OD REDAKCJI

Kronika Miasta Poznania 1995 R.63 Nr3; Bitwa o handel

Czas czytania: ok. 3 min.

K ilka lat temu odrodzenie się handlu w Poznaniu było fenomenem w skali kraju. Kraków, Wrocław czy Warszawa, spóźniwszy się na starcie, miesiącami doganiały pozycję poznańskich kupców. Cały proces przekształcania handlu, prywatyzacji sklepów, porządkowania handlu ulicznego, organizacji nowych sieci hurtowych dziwnie łatwo przebiegał w naszym mieście. Sprawnie przebiegł też proces przebranżawiania i stabilizowania się firm kupieckich. Dziś nie ma już takich różnic między wielkimi miastami polskimi, ale właśnie przed kilkoma latami pokazano, co znaczą tradycje kupieckie Poznania, jak przydatne są w tworzeniu współczesnego miasta dobrego dla kupców i wygodnego dla klientów. "Kronika Miasta Poznania" już w początkach 1994 r. przypomniała postacie sławnych poznańskich kupców okresu międzywojennego. Wspólne cechy kupców poznańskich owego czasu to bardzo dobre przygotowanie zawodowe, solidność finansowa, ogromna pracowitość, skromność osobista i znakomita znajomość sprzedawanych towarów. Tylko tacy kupcy mieli w Poznaniu szansę na trwały sukces życiowy. Teraz "Kronika" przedstawia następne pokolenie kupieckie miasta. Ludzi, którzy brali udział w "walce o handel", rozpoczętej przez ministra Hilarego Minca i toczonej z różnym natężeniem prawie do naszych czasów. Dla kupiectwa Poznania walka zaczęła się wcześniej, od wielkiej przegranej już we wrześniu 1939 r. Ich sklepy i hurtownie - tak jak fabryki, restauracje czy kawiarnie - przeszły od razu w ręce niemieckie. Kupcy z rodzinami wysiedleni zostali do Generalnej Guberni. Powrócili do wyzwalanego Poznania zwykle już bez pieniędzy, dobre nazwiska mając za główny kapitał. Ich domy i sklepy najczęściej leżały w gruzach Starego Miasta, Głogowskiej czy Ratajczaka. O kredyt było trudno, gdyż upaństwowiono banki, a upaństwowione fabryki nie były skłonne do kredytowania towaru. Mimo to handel Poznania odrodził się błyskawicznie. Nie osiągnął jednak swej przedwojennej potęgi ekonomicznej. Starym i nowym kupcom brakowało pieniędzy potrzebnych jednocześnie na towar, pracowników, remonty i odbudowy sklepów. Pojawiały się wprawdzie w mieście efemeryczne fortuny oparte na szabrze, ale tradycyjnym kupcom brakowało poparcia władz miejskich i państwowych, by rozwinąć działalność na szeroką skalę. Od 1948 r. widoczna była dążność państwa do likwidacji prywatnego handlu, zastępowania go handlem państwowym i uspołecznionym. Wkrótce oficjalnie ogłoszono walkę z "miejskim kapitalistą". Wykorzystano podporządkowaną państwu administrację miejską i różne regulacje powojenne. Poza istniającym systemem sądowym stworzono Komisję Specjalną, wyposażając ją w szerokie

Od redakcji

kompetencje do konfiskat towarów, kar pieniężnych, zatrzymywania, ograniczania wolności i skazywania na obozy pracy. Większość starych kupców nie wytrzymała powtórnej likwidacji swych warsztatów pracy. Po wycofaniu się z handlu szybko powymierali, zabiła ich bezczynność i bezradność w nowej Polsce. Ze swą fachowością, solidnością w prowadzeniu ksiąg kupieckich nie mieścili się w nowej rzeczywistości. Okres najgorszy przetrwali jednak liczni młodsi kupcy i, mimo trudności, domiarów, nękania ich i ich rodzin, doczekali się październikowej odwilży w 1956 r. Nie trwała ona długo, ale nie wróciły już represje okresu stalinowskiego. Teraz kupców nękano z zachowaniem norm prawnych wytworzonych przez władzę - kontrolami skarbowymi, sanitarnymi, wypowiadaniem lokali. Ale trwali oni ze swymi sklepikami w bramach i suterenach, w adaptowanych podwórkowych garażach. Nie znaliśmy ich nazwisk, najwyżej twarze zza lady, ale wiedzieliśmy, że w takiej a takiej bramie można kupić potrzebne i ładne rzeczy. Dzięki nim łatwiej mogło się utrzymywać poznańskie rzemiosło. Kupcy prywatni wciąż mieli ciekawszy towar od rzemieślników niż państwowe sklepy od swych dostawców. Doczekali kolejnej, gierkowskiej odwilży, kolejnego przykręcania śruby, potem stanu wojennego i ponownego odkręcania po działalności IRCH-y. Wreszcie stali się pierwszą grupą, która wykorzystała ustalenia Okręgłego Stołu i reformy Balcerowicza. "Walka o handel" trwała ponad 40 lat. Nie było w niej zwycięzców. Były wielkie straty ludzkie, ogromna, zmarnowana energia ludzi umiejących handlować nawet w skrajnie trudnych warunkach. Największe straty poniósł jednak etos kupiecki. Aby trwać, trzeba było odstępować od kolejnych jego zasad. Solidność kupiecką zastępowały "stosunki" i "dojścia" do urzędnika, obojętnie: miejskiego, wojewódzkiego czy zakładowego szczebla. Trzeba było handlować tym co się zdobyło, fachowa znajomość towaru miała coraz mniejsze znaczenie. Stan majątkowy należało kamuflować, w stosunku do różnych przepisów demonstrować postawę "Polak potrafi", do władzy należało się zwracać w jej "nowomowie" i deklarować lojalność, włączając się w "słuszne" czyny społeczne, z sumieniem wciąż trzeba było zawierać kompromisy. Nie było możliwości zatrudniania personelu, kształcenie pracowników ograniczało się do przekazywania tradycji w rodzinie. Kupcy, bohaterowie "walki o handel", stanowią dziś mniejszość, lecz właśnie oni pozostają przekazicielami tradycji poznańskiego kupiectwa. Pokolenie kupców z czasów walki o handel odchodzi już ze świata interesów. Dzięki nim współczesny handel nie zaczyna się od zera, od prywatyzacji sieci handlowych i sprzedaży ulicznej przed kilku laty, jest zjawiskiem ciągłym, którego rzeczywiste początki giną w pomroce dziejów otaczającej początki Poznania. Spisane relacje świadków tamtych czasów są jednocześnie hołdem dla tych, którzy nie doczekali wolności ekonomicznej i handlu bez granic. Wszyscy oni są współtwórcami wczorajszego i dzisiejszego Poznania. Redakcja "Kroniki" serdecznie dziękuje dziennikarzom "Gazety Wielkopolskiej" (Małgorzacie Wyszyńskiej i Sebastianowi Szczęsnemu) i "Gazety Poznańskiej" (Piotrowi Bojarskiemu i Markowi Magierowskiemu) za pomoc w przeprowadzeniu wywiadów z kupcami poznańskimi, dzięki którym, być może, uda się ocalić od zapomnienia fakty z najnowszej historii naszego miasta.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1995 R.63 Nr3; Bitwa o handel dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry