PRZYJAŹŃ DO GROBOWEJ DESKI

Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr3; Karol Marcinkowski i jego czasy

Czas czytania: ok. 38 min.

SŁAWOMIR LEITGEBER

O doktorze Karolu Marcinkowskim pisano już wiele, czemu się trudno dziwić, bo w dziejach dziewiętnastowiecznego Poznania jest to przecież jedna z najbardziej zasłużonych postaci. Nie bez racji uważa się go za symbol poznańskiej pracy organicznej i za jej czołowego szermierza. Przy szczupłości źródeł rękopiśmiennych z tamtej epoki, szczególnie pamiętników, przyczynków do dziejów ludzi i rodzin żyjących w tych czasach, a zwłaszcza dotyczących ich życia osobistego, niewiele już dziś można dorzucić do faktów z życia Karola Marcinkowskiego. Zajmując się nie od dziś przeszłością własnej rodziny stwierdzam jednak, że między Karolem Marcinkowskim a Leitgeberami istniały bliskie kontakty związane nie tylko z działalnością społeczną, lecz także stosunki towarzyskie. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, skoro tak niewiele wiadomo o elicie dawnego Poznania w końcu XVIII i w pierwszej połowie XIX wieku. Niewiele też wiemy o bogatym kupiectwie poznańskim i miejscowym patrycjacie. Epidemie i choroby dziesiątkowały wówczas mieszkańców Poznania, stąd też mało wiemy o takich zasiedziałycb poznańskich rodzinach jak chociażby Freudenreichowie, Oberfeldowie, Powelscy, Sypniewscy, Hornowie, Koświkowie, Thielowie, Szumanowie, Jagielscy czy o później tu osiadłych przybyszach z Pragi Czeskiej - Kratochwilach i wielu innych. W domu rodzinnym Leitgeberów, nabytym w drugiej połowie XVIII w. od wybitnego patrycjusza poznańskiego zasiadającego we władzach miejskich Andrzeja Akermana przez Jana Kaspra, protoplastę mojej rodziny, nieraz bywał Karol Marcinkowski. Był tu mile widzianym gościem.

Dom znajdował się przy ul. Garbary, czyli ówczesnych Wielkich Garbaracb, na narożniku ulicy Wodnej. Siedzibą rodziny pozostał przez niemal 200 lat, służąc pięciu kolejnym pokoleniom. Był też niemal do połowy XX wieku głównym miejscem spotkań rodzinnych. Posługując się określeniem Johna Galsworthy' ego, popularnego autora brytyjskiego, z jego niezwykle w swoim czasie

Ryc. 50. Edward Gillern, 1842. Portret Antoniego Leitgebera

:'

..... -, =i'j" "

-'::...... /J[

,,,,",, .<

poczytnej powieści-rzeki pL "Saga rodu Forsythe' ów", można o domu rodzinnym Leitgeberów powiedzieć, że był on czymś na kształt owej powieściowej "giełdy rodzinnej".

Tutaj właśnie Karol Marcikowski uczestniczył w 1842 r. w uroczystym obiedzie wydanym dla licznego grona rodziny i przyjaciół przez znaną w dawnym Poznaniu postać - Antoniego Leitgebera, którego charakterystyczną sylwetkę uwiecznił swoim znakomitym pędzlem Edward Gillern. Portrety Antoniego i jego małżonki namalował ów świetny artysta właśnie w 1842 r. z okazji ich uroczyście obchodzonego jubileuszu 50-tej rocznicy małżeństwa zawartego w kościele farnym w 1792 roku. Nie wiem, czy uczestnik obiadu Karol Marcinkowski wygłosił przy tej okazji mowę okolicznościową, choć mów i toastów wzniesiono przy tej okazji wiele. Tradycja rodzinna przekazała wszakże potomnym informację, że zabrał głos Kazimierz Kantak, wnuk i wychowanek dziadków, dla którego dom przy ul. Wielkie Garbary był domem rodzinnym, gdyż tu spędził dzieciństwo i całą swoją młodość. Uczestnicząc w złotych godach małżeńskich swoich dziadków był Kantak osiemnastoletnim chłopcem. Poza portretami Gillerna, które w czasie obiadu wisiały już w jadalni Antoniostwa Leitgeberów i szczęśliwie przetrwały kataklizm II wojny światowej, w posiadaniu rodziny są do dziś resztki sreber ze "złotego wesela". Na tę właśnie okazję zamówił bowiem Antoni Leitgeber u jednego z pozn311skich

Sławomir Leitgeber

';f,

1,1\

Ryc. 50. Edward Gillern, 1842. Portret Klary Leitgeberowej z d. Nowiszewskiej

/(ih

I,;/," I r;,'i " . ' '. 'J,

,.' b" ';'.bi', :jJi' ',oł/IIIłI .

\)

1j1łti/f "

",;,,"

" ł

.,'fJ:1 r) ,:" )A¥II""':: t' ;,'::: .,; . I ,J.., ,I, /

, I ,/ .4 n' , /I' i!::! I I

jubilerów nie małą ilość srebrnych sztućców oraz całą srebrną zastawę stołową. Gdy przyjęcie dobiegło końca i goście zaczynali się rozchodzić do domów, nikt nie odszedł z rodzinnej siedziby Leitgeberów z pustymi rękami. Każdy z biesiadników otrzymał na pamiątkę tego dnia sztućce, którymi się w czasie bankietu posługiwał. Co dostojniejsi goście otrzymali także srebrne półmiski, patery i inne elementy zastawy. Nie wątpię, że wśród obdarowanych pamiątkowymi srebrami znajdował się także Karol Marcinkowski. A jednak "habent sua fata" nie tylko "libelli", mają swą historię także srebra z owego przyjęcia. Któż odgadnie dziś jednak ich koleje losu, skoro nawet tak liczne sztućce zachowały się do dziś w postaci pojedynczych, nielicznych egzemplarzy. Zaledwie w rok później odbył się w gmachu "Bazaru" wielki bal, który stał się doniosłym wydarzeniem w życiu ówczesnego Poznania. Relację z balu w swoich "Przechadzkach po mieście" utrwalił nieoceniony kronikarz swego ukochanego miasta Marceli Motty. Ten wielki bal, w 1843 r. inaugurujący zakończenie prac związanych z budową gmachu "Bazaru", otwarty został, jak każe tradycja, uroczystym polonezem. W pierwszej parze, na czele długiego korowodu gości sunął we frak ubrany Antoni Leitgeber, prowadząc jako swoją partnerkę panią Konstancję z Trąmpczyńskich, żonę Cypriana Jarochowskiego, dyrektora Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego, właściciela Sokolnik Małych. W drugiej parze balujących oficjeli i co znaczniejszych

tutejszych person, w takt muzyki kroczył dr Karol Marcinkowski z żoną Antoniego Leitgebera, Marią Klarą z Nowiszewskich u boku. Marceli Motty, tak zawsze w sądach powściągliwy relacjonował że tego wieczoru Marcinkowski, przełamując swoje starokawalerskie zwyczaje i wrodzoną sobie skromność, pojawił się we fraku i ozdobnej kamizelce. W posiadaniu mojej rodziny aż do jesieni 1939 r. znajdowało się sporo, z wielkim pietyzmem przechowywanych pamiątek. Była wśród nich w piękną, czerwoną skórę oprawna książeczka do nabożeństwa w skórzanym futerale ofiarowana ojcu w 50-tą rocznicę ślubu przez syna, Józefa Napoleona Leitgebera. Na jej okładce wytłoczony był herb Polski - Orzeł Biały w koronie i Pogoń Litewska - artystycznie wykonany, z bogatymi złoceniami. Do najcenniejszych pamiątek należała też szpada oficerska Antoniego Leitgebera z 1806 r., którą nosił u boku w czasie, gdy był oficerem poznańskiej Gwardii Narodowej. Istniał też akt nominacji oficerskiej, podpisany przez jej komendanta, Batkowskiego. Były wśród tych rodzinnych pamiątek złote, frakowe guziki mojego protoplasty oraz piękny szal z brabanckiej koronki, zapewne ten sam, który miała na ramionach w "Bazarze" w 1843 r. Maria Klara Leitgeberowa. W rodzinnej tradycji bezcenne koronki odgrywały znaczną rolę. Przechodziły z pokolenia na pokolenie, bowiem w dawnej Polsce istniał starannie pielęgnowany zwyczaj, zgodnie z którym w koronki prababek ubierały się do ślubu ich wnuczki i prawnuczki. Z rodzinnych opowiadań wiadomo, że, biorąc w poznańskiej farze ślub, miała je także na sobie Maria z Leitgeberów, córka Bolesława i Stanisławy z Trąmpczyńskich, żona Władysława Segdy, wówczas młodego adwokata, później ministra byłej Dzielnicy Pruskiej w odrodzonej Polsce. Tradycja ta wiązała się z wiarą, że prastare koronki przyniosą młodej oblubienicy szczęście. Przepadły w rezultacie wojennych zawirowań frakowe złote guziki oraz złoty łańcuch widniejący na piersi prababki na portrecie pędzla E. Gillerna, przepadły również brabanckie koronki. Nić tradycji brutalnie przez wichry wojny została zerwana. Czy więc odtąd złe fatum ścigać będzie naszą rodzinę? Bliskie kontakty towarzyskie naszej rodziny z Karolem Marcinkowskim okazały się dziecinnie proste do wyjaśnienia wówczas, gdy zacząłem się interesować parantelami własnej rodziny. Zwłaszcza wtedy, gdy poznałem pewne szczegóły dotyczące rodziny jednej z żyjących w XIX wieku prababek, to jest Salomei z Dulińskich, żony Józefa Napoleona Leitgebera, założyciela największej w dawnym Poznaniu firmy kolonialnej i wielkiego handlu win importowanych głównie z Węgier. Założona w 1832 r. firma powstała z inspiracji Karola Marcikowskiego w kamienicy ojca Józefa przy Garbarach. Marcinkowski rzucił myśl, a ojciec młodego człowieka (Józef rok wcześniej wrócił z powstania listopadowego, gdzie walczył pod wodzą generała Dwornickiego w 2-gim pułku ułanów i odznaczył się w czasie bitwy pod Stoczkiem i później, w czasie wyprawy na Wołyń pod Boremlem) wcielił projekt założenie firmy w życie, dając na nią odpowiednie fundusze. Rodzinę Leitgeberów łączyła także parantela z rodziną najbliższego przyjaciela Marcinkowskiego, ziemianina spod Obornik Wiktora Łakomickiego,

Sławomir Leitgeberwłaściciela Dąbrówki Ludomskiej. Tu właśnie, w wiejskim, zacisznym dworze Łakomickich spędził nasz znakomity krajan niejedną wolną chwilę i niejeden tydzień swego krótkiego, lecz pracowitego życia. Rad się tam zawsze chronił wówczas, gdy czuł się zmęczony i zniechęcony niepowodzeniami lub gdy nadmiernie przytłaczał go ciężar obowiązków. Jego biograf W. Jakóbczyk w" Wielkopolanach XIX wieku" pisze, że gdy Marcikowski u schyłku życia opadał już z sił, wówczas po raz ostatni udał się do Łakomickiego do Dąbrówki Ludomskiej. Tutaj też dnia 31 sierpnia spisał swoją ostatnią wolę; tutaj również jego umęczone serce dnia 7 listopada 1856 r. bić na zawsze już przestało. O Wiktorze Łakomickim wiemy mało. Z porównania dat urodzenia obu przyjaciół wynika, że był on kolegą Marcinkowskiego z ławy szkolnej. Wiadomo przecież, jak trwałe bywają przyjaźnie zadzierzgnięte we wczesnej młodości. Łakomiccy byli zamożnymi ziemianami i za członków tej sfery uchodzili, lecz w Wielkopolsce byli przybyszami prawdopodobnie z terenu Galicji. Nie jest wykluczone, że z Małopolski Łakomiccy i Dulińscy przybyli wraz z rodziną hr. Józefa Dzieduszyckiego (1776-1847), właściciela dóbr Poturzyca i Zalesie w środkowej Galicji. Hrabia Dzieduszycki poślubił tu swoją kuzynkę Paulinę Działyńską, córkę Ksawerego i Justyny z Dzieduszyckich, a więc siostrę Tytusa i Klaudyny z Działyńskich Potockiej. Wraz z jej ręką uzyskał jako posag niemałe dobra w Wielkopolsce. Z Małopolski zapewne przywiózł z sobą, bądź też wcześniej zarekomendował Działyńskim, zaufanego plenipotenta dóbr. Mógł nim być Wojciech Łakomicki, który administrował Żrenicą pod Środą \Jlkp. w latach 1795-1796, dzierżawił w 1799 r. Gułtowy, własność rodziny Ostrowskich, następnie Słuckich, a na koniec hr. Bnińskich, by ostatecznie syać się właścicielem Dąbrówki Ludomskiej. Był pierwszym ze swojej rodziny właścicielem ziemskim w Wielkopolsce. Zmarł 8 stycznia 1840 r. w Drzonku leżącym w parafii Ludomy. Jego liczne potomstwo z małżeństwa z Józefą Styczyńską, zmarłą w 1833 r. w Dąbrówce Ludomskiej, wrosło w środowisko wielkopolskie. Wiktor, w 1833 r. posesor bądź dzierżawca dóbr Kiączyn należących w tym czasie do Józefa Łubieńskiego, właściciela kilku majątków, męża Konstancji z Łubieńskich, bohaterki głośnego wówczas romansu z poetą Adamem Mickiewiczem, został w 1837 roku właścicielem Dąbrówki Ludomskiej. Chociaż urodzony w tym samym co Marcinkowski roku, przeżył go o bardzo wiele lat i zmarł w Wojnowie, bawiąc tam w gościnie u krewnych żony, 8 marca 1879 r.

Wiktor Łakomicki był żonaty z dużo od siebie młodszą Anną Kolską urodzoną w 1818 r., zmarłą w Dąbrówce Ludomskiej 11 stycznia 1882 r. Małżonków dzieliła różnica wieku wynosząca 17 lat. Anna Kolska była dziewczyną o dużej urodzie, przy tym obdarzoną pięknym głosem. W chwili ślubu w 1837 r. liczyła około dwudziestu lat. U jej rodziców mieszkał w Poznaniu przez szereg lat dr Karol Marcinkowski.

Matką Anny była Albertyna Koświkówna, posażna córka bogatego kupca poznańskiego Bogusława i Anny Elżbiety z Hornów, żona Augustyna Kolskiego,

właściciela apteki i dwóch kamienic. Tak wielką ponoć przyjaźnią dama ta darzyła swego sublokatora, młodego doktora Marcinkowskiego, który jesienią 1823 r. powrócił po odbyciu kary więzienia na stałe do Poznania i zamieszkał w domu Kolskich, że złe języki roznosiły po Poznaniu plotki o ich romansie. Ich znajomość, a może także starannie skrywane uczucie, sięgała podobno jeszcze lat wczesnej młodości, gdy Karol Marcinkowski jako student często przyjeżdżał do rodzinnego miasta. Marceli Mott Y wspomina aptekarzową jako" wzniosłą i w młodych latach piękną postać, trzymającą zawsze do góry główkę, w której mieściła się para śmiałych oczu". Do rodzinnego kręgu aptekarza i jego żony, tudzież rodzin zaprzyjaźnionych należeli Jagielscy, Taroniowie, Mentzlowie, Freudenreichowie, którzy do 1939 r. posiadali fabrykę fajansów w Kole, a także Oberfeldowie. Z Oberfeldówną ożenił się syn aptekarzowej. Ja sam, jeszcze w latach II wojny światowej poznałem przebywających w powiecie łowickim członków tej rodziny, po 1945 r. mieszkającej już na stałe w Warszawie. Z moim ojcem Oberfeldowie utrzymywali w tych wojennych latach przyjazne stosunki. Wiktor Łakomicki miał kilka sióstr, z których najlepszą partię zrobiła Franciszka, która 24 X 1827 r. poślubiła w Ludomach wielkopolskiego ziemianina Ksawerego Skarżyńskiego, potomka zamożnej rodziny szlacheckiej.

Mateusz Łakomicki, starszy brat Wiktora, urodzony około 1792 r., poślubił posażną pannę Mariannę Dulińską, której ojciec, Walenty DuIiński, był bogatym właścicielem ziemskim. Dulińscy herbu Zagłoba (o ile ich szlachectwo nie stanowiło uzurpacji) byli właścicielami dużych dóbr ziemskich w powiecie czarnkowskim, to jest Sławna, sąsiadującego z Lubaszem należącym do Szułdrzyńskich, które jeszcze w 1930 r. liczyło około 2.250 ha obszaru i po wygaśnięciu Oulińskich miało przypaść w spadku mojemu dziadkowi Bronisławowi. Marianna Dulińska, siostra cioteczna mojej prababki, wniosła w posagu Mateuszowi Łakomickiemu majątek Machcin i zmarła tam 31 grudnia 1848 r. Kto wie, czy to nie za sprawą Karola Marcinkowskiego mój pradziad Józef Napoleon Leitgeber poślubił Salomeę Dulińską. Mateusz Łakomicki był także zamożnym człowiekiem, właścicielem Boszkowa, dzisiaj znanej miejscowości letniskowej leżącej w województwie leszczyńskim. Zmarł w Machcinie 11 lutego 1862 r., licząc w chwili zgonu lat siedemdziesiąt. Jego jedyny syn Hilary zmarł 29 czerwca 1905 r. w Machcinie i na nim, jak się zdaje, rodzina wygasła. W przekonaniu wielu osób była Anna z Kolskich Wiktorowa Łakomicka nieślubną córką Karola Marcinkowskiego. Trudno to wykluczyć, jak nie sposób wykluczyć domniemania w połowie XIX w. pokutującego o romansie "Doktora Marcina" z Albertyną Kolską. Takie pogłoski nieraz zawierają okruchy prawdy.

Gdy w swoim czasie napisałem o innym wątku romansowym w życiu Karola Marcinkowskiego i o jego nieślubnym synu z dyskretnego romansu z pomocą domową rodem z podpoznańskich Wir, zza Bałtyku, z Goeteborga odezwał się do mnie mgr inżynier Suchowiak, którego nazwisko wówczas wymieniłem, przyznając się do pochodzenia od Karola Marcinkowskiego.

Sławomir Leitgeber

W Poznaniu żyje dziś jeszcze ostatni potomek aptekarza Augustyna Kolskiego i Albertyny z Koświków. W jego posiadaniu znajdują się rodzinne portrety, między innymi portret domniemanej damy serca Karola Marcinkowskiego. Kolskich łączyło bliskie pokrewieństwo ze znaną poznańską rodziną kupiecką Poweiskich, właścicieli winiarni i handlu delikatesami w Poznaniu. Stanisław Poweiski, właściciel firmy, którego potomkowie posiadali w XIX wieku duży majątek Wojnowo pod Murowaną Gośliną, był żonaty z siostrą AIbertyny z Koświków Kolską, Anną Elżbietą Koświkówną. Gdy rodzinna kamienica Leitgeberów przy Garbarach w Poznaniu wyszła w latach międzywojennych z rąk dzieci Stanisława Leitgebera i Haliny z Golskich, w ich domu zamieszkali rodzice ostatniego z Kolskich, Stanisława, i mieszkali tam do wybuchu II wojny światowej. Tak więc los splatał po wielekroć rodzinę Leitgeberów z rodziną pięknej aptekarzowej i jej potomkami, a także z Karolem Marcinkowskim i kręgiem rodzin, wśród których się obracał. WIELKOPOLANINA Starania o pomnik Karola Marcinkowskiego w Poznaniu

WITOLD MOLIK

S tolica Wielkopolski - jak piszą Włodzimierz Łęcki i Piotr Maluśkiewicz _ "należy do miast w kraju posiadających największą liczbę pomnikÓW"l. Wśród tych licznych monumentów ozdabiających ulice, place i parki Poznania nie ma jednakże pomnika jednego z największych synów Wielkopolski - Karola Marcinkowskiego. Brak pomnika "naj wybitniejszego Wielkopolanina XIX wieku" wśród poznańskich monumentów nie oznacza, że w poprzednim i obecnym stuleciu nie podejmowano inicjatyw jego ufundowania. W kontekście obecnych obchodów 150-tej rocznicy śmierci Karola Marcinkowskiego warto przypomnieć owe inicjatywy i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie zostały one zrealizowane. Już wkrótce po uroczystym pogrzebie Karola Marcinkowskiego w dniu 11 listopada 1846 r. - najwspanialszym jaki widział dziewiętnastowieczny Poznań - "dało się słyszeć kilka głosów" wzywających do wystawienia w centrum miasta jego pomnika. Głosy owe szybko jednak przebrzmiały, "może śladu nie zostawiwszy w sercach tych, których poruszyć powinny" 2. Marcinkowski mógłby więc - stwierdzano w jednym z opublikowanych wówczas artykułów - bardziej niż inni zasłużeni Wielkopolanie użalić się "na nieczułość i niewdzięczność swych rodaków, których niezliczonymi obsypywał dobrodziejstwami". Burzliwe czasy przed Wiosną Ludów nie sprzyjały tego rodzaju inicjatywom. Uwagę społeczeństwa polskiego w Poznańskiem przyciągał wówczas przede wszystkim zbliżający się i następnie trwający cztery miesięce olbrzymi proces berliński (zakończony 2 grudnia 1847 r.), w którym oskarżono 254 spiskowców aresztowanych w L 1845-46. Prace organiczne, których Marcinkowski był głównym orędownikiem, zeszły na dalszy plan. Zarzucenie inicjatywy ufundowania jego pomnika spowodowała jednakże nie tylko napięta sytuacja

Witold Molikpolityczna. Przede wszystkim mało wytrwali i zdeterminowani w dążeniu do celu okazali się jej pomysłodawcy. Zresztą cóż mówić o pomniku, skoro redakcja poczytnego "Przyjaciela Ludu" długo poszukiwała autora, który napisałby obszerniejszy życiorys K. Marcinkowskieg0 3 . We własnym zakresie uczcił pamięć Marcinkowskiego jego druh Wiktor Łakomicki, wystawiając mu dwa trwałe pomniki. Pierwszy, w formie obelisku, postawił w Dąbrówce, przed dworem, w którym zmarł powszechnie żałowany poznański lekarz, a drugi w postaci tablicy nagrobnej umieścił na ścianie kościoła parafialnego w Ludomach. 4 Kult Karola Marcinkowskiego krzewili głównie działacze i liczni stypendyści Towarzystwa Pomocy Naukowej. Stopniowo zacierała się jednakże pamięć o tym wielkim społeczniku. Toteż w 1861 r. jego wielbiciele, z Hipolitem Cegielskim na czele, musieli uporać się z dużymi trudnościami, zanim przeforsowali nazwanie Towarzystwa Pomocy Naukowej imieniem Marcinkowskiego. Wdzięczni stypendyści zebrali w 1868 r. fundusz w wysokości 200 talarów na coroczną mszę w kościele św. Wojciecha w rocznicę śmierci twórcy tej zasłużonej instytucji przypadającą 7-go listopada. W następnym roku pamięć swego dobroczyńcy uczcili nadto pamiątkową tablicą wmurowaną w zewnętrzną ścianę przy wejściu do kościoła św. Wojciecha w Poznaniu 5 . Do początkowych lat ostatniego ćwierćwiecza XIX w. propozycji wzniesienia w Poznaniu pomnika doktora Marcinkowskiego, zdaje się, nie wysuwano. Kwestię tę podjął dopiero w 1885 r. poznański korespondent "Kłosów".

Pisał on, że "mąż" tak zasłużony dla swej prowincji jak Karol Marcinkowski "musi w jej stolicy mieć pomnik, z którego by młodzież nasza uczyć się powinna, jak swój kraj kochać, jak służyć mu należy". Zarazem odrzucił szerzony w polskim społeczeństwie pogląd, że, tworząc wielce już zasłużone Towarzystwo Pomocy Naukowej, Marcinkowski sam postawił sobie pomnik, "bo tym sposobem" o stawianiu pomników w ogóle nie mogło być mowy". Pomysł swój poddał "pod dojrzałą rozwagę rodaków", licząc, że znajdą się wśród nich ludzie czynu 6 . Istotnie, spotkał się on z żywą reakcją niektórych liderów polskiego ruchu narodowego i wywołał dyskusję na łamach poznańskich czasopism. Redakcja "Kuriera Poznańskiego" ustosunkowała się doń bardzo pozytywnie i rozpoczęła zbiórkę funduszy na jego realizację? Bardziej sceptyczne stanowisko zajęła redakcja "Dziennika Poznańskiego", obawiając się trudności ze strony władz pruskich. W przypadku, gdyby nie wyraziły one zgody na wystawienie pomnika w otwartym i dostępnym miejscu, zaproponowała uczczenie zbliżającej się rocznicy pięćdziesięciolecia założenia Towarzystwa Pomocy Naukowej ufundowaniem ze składek społecznych stypendium jubileuszowego im. Karola Marcinkowskieg0 8 . Redakcja otrzymała następnie obszerne listy od kilku stałych czytelników, które w całości przedrukowała, poddając rzecz całą pod dyskusję publiczną. Autorem pierwszego z nich był "Dr. Z. c.", a zatem przypuszczalnie dr Zygmunt Celichowski z Kórnika. "Niezaprzeczalnie - stwierdzał on na wstępie swych wywodów - należy Marcinkowski do mężów najbardziej około naszej dzielnicy wielkopolskiej zasłużonych i jemu przed

Ryc. 52. Alojzy Rejchan, portret doktora Karola Marcinkowskiego, 1836, akwarela.

Zakup do zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w r. 1891

,);:;;.,' .<:..",# ,ił',

> ;;,,.

. <, ''';# . ";-:':-:i{

:' . :,t.t! """:':;"f f. tl' -'.. ; .:,

"<o,ti

,

,.<,.

.}

.

.,

. ":,-",:.. ."

"\. :::. .:' ..... ?

. '"0 . t "'\" . f .:.?

". +:0','"

_ ''::,f . ....,.

innymi należy się wdzięczna od całego społeczeństwa pamięć"9. Pod tym względem wszyscy są zgodni i nie ma zapewne wśród Wielkopolan nikogo, kto by nie uważał, że Marcinkowski najbardziej zasługuje na pomnik "od wdzięcznej potomności". Zaniedbanie przez społeczeństwo polskie obowiązku wdzięczności wobec swego najlepszego syna byłoby "smutnym objawem" jego pasywności. Ale równie niestosowną rzeczą byłoby, gdyby ów dług wdzięczności chciało ono spłacić "tuzinkowym pomnikiem postawionym z konieczności gdzieś na uboczu". Dalej autor sformułował dwa warunki, od których spełnienia zależy powodzenie całej inicjatywy. Pierwszy z owych warunków to zebranie niezbędnych funduszy. Tu wyraził nadzieję, że społeczeństwo polskie w Poznańskiem, mimo ciężkich czasów, wykaże się znów dużą ofiarnością i że w najbliższych sześciu latach pozostających do rocznicy pięćdziesięciolecia założenia Towarzystwa Pomocy Naukowej (w 1891 r.) fundusze na pomnik zostaną zgromadzone. Podzielając obawy i wątpliwości redakcji "Dziennika

Witold Molik

Poznańskiego", za znacznie trudniejszy do spełnienia uznał drugi warunek, to jest wybór dla pomnika stosownego miejsca. Powinno to być miejsce w centrum Poznania, którego codziennie nie może ominąć większość przechodniów. Monumenty ustawionE' w takich miejscach - przypominał czytelnikom - "są nie tylko uczczeniem pamięci, nie tylko martwym znakiem, ale zastępują niemal żywe słowo i są ciągłą propagandą idei, którą reprezentował i dla której pracował ten, któremu się pomnik stawia"1O. Polscy mieszkańcy Poznania nie powinni zapominać, że ufundowany w 1857 r. ze składek społecznych pomnik Adama Mickiewicza mógł stanąć jedynie "pod dzwonnicą" przy kościele św.

Marcina i że tam jeszcze zawadza on władzom pruskimll. Dla pomnika Karola Marcinkowskiego za najlepsze miejsce uznał wschodnią część placu Wilhelmińskiego (obecnie pl. Wolności) między Bazarem i Biblioteką Raczyńskich lub pl. Zielony (na końcu ul. Strzeleckiej, obecnie nie istniejący), "w którym największy jest ruch młodzieży szkolnej" uczęszczającej do gimnazjów Marii Magdaleny, Fryderyka Wilhelma i szkoły realnej im. GotthiIfa Bergera. Redakcja "Dziennika Poznańskiego" w swym komentarzu powtórnie poparła inicjatywę, pod warunkiem, że pomnik Marcinkowskiego stanie w miejscu otwartym i ogólnie dostępnym. Podzielając poglądy Z. Celichowskiego, sceptycznie oceniła szanse uzyskania zgody władz pruskich na wystawienie monumentu w takim miejscu. Inny projekt przedstawił nieco później Stefan Cegielski. W obszernym liście przesłanym do obu poznańskich dzienników przypomniał on, że głównym celem działalności Karola Marcinkowskiego było podniesienie polskiego kupiectwa i przemysłu oraz, co za tym idzie, "stworzenie inteligentnego stanu średniego". Dla jego dalszego rozwoju bardzo korzystne byłoby wzniesienie w Poznaniu okazałego budynku z przestronnymi pomieszczeniami dla urządzania zebrań, wykładów, kursów itd., nad którego drzwiami "jaśniałby" napis "Dom Przemysłowy imienia Karola Marcinkowskiego". Takim pomnikiem "nie z marmuru, ale z muru" społeczeństwo polskie najlepiej uczciłoby doktora Marcina w jubileuszowym roku istnienia Towarzystwa Pomocy Naukowej12.

Z lektury kolejnych listów opublikowanych w "Dzienniku Poznańskim" wynika, że ich autorzy nie wierzyli, aby władze pruskie zgodziły się na wystawienie pomnika polskiego patrioty na jakimkolwiek publicznym placu w Poznaniu. Toteż przedstawiali oni inne jeszcze propozycje uczczenia pamięci Marcinkowiego, m.in. przez utworzenie ze składek społecznych noszącego jego imię i zarządzanego przez Towarzystwo Czytelni Ludowych funduszu oświaty ludowej czy też przez stworzenie w Wielkim Księstwie Poznańskim sieci "miejscowych lub parafialnych towarzystw pomocy szkolnej"13. W sumie można powiedzieć, że omawiany w 1885 r. na łamach poznańskich czasopism projekt wzniesienia pomnika Karola Marcinkowskiego spotkał się z umiarkowanym poparciem polskiego społeczeństwa. Akcja składkowa nie nabrała szerszego rozmachu, Obawiano się, nie bez podstaw, że władze pruskie uczynią wszystko, aby projekt nie został zrealizowany. W następnym roku autor okolicznościowego artykułu zamieszczonego w "Kurierze Poznańskim" stwierdzał, że "od czasu do czasu odzywa się tu i ówdzie szlachetny dawca

Ryc. 53. Portret doktora Marcinkowskiego, lit.

M. Jaroczyński, 1849

-;:c ,.

;

- '!I'"

:' .: ;rf :'= J.

\.. ....", ".l L.

_.-<.. "Wf., _ .

::::t

+"

'.... {

.

.

f .

.ize skromną na ten cel ofiarą. Czy jednak i kiedy marmurem uwiecznić zdołamy pamięć wielkiego obywatela? Bóg raczy wiedzieć"14. W tej sytuacji Komitet Obywatelski, wybrany niebawem celem przygotowania obchodów przypadającej w 1891 r. pięćdziesiątej rocznicy utworzenia Towarzystwa Pomocy Naukowej, nie podjął w ogóle starań o ufundowanie pomnika Marcinkowskiego. Niemniej ową rocznicę starano się wykorzystać dla rozszerzenia i utrwalenia w polskim społeczeństwie jego kultu. Przede wszystkim zadbano, aby ukazało się możliwie dużo publikacji przedstawiających zasługi najwybitniejszego Wielkopolanina. Lekarz Ignacy Zielewicz przygotował i wydał w roku jubileuszowym nową monografię poszerzającą znacznie dotychczasową wiedzę o jego życiu i działalności 15 . Życiorysy zasłużonego lekarza zamieszczono nadto w kilku poznańskich kalendarzach i czasopismach 16. Wreszcie wybitny poeta i były stypendysta Towarzystwa Pomocy Naukowej Jan Kasprowicz, pragnąc przyczynić się do poznania zasług Karola

Witold Molik

Marcinkowskiego przez rodaków w Galicji, opublikował we Lwowie ujęty w popularnej formie jego życiorys, w którym pisał: "pamięć Marcinkowskiego nie żyje w żadnym monumentalnym dziele z kamienia lub brązu. Nic to nie szkodzi. Wspanialszy ponad wszystkie monumenta pomnik wzniósł sobie wielki patriota i filantrop w powołanych przez siebie instytucjach publicznych, zwłaszcza zaś w Towarzystwie Pomocy Naukowej, które stało się matką duchową całej prawie inteligencji wielkopolskiej"17. W dniach jubileuszowych kilkakrotnie przypomniano ogromne zasługi Marcinkowskiego i oddano mu uroczysty hołd. 20 kwietnia 1891 r. członkowie dyrekcji i stypendyści Towarzystwa Pomocy Naukowej wzięli udział w nabożeństwie żałobnym za jego duszę w kościele św. Wojciecha 18 . Następnego dnia na uroczystym walnym zebraniu prezes Kazimierz Szuman wygłosił piękne przemówienie, w którym m.in. ukazał sylwetkę założyciela Towarzystwa, podkreślając, iż był on "genialnym mężem", doskonałym organizatorem pracy społecznej i dalekowzrocznym przywódcą polskiego społeczeństwa 19 . Najwięcej o wielkości, cnotach i zasługach K. Marcinkowskiego mówiono jednakże 21 kwietnia wieczorem na jubileuszowej uroczystości w wypełnionym szczelnie Teatrze Polskim. Tu na scenie, wśród zieleni i kwiatów ustawiono jego popiersie. Przewodniczący Komitetu Obywatelskiego dr Ignacy Zielewicz poświęcił mu prawie całe, przesycone patosem przemówienie. W pięknych słowach podkreślił, że był on człowiekiem wielkiego charakteru, cnót niepospolitych, wyróżniającym się sumiennością w wypełnianiu obowiązków, niedoścignioną dla zwykłego śmiertelnika miłością bliźniego i bezgranicznym poświęceniem dla szczęścia swojego narodu. Tacy ludzie jak Marcinkowski są skarbem narodu, jego duszą i chwał ą 2o. W imieniu młodzieży akademickiej i najmłodszej generacji stypendystów Towarzystwa Pomocy Naukowej piękne przemówienie wygłosił Władysław Rabski. "My Marcinkowskiego syny - mówił w uniesieniu - nie zawiedziemy pokładanych w nas nadziei, zawsze będziemy bronić jego ideałów oraz pracować nad materialnymi i etycznymi podwalinami narodu 21 . Uroczystość zakończył "żywy obraz przedstawiający apoteozę Karola Marcinkowskiego". Ukazano w nim wszystkie popierane przez Towarzystwo Pomocy Naukowej dziedziny nauki i sztuki "w postaciach alegorycznych pań, przybranych w wspaniałe klasyczne kostiumy i dzierżących odpowiednie emblemata"22. W ramach omawianych obchodów "imię nieśmiertelnej pamięci" założyciela Towarzystwa Pomocy Naukowej uczczono nadto przez odnowienie poświęconej mu marmurowej tablicy w murze kościoła św. Wojciecha (ufundowanej w 1868 r.) oraz przez położenie marmurowej tablicy na grobie jego matki przy kościele parafialnym w Buku 23. Doceniono też rolę, jaką w krzewieniu kultu odgrywają różne okolicznościowe pamiątki. W redakcji "Kuriera Poznańskiego" można było kupić za 6 marek "znakomite popiersie" Karola Marcinkowskiego, a w fabryce Urbankowskiego odlano "znaczną liczbę udatnych medalionów" z jego podobizną, które sprzedawano w Bazarze w cenie 3 marki za sztukę. Obie te pamiątki wykonano według projektów cenionego rzeźbiarza Władysława Marcinkowskieg0 24 .

U schyłku XIX wieku inicjatywę w krzewieniu kultu "najwybitniejszego Wielkopolanina" przejęła redakcja "Przeglądu Poznańskiego". Był to redagowany na wysokim poziomie i szerzący demokratyczne poglądy tygodnik młodej inteligencji poznańskiej25. We wrześniu 1894 r. sformułowano w nim propozycję ogłoszenia konkursu na wielkie dzieło o Karolu Marcinkowskim 26 , którą poparł Bernard Chrzanowski - wybijający się wówczas lider polskiego ruchu narodowego. W obszernym liście, przedrukowanym przez redakcję, z ubolewaniem stwierdzał on, że osiągnięcia Wielkopolan nie są znane w pozostałych zaborach. Przede wszystkim należy upowszechnić tam wiedzę o zasługach i dziejowej roli Karola Marcinkowskiego. Rodacy za kordonem powinni wiedzieć, że "długi czas naprzód głosił [on] w Poznaniu to, co daleko później po nim głoszono w Warszawie i Krakowie". Marcinkowskiemu należy się wspaniały pomnik, nie gdzieś na uboczu, ale na dużym, ładnym placu w centrum Poznania, "aby go każdy przejeżdżający widzieć i każdy nie znający o niego zapytać musiał" 27. Skoro ufundowanie takiego pomnika jest obecnie niemożliwe, należy zrobić wszystko, aby ukazało się wielkie dzieło o Karolu Marcinkowskim. Powinno ono charakteryzować się talentem autorskim, głębią myśli i szczerością uczuć oraz przynieść doktorowi Marcinowi sławę daleko poza granicami Wielkopolski 28 . W sierpniu 1895 r., ogłaszając konkurs, redaktorzy "Przeglądu Poznańskiego" stwierdzali, że Marcinkowskiemu należy się coś wiecej niż pomnik z marmuru lub spiżu. Należy mu się mianowicie "w pierwszym rzędzie pomnik literacki, streszczający nie tylko dzieje człowieka, lecz dzieje instytucji, które z ramienia jego powstały, charakter ludzi, z którymi żył, pracował i walczył, barwę epoki, na której piętno wycisnął"29. Apel ten nie spotkał się jednakże z oczekiwanym rezonansem społecznym. W żadnym z ukazujących się wówczas w Poznaniu polskim czasopiśmie, z wyjątkiem "Gońca Wielkopolskiego", nie ukazała się choć krótka wzmianka o ogłoszonym przez "Przegląd Poznański" konkursie. Antagonizmy i uprzedzenia polityczne, nie po raz pierwszy i ostatni zresztą, wzięły górę nad wartą poparcia, bezinteresowną inicjatywą. W konserwatywnym środowisku poznańskim każdy inny projekt radykalnego "Przeglądu Poznańskiego" spotkałby się zresztą z podobną reakcją, to jest bojkotem ze strony innych ugrupowań politycznych. Nie tylko ów bojkot przyczynił się do niepowodzenia inicjatywy "Przeglądu Poznańskiego". Wydaje się, że w Poznańskiem nie doceniano wówczas w pełni znaczenia kultu Marcinkowskiego dla popularyzowania w pozostałych zaborach sukcesów gospodarczych i osiagnięć cywilizacyjnych społeczeństwa polskiego pod panowaniem pruskim. Nie pamiętano, że utrwalanie pozycji zasłużonego poznańskiego lekarza w panteonie narodowych bohaterów wymaga wytrwałych i pomysłowych zabiegów. Tym można też chyba wyjaśnić bardzo skromne wyrazy hołdu oddane Marcinkowskiemu w 1900 r., w setną rocznicę jego urodzin. Nie zorganizowano wówczas skromnych nawet uroczystości, a niektóre czasopisma, z "Kurierem Poznańskim" na czele, zapomniały o tej rocznicy. W "Dzienniku Poznańskim" ukazały się dwa skromne, okolicznościowe artykuły, w których apelowano do rodaków, aby nie ograniczali się do wychwalania cnót i zasług Karola Marcinkowskiego, lecz także "naśladowali

Witold Molik

Ryc. 54. Władysław Oleszczyński, Głowa doktora Marcinkowskiego, biały marmur

-:

'"

.,. '

;,r:

.

=:: ".":",=..: .;::

. :.xgo w czynie". Świętowanie tak ważnej rocznicy jedynie "w skupieniu ducha" tłumaczono trudnymi czasami, nie sprzyjącymi wyprawianiu hucznych festynów, i tym, że jubilat w czasie swego życia ich nie pochwalapo. Setną rocznicę urodzin Karola Marcinkowskiego odnotowały też tylko niektóre czasopisma w Galicji i Królestwie Polskim. Dość 'obszerne jego życiorysy ukazały się m.in. w "Biesiadzie Literackiej", "Tygodniku Ilustrowanym" i "Przeglądzie Polskim" 31. Natomiast w obszernych korespondencjach z Poznańskiego zamieszczanych regularnie w petersburskim "Kraju", choć opisywano szczegółowo różne wydarzenia, o rocznicy tej nie wspomniano ani słowem. Na marginesie należy tu dodać, że na przełomie XIX i XX w. rocznice innych bohaterów narodowych, np. stulecie urodzin Adama Mickiewicza \\) c.'L'j s\\l-plębl'LleslęÓo\eÓ.e \l"IOQ'L1I\ S\aI\lS\aWa S\aSz.ica W\')'S), we wszstkich trzech zaborach obchodzono o wiele bardziej uroczyście i ze znaczme szerszym rozmachem.

Krzewienie kultu Karola Marcinkowskiego ponownie wzmożono w latach przed pierwszą wojną światową, głównie przez odczyty i prelekcje dla członków różnych polskich organizacji 32 . Ponadto Ignacy Zielewicz opublikował wówczas rezultaty swych nowych badań archiwalnych nad jego życiem i działalności ą 33, a Helena Rzepecka poświęciła mu swą kolejną, przeznaczoną dla młodzieży książkę wydaną w ramach lwowskiej "Biblioteki Macierzy Polskiej". Pisała w niej, że rodacy nie mogą publicznie wystawić w Poznaniu pomnika Marcinkowskiego, ale stale noszą w swych sercach jego pamięć. Pomnik wznieść mu powinna zresztą cała Polska, "gdyż całą Polskę on pracować, oszczędzać, oświecać i pełnić powinność nauczył"34. Dowodem czci oddawanej Karolowi Marcinkowskiemu były też różne pamiątki po nim, które pieczołowicie zebrano i umieszczono w pięknej szafie gdańskiej w muzeum Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Przechowywano tam m.in. jego maskę pośmiertną, pierścienie włosów, czapkę rogatywkę, którą przed śmiercią głowę nakrywał, laskę hebanową ze złotą gałką, "na której się wspierał, wspinając się do chorych na poddaszach", kilka namiętnie zbieranych przez niego pucharów i kubków kryształowych, puzdro z instrumentami chirurgicznymi, za pomocą których "tyle przyniósł ulgi cierpiącej ludzkości", szkatułkę do tytoniu i cygar z wystawionymi przezeń receptami. Przy szafie leżało siodło z jasnej skóry, "na którym ku końcowi życia wielkoduszny lekarz wycieczki swoje odbywał". Skromne te pamiątki miały przypominać rodakom doktora Marcina i ich społeczne i narodowe obowiązki 35 .

Szerszą akcję utrwalenia w świadomości polskiego społeczeństwa zasług i roli dziejowej Karola Marcinkowskiego wywołała przed pierwszą wojną światową konieczność przeniesienia jego prochów ze starej do nowej części cmentarza świętomarcińskiego. 11 listopada 1846 r. tłum mieszkańców Poznania odprowadził trumnę ze zwłokami uwielbianego lekarza, którą spuszczono do zwykłego grobu. Wkrótce po wspaniałym pogrzebie staraniem Macieja Mielżyńskiego umieszczono na nim duży głaz bez napisu. O miejscu tym szybko jakby zapomniano. Już w lutym 1848 r. Władysław Bentkowski żalił się w "Gazecie Polskiej": "Byłem w tych dniach u grobu Marcinkowskiego. Sześcian potężny, granitowy, z gruba tylko obrobiony, gniecie te drogie zwłoki, napisu żadnego nie ma, trzy smutne i chorowite drzewka sterczą po rogach, czwarty róg pusty. Kamień klęśnie już w ziemię, bo ciężki, a podmurowania na stoku fortecznym dawać podobno nie wolno; skromne i ździczałe nagietki otaczają go złocistemi koronami. Ogrodzenie z łat zwyczajnych oddziela to miejsce od reszty cmentarza. Cmentarz bez żadnego ogrodzenia i upiększenia przerżnięty gościńcem bitym i położony na stoku fortecznym. Wszystko osierociałe, tymczasowe, zdaje się, że widzisz obozowy biwak umarłych, a nie miejsce ich wiecznego spoczynku. tu) Czyżby pamięć Marcinkowskiego w sercach naszych już się zacierać miała ?"36.

Witold Molik

. . : ..,. , , ,." I..: .. ,l f" '!I{il;f 1TA\UnW1.U'Ó\ ,.:,.

. . .... . tv':. I 'f.'TY;"ł.or'il' h :, : '. ",I...J}A,Pl,t.l). . .

'i'i..' ;)'} {j LA"MI:B GlNK9WSlUEQO,:1 , ' .'1ii} , ' ,fWJIi) . : ' l' MHIt}2Jn;nUłitJłAttIEńQ: i" xfi :,;HHli:', '4,li ,', '/;ł. .J , ,ł,\ >;;;Wf'

'.' >

"" ,

/;,-.,i/: Cf;

,,-\, ' ' ,

.l/" .

:a.--.

-' .......>.. ,.. , . -:: .'

'f.

J.. <. *

'.;!':

Ryc. 55. a, b. Medal ku czci doktora Marcinkowskiego. Na rewersie napis: Towarzystwo Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego dla Młodzieży W. Poznańskiego 1841-1891.

Staraniem stypendyatów. Wydobywać z narodu zdatną młodzież i obracać jej talenta na pożytek kraju, srebro, Władysław Marcinkowski, Stefan Below, 1891

W następnych latach o utrzymanie grobu Marcinkowskiego w dobrym stanie starał się zarząd Towarzystwa Pomocy Naukowej. Był on jednak przez dłuższe okresy zaniedbany. Toteż w 1873 r. dyrekcja Bazaru przeznaczyła na koszta opieki nad nim 10 talarów rocznie. Również w 1886 r. nie wahała się pokryć (wspólnie z Towarzystwem Pomocy Naukowej) związanych z tym wydatków 37 . Na początku XX w., gdy po rozebraniu wałów fortecznych przystąpiono do rozbudowy miasta w kierunku zachodnim, konieczne stało się wytyczenie nowych granic i zmniejszenie powierzchni cmentarza świętomarcińskiego. Wikariusz parafii św. Marcina, ks. Tadeusz Wierbiński, zwrócił wówczas uwagę liderom polskiego ruchu narodowego, że stara i zaniedbana jego część, gdzie m.in. znajduje się grób K. Marcinkowskiego, wkrótce "będzie zużyta" pod budowę dojazdu do mostu dworcowego. Zapoznani ze sprawą polscy działacze chcieli początkowo umieścić "drogie szczątki" w kościele św. Wojciecha. Zwyciężyły jednak obawy, że władze pruskie nie zezwolą "na polską publiczną manifestację przy przenoszeniu do kościoła zwłok znienawidzonego przez hakatyzm twórcy inteligencji polskiej w Poznańskiem"38. Postanowiono więc przenieść zwłoki w inne miejsce na cmentarzu świętomarcińskim, umyślnie wybrane przez ks. Wierbińskiego na stoku dawnych murów fortecznych, "by móc później, bez trudności ze strony władz pruskich, wystawić widoczny dla wszystkich pomnik"39. Przy czujności pruskiej policji wykonanie tego zadania okazało się niełatwe. Według obowiązujących wówczas przepisów prawnych wniosek o ekshumację mogła złożyć tylko rodzina, co dodatkowo przysporzyło trudności. Po dłuższych poszukiwaniach profesor Stanisław Karwowski przy pomocy Jana Suchowiaka odnalazł jednak w Poznaniu daleką krewną K. Marcinkowskiego - Barbarę z Krzyżanowskich Pankowską (wnuczkę jego siostry Juliany), którąpoproszono o przedłożenie policji wymaganego wniosku. Urzędnik policyjny, nie zorientowawszy się o kogo chodzi, wydał zezwolenie pod warunkiem, że ekshumacja odbędzie się w wyznaczonym dniu wcześnie rano. W deszczowy poranek 2 września 1910 r. zebrali się przy starym grobie K. Marcinkowskiego: lekarze Heliodor Święcicki, Paweł Gantkowski, Bolesław Kapuściński, Adam Karwowski (jun), prof. Stanisław Karwowski (sen.), Barbara z Krzyżanowskich Pankowska, księża Mikołaj Świnarski i Tadeusz Wierbiński, Jan Suchowiak i Czesław Kusztelan. Po jego odkopaniu stwierdzono, że w wilgotnym piasku trumna prawie całkowicie spróchniała; odnaleziono tylko czaszkę, części szkieletu, prawie całą jedwabną chustę na szyję i strzępy czarnego ubrania. Wszystkie te szczątki zawinięto w całun i przełożono do metalowej trumny z pozłacanym krzyżem, którą następnie przeniesiono w milczeniu do nowego grobowca. Nieco później położono na nim metalowe drzwi i głaz ze starego grobu z napisem "Dr. Karol Marcinkowski". Przeniesienie zwłok odbyło się głównie staraniem dr Heliodora Święcickiego (później pierwszego rektora Uniwersytetu Poznańskiego), który też poniósł wszystkie jego koszty (wybudowania nowego grobowca, zakupu metalowej trumny itd.)4o. Tuż przed pierwszą wojną światową zamierzano postawić na nowym grobie okazały pomnik Karola Marcinkowskiego. Czasopisma poznańskie zachęcały wówczas gorąco swych czytelników do finansowego wsparcia tej inicjatywy. Do akcji włączył się również wydawany w Krakowie "Przegląd Lekarski", ogłaszając apel dr Bolesława Wicherkiewicza wzywający lekarzy z wszystkich trzech zaborów do datków na ten szczytny cel. U podstaw całej akcji leżała urażona duma narodowa. Otóż po przeniesieniu prochów Marcinkowskiego do nowego grobu uświadomiono sobie, że znajduje się on na krańcu cmentarza, naprzeciw potężnego zamku cesarskiego" wzniesionego - jak pisał B.Wicherkiewicz we wspomnianym apelu - po to chyba, by urągać naszej niemocy, naszej niewoli i niedoli; a przechodzień ani się domyśli, że tuż za ogrodzeniem spoczywa to serce, które tak gorąco odczuwało cierpienia bliźniego i niedolę narodu"41. Uznano za uwłaczające dla narodu polskiego, aby szczątki wybitnego lekarza, który "jak słup ognisty" pokazał mu drogę rozwoju i walki z naporem germańskim, spoczywały tylko w skromnym grobowcu obok bastionu niemczyzny na wschodzie państwa pruskiego. Odezwę popierającą ufundowanie nagrobnego pomnika podpisało wielu przedstawiecieli polskiej inteligencji, ziemiaństwa i zamożnego mieszczaństwa 42 . Kilku artystów, w tym Władysław Marcinkowki, przystąpiło do opracowywania jego projektów, prągnąc wygrać zapowiedziany konkurs. Wybuch pierwszej wojny światowej przerwał wszystkie te prace.

Do pomysłu wzniesienia pomnika Karola Marcinkowskiego w centrum Poznania powrócono wkrótce po zwycięskim powstaniu wielkopolskim. Już 1 marca 1919 r. na posiedzeniu poznańskiej Rady Ludowej dyskutowano nad utworzeniem komisji dla przywrócenia miastu "wyglądu polskiego". Jej zadaniem miało być opracowanie programu spolszczenia nazw ulic i placów oraz

Witold Molik

....

"v ,h:r (:,/ ł/ // ;-- ,; " ",/,

<> lo:

- \ , .

Ol ... I> ::I

.-,.? .:-" '-'.:.A:"t: cH

\3

",-.

: 1 ... ;Ci

\,

\,i '_.;o.,i&'" . ii,_..,..-,,=,._łfr.

Karol Marcinkowski ur 1 r- 1 \U'11. -"i t.t.iJ1.. 1Si6 1f Jjt}m.aił:", ZrlakN11U,r Jf1:an i tUa"t1trop J'bir3ki. l <\i!Q01fi&.ł łi:i ba..rduc górliwie ))dnh.\si('<łlit.)u) ł'n!.t!.tuy.slu ): w .ł..r" 'W C?:I lJ!i""uhJ i dJ:(lwie dla. d(j<t,.n. 'łłu: "IJ o ... Ol :J:'

:"

N 'J=

Ryc. 56. Pocztówka z albumu" Wielcy i sławni ludzie Polski", k XIX w., z wizerunkiem Karola Marcinkowskiego wg obrazu Sarneckiego

u 3Unięcia niemieckich pomników i postawienia na ich miejscu polskich monumentów. Najpierw zamierzano wznieść pomnik Karola Marcinkowskiego, a następnie Tadeusza Kościuszki. Pomnik Marcinkowskiego planowano ustawić u górnego wylotu ul. Podgórnej, w miejscu, gdzie stała "statua Higieyi" (po uprzednim przeniesieniu jej na pl. Bernardyńskj)43. Zamiar usunięcia tego ostatniego monumentu z reprezentacyjnego placu w mieście oprotestowały bliżej nieokreślone "koła artystyczne"44. Pojawiły się też inne przeszkody, tak że realizacja pomysłu uczczenia Marcinkowskiego godnym pomnikiem zaczęła się mocno przeciągać w czasie 45 . W tej sytuacji dość nieoczekiwanie przejął inicjatywę zarząd ogródków altankowych, położonych u wylotu ul. Bukowskiej, "którym nadano miano Ogródków Karola Marcinkowskiego". Początkowo zamierzano ustawić tam na środku dużego placu posąg jakiegoś świętego, ale ostatecznie zdecydowano się na pomnik zasłużonego poznańskiego lekarza. Szczupłe środki, które zgromadził wybrany przez właścicieli ogródków komitet, wystarczyły tylko na skromny betonowy cokół zwieńczony popiersiem K. Marcinkowskiego. Głównym zadaniem artysty - rzeźbiarza Mieczysława Lubelskiego - "było opanowanie terenu na dość dużym placu, co - zdaniem dziennikarza «Kuriera Poznańskiego» - powiodło się znakomicie"46. Pomniczek ten odsłonił w trakcie skromnej, ale budującej ducha uroczystości w dniu 25 czerwca 1922 r. prezydent miasta Cyryl Ratajski. Po akcie odsłonięcia przemówił on do licznie zebranych mieszkańców Poznania, ukazując następującymi słowami wiekopomne zasługi Karola Marcinkowskiego: "Wskazałeś nam drogę, która pewnie,

choć uciążliwie, doprowadziła nas do szczęścia wolności, a która nas doprowadzi niechybnie do potęgi mocarstwowej. Nauczyłeś nas bowiem, że węgielnym kamieniem, na którym byt państw i narodów się opiera, jest twórcza praca, że bez niej nie ma rozwoju ludzkości, nie ma postępu kultury"47. Projekt wzniesienia w Poznaniu wielkiego pomnika K. Marcinkowskiego zszedł - jak się wydaje - na dalszy plan, gdy przystąpiono do realizacji koncepcji budowy Grobów Zasłużonych w kościele św. Wojciecha, do którego w pierwszej kolejności zamierzano przenieść jego prochy. Ogłoszono zbiórkę składek na marmurowy sarkofag, w którym planowano umieścić metalową trumnę ze szczątkami Marcinkowskiego. Dziękl dużemu zaangażowaniu proboszcza parafii św. Wojciecha ks. Bolesława Kościeiskiego prace przygotowawcze posuwały się szybko naprzód. Toteż Komitet Budowy Grobów Zasłużonych, któremu przewodniczył biskup Stanisław Łukomski, mógł już w marcu 1923 r. (uzyskawszy wcześniej oficjalną zgodę kardynała Edmunda Dalbora) wyznaczyć termin uroczystego przeniesienia szczątków Karola Marcinkowskiego na "Skałkę Wielkopolską" na niedzielę 10 czerwca tegoż roku. W czasie, jaki pozostał do tego dnia, zamierzano rozwinąć szeroką akcję uczczenia jego pamięci w Wielkopolsce, na Pomorzu, na Górnym Śląsku, "a jeżeli się da i w całej Polsce". Zwrócono się do trzech kuratoriów: poznańskiego, pomorskiego i śląskiego, aby nakazały w podległych im szkołach zorganizowanie akademii i innych uroczystości ku czci wielkiego patrioty i "twórcy nowożytnej demokracji polskiej". Do współpracy zaproszono liczne organizacje ze Związkiem Obrony Kresów Zachodnich na czele 48. "Życzeniem Komitetu jest - donosił w końcu kwietnia "Dziennik Poznański" - aby w całej Wielkopolsce, w miastach, miasteczkach i wsiach parafialnych odbyły się wieczornice ku czci największego Wielkopolanina. Celem tych wieczornic ma być, by idee wzniosłe Karola Marcinkowskiego przeniknęły do głębi społeczeństwa naszego i aby wielki duch jego owiał wszystkie warstwy narodu" 49. Przygotowaniem i rozpowszechnianiem różnych materiałów instruktażowych zajmował się wydział kulturalno-oświatowy Związku Obrony Kresów Zachodnich. Oferował on m.in. wiersze stosowne na obchody i wieczornice, opracowane przez znanego rzeźbiarza Władysława Marcinkowskiego projekty żywych obrazów i broszurę instruktażową autorstwa Kazimierza Krotoskieg0 50 . Na początku czerwca - według "Dziennika Poznańskiego" - akcja oświatowa związana z przeniesieniem zwłok K. Marcinkowskiego rozwijała się "na prowincji w całej pełni". Po materiały instruktażowe miały zgłosić się wszystkie szkoły średnie z Pomorza, a obchody ku czci Marcinkowskiego zamierzały urządzić także wszystkie Rady Powiatowe na Górnym ŚląskusI . Im bardziej zbliżał się dzień 10 czerwca 1923 r., tym więcej pojawiało się informacji w poznańskich czasopismach o organizowanych w szkołach średnich, salkach parafialnych i pomieszczeniach organizacji społecznych akademiach i wieczornicach ku czci "króla - ducha Wielkopolski". Główna uroczystość miała jednak tylko regionalny wymiar. Komitet Budowy Grobów Zasłużonych i władze lokalne nie postarały się, aby stała się ona wydarzeniem ogólnopaństwowej rangi głośnym w całej Polsce. W dniach 3-4 czerwca przebywał w Poznaniu prezydent Stanisław

Witold Molik

Wojciechowski. Wizycie tej nadano bardzo okazałą oprawę i dziwi fakt, że nie skoordynowano jej z uroczystością poświęconą Marcinkowskiemu. Prezydenta zaproszono co prawda również na tą uroczystość, ale przy licznych obowiązkach nie mógł ponownie przyjechać do Poznania, aby wziąć w niej udział 52 . Przeniesieniu zwłok Karola Marcinkowskiego na "Skałkę Wielkopolską" nadano bardzo uroczystą oprawę. W dniu 7 czerwca trumnę z jego szczątkami, po wydobyciu z grobowca na cmentarzu świętomarcińskim i owinięciu w biało-czerwony sztandar, przewieziono do sali odrodzenia w ratuszu, gdzie spoczęła na katafalku wśród zieleni i kwiatów 53 . Trzy dni później - 10 czerwca po południu - zgromadzili się przed ratuszem przedstawiciele władz (m.in. wojewoda Adolf Bniński, reprezentujący premiera Wincentego Witosa, przedstawiciel prezydenta gen. Osiński, prezydent miasta Cyryl Ratajski), księża, oficerowie, urzędnicy i liczni mieszkańcy Poznania. Przybyły też liczne delegacje towarzystw naukowych, organizacji społecznych, szkół itd. Uroczystość rozpoczęła się z chwilą przybycia prymasa kardynała Edmunda Dalbora. Po krótkich egzekwiach trumnę wyniesiono przed ratusz i przy śpiewie "Boże coś Polskę" ustawiono na karawanie. Tu kolejno wygłosili przy niej patriotyczne mowy: prezydent miasta Cyryl Ratajski, prezes Towarzystwa Pomocy Naukowej hr Ludwik Mycieiski, w imieniu lekarskich towarzystw naukowych i zawodowych - prof. Paweł Gantkowski i prezes Koła Lekarzy im. Karola Marcinkowskiego w Warszawie dr Adolf Kozerski. Następnie przy biciu dzwonów śródmiejskich kościołów ksiądz prymas poprowadził kondukt ulicami Wrocławską, Podgórną i Alejami Marcinkowskiego do kościoła św. Wojciecha, gdzie odprawiono modlitwy i wpuszczono trumnę do marmurowego sarkofagu stojącego przy głównym ołtarzu pod pięknym witrażem św. Barbary - dziełem Józefa Mehoffera. Potem jeszcze przez długą godzinę liczne delegacje składały pod nim wieńce i wiązanki kwiatów 54 . Wieczorem organizatorzy, zaproszeni goście i mieszkańcy Poznania zgromadzili się w Teatrze Wielkim, aby uczcić akademią jednego z największych synów Wielkopolski. Na scenie wśród kwiatów i zieleni "jaśniało" popiersie Marcinkowskiego, a wśród licznie przybyłych poznańczyków widać było tu i tam gości z dalszych stron, "zwłaszcza szereg wybitnych osób z Warszawy". Uroczystość otworzył ks. Bolesław Kościeiski, który, mówiąc o licznych zasługach Marcinkowskiego, podkreślił, że szedł on "wśród ciemnej nocy niewoli przed narodem jak słup ognisty, oświecający mu drogi, którym iść miał aż do świtu - świtu zmartwychwstania"55. Po prologu chór Echo zaśpiewał "Kantatę" Feliksa Nowowiejskiego. Następnie pojawił się na scenie Jan Kasprowicz - "największy żyjący Wielkopolanin" - który wygłosił piękne przemówienie o "największym zmarłym" Wielkopolaninie nagrodzone długimi, hucznymi okłaskami. W drugiej części uroczystości uczniowie Szkoły Dramatycznej pod dyrekcją Nuny Szczurkiewiczowej przedstawili recytacje z utworu Stanisława Wyspiańskiego "Kazimierz Wielki"56. ,,1 zdaje nam się - pisał w sprawozdaniu Zygmunt Zaleski - że dzień ten jakoby odkupił

Ryc. 57. Popiersia Karola Marcinkowskiego (uszkodzone) i Maksymiliana Jackowskiego na fasadzie secesyjnej kamienicy z r. 1903 należącej do ślusarza Stanisława Brzozowskiego przy ul. Mostowej

>1"

'""

,-,:

;;

. .,i,,"''''

',t.

.

..(-.y' >,4

I»}X ,.

"'\

. ,'" }J.I# 'f ,iI;.1 .;z: .;...,' Iii " , , x I . l \!! f I L.: li. 't J Ir: ,0.. ". ." !! -- "r : :.> ; ł...., ."..___.<:.........: ;': ._" .1." - .;:-: ł....

, ;.

'"

'ii

«f"

'j. .

11.. 1, :: :"E

,,- ....

., ' ....

-.:;:t: .<>:: . ,J:'.

::

'..,;.. " ._<--:.

.1 .

,,-, -"

Witold Molik

Wielkopolskę od wyrzutów sumienia, że nie czci swych olbrzymów, bo tak nieraz się składało, że milczano o własnych wodzach (...)"57. O uwolnieniu się poznaniaków od owych wyrzutów sumienia wydaje się świadczyć zaniechanie pomysłu wystawienia w centrum miasta pomnika Marcinkowskiego. Widocznie uznano, że przeniesienie jego zwłok na "Skałkę Wielkopolską" stanowi wystarczający dowód okazanej mu czci i pamięci. Należy tu jednak stwierdzić, że w latach 1923-1926 kult Marcinkowskiego osiągnął w sumie duże rozmiary. Miał wtedy największy dotąd zakres terytorialny i społeczny. W Wielkopolsce przybrał charakter zorganizowanej, dobrze pod względem metodycznym przeprowadzonej akcji. Ukazało się wówczas wiele artykułów i drobnych utworów poetyckich o tym narodowym herosie. Dużo swych publikacji poświęcili mu zwłaszcza historyk Andrzej Wojtkowski oraz lekarze Kazimierz Bross i Adam Wrzosek 58 . W wielu szkołach, salkach parafialnych, domach ludowych urządzono odczyty, wieczornice i akademie ku czci "męża, który tyle zaważył w dziejach walki t..) o polskość Wielkopolski". Na domu przy ul. Podgórnej 6, w którym Karol Marcinkowski mieszkał w l. 1835-1846, odsłonięto w dniu 24 maja 1924 r. tablicę pamiątkową z jego podobizną dłuta Władysława Marcinkowskiego. Przed aktem odsłonięcia do licznie zebranego tam "grona lekarzy, obywatelstwa ziemskiego i inteligencji poznańskiej" przemówił prof. Paweł Gantkowski, chwaląc zasługi Marcinkowskiego, który "pozostawił po sobie iście magnacką duchową spuściznę tak wielką, że starczyło jej w dalekie pokolenia"59. Nieco później (26 marca 1925 r.) w korytarzu Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego odsłonięto popiersie patrona szkoły wykonane przez nauczyciela Aleksandra Karpala 6o . Projektu wzniesienia w Poznaniu okazałego pomnika Karola Marcinkowskiego nie zrealizowano wówczas - jak się wydaje - nie tylko dlatego, że jego pomysłodawcy nie wykazali się dużą energią, wytrwałością i pomysłowością w pozyskiwaniu funduszy. Mocno podzielone w tej kwestii było bowiem społeczeństwo wielkopolskie, o czym świadczą m.in. starania o wzniesienie pomnika twórcy prac organicznych w Gostyniu. Z inicjatywą jego ufundowania wystąpił dyrektor miejscowego gimnazjum ks. Franciszek Olejniczak 61 . W końcu września 1925 r. redakcja "Głosu Gostyńskiego" rozesłała ,,150 osobom, uważanym za przedstawicieli społeczeństwa miejscowego", ankietę z szczegółowymi pytaniami dotyczącymi tego projektu. Odpowiedzi przesłało 18 osób (12%), z których większość opublikowano. Stanowią one interesujący materiał źródłowy do badań nad rozwojem świadomości historycznej Wielkopolan. Ponieważ ich szczegółowe omówienie zajęłoby tutaj zbyt wiele miejsca, ograniczymy się do stwierdzenia, że wielu respondentów poparło projekt, część uznała go za nieaktualny lub wysunęła kontrprojekty, a jeden autor listu był mu zdecydowanie przeciwn y 62. Ostatecznie pomnika Marcinkowskiego w Gostyniu nie postawiono. Po roku 1926 kult twórcy prac organicznych wyraźnie osłabł. Co prawda K Bross, A. Wojtkowski, A. Wrzosek i inni badacze publikowali co pewien czas wyniki swych kwerend źródłowych, poszerzając wiedzę o życiu i działalności oraz popularyzując postać KMarcinkowskiego, ale organizowano

Z dziejów kultu najwybitniejszego Wielkopolanina

Ryc. 58. Plakieta dr Karol Marcinkowski 1800-1846. Na odwrocie dedykacja: "Doktorowi Heliodorowi Święcickiemu ... w dowód uznania koledzy Poznań, dnia 15. XII. 1906", brąz, Władysław Marcinkowski

5..:.......... ,';""'::"'1.'. :":" .,,,,!/ ._..}<oq,>",,,:--,,,;,,:"<'f=;'' :'": ',".';,..$>'. ><

-t= .t: , ;\

..:..:.::.. ..,'.;;. ,,;.::::..:,;-t;::<:;. .. ł ;

........., .

" . "'-""'''''' .

.*......< ':

\.,

=t::

,.

... -(; )" :-.;ł:"

:

\F ,;,: .tĆJf""

.i

: I { i : j L.

,: ,

.) - f?

;' ;"'"

1;

. "" -:; ': f ""'. H '"l;':i' ,,<r,,' ;' / ' .

.,:.:. " ."

' 1.: :: i :: :.i

',;" L

.Ii ii.icI'" "

','" . ,

;....>. -., >r t; j, ...... (> "i" .'-.:":' ,,',,. ","": '",:" "'"f':Y,,":"''''' ..t;->.>_..:"".' :: ,::t..."';.'. . .,,:: "-I'-", ""'-:'łt: '..:mniej poświęconych mu uroczystości, wieczornic, odczytów, nie prowadzono na szeroką skalę akcji w szkołach mających na celu ciągłe uświadamianie młodzieży jego cnót i zasług.

W trudnych latach po drugiej wojnie światowej powrót do krzewienia kultu Karola Marcinkowskiego był zjawiskiem naturalnym i zrozumiałym. Zniszczony kraj potrzebował wzorów ludzi pracy osiągających wielkość w ciągłym trudzie i wysiłku oraz poświęceniu dla innych. Toteż obchody setnej rocznicy śmierci twórcy prac organicznych w 1946 r. przygotowano w Poznaniu bardzo starannie i z dużym rozmachem 63 . Znaczny wkład wnieśli zwłaszcza historycy: W. }akóbczyk, A. Wrzosek, A. M. Skałkowski i Z. Grot, publikując w sumie kilkadziesiąt poświęconych Marcinkowskiemu artykułów i broszur 64 . Ponadto W. Jakóbczyk w rekordowo krótkim czasie napisał i wydał książkę "Doktór

Witold Molik

Marcin", pragnąc, aby "cała Polska poznała tę piękną postać"65. W Muzeum Wielkopolskim otwarto wystawę ukazującą Karola Marcinkowskiego "jako Wielkiego Demokratę i niestrudzonego bojownika o dobro całego narodu"66.

W ścianę domu przy ul. Podgórnej 6, gdzie znajdowała się zniszczona przez okupanta pamiątkowa tablica, wmurowano i uroczyście odsłonięto nową tablicę z medalionem Marcinkowskiego, którą zaprojektował rzeźbiarz Edward Haupt. Obchody zakończyła 10 listopada 1946 r. uroczysta akademia w auli Uniwersytetu Poznańskiego, na którą przybyli m. in.: wiceprezydent Krajowej Rady Narodowej Stanisław Szwalbe i wojewoda poznański Stanisław Brzeziński. Głównym punktem programu był wykład dr med. T. Frąckowiaka pt. "Karol Marcinkowski - człowiek czynu społecznego i przyjaciel ludzkości"67. Kwestii wzniesienia w centrum Poznania pomnika Marcinkowskiego w czasie omawianych obchodów nie podniesiono. Wkrótce kult jego osoby przycichł na długie lata. Nastały czasy stalinizmu, w naukach społecznych zaczął obowiązywać materializm historyczny z teorią walki klasowej. W ocenie prac organicznych dokonano zasadniczego zwrotu, uznano, że odegrały one podwójną rolę. Z jednej strony przyczyniły się do rozwoju cywilizacyjnego kraju i konsolidacji społeczeństwa w obronie narodowości, ale z drugiej, przez opiekę nad chłopami i robotnikami, łagodziły antagonizmy klasowe, rozładowywały nastroje rewolucyjne, hamowały postęp społeczny i nie prowadziły bezpośrednio do niepodległości 68 . Postaciami darzonymi estymą i stawianymi za wzór stali się odtąd rewolucjoniści i bojownicy reprezentujący zdecydowanie lewicowe poglądy. Im, a nie organicznikom, wznoszono pomniki i poświęcano wysokonakładowe publikacje. Choć Marcinkowski nie należał do postaci hołubionych w partyjno-państwowej propagandzie, po roku 1956 nie stawiano w zasadzie przeszkód badaniom naukowym nad jego życiem i działalnością. Ukazały się wówczas dwie podstawowe i najlepsze ze wszystkich poświęconych mu dotąd monografie: naukowa Adama Wrzoska i popularno-naukowa Witolda Jakóbczyka 69 . Tradycje kultu K. Marcinkowskiego silne były zwłaszcza w środowisku medycznym. Wszak od pokoleń stanowił on wzór dla wielu lekarzy. Toteż w przełomowych latach 1980/81 żywą stała się myśl, aby Akademii Medycznej w Poznaniu nadać jego imię. Stosowną uchwałę Senat tej uczelni podjął w dramatycznych okolicznościach 15 grudnia 1981 r., dwa dni po wprowadzeniu stanu wojenneg0 70 . Zabiegi o jej zatwierdzenie trwały długo. Pojawiły się kontrkandydatury. Ostatecznie, dzięki wytrwałym staraniom środowiska lekarskiego, w tym zwłaszcza prof. Romana Górala, prof. Janusza Wójtowicza i dr Romana Meissnera, sejm PRL uchwałą z 26 stycznia 1984 r. nadał Akademii Medycznej imię Karola Marcinkowskiego. W krzewienie jego kultu włączała się ważna instytucja kształcąca kilka tysięcy studentów i zatrudniająca kilkuset pracowników naukowych. W muzeum uczelni poczesne miejsce zajęły eksponaty ilustrujące życie i zasługi jej patrona. Wkrótce wśrod pracowników Akademii poparcie zyskała myśl ufundowania pomnika Karola Marcinkowskiego. W 1985 r. z inicjatywy dr R. Meissnera Senat podjął uchwałę, aby dochód ze sprzedaży niektórych wydawnictw uczelnianych, jak pracy zbiorowej "Dzieje

" , 11,

.::.. II

.y: :L

,-A:'t

..., ';j , ) : ".;: :p ?;: , : . ;' , 'i'7;thfj ../ , " ",:, ., ei ' ",;' , " X''"" f" ,>II" p /'

......r;:r;...;r.l::!.C1.6. ",,!t:.śtC'71=J:zk :I.9/lt; .. ./ł>. FJ>

v. r u. / / /J: / / ;.t./.s::£(?/./ot.J. rn"e;!I-5t=.e:t.

1'::La :=CYu.J.,9" rd,= t!/C'i'a..

C'-?!:!I

9t:ćr=?3h.t, .J?;'e::.kz.w

Ryc. 59. Blankiet ozdobnego telegramu z portretem Karola Marcinkowskiego, 1929, wyd. przez Towarzystwo Czytelni Ludowych w Poznaniutowarzystw medycznych w Poznaniu w latach 1832-1983. Studia i materiały" (poznań 1985), przeznaczony został na jego budowę. Sprzedano jednak niewiele egzemplarzy tej książki, a zebrane fundusze okazały się zbyt skromne, aby można było rozpocząć realizację tego godnego poparcia pomysłu.

W minionych stupięćdziesięciu latach kilkakrotnie podejmowano starania o wzniesienie monumentalnego pomnika Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Nie wychodziły one jednak poza fazę wstępnych inicjatyw, dyskusji na łamach czasopism i ogłaszania akcji zbierania składek. W okresie niewoli narodowej dość szybko z nich rezygnowano, z góry zakładając, że władze pruskie nie zgodzą się na postawienie pomnika polskiego herosa narodowego w centrum Poznania lub w innym reprezentacyjnym miejscu. Obawy owe nie były bezpodstawne. Prób sprawdzenia rzeczywistego stanowiska władz jednak nie podejmowano. Wydaje się, że największe szanse uzyskania ich zgody istniały po uroczystym pogrzebie Marcinkowskiego, w którym wzięli udział m.in. naczelny prezes Moritz von Beurmann i głównodowodzący V korpusem armii pruskiej w Poznaniu gen. Friedrich August von Colomb. Sięgano też po argument, że "żywym" pomnikiem Marcinkowskiego jest przezeń założone i od 1861 r. noszące jego imię Towarzystwo Pomocy Naukowej. Nie potrzeba więc wznosić poświęconego mu monumentu ze spiżu lub marmuru. Brak poparcia dla inicjatywy uzasadniano wreszcie i tym, że wystawienie okazałego pomnika

Witold Molik

Marcinkowskiego byłoby niezgodne ze jego skromnym stylem życia i głoszonymi przez niego ideałami. Bez wątpienia największe szanse i możliwości ufundowania pomnika Karola Marcinkowskiego w Poznaniu były w dwudziestoleciu międzywojennym, zwłaszcza w l. 1923-1926 (między uroczystym przeniesieniem jego zwłok do kościoła św. Wojciecha i osiemdziesiątą rocznicą jego śmierci). Jak wynika z opublikowanych wówczas artykułów w prasie, elity polityczne, środowska mieszczańskie i inteligenckie miały świadomość jego wielkiej roli dziejowej przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W l. 1922-1924 i 1926-1934 prezydentem miasta Poznania był były stypendysta Towarzystwa Pomocy Naukowej i wybitny polityk Cyryl Ratajski. Wielu byłych stypendystów TPN piastowało ważne stanowiska państwowe lub zajmowało wysokie posady w nauce, przemyśle, dyplomacji bądź też wykonywało dochodowe wolne zawody. Zamożne mieszczaństwo poznańskie wiedziało, ile zawdzięcza twórcy prac organicznych. Wolno więc sądzić, że w ramach dobrze zorganizowanej akcji zebrano by w niedługim czasie fundusze niezbędne na wystawienie reprezentacyjnego pomnika Marcinkowskiego w centrum Poznania. Z nie ustalonych przyczyn z pomysłu tego zrezygnowano. W czasach PRL-u Karol Marcinkowski nie mieścił się w partyjno-państwowej propagandzie. Jeśli idzie jednakże o lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, to, jak sądzę, wytrwałe starania o uzyskanie zgody władz na wystawienie jego pomnika nie byłyby całkowicie skazane na niepowodzenie. Fakt, że pomnik Karola Marcinkowskiego do dziś dnia w Poznaniu nie stanął, wynika nie tylko z przyczyn obiektywnych, niekorzystnej sytuacji politycznej itd. Nieskuteczni w działaniu byli inicjatorzy pomysłu, którym często brakowało wytrwałości, determinacji w dążeniu do celu i umiejętności pozyskiwania szerokiego społecznego poparcia.

PRZYPISY:

1 W.Łęcki, P.Maluśkiewicz, Poznań od A do Z, Poznań 1986, s.116-117.

2 Odpowiedź na uwagę w artykule pt. "Posąg arcybiskupa Dunina", "Przyjaciel Ludu" 1847, nr 47, s.376.

3 Tamże, Ostatecznie redakcja "Przyjaciela Ludu" autora jednak znalazła i w 1848 r. na jego łamach ukazał się artykuł "Żywot Karola Marcinkowskiego" ( nr 1, s.2-4, nr 2, s.9-11, nr 4, s.27-30). 4 Obecnie tablica ta znajduje się na murze okalającym kościół św. Wojciecha.

5 z.Grot, Druh Marcinkowskiego - Wiktor Łakomicki, "Kronika Miasta Poznania" (dalej cytuję KMP), 1946, nr 4, s.196. 6 Poznań, w marcu, "Kłosy" 1885, nr 1033, s.256.

7 Pomnik dla ś.p. Karola Marcinkowskiego, "Kurier Poznański" (dalej cytuję: KP) 1885, nr 102 (informacja o wpływających składkach na budowę pomnika). 8 W sprawie pomnika dla Karola Marcinkowskiego, "Dziennik Poznański" (dalej cytuję: DP) 1885, nr 115, 9 W sprawie pomnika K.Marcinkowskiego, DP 1885, nr 119, 10 Tamże.

11 z.Grot, Dzieje pomnika Mickiewicza w Poznaniu 1856-1939, Poznań 1956.

12 W sprawie pomnika K .Marcinkowskiego, DP 1885, nr 121.

13 W sprawie pomnika dr K. Marcinkowskiego", DP 1885, nr 124; Pomnik dla ś.p. dr.

Karola Marcinkowskiego" KP 1885, nr 121.

14 W czterdziestą rocznicę, KP 1885, nr 255.

15 I. Zielewicz, Żywot i zasługi Karola Marcinkowskiego, Poznań 1891.

16 Zob. m.in. Życie i zasługi Karola Marcinkowskiego, (w:) "Poznański Kalendarz na rok zwyczajny 1891", Poznań 1891, s.106-127; Życie i zasługi Karola Marcinkowskiego, (w:) "Nowy Kalendarz Poznański 1891", Poznań 1891, s.3-26; Pamięci Karola Marcinkowskiego, (w:) "Kalendarz Przemysłowy 1891", Poznań 1891, s.49-56; Na jubileusz, DP 1891, nr 91; J.

L. [Jarosław Leitgeber], Życie i zasługi Karola Marcinkowskiego z okazyi pięćdziesiątej rocznicy Towarzystwa Pomocy Naukowej w Poznaniu popularnie opracował..., Poznań 1891. 17 [J.Kasprowicz!, Żywot Karola Marcinkowskiego przez autora książeczki Moskwa wobec Unii i Polski, Lwów 1891, s.120. 18 Jubileusz Towarzystwa Pomocy Naukowej, KP 1891, nr 90.

19 Walne zebranie Towarzystwa Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego, a zarazem jubileuszowa uroczystość, DP 1891, nr 91. 20 Uroczystość jubileuszowa Towarzystwa Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego, DP 1891, nr 92. 21 Tamże. nr 93 (przedruk przemówienia W. Rabskiego).

22 Źródło jak w przypisie 17; zob, także: Wczorajsza uroczystość w teatrze, KP 1891, nr 92, 23 Źródło jak w przypisie 17.

24 W sprawie uroczystego obchodu 50-tej rocznicy założenia Towarzystwa Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego, KP 1891, nr 88. 25 Zob. W.Molik, Wokół "Przeglądu Poznańskiego". Próby politycznego usamodzielnienia się inteligencji polskiej w Poznańskiem w końcu XIX w., (w:) Inteligencja polska XIX i XX wieku, pod red. R.Czepulis-Rastenis, Warszawa 1981, s.207-241. 26 Sulla [W.Rabski], Na wyłomie, "Przegląd Poznański" (dalej cytuję PP) 1894, nr 23, s.ll-12.

27 B.Chrzanowski, W sprawie konkursu na dzieło o Karolu Marcinkowskim, PP 1894, nr 24, s.l.

2S Tamże.

29 W sprawie konkursu na dzieło o Karolu Marcinkowskim, PP 1895, nr 30, s,1.

30 Rocznica, DP 1900, nr 142; Stuletnia rocznica urodzin, tamże, nr 126; zob. także: Stuletni jubileusz urodzin dr Karola Marcinkowskiego, "Orędownik" 1900, nr 142. 31 P,K.z., Dr. Karol Marcinkowski, "Biesiada Literacka" 1900, nr 29, s.49-52; KB., Puścizna Karola Marcinkowskiego, "Tygodnik Ilustrowany" 1900, nr 27, s.522; KB., Karol Marcinkowski 1800-1846. W setną rocznicę urodzin, "Przegląd Polski" 1900, tJ, s.320-332.

32 Zob. m.in. J.5uchowiak, Zasługi Dr. Karola Marcinkowskiego około podniesienia przemysłu swojskiego. Odczyt ," w Towarzystwie Przemysłowym w Poznaniu, dnia 17 czerwca 1910 r., Poznań 1910 (odbitka z "Przemysłowca").

33 I. Zielewicz, Nowe przyczynki do życiorysu doktora Karola Marcinkowskiego na źródłach archiwalnych osnute, Poznań 190B. 34 H.Rzepecka, Kim był Karol Marcinkowski, Lwów 1913, s.103.

35 Tamże, s.100 i n.

36 [W.Bentkowski], Listy z Poznania III, "Gazeta Polska" 1848, nr 193, s.754.

37 A. M. Skałkowski, Bazar poznański. Zarys stuletnich dziejów (1838-1938), Poznań 1938, s.136 i 159.

38J.5uchowiak, Przeniesienie zwłok Dr. Karola Marcinkowskiego w roku 1910, KP 1922, nr 143. 39 Przeniesienie zwłok Karola Marcinkowskiego, KP 1923, nr 127.

40 Tamże; zob. także: A. M. Skałkowski, Losy śmiertelnych szczętów Marcinkowskiego, "Przegląd Wielkopolski" 1946, nr 10, s.282.

41 W sprawie pomnika Karola Marcinkowskiego, "Przegląd Wielkopolski" 1914, nr 7, s.178-179; "Nowiny Lekarskie" 1914, nr 3, s.138-139. 42 O pomnik dla Karola Marcinkowskiego, KP 1914, nr 20-21.

Witold Molik

43 Z Rady Ludowej na miasto Poznań, KP 1919, nr 53.

44 Sprawa pomnika Marcinkowskiego, KP 1919, nr 54.

45 Szybko zrealizowano natomiast inne plany wyrażenia uznania dla jego zasług. I tak 16 czerwca 1919 nazwę "park Schillera" zamieniono na "park Marcinkowskiego", a 29 sierpnia tegoż roku "ulicę Wilhelmowską" przemianowano na "Aleje Marcinkowskiego". Poza tym l kwietnia 1919 dotychczasowemu Gimnazjum Augusty Wiktorii na Jeżycach nadano nazwę "Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego". Zob. Tablice historyczne dla ulic miasta Poznania o nazwach osobowych, KMP 1938, nr 3, s.332, 334.

46Pierwszy pomnik Karola Marcinkowskiego, KP 1922, nr 144.

47 C.Ratajski, Mowy 1922-1928, Poznań 1929, s.14-15.

4S W sprawie przeniesienia zwłok ś.p, Karola Marcinkowskiego, KP 1923, nr 65.

49 Hołd największemu z synów Wielkopolski, DP 1923, nr 90.

50 KKrotoski, Karol Marcinkowski. Materiał do obchodów z okazji przeniesienia zwłok Jego do Grobów Zasłużonych w dniu 10 czerwca 1923, Poznań 1923.

51 Wieczornice ku czci Karola Marcinkowskiego, KP 1923, mr 125.

52 Prezydent Rzeczypospolitej w Poznaniu, DP 1923, nr 123 i 124; Przeniesienie prochów ś.p. Karola Marcinkowskiego, tamże nr 117 (wiadomość, że prezydent S.Wojciechowski nie weźmie udziału w uroczystości przeniesienia zwłok K Marcinkowskiego) 53 Przeniesienie zwłok Karola Marcinkowskiego, KP 1923, nr 127; Przeniesienie zwłok śp. Karola Marcinkowskiego, "Praca" 1923, nr 24, s.1-2. 54 Wielkopolska Karolowi Marcinkowskiemu, DP 1923, nr 130; Pogrzeb ś.p. KMarcinkowskiego, KP 1923, nr 130; Echa pogrzebu Marcinkowskiego, tamże, nr 131-134. 55 Echa pogrzebu Marcinkowskiego, KP 1923, nr 132 (przedruk mowy ks. Kościeiskiego).

56 Pogrzeb ś.p. KMarcinkowskiego, KP 1923, nr 130.

57 Z. Zaleski, Pierwszy grób zasłużonych. (Przeniesienie zwłok Karola Marcinkowskiego do "Grobów Zasłużonych" w kościele św. Wojciecha w Poznaniu), KMP 1923, nr 7, s.141. 58 Brak miejsca nie pozwala na wymienienie tu owych publikazji. Zob. A.Wojtkowski, Bibliografia historii Wielkopolski, Poznań 1995, T.I, s.134-135.

59 Pamięci Karola Marcinkowskiego, "Nowiny lekarskie" 1924, z5, s.306.

60 Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu za l-sze dziesięciolecie zakładu w niepodległej i wolnej ojczyźnie 1919-1929, Poznań 1930, s.61.

61 F.Olejniczak, Karol Marcinkowski a ziemia gostyńska, "Głos Gostyński" 1925, nr 77, s.1.

62 Wyniki ankiety w sprawie pomnika Karola Marcinkowskiego, "Głos Gostyński" 1925, nr 82 i 83. (za udostępnienie tych materiałów serdecznie dziękuję Panu Stefanowi Jankowiakowi z Piasek k.Gostynia). 63 Jak Poznań uczci pamięć swego wielkiego syna, "Głos Wielkopolski" (dalej cytuję: GW) 1946, nr 302, s5.

64 Zob. Bibliografia historii Polski za lata 1944-1947. Oprac. J.Baumgart i S.Głuszek, Wrocław 1962, s.108-109. 65 W.Jakóbczyk, Doktór Marcin. Jan Karol Marcinkowski 1800-1846, Poznań 1946.

66 J.Eckerhardt, Katolog wystawy "Życie i czyn Karola Marcinkowskiego" w Muzeum Wielkopolskim w Poznaniu, KMP 1946, nr 4, s.200-205; Wystawa pamiątek po Karolu Marcinkowskim, "Głos Wielkopolski" 1946, nr 308, s.3. 67 Uroczystości w setną rocznicę zgonu Karola Marcinkowskiego, GW 1946, nr 306; W hołdzie wielkiemu społecznikowi, tamże, nr 311.

68 Zob. S.Kieniewicz, Problem pracy organicznej 1840-1890, w tegoż: Historyk a świadomość narodowa, Warszawa 1982, s.49-55. 69 AWrzosek, Karol Marcinkowski, T.I-II, Warszawa 1960; W.Jakóbczyk, Karol Marcinkowski, Poznań 1966; tenże, Karol Marcinkowski 1800-1846, Poznań 1981. 70 R.Meissner, Testament intelektualny i społeczny Karola Marcinkowskiego, "Poznańskie Roczniki Medyczne" T.VI-VII, Poznań 1982-1983, s.25

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr3; Karol Marcinkowski i jego czasy dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry