MISCELLANEA

Kronika Miasta Poznania 1994 R.62 Nr1/2

Czas czytania: ok. 52 min.

"PRZYDATEK CUDÓW" I JESZCZE O BOŻYM CIELE

JACEK WIESIOŁOWSKI

I. "PRZYDATEK CUDÓW [BOŻEGO CIAŁA] Z OSTATNIEJSZYCH XIĄG WYBRANYCH"

Publikując w 1992 r. polskie tłumaczenie księgi cudów poznańskiego Bożego Ciała, ograniczyliśmy się do wykazu cudów z lat 1493-1602 publikowanego przez Tomasza Tretera. Pominęliśmy świadomie publikowane późniejsze wybory cudów z lat 1661-1679 i 1727-1731. Decydował o tym nie tylko fakt wyboru cudów z niezachowanych po dzień dzisiejszy liber miraculorum, nie tylko inna forma zapisu, ale przede wszystkim nadzieja na odnalezienie księgi cudów. Istniała bowiem w polskiej literaturze karmelitańskiej informacja o zachowaniu się w rzymskim archiwum karmelitów sporządzonego w poło XVII wieku spisu cudów poznańskiego Bożego Ciała, zaczynającego się już cudem z 1493 roku. l Niestety, nadzieja ta okazała się złudna. W archiwum rzymskim przy przesłanym ok. 1602 r. tekście "Compendiosa historia miraculi circa SS. Eucharistiae sacramentum" znalazła się nota "Miracula quedam notabilia circa SS Eucharistiam facta" z regestami sześciu cudów - pierwszy z nich rzeczywiście z 1493 - znanymi z druku Tretera. 2 Można co prawda mieć nadal nadzieję na odnalezienie nieznanych spisów cudów poznańskich (w Szwecji?, w Krakowie ?), ale jest ona niewielka, choć w tej sprawie na cuda liczyć można. W 1661 r. przeorem poznańskim został mianowany o. Franciszek Powsiński, który w dwa lata później wydał książkę o cudach poznańskiego Bożego Ciała. Powsiriski opublikował obszerny wyciąg z książki Tretera, nie uzupełniając jego spisem nowszych łask doznanych za wstawiennictwem poznańskiego sacrum. Możliwe, że nie dysponował on nowszą księgą cudów. W czasie szwedzkiej okupacji Poznania kościół został spalony wraz z częściąprzyległego klasztoru. Możliwe, iż w tym pożarze zaginęła prowadzona na bieżąco księga cudów. Właśnie od 1661 r. rozpoczynają się zapisy w nowszej księdze cudów, co wskazywałoby na udział Powsińskiego jako przeora w odnowieniu dokumentowania kultu. W opublikowanym w 1722 r. "Drogim depozycie" anonimowy jeszcze jego autor, zapewne karmelita poznański, do nowego wyciągu ("teraz porządniey ułożone") i nowego przekładu z dziełka Tretera, dołączył "Przydatek cudów z ostatnieyszych xiąg wybranych" publikując opisy 22 cudów z lat 1661-1675 (lub 1679). Założona przez Powsińskiego księga była więc kontynuowana przez cały okres jego działalności w klasztorze poznańskim (zm. 1674), być może wkrótce po tym urwały się zapisy w liber miraculorum.

Intrygujące jest określenie "z ostatnieyszych xiag wybranych", co wskazywało, iż w 1722 r. istniała jeszcze jakaś księga cudów, być może kontynuowana współcześnie, ale wydawca z 1722 r. nie udokumentował jej istnienia ani jednym przykładowym zapisem. W 1772 r. w swej książce Kazimierz Miedźwiedzki, burgrabia poznański, przedrukował opis wszystkich cudów z "Drogiego depozytu", tak wyciągu z Tretera jak "przydatku cudów". Dołączył do tego, bez żadnego komentarza czy podtytułu, opis 20 cudów z lat 1719-1732. Najstarsze dwa z tych cudów były zeznane później - cud z 1719 r. dopiero 20IV 1728, cud z 1720 w 1729 r. - czyli opublikowany fragment obejmuje faktycznie cuda zeznane między 22 X 1727 a lutym 1732. Jest więc możliwe, że Miedźwiedzki dysponował księgą cudów rozpoczętą w końcu 1727 roku. Nie wiadomo do jakiej daty była ona kontynuowana i czy była ona jeszcze w użyciu w 1772 roku. Praktyka czynienia wyciągów z poznańskich ksiąg cudów była stara, już Tomasz Rerus i Jan Chryzostom Sikorski w swych pracach publikowali po kilka opisów cudów z zachowanej wówczas księgi, wybierając najstarsze i najbardziej przemawiające ich zdaniem cuda poznańskie. Możliwe, iż identycznie postąpili wydawca "Drogiego depozytu" i Kazimierz Miedźwiecki, odkładając pełną dokumentację do publikacji w nieokreślonej przyszłości. Przypomnieć trzeba, że zarówno Zarembiusz, jak Powsiński czy autor "Drogiego depozytu" publikowali swe wybory z księgi cudów publikowanej przez Tretera.

Tak autor "Drogiego depozytu", jak Miedźwiecki publikowali zapisy w języku polskim i zapewne w XVII i XVIII w. w tym języku były prowadzone zapisy w księgach. Również księgi cudów innych polskich miejsc pielgrzymkowych były prowadzone po polsku. Poniższa publikacja cudów oparta jest o tekst Miedźwiedzkiego z 1772 r., który wiernie przedrukował wcześniejsze zapisy "Drogiego Depozytu". W komentarzu do cudów, wzorem wcześniejszego wydania z 1992 r., komentuje się tylko wydarzenia, identyfikuje miejscowości i osoby. Podkreślić trzeba, iż brak publikacji ksiąg miejskich z tego czasu, brak szczegółowych monografii miejscowości, wreszcie brak publikowanych spisów mieszkańców Poznania i członków poznańskich władz miejskich, powoduje iż dokładność informacji pozostawia sporo do życzenia. Nie

Jacek Wiesiołowskibyło jednak celowym prowadzenie poszukiwań w zachowanych księgach miejskich, ziemskich i grodzkich, by potwierdzić historyczność występujących osób.

Przydatek cudów z ostatniyszych xiąg wybranych.

[1] Roku pańskiego 1661 sławetna * pani Zofia, sławetnego pana Jana Karzą małżonka, chorobą ciężką, lekarzom do uleczenia nie podobną złożona - bliskiey śmierci oczekiwała. Widząc, że ludzkie ustały inwencye, do Cudotwornego w trzech Nayświętszych Hostyach Pana się uciekła o pomoc, ślub nawiedzenia tego świętego mieysca uczyniwszy, w wigilią Wniebowstąpienia Pańskiego [25 V]. Więc lepiey się mieć poczęła y wkrótce do zupełnego zdrowia przyszła. Odebrawszy takie dobrodzieystwo tegoż roku , dnia pierwszego listopada w dzień Wszystkich Swiętych, oraz z małżonkiem swoim przed Cudotwornym stanąwszy Lekarzem, cuda zeznała, upraszaiąc, aby na wdzięczności oświadczenie Bogu, hymn" Te Deum laudamus" y Mszą , Swiętą śpiewano.

* określenie "sławetny" wskazuje na mieszczańskie pochodzenie, możliwe że pochodziła z Poznania.

[2] Sławetna Barbara Bieniaszewiczowa, mieszczka kaliska chorobą nie bespieczną zdięta, za uczynionym ślubem cudownie zdrowie odniosła. Dobrodzieystwo odebrane zawdzięczaiąc Bogu, z liczną krewnych y przyiacioł komitywą, w kościele Bożego Ciała, dnia szóstego listopada stanąwszy, cud zeznała. Tamże śluby swe wypełniaiąc, o mszą u ołtarza, w którym Cudowne Hostye złożone były - prosiła - cztery iarzące świece woskowe ofiaruiąc.

Drugiego zaś dnia, ku wieczney odebraney łaski pamiątce, tablicę srebrną darowała.

[3] Roku 1668 matrona pewna ciężko na oczy boleiąc, a iuż ledwie co widząc, gdy naturalne śrzodki nic nie pomagały, postanowiła u wsławionego dziwnemi cudami utaionego w trzech Hostyach Lekarza, oczu ukrzepczenia szukać. Więc stanąwszy między oktawą Bożego Ciała w kaplicy, w którey Cudowny Lekarz zostawał, po uprzeymych do Dobroczynnego Pana instancyach, zdrowie zupełne, iako przed oycem zakrystianem zeznała, odniosła.

[4] Tegoż roku dnia dwunastego października, szlachetna* pani Anna Racieriska, stanąwszy w kościele Bożego Ciała, zeznała, iako za uczynieniem ślubu do cudownego w trzech Nayświętszych Hostyach Lekarza, od ciężkiey choroby uwolniona została. Zawdzięczaiąc zaś takie dobrodzieystwo Panu , swemu, prosiła, aby Msza Swięta na dzięk oddanie Bogu, w kaplicy przy cudownych Hostyach czytana była. * określenie "szlachetny" stosowane tylko w odniesieniu do szlachty.

Racięccy byli herbu Pomian, Jakub i Kacper podpisali w 1679 r. elekcję królewską wraz ze szlachtą województwa poznańskiego, być może któryś z nich był mężem lub krewnym Anny.

[5] Tegoż roku dnia 19 grudnia, szlachetny pan Marcin Ostrowski* od ciężkiey choroby - po uczynionym ślubie - cudownie uzdrowiony w kościele Bożego Ciała stanął, dzięki dobroczynnemu Panu oddaiąc, y cud zeznaiąc . , . .

oraz o czytanIe mszy sWIętey upraszaIąc. * Może Marcin Ostrowski herbu Topór, uczestnik elekcji w 1632 r.

w woj. brzesko-kujawskim, lub Marcin Ostrowski syn Stanisława z Oporowa Ostrowskiego.

[6] Roku 1669 sławetna Anna Krępska, z miasteczka Smigla, przez rok y sześć miesięcy ciężką chorobą do łoża przypięta była. Nie uznaiąc ludzkiey pomocy, Boskiey szukać poczęła - więc na rożne święte mieysca, o których słyszała, ofiarowała się, folgi iednak żadney nie uczuła. Na koniec, napomniona od drugich aby wotum uczyniła do dzielnego a ludzkim potrzebom miłosiernie się nachylaiącego w trzech Hostyach Pana, ślub uczyniwszy - zdrową się bydź uczuła y stanąwszy dnia 24 marca, w niedzielę trzecią postu w kościele Bożego Ciała, cud zeznała y dzięki Bogu oddała.

[7] Pewna mieszczka ze Szremu, Jan Krzeczka szewca małżonka, w dzień świętego Bartłomieia [24 VIII] do łasa poszła na zbieranie orzechów, złożywszy na łóżku synaczka małego, imieniem Bartłomieia, który pościelą uduszony (iako nie trudno o przypadek taki) na łóżku został. Wróciwszy się z znalezionymi orzechami, synaczka martwego zastała; wziąwszy tedy trupa onego, w ręce, Cudownemu w trzech Hostyach Panu, ust Y z sercem zalecać poczęła, obiecuiąc kościół Bożego Ciała y z synaczkiem ożywionym nawiedzić. Z prędka tedy ożył, iednak matka ślubu swego wypełnić zaniedbała, od dnia do dnia odkładaiąc - znowu ten Pan, który obiecuiących ślubów swoich karaniem dochodzi, ogień na dom iey przepuścił, który acz szkody znaczney domowi y sprzętom nie uczynił dla prędkiey ludzkiey pomocy - dziecię iednak, pewnie na ukaranie matki, od dymu zaduszone zostało. Tak stroskana nie desperuiąc o Boskim miłosierdziu, śluby odnowiła y wnet dziecię ku życiu przywrócone widziała. Plagą taką przestrzeżona, nie odwlekła wypełnienia ślubów, stanąwszy dnia 10 kwietnia we wtorek po niedzieli Kwietniey* oraz z dziecięciem w kościele Bożego Ciała, cud zeznaiąc y dzięki Bogu oddaiąc. * Data wzbudza wątpliwości, gdyż wtorek po niedzieli Kwietnej czyli Palmowej przypadał 10 kwietnia tylko w 1666, 1677 i 1688 starego stylu, data roczna poprzedniej zapiski nie budzi wątpliwości.

[8] Tegoż roku szlachetna pani Regina na ciężką chorzała puchlinę, która iey władnienie zmysłów odięła. Czasu pewnego, czy we śnie, czy na iawie (wyrazić nie umiała, cud potym zeznaiąc przed oycem zakrystianem) ukazała iey się pewna osoba, radząca, aby ślub uczyniła nawiedzić kościół Bożego Ciała, a z ręki od puchliny ciężko nabrzmiałey krew puścić rozkazała. Co gdy uczyniła, od puchliny się wolną bydź uczuła. Po odebranym zdrowiu, dnia 28 października stanąwszy w kościele Bożego Ciała, cud ogłosiła; dzięki Bogu oddaiąc y o mszą świętą przed Cudownymi Hostyami prosząc.

Jacek Wiesiołowski

[9] Tegoż roku, dnia 7 listopada szlachetna pani Anna Garbawiecka* stanąwszy w kościele Bożego Ciała, zeznała, iako z ciężkiey choroby, za uczynieniem ślubu do Nayświętszych Hostyi, wolna została. * Zapewne z rodziny Garbowieckich herbu Nowina, lecz ich obecność w Wielkopolsce nie jest znana.

[10] Tegoż roku szlachetna pewna Pani, znaczną potrzebę (ktorey wyrazić niechciała) cudownemu w trzech Hostyach zalecaiąc Panu, pocieszona została; dostąpiwszy tego, o co prosiła Dobroczynnego Pana, zeznaiąc cud dnia 11 grudnia, dzięki oddała w kościele Bożego Ciała Bogu y o odprawienie mszy świętey prosiła.

[11] Tegoż roku sławetna pewna pani, mieszczka poznańska, sławetnego pana Franciszka Winiarza małżonka, za uczynieniem ślubu do trzech Nayświętszych Hostyi, ciężko choruiąc, zdrowie odniosła. Na pamiątkę odebraney łaski, tablicę srebrną - stanąwszy w kościele Bożego Ciała - na ołtarz Cudownych Hostyi zawiesiła.

[12] Człowiek pewny z tych, których tragarzami zowią, ciężką złożony będąc chorobą, po uczynionym ślubie, zdrowie odebrał; który cud ten - do zdrowia przyszedłszy - przed bratem Alexym konwiersem* albo laiczkiem w leciech podeszłym, (znać dla niskosci stanu, przed kapłanem mówić nieśmiał ) zeznał. * tragarze jako grupa zawodowa występowali tylko w Poznaniu, już od XV wieku ** brat Aleksy występuje już w 1661 r., zm. przed 1683 r.

[13] Felix z Czernieiowa*, dziecię trzy lata maiące, wielką chorobą złożone, iuż za nieżywe poczytane, ofiarował do Cudownych trzech Nayświętszych Hostyi prosząc, aby za nie msza święta czytana była. Cudownie tedy dziecię od ciężkiey affekcyi uwolnione y zupełnym zdrowiem udarowane. * Czerniejewo par. wł., pow. Gniezno

[14] Roku 1670 szlachetney pani Komorowskiey* córeczka affekcyą kadukową ciężko trapiona, za uczynionym od żałosney matki ślubem od tak ciężkiey niemocy uwolniona iest. Zawdzięczaiąc takie Bogu dobrodzieystwo, pocieszona matka tablicę srebrną, postać córeczki wyrażaiącą ofiarowała - po oddanych Bogu dziękach - dnia 29 lipca. * Niezidentyfikowana, zapewnie z wielkopolskich Komorowskich występujących w XVIII w. w ziemi wschowskiej

[15] Roku pańskiego 1671 Jadwiga Podorska* zeznała dnia 16 września, że za uczynionym ślubem, od ciężkiey choroby cudownie uwolniona iest; za dobrodzieystwo Bogu dzięki oddaiąc, o czytanie mszy świętey prosiła. * Podorscy nie sa znani, może Podolska lub Podoska z rodziny szlacheckiej

[16] Tegoż roku sławetny pan Maciey Hakiewicz*, prezydent stołecznego miasta poznańskiego, ciężką a niebespieczną złożony chorobą, ślub uczynił do Przenayświętszych trzech Hostyi y z prędka do zdrowia przyszedł. Ozdrowiawszy cud zeznał, dzięki Bogu oddaiąc y śluby wypełniaiąc. * Maciej Hakiewicz burmistrz poznański już 1669, 1675, rajca 1676; jako burmistrz w 1669 r. i rajca 1676 poseł miasta na sejmy koronacyjne Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego w 1676, uzyskał potwierdzenie przywilejów miejskich. Posiadał kilka domów na rynku poznańskim (N. 37, 82, 57, 40)

[17] Tegoż roku dnia 22 października sławetny pan Czeszkiewicz*, pisarz miasta poznańskiego, stawił przed cudownym w trzech Hostyach Panem, maluczkiego synaczka swego; dziękuiąc Bogu za przywrócone cudownie miłemu synaczkowi, chorobą ciężką złożonemu, zdrowie - na znak wdzięczności ku Bogu, prosił o czytanie mszy świętey y śpiewanie litanii. * Jan Czeszkiewicz z Poznania, pisarz miejski poznański 1658-1693, ławnik 1676, posłował wraz z Hakiewiczem i niżej występującym Kazimierzem Rosmanem na sejm koronacyjny Jana III Sobieskiego. Posiadał kamienicę w rynku nr 100 na narożniku Żydowskiej, sprzedaną w 1772 r. przez Kazimierza Miedźwieckiego, tak zasłużonego dla kultu poznańskiego Bożego Ciała, Michałowi Rorerowi, późniejszemu teściowi E.T.A. Hoffmanna, znakomitego pisarza niemieckiego, przebywającemu jako urzędnik pruski w PoznanIU.

[18] Tegoż roku szlachetna pani Jadwiga Mściszczewska*, trzy córeczki na ospę chorujące maiąc, ślub za niemi do Utaionego w trzech Hostyach Pana uczyniła y wkrótce zdrowe oglądała. Sama też ciężko chorując, przez uczynione wotum na toż święte mieysce, zdrowie odniosła. Za które dobrodzieystwa w kościele Bożego Ciała, w dzień Nawiedzenia N ayświętszey Maryi Panny [2 VIII], Bogu dzięki oddała, cud zeznaiąc.

* Bliżej nieznana. Mściszczewscy, szlachta kaszubska herbu własnego

[19] Roku 1679 ciężkie powietrze w Bydgoszczy panowało*, które całe nieomal miasto z ludzi ogołociło. W tym niebespieczeristwie dway mieszczanie bydgoscy, to iest: sławetny pan Zielonacki y Paweł Szwiec ** z miasta nie wychodząc, ślub uczynili kościół Bożego Ciała w Poznaniu nawiedzić, ieżeliby ich Bóg zarazy powietrzney obronił. Wysłuchał dufaiących sobie dobroczynny Pan - nietylko osoby ich, ale y dziatki, y czeladź nie dotknięte zarazą powietrza zachował. Wdzięczni łasce Boskiey, po uspokoieniu powietrza, drugiego roku [1680!] kościół Bożego Ciała nawiedzieli, dzięki Bogu oddaiąc y cud przed wielebnym Oycem Ignacym*** - na ten czas wikaryim! prowinciałem - zeznaiąc, iako sam przez pismo zostawione o tym świadectwo daie. * Zaraza tego roku w Bydgoszczy nie znana w literaturze ** Wawrzyniec Zielonacki starszy cechu piekarzy i szafarz miejski 1671, rajca bydgoski , co najmniej 1672-75, ekonom kościoła Sw. Trójcy 1673; Paweł Szwiec

Jacek Wiesiołowski

(szewc?) bliżej nieznany*** o. Ignacy od św. Józefa, wikariusz prowincji w 1675 r., zm. przed 1683 r. Zaznaczmy, iż w Bydgoszczy był klasztor karmelitów.

[20] Tegoż roku sławetny pan Kazimierz Rosman *, expraezydent poznański, cięszką chorobą zdięty, od medyków opuszczony, iuż niemal konaiący, ludzkiey nie widząc pomocy, do Naydzielnieyszego Lekarza, cudotwornego w trzech Hostyach Boga, o pomoc się uciekł. Gdy ślub uczynił, ażeby litanie o imieniu Jezusowym przed cudownymi Hostyami śpiewali, zaraz lepiey się mieć począł; wkrótce potym zupełnie ozdrowiał. Zawdzięczaiąc takie Bogu dobrodzieystwa, dnia 28 kwietnia, w dzień świętego Marka** kościół Bożego Ciała nawiedził y tablicę srebrną - memoryał odebraney łaski - ofiarował, prosząc aby msza święta czytana była u ołtarza, w którym cudowne świętości depozytowane są; którą celebrował przewielebny xiądz dziekan*** kollegiaty świętey Marii Magdaleny. O tym cudzie, po sobie zostawionym, świadczy wyżej pomieniony wielebny xiądz Ignacy****, na ten czas wikaryi prowincjał - który z ust cudownie uzdrowionego zeznanie tey prawdy, na ten czas w Poznaniu obecny, miał. * Kazimierz Rosman, należał do bogatej i rozrodzonej rodziny patrycjuszowskiej miasta, radny poznański 1672, burmistrz miasta 1676, posłował wraz z Hakiewiczem (nr 16) i Czeszkiewiczem (nr 17) na sejm koronacyjny Jana I I I Sobieskiego uzyskując potwierdzenie przywilejów miejskich. Posiadał dom w rynku nr 62, sprzedany ok. 1703 przez Rozalię córkę z pierwszego małżeństwa z Jadwigą Ligęzianką, późniejszą kamienicę Raczyńskich. **święto św. Marka przypada jednak 25 kwietnia *** dziekanem kolegiaty Marii Magdaleny, patronatu rajców poznańskich, był od 27111666 Wawrzyniec Brodzki, kanonik tamtejszy przed 1658 (kanonii patronatu Grodzickich i Gieczów), altarysta ołtarza św. Wawrzyńca, patronatu bractwa kramarzy, zm. 23Xll1687 **** por. nr 19

[21] Tegoż roku wieśniaka pewnego córeczka, ze wsi pewney nie daleko od Gniezna, umarła. Po uczynionym od rodzica ślubie do Nayświętszych trzech Hostyi, cudownie z podziwieniem całey wsi, (którey wiadomo było, iż iuż trzeci dzień iak umarła była) do życia przywrócona iest. Ten cud, śluby swe wypełniaiąc, pocieszony oyciec, w dzień Bożego Ciała [lVI1679? 20VI1680?] stanąwszy przed bratem Gerardem od imienia Jezusowego* (subprzeorem na ten czas poznańskim) zeznał oraz z świadkami na tey dowiedzenie prawdy przywiedzionemi, prosząc o cudu publikacyą z ambony. * o. Gerard od imienia Jezusowego (Szymon Ilowicki), ur. 1640 w Skrzebowie koło Raszkowa, złożył profesję 4 X 16 6 7, podprzeorzy i kaznodzieja w Gdańsku i Poznaniu, cieszył się sławą dobrego kaznodziei. Zm. po 1683 r.

[22] Roku 1675 sławetnego Matyasza Hakiewicza*, prezydenta poznańskiego synaczek konaiąc rozwiązania czekał; lecz, zalecony temu, który śmierciimpet dzielnie tamuie, gdy zaś nie krwawa ofiara przed cudownymi Hostyami, przez przewielebnego jegomości xiedza Szczepana** ofiarowana była - cudownie odebranym zdrowiem smutnego pocieszył rodzica. * Por. nr 16 ** osoba nieustalona

* *

[23] Roku pańskiego 1719 uczciwa* Anna Muszyńska, ze wsi Topolna** w Prusiech, w woiewodztwie pomorskim, w powiecie świeckim leżącey, gdy przez długi czas w oczach nieznośne czuła boleści, rożnych zażywała na ich oddalenie sposobów; które - miasto zdrowia do tego pomogły, że wcale , oślepła, bez naymnieyszey w dawnych bolach folgi y ulżenia. Slepą tedy będąc, po rożnych cudownych mieyscach, od Boga samego y świętych pańskich cudami słynących, szukała lekarstwa: ale gdy y to z taiemnych sądów Boskich nie pomogło, za radą tych, którzy świadomymi byli cudów łaskawego w trzech N ayświętszych Hostyach Pana - tu się na to ofiarowała mieysce y ślub nawiedzenia pieszo kościoła Bożego Ciała w Poznaniu uczyniwszy, nie odwłocznie w tę się zabrała drogę. Przyszedłszy tedy na mieysce poślubione (a prawdziwiey przyprowadzona) mszą świętą przed ołtarzem trzech Przenayświętszych Hostyi zakupiła; podczas ktorey, po uczynioney spowiedzi, krzyżem leżała. Gdy zaś kommunią nayświętszą od kapłana brała, w te tropy, za cudowną pomocą Łaskawego w trzech Nayświętszych Hostyach Pana, y boleści oddalenie, y zupełny wzrok odebrała. Za co Bogu podziękowawszy, zdrowa wróciła do domu. Lecz tęż zawdzięczaiąc łaskę Cudownemu Panu, znowu roku pańskiego 1728 dnia 20 kwietnia, ex voto do Poznania przyszła, z tą intencyą, ażeby iterato *** za odebrane cudownie podziękowała dobrodzieystwo. Co wszystko dobrowolnie, po spowiedzi świętey, zeznała. * określenie "uczciwy" stosowany w tym czasie w stosunku do chłopstwa i osób z chłopstwa pochodzących ** Topolno, par. własna, woj. pomorskie, lokalny ośrodek maryjny. *** ponownie

[24] Roku 1720 szlachetny pan Adam Rosiński, ex viginti viratu *, miasta Poznania obywatel, śmiertelną złożony chorobą, przez niedziel cztery y z okładem; gdy do polepszenia y rekuperacyi** zdrowia żadne doktorskie nie pomogły lekarstwa y owszem, większey a większey codziennie przyczyniały słabości, w ostatniey prawie zostaiący boleści, nieodwłocznie o duchownego supplikuie Lekarza, przed którym powszechną życia całego uczyniwszy spowiedź, o wiatyk y nayświętszą prosi kommunią, mieniąc, że: "bliski iuż bardzo życia moiego termin, kilka godzin nie wynidzie a skonam, gdy po to sobie y zesłabionych baczę siłach". Po odebraney kommunii nayświetszey, gdy się nieco uspokoił, iakoby bogomyślnym sam tylko intencyą nabożeństwem y przyiętym zabawiaiąc się Jezusem, niby zasnąwszy - zdało mu się - iakoby się widział w kościele Bożego Ciała, do którego wszedłszy, widział na wielkim ołtarzu otwarte cyborium, z trzema Przenayświętszymi Hostyami, iakoby expozycya z przystoynym była światłem. Więc po klęk nowszy, gorąco o przywrócenie zdrowia modlitwą, cudotwornego w trzech

Jacek Wiesiołowski

Przenayświętszych Hostyach prosi Pana. Po ktorey modlitwie, gdy niby wlepi nabożne oczy ze łzami w monstrancyą, w ktorey N ayświętsze zostawały Hostye, usłyszy głos do siebie: "Tu sie na to ofiaruy mieysce, zdrów będziesz". Więc niby ucieszony, z radości przerywa sen smaczny, widzenie żonie opowiada, z którą pospołu ślub uczyniwszy nawiedzenia Nayświętszych Hostyi, w słabym zdrowiu o pomoc prosi. Y nienadaremnie, bo zaraz iak inszym się bacząc, w kilka dni pożądane odebrał zdrowie y ślubowaney dosyć uczynił intencyi. Co wszystko sponte et fide iurata * * * w roku 1729 zeznał y o łaskawą pomoc w pozyskaniu pierwszego zdrowia, za premonicyą**** przez sen niebieską, N ayświętszym przyznał Hostyom. * Adam Rosiński, szlacheckiego pochodzenia, członek kolegium 20 mężów wchodzącego od 1693 r. w skład władz Poznania, jako trzecie - po radzie i ławie - kolegium władz miasta, szafarz miejski z ramienia wigintivirow m. in. w 1716, 1720, 1731 ** odzyskania *** dobrowolnie i wiarygodnie **** za napomnIenIem

[25] Roku 1727 dnia 22 października szlachetny jegomość pan Jan Kromber*, w Oleśnicy** wsi nazywaney rezyduiący, dziesięć mil od Poznania, przez kilka lat z jegomościa panem Swinarskim*** y drugim Brezą****, o summę dwóch tysięcy złotych polskich, kawałek swey własney prawował się fortuny; ale, że chudopachołek, z panami do skuteczney solutionis * * * * * przyiść nie mógł decyzyi y sprawiedliwego doczekać sie niemogł dekretu, więc do cudownego w trzech N ayświętszych Hostyach naywyższego sędziego, Boga y Człowieka, udał się o łaskawą supplikuiąc decyzyą y uprosił: bo cudownie ciż panowie z natchnienia niebieskiego, szukać zaczęli szlachcica y pieniądze bez wszelkiey tergiwersacyi wyliczyli. Który cud, że nad spodziewanie sie stało, Nayświętszym przypisował Hostyom y o wpisanie onegoż upraszał, fide iurata zeznaiąc. , * Bliżej nieznany jako szlachcic, może przybysz ze Sląska lub Pomorza ** , Oleśnica w par. Chodzież *** Zapewne jeden z licznej rodziny Swinarskich herbu Poraj, może Mikołaj, cześnik kaliski, kasztelan inflancki * * * * Zapewne jeden z trzech synów Adama Brezy herbu własnego, kasztelana sądeckiego * * * * * skutecznego rozwiązania

[26] Roku 1728 szlachetny jegomość pana Stanisław Miełaczewski *, wsi Tworkowa** niedaleko od Poznania dziedzic, przez długi czas na nogi chorował. Gdy się do Nayświętszych trzech Hostyi ofiarował, zdrowie zupełne za pomocą cudownego w Hostyach Przenayświętszych Pana, odebrał: bo co tylko ślub nawiedzenia Hostyi nayświętszych uczynił, zaraz wszelkie ustąpiły boleści. Za co sam w osobie swoiey w kościele naszym dziękował Panu Bogu.

* Stanislaw Miełaczewski lub Miłaczewski herbu Korab, bliżej nieznany ** Tworków par. Chojnica, pow. poznański.

[27] Rok 1729 szlachetny jegomość pan Wawrzyniec Pieniążek*, wsi Choyna** w powiecie poznańskim leżącey dziedzic, Jurata fide zeznał, że gdycórę swoię, imieniem Zuzannę, po kilkutygodniowey chorobie iuż konaiącą, do Nayświetszych trzech Hostyi ofiarował, znaczną zaraz w bolach śmiertelnych uznał odmianę tak dalece, że choruiąca córka, w puł godziny zdrową w sobie baczyła konwalescencyą y nazajutrz zdrowa z łóżka wstała. Co Nayśwfiętszym] przypi(sui)ąc Hostyom, za odebrane dobrodzieystwo, tegoż roku [..] * * * córką swoią, podczas oktawy Bożego Ciała [1 7 -13 VI], w tymże kościele pobożnym dziękował nabożeństwem, od córy srebrne oddawszy wotum. * Wawrzyniec Pieniążek herbu Odrowąż lub Bawola Głowa, bliżej nieznany ** Chojna, par. Biezdrowo, pow. poznański *** w druku niezrozumiałe "sa suis" , ewidentny błąd drukarski w wyniku rozsypania składu (por. wyżej zdefektowane słowo "przypisuiąc") [28] Tegoż roku Maciey Smieszniewicz, miasta Srzody obywatel, w nogach ciężką boleść cierpiał tak, że przez całe pułroka z łóżka o swoiey mocy wstać nie mógł. Przecież mocney zabrawszy w Panu Bogu nadziei, ślub uczynił kościół Bożego Ciała nawiedzie pieszo, ieżeliby go cudowny w trzech Hostyach pocieszył Jezus y zaraz znaczną uczuwszy allewiacyą* boleści, w kilka dni zupełnie do siebie przyszedł; y nie odwłocznie na poślubione mieysce o swoiey mocy poszedłszy, pobożne wota naywyższemu oddał Bogu. * zelżenie, ulga

[29] Tegoż roku sławetna Jadwiga Zeydlerowa z Gniezna, miasta mil sześć od Poznania, przed lat piącią doznaną cudownie łaskę, dobrym potwierdzaiąc sumieniem zeznała, iako połogową złożona chorobą, szczęśliwie na świat wydała córę, która czerwstwa y zdrowa w tydzień po urodzeniu swoim, podług porządku kościoła świętego okrzczona, imię Katarzyny wzięła. Kilka dni po krezcie świętym tak zapadła dziecina, że iuż prawie zdała się bydź bez ducha, żadnego życia nie pokazując znaku. To widząc przytomni y ciesząc alterowaną matkę przyiaciele, radzą, aby do trzech Nayświetszych Hostyi uczyniła rekurs: y stało się. Każe sobie podać z kolebki, iuż prawie martwą y okrzepłą dziecinę y wziąwszy na ręce, oczy w niebo, serce do Boga podniósłszy, głębokim westchnieniem, łaskawemu w trzech Nayświetszych Hostyach Jezusowi zaleciła, o zdrowie y życie prosząc. Co gdy uczyniła, natychmiast dziecina iakby ożyła, trzy razy ziepneła* y roześmiawszy się (cud !) a pokarm od matki wziąwszy do tey sie wróciła czerwstwości, którą z macierzyńskich wnętrzności wyniosła y zdrowa iak rybka zostawała. Potym roku czwartego po narodzeniu tey dzieciny, sama matka złożona ciężkim paroxyzmem, przez pułroka z łóżka nie wstawała: przypomniawszy zaś sobie, iakiego na dziecinie swoiey doznała cudu od łaskawego w trzech Nayświetszych Hostyach Jezusa, w dobrey ugruntowana nadziei, temuż się zaleciła Panu - ślub uczyniwszy kościół nawiedzić Bożego Ciała w Poznaniu, ieżeliby iey pierwsze przywrócił zdrowie; w czym wysłuchana od Boga, przy pokornym podziękowaniu, ślubowi swoiemu dosyć uczyniła. * zipnęła

Jacek Wiesiołowski

[30] Tegoż roku Bóg Naywyższy woiewodztwa wielkopolskie ciężką nawiedził plagą tak, że wszędzie prawie po wsiach mostem padało bydło, tak pańskie inwentarze iako y ubogich wieśniaków dobytki. Gdy tedy ta plaga szerzyć sie poczęła w powiecie poznańskim, po różnych wsiach y mieyscach, doszła też wsi Mrowina* nazwaney, mil dwie od Poznania, na trakcie szamotulskim leżącey, a ktorey, w krótkim bardzo czasie, dworskich dziewięcioro a wieyskich z okładem dwadzieścia odeszło. Zatrwożona tak ciężkiey kary Boskiey inceptą, jeymość pani Zofia z Cebrowskich Zaleska **, tego czasu wsi pomienioney possessorka, w pokoiku swoim padłszy na kolana, razem cudownemu w trzech Hostyach Panu y cudowney w kościele Bożego Ciała, w obrazie swoim Matce Nayświętszey Częstochowskiey*** - tak swoy inwentarz, iako y wieyski dobytek ofiarowała, a odwrócenie plagi supplikuiąc. I nie daremna była supplika pobożney pani, bo odtąd tak we dworze, iako y we wsi, naymnieysze nie zdechło bydlę, chociaż okolicznie zdychało. Ztąd poznali wszyscy cudowną tego Pana rękę, którego niegdyś na błoniu poznańskim nieme uznały bydlęta; tak, że cudownie dobroczynną wyznaiąc obronę, za odwrócenie plagi pokorne w tymże kościele oddali podziękowanie. * Mrowino par. Cerekwica pow. poznański ** bliżej nieznana *** przechowywana w kościele Bożego Ciała kopia obrazu Częstochowskiego cieszyła się osobnym kultem i obwieszona była wotami wiernych [31] W tymże roku, gdy się boska powietrzna na bydło zaczynała plaga, żeby Bog Naywyższy odwrócił, pobożney także zażyła intencyijey[mo]ść pani Dorota z Kędzierzyńskich Miełaczewska*, w Tworkowie wsi tak nazwaney, mil dwie od Poznania rezyduiąca - bo y swoy inwentarz y poddanych swoich ubóstwo: cudownemu w trzech Nayświetszych Hostyach Jezusowi y Matce N ayświętszey Częstochowskiey w kościele Bożego Ciała na garnących się do siebie łaskawey - ofiarowawszy, nakazała całey wsi, aby wszyscy do Poznania, do kościoła Bożego Ciała poszli y tam spowiedź uczyniwszy, nayświętszą przyięli kommunią: supplikuiąc**, aby Bog tę swoię od nich odwrócił karę y tak wielkiego zachował nieszczęścia. Do czego poddaństwu swemu sama pobożna pani pierwszym była powodem, drogi y świętego pomagaiąc nabożeństwa, ktorego-że cudowny w trzech Nayświetszych Hostyach wysłuchał Jezus, za poważną Matki Nayświętszey interpozycyą*** - iawny dokument.

Bo gdy mieyscami po większdy ! części, mieyscami do ostatniego prawie wyzdychało bydlęcia; w pomienioney wsi Tworkowie, acz iuż było zaczęło, żadne potym nieodeszło (iako pospolicie mówią) ani rozchorowało bydlę. Za co cudownemu Panu y łaskawey miłosierdzia Matce, pokorne na tym mieyscu słyną dzięki. * Zapewne żona wspomnianego wyżej ( nr 26) Stanisława Miełaczewskiego ** prosząc ***wstawiennictwem

[32] Tego roku sławetna Teressa Senenska z Golubia, miasta w woiewodztwie chełmińskiem mil ośm za Toruniem leżącego, śmiertelną złożona niemocą y tak ciężką, że po kilku tygodniach choroby wszyscy onęż bliższą tamtego, niżeli tego baczyli świata; ile, że wcale bez zmysłów przez dni kilka zostawała od siebie y od rozumu odchodząc: na ostatek iakoby naymnieyszeyw ciele nie miała władzy podobnieyszą do martwego trupa, niżeli do żyiącego zdała się bydź człowieka. Tak niebespieczną y iuż od wszystkich nawiedzających zdesperowaną bacząc, brat iey rodzony, który o cudownym w trzech N ayświętszych Hostyach Zbawicielu ( w Poznaniu w kościele Bożego Ciała ) w nieulecznych paroxyzmach łaskawie pomocnym, nieiedną miał informacyą y wiadomość, żywą wiarą y zupełną nadzieią uzbroiwszy serce, śmiertelną na toż mieysce, cudotwornemu Panu ofiarował siostrę; która zaraz, cudowną ręką wsparta, lepiey się mieć poczęła y nie zadługo cudownie pierwsze nad mniemanie y spodziewanie wszystkich odebrała zdrowie. Co, zawdzięczaiąc dobrotliwemu Panu, uzdrowiona pomieniona Teressa wotum srebrne dosyć znaczne, na którym trzy Hostye nad kielichem między aniołami dwiema wybite, z podpisem y przezwiskiem przysłała y o cudownym uzdrowieniu tę, według sumienia wypisaną relacyą - żeby uczyniono upraszała.

[33] Roku 1729 uczciwa Barbara młynarka, wdowa, na przedmieściu świętego Marcina mieszkaiąca w Poznaniu, w trzecim roku będący - gdy iey na oczy ociemniał synaczek, na imię Paweł - ofiarnie go y idzie z nim do cudowney Nayświętszey Marii Panny w Dąbrówce*, trzy mile od Poznania. Gdzie ze skrytych sądów Boskich, pożądanego nie otrzymała zdrowia; powróciwszy do domu, w desperacyą wpada y utopić niewinną zamyśla dziecinę. Trefunkiem przychodzi do kaplicy Pana Jezusa nazwaney, w Poznaniu na Żydoskiey ulicy.; Więc iey spyta staruszek iakiś: "lak się ma ociemniały Pawełek?" odpowie matka, że "źle, że mi go utopić przyidzie prawie". - ..Niegrzeszcie" - rzecze starzec - "ofiaruicie go do Bożego Ciała, do trzech nayświętszych Hostyi, a doznacie zapewnie łaski tego, którego na Błoniu pierwszy uyrzał y wychwalał Pawełek". Padnie tam zaraz w kaplicy na kolana matka y sercem gorącym, życie serca swego, dziecinę oddaie opiece cudotwornego w Nayświętszych trzech Hostyach Jezusa. Że zaś nie miała przy sobie, aby dać mogła na mszę świętą, tylko iey wysłuchała na tę intencyą, aby cudowny w N ayświętszych Hostyach Zbawiciel, łaską swoią ślepego obiaśnił syna. Jakoż nie zawiodła sie na dewocyi swoiey. Bo przyszedłszy do domu, dobrze zdrowego y widzącego zastała synaczka. * W Dąbrówce Kościelnej obraz N M P cieszył się kultem co najmniej od 1686 r.

[34] Roku 1730 dnia dwudziestego piątego września, sławetny Jakub Pudelewicz z Kornika, miasteczka mil dwie od Poznania, mieszczanin, wespół z synaczkiem swoim w ósmym roku, na imię Szymonem, nawiedzili kościół Bożego Ciała w Poznaniu. Przy mszy świętey wysłuchaney, spowiedzi y kommunii świętey odprawioney, utaionemu w Nayświętszych trzech Hostyach Jezusowi, za następuiące dziękuiąc dobrodzieystwo: Synaczek pomieniony Szymon, ciężko był zachorował. Na coby ? do tych czas nie wiadomo nikomu.

W tey chorobie straszne sie ukazały wrzody, które piersi osobliwie y gardło opanowawszy, z ropskiem ciekącym, ledwo y duszy samey nie wycisnęły z ciała. Zwłaszcza, że dla wielkiego wrzodami zamulenia w gardle, przez całe dwie niedzieli naymnieyszego posiłku w usta swoie przyiąć nie mogło dziecię.

Jacek Wiesiołowski

Gdy tedy pospolite ludzi patrzących na tą chorobę zdanie było, że daley y nie podobna Szymonowi, inaczey uczynił Pan miłosierny, utaiony w Nayświętszych trzech Hostyach Zbawiciel. Bo co tylko do niego na kolana padłszy, sercem i głosem zawoła choruiącego chłopaczka oyciec, o życie y zdrowie zdesperowaney prosząc dziecinie, czyniąc ślub oraz nawiedzenia trzech Nayświętszych w Poznaniu Hostyi, ieżeliby śmiertelnego Szymona z gardła śmierci cudowny uwolnił Jezus. Zaraz w oczach wszystkich lepiey się mieć y ieść po trosze począł chory tak, że w dwie niedzieli zupełnie do siebie przyszedłszy, w Poznaniu u Bożego Ciała wespół z oycem, winne cudownemu w Nayświętszych Hostyach Jezusowi, roku y dnia wzwyż pomienionego, uczynił dzięki.

[35] Tegoż roku dnia 9 października szlachetna jeymość pani Zofia z Koszutskich Koszutska *, w Ptaszkowie**, wsi pod Grodziskiem pięć mil od Poznania, oraz z wnuczką swoią Maryanną Malechowską, w piątym roku panienką, w kościele Bożego Ciała przy mszy świętey wysłuchaney, spowiedzi y kommunii świętey odprawioney, Bogu w trzech Nayświętszych Hostyach cudownemu, naygłębsze czyniła dzięki; że gdy dziecinę pomienioną, ciężko y bez pamięci przez trzy niedziele choruiącą, siebie też sarnę, przez rok prawie cały eytraordynaryine bole cierpiącą, na to święte ofiarowała mieysce, wielkiey doznała łaski cudownego Boga ( bo nie wiadoma doktorom iey choroba, daremny koszt czyniła). Dla tego uzdrowioną za ofiarowaniem zostawszy wraz z panienką, zupełne to zdrowie N ayświętszym przypisała Hostyom. * Zofia, córka Kazimierza Koszuckiego herbu Leszczyc, lo voto Janowa Malechowską (żona sędziego ziemskiego poznańskiego, potem kasztelana kaliskiego ?), 20 voto Maciejowa Koszucka ** Ptaszkowo par. wł., w dek. grodziskim, pow. poznański

[36] Tegoż roku, wielebny Jan Premont xiądz świecki, rodem Francuz, ( dla francuzkiego poloru, przy rożnych w Polszczę dworach trzymany; był też y spowiednikiem wielebnych panien Sakramentek we Lwowie, iakośmy czytali in literis testimonialibus * jego) przez blisko cztery lata, dziwne y nieokryślone miewał apprehensye, szkrupuły y hymery, które go nie tylko od ofiar kapłańskich, mszy świętych, ale y od rozumu ledwo nieodwodziły. Gdy bowiem przez gwałt czasem po codzienney spowiedzi, do pomienionych usiłował przystąpić taiemnic, straszne tęskności, lękania się, drżenia y trzęsienia siłami na niego biły. Bywało y to, że nietylko pod czas ofiar niepokalanych, ale też dni całe y noce podobnież trawione były. Tak tedy pomieszany sam w sobie będąc kapłan, po rożnych mieyscach cudownych, iako to : w Częstochowie, Krakowie, Studzianey pod Warszawą** etc. duchownych przyścia do siebie szukał sposobów, których ( znać z skrytych sądów boskich), że nieznalazł - przyszło do tego, że y szaty xięże zrzucił, sądząc się samą tylko tonsurą bydź xiedzem. Trefunkiem przyieżdża do Poznania y słyszy o cudach N ayświętszych trzech Hostyi w kościele u Bożego Ciała rzeczonym. Więc znowu w xięże ubrawszy się suknie, idzie na to święte mieysce y nabożnie przez kilka dni w konwencie zabawiwszy, po generalney spowiedzi uczynioney dnia 21 października wychodzi ze mszą świętą przed ołtarz trzech Nayśw[iętszych] Hostyi, z tą nadzieją, że mu cudowny Jezus pierwszą rozumu wróci stateczność. Y tak się stało, bo lubo pierwszą onę mszą świętą w podobnych odprawił lękaniach, potym iednak szczęśliwie y bez lękania wszego celebrował. Ten cud osobliwszy nayświętszym przypisał Hostyom. * w świadectwach * kult wizerunku Matki Boskiej w Studziannej datuje się od poło XVII w. Cuda notowane od 1660 r.

[37] Tegoż roku szlachetna jeymość pani Ludowika z Niegolewskich Deręgowska*, w Niechanowie**, wsi pod Gnieznem rezyduiąca, gdy po długiey od niedziel dwunastu chorobie, nie tusząc sobie dalszego życia, sakramentami kościelnemi na wieczną opatrzona drogę była, iuż prawdziwie konać poczęła. Córka iey primi voti, Kazimira Działyriska*** żalem zdięta, żywą wzbudzi nadzieję y rzewliwym affektem cudownemu Panu w trzech Przenayśw[iętszych] Hostyach ofiaruie pieszo oddać dzięki, ieżeliby matkę konaiącą w pierwszym uyrzała zdrowiu; y uprosiła, bo zaraz matkę obaczyła w lepszym zdrowiu a w kilka dni wcale uzdrowioną. Za co dnia 18 grudnia pomieniona Kazimira Działyńska przy spowiedzi, komunii świętey y mszy świętey wysłuchaney, cudownemu w trzech Nayświętszych Hostyach Bogu, winne oddala dzięki. * Ludwika, córka Macieja Niegolewskiego herbu Grzymała, chorążego wschowskiego, żona lo voto Michała Działyriskiego kasztelana bydgoskiego, potem brzesko-kujawskiego (zm. 1709), 20 voto nieznanego bliżej Deręgowskiego ** Niechanowo, par. wł., pow. gnieźnieński *** Kazimiera z Działyńskich (ur. przed 1710), córka Michała, żona Piotra Borszy Drzewickiego

[38] Roku 1731 uczciwy J ozef komornik z Tworkowa *, wsi trzy mile od Poznania, gdy przez całe siedem niedziel ( tako sam powiadał) ciężko chorował, a znikąd ratunku zdrowia nie miał, udał się szczerym affektem do utaionego w trzech N ayświętszych Hostyach Lekarza, ślubuiąc pieszo to święte nawiedzić mieysce y niezawiodł się, bo wkrótce doskonale ozdrowiał y podczas oktawy Bożego Ciała [31 V] ślub uczyniony wypełnił. * Tworkowo por. wyżej nr 26, 31

[39] Tegoż roku szlachetna jeymość panna Agnieszka Krzywosęcka*, . , z Wiewiorczyna** wsi pod Zninem, od S. Michała [29IX] w przeszłym, aż po Wielkieynocy [25 III] w tym roku, niewypowiedzianemi będąc złożona chorobami, gdy domowe y doktorskie nie pomagały lekarstwa, udała się do cudownego w trzech Hostyach Boga y Jemu iako naylepszemu lekarzowi, swoie zdrowie w modlitwach zaleciła y uprosiła; bo pół roku niemogąc się ruszyć z łóżka, chyba za pomocą innych, w kilka dni zupełnie ozdrowiała. Za co dnia 27 kwietnia pomienionego roku, w naszym kościele o mszę świętą się postarawszy, Jezusowi w Nayświę[tszych] Hostyach cudownemu powinne oddała dzięki. * Krzywosęccy herbu Niesobia, Agnieszka bliżej nieznana ** Wiewiórczyn par. Izdebno, pow. kcyński

Jacek Wiesiołowski

[40] Tegoż roku szlachetnajeymość pani Maryanna Olewińska*, dziewięć mil od Poznania rezyduiącą, widząc wielką plagę Boską na swoy gospodarski inwentarz, dla żalu wielkiego y sama w ciężką wpadła chorobę. Czasu iednego wspomni na niebieskiego Gospodarza, w trzech Nayś[więtszych] Hostyach utaionego y cudownego, skruszonym sercem siebie y inwentarz, w łaskawy respekt oddaie. W tym punkcie ustała choroba, za co w kościele naszym dnia 27 kwietnia Nayśw[iętszym] dziękowała Hostyom, dwa znaczne wota zo, stawiwszy, na których Troyca S. Nayśw[iętszą] Maryą Pannę koronuiąca, a wyżey trzy Nayśw[iętsze] Hostye są wyrażone. * Bliżej nieznana, może żona Tomasza Olewińskiego herbu Samson, który w 1733 uczestniczył w elekcji z woj. poznańskiego [41] Tegoż roku dnia 22 października szlachetna jeymość pani Katarzyna z Czaplickich Gadzicka*, z Zołcza** pod Wrześnią, z winnym podziękowaniem była, cudownemu w trzech Przenayśfwiętszych] Hostyach Bogu, za odebrane dobrodzieystwo. Chorowała na chorobę tak ciężko, że iey nogi y ręce z stawów sie powykręcały, z kąd też chodzić inaczey nie mogła, tylko iak rak czołgała się y owszem więcey iak Łazarz przeięczała na łóżku. Gdy iuż rok miia tak ciężkiey chorobie, z perswazyi duchownych y innych dobrych przyjaciół, że nie żółwim udała się affektem do cudownego w Nayśw[iętszych] trzech poznańskich Hostyach Zbawiciela, ślubuiąc z pewnym, ile możności, nabożeństwem pomienione nawiedzić mieysce; zaraz mieć się lepiey poczęła y w krotce ozdrowiała zupełnie. * Bliżej nieznana, Czapliccy herbu Lubicz, Gadziccy jako szlachta nieznani

[42] Roku 1732 w miesiącu lutym szlachetna pani Anna Karczyńska * , przy kościele w miasteczku Gołańczy pod Kcynią rezyduiącą, (która iuż w przeszłym miesiącu na schorzałym y owszem zdesperowanym o życiu syna swoiego Jana - osobliwszey za ofiarowanie jego do Nayśw[iętszych] trzech Hostyi u Bożego Ciała w Poznaniu łaski doznała) dowiedziawszy się, iako uczciwa Maryanna Stefanowa, z tegoż miasteczka Gołańczy owczarka, w oczywistym połogu swego y płodu życia niebespieczeństwie zostaie, bieży czym prędzey y tam na swe kolana padłszy, imieniem chorey ( bo ta iuż sama o sobie radzić niemogła, gdyż prawie bez zmysłów była) ślub czyni nawiedzenia trzech Nayśw[iętszych] Hostyi w Poznaniu, aby tylko łaskawym cudownego Jezusa, w ostatniey prawie życia godzinie, wsparta była ratunkiem. Stało się, że niebespieczna matrona porodziła szczęśliwie, lecz nie bez cudu, bo do niepodobieństwa bydź się zdało. Jakoż w krotce potym w Poznaniu, z powinnym podziękowaniem w Nayśw[iętszych] Hostyach Bogu obiedwie bywszy, dobrowolnie zeznały y o konnotacyą cudu tego prosiły. * Karczyńscy jako szlachta nieznani Pełne porównanie cudów z poło XVII i pocz. XVIII wieku z cudami liber miraculorum 1493-1604 nie jest możliwe, gdyż starsza księga przekazywała pełny wykaz cudów odnotowanych i ogłoszonych przy kościele Bożego Ciała, natomiast późniejsze publikowane cuda są wyciągiem z niezachowanej jednej lub raczej dwóch ksiąg przechowywanych niegdyś w sanktuarium. Możnamówić o pewnych zarysowujących się tendencjach widocznych w tych dwóch wyciągach (1661-1679, 1719-1742) bez możliwości szczegółowego ich porównywania i analizowania. Wiele spraw mozliwszych jest do stwierdzenia przy porównaniu z całym zbiorem cudów XVII-XVIII wieku liczącym 42 cudowne przypadki, niż ze zbiorkami 22 cudów dla 1 podokresu i 20 cudów drugiego. Nieco zmniejsza się wtedy margines błędu statystycznego. Zasięg pielgrzymek do Bożego Ciałapielgrzymki pielgrzymki pielgrzymki lokalne regionalne ponadregionalne Poznań l dzień 2 dni 3 - 4 dni 5 - 7 dni < 7 dni N 1661-79 7 - 3 l 2 - N 1719-32 3 5 5 5 2 - N razem 10 5 8 6 4 - % razem 30% 15% 25% 18% 12% - % razem 45% 43% 12% N1493-1604 130 39 42 47 20 30 % razem A 42% 13% 14% 15% 6% 10% % razem B 47% 14% 15% 17% 7% - % razem A 55% 29% 16% % razem B 61 % 32% 7%

Pierwszym i uderzającym wnioskiem jest zanik długodystansowych pielgrzymek, trwających ponad tydzień. Były one charakterystyczne dla przełomu XV i XVI w., w minimalnej liczbie występowały one jeszcze na przełomie XVI i XVII wieku. Potem już o nich nic nie wiemy. Utrudnia to nieco porównywanie, gdyż wszelkie porównania procentowe pielgrzymek ponadregionalnych trzeba traktować wariantowo (A jakby istniały pielgrzymki długodystansowe, B zgodnie ze stanem aktualnym na przełomie XVII i XVIII wieku). Zestawienie wskazuje na zmniejszenie się roli miasta Poznania w pielgrzymstwie ( z 47% do 30% B), przy dość stabilnym udziale pozostałych pielgrzymek lokalnych. Zjawisko to wymaga jednak dalszej analizy. W tymże czasie wzrósł udział procentowy pielgrzymek regionalnych, trwających 2 - 4 dni (z 32% do 43% B). Być może wzrosły też nieco pielgrzymki ponadregionalne trwające 5-7 dni ( z 7% do 12% B), choć dane liczbowe w tym wypadku są niewielkie i różnica może być złudna. Nie zmienia to faktu i wobec zaniknięcia pielgrzymek trwających ponad tydzień ( w tym idących z Mazowsza) jest to wzrost tylko pozorny, albowiem pielgrzymki ponadregionalne - jako całość - zmniejszyły się (z 16% do 12% A). Oznacza to iż Poznań definitywnie utracił pozycję ośrodka o krajowym znaczeniu, jaka posiadał

Jacek Wiesiołowskijeszcze do lat dwudziestych XVI wieku. Patrząc na zasięg kultu w dłuższej perspektywie i uwzględniając zanik cudów w latach 1551-1592 wydaje się, iż następowało powolne odzyskiwanie terenu. Charakterystyczne, że zeznający cud pielgrzymi przebywali średnio tylko 34 km w latach 1661-1679, a już 52 km. w latach 1719-1732. Pielgrzymi z miast (poza Poznaniem) szli jednak średnio z większej odległości w pierwszym z okresów średnio po 79 km, w drugim 72 km. Mimo niewielkiej ilości danych wydaje się to wskazywać na rzeczywisty zasięg kultu. W kręgu mieszczańskim - w świetle publikowanych wyborów cudów - taki był zasięg kultu. Zasięg pielgrzymek szlacheckich, uchwytny tylko dla lat 1719-1732 to średnio 52 km. Być może wskazuje to na bardziej plebejski charakter kultu niż chcieli przekazać osiemnastowieczni autorzy wyborów cudów Bożego Ciała. Nieco więcej o realnym zasięgu mówi lokalizacja poznanych cudów.

W kierunku zachodnim i południowym nie dochodził on nawet do granic , , , państwa zatrzymując się na linii Smigiel, Srem, Sroda. Jeden jest tylko cud w Kaliszu na południowym wschodzie. Na wschód kult osiąga Gniezno z okolicami. Cała ekspansja skierowana jest w kierunku północno-wschodnim osiągając Gołub, Topolno w chełmińskim i Bydgoszcz. Nieregularny kształt tego zasięgu spowodowany jest z jednej strony zasięgiem katolicyzmu w tej części kraju, z drugiej widoczne jest, iż kult poznańskiego Bożego Ciała na tamtym terenie głosili karmelici z Kcyni i Bydgoszczy. Skądinąd wiadomo, że w tych klasztorach działali również zakonnicy związani z Poznaniem, nie tylko jako z centrum karmelickiej obserwancji. Nie można też zapominać iż obrazy kultowe w Gostyniu czy Borku, dalej kult błogosławionego Bogumiła w Dobro wie czy Matki Boskiej Skępskiej mogły ograniczać ekspansję kultu poznańskiego na terenach lokalnej dominacji innych centrów pielgrzymich. Jest to zjawisko znane z badań nad zasięgami kultów średniowiecznych. Zanik aktywnej postawy poznańskiego sanktuarium spowodował, iż odradzające się w czasie kontrreformacji późnośredniowieczne ośrodki kultowe stały się pewną barierą dla odradzającego się kultu poznańskiego. Oddziaływanie sanktuarium poznańskiego na różne grupy stanowe społeczeństwa polskiego nie daje się w pełni poznać w świetle opublikowanych wypisów. Ich wydawcy starali się zwrócić uwagę na niektóre Boskie interwencje i niektórych uratowanych. Nie znamy zasad, jakimi się kierowali i trudno je odkryć przy tak nielicznym materialeinne szlachta duchowni NN Poznań chłopi miasta 1661-1679 osoby 7 5 l 9 - l 1719-1732 osoby 2 4 2 11 l - 1661-1732 % 21 % 21 % 7% 47% 2% 2% 1493-1604 % 30% 23% 21 % II % 1% II %

Porównanie tych wyników z sytuacją z końca XV i XVI w. wskazuje, że w wyciągach mówiących o kulcie Bożego Ciała jest wysoko nadreprezentowana szlachta (wzrost z 11 % do 47%) a niedoreprezentowani chłopi (spadek z 21 % do 7 %), co przy współczesnej znajomości szerzenia się kultów jest wynikiem niewiarygodnym. Mało wiarygodnym jest też spadek udziału mieszczan (łącznie z 53 % do 42%), zwłaszcza poznańskich (tylko dwa cuda w pocz. XVIII wieku !). O ile we wcześniejszych cudach występowała tak drobna szlachta, jak przedstawiciele możnowładztwa, to w cudach przełomu XVII i XVIII wieku występuje przede wszystkim szlachta drobna, bardzo trudna do odnalezienia w herbarzach i do identyfikacji. Podobnie jak w Poznaniu - dwa cuda związane z burmistrzem Hakiewiczem, po jednym z burmistrzem Rosmanem, wigintiwirem Rosińskim i sekretarzem miasta Czeszkiewiczem dominują nad cudami uczynionymi uboższym mieszczanom, które były tak charakterystyczne dla wcześniejszego okresu. Zachowane wyciągi odbijają więc cele propagandy kultu, w których kładziono nacisk na udział w nim szlachty i członków władz miasta Poznania, nie mówią nic o rzeczywistym udziale różnych stanów w poznańskim kulcie. Prawdopodobnie utrzymał się jego plebejski charakter, tak bardzo charakterystyczny dla wcześniejszego okresu. Zwróćmy uwagę na postać dziedziczki nakazującej w czasie zarazy swym chłopom, aby udali się do Bożego Ciała, wyspowiadali się i przyjęli komunię składając prośby o zahamowanie pomoru bydła (nr 31), taka postawa nie byłaby możliwa na przełomie XV i XVI wieku. Kalendarz cudów Bożego Ciała nie rysuje się równie konsekwentnie jak w XV i XVI wieku, gdy był dobrze skorelowany tak z głównymi odpustami jak też z jarmarkami odbywającymi się w Poznaniu. O czasie dokonywania cudów, czyli odwoływania się przez wiernych do mocy poznańskiego sacrum, prawie brak jest wiadomości. Tylko w 25 przypadkach znane są terminy zgłaszania i ogłaszania cudów u Bożego Ciała, trudno jest jednak znaleźć wytłumaczenie, dlaczego tego dnia a nie innego zgłaszano się do karmelitów z doniesieniem o dokonanym cudzie. Podobnie jak w poprzednim okresie zaczynano zgłaszać się w czasie Wielkiego Postu, stąd pięć cudów zgłoszonych w kwietniu, nie widać jednak charakterystycznej dawniej kulminacji następującej zaraz po uroczystościach Wielkiejnocy. Istniał nadal zwyczaj ogłaszania cudów w oktawie święta Bożego Ciała (3). Zaniknęła z kolei tradycji zgłaszania się z powiadomieniem o łaskach na święta św. Jana Chrzciciela i Wniebowzięcie NMP czy św. Michała. Nieoczekiwanie największa ilość cudów zgłaszana była w październiku (7), listopadzie i grudniu (po 3) i to najczęściej bez związku z jakimikolwiek świętami a nawet dniami niedzielnymi. We wcześniejszym okresie cuda ogłaszano najpóźniej na Wszystkich , Swiętych, widoczne jest więc wydużenie okresu intensywnych pielgrzymek o kolejne dwa zimowe miesiące. Przerwa w pielgrzymowaniu ograniczała się teraz do stycznia i lutego oraz 1 poło marca. Nie znamy jednak terminarza nowych odpustów karmelitańskich, o które zabiegali poznańscy zakonnicy od pocz. XVII wieku, może one wytłumaczyłyby zmiany w kalendarium, które świadczą zapewne o intensywnym życiu religijnym społeczności wielkopoIskiej.

Jacek Wiesiołowski

Przemianom ulega też charakter interwencji. Dla wcześniejszego okresu pielgrzymki do Bożego Ciała miały nieomal wyłącznie charakter dziękczynny. Łaski poznańskiego sacrum doświadczano w różnych miejscach kraju i za granicami po odwołaniu się ślubem pielgrzymki do mocy tkwiących w poznańskiej monstrancji. Na przełomie XVII i XVIII wieku widoczny jest wyraźnie także błagalny charakter pielgrzymek, gdy zmierza się do Poznania celem proszenia o łaskę lub łaski tej doznaje się w czasie błagań o nie w kościele czy kaplicy tego sanktuarium. Doznane łaski dotyczą nieomal wyłącznie spraw zdrowia. W większości wypadków (52%) są to niedokładnie specyfikowane owe ciężkie, wielkie czy śmiertelne choroby. Dokładniejsze wskazania występują rzadko: po trzy razy przy chorobach oczu (7%), nóg (7%) i pomorze (7%). W dwóch wypadkach mamy do czynienia ze wskrzeszeniem dzieci (5 %) i w tylu z interwencją przy porodzie (5 % ), pojedynczymi przypadkami są puchlina, kaduk, ospa, zaraza, choroba psychiczna i troska o pieniądze. Rozkład procentowy w przybliżeniu odpowiada temu, co występowało wcześniej, ale różnice są istotne. Całkowicie zanikły interwencje u "tych, którzy z niebezpieczeństwa wód uchodzili" - jak pisano w wyborach z Treterowskiego spisu cudów - i u "tych, którzy cudownie śmierci uchodzili". Raz tylko, i to pobocznie wspomina się "O tych, którzy niebezpieczeństwa z ognia uszli". Jeden wypadek choroby psychicznej reprezentuje cały dawniejszy rozdzialik "O tych, którzy od diabelstwa opętani, wolnymi zostali". Nie ma cudów "O tych, którzy cudownie śmierci uchodzili". Obok zaraz, opisywanych już dawniej, pojawia się ospa u dzieci a także pomór bydła, przedtem wcale nie występujące. Zanika pewna malowniczość opisu, opisy pobocznych detali życiowych, niekonwencjonalność scen, czasem nieortodoksyjność czy dwuznaczność moralna scen, charakterystyczne szczegóły podawane przez zeznającego o cudzie. Dominuje stereotyp opisu i konwencja literacka. Nie ma niektórych obrażeń cielesnych dość charakterystycznych dla kultu i uznawanych za jego specyfikę. Wcześniej legendarne szczegóły męczenia wykradzionej hostii - kłucie nożem, topienie, zapewne też próbowanie ogniem - znajdowały swe analogie w specjalizacji paramedycznej kultu - leczenie z beznadziejnych ran krwawych, ratowanie topielców, ratowanie w pożarze i leczenie oparzelin. W wyobraźni masowej ludzi średniowiecza umęczona hostia - podobnie jak relikwie męczonych świętych - znała sekrety leczenia tego typu obrażeń, jakim była poddawana. Inne detale z legendy o dziejach poznańskiej hostii znajdowały swe odpowiedniki. Leczono ślepców i kaleki, zwłaszcza chromych, jak ów ślepy kaleka koło którego przechodziła niewiasta niosąc skradzioną hostię poza miasto. Ratowano dzieci, jak ów Pawełek, który odnalazł hostię na pastwisku, wyraźna analogia do niego występuje w jednym z cudów (nr 33) wraz z charakterystyczną wypowiedzią: "Niegrzeszcie - rzecze starzec - ofiarujcie go do Bożego Ciała - a doznacie zapewne łaski tego, którego na Błoniu pierwszy i wychwalał Pawełek"). Rozwinął się też wątek ratowania od pomoru bydła, które na poznańskich błoniach rozpoznawszy hostię uklękło, uzupełniając brakującą prawie w średniowieczu (tylko choroba koni) specjalizację kultową. Podobnie jak w śred

niowieczu, W cudach XVII-XVIII wieku nie wspomina się zupełnie o Żydach. O cudowną łaskę uzdrowienia prosiły częściej kobiety (60%) niż mężczyźni (40%), co odpowiada proporcjom cudów w innych miejscach pielgrzymkowych. Zaznaczyć jednak trzeba, że owi mężczyźni to najczęściej szlachta i osoby z patrycjatu poznańskiego, wybranie cudów, których oni doświadczyli było pewną stanową rekomendacją kultu i nie musiało odpowiadać rzeczywistym proporcjom płci wśród pielgrzymów. Łask poznańskiego sacrum doświadczały najczęściej kobiety (38%), potem dzieci z różnych stanów (29%), w końcu mężczyźni (26%) i zwierzęta (7%). Niewiele zmieniała się między końcem XV a pocz. XVIII wieku postawa wobec sacrum. Jest ono najwyższym Lekarzem gdy zawodzą już ludzkie sposoby i wiedza, gdy zjawia sie choroba "lekarzom do uleczenia nie podobna" (nr 1), gdy "naturalne środki" już nie pomagają (nr 3), gdy "domowe i doktorskie nie pomogły lekarstwa" (nr 39) przychodził czas na złożenie wotum pielgrzymki. Nie wiadomo, w jakiej pozycji składali je chorzy, zdrowi - tak jak dawniej - składali je padłszy na kolana (nr 30). Można było już wówczas pomyśleć o dodatkowym darze dla świątyni. Kazimierz Rosman, exprezydent Poznania, pomyślał wtedy o litanii do imienia Jezusowego śpiewanej "przed cudownymi hostiami", choć gdy wyzdrowiał ofiarował w święto św. Marka "tablice srebrną, memoriał odebranej łaski" i zamówił mszę czytaną "u ołtarza, w którym cudowne świętości depozytowane są", którą to celebrował sam "przewielebny xiądz dziekan" Brocki. Wysoka pozycja Rosmana w mieście wymagała bowiem większej oprawy tak liturgicznej jak socjalnej. Wotum pielgrzymki tylko wyjątkowo wypełniano pieszo. Takie śluby, zaostrzonej pielgrzymki, składali ludzie chorzy na nogi czy tracący wzrok (nr 23, 28), lub też szlachta dla podkreślenia swej pokory wobec sacrum (nr 37). Nawet gdy dziedziczka z Tworkowa w czasie pomoru "nakazała całej wsi, aby wszyscy do Poznania, do kościoła Bożego Ciała poszli i tam spowiedź uczyniwszy, najświętszą przyjęli komunią, suplikując aby Bóg tę swoją od nich odwrócił karę", nie wiadomo by choć przez dwie mile udali się pieszo, wręcz przeciwnie - zanotowano, iż dziedziczka "drogi i świętego pomagając nabożeństwa" (nr 31). Podobnie jak w średniowieczu usiłowano bezskutecznie pielgrzymować "na różne święte miejsca" (nr 6, 23), ale tylko raz wspomniano je przy uzdrowieniu w sanktuarium księdza Premonta, zresztą Francuza, który "po różnych miejscach cudownych, iako to w Częstochowie, Krakowie, Studziannej pod Warszawą" (nr 36) usiłował uzyskać uleczenie. Brak jest wyraźnego wskazywania przewag poznańskiego Bożego Ciała nad innymi miejscami cudownymi, co więcej w murach poznańskiego kościoła znajdowała się kopia częstochowskiej Madonny i cieszyła się tu wielkim poważaniem. Zofia z Cebrowskich Zaleska polecała sie jednocześnie "cudownemu w trzech hostiach Panu i cudownej w kościele Bożego Ciała w obrazie swoim Matce Najświętszej Częstochowskiej" (nr 30). Jest to prawie symboliczne uznanie przez karmelitów przewagi kultu jasnogórskiego.

Jacek Wiesiołowski

Podobnie jak chłopi z Tworkowa zachowywali się inni cudownie uzdrowieni. Wysłuchanie mszy, spowiedź i komunia poprzedzały dokonanie zeznania o cudzie. Wydaje się, iż ten ryt zapożyczony jest z rytu odpustowego, który przewidywał uzyskanie odpustu osobom żałującym za grzechy i przyjmującym komunię. Podobnie postępowano w czasie pielgrzymek błagalnych, choć tu poświadczone jest też leżenie krzyżem. Oślepła chłopka przyprowadzona z Pomorza do świątyni poznańskiej "mszę świętą przed ołtarzem trzech Przenejświętszych Hostii zakupiła, podczas której po uczynionej spowiedzi krzyżem leżała" by poczuć odzyskiwany wzrok w czasie komunii, (nr 23). Podziękowaniem była przede wszystkim modlitwa, choć pozycja społeczna uzdrowionego wymagała dalszych darów. Anna żona Jana Karzą prosiła aby "hymn Te Deum laudamus i mszą świętą śpiewano, (nr 1). Z reguły chciano by msza - czytana lub śpiewana - odbywała sie w cudownej kaplicy « n. p. nr 4, 8). O innych wymaganiach liturgii mszalnej (n.p. temat mszy) nie wspominano, inaczej niż w tradycji średniowiecznej. Poza hymnem Te Deum laudamus wiadomo tylko o litanii do Najświętszego imienia Jezusowego (nr 20) lub śpiewaniu nieokreślonej litanii (nr 17). Te formy nie były znane z średniowiecznej praktyki. W stosunku do średniowiecza zmianie uległo też dawanie daru materialnego. Typowym dla średniowiecza był dar wosku na świece, zwyczaj wymagał niekiedy, by był to wosk wagi ciała uzdrowionego lub świeca jego wysokości. Darowywano też figurki woskowe. Wota srebrne pojawiły sie w poznańskich spisach cudów dopiero od pocz. XVI w. W XVII i XVII wieku srebrne wota zawieszane na ołtarzu były podstawową formą daru (nr 11). Tylko raz wspomniano o darowaniu czterech świec, lecz i w tym wypadku nazajutrz ofiarowano "ku wiecznej odebranej łaski pamiątce tablicę srebrną (nr 2). Jedna z matek ofiarowała" tablicę srebrną postać córeczki wyrażającą" (nr 14, por. nr 27). Uzdrowiona w Gołubiu Teresa Senenska przysłała "wotum srebrne dosyć znaczne, na którym trzy Hostie nad kielichem między aniołami dwiema wybite z podpisem i przezwiskiem" (nr 32) a szlachcianka Olewińska , dziękowała "dwa znaczne wota zostawiwszy, na których Trójca Swięta Najśw. Marię Pannę koronująca a wyżej trzy naj św. hostie są wyrażone", (nr 40).

O skromnych woskowych wotach, ani o ofiarowywaniu przedmiotów związanych z chorobą, nie wspomina się w zachowanych opisach księgi cudów. Czterdzieści dwa ocalałe cuda z przełomu XVII i XVIII wieku dają niewielkie możliwości interpretacyjne. Dobrze, że choć tyle ocalało, gdyż zezwalają one na uchwycenie pewnych różnic między średniowiecznymi w swej formie i treści opisami cudów z lat 1493-1604 a odbijającymi potrydenckie zmiany cudami epoki baroku.

II. MATERIAŁY RZYMSKIE O KULCIE I JEGO PROPAGATORACH

Przy opracowywaniu Treterowskiego wykazu cudów jednym z utrudnień był brak wiadomości o osobach związanych z propagandą kultu i prowadzeniem księgi cudów. Materiały zachowane w archiwum poznańskim są nieliczne. Z wielkiego pożaru klasztoru w 1797 r. uratowano tylko dwa późne kopiariusze klasztorne, w których materiały dotyczące XV-XVI, a nawet XVII wieku, są nieliczne i dotyczą wyłącznie spraw majątkowych klasztoru i uprawnień do posiadanych nieruchomości. Szansę na poszerzenie wiadomości o karmelitach poznańskich dawała i daje nadal tylko żmudna kwerenda w setkach ksiąg konsystorza poznańskiego i ksiąg miejskich oraz ewentualne znaleziska w świeżo uporządkowanym archiwum karmelitów krakowskich. Okazało się jednak, że najbogatsze materiały do życia konwentu poznańskiego znajdują się w centralnym archiwum karmelitariskim w Rzymie. Niezależnie od wiadomości poznańskich w korespondencji polskich prowincjałów karmelitańskich, znalazło się tam aż kilka teczek korespondencji wysyłanej bezpośrednio z Poznania do generała karmelitariskiego i jego zastępców od końca XVI do pocz. XIX wieku. Wśród korespondencji znajdują się bezcenne wykazy zakonników klasztoru poznańskiego i prowincji wielkopolskiej, zwłaszcza ważne są: wykaz z 1733 r. z datami urodzin i profesji wszystkich członków prowincji oraz wcześniejszy z 1683, w którym dane osobowe uzupełnione zostały poufnymi charakterystykami zakonników. Dla wcześniejszych dziejów klasztoru poznańskiego bezcenne są wiadomości z kopiariusza akt prowincji polskiej sporządzonego przez Błażeja Choickiego wikariusza prowincji polskiej w 1624 r. z naj starszych akt konwentu poznańskiego (ex antiquissimis libris conventus posnaniensis Corporis Christi). Kopiariusz ten był kontynuowany na bieżąco przynajmniej do 1667 r., późniejsze jego losy nie są znane. W 1678 r. sporządził z niego wyciąg Marcin Behm regens krakowski i ten jego wyciąg zachował sie w rzymskim archiwum karmelickim. Wobec zaginięcia tak najstarszych ksiąg poznańskich jak i samego kopiariusza akt prowincji wyciąg Marcina Behma musi na razie być główną podstawą informacji o osobach związanych z szerzeniem kultu poznańskiego Bożego Ciała. 3 W latach 1493/94 zapisy w księdze cudów prowadził o. Wojciech określony przez Tretera jako bakałarz (T. 10, 12-14, 79). Prawdopodobnie jest on identyczny z karmelitą Wojciechem z Poznania zapisanym na studia uniwersyteckie w Krakowie w 1459 r., potem w 1463 mianowanym mistrzem studentów w nowo organizowanym zakonnym studium krakowskim karmelitów. W 1471 i 1477 r. był on lektorem w Poznaniu i definitorem kapituł prowincjalnych, a w 1476 przeorem poznańskim. Kapituła generalna zakonu w 1478 r. mianowała go (jako Albertus Magni de Pozonia) lektorem biblijnym w studium krakowskim, w którym miał od 1481 r. zastąpić znanego teologa karmelitańskiego Stanisława Kapustę z Poznania. Jest on więc identyczny z bakałarzem teologii Wojciechem Rasieckim (!?) będącym socjuszem przeora krakowskiego (1481, 1485) i definitorem kapituł w latach 1481, 1485, 1487 oraz Wojciechem Sarczyńskim (!?) bakałarzem teologii w 1489, przeorem poznańskim i definitorem z 1491 roku. Być może, ostatnia wzmianka o aktach kapituł z 1493 r. o lektorze Wojciechu odnosi się do tejże samej osoby. Ojciec Wojciech, zakonnik o długiej karierze zakonnej tak w szkolnictwie jak w organizacji prowincji, obdarzany wielkim zaufaniem elity zakonnej dokonującej wyboru definitorów kapituł prowincji, od początków swego karmelitań

Jacek Wiesiołowskiskiego żywota związany z klasztorem poznańskim, byłby więc inicjatorem zachowanej w druku Tretera księgi cudów. Nie wiadomo, jak się nazywał, za granicą zwano go Wojciechem Wielkim (Magni), nazywanie go przez Behma raz Sarczyńskim (lub Saychnerem), raz Rasieckim (lub Rapieckim) wskazuje, iż Behm (lub jego poprzednik Błażej Choicius Palatius) nie potrafił odcyfrować jego nazwiska ze starych rękopisów. Takie omyłki w odczytywaniu imion własnych są bardzo częste w zachowanym rękopisie. Typ nazwiska wskazuje na polskie, może nawet szlacheckie pochodzenie o. Wojciecha. Może tą kwestię wyjaśnią jeszcze archiwalia krakowskie. Równocześnie z nim działał kaznodzieja klasztoru o. Kasper, ogłaszający cud w 1493 r. (T. 88). Jest on identyczny z Kasprem Szulowskim (zapewne Sułowskim) zakonnikiem krakowskim (ca 1472 r.), studentem uniwersytetu krakowskiego w 1483 r., dyskretem poznańskim i definitorem kapituły w 1495 r., wzmiankowanym już jako lektor teologii a także przeor poznański w 1496 r. potem był dyskretem krakowskim i definitorem w 1498 r., ponownie przeorem poznańskim i definitorem kapituły w 1502 r. Podobnie jak o. Wojciech o. Kasper Sułowski był więc wychowankiem uniwersytetu krakowskiego, posiadającym zakonny stopień w zakresie teologii i doświadczenie organizacyjne w zakonie. Można przyjąć, iż był on kontynuatorem zapisów poznańskiej księgi cudów. Charakterystyczne, że zaraz po ostatniej wzmiance o żyjącym o. Kasprze następuje załamanie w skrupulatnie dotąd prowadzonej księdze. Od 1508 r. opiekę nad księgą cudów przyjął o. Jan Werner lektor teologii (T. 64, 113, 161). Być może, jest on identyczny z Janem z Poznania, studentem uniwersytetu krakowskiego z 1483 r., jednakże dokładniejsze dane o nim uchwytne są od 1508 r., kiedy wystąpił już jako kursor teologii, posiadający naj niższy tytuł teologiczny uzyskany w zakonie. Z tytułem lektora teologii występował od 1511 r., był wówczas przeorem poznańskim i socjuszem prowincjała w czasie wizytacji. Spis cudów określa go jako przeora także w 1514 r., przeorem poznańskim i definitorem kapituły był w 1517, a w 1519 i 1525 występuje jako przeor poznański, w tymże 1525 i 1526 r. był tylko kaznodzieją klasztoru poznańskiego. Prawdopodobnie utracił stanowisko przeora w związku ze skandalami obyczajowymi, o które oskarżano jego zakonników. W 1530 r. wystąpił po raz ostatni w źródłach z nowo pozyskanym (po 1528 r.) tytułem bakałarza teologii. Kolejny raz opiekun księgi cudów okazuje się być zakonnikiem wysoko umieszczonym w hierarchii zakonnej, posiadającym wykształcenie teologiczne, jedyne jakie uznawali wówczas karmelici. Werner pozostawił w klasztorze jakieś swoje pisma, wśród których znajdowała sie notatka o zarazie 1526 r., możliwe że z jego materiałów pochodziła też nota o powodzi 1515 r. Byłby więc pierwszym uchwytnym dziejopisem klasztoru, nieznanym dotąd w dziejach poznańskiego kronikarstwa. Od 1531 r. księgę prowadził o. Grzegorz, nazwany przez Zarembiusza Rokoszką i doktorem teologii. W aktach kapituł figuruje jako Grzegorz Kokoszka i był jako lektor teologii podprzeorzym poznańskim i definitorem kapituły w 1532 r. Jako lektor wzmiankowany był też w 1536 i 1540 roku. Inne dane o nim nie są jeszcze znane.

Późniejszych kontynuatorów księgi cudów poszukiwać należałoby analogicznie w gronie przeorów i lektorów konwentu poznańskiego. Ale w poło XVI w. następuje nie tylko urwanie się notat w księdze cudów, lecz generalne rozprzężenie w zakonie, po wymarciu generacji pamiętającej czasy przedreformacyjne. Kurczą się wiadomości o lektorach i przeorach, noty z kapituł prowincjalnych stają sie enigmatyczne, Od lat 60-tych do 90-tych XVI w. nawet brak jest akt niektórych kapituł prowincji, widoczna jest tylko walka między Wielkopolanami a Małopolanami o przewodzenie prowincji, kończące sie wygraną ojców z konwentu krakowskiego. Wydaje się, że kryzys zakonny w Poznaniu nie był tak głęboki i długotrwały, jak w innych konwentach. Na razie nie wiadomo, kto był inicjatorem poznańskiego druczku o bractwie Bożego Ciała z 1586 r., ale wyjaśniła się sprawa Tomasza Rerusa, autora "Historyi o dziwnym nalezieniu Ciała Bożego" z 1583 r. Wbrew bibliografom mającym wątpliwości tak do brzmienia nazwiska (Rerus, Kerus) jak autentyczności osoby, był to rzeczywiście karmelita. Karol Estreicher, nie mogąc znaleźć informacji o jego osobie przypuszczał, że "Tomasz Rerus" to pseudonim znanego katolickiego polemisty Hieronima Powodowskiego, któremu dziełko jest dedykowane. 4 Teza ta niezbyt się zgadza z obecnym stanem wiedzy o działalności Powodowskiego, stąd proponowałem rozważenie tezy, czy Tomasz Rerus == T. RE (te) RUS, co ewentualnie zezwalałoby na przypisanie druczku Treterowi. 5 Odnalezienie informacji o karmelicie przekreśla wszelkie hipotezy. Wyciąg z akt kapitulnych zachowany w Rzymie wspomina tylko raz o Rerusie, jako prowincjale karmelitów wybranym w 1588 r. i urzędującym do kolejnej kapituły w 1591, kiedy został wybrany jego następca 6 . Niezależnie od tego znajduje się tam notatka z pocz. XVII wieku wymieniająca czterech wybitnych karmelitów polskich z XV i XVI w., wśród nich jako ostatni wymieniony jest Tomasz Rerul (!) określony jako prowincjał, wybitny lingwista i wieloletni profesor języka hebrajskiego na akademii krakowskiej. 7 Sądzić można, iż dalsze wiadomości o Rerusie, znajdą się w archiwach krakowskich. Autorstwo tekstu, przyjaźń z Hieronimem Powodowskim i wszelkie wiadomości przekazane w liście do niego nie mogą podlegać wątpliwości. Oznacza to, iż rzeczywiście istniało pierwsze wydanie "Historyi o dziwnym nalezieniu Ciała Bożego", wydane może w 1581 r., może wcześniej, które już w 1582 r. Rerus poprawił i przygotował do ponownego wydania, uskutecznionego ostatecznie w 1583 r. i zachowanego w unikalnym druczku. Nie są natomiast uchwycone jakiekolwiek związki Rerusa z klasztorem poznańskim, ale też nie ma poznańskich źródeł karmelitańskich z tegoż czasu. W 1604 r. ukazała się "Historia Sanctissimi Corporis Christi miraculose reperti Posnaniae". Autor dedykował ją biskupowi poznańskiemu Wawrzyńcowi Goślickiemu, podpisując się jako Joan(nes) Chrysost(omus) Sikorski , art (i um) et phil(osophiae) bac(calarius). Ow bakałarz Sikorski, oddany kultowi poznańskiego Bożego Ciała, był potem karmelitą znanym przede wszystkim jako zakonny kaznodzieja. Akta prowincji ukazują go jako kaznodzieję zwyczajnego krakowskiego w 1616 r., lwowskiego w 1619 r., lektora i regensa bydgoskiego w 1623 r., potem przeniesiony był do klasztoru w Kcyni jako

Jacek Wiesiołowskikaznodzieja (1625, 1629, 1632). Ostatni raz wymieniają go jako kaznodzieję popołudniowego w konwencie krakowskim w 1638 r. s Zapewne w archiwum krakowskim, a może i w kopiariuszu konwentu bydgoskiego znajdą się bliższe o nim wiadomości. Kontaktów z konwentem poznańskim, przed czy po napisaniu książeczki, nie udało się jeszcze uchwycić. W 1616 r. ukazała się praca Adriana Zarembiusza "Wywód historyczny o Najświętszym Sakramencie", w której umieścił m. in. tłumaczenie części poznańskiej księgi cudów. Pomimo tak bardzo charakterystycznego imienia, pozwalającego na łatwą identyfikację osoby, niewiele zachowało sie o nim wiadomości. W aktach kapituły krakowskiej 1616 r. figuruje jako definitor prowincji, wyznaczony jako socjusz prowincjała polskiego na kapitułę generalną zakonu karmelitańskiego. Powierzono mu zadanie zapoznania się z propozycją Andrzeja Lubomęckiego ufundowania konwentu karmelitów przy kościele św. Krzyża w Biezdrowie w dekanacie Wronki. Opinia Zarembiusza była zapewne negatywna, gdyż o tej funkcji brak wiadomości. Zarembiusz był wówczas przeorem poznańskim, jednym z trzech przeorów wybieranych przez swe konwenty liczące co najmniej 12 zakonników, a nie mianowanych przez kapitułę prowincji. 9 Jeszcze w 1619 wspomniany jest jako wikariusz wielkopolski i przeor poznański la, ale późniejszych wiadomości już nie ma, być może zmarł młodo po dobrym początku kariery zakonnej. W 1663 Franciszek Powsiński przeor poznański i mistrz teologii wydał "Depozyt Ciała i Krwie Jezusowej" zawierający kolejny wybór z księgi cudów. Jest postacią znaną i zasłużoną dla zakonu karmelitańskiego. Sądząc z nazwiska rodzina jego pochodziła aż z Mazowsza, spod Warszawy. W 1644 r. kapituła prowincjalna skierowała go na studia zagraniczne, niestety nie wiadomo dokąd. W dwa lata później wśród 6 karmelitów wysłanych na studia zagraniczne znalazł się ponownie Powsiński, już jako kursor teologii, mimo iż pełnił ważne obowiązki mistrza nowicjuszy w konwencie krakowskim. Po powrocie ze studiów z tytułem bakałarza teologii był w 1650 r. kaznodzieją krakowskim, a w 1652 r. kapituła mianowała go kaznodzieją konwentu krakowskiego i lektorem teologii moralnej. W 1659 był już wybrany definitorem kapituły i posiadał tytuł magistra teologii, definitorzy kapituły mianowali go przeorem konwentu bydgoskiego i tamtejszym kaznodzieją. W 1661 konwent poznański wybrał go swym przeorem a kapituła zleciła mu zapoznanie się z propozycją ufundowania konwentu przez Piotra Opalińskiego w Radlinie. Powsiński ze studiów zagranicznych przywiózł inną wizję działalności zakonnej. 28 czerwca 1661 r. dwudziestu ośmiu karmelitów poznańskich zwróciło się do generała zakonu z propozycją przyjęcia konwentu poznańskiego do grupy klasztorów ścisłej obserwacji reguły. Jako pierwszy podpisał pismo Powsiński jako definitor prowincji i przeor poznański. Spowodowało to w efekcie napięcia między konwentem poznańskim a władzami prowincji. Wkrótce po wydaniu wspomnianej książki o. Franciszek został pozbawiony przeorstwa i prowincjał mianował swego wikariusza na miejsce przeora poznańskiego. Powsiński opuścił Poznań i w 1664 oraz 1667 r. wybrany został ponownie przeorem bydgoskim. Konwent bydgoski posiadał prawo wyboru przeora, władze prowincji nie interweniowały ponownie. Do utworzeniaosobnej prowincji obserwanckiej jednak doszło i w 1671 r. Powsiński wystąpił jako prowincjał obserwancki, w 1672 wystąpił do generała zakonu o przyłączenie do swej grupy obserwanckiej klasztorów bydgoskiego i gdańskiego, a w rok później wobec zgrupowania już ponad 50 karmelitów o otwarcie nowicjatu i studium. Zmarł w pocz. 1674 r., po jego śmierci usiłowano zlikwidować klasztory obserwanckie i doprowadzić do kryzysu wśród nich, lecz skończyło się to przyłączeniem do obserwantów pozostałych klasztorów wielkopolskich w Kcyni, Markowicach i Kłodawie. ll Wyciąg z akt kapituł prowincji polskiej przynosi wiadomości o jeszcze jednym karmelicie związanym z propagowaniem sławy poznańskiego kościoła Bożego Ciała o. Wojciechu Kołackim, pochodzącym prawdopodobnie z poznańskiej drobnomieszczańskiej rodziny. O jego karierze zakonnej i wykształceniu nie posiadamy wiadomości, gdyż w aktach kapituł z końca XVI w. zachowały się bardzo nieliczne wiadomości o zakonnikach. W 1603 r. w klasztorze poznańskim odbyła się kapituła prowincji z udziałem Henryka Silvio generała zakonu karmelitariskiego. Wojciech Kołacki został wybrany na definitora tej kapituły, otrzymując 7 głosów, co świadczy o jego wysokiej pozycji w środowisku karmelitańskim, tym bardziej, iż nie posiadał w tym czasie żadnego urzędu zakonnego. Generał karmelitów zgłosił trzy kandydatury na nowego prowincjała, wśród nich o. Wojciecha, który tym razem otrzymał tylko 2 głosy, przegrywając z Wawrzyńcem Drużynem przeorem poznańskim, wybranym prowincjałem prowincji polskiej. Uczestniczył w kolejnej kapitule w 1608 r., a 8 maja 1611 wybrany został na prowincjała polskiego. Musiał być osobą wykształconą, gdyż zgodnie z statutem prowincji z 1603 r., zatwierdzonym przez generała zakonu, prowincjałami mogli zostawać tylko posiadający magisterium z teologii lub uprawnieni do nauczania w zakonie (lektorzy, kursorzy). Urząd prowincjała sprawował tylko przez jedną kadencję do 2111613 r. Ostatni raz wystąpił w 1616 r. będąc wybrany definitorem kapituły.l2 Na kapitule prowincji 20 czerwca 1608 r. Kołacki wystąpił z projektem wydania dzieła o historii poznańskiego Bożego Ciała, przygotowanego przez Tomasza Tretera staraniem Marcina Kołackiego kanonika warmińskiego i prepozyta warszawskiego. Kapituła przydzieliła mu do pomocy w uzyskaniu finansów od dobrodziejów zakonu bliżej nieznanego o. Marcina Ryczy woła i poleciła przeorowi krakowskiemu użyczenie Kołackiemu pomieszczenia w klasztorze w czasie drukowania tego dzieła w Krakowie. 13 Marcin Behm, czyniąc wyciąg z akt kapituł sięgnął po książkę Tretera, stwierdzając iż nic w niej nie znalazł ani o udziale Kołackiego w wydaniu, ani o wydrukowaniu książki w Krakowie. Udział Kołackich w wydaniu książki Tretera nie był dotąd całkowicie znany a jest bardzo interesującym przyczynkiem do kontaktów kulturalnych polskiej elity kościelnej. Marcin Kołacki, pochodził z ubogiej mieszczańskiej rodziny poznańskiej, wywodzącej się z zdegradowanej szlachty. Był w Rzymie wychowankiem i domownikiem Stanisława Reszki, ówczesnego agenta dworu polskiego przy Kurii Rzymskiej, skierowanym przez niego w 1582 r. na naukę do nowo powstałego kolegium oratorium (filipinów) przy rzymskim kościele

Jacek Wiesiołowski

S. Maria in Vallicella. Kołacki otrzymał w Rzymie w 1586 r. doktorat obojga praw i pozostał w Wiecznym Mieście wzmacniając polską kolonię w Rzymie, zdominowaną przejściowo przez Wielkopolan (Si. Reszka z Buku, T. Treter z Chwaliszewa, M. Kołacki z Poznania). Królowa Anna mianowała go swym sekretarzem i z jej polecenia odbył w 1591 r. podróż do Hiszpanii w sprawie sum neapolitańskich. Pełnił też różne drobne funkcje dyplomatyczne dla Zygmunta III Wazy. W 1595 r. spotykamy go na dworze Stanisława Reszki w Neapolu. Pobyt w Rzymie posłużył mu do uzyskania różnych beneficjów kościelnych. Już w 1588 r. jako kanonik ołomuniecki objął archidiakonat śremski w katedrze poznańskiej. Prócz prepozytury warszawskiej był kanoni - kiem warmińskim i w latach 1607 -1608 wikariuszem generalnym diecezji warmińskiej. Tam też zmarł 28 lipca 1608 i został pochowany we Fromborku. 14 Tak w czasach rzymskiej młodości, jak w okresie warmińskim życie Tomasza Tretera i młodszego odeń Marcina Kołackiego wiążą sie ze sobą.

Okazuje się, iż obydwaj na Warmii wspominali nie tylko wspaniałe rzymskie czasy, ale swą skromną poznańską młodość, opromienioną dla nich legendą poznańskiego Bożego Ciała, której nie zatarły wspaniałości, relikwie i legendy Rzymu. To właśnie lepiej uposażony Marcin Kołacki zamierzał sfinansować wydanie dzieła Tretera, a jego brat, czy bratanek karmelita Wojciech Kołacki chciał kontynuować tę pracę, nim ostatecznie sam Treter zadbał o jej wydanie. Wszyscy karmelici zaangażowani w szerzenie sławy poznańskiego sanktuarium okazali się być wybitnymi postaciami swych generacji zakonnych. Dotyczy to tak osób sprawujących opiekę nad księgą cudów w końcu XV i w XVI wieku, jak propagujących sławę tego cudownego miejsca w wieku XVI I.

III. PIELGRZYMKI POKUTNE DO BOŻEGO CIAŁA

Kara za zabójstwo należała do grupy dość złożonych problemów penitencjarnych. Państwo i gmina miejska, dalej kościół, wreszcie rodziny zabójcy i zabitego brały udział w skomplikowanym procesie wprowadzenia na nowo ładu społecznego naruszonego przez morderstwo. Dla państwa sprawa była stosunkowo prosta. Władca tracił swego poddanego lub poddaną. Zabójca powinien mu to wynagrodzić, płacąc główszczyznę, której wysokość zależała od pozycji społecznego zabitego. Regulowały to statuty Kazimierza Wielkiego w nawiązaniu do trwającej od lat praktyki. Szlacheckiego zabójcę wywoływano z ziemi, bądź ziemi i Korony zwykle na rok i sześć niedziel. Lokalnie istniały jeszcze inne drobne kary pieniężne nakładane zwyczajowo na zabójcę, m.in. za zabójstwo kobiety (ruszyca). Gmina miejska pozbawiała zabójcę prawa miejskiego (o ile je posiadał), majątku i usuwała go poza teren swego władania. Próba powrotu do miasta zagrożona była śmiercią, którą wykonać mógł każdy, albowiem zabójca był pozbawiony jakiejkolwiek ochrony prawnej. Zapewne podobnie było na terenach wiejskich. Kościół, który wśród dziesięciorga przykazań umieścił "nie zabijaj", wyłączał zabójcę ze wspólnoty religijnej, zarówno lokalnej jak obejmującej

wszelkie tereny chrześcijańskie. Morderca przekroczył bowiem jedno z podstawowych praw rządzących wspólnotą i nie mógł być w niej tolerowany. Rodzina i przyjaciele ofiary zabójstwa dążyli do zemsty na mordercy, a nie mogąc go dosięgnąć, mścili się na jego rodzinie. Jedno morderstwo pociągało za sobą następne. Szansę na powrót do ładu społecznego stwarzały pojednanie i pokuta.

Rodzina zabójcy zawierała ugodę z rodziną ofiary, w której prócz warunków materialnych rekompensujących utratę ojca, brata czy syna znajdowała się pokuta publiczna. Zawarcie ugody podawane było do publicznej wiadomości i zapisywane w księgach sądowych. System ten najsprawniej działał w dużych i wielkich miastach prowadzących własne księgi proskrybowanych z tekstami zawartych ugodo Pomijając prawną stronę zagadnienia, dla funkcjonowania miejsc pielgrzymkowych istotną jest pokuta. W swym późnośredniowiecznym typie działania wywodzi się od wczesnochrześcijańskich rytów wprowadzania ponownie grzesznika na łono kościoła oraz iryjskiego w genezie zwyczaju odkupywania grzechu poprzez pielgrzymkę, w obu wypadkach te starodawne typy działania były poddane nowemu, typowo mieszczańskiemu, obyczajowi finansowej wyceny pielgrzymki stającej się uciążliwą dla osoby, bądź dla finansów zabójcy, jego rodziny i przyjaciół. Obyczaje panujące na terenie Polski były wspólnymi terenów europejskich, które przeszły przez reformę prawną wypływającą z prawa niemieckiego. Preferowane były wielkie ośrodki pielgrzymkowe, stąd na całym obszarze stosowania prawa niemieckiego wysoką była pozycja Akwizgranu, a na południu Francji Kompostelli. Do Rzymu zewsząd kierowano wielkich grzeszników. Im wyższa była pozycja religijna ośrodka, tym częściej trafiał on do taryf penitencjarnych. Bliskimi pielgrzymkami do lokalnych tylko miejsc kultowych upokarzano raczej drobnych grzeszników. Cuda Bożego Ciała, najbogatsze źródło o pielgrzymkach do poznańskiego sanktuarium nie przyniosły wiadomości o zmierzających do Poznania pokutnikach, choć występują w nich przestępcy (zabójca z Malborka T.326, więzień z Chełmna T.323 czy nieumyślni dzieciobójcy T.276, 288, 290, 328). Ranga sanktuarium poznańskiego była jednak tak wysoka, że musiało się ono szybko znaleźć wśród miejsc odprawiania publicznej pokuty. N aj starszym znanym dotąd przykładem skierowania pokutnika do Bożego Ciała jest ugoda zawarta już 5 lipca 1418 r. w Szadku w województwie sieradzkim, odległym od Poznania o jakieś dwieście km. Od razu ilustruje to gwałtowność rozprzestrzeniania sławy sanktuarium, skoro po kilkunastu latach wiedziano tam o poznańskim cudzie. Na rokach sądowych w Szadku zjawiła się niejaka Wichna, żona zagrodowego szlachcica Marcina Kozanki z Kozanek w par. Wielenino koło Uniejowa, zawierając w imieniu męża ugodę z Sędzi wojem z Korczewa (zapewne jednym z synów jedno wioskowego szlachcica Cieszęty z Korczewa), współwłaścicielem sporej wsi parafialnej między Sieradzem i Szadkiem. Marcin Kozanka, zabójca brata Sędziwoja Korczewskiego, miał się pojawić wraz z 12 osobami w Szadku w dniu Narodzenia NMP (9 IX) by ukorzyć się za zabójstwo przed Sędzi wo jem,

Jacek Wiesiołowskinastępnie zapłacić w ciągu 20 tygodni 10 grzywien (czyli wartość 1 łana ziemi, , w praktyce większość swego majątku), dalej na dzień Wszystkich Swiętych (1 XI) dać po pół kamienia wosku na świece kościołom w Korczewie i w Bru, dzewie niedaleko Kozanek i jednocześnie rozpocząć pielgrzymkę do Swiętego Krzyża na Łysej Górze, potem do Poznania i Gniezna (viam versus s. Crucem in Calvo Monte et aliam versus Poznaniam pariter et Gneznam facere)15. Sanktuarium poznańskie było więc dla Sieradzan, z rejonów nieobjętych szlakami handlowymi, już w tym czasie równorzędnym z prastarymi ośrod, kam i pielgrzymkowymi jak Swięty Krzyż i Gniezno. Wskazuje to, iż kult musiał już wcześniej objąć Poznańskie i Kaliskie, być może szlakiem warszawskim przez Łęczyckie przeniknąć do mazowieckiej części diecezji poznańskiej. W jakiej formie miał się Marcin Kozanka zaprezentować przed sanktuarium w Poznaniu, źródło nie wspomina. W 1446 r., 7 lutego) w zamku biskupim w Krobii przed wybranym na arbitra biskupem Andrzejem Bnińskim stawili się szlachcice Wojciech z Wilkonic i Jan Czeluściński z par. Pępowo wraz z Janem Karmińskim z Karmina w po w. kaliskim oskarżając Jana plebana ze Smolić, pobliskiej wsi należącej właśnie do Bnińskich, o zabicie brata Wojciecha Wilkońskiego. Mimo iż pleban nie przyznał się do winy, biskup polecił mu udać się jak najprędzej (quanto celerius) do Rzymu i tam oczyścić swe sumienie i wyjaśnić sprawę, zapewne w penitencjarii papieskiej. Następnie po powrocie, w przeciągu roku, powinien zapłacić 5 grzywien Wojciechowi Wilkońskiemu, a także odbyć dwie , pielgrzymki piesze do Bożego Ciała w Poznaniu i do Swiętego Krzyża. Poza tym dożywotnio, co kwartał na Suche Dni winien odmówić psałterz i odprawiać mszę z wigiliami za duszę zmarłego Wilkońskiego. 16 Szlachta z pogranicza wielkopolsko-śląskiego, odległego o setkę km od Poznania uznawała za swój właściwy ośrodek pielgrzymkowy sanktuarium Bożego Ciała, a także dwukrotnie bardziej odległy klasztor świętokrzyski, nie wspominając zupełnie o nieco bliższej Częstochowie. Pielgrzymki pokutne, stanowiące element ugody między zabójcą a rodziną ofiary trwały jeszcze przez pierwszą ćwierć XVI wieku. W 1523 r. na synodzie piotrkowskim przed biskupami i delegatami kapituł pojawił sie ekskomunikowany drobny szlachcic z Radomierza, być może sołtys z tamtejszych dóbr klasztornych cystersów przemęckich, zabójca swego brata kapłana. Ojcowie synodalni pod przywództwem arcybiskupa Łaskiego za tę zbrodnię skazali go na kupno kielicha wagi trzech i krzyża wagi jednej grzywny srebra, dalej na wzniesienie w ciągu roku murowanego ołtarza głównego w kościele w Radomierzu, sfinansowanie ponownej konsekracji kościoła i cmentarza, a także odsądzili go wraz z potomkami od praw patronackich. Poza tym odziany w wór pokutny miał podczas mszy przed bramami kościołów czynić pokutę publiczną. Rozpocząć ją miał na najbliższą Wielkanoc (27 III 1524), potem na , Wniebowstąpienie Pańskie (5V) we Wschowie, na Zielone Swiątki (15 V) w Kościanie - zapewne przed kościołem farnym z cudowną figurą Chrystusa, , na niedzielę Sw. Trójcy (22 V) miał pokutować przed swą parafią w Radomierzu, na święto Bożego Ciała (26 V) miał się udać do sanktuarium poznańskiego, potem wrócić do swej parafii na święto dedykacji kościoła. Z koleina święto Wniebowzięcia NMP (15 VIII) miał stać przed wrotami kościoła św. Marii Magdaleny w Poznaniu, potem na Narodziny Marii (8IX) pokutować przed katedrą poznańską,17 by wreszcie zakończyć pokutę we Wszystkich , Swiętych (1 XI) w swojej parafii. W każdym z tych miejsc, po odprawieniu pokuty miał pobrać poświadczenia od plebanów lub przełożonych kościołów i ukazać je potem oficjałowi poznańskiemu. 18 Trudno jest powiedzieć, czy wybór Poznania, Kościana i Wschowy nie był podyktowany faktem znajdowania się tam siedzib sądów szlacheckich, gdyż już w końcu XVI w. szlacheccy pokutnicy mieli właśnie nawiedzać miejsca sądowe i tam publicznie , . 19 wyznawac ffiNą wInę . Miejsca pielgrzymkowe były więc nawiedzane również przez pokutników, którzy zgodnie z nakazami zawartych ugod w tłumnie nawiedzane przez pielgrzymów i wiernych święta stali przed bramami świątyń. Obok sprzedawców dewocjonalii i żebraków stanowili element pielgrzymkowego folkloru, przypominając swymi osobami o pokucie i karze za grzechy.20 Już wkrótce po powstaniu kultu poznańskiego Bożego Ciała, nim wzniesiono okazałą świątynię, sława miejsca cudownego, do którego masowo zbiegają się pielgrzymi, miejsca w którym pokuta odprawiana jest rzeczywiście publiczną pokutą, spowodowała zaliczenie jego do tych miejsc sławnych, do których kieruje się grzeszników publicznie pokutujących za swe grzechy. To nie żadna decyzja władz kościelnych czy państwowych, lecz gwałtownie rozpowszechniająca się sława miejsca cudownego, spowodowała jednoznaczną akceptację społeczną. W kilkanaście lat po znalezieniu hostii na Błoniach, w sieradzkim Szadku szlachta uważała, iż jest to miejsce porównywalne i równie sławne jak Gniezno ze swym prastarym kultem relikwi św. Wojciecha i uchodzącym za równie , stare centrum kultowe Swiętym Krzyżem. Ta przypadkowo zachowana wzmianka o pielgrzymce pokutnej do Poznania jest najlepszym dowodem na ekspansję tego kultu.

* . *

Sanktuarium Bożego Ciała jest miejscem szczególnym w Poznaniu, którego minioną sławę warto wciąż odkrywać i badać, choć w Poznaniu jest jeszcze sporo innych świątyń o nieprzeciętnej tradycji i niebanalnych dziejach, czekających na odkrycie i przypomnienie.

Przypisy

1 T. Trajdos, Legenda Bożego Ciała u poznańskich karmelitów, Kronika M. Poznania 1992, 3-4 s. 40, Por. tenże, U zarania karmelitów w Polsce, Warszawa 1993 s. 167.

2 Archiwum generale ordinis Carmelitarum w Rzymie (AGOC), II Polonia conventus 5, conventus singuli Poznań 1598-1660, sub data 1602. Są to cuda, według numeracji treterowskiego tłumaczenia nr 4, 9, 24, 48, 64, 66. 3 AGOC, II Polonia, Commune 1, (cyt. Compendium..) 4 E.XXV.186, PSB XXVIII s. 283; Por. H. Węgrzynek, Dzieje poznańskiej legendy o profanacji Hostii, Kronika M. Poznania 1992 nr 3-4, s. 49. 5 J. Wiesiołowski, Funkcjonowanie poznańskiego kultu pątniczego, Kronika M. Poznania 1992 nr 3-4 s. 158.

Jacek Wiesiołowski

6 Compendium .., s. 30 "Anno domini 1588 reperitur fuisse provincialis R. P. Thomas Rerus, cuius officium durasse usque ad annum 1591, quo tempore iterum electus in provincialem R.P. Stanislaus Gniewko et eius officium duravit ad annum 1594. Acta illorum non extant".

7 AGOC, II Polonia conventus 5, conventus singuli Poznań 1598-1660, k. nlb. sub data 1602; ,,4. R. P. Thomas Rerul linguarum precipue vero hebraica peritissimus, in qua professoris publici in U niversitate Cracoviensis summum cum laude et omnium admiracione munus multos obiit (!), per annos provincialis et pater eiusdem provinciae". Wyżej po krótkiej notatce o pierwszym prowincjale Bernardzie Kranzu jest nota o wybitnym teologu Stanisławie Kapuście z Poznania: ,,2. R.P. Andreas Stanislaus Kapusta STLicenciatus et professor in Alma Academia Cracoviensi, qui summo honore et eximis religionis ornamento per multos annos in eadem Academia Cracoviensi professor publicus in theologica facultate factus est officio." 8 Compendium ..., s. 36-49 9 Compendium ..., s. 35.

10 A G O C, II Pol. Conv. 5 Poznań; sub data: 1725 11 Compendium s. 52-66, 75-76; AGOC, Polonia, Conventus 5 Poznań 1660-1675.

Utworzenie wielkopolskiej grupy klasztorów karmelitariskich ścisłej obserwancji zasługuje na osobne studium. 12 C d . 31 3 4 ompen lum ..., s. - . 13 Reperio etiam haec formalia de typis mandanda "Historia SS. Corporis Christi Posnaniae": R. P. Albertus Kołaczki zelo religionis pietatis ductus, suam nobis totius religio ni in eo operam contulit, quod Historiam S S. Corposis Christi Posnaniensis studio admodum reverendi domini Martini Thome Treteri canonici Ząmboriensis (! Varmiensis) et beneficio admodum reverendi domini Martini Kołaczki canonici Ząmboriensis et praepositi Varsaviensis Dei auxilio vellit ad effectum deducere, cuius rei gratia fratrem Martinum Ricivolium socium itineris ei assignamus, ita ut elemosynam pro hac re liberam a benefactoribus eidem Kołacio esse volumus etc. etc Et paulo post: Pater vero prior Cracoviensis interea temporis, dum Historia illa Cracoviae imprimatur, liberum ei concedit hypocaustum." Compendium ..., s. 33. 14 H. Barycz, Polacy w Rzymie, passim; tenże, Wspomnienia w przeszłość polsko-włoską, Wrocław 1965 s. 101; J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, T. II Poznań 1964; T.

Chrzanowski, Działalność artystyczna Tomasza Tretera, Warszawa 1984 passim; Z dworu Stanisława Hozjusza, wyd. J.A. Kalinowska, Olsztyn 1992 s. 250, 295.

15 A. Pawiński, O pojednaniu w zabójstwie według dawnego prawa polskiego, Warszawa 1884 s. 93; R. Hube, Pisma T. I Warszawa 1905 s. 328; H. Zaremska, Banici w średniowiecznej Europie, Warszawa 1993 s. 88.

16 AC II nr 1209.

17 Fara poznańska i kościół katedralny w Poznaniu miały otrzymać w 1407 roku od poręczyciela nieznanego zabójcy z okolic Gostynia po półtora kamienia wosku, niezależnie od odprawienia pielgrzymki pokutnej do Akwizgranu. Por. AC II nr 945. 18 AC II 789; Zaremska, op. cit. s. 88.

19 Zaremska, op. cit., s. 89.

20 Por. n.p. pokutę Mikołaja Trzaski, laika z diecezji poznańskiej, który za zabójstwo kapłana miał boso, rozebrany do pasa, z rózgami w dłoniach i rzemieniem na szyi, nawiedzić kościół, w którym kapłani mieli go chłostać śpiewając psalmy pokutne. Por. Maciejewski, Historya prawodawstw słowiańskich T. VI Warszawa 1862 s. 412-413; Hube, op. cit. s. 333-334, Zaremska, op. cit., s. 89.

LEGENDA BOŻEGO CIAŁA W KOLEGIACIE ŁOWICKIEJ

W trakcie prac konserwatorskich w kaplicy Najświętszego Sakramentu w kolegiacie łowickiej, prowadzonych w latach 1988-1990 przez konserwatorów Ewę i Józefa Wolskich, zostały odnowione freski, znajdujące się na sklepieniach kaplicy. Jeszcze niedawno, monografista tej kaplicy ks. Józef Wieteska pisał o nich: "polichromia - przedstawiająca sceny ze Starego , i Nowego Testamentu Pisma Sw. odnoszące się w figurach do Najświętszego Sakramentu" (Józef Wieteska, Jan Lipski, Łowicz 1984). Po konserwacji fresków okazało się, że trzy lub cztery sceny z ośmiu tam się znajdujących, a umieszczonych po obu stronach kopuły ozdobionej sceną z Ostatniej Wieczerzy, czerpią swe źródło nie ze scen biblijnych, ale z bliższej Łowiczowi , legendy poznańskiego Bożego Ciała. Zródło pozostałych scen nie jest jeszcze określone. Fundatorem kaplicy był prymas Jan Lipski. Wykształcony w Rzymie, referendarz króla Zygmunta III i kanclerz królowej Konstancji mianowany został biskupem chełmińskim (1635). W 1639 r. został nieoczekiwanie, z pominięciem kilku starszych i zasłużonych biskupów, nominowany przez króla arcybiskupem gnieźnieńskim, zmarł jednak niespodziewanie już po dwóch latach. W testamencie swym zabezpieczył fundusz na wybudowanie tej kaplicy i wyposażył 8 mansjonarzy, którzy mieli tam odprawiać msze m. in. w czwartki mszę o Najświętszym Sakramencie wraz z procesją wewnątrz lub na zewnątrz kościoła. Kaplicę zaczął budować młodszy brat prymasa Filip, scholastyk gnieźnieński, a po jego nagłej śmierci w 1645 r. wykończył inny z braci Samuel, starosta stanisławowski w 1647 r. Tablica fundacyjna poświadcza, że kaplica już wówczas miała wezwanie Najświętszego Sakramen - tu, mimo iż w testamencie prymasa nie ma wzmianki o wezwaniu kaplicy. Wykończenie wspaniałej architektonicznie kaplicy było jednak tandetne.

Już w 1654 r. słyszymy o naprawie ołtarza i pozytywu w kaplicy Lipskich, w 1688 r. kapituła orzekła że, tak ołtarz jak cyborium są niekształtne ze starości. Nowy ołtarz - i zapewne zamówione wraz z nim cyborium - ustawiono ostatecznie dopiero w 1700 roku. Około 1718 r., po zakończeniu się pustoszącej Polskę wojny północnej, kolejny prymas, Stanisław Szembek zainwestował w kaplicę, zlecając częściowe wyzłocenie i wymalowanie ołtarza oraz wykonanie zachowanych fresków. Stanisław Szembek, (ur. 1650, zm. 3 VIII 1721) podobnie jak Jan Lipski był wykształcony we Włoszech, należał do rodziny silnie związanej z królem Augustem II Mocnym. W 1700 został biskupem kujawskim, od 1702 r. jako zwolennik Augusta II przebywał na emigracji w Ołomuńcu zabrawszy wraz z sobą skarbiec koronny. W 1705 mianowany porzez Augusta II arcybiskupem gnieźnieńskim, zatwierdzony przez papieża w roku następnym, odbył ingres do Gniezna dopiero w 1710 r., po klęsce Karola XII króla szwedzkiego pod Połtawą. W jego działalności jako prymasa widać pewne elementy specjalnego kultu do Najświętszego Sakramentu. W samym roku wykończenia fresków podczas pobytu w Gnieźnie przedstawił kapitule projekt monstrancji złotej (wykonanej w 1719 r.), wziął udział w uroczystościach Bożego Ciała

Jacek Wiesiołowskii ofiarował kosztowną zasłonę na Najświętszy Sakrament. W 1721 r. na trzy dni przed swym zgonem poprosił kapitułę gnieźnieńską, o zezwolenie na pochowanie w kaplicy Bożego Ciała w Gnieźnie, gdzie do dziś znajduje się jego pomnik i płyta nagrobna. Z Poznaniem nie był związany, bodajże nigdy tu nie był. W młodości nauczycielem jego był w Krakowie Mikołaj Zalaszowski (zm. 1703), słynny prawnik, późniejszy zasłużony archidiakon poznański, jedyne to chyba posnanianum w jego żywocie. Szembek zlecił wykonanie fresków łowickich znanemu w Wielkopolsce malarzowi, poznańskiemu franciszkaninowi Adamowi Swachowi. Przypuszczać należy, że właśnie Swach był autorem programu ikonograficznego fresków i inicjatorem umieszczenia w nich scen związanych z poznańską legendą Bożego Ciała. Adam Swach (zm. 13 11747 w Poznaniu), z pochodzenia Czech, wstąpił w 1686 do klasztoru franciszkanów w Poznaniu, gdzie już przebywał jego brat Antoni, znany snycerz. Wysłany przez swój zakon na naukę do malarza królewskiego Jerzego Eleutera Szymonowicza-Siemiginowskiego, wykonywał później liczne prace dla swego zakonu i innych kościołów. Sporo różnych dzieł, głównie polichromii ale także obrazów, wykonał dla kościoła franciszkańskiego w Poznaniu. Dzieła jego były, bądź jeszcze są, m.in. w kościołach franciszkanów w Pyzdrach, cystersów w Lądzie, kościółku w Wełnie, cysterek w Owiriskach. Wykonał wreszcie polichromię w kościółku Najświętszej Krwi Pana Jezusa w Poznaniu na Żydowskiej, tak blisko związanym z kultem poznańskiego Bożego Ciała i jego legendą. To ostatnie dzieło Swacha (z 1735 r.) wraz z freskami z Łowicza wydają się wskazywać, iż poznański franciszkanin był osobą silnie związaną z poznańskim kultem Bożego Ciała. Freski łowickie, których program ideowy bliżej będziemy mogli poznać dopiero po rozszyfrowaniu pozostałych scen umieszczonych na sklepieniu kaplicy, wskazują iż legenda poznańskiego Bożego Ciała pocz. XVIII wieku była żywotną i trwałą w świadomości całej wielkopolskiej społeczności. [Red.]

"Przydatek cudów" i jeszcze o Bożym Ciele

Xl

TO I

Jacek Wiesiołowski

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1994 R.62 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry