aniołki, jeden z globusem i cyrklem obejmującym Europę i Indie, w głębi niezupełnie jasna scena przedstawiająca świętego na misjach, a konkretnie scena nie zidentyfikowanej bitwy (nic nie wiemy o bitwie w życiu Franciszka Ksawerego na misjach) i świętego starającego się rozdzielić walczące strony, natomiast w górnej części, przedstawiającej sferę niebieską, Chrystus z krzyżem w otoczeniu aniołów błogosławi św. Franciszka. Obraz wzbogacony jest metalowymi (srebrnymi i srebrzonymi) aplikacjami, które tworzą promieniste nimby wokół głowy Chrystusa i św. Franciszka, pelerynę z muszlą, krzyż w ręce świętego i fragment laski. O aplikacjach tych wiemy, że
Ołtarz św. Franciszka Ksawerego w kościele pojezuickim w Poznaniu 279
Ryc. 3. Rzeźba św.
Tomasza Apostoła z ołtarza św. Franciszka Ksawerego. Fot. Witalis Wolny.
fundowała je Weronika Gurowska, kasztelanka poznańska pochowana pIerwotnie w podziemich pod tymże ołtarzem l. Obraz świętego Franciszka Ksawerego, podobnie jak inne obrazy znajdujące się w świątyni, poddany był konserwacji podczas dużego remontu kościoła pojezuickiego (wtedy już od stu przeszło lat farnego) przeprowadzonego w latach 1912 -13 staraniem ówczesnego proboszcza ks. Antoniego Stychla. Konserwację obrazów sztalugowych, a więc przede wszystkim ołtarzowych, wykonał wówczas Jan Rutkowski, malarz-konserwator pracujący w Inowrocławiu. Tenże Jan Rutkowski 20 lipca 1913 r. pisał do ks. Stychla, że obrazy "są niesamowicie zniszczone, tak np. obraz św. Franciszka wypalony na jakieś 40 cm w kwadracie, w miejscu którem znalazlem drugi obraz malowany na blasze miedzianej, a wsunięty w miejsce spalone. Aby zniszczenie to mniej podpadalo, przYkryto srebrną sukienką. PrzY restaurowniu trzeba blachę tę usunąć, wsadzić nowy kawal plótna i glowę św. Franciszka podlug malowanej na blasze skopiować't2. Dokładniej sprawę wyjaśnił drugi list, datowany 5 września tegoż roku, skierowany do tego
Zofia Kurzawa
Ryc. 4. Rzeźba Jozuego z ołtarza św. Franciszka Ksawerego. Fot. Witalis Wolny.
samego adresata, a pisany przez przyjaciela ks. Stychla, ks. Antoniego Laubitza, późniejszego biskupa gnieźnieńskiego, zasłużonego przy pracach archeologicznych prowadzonych w Katedrze gnieźnieńskiej, wówczas proboszcza w Inowrocławiu, tej oto treści: "Carissime - Pomagam Rutkowskiemu odnawiać Twe obrazY, dla których zbytniej objętości zakrystia kościoła zapadniętego urządzona na atelier. W tej chwili odcyfrowałem Z niemałym mozołem napis umieszczony na drugiej stronie blachy miedzianej, którejJront stanowi portret św. Xawerego. Dla tej niewielkiej blachy resztę obrazu odmalowano (a więc mylił się Rutkowski, twierdząc, że ta część obrazu była wypalona!). Rutkowski chciał zrobić kopię, a orginalny obraz Z ołtarza usunąć. Wyperswadowałem mu, że na to się nie zgodzisz, bo to cenny bardzo zabytek stary, nadający wartość całą i artystyczną i dewocyjną ołtarzowi f...J da się blachę portretowI bez trudności na starem umieścić miejscu. Bądź łaskaw, o co Rutkowski prosi, nadesła mu ozdoby srebrne do tego obrazu należące, bo tylko na miejscu może poszczególne części dobrze przYmocować i dostosować przejścia.
Ryc. 5. Obraz Wizji św.
Franciszka Ksawerego z portretem świętego. Fot. Witalis Wolny.
Tekst napisu, który częściowo prawie nieczYtelny, przesyłam Ci do akt, bo po przYmocowaniu blachy będzie odtąd niedostępny rv. Tu autor listu podaje tekst łaciński, który w tłumaczeniu brzmi następująco: "Tenże obraz św. Franciszka Xawerego, apostoła Indii, ze starodawnego wzoru rzymskiego przez czcigodnego ojca Paczanowskiego, wówczas prowincjała polskiego, po postaraniu się delegata namalowany, wstawiony do kościoła jezuickiego w Poznaniu przez ojca Kaspra Mietelskiego 21 VIII 1660 roku".
I drugi tekst: "Tenże obraz w 1793 r. [tu ks. Laubitz błędnie odczytał zapewne słabo czytelną datę, bo chodziło bez wątpienia o rok 1743, kiedy to po wybudowaniu ołtarza namalowano nowy obraz] wstawiony do nowego ołtarza, po dodaniu innego dookoła obrazu, tak aby jego oblicze bardziej się uwidoczniło"4. Napis wykonano więc przed wstawieniem obrazu do ołtarza, a więc w tymże 1743 roku. Jeszcze pod koniec września Rutkowski ponaglał ks. Stychla, prosząc o przesłanie ozdób: "Zależy mi obecnie bardzo bymjaknajprędzej mógł dostać srebra do
Zofia Kurzawa
obrazu św. Franciszka Ksawerego, bez których nie mogę wykończYć obrazu, nie wiedząc w którem miejscu przYpadają ręce. Miejsce to było tak zniszczone, iż trzeba było je zastąpić płótnem nowem, a temczasem trzeba ręce domalować... ,6 Jest to zarazem ostatnia wiadomość na temat konserwacji obrazu. Po otrzymaniu ozdób Rutkowski domalował ręce i gotowy obraz umieszczony został w ołtarzu, gdzie nie ruszany pozostaje do dziś. Konieczne wydaje się wyjaśnienie historii samego wizerunku świętego i potwierdzenie autentyczności obu wymienionych w inskrypcji nazwisk. Prostsze wydaje się udokumentowanie drugiej informacji. Otóż ojciec Piotr Paczanowski wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w 1622 roku, w 1649 był delegatem na IX Kongregację Generalną w Rzymie, w 1655 pełnił funkcję rektora nowicjatu św. Szczepana w Krakowie, a w 1664 wymieniany był jako jeden z kandydatów na prowincjała, którym ostatecznie został w 1666 roku. Zmarł 1 kwietnia 1667 roku w Krakowie. Zapewne podczas pobytu w Rzymie na Kongregacji Generalnej postarał się o kopię wizerunku świętego. Natomiast ojciec Kasper Mietelski, młodszy od Paczanowskiego, wstąpił do zakonu jezuitów w 1640 roku, a w latach 1666-71 (a więc częściowo za prowincjalatu Paczanowskiego) pełnił funkcję rektora nowicjatu krakowskiego, zmarł w 1699 roku w Jarosławiu.
Ryc. 6. Portret św. Franciszka Ksawerego z 1583 roku. Znajduje się w rzymskim kościele II Gesu.
Nie udało się w źródłach znaleźć śladów bytności obu jezuitów w Poznaniu, jednak napis na portrecie świętego Franciszka jasno mówi o tym, że obraz do kościoła poznańskiego wstawił ojciec Kasper Mietelski. Być może o. Mietelski przywiózł go z Krakowa (?), co zapewne musiało się stać za zgodą i wiedzą ojca Piotra Paczanowskiego 6. Więcej pytań budzi wizerunek świętego Franciszka. Z tekstu zamieszczonego na malowanym na miedzi portrecie wynika, że wizerunek ten wykonany został na podstawie starodawnego wzoru rzymskiego. Badania wykazały, że w Rzymie, w głównym kościele jezuickim II Gesu, w kaplicy św. Ignacego Loyoli istnieje rzeczywiście wizerunek św. Franciszka Ksawerego, niemal identyczny jak poznański. Rzymski obraz uchodzi za jeden z dwóch portretów świętego sporządzonych w 1583 roku na polecenie ojca A. Valignano, przełożonego misji jezuickich w Indiach i Japonii, i uważany jest za wiernie oddający rysy święteg0 7 . Przypomnieć należy, że św. Franciszek zmarł na chińskiej
wyspie Sancian w 1552 roku w wieku 46 lat, tak więc owe "prawdziwe" portrety powstały 32 lata po śmierci świętego, co oznacza, że namalowane mogły być jedynie "z pamięci", a raczej na podstawie opisów osób znających świętego. Tym niemniej cieszyły się wielką czcią i uznaniem, co potwierdzają też wzory graficzne przedstawiające to samo ujęcie. Tak oddziaływał też poznański wizerunek. O tym, jak był ceniony, świadczy fakt, że dla niego stworzono, przeszło 80 lat po dacie jego sprowadzenia do Poznania, dużą, nową kompozycję i całość umieszczono w nowym ołtarzu. Jezuici zdawali sobie sprawę, jak wielkie znaczenie ma fakt posiadania portretu Św. Franciszka Ksawerego, niestety po kasacie zakonu zatracono świadomość autentyczności wizerunku, jedynie w trakcie konserwacji w 1913 roku przypomniana została na krótko ciekawa historia wizerunku. Dzisiaj w mrocznym wnętrzu pojezuickiego kościoła można nie dostrzec słabo widocznych nitów łączących miedzianą XVII-wieczną blachę z XVIIIwiecznym obrazem. Dobrze jednak byśmy my, mieszkańcy Poznania szczycący się przed innymi posiadaniem monumentalnej świątyni wiedzieli, że w jednym z jej ołtarzy mamy prawdziwy wizerunek tak ważnego jezuickiego świętego.
PRZYPISY:
1 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej Arch. Arch.) KF 77, gdzie w spisie złotnictwa kościelnego sporządzonym w 1781 roku, przy ołtarzu Św. Franciszka Ksawerego wymieniono: "Ramy na około obrazu [...] u dołu srebrne. Płaszczyk kapelusz i laska także srebrne iako też kszysz [...] promienie u Pana Jezusa srebrne pozłacane u S. Xawerego miedziane pozłacane takiż Kszyszyk w ręku z Korpusem srebrnym. [...] Cała ta przybyła ozdoba wyjąwszy sztuki u ram dorobione i miedź wyzłacaną iest od JW s.p. Weroniki Guroskiey kasztelanki Poznańskiey, która pod tymże ołtarzem pochowana". Weronika Gurowska, córka Melchiora kasztelana poznańskiego, była panną, nie znamy daty jej śmierci. 2 Arch. Arch., KF 774, akta nie paginowane.
3 Arch. Arch., jw., wspomniany w liście ks. Antoniego Laubitza "zapadnięty kościół" to odrestaurowana po 1901 roku świątynia romańska do dziś nazywana przez mieszkańców Inowrocławia "kościołem ruiną".
4 Arch. Arch., jw., "Haec imago S. Francisa Xavierii lndiarum Apostoli ex architrypo Romano per Rev. Dom. patrem Paczanowski, tunc provinciali Polonia procuratorem al/ato depicta, Templo Soc. Jes. Coli. Posnan. applicata a patre Gasparo Mietelski eiusdem Soc. A. D. 166021 Augusti.
Eadem imago A. Dom. 1793 novo altari applicata superindato alio brachiali imagine, ita us huius tantumfacies appareat ". Dalej dodał też ks. Laubitz: "Nie zmieniałem pisowni, chociaż w dwóch miejscach błędna.
Przy drugim napisie musi być imagini bo inaczej nie ma sensu. Nowy naramiennik nałożono na obraz [...j. Doskonałej restauracji monumentalnej Twej bazyliki szczerze winszuję, będziesz i sam miał dużą Z tej pracy pociechę..." 5 Arch. Arch. jw.
6 Wiadomości na temat obu jezuitów za: Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1565 -1995, Kraków 1996, ss. 422 i 487.
7 Georg Schurhammer S. J., Xaveriana, Lisboa 1964, s. 25.
OBRAZY Z POZNANSKIEJ FARY
JÓZEFA oRAŃSKA
Wskrzeszenie Piotrowina w farze poznańskiej
W związku z uroczystością patrona Polski św. Stanisława biskupa, męczennika, przypadającą w dniu 8 maja, nasuwa się kwest ja uzasadnienia autorstwa i czasu powstania obrazu "Wskrzeszenie Piotrowina", znajdującego sią w wielkim ołtarzu kościoła farnego w Poznaniu, z tego względu, że jest to jedno z najmonumentalniejszych dzieł malarstwa religijnego polskiego 18-go wieku. Prof. J. Mycieiski w słowniku Thieme- Beckera w roku 1913 wymienia Szymona Czechowicza jako twórcę tego obrazu, który miał być malowany jeszcze w czasie pobytu artysty w Rzymie. Następnie dr. N.Pajzderski w swej książce pod tytułem "Poznań", również pisze, że utwór ten namalował Czechowicz zapewne w najświetniejszym okresie swej twórczości w Rzymie. Pierwszą koncepcję tematu wskrzeszenia Piotrowina spotykamy w jednym z rysunków Czechowicza, znajdującym się w jego szkicowniku, tak zwanym "Albumie Gunthera". Album ten obecnie jest własnością zbiorów hr. R. Przeździeckiego w Warszawie. Wspomniany rysunek opatrzony numerem porządkowym 48, rozmiaru 20 x 10 cm, robiony jest piórkiem na papierze, a światła nakładane gwaszem. Do przedstawienia cudu użył Czechowicz w tym szkicu zaledwie trzech niezbędnych postaci: św. Stanisława, Piotrowina i jednego świadka w osobie kapłana; dla dopełnienia zaś myśli kompozycyjnej, umieścił w górze anioła, przynoszącego świętemu biskupowi koronę i palmę męczeńską. Niezwykle staranne wykończenie tego skromnego szkicu wskazuje, że jest to jedno z pierwszych studjów Czechowicza. Dalsze swe kompozycje na ten temat, artysta znacznie wzbogaca dodaniem licznych postaci i wyrazistym pejzażem. W Ossolineum we Lwowie znajduje się odbitka z innego rysunku Czechowicza na ten sam temat. Odbitka ta wykonana jest na czerwonej jedwabnej materji, rozm. 17 x 12 cm i opatrzona następującemi napisami: "S. Stanislaus Episkopus Cracoviensis, Martyr" , wyżej nad nim drobniejszemi literami "Veritas de terra orta est", a na samym dole pod obramowaniem sztychu "Romae Simon Ryc. 1. Kościół famy (d. jezuicki), obraz Św. Stanisława bpa wskrzeszającego Piotrowina w ołtarzu gł., mai. Szymon Czechowicz 1756. Fot. W. Wolny
Józefa Orańska
Czechowicz delin", i dalej "J. A. Possei sculp. A.V.". W tym rysunku umieścił już artysta większą ilość figur. Ośrodek kompozycji stanowi Św. Stanisław w stroju pontyfikalnym, lekko pochylony naprzód, z pastorałem w lewej ręce, a prawą wyciągnął ku Piotrowinowi, który w pozycji półleżącej obok swego grobu, podtrzymywany przez mężczyznę, zwraca twarz ku św. Stanisławowi. Biskupa i Piotrowina otacza szereg figur, z których część, ustawiona poza biskupem, bierze bierny udział w scenie, a tylko postać ministranta na pierwszym planie, wyraża wielkie zdziwienie cudem, przez żywy ruch ciała i podniesienie rąk. W ujęciu całości tej kompozycji oparł się Czechowicz na obrazie Domenichina "Komunia św. Hieronima" z pinakoteki watykańskiej w Rzymie. N ależy podkreślić, że w tym sztychu rzymskim brak jeszcze wyraźnego zaznaczenia charakteru polskości, jaki występuje w późniejszych utworach Czechowicza na ten temat.
Reprodukowanie tej kompozycji w odbitce na jedwabiu nasuwa przekonanie, że powstała niewątpliwie z okazji uroczystości powszechnego jubileuszu, który przypadł w roku 1725 w czasie pobytu artysty w Wiecznem Mieście. W tym bowiem roku, jak notują akta kościoła św. Stanisława w Rzymie, przybywały tam liczne rzesze pielgrzymów polskich i dla nich to bez wątpienia przeznaczona była ta odbitka, jako pamiątka jubileuszowa, w formie ozdobnego obrazka ze św. Stanisławem, patronem kościoła polskiego w Rzymie. Podobną kompozycją, jak na powyższym sztychu, tylko z liczniejszemi postaciami i bogatszem tłem, powtarza Czechowicz później tak w obrazie malowanym dla kościoła farnego w Poznaniu (dawniej pojezuickiego), jak i dla kościoła parafjalnego w Olesku. W jakim czasie "Wskrzeszenie Piotrowina" zostało umieszczone w kościele poznańskim, nie znajdujemy żadnej wzmianki ani w "Annales" jezuitów poznańskich, ani w zapiskach "Historiarum College Posn. Soc. J esu". Mamy jednakże ustaloną datę pobytu Czechowicza w Poznaniu. Przebywał on tutaj w latach 1754 - 1756, co potwierdzają następujące fakty. Akta miejskie m. Warszawy z roku 1754 notują, że Szymon Czechowicz mieszkał razem z malarzem Łukaszem Smuglewiczem (swoim krewnym) przy Starym Rynku w kamienicy nr. 59. należącej do pisarza Tomasza Czempińskiego. W następnym zaś roku 1755 w tychże aktach miejskich nie spotyka się już nazwiska Czechowicza, chociaż w tej samej kamienicy Tomasza Czempińskiego zamieszkuje nadal Łukasz Smuglewicz. Przypuszczać więc należy, że artysta wyjechał już był z Warszawy. W monografji kościoła cystersów w Obrze ("Przyjaciel Ludu" r. 10 Nr. 28, Leszno 1844) ks. Piotr Widawski pisze, że w roku 1756 ówczesny opat tego klasztoru Michał Loka, polecił malowanie obrazu Wniebowzięcia Najśw. Marii Panny do wielkiego ołtarza kościoła cystersów "malarzowi Czechowiczowi z Poznania". Malarzem Czechowiczem z Poznania nie mógł być nikt inny, jak tylko nasz artysta, a to przede wszystkie m dlatego, że obraz w Obrze posiada wszystkie cechy stylistyczne pokrewne bezspornie innym jego utworom. Nadto przemawia za tern i ten fakt, że w aktach miejskich Poznania z XVIII wieku nie ma żadnej wzmianki o jakimkolwiek malarzu poznańskim tego nazwiska.
Udowodniony więc pobyt Czechowicza w Poznaniu skłania nas do przekonania, że przybył on tu celem wykonania prac malarskich, a w pierwszym rzędzie monumentalnego dzieła, jakiem jest wskrzeszenie Piotrowina. Kompozycja tego wielkich rozmiarów obrazu odznacza się bogactwem figur, zharmonizowaniem grup i plastycznością poszczególnych postaci. Widoczny tu jest podział na dwie grupy, lewą liczniejszą ze św. Stanisławem i prawą złożoną z Piotrowina, podnoszącego się z grobu, oraz stojących za nim dwóch dygnitarzy w bogatych strojach polskich. Grupę tę mniej liczną w figury równoważy architektura. Dramatyczność akcji okazuje się w gestach i ruchach osób, przyglądających się scenie, oraz w postaci samego Piotrowina, jakby podrywającego się z ziemi, a punktem kulminacyjnym dramatu jest przerażenie ministranta, umieszczonego na pierwszym planie. Ciekawym motywem rodzajowym jest mężczyzna, po lewej stronie obrazu, zatykający sobie nos i usta chustką, widocznie przed zapachem wydobywającym się z grobu Piotrowina. Pomimo silnego italjanizmu, który, w ciągu długiego pobytu naszego malarza w Rzymie, przeniknął jego naturę artystyczną, w tern jednak dziele, wybitnie wykazuje się silny wpływ na Czechowicza środowiska polskiego, w jakiem znalazł się po powrocie do kraju. Odbicie tego wpływu polskości w obrazie ujawnia się w motywach, tak rzadko spotykanych u artysty, jak narodowe stroje szlachty, charakterystyczne typy i twarze polskie oddane z dokładnością niemal portretową. Wszystko to nas zmusza do nabrania przekonania, że wspaniałe to dzieło "Wskrzeszenie Piotrowina", zostało namalowane przez Czechowicza w PoznanIU. "Dziennik Poznański", nr 106 z 9 maja 1933 roku.
* * *
Obraz św. Stanisława Kostki w kościele farnym w Poznaniu (kwest ja autorstwa tego dzieła)
Obchód uroczystości patrona młodzieży polskiej św. Stanisława Kostki zbiega się w tym roku z wiadomością , że Ojciec św. Pius XI dając nowy dowód swej życzliwości dla Polski, ofiarował cząstkę relikwji tego świętego dla młodzieży zrzeszonej w stowarzyszeniach katolickiej młodzieży polskiej. Relikwje te z tern przeznaczeniem otrzymał w Rzymie z rąk Ojca św. J. E. ks.
Radoński, biskup djecezji włocławskiej. Jak wiadomo, ciało św. Stanisława Kostki spoczywa w Rzymie, w ołtarzu kościoła S. Andrea in Quirinale. Świątynię tę, jak również i celę klasztorną, w której mieszkał nasz święty, zdobią obrazy, freski i rzeźby, odtwarzające zdarzenia z jego życia. Zwracają tu uwagę dzieła malarskie takich mistrzów, jak Carlo Maratta, Lodovico, Mazzanti, Andrea Pozzo, Francesco Podesti i rzeźba Pierrea Le Gros. U nas w Polsce kult św. Stanisława Kostki jest bardzo rozpowszechniony i nie ma prawie miejscowości, gdzieby nie było ołtarza ku czci tego świętego,
Józefa Orańska
Ryc. 2. Kościół famy (d. jezuicki), obraz "Komunia św. Stanisława Kostki" w ołtarzu bocznym, mai. Szymon Czechowicz ok. 1756. Fot. W. Wolnylub jego wizerunku. Do najwspanialszych w kraju śmiało możemy zaliczyć obraz św. Stanisława Kostki, umieszczony w ołtarzu kościoła farnego (pojezuickiego) w Poznaniu, w zachodnim transepcie tej świątyni. Obraz ten dużego rozmiaru, przedstawia świętego młodzieńca, przyjmującego z rąk anioła Komunję św. O tej monumentalnej kompozycji spotykamy w literaturze rozbieżne wiadomości, dotyczące twórcy tego dzieła. Józef Łukaszewicz w "Opisie kościołów parafjalnych w dawnej djecezji poznańskiej" z r. 1858 podaje, że obraz ten malował Grodzicki. To samo piszą: E. Rastawiecki w "Słowniku Malarzy Polskich", T. J aroszyński w "Albumie Malarstwa Polskiego", E. Chwalewik w "Zbiorach Polskich" i inni. Natomiast prof. J. Mycieiski zalicza go do prac Szymona Czechowicza, a M. Loret przypisuje malarzowi Franciszkowi Smuglewiczowi. O twórczości malarskiej Grodzickiego nie mamy bliższych wiadomości.
E. Rastawiecki mówi, że dwaj bracia Grodziccy Paweł i Krzysztof, generałowie artylerji koronnej za Władysława IV., uczyli się sztuki wojennej w Belgji i według jego przypuszczenia mogli się tam nauczyć rysunku i że "jeden z nich mógł nabyć większego upodobania do malarstwa". Starszy Paweł umarł w roku 1645, a młodszy Krzysztof 1659 roku. Ponieważ Łukaszewicz do pracy swej przejrzał dużo materiału archiwalnego, niewątpliwie wiadomość o malowaniu obrazu św. Stanisława Kostki do kościoła jezuitów wyciągnął z aktów tego zgromadzenia. Wiadomość ta jednakże odnosi się do innego obrazu, na co naprowadzają nas dalsze badania. W aktach bowiem Historiarum College Posn. Soc. Jesu, T. IL, przechowanych w Bibljotece Jagiellońskiej czytamy, że w roku 1674 pewien młodzieniec modląc się przed obrazem św. Stanisława Kostki w kościele, poznał twarz tego świętego, który go uzdrowił: "agnoscit bene jam mente sanus et corpore, Benefactorem Suum ex Icone publice cultui in templo nostro proposita" . Musiał to być obraz niewielkich obrazów, jeśli umieszczony był na ołtarzu przeznaczonym ku czci Zbawiciela, jak o tern wzmiankują te same akta w dalszym ciągu. Czytamy, że Anna Rogalińska miała szczególniejsze nabożeństwo do błogosławionego Stanisława Kostki, którego wizerunek wystawiony był na ołtarzu Zbawiciela, "que in ara Salvatoris exposita fuit".
W roku 1727 z okazji uroczystego wprowadzenia do tegoż kościoła dwóch nowo kanonizowanych patronów jezuitów św. Stanisława Kostki i św. Alojzego Gonzagi, wizerunki tych świętych wystawione były ku czci publicznej w feretronach, na wspaniale udekorowanych trybunach. Nie ma więc i tutaj mowy o jakimś większym obrazie ołtarzowym św. Stanisława Kostki. Ten, jaki dziś widzimy, bez wątpienia został namalowany specjalnie do obecnego ołtarza, wybudowanego znacznie później. W roku 1735 przybył do Poznania, od trzech lat z upragnieniem oczekiwany przełożony prowincji, na wizytację kolegjum i całej prowincji poznańskiej. Przed wyjazdem z Poznania wyświadczył on kościołowi jezuickiemu dobrodziejstwo, zostawiając fundusz w gotówce na solidne wymurowanie dwóch ołtarzy, dla św. Ignacego Lajoli [!] i dla św. Stanisława Kostki, i na całkowite, ozdobne ich wykończenie. Ołtarze
Józefa Orańska
te, według życzenia fundatora, miały stanąć frontem do siebie tworząc pendent, jak je teraz widzimy. Praca tej budowy trwała jeszcze w roku 1736 i wkrótce zapewne została ukończoną, skoro nie spotykamy już o niej dalszej wzmianki. Po ukończeniu architektoniczne m ołtarza Św. Stanisława Kostki, nie zwlekano prawdopodobnie z umieszczeniem w nim monumentalnego dzieła malarskiego, jako nieodzownego dopełnienia całości. Jasnem jest, że twórcą tej kompozycji nie mógł być w żadnym razie Grodzicki, który żyje i umiera w poprzedniem stuleciu. Nie mógł malować również Franciszek Smuglewicz, który urodził się dopiero w 1745 roku i w 1763 roku, jako 18-letni młodzieniec, wyjeżdża na studja malarskie do Rzymu. Gdyby nawet zgodzić się z tern, że wykonanie tak poważnego dzieła powierzono młodzieńcowi zaledwie rozpoczynającemu naukę, to niepodobna przypuścić, by ołtarz skończony około roku 1736 pozostawał przez dwadzieścia parę lat bez obrazu, jako nieodzownej części malarskiej. Zresztą cechy stylistyczne tego płótna nie mają nic wspólnego ze stylem Smuglewicza: utwory bowiem tego malarza noszą już piętno neoklasycyzmu XVIII wieku w przeciwieństwie do wyraźnie późno barokowego charakteru jaki posiada omawiane dzieło. Wybitnym reprezentantem tego kierunku w Polsce był w owym czasie Szymon Czechowicz (ur. 1689 zm. 1775 roku). Bliższe badanie tego dzieła umacnia w nas przekonanie, że autorstwo tej kompozycji należy przyznać Czechowiczowi ze względu na wiele podobieństwa z inne mi autentycznemi jego pracami. Artysta ten w kompozycjach swych, w układzie figur, akcentuje główne postacie przez umieszczenie ich w środku obrazu, figury zaś drugorzędne układa około nich w grupy symetrycznie przeciwstawione. Podobne rozplanowanie widzimy w takich jego utworach, jak "Św. Jadwiga" w kościele św. Stanisława w Rzymie, "Wniebowzięcie Matki Boskiej" w katedrze kieleckiej, "Wskrzeszenie Piotrowina" w farze poznańskiej i w wielu innych. Na omawianym obrazie, tego rodzaju układ kompozycyjny występuje bardzo wyraźnie. N a główną postać św. Stanisława Kostki zwraca artysta uwagę przez umieszczenie jej w środku kompozycji i przez pewne odsunięcie anielskich grup. Wyodrębnienie osoby świętego uzyskuje też artysta środkami kolorystycznemi i świetlnemi. Ciemna suknia św. Stanisława Kostki skontrastowana jest z jasnemi szatami dwóch, otaczających go aniołów, z których jeden ma szatę złotą, a drugi jasno oliwkową. W wykonaniu szczegółów analogje również widoczne są w oddaniu szat, ostro i twardo fałdowanych.
Jakkolwiek obraz ten nie jest sygnowany przez Sz. Czechowicza, jak większość jego prac, to jednakże biorąc pod uwagę wybitne pokrewieństwa stylistyczne tego utworu z wielu inne mi dziełami artysty, musimy się zgodzić z prof. J. Mycieiskim, który temu malarzowi przypisuje autorstwo tej kompOZYCJI. Za Sz. Czechowiczem przemawia i ta jeszcze ważna okoliczność, że znanym on już był w owym czasie, jako wybitniejszy malarz religijny w Polsce. Jezuici, ceniąc jego artyzm, powierzali mu tworzenie wielkich kompozycyj do wielu swoich kościołów. "Dziannik Poznański", nr 262 z 14 listopada 1933 roku
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.