2H2

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1929 R.7 Nr4

Czas czytania: ok. 6 min.

KRONIKA nAS'rA POZNANIA

}icowość posłużyły ówczesnemu rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych. Adamowi ks. Czartoryskiemu, do podjęcia planu odbudowy Polski pod be:rłem Aleksandra, kosztem polskich prc.wincji Prus, zabranych w czasie rozbiorów 2). Od Austrji drogą wymiany miano otrzymać Galicję i w ten sposób Polska miała powstać znacznie większa terytorjalnie, aniżeli późniejsze Księstwo Warszawskie. Plan był obmyślony misternie. społeczeństwo zaboru pruskiego poniekąd przygotowane. wódz dla mającej powstać armji poJskiej, upatrzony w osobic ks. Józefa Poniatowskiego. Już przygotowana pętla miała zacisnąć się na gardle Prus, gdy cały plan został zwichnięty przez Rosjan, przeciwników, a 'ł-Zckomych p!"zyjaciół Czartoryskiego. Ostrzeżone Prusy zdecydowały się wystąpić przeciw Napoleonowi. a car Aleksander natychmiast cały plan polski porzucił i pad) w objęcia PfllS , z królem Fryderykiem Wilhelmem zawiE:rając sojusz wieczysty nad trumną fryderyka II. Tak więc uchyliły Prusy grom, który w ich państwo uderzyć miał ze wschodu, lecz to nie uchroniło ich, przeciwnie, gotowało zgubę. W bitwie pod Austerlitz rozbitą została armja austrjadwrosyjska. Pmsy, jakby to przewidując, tuż przedtem wyparły się wszelkiej styczności z koalicją i przeszły na stronę Francji. Ale gdy zbliżenic anglo-Irancuskie było na dobrej drodze i Prusom groziło odebraniem zagrabionego za zd'rad. koalicjI, Hannoweru, znów powróciły one do koaHcji i zbroić się poczęły przeciw Francji. To zdecydowało o ich losie. Armja francuska 2: nad Dunaju rusza na Berlin. Napoleon mistrzowskiemi posunięciami rozbija armję pruską pod Jena i AuersUidt, zajmuje Berlin i swemi wojskami wkracza w polskie prowincje Prus.

Zbyt już znużoną ma armję cesarz, aby wojnę zakończyć 7wycięstwem, F:rancja chce pokoju i niechętnie śle posiłki. Cesarz dla ugruntowania swej polityki musi zwyciężyć i upokorzyć przeniewiercze Prusy; do tego potrzebuje pieniędzy, żywności. rezerw i wniesienia nowego moralnego bodźca. T o też musi

2) prace cytowanc ()!'aZ: .\skcnazy :Szymon - . k. .J ozef Poniatowski - l'ozlHlIi 1!J1:1.

Skałkowski :\dam - ks. .Józef Poniatowski -- Bytom 191:1.

\ipmoirf's tiu I)}'ince Adam Czat'toryski et cO!'l'eR}lowlenre aver reJllIJe'elll' .\Jexandre l tome premie!' - Pat'js t7.

2H

zwrócić uwagE: na zabór pruski, a przedcwszystkiem na Wielkopolskę, jako na dzielnicę najbliższą s.wym działaniom wojennym. Sprawa polska staje się aktualną i wypływa na widownię europejską. T en sam grom, który w Prusy uderzyć miał ze wschodu, padł z zachodu - Napoleon postanowił w prowincjach polskich wywołać powstanie "). W tym celu wzywa z Włoch zasłużonego twórcę legjonów - gen. Dąbrowskiego, aby go na czele armji Polski oel:radzającej się postawić. Na rekonstruktora administracji cywilnej upatrzonym został towarzysz doli i niedoli legjonów, a znany poseł z cza.sów konfederacji barskiej i sejmu czteroletniego - Wybicki.

Ci dwaj ludzie, użyci na stanowiskach sztand"rrowych, mieli wykorzystać swą popularność w Wielkopo.Jsce, porwać ją do walki, a za jej przykładem naród cały. Na barki tych dwuch mężów spadała całkowita odpowiedzialność za podjęcie tego czynu, jak w stosunku do kraju na Wielkopolskę, a w stosunku Wielkopolski na Poznań spadała reprezentacja i podjęcie pierwszych kroków. Sytuacja była nader ciężka, Brusy rozbite, ale nie zgniecione, armja rosyjska zabliźniła już ciosy austerlickie. a nowe otrzymawszy posiłki, do walnej w Prusach Wschodnich gotowała się rozprawy. Tam też pod jej skrzydła zdążał dwór prusld i niedobitki tal{ do niedawna słynnej alfmji Wielkiego F ryderyka. Zyskując pomoc Polaków, Napoleon sporo wygrywał politycznie. jak wyżej wspomniano zyskiwał poparcie moralne i mate,rjalne dla armji, w postaci magazynów. żywności i rezerw, a oprócz tego w stosunku do Aleksandra wysuwał straszaka w postaci groźby wywołania powstania polskiego i w jemu podległych pTowincjach na wzór Wielkopolski.

"J Prace cytowane oraz: I1andelsman Iarceli - :\apoleon et. la pologne - p<ll'is Hm!).

Handelsman Marceli - Studja historyczne - \Val'szawa 1911Schottmiillel' Kurt - Der Polenaufstand 1806/7 - P07uail 1907.

.Tafie .'V]OI.itz - nil" Stacll Posen unt.er prt>uRRiRc'hel. Hf'rI'RclJaft - Lipsk 1909.

Wojt.kowski Andrze.i - Poznań \V cza"ach Księstwa \Varszaw;ol,;!pg"o - - Iironilul. JlJiasta Poznania - - UI7, ze"z'1 ;? i:1, 19:!R, Zf'RZyt J.

KUONIKA MIA::>'l'A POZNANIA

Pomimo takich korzyści, Napoleon nie łudził Polaków. niejednokrotnie zaznaczał, że odrodzenie Polski od Polaków tylko zależeć będzie t). W berlińskiej rozmowie z Wybickim i Dąbrowskim zastrzegł, iż od Polaków samych zależeć będzie. "czy warci są być narodem", a f'aczej czy w Polsce znajdzie pomoc i poparcie. I Pozytywnie cesarz nie obiecywał nic. sam imię Polski omijał starannie i swym podwładnym omijać zalecał. dbał wielce. aby nie zobowiązać się niczem wobec Polski, lecz rad widział, że swem postępowaniem i żywiołowem wystąpieniem przeciw Prusom, sami sobie Polacy zakładajCIi powróz na szyję S). Dając Davoust'owi instrukcje, polecał zachęcać Polaków do wystąpień. lecz niczem wobec nich nie zobowiązywać się. Napoleon nie zamierzał iść jako sędzia spnwiedliwość czynić. szedł po linji interesu własnego. Polacy zaś wykorzystując sytuację, mogli sami sobie, wobec sprzyjających konjunktur, wywalczyć wolność. Francja niczem się nie zobowiązywała, Polska wszystko rzucić musiała na szalę niepewnych losów. A jednak w tym momencie krytycznym należało się zdecydować, czy działać z Francją. czy bezczynnie czekać rozwiązania Dąbrowski i Wybicki, idąc po raz wytkniętej drodze, uw aż ali, iż należy porwać za sobą naród i poprzeć Francję. Wybi<::ki zdawał sobie sprawę z całej trudności sytuacji i odpowiedzialności. W tym krytycznym momencie pragnął być jak najdalej od rozwijającej się akcji. otwarcie się do tego przyznaje w swych pamiętnikach 6). W tym to właśnie celu opuszcza Drezno i zdąża ku granicom Śląska. Dognany przez adjutanta marszałka Davousfa - Florjana Kobylańskiego 7) - zmuszony został przezeń do powrotu. W Berlinie. gdzie zastał już Dąbrowskiego, stawiony przed cesarza, z ust jego dowiedział się o zamiarach wskrzeszenia Polski za cenę krwi polskiej i wyżywienia armji francuskiej .i to "o ile Polacy okażą się godnemi być narodem".

.) Wybicki Józef - Żyl"it> IJJoje -. wydał A. \I. Sk<iłkow:-;ki. l{raków 1927, str. 262 natit. HandeltiIllan - I. c.

K) IJandcl!'HU.HI - Ponlit:dzy f'rusHllli a Hos.lą. lVa'"HZIIWa wn; Htr. 4.

6) żyrit> moje - :-;tr. 2;) i n[\t.

7) Był szambełanem Stanisława Augu:-;ta" kaf/itanem w wojsku }(ościuszko\vl'5kim, IJotem francuskim, lJatrz o uhli - Pi:łmiętniki j:en.

Wybranowskit'f(o - Lwów 188;2. t. II. str. 17 WI.,t.

29[';

Skoro Wybicki zapewnił, że Polak żadnych ofiar nie poskąpi.

otrzymał wraz z Dąbrowskim polecenie wydania odezwy do na'ł"odu. Kości były rzucone. po smutnem legjonowem doświadczeniu, po straszliwe m sandomińskiem zesłaniu. wobec niepewnej sytuacji. nie mając żadnych realnych gwarancji, wezwali Wybicki i Dąbrowski naród do walki. Uwodziła ich gwiazda genjusza -- czy nie widzieli. że dla swych interesów Francja poświęci sprawę polską. czy też mniej jeszcze wierzyli tym, co tak niedawno rozdaTli Polskę - trudno orzec. doć. że odezwę napisali R), a Wielkopolskę do broni. do walki ze znienawidzonym Prusakiem i Moskalem pod zwycięskiemi orłami cesarza porwali Poprzedzeni swą odezwą, stanęli Dąbrowski z Wybickin.

w Poznaniu wieczorem 6 listopada 1806 r. "). W mieście tern od trzech dni byli już Francuzi, nader życzliwie witani przez ludność, ale mimo tego władze pruskie łudziły się, że przy pomocy najbliższych komend pruskich z Pyzdr. uda się wyrzucić Francuzów 10) z Poznania. Dopiero od przybycia tych dwuch

) 1'oill1,if' ją lukif'l - D7.if'je wojska polskiego w <lobil" na]1olt'ońskie,1 t. 1. - WI1I'S7.a W!t 191. stl'. H:i. oJ Wybicki - I. c. SchoUmilller - I. c.

Wojtkowski - L ('.

,Jaff\' - I. c.

III) Bialkowski .\uloui - I'allliętlliki stal'ego ŻOllli'-'I'za -- Wał'szawa 190:1, H. 4--5 - zebl'l11 wśród ludności przyglądajqceJ git; wkmczajqcym Francuzom tl1kif' I'ozmówki mieszczan jak: .,Gdzie jest to H!iezne wojsko naRze? Czyż można uwierzyć, aby tf' kady mogly pobi,' naszych olbrzymó\\, W!<7.H k to nasz jeden grenad,jcł' trzech takich weźmie na hagnet..... .,to ch'ha manewr naszego kr'óla, tak jak gazety pisaly, on to tYl'h szezlIl'ów rll1umy€olnie tu wpuściI, aby otoczywszy ich razem zabral--. ,,' IlIitu', pl'Z bywania wojska zmieniano zdanie, oto widok defilady wywołuje z ust sasiada Białkowskich - Ułatow"kiego fe słowa: "Saucta !\l1l1'jo! pauif' .Józefie, rzy \Va{'pnn widzisz to wojsko, wszakż<, to oni w żelaznych sukniach; ja dotąd powątpiewałf'In o klęscf' naszego wojska, ałe patrzno 'Vaćpn, kto je;;;t w stanie oprzeć ię t"IHU olo'opnemu wO,isku. Zginęliśmy! Zginęliśmy! Zginął nasz kochany król, zginęło nasze piękłh) wojsko!"" - Takif' powątpiewanie i lojaln04ć -- przechodząc przez !'!tadjum podziwu .- za przyhyciem nąhrowi;kiego i \,"yhirkiego dORl.h- do entuzjazmu i pf'\\'ności zwycięstwa Fmucuzów.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony sprawom kulturalnym stoł. m. Poznania: organ Towarzystwa Miłośników Miasta Poznania 1929 R.7 Nr4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry