DRUKARNIA KOLEGIUM TOWARZYSTWA JEZUSOWEGO W POZNANIU 1677-1773*
Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici
Czas czytania: ok. 38 min.JAN SÓJKA
J ezuici pojawili się w Poznaniu już w roku 1570. W 1573 roku otworzyli kolegium. Breve kasacyjne odczytano 92 członkom Towarzystwa Jezusowego w Poznaniu 16 listopada 1773 r., w 200 lat po otwarciu kolegium.
Kolegium poznańskie po stu czterech latach, w roku 1677, doczekało się własnego warsztatu typograficznego. Nie oznacza to, że dopiero wówczas wynikła potrzeba powołania drukarni nieodzownej dla dalszej działalności kolegium. Jezuici odczuwali brak lokalnej typografii od chwili zainstalowania się w stolicy Wielkopolski. Była to zresztą ogólna tendencja, znajdująca z czasem wyraz nawet w dekretach Kongregacji Generalnej (1615 - 16); wszędzie, gdzie powstawały ośrodki zakonu Loyoli, dokładano starań, aby mieć do dyspozycji odpowiedni warsztat typograficzny dla celów propagandowych i szkoleniowych. W Poznaniu liczono na tłocznię Melchiora Neringa, lecz współpraca z nim zakończyła się fiaskiem wskutek kontaktów drukarza z kręgami różnowierczymi, toteż jak najrychlej wszczęto zabiegi o sprowadzenie Jana Wolraba I. Jezuici, wykorzystując drukarnię Wolrabów i w niewielkim stopniu J. Rossowskiego (1620 - 1624), do roku 1630 nie byli zainteresowani tworzeniem warsztatu pod własnym zarządem. Sytuacja zmieniła się, kiedy w roku 1636 oficyna Wolrabów przeszła w ręce Wojciecha Regulusa. Nie tyle przerzucenie warsztatu z Poznania lewobrzeżnego na prawy brzeg Warty (pod jurysdykcję kapitulną) zadecydowało o znacznie zmniejszonym udziale jezuitów w jego produkcji, co przede wszystkim
* Na podstawie: Jezuici Poznań. Drukarnia 1677-1773, Ij. [an] S.[ójka]/, (w:) Drukarze dawnej Polski od XV do XVII wieku, T. III, cz. 1: Wielkopolska, oprać. Alodia KaweckaGryczowa, Krystyna Korotajowa, Jan Sójka, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydaw. PAN, 1977, s. 105 -134; Zródła, Bibliogr.
Opracowanie to przedstawia dane z początku lat 70. Po tym okresie nie podjęto bardziej szczegółowych badań nad dziejami Drukarni Jezuickiej w Poznaniu.
Jan Sójka
ĆWICZENIA KRASOAIOWS PĘAWMM Prześwietną Mfodź Krifomowiką Collegium Pozna6&iego , WYpRA WIO*NEGO XIEGA 1.
STARANIEM X JAMA BiELSSIEO SOCIETAt£S JESU
FAMA PO L S K A Publiczne Stany r MŁODZ SLACHETNĄ Infbrmniaca:
Zptzmkniem Srdlj3ycbl Ptzei X KazimieI7a Wierusze ego Soci<<: JESU.
AJOGŁOSZONA
A 9 A Rok« Fióflsiego 1722.
wPOZNANlii w Drukami J 1', JK atkgiw» Sbr. $ESO . £(oku Pstaftiego 1777.
W POZNANIU V Drukami KoUegium Soc: JESU.'
Ryc. 1. Jan Bielski, Ćwiczenia Krasomowsko-prawnego [000] Xięga I.
w Poznaniu 1757. Ze zbiorów Bib!. Kóm.
Ryc. 2. Kazimierz Wieruszewski, Fama polska Publiczne stany y młodz slachetną informuiąca [000] ogłoszona w Poznaniu 1722. Ze zbiorów Bib!. Kóm.
ograniczone zdolności produkcyjne oficyny i podporządkowanie jej kierownictwu Lubranscianum. Wtedy jednak nie stać było jeszcze poznańskich zakonników na powołanie własnej placówki wydawniczej i dlatego musieli przekazywać swoje zlecenia oficynom: poznańskiej W. Regulusa, kaliskiej Collegium Societatis Iesu oraz leszczyńskiej M. Bucka (po r. 1660). Zrozumiałe, że takie rozwiązanie nie było najlepsze, zwłaszcza kiedy w latach 70. XVII wieku uczelnia jezuicka znalazła się w sytuacji, która wymagała jak naj szybszego uruchomienia własnej typografii. W 1. 1674 - 78 rektorem kolegium był Bartłomiej Nataniel Wąsowski, jeden z inicjatorów ponownego przekształcenia kolegium w akademię. Już w roku 1677 doktoryzował pierwszych teologów, a w następnym uzyskał dla niej przywilej królewski. Jezuicka akademia poznańska przetrwała zaledwie do roku 1685, ale w momencie jej erygowania konieczność otwarcia własnej drukarni stawała się nagląca. Ścisłą datę (1677) uruchomienia warsztatu jezuickiego w Poznaniu ustalił spośród historyków jedynie Stanisław Załęski. Bardziej szczegółowe informacje na temat początków typografii utrwalone zostały w rękopiśmiennej Historia
Collegii Posnaniensis Societatis Iesu. Źródło to podaje, że wyposażenie przyszłego warsztatu sprowadzono w maju 1677 r. Był to przypuszczalnie finał wcześniejszych zabiegów mających na celu zorganizowanie własnej tłoczni. Najbardziej zaangażowani w tę akcję byli: rektor kolegium Bartłomiej N. Wąsowski i ojciec Tomasz Młodzianowski. Znaleźli oni w Krakowie l dwa stare warsztaty, z których - po odpowiedniej modernizacji - powstałjeden. Pierwszy kupił Wąsowski za bliżej nieokreśloną sumę pieniędzy, przeznaczoną pierwotnie na budowę ołtarza bł. Stanisława w kościele jezuickim, drugi nabył Młodzianowski podczas prowadzenia misji na dworze wojewody krakowskiego Aleksandra Lubomirskiego. W Poznaniu przystąpiono bezzwłocznie do przeselekcjonowania przywiezionych urządzeń oraz zasobu typograficznego i uzupełniania braków, tudzież naprawy niektórych elementów. W rezultacie zestawiono dwie prasy, z których jedna została wyposażona w fundament i część tłoczącą z mosiądzu. Równocześnie zdecydowano się na szybką odnowę zasobu typograficznego, ściągając w tym celu gisera. Skompletowany warsztat umieszczono w sąsiedztwie szkoły parafialnej, przy wieży włączonej do kolegium, w dawnym pomieszczeniu Sodalicji Mariańskiej. Po tych wstępnych, trwających od maja zabiegach rozpoczęto produkcję w lipcu 1677 r. W 1. 1745 -1750 drukarnia uzyskała w nowym gmachu dwa obszerne pokoje i pomieszczenie na bibliotekę. Już jednak w roku 1761 przeniesiono ją do budynku usytuowanego na poboczu tzw. dziedzińca wiejskiego (podwórza), gdzie znajdowały się browar, stajnie, dom czeladni; warsztat zyskał tutaj więcej miejsca. Poza dwoma izbami, gdzie znajdowały się urządzenia techniczne oraz materiał typograficzny, oficyna dysponowała obszernym miejscem na bibliotekę drukarni (skład wydawnictw). Miała osobne pomieszczenie, w którym przechowywano papier i inne rzeczy należące do typografii. Nie przystosowany początkowo do potrzeb drukarni lokal odpowiednio adaptowano kosztem sum wypracowanych dzięki akcji wydawniczej. W tym samym miejscu znajdował się warsztat jeszcze w roku 1773.
W ciągu pierwszego półrocza działalności drukarnia wypuściła na rynek pięć druków firmowanych: "W Typografiey Poznańskiego Collegium Societatis Iesu". Najpóźniej od roku 1681 adres odbijany na kartach tytułowych przybrał formę: "Drukarnia J. K. Mci Collegium Societatis Iesu". Po roku 1760 używano najczęściej firmy: "Drukarnia J. K. Mci y Rzplitey Collegium Societatis Iesu". Długi czas oficyna działała bez przywileju ogólnego. Uzyskała go dopiero w roku 1739. Datowany w Warszawie dnia 30 marca nosił podpis Augusta III. W tym samym roku jezuici oblatowali ów przywilej w Libri Civium poznańskiego urzędu grodzkiego, umieścili go tuż przy druku Catalogus librorunt... w roku 1739 (nie zachował się). Poza wspomnianym przywilejem znane są nadania na poszczególne dzieła.
I tak "Privilegium inhibitorum de non imprimendis libris Concionum in Christo Patris Gasparis Balsam Soc. J esu" z 18 grudnia 1760 zabraniało przedruku tych Kazań pod karą 1000 złotych węgierskich, zamieszczono je na początku pierwszego tomu Kazań na niedziele całego roku (Poznań 1761). Specjalny przywilej,
Jan Sójkadany w Warszawie 25 stycznia 1768 r. przez Stanisława Augusta, zabraniał w okresie 10 lat drukować i przedrukowywać tłumaczoną z francuskiego przez M. Kociełkowskiego książkę Klaudiusza Buffiera Sposób łatwy nauczania i pamiętania dziejów powszechnych... Organizacyjnie - w ramach kolegium - typografia podlegała rektorowi, który z kolei bezpośrednią pieczę nad warsztatem powierzał wyznaczanemu przez siebie prefektowi. Temu ostatniemu od roku 1754 przydzielono pomocnika. Prefektowi podlegał personel techniczny zarówno zakonny, jak świecki. Jakkolwiek nazwisko pierwszego prefekta - Szymona Karpińskiego - pojawiło się w roku 1679, wydaje się, że stanowisko to było obsadzone od początku istnienia oficyny. Rektor powierzał je najczęściej ojcom zakonnym lub klerykom, czasami braciom znającym sztukę drukarską, natomiast bardzo rzadko świeckim, co zrozumiałe, ponieważ im trzeba było płacić. Członkowie zakonu piastowali stanowisko prefekta lub pomocnika prefekta bardzo krótko, w ogóle często obejmowali różne funkcje i (co niestety nie mogło wyjść na dobre poszczególnym kolegiom) często zmieniali miejsce pobytu. Tego wymagała reguła zakonna. Skutki takich wędrówek może działały korzystnie na biorących w nich udział, ale traciły przy tej okazji instytucje. Zakres czynności prefekta drukarni był obszerny; do jego obowiązków należało: 1) prowadzenie bieżącej rachunkowości i przygotowanie sprawozdań z tego zakresu rektorowi, 2) dokonywanie spisu (katalogu) książek tłoczonych w okresie prefektury, 3) prowadzenie inwentarza drukarni, 4) czuwanie nad uzupełnianiem i naprawą urządzeń technicznych tłoczni, 5) dopilnowanie, by zawsze w kasztach znajdował się sprawny do użycia zasób typograficzny, 6) zaopatrywanie w papier, 7) nadzorowanie biblioteki (księgarni) drukarni, 8) rozprowadzenie wydanych książek w formie wymiany lub sprzedaży, 9) typowanie określonej partii nakładu do oprawy, 10) nadzorowanie giserni i introligatorni, 11) opieka nad drukarzami świeckimi (organizowanie mieszkania, zapłata za pracę, przyjmowanie na naukę zawodu, wydawanie listów wyzwolenia itp.). Mimo tak rozległych obowiązków nie był prefekt niezależny w kierowaniu drukarnią. Często podjęte przez niego decyzje zatwierdzał rektor, a o niektórych sprawach wyrokowała rada kolegium. Nie wiemy nic o roli, jaka przypadła mianowanym od roku 1754 pomocnikom prefektów drukarni. Byli nimi zawsze bracia zakonni. Nie znali sztuki drukarskiej i stąd ich pomoc ograniczała się zapewne do administrowania drukarnią. Jeżeli od administratorów (prefektów i ich pomocników) zależała sprawna organizacja warsztatu, to wydajność jego pras, poziom techniczny druków zależał od drukarzy. Siły techniczne drukarni rekrutowały się spośród braci zakonnych (J. Tyberski, Fr. Scharfer, D. Hermann, J. Premor, J. Wentzel) i ludzi świeckich (M. Jastrzębski, J. Żylecki, K. Wilczyński i in.). Bracia zakonni - drukarze wykonywali swą pracę w ramach obowiązków zakonnych i na pewno za darmo. Drukarzom świeckim zakon często zapewniał mieszkanie, płacił należne "myto" (pobory), organizował dla nich wyżywienie. Nierzadko poza pracą w drukarni typografowie świeccy wykonywali inny zawód (K. Wilczyński był członkiem cechu budników).
Współpraca pomiędzy pracownikiem-drukarzem a pracodawcą-kolegium nie zawsze była idealna. Zdarzały się fakty, wobec których kolegium musiało interweniować ostro, doprowadzając niekiedy do zerwania umowy z pracownikami tłoczni. Taki wypadek miał miejsce w roku 1734. Nie znamy dokładnie przebiegu sprawy, ale widać konflikt pomiędzy kolegium a zecerami ("...omnes compositores literarum. .. ") zatrudnionymi w oficynie był tak drastyczny, że za radą rektora i z jego rozkazu drukarnia została zamknięta, a wszyscy zecerzy (brak nazwisk) zwolnieni.
Do dziś przetrwały nieliczne nazwiska drukarzy związanych bezpośrednio z poznańską drukarnią jezuicką. Oto chronologiczny wykaz typografów zatrudnionych w latach 1683 - 1774:1683 Maciej Jastrzębski (?), 1684 -1702 Jan Żylecki, 1690 C. M., 1692-93 Jan Tyberski, 1696 Paweł Paszyński, 1719-20 i 1720-21 Franciszek Schaff er, 1721- 22 Stanisław Zyburzewski, 1721- 22 Daniel Hermann, 1723 - 24 Jerzy Wentzel, 1723 - 24 i 1732 - 33 Józef Premor, 1724 Jan Nikiel, 1724 - 61 KrzysztofWilczyński, przed 22IV 1765 Michał Berger, 1762 Michał Wilczyński (?), 1764 - 74 Ignacy Kamiński (?), 1764 - 74 Wojciech Ogrodowicz (?).
Obok drukarzy znani są niektórzy kor e k t o r z y, studenci pierwszego roku teologii zatrudnieni w 1. 1764-1766: 1764-65 Jan Badowski, 1764-65 Antoni Paweł Działowski, 1765/1766 Michał Franciszek Kasper Podgórski, 1765-66 Piotr Swierczyński.
Zakon, o czymjuż była mowa, nie przywiązywał swoich członków na długo do jednego kolegium i stąd wędrówki niektórych ludzi związanych w różny sposób z tłocznią od kolegium do kolegium. Przybywając do nowej miejscowości, zwykle obejmowali podobne stanowisko, ale bywało (stosowano to nagminnie wobec braci), że kierowano ich do wykonywania całkiem innych czynności. N ato miast pracownicy świeccy pozostawali w oficynie stosunkowo długo (K. Wilczyński 1724-1761). Bywało także, co prawda rzadko, że typografowie zatrudnieni w poznańskiej Drukarni Akademickiej przechodzili do Collegium Soc. Iesu (M. Berger).
Jak w każdej większej oficynie odbywały się i tu wyzwoliny czeladników.
Zachowało się świadectwo Stanisława Zyburzewskiego wystawione przez prefekta F. Konarskiego w 1722 roku. Przy drukarni istniały warsztaty pomocnicze: gisernia oraz introligatornia.
Czy kolegium uruchomiło własną g i s e r n i ę równocześnie z powołaniem do życia drukarni, nie jest całkowicie pewne. Wiadomo, że w 1. 1677-78, a więc zaraz po przywiezieniu materiałów z Krakowa, czcionki odlewał Wojciech Rudnicki. Po kilkuletniej przerwie pojawił się brat zakonny, giser Andrzej Majchrowicz vel Rudnicki, który wcześniej pracował w warsztacie jezuitów kaliskich. Przeniesiony do Poznania "ad usum typographiae" przebywał tu do roku 1684. Pomagał mu brat zakonny, giser Eliasz Seidel. Po roku 1684 obydwaj opuścili kolegium poznańskie. Majchrowicz powrócił w końcu roku 1687, już jako świecki, występujący pod nazwiskiem Rudnicki. Przez bez mała 30 tygodni (do maja 1688 włącznie) odlewał wraz ze sługą nowe czcionki. Jezuici obliczyli, że wydali na ich utrzymanie okrągło 100 złp., 200 złp. wypłacili Rudnickiemu po wykonaniu pracy. Wtedy też wydatkowano 100 złp. na zakup
Jan Sójkai odnowienie starych narzędzi giserskich. Można by stąd wnosić, że kolegium, nabywając materiały typograficzne w Krakowie w celu uruchomienia tłoczni, zaopatrzyło się jednocześnie w przyrządy do odlewania pism. Więcej trudności niż zdobycie sprzętu przysparzało znalezienie fachowców, których było niewielu. Po odejściu Rudnickiego pozostał wprawdzie nie znany bliżej jego pomocnik, ale minęło nieco czasu, nim zgłębił tajniki rzemiosła. Odchodzący mistrz nie zdradził mu bowiem techniki sporządzania stopu do odlewu. Gdy jednak ów następca Rudnickiego opanował dostatecznie sztukę giserską, ojcowie podpisali z nim kontrakt na wykonanie odpowiednich pism i dodatkowy - zobowiązujący go do przyuczenia chłopca. Przebieg tych zabiegów zrelacjonowano dość dokładnie w Historia Collegii Posnaniensis Soc. Iesu pod datą: styczeń 1689. Uczeń miał terminować rok, przy czym jego rodzice zobowiązali się dopilnować chłopca, aby pozostał w warsztacie przez pięć lat. Po ich upływie mógł odejść, pod warunkiem że znajdzie się następca.
W ogóle dla giserni rok 1689 przebiegał pomyślnie - odzyskano skradzione kiedyś matryce i inne przyrządy, co pozwoliło na zaopatrzenie kaszt w nowe pisma. Jak działała odlewnia w XVIII w., brak informacji w znanych nam źródłach. Jednakże zasoby pism rosły. W 1. 1720 - 23, za rektoratu Stefana Ponińskiego, przybyły czcionki różnego rodzaju wartości ok. 2 tys. tynfów.
Warsztat i n t r o l i g a t o r s k i uruchomiono przy drukarni stosunkowo późno. Zasadniczą przeszkodę w otwarciu introligatorni stanowiło breve papieża Urbana VIII z dn. 29 sierpnia 1637 r., na podstawie którego wicerektor poznańskiego kolegium Jan Nowowiejski podpisał 13 maja 1648 oświadczenie (po proteście aptekarzy i introligatorów poznańskich z 1648 r.), że kolegium nie będzie zatrudniało introligatora, co potwierdził specjalnym dekretem biskup poznański Andrzej Szołdrski. Początkowo więc jezuici oddawali część swych wydawnictw do oprawy introligatorom z miasta. Współpraca ta jednak nie układała się najlepiej, postanowili więc - uwzględniając trudności w nawiązaniu kontaktu z introligatorami poznańskimi, a pomijając oświadczenie wicerektora Nowowiejskiego z roku 1648 - otworzyć introligatornię pozostającą pod opieką prefekta drukarni. Stało się to w 1.1712 - 16, kiedy rektorem był Adrian Miaskowski. Kolegium nabyło wtedy, wbrew statutowi cechu introligatorów poznańskich, odpowiednie narzędzia wartości 77 florenów. Na akcję tę odpowiedzieli introligatorzy poznańscy protestacją z dn. 20 grudnia 1736 r. Powołując się na breve papieskie z roku 1637 i dekrety z roku 1648, żądali zaprzestania oprawy ksiąg w warsztacie kolegium. Manifestacji tej jezuici nie potraktowali poważnie, skoro ich warsztat introligatorski pracował nadal, a na dość wykrętną odpowiedź miejscowym introligatorom zdobyli się dopiero w roku 1743. Przypomniano wtedy (na posiedzeniu z dn. 12 marca), że istotnie przed mniej więcej 90 laty kolegium zobowiązało się nie utrzymywać introligatora, ale wobec zmienionej sytuacji tamte postanowienia straciły na aktualności, nie ma więc obowiązku przestrzegać umowy z roku 1648. Chociaż później nie spotkaliśmy wiadomości świadczących o konfliktach między zainteresowanymi stronami, wydaje się, że warsztat introligatorski przetrwał w obrębie murów kolegium do roku 1773.
P a p i e r w belach (balach), ryzach i librach dla drukarni i piśmienny sprowadzano spoza Poznania. Czy podobnie jak papier sprowadzało kolegium niezbędną w typografii farbę drukarską, nie wiadomo. Nie spotkaliśmy jednak przy żadnej okazji sum wydatkowanych na ten cel. Wobec tego wydaje się bardzo prawdopodobne, że drukarnia zajęła się jej produkcją we własnym zakresie. Jakkolwiek kolegium zwracało baczną uwagę na sprawne działanie giserni i introligatorni, to jednak w centrum zainteresowań pozostawał nade wszystko sam warsztat typograficzny, jego w y p o s a ż e n i e t e c h n i c z n e i zasób zgromadzony w kasztach. W pierwszym roku działalności oficyny tłoczono na dwóch prasach. Być może ilość ich zwiększyła się w II poło XVIII w. Na pewno po roku 1677 przybyła oficynie prasa miedziorytnicza, bo odtąd sztychy często wprowadzano w celu zdobienia książek. Wyposażenie techniczne warsztatu niszczało z biegiem czasu i kolegium z pewnością wielokroć wydatkowało fundusze wypracowane przez oficynę na jego naprawę względnie uzupełnienie. A jednak brak bliższych informacji na ten temat w źródłach rękopiśmiennych. Niewiele można dowiedzieć się z notaty pozostawionej dn. 2 stycznia 1737 r. w Liber resignationum przez odchodzącego rektora Mikołaja N aramowskiego. Wynika z niej, że brat Józef Premor, który był prefektem drukarni w 1. 1720-24 i 1732-33, utrzymywał kontakty handlowe z Frankfurtem nad Odrą, gdzie w roku 1732 nabył sporo rzeczy dla drukarni (bez wyszczególnienia) u kupca Jakuba Balabene.
WIDOK
KRÓLESTWA POLSKIEGO 2e w1Zyftkiemi WOJEWÓDZTWAMI XIESTWY y ZIEMIAMI, MOmRCHAMlyMONARCIIWIAffl, iako tei MONAKCKOW tychie, y MONAKCHU» Prawami, RZECZYPOSPOLITE* $TANAMI y tychże STANOW Urzędami, yuroczyftemi,Seymifcour, Seyino *., Senatu rad, Związkow,OV:azywa!\ J'ofpoiitego rufzenia, S?dow, (Karb«, W oy(k, w pOsoiuywoynie zabawami.
W krótkim zg9ła, d rzeozywiftym Duchownego y Swieckiego rzgdu Opifie, Rodowitym językiem Polfkim Szkolney Pol/kicy Sxlachetney Mla/oi WYSTAWIONY.
Pmz X lANA BIELSKIEGO S.g.
TOM I. KSIĘGI IŁ W Drukami J. K. MCi. CollegiumPoznaAjltieęo Societatir 3BSU. Soku od Nuroton iq CBR/STUSAPAN4- ip$.
Ryc. 3. Jan Bielski, Widok Królestwa Polskiego [00] wystawiony. W Drukarni [00.] Collegium Poznańskiego Societatis Jesu. 1763. Ze zbiorów Bib!. Kórn.
Spotykamy natomiast w dokumentacji rękopiśmiennej szereg danych na temat zaopatrzenia kaszt we wszelkiego rodzaju pisma. Z częstotliwości tych informacji wnioskować można o szybkim zużyciu czcionek, które trzeba było ciągle uzupełniać (niekiedy tylko poszczególne litery, często zaś cały zestaw). Zadanie ułatwiało - przynajmniej w pierwszych dziesięcioleciach działalności tłoczni - istnienie własnej giserni. Poza czcionkami - jak wynika z przeglądu produkcji - w zasobie typograficznym znajdowało się mnóstwo drobnych ozdobników (ok. 70), z których komponowano ramki na kartach tytułowych
Jan Sójkaoraz układano w różnych kombinacjach figury geometryczne zamykające koniec rozdziału lub tekstu. Zwykle u góry karty rozpoczynającej tekst główny odbijano ozdobniki w kształcie prostokąta, wypełniającego niekiedy całą szerokość kolumny bądź otaczającego listwę drzeworytową. Pośrodku tych ozdobników spotkać można najczęściej godło jezuickie "I H S". Drukarnia dysponowała ok. 20 tego rodzaju ozdobnikami. Poza tym do graficznego wykończenia tekstu używano różnego rodzaju winiet. Wśród najmniej 50 odnalezionych w różnych drukach przeważały te, dla których głównym elementem dekoracyjnym były kwiaty rozłożone geometrycznie lub w plecionych koszach. W drukarni używano co najmniej 25 serii inicjałów o różnych wymiarach (najmniejsze 18 x 18 mm, największe 42 x 47 mm). Niektóre z nich były zamknięte w ramkach, inne pozostawały bez nich, tworząc tzw. inicjały otwarte. Litery inicjałowe często wkomponowane były w kwiaty, niekiedy ich tło zapełniały linie geometryczne, czasami sceny rodzajowe lub figuralne. W XVIII wieku (w XVII sporadycznie) obok inicjałów tradycyjnych, w których oczko litery stanowiło nierozłączną całość z tłem, z powodzeniem wprowadzano do druków inicjały, na które składały się osobno odbita czcionka i osobno tłoczona ozdobna ramka. Wśród materiału i l u s t r a c y j n e g o oficyny spotkać można zarówno drzeworyty, jak i miedzioryty. W obydwu technikach wykonywane były znaki herbowe. Frontispisy odbijano na prasie miedziorytniczej. W ogóle karty zawierające ilustracje pochodzenia miedziorytowego, by przyspieszyć tempo druku, tłoczono oddzielnie, a następnie doklejano do odpowiadającej im strony tekstu. Z rytowników współpracowali z oficyną do roku 1773 m.in. lwowianin Szymon Marczewski, poznańczycy Antoni Swach i Wojciech Derpowicz, wrocławianin Bartłomiej Stachowski oraz Joanna Dorota Philippin z domu Sysang.
Odpowiedzialność za p o l i t Y k ę w y d a w n i c z ą była wielostopniowa.
Nie wydaje się, aby o przyjęciu do druku proponowanego dzieła decydował wyłącznie prefekt oficyny. Na pewno w wypadku oferty kontrowersyjnej głos decydujący miał rektor. Ten z kolei decyzję swoją kształtował w porozumieniu niekiedy z prowincjałem, a najczęściej z gronem doradców. Opinia podejmowana podczas zbiorowej konsultacji trafiała następnie w postaci zwięzłej notatki do Acta consultationum habitarum in Col/egio Posnaniensi Societatis Iesu. To dość zawiłe postępowanie w sprawie druku ograniczało się do pozycji rzeczywiście wykraczających poza profil wydawniczy tłoczni jezuickiej. Inne dzieła, jeżeli nie kolidowały z panującą religią i nie były wymierzone w żywotne interesy Towarzystwa, nie napotykały tego typu trudności. Przedmiotem jednej z takich narad w dn. 25 października 1703 r. była nie znana bliżej Manifestacja wojewody wileńskiego Kazimierza Jana Sapiehy (był wojewodą w 1. 1682-1703, ponownie w 1705 roku). Wojewoda zwrócił się o druk do jezuitów przed posiedzeniem konsultantów. Wtedy jednak rektor odmówił, tłumacząc się brakiem wyraźnej zgody prowincjała. Jednocześnie zaproponowano, aby autor porozumiał się z jezuitami wileńskimi, którzy powinni wykonać zlecenie nawet za darmo. Kiedy okazało się, że drukarnia Akademii Wileńskiej (z braku różnych czcionek) nie mogła podjąć się zadania, Sapieha ponownie zwrócił się do poznańczyków. W trakcie narady szukanoróżnych dróg wyjścia z kłopotliwej sytuacji. Z jakichś względów bowiem nie chciano podjąć się tłoczenia Manifestacji. Rozważano m.in. możliwość wypożyczenia drukarni wileńskiej brakujących jej czcionek, co spotkało się znatychmiastową repliką, że byłoby to niebezpieczne, gdyż wilnianie mogliby przekazane im czcionki zamienić, zgubić czy wreszcie "pożyczyć" na czas długi. Powrócono więc do pierwotnej propozycji, przewidującej uzyskanie zgody prowincjała. Wariant ostateczny decyzji podjętej na konsultacji przewidywał wydanie druku w wypadku ponownego zwrócenia się Sapiehy do Poznania w tej sprawie. Manifestacji nie spotkaliśmy w zachowanej produkcji typografii poznańskiego Collegium Soc. Iesu. Być może Sapieha sam zrezygnował z jej wydania, skoro w tymże 1703 r. ustąpił ze stanowiska wojewody wileńskiego. Zdecydowanie odmowne stanowisko zajęli ojcowie na konsultacji w dniu 18 lipca 1758 r., kiedy to przyszło im rozstrzygnąć o przyjęciu do druku listu, który przysłał feldmarszałek wojska rosyjskiego. List swą treścią przynaglał mieszkańców Marchii Brandenburskiej do uległości, obiecywał łaskawość tym, którzy zastosują się do przedstawionych w nim zarządzeń; w przeciwnym razie groził żelazem i ogniem. Wymówiono się od zrealizowania zamówienia tym, że drukarnia akurat zajęta była wykonywaniem innych pilnych prac. Nie zawsze kolegium potrafiło obronić się przed przyjęciem do druku pozycji nie odpowiadających profilowi wydawniczemu oficyny. Trudno jednak było oprzeć się argumentom w postaci uzbrojonych żołnierzy okupujących warsztat. A taka sytuacja powstała w roku 1769. Kiedy w połowie tego roku Poznań opuściły wojska rosyjskie, wkroczyły doń oddziały skonfederowane, za nimi zaś stanął w mieście marszałek konfederacji wielkopolskiej Ignacy Skarbek Malczewski. Na mocy specjalnego polecenia zecerzy jezuiccy zobowiązani zostali do składania pism redagowanych przez konfederatów. Jezuici dopóty nie sprzeciwili się wykorzystywaniu ich oficyny do tłoczenia edyktów, dopóki nie zorientowali się, że w wypadku zmiany sytuacji militarnej za usługi świadczone skonfederowanym mogą doznać krzywd ze strony tych, przeciwko którym były one skierowane. Próbowali więc przerwać tłoczenie edyktów, ale wtedy właśnie (w grudniu 1769) zastosowano okupację warsztatu przez czterech uzbrojonych żołnierzy, którzy pozostali na miejscu do momentu, kiedy dostarczone oficynie pisma nie zostały wydrukowane. W kolegium działała c e n z u r a p r e wen c y j n a, zasadniczo więc nie trafiało pod prasy nic, co mogłoby spotkać się z ostrą ingerencją cenzury pozajezuickiej, mimo to jednak nie tutaj kończyła się kontrola wydawnictw. Nie dość że na przyjętą do druku pozycję kolegium musiało uzyskać zezwolenie (facultas) prowincjała, to jeszcze - gdy autor był członkiem Towarzystwa - nie można było rozpocząć (względnie zakończyć) druku bez aprobaty (approbatio) cenzora ksiąg wyznaczonego na diecezję poznańską. Bywał nim z reguły rektor Lubranscianum. Kolegium próbowało wyeliminować cenzorów diecezjalnych z udziału w kontroli produkcji, ale bez większych rezultatów. Kiedy bowiem ok. roku 1700 zaczęto ich pomijać, do kolegium wpłynęła skarga na drukarnię, że ta wydaje księgi bez zezwolenia cenzora diecezjalnego. Dlatego na konsultacji odbywającej się 4 września 1700 r. podjęto uchwałę, aby w przyszłości nie dawało się, że tak zdecydowane stanowisko zajęte przez kolegium powinno zapobiec ewentualnym przyszłym konfliktom. Inaczej stało się jednak w roku 1703, kiedy to ukazało się przeznaczone właśnie na ten rok Direcłorium Divini OJjicii... Rubrycelę wydano w ilości nieco większej niż liczba członków poznańskiego kolegium. Dodatkowe egzemplarze (ok. 12) odbiła z chęci zysku czeladź pracująca w drukarni, by przekazać je następnie do sprzedaży poznańskim bibliopolom. Stało się tak skutkiem braku nadzoru prefekta nad zatrudnionym w drukarni personelem - w ten sposób tłumaczyli się ojcowie w swojej Historia Co legii Posnaniensis Soc. Iesu. Wyjaśnienia te jednak budzą wątpliwość, ponieważ bibliopole otrzymali jakoby taką ilość rubrycel, która wystarczyła na zaopatrzenie kleru całej diecezji. W całej sprawie chodziło wszakże nie o mniejszą czy większą ilość dodatkowych rubrycel, jakie wyszły poza mury kolegium, ale o przekroczenie przez jezuitów monopolu urzędu biskupiego. A skoro odważyli się na taki krok, to nie mieli prawa opatrywać tej pozycji imieniem biskupa poznańskiego i jego herbem, albowiem tylko w gestii biskupa (był nim wówczas Mikołaj Święcicki) leżało wydawanie rubrycel dla użytku duchowieństwa diecezjalnego i tylko on mógł zezwolić na ich drukowanie. Z nierozważnie podjętej decyzji przedstawiciele kolegium w osobach rektora i prefekta drukarni (był nim Kazimierz Draski) musieli się tłumaczyć przed nuncjuszem apostolskim. Wyznaczono nawet termin rozprawy sądowej, ale ostatecznie do procesu nie doszło. Spór załagodzono i cała sprawa pozostała w zawieszeniu.
GEOMETRIA PRACTICA,CURIOSA
TRES QS D
LIBROS 1 yAĘA%
Primus agit, De IIB**, ''''N Secundus, De Superfkiei, Tettius, De Corporis diineaGonĆ.
AuBore
P. ADALBER.TO TYLKOWSKt, Socieutis IESU SaCtrdotc.
POSNANIi, Ty fis Co/legij Statutu IS S?' Anno i 6 9 z.
Ryc. 4. Wojciech Tylkowski, Geometria practica, curiosa in tres libros divisa [...], Posnaniae 1692. Ze zbiorów Bib!. Kórn.
Jan Sójka
W nowy konflikt z cenzurą diecezjalną kolegium uwikłało się w związku z wydaniem w r. 1763 Widoku Królestwa Polskiego... Jana Bielskiego. W celu uzyskania aprobaty jezuici przekazali rękopis do wglądu pełniącemu wówczas obowiązki cenzora ks. Antoniemu Bojarskiemu (1761-63). Bojarski - zarazem rektor Lubranscianum - potraktował swoją funkcję na tyle poważnie, że dość skrupulatnie przejrzał to ponadtysiącstronicowe dzieło i właściwie przygotował recenzję: dokonał licznych skreśleń partii tekstu, a niektóre fragmenty uważał za konieczne rozszerzyć, m.in. wprowadził obszerniejszą informację o Akademii
Lubrańskiego. Całość, opatrzona jego uwagami, wraz z zezwoleniem na druk znalazła się niebawem znowu w kolegium. Jeżeli jezuici nie chcieli popaść w zatarg z cenzurą diecezjalną, winni byli przed przekazaniem rękopisu do druku zobligować autora do przeprowadzenia zmian. Bielski jednak nie zgodził się na przeredagowanie pracy. W rezultacie książka poszła pod prasy w postaci pierwotnej, opatrzona mimo to aprobatą cenzora, datowaną w Poznaniu w Akademii Poznańskiej dn. 10 stycznia 1763 r., oraz zezwoleniem prowincjała Towarzystwa Franciszka Koźmińskiego, wystawionym 9 września 1761 r. Skutek był taki, że wkrótce po ukazaniu się Widoku Akademia Lubrańskiego wystąpiła przeciw jezuitom. Andrzej Lipiewicz (od roku 1764 rektor Akademii i zarazem cenzor diecezjalny) oraz Krystian Jungiing, prefekt seminarium reprezentujący stanowisko akademików, wystąpił z Manifestem... w imieniu Akademii Krakowskiej, Zamoyskiej i Poznańskiej przeciwko twierdzeniom ubliżającym przYwilejom i godności Akademii w dziele X Jana Bielskiego S. J. pod tytułem Widok Królestwa Polskiego 1764 (toż po łacinie). Manifestanci nie zgadzali się m.in. z wyrażoną przez Bielskiego niezbyt pochlebną opinią o stosunkach panujących w niektórych kolegiach i Akademii Krakowskiej. Zarzucano również jezuitom wprowadzenie do druku aprobaty cenzora diecezjalnego, nie uwzględniwszy proponowanych przez niego zmian, które powinny być dokonane przed przystąpieniem do składania tekstu w drukarni. Cóż z tego, kiedy Widok Królestwa Polskiego ukazał się już na rynku księgarskim. Jezuici znaleźli się w na tyle kłopotliwej sytuacji, że musieli 20 lutego 1764 r. odbyć konsultację celem zajęcia stanowiska wobec stawianych im zarzutów. Na naradzie tej uznano konieczność zręcznego odparowania oskarżeń. Wysunięto propozycję opracowania odpowiedzi i wydania jej drukiem, ale z zastrzeżeniem, by polemika reprezentowała poglądy własne replikującego, a nie kolegium. Z Remanifestem wystąpił wtedy sam Bielski (1764). Sprawa na tym się nie skończyła. Jeszcze w roku 1773 ukazała się Manifestatio nomine Universitatum Cracoviensis et Zamoscensis, nee non Academiae Posnaniensis in et contra... Joannem Bielski... Tum Reremanifestatio contra eiusdem R. P. Bielski Remanifestationemfacta (E. XXI 297). Spór wygasł prawdopodobnie z chwilą kasaty Towarzystwa Jezusowego. Oficyna jezuicka w latach 1677 -1773 wydała co najmniej 730 druków; w liczbie tej mieszczą się też pozycje, o których wiadomości przekazały źródła pośrednie. Mimo to nie ulega wątpliwości, że stan naszej wiedzy jest w tym zakresie niepełny. Dla porównania podajemy stan ilościowy produkcji innych placówek utrzymywanych przez jezuitów. Oficyna Daty działalności Ilość druków Srednia roczna Wilno 1586-1773 ok. 1280 ponad 6 Kalisz 1636 -1773 ok. 760 ok. 5 Lwów 1642-1773 ok. 616 ok. 5 Poznań 1677-1773 ok. 730 ok. 7 Braniewo 1697-1773 ok. 345 ponad 5 Sandomierz 1716-1773 ok. 254 ok. 4 Warszawa 1717-1773 ponad 500 ok. 9
Jan Sójka
Z powyższego zestawienia wynika, iż pod względem ogólnej ilości wydanych druków i średniej rocznej produkcji typografia poznańskiego Collegium Soc. Iesu utrzymywała się w ścisłej czołówce oficyn jezuickich Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wyprzedziła ją tylko osiemnastowieczna drukarnia jezuitów warszawskich. Spośród wykazanych 730 pozycji, firmowanych lub nie, ale odbitych na pewno w prasach jezuitów poznańskich, 167 ukazało się w latach 1677-99, a 562 od roku 1700 do roku 1773. Dokonując podziału językowego produkcji, otrzymamy następującą tabelkę:
Lata 1667-1699 1700-1773polskie 69 271 340łacińskie mIeszane niemieckie ogółem 92 6 167 259 20 2 562 351 26 729
Razem
Także i te cyfry trzeba przyjąć z zastrzeżeniem, dlatego że nie udało się dotrzeć do całej, nawet zachowanej, produkcji poznańskich jezuitów. Jednakże ewentualne modyfikacje liczb w niewielkim stopniu mogą zmienić wnioski nasuwające się z analizy powyższej tabelki. Przedstawia ona prawie równe grupy piśmiennictwa w języku polskim i łacińskim, nikły procent książek mieszanych (z językami: polskim, łacińskim, niemieckim, francuskim), znikomy - z tekstem niemieckim. Daje się przy tym zauważyć w wieku XVII przewaga tekstów łacińskich nad polskimi i odwrotnie - polskich nad łacińskimi w XVIII wieku.
CALLITECTONICORVM S £ v DE
PVLCHRO ARCHITECTVRJE
SACS.M
CIVILIS
Compendio coOc&ortmu
LIBER
VNICVS.
1» gnam * E? SA» Mxhfm ax&jwm m
De Superiora» fccufewc*.
4,
Przegląd produkcji wskazuje, że nie istniały przerwy w działalności warsztatu do końca XVII wieku. Gorzej przedstawiała się ta sprawa w wieku XVIII. Nie znamy druków z lat 1706 - 10. W roku 1735 również nie ukazała się żadna pozycja, a w roku 1736 tylko jedna. Przerwy te dadzą się wytłumaczyć przyczynami natury politycznej, wewnątrzzakładowymi i klęskami żywiołowymi. Pierwsza z nich wiązała się w pewnej mierze z wypadkami wojny północnej - okupacją miasta przez Szwedów (1703 -1709), a przede wszystkim z wielką epidemią, która od
PQiRARIM 5 ikjha (M)g
Ryc. 5. Bartłomiej N ataniel Wąsowski, Callitectonicorum senae de pulchro architecturae sacrae et civilis Posnaniae 1678. Ze zbiorów Bib!. Kórn.
Katalog Kfiag znacznieyfzych Drukarni Poznańfkiey S. J.
K.fięgi Łacinjkic.
Cnapii Gregorii SJ. Thcfcums LatirtoGennanico- Polonictis, novo Synoniir.omm, Epithctorum &c. ap; aratu aućlp. Afo 17J4 - fi. 9. Commune & Proprium Sanftnmm cum errnmemoranonibus Donnnicamm & F.'riamm Hor s Diurnis infeIVtens jjxra Brcvlanum Romanum diLofi. tum, omnibus ad Offi.inm Divinum obligat:S commoJiili nun, cum Qfficiis rexentcr conceffis & praseepti» tvo. 1766. - - fi. j. Compendium Biblicum,ln quo S. Scriptum: Hiftoria? leges, Stt. continco. tur. Acctffic Synopfis B;bliothecat Concionatorias SS. Pat mm i Pctro Blanchot collect*, guo. 174c. gr. 18.
Conftitutlones & Decrcta Aplca i Regulanbus publica fmgulls annis Ugtadaguo. 1759. - fi.i.gr. 12. Drużbic*! Gsfpar S J. Opemm Afceticorum Torau« z.fol. 1691. A .7. gr:t7. - Ejuf
- Ejufdem dc foHcłitace Virtutis Confi.
deraricnes Sou i<$o->. - f/-t.gr.$. --Ejufdem Exercitia Tyronum Religiofomm io u. meafes diftributa luo logo. - fi. 2. - Ejufdctn Traćlatus dc votis Rcligiofis.
Svo 16po. -- fi. i.
- · EjufdeNovcllusReiigiofusi.2 tooo£T, 7.
-- E)ufdcmObfe [vaciontsLiturgica;i2» K).
1738- - gr. io.
Holi Maximil: SJ. Elementa Mathematica narurali Philofophia: ancillantta. --Ejufdem Exercitationum MathematicanJm Pars t.Excrcitationes Arirhmet: --Ejuldem Elemenra Algebrx. gvo. 1760.
fimut omnet tret tomuli. - fi. 1. gr. r6. Nova Fonna Charactens Latin), Gallici & Polonici, mbuloc y. fol. - · fi. 2.
Poniniki Stcph.- SJ. Apocalypfis Alcetica feu Exercitia S- P. Ignatii 4. hebdotmdarum Ąto. 1721. - fi. j. «Ejufdem Oiympus Sanftitatis ftadium Religiofa: &Chriftiana; Virtutis deourrennbus propolkus; feu manuduftlo hominis potiflimum Religion ad fubllmiorem faiKłimoniam. Ato l 719/4. Rituale SacramencoriiacaliaiiiEccIefia! Cetemoniaruai. 40 1757. fl- W - i o -
Ryc. 6, 7. Katalog z roku 1768 ksiąg znaczniejszych Drukarni Poznańskiej S. J.
Ze zbiorów Bibl. Kórn.
lata 1708 i w roku następnym pochłonęła ponoć dziewięć tysięcy ofiar. Zaniżenie produkcji w l. 1735 - 36 nastąpiło być może w związku z trwającą wojną sukcesyjną, ale jej przebieg pośrednio tylko mógł wpłynąć na taki stan rzeczy. Bardziej prawdopodobne, że w roku 1735 nie ukazał się żaden druk dlatego, iż w roku 1734 zatrudnieni w oficynie zecerzy zostali zwolnieni na rozkaz rektora. Uwzględniwszy te przestoje, łatwo wyodrębnić trzy okresy wzmożonej działalności tłoczni: pierwszy w latach 1677-1705, drugi 1711 - 34, trzeci 1737-73. W podokresie 1750 - 73 odbito ok. 162 książek. To znaczy, że wydajność oficyny w ciągu tych dwudziestu trzech lat wzrosła do ok. ośmiu pozycji rocznie. Odpowiedź na pytanie, czym c h a rak t e r y z o wał a się zawartość tekstowa publikacji poznańskich, wydaje się stosunkowo prosta. Charakter produkcji określały w sposób decydujący wewnętrzne potrzeby uczelni i zakonu, zaobserwowane zmiany w akcji wydawniczej wynikały z ewolucji poglądów właściwych poszczególnym okresom historycznym. Przede wszystkim ukazywały się tu dzieła współczesnych autorów - członków Societatis Iesu, i liczne przedruki książek jezuitów już nieżyjących. Ze zrozumiałych przyczyn pierwszeństwo mieli miejscowi pisarze-zakonnicy. Szereg autorów jezuickich, których dzieła trafiały do tej oficyny, uzupełniali niekiedy przedstawiciele innych zakonów poznańskich: bernardyni, franciszkanie,
Jan Sójkakarmelitanki. Rzadko korzystali z pras duchowni świeccy, sporadycznie ludzie spoza duchowieństwa. W wieku XVII wydawano głównie druki dewocyjne, panegiryki, kazania, wydawnictwa szkolne, rozprawki filozoficzne, dzieła hagiograficzne. Piśmiennictwo to dominowało i w wieku XVIII, z tym że włączono do produkcji rubrycele i druki liturgiczne, katalogi osobowe członków Towarzystwa Jezusowego, wypisy szkolne, kalendarze. Wzrosła w tym okresie ilość tłumaczeń z języków włoskiego i francuskiego. Spośród autorów siedemnastowiecznych prym wiedli Kasper Drużbicki i Tomasz Młodzianowski. Pierwszy zmarł (1662) co prawda przed uruchomieniem drukarni, ale ta permanentnie wznawiała wcześniejsze edycje jego dzieł, chociaż wiele egzemplarzy z poznańskich nakładów książek Drużbickiego zalegało następnie długie lata w bibliotece drukarni. Tak więc w roku 1683 tłoczono jego Meta-Cordium Cor Jesu (w tym samym roku pozycja ta wyszła w Kaliszu). W roku 1685 wydano Dyscypliny duszne (wydanie pierwsze ukazało się w Kaliszu w tym samym roku), powtarzając nakład w roku 1691. Estreicher nie notuje poznańskiego wydania Dyscyplin, ale zachowały się egzemplarze z tego nakładu w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Wysoka pozycja tego znakomitego kaznodziei i pisarza ascetycznego oraz szacunek, jakim otaczano zasłużonego rektora (1644-47, 1657 -62), który po zniszczeniach szwedzkich odbudowywał kolegium i w r. 1658 otworzył ponownie szkoły, sprawiły, że jego dzieła bardzo często trafiały pod prasy poznańskie; poza wznowieniami ukazało się tu szereg pierwszych edycji jego prac. U dział M łodzianowskiego, profesora filozofii i teologii, prefekta studiów kolegium poznańskiego, rektora w 1. 1680 - 83, w produkcji tutejszej drukarni całkowicie tłumaczy jego zaangażowanie w uruchomienie tej placówki wydawniczo-typograficznej. W ten sposób skończyły się kłopoty z szukaniem drukarni, której mógłby powierzyć wydanie licznych swoich książek. Młodzianowski słynął z kazań pisanych piękną polszczyzną i te najczęściej szły pod prasy, zarówno poszczególne - okolicznościowe, jak i całe zbiory. W roku 1677 wydał on Kazanie na pogrzebie... Ludwiki... Opalińskiej, którym - jak się wydaje - zainaugurowano działalność Drukarni Koleium[!] Societatis Iesu.
SitKkt Jo*n: S. 1. Ćwiczenia Krafomcw(ko- Prawne.gap. tyj? fi. i.gr. if. «Tegoi Widok Króleft*a Polfldego ZC wfZyftfcicmi Woicwod?rwaml&c #. -0.1763. - jl.4gr.lj.
BoLsci Pana natżego J rzula Chryftufa, nayprzód Portugalikim, potymFranculklm, teraz Poltkim igzykiem o» pifanc. Tomiki 4. Soo. 1763- fi 10. PerkowiczThomtSJ. Katania przebrane z Kaznodziclów Francufkich o trzech głównych pożądli«fDaciacb. Tomiki 3.1764. ,yuo. - fi.7-gr.i/.
-Tegoż Kazania przebrane z Kaznodziejów Frań :u (kich o czterech 0ftatuich rzeczach kśl dego czio wieka Tomiki 3. Sao. 1700. - fi. 7. gr. 15.
Rogaliniki Jof:$.J.Doswiadczcnia Skutków rzeczy pod zmyfty podpadąjących Klingi dwie z figuramiNaytaśo: Królowi STANISŁAWOWI AUGUSTOWI P. N. M. przypifane, 8»0 m«gno. 176c. y 17S7. »0 przednim papitrzefl. 12. na drukounjmfi. 104. Ruoiukowtlki Ca i ' . Janina zwyciczkich tryumfów, albo żyde Jana III. Króla Pol(kiegozKuferfŁtychami Aoi 7 J9
Ryc. 8. Katalog z roku 1768 ksiąg znaczniejszych Drukarni Poznańskiej S. J. Ze zbiorów Bib!. Kórn.
Jeżeli popularność autora mierzyć ilością wydanych tytułów, to trzeba przyznać, że pod tym względem nie ustępowali Drużbickiemu i Młodzianowskiemu ani Jan Morawski, ani Wojciech Tylkowski. Morawski, znakomity teolog, zaczął korzystać z usług drukarni poznańskiej już w roku 1678. W latach następnych wydał tutaj szereg druków sodalicyjnych, ascetycznych, kazań i dzieł teologicznych (m.in. Totius philosophiae principia per ąuaestiones de ente in communi... explicata - wielokrotnie przedrukowywane od roku 1660, także w Lyonie). Wojciech Tylkowski, jeden z wybitniejszych arystotelików swego okresu, reprezentujący jednak ten kierunek w postaci wynaturzonej, pozostawił po sobie więcej niż 60 dzieł. Wiele spośród nich ukazało się jako przedruki lub pierwsze wydania w Poznaniu. W roku 1685 jezuici poznańscy wydalijego Zarzuty dysydenckie około wiary, a na nie odpowiedzi katolickie. Spośród innych druków Tylkowskiego warto odnotować tłoczone w Poznaniu: Geometria practica curiosa in tres libros divisa (1692) oraz Matheseos curiosae pars tertia. Astronomia curiosa... 1694. Cele popularyzatorskie miał na względzie wydany w r. 1693 Medicus jamiliaris, ogłoszony pod pseudonimem: "Authore Fabio Herciniano". Książki Tylkowskiego były przez kilkadziesiąt lat źródłem wiedzy przyrodniczej dla nauczycieli jezuickich. Bartłomiej N ataniel Wąsowski, profesor kolegium poznańskiego, rektor w 1. 1675 - 78, podobnie jak Młodzianowski zainteresowany w otwarciu typografii poznańskiej, często korzystał z jej usług. Wąsowski był jednym z wybitniejszych architektów Poznania; on to m.in. czuwał nad budową kościoła jezuickiego. Pozostawił po sobie dzieła o charakterze prawno-teologicznym i dewocyjnym, najbardziej jednak interesującą jego pracą był Callitectonicorum seu de pulchro architecturae sacrae et civilis compendio liber unicus. Wykład swój poprzedził dedykacją do Jakuba Sobieskiego, a - jak wynika z podtytułu - wydał dla użytku słuchaczy matematyki poznańskiego Collegium Soc. Iesu. Adresaci na pewno chwalili sobie zamieszczony na stronach 6 - 10 tego druku trójjęzyczny słowniczek architektoniczny (nomenclator architectonicorum). Obok terminów łacińskich znalazły się w nim włoskie i polskie. W ten sposób Wąsowski pierwszy utrwalił w druku terminologię polską w zakresie architektury. W końcu XVII w. cieszyły się popularnością utwory jezuitów: Piotra Stanisława Dunina, słynnego penegirysty i kaznodziei trybunalskiego, Kazimierza Wolskiego, Mateusza Radera, Jana Kwiatkiewicza, Jerzego Mleczki i innych.
Wszyscy oni w większym lub mniejszym stopniu korzystali z pras poznańskiej oficyny jezuickiej. Przed rokiem 1700 ukazało się również kilka pozycji odbijających wyraźnie od zasadniczego trzonu dotychczas prezentowanej produkcji. Stanowiły one swego rodzaju poradniki z zakresu życia domowego i wiejskiego. Jeden z nich to Sekret wyjawiony osobliwszY... Sekret zawierał szereg praktycznych wskazówek, m.in. jak samemu wykonać tapety do ozdabiania ścian, wystawić sztuczne groty, skały i jaskinie, robić kwiaty z papieru i jedwabiu, sztuczne owoce, relikwiarzyki i medaliki. Kilka rysunków ilustrowało rozdziałek o budowaniu i wykorzystywaniu zegara słonecznego.
Jan Sójka
Część drugą Sekretu (od s. 148) wypełniała Apteka ubogich bez kosztu przedajna od niejakiego Matthiophila wystawiona w roku 1660 i znowu odjegożprzYjaciela otworzona w roku 1666. Przedstawiono w niej, jak przyrządzać leki z antimonium i osobno, w jaki sposób preparować na użytek leczniczy saletrę. Do wydania in 12° dodawano przedruk tej części z osobną kartą tytułową, także z datą 1689. Estreicher (XXII 236) egzemplarzy nie znał (obecnie w Bib!. Narodowej i Ossolineum) i dał krótką notkę z błędną datą 1686. Z tekstu wynikałoby, że mogło być kiedyś wydanie z roku 1666 lub nieco późniejsze. Przedruki świadczą, że poradnik cieszył się powodzeniem. W ślad za nim poszło Gospodarstwojezdeckie, strzelcze i myśliwcze, Z doświadczenia NN Szlachcica Polskiego napisane roku pańskiego 1600, a teraz świeżo z dozwoleniem starszych do druku podane w Poznaniu 1690. Mimo iż brak w adresie firmy, nie ulega wątpliwości, że druk ten tłoczono w warsztacie jezuickim. Przemawia za tym użyty zasób typograficzny. Gospodarstwo było praktycznym i zwięzłym informatorem, z którego czytelnik mógł korzystać wtedy, gdy mając niewielką stadninę koni, chciał wiedzieć co nieco o ich hodowli. Znalazł też w tej książce kilka słów o kowalu, masztalerzu i o wozowni. Anonimowy autor nie poskąpił praktycznych rad początkującemu myśliwemu i strzelcowi. Omawiając dorobek najbardziej wziętych pisarzy jezuickich współpracujących z drukarnią poznańskiego kolegium w wieku XVII, staraliśmy się m.in. wyeksponować pozycje o charakterze podręcznikowym. Uczniom kolegiów jezuickich służyły książki Tylkowskiego z zakresu filozofii, geometrii i astronomii, wciąż tylko w formie komentarzy do Arystotelesa. O architekturze w sposób nader przystępny informowała kompilacja Wąsowskiego. Ale nie były to przykłady najbardziej typowe. Wydawnictwa szkolne (bezpośrednio i pośrednio służące nauczaniu) potwierdzają swoją ilością i jakością sukcesy i porażki poznańskiego kolegium w dziedzinie oświaty. Nie tylko zresztą kolegium poznańskiego, ale i pozostałych, zlokalizowanych przynajmniej w granicach tej samej prowincji. Trzeba przy tym pamiętać o istniejącej wymianie wydawnictw poszczególnych kolegiów czy sprzedaży części własnych nakładów, a to oznacza, że nie można sztywno ilością pozycji podręcznikowych i częstotliwością ich wydań mierzyć sukcesów lokalnej oficyny drukarskiej w zakresie wydawnictw szkolnych. Wydaje się, że wszystkie oficyny jezuickie, podejmujące druk tego typu książek, ich wysokim nakładem próbowały zaspokoić zapotrzebowanie większej ilości kolegiów. W ten sposób następowało jak gdyby przypisanie pewnych «tytułów» do poszczególnych oficyn wydawniczych. Wśród pomocy szkolnych wprowadzonych przez jezuitów do nauki łaciny (a przy sposobności w pewnym zakresie i języka polskiego) jedno z czołowych miejsc w XVII-XVIII w. zajmował słowik Grzegorza Knapiusza. Jego Thesaurus polono-latino-graecus rzadziej był wznawiany w całości, natomiast szczególną popularnością cieszył się tom II: łacińsko-polski, odbijany z pełnym tekstem lub w przeróbkach i wyciągach, bądź łacińsko-niemiecko-polski. Często przedrukowywano Synonimu seu dictionarium polono-latinum oraz ldiotismi Polonici. Głównymi dostawcami słowników Knapiusza były drukarnie jezuickie w Kaliszu i w Poznaniu. Pierwsza poznańska edycja (nb. autor był tutaj prefektemszkół na początku XVII w.) pochodzi z 1687 roku (tom II Skarbca), następna z 1691 objęła Synonyma. Ogółem do roku 1761 różne części Skarbca, wyjąwszy tom I, wytłoczono w Poznaniu co najmniej 14 razy. Jedną z prób przełamania impasu było Compendium elementorum linguae graecae - miało ono ukazać się ok. r. 1739 (E. XVI 333); egzemplarze tej gramatyki nie zachowały się do dziś, ale w bibliotece drukarni jezuickiej znajdowały się jeszcze ok. 1769 roku. Egzemplarz kosztował 18 gr. Z tradycyjnie używanych podręczników w kolegiach Towarzystwa Jezusowego wznawiano nierzadko w Poznaniu Retorykę C. Soareza. Według Estreichera (XXVIII 342) poznańska drukarnia jezuicka firmowała po raz pierwszy jego Compendium rhetoricae... w roku 1703. Następne wydania tej książki ukazały się w Poznaniu w 1713, 1719, 1727 i 1739 roku. Tego ostatniego Estreicher nie notuje. Egzemplarz oznaczony rokiem 1739 znajduje się min. w zbiorach Biblioteki Raczyńskich. Nie ulega wątpliwości, że ten podstawowy w szkołach jezuickich podręcznik był drukowany już w XVII w., ale egzemplarze takich książek łatwo ginęły. W XVIII stuleciu przy nauczaniu wymowy zaczęto obok starego Soareza wprowadzać nowych autorów: Józefa Jouvancy (Juvenciusa) i Dominika de Colonia. Do pierwszego należały: Novus candidatus rhetoricae (wyd. 1743 - nie notuje go Estreicher, 1753) oraz Institutiones poeticae (1759), do drugiego - De arte rhetorica libri quinque (1758, 1765). Te nowe podręczniki uważa się za jeden z sygnałów naprawy metod dydaktycznych w szkolnictwie jezuickim, począwszy od lat 40. Jeżeli popularny «Alwar», wprowadzony już w XVI w. wraz z Ratio studiorum, ukazał się w poznańskiej oficynie jezuickiej zaledwie dwukrotnie (1697,1712 - wedle istniejących dzisiaj danych), to tylko dlatego, że stanowił żelazną niemal pozycję wydawniczą typografii kolegium kaliskiego. Jak "Alwar" (nb. mocno skrócony) dla gramatyki, tak podstawę dla nauki religii stanowił w szkołach jezuickich Catechismus Piotra Canisiusa, który przedrukowano w Poznaniu po raz pierwszy w roku 1697, po raz drugi w 1738 (E. XIV 43) - możemy jednak być pewni, że wydań tych było znacznie więcej, lecz w rękach uczniów często niszczały. W XVIII w. poza wspomnianymi podręcznikami oficyna wpisała na swoje konto szereg innych wydawnictw bezpośrednio lub pośrednio służących kształceniu młodzieży. Do programu nauczania wymowy, hołdującego gustom szlacheckim i panegiryzmowi, należały ćwiczenia w pisaniu listów i układaniu oracji na różne okoliczności. Z odpowiednimi więc przewodnikami wystąpili zagorzali zwolennicy starej szkoły i sztucznego stylu. Wzory 100 listów pisanych stylem makaronicznym zaprezentował w roku 1720 po raz pierwszy w Poznaniu Kazimierz Wieruszewski. Jego Pama polska publiczne stany i młódź szlachetną informująca zyskała wielką popularność, tak że poznańczycy wznowili jej druk w 1722 r. Równą popularnością cieszył się Polak, sensat w liście, w komplemencie polityk, humanista w dyskursie, w mowach statysta, na przYkład dany szkolnej młodzi pióra Wojciecha Bystrzonowskiego, teoretyka wymowy barokowej i równocześnie popularyzatora nauk przyrodniczych.
Jan Sójka
Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w Lublinie w roku 1730. Do roku 1757 wznawiano ją najmniej 13 razy. Jezuici poznańscy przedrukowali tę pozycję w 1733 i 1738 roku. Chociaż do czasu reformy wykłady z historii nie były wyodrębnione, lecz wchodziły jako objaśnienia realiów do kursu retoryki, to jednak zadbano o pomoce, wydając tablice: Series kardynalów, senatorów polskich i... urzędników oraz w tymże roku Tablice chronograficzne wyrażające seriem papieżów, monarchów... do R. P. MDCCXXXIX Obydwie pozycje ukazały się w formie plakatów.
W łatach 40. zaczęto tłoczyć wypisy łacińskie dla poszczególnych klas. Odbity w roku 1746 podręcznik pt. Auctorum praelegendorum in schola rhetorices per Provinciam Poloniae Societatis Iesu przeznaczono dla całej prowincji polskiej. Odtąd wypisy te ukazywały się w Poznaniu w ciągu pięciu lat co roku, a także, lecz już z pewnymi przerwami, w latach następnych. Tylko za Estreicherem (XXII 454) można powtórzyć, że w roku 1743 kolegium poznańskie opublikowało T. Młodzianowskiego Ortographia polonica in usum polonae iuventutis collecta. Egzemplarze tego wydania widać szybko uległy zaczytaniu, skoro do dziś nie zachował się żaden. Musiało to zresztą być wznowienie dawnych, nie znanych dziś edycji. Stąd trudno sobie wyobrazić, na ile praca Młodzianowskiego była samodzielna i jaki był jej zakres. Że zagadnienia gramatyki i pisowni polskiej interesowały tego profesora kolegium poznańskiego w szczególny sposób, świadczą jego uwagi w przedmowie do Kazań i homilji z roku 1681 o stosowaniu "y" i "z" zamiast "s", o końcówkach w deklinacji przymiotnikowej w narzędniku "ymi" i "erni" , o łączeniu "o" i "z" z wyrazami. Poznańska uczelnia jezuicka stała początkowo na stanowisku utrzymania tradycyjnego formalistyczno-retorycznego kierunku w wychowaniu młodzieży. Poglądy takie reprezentował zresztą sam - młody wówczas - Jan Bielski, wydając w Poznaniu w r. 1747 swoją Pro scholis publicis studiorumąue in Ulis... ratione oratio... habita Posnaniae... W mowie tej Bielski wystąpił jako apologeta szkolnictwa jezuickiego, zdecydowany obrońca szkoły publicznej i przeciwnik wychowania prywatnego, chwaląc tradycyjnie używane w kolegiach podręczniki, ich scholastyczną wykładnię Arystotelesa i Tomasza z Akwinu jako podstawy filozofii i teologii. Nie mogą też dziwić wystąpienia emerytowanego pedagoga Adama Skarbka Malczewskiego przeciwko jakimkolwiek reformom mogącym usprawnić dotychczasowy jezuicki system oświaty. Ten profesor licznych kolegiów jezuickich z uporem bronił starego systemu nauczania i barokowego stylu, a poznańskie kolegium - nie tylko dlatego, by nie urazić autora - bez oporów przekazywało oficynie do składania płody jego pióra. Stąd w dorobku typografii poznańskiego Collegium Soc. Iesu znajduje się jego książka Eloquentia propugnata et brevitas studiorum impugnata 1751, którą - jak wynika ze wstępu - napisał na żądanie wielu wybitnych mężów.
Wyłącznie do sprawy utrzymania barokowego, sztucznego stylu ograniczył się Malczewski w Umbra ligatae praecursio solutae elequentiae proiecta in lucern (1747) i De vera eloquentia disceptatio eiusdemque analysis Cicerone illustrata (1748).
W tej ostatniej broszurze ostro zaatakował Konarskiego za jego De emendandiseloąuentiae vitiis (1741). W roku 1748 obok De vera eloąuentia ukazał się jego Specimen ligatae et solutae eloąuentiae. Malczewskimu sekundowali starzy konserwatyści: Wieruszewski i Bystrzonowski. Wystąpienia Malczewskiego były ostatnimi publicznymi głosami bezwzględnych przeciwników reform i nie wpłynęły na zahamowanie zmian zachodzących w jezuickim systemie oświaty, których wyrazem były m.in. nowe podręczniki. W tym samym czasie bowiem z oficyny poznańskiej - o czym już wyżej wspomniano - zaczęły wychodzić pierwsze wypisy łacińskie. W roku 1745 przedrukowano w niej (z wydania praskiego) Ars metrica sive ars condendorum elegantes versuum ab uno e Societate lesu... Rok później ukazał się nader przydatny Mały dykcjonarz polski ifrancuski Józefa Uszaka Kulikowskiego, kiedy zaczęto wprowadzać lekcje języków obcych: niemieckiego i francuskiego. Jan Bielski w broszurze z roku 1747 przedstawił niebawem nowy program wychowania młodzieży w duchu przydatności obywatelskiej. Propagował go w pismach pedagogicznych i tragediach pisanych na użytek teatrów konwiktowych, np. w jego wydanych w poznańskim Collegium Societatis Jesu Tytusie JapończYku, tragedii odegranej w Poznaniu w 1748 r., Apoloniuszu (1755) i Aleksym cesarzu wschodnim (1764). W roku 1757 Bielski dał się poznać jako wydawca Ćwiczeń krasomowskoprawnych, zawierających wypracowania retoryczne uczniów kolegium poznańskiego, przez "autora poprawionych". W tym samym roku ukazało się drugie wydanie tej pozycji. W Ćwiczeniach Bielski bronił wprawdzie sztucznej wymowy, ale sam pisał jasno i prosto. Wreszcie poznańskiej drukarni jezuickiej przypadło w udziale tłoczenie tegoż Bielskiego, długoletniego wykładowcy historii polskiej w klasie retoryki, dwutomowego Widoku Królestwa Polskiego (1763). Ten oryginalny podręcznik nauki o Polsce zawierał mieszaninę historii, geografii i tzw. statystyki, a został - jak to wyraźnie podkreślił autor - "rodowitym językiem polskim szkolnej polskiej szlachetnej młodzi wysta. " wlony . Omawiając Widok Królestwa Polskiego, przeszliśmy do przedstawienia wydawnictw szkolnych poznańskiej oficyny jezuickiej z lat 60. XVIII wieku. A trzeba przyznać, że takimi osiągnięciami, jakie zdobyła w ciągu ostatnich 13 lat istnienia (pod firmą Drukarni J. K. Mci Collegium Soc. Iesu), poznańska typografia jezuicka nie mogła się poszczycić nigdy przedtem. Sukcesy te wynikały z prawdziwego renesansu życia naukowego w murach już wtedy prawie dwuwiekowego kolegium. To, że był on następstwem zmian zachodzących w latach 40. tego wieku, wydaje się nie podlegać dyskusji. Tylko że teraz to życie naukowe nabrało tempa, w czym z kolei była olbrzymia zasługa takiej indywidualności, jak Józef Rogaliński. On sprawił, że kolegium poznańskie stało się kolebką polskiej fizyki doświadczalnej. Że korzystała przy okazji drukarnia, to rzecz normalna. Rogalińskijuż w roku 1763 powierzył jej założenie i odbicie Tablicy na zawsze wyrachowanej wschodu i zachodu słońca. Rok później odbito (chociaż druk nie podawał firmy) anonimową pracę, lecz wiadomo, że jego autorstwa, O sztuce budowniczej... zabawa ciekawa miana w szkołach poznańskich Soc. Iesu. Wreszcie w roku 1765 dostała się pod prasy poznańskiej Drukarni J. K. Mci Soc. Jesu księga pierwsza Doświadczeń
Jan Sójkaskutków rzeczY pod zmysły podpadających. Księga druga ukazała się w roku 1767, a trzecia w 1770. W roku 1771 wyszło drugie wydanie dotąd opublikowanych ksiąg. Księgę czwartą wydano dopiero w roku 1776 już pod firmą Drukarni J. K. Mci i Rzeczypospolitej. Na Doświadczenia złożyły się wykłady, zwane posiedzeniami, które Rogaliński prowadził dwa razy w tygodniu przez 11 lat, aż do kasaty zakonu. Oprócz prac Rogalińskiego drukarnia poznańska mogła dostarczyć słuchaczom metodycznie ułożony podręcznik arytmetyki i algebry wiedeńskiego matematyka, jezuity Maksymiliana H6lla pt. Elementa mathematica naturali philosophiae ancillantia ad praefixam in scholis nostris normatn concinnatam... 1760. Część pierwszą wypełniły" Elementa arithmeticae numericue", "Elementa algebrae". Obydwie stanowią całość i niesłusznie podejrzewa się niekiedy istnienie osobnego poznańskiego wydania Elementa algebrae z roku 1760. Natomiast jako odrębna pozycja ukazała się w Poznaniu tegoż roku praca H6lla Exercitationum mathematicarum pars 1... Wiadomości o Polsce przekazywali jezuiccy nauczyciele uczniom, opierając się m.in. na poznańskim wydaniu pracy Franciszka Rzepnickiego Vitae praesulum Poloniae, Magni Ducatus Eithuaniae. Res praecipuae illorum temporibus gestae ad annum MDCLX.. Pozycja ta, składająca się z czterech ksiąg, wyszła w trzech tomach w 1. 1761 - 63, przy czym tom drugi zawierał księgi: II i III. U dostępniono również dzieło samego Buffiera: Sposób łatwy nauczania i pamiętania dziejów powszechnych. Tom pierwszy tego dzieła ukazał się w Poznaniu w roku 1768, drugi w 1771. Całość tłumaczył z francuskiego profesor kolegium poznańskiego Michał Kociełkowski, uzupełniając dadatkami "dla wygody Ichmościów Panów Kawalerów Collegii Nobilium Posnaniensis", które to kolegium zostało otwarte w 1756 roku. W nauczaniu geografii posługiwano się książką Fr. Poprockiego Europy Z części świata najprzedniejszej, wydaną w Poznaniu w 1766 roku. Wydaje się, że zaprezentowane wyżej naj ciekawsze wydawnictwa szkolne (podręczniki sensu stricto i pozycje pośrednio służące wykształceniu oraz wychowaniu) potwierdzają w pewien sposób (różny w różnych okresach) wkład poznańskiego kolegium do dziejów oświaty i nauki w Polsce w latach 1677-1773.
Powyższe dane dotyczące działalności pedagogicznej poznańskich jezuitów uzupełnić jeszcze trzeba następującymi grupami tekstów. Należały tu dysputy odbywane przez uczniów pod kierunkiem prowadzonego przedmiot profesora i programy teatrujezuickiego. Konkluzje (tezy popisowe) często spotkać można w produkcji oficyny poznańskiej. Dla przedstawień teatralnych mających swoje stałe miejsca w rocznym kursie szkolnym w ciągu XVII, a nawet i w XVIII w. drukarnia tłoczyła programy. Wielkie to dziś rzadkości, więc odnotujemy kilka dotąd nie znanych. W Bibliotece Raczyńskich (sygn. 93) zachował się nie znany Estreicherowi program pt. Krwawa zapłata niewdzięczności. Philippus Cesar Gordyana, od którego na tron spoiny podniesion zabójca samie krwawej zemsty żałosny widok, honorowi... Jana z Bnina Opaleńskiego... i ... panów senatorów, dygnitarzów, urzędników, rycerstwa, Województwa Poznańskiego i Kaliskiego obywatelów na
II
DOŚWIADCZENIA SKUTKÓW Rzeczy podzmyfly poclpacIaiących m publicznych Posiedzeniach IF Szkołach PamasjJieb · Societatis JESU na widok wffiawionc y wykłacIąne, JEGO KROThWSKIEY, MOSCI PANU N\SZEMU MIŁCH1WEMU Ofiarowane a dla latwicyfeego lluchaiących y patuących poiecia do druku podane PnxzXkJza Jteftf SogalhijJhp, tegvk Zahm, iitatemtiyl;! y Bxyh dttfwfa&M g«y Nmcspkfa.
KSIĘGA DRUGAw POZNANIU wSmkarwf KM SadeMis f ESIK Mv Pmifkkge t?@.
, ASaSA
Ryc. 9. JózefRogaliński, Doświadczenia skutków rzeczy pod zmysły podpadających [...], Poznań 1767, strona tytułowa z ryciną przedstawiającą gabinet fIzyczny.
Ze zbiorów Bib!. Kóm.
kontrakty Swięto-Jańskie zgromadzonych. Od szlacheckiej młodzi Collegium Poznańskiego Societatis lesu na publiczną scenę wystawiony Roku Pańskiego 1682. Estreicher nie notuje również zachowanego w Bibliotece Raczyńskich (sygn. 110) programu wydanego jako anonim typograficzny, bez wątpienia w tej samej tłoczni, pt. Lunae caelum coelo stellato in Illustrissimis coello Iovis in Doctissimis, coelo Martis in heroibus Illustrissimae Witwickich prosapiae coronatum ac Zelo Illustrissimi et Reverendissimi Domini D. Stanislai... Witwicki episcopi posnaniensis. Coram Dioecesana Synodo. .. DD. Praelatorum ac totius Doctissimae dioeceseos posnaniensis in theatro reseratum. A Perillustri et Nobili juventute Collegii Posnaniensis Societatis Jesu, Anno Domini M. DC. L. XXXIX Mensę octobri.
Produkcja poznańskich jezuitów w wieku XVIII nie ograniczała się przecież, ani przede wszystkim, do wydawnictw szkolnych. Nie dominowały w niej tak charakterystyczne np. dla dorobku poznańskiej Drukarni Akademickiej panegiryki, ale powstało tu szereg kazań ku czci różnych zmarłych z intencją panegiryczną. Większy dział produkcji wypełniały wydawnictwa kaznodziejskie sensu stricto. Często wadawano kazania znakomitego mówcy Jakuba Filipowicza. W roku 1728 ukazały się jego Kazania na święta całego roku, przedrukowane następnie w roku 1737 i 1759, a w roku 1729 Kazania na niedziele całego roku (obydwie pozycje ukazały się po raz pierwszy we Lwowie w roku 1723 i 1725).
Jan Sójka
Powodzeniem cieszyły się kazania Stefana Ponińskiego: Królowa nieba... Maryja kazaniami... wysławiona (1721), Kazania na święto... Maryi Magdaleny... wydane (1723), Król bolesny Chrystus... kazaniami wysławiony oraz Pokuta... Maryi Magdaleny kazaniami... wysławiona. To tylko przykłady podobnego typu wydawnictw; nie było właściwie roku, aby kazania nie trafiły pod prasy oficyny jezuickiej. Królowały w drukarni nawet w latach 60. XVIII wieku. Święciły wtedy triumfy kazania jednego z najlepszych kaznodziejów swoich czasów Kaspra Balsama. W roku 1761 wyszły z poznańskiej Drukarni J. K. M. Clari Collegii Soc. Iesu dwa tomy jego Kazań na niedziele całego roku, w roku 1762 zaś tom I, a w 1764 tom II jego Kazań na święta całego roku. W tym samym czasie szły tom za tomem zbiory Tomasza Perkowicza, czerpane z kaznodziejstwa francuskiego: Kazania przebrane... o pożądliwościach ludzkich 1764 - 1767 (trzy tomy) i Kazania przebrane... o ostatnich rzeczach każdego człowieka 1766-1767 (trzy tomy). Oprócz tej dwójki kaznodziejów jezuickich publikował też franciszkanin Marceli Jurkiewicz. Mimo czynionych prób nie udało się wprowadzić na stałe do repertuaru wydawniczego drukarni pozycji w rodzaju rubrycel czy kalendarzy. Jezuici poznańscy przystąpili też, wzorem innych ośrodków, do publikacji kalendarzy, trudno wszakże stwierdzić, czy akcja ta uzyskała większą trwałość. Rozpoczęli Kalendarzem politycznym na Rok Pański 1738 oraz na rok 1739. Być może istotnie Kalendarz polityczny w edycji poznańskiej miał tak krótki żywot, jak na to wskazują zachowane egzemplarze, bo od r. 1742 wydawnictwo o tym samym tytule firmowali jezuici kaliscy. W Poznaniu powrócono do podobnej imprezy, wydając Kalendarz gospodarski na Rok Pański 1761 (E. XIX 19), ale nie znamy jego kontynuacji. Wiadomo wszakże, jak łatwo ginęły tego rodzaju druki użytkowe, może więc istniały jakieś dalsze roczniki. Szczególnie cennym dla historyków zakonu i oświaty były w produkcji drukarskiej poszczególnych kolegiów spisy członków Towarzystwa Jezusowego. Sporządzano je od dawna, lecz pozostawały w rękopisach. Początkowo wydawano je dla całej prowincji polskiej, od 1756 r. dla wielkopolskiej. Catalogus personarum et officiorum Provinciae Polonae Societatis Iesu zaczął ukazywać się corocznie od roku 1718. Tłoczyły go na zmianę oficyny: w Kaliszu, Toruniu (na rok 1726 Jan Nicolai), Krakowie i oczywiście jezuitów w Poznaniu. W tej ostatniej odbito Catalogus na 1724, 1725 i 1726 rok. Adres drukarni poznańskiej znaleźliśmy również na katalogach wydanych na rok szkolny 1772/73 i 1773/74. Z tejże drukarni, choć bez adresu wydawniczego, wyszły Katalogi na lata 1741/42, 1744/45, 1749/50. Wreszcie nie zapomniano w akcji wydawniczej o "klasykach" Towarzystwa w rodzaju Skargi. Wznawiano więc przede wszystkim niezwykle poczytne Żywoty świętych (cz. I w 1700, cz. II w 1702). Przypomniano również CzYtania Bractwa miłosierdzia w dwóch odmianach: w 1739 roku jako Pobudki ku cnocie miłosierdzia służące... oraz w 1741 jako Cnota miłosierdzia pobudkami serc chrześcijańskich do politowania się nad nędzą ludzką... zalecona... Wyjątkowo trafiały pod prasy poznańskiej drukarni jezuickiej książki autorów świeckich, w szczególności nie wprowadzano do produkcji wydawnictw o charakterze politycznym. Dlatego jako odosobniony przypadek dziwi
De vanitate consiliorum Stanisława Harakliusza Lubomirskiego, w polskim przekładzie A. Mączyńskiego pt. Próżność i prawda rady... (1739). Sprawcą tego wydania był Jakub Kazimierz Rubinkowski, który zapewne widział większe możliwości poprawnego druku w języku polskim u jezuitów poznańskich niż w Toruniu, gdzie wówczas przebywał. A zlecenie wysokiego urzędnika królewskiego i powiększenie funduszu drukarni też miały swoje znaczenie. Informacje na temat w y s o koś c i n a kła d u są bardzo skąpe i nie można na ich podstawie określić nawet przeciętnej w poszczególnych rodzajach piśmienniczych. Wiadomo jedynie, że wahały się one od 50 do 3 tys. egz. Dla przykładu: w 600 egz. ukazał się panegiryk A. Lgockiego Fundus honoris campus... 1726., 3 tys. egz. wynosił nakład słownika G. Knapiusza z r. 1726. W ok. tysiącu egz. wydano ok. r. 1743 Officium codzienne in 4°. Z każdego nakładu drukarnia obowiązana była przekazywać dwa oprawione egzemplarze wydawnictw bibliotece głównej kolegium. Trudno odpowiedzieć, czy obowiązek ten spoczywał na typografii z chwilą jej uruchomienia, ale faktem jest, że kiedy Jan Juśkiewicz wizytował kolegium poznańskie 26 kwietnia 1728 r., zwrócił rektorowi Janowi Witkowskiemu uwagę, by dopilnował, aby drukarnia nie zapominała o tym obowiązku. W ten sposób biblioteka główna kolegium poznańskiego pozyskała do swoich zbiorów obowiązkowe egzemplarze książek wydawanych w organicznie z nią związanej oficynie znacznie wcześniej niż Biblioteka Katedralna, której Drukarnia Akademicka zaczęła przekazywać na podobnej zasadzie wydawnictwa od roku 1751. W momencie utworzenia własnej tłoczni zagadnienie zbytu produkcji stało się dla jezuitów sprawą na pewno pilną. W związku z tym kolegium powołało do życia - podobnie jak to praktykowano we wszystkich tego typu zakładach jezuickich - tzw. bibliotekę drukarni podległą bezpośrednio prefektowi typografii. Służyła ona głównie do przechowywania nakładów własnych, ale za jej pośrednictwem prowadzono także wymianę z innymi domami jezuickimi i organizowano wysyłkę zamówionych egzemplarzy do sprzedaży. W pomieszczeniach biblioteki drukarni składowane były również druki ściągnięte z jezuickich drukarni pozapoznańskich, przeznaczone do sprzedaży na miejscu. Pełniła więc ta placówka obowiązki księgarni nakładowej i komisowej jednocześnie. Z czasem wyrosła na księgarnię sortymentową. Własną produkcję kolegium upłynniało w postaci nieoprawnej i oprawnej.
Tylko niewielką ilość egzemplarzy rozprowadzano w sprzedaży detalicznej na miejscu. Tą drogą zbywał niektóre książki już w 1.1694 -1697 prefekt Kazimierz Piaskowski. Większymi partiami przesyłano własne nakłady do sprzedaży w innych kolegiach, nie tylko prowincji polskiej. W zbycie wydawnictw poznańskich pośredniczyli jezuici w Warszawie, Gdańsku, Krakowie i Jarosławiu. Większe partie druków dostarczono do kolegium lwowskiego. Gęsta sieć kolegiów rozrzuconych po całej Polsce znacznie ułatwiała poznańczykom zbyt druków, ale pośredników w sprzedaży książek znajdowało kolegium również wśród ludzi świeckich. Z księgarzami poznańskimi, Janem Tobiaszem Kellerem i Andrzejem Kulinczem, utrzymywał kontakt w 1. 1694 - 97 prefekt drukarni K. Piaskowski. Kupcom świeckim (prawdopodobnie nie tylko
Jan Sójkapoznańskim) powierzyło kolegium do sprzedaży różne książki w 1. 1706- 10. Współpraca ta trwała prawdopodobnie do roku 1773.
O tym, jakie "tytuły" można było nabyć w bibliotece drukarni poznańskich jezuitów, informowały katalogi tej oficyny. Pierwszy, Catalogus librorum in Typographia Collegii Posnaniensis Soc. Iesu impressorum..., ukazał się w roku 1739.
Dwa następne katalogi pochodzą z 1. 1768 i 1769. Pierwszy (dwie karty nie liczbowane) dodawano na końcu drugiego tomu dzieła Ludwika Maimburga Historia o krucjatach... 1768, a drugi, składający się z czterech kart nie liczbowanych, zamieszczono na końcu czwartego tomu tego wydawnictwa (1769). Pierwszy, Katalog ksiąg znaczniejszYch Drukarni Poznańskiej S.J., składa się z dwóch części: obejmującej księgi łacińskie (20 pozycji) i prezentującej księgi polskie (12 pozycji). Wśród "ksiąg znaczniejszych" znalazło się sporo nakładów z okresu 1690-1767. W obydwu częściach katalogu zastosowano układ alfabetyczny wg autorów lub tytułów. Tytuły dzieł jednego autora niekiedy szeregowano w porządku chronologicznym. N a katalog z roku 1769 składa się Catalogus Librorum Typographiae Posnaniensis Societatis Iesu in crudo (48 pozycji), Katalog Ksiąg Polskich tejże Drukarni (61 pozycji) i dodatek (Additament) obejmujący druki (11 pozycji) polskie i łacińskie. O ile katalog z roku 1768 obejmował produkcję tylko typografii poznańskiej, to do tego wprowadzono tytuły z innych oficyn (Kraków 1, Kalisz 16, Warszawa 3, Wrocław 1, Lwów 1). Ogółem katalog obejmował 120 pozycji, spośród których 23 nie należały do produkcji poznańskich jezuitów , a wśród pozostałych 97 powtórzono 18 łacińskich i 9 polskich za katalogiem z roku 1768. Katalog ten potwierdził fakt, że w ostatnich latach istnienia typografii jezuickiej kolegium poznańskie prowadziło na szeroką skalę otwarty handel książkami sprowadzanymi z innych jezuickich ośrodków wydawniczych. Reklamując zaś wydawnictwa jezuitów poznańskich informował w "Przestrodze" na karcie ostatniej verso: "Aby każdy oddalony od Poznania miał większą łatwość nabycia tych ksiąg, może je po większej części dostać za taką lub mało co wyższą cenę w Kollegiach Societatis Jesu, w Chojnicach, w Gdańsku na Szotlandzie, w Grudziądzu, w Kaliszu, w Krakowie u S. Piotra, W Piotrkowie, w Toruniu i w Warszawie u XX. Jezuitów na Marywilu".
Po kasacie Towarzystwa Jezusowego w roku 1773 kolegium poznańskie rozwiązano, a drukarnię oddano w dożywocie ks. Józefowi Rogalińskiemu. Odtąd typografia ta zaczęła mianować się "Drukarnią Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej" (1775-1793), a następnie "Po-Jezuicką" (1794-1799).
PRZYPISY:l N a jeden z tych warsztatów składały się niewątpliwie pozostałości drukarni przekazanej Akademii Krakowskiej w roku 1674 przez ostatniego z rodu typografów Stanisława Teodora Piotrkowczyka. Po jego śmierci (1675) mimo darowizny administrator Akademii i oficyny Łukasz Piotrkowski wydatkował pokaźniejsze sumy na jej "zakup", spłacając prawdopodobnie pretensje spadkobierców (zob. J. Dobrzyniecka, Drukarnie Uniwersytetu Jagiellońskiego 1674-1783, Kraków 1975, s. 20-26). Aby uzyskać potrzebne fundusze, zapewne część zasobów, mniej użytecznych, sprzedano do Poznania.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1997 R.65 Nr4 ; Nasi dawni Jezuici dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.