BISKUPI POZNAŃSCY
Kronika Miasta Poznania 1994 R.62 Nr3/4
Czas czytania: ok. 42 min.JANA DŁUGOSZA KATAWG BISKUPÓW POZNAŃSKICH
Tłumaczyła ANNA PAWIAC2YK
Wielebnemu w Chrystusie Ojcu, Panu Andrzejowi z Bnina, z Bożej łaski biskupowi poznańskiemu, Panu najczcigodniejszemu, Jan Długosz, kanonik krakowski: po spełnieniu ziemskiego pasterzowania, niechaj SIę znajdzie w niebieskim królestwie!
Zajęty wieloma różnymi czynnościami publicznymi i prywatnymi, a do tego trapiony częstymi dolegliwościami ciała, wielebny Ojcze, zarzuciłem staranie o tę książeczkę, jaką w duchu zamyśliłem o biskupach poznańskiej diecezji - której Ty już lat prawie trzydzieści pięć przewodzisz. Aż właśnie tego roku, gdy z Bożej łaski wróciły mi nieco siły, i odnalazłem te karty dotychczas zapisane, o których sądziłem, że zaginęły lub uległy zniszczeniu, dokończyłem ową książeczkę, by pokazać, jak mogłem najlepiej, powstanie, początki i rozwój kościoła poznańskiego, i kolejnych biskupów, ich ród, kondycję i zasługi. Ocaliłem też dla pamięci współczesnych i potomnych cienie już zapomnianych pasterzy i - co więcej - tych, o których zaginęłaby pamięć, gdyby nie dobrodziejstwo pisma; aby mogli o nich pamiętać ludzie, dla których zbawienia się trudzili; by zachować pamięć śmiertelnych o ich czynach - czy to dobrych, czy niegodnych - ku zbudowaniu lub przestrodze czytelników. Bardzo to przecież ciekawe: zapisać cnotliwe i niegodziwe uczynki biskupów i wielkich mężów, by ich przykład pociągał dobrych następców, spragnionych szlachetnej sławy, a złych powstrzymywała od grzechu przezorność, która każe wystrzegać się jakiejkolwiek niesławy nawet po śmierci.
Jan Długosz
Zatem kościół poznański wywodzi swój początek z czasów Bolesława Chrobrego, pierwszego króla Polski, i jego ojca Mieszka, księcia i władcy polskiego, który w Roku Pańskim 966 nawrócił naród polski na prawdziwą katolicką wiarę, wyrzekłszy się fałszywych bogów i zabobonów. Natchnął go tak gorliwie duch krzewienia wiary i religii chrześcijańskiej, że skoro tylko dostąpił chrztu w prawdziwej wierze, w jednym i tym samym czasie założył, zapoczątkował i ufundował w swym królestwie dwa arcybiskupstwa, mianowicie gnieźnieńskie i krakowskie, oraz siedem diecezji biskupich, mianowicie: wrocławską, włocławską, poznańską, płocką, lubuską, chełmską i kamieńską; obdarzał je hojnie, szczodrze i nieustannie wielkimi majętnościami, i wyznaczył granice wspomnianych diecezji wzdłuż rzek i znaków granicznych. Wśród nich ufundował też w troskliwości swej diecezję biskupią w kościele poznańskim, pod wezwaniem św. Piotra, księcia apostołów, w miejscu pięknym, żyznym i urodzajnym, a także w ludnym mieście, które niewiele różniło się od metropolii, i nad rzeką Wartą, jedną z siedmiu głównych polskich rzek. A nie zadowoliła go sama fundacja i darowizny, ofiarował jej też złote i srebrne kielichy, bogate i piękne szaty, tkane złotem i purpurą, dla godności biskupiego tronu i swej królewskiej hojności, oraz różne cudowne relikwie, święte kości i klejnoty. Taką zaś czcią i miłością otaczał Mieszko swą diecezję, że umierając wskazał synowi, Bolesławowi Chrobremu, miejsce w katedrze poznańskiej, gdzie pragnął być pochowany. Znalazły tam miejsce wiecznego spoczynku nie tylko jego szczątki, lecz i syna Bolesława Chrobrego, pierwszego króla Polski, i innych potomków i następców, królów polskich, aż do czasów Władysława I Łokietka, króla Polski, który uznał, że bardziej chwalebny będzie dlań pochówek w katedrze krakowskiej niż poznańskiej; a już wtedy rozszerzała się wstęga sławy tej pierwszej świątyni; a postąpił tak nie on tylko, ale i jego syn, Kazimierz II. Jednak również ów Kazimierz II, król Polski, przeznaczył dla kościoła poznańskiego, na grobach dawnych królów, z których krwi pochodził, wielkie i hojne dary i ozdoby. Ufundował bowiem w miejsce ubogich i zrównanych z ziemią nagrobków królewskich kamienne sarkofagi, a niejasne ich cienie, by nie uległy zupełnemu zapomnieniu, rozświetlił i przywrócił pamięci, pozostawił też w darze kościołowi poznańskiemu złote i srebrne kielichy. Powziąłem więc zamiar, by opisać żywoty poznańskich biskupów, na ich chwałę lub szyderstwo, naśladując styl epitafiów; lecz dla braku źródeł pisanych, życie i uczynki dawnych biskupów uległy niemal zupełnemu zapomnieniu; mogłem wysnuć jedynie podobne do prawdy przypuszczenia co do ich imion, rodu i pochodzenia. Umieściłem także i Ciebie, przewielebny Ojcze, na ustach wszystkich, opisałem liczne Twe cnoty, lecz także i braki, twoje cnotliwe uczynki zamierzając odkryć gorliwiej po twej śmierci, jeśli dłużej pożyję, by nie okazać się teraz pochlebcą raczej niż wiernym autorem. Twoją ojcowską łagodność błagam jednak i zaklinam, byś w podeszłym już będąc wieku, wszystkie swe wysiłki skierował ku przygotowaniu ostatecznego kresu. Odwróć łaskawe oko od braci, krewnych i potomków, jeśli nie są cnotliwi i godni zasług; ich żądza bogactw przysparza Ci smutku za życia. U stanów w podległych Ci kościołach wybrane osoby, i wznieś gmach z czworokątnych kamieni tam,
gdzie mury uległy zniszczeniu; gdzie runęły sykomory, posadź cedry, by dostąpić chwały kapłaństwa dzięki łasce nie ziemskiego, lecz wiecznego Kapłana. N ade wszystko troszcz się i pilnuj gorliwie tego, by pomyśleć o dobrym następcy, mając na względzie raczej dobro twego kościoła niż własne; i nie sądź, że wolno Ci opuścić twą oblubienicę, z którą lat trzydzieści pięć tak zgodnie przeżyłeś, nawet na progu śmierci. Tę więc książeczkę dedykuję imieniu Twej Ojcowskiej godności, pragnąc te sprawy przekazać potomnym; jeśli nawet nie pochwalisz jej stylu, to nie potępisz treści. Wybacz zatem twemu słudze, jeśli dostrzeżesz w tym dziełku coś, co obrazi oczy twej Ojcowskiej godności; nie potrafię bowiem uniknąć uraz i błędów, przez grzech i przewinienie żyjąc w śmiertelnym ciele. Twoją będzie rzeczą, czcigodny Ojcze, poprawienie błędów, i usunięcie pomyłek, i wypełnienie poszczególnych luk. Nie przeczę i nie zarzekam się bowiem, że za sprawą mej kruchej i ułomnej kondycji, jako też małej pojętności, niejedno zapisałem niedbale, zbyt krótko, sucho i niezgrabnie. Przeto dziełko to przedkładam dla poprawienia i uzupełnienia twej Ojcowskiej łagodności, i każdej osobie bardziej skrzętnej i wykształconej; łatwiej znajdzie uznanie innych, jeśli w swej Ojcowskiej dobroci uzupełnisz, oczyścisz i wygładzisz miejsca zapewne zniekształcone, pełne błędów i chropawe. Oby Najwyższy zachował Cię jak najdłużej w nienaruszonej pomyślności i o mnie pamiętaniu. Datowane w Lublinie, w dniu 22 II, w Roku Pańskim 1475.
l. Jordan
Gdy rozproszyły się mroki pogaństwa, a wiara i religia katolicka oświeciły królestwo i naród polski, spośród dziewięciu kościołów katedralnych, dla liczebności narodu i królestwa ufundowanych i obdarowanych przez Mieszka, ojca, i jego syna Bolesława, książąt polskich, leżące nad Wartą miasto Poznań okazało się godne, by ozdobiła je godność i zaszczyt biskupi. Przeto gdy i tutaj utworzono kościół katedralny pod wezwaniem św. Piotra, księcia apostołów, proszono biskupa Rzymu, papieża Stefana VII, nie tylko o zatwierdzenie tak wielu katedr, lecz także o nominację i powołanie osób godnych kierowania naszymi kościołami, gdyż nikt z nowo nawróconych Polaków w tym zamęcie dziejów nie nadawał się jeszcze do tego kapłańskiego urzędu. Wówczas papież ogłosił i ustanowił dla kościoła poznańskiego człowieka o wiadomej sobie cnocie, wierze i religijności, Włocha Jordana, ze szlachetnego rodu rzymskiego, z rodziny i domu Orsinich. Po wyświęceniu i błogosławieństwie otrzymanym w Rzymie, rozkazał mu papież udać się do królestwa polskiego, by tam kierował kościołem w Polsce, w Roku Pańskim 966. Ten sam papież Stefan, by uczynić początki pobytu Jordana milszymi dla kleru i ludu polskiego, ofiarował mu miecz św. Piotra, którym apostoł, jak wierzą, miał odciąć uszy Malchiasza w Ogrodzie Oliwnym, może ten sam miecz, a może inny zamiast tamtego, i pobłogosławił na pamiątkę tak świetnego czynu apostoła; aby kościół w Polsce posiadał jawny klejnot, którym mógłby się szczycić za sprawą kapłana
Jan Długosz
Chrystusa i następcy Piotra, na chwałę i sławę św. Piotra. Ten sam miecz w kościele poznańskim także i dzisiaj otacza gorliwa cześć. Gdy zatem sam biskup Jordan przybył do swej poznańskiej siedziby, kler i lud przyjął go nadzwyczajnie, okazali mu wielkie uszanowanie także książęta i możni królestwa. A był sam Jordan człowiekiem skromnym, gorliwie starał się o pomnożenie wiary i zbawienie swej trzody, czcigodny w opinii książąt i ludu. Po 31 latach panowania, pełen dobrych uczynków, w Roku Pańskim 1001 zmarł w Poznaniu, i pochowany został także w poznańskim kościele, z dopełnieniem należnych obrzędów pogrzebu. Niektórym podoba się twierdzić, że pochowano go nie w Poznaniu, lecz w Brandenburgii.
2. Tymoteusz
Gdy los przypisany śmiertelnym zabrał z tego świata Jordana, biskupa poznańskiego, który jako pierwszy w kościele poznańskim nosił sakrę biskupią, pierwszy po nim powołany na stolicę biskupią w Poznaniu przez papieża Benedykta VII w Roku Pańskim 1002, został Tymoteusz. Z pochodzenia także Włoch i ze szlachetnego rodu, lecz cnotą i wykształceniem jeszcze bardziej czcigodny. Nie znając jednak polskiego języka, nie mógł z tego powodu na tyle, ile chciałby, krzewić wiary wśród swego ludu w diecezjach. Poprzez innych jednakże kapłanów i ludzi kościoła biegłych w polskiej mowie kierował biskupstwem z osobliwą gorliwością, i spełniał poszczególne obrzędy i sakramenty, mąż skromny i łagodny, wzór życia i wymowy. Po 18 latach kierowania kościołem poznańskim popadł w chorobę, która srożyła się w nim czas jakiś, aż wreszcie w Roku Pańskim 1020 zmarł, nie mogąc zwalczyć nieustających cierpień, i pogrzebany otrzymał grób w kościele poznańskim.
3. Paulin
Gdy poszukiwano właściwego następcy na mIejSCe Tymoteusza, biskupa poznańskiego, dla kierowania tą diecezją, a Bolesław, w owym burzliwym czasie król Polski, prosił o to przez posłów i w listach, papież Bonifacy VII uznał, że Paulin, kanonik kościoła św. Piotra z Rzymu, godzien jest zastąpić Tymoteusza. Zgodzili się na to wysłannicy króla Polski, Bolesława, i kościoła poznańskiego, i w Roku Pańskim 1021 został on w Rzymie ogłoszony biskupem poznańskim i wyświęcony na biskupa z rozkazu papieża. Mąż ze szlachetnej rodziny, z włoskich przodków i rodziców, bardzo wykształcony w Piśmie Świętym, pełen słodyczy i łagodności obyczajów, cierpliwy wobec przeciwności. Gdy przybył do królestwa polskiego z listami apostolskimi, najpierw przedstawił się królowi Bolesławowi, przyjaźnie przezeń przyjęty i potraktowany. Spędził dni kilka na dworze królewskim, i w towarzystwie dostojników udał się do kościoła poznańskiego, gdzie kler i lud przyjął go z honorami. Kierował pobożnie kościołem poznańskim, starannie i gorliwie przez lat 15, a następnie
w Roku Pańskim 1035, po długiej gorączce, gdy już choroba zwyciężyła wszelkie leki, zmarł w Poznaniu, i został pochowany w kościele poznańskim z biskupimi honorami.
4. Benedykt
Po śmierci Paulina, biskupa poznańskiego, poznańska stolica biskupia opustoszała na prawie dwa lata. Kler poznański nie spieszył się z wyborem biskupa. I panowało w Polsce bezkrólewie, odkąd syn królewski Kazimierz wraz z matką swą Ryksą zmuszony został do udania się na wygnanie. Gdy już wakat w tej diecezji nie mógł znaleźć usprawiedliwienia ani wymówki, z powodu konieczności zagrażających klerowi i ludowi, senat polski, na częste prośby poznańskiego kleru - bo nie było wówczas króla w królestwie - wysłał posłów z listami do papieża Benedykta VII, prosząc usilnie o wybranie osoby dla kościoła poznańskiego. Papież Benedykt z ciężkim sercem patrzył na ów wakat, wybrał więc w Roku Pańskim 1037 dla kościoła poznańskiego Benedykta, Sycylijczyka urodzonego w N eapolu. Był to bowiem w opinii papieża i kardynałów człowiek czcigodny i poważany. Jaśniało w nim ponadto dobro i czystość obyczajów, dzięki czemu, jak sądzili niektórzy, mógłby się stać jeszcze bardziej cenny dla narodu polskiego. Przybył on zatem do Poznania, przyjęty przez kler i lud uroczystą procesją. Wiele z tego, co zostało przez ów wakat zepsute lub zaniedbane, naprawił i wprowadził na nowo. Po 11 zaś latach, w Roku Pańskim 1048, zabrała go śmierć, i pogrzebany został w kościele poznańskim czwartego dnia przed Idami grudniowymi (10 XII).
5. Marceli
Gdy po śmierci Benedykta opustoszała poznańska stolica biskupia, papież Jan XX, na prośbę Kazimierza, króla Polski, zwrócił swą uwagę i namysł na Marcelego, audytora Dworu Apostolskiego, doktora dekretów, sławnego i znakomitego w owym czasie prawnika. I jego właśnie w Roku Pańskim 1048 postawił na czele kościoła poznańskiego jako biskupa i pasterza. Z pochodzenia Rzymianin, za szlachetnego rodu i pradawnego domu MarceIlusów , czystych obyczajów, w cnotach i wiedzy mąż znakomity i godny podziwu. Choć obfitował w inne przymioty godne biskupa, nie znał jednak zupełnie mowy ijęzyka polskiego. Mimo tej przeszkody, poprzez tłumaczy, a także za pośrednictwem wikariuszy, oficjałów i archidiakonów sprawował liczne dzieła biskupiej posługi. Spędziwszy lat siedemnaście na poznańskiej stolicy biskupiej, zachorował na wrzody i po pewnym czasie, opatrzony pobożnie wszelkimi sakramentami, zmarł w Roku Pańskim 1065, i spoczął w kościele poznańskim.
Jan Długosz
6. Teodor
Aby wakat, jaki nastąpił na poznańskiej stolicy biskupiej po śmierci Marcelego, nie okazał się zgubny dla tamtejszego kościoła, Bolesław, król Polski, wysłał posłów z listami do Kurii Rzymskiej i papieża Mikołaja II, prosząc o danie kościołowi poznańskiemu godnego biskupa i pasterza. Choć wielu znakomitych mężów zabiegało u niego i kardynałów, wspomniany papież Mikołaj, pominąwszy i zapomniawszy o wszystkich innych, wybrał w Roku Pańskim 1065 na biskupa i pasterza Teodora, kanonika kościoła S. Mariae Maioris, znawcy prawa rzymskiego i kanonicznego, człowieka nie tyle urodzeniem, ile cnotą szlachetnego, z pochodzenia Włocha, pełnego wrodzonych przymiotów ducha i wyjątkowych talentów, tak księciu, jak i klerowi dla swych skromnych obyczajów miłego. Dawał on swemu klerowi budujący przykład tak słowem, jak i czynem: surowy przeciwnik wykroczeń kleru, i staranny włodarz kościelnego majątku. Po 22 latach rządów w diecezji poznańskiej, cierpiąc przez czas długi, acz łagodnie na febrę tercjankę, wreszcie w Roku Pańskim 1087 opatrzony świętym wiatykiem i innymi sakramentami, zakończył żywot. Podzielił cały swój majątek, o który się troszczył, należycie pomiędzy kościoły lub ubogich, sieroty i wdowy. Spoczął w kościele poznańskim, i w tym samym kościele udzielono mu wszystkich należnych obrzędów. Możni polscy zachowywali w pamięci jego imię, dając na chrzcie świętym swym synom, braciom i krewnym imię Teodor. Ponieważ jednak nie potrafili właściwie oddać jego brzmienia w polskiej mowie, zamiast Teodora do dziś dnia nazywają go zniekształconym imieniem Czader.
7. Dionizy
Po śmierci Teodora, biskupa poznańskiego, rozgorzało długie i trudne współzawodniczenie o wybór nowego biskupa pomiędzy prałatami, kanonikami poznańskimi i klerem a papieżem. Albowiem prałaci, kanonicy i kler poznański pragnęli ujrzeć biskupem jednego spośród swego grona; sprzyjał im także, jak tylko mógł, Bolesław, dziedzic, wódz i monarcha królestwa polskiego. Wspomagał ich propozycję całym swym wysiłkiem i staraniem. Papież natomiast pragnął skorzystać ze swego pradawnego i trwałego prawa. Wreszcie, po wielu kontrowersjach, na mocy zarządzenia i postanowienia papieskiego, wybrany został przez papieża Urbana II, w Roku Pańskim 1088, Dionizy, kanonik kościoła św. Piotra. Mąż z krwi i pochodzenia włoskiego, biegły znawca greki, szczególnie też roztropny w studiowaniu Pisma Świętego i literatury. Ponadto człowiek wypróbowanej wiary i religijności, który zwykł był zasoby i dochody kościelne przeznaczać na potrzeby ubogich i potrzebujących. Sprawował rządy w kościele poznańskim przez lat 22, aż wreszcie w Roku Pańskim 1106, złożony przez czas jakiś kolką i bólem wnętrzności, zarządziwszy swymi sprawami, jak wypadało pobożnemu kapłanowi, gdy wybiła godzina śmierci, zmarł. Po spełnieniu katolickich obrzędów pogrzebu pochowanogo w kościele poznańskim. Polska szlachta również imię Dionizego zwykła nadawać swym synom i krewnym, lecz nie potrafiąc oddać go poprawnie, zamiast Dionizego dawała imię Dziwisza.
8. Wawrzyniec
Prałaci, kanonicy i cały kler poznański nie pochwalał obsadzania dziecezji poznańskiej na mocy wyboru i nakazu papieża, i narzucania sobie nieznanych cudzoziemców; zwłaszcza że już wśród prałatów i kanoników poznańskich można było znaleźć takich, którzy, jak się zdało, potrafiliby ponieść ciężar biskupiej posługi. Kler i lud czuł się urażony, że - ponieważ ich biskup nie znał ich własnego i ojczystego języka - mogli jedynie przez tłumaczy przedstawiać swe trudne sprawy. Przykre im też było słanie posłów do Rzymu, oraz wydatki ponoszone na listy i pewne inne ciężary. Przeto po śmierci Dionizego, starając się zapobiec na przyszłość narzuceniu sobie obcego biskupa, wybrali zgodnie na pasterza Wawrzyńca, proboszcza poznańskiego. Był on Polakiem, z prostego rodu; lecz przydawała mu szlachectwa cnota i przykładnie pędzony żywot. Jego wybór, przedstawiony w Gnieźnie przez wybranego oraz jego elektorów, zachęcony listami Bolesława, ówczesnego króla Polski, zatwierdził w Roku Pańskim 1106 arcybiskup gnieźnieński Marcin, i wspomnianego Wawrzyńca w następnych dniach konsekrował i pobłogosławił w kościele gnieźnieńskim. Przewodząc poznańskiej diecezji przez lat 21, rządził nią Wawrzyniec i administrował w pochwały godny sposób, wpajając swemu klerowi katolickie obyczaje i obrządki, wykorzeniając i niszcząc pogańskie obrzędy i zwyczaje, które nie zanikły jeszcze zupełnie wśród narodu polskiego. W podeszłym będąc wieku, latami i starością zmożony, w Roku Pańskim 1127, opatrzony świętymi sakramentami zmarł i został pochowany w kościele poznańskim.
9. Marcin
Z jeszcze większą gorliwością i gorętszą odwagą przystąpili prałaci i kanonicy poznańscy do wyboru następnego biskupa, po śmierci biskupa Wawrzyńca, po tym jak pierwsza ich elekcja dokonana w poprzednich latach na rzecz Wawrzyńca okazała się udana i nie napotkała na żaden opór Kurii Rzymskiej. Przeto w wyznaczonym dniu elekcji zebrali się licznie i zgodnie wybrali na biskupa poznańskiego Marcina, dziekana poznańskiego. Jego elekcję, po starannym zbadaniu, jako też była uprawniona, zgodna z prawem kanonicznym i jednogłośna, zatwierdził w Łęczycy Jakub, pierwszy arcybiskup gnieźnieński. Uzyskał też zgodę Bolesława, króla Polski, oraz kapituły poznańskiej, zachęconej także listami tegoż monarchy; i pobłogosławił i konsekrował Marcina obranego na urząd biskupi w Roku Pańskim 1128. Ów Marcin, zrodzony z niskiego rodu, był z pochodzenia Polakiem, uważanym między prałatami i kanonikami poznańskimi za skłonnego do nauki i cnotliwych uczynków, i dla
Jan Długosztych to zalet powierzono mu biskupstwo poznańskie, z pominięciem innych kandydatów. Był wszakże bardziej skłonny do gniewu, niż to przystoi biskupowi. Po 27 latach rządów w diecezji poznańskiej, cierpiał czas jakiś na wrzody, a doszedłszy kresu żywota uwolniony został z ciała w Roku Pańskim 1147, i spoczywa w chórze kościoła poznańskiego.
10. Bogufał I
Prałaci i kanonicy poznańscy zebrali się w Poznaniu, na zwołanym posiedzeniu kapituły generalnej, by zapewnić biskupa kościołowi poznańskiemu, osieroconemu po śmierci Marcina. Wówczas, rozważywszy głosy wszystkich, większością wybrali i przyjęli Bogufała, kustosza poznańskiego. Był to mąż wyjątkowy i hojny wobec ubogich, lecz stary, wiekiem i złym stanem zdrowia już zmęczony i przytłoczony, Polak z pochodzenia, ze szlacheckiego domu i rodu Różyców; był on pierwszym, który spośród szlachty polskiej wybrany stanął na czele kościoła poznańskiego. Na czele państwa polskiego stał wówczas książę Mieszko, który, poproszony o zgodę przez wybranego i członków kapituły, czas jakiś zwlekał. Ostatecznie przekonany prośbami osób kościelnych i świeckich, zgodę swą dał. Wówczas Jakub, metropolita gnieźnieński, samą elekcję w Roku Pańskim 1148 w Żninie uznawszy za zgodną z prawem kanonicznym, zatwierdził, i wspomnianego Bogufała elekta jako biskupa diecezji poznańskiej postawił, konsekrował i pobłogosławił. Tenże po dwóch latach i sześciu miesiącach rządów, nie wiadomo, czy wiekiem, czy chorobą zmożony, w Roku Pańskim 1150 zmarł, i spoczywa w kościele poznańskim.
11. Pean
Z mocy przywileju kościelnych ustaw i dekretu papieskiego prałaci i kanonicy poznańscy zebrali się w dniu wyznaczonym na elekcję nowego biskupa poznańskiego. Dziwnie ten wybór wyglądał, bo jedni optowali za Mikołajem, inni za Tomaszem, jeszcze inni za Filipem, kanonikami poznańskimi. Przeto papież Eugeniusz III, wobec takiej różnicy zdań i niezgody wybierających, korzystając ze swego prawa sam w Roku Pańskim 1150 na biskupa i pasterza kościoła poznańskiego wyznaczył Peana, audytora Dworu Apostolskiego, doktora dekretów, którego wyróżniał wśród innych audytorów. Z pochodzenia Włoch, szlachetnie urodzony, po konsekracji przez kardynała biskupa Ostii udał się do Polski, i objął we władanie kościół poznański. Bolesław, podówczas król Polski, bardziej tolerował niż pochwalał takie postanowienie. Mniemał jednak, że nie może się przeciwstawiać postanowieniu papieża i listom polecającym, jakie ten napisał za wspomnianym biskupem Peanem. Tenże po roku i sześciu miesiącach rządów, nie mogąc znieść złej pogody nieodpowiedniej dla swej natury, popadł w chorobę, i w Roku Pańskim 1151 uwolniony został od trosk ziemskiego żywota, a pogrzebano go w kościele poznańskim z należnymi honorami.
12. Stefan
Śmierć biskupa Peana, choć przedwczesna i niedogodna, przysporzyła jednak radości wszystkim Polakom, a zwłaszcza prałatom i kanonikom poznańskim, którzy prawie znieść nie mogli, że obsadzenie diecezji poznańskiej odbywa się poza narodem polskim i oddaje się ją Włochom. Przeto z pośpiechem większym, niż to przystoi w tak ważnej sprawie, wyznaczyli dzień generalnego zgromadzenia dla wyboru nowego biskupa. Policzywszy wszystkie głosy, wybrali Stefana, kanonika poznańskiego, przy kilku głosach sprzeciwu, a przeciwnicy jego wyboru, przekonani przez innych, wyrazili zgodę; męża prawego i szlachetnego z domu i rodu Roliców, wiodącego żywot czysty i pobożny. Gdy na jego wybór wyraził swą zgodę książę wielkopolski Mieczysław, elekcję zatwierdził w Kaliszu także Janisław, arcybiskup gnieźnieński. Tenże Stefan w kościele kaliskim przez wspomnianego arcybiskupa Janisława został wyświęcony na biskupa i pobłogosławiony w Roku Pańskim 1151. Pięć lat zasiadał na poznańskiej stolicy biskupiej, a tknięty paraliżem w Roku Pańskim 1152 zmarł, pochowany w kościele poznańskim.
13. Radwan
W dniu wyboru nowego biskupa, wyznaczonym na dzień Kalend sierpniowych (1 VIII), licznie przybyli prałaci i kanonicy poznańscy, a wielu żywiło ambicje zdobycia tego urzędu; głosowanie było zatem dziwne i głosy podzielone między licznych kandydatów. Obawiając się jednak, by ich niezgoda nie dała papieżowi możności i okazji do użycia jego prawa i narzucenia kościołowi poznańskiemu Włocha czy Francuza, z pominięciem Polaków, uciszyli skłócone zamiary, i zgodnie już głosowali na Radwana ze szlacheckiego rodu i domu Śreniawa, scholastyka poznańskiego, człowieka skromnego i cnotliwego, przeciętnie wszak wykształconego i uczonego. Tenże uzyskał sam przez się i swych krewnych zgodę księcia polskiego i monarchy Mieszka, jakoby patrona. Janisław, arcybiskup gnieźnieński jego elekcję zatwierdził jako zgodną z prawem kanonicznym w Uniejowie, i pobłogosławił na biskupa poznańskiego w Roku Pańskim 1156. Po ośmiu latach rządów, dotkniętego chorobąjelit, w Roku Pańskim 1162 zabrała go śmierć. Złożono go w ziemi w kościele poznańskim.
14. Bernard
Obawiając się, by nierozważny wakat w diecezji poznańskiej po śmierci biskupa Radwana nie okazał się szkodliwy dla nich samych i ich kościoła, kanonicy i prałaci poznańscy licznie przybyli na elekcję, wyznaczoną w dniu śś. Piotra i Pawła apostołów, i przez kilka dni prowadzili wzajemne pertraktacje, by z grona swego kościoła lub, jeśli to niemożliwe, innego, wybrać osobę godną biskupstwa. Uznali jednak drogę głosowania za lepszą i bardziej
Jan Długosz
skuteczną dla dokonania wyboru. Wybrali skrutatorów, a gdy ci dokonali liczenia oddanych głosów, okazało się, że wybrali Bernarda, opata czyli prepozyta w Trzemesznie. Zgodzili się nań łatwo także inni, zarówno wybierający, jak i wybierani, i zaaprobowali taki wybór. Był to bowiem człowiek dbały o sprawiedliwość, i jaśniejący przykładem niezwykłej pokory, znacznej też czystości moralnej. Jego wybór zatwierdził zarówno Mieszko, książę i monarcha królestwa polskiego, jako patron, jak i arcybiskup gnieźnieński Janisław, i wspomnianemu Bernardowi udzielił łaski konsekracji i błogosławieństwa w Roku Pańskim 1162. Ten szlachic z rodu Syrokomla rządził kościołem poznańskim przez lat trzydzieści, aż wreszcie ustąpił z biskupiego urzędu i usunął się w zacisze klasztoru. Przebywając tam, nabawił się febry kwartanki, uwolniony został od ciężaru spraw ziemskich, i przewieziony do poznańskiego kościoła, w nim otrzymał grób w Roku Pańskim 1175, na dwa dni przed Kalendami październikowymi (30 IX).
15. Świętosław
Prałaci i kanonicy poznańscy wyznaczyli dzień św. Marcina na wybór nowego Pasterza. Gdy dzień ów nadszedł, przez czas jakiś pozostawali w niezgodzie, i głosy części elektorów rozdzieliły się pomiędzy wielu kandydatów. Lecz wreszcie uzgodnili i uciszyli spory o współzawodnictwo, i oddali zgodnie swe głosy na Świętosława, prepozyta poznańskiego i kanonika gnieźnieńskiego, i jego wybrali na pasterza kościoła poznańskiego. Choć przytłoczony wiekiem wzdragał się przyjąć to brzemię, zwyciężony jednak stanowczością elektorów, przyjął wreszcie jarzmo Pańskie; mąż obdarzony zarówno stosowną wiedzą, jak i cnotą w niezwykły sposób przepojony, pochodzący ze szlacheckiego rodu Jastrzębców. On sam, uzyskawszy zgodę księcia Mieszka, został przez Piotra, arcybiskupa gnieźnieńskiego, zatwierdzony w swym wyborze na biskupa poznańskiego, pobłogosławiony i wyświęcony. W niezwykle krótkim czasie, po jednym mianowicie roku rządów w diecezji poznańskiej, w Roku Pańskim 1176 zmarł i pochowany został w kościele poznańskim.
16. Gerward
Prałaci i kanonicy poznańscy wyznaczyli pierwszy dzień maja na wybór nowego biskupa, i zebrawszy się, wybrali zgodnie Gerwarda, kustosza i kanonika poznańskiego, szlachcica z rodu Leszczyców, oddanego uczynkom pobożności, skłonnego wszak do rozpusty. Jego elekcję zatwierdził wOpatowie arcybiskup gnieźnieński Piotr, za zgodą Mieszka, księcia i monarchy królestwa polskiego, gdyż innego żadnego współzawodnika nie było. Wspomnianego Gerwarda konsekrował i pobłogosławił na biskupa poznańskiego w Roku Pańskim 1176. Także i on jednak w krótkim czasie zakończył swe rządy: zmarł
bowiem podczas epidemii zarazy, po kilkudniowej chorobie, pobożnie opatrzony świętymi sakramentami, i w kościele poznańskim został pochowany w Roku Pańskim 1177.
17. Arnold
Prałaci i kanonicy poznańscy zwołali zgromadzenie generalne dla wyboru nowego biskupa poznańskiego na dzień 25 VIII. I choć powstała między nimi niezgoda, zasiana w sercach niektórych elektorów, osiągnęli porozumienie i wybrali Arnolda, kanonika poznańskiego i gnieźnieńskiego, w Roku Pańskim 1177. Był to mąż szlachetny, z rodziny i rodu Dołęgów, skory do gniewu i wzburzenia. Jego wybór zatwierdził arcybiskup gnieźnieński Piotr, i tegoż Arnolda powołał i pobłogosławił na biskupa poznańskiego w kościele gnieźnieńskim. Szczególnie łaskawy dla pobożnych sług Bożych, klasztorowi cystersów w Lubiążu podarował w wieczyste posiadanie wioskę Koszęcin koło Kazimierza. Po dziewięciu latach zasiadania na poznańskiej stolicy biskupiej zapadł na biegunkę, w Roku Pańskim 1186, osiemnastego dnia przed Kalendami lutowymi, czyli w środę 15 I zmarł, i pogrzebany został w kościele poznańskim.
18. Mrokota
Święto katedry Św. Piotra apostoła, czyli dzień 22 II, ustanowili prałaci i kanonicy poznańscy dla wyboru nowego biskupa poznańskiego. Przybywszy licznie dla spełnienia tego obowiązku, większością i zdrową częścią głosów wybrali na biskupa poznańskiego Mrokotę, kustosza poznańskiego. Choć tej kandydaturze byli przeciwni przez czas pewien niektórzy prałaci i kanonicy, ustąpili jednak zwyciężeni i przegrani. A sam wybrany Mrokota, znalazłszy uznanie i łaskę Mieszka, księcia i monarchy królestwa polskiego, uzyskał najpierw potwierdzenie, a potem i konsekrację swego wyboru przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Zdzisława. Po dziesięciu latach rządów zmogła go wreszcie zaraza, i w Roku Pańskim 1196 zmarł i został pochowany w kościele poznańskim.
19. Filip
Święto narodzin Przenajświętszej Królowej naszej, Dziewicy Marii, to jest dzień 8 VIII, wyznaczyli prałaci i kanonicy poznańscy na wybór następcy biskupa poznańskiego. W dniu tym wybrali w drodze głosowania, przy niewielu sprzeciwach, Filipa, kanonika poznańskiego. Był on szlacheckiego rodu, z domu i rodziny Wieniawów, dostatecznie wykształcony. Jego wybór, za zgodą Mieszka, księcia i monarchy królestwa polskiego, zatwierdził w Roku Pańskim
Jan Długosz
1196 arcybiskup poznański Zdzisław, a sam Filip został przez owego Zdzisława, arcybiskupa gnieźnieńskiego, pobłogosławiony. Mąż skromny, obyczajny i cierpliwy wobec przeciwności. Po trzynastu latach rządów w diecezji poznańskiej zapadł na febrę tercjankę. W Roku Pańskim 1209 zabrała go śmierć, pochowany w kościele poznańskim.
20. Paweł
Na miejsce Filipa wybrany został w apostolskiej elekcji brat Paweł, z zakonu dominikanów, zatwierdzony - za zgodą Mieszka, władcy królestwa polskiego - konsekrowany i pobłogosławiony w Roku Pańskim 1209. Ekskomunikował on Borzywoja, komesa ze Śremu, za znaczne wykroczenia, gwałty i nieprawości wyrządzone kościołowi poznańskiemu. Zaproszony przez tegoż Borzywoja, otrzymawszy odeń gwarancje bezpieczeństwa, udał się do niego do Śremu wraz z kilkoma prałatami, dostojnikami i przyjaciółmi, z zamiarem ułożenia spraw wszelkich, łaskawie, jak przystało na pobożnego ojca. A ten Borzywój, pogwałciwszy prawo narodów i prawo gościnności, i zapewnienia o bezpieczeństwie, pojmał go. Biskup Paweł uciekł jednak z niewoli, i ekskomunikował go wobec całego polskiego kościoła. Gardząc tą naganą i odmawiając skruchy, został Borzywój w Śremie pojmany i zabity, a była to kara godna jego zuchwałości. Po trzydziestu trzech latach zasiadania na stolicy biskupiej, Paweł zmarł i został pochowany w przeddzień Kalend kwietniowych (31 III).
21. Bogufał II
Członkowie kapituły poznańskiej zebrali się na kapitule generalnej w dniu Kalend majowych (1 V) i zgodnie wybrali Bogufała, kantora poznańskiego i kanonika krakowskiego, ze szlacheckiego rodu Różyców. Jego elekcja została zatwierdzona przez Pełkę, arcybiskupa gnieźnieńskiego, a tenże Bogufał, nazajutrz promowany na kapłana, w dniu zaś św. Wawrzyńca został wyświęcony na biskupa przez arcybiskupa Pełkę w kościele gnieźnieńskim. Po dziesięciu latach, sześciu miesiącach i piętnastu dniach rządów, w Roku Pańskim 1253, w piątym dniu przed Idami lutowymi (9 II) zmarł we wsi biskupiej Solec, i został pochowany w kościele poznańskim. Mąż wykształcony i uczony. Zostawił kościołowi poznańskiemu piękną bibliotekę. Chór kościoła poznańskiego, znajdujący się w ruinie, wyburzył i wybudował nowy od fundamentów. N abył on też od księcia mazowieckiego Ziemowita wieś Kozłowo dla kościoła swego poznańskiego za 90 srebrnych grzywien, które ów Ziemowit winien był biskupowi i kościołowi poznańskiemu za ojcowskie długi.
22. Piotr I
Gdy zmarły duszpasterz osierocił poznańską diecezję, członkowie kapituły generalnej kościoła poznańskiego zebrali się na nową elekcję w Roku Pańskim 1253, przed trzecią niedzielą Wielkiego Postu (Dominica Oculi), a był to dzień 23 III. I wybrali zgodnie Piotra, dziekana poznańskiego, człowieka religijnego i gorliwie pobożnego, szlachcica z domu Prawdziców. Wybrali go drogą kompromisu, spośród trzech kandydatów, mianowicie: Piotra prepozyta, Piotra dziekana i Gerarda scholastyka; i wysłali Piotra, kanclerza niegdyś biskupa Bogufała, do Hugona, kardynała i legata papieskiego. A gdy tego w drodze napadnięto i pojmano, wysłali mistrza Jana kantora, syna Wyszkowca i kanonika poznańskiego Euzebiusza. Istniał bowiem zakaz Stolicy Apostolskiej, iżby arcybiskup i metropolita gnieźnieński zatwierdzał polskich biskupów, podczas gdy Hugon, kardynał i nominowany legat papieski sprawował w Polsce swój zaszczytny urząd. Posłowie mieli zatem prosić o zniesienie zakazu. Uzyskawszy owo zezwolenie od kardynała i legata Hugona, mieli udać się zaraz do arcybiskupa gnieźnieńskiego Pełki, do Łęczycy, domagając się zatwierdzenia swego kandydata. Gdy jednak najpierw archidiakon poznański Jan, a następnie Teofil, archidiakon Czerski i kanonik poznański, dla zniewagi sobie wyrządzonej przeciwstawili się tego rodzaju konfirmacji, samo zatwierdzenie nowego biskupa przeciągało się i napotykało przeszkody. Powiadomiony o owej niezgodzie, próbował zażegnać ją Opizo, opat z Mezzany, nuncjusz apostolski, wzywając obu do siebie do Wrocławia. A gdy przybyli sprawił, że zapomnieli o wszystkich innych kandydatach, doprowadził do braterskiej zgody i mocą swego apostolskiego urzędu zatwierdził wybór wspomnianego Piotra dziekana jako zgodny z prawem kanonicznym. W tym samym roku konsekrował go też na biskupa poznańskiego Pełka, arcybiskup gnieźnieński, w swej wsi biskupiej Kozłów. Po roku i dwóch miesiącach rządów dotknął go prawostronny paraliż, i zmarł czwartego dnia przed Idami majowymi (12 V) Roku Pańskiego 1254, i spoczął w kościele poznańskim.
23. Bogufał III
Nie mając odwagi wszcząć postępowania, wskazanego dnia szóstego przed Idami czerwcowymi (8 VI), przed elekcją nowego biskupa poznańskiego, z powodu zakazu nałożonego specjalnym listem otwartym przez nuncjusza apostolskiego, Opiza, opata z Mezzano, elektorzy wysłali do niego czcigodnych posłów i uzyskali cofnięcie zakazu. Zebrali się zatem po raz drugi 15 VI na elekcji nowego biskupa poznańskiego, i złożywszy wybór w ręce arbitrów: mistrza Jana Wyszkowca, scholastyka poznańskiego, Mikołaja, scholastyka krakowskiego i Teofila, archidiakona Czerskiego, zarazem kanoników poznańskich, wybrali zgodnie na drodze kompromisu Bogufała z Czernelina, prepozyta gnieźnieńskiego i kanonika poznańskiego, szlachcica z domu Różyców. Jego wybór zatwierdził w Kurzelowie, jako właściwy i zgodny z prawem kanonicz
Jan Długosznym, arcybiskup gnieźnieński Pełka. Sam zaś Bogufał w roku następnym, to jest w Roku Pańskim 1255, w drugą niedzielę Wielkiego Postu (Dominica Reminiscere), w klasztorze w Lądzie, został wyświęcony przez arcybiskupa Pełkę, w asyście biskupiej Tomasza, biskupa wrocławskiego, Michała, biskupa włocławskiego, biskupa płockiego Andrzeja i biskupa chełmskiego Henryka. Zasiadał na biskupiej stolicy lat dziesięć, nadużywając zalet, jakich mu użyczył Bóg i natura, i znieważając godność biskupią licznymi występkami i grzesznymi pokusami ciała. Wreszcie w Roku Pańskim 1264, piątego dnia przed Idami lutowymi (9 II), zmarł we wsi Czernelin, i spoczął w kościele poznańskim.
24. Falęta
Członkowie kapituły poznańskiej zebrali się dla odbycia elekcji nowego biskupa poznańskiego w dniu 25 II Roku Pańskiego 1265, i wybrali zgodnie, na drodze głosowania, Piotra czyli Pietrzyka ze Skórzewa, prepozyta poznańskiego, szlachcica z domu Abdanków. U dał sie on w asyście kilku prałatów i kanoników poznańskich do Janusza, arcybiskupa gnieźnieńskiego, by prosić o zatwierdzenie swej elekcji. Spotkał się z nim w Żninie, lecz arcybiskup Janusz zarzucił mu nieznajomość literatury i prawa. Jak dodają niektórzy, uczynił to bardzo chytrze, po myśli Bolesława, księcia wielkopolskiego, i jego małżonki Jolanty, córki króla węgierskiego; i mianował na jego miejsce Falętę, dziekana gnieźnieńskiego, za którym książę i księżna gorliwie orędowali. Stało się tymczasem tak, że wspomniany Piotr czyli Pietrzyk, prepozyt i elekt poznański, czy to za radą i namową księcia Bolesława i arcybiskupa Janusza, czy też powodowany po prostu własną łagodnością i prostodusznością, nie pragnąc wcale biskupiego pastorału, dobrowolnie przekazał i wyrzekł się swych praw elekcyjnych na korzyść Falęty, dziekana gnieźnieńskiego. Gdy dowiedział się o tym dziekan Jan i kapituła poznańska, zgłosili w Stolicy Apostolskiej apelację od arcybiskupiej odmowy zatwierdzenia elekcji oraz zrzeczenia się przez swego elekta. Wyznaczyli dzień wyboru innego biskupa, i wybrali zgodnie Jana, archidiakona poznańskiego, człowieka dobrej sławy i żywota. Gdy poproszono arcybiskupa Janusza o zatwierdzenie tej elekcji, odrzekł, że z powodu wcześniejszej elekcji dziekana Piotra uważa obecny wybór archidiakona Jana za niegodny i dziwaczny, i nie może go zatwierdzić. Spodziewając się odrzucenia swej prośby na korzyść Falęty, dziekan i kapituła poznańska w drodze apelacji zwróciła się do papieża; mimo to arcybiskup gnieźnieński Janusz zatwierdził nominację wspomnianego Falęty, dziekana gnieźnieńskiego. I chociaż Benedykt, wikariusz wieczysty, zwany Kolka, wysłany przez kapitułę poznańską, usilnie prosił i zaklinał arcybiskupa Janusza, by nie konsekrował Falęty, tenże Janusz, nie usłuchawszy próśb kapituły poznańskiej, samego Benedykta zwanego Kolka kazał wychłostać, a Falętę, dziekana gnieźnieńskiego, nie zważając na apelację, wyświęcił na biskupa poznańskiego w kościele parafialnym w Pyzdrach. Falęta bardzo krótko sprawował swój urząd, którego pozbawił go papież Klemens IV, unieważniając konfirmację arcybiskupa gnieźnieńskiego Janusza.
25 Mikołaj I
Dziekan poznański Jan, wraz z Janem, archidiakonem i elektem poznańskim, Piotrem scholastykiem i Mirosławem, kanonikiem poznańskim, udał się do Kurii Rzymskiej i papieża Klemensa IV, by przedstawić krzywdę swoją i kościoła poznańskiego, jaką wyrządził arcybiskup gnieźnieński Janusz, który zatwierdził i konsekrował dziekana gnieźnieńskiego Falętę na poznańskiego biskupa; a papież przez biskupa wrocławskiego Tomasza nakazał pozwać biskupa Falętę. Tenże Falęta zjawił się osobiście i przedstawił na audiencji u Ojca Świętego listy prowizyjne za łaskawą zgodą Bolesława, księcia wielkopolskiego, prosząc o zatwierdzenie. Papież Klemens, zgodnie z opinią kolegium kardynalskiego, odrzucił je wszelako, uznając za bezprawne i mało wiarogodne, i pozbawił Falętę wszelkich praw do poznańskiej stolicy biskupiej, oraz odsunął go od wszelkiego zarządu tej diecezji. Zarazem Jan, archidiakon poznański, uznając swe szanse wyborcze za niejasne i wątpliwe, jako że wybrali go byli ci, którzy już się pozbawili prawa wyboru, dobrowolnie zrzekł się praw i złożył urząd w ręce papieża. Papież Klemens, widząc, że wszelka moc decydowania o losach diecezji poznańskiej spoczywa w jego dłoniach, wybrał dla kościoła poznańskiego mistrza Mikołaja, scholastyka krakowskiego, jednego z posłów zabiegających o kanonizację bł . Jadwigi, księżnej wrocławskiej, i jego też w Viterbo polecił wyświęcić. Mikołaj rządził dziewięć lat, a w Roku Pańskim 1273 zmarł i został pochowany w kościele poznańskim; był to polski szlachcic, z domu i rodziny Lisów.
25. Jan I, zwany Wyskowic
Gdy śmierć zabrała biskupa poznańskiego Mikołaja, pochowanego w poznańskim kościele, Jan Wyskowic, kanonik poznański, szlachcic z rodu Łodziów, w elekcji kapituły generalnej wybrany został na poznańską stolicę; po blisko jedenastu latach rządów w tej diecezji, w Roku Pańskim 1286 zmarł piątego dnia przed Idami marcowymi (11 III), i spoczął w kościele poznańskim. Będąc kanonikiem poznańskim, dla swych cnót oraz zasług, i godnie przeżytego żywota w istocie zasługiwał na biskupi urząd. Jego wybór, za łaskawym przyzwoleniem Bolesława, księcia kaliskiego, i Przemysława, księcia poznańskiego, zatwierdził papież Grzegorz X, z powodu długotrwałego wakatu na gnieźnieńskiej stolicy arcybiskupiej. Tenże Jan Wyskowic został też wyświęcony i pobłogosławiony przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Filipa, lecz z opóźnieniem: gdyż wspomniany Filip, arcybiskup gnieźnieński, z powodu częstych i długotrwałych wakatów na Stolicy Apostolskiej, nie mógł przez lat kilka objąć swego urzędu, co uczynił po upływie długiego czasu.
Jan Długosz
26. Jan II, zwany Herbut albo Herbicz
Następcą Jana Wyskowca, biskupa poznańskiego, został Jan II tego samego imienia, lecz o innym przydomku Herbut albo Herbicz, przez niektórych zwany Zdrajcą, ze szlacheckiego rodu, kanonik poznański, wybrany poprzez głosowanie w prawomocnej elekcji na stolicę biskupią. Jego wybór zatwierdził Jakub Świnka, arcybiskup gnieźnieński, i konsekrował go w klasztorze cystersów w Lądzie. Za jego pontyfikatu, i za jego obłudnym przyzwoleniem, beneficja w prepozyturze santockiej zostały wyłączone z gestii biskupa poznańskiego. Stało się to za sprawą Ottona Długiego oraz innego Ottona, i Jana, ich bratanka, margrabiów brandenburskich, przy kapitule kościoła w Myśliborzu, której prepozyt sprawował jurysdykcję kościelną wśród kleru, ludu i poszczególnych kościołów wzdłuż rzek Odry, lny, Drawy, Warty i Noteci. Stąd diecezja poznańska utraciła zagrabioną wielką część swego terytorium w kasztelanii santockiej i wszystkich wiernych mieszkających między tymi rzekami. Po dwunastu latach rządów w tej diecezji, Jan, szlachcic z rodu Nałęczów, zmarł wreszcie w Roku Pańskim 1298, i spoczął w kościele poznańskim, dnia drugiego przed Idami kwietniowymi (12 IV).
27. Andrzej I
Następcą Jana Herbuta alias Herbicza został, wybrany na stolicę poznańską w prawomocnej elekcji kapituły generalnej, szlachcic z rodu Zarembów, zwany Andrzej Szymonowicz, zrodzony z ojca Szymona. Został zatwierdzony i wyświęcony w kościele poznańskim przez Jakuba Świnkę, arcybiskupa gnieźnieńskiego w Roku Pańskim 1298. Ekskomunikował on publicznie Władysława Łokietka, księcia kujawskiego, wybranego w powszechnej elekcji królem Polski, za to, że rządząc w Wielkopolsce, on sam i jego rycerze dopuszczali się gwałtów na matronach i dziewicach, i tak dla kościołów, jak i rycerzy był król ciężarem. Ten sam Andrzej w konsystorzu apostolskim włożył wiele potu w powtórne przyłączenie oderwanej prepozytury santockiej, jako gorliwy obrońca praw swej diecezji. Rządził przez lat czternaście, a wreszcie w Roku Pańskim 1311 zmarł. Wraz z Jakubem Świnką, arcybiskupem gnieźnieńskim, Wisławem, biskupem włocławskim i Janem Romką, biskupem wrocławskim koronował Wacława, króla czeskiego, na monarchę Polski, w katedrze gnieźnieńskiej, w Roku Pańskim 1300.
28. Domarat albo Domancus
Po śmierci biskupa Andrzeja Szymonowicza członkowie poznańskiej kapituły wybrali w drodze głosowania na jego następcę Domarata, dziekana poznańskiego, szlachcica z domu i rodu Grzymalitów. Jego elekcję jako właściwą, bez żadnych przeszkód i za zgodą Władysława, króla Polski, zatwierdził arcybiskup gnieźnieński Janisław, a samego Domarata sakrą biskupią obdarzył i konsekrował. Tenże po dziewięciu latach rządów, po długotrwałej chorobie zmarł i został pochowany w kościele poznańskim w Roku Pańskim 1320.
29. Jan III, zwany Doliwa
Zebrani na elekcji nowego biskupa prałaci i kanonicy poznańscy, ponownie w drodze głosowania, przy kilku głosach sprzeciwu, wybrali Jana Doliwę, prepozy ta poznańskiego. Był to bowiem mąż wykształcony i ze szlacheckiego rodu Doliwów, i takie właśnie pochodzenie sprawiło, że otrzymał ów przydomek; z natury obdarzony silnym charakterem, łatwo zjednywał sobie uczucia i wdzięczność ludzi. Jego elekcję zatwierdził arcybiskup gnieźnieński Janisław, i jego samego wyświęcił na biskupa poznańskiego. Po piętnastu latach rządów, w Roku Pańskim 1335, dnia 17 III zmarł i został pochowany w kościele poznańskim. Sprawując biskupi urząd, okazał się on hojny i łaskawy w wydatkach także i wobec rodziny, a niekiedy także rozrzutny, więcej wydając i spożywając, niż potrzeba. Uwikłany w takim rozrzutnym marnotrawstwie i długach, zaniedbywał powinności wobec ubogich, wdów, sierot i innych nieszczęśników.
30. Jan IV
Na miejsce Jana Doliwy wybrany został Jan z Kępy, szlachcic z rodu Łodziów, w zgodnej z prawem kanonicznym elekcji w Roku Pańskim 1335. Po jedenastu latach rządów w Roku Pańskim 1346 zmarł i został pochowany w kościele poznańskim. Żyjąc tymczasem w zbytkach i wesołości, miał jednak szczególne nabożeństwo dla Marii Dziewicy. Dlatego na jej też cześć pisał teksty: jeden o Wniebowzięciu, który zaczyna się: " Witaj, bramo zbawienia", drugi o Oczyszczeniu, który zaczyna się "Błogosławiona", trzeci o Św. Wojciechu od słów "Na chwałę Najwyższego Kapłana"; czwarty o Św. Piotrze od słów" Ty jesteś Piotr"; piąty o Św. Pawle; a także piękną antyfonę o Błogosławionej Dziewicy od słów: " Światłość jaśnieje na drodze". Mąż to wielce uczony, lecz skłonny do rozpusty, oddany rozkoszom, i stąd też dający powód zgorszenIU.
31. Wojciech I, zwany Paluka
Po śmierci Jana Łodzi wybrano Wojciecha Palukę, prepozyta włocławskiego i kanonika poznańskiego, który jednak doświadczył wielu nacisków i przeszkód. Zatwierdzenia swej elekcji i konsekracji na biskupa poznańskiego mógł dostąpić dopiero po dwóch latach, mianowicie w Roku Pańskim 1347, dnia 27 I.
Jan Długosz
Po siedmiu latach rządów zmarł we wsi Solec w Roku Pańskim 1355, dnia 19 V, i spoczął w poznańskim kościele. Polak z pochodzenia, szlachcic z rodu Toporów; w obyczajach i czynach swych cnotliwy, a przeto godzien był, jak się zdaje, poznańskiego biskupstwa.
32. Jan V
Na miejsce Wojciecha Pałuki członkowie kapituły poznańskiej, zebrawszy się po podliczeniu głosów, w dniu wyznaczonym na elekcję w Roku pańskim 1355, wybrali zgodnie Jana, prepozyta poznańskiego, szlachcica z rodu Doliwów. Zatwierdził go i pobłogosławił arcybiskup gnieźnieński Jarosław. Zasiadał na poznańskiej stolicy lat dziewiętnaście. Odzyskał dla siebie i kościoła poznańskiego, dzięki pomocy króla Kazimierza i własnej stanowczości, dziesięciny z nowizn w Księstwie Mazowieckim, które Ziemowit, książę mazowiecki i warszawski, usiłował podporządkować swemu rycerskiemu prawu, w Raciążu 16 I Roku Pańskiego 1358. Zmarł we wsi Żbikowo w swojej diecezji, na wodną puchlinę, po dziewiętnastu latach rządów, w Roku Pańskim 1374, dnia 14 II, i spoczął w kościele poznańskim.
33. Mikołaj II
Nazajutrz po pogrzebie Jana, biskupa poznańskiego, niektórzy członkowie kapituły poznańskiej - gdy jeszcze nie wyznaczono dnia elekcji i nie przybyli wezwani nieobecni na pogrzebie - udawali, że chcą wybrać Trojana, prepozyta poznańskiego. Byli to w szczególności: Andrzej z Chojnicy, archidiakon, i Damian Młynarzowic z Łowicza, kanclerz poznański. Słysząc to, inni prałaci i kanonicy poznańscy, którzy uważali owego Trojana, prepozyta poznańskiego, za godnego pontyfikatu, wybrali ich samych i pięciu innych na elektorów - mianowicie Jana, kustosza poznańskiego, Kusza, scholastyka gnieźnieńskiego, Jana, kustosza gnieźnieńskiego, Wojciecha z Będlewa, archidiakona Czerskiego i Michała z Mieszkowa, kanoników poznańskich. Oni jednak przyjąwszy ową godność, nie Trojana prepozyta, jak udawali wcześniej - choć archidiakon i kustosz poznański, i scholastyk gnieźnieński nominowali Trojana - lecz pozostali czterej przewagą głosów wybrali Mikołaja z Kórnika, prepozyta kościoła Mariackiego w Krakowie i kanonika poznańskiego, szlachcica z rodu Łodziów.
U dał się on osobiście do Kurii Rzymskiej w Awinionie i mimo listownych sprzeciwów i przeszkód czynionych przez króla Polski Ludwika, arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana i biskupa krakowskiego Floriana, został przez papieża Grzegorza XI zatwierdzony i tamże wyświęcony. Człowiek rozwiązły i oddany przyjemnościom; po ośmiu latach rządów, nie uczyniwszy nic godnego pamięci potomnych, na dwa lata przed śmiercią zapadł na ciężką chorobę, nowotwór w okolicy genitaliów. Potem ogarnęła go i febra czterodniowa, i rana otwarta w boku, i wrzody na języku i w krtani tak straszne, że niemal pozbawiły gowładzy mówienia. Tyloma wreszcie zmożony cierpieniami, we dworze swoim biskupim w Ciążeniu, w Roku Pańskim 1382, dnia 21 III zmarł, i pochowano go w kościele poznańskim. Mąż wymowny i skłonny do sporów i kłótni bardziej, niż to przystoi godności biskupiej.
34. Mikołaj III
Gdy pochowano ciało Mikołaja z Kórnika, biskupa poznańskiego, podczas wyznaczonej elekcji nowego biskupa prałaci i kanonicy poznańscy, głosami wszystkich obecnych oraz nieobecnych według zwyczaju i prawa wezwanych i wymienionych, w Roku Pańskim 1382, dnia 29 III, w drodze głosowania - która wydawała się im bardziej dogodna - wybrali na poznańską stolicę biskupią Mikołaja, kantora gnieźnieńskiego i scholastyka poznańskiego, szlachica z rodu Nałęczów, cnotliwego i skromnego, hojnego dla ubogich i oddanego uczynkom miłosierdzia. Jego wybór , jako prawomocny i zgodny z prawem kanonicznym, powagą godności metropolity i świętych kanonów, sprawiedliwie i słusznie zatwierdził arcybiskup gnieźnieński Jan Suchywilk, dnia 2 IV Roku Pańskiego 1382, w swym mieście arcybiskupim Żninie, będąc już nieomal na łożu śmierci. Stało się tak pod wpływem nalegań członków kapituły poznańskiej, gdyż nie pojawił się żaden inny kandydat ani żadna przeszkoda. I nakazał go swym sufraganom wyświęcić i pobłogosławić na biskupa. Był to człowiek cnotliwy i godny pamięci, zgodnie z prawem kanonicznym wybrany biskupem i prawomocnie otrzymał swój urząd, a jednak zawiścią ambitnych konkurentów z niego strącony; nie dane było kościołowi poznańskiemu długo cieszyć się prawowitym pasterzem. Na jego miejsce wprowadzony został cudzołożnik, ramieniem władzy tak kościelnej, jak i świeckiej przez papieża Urbana VI, tak w swej obediencji zwanego, który jako pierwszy wywołał tę budzącą zgorszenie schizmę, zażegnaną na Soborze w Konstancji.
35. Jan VI, książę opolski, zwany Kropidło
Ludwik, król Węgier i Polski, uznał wybór Mikołaja, scholastyka poznańskiego, za oburzający i nie do przyjęcia, a konsekrację jego przez Janusza Suchegowilka - bez zgody króla, o którą nawet nie poproszono - za wzgardliwą i obraźliwą. Przekazał biskupstwo poznańskie - na prośbę Władysława, księcia opolskiego, zwanego Ruskim, jego krewnemu Janowi Holith czyli Kropidło, prepozytowi Św. Marii na Podgrodziu Spiskim, młodziankowi studiującemu podówczas w Bolonii, synowi księcia opolskiego Bolesława. I posłał listy do Papieża Urbana VI, który zapoczątkował, podsycał i powiększał schizmę w kościele Bożym, prosząc o naznaczenie tegoż na biskupa poznańskiego. Tymczasem Mikołaj, biskup wybrany i konsekrowany, udał się osobiście do króla Ludwika w Budzie, prosząc o zgodę. Lecz dopiero po trzech dniach uzyskał audiencję, choć niechętnie. Prośbę jego odrzucono, a król mu odrzekł,
Jan Długoszże z całych sił będzie się przeciwstawiał jego wyborowi. Gdy elekt Mikołaj w drodze do Rzymu znalazł się w Treviso, na rozkaz wspomnianego króla Ludwika zatrzymały go władze miasta, i zwolniły dopiero po wielu dniach.
A gdy dotarł do Rzymu, papież Urban VI, powodowany prośbami króla polskiego Ludwika i wspomnianego księcia opolskiego Władysława, nadał urząd biskupi wspomnianemu Janowi Kropidło w N ony czerwcowe (5 VI) Roku Pańskiego 1382, choć był on wówczas młodzieńcem. Uważał go papież za swego krewnego, nosił bowiem wspomniany Urban VI w herbie błękitnego orła na niebieskim polu, tak jak książęta opolscy. Tenże więc Jan, z poręki Ludwika, króla Polski i Węgier, po usunięciu sprawiedliwie i prawowicie wybranego biskupa Mikołaja, objął w posiadanie diecezję poznańską, i w pokoju rządził tą diecezją przez dwa lata. W Roku Pańskim 1384, w szóstym roku swego pontyfikatu, za namową tego samego króla Ludwika, został przez papieża Urbana VI przeniesiony do diecezji włocławskiej, opróżnionej po śmierci Zbiluta, jako do bogatszej i zamożniejszej. U sunął przeto ramieniem świeckiej władzy z rozkazu tego samego króla Ludwika prawowicie wybranego biskupa Trojana, prepozyta poznańskiego i w pokoju objął rządy we wspomnianej diecezji włocławskiej. Po pewnym jednak czasie, gdy po Urbanie nastąpił papież Bonifacy IX, w szóstym roku swego pontyfikatu przeniósł on Jana Kropidło z diecezji poznańskiej [!] do kamieńskiej, dnia trzynastego przed Kalendami wrześniowymi (20 VIII), w Rzymie,. Lecz to przeniesienie nie odniosło skutku, i papież mianował Mikołaja [Kurowskiego], kantora gnieźnieńskiego na prawdziwego biskupa poznańskiego. I to również przeniesienie było bezskuteczne, gdyż Jan Kropidło zapewne nie mógł przejąć władzy w diecezji kamieński ej .
36. Dobrogost, zwany Wydrzyoko
Po przeniesieniu przez papieża, zwanego w swej obediencji Urbanem VI, Jana Kropidły, księcia opolskiego i biskupa poznańskiego, do diecezji włocławskiej - opróżnionej wówczas po śmierci biskupa włocławskiego Zbiluta - i pokojowym objęciu w posiadanie tejże diecezji dnia 11 II, Dobrogost Leżeński z Nowodworu, szlachcic z rodu Nałęczów, doktor dekretów z Padwy, syn Tomisława, dziekan krakowski i kanonik poznański, za prośbą i wstawiennictwem Ludwika, króla Polski i Węgier, został przez tegoż Urbana VI mianowany na poznańską stolicę biskupią. Spokojnie, bez żadnych przeszkód objął we władanie tę diecezję, a sprzyjał mu i pomagał król Ludwik. Był to mąż, jak wspomnieliśmy, szlacheckiego rodu, lecz z powodu zaczerwienionych oczu zwany był powszechnie Wydrzyoko. Rządził jedenaście lat w diecezji poznańskiej. Pomiędzy papieżem Bonifacym IX - który mianował wspomnianego Jana Kropidło, księcia opolskiego na diecezję gnieźnieńską - a królem Władysławem II i klerem gnieźnieńskim z drugiej strony zapanowała niezgoda, która trwała przez całe siedem lat. Król i kler, nie przyjmując nominacji Kropidły przez Bonifacego, nie chcieli bowiem żadną miarą dopuścić do narzucania praw diecezji gnieźnieńskiej. Gdy zaś wspomniany Jan, książę opolski, dobrowolnie ustąpił prawa do diecezji gnieźnieńskiej, wspomniany Dobrogost - przebywając wówczas osobiście w Kurii Rzymskiej - za wstawiennictwem króla Polski Władysława II, został przez wspomnianego papieża Bonifacego IX przeniesiony do diecezji gnieźnieńskiej w Roku Pańskim 1394, dnia szóstego przed Kalendami kwietniowymi (27 III). Uzyskał też prawo odpuszczenia i dyspensę dla wszystkich kapłanów w królestwie polskim, którzy w ciągu owego siedmiolecia skazani zostali na kary kościelne i winni byli wykroczeń. Bonifacy IX obawiał się bowiem, by król Władysław - gdyby papież nie zadośćuczynił jego prośbie - nie poparł jego kontrkandydata do pontyfikatu, Piotra de Luna, nazwanego w swej obediencji Benedyktem XIII.
37. Mikołaj IV, zwany Kurowski
Po przeniesieniu biskupa poznańskiego Dobrogosta do diecezji gnieźnieńskiej, z przyczyn, które wyjaśniliśmy, jego następcą wybrany został Mikołaj z Kurowa, syn Klemensa i Katarzyny, z ziemi krakowskiej, szlachcic z rodu Sreniawitów, którzy noszą w herbie na czerwonym polu rzekę Sreniawę z krzyżem umieszczonym u góry. Wybrał go papież Bonifacy IX, za prośbą i wstawiennictwem króla Polski Władysława II, w Roku Pańskim 1394, dnia szóstego przed Kałednami kwietniowymi (27 III) i objął on władzę w tej diecezji bez żadnych przeszkód. Człowiek rozwiązły, oddany ziemskim i światowym sprawom i przyjemnościom, chórom, cytrom i bębnom, skłonny też do obdarowywania bogactwem braci, bratanków i krewnych. Po czterech latach zasiadania na biskupiej stolicy za prośbą i wstawiennictwem króla Polski, Władysława II stolicy, został wreszcie przeniesiony do diecezji włocławskiej, opróżnionej po śmierci Henryka, syna Wacława, księcia legnickiego, w Roku Pańskim 1398. Papież podczas schizmy trwającej w kościele Bożym, w swej obediencji zwany Bonifacym IX, starał się ze wszystkich sił, lecz na próżno, przywrócić do diecezji włocławskiej Jana Kropidle, księcia opolskiego, usuniętego z diecezji gnieźnieńskiej i włocławskiej. W istocie stosował się do Jana Kropidły dawny dekret papieski: że kto wzgardził kondycją poprzedniej diecezji i pożądał bogatszej, ma być pozbawiony obu.
38. Wojciech II, zwany Jastrzębiec
Gdy Mikołaja z Kurowa, biskupa poznańskiego, przeniesiono tak, jak wspomnieliśmy, do diecezji włocławskiej, papież Bonifacy IX w Roku Pańskim 1399, w szesnastym dniu przed Kalendami majowymi (16 IV), w dziesiątym roku swego pontyfikatu, podczas schizmy trwającej w kościele - za wstawiennictwem Władysława II, króla Polski, u którego cieszył się łaskami, i jego małżonki, królowej Jadwigi, której Wojciech był kanclerzem - powołał na stolicę poznańską Wojciecha Jastrzębca. Scholastyk krakowski, syn Dersława i Kry
Jan Długoszstyny, z ziemi i prowincji sandomierskiej, i z ubogiej wioski zwanej Łubnica, położonej w pobliżu miasta Pacanowa, której przysporzył sławy; pochodził ze szlacheckiego rodu Jastrzębców. Był to mąż bardzo łaskawy dla braci, bratanków i krewniaków, chciwy też powiększania ziemskich bogactw. Gdy był małym chłopcem, jego ojciec Dersław , mając kilkoro synów i córek z małżonki swej Krystyny, a mieszkając w małej posiadłości wspomnianej wioski Łubnica, widząc, że pozostawi wielu dziedziców, a ziemia owej posiadłości nie wymagała starań wielu, tego siedmioletniego synka Wojciecha zaprowadził na piechotę, bo nie miał zaprzęgu, do kościoła swej parafii, do wsi Beszowa Szlachecka, by tam uczył się w ubogiej wiejskiej szkole. I oddał go w owej szkole na naukę, mówiąc te słowa: "Przeznaczam cię, synu, nie do stanu scholarzy, lecz biskupów. Ty bowiem, za moim ojcowskim błogosławieństwem, osiągniesz godność biskupią, a wtedy bacz, byś wśród przepychu i jakowejś pychy nie zapomniał o swym obecnym ubóstwie, w jakim ja i twoja matka, ty sam i bracia twoi teraz żyjemy. Bo czas może przynieść zapomnienie nawet większych rzeczy. Gdy więc zostaniesz biskupem, użycz nieco z tej godności i mnie, twemu ojcu, i temu miejscu, w którym cię oddaję na naukę, i postaw w tym miejscu kościół z cegły lub z kamienia, na wieczną pamiątkę mego i twego imienia." To rzekłszy, oddał szkole chłopca, który przyrzekł być posłusznym ojcowskim nakazom. I spełniły się oba postanowienia. Powołany bowiem na biskupa poznańskiego, z ojcowskim błogosławieństwem i zasługą, w Roku Pańskim 1407, wybudował we wsi Beszowa w miejsce drewnianego kościół z cegły i ozdobił go malowidłami. Z biegiem dni uczynił z parafialnego kościołem konwentualnym, i umieścił tam zakon pustelniczy św. Pawła, pierwszego eremity. Oskarżano go, że przejął wielkiej wartości skarb, złożony przez dawnych królów i książąt polskich w kościele poznańskim na przyszłe potrzeby państwa, i zagarnął go dla siebie. Miejsce ukrycia skarbu zdradził biskupowi na łożu śmierci pewien wikary poznański, który jako jedyny pamiętał przekazywane kolejno jeden drugiemu owo ukrycie. Ustanowił on i obdarował w czasie swego pontyfikatu kolegium mansjonarzy w kościele poznańskim; szczęśliwy, kto dostąpił takiego zaszczytu. Po czternastu latach rządów w diecezji poznańskiej, błogosławiony przez wszystkich wiernych i wynoszony pod niebiosa, zapragnął biskupstwa krakowskiego. By osiągnąć ten urząd, przy poparciu króla Polski Władysława - którego często zobowiązywał sobie podarunkami - ówczesnego biskupa tej diecezji, Piotra Wysza, człowieka dobrego, świętego i uczciwego doprowadził do obłędu. Przedstawiał go z wszelką pewnością jako niespełna rozumu i szalonego wobec Jana [!] de Cossa - podczas trwającej schizmy nazywanego papieżem Janem XXIII - a oskarżenie swoje poparł wreszcie zeznaniami fałszywych świadków, a większość z nich to byli prałaci i kanonicy krakowscy, zawdzięczający wiele szczególnych dobrodziejstw, dóbr i łask Piotrowi Wyszowi. I tak uzyskał na koniec usunięcie tegoż z biskupstwa krakowskiego, jako obłąkanego i szalonego, w Roku Pańskim 1411, dnia 31 VIII. Tego samego dnia i roku papież Jan XXIII - z biegiem czasu jak najsłuszniej usunięty, potępiony i wtrącony do więzienia przez Sobór w Konstancji - jego samego przeniósł do diecezji
krakowskiej. Od tej więc chwili, aż po nasze czasy, cały kler polski, lecz i Wojciech Jastrzębiec, który dla ambicji całą błogosławioną sławę swego imienia przemienił w złorzeczenie, zyskali wśród ludzi świeckich opinię niegodziwego, występnego i godnego pogardy. A wszystkie wspomniane cnotliwe, godne pamiętania i szlachetne uczynki Wojciecha Jastrzębca obróciły się w brudne i cuchnące szyderstwo, tak jakby nie były szczere, lecz udawane, nie zakorzenione głęboko w jego naturze, lecz powierzchowne. Często poza tym knuł podstępnie i czynił jawne zasadzki przeciwko krewnym i przyjaciołom Piotra Wysza, często intrygował i podburzał. I nic w tym dziwnego: gdyż wspomniany Wojciech Jastrzębiec wprowadził do kościoła i królestwa polskiego zarazę niewiarygodnego zgorszenia, o jakim nigdy tu wcześniej nie słyszano ani nie widziano, a które zasiało swe szkodliwe ziarno na wiele lat. A mógł był tego łatwo uniknąć, gdyby zadowolił się swym jak najlepszym poznańskim biskupstwem, i nie dążył tak gorliwie do usunięcia i sponiewierania równego sobie kapłana i biskupa, męża poza tym sprawiedliwego i świętego, pozbawiając się tym samym wszelkiej godności. Gdyby tak bardzo się nie starał, po dwóch latach w sprawiedliwy sposób osiągnąłby owo biskupstwo.
39. Piotr II, zwany Wysz
W tym samym czasie, w Roku Pańskim 1412, dnia 16 IV, papież Jan XXIII, podczas trwającej w kościele schizmy, przeniósł Wojciecha Jastrzębca z diecezji poznańskiej do krakowskiej, a biskupa krakowskiego Piotra Wysza przeniósł do diecezji poznańskiej, choć bez jego wiedzy i woli. Tak bowiem potajemnie dokonało się owo przeniesienie męża prostodusznego i błogosławionego, że zanim oskarżono go o fałszywe przewinienia i sprowadzono fałszywych świadków, już został pozbawiony własnego urzędu i przeniesiony na inny. Opierał się nieco temu przeniesieniu i udał się osobiście z prośbami do króla Władysława do Grodna, gdzie król przebywał na zjeździe, by nie pozwolił usunąć go z urzędu, i by nie sądził, że długo przyjdzie mu czekać na śmierć starego człowieka. Widział jednak nieprzejednanie monarchy, który własnoręcznie wtrącił do wieży Mroczka z Łopuchowa, szlachcica, który jako jedyny z krewnych - gdyż wszyscy inni go opuścili - wstawiał się za Piotrem. Wobec królewskiego gniewu Piotr Wysz ustąpił z diecezji krakowskiej, swej prawowitej oblubienicy, w której lat dwadzieścia z wiarą i pobożnością sprawował biskupią posługę, i przeniósł się do Poznania, z płaczem i żalem, obiecując Bożą pomstę tym, którzy go skrzywdzili. Był to szlachcic z rodu Leszczyców, którzy w herbie borg na czerwonym polu noszą, ze wsi Radolina, doktor obojga praw, syn Maczudy i Małgorzaty, pochodzący z Wielkopolski. Wobec ubogich i potrzebujących, i wszelkich nieszczęśników nie tyle dobrotliwy i szczodry, co wręcz wylewny w swej hojności. Na Soborze w Sienie - i jeszcze przed usunięciem z diecezji krakowskiej - trudził się niemało nad zjednoczeniem podzielonego kościoła, czyniąc tam honor imieniu króla. Oglądał on śmiertelnymi oczami Grób Chrystusa, stajenkę i jego ojczysty kraj, zro
Jan Długoszszoną krwią Ziemię Świętą, a także święte miasto Jerozolimę. Po prawie dwóch latach rządów w diecezji poznańskiej, pod ciężarem wieku i trudów, popadł w chorobę, i po kilku miesiącach zmagania się z cierpieniem zmarł nareszcie w swej kurii biskupiej w Ciążeniu, w Roku Pańskim 1414, dnia 30 XI, opatrzony pobożnie sakramentami. Otrzymał miejsce wiecznego spoczynku w kościele poznańskim. Zanim jednak oddał ducha, na wieść o jego chorobie przybył osobiście do Ciążenia król Władysław, przebywający w pobliżu. Świadom krzywdy wyrządzonej słudze Bożemu, ugiął kolana przed Bożym mężem na łożu śmierci, wyznał szczerze swą winę, i prosił pokornie o przebaczenie popełnionej winy. Na to rzekł biskup: " Tobie, Miłościwy Królu, z łatwością wszelką mą krzywdę wybaczam, wiedząc, że nie ze złej woli, lecz z podżegania ambitnego i zawistnego starałeś się o moje wypędzenie; mojego krzywdziciela pozywam jednak na sprawiedliwy sąd Boży." Tak rzekłszy, uwolnił króla od winy, płacząc i łkając z nim razem. Jest zaś rzeczą pewną i sprawdzoną, że gdyby wspomniany biskup Piotr Wysz dożył Soboru w Konstancji, który rozpoczął się w rok po jego śmierci, zostałby przywrócony na krakowską stolicę biskupią, na wielką chwałę własną, i pohańbienie swego adwersarza, Wojciecha Jastrzębca. Ubolewało bowiem całe zgromadzenie kardynalskie i wszyscy ojcowie zgromadzeni na Soborze w Konstancji, że męża tak wybitnego, którego poznali na Soborze w Sienie, usunięto niego dnie i niesprawiedliwie z biskupiego urzędu. Przeto nawet po jego śmierci Sobór w Konstancji, z poduszczenia biskupa angielskiego, pozwał z imienia Wojciecha Jastrzębca, zamierzając pozbawić go biskupstwa, lecz ustąpił wobec częstych nalegań i wstawiennictwa króla polskiego, Władysława.
40. Andrzej II, zwany Laskarz
W dniu elekcji biskupa opróżnionej diecezji poznańskiej, obecny osobiście Władysław II, król Polski, przebywający wówczas w Poznaniu, zdjąwszy koronę, domagał się wyboru jednego z czterech kandydatów, mianowicie: albo Aleksandra, syna swej siostry, syna Ziemowita, księcia mazowieckiego, albo Dumina ze Skrzyna, podkanclerzego królestwa polskiego, albo Andrzeja Łaskarza, dziekana krakowskiego i prepozyta włocławskiego, albo Jana Pellę, prepozyta kruszwickiego. Członkowie kapituły po dyskusji między sobą wybrali zgodnie, niczym w natchnieniu, wspomnianego Andrzeja Łaskarza z Gosławic, nieobecnego. Przebywał bowiem wówczas w Budzie, prowadząc wraz z innymi prokuratorami królewskimi proces królestwa polskiego przeciwko Krzyżakom, u Zygmunta, króla rzymskiego i węgierskiego, który był arbitrem wybranym przez obie strony. Był to szlachcic z rodu Godziembów, syn Łaskarza i Doroty. Wśród innych ambasadorów króla Polski Władysława i królestwa polskiego wyznaczony do udziału w Soborze w Konstancji, miał opinię przykładnie żyjącego kapłana. Odwlekało się natomiast zatwierdzenie jego elekcji, choć właściwej i zgodnej z prawem kanonicznym, aż do powtórnego zjednoczenia kościoła Bożego i wyboru papieża Marcina V na tymże Soborze
w Konstancji. Uważał bowiem Andrzej, że schizma trwająca w kościele znieważyłaby jego kapłański urząd, gdyby go był otrzymał od jednego z konkurentów do papieskiego tronu. Mąż prostych i czystych obyczajów i żywota przyzwoitego i przykładnego. Wielki patriota, który niczego nie pragnął ukrywać. Rzadkiej poza tym pobożności i szczególnej dobroci dla ubogich. Rezygnował on z biskupiego urzędu i postanowił wieść życie zakonne w klasztorze Melk w Austrii. Na swego następcę w kościele poznańskim desygnował mistrza Kozłowskiego, profesora świętej teologii, z rodu Lisów, lub Mirosława, prepozyta gnieźnieńskiego. Lecz ani papież Marcin V nie przyjął jego rezygnacji, ani król Polski Władysław nie zgodził się na kandydaturę Mikołaja Kozłowskiego czy też Mirosława. Zmarł w Roku Pańskim 1426, dnia 25 VIII, w ojcowskim zamku Gosławice, który jako biskup wymurował, po piętnastu latach i siedmiu miesiącach rządów, opatrzony świętymi sakramentami, i spoczywa w kościele poznańskim.
41. Mirosław
Chociaż po śmierci Andrzeja Łaskarza, biskupa poznańskiego, kapituła poznańska wyznaczyła dzień nowej elekcji, gdy dzień ten nadszedł - jako że król polski Władysław życzył sobie niezmiernie wyboru Stanisława Ciołka, kantora krakowskiego i podkanclerzego królestwa polskiego, domagając się tego poprzez umyślnych wysłanników, pośród gróźb i zastraszania - kapituła powstrzymała się wówczas od wszelkiej elekcji. Po czym jednak, ustępując wobec królewskiego gniewu, tegoż właśnie wybrała. Tymczasem papież Marcin V w Rzymie mianował, na mocy apostolskiej swej władzy, Mirosława syna Kielcza, prepozyta gnieźnieńskiego i kanonika poznańskiego, podówczas swego datariusza, i jego polecił konsekrować na biskupa poznańskiego. Był to szlachcic z rodu Nałęczów, doktor dekretów, syn Kielcza z Brudzewa i Elżbiety. Sprzeciwił się temu król Władysław, przeto nie mógł Mirosław objąć w posiadanie diecezji, choć papież Marcin słał za nim wielce wymowne listy. Wreszcie, po dwóch latach takich sporów między papieżem i królem, wspomniany Mirosław, biskup poznański, po dwóch latach sprawowania urzędu zmarł w Rzymie w Roku Pańskim 1427, dnia 11 II, w dziesiątym roku pontyfikatu papieża Marcina V. Pochowano go w kościele Św. Marii de Popolo, po prawej stronie wielkiego ołtarza.
42. Stanisław, zwany Ciołek
Po śmierci w Rzymie biskupa poznańskiego Mirosława, król polski Władysław słał do papieża Marcina V umyślnych posłów z listami, i nie bez wielkich trudności uzyskał urząd biskupi dla Stanisława Ciołka, podkanclerzego królestwa polskiego i kantora krakowskiego. Decyzja o jego nominacji na urząd biskupi zapadła w Rzymie w Roku Pańskim 1428, 4 IV. On sam zaś następnie
Jan Długosz
został wyświęcony na biskupa przez Zbigniewa, biskupa krakowskiego, w Roku Pańskim 1428, w niedzielę 29 VIII, w obecności króla Władysława, w klasztorze Braci Mniejszych w mieście Nowy Korczyn. Szlachcic herbu Byk czyli Ciołek, z ziemi sandomierskiej i miasta Żelechowa, syn Stanisława, mężnego rycerza z Ostrołęki, wojewody warszawskiego. Obdarzony naturalnym talentem poetyckim, z jego powodu, choć niezbyt błyskotliwy i skłonny do żartów, został podkanclerzem królestwa. Rządził około dziesięciu lat i sześciu miesięcy i zmarł w Roku Pańskim 1438, dnia 18 XI, w Poznaniu, pochowany w tymże kościele. Skłonny do żartów i facecji, biegły w sztuce poetyckiej; pozostawił w darze kościołowi poznańskiemu wiele znakomitych ksiąg i klejnotów. Przez cały czas swego pontyfikatu kultywował zwyczaj, by każdemu - bez sprawdzania - kto prosił go o jakiekolwiek nadanie beneficjum, udzielać go bez zastanowienia czy namysłu. Jako jedyny z polskich biskupów uczestniczył w Soborze w Bazylei, i to występując wspaniale imieniem króla Władysława II. Gdy w Roku Pańskim 1434, dnia 31 V w Gródku umarł król, odprawił stosowne obrzędy na własny koszt, gdyż był ambasadorem królewskim wśród innych ojców soborowych. Powróciwszy z Soboru w Bazylei, wśród wielu prześladowań od sędziego Abrahama ze Zbąszynia, z rodu Nałęczów, jego jako opiekuna herezji czeskiej i zbuntowanych kapłanów szerzących ową herezję, a przebywających w Zbąszyniu ekskomunikował. Aby zaś uniknąć prześladowań, spędził czas jakiś bezpiecznie w Krakowie. Jeśli rzecz dobrze zważyć, można uznać liczbę osiem za symbol jego pontyfikatu. Bowiem został wybrany, zatwierdzony i konsekrowany na biskupa poznańskiego w Roku Pańskim 1428, dnia 8 IV. Zmarł natomiast w Roku Pańskim 1438, dnia 18 XI.
43. Andrzej III, zwany Bniński
Jan Pella z Niewiesza, dziekan włocławski, kanonik i administrator biskupstwa poznańskiego, zwołał zgromadzenie pontyfikalne na święto Trzech Króli, przypadające w niedzielę, dnia 6 I roku następnego, czyli Roku Pańskiego 1439. W drodze głosowania dokonało ono podwójnej elekcji. Prepozyt Wyszkota z Górki i dziekan Maciej Drya wraz z paroma innymi wybrali Mikołaja Lasockiego, szlachcica z rodu Dołęgów. Wspomniany zaś administrator Jan Pella wraz z większą częścią kapituły wybrali Andrzeja z Bnina, sekretarza królewskiego, kantora Łęczyckiego i kanonika poznańskiego. Władysław II, król Polski, w liście do papieża Eugeniusza IV, przebywającego wówczas w Bolonii, opowiadał się za Mikołajem Lasockim. Jednak papież Eugeniusz, za namową wysłanników Andrzeja Bnińskiego - mianowicie Jana Lutka i Jana Twardowskiego, kanoników poznańskich - pominął Mikołaja Lasockiego (któremu był niechętny z powodu popierania postanowień Soboru w Bazylei) i powołał na poznańską stolicę biskupią Andrzeja Bnińskiego, w Bolonii, w poniedziałek 21 VII tegoż roku. W następnym roku arcybiskup gnieźnieński Wincenty ordynował go w kolegiacie kaliskiej na biskupa poznańskiego w niedzielę przed Popielcem; i to mimo apelacji wniesionej na Sobór w Bazylei przez Mikołaja Lasockiego, któryjednak nic nią nie wskórał. Andrzej Bniński był polskim szlachcicem z rodu Łodziów, z miasteczka Bnina, synem Mikołaja i Małgorzaty, człowiekiem skromnym i łagodnym, niskiego wzrostu, o czarnych włosach, prowadzącym żywot czysty i przykładny, niezbyt surowym i ostrym wobec niepoprawnych kleryków swego kościoła i diecezji. Tolerował wiele skandalicznych występków w obawie, by nie przysparzać sobie wrogów. N admiernie łagodny wobec braci i krewnych. Wykupywał dla nich wiele doczesnych dóbr z dochodów posiadłości kościelnych, by wzmocnić swój dom, ród i rodzinę. Zebrał jednak cierpkie żniwo tych zabiegów: widział ze swego żywota, jak po śmierci krewnych wykupione dobra przeszły w ręce zięciów do obcych rodów szlacheckich. Wymurował on okazały zamek w Krobii; także kościół kolegiacki Świętej Marii i kurię biskupią w Poznaniu; poza tym kościoły w Dolsku, Kozłowie, Bninie i Krobii. Za jego też pontyfikatu Mikołaj Kropidłowski, rycerz z rodu Dryjów, wybudował również piękny ceglany kościół w mieście biskupim Ślesinie; a także kościół w jego wsi biskupiej Żbików na Mazowszu; a także w swym mieście rodzinnym Śmiglu. Uśmierzył niegodziwe i błędne czyny przeciwko religii chrześcijańskiej sędziego Abrahama Zbąskiego, z rodu Nałęczów, z pomocą swych rodzonych braci, Piotra i Wojciecha. Pomścił w ten sposób krzywdę wyrządzoną zarówno wierze, jak i jego poprzednikowi, Stanisławowi Ciołkowi. Wspomniani bowiem dwaj jego krewni, Piotr i Wojciech, oraz z licznymi dworzanami weszli do ratusza poznańskiego, i wspomnianego sędziego Abrahama Zbąskiego - gdy zasiadał przy stole pośród innych możnowładców wielkopolskich - obrzucili obelgami i złorzeczeniem, wobec których nie odważył się nawet pisnąć. Obnażonymi ostrzami mierzyli w jego głowę, i bez wątpienia zabiliby go, gdyby nie schował prędko głowy pod stół. Na wieść, że siedmiu kapłanów heretyckich w jego diecezji, w mieście Zbąszyniu, rozpowszechnia czeską zarazę pod opieką i osłoną wspomnianego Abrahama, głosząc ją publicznie wobec ludu, wraz z dziewięćdziesięcioma uzbrojonymi jazdy, mając u swego boku rodzonego stryja, Piotra z Bnina, kasztelana gnieźnieńskiego, przybył do Zbąszynia. Zastawszy bramy miasta zamknięte, przystąpił do oblężenia, i prowadził je tak długo, dopóki nie wydano mu - po ucieczce dwóch wyznawców heretyckiej zarazy - pozostałych pięciu. Poprowadził ich następnie do Poznania i skazanych za herezję, publicznie spalił na stosie. Dobrotliwy był i łaskawy dla ubogich i potrzebujących, potajemnie niezamożnym dziewicom ofiarowywał posag, a wdowom, sierotom i innym nieszczęśnikom pociechę pieniężną. Hojny był także dla kościoła poznańskiego, i darował mu dwa złote kielichy, pięć ornatów zdobionych złotem, z szerokimi krzyżami pretekst i ozdobnych perłami, także liczne różne ornaty purpurowe. Łaskawy, a po prawdzie, rozrzutny wobec wszystkich kościołów swej diecezji, okazując jej wyjątkową hojność, o jakiej przy żadnym innym biskupie, królu czy księciu nie słyszano. W każdym roku swego pontyfikatu kazał sporządzać srebrny kielich, używał go przez rok, a potem darował jakiemuś ubogiemu kościołowi; i tak postępował każdego roku podczas swego pontyfikatu. Bardziej był pobłażliwy dla krewnych, niż to przystoi biskupowi, przydzielając im administrowanie majątkami kościelnymi. A oni, wprowadzając w błąd biskupa, uciskali wieśniaków, aż wyludniło się wiele wsi. Po trzydziestu
Jan Długoszośmiu latach i sześciu miesiącach pobożnych rządów w kościele poznańskim, pełen uczynków dobroci i miłosierdzia, w wieku lat siedemdziesięciu ośmiu, zmożony nie chorobą, lecz właśnie wiekiem, opatrzony sakramentami, sporządziwszy testament, ku wielkiej rozpaczy i żalowi mieszkańców Poznania i całej diecezji, zmarł w domu kustosza poznańskiego, położonym w pobliżu katedry, w środę 5 I Roku Pańskiego 1479. W godzinie śmierci upominał kanoników poznańskich, by wybrali na jego miejsce lepszego następcę, by dla siebie nawzajem byli łaskawi, unikali zgorszenia, przestrzegali przykazanych praw i obowiązków, a nie gwałcili ich, jak to często bywało. Pochowano go z biskupimi honorami w kaplicy św. Andrzeja w katedrze poznańskiej w sobotę, dziewiątego dnia tego miesiąca, w grobowcu z marmuru wyłożonego mosiądzem, który kazał sobie wystawić dwadzieścia lat wcześniej, będąc zawsze świadom swej śmiertelnej natury. Wspomnianą kaplicę, ufundowaną przez innych, on właśnie dedykował Św. Andrzejowi, i za życia ozdabiał ją hojnie darami z biskupiego stołu i zaopatrzył odpowiednimi funduszami.
44. Uriel z Górki
W dniu św. Benedykta wyznawcy, 21 IV, w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, prałaci i kanonicy poznańscy zebrali się licznie na wyznaczoną elekcję nowego biskupa. Był też obecny tego dnia arcybiskup gnieźnieński Jakub, zaproszony przez U riela z Górki, prepozyta i administratora diecezji poznańskiej, oraz przez całą kapitułę poznańską, by dzięki jego obecności uniknąć wszelkiej niezgody i kłopotów podczas elekcji. Elektorów krępowały jednak chytre sugestie, zachęty i naciski, czynione w imieniu króla, by nie wybrać nikogo innego, jak tylko Stanisława z Kurozwanki, podkanclerzego królestwa polskiego. Zakłopotani, niezdolni do podjęcia decyzji, odwołali sie do arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba. Za jego radą i namową wybrali wspomnianego Uriela z Górki, swego administratora, prepozyta gnieźnieńskiego i poznańskiego i kanonika krakowskiego, kollektora apostolskiego w królestwie polskim, (chociaż Stanisław był już przedtem na zjeździe generalnym kapituły piotrkowskiej przed oktawą Trzech Króli, 12 I, publicznie desygnowany na biskupa poznańskiego przez króla Polski Kazimierza). Jemu wszak na prośbę jego ojca, Łukasza z Górki, wojewody poznańskiego, król udzielił listu z obietnicą uzyskania tegoż biskupstwa poznańskiego, gdy się zwolniło, przed kilkoma laty, jak wieść niesie. Był to polski szlachcic z rodu Korabów, syn wojewody poznańskiego Łukasza, jak wspomnieliśmy, i Beaty, córki Dobrogosta z Szamotuł, kasztelana poznańskiego. Mężczyzna pełen uroku, o czarnych oczach, średniej postury, o kędzierzawych włosach; wobec krewnych i sam pobłażliwy, cierpiący na epilepsję i wiele innych dolegliwości. Posłał on do papieża Mikołaja Sebastiana, kanonika poznańskiego i uzyskał od papieża Sykstusa IV zatwierdzenie swej elekcji dnia 26 V, a w niedzielę 22 IX arcybiskup gnieźnieński Jakub wyświęcił go w kościele poznańskim na poznańską stolicę biskupią.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1994 R.62 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.