OPIS OBWAROWAŃ MIASTA POZNANIA

Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr1; Mury miejskie

Czas czytania: ok. 14 min.

JÓZEF ŁUKASZEWICZ

Józef Łukaszewicz (1799-1873) był pierwszym nowożytnym historykiem miasta Poznania. Studiował literaturę i historię na uniwersytecie krakowskim. Potem pomagał Edwardowi Raczyńskiemu przy gromadzeniu materiałów do zbiorów bibliotecznych, by w 1829 r. zostać oficjalnym bibliotekarzem w Bibliotece Raczyńskich. Od 1832 do 1843 r. był archiwistą miejskim, co dało mu dostęp do bogatych i nie uporządkowanych zbiorów archiwum miejskiego. W latach 1838-1842 był nauczycielem gimnazjum Fryderyka Wilhelma w Poznaniu. Współpracował i redagował leszczyńskiego "Przyjaciela Ludu", najciekawsze z ówczesnych czasopism polskich w Wielkopolsce, a także "Tygodnik Literacki" i "Orędownik Naukowy". W 1852 r. wycofał się z działalności publicznej i osiadł w Krotoszynie, w majątku odziedziczonym przez żonę. Poniechał badań historycznych tak nad dziejami Poznania, jak nad dziejami reformacji w Polsce. W 1838 opublikował "Obraz historyczno-statystyczny miasta Poznania w dawniejszych czasach". Było to dzieło odpowiadające modnemu wówczas nurtowi antykwarycznemu w historiografii lokalnej, w Polsce dopiero rodzącemu się i ważnemu ze względu na ratowanie polskich tradycji lokalnych i publikowanie tekstów zachowanych w rękopisach. Dzieło to jest ważne po dzień dzisiejszy ze względu na ogrom wykorzystanych i często przedrukowanych materiałów źródłowych. Część z nich zaginęła później bądź nie daje się odnaleźć w archiwach ze względu na nieprecyzyjne podanie danych bibliograficznych. Poziomem pracy, fachowością, krytycyzmem Łukaszewicz przerastał swych współczesnych z Krakowa i Warszawy. Dzięki niemu dzieje Poznania były znane polskiemu i niemieckiemu światu naukowemu przez cały wiek XIX w., zanim następne pokolenia zawodowo lepiej przygotowane podjęły swe prace. Książka Łukaszewicza warta jest reedycji, ale trudna do naukowego opracowania, w którym każdy cytowany akt opatrzeć trzeba by aktualną sygnaturą archiwalną czy biblioteczną, podać ważniejsze opracowania prostujące większe i mniejsze pomyłki Autora, skontrolować poprawność tak łacińskich tekstów jak transkrypcji staropolskich. Jednak nie ma po dzień dzisiejszy książki o Poznaniu przynoszącej tyle szczegółów o jego staropolskich dziejach. Ustępują jej tak tomy "X wieków Poznania", jak tomy najnowszych "Dziejów Poznania". Język Łukaszewicza jest barwny, inaczej niż współczesny język naukowy. Dobrze też czyta się przytoczone przez niego źródła. Dlatego, choć o początkach miasta i początkach różnych instytucji miejskich wiemy dzisiaj więcej, zawsze warto sprawdzić, co wiedział stary Łukaszewicz. [Red.]

Józef Łukaszewicz

Położenie miasta Poznania tak jest dogodnem na stanowisko wojenne, że w wszystkich wiekach i w każdym stanie sztuki wojennej uważano je za ważny punkt wojskowy. Przeznaczeniem więc jego było stanowić zawsze warownię. Kto i kiedy Poznań pierwszy raz warowniami otoczył, niewiadomo. Zdaje się atoli że Bolesław Chrobry, jeden z największych w każdym względzie monarchów polskich, którego żywiołem wojny były, opasał pierwszy miasto to warowniami. Za tym domysłem mówi następująca okoliczność. Wiadomo, z dziejów, że w roku 1005 w wojnie z cesarzem Henrykiem II., połączonym z Czechami, usuwał się Bolesław obronną ręką przed przemagającą siłą nieprzyjaciela z Luzacyi ku Poznaniowi. Ścigany od wojska cesarskiego pobił z zasadzek znaczną część tego wojska, w odległości dwóch tylko mil od Poznania. Poczem Henryk II., zawarł przymierze z Bolesławem i wyprowadził swoje wojska z Polski. Jednym z głównych powodów tego uchodzenia Bolesława Chrobrego ku Poznaniowi były zapewne warownie tego miasta, w których liczniejszym hufcom cesarza mógł się oprzeć. Pobicie o dwie mile od Poznania włóczących się oddziałów wojska Henryka II., dla łupieży i żywności, nie osłabiło jeszcze tak dalece jego wojska,l aby stojąc o dwie mile tylko od Poznania, nie kusił się o wzięcie tego miasta, stolicy swego przeciwnika, gdyby było otwartem. Sama rzeka Warta, za którą owczesny Poznań leżał, nie wstrzymałaby była Henryka, jak go niewstrzymała daleko trudf.1.iejsza do przeprawy Odra. Obawiał on się zapewne dla swego wojska głodu, gdyby mu było przyszło, kilka niedziel, lub miesięcy obronnego miasta dobywać. Ta zapewne przyczyna nakłoniła go do traktatu z Bolesławem i do ustąpienia z Polski. Cóżkolwiek bądź, Poznań na prawym brzegu Warty obwarowany był już w 12 wieku. W temto bowiem mieście obległ Władysław II. w roku 1148. swoich braci po przypuszczonym nadaremnie, na czele Rusinów j Połowców, szturmie do niego. Wiadomo z dziejów jak się ta wyprawa Władysława II. na Poznań skończyła. Odparcie najezdnika z licznem wojskiem dowodzi, że Poznań był w 12 wieku, stosownie do owczesnego stanu sztuki wojennej, warownią bardzo mocną, otoczoną fosami, parkanami i wzmocnioną wieżami. Warownie te upadły zapewne w 13 wieku, przynajmniej od tego czasu niema śladu w historykach naszych, aby miasto po prawej stronie Warty było obwarowane. Przemysław I. ks. wielkopolski, założywszy około 1240 roku nową część miasta na lewym brzegu Warty otoczył ją fosami i wzmocnił palisadami,2 przy tern przyrzekł miastu utrzymywać swoim, kosztem dwóch kuszników (balistarios). Liczbę te kuszników podwoił Władysław Łokietek i na ich utrzymywanie wyznaczył roku 1299 część Górczyna. Od tego czasu aż do upadku Polski był Poznań warownią, która pokilkakroć w ciągu sześciu wieków ciężkie oblężenia wytrzymała. Warownie Przemysława 1., aczkolwiek zapewne drewniane, musiały być mocne, gdy w roku 1331 Jan, król czeski, sprzymierzeniec Krzyżaków, obległszy Poznań, niemógł go dobyć, owszem straciwszy pod tern miastem 700 ludzi w zabitych i porzuciwszy szturmowe działa, musiał się z hańbą cofnąć. Kazimierz Wielki w miejsce drewnianych parkanów otoczył miasto grubym murem, fosami i basztami, według prawideł owczesnej sztuki wojennej. On atoli był ostatnim z panujących, który Poznań obwarował. W 15 wieku, rmasta Poznania

.h': :' "'J ::' ". , ,"h*;' "'<t.

-.:.t:/ J t ::.'J:ri= tirg hl'" { iti;

." ":o>

J', .....'...'*

<.y'::'::

(::((:'

::?

.:'-:o:.

" J <.., .

-:;...

;..: .. 'x " .

x,,-: H ...

..:.;... .><: '" B u o S i:! 0;..... .... , .

2] :><:: .><: 8 o; .9 S N "d o o; o.. ' S o;-B , o t '5, .S '" &5 5 r? 1=0.8 g.:g '" N ..... '" ro I=O o ro u 'Z ci" ro:::: .

E "d ro &5 :o uj >.'" .s::: .><: 'Z ' Q

::: . ro .

roE-< o; , 1) @ .

S 'N S' EJ &5 >."0 2 ro_C' N ro &5 "eJ ., ro u ł:: .... ro s::: ' c5 :L :a >..><: "O) .!G +-' . 32 .s N o; .D "';> u .9 es ro 8 2 .:o C;; Q)""'"roro .E.><: S "d ,.o;u.... >ooUS..I=O.... ;>:::0 ,ro <'iNU .><: ;::J . ro uoi:!ros-a &' 1=0 ....0

LI .... ;::J J;.L.

Józef Łukaszewicz

a może wkrótce po śmierci Kazimierza Wielkiego, warownie stały się własnością miasta, a temsamem ciężarem jego skarbu. W 16 i 17 wieku obwarowany był Poznań następującym sposobem. Dwa rzędy murów, z których jeden był niższym, drugi wyższym, wraz z fosą, napełnioną wodą i, gdzie ziemia mniej była tęgą, wzmocnioną murem, otaczały naokół miasta Samo. Zaczynały się zaraz za zamkiem, szły około dzisiejszego więzienia i klasztoru Katarzynek ku wronieckiej bramie; od wronieckiej bramy ciągnęły się po za klasztorem księży Dominikanów, potem skręcały się około wielkiego młyna ku bramie chwaliszewskiej idąc wprost ku bramie wodnej, odkąd po za dzisiejszym nowym rynkiem ciągnęły się ku tak nazwanej bramce ciemnej i kollegium jezuickiemu; za kollegium jezuickim 2 skręcały się za wrocławską ulicą ku bramie wrocławskiej, a odtąd po za psią ulicą i klasztorami Teresek i Franciszkanów łączyły się z furtką zamkową. Mury te opatrzone były licznemi basztami, z których cztery były od bramy wrocławskiej do zamku w pierwszym murze, cztery w drugiem; od wronieckiej bramy aż do furty za Dominikanami ku Grochowym Łąkom w pierwszym murze 4, w drugim 7; od furty za Dominikanami aż do bramy wielkiej (chwaliszewskiej) w pierwszym i drugim murze baszt 5; od bramy wielkiej aż do wodnej nie było wcale baszt; od bramy wodnej aż do wrocławskiej, było kilkanaście baszt, które w 16 i na początku 17 wieku na mieszkania księży obrócono. Bram głównych w tych murach było 4. wielka, wodna, wrocławska, wroniecka; prócz tego było kilka mniejszych bramek i furtek, np. za zamkiem, na żydowskiej ulicy, za Dominikanami, za dzisiejszym nowym rynkiem itd. - W późniejszych czasach, zwłaszcza po wojnie szwedzkiej za Jana Kazimierza, wzmacniano te warownie szańcami, przedkopami, wałami, palisadami itp. [tak np. w roku 1660. rozrzucony został młyn na fosie za wrocławską bramą stojący, a w miejscu jego usypano szaniec. August II. otoczył miasto naokół szańcami, około 1712 roku. Utrzymywanie warowni tych w dobrym stanie należało do magistratu; niektóre atoli baszty utrzymywane były przez rozmaite bractwa, jakoto krawieckie, szewskie, rzeźnickie, kominiarskie itd. nadto Jezuici, komplanacyą z miastem w roku 162] uczynioną, obowiązali się swoim nakładem utrzymywać mury kolegium ich otaczające. Zatemwszystkiem utrzymywanie ciągle w dobrym stanie tak rozległych warowni przechodziło możność skarbu miejskiego i siły bractw; ztąd pochodziły częste zaniedbania warowni, i to wprawdzie do tego stopnia, że już w środku 16 wieku rozmaite osoby zajęły baszty, wieże i mne części warowni na swój prywatny użytek i na mięszkania. W archiwum miejskim znajduję reskrypt Zygmunta Augusta, datowany z Krakowa dnia 8 Kwietnia 1549. w którym zaleca magistratowi poznańskiemu surowo, aby baszty te, wieże i inne części warowni przez prywatnych nieprawnie zajęte bez najmniejszego względu na osoby pobierał i nadal zajmować nie dozwolił. Większe jeszcze zaniedbanie warowni poznańskich było przed wojną szwedzką za Jana Kazimierza. Około wyższych murów klassa uboższych mieszkańców miasta poprzylepiała, że tak powiem, naokół nędzne chatki, które Szwedzi później rozebrali, i stawiała domki tuż nad fosami. Jan Kazimierz widział się przeto spowodowanym wydać do magistratu w dniu 9 Listopada 1659 roku reskrypt, którym oddaje miastumiejsca i place puste do wolnego rozrządzenia, jeżeli ich właściciele w ciągu roku jednego niezabudują, zaleca magistratowi, aby mieszkańcy przedmieść i inni nie ważyli się blizko fos i murów miasta domów stawiać; lecz w odległości 40 kroków od muru, pod karą, na przestępujących ten zakaz, rozrzucenia postawionych domów. 3 Powiedziałem wyżej, że utrzymywanie w dobrym stanie warowni przechodziło możność skarbu miejskiego. Przeto monarchowie polscy i sejmy koronne, pragnąc miastu ulgę w tej mierze przynieść, podawały mu różne środki dźwignienia podupadłych murów. I tak u. p. Zygmunt I. w roku 1520. na naprawę murów wypuścił miastu młyn Bogdankę na lat 10. Zygmunt III. reskryptem dnia 31 Października 1628. roku danym przeznaczył wszelkie pieniądze, przypadające kadukiem monarchom polskim po osobach w Poznaniu, na naprawę warowni. Ten sam monarcha wydał w roku 1621. postanowienie, aby mieszkańcy Poznania, przynoszący się do innego miejsca, bądź w kraju, bądź za granicą, czwartą część majątku swego ruchomego i nieruchomego w mieście zostawili (pod przysięgą, że zostawiona część jest czwartą) na reparacyą murów, mostów, grobli i na inne potrzeby miasta. Król Michał przywilejem danym w Gołębiu dnia 20 Października 1672 dozwolił miastu ścinać w boru mosińskim drzewa zdatne do warowni. Sejmy z swojej strony upoważniały miasto do wybierania pewnego podatku od piwa i wina i obracania go na naprawę warowni. I tak konstytucya z roku 1588. pozwoliła magistratowi do lat 10. wybierać na ten cel podatek od piwa i win 4 . Gdy lata te wyszły naznaczono kommissarzów, aby mieszczanom miejsce wskazali, kędyby te pieniądze na warownie miasta naj użyteczniej wyłożone były. Naprawę tych warowni począć kazano od zamku ku bramie wrocławskiej; przytem zalecono zrobić przykop i basztę nową postawić. Naprawą tą kierować mieli wspomnieni kommissarze, a po jej ukończeniu zalecono im wysłuchać dostatecznie rachunku a potem zdać królowi o wszystkim należytą sprawę5. Bądźto atoli, że uchwała ta sejmu, jak wiele innych, skutku nie wzięła,6 bądź też, że mury w jednem miejscu naprawione, w przeciągu kilkudziesięciu lat w innych miejscach walić się zaczęły, wojna szwedzka za Jana Kazimierza zastała warownie poznańskie w opłakanym stanie. Na widok grożącego niebespieczeństwa przeznaczyło miasto kilkanaście tysięcy złotych na reparacyą murów i wysadziło do kierowania tą robotą Krauzego i Szwertmana, ławników, a oraz z powołania swego architektów. Poprawiono więc jakkolwiek mury i fosy, niestety! nie na własny, lecz nieprzyjaciela użytek. Gdy Poznań z rąk nieprzyjaciela odzyskany został, okazały się wielkie ruiny w murach i basztach. Postanowiono tedy mury naprawić, nowe usypać szańce, i uprzątnąć wszelkie zawady, któreby w przypadku oblężenia warownikom szkodzić mogły. Zwrócono szczególniej uwagę na klasztory księży Bernardynów i panien Bernardynek, które albo ufortyfikować, albo znieść całkiem zamierzono? W tym celu wyznaczona została w roku 1659. od sejmu i króla kommissya, złożona z Maxymiliana Miaskowskiego, kasztelana krzywinskiego; Andrzeja Starkowieckiego, kasztelana kamieńskiego; Wojciecha Jarochowskiego, sędziego wschowskiego; Zygmunta Zeleckiego, podsędka ziemskiego poznańskiego, która zwiedziwszy wspomniane klasztory

Józef Łukaszewicz

taką zdała królowi z czynności swojej sprawę. "My niżej podpisani kommissarze Rzeczypospolitej z sejmu blizko warszawskiego, do rewizyi klasztoru ojców Bernardynów poznańskich i zakonnic ś. Klary, przez konstytucyą deputowani naznaczeni, stosując się do tej konstytucyi rewidowaliśmy wszystkę konsystencyą klasztorów obudwu i położenie miejsca, przy inżynierze, i uznaliśmy, że oba te klasztory, nie tak loci situ, jako vicinitate szkodliwemi być mogą miastu. Bo kościół bernardyński ma dystancyi do reduty kroków 183 i najbliższy i pierwszy murów; od kościoła zaś panieńskiego dystancyi do przerzeczonej reduty kroków 263. Dla takiej tedy blizkości uznaliśmy, że ten klasztór ojców Bernardynów bez fortyfikacyj nie mógłby zostawać na tamtym miejscu, chyba kiedyby ufortyfikowany dobrze, w małym cyrkule zostawał, która fortyfikacya mogłaby miasta bronić, także od miasta mogłaby być sekundowana. Przeniesienia zaś tego klasztoru na inne miejsce wielkiegoby kosztu (którego zakonnicy nie mają) potrzebowało. Zaczem rozumiemy, aby wprzód ojcowie tę fortyfikacyą zaczęli, niżeliby do doskonałej restauracyi kościoła tego przystąpili. Do której ojcowie suam curam przyłożyć gotowi są. Prosząc jednak I. K. Mości i Rzeczypospolitej, ponieważ sumptu wielkiego potrzeba, aby z szczodrobliwej łaski swej, dla chwały bożej, łaskawą rękę na ten sumpt dodać raczył. Co się tknie panien zakonnych, klasztór ich i kościół na wielkiej są przeszkodzie miastu do fortyfikacyi, jednak do klasztoru bernardyńskiego dla rozległości miejsca nie mogą być przyłączone. Zaczem mając nadzieję w łasce bożej i w szczęściu I. K. M., że, da Bóg, nieprzyjaciela albo wojną, albo traktatami uskrorni, rozumiemy, że tam mogą teraz mieszkać, części zrujnowanych kościoła i budynków poprawiwszy, pókiby się albo inszy plac nie naznaczył, albo Pan Bóg, takie jako przedtem były, spokojnych lat nie przywrócił" - Po pokoju oliwskim zaniedbano całkiem mury poznańskie; klasztory bernardyńskie i panien Bernardynek wyreperowane zostały na nowo; wzmocniono tylko warownie, jakem wyżej powiedział, szańcami i przykopami. W roku 1703, po krótkiem oblężeniu dostał się Poznań w ręce Szwedów;8 naprawili oni na prędce warownie, ale jeszcze zostawało wiele do uzupełnienia, gdy zostali przez Patkula w r. 1704. oblężeni. W oblężeniu tern mury poznańskie i baszty niezmiernie wiele ucierpiały; w niektórych, mianowicie zaś pomiędzy wrocławską a wroniecką, uczyniono kilka wyłomów, na kilkadziesiąt łokci szerokich. W roku 1707. Szwedzi naprawili uszkodzone mury i sypali szańce, używając do tego przez kilka miesięcy po 400 ludzi codziennie. Po wojnie szwedzkiej August II., któremu chodziło bardzo o to, aby wojsko jego saskie, które mu dopomódz miało do przywiedzenia do skutku reformy rządowej w Polsce, znalazło dla siebie jak najwięcej miejsc obronnych, kazał Poznań w roku 1712 otoczyć szańcami, ponaprawiać zrujnowane mury, wyczyścić zalazłe błotem fosy itp. Gniazdowski zdobywszy w roku 1716. na czele wojska konfederacyi Poznań, w którym się generał saski Zajdlitz był zamknął, kazał zniszczyć to dzieło Augusta II., na którym kilkanaście tysięcy ludzi przez kilka miesięcy pracowało. Tego zaś, czego Gniazdowski zniszczyć nie zdołał, dokonała powódź, w roku 1736. Wizya warowni miejskich, w tym roku uskutecznionai w aktach grodzkich oblatowana, taki nam stawia obraz spustoszenia, które woda w warowniach poznańskich zrządziła. "Naprzód idąc zGarbar" - są słowa tej wizyi - "po zniesionych mostach i zrujnowanych przez wodę, widać opustoszałe i funditus powodzią zrujnowane tak szańce, jako i płoty podgrodzone i wały, począwszy od bramy garbarskiej idąc do mostu wielkiego nowo wybudowanego. Które szańce erygowane przez Indzinierów I. K. Mości woda porozrywała, jako most nowo wybudowany, tak i szańce naokół, (lubo były dawno zrujnowane przez zaniedbanie fortyfikacyi) i wszystkie wały cytadeli ostatek woda poroznosiła, jako i sztachety (palisady). Wszystkie szańce, zacząwszy od garbarskiej bramy i na błoniu, ku ojcom Bernardynom idąc, też sama powódź zrujnowała. Za kościołem ojców Dominikanów szaniec wielki zrujnowany, jeszcze przed powodzią był nadrujnowany. Za grochowym młynem, od Kutlofa idąc, mur wokoło od Dominikanów począwszy jest na dwa łokcie zebrany, miejscami wyżej, miejscami łokieć, aż do furty zamkowej. Za Franciszkanami mury miejscami porozbierane i tarcice na gankach, aż ku bramie wroclawskiej począwszy od Franciszkanów. Zawarcia bram, jako w wodnej bramie i u ślaków żelaza, kuny i skoble poobdzierane. Idąc ku ojcom Jezuitom i tam miejscami deski są poobdzierane z ganków przy murach". W 20 lat później warownie Poznania w opłakańszym były jeszcze stanie. Wizya ich uskuteczniona na żądanie miasta w dniu 10. Listopada 1756, przez Ludwika Koczkowskiego i Józefa Czarneckiego, ślachtę, tak je opisuje: "Fosy około miasta błotem, gnojem zalazłe i prawie zarzucone. Pierwsze mury od bramy wrocławskiej aż do furty zamkowej zdezelowane, miejscami obalone; baszty armatne w tymże murze cztery funditus zrujnowane; drugie mury wysokie od tejże bramy aż do fosy naddezelowane i ganków niemasz, tylko znaki w murach. W tymże wysokim murze baszty cztery zrujnowane, gdyż tylko równe z murem. Wieża czerwona w wysokim murze, gdzie panów mieszczanów wsadzają, dobrze wyreperowana; mury do zamku trochę wyreperowane od ojców Franciszkanów i mieszczan niektórych dla prospektu. Od furty za zamkiem w murze pierwszym trzy baszty armatne, dachem dobrze pokryte, ale potężnie porysowane; od tychże basztów zaczynają się mury podwójne aż do bramy wronieckiej; w pierwszym murze basztów dwie armatne zdezelowane, w drugim wysokim murze basztów cztery mocno nadrujnowanych, trzeci mur w fosie wcale zrujnowany i świeżo gnojami zawalony, ledwie snaki murów są. Podle Katarzynek drugiego muru nie masz. W wysokim murze Katarzynki rezydencye założyły. IŁem za bramą wroniecką sztuki muru wysokiego niemasz. Od tejże bramy wronieckiej w pierwszym murze baszt cztery armatnych zdezelowanych i mur ciężko nadwerężony, miejscami kilkadziesiąt łokci świeżo obalony. W drugim zaś murze basztów siedm, jedne wcale zrujnowane. a drugie cokolwiek reperowane przez ojców Dominikanów. Od furty pierwszej mur zrujnowany i baszta zrujnowana i przy tejże bramie mur się kończy, który się ciągnie i ciągnąć się powinien do bramy wielkiej. W wysokim zaś murze ojcowie Dominikani konwent i cele założyli i rezydencye. Między temi murami gnojów i gruzów pełno, przez co dezolacya murów. Fossy pozawalane gnojami, fecesami, przez które fosy pierwsze mury upadły, jakoto

Józef Łukaszewiczod dominikańskiej bramy wielkiej aż do wodnej bramy, miejscami tylko mur stoi. Drugie też mury nad temiż fosami stoją naddezelowane. Od tejże bramy dominikańskiej baszty zaczynają się; pierwsza baszta cokolwiek zrujnowana, druga, trzecia, czwarta i piąta także zdezelowana. Fosy od bramy wodnej zalazłe gnojami, gdzie muru pierwszego niemasz. Drugi mur jednemi miejscami od wodnej bramy aż do wrocławskiej rezydencyami księżemi założony". August III. wszedszły w związek z mocarstwami europejskimi przeciw Fryderykowi wielkiemu, nakazał w roku 1756. naprawić mury Poznania. Jednakże rozkaz ten nie został ani w części wykonanym, i mury stojące jeszcze waliły się jak dawniej. Podczas konfederacyi barskiej przerwy między murami musieli Rossyanie wypełnić palisadami; całą obroną tej warowni były niezupełnie jeszcze błotem zalazłe fosy; była ona z resztą tak słabą, że porządnego ataku wytrzymaćby nie była mogła. W takim stanie spustoszenia i zaniedbania dotrwały warownie poznańskie aż do opanowania tego miasta przez rząd pruski. 9

Łukaszewicz, Opis Poznania, T. l, str. 49-56.

PRZYPISY

1 Gdyby wojsko Henryka II. było tak osłabione, Bolesław Chrobry nieskłoniłby się był do pokoju, ale byłyby niedobotki ścigał. 3 .....quam jam fossatis circumfodi & blancis muniri procuravit".

Bogufał pod rokiem 1253.

2 Przed rokiem 1571, mury miejskie szły w tej stronie od tak nazwanej bramki ciemnej wprost ku baszcie budników; przerzynały tym sposobem plac, na którym kościół i kollegium pojezuickie stoi. Jezuici dopiero dla pozyskania placu w obrębie miasta na swoje gmachy, posunęli tu mury miejskie o kilkadziesiąt kroków dalej i zawarli tym sposobem swoje gmachy murami miejskiemi. 3 Konstytu.cya zaś z roku 1655. posuwa tę rzecz dalej, nie tylko bowiem niedozwala w bliskości warowni domów stawiać, ale nawet mówi: ..W tymże mieście, aby żaden cuiuscunque status & conditionis, gruntu swego, na którymby wał, albo szańc sypać przyszło, nie bronił, zalecamy itd." 4 Podatek od piwa na naprawę murów wznowił znowu Władysław IV., upoważniwszy magistrat reskryptem w Warszawie dnia 16 Maja 1646 danym, do wybierania po 1. groszu owczesnym od każdej beczki piwa na lat 8. Jan Kazimierz przedłużył te opłate, dnia 30. Maja 1649, do lat 10. podwyższywszy ją do 10. groszy od beczki. Przedłużył ją także na lat kilka Jan III. 5 Konstytucyą z roku 1611, znowu wstali kommissarze wyznaczeni do wysłuchania rachunków, a naprawa warowni zacząwszy od zamku miała się kończyć w murach miejskich. Postanowienie to sejmu nie wydało zapewne pożądanego skutku, albowiem sejmik średzki z roku 1627, położył między innemi w instrukcyi, aby miastu Poznaniowi naprawa murów, wież i fortyfikacji nakazaną była. Zresztą sejmiki średzkie upominały się bardzo często o naprawę warowni poznańskich, a w roku 1658. wyznaczył sejmik kommissarzy na dzień 10 Marca do Poznania, którzy mieli obejrzeć warownie Poznania i zdać sejmikowi opinię o ich stanie. 6 W rachunkach miejskich z lat 1588-99, znajduję wprawdzie, że od warów piwa wybrano podatku 39,373 zł. gr. 12 owczesnej wartości i że summa ta obróconą została na reparacyą dwóch murów za bramą wroniecką; nieśmiem jednak twierdzić, że uchwała sejmowa, zlecająca naprawę murów od zamku ku wrocławskiej ulicy, wykonaną została.

7 Już w 15 wieku upatrywano wielką niedogodność w tern, że księża Bernardyni tak blizko warowni klasztór mieli; przeto Jan Albert wydał w roku 1495 w Lublinie rozkaz do Jana Ostroroga, generała wielkopolskiego, aby Bernardynom nie dozwolił stawiać klasztoru tuż pod warowniami miejskimi. 8 W roku 1763, mur około kollegium jezuickiego ledwie był zaczęty. Na odgłos o zbliżaniu się Szwedów ku Wielkopolsce kończono go dzień i noc i kopano fosy. W murze zaś około Teresek nie było nawet furtki i gdy Szwedzi pod Poznań przyśli, zakonnice założyły tę furtkę wańtuchami napełnionemi wełną. 9 Warownie poznańskie nie tylko były w złym stanie, zwłaszcza począwszy od czasów Jana Kazimierza, ale nadto założone były jak najnieumiejętniej. Generał szwedzki Mardefeld w raporcie swoim o oblężeniu Poznania przez Patkula powiada np. że ze strony bramy wrocławskiej jednem tylko działem przystępu do murów z boków bronić można było. Na murach miasta znaleźli Szwedzi w roku 1703. 24 trzyfuntowych dział śpiżowych i 6 żelaznych; 20. śpiżowych armat, jakoteż mnostwo wielkie prochu wysłali natychmiast po opanowaniu Poznania do głównej armii Karóla XII. - Prochownie były w Poznaniu od niepamiętnych czasów i zaopatrywały warownie w potrzebną ammunicyą, złożoną w zbrojowni za wagą miejską niegdyś leżącej. I tak np. znajduję w rachunkach miejskich z roku 1620, że prochownia stała za bramą wroniecką. W roku zaś 1663, wszystkie 3 porządki zawarły kontrakt z Danielem Okale, mieszczaninem poznańskim, którym Okale obowiązał się wystawić młyn prochowy naprzeciwko Piły (versus molendnium asserficium). Czy DanielOkale uczynił zadosyć swojemu zobowiązaniu się i czy młyn prochowy na początku 18 wieku był w Poznaniu, nie mogłem w archiwum miejskim znaleść śladu. - W roku 1716. w zbrojowni miejskiej znajdowała się jeszcze znaczna liczba broni ręcznej, kul i granatów; wszystko to zabrał Gniazdowski regimentarz konfederacyi tarnogrodzkiej, wyjąwszy 6 żelaznych dział, które jeszcze zagwoździł.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1996 R.64 Nr1; Mury miejskie dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry