IDEA PRACY ORGANICZNEJ W POZNAŃSKIEM W DOBIE KAROLA MARCINKOWSKIEGO

Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr3; Karol Marcinkowski i jego czasy

Czas czytania: ok. 25 min.

PRZEMYSŁAW MATUSIK

L udwik Mierosławski był niezbyt dobrym dowódcą; pamflecistą był wszelako natchnionym i wielkim, może największym z tych, jakich wydała polska literatura. Poznańczyków prawdziwie nie lubił, nic więc dziwnego, iż pisząc o ich poczynaniach w latach 30-tych i 40-tych dowodził, iż w swej prowincjonalnej tępocie nie potrafili oni nawet skutecznie torpedować rewolucyjnych przygotowań demokratów, rozwijając program organicznikowski. Do wystawienia więc Wielkopolanom "...bazarowej bóżnicy, potrzebnej im jak dziura w moście, a kosztowniejszej niż naprawa mostów w całej Polsce, zjechać musiał dopiero z fenickiej szkoły Hiram Marcinkowski..."l. Te pełne urazy zdania można by - wbrew intencjom sfrustrowanego generała - odczytać jako hołd oddany dziełu Karola Marcinkowskiego. Zauważyć wszelako należy, iż Doktor Marcin nie rozwijał swej aktywności w Poznańskiem w społecznej próżni. Sukces jego inicjatyw wynikał przecież z faktu, iż napotykały one na zrozumienie i chęć współdziałania przynajmniej jakiejś części aktywniejszych i bardziej świadomych Wielkopolan. Nie powinno to zresztą dziwić. W różny sposób formułowane idee organicznikowskie były bowiem naturalną wręcz reakcją tych przedstawicieli polskich elit, którzy czując moralny obowiązek przeciwstawienia się zagrożeniu tożsamości narodowej wskutek poczynań państw zaborczych, nie widzieli zarazem możliwości rychłego wybicia się na niepodległość. N a tę kwestię ściśle nakładał się problem dynamicznych przemian cywilizacyjnych wieku XIX; coraz wyraźniej zdawano sobie sprawę z tego, iż nie da się skutecznie bronić narodu bez jego modernizacji. Splot tych kwestii, cywilizacyjnej i narodowej, rodził więc program zakładający zarówno konserwowanie narodowej tradycji, jak i rozwijanie nowoczesnej gospodarki rolnej, zarówno wspieranie oświaty i nauki, jak i budowanie zrębów rodzimego handlu i przemysłu. W Poznańskiem pierwsza wyraźna inicjatywa w tej mierze pojawiła się w roku 1828, gdy grupa ziemian wystąpiła z ideą powołania Towarzystwa

Rolnictwa, Przemysłu i Oświaty. Upadła ona z powodu sprzeciwu władz pruskich. Wkrótce poznańskie elity zapomnieć musiały o organicznikowskich pomysłach, angażując się czynnie w wydarzenia powstania listopadowego. O sytuacji w Poznańskiem na początku lat 30-tych tak pisał jeden z autorów "Przewodnika Rolniczo-Przemysłowego": "Po gwałtownym wstrząśnieniu na początku przeszłego W-lecia, ogarnęła W. Ks.Poznańskie spokojność, która zamiast pokrzepienia i wzmocnienia sił jego żywotnych, wyrodziła się w końcu w spokojność niszczącą, w apatyą. Stan taki w przykrym położeniu prawie nieuchronny, jest jednak bytem szkodliwym, ale zarazem wygodnym"2. Owemu wygodnemu "apatycznemu letargowi" oparła się tylko mała grupka osób. Ich aktywności zawdzięczać należy założenie w 1835 roku w Gostyniu Kasyna _ pierwszej instytucji organicznikowskiej w Poznańskiem. Za tym przedsięwzięciem poszły następne, w tym dwa najważniejsze, inicjowane przez Marcinkowskiego: Bazar - centrum społecznego życia polskiego w Księstwie, i Towarzystwo Naukowej Pomocy - ośrodek oświaty polskiej. Organizacyjne przedsięwzięcia początku lat 40-tych były możliwe dzięki łagodniejszej po 1840 roku polityce polskiej nowego pruskiego monarchy Fryderyka Wilhelma IV. Dzięki niej możliwy był również bujny rozwój poznańskiego piśmiennictwa, powodując, iż Wielkie Księstwo stało się w tym czasie naj prężniejszym - poza emigracją - ośrodkiem myśli polskiej. Szczególnie dla niego charakterystyczna była inspirowana dziełem Hegla refleksja filozoficzna, z jej największymi na gruncie polskim reprezentantami: Augustem Cieszkowskim, Bronisławem Trentowskim i Karolem Libeltem. Tak oto w Poznańskiem ówczesnej doby praktyczne inicjatywy odpowiadającego na bardzo konkretne potrzeby społecznika spotykały się z wychodzącą z abstrakcyjnych, metafizycznych założeń refleksją filozofa. W ten sposób, we wzajemnym oddziaływaniu wyrastających z rzeczywistości Księstwa zagadnień praktycznych i teoretycznej refleksji na temat istoty Boga, praw dziejowych oraz przyszłych losów ludzkości kształtował się zrąb programu organicznikowskiego, organicznikowski ethos.

Jednostka - społeczeństwo - organizm

W 1843 roku jeden z publicystów, wyrażając różnorodność opinii napotykanych we współczesnej poznańskiej prasie, zawołał poirytowany: "Istna wieża Babel!" Pomimo owego pomieszania języków, uczestników publicznego dyskursu w Poznańskiem łączył jeden, odnoszący się do kwestii społecznych pogląd, który zawierał się w stwierdzeniu: "Człowiek jest przede wszytkim istotą społeczną, dlatego to ma konieczną z natury ducha swojego potrzebę żyć społecznie, objawiać się jako społeczna istota"3. W konsekwencji tych założeń liberalny indywidualizm, zakładający prymat jednostki nad społeczeństwem, traktowany był w niektórych wypowiedziach wręcz jako rodzaj społecznej patologii. Zgodnie z duchem czasu rozważania na ten temat wpisywano zwykle w ramy takiej czy innej historiozoficznej koncepcji postępującego rozwoju ludzkości. I tak we

Przemysław Matusik

, lMIII1IlILłJJII.'I1IfiIIJJ//I/!

Ryc. 28. Portret Karola Libelta z atrybutami filozofa, 1842, lit. W. Kurnatowski

., łY.;, . c.ft" \'"" Iti, ; tt '\!J ',. ?,..... ;S;;'''l;f,ł), ' !" JJ'i.;: '1' tr ',f rJ 11/ ",.;1' "

, .

';""; 'J '.

, 1' < :,/"" $,. ': i .

;;' . '. " "r -i 'v..", " . t/',,,,.; '.

,\ . r'" " I I \.

"fi"-i..!, 't\

.. " .. '.

<" ..,::;'1'/ ,;, 't, .

.. '",

.' h i

":_:""" I' .'" , , fi" ," " /. .11,' / I

;' r!,i, -.".

.,, '

. ' tf', .1 :Jf ,,*'> < ./.

">.'1.'

'.", ,,!<40..'I, ,

, ,_,/

,] " , t" , ':""i 1!

..J · .1., ':' " e'

L IV' I /) ., ".(te '",'wprowadzeniu do "Projektu do Towarzystwa wspierania młodzi kształcącej się Wielkopolski", późniejszego TNP, stwierdzano autorytatywnie: "Nie dla siebie, raczej dla drugich żyć powinniśmy, a znajdziemy w ogólnem szczęściu narodu swoje własne. O tej prawdzie przekonywają się czasy nowsze i występują z brudnego egoizmu, który kalał całą przeszłość dziejów"4. To oświeceniowa jeszcze wizja; gdzieś w jej tle odnajdujemy prostą, linearną ideę postępu, który dopiero w czasach współczesnych zdołał przezwyciężyć wcześniejszy egoizm, pozwalając na tryumf zasady uspołecznienia. Do innej historiozofii nawiązują bardziej reprezentatywne dla klimatu duchowego Poznańskiego, bo czerpiące z Hegla, wywody Marcelego Mottego. Według niego to właśnie czasy współczesne stały się areną tryumfu indywidualizmu, czyli społecznego egoizmu, który rewolucja francuska uczyniła "zasadą bytu socyalnego". Dla Mottego jednak stanowiło to argument potwierdzający tezę o przejściowym charakterze epoki współczesnej, indywidualizm nie mógłbyć jego zdaniem trwałą podstawą rzeczywistości społecznej. Każde bowiem indywiduum, chcąc dojść do swojej pełni, musi "...samo się znieść, samo wyprzeć się siebie, przelać się w ogólność..."5, jednostka musi utożsamić się ze społeczeństwem czy narodem. Dlatego też współczesny tryumf indywidualizmu (egoizmu społecznego) odczytać należy - zdaniem Mottego - jako zapowiedź rychłego powstania jakiejś nowej historycznej jakości, w której w pełni zrealizowana zostanie chrześcijańska zasada społecznej jedności i solidarności. W swych wywodach Mott Y wyraźnie nawiązywał do poglądów sformułowanych przez naj wybitniejszego z poznańskich myślicieli Augusta Cieszkowskiego. To właśnie Cieszkowski w wydanych w 1838 roku po niemiecku w Berlinie "Prolegomenach do historiozofii" skierował myśl szkoły heglowskiej na nowe tory, stwierdzając, iż poznawszy mechanizmy rozwoju ludzkości także przyszłość można uczynić przedmiotem filozoficznej refleksji. Sam pisał w związku z tym o nadchodzącej nowej epoce, epoce czynu, w której połączą się w organiczną całość rozdzielone dotąd rozum i uczucie. W niej jednostka ludzka wyjść miała ze swej "abstrakcyjności", stając się "osobnikiem społecznym", co z kolei spowodować miało przekształcenie narodów i całej ludzkości w "ludzkość organiczną"6. Mówiąc o tym co organiczne, nawiązywał Cieszkowski do myśli Saint Simona, według którego społeczeństwo rozwijało się przechodząc dialektycznie przez następujące po sobie stany organiczne i krytyczne. Stan organiczny społeczeństwa miał mieć charakter pozytywny, budujący, miał sprzyjać społecznej integracji i tworzeniu nowych wartości cywilizacyjnych. Cieszkowski uzupełniał tę charakterystykę, mówiąc o organicznej jedności jako jedności łączącej na wspólnej wyższej płaszczyźnie różne, przeciwstawne sobie tendencje czy żywioły. Stany krytyczne cechować miała z kolei destrukcja, kwestionowanie wszelkiego autorytetu, społeczne rozprzężenie, zanik zmysłu syntezy na rzecz drobiazgowej analizy. Bezpośrednio na gruncie poznańskim z kategoriami tymi zapoznał czytelników nie tyle autor "Prolegomenów", co czołowy tutejszy historyk Jędrzej Moraczewski. W 1838 roku zamieścił w 8 i 9 numerze "Tygodnika Literackiego" popularny artykuł pl. "Jak oznaczać epoki historyi?", w którym scharakteryzował zwięźle saint-simonistyczny model historiozoficzny. Moraczewski pisał o następujących po sobie epokach "budujących i burzących", terminów "organiczny i krytyczny" używać zaczęto za Cieszkowskim. Z czasem myślenie w tych kategoriach stać się miało stałym elementem publicznego dyskursu w Poznańskiem: prócz Cieszkowskiego odwoływał się do nich Marceli Mott Y w cytowanym już artykule, Karol LibeIt przyjął je za punkt wyjścia swych rozważań w "Samowładztwie rozumu", zaś czołowy przedstawiciel środowiska katolicko-konserwatywnego Jan Koźmian uczynił z nich oś swej interpretacji dziejów. Czytając więc o tym co "organiczne", publiczność poznańska doskonale orientowała się, że chodzi o to co pozytywne, syntetyczne, budujące; w sferze społecznej - jednoczące na wspólnej podstawie pomimo istniejących różnic. Do tego powszechnie zrozumiałego sensu odwołać się miało ukute w 1848 roku przez Jana Koźmiana lapidarne pojęcie "robót organicznych".

Przemysław Matusik

Istotnym wyrazem owej "organicznej" jakości społeczeństwa miał być rozwijający się w nim duch "assocjacji" przejawiający się w tworzeniu najróżniejszych organizacji dla realizacji społecznych celów. Libelt pisał o tym w "Dzienniku domowym": "Myśl stowarzyszeń dobrowolnych do pewnego moralnego celu zawięzujących się jest już skutkiem wyższej oświaty i wyższej moralności narodu..."? Swoiste upodobanie w tworzeniu organizacji stanowiło jeden z podstawowych rysów charakteryzujących postawę organicznikowską. Co jakiś czas powracała idea stworzenia jednolitej i scentralizowanej organizacji obejmującej całość działań organicznikowskich. Wyrastała ona z jednej strony z przekonania, iż szczupłość elit narodowych w Poznańskiem nie pozwala na rozproszenie sił, z drugiej zaś ze zdroworozsądkowego przeświadczenia o większej skuteczności działań scentralizowanych nad rozproszonymi. Taki właśnie charakter miała pierwsza inicjatywa powołania Towarzystwa Rolnictwa, Przemysłu i Oświaty z 1828 roku, w początku lat 4O-tych nowy projekt ułożył Karol Libelt, z kolei w 1843 August Cieszkowski chciał powołania organizacji służącej "skojarzeniu dążeń i prac umysłowych w Wielkim Księstwie Poznańskim"8. W tym czasie było to wszakże przedwczesne, dopiero po "krytycznym" przesileniu 1848 roku dojść mogła do skutku jego idea Ligi Polskiej. Warto zresztą wspomnieć, iż równolegle podobny projekt wyszedł spod pióra Jana Koźmiana.

Mówiąc o organizowaniu się dla społecznej realizacji wspólnych celów, należało je najpierw zdefiniować, określić, co jest najważniejszym zadaniem stojącym przed nowoczesnym społeczeństwem. To zaś ściśle wiązało się ze sposobem rozumienia współczesnej cywilizacji.

Nowe czasy - nowa cywilizacja

Z nieuchronności przemian cywilizacyjnych doskonale zdawano sobie w Poznańskiem sprawę; uderzające, iż nie pojawił się tu żaden piewca starego, patriarchalnego i wiejsko - szlacheckiego porządku w rodzaju Henryka Rzewuskiego. Oczywiście pisano o konieczności ochrony polskiego stanu posiadania na wsi, gdyż ... "Naród jest jak Anteusz starożytny, wtedy dopiero olbrzymi, silny i niezwalczony, kiedy stoi na własnej ziemi." Dlatego też zdecydowanie akcentowano, iż z utratą każdej piędzi ziemi, tracimy zarazem cząstkę ojczyzny, opatrując to stwierdzenie mocnym podsumowaniem, "...że zdrajcą jest ten, kto ojczyznę zaprzedaje!"9 Znamienne jednak, iż kwestii tej nie rozpatrywano w tradycjonalistyczno - sentymentalnych kategoriach, lecz osadzano ją na mocnych ekonomicznych i społecznych podstawach. I tak stwierdzano, iż "szczęście Polski" opiera się na wolności i własności rozumianej jako upowszechnienie własności ziemi. Jak bowiem pisał Karol Libelt, "Miłość do ziemi staje się rzeczywistą przez własność gruntową...".10 Inny zaś autor podkreślał, iż "...obywatelem kraju jest tylko właściciel ziemi; (...) każdy kraj tern potężniejszy, im więcej takich obywateli posiada". 11

Ryc. 29. August Cieszkowski żoną ok. 1857-1861. Fot E. Herold & Riemann, Breslau

.i, "\ '\ ,"'.

"it,'

,'p

/,

/1:'11,"

;/ł

"ł' ",ił I, ',I ." li "1. .. -.":,' "111 I ł' .J " ',lI l j li ł. ,itI 41"

'fi,' ,

, ' c. " l , .

J }: " " " II.

f'; " ... " m" '" .'

'I

"'" .'

'I, -w.-,

"'"""fi ,_/f, . ." I I fi, -, f :,:,. ,"", ', ", ".:,: fiI'II''' ''' , ," -.. ' , . \ I.t 1c. I/iIJiI, ./-ł-f/If lIb '. 'r ) ;, . ' " ;'

'I I)""

"Ii.

.l' ,; I ..' I ,',' ;/ I1II li "

. , ,; 'III

'" ,I

,/i :,,' l ,ii '"

" 't,

,: "

Autor tego ostatniego stwierdzenia uzasadniał je nie tylko odniesieniami do starożytnej tradycji, lecz zauważał także pozytywne ekonomiczne skutki przeprowadzonej dwadzieścia lat wcześniej pruskiej reformy uwłaszczeniowej. Nawoływania do uwłaszczenia adresowano więc do mieszkańców innych zaborów, Poznańczykom natomiast zalecano konieczną modernizację dotychczasowych sposobów gospodarowania. W Celu ich propagowania środowiska ziemiańskie skupione wokół Kasyna Gostyńskiego rozpoczęły wydawanie "Przewodnika Rolniczo - Przemysłowego", gdzie prezentowano najnowsze zdobycze europejskiej kultury rolnej. Wprawdzie Ryszard Berwiński szydził z ukazujących się tam artykułów o "rzepiach, grykach, perkach i baranach"12, czytelnicy "Przewodnika..." nie bardzo się tym "niedowarzonym" - jak mówiono - poetą przejmowali. Dla nich wzorem obywatelskim był generał Chłapowski, którego stojące na europejskim poziomie gospodarstwo w Turwi redakcja "Przewodnika..." przedstawiła w długim i szczegółowym omówieniu 13 .

.'

I

If,

"II

Przemysław Matusik

Wszelako mimo tego podkreślanego z różnych stron znaczenia własności gruntowej i nowoczesnego rolnictwa nie w nich upatrywano istoty kształtującej się XIX-wiecznej cywilizacji. Jak bowiem stwierdzano, "...dążność i stosunki naszych czasów oparte są na przemyśle i handlu". Podobnej definicji towarzyszyła zwykle niewesoła w tym kontekście teza, iż Polacy właśnie do handlu i przemysłu "...najmniej są pochopni". Oznaczało to, iż istnieje jakiś strukturalny dysonans między dominującą tendencją cywilizacyjną, a dotychczasowymi polskimi skłonnościami i przyzwyczajeniami. Celem więc musiało być przekształcenie ducha polskiego i obudzenie w nim tej "...sprężyny świat dzisiejszy poruszającej, nadającej miastom znaczenie i możność" 14. Przekształcenie polskiej mentalności - bo o tym tu mowa - służyć miało ukształtowaniu nowocześniejszego oblicza polskiego społeczeństwa, jak pisano bowiem, "...bez klas przemysłowych, to jest stanu średniego, obejść się żadną miarą nie możemy"15. Argumentów wspierających tę tezę szukano także w nie tak dawnej przeszłości, stwierdzając, iż w anachronicznym, bo pozbawionym stanu średniego układzie społecznym tkwiła główna przyczyna rozbiorów Polski. Przeciw tezie tej gromko protestował Libelt, dowodząc, iż to nie mniemane uszczerbki społecznej organizacji, lecz słabość ducha narodowego spowodowały upadek Rzeczypospolitej. Ostrzegał też przed "materializmem" współczesnej klasy średniej budującej swe bogactwo na nędzy proletariuszy. Swych adwersarzy nie przekonał, na łamach polemizującego z nim natomiast "Orędownika" znaleźć mógł w odpowiedzi tym mocniejsze wezwanie: "Starajmy się więc wszelkiemi sposobami zachęcać młodzież naszę do poświęcania się rzemiosłom, handlowi, a wnet utworzy się u nas rodzimy stan średni, zaludni miasta i miasteczka, nada narodowości naszej siłe materyalną, na której jej dotąd zbywało i zbywa i rozprzestrzeni dobry byt po milionach preletariuszów, szlachty, żydów itd"16. Zaczątkiem działania w tym kierunku był oczywiście Bazar; jak pisano w "Przewodniku...", głównym powodem jego powstania była właśnie konieczność zaradzenia społecznemu problemowi licznej polskiej młodzieży "...nie mającej zatrudnienia, bez sposobu dostąpienia żadnego urzędu, a bez zasobów nie mogącej się oddać handlowi". Tej właśnie młodzieży należało "...dłoń bratnią podać, udzielić im środków do nabycia majątków"17. Warto zwrócić uwagę na nowy sposób myślenia o społeczeństwie jako rzeczywistości dynamicznej, której niezbywalną częścią jest majątkowy i społeczny awans klas niższych. Tzw. warstwy oświecone miały wprawdzie obowiązek ich wspierania, ale już nie tylko w formie prostej i nacechowanej niekiedy paternalizmem dobroczynności. Jak bowiem w innym miejscu pisano, "Najlepszy rodzaj dobroczynności jest, gdy zamiast osładzania losu ubogich podajemy im sposób, aby z niego wybrnęli. (...) Najlepszy rodzaj jałmużny jest wskazanie i ułatwienie zarobku, przyzwyczajenie ubogich do mierności, oszczędności i pracowitości"18. Brak polskiego stanu średniego wiązano również z opanowaniem poznańskiego handlu i rzemiosła przez "cudzoziemców" - tak eufemistycznie określano Niemców - oraz "kosmopolitów" Żydów. Już w 1838 roku pisano o wyzwaniu, jakim dla Polaków jest zmonopolizowanie przez Żydowllji'

. , ;'"-'_- ;, ; If (\ - J "" '_ '1 ';!o, ,! ," I"/H', {:.. I 'J, fil / ", _ :' f I/ 1.'1 7- 'Ir'.

"'11/. I - " t l ,'" r:" ,.' !iI'l' , 1.

.

,,- l" . £"." ł ';11d 'I" ''/I

.

'II'

1/: "i".

l!'

.,,:,''l>: I . I

'1" " ,,'''Ij

+,1'/1'.- .

I Il'it , li I", ! 'It". /fil.

" -, 1/ . J/

, .1, , , I, ". J .

. 'I' .-', I ,,".11

', 4 ," I't \ 'ł "

. ,o.

""" ,l"

,I l,jlMlilii" " ;,.. ,'I.. "

,, 7,,,.fJIf,,, 'I,.

, " ......

..

,,).

- , :1<1. , III. "'O .

'. f" ...łł. . . ,j . I/','Iot'HI"

. W' \.

"'i, 'f "

'''4' I '-<I';'

.. ..

,'('i'!,.,.

,, 'fif' ,..

',.! .

.........

Ryc. 30. "Przez jedność i równość do niepodległości i wolności", alegoria Ligi Polskiej, 1848, rys. M.A. Piotrowski, lit. H. Delius

pośrednictwa w handlu wełną w związku z doskonale rozwijającymi się poznańskimi targami wełny. Postulowano zdobycie funduszy na założenie "domów handlowych", towarzystw kupców i producentów oraz systemu wzajemnych zabezpieczeń finansowych po to, by ostatecznie Polacy stali się "panami pokupu i przedaży"19. Jak widać narastająca gospodarcza dominacja Niemców i Żydów rodziła u Polaków poczucie zagrożenia w pozycji bycia gospodarzem na swojej ziemi. To z kolei rodziło odruch solidarności i płynący stąd postulat wspólnego działania; "Jeżeli [bowiem] jest grzechem puszczać posiadłość ziemską w obce ręce, zaiste niemniejszem jest, patrzeć obojętnem okiem na to, że niemal wszystkie ważniejsze zatrudnienia życia ludzkiego są w rękach obcych..."20. Oczywiście Poznańczycy nie byliby sobą, gdyby konkretnych kwestii związanych z kształtowaniem polskiego stanu średniego nie łączyli z historiozoficzną refleksją. Najbardziej dojrzały wyraz znalazła ona w wydanej u Stefańskiego w 1843 roku "Filozofii ekonomii materialnej" napisanej przez uciekiniera z Królestwa Henryka Kamieńskiego. W pełnych pasji zdaniach pisał on, iż "Rozwój materialny społeczeństwa jest to postęp ludzkiego ducha w walce z materią". Dzięki postępowi cywilizacyjnemu człowiek wyzwala się coraz bardziej z więzów materii, dzięki czemu tym bardziej możliwy jest jego rozwój

Przemysław Matusik

duch owy 21. Znamienne, iż jakieś echo podobnych poglądów znajdujemy w napisanym przez Jana Koźmiana programowym tekście środowiska katolicko - konserwatywnego. Czytamy w nim: "...drogi żelazne, statki parowe, niesłychane rozwinięcia handlu i przemysłu [...] wzięte same w sobie powołaniu człowieka na świecie nie odpowiadają, wszakże nie odpychamy ich wcale, owszem w tern namnożeniu środków ku zbliżeniu narodów i ludzi przeczuwamy zbliżającą się chwilę powszechniejszego uznania prawdy objawionej"22. Najbardziej jednak wyraziste stanowisko w tej mierze zaprezentował autor umieszczonej na łamach "Przewodnika Rolniczo-Przemysłowego" rozprawy pl. "Życie fizyczne". W roku bowiem 1841, gdy na emigracji romantyczny mistycyzm zyskał nowy, potężny impuls w postaci proroctw Andrzeja Towiańskiego, autor omawianego artykułu pisał: "...zarodem wszelkiej cywilizacyi jest przyrodzona człowiekowi chęć poprawienia bytu materialnego. (...) Cały dzisiejszy postęp moralny, umysłowy trysnął z ziarna materyalizmu. (...) toć też na wielkiem drzewie dzisiejszej cywilizacyi, życie umysłowe moralne, kwiatem jest tylko; jedynym zaś owocem są dobra materyalne". Nic więc dziwnego, iż dla autora "Życia fizycznego" większym dobroczyńcą ludzkości był William Lee, producent pończoch, niż "najpotężniejszy magnat w dziedzinie myśli". Ponieważ jego zdaniem postęp moralny i materialny wzajemnie się warunkują, zaś bez siły materialnej nie może być siły duchowej, dlatego też przestrzegał czytelnika przed naukami "...owych spiritualnych, subtelnych propagandzistów idealizmu, którzy na koszt materyi chcą ducha podnosić"23. Subtelnych propagandzistów idealizmu było wszelako w Poznańskiem więcej, niżby mógł sobie tego życzyć autor cytowanej rozprawy. To oni właśnie nadawali ton dyskursowi publicznemu w Księstwie. Nie wszyscy oczywiście chcieli podnosić ducha "kosztem materyi" . Za oczywisty wszelako uchodził pogląd, iż pożądane umocnienie cywilizacyjne wyrastać musi z wcześniejszej przemiany duchowej.

Rozwój ducha narodowego - narodowa oświata

Uznanie, iż siła narodu opiera się "... na umysłowych jego zasobach"24 było mocno zakorzenione w romantycznym klimacie epoki. Poszczególni autorzy różnili się niekiedy w określeniu, które sfery duchowego rozwoju uznać trzeba za najważniejsze. Dla Augusta Cieszkowskiego oznakami nastania doby organicznej w Polsce było "silne rozwinięcie p o e z y i przed kilkunastu laty nastąpione, a dziś ustępujące znowu ściśle naukowemu kierunkowi"... Wtórował temu w podobnej tonacji Libelt, pisząc wręcz, iż "Historia literatury jest biografią narodu". Natomiast nieufny względem poetów i rozbujanej słowiańskiej wyobraźni Trentowski, grzmiąc gromko, iż "Kto z nas nie zna historii polskiej, nie jest Polakiem", wzywał zarazem Poznańczyków do poświęcenia się tworzeniu dyscyplin zdaniem jego najważniejszych: narodowej teologii i filozofii. W tym kontekście warto zacytować mocno stąpającego po ziemi Hipolita Cegielskiego, który pisał: "...gieniusz jeden lub drugi, stojący na szczycieli " ,) r'l,' ,.;'tP 1:t' Iti>,,łiM!'"7f!P J ;" ". /;1. Ą,\ 'J.j,ffI,;; "'....' ,p.... ;i I' < ,;;.. " r A!' ',II' # , i" "I., '" ."..r,' ł " : , k li. :.ł.

,o' .... - ,, ,II'! ); ,;I ".... "" ,::,'" tJ;.( l '1/, ,'''', r-' ':j ".'''' /, ,IJ " " J '\ 'łf;'iJ t" ! łiI ł .,:" ;JC' '1 (\ " \. <,t /) ;?j".; :l:.'a..?ri !;' ,'l 1'- \ lttI! i:' ;' <", 1' r: 1, :;j , h''';' / ;';;;:li" I ,!" tr i ':;lj, . , , '-::-- :A ': ;":t W .; ł ;' !l""'" t . li 'i '\ , '",.. /J/J." "._-.,,:,. ".. '" !", '''; " O'!F ", ,_ ... -ljif ..JI.;...;..,...'J"Hi" -:Li .,.,,,,?;,I1.<t,... __ - -...,;...... '_. Al Z,Jt;t--/f F 'Ii 'o II I . './'"_ , ,f_....I_,.. . J

Ryc. 31. Satyryczny rysunek Leona Kaplińskiego zatytułowany "Seweryn Mielżyński w zastępstwie arcybiskupa prezyduje na Lidze", Seweryn Mielżyński stoi, przed nim na krzesłach klęczą August Cieszkowski, Karol Libelt, Jędrzej Moraczewski, Ryszard Berwiński, Jan Koźmian, 1848, rys. ol.

wieku, (...) nie jest skazówką powszechnego narodu postępu, [lecz] że tylko zasmakowanie ogółu w tern wszystkiem, co stanowi wyższą kulturę, takową cechować może; (...) nie tylko po liczbie dzielnych pisarzy, ale także po liczbie czytelników miarkować należy stan powszechny narodu..."25 Wobec tego podstawowym problemem stawała się kwestia oświaty, podstawowego czynnika budującego prawdziwie organiczną narodową jedność. Z drugiej strony zdawano sobie doskonale sprawę z nieodzowności oświaty w procesie modernizacjii, przystosowywania społeczeństwa do nowych warunków cywilizacyjnych. Powszechnie stwierdzano, iż naród bez oświaty skazany jest na klęskę. Nic więc dziwnego, iż sprawa społecznej edukacji tkwiła w centrum zainteresowania ówczesnych Poznańczyków i była przez nich roztrząsana na wszelkie możliwe sposoby. Główne pytanie, jakie tu stawiano, odnosiło się do tego, jaki ma być charakter polskiego systemu wychowawczego. Karol Marcinkowski, odpowiadając na tę kwestię, ujmował swą refleksję wychowawczą w szerokiej perspektywie antropologicznej. Stwierdzając, iż celem społeczeństwa jest szczęście każdego z jego członków, dowodził zarazem, iż nie można osiągnąć szczęścia bez zapewnienia poszczególnym jednostkom zewnętrzenej i wewnętrznej wolności. Zdaniem Doktora Marcina nie jest wolnym ten, "...komu przesądy ciężarem ołowiu tamują lot myśli, ani też nim być może ten, którego myśl rozbiegana wynosi w obszar urojenia. Ani ten

Przemysław Matusiksię wolnym uczuje, czyjej duszy namiętność pęta niewoli narzuca lub w klm myśl skierowana li do poziomej materialności tłumi szlachetniejsze uczucie..."26 Wszystkiemu temu zaradzić miała właśnie oświata wyzwalająca duszę ludzką i dająca człowiekowi poczucie własnej godności, z której wyrastać z kolei miało umiłowanie cnoty, duch poświęcenia, solidarność społeczna, będąca podstawą wszelkich "ulepszeń socjalnych", a wreszcie samoistnie narzucająca się równość ludzi wykształconych. Dla Marcinkowskiego oświata miała najpierw wyzwolić człowieka, po to, by następnie wyzwolić Polaka. W podobny sposób ujmował rzecz całą Bronisław Trentowski w "Chowannie" , gdy pisał: "Twój wychowaniec ma zostać idealnym człowiekiem."27 Trentowski w ogóle uważał, iż podstawową rzeczą, jakiej powinni się oddać Polacy to nie politykowanie, lecz gruntowne studia, zdobywanie wiedzy dla dorównania Zachodowi zgodnie z hasłem: "Stańmy się Attyką słowiańską!". Autor "Chowanny", ostro zwalczając piewców rodzimości, wzywał, by każdy na swoim polu uczył się od Zachodu, przekuwając te umiejętności na polską modłę. Sugestywnie brzmiały jego wezwania: "Jest wielka studnia, na której dnie leży przyszła Polska. Studnią tą dzisiejsza Europa. Wypijmy wodę tej studni aż do dna, a Polską przyszłą ujrzemy!"28. Inaczej z kolei sprawę stawiał Karol Libelt, który - nie odcinając się przecież od źródeł wiedzy z Zachodu - koncentrował się przede wszystkim na narodowych funkcjach wychowania. Głównym - zdaniem Libelta - celem wychowania miało być uczenie przywiązania do tego co rodzime, co ojczyste i narodowe. Wespół z innymi moralistami poznańskimi występował więc zdecydowanie przeciw edukacyjnym wyjazdom dzieci na Zachód, jak i przeciw sprowadzaniu zachodnich guwernerów, gdyż "Biada pokoleniu, które nauki pierwsze nie od rodaka zaczyna!29. Nie był on zresztą pierwszym ani jedynym, który zwracał uwagę na tę kwestię. W ciekawy sposób podjął ją już w 1835 roku na łamach "Przyjaciela Ludu" podpisujący się literą Z. autor artykułu "O wychowaniu". Zagraniczne pseudonaukowe wojaże krytykował także z powodu ich ogólnohumanistycznego i powierzchownego profilu. Antycypując pewne wątki warszawskiego pozytywizmu, sam z kolei postulował ukierunkowanie modelu wychowawczego na te dziedziny, które "zapewniają byt i osobistą niepodległość", przez co rozumiał "sztuki, handel, umiejętne gospodarstwo rolne i rzemiosła". Dopiero po zdobyciu w kraju stosownej i praktycznej wiedzy jej adept mógłby wyjechać za granicę po to, by zdobyć tam dodatkowe doświadczenia, a następnie wszelkie nowości zaprowadzić w kraju. Spowodowany przez to rozwój - jakbyśmy powiedzieli - inwestycji dałby z kolei większą możliwość zarobku chłopom, co zachęciłoby ich do "przyjmowania oświaty, a wdzięczność i własny interes t..) zrodziłby większą przychylność do rodzinnej strzechy"30. Te bardzo ciekawe rozważania, wskazujące na ścisły związek sytuacji materialnej ludu z jego oświeceniem, wprowadzają nas w najbardziej doniosły dla ówczesnych Poznańczyków problem, jakim była kwestia ludowej edukacji. Jak pisał Libelt, "...prawy syn ojczyzny, obejmując miłością cały naród, najmłodsze jego dzieci, owe nie skażone w narodowym charakterze masy ludu,

','!.I

,,' ' i: /4:' '" i''ł'''I>, ., " .-.,;, « '- ,""; , ., ., ,ł:,' " '""'?!tf \ r l!' /' :l r' ,l'; ,:(j 'o',l' i}' \

,,' :,-.

{

<I', \l) J '- \ "

-\j'

.r, ł" , , , ,\0 ' I X. ...' {1.' ! \ IW! \ "\ I , ;f

";:"r... -;....::.. :,:;.-Ś':::::.., :,,; -.!<i:': A:;;t".

Ryc. 32. Satyryczny rysunek Leona Kaplińskiego przedstawiający Macieja Mielżyńskiego i Karola Libelta z podpisem: "Jeden znajsilniejszych charakterów w Poznańskiem przes1adowany przez widmo socjalizmu", 1848, rys. ol.

, ..

'.' \:;1 V!.

. ,,;.'*-. 1,'./"'. I" '.7;. \.

,

;J

,,.

1 '/ o,"':. ;;

, :\;, ti\' ,ł /, "- \

.,1 , " l I " #:/, I'f I Ioi

, ' '=- .

iiJ

\ł'\ "

'I't :1

..ił ..

IJ

. ,-'jr:<:r. e.J 6-1"'" """"4-h+ ify 'Ho/ .- -O/ '.,.,.r",,*,""""':Ą:';;oJ' "';;"".W-b,,,,"< '1"- '7;;JA""'_"/.c- _'/*" 4'"ł'''4''.t.... r;" /)r.el";;l--j-ł-ł!7' P.4'",,_a.....z.'zJ ,;...../.... z,,,.;ot"/;f--''''- .ł:J..£ ,.f:r'1" """.ł-':

Ryc. 33. Satyryczny rysunek Leona Kaplińskiego z podpisem "Wielki Eulogiusz [Zakrzewski?] rozmyśla nad polepszeniem bytu najliczniejszej warstwy społeczeństwa i wpada na myśl napisania filozofii praktycznej dla ludzi nie umiejących czytać", 1848, rys. ol.

szczególnym robi przedmiotem troskliwości i pieszczot swoich"3}. Owa troskliwość wyrażać się miała przede wszystkim w zabiegach edukacyjnych. Zrozumienie znaczenia tej kwestii łączyło wszystkich: romantyk w oświacie ludu widział szansę nawiązania z nim dialogu i zaczerpnięcia z jego duchowych zasobów, rzecznik cywilizacyjnego postępu chciał zburzyć barierę niedostatecznego wykształcenia mas tamującą drogę dla dalszego rozwoju, moralista pragnął przez oświatę oddać ludowi jego utraconą ludzką godność, arystokrata chciał, oświecając lud, wykorzenić jego wady, demokrata natomiast przekształcić go w świadomą swych politycznych celów rewolucyjną siłę. Wszyscy pragnęli zaś poprzez oświatę lud unarodowić. Wiele zatem pisano o oświacie elementarnej, o wielkiej społecznej roli nadzorującego szkołę proboszcza i uczącego w niej nauczyciela. Nie poprzestawano jednak na tym, zdając sobie sprawę, iż koniecznym jest dalsze kształcenie najzdolniejszej plebejskiej młodzieży, która by".... bez obcej poręki zmarnieć mogła". Mówiąc o tym, pamiętano o wsparciu, jakiego w przeszłości zdobywającej wykształcenie młodzieży z ludu udzielały pobożne bractwa, duchowieństwo czy "majętni obywatele kraju". Ponieważ jednak "... potok czasu zabrał jednych, a drugich środki i chęci osłabił", należało więc szukać sposobu

Przemysław Matusikskuteczniejszego i "bardziej odpowiadającego obecnej potrzebieu."32. Owym sposobem odpowiadającym nowym potrzebom i nowej sytuacji społecznej miało być odwołanie się do solidarności narodowej. Jej zaś wyrazem, wyrastającym zresztą z "ducha asocjacji" XIX-wiecznych elit, miało być "towarzystwo wspierania zdolnej, a bez sposobu zostającej młodzi". Tak oto uzasadniano tę najważniejszą, organizacyjną inicjatywę ówczesnej doby, jedną z najważniejszych inicjatyw organicznikowskich w ogóle, a zarazem wspaniały pomnik jej ojca Karola Marcinkowskiego - Towarzystwo Naukowej Pomocy. Jej zaistnienie nie byłoby wszelako możliwe bez przyjęcia, iż każda jednostka ludzka ma swego rodzaju moralne zobowiązania względem zbiorowości: ludzkości, społeczeństwa czy wreszcie narodu.

Ethos: poświęcenie i praca

Przeświadczenie o istnieniu takich zobowiązań wyrastało ze znanego nam już powszechnego przekonania o społecznej naturze człowieka. To rodzić musiało obowiązki, o czym Marceli Mott Y pisał w charakterystycznych dla poznańskiej umysłowości tamtej doby heglowskich kategoriach: "Indywiduum wychodząc z ciasnego swego okręgu do wspólnictwa miłości chrześcijańskiej (u.) przyjąć musi na siebie obowiązek, który niczem więcej nie jest jak tylko p r ze jś ciem ind yw id u um do o g ółu, spójnią łączącą oba przeciwieństwa, a poczuwając się do jakiejkolwiek powinności, musi wpierw przebyć fazę p o ś w i ę c e n i a i wyrzec się wszelkiej partykularności, niezgodnej z dążnością ogółu"33. Cóż wszakże było tym obowiązkiem podejmowanym z poświęceniem dla dobra ogółu? Karol Marcinkowski, a z nim wiekszość organiczników, odpowiedziałby ....:....- praca. Praca stanowiąca według Doktora Marcina "materialny łącznik kojarzący poszczególne ogniwa całości społeczeństwa"34, praca wyzwalająca jednostkę ludzką ze zniewolenia materialnego, tak jak oświata - wyzwalająca ze zniewolenia duchowego. To znajdować miało swe przedłużenie w rozważaniach dotyczących kondycji narodu polskiego - tylko usilną pracą mógł się on wzmocnić i sięgnąć po stawiane przed nim cele. Jak pisano, "tym tylko sposobem zdołamy przetrwać wszelkie burze i kiedyś, nawet po upływie wieków, zmartwychwstać jak Grecy, którzy ciemiężców swoich Macedończykow i Rzymian przeżyli"35. Te sądy stanowiły główne elementy organicznikowskiego ethosu. Nie byłby on bowiem do pomyślenia bez uznania, iż praca i poświęcenie dla dobra ogółu jest - używając określenia Marcinkowskiego - spłatą długu zaciągniętego wobec społeczeństwa. Właśnie zresztą u Karola Marcinkowskiego, a dokładniej w jego testamencie, odnajdujemy najbardziej chyba wzruszający wyraz tego ethosu. Po drobiazgowych wyliczeniach, w których doktor Marcin rozliczał się ze swego skromnego stanu posiadania, zadał on pytanie, dlaczego oto całe życie pracował "do upadłego". Odpowiadał na nie w słowach: "To tylko ten odgadnie i zrozumie, kto kiedykolwiek w swej duszy żywo odczuł, co to jest pełnić powinność"36.

Ryc. 34. Portret Bronisława Trentowskiego

___ .- ""..... r...'- -

JW!.liUM.MJ.<..f.IIII!!'lo1".JJJI'.MI:1 l!lIIN...

,,! ""'''' .

I! ,

...:{l;,lihl

I ll"'ł..., -./If .' '/'

/ ,j

" 1,1 !

"'.' -.,

'.'-\-.

"

Jł: :

\, ' " '!

;, ,"

,Ii

_,';' 1

,,' ;'t \....,' ,.

.. ,.

.

II,.

W/'i

'_. "."

, "

,,' Jf

II,,'

1/;

, "

,,, ł'

, I

, I" 4f' l"l"t ,",',; ,

' 1/'

'" '1,

: .

"", , , .

, .

',"

:fi

Żywioł krytyczny

Program organicznikowski, którego główne elementy zostały wyżej zarysowane, opierał się na bardzo wysokich standardach moralnych, stawiał bardzo wysokie wymagania świadomym członkom społeczności polskiej Poznańskiego. Przyznać zresztą trzeba, iż krytycznie raczej oceniano stosowanie się Poznańczyków do tych zasad. W prasowych wypowiedziach często gościł ton przygany, że wciąż za mało, za wolno, że brak ludzi, środków, wytrwałości. Bystry obserwator Władysław Wężyk, potrafiący wysoko ocenić dokonania Poznańczyków, pisał: "Rzuciłem okiem po Poznaniu i po kraju i pomyślałem o kilku znakomitych ludziach pracujących bezustannie w swoim kole lub kółku, o kilku znakomitych profesorach, utalentowanych autorach - wiejskich cyncynatach... (...) Zdziwił mię jednak tak wielki przedział wykształcenia umysłowego i sercowego między tymi kilkunastu, a ogółem!...37

Przemysław Matusik

Tego rodzaju krytyka wspierała w istocie postawy organicznikowskie. Natomiast zasadniczy sprzeciw wobec inicjatyw organicznikowskich tej doby i poznańskiego środowiska organicznikowskiego zgłaszały miejscowe - i nie tylko miejscowe - żywioły radykalne. W Poznańskiem bowiem od początku lat 30-tych, a równolegle do pojawiających się stopniowo inicjatyw organicznikowskich, tliły się cały czas ogniska spisku podtrzymywane skrupulatnie przez środowiska zawsze gotowe wesprzeć emigracyjnych emisariuszy w organizowaniu zbrojnej irredenty. Wprawdzie wielu angażujących się w spiskowe próby Poznańczyków prędzej czy później wychwytywała pruska policja, to przecież stale płynęła z Księstwa finansowa pomoc dla radykalnej emigracji. W początku lat 40-tych jeden z agentów ks. Adama Czartoryskiego donosił ze zgorszeniem, iż nawet nie podejrzewany o radykalizm gen. Dezydery Chłapowski pytany o wsparcie Hotelu Lambert odparł, iż "...pieniędzy nie można dosłać, bo wszystko odsyłają Towarzystwu Demokratycznemu"38. W tym czasie stawał się Poznań ośrodkiem wielkiego, wszechpolskiego spisku organizowanego przez Towarzystwo Demokratyczne. Na czele poznańskiej Centralizacji stanął Karol Libelt angażujący się równocześnie w przedsięwzięcia organicznikowskie. Nie powinno to dziwić, nie zawsze bowiem praca organiczna musiała wykluczać program irredentystyczny, co jest swego rodzaju kliszą narzuconą nam przez warszawskich pozytywistów. Według Libelta przyszła rewolucja odradzająca Polskę miała być jednocześnie wielkim przekształceniem społecznym. Do tego wszelako trzeba było społeczeństwo przygotować, ponieważ każda przemiana społeczeństwa dokonuje się "...wedle praw konieczności działających w nim potęg, a nie (...) wedle tej lub owej teorii"39. Przygotować społeczeństwo polskie miała właśnie praca organiczna, szerzenie _ oświaty, umacnianie gospodarcze i społeczne. Postawę Libelta krytykowali z lewej strony obozu demokratycznego zwolennicy szybszych i bardziej radykalnych działań. Nawet Juliusz Słowacki w swym szyderczym wierszu "Vivat Poznańczanie!" kpił z poznańskich spiskowców obliczających ile broni potrzeba do wywołania powstania [sic!]:

"Toż to są ludzie, mospanie, Prawdziwe światu lamparty, Gdy się bić, to nie na żarty, To nie muchy bić na ścianie, Lecz łby! - vivat Poznańczanie! Toż to ludzie w Borostanie, A pełni są ekonomii, Bo chociaż chcą antynomii, To mają też i poznanie, Że źle, jak broni nie stanie"4o.

Z kolei nastroje poznańskich radykałów wyrażał "Marsz w przyszłość" Ryszarada Berwińskiego kończący się wezwaniem:

Ryc. 35. Portret Jana Koźmiana

1'<

... '-:'"

..,.'.,.

" l

'\,,; , ""; ',

, '

'IW

:.

fil:"

',"" '*... 'iI! .

., ,

, , ' , ł <'1,1 , "...,

.., /'

.., "" 1/ '.'1 ,

.",

,oP,/'

.,'4: !f!i'

;-r J

... l

;'1 i, f->, l" ;

I,','

;' f'

") .., ,,+'

"Więc gdy stary Bóg nie słucha, Pomódlmy się do obucha, Uściśnijmy noże I dalej za morze Krwi! Za czerwone morze!"41

Głównym ideologiem tego środowiska był uciekinier z Królestwa i zażarty heglista, kasztelanic Edward Oembowski. Jego radykalizm wyrastał oczywiście z założeń filozoficznych nawiązujących do przemyśleń lewicy heglowskiej. Jak wiadomo istotnym składnikiem myśli Hegla było ujmowanie zjawisk historycznych i społecznych jako dialektycznie następujących po sobie przeciwieństw. Myśliciele tacy jak Cieszkowski, Trentowski czy Libelt kładli nacisk na tzw. mediatyzację, czyli łączenie tego co negowane z tym co negujące w wyższą jedność,

Przemysław Matusikw której element negowany stawał się podporządkowanym elementem nowej jakości. Dembowski natomiast "...dowodził, że w walce przeciwieństw tylko negacja reprezentuje prawdę o przyszłości i że wszelkie próby łagodzenia walki, «eklektycznego» godzenia sprzecznych zasad, hamują postęp, osłabiają dynamikę postępu społecznego"42. Tak więc Cieszkowski, Trentowski i Libelt szukali jedności, łączenia sprzecznych dotąd żywiołów społecznych, np. na niwie oświatowej, w imię solidarności narodowej wymagali wyrzeczeń ma rzecz ogółu. Dla Dembowskiego natomiast wszystko to było jedynie krótkowzrocznym hamowaniem lokomotywy postępu, on chciał zaostrzania sprzeczności społecznych, zaostrzania społecznego konfliktu, chciał rewolucji, która zmiecie arystokrację i jej obcą, katolicko-szlachecką kulturę, po to by wykreować nową słowiańsko-Iudową, społeczną i cywilizacyjną jakość. Poglądy swe Oembowski rozpowszechniał na łamach poznańskich czasopism, budząc gwałtowne niekiedy reakcje. W "Orędowniku" nazwano Dembowskiego, głoszącego potrzebę postępu ludowego, "wilkiem w owczej skórze", zapowiadając zarazem odwołanie tej potwarzy, jeśli ktoś dowiedzie, iż "...Pan O. w wioskach swoich nadał chłopkom własność, uwolnił ich od zacięgu, emancypował od bata włodarza i ekonoma, zakładał szkółki lub innym jakim sposobem przyczyniał się do wzniesienia dobrego bytu i kultury ludu wiejskiego...".43 Tymczasem na łamach "Tygodnika Literackiego" w duchu poglądów "Kasztelanica" ironizowano na temat "stanu średniego" i zwalczano ideę organicznej jedności społeczeństwa, żądając zarazem krytyki, jako czegoś nieodzownego do życia. W roku 1843 Julia Wojkowska zaatakowała wręcz działania Karola Marcinkowskiego. Jemu samemu zarzuciła sprawowanie dyktatorskiej władzy nad poznańską opinią publiczną, a Towarzystwo Naukowej Pomocy uznała za "jałowe", wieszcząc mu rychły upadek. Zarzuciła też Towarzystwu koncentrowanie się na formalnej stronie wykształcenia, a nie na kształceniu "istotnie na człowieka", gdyż "największy professor, (...) bydź może według nas baranem - co więcej, baranem nad barany!"44 Jak się zdaje Wojkowskiej chodziło o to, iż TNP nie podporządkowuje swej działalności jakiemuś silnie zideologizowanemu systemowi wychowawczemu, co zresztą z perspektywy uznać należy za zaletę, a nie za wadę. Wystąpienie redaktorki "Tygodnika" było istotnym elementem toczonej już wówczas "cichej wojny" przeciw Marcinkowskiemu i reprezentowanym przez niego "zasadom i robotom". Jak pisał po latach Hipolit Cegielski, "...władzę jego moralną zaczęto podkopywać, kanały, któremi zasoby materyalne do rąk i dyspozycyi jego spływały, przecinać i do innego sprowadzać je ujścia. Zdawało się niejednemu wtenczas i potem, że gwiazda Marcinkowskiego gasnąć zaczęła..."45 Rok 1846 był w tym starciu dwóch opcji - organicznikowskiej i spiskowo-insurekcyjnej - rokiem przełomowym. Planowane wielkie, ogólnonarodowe powstanie zakończyło się kompletnym fiaskiem. W Galicji doszło do porażających wydarzeń krwawej chłopskiej rabacji. O Dembowskim - który nota bene poległ pod Krakowem - pisał Tytus Działyński, iż "...nauczył, jak tysiąca kilkuset Polaków w oka mgnieniu pozbyć się można". W Poznańskiem denuncjacja udaremniła w istocie wystąpienie, zaś represje pruskiesparaliżowały nie tylko tutejsze środowisko spiskowe, lecz zahamowały w ogóle wszelką aktywność polską, także organicznikowską. Do tego jesienią 1846 roku poznański obóz organicznikowski spotkał jeszcze jeden cios, zmarł bowiem jego niekwestionowany przywódca Karol Marcinkowski. Wspomnienia i relacje z epoki zgodnie stwierdzają marazm, jaki zapanował w ciągu kilkunastu następnych miesięcy. Tymczasem oto przyszedł rok 1848; wzburzona paryskimi wypadkami fala ogarnęła Berlin, by dotrzeć nad Wartę i rozbić się ostatecznie na brzegach Prosny. Poznańczycy zachłysnęli się wolnością, której upust dawali w gorących artykułach "Gazety Polskiej". Przez kilka tygodni na jej łamach przeanalizowano wszystkie chyba możliwości politycznego rozwikłania sprawy polskiej w ramach monarchii Hohenzollernów. Rychło jednak trzeba było się rozstać z tak entuzjastycznie wyrażanymi nadziejami. I wtedy właśnie okazało się, iż jedynym, co da się zrobić, to przypomnieć sobie program Marcinkowskiego. Najpierw zrobiła to "Gazeta Polska", następnie "Przegląd Poznański". Na jego to właśnie łamach Jan Koźmian w swym opracowaniu wydarzeń Wiosny Ludów napisał: "... od Polaków zależy chwilę zmartwychwstania Ojczyzny przyspieszyć, albo opóźnić; droga wszystkich cnót, miłości dla wszystkiego, co krajowe, droga sposobów godziwych, wspólności, poświęcenia i ROBÓT ORGANICZNYCH [podkr. P.M.], czynności i wytrwałości prowadzi do Polski"46.

Tak oto użyte zostało po raz pierwszy pojęcie "robót organicznych" dla określenia istoty uosabianago przez Marcinkowskiego programu. Czy było to wyrazem wykrystalizowanej programowej samoświadomości, czy - używając ulubionego przez Poznańczyków filozoficznego języka, idea organicznikowska z idei "w sobie" stawała się ideą "dla siebie?" Jakkolwiek byśmy to interpretowali, w ten oto sposób Poznańczycy rozpoczynali nowy etap swych solidarnych działań, w których przez następne dziesięciolecia przyświecać im miała wypowiedziana przez Marcinkowskiego maksyma: "Oświata i praca (...) - to są środki do utorowania potrzebnego gościńca.".

PRZYPISY:l L. Mierosławski, Powstanie poznańskie 1848 roku, Paryż 1860, s.18. 2 [NNI, Statystyka powiatu poznańskiego, "Przewodnik Rolniczo - Przemysłowy", nr 14, 15 l 1843, s.158.

3 [art. wstępny], "Dziennik Domowy", nr 14, 3 VII 1844, s.l.

4 [NNI, Do redakcyj, "Dodatek do No.45 Tygodnika Literackiego", 9 Xl 1840, s.l.

5 M.Motty, Słów kilka o Historyi Powszechnej i wykładzie jej po Gimnazjach, "Orędownik Naukowy", nr 12,20 III 1843, s.90. 6 A. Cieszkowski, Prolegomena do historiozofii, Warszawa 1972, s.103.

7 [K. Libelt], O stowarzyszeniach, "Dziennik Domowy", nr 10, 8 V 1844, s.78.

B A. Cieszkowski, O skojarzeniu dążeń i prac umysłowych w W.Księstwie Poznańskim, "Rok 1843", t.1, s. 132- 143.

9 [NN], Życie fizyczne, "Przewodnik Rolniczo - Przemysłowy", nr 2,15 VII 1841, s.16.

10 K. Libelt, O miłości ojczyzny, (w:) tegoż, Samowładztwo rozumu..., Warszawa 1967, s. 16.

II Życie fizyczne, "Przewodnik...", nr 2, 1841, s.17.

12 W swoim "Don Juanie poznańskim", (w:) tegoż, Księga życia i śmierci (Wybór pism), Warszawa 1953, s. 116.

Przemysław Matusik

13 Kłyszyński, Gospodarstwo w Turwi, "Przewodnik Rolniczo-Przemysłowy", nr 22-23, 1844.

14 [NN], Statystyka..., s.159.

15 Z., Uwag kilka nad zdaniem P.KLibelta..., "Orędownik Naukowy", nr 20,1844, s.155.

Pod tym tytułem redakcja umieściła dwa teksty sygnowane literami Z. i A.

16 Z., Kilka uwag...s.155.

17 [NN], Statystyka..., s.159.

18 [NN], Jak ubogich wspierać należy?, "Przyjaciel Ludu", nr 15, 8.X 1834, s.120.

19 [NN], Uwagi nad jarmarkami na wełnę poznańskiemi, "Przyjaciel Ludu", nr 51,23 VI 1838, s. 407.

20 A., Uwag kilka...,s.158.

21 H. Kamieński, Filozofia ekonomii materialnej, Warszawa 1959, s.54-55.

22 J. Koźmian, Wstęp w "Przeglądzie Poznańskim"(1845), (w:) tegoż, Pisma, T.l, Poznań 1881, s.13.

23 [NN], Życie fizyczne, "Przewodnik Rolniczo-Przemysłowy", nr 1,1 VII 1841, s. 3-4,5-6, 24 K, Kilka aforystycznych uwag o Reformie u nas Szkół publicznych, "Orędownik Naukowy", nr 11, 14 nr 1841, s.89. 25 H. C.[egielski], Kilka słów o Tygodniku Literackim, "Przyjaciel Ludu", r.4, nr 41 14 IV 1838, s.323.

26 K Marcinkowski, Przemówienie ... na zgromadzeniu Towarzystwa Naukowej Pomocy, (w:) W. Jakóbczyk, Karol Marcinkowski 1800-1846, Warszawa - Poznań 1981, s.165.

27 B. Trentowski, Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej, Wrocław 1970, s.108.

28 Ibidem, s.656.

29 K Libelt, O miłości ojczyzny, s.45.

30 Z., O wychowaniu, "Przyjaciel Ludu", nr 32, 11 II 1835, s.251-252.

31 K Libelt, O miłości ojczyzny, s.20.

32 Projekt do Towarzystwa wspierania młodzi kształcącej..., Dodatek do No.45 "Tygodnika Literackiego", s.l. 33 M. Mott y, Słów kilka ..."Orędownik Naukowy", nr 12, 20 III 1843, s.90.

34 K Marcinkowski, Przemówienie..., s.166.

35 [NN], Rzut oka na stan literatury polskiej...., "Orędownik naukowy", nr 5, 30 I 1843, s.38. 36 K Marcinkowski, Testament, (w:) W.Jakóbczyk Karol Marcinkowski, s.178.

37 W. Wężyk, Pierwsze wrażenia podróżnego, "Rok 1843", t.II, s.141.

38 L. Orpiszewski do X.Adama, Berlin 23 XII 1842, B.Czart. 6333 A III 39 K Libelt, O miłości ojczyzny, Dodatek s.114.

40 J. Słowacki, Dzieła, t.1, Wrodaw 1952, s. 161, 41 R. Berwiński, Księga..., s.193.

42 S. Borzym, H, Floryńska, B. Skarga, A. Walicki, Zarys dziejów fiolozofii polskiej 18151918, Warszawa 1983, s. 89.

43 [NN], Odpowiedź Panu Berwińskiemu na artykuł umieszczony w Gazecie Poznańskiej, "Orędownik naukowy", nr 6,1844, s.46.

44 J. Wojkowska, Przegląd pism, "Tygodnik Literacki", nr 28, 15 VII 1843, s, 221.

45 H, Cegielski, Życie i zasługi Doktora Karola Marcinkowskiego, Poznań, 1866, s.40.

46 J. Koźmian, Stan rzeczy w Wielkim Księstwie Poznańskim, "Przegląd Poznański", 1848, t. VI, s.706.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr3; Karol Marcinkowski i jego czasy dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry