PRZYCZYNEK DO HISTORII KAMIENIC POZNAŃSKICH Badania archeologiczno-architektoniczne w kompleksie kamienic przy Starym Rynku nr 97/98 w Poznaniu 1

Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4

Czas czytania: ok. 22 min.

JANUSZ PIETRZAK, PIOTR WAWRZYNIAK

O mawiane kamienice (fot. 1) ulokowane są w północnej pierzei Starego Rynku, mniej więcej pośrodku bloku przyrynkowego, znajdującego się między ulicami: Wroniecką, Kramarską, Żydowską a Rynkiem. Zajmują teren dwóch niewielkich działek ciągnących się od Rynku aż po ulicę Kramarską o łącznej powierzchni około 500 m 2 . Prace badawcze podjęto w związku z generalną przebudową i adaptacją kamienic na potrzeby Powszechnego Banku Kredytowego S.A. 2 i prowadzono w wrześniu - październiku 1992 r. pod ogólnym kierownictwem mgr mgr J. Pietrzaka i P. Wawrzyniaka z Pracowni Naukowo-Badawczej Pracowni Konserwacji Zabytków Sp. z 0.0. w Poznaniu. Po ukończeniu badań podjęto - w myśl zaleceń Miejskiego Konserwatora Zabytków - stały nadzór konserwatorski robót budowlanych, który będzie trwać aż do ukończenia wszelkich prac i oddania siedziby we władanie Banku. Przeprowadzone badania posłużyły do opracowania wytycznych konserwatorskich dla potrzeb projektu adaptacji, który musiał uwzględnić z jednej strony wymagania Inwestora, z drugiej zaś i przede wszystkim racje konserwatorskie.

Wg H. Kondzieli 3 kamienice nr 97 i 98 uległy w 2-iej połowie XIX-go i na początku XX-go wieku generalnej przebudowie, a w 1945 r. poważnym zniszczeniom, które niemal całkowicie zatarły ich pierwotny wygląd. Jednak już po pierwszych odkrywkach architektonicznych i dokładnych oględzinach ścian pomieszczeń, zwłaszcza w piwnicach zauważono, że znakomita większość murów piwnicznych i niektórych naziemnych jest gotycka o metryce nawet XV - XVI - wiecznej. W wykopach natrafiono natomiast na ślady jeszcze wcześniejszej zabudowy drewnianej z wieków XIII i XIV-go. Zarejestrowano nawet ślady działalności człowieka z pierwszych wieków naszej ery (okres wpływów rzymskich) w postaci wycinka warstwy kulturowej i niewielkiej jamy wypełnionej drobnymi skorupami naczyń glinianych ludności kultury przeworskiej. Tak więc, mimo szeregu niedogodności wynikających z bardzo krótkich terminów wykonawczych i trudności obiektywnych stawianych przez postępującą budowę prześledzono w kilkunastu wykopach i sondażach archeologicznych oraz budowlanych, a także w odkrywkach architektonicznych ciągłość wykorzystania i zabudowy działek od połowy XI II-go wieku po dzień dzisiejszy. Stwierdzono: 1. - pierwotny podział działek nie pokrywa się z obecnym, ukształtowanym prawdopodobnie w połowie XV-go wieku, w momencie rozpoczęcia budowy domów murowanych (ryc. 1); 2. - w wykopach archeologicznych usytuowanych w piwnicach traktów przednich kamienic nr 97 i 98 natrafiono na relikty budynku przedniego (?) o ścianach szachulcowych i wymiarach około 4,70 x 4,70 m, datowane pewnie na 2-gą połowę XIII - go wieku; front budynku uchwycono w odległości około 3,50 m, a tył 8,20 m od obecnej pierzei rynkowej. Wypreparowano również ślady płotów plecionkowych (?) stanowiących granicę posesji i zarazem działki od strony wschodniej i zachodniej; szerokość działki wynosiła około 4,85 m. Wyeksplorowano również fragment belki drewnianej - przyciesi ściany wschodniej budynku sąsiedzkiego od strony zachodniej wobec budynku szachulcowego, z tegoż samego okresu (ryc. 1); 3. - w wykopach budowlanych usytuowanych w rejonie podwórza posesji i piwnic kamienic przy ulicy Kramarskiej natrafiono na relikty konstrukcji drewnianych o trudnej w chwili obecnej do ustalenia funkcji; najprawdopodobniej są to pozostałości XIII i XIV-wiecznych moszczeń podwórzy wewnętrznych. W dwóch ewentualnie trzech przypadkach być może mamy do czynienia z reliktami chat zrębowych o chronologii oscylującej wokół roku 1253, tj. lokacji miasta (ryc. 1); 4. - w wykopach archeologicznych usytuowanych w piwnicy traktu przedniego kamienicy Stary Rynek nr 98 odkopano pozostałość budynku drewnianego (zrębowego?) o froncie odsuniętym o około 2,40 m od dzisiejszej pierzei rynkowej, datowane wstępnie na XIV - 1 połowę XV-go wieku (ryc. 1); 5. - na tyłach działki Stary Rynek nr 98 (przy ulicy Kramarskiej nr 24) odkryto relikty studni, prawdopodobnie XIV wiecznej, a może nawet z końca XIII -go wieku (ryc. 1); 6. - w 2-iej połowie XV-go wieku zabudowę drewnianą domów przednich zastąpiono budynkami murowanymi o frontach w obecnym licu zabudowy Starego Rynku i murach działowych - sąsiedzkich w granicach ostatecznie ukształtowanych działek budowlanych - swoją wielkością niewiele różniących się od XIII -wiecznych (ryc. 2); 7. - w wszystkich wykopach zaobserwowano również młodsze poziomy użytkowe, głównie XVII-XVIII/XIX-wieczne; uchwycono także XV /XVIXVIII-wieczne poziomy użytkowe podwórzy wewnętrznych posesji (brukowane!) oraz poziomy użytkowe ulicy Kramarskiej (moszczenia drewniane i bruki) - XIII/XIV (?)-XX-wieczne;

Janusz Pietrzak, Piotr Wawrzyniak

8. - W odkrywkach architektonicznych w piwnicach zarejestrowano liczne relikty XV/XVI -wiecznych murów gotyckich z znaczną ilością detali architektonicznych (m.in. wnęki użytkowe o nadprożach prostych i odcinkowych - łukowych, palenisko kuchenne, pierwotne otwory drzwiowe i okienne, itp.), a także bardzo dobrze zachowane działy sąsiedzkie między poszczególnymi kamienicami i inne ściany pierwotne budynków (ryc. 2, fot. 2); 9. - w części naziemnej kamienic zarejestrowano dobrze zachowaną ścianę sąsiedzką między kamienicami Stary Rynek nr 96 i 97 - na wysokość trzech kondygnacji (do II-go piętra włącznie) oraz znacznie gorzej zachowaną ścianę sąsiedzką między budynkami przy ulicy Kramarskiej nr 24 i 26 (również do wysokości II-go piętra włącznie). W ścianie między kamienicami Stary Rynek nr 96 i 97 natrafiono w poziomie przyziemia i I -go piętra na gotyckie wnęki ostrołukowe, z zachowanymi - na I-szym piętrze - pozostałościami barwnych polichromii - XVII/XVIII-wiecznych (? - fot. 3-4). W ścianie frontowej kamienicy Stary Rynek nr 97 zarejestrowano na poziomie I i II-go piętra relikty starszych otworów okiennych bądź wnęk, być może gotyckich. Pozostałe ściany uległy gruntownej przebudowie; 10. - badane budynki murowane zbudowano w okresie od połowy XV-go po początki, a być może nawet lata 30-40 XVI-go wieku (wydaje się, że budynki od ulicy Kramarskiej są nieco młodsze) w następującej kolejności: budynki sąsiedzkie Stary Rynek nr 96 i 99 są starsze od badanych; - budynek Stary Rynek nr 98 jest starszy od budynku Stary Rynek nr 97; - budynek przy ulicy Kramarskiej nr 24 wraz z oficynami jest młodszy od domu tylnego (oficyny) z terenu posesji Stary Rynek nr 97. Przedstawiona na ryc. 2 propozycja datacji całego kompleksu zabudowań jest niejako orientacyjna i wskazuje raczej na kolejność stawiania poszczególnych murów niż na chronologię bezwzględną początków kamienic. 11. - dom przedni Stary Rynek nr 97 był pierwotnie w piwnicach dwutraktowy, później w tylnej części traktu przedniego wyodrębniono trakt środkowy. Dom tylny był pierwotnie w piwnicy jednotraktowy. Kamienica Stary Rynek nr 98 była pierwotnie w piwnicy jednotraktowa; jej podziały wewnętrzne są bardzo późne. Brak dla niej oficyny tylnej z racji umiejscowienia się w tyle działki, od ulicy Kramarskiej nr 24 jedno traktowego (? - w piwnicy) domu przedniego wraz z niewielką oficyną - boczną (rodzajem ganku) i tylną, również jednotraktowymi (ryc. 2); 12. - w podwórzu wewnętrznym posesji Stary Rynek nr 97 zlokalizowano pozostałości urządzenia ogniowego (?) - pieca (?) o trudnej w chwili obecnej do ustalenia funkcji. Podobny obiekt stwierdzono w rejonie studni "średniowiecznej". Chronologia obu obiektów - 2 połowa XV-go - XVI wiek (ryc. 2); 13. - doły kloaczne (nowożytne - XVII/XVIII - 1 połowa XX-go wieku) zarejestrowano w obrębie pierwotnych podwórzy wewnętrznych poszczególnych posesji (ryc. 2). Nie zlokalizowano szamba dla kamienicy nr 98.

Autorzy badań dysponują na dzień dzisiejszy olbrzymim materiałem źródłowym, pozyskanym w trakcie robót terenowych, w tym znakomitym zbiorem różnego rodzaju przedmiotów codziennego użytku, głównie nowożytnych (XVI-XIX/XX-wiecznych). Są również znaleziska wcześniejsze, w tym XIII-wieczne. Na uwagę zasługuje zwłaszcza liczny zbiór doskonale zachowanych naczyń glinianych, szklanych, drewnianych, wytworów ze skóry (w tym militariów!) drewna i metali wydobytych z kloak. Z znalezisk pojedynczych należy wymienić m.in. XIII/XIV-wieczną ostrogę z kółkiem gwiaździstym, rodzaj obrączki - pierścionka zarejestrowanego w nawarstwieniach XIV-XV - wiecznych, ułamki XVIII - wiecznej (?) porcelany pochodzącej z Dalekiego Wschodu, XVIII-wieczne ornamentowane kieliszki i szklanki, wytłok lakowy pieczęci listowej (XVIII/XIX wiek), skórzanodrewniane XIX-wieczne (?) ładownice do nabojów. Natrafiono nawet - w kloace - na ośmiofuntowe kulę armatnią, żelazną, bardzo dobrze zachowaną, zapewne z początku XVIII-go wieku (oblężenie miasta przez Patkula w 1704 r.-?). Z nawarstwień XVI I-wiecznych, w piwnicy traktu przedniego kamienicy Stary Rynek nr 98 wydobyto ułamki XVI -wiecznego (2 połowa) kafla piecowego z bardzo dobrze zachowanym fragmentem herbu miasta Poznania (ryc. 3). Prawdopodobnie niektóre z znalezisk będą eksponowane w siedzibie Banku. Dotychczasowe wyniki badań są wstępnymi i wymagają szeregu wyjaśnień i uściśleń, w szczególności zaś powiązania z źródłami archiwalnymi dotyczącymi kamienic, w chwili obecnej nader nikłymi (zwłaszcza w odniesieniu do lat 1253-1500). Istnieją pewne przesłanki, pozwalające m.in. ustalić daty ewentualnych prac i remontów w poszczególnych budynkach. Znane są również niektóre imiona i nazwiska, a także profesje właścicieli domów z wieków od XV do XVIII-go, a więc najwcześniejszego "murowanego". W aktach przewijają się nazwiska zacnych i szanowanych rodów i obywateli, m.in. dr Jana Strusia - sławnego lekarza (tablicę ku Jego czci umieszczono na froncie kamienicy Stary Rynek nr 97), Ungrów, Tylczów, Pińskich, Protscholzów, Kołaczkowskich, Leszczyńskich i innych.

Prowadzący badania mają nadzieję, że w najbliższym czasie powstanie opracowanie całości, które będzie stanowić cenne uzupełnienie finału prac adaptacyjnych kamienic na potrzeby Powszechnego Banku Kredytowego S.A.

Przypisy

1 Artykuł ten jest obszernym i uaktualnionym skrótem sprawozdania złożonego do druku w II-gim tomie Wielkopolskich Sprawozdań Archeologicznych autorstwa J. Pietrzaka i P. Wawrzyniaka - "Badania i nadzory archeologiczno-architektoniczne kompleksu kamienic przy Starym rynku nr 97/98 i ulicy Kramarskiej nr 22/24 w Poznaniu.

2 Powszechny Bank Kredytowy S.A. sfinansował badania, jak również nadzory konserwatorskie. Projekt powstał w zespole pod kierownictwem arch. P. Handschuh'a, generalnym wykonawcą robót jest Poznańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego nr 2 " P O Z - B U I LDING" , Sp. z 0.0., a prace konserwatorskie wykonują Pracownie Konserwacji Zabytków w Poznaniu, Sp. z 0.0. 3 H. Kondziela, Stare Miasto w Poznaniu, Poznań 1975, s. 114 - pozycje 50,51 oraz ryc. 27.

ODO =00i-H"

-7 X 8

1. Poznań, Stary Rynek nr 97/98. Zabudowa drewniana poprzedzająca powstanie murowanych kamienic na działkach Stary Rynek nr 97/98 oraz przy ulicy Kramarskiej nr 22/24 (1 - relikty drewnianych budynków i moszczeń terenu; 2 - relikty płotów plecionkowych; 3 - studnia; 4 - granice wykopów ziemnych; 5 - granice działek budowlanych - 2 połowa XIII-go wieku; 6 - jw., ale XIV- połowa XV-go wieku; 7 - jw., ale 2 połowa XV-go - XX wiek; 8 - miejsce znalezienia ofiary zakładzinowej) Rys. R. Chodór, Z. Seroczyński działkach Stary Rynek nr 97/98 oraz przy ulicy Kramarskiej nr 22/24. Propozycja chronologiczna (1 - połowa XV-go wieku; 2 - około 1460-1475 r.; 3 - IV ćwierć XV-go wieku; 4 - około 1500 r.; 5 - 1 połowa XVI wieku (może II ćwierć); 6 - XVI/XVII wiek; 7 - koniec XVII-go wieku; 8 - ? (w wypadku niewielkiego pomieszczenia wydzielonego w trakcie przednim kamienicy Stary Rynek nr 98 - 1 połowa XVIII -go wieku (?); 9 - kloaki - nowożytne (XVII - 1 połowa XX-go wieku); 10 - piec - 2 połowa XV-XVI wiek; 11 - granice działek budowlanych) Rys. R. Chodór

Janusz Pietrzak, Piotr Wawrzyniak M

1. Poznań, Stary Rynek nr 97 /98. Widok elewacji frontowych kamienic Fot. A. Maćkowiak

2. Poznań, Stary Rynek nr 97/98. Pomieszczenie piwniczne w trakcie przednim kamienicy nr 97 w trakcie prac konserwatorskich F ot. A. Maćkowiak

Janusz Pietrzak, Piotr Wawrzyniak

*X

- < . , 1

3. Poznań, Stary Rynek nr 97/98. Wnęki ostrołukowe w ścianie sąsiedzkiej między kamienicami nr 96 i 97 w poziomie przyziemia w trakcie odsłaniania F ot. A. Maćkowiak

. * ,

4. Poznań, Stary Rynek nr 97/98. Wnęki ostrołukowe w ścianie sąsiedzkiej między kamienicami nr 96 i 97 w poziomie I -go piętra tuż przed ukończeniem prac konserwatorskich. Widoczne w środkowej wnęce relikty XVII/XVIII-wiecznych (?) polichromii Fot. A. Maćkowiak DZIAŁ BIEZĄCY

MIESZKAŃCY POZNANIA WOBEC PRZEMIAN POLITYCZNYCH, GOSPODARCZYCH I SPOŁECZNYCH W LATACH 1989-1993

BARBARA PAWŁOWSKA, RAFAŁ DROZDOWSKI

K iedy jako zespół pracowników Instytutu Socjologii przystępowaliśmy w połowie roku 1991 do opracowywania projektu badań pt. "Jednostka a władza" nie przypuszczaliśmy, iż będziemy mieli rzadką dla socjologów okazję objąć unikalny i całościowy moment historii społeczeństwa polskiego. Przygotowywaliśmy badania, których głównym celem była rejestracja toczącego się powoli od 4 czerwca 1989 roku procesu transformacji systemowej. Chcieliśmy wiedzieć, jak, już po euforii tamtego wyborczego zwycięstwa, ludzie doświadczają "nowej władzy", postrzegająjąjako czynnik organizujący nowy ład społeczny, popierają ją czy odrzucają. Badania nad stosunkiem jednostek do nowej, "solidarnościowej" władzy zakończyliśmy w początkach września 1993. 1 Data ta zbiegła się przypadkowo z faktycznym końcem "solidarnościowego" Sejmu, Senatu i rządu (w wyborach 19.IX.1993 zwycięstwo odniosły ugrupowania nie wywodzące się z "Solidarności"). Prezentujemy więc jakby podwójną monografię - po pierwsze: miasta Poznania: a po drugie: monografię pewnego zamkniętego okresu w historii naszego kraju. Badania wykonane zostały na reprezentatywnej próbie mieszkańców Poznania oraz gmin województwa poznańskiego, gorzowskiego, zielonogórskiego (łącznie 979 osób badanych). Przeprowadzono je w dwóch fazach, gdzie w pierwszej posłużono się rozbudowanym kwestionariuszem, w drugiej zaś fazie nagrywano długie wywiady z osobami badanymi. Kluczowym zagadnieniem badawczym było pytanie o stosunek do nowej formuły organizacyjnej nowego ładu społecznego - do demokracji. N a ile jest ona realizacją latami kumulowanych nadziei i oczekiwań na lepszą organizację świata społecznego? Jak przebiega po opadnięciu emocji święta zwycięstwa nad "socjalizmem realnym" konieczność rewizji istotnych z punktu widzenia

Barbara Pawłowska, Rafał Drozdowskiwartościowania świata kategorii, takich jak równość, sprawiedliwość, wolność, zaangażowanie, odpowiedzialność obywatelska, rynek w gospodarce, prawo? Jak zmieniają się w miarę doświadczenia nowego ładu kryteria modelu "dobrego" systemu? Czy też model się nie zmienia, a stosunek ludzi do systemu jest następstwem negatywnych skutków demokracji? Czy demokracja wiąże się ze wzrostem indywidualnej aktywności, postrzeganiem większych szans, czy raczej z nadzieją na zwiększenie opieki państwa (nacisk na wolność - "demokracja szans", czy też nacisk na równość - "demokracja rezultatów") ? W niniejszym opracowaniu postaramy się sformułować odpowiedź na pytanie, co - tak naprawdę - rozumieją Poznaniacy przez dobry, możliwy do zaakceptowania system polityczny i gospodarczy, uchwycić treść oczekiwań społecznych dotyczących najważniejszych, najbardziej fundamentalnych rozwiązań systemowych. Oczekiwań o tyle istotnych, że rzutujących na oceny aktualnych wydarzeń, pełniących rolę swego rodzaju wzorcowego układu porównawczego przykładanego przy każdej nadarzającej się sposobności do codziennych doświadczeń związanych z funkcjonowaniem kluczowych instytucji politycznych i gospodarczych. O tyle, po wtóre, istotnych, że stanowiących w ostatecznym rozrachunku zwięzłą "recenzję" zapoczątkowanego w roku 1989 kursu reform, rozstrzygających o poparciu bądź braku poparcia dla przemian sygnowanych przez kolejne rządy "solidar,. " nOSCIowe . Konstruując badania wyodrębniliśmy trzy oddzielne dziedziny świata społecznego, w których ludzie sytuują kryteria oceny rzeczywistości, czy inaczej model wartościowania systemu. Dziedziny te to: a) ład polityczny Uednostka - władza), b) ład społeczno-kulturowy Uednostka - normy życia społecznego), c) ład gospodarczy Uednostka - rynek)l. Ład polityczny

Badania nasze nie potwierdziły obiegowej opinii, w myśl której Polacy są dziś "zmęczeni pluralizmem". Dla większości badanych trudne do zaakceptowania okazuje się nie tyle samo w sobie rozproszenie i nadmierne pokawałkowanie sceny politycznej, ile sposób, w jaki ta scena funkcjonuje. W negatywnych ocenach władzy odwoływano się głównie do dwóch argumentów. 1. "Ludzie będą długo cierpliwi, gdy zobaczą, że władza naprawdę zajmuje się reformami. Na razie tego nie widać. Ciągle się kłócą i narzucają swoje zdanie w sprawach, które akurat władzy nie powinny interesować. Co ich obchodzi, gdzie ma być religia? Niech się zajmują polityką i reformą, żeby ludziom łatwiej się żyło." 2. "Polityką zajmują się niejednokrotnie nie ci, co powinni". "Teraz jakoś znaleźli się we władzy ludzie, którzy w naj śmielszych marzeniach nie mogli przypuszczać, że zostaną posłami czy senatorami. To ich tak przytłamsiło, że poczuli jakieś nowe możliwości dla siebie. Po roku czy półtora poczuli, że teraz oni "porządzą".

N ie potwierdziła się także opinia, wedle której ludzie byliby dzisiaj gotowi zgodzić się na jakąś postać dyktatury, na "rządy silnej ręki". Poznaniacy zdecydowanie, w porównaniu z resztą badanych spoza miasta, odrzucili rozumienie silnej władzy jako władzy jednostki. Silna władza to władza, która "jest zdecydowana, nie waha się podejmować niepopularnych decyzji"; "jest niezależna" ; "potrafi się przeciwstawić naciskom "d użych", np. Kościoła"; "żeby było widać, że to się toczy szybko, sprawnie, widać efekty, bo władza jest kompetentna". Niewykluczone, że dystans wobec rządów "silnej ręki" wynika dziś w dużej mierze z obawy, iż mogłyby one w praktyce oznaczać jedynie bardziej arbitralny, bardziej odgórny i bardziej bezwzględny styl forsowania reform gospodarczych. Jedynie 24% Poznaniaków jest zdania, że "reformy w Polsce powinny być wprowadzane odgórnie przez silną władzę, która wie czego chce", 5 7 % sądzi, że "reformy w Polsce powinny postępować w miarę tego, jak ludzie się do nich przekonują - według zasady nic na siłę". Niewykluczone też, że ów sceptyczny stosunek do idei, iż ktoś w Polsce miałby przez jakiś czas "rządzić na skróty" można wytłumaczyć erozją większości dotychczasowych autorytetów. Badania nasze potwierdziły często opisywaną swoiście polską postać autorytaryzmu. Polacy, z jednej strony, są dość mocno zależni i podporządkowani wyznawanym przez większość społeczeństwa tradycyjnym przekonaniom i wartościom, ale z drugiej - przeciwnie, podkreśla się brak uległości Polaków wobec władzy i autorytetów. Szukając odpowiedzi na pytanie kogo Poznaniacy widzą w świecie" MY" (ludzie tacy jak ja: ludzie, z którymi się utożsamiam, ludzie, którzy są mi bliscy), a kogo odrzucają lokując ich w świecie "O N I" (obcy) uzyskaliśmy następujące wyniki:

(A) Świat" MY":

Obiekt procent wyborów pozytywnych 1. robotnik. . . . , . . . . . . . .90 % 2. nauczyciel, lekarz, pracownik naukowy. . . . . . . . , . . . . . .85% 3. drobny przedsiębiorca utrzymujący się z własnej pracy. ,85% 4. biedny. . . . .85% 5. wierzący. . . . . . .80% 6. bezrobotny. . .75% 7. Jerzy Owsiak . . , .75% 8. Jan Paweł 11 . , . .75% 9. szeregowy członek "Solidarności" 75% 10. szeregowy członek "Solidarności 8 O". . . . . . . . , . . . .7 5 % 11. policjant. . . . . . . . . .. .7 5 % 12. rolnik . . . . . . . . . . .. .70% 13. niewierzący. . . . . , . .65% 14. Jacek Kuroń . . . . , . .. .65%

(B) Świat" O N I" :

Obiekt procent wyborów negatywnych 1. Antoni Macierewicz. . . . . . .9% 2. Leszek Moczulski . . , , , , .9% 3. wysoki funkcjonariusz starej władzy robiący dzisiaj karierę w biznesie (np. Ireneusz Sekuła) 9% 4. Andrzej Lepper. . . . .9 % 5. Maciej Jankowski . . .. .9% 6. minister rządu . . . . .8% 7. Prymas Józef Glemp. . .. ,8% 8. Aleksander Kwaśniewski 8 % 9. działacz byłej PZPR . . . . , .8% 10. członek dawnej solidarnościowej opozycji będący obecnie u władzy 7% 11. Aleksander Gawronik. . . . . .7%

Barbara Pawłowska, Rafał Drozdowski

Dodajmy jeszcze, że na środkowych pozycjach (raz w świecie "MY", raz w świecie "ONI") znalazły się następujące postaci: Lech Wałęsa, bogaty, szeregowy członek byłej PZPR, biznesmen, proboszcz z mojej parafii, Hanna Suchocka, wojskowy.

Nasza metoda potwierdziła niechęć Poznaniaków do autorytetów. Zwróćmy uwagę, iż w świecie "MY" znaleźli się jedynie: papież, Jerzy Owsiak i Jacek Kuroń (który - myślimy - bardziej identyfikowany jest jako działacz-społecznik, niż minister rządu Hanny Suchockiej), czyli osoby w pewnym sensie dalekie od sfery polityki. Pozostałe postaci to szanowane role społeczne, a nie autorytety związane z władzą. Samo nastawienie do elity politycznej, do "ludzi władzy" okazuje się zresztą być dość wieloznaczne i niekonsekwentne. Z jednej strony, większość badanych skłonnych jest zgodzić się dziś, iż "w świetle tego, co dzieje się w innych krajach grzechy naszych polityków nie są niczym szczególnym i wyjątkowym", z drugiej wszak, oczekiwania pod adresem władzy cechuje daleko posunięty rygoryzm. Władza nie ma prawa dalej rządzić, jeśli nie wywiązuje się ze swych przedwyborczych obietnic (tak twierdzi 82% badanych mieszkańców Poznania), kiedy władza wkracza w nasze życie prywatne (seks, światopogląd) (81 % badanych), jeśli nie widać efektów w gospodarce kraju (78%), jeśli łatwo ulega naciskom z zewnątrz (76%) i jeśli większa część społeczeństwa daje wyraz swemu niezadowoleniu (73%). Warto tu jednak dodać, że świat polityki (polityki w ogóle, lecz przede wszystkim polityki - by tak rzec - w "rodzimym wydaniu") jest traktowany coraz częściej bez złudzeń. N a pytanie jakie uczucia wywołuje u Poznaniaków polityka, badani odpowiadają, że (w kolejności) niesmak, nieufność, pusty śmiech, niechęć i dezorientacja, a nie - co także było do wyboru - zaufanie, zachwyt, pasja, zazdrość, obojętność czy chęć współuczestniczenia. Coraz częściej także maksymalizm oczekiwań żywionych wobec polityków ustępuje miejsca postawom bardziej pobłażliwym -- okazuje się wtedy, że polityka nie dyskwalifikuje już ani jego PZPR-owska przeszłość, ani to, że popełnia finansowe nieuczciwości np. w płaceniu podatków ("Nie uważam, że polityk powinien podać się do dymisji, jeśli źle płaci podatki. Jak go złapią to może uregulować zaległości, ale żeby go zaraz karać, to raczej nie".). Polityka dyskwalifikuje przede wszystkim nieskuteczność. Wprawdzie większość ludzi nadal jest zdania, że polityk, który nie wywiązuje się z obietnic złożonych w toku kampanii wyborczej powinien podać się do dymisji, zarazem jednak mało kto bierze przedwyborcze obietnice całkiem serio. Większość dobrze zdaje sobie sprawę, że zostaną one, prędzej czy później, złamane, że takie sąpo prostu "reguły gry". Tęsknota za silną, efektywną i skuteczną (ale zarazem - podkreślmy to - uczciwą i nie wymykającą się spod społecznej kontroli) władzą, za sprawnym systemem rządzenia może być interpretowana jako współczesna, nieznacznie tylko przetworzona postać opisywanej po wielokroć w latach osiemdziesiątych "wyuczonej bezradności" czy też, po prostu, jako następstwo lęku przed nie znaną dotąd odpowiedzialnością i pełną podmiotowością. W istocie rzeczy jednak tęsknota ta jest przede wszystkim sposobem, w jakiprZejaWIa się dzisiaj pragnienie, by proces systemowej transformacji przebiegał możliwie racjonalnie. Możliwie racjonalnie nie znaczy przy tym (wbrew pozorom), że ma on przebiegać wolniej, niż dotychczas, ani też, że winien ulec przyspieszeniu. Znaczy jedynie, iż nie może być on utożsamiany z marnotrawieniem czasu i energii społecznej ("rozwikływaniem nieistotnych dla większości ludzi problemów", "skupianiem się na tematach zastępczych", "eksperymentowaniem kosztem zwykłego człowieka itd.). Jest to swoisty paradoks, ale dla wielu ludzi naprawdę frustrujące są dzisiaj nie tyle ich własne, indywidualne koszty związane z transformacją systemu, ile świadomość, że jest ona prowadzona chaotycznie, rozrzutnie i niefachowo ("Władza jest ciągle amatorska"; "Niektórzy politycy oderwali się od rzeczywistości"; "Nie powinni rządzić jacyś prości ludzie, na tym się trzeba znać "). Kolejnym, niezwykle istotnym rysem myślenia o polityce jest w chwili obecnej dość powszechne przeświadczenie o nieadekwatności i nieużyteczności tradycyjnego podziału na lewicę i prawicę. Miast dzielić polityków na "tych z prawa" i "tych z lewa" ludzie skłonni są raczej dzielić ich na "zaślepionych doktrynerów" (przede wszystkim ZCHN, ale również Ruch dla Rzeczypospolitej, Unia Polityki Realnej, a dla niektórych także Kongres Liberalno- Demokratyczny) i "pragmatyków" (Unia Demokratyczna, Unia Pracy i, oczywiście, Sojusz Lewicy Demokratycznej). Powiedzielibyśmy, iż nasi badani porządkują dziś scenę polityczną posługując się nie tyle kryterium "prawicowość - lewicowość", ile kryterium "ideologia - pragmatyzm" (bądź też po prostu: "oszołomy - ludzie, którzy zachowali zdrowy rozsądek" i na takim właśnie wymiarze umiejscawiają swoje poparcie dla polityków. Charakterystyczne jest także i to, że przyporządkowanie określonego polityka bądź ugrupowania do "obozu zdrowego rozsądku" lub do "oszołomów" dokonuje się dzisiaj praktycznie z pominięciem kryteriów historycznych - można być uznanym za pragmatyka pomimo PZPR-owskiej przeszłości, a za "doktrynera i oszołoma" pomimo solidarnościowego rodowodu. W pytaniu, które z czynników sprzyjających karierze politycznej traci coraz bardziej na znaczeniu, badani przede wszystkim wskazali na "opozycyjną przeszłość", "przynależność do Solidarności" oraz "poparcie ze strony Kościoła" .

Poznaniaków różni od mieszkańców zachodnich województw stosunek do władzy lokalnej. Władza lokalna, w przeciwieństwie do mniejszych miejscowości i wiosek, jest w Poznaniu praktycznie nierozpoznawalna. Poza prezydentem miasta Wojciechem Szczęsnym Kaczmarkiem badani nie znają nazwisk przewodniczącej Rady Miejskiej, władz dzielnicowych, wojewody, nie są w stanie określić, jakie partie reprezentują lokalni działacze, a także, gdzie jest siedziba najbliższych władz. Władze lokalne traktowane są analogicznie do władzy centralnej. Są gdzieś daleko, w świecie "O N I", nieznani, obcy. Inaczej jest w małych miejscowościach. Lokalni działacze są postaciami znanymi i szanowanymi (" T o myśmy ich wybrali"), są nasi, należą do świata "MY".

Barbara Pawłowska, Rafał Drozdowski

2. Ład społeczno-kulturowy

Badani, niezależnie od wieku, płci, wykształcenia czy dzielnicy, w której mieszkają, nie różnią się w kwestii stosunku do swobód obywatelskich. Poznaniacy jednoznacznie opowiedzieli się za wolnością wypowiadania się w środkach masowego przekazu. Urząd cenzury jako instytucji regulującej życie społeczne jawi się im jako kategoria anachroniczna, niebezpieczna, oderwana od problemów świata dzisiejszego. 82% Poznaniaków uważa, iż "żadne programy w radio, telewizji czy artykuły w prasie - nawet kontrowersyjne (np. kpiące z uczuć narodowych Polaków, krytyczne wobec Kościoła, pisma pornograficzne czy adresowane do homoseksualistów, także pisma brukowe) - nie powinny być z góry zakazane, bo na tym polega wolność słowa". Różnice między badanymi dotyczą w kwestii ograniczeń czy pełnej swobody kontrowersyjnych przekazów jedynie sposobów dystrybucji czasopism i czasu nadawania programów. Panuje powszechna zgoda na to, iż to redakcje powinny decydować o tym, "co jest w dobrym guście, co można pokazywać ludziom" oraz, że "jeśli ktoś nie chce czegoś oglądać to może wyłączyć telewizor". Mechanizm rynkowy powinien być regulatorem moral,. ... .

nOSCI, a nIe Instytucja zewnętrznej cenzury. Przywiązanie do swobód obywatelskich ujawniło się w naszych badaniach nie tylko w powiązaniu ze środkami masowego komunikowania. Pytaliśmy badanych, co ogólnie rozumieją przez demokrację. Mieszkańcy Poznania uważają, że demokracja to (w kolejności): a) wolność słowa (43,4%); b) wolność działania, wolność wyboru, możliwość decydowania o sobie i rodzinie, niezależność (15,1%); c) równość wobec prawa (14,9%); d) wolność wyznania i wolność osobista (13,5%); e) wolność zrzeszania się, wolne wybory (8,7%); f) wolność (możliwość) zakładania przedsiębiorstw (6,5%).

Zarazem jednak, wszystkie te pozytywnie odbierane elementy, czy też przejawy "nowego ładu" są chyba traktowane nie tyle jako "zdobycz" ostatniego czterolecia, ile jako powrót do "normalnego stanu rzeczy". Pociąga to za sobą nieco paradoksalną sytuację, w której nie sposób jest dokonać rzetelnego bilansu zysków i strat, jakie przyniosły ze sobą cztery lata reform, gdyż większość z tego, co mogłoby być zapisane po stronie "aktywów" jest traktowane jako odwieszone po czterdziestu kilku latach prawo naturalne. Innym problemem związanym ze sferą społeczno-kulturową okazała się dla większości badanych przez nas osób kwestia respektu dla ich dotychczasowych, w znacznej przecież mierze "PRL-owskich", biografii. N owe reguły działania, nowe miary sukcesu, nowe rozumienia zaradności, nowe kryteria prestiżu, nowe standardy zamożności (także i biedy) - wszystko to wymusza dokonanie ponownego bilansu własnej przeszłości i dorobku życia. Staje się to dla badanych problemem fundamentalnym - jeśli "lustracja biografii" miałaby oznaczać konieczność jej częściowego przekreślenia i prze, wartościowania to wzbudza ona reakcje przeciwstawne lub silny opór. Ow psychologiczny opór przed zlustrowaniem biografii automatycznie pociągnął za sobą sceptycyzm, nieufność, a często po prostu niechęć do jakichkolwiek prób stawiania ostrej i jednoznacznej cezury pomiędzy PRL-ema III Rzeczypospolitą ("Historia Polski nie zaczęła się w roku 1989": "Nie można wszystkiego z tamtego okresu potępiać w czambuł, bo jednak żyliśmy wtedy też uczciwie"). Dotyczy to zresztą zarówno prób czysto symbolicznych (zmiany nazw ulic, usuwanie starych pomników etc), jak i prób, które mogą mieć daleko posunięte i trudne do przewidzenia konsekwencje praktyczne (dekomunizacja). Paradoksalnie - subiektywne poczucie ciągłości (i sensowności) biografii okazuje się dla badanych daleko bardziej istotne, niż satysfakcja płynąca z upadku starego ustroju i ulga, że "Polska wraca do Europy". Silna potrzeba ciągłości własnych biografii, jak i historii narodu, odzwierciedliła się w wielu wynikach - popatrzmy choćby na dwa pierwsze miejsca w świecie" O N I " (obcy): zajmują je "dekomunizator" Macierewicz i "narodowiec" Moczulski, obaj zwolennicy parcelowania historii Polski i wyznaczania w niej luk. Niechęć do wyraźnego odgradzania od siebie PRL-u i III Rzeczypospolitej bierze się wszak nie tylko z obawy, że taki ostry i wartościujący rozdział na "stary" i "nowy" ład pociąga za sobą nieuniknioną deprecjację większej części wielu biografii. Niechęć ta bierze się z głębokiego przeświadczenia, że poszczególne elementy "starego ładu" były i pozostają w dalszym ciągu czymś obiektywnie wartościowym, czego nie należy się wyzbywać. N asi badani twierdzili, iż z poprzedniego systemu należało zachować (w kolejności): a) pewność pracy, brak bezrobocia (49,1%); b) opieka zdrowotna (27,3%); c) opieka nad słabymi (emerytami, rencistami) (23,6%); d) dostęp do nauki (13,6%); e) czas wolny, rozrywki, wczasy; f) więcej pieniędzy, lepsza sytuacja materialna (9,4%). Warto w tym miejscu wymienić jeszcze dość specyficzny element "starego ładu", którego dziś ludziom brakuje, a mianowicie istnienie jednego (i tylko jednego), w dodatku wyrazistego i dysponującego dużą mocą decyzyjną, adresata żądań i roszczeń. Tym adresatem było w przeszłości oczywiście państwo (a ściślej PZPR). Dzisiaj kogoś takiego nie ma. Nie ma KC, który mógł jawić się jako "ściana płaczu", ale zarazem ostatnia instancja odwoławcza mogąca "zrobić i zmienić wszystko". Są związki zawodowe, są samorządy, są nawet wyspecjalizowane instytucje stworzone specjalnie po to, by interweniować w trudnych sprawach. Paradoksalnie jednak, duża i stale rosnąca ilość tych potencjalnych adresatów wzmaga tylko poczucie bezradności i zagubienia ("Dawniej było państwo, potem Solidarność, a teraz nie ma nikogo". ) Pytaliśmy badanych także o to, co w ich życiu w okresie między 4.VI. 1989 a 19.IX. 1993 zmieniło się na lepsze, co się pogorszyło, a co pozostało bez zmian? Odpowiedzi mieściły się na skali od 1 (zdecydowanie się pogorszyło) do 5 (zdecydowanie się polepszyło), a uzyskany wynik 2,5 znaczył, że jest bez zmIan. Mieszkańcy Poznania jako gorsze w porównaniu ze starym systemem widzą "poczucie bezpieczeństwa ekonomiczno-społecznego (zatrudnienie, zarobki, bezpieczeństwo w miejscach publicznych)" (2,04 na skali 1-5), natomiast polepszyły się "warunki do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, dla podmiotowości jednostek (możliwość wpływania na postępo

Barbara Pawłowska, Rafał Drozdowskiwanie władzy, wyrażania własnych przekonań, także uzyskiwania rzetelnych informacji)" (3,33).

3. Ład gospodarczy

Wspomniana już raz tęsknota za racjonalnością procesu transformacji widoczna jest również (i to chyba jeszcze wyraźniej) przy okazji myślenia o dobrze funkcjonującym, sprawiedliwym i skutecznym systemie gospodarczym. Warto powtórzyć raz jeszcze: wiele wskazuje na to, że ludzie byliby gotowi dalej godzić się na forsowne tempo reform ("mieć już to wszystko za sobą") pod jednym wszakże warunkiem - że byłyby one wprowadzane fachowo i bez nadużyć. "Fachowo i bez nadużyć" to znaczy także z kalendarzem w ręku ("Rząd powinien podać harmonogram wychodzenia z kryzysu, informować o tym, co już zrobiono i co nas jeszcze czeka".). Ludzie chcą wiedzieć, kiedy pojawią się pierwsze widoczne oznaki poprawy ("Niech jasno powiedzą, kiedy nareszcie będzie lepiej"), chcą aby projekt reformy był bardziej konkretny - również dlatego, że łatwiej jest wtedy rozliczyć rządzących. Istotnym składnikiem poglądów gospodarczych naszych badanych jest przeświadczenie, iż "niewidzialna ręka rynku" powinna być korygowana przez świadomą politykę państwa. Wśród spraw, które powinny być jak najszybciej rozwiązane badani wymieniają najczęściej: a) zahamowanie bezrobocia (80%); b) zahamowanie recesji, spadku produkcji w przemyśle i rolnictwie (52,3 % ); c) zahamowanie inflacji, spadku wartości pieniądza (51.4%).

Wszystkie te sprawy są przy tym postrzegane jako bezpośrednie następstwo "ślepych praw" rynku. Rzecz charakterystyczna - tym, od kogo zależy, czy te sprawy zostaną załatwione jest dzisiaj dla większości ludzi przede wszystkim państwo (62,4% badanych wskazało na rząd, 21,3% - na parlament). Tylko 3,1% badanych jest zdania, że zahamowanie bezrobocia, recesji i inflacji zależy od samorządów lokalnych, władz miejskich i gminnych: 6,0% uważa, że zależy to "od nas wszystkich, od tego czy poradzimy sobie ." samI . Wydaje się przy tym, że oczekiwanie na interwencjonizm ze strony państwa można rozumieć przynajmniej na dwa sposoby. Po pierwsze, rozumie się przezeń dotacje do niektórych towarów, pomoc państwa dla słabych, nieefektywnych zakładów, oddłużenie rolnictwa, tani kredyt, dotacje do mieszkań - inaczej mówiąc widzi się państwo w roli "supersponsora" . Po drugie - przez interwencjonizm rozumie się także obowiązek występowania przez państwo w roli organizatora procesów i struktur gospodarczych (państwo w roli "super-organizatora"). W świetle uzyskanych przez nas wyników trudno jest wszakże określić w sposób jednoznaczny stopień poparcia dla wprowadzanych od 1989 roku reform rynkowych. Nie ma w Poznaniu istotnej ilościowo dysproporcji pomiędzy zwolennikami interwencjonizmu a zwolennikami wolnego rynku. 46 % osób badanych zgadza się, iż "państwo powinno przeciwdziałać przypadkom i chaosowi w gospodarce (np. udzielać dotacji, z góry ustalać niektóre ceny, regulować rynek rozdając koncesje)". 40% uważa, że "wolny rynek bywa bolesny, mimo to państwo nie powinno zanadto ingerować w gospodarkę". Natomiast z tym, że "należy wprowadzić cła na towary zagraniczne, żeby nie niszczyć naszego przemysłu i rolnictwa" zgadza się 4 3 % badanych. Być może oznacza to po prostu, że ludzie nie są dziś skłonni godzić się na żadne skrajne, niejako "modelowe", rozwiązania. Nie akceptują ani czystego interwencjonizmu (który koniec końców oznaczałby pewnie powrót do gospodarki nakazowo-rozdzielczej), ani też czystego rynku. Dobry, możliwy do zaakceptowania system gospodarczy mieściłby się dla nich gdzieś po środku. Ważnym składnikiem poglądów gospodarczych jest stosunek do własności.

68% Poznaniaków uważa, że "właścicielami (współwłaścicielami) prywatyzowanych zakładów powinni być ci, którzy mają pieniądze i pomysły na ich rozwój". Tylko 21 % badanych jest zdania, że "właścicielami (współwłaścicielami) prywatyzowanych zakładów powinni zostać wszyscy dorośli Polacy". Mamy więc do czynienia ze swoistym "realizmem gospodarczym" i wyraźnie anty-egalitarną i antypopulistyczną koncepcją własności. Z drugiej jednakże strony mamy do czynienia ze stosunkowo niskim poparciem dla samej prywatyzacji. Aż 3 6 % badanych (poza Poznaniem - 51 % ), uważa, że wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe powinny być tylko państwowe. 42 % badanych (poza Poznaniem 48%) jest zdania, że komunikacja miejska nie powinna być prywatyzowana. 41 % osób badanych (58,8% poza Poznaniem) jest za utrzymaniem szkół podstawowych w rękach państwa. Kolejnym ważnym składnikiem poglądów gospodarczych (w zasadzie zaś również par excellence politycznych), który staraliśmy się uchwycić w naszych badaniach jest wizja zobowiązań państwa wobec obywateli. Mówiąc w pewnym uproszczeniu, ochota na roszczeniowość i stale obecne w ludziach przeświadczenie, że mają oni prawo do roszczeń w stosunku do państwa ("należy mi się i już!") przeplata się dziś w Polsce z poczuciem realizmu ("należy mi się, ale co z tego"). "Należy się" zresztą nie wszystko (np. nie każda usługa medyczna musi być bezpłatna) i nie wszystkim (ogólnie - należy się proporcjonalnie do obciążeń na rzecz budżetu, do wysokości składek ubezpieczeniowych itp.). Zmienia się zatem sposób, w jaki ludzie uzasadniają swoje roszczenia ("żądam, bo płacę podatki", "żądam, bo latami płaciłem na Z U S "). W gruncie rzeczy w wielu przypadkach bardziej na miejscu byłoby dziś mówić nie tyle o roszczeniowości, co o "egzekucji umów", które zostały kiedyś zawarte między obywatelami a państwem (a często były po prostu przez państwo narzucone), a z których państwo się nie wywiązało. Mimo, iż - generalnie - więcej mają prawo oczekiwać od państwa ci, którzy więcej na nie "łożą", istnieje od tej zasady jeden wyjątek. Większość naszych badanych jest zdania, że w dobrze urządzonym państwie, w państwie, które można nazwać "sprawiedliwym" powinny istnieć systemowe gwarancje, że żaden obywatel (obojętnie już, czy płaci podatki, czy nie; czy jest ubezpieczony, czy też nie jest) nie znajdzie się nigdy poniżej pewnego egzystencjalnego minimum (bez środków do życia, bez dachu nad głową, bez szans na opiekę medyczną itd.).

Barbara Pawłowska, Rafał Drozdowski

Ludzie uważają, iż jest to fundamentalny obowiązek państwa - niedopuszczenie do sytuacji, w której ktoś żyje poniżej pewnego poziomu, poziomu uznanego za urągający "ludzkim warunkom i godności człowieka". Owa "godnościowa roszczeniowość" jest przez większość badanych traktowana jako prawomocny sprawdzian funkcjonowania państwa. Podsumowując chcemy zwrócić uwagę, iż mimo, że poruszana problematyka dotyczyła doświadczeń z nową władzą w ogólnokrajowej skali, uzyskaliśmy istotne statystycznie różnice w stosunku do przemian politycznych i gospodarczych między mieszkańcami miasta Poznania a mieszkańcami pobliskich województw. Przytoczmy dla przykładu kilka wyników dotyczących poruszanych w niniejszym opracowaniu ogólnych kwestii. Wyniki umieszczone są na 5-cio stopniowej skali, gdzie liczba 1 oznacza brak akceptacji dla przemian, a 5 oznacza ich pełne poparcie. I tak, Poznaniacy różnią się przede wszystkim: 1. stopniem uznania dla zmian w gospodarce (Poznań 2,37 - 2,07 poza Poznaniem); 2. stopniem akceptacji nowych swobód obywatelskich (Poznań 3,24 - 2,98 - poza Poznaniem); 3. ogólnym stosunkiem do demokracji (Poznań 2,89 - 2,72 poza Poznaniem).

N ajwyższą różnicą z wszystkich poruszanych przez nas zagadnień był stosunek do roli państwa w regulowaniu gospodarką. Jeśli można powiedzieć, że Poznaniacy podzielili się prawie równo na zwolenników interwencjonizmu ( 46 %) oraz zwolenników wolnego rynku (40 % ), to stosunek wyborów u pozostałych badanych przedstawiał się następująco: 58,1% zwolenników regulowanego rynku do 28,8% zwolenników wolnej gry w gospodarce. Nie było różnic między Poznaniakami, a innymi badanymi w dwóch kwestiach: w opiniach na temat tego, kiedy władza nie ma już prawa rządzić (w jakich sytuacjach staje się nie legitymizowana) oraz w ocenie sprawczej roli, jaką odgrywają błędy nowej władzy, stanowiące przyczynę tego, iż "sytuacja w Polsce nie zmiania się tak, jak powinna". Powyższe wyniki pokazują, iż Poznaniacy w znacznie wyższym stopniu akceptują procesy transformacji systemowej w Polsce z wszelkimi także negatywnymi ich konsekwencjami, niż mieszkańcy gmin województw zachodnich, choć, oczywiście, trudno jest ogólnie orzec, że procesy te znajdują u badanych przez nas osób poparcie. Najlepszym na to wręcz dokumentem były wyniki wyborów do parlamentu z 19.IX. 1993 roku. Udowodniono nimi, iż ludzie są czujni i wrażliwi na wszelkie próby urządzania państwa według oderwanych od życia społecznego teoretycznych czy ideologicznych modeli.

Przypisy

1 Badania zostały zrealizowane w Instytucie Socjologii U AM przez zespół kierowany przez profesora Marka Ziółkowskiego w ramach grantu Komitetu Badań Naukowych. Badania są obecnie w trakcie opracowywania.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry