POZNAŃSKIE SIOSTRY DIAKONISKI (1866-1945)

Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr4; Lata dwudzieste, lata trzydzieste

Czas czytania: ok. 19 min.

MARIA WOJTCZAK

A lbert Werner w swej "Historii ewangelickich parafii w Prowincji Poznańskiej" (1898)1 przytacza szczegół, który zaważył na decyzji o powstaniu w Poznaniu pierwszego ewangelickiego szpitala. W roku 1864 pewien ewangelicki pastor pochodzący z Westfalii, przejeżdżając przez Poznań w drodze na swą nową placówkę w Neubruck (Wartosław k. Wronek), zachorował tak ciężko, że musiał przerwać podróż. Udał się do katolickiego szpitala sióstr miłosierdzia 2 , gdzie zmarł na dzień przed przewidywanym objęciem nowego stanowiska. Mimo bardzo dobrej opieki czuł się wśród polskich, katolickich sióstr osamotniony. Wydarzenie to skłoniło kilka osób z ewangelickich kręgów ówczesnego Poznania do podjęcia starań o założenie w mieście szpitala ewangelickiego. Zawiązany wcześniej ewangelicki komitet organizacyjny, na którego czele stał kapelan wojska pastor Bork, planujący pierwotnie zbudowanie domu dla dzieci osieroconych w czasie epidemii cholery, zmienił swe zamierzenia i przekształcił się w komitet ds. budowy szpitala ewangelickieg0 3 . Kiedy działania komitetu zaczęły przyjmować konkretne formy (publiczne zbiórki pieniędzy, wykłady, publikacje (m.in. w ówczesnej Posener Zeitung), generał von Alvensleben proponuje komitetowi zakupienie budynku należącego do wojska, dawnej bursy szkolnej przy ul. Zagórze 6 4 .

Niecałe 30 lat wcześniej, w r. 1836, niemiecki pastor Theodor Fliedner powołał do życia w nadreńskim miasteczku Kaiserswerth pierwszy zakład diakonis. Idea diakonii, nawiązująca do czasów apostolskich, skupia kobiety, ewangeliczki pragnące realizować swoje powołanie życiowe w służbie drugiemu człowiekowi. Diakoniski pragną być znakiem obecności Miłości Bożej na ziemi. Ich samarytańska służba, realizowana we wspólnocie, jest całkowicie

.. .. - -

,-! )"ij,!!;1 : "c"_ \ '. ""'i:21tj;;;i.;_:t

Ryc. 1. Z lewej: pierwszy dom diakonisek w Poznaniu przy ul. Zagórze 6 (widok z 1866 r.), z prawej: dom przy KonigsstraBe (dziś Kościuszki/Libelta). Widok z 1890 r.

bezinteresowna. Jedyne śluby, które składają, to przyrzeczenia chrzcielne. Diakoniski uczestniczą w różnorakich działaniach o charakterze socjalnym (misje dworcowe, szpitale, domy dla chorych umysłowo, szkoły, przedszkola, praca w parafii itd.). Oczekuje się od nich oddania i pokory, prostoty serca, posłuszeństwa, wierności i bezżenności 5 . Z czasem zakład w Kaiserswerth powiększa się i zaczynają powstawać jego filie - w Berlinie, Królewcu, Wrocławiu... Komitet ds. budowy szpitala ewangelickiego w Poznaniu zwrócił się z prośbą do domu w Kaiserswerth o przejęcie opieki nad przyszłym szpitalem poznańskim. Otrzymał odpowiedź odmowną, potem jeszcze odmówił Wrocław i Królewiec 6 . Kaiserswerth zaproponował jedynie Poznaniowi przysłanie do pracy w mieście świeżo wyuczonej siostry Johanny Bade. Johanna Bade będzie przez 45 lat (1866-1911) przełożoną zakładu poznańskich diakonis. Jako osoba niezwykle dynamiczna, o głębokiej duchowości, bez reszty oddana swemu powołaniu, stanie się organizatorką trzech kolejnych poznańskich szpitali i poznańskiego domu macierzystego sióstr diakonisek. Johanna Bade urodziła się w r. 1831 w Poznaniu, którego ludność była wtedy wokoło 50% polska, w 20% żydowska, a w 30% niemiecka 7 , przy ówczesnej RitterstraBe (dziś Ratajczaka), w rodzinie niemieckiej8. Szesnastoletnia Johanna rozpoczyna pracę jako pomoc domowa u pastorostwa Goeblów, z kościoła ewangelickiego St. Petri w Poznaniu, u zbiegu ulic Krysiewicza i Półwiejskiej. Z czasem pomaga także w pracach parafialnych. W związku ze zbieraną

Maria Wojtczakw St. Petri kolektą na budowę szpitala ewangelickiego w Poznaniu, w młodej dziewczynie odzywa się powołanie do służby jako diakoniska. W r. 1865 Johanna udaje się do Kaiserswerth. Tam zastaje jeszcze żywe ślady obecności zmarłego rok wcześniej założyciela diakonis, Fliednera. Po półrocznym okresie nauki powraca do Poznania. Jest jesień 1865.

W listopadzie 1865 r. Johanna Bade, wraz z drugą siostrą, zamieszkuje w domu przy ulicy Zagórze 6. Sprzęty potrzebne do urządzenia domu pochodzą z darów. W lutym 1866 następuje poświęcenie domu. Myślą przewodnią diakonicznej posługi na Zagórzu staje się biblijna przypowieść o ziarnku gorczycy. Latem 1866 zostają przyjęci pierwsi pacjenci. Dwie siostry pielęgnują chorych dniem i nocą, równocześnie same prowadzą kuchnię, pralnię, utrzymują porządek w domu, robią zakupy i szyją. Cesarz Wilhelm I podpisuje akt przyznający szpitalowi osobowość prawną.

Po poznańskim Ostrowie Tumskim spacerują kozy, na ulicach bawią się dzieci ciekawie przyglądające się ubiorowi sióstr: długim granatowym sukniom z białym kołnierzem i obficie marszczonym białym czepkom z dużą kokardą wiązaną pod brodą. Dom na Zagórzu nie ma ogrodu ani podwórza. Wypraną szpitalną pościel siostry suszą na sznurach rozciągniętych nad ulicą. Wojskowy komendant miasta Poznania oddelegował osobnego żołnierza do pilnowania prania przed ewentualnymi złodziejami i pobrudzeniem przez dzieci lub kozy. Ta "uświęcona osoba", jak określają Johannę współpracownice, ma tak mocną osobowość, jest tak pracowita i silna fizycznie, że, mierząc drugich według swoich możliwości, stawia bardzo wysokie - nieraz przekraczające zwykłe, ludzkie możliwości - wymagania. Ma wielu przyjaciół i zyskuje wciąż nowych współpracowników. Jej doradcami są różne osobistości poznańskie. Już po kilku latach działalności szpitala Johanna Bade rozpoczyna starania o większy dom. Znajduje odpowiedni teren pod budowę większego szpitala i równocześnie domu macierzystego diakonisek. Ten ostatni staje się głównym celem nowego przedsięwzięcia. Ma być miejscem kształcącym siostry. Liczba powołań wzrasta, w roku 1865 były dwie siostry, w roku 1876-31 9 , a 15 lat później - 81 sióstrlO.

Możliwości finansowe sióstr, w porównaniu z planowanym przedsięwzięciem, były znikome. Diakoniski poznańskie ogłaszają więc zbiórkę pieniędzy, w którą angażują Radę Miasta, banki i ewangelickie parafie w całej Prowincji. Zebrana kwota trzykrotnie przewyższa potrzebną sumę.

W r. 1874 rusza w Poznaniu budowa nowego domu sióstr i szpitala u zbiegu ulic WallstraBe i K6nigsstraBe (dzisiejszy narożnik Libelta i Kościuszki, za bankiem w kierunku Solnej).1 1 15 grudnia następuje przeprowadzka z Zagórza (wraz z 41 chorymi) do nowego domu. W latach 1882/83 i 1889/90 dom jest rozbudowywany i doskonalony12. Duża część wyposażenia pochodzi od ofiarodawców. W kaplicy

szpitalnej, w głównym ołtarzu umieszczono obraz Chrystusa w koronie cierniowej i purpurowym płaszczu, nad ołtarzem napis: "Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe" (Łk 14, 17). Nad wejściem do budynku wymalowany został cytat z I Listu św. Pawła do Koryntian (13, 13) "Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość" 13.

Szpital posiadał własną aptekę i piekarnię, która zaopatrywała także dom na Zagórzu. "Siłą napędową" stale rosnącego przedsięwzięcia jest Johanna Bade. W r. 1900, na jej 70. urodziny, do Poznania zjeżdża ponad 300 diakonis. Jubileuszowa uroczystość stanowi kolejną okazję do przekazania siostrze Johannie środków na dalszą rozbudowę domu. Nadal działa tzw. Komitet Zakładu Diakonis, ten sam, który współdziałał przy pierwszych pracach organizacyjnych w roku 1866. Pozostanie on ciałem doradczym i wspierającym działalność sióstr do momentu, aż jego zadań nie przejmie pastor stojący na czele zakładu. W Komitecie zasiadały kolejno liczne ówczesne osobistości miasta Poznania - generał von Alvensleben, major i radny miejski von Treskow (należący do jednej z najbardziej majętnych rodzin w Wielkopolsce), kapelan wojskowy pastor Bork, radca stanu von Stuttinger, a także radca konsystorialny Goebel, pastor parafii Si. Peter (Krysiewicza/Półwiejska). Siostry posiadały w tych osobach oddanych protektorów. Szczególne znaczenie miały związki sióstr z wojskiem - pośrednikiem był m.in. pastor Bork - od którego zakupiono tereny przy ul. Zagórze i przy ul. Kościuszki. Wojsko pomagało także w pracach związanych z budową i przy przeprowadzkach. Nowy szpital mógł przyjąć równocześnie JOO chorych. Funkcjonowały w nim trzy klasy usług pielęgnacyjnych odpowiednio do statusu majątkowego chorych 14 . Ideą szpitala było jednak przyjmowanie każdego chorego bez względu na jego finanse. Realizacji tej zasady służyły liczne fundacje i zapisy testamentowe. I tak istniała np. fundacja cesarza Wilhelma i cesarzowej Augusty, powołana ku czci pary cesarskiej przez Vaterlandischer Frauen-Verein (Ojczyźniany Związek Kobiet), opłacająca co roku 600 "dni pielęgnacyjnych". Kilka fundacji opłacało łóżka dla chorego wraz ze wszystkimi usługami medycznymi. Ofiarodawca miał prawo decydować, kto ma być osobą korzystającą z tego daru. Sponsorami takich fundacji byli m.in. H Kennemann 15, wspólnota parafii Si. Pauli w Poznaniu (dziś kościół przy ul.Fredry) i Posener Militarfrauenverein (Poznański Związek Żon Wojskowych)16.

Wśród fundatorów i dobroczyńców było wiele osób wpływowych. Niektóre nazwiska, takie jak wspomniany już Kennemann czy generał von Alvensleben 17, budzą refleksję natury politycznej. Czy zakład sióstr diakonisek nie był wykorzystywany jako jeden z elementów realizacji tzw. "niemieckiej misji na wschodzie" (deutsche Mission im Osten)? Niewątpliwie był stabilnym elementem niemieckości w mieście. Trzeba sobie uświadomić, że w roku 1876, kiedy budowano drugi dom sióstr, był to jeden z najbardziej okazałych obiektów w centrum miasta. Trzyskrzydłowy budynek z czerwonej wypalanej cegły, wykończony ozdobną neogotycką attyką, czterokondygnacyjny, stanowił dzieło imponujące, symbolizujące potęgę niemiecką w mieście. Szpital był dofinansowywany przez

Maria Wojtczak

władze niemieckie po to, by świadczyć o umacnianiu się niemieckości i realiwwać na swój sposób niemiecką "misję" na wschodzie. Równocześnie jednak nie można nie zauważać faktu, że obiekt ten realizował inne zadanie - diakonię i służbę drugiemu człowiekowi. To był dla sióstr cel nadrzędny. Wartość dzieła stanowiły nie tylko wzniesione przez diakoniski budowle, lecz przede wszystkim wielka liczba powołań, wzorcowe zasady funkcjonowania szpitali, fundatorzy i dobroczyńcy, a także wszechstronność i dynamika działalności prowadzonej przez siostry - wierne i pobożne, oddane szczerze służbie Bogu i bliźniemu. W roku 1880 diakoniski posiadały w Poznańskiem już 19 placówek, w których zatrudnionych było 41 sióstr 18 .

Na czele zakładu diakonisek w Poznaniu, zgodnie ze statutem (8 2), stał pastor 19 . W początkowym okresie środki finansowe nie pozwalały na stworzenie takiego etatu i opiekę duchową nad siostrami i chorymi roztaczał jeden z pastorów wchodzących w skład Komitetu. Możliwość zatrudnienia duchownego, który poświęciłby się wyłącznie pracy dla zakładu, otworzyła się dopiero w roku 1880. Pierwszym etatowym pastorem był Franz Wolff. Z czasem zakład uzyskał prawa parafii. Do zadań pastora należało m.in. prowadzenie zajęć dla sióstr (biblioznawstwo, katechizm, przygotowanie duchowe do zawodu), odprawianie nabożeństw dla sióstr i chorych, pisanie tzw. rocznych sprawozdań z działalności Zakładu. Siostry zatrudniały także na stałe lekarzy. Pierwszym, szczególnie zasłużonym dla sprawy, pracującym już na Zagórzu, był dr Rehfeld, ordynator interny. Lekarze prowadzili także zajęcia medyczne dla sióstr.

Obiekt przy Konigsstra15e miał jednak być przede wszystkim tzw. domem macierzystym sióstr, a więc miejscem, gdzie wzrastało ich powołanie i gdzie otrzymywały odpowiednią formację do pełnionej w przyszłości posługi. Szpital stanowił szkołę zawodu, a także miejsce praktyki zawodowej. Nie wszystkie ze zgłaszających się sióstr mogły zostać diakonisami. Jak wykazują statystyki, tylko mniej więcej połowa zgłaszających się, po trwającym cztery lata przygotowaniu, stawała się siostrami 2o . Kandydatki musiały mieć ukończony 18. rok życia. Dla młodszych kandydatek organizowano specjalne, 2-letnie przygotowanie, po którym mogły ubiegać się o przyjęcie do nowicjatu.

W roku 1861, a więc pięć lat przed powstaniem domu na Zagórzu, ukazał się w Poznaniu w wydawnictwie Hofbuchdruckerei W. Decker & Co. (E. Rostel) pierwszy Ewangelicki Kalendarz dla Prowincji Poznańskiej (Evangelischer Kalender fur die Provinz Posen), redagowany wówczas przez ewangelickiego kapelana wojskowego - Barka 21 . Bark redagował kalendarz przez sześć lat, do r. 1866.

Ryc. 2. Evangelischer V olkskalender (stronę tytułową zdobi rysunek przedstawiający jeden z budynków szpitalnych przy ul. Grunwaldzkiej. Mieściły się w nim pokoje mieszkalne sióstr, centrala telefoniczna, jadalnia i kaplica)

.... . J

'.

t. :: :ł; .' <- .-" ':. L r'1' ;: .01' .

:.'1 ';"1 .!i /, i!; Jj! J I :1 li

. :.< J ..:' -:". '>i ' . .- - .,.,..t _.. i:;-" .............".." .. I .............. ('o..

Po jego śmierci funkcję redaktora przejął dyrektor seminarium dr K. Schneider (lata 1867-1869), po nim superintendent Sch611ner (lata 1870,1871 i 1873). W latach 1867-1873 na cześć swego założyciela i pierwszego wydawcy kalendarz ukazywał się jako Ewangelicki kalendarz Borka dla Prowincji Poznańskiej (Borks evangelischer Kalender fur die Provinz Posen). Kalendarz był początkowo jedynym wydawnictwem traktującym o życiu ewangelickich wspólnot parafialnych na terenie Prowincji. Szczególną troską pierwszego wydawcy było akcentowanie pokojowej koegzystencji Polaków i Niemców w Poznańskiem. Do roku 1873, który stanowi swoistą cezurę dla kalendarza (por. niżej), ukazało się 25 kalendarzy. Zawierały one zawsze dwie stałe części - informacyjną (wykaz świąt ruchomych, opłaty pocztowe, dni targowe itp.) oraz drugą, gdzie zamieszczano artykuły poświęcone przede wszystkim życiu Kościoła ewangelickiego w Poznańskiem, wzbogacone licznymi ilustracjami i zdjęciami świątyń ewangelickich w Prowincji Poznańskiej oraz

Maria Wojtczak

ukazujące sylwetki pastorów i osób związanych z Kościołem ewangelickim. Kalendarz służył także celom stawianym przez tzw. Gustav-Adolf- Verein 22 . Z czasem kalendarz stał się przede wszystkim przedsięwzięciem wydawniczym, które miało przynieść dochody wydawcy. W r. 1874 wydawanie kalendarza przejęło nowo powstałe wydawnictwo sióstr diakonisek. Odtąd kalendarz ukazuje się pod zmienionym tytułem Ewangelicki kalendarz ludowy (Evangelischer V olkskalender). Zmienia się też charakter publikacji, która przestaje być rodzajem rocznika kościelnego, lecz - jak wskazuje nowy tytuł - ma ambicje stać się popularną lekturą przeznaczoną dla szerokiego kręgu odbiorców. Nowym redaktorem zostaje pastor Schlecht z parafii St. Pauli, jeden z członków Komitetu. Pastor Schlecht minimalizuje informacje dotyczące parafii ewangelickich w Prowincji, rozszerzając rubrykę beletrystyczną. Kalendarz odtąd jest bogato ilustrowany. Część beletrystyczna, zatytułowana "Przy niemieckim ognisku domowym" (Am deutschen Herd), zawiera historie z życia Prowincji, wiersze, liczne artykuły o historii Poznańskiego, o dziejach kościołów i wspólnot parafialnych, o obyczajach i tradycjach prowincji. Każdy kolejny tom liczy ok. 150 stron. W przeciwieństwie do niemieckiej literatury publikowanej ówcześnie w poznańskiej i wielkopolskiej prasie, a także popularnych wtedy powieści (tzw. Ostmarkenromane) podejmujących temat Prowincji Poznańskiej, kalendarz diakonisek jest lekturą pozytywną. Nie znajdzie się w nim żaden artykuł, który podsycałby niemiecko-polskie antagonizmy lub propagował germanizacyjną misję Niemców wobec Polaków. Kalendarz prezentuje literaturę chrześcijańską, przestrzegającą wszelkich norm prawidłowego współżycia różnych narodowości. Jego popularność wzrasta z roku na rok. W r. 1873 osiąga nakład 7000 egzempl arzy 23. Następca Schlechta, pastor o. Hildt, późniejszy superintendent, obejmuje stanowisko redaktora na 10 następnych lat. Kalendarz zwiększa liczbę odbiorców i zaczyna przynosić dochód. Podczas gdy kalendarz Borka utrzymywał się tylko dzięki dodatkowym zbiórkom pieniężnym i ofiarom, w latach 1880/1890 roczny zysk z kalendarza wynosi ok. 1400 marek 24 . Od roku 1890 redakcję kalendarza przejmuje z urzędu pastor prowadzący aktualnie zakład diakonisek2 5 . Kalendarz ukazuje się także w latach wojennych - w skromniejszej objętości. Ostatni wychodzi w roku 1941. Po pierwszej wojnie publikuje także artykuły medyczne związane z pracą szpitalną pisane przez lekarzy pracujących z siostrami. Wśród autorów tekstów literackich pojawiają się także nazwiska znanych pisarzy niemieckich - Hermanna Lonsa czy Heinricha Sohnreya.

.. :

,;",ł";",' o:. Y':;'.:< """",,,,,/

-"

Ryc. 3. Johanna Bade. W latach 1866-1911 przełożona poznańskich diakonis

W wydawnictwe diakonisek ukazują się również liczne druki użytku wewnątrzkościelnego, śpiewniki np. Choralmelodienbuch fur die evangelischen Kirchen und Schulen der Provinz Posen (Śpiewnik chóralny dla szkół i kościołów ewangelickich w Prowincji Poznańskiej), a od roku 1886 (z przerwami) do r. 1923 BłiiUer aus dem Posener Diakonissenhause (Gazeta Poznańskiego Domu Diakonis), dwumiesięcznik redagowany przez duchownych ewangelickich przy współudziale przyjaciół i sympatyków dzieła diakonicznego w Poznańskiem, 8-stronicowy, o nakładzie 4600 egzemplarzy.

Motyw biblijnego ziarnka gorczycy, które "wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak, że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach" (Łk 13, 19), jest obecny w działaniach poznańskich diakonis. W roku 1908 szkoła dla przyszłych diakonisek uzyskuje prawa państwowej szkoły pielęgniarskiej. Poznański dom liczy teraz już 436 sióstr 26 . Z czasem budynek przy K6nigsstr. nie wystarcza. Zwiększa się liczba pacjentów, przybywa lekarzy, jest coraz więcej sióstr starszych, które mieszkają pod jednym dachem z nowicjuszkami. Siostra Johanna Bade decyduje się w roku 1909 na budowę nowego obiektu - dużego, nowoczesnego szpitala i kompleksowego domu macierzystego połączonego z budynkiem administracyjnym, który ma powstać na terenie (27 mórg)27, położonym za miastem, przy ulicy August y-Viktorii (dzisiejszy Szpital Kliniczny Akademii Medycznej przy ul. Grunwaldzkiej/Przybyszewskiego). W całych Niemczech trwa zbiórka pieniężna przeznaczona na poznańską budowę. Duża część pieniędzy pochodzi z ofiar licznych przyjaciół diakonis poznańskich 28 . Nad projektem pracuje dwóch architektów - bracia C. i K. ZillmannCharlottenburg. Zamierzenia architektów są śmiałe. Nowy kompleks budynków ma obejmować duży dom macierzyst y 29 i dom mieszkalny dla sióstr z kaplicą, jadalnią, salą posiedzeń. Dalej skrzydło administracyjne połączone ze szpitalem, odpowiadającym najnowocześniejszym postulatom medycyny, osobny budynek pralni, oddział chorób zakaźnych, od strony południowej kostnica, natomiast na wschód tzw. pastorówka 3o . W czerwcu 1909 następuje wmurowanie kamienia węgielnego wraz z miedzianą kapsułą zawierającą tekst odczytanej w tym dniu modlitwy-błogosławieństwa 31 dla nowego dzieła. Na placu budowy umieszczono rząd wysokich masztów połączonych girlandami uplecionymi ze świeżych liści, obok nich niebieskie flagi z białym gołąbkiem (znak diakonis). Na uroczystość przybyli liczni goście, wśród nich generałowie, prezydent miasta, burmistrz i dostojnicy Kościoła ewangelickiego. 1 września 1911 r. następuje przeprowadzka do nowego obiektu. Przy transporcie 250 chorych, aktualnie znajdujących się pod opieką szpitala na K6nigsstraf5e, pomaga wojsko, firmy przewozowe i miejskie pogotowie 32 . Do godziny 12 w południe wszyscy chorzy z należytą troską i ostrożnością zostali przewiezieni do nowego szpitala. Dojeżdża do niego linia tramwajowa nr 6.

Maria Wojtczak

L_

III

Ryc. 4. Fiirstenwalde, Niemcy.

Samariteranstalten Widok współczesny

\: o,.

.'h' .

,lila ....

6'

,:, ....-...

¥::,......

.. P!"- -

.>

-- - :- - ----------"",:: '1.." , 1\;'__ ....... ..:... .:-?'

;.

f:

,.

10 listopada następuje poświęcenie domu. Po raz trzeci nad wejściem do miejsca pracy sióstr umieszczono fragment z Listu do Koryntian (1 Kor. 13, 13). W czerwcu 1911, kiedy budowa przy Auguste-VictoriastraBe jest gotowa, na dwa dni przed swymi 80. urodzinami umiera pionierka poznańskich diakonis Johanna Bade. Była dla swoich sióstr przede wszystkim matką, a dopiero później przełożoną. Znała dobrze język polski i z Polakami leczącymi się w szpitalu rozmawiała po polsku. Jak wspominają siostry, jej matczyna miłość stała ponad wszelkimi podziałami narodowościowymi. Na dzień przed swoją śmiercią prosiła, by nie płakać po jej odejściu. W swoim biurku pozostawiła wskazania na przyszłość, dokładnie rozliczone rachunki i sprawozdanie z dotychczasowej pracy. Była człowiekiem ceniącym czas i umiejącym organizować pracę. Znajdowała, mimo ogromu obowiązków, czas na czytanie, a także na coroczny krótki wypoczynek Cechowało ją żywe poczucie odpowiedzialności za powierzone jej siostry, posłuszeństwo Bogu i - radość. Jej twarz była

zawsze rozpromieniona - wspominają siostry33. Jej następczynią zostaje siostra Ida Laube. Nowy obiekt spełnia różnorodne funkcje. Służy jako miejsce zebrań poznańskich pastorów, odbywają się tu m.in. kursy informacyjne i misyjne dla kobiet oraz kursy dla żon pastorów. Dom stanowi swoiste centrum Kościoła ewngelickiego w Prowincji Poznańskiej. Szpital ma 300 łóżek, rocznie obsługuje ok. 3780 chorych 34 . Oto jak wspomina go wybitny historyk Teodor Tyc3 5 : ,,28.9.1922 (n.) Lubię wychodzić za miasto i przyglądać się np. czerwonym murom zakładu diakonisek. Leży on jakoby warownia - szeroko rozplanowany, mocno i gustownie wzniesiony. W słońcu przypomina mi Malbork, który przez krótką chwilę tylko, w porannym słońcu, z pociągu oglądałem jako symbol o wiekowym znaczeniu. Gdy teraz patrzę na te czerwone gmachy mające w sobie coś z budowy krzyżackiej, przypominają mi się własne plany Rycerzy Błękitnego Krzyża z ich wielkimi budowlami i pracami cywilizacyjnymi. Oto to, co mnie najwięcej pociągało w tych zakonach - to mocne rusztowanie cywilizacyjnych zadań"36. W dawnym domu przy KonigsstraBe urządzono dom opieki dla wdów i samotnych kobiet. Od imienia pierwszej poznańskiej przełożonej :nazwano go "Johannenhaus". Natomiast w dawnym domu przy ul. Zagórze powstaje przytułek dla dziewcząt i niemowląt. W roku 1914, po wybuchu I wojny, siostry posługują przede wszystkim rannym żołnierzom w poznańskim lazarecie. Poza tym ich działalność obejmuje także obsługę kliniki dla kobiet (ul. Polna) oraz pomoc w ewangelickich parafiach miasta Poznania. Na terenie Prowincji, we wszystkich większych miejscowościach Wielkopolski działają domy sióstr diakonisek, które prowadzą tam najróżniejszą działalność: szkoły, przedszkola, szpitale, domy opieki dla dorosłych i dzieci. W sumie jest ich 94 37 . Kilka z poznańskich sióstr wyjeżdża w r. 1910 na misje do Ameryki Południowej38.

Po roku 1918 część domów prowadzonych przez siostry na terenie Poznańskiego znalazła się poza nowymi granicami Niemiec. Dom w Poznaniu nadal pozostaje własnością sióstr, jednak wciąż trwają starania ze strony Polaków o jego przejęcie. Jeden z lekarzy niemieckich, doktor Haase, zostaje pozbawiony zezwolenia na wykonywanie zawodu i wyjeżdża do Niemiec3 9 . Warunkiem dalszego funkcjonowania szpitala postawionym przez władze polskie jest uzyskanie przez siostry polskiego dyplomu pielęgniarskiego. Ponieważ nie wyrażono zgody, by diakoniski mogły uczęszczać do istniejącej w mieście szkoły pielęgniarskiej, siostry organizują w swoim domu własną szkołę prowadzoną przez trzy polskie nauczycielki 4o . Nauka i egzamin dyplomowy odbywają się w języku polskim. Do szpitala trafia wielu Polaków. Polska Kasa Chorych początkowo bojkotuje szpital diakonisek, nie kierując do niego pacjentów. Z czasem to się zmienia, choć sytuacja materialna szpitala

Maria W ojtczakulega znacznemu pogorszeniu. W roku 1932 szpital przy ul. Grunwaldzkiej może przyjąć 300 chorych, w okresie większych epidemii nawet 410 41 . Stale kurczą się wspólnoty parafii ewangelickich i w wielu miejscowościach Poznańskiego stają się wspólnotami diaspory. Tym samym rośnie rola sióstr w ich środowiskach, bo bardzo często są jedynymi nauczycielkami języka niemieckiego, jedynymi przedstawicielkami Kościoła ewangelickiego i jedynymi katechetkami. W sierpniu 1939 zarząd domu i część sióstr zostaje internowana. W latach okupacji szpital zostaje przejęty przez miejski lazaret prowadzony przez dr Virchowa, a pracujące w nim siostry należą do personelu pielęgniarskiego tego lazaretu. Taki stan utrzymuje się do roku 1945, mimo licznych prób rozwiązania szpitala podejmowanych ze strony władz nazistowskich. 22 stycznia 1945 roku lekarz nadzorujący lazaret i siostry (w liczbie ok.

280) uciekają samochodami i pociągami do Poczdamu, a potem część z nich udaje się do Drezna, a część do Berlina. Zabierają ze sobą tylko bagaż osobisty. Większość dokumentów i pamiątek zostaje wcześniej zdeponowana w jednym z domów sióstr poza miastem - w Pniewach.

Siostra Irmgard, siostra Hildegard, siostra Edith i siostra Charlotte mieszkają dzisiaj w Fi.irstenwalde - miejscowości położonej między granicą polsko-niemiecką a Berlinem. W Furstenwalde znajduje się założony w roku 1892 zakład opieki społecznej Samariteranstalten. Dziś jest to rozbudowany kompleks obejmujący dom dla upośledzonych umysłowo (280 osób), dom starców 000 osób), szkoły specjalne dla dzieci i młodzieży 020 osób), szkołę pedagogiki specjalnej im. J. Korczaka, warsztaty dla osób upośledzonych (250 miejsc pracy), przedszkole (30 dzieci), przychodnię psychiatryczną dla dzieci i... "Poznański" dom macierzysty sióstr diakonisek 42 . Pozostało ich kilka. Siostry liczą dziś 80 lat i więcej. W dużej, jasnej jadalni spotykają się codziennie na wspólnych posiłkach. Na ścianie wisi duży obraz przedstawiajacy poznal1.ski Ratusz, obok oprawione w ramki zdjęcia kolejnych przełożonych poznańskiego domu. Jako pierwsza spogląda ze zdjęcia swym głębokim i stanowczym wejrzeniem siostra Johanna Bade. W drugim rzędzie widnieją fotografie kolejnych pastorów odpowiedzialnych za poznański dom. Wśród pięknie ułożonych bukietów ogrodowych kwiatów w wazonach rozstawionych po jadalni zasiadają siostry diakoniski w swych, teraz już trochę prostszych niż kiedyś, białych czepkach z kokardą pod brodą. Z ogromną delikatnością i wyczuwalną chęcią pozostania tylko odtwórczyniami zapomnianej historii poznańskich domów, a nie jej komentatorkami, zaczynają snuć opowieść o swym życiu i powołaniu. Jako dziewczyny z niemieckich rodzin mieszkających w wielkopolskich miasteczkach i wsiach, już od najwcześniejszego dzieciństwa miały kontakt z diakoniskarni pracującymi wtedy przecież w całej prowincji. W ich domach .- - - .

"o _ - _ _ :":'""""""" .,::::'; .::.......,.. ...:'

",..ij ,-

..._.m>i..."<I:

.u.._ i. .

,,, . JIIT

\ -._' .,.ił

;"""c-'0*

'-';"'. j ....... .

:-- _.

,.'

,: ,,' ..:". "',;:".

Ryc. 5. Poznańskie siostry diakoniski żyjące dziś w Fiirstenwaldeczytało się Ewangelicki kalendarz ludowy i - jak wspominają - była to ich ulubiona lektura. Kiedy wstępowały do zakonu, siostry mieszkały już przy ul. Grunwaldzkiej. Nie pamiętają oczywiście Johanny Bade, ale doświadczyły żywych śladów jej działalności. Wiedzą, że ich starsze siostry nie mówiły o niej inaczej, jak "die liebe Mutter" (kochana matka). Pamiętają "Johannenhaus", który uległ zniszczeniu podczas II wojny. Były ostatnimi diakonis karni w Poznaniu, były i tymi, które nauczyły się po polsku i w tym języku zdawały swoje pielęgniarskie egzaminy. Wiedzą, że ich praca cieszyła się uznaniem poznaniaków 43 . Odwiedzając Poznań po wielu latach, doświadczały okazywanych im spontanicznie dowodów sympatii ze strony pamiętających je jeszcze mieszkańców Poznania. Siostra Irmgard mówi, że w swym życiu pielęgnowała więcej Polaków niż Niemców. Zaczynając pracę na Grunwaldzkiej, nigdy nie myślały o tym, że istnienie tak prężnego ośrodka skończy się w jednym dniu na zawsze. Dziś tradycja poznańskiego domu odgrywa w zakładach w Furstenwalde istotną rolę. W 1947 roku zakład w Furstenwalde bardzo potrzebował rąk do pracy. Z pomocą przyszedł dawny zespół poznański. Doświadczenie utraty własnego domu i znalezienia go na nowo w Furstenwalde okazało się wartością, której siostry uczą innych. Ich świadomość, że są posłane i swemu posłaniu służą niezależnie od miejsca, w którym się znajdują, stała się siłą napędową dla powojennych zakładów w Furstenwalde. Czas po 1947 roku i realizacja konkretnego posłania poznańskich sióstr zadecydowały o przetrwaniu tak wielkiego przedsięwzięcia, jakim są dziś Samariteranstalten.

Maria W ojtczak

Czy można powiedzieć, że tamto dzieło, które zaczęło się w Poznaniu przy ul. Zagórze w r. 1866, znalazło swą kontynuację w powojennej pracy sióstr w nowym miejscu? Jeśli porównać dzieło poznańskich diakonisek do dębu, którego pień był bezsprzecznie imponujący, to nie można sądzić, że z tego dębu nie spadł w ziemię ani jeden żołądź i nie wydał nowego owocu. Równocześnie jednak trzeba jasno widzieć to, co pokazała nam historia: budowanie na fundamencie rzeczywistości określonej mianem" własnej ojczyzny", która nie jest rzeczywistością obiektywnej historycznej prawdy, a taką pseudorzeczywistością było określanie przez Niemców w XIX i XX wieku Wielkopolski jako "Deutsche Ostmark" i "Posener Heimat", okazało się nietrwałe.

PRZYPISY:

] Albert Werner, Geschichte der evangelischen Parochien in der Provinz Posen, Posen 1898, s. 267.

2 Zakład Sióstr Miłosierdzia, otwarty 1.1.1823. Posiadał 20 łóżek dla chorych, trzech lekarzy, osiem sióstr. Znajdował się przy dzisiejszej ulicy Długiej. Por. Marceli Mott y, Przechadzki po mieście. Warszawa 1957, ł. II, soS54. 3 Emil Klar, An Gottes Hand. Geschichte des Diakonissenmutterhauses in Posen und seiner Arbeitsfelder. Posen 1891, s. 9. 4 Dom ten, zbudowany w r. 1650, kiedyś bursa dla studentów, przejęty został przez wojsko. Ponieważ w skład komitetu wchodziły m.in. osoby związane z wojskiem - najprawdopodobniej tą drogą dom przekazano w użytkowanie siostrom. W r. 1876 dom został sprzedany, a siostry zakupiły dom położony naprzeciw, Zagórze 15. Dziś mieści się w tym budynku delegatura Urzędu Miejskiego Poznań Nowe Miasto. 5 Por. Clara Schmidt, Was hat man beim Eintritt ins Diakonissenhaus zu erwarten, und was hat man mitzubringen?, "Evangelischer Volkskalender", 1936, s. 67-68. 6 E. Klar, op. cił., s. 10.

7 Por. Mieczysław Kędelski, Stosunki ludnościowe w latach 1815-1918. (w:) Jerzy Topolski, Lech Trzeciakowski (red.), "Dzieje Poznania" 0793-1918), s. 230. 8 Por. "Evangelischer Volkskalender", 1911, s. 67 9 Wśród sióstr były dwie Polki (ewangeliczki).

10 Karl Fliedner, Gebt unserem Gott die Ehre! Denkschrift zum 50 jahrigen Jubiliium der Evangelischen Anstalt in Posen, Posen 1916, s. 350.

11 Z dawnego gmachu szpitalnego pozostało dziś jedno niewielkie zabudowanie gospodarcze, znajdujące się w podwórzu, na tyłach banku przy ul. Libelta. ]2 Zmarły w 1874 r. Wilhelm von Treskow, członek Komitetu, przekazał swój sąsiadujący z parcelą diakonisek dom z ogrodem, które zamieniono na mieszkanie dla ordynatora szpitala i ogród dla chorych. ]3 Por. Johann Schlecht, Die Feier der Grundsteinlegung zum neuen Diakonissenhause in Posen, "Evangelischer Volkskalender", 1875, s. 101-110. ]4 E. Klar, op. cit., s. 37.

]5 H. Kennemann był jednym z trzech założycieli powstałej w r. 1894 hakaty.

]6 E. Klar, op. cit., s. 40-41.

]7 W latach 1864-69 przewodniczący komitetu na rzecz diakonis w Poznaniu. Po roku 1894, kiedy powstała hakata, należał do jej czołowych działaczy.

]8 Karl Fliedner, op. cit., s.123.

]9 Zweiter Hauptverwaltungsbericht iiber die evangelische Diakonissen-Krankenanstalt zu Po sen pro 1866 u, 1867, Posen 1868, s. 16. (w:) APP, Akta Konsystorza Ewangelickiego, sygn. 2828.

20 E. Klar, op. cit., s. 20.

21 "Evangelischer Volkskalender", 1906, s. 97.

22 Gustav-Adolf-Verein był wielkim protestanckim stowarzyszeniem niemieckim założonym w 1832 r. dla utrzymywania ewangelickich szkół i kościołów w krajach katolickich. 23 E. Klar, op_ cit., s. 45 24 Por. 75 Jahre Evangelischer Volkskalender, "Evangelischer Volkskalender", 1935, s. 38-39.

2S Evangelischer Volkskalender auf das Jahr 1901, (w:) "Historische Monatsblatter f.d.

Provinz Posen", 1901, nr 2, s. 27-28.

26 K. Fliedner, op. cit., s. 350.

27 Otto Moeller, Neuer Fiihrer durch Posen. Posen 1912, s. 102.

2B Kollekte fUr die Oiakonissenanstalt in Posen, (w:) APP, Akta Konsystorza Ewangelickiego, sygn. 2830. 29 Jest on także siedzibą wydawnictwa, którego pełna nazwa brzmi: Verlag der Evangelischen Oiakonissenanstalt. 30 "Evangelischer Volkskalender", 1930, S. 44.

31 0 następującej treści: "Bóg miłosierny, nasz ojciec w Jezusie Chrystusie, niech powie swe «tak» wobec naszego zamiaru i naszych poczynań, niech wspiera kierującego tą budową w jego decyzjach dotyczących budowy, pracujących na budowie niech strzeże przed wszelkim nieszczęściem, a nam dopomoże doprowadzić to wielkie dzieło do końca w pokoju. Niech mocą swej łaski uczyni nasz dom świątynią swego pokoju, w której Jego Miłość napełni i między sobą połączy serca sióstr, niech lekarze i pastorzy, pielęgniarki i pielęgniarze czerpią z Jego Miłości siłę i radość w posłudze ich życia, a chorzy przez uzdrowienie swego ciała w Jego Miłości znajdą także światło i zbawienie dla swych dusz, a to wszystko niech przyczyni się do budowania Królestwa Bożego naszego Pana Jezusa Chrystusa tutaj w Marchii Wschodniej [Prowincji Poznańskiej - przyp. M.W.] na chwałę i cześć Boga Ojca.", K. Fliedner, op. cit., s. 161 32 K. Fliedner, op. cit., s. 167.

33 Por. Johanna Bade, Oberin des Oiakonissenhauses zu Posen. Unsere Mutter, w: "Evangelischer Volkskalender", 1911, s. 67-89. 34 Reimann, 75 Jahre Posener Oiakonissenarbeit, (w:) "Evangelischer Volkskalender", 1941, s. 42 35 Zmarły w 1927 r.

36 Tyc Teodor, Pamiętnik, Poznań 1931, s. 183.

37 Por. Oie Tochteranstalten des Oiakonissenmutterhauses, (w:) Karl Fliedner, op. cit., s. 193-322 38 "Evangelischer Volkskalender", 1931, s. 76-77.

39 Por. Reimann, op. cit., s. 43.

40 Jedną z nich jest szczególnie ceniona i lubiana przez siostry poznanianka, pani Węgrowska-Szuchnicka, żona profesora historii. 41 Kazimierz ŚmigieIski, Ewangelicki Zakład Diakonis w Poznaniu a organizacja szpitalnictwa polskiego, Poznań 1932, s. 7. 42 Jiirgen Schreiter, 1892-1992. 100 Jahre Samariteranstalten Fiirstenwalde/Spree, (w:) lnsel im Meer oder Teil der Stadt. 100 Jahre Samariteranstalten. Fiirstenwalde 1992, s. 5-22 43 Kazimierz Śmigielski w swej broszurze o poznańskich diakonisach (op. cit.) w r. 1932 tak opisuje ich zakład: "(00') Szpital Ewangelickiego Zakładu iakonis (...) stanowi dumę i chlubę nie tylko sióstr, lecz cieszy się ogólnym szacunkiem i wyróżnieniem wśród wszystkich tych, którzy mieli sposobność korzystania z opieki diakonis, którzy dobre imię zakładu potem roznoszą wśród miejscowego społeczeństwa"., s. 6.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr4; Lata dwudzieste, lata trzydzieste dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry