RODY POZNAŃSKIE

Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4

Czas czytania: ok. 29 min.

POZNAŃSKA RODZINA SŁAWSKICH

SŁAWOMIR LEITGEBER

W iadomości O rodzinie Sławskich nie sięgają daleko. Zaczynają się od osoby Sylwestra Sławskiego, urodzonego około 1796 r., zmarłego w Poznaniu dnia 11 kwietnia 1871 r. w wieku siedemdziesięciu pięciu lat. Sylwester Sławski był właścicielem Obielewa, leżącego na północy Wielkopolski, koło Łabiszyna, w powiecie szubińskim. Po jego sprzedaniu nabył, według informacji rodziny około 1858 r. Komorniki w powiecie poznańskim. Pozostały one w posiadaniu rodziny Sławskich do 1874 r.

T. Żychliński w "Kronice żałobnej rodzin wielkopolskich" zamieścił jedynie dość szablonową wzmiankę o dacie jego śmierci i pogrzebie na cmentarzu parafii św. Marcina. Ukazał się również w numerze 86 "Dziennika Poznańskiego" nekrolog. Z małżeństwa z Teresą z Goldmanów miał Sylwester Sławski dwóch synów i cztery córki. Z nich: Ludwika i Wanda pozostały niezamężne. Najstarsza z córek Sylwestra i Teresy Sławskich, Władysława, zmarła wkrótce po ślubie z Zygmuntem Węclewskim nie zostawiając potomstwa. Jej mąż Zygmunt Węclewski urodził się w 1824 r. w Międzyrzeczu jako syn tamtejszego urzędnika sądowego Sylwestra i Tekli z Zakęskich i był wybitnym filologiem klasycznym. Uczęszczał w Poznaniu do gimnazjum Marii Magdaleny i Fryderyka Wilhelma. Studia filologiczne ukończył w 1848 r. we Wrocławiu, skąd wróciwszy objął posadę nauczyciela gimnazjum im. Marii Magdaleny w Poznaniu i niebawem poślubił Władysławę Sławską. Powtórnie był żonaty z Jadwigą Grabską herbu Pomian, córką Walentego i Prowidencji z Brodnickich, a siostrą znanego działacza gospodarczego Juliana Grabskiego z Kurcewa. Teresa, czwarta córka Sylwestra Sławskiego, poślubiła Franciszka Werczyńskiego, siostrzeńca dra Karola Marcinkowskiego.

Architekt Roger Sławski. Fot. K. Ulatowski (ze zbiorów Muzeum Historii M. Poznania)

Sławomir Leitgeber

Julian, syn Sylwestra i Teresy z Goldmanów, źle zapisał się w pamięci rodziny. Był lekkoduchem i utracjuszem. Swoją lekkomyślnością miał SIę przyczynić w 1874 r. do utraty majątku Komorniki. Stanisław, drugi syn Sylwestra i Tereny z Goldmanów, urodził się w 1841 r. w Zamościu pod Szamotułami. Zmarł dnia 9 września 1913 r. w Poznaniu. Stanisław Sławski ukończył poznańskie gimnazjum im. Marii Magdaleny.

W latach 1858-59 studiował prawo na uniwersytecie im. Humboldta w Berlinie. Przez następne dwa lata studiował na uniwersytecie we Wrocławiu. Po pomyślnym ukończeniu studiów wrócił do Poznania i tutaj został asesorem sądowym, czyli jak to określano wówczas - rozpoczął w miejscowym sądzie askulturę. Staż sądowy przerwał na wieść o wybuchu powstania styczniowego. Już wkrótce po dotarciu do Poznania wieści o pierwszych walkach toczonych z Moskalami, przekradł się przez pruski kordon graniczny do Królestwa i zaciągnął się do jednego z oddziałów powstańczych. Po powrocie z Królestwa nie bez trudu został ponownie przyjęty i zdał obowiązujący egzamin referendarski. W 1870 r. został jako rezerwista (uprzednio odbył bowiem jednoroczną służbę wojskową) powołany pod broń. Odbył całą kampanię wojenną 187071 r., docierając w pruskim mundurze wojskowym aż pod Paryż. Z wojny tej wrócił z poważnie nadszarpniętym zdrowiem. Chorując przez długi okres czasu, był przez siedem lat na diecie. Leczony był zgodnie z ówczesną wiedzą medyczną, według dzisiejszych pojęć dość oryginalnie. Zalecono mu bowiem kurację mleczną. Poza mlekiem musiał się odżywiać surowymi befsztykami z polędwicy wołowej oraz pić dużo czerwonego wina. Tak bowiem wówczas leczono anemię i wszelkie inne postacie osłabienia. W 1871 r. otrzymał nominację na sędziego w Sądzie Okręgowym w Szamotułach. Osiadł tam z poślubioną dwa lata wcześniej młodą żoną i maleńką córeczką Matyldą, w domu nazywaną Matynia. Żona potraktowała przenosiny do Szamotuł jak prawdziwy dopust boży, rodzaj zesłania. W rzeczywistości odległość nawet na owe czasy nie była wielka. Przy ówczesnej komunikacji, podróż nowo otwartą linią kolejową łączącą Poznań z Berlinem nie trwała długo, zaledwie jedną godzinę. Jednak bardziej dokuczliwe niż odległość dzieląca Szamotuły od Poznania i mieszkającej tam najbliższej rodziny, były warunki ówczesnej egzystencji na prowincji. W mieszkaniu wynajętym przez sędziego Sławskiego w kamienicy usytuowanej vis a vis starego szamotuIskiego zamku brakowało wody bieżącej i kanalizacji. Oświetlenie domu ograniczało się do lamp naftowych. Brak też było jakichkolwiek rozrywek kulturalnych. Jedyną atrakcję stanowiły raz do roku urządzane już w XIX w. w Szamotułach wyścigi konne. , Slub Stanisława Sławskiego z Konstancją Ziołecką, odbył się po trzyletnim okresie narzeczeristwa dnia 20 lipca 1869 r. w Poznaniu, w kościele św. Wojciecha. Konstancja urodziła się w 1848 r., jako córka sędziego Romana Ziołeckiego i jego pierwszej żony Matyldy Axamitowskiej. Przyjęcie ślubne urządziła w swoim poznańskim mieszkaniu starsza siostra panny młodej, Stanisława z Ziołeckich, zamężna za sędzią Lewandowskim, już od wczesnego dzieciństwa zastępująca jej matkę. Na przyjęcie ślubne zaproszono niezbyt

liczne grono należących głównie do kręgu osób, okazujących młodej dziewczynie pomoc czy też życzliwość, tak potrzebną sierocie. Zjawili się więc państwo Kajetanowie Morawscy z Jurkowa oraz hrabia Bernard Potocki z Tulc, wdowiec po Klaudynie Działyńskiej (syn z pierwszego małżeństwa hr. Konstancji Raczyńskiej), który po ślubie swej matki z hr. Edwardem Raczyńskim na stałe już zamieszkał w Wielkopolsce. Młoda para udała się w podróż poślubną do znanego niemieckiego "b ad u" w Ems, zatrzymując się tam na "miodowy miesiąc" w wytwornym hotelu "Vierjahreszeiten". Dalsza trasa podróży wiodła do Norderney. Konstancja z Ziołeckich Sławska była za młodu przystojną dziewczyną o hebanowych włosach, śniadej karnacji i rysach twarzy, przypominających o włoskim pochodzeniu jej babki, generałowej Axamitowskiej, rodowitej Włoszki.

Konstancja mając lat osiemnaście ukończyła w Poznaniu pensję dla dziewcząt i zdała pomyślnie, choć nie bez trudu egzamin nauczycielski. Nie wiadomo jednak, czy już stawiała pierwsze kroki w zawodzie pedagogicznym. Z natury była, jak to wspominała po latach jej córka Maria Wicherkiewiczowa, dość wygodna i lubiła rano długo spać. Nie znosiła zbyt długich podróży i miewała tak wówczas u pań częste migreny. Miała naturę towarzyską, lubiła gdy coś się dzieje. Do jej rodzinnego domu jeden z jej braci, Bernard, dużo od niej starszy, obdarzony niemniej niż ona sama towarzyską naturą prawnik, sprowadził grono swoich kolegów. Do tej grupy młodych ludzi należał między innymi Kazimierz Thiel, również prawnik, później sędzia we Wrocławiu i sędzia Hahn, a także Stanisław Sławski, wówczas jeszcze asesor sądowy. Stanisławowi Sławskiemu od razu wpadła w oko dziewczyna o niebanalnej urodzie i niemal od chwili poznania rozpoczął konkury. Pobyt w Szamotułach miał z pewnością także wiele plusów. Mieszkanie, choć obszerne, życie i służba domowa nie kosztowały tu wiele, to też pensja sędziowska męża pani Konstancji z łatwością wystarczała na życie na odpowiednim poziomie, a także na zatrudnianie kucharki, pokojówki oraz bony do dzieci. Dom był skromnie, bezpretensjonalnie, lecz wygodnie urządzony. Resztki simmlerowskiego salonu z tamtych lat, o meblach obitych czerwonym pluszem, dziwnym trafem przetrwały nawet kataklizm drugiej wojny światowej. Pozostawały w posiadaniu Rogera, syna Stanisławów Sławskich aż do . ,. .

Jego SmIerCl.

Życie towarzyskie, chociaż z pewnością nie tak atrakcyjne jak mogłyby być w Poznaniu, w owych latach 1871- 79, kwitło w domu sędziostwa Sławskich również w Szamotułach. Poza kilku kolegami z sądu i ich rodzinami, do grona ich tutejszych znajomych należała rodzina Kierskich. Po utracie rodzinnego majątku, rodzina ta ze skromnymi resztkami środków materialnych uratowanymi po subhaście osiadła w Szamotułach. Był to w połowie XIX w. i później los także wielu innych znanych rodzin ziemiańskich w Wielkopolsce. Tacy wysadzeni z siodła ziemianie osiadali naj chętniej blisko swoich stron rodzinnych. Rodzina Kierskich składała się z matki, pani Michaliny z Węgierskich Kierskiej, wdowy po Józefie Kierskim i jej córek, niezamężnej Eugenii, zwanej przez najbliższych Edą oraz jej siostry Wandy, która poślubiła później

Sławomir Leitgeberw Poznaniu Wincentego Pawłowskiego. Często razem z paniami Kierskiemi pojawiał się także u Sławskich pan Goślinowski, stary kawaler, właściciel majątku Kępa, leżącego w powiecie szamotuIskim. Przez długi szereg lat uchodził on za absztyfikanta panny Edy Kierskiej, która jednak ani myślała wyjść za niego zamąż. Była to osoba pragnąca niezależności. Zgodnie z ówczesnym tak powszechnym duchem pozytywizmu, marzyło jej się otwarcie w Szamotułach piekarni. Nie miała zresztą o tym zielonego pojęcia, to też pewnie wyszłaby na tym jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. Wreszcie do kręgu bliskich znajomych należał młody szamotuIski lekarz, dr Feliks Studniarski i jego żona Antonina z Chosłowskich. Gdy w 1879 r. przyszedł tak przez panią Konstancję upragniony powrót do Poznania. Stanisławowie Sławscy wracali tu już z czwórką dzieci. Bowiem w 1879 r. sędzia Stanisław Sławski przeniesiony został zapewne nie bez starań z jego strony, na stanowisko sędziowskie w Sądzie Ziemiańskim, czyli w "Landes-Gericht" w Poznaniu. Tutaj powołany został z czasem na przewodniczącego Izby do spraw Handlowych i funkcję tę odtąd pełnił przez lat dwadzieścia. Był także jedynym w poznańskim sądownictwie sędzią Polakiem, powołanym na przewodniczącego komisji egzaminacyjnej dla tłumaczy przysięgłych na obwód "Oberlandesgericht" w Poznaniu, stanowiącego odpowiednik późniejszego Sądu Apelacyjnego w odrodzonej Polsce. .W 1892 r. władze miejskie w Poznaniu powołały go na członka Deputacji Szkolnej. Był nim przez długi okres czasu, prawie dwadzieścia lat. Ciesząc się dużym zaufaniem arcybiskupa Floriana Stablewskiego, bywał przez niego wielokrotnie wzywany z prośbą o porady prawne. Arcybiskup w wielu przypadkach opierał się na jego zdaniu i opinii. W 1906 r. sędzia Stanisław Sławski przeszedł na emeryturę, otrzymując przy tej okazji, w uznaniu zasług na polu sądowniczym order Czerwonego Orła III klasy. Był jednak przykro zaskoczony tym, że przy przejściu w stan spoczynku nie przyznano mu bardzo wówczas wysoko przez prawników cenionego tytułu radcy sprawiedliwości, czyli "Justitzrata". W czasie całej jego praktyki sądowniczej nie zdarzyło się, by ferowane przez niego wyroki kiedykolwiek uchylane były przez mający swoją siedzibę w Lipsku Sąd Najwyższy Rzeszy Niemieckiej. Podobno rodacy proponowali cieszącemu się szacunkiem sędziemu Sławskiemu kandydowanie do parlamentu. On jednak odmówił podjęcia starań o mandat poselski, nie czując powołania do działalności politycznej. Cały swój wolny czas natomiast poświęcał na pogłębianie swojej wiedzy o dawnym prawie polskim. N a ten temat wygłosił szereg interesujących prelekcji na posiedzeniach Wydziału Prawno-Ekonomicznego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Był członkiem zwyczajnym PTPN w okresie od 1894 do , . .

SmIerCl.

Stanisław Sławski był bibliofilem i w ciągu długich lat skrzętnie gromadził bibliotekę dzieł przede wszystkim prawniczych. Zgromadził kolekcję zawierającą wiele bardzo wartościowych pozycji. W Poznaniu, po powrocie z Szamotuł Stanisławowie Sławscy kilkakrotnie zmieniali miejsce zamieszkania. Najpierw mieszkali przy ul. Rycerskiej (obecnej ul. Franciszka Ratajczaka),później przy ul. Młyńskiej i przy św. Marcin nr 13. Ostatecznie, w 1890 r. sędzia Sławski nabył na własność starą, zabytkową kamieniczkę przy ul. Zamkowej 5, tuż przy narożniku Starego Rynku. Tam mieszkał aż do śmierci.

Konstancja z Ziołeckich Sławska opuściła ten dom dopiero w 1940 r., a więc w pół wieku po jego nabyciu przez zmarłego męża. Po zamieszkaniu w Poznaniu Stanisławowie Sławscy zacieśnili kontakty z licznie tu mieszkającą rodziną obojga. Sędzia odnowił tu stare znajomości i nawiązał nowe. Do kręgu osób, z którymi jego kontakty były szczególnie bliskie zaliczało się kilku prawników, jak Hahn, Niedzielewski, Zborowski a ponadto radca zdrowia, dr med. Antoni Osowicki, lekarz praktykujący w Poznaniu, żonaty z Heleną z Lossowów, dr Klemens Koehler, także lekarz poznański, żonaty z przyrodnią, młodszą siostrą pani Konstancji Sławskiej, oraz jej brat, sędzia Bernard Ziołecki, mieli tu także bywać szambelan Stefan Cegielski i dr Bolesław Iwysiewicz.

Sędzia Stanisław Sławski zmarł w Poznaniu dnia 13 stycznia (9 września?) 1913 r.

Warto na zakończenie poświęcić jeszcze kilka słów samemu domowi Stanisławów Sławskich przy ul. Zamkowej. Była to stara kamienica, o bardzo grubych, zapewne wiekowych murach, pełna nastrojowych zakamarków, nisz i mrocznych korytarzy. Działało to bardzo na wyobraźnię dzieci. Pokoje były obszerne, lecz mimo to zaciszne, urządzone w stylu, który wnukom sędziego wydawał się bardzo staroświecki. Dom ten był zawsze po staropolsku gościnny i takim też do śmierci sędziego i jego małżonki pozostał. Aż po rok 1939 był ten dom centralnym punktem życia rodzinnego i także w jakimś sensie towarzyskiego, gdyż skupiał w swoich murach całą bliższą i dalszą rodzinę obojga państwa domu. Najmłodsza generacja Sławskich wchodząca dopiero w latach trzydziestych w wiek dorosły, zaczytywała się w modnej wówczas, tasiemcowej powieści pt. "Saga rodu Forsythów". Ci wówczas młodzi Sławscy chyba nie bez racji widzieli wiele zbieżności i podobieństw między ową angielską rodziną, należącą do zamożnej brytyjskiej burżuazji a równie dostatnim i zarazem europejskim domem swoich dziadków. Stąd też dom rodzinny przy ul. Zamkowej nazywano w tej rodzinie żartobliwie "Giełdą Forsythe'ow". W rodzinie Sławskich, podobnie jak Forsythowie patriarchalnej, można się było także doszukiwać pani, pod pewnymi względami przypominającej forsythowską June, postaci dość malowniczej i nie szablonowej, nieco ekscentrycznej pani, przejętej sztuką i opiekującej się artystami. Przypominała ją nieco Maria Sławska, wśród szóstki dzieci Stanisława i Konstancji Sławskich jedyna mająca już od najmłodszych lat zamiłowanie do pędzla. Stąd panią Malę w rodzinie nazywano także często M alką. Malowała już jako berbeć i kreśliła ołówkiem z wielkim zapałem. Ta gromadka dzieci, to wyliczając po starszeństwie: Matylda, Roger, Zofia-Konstancja, wspomniana już Maria, Stanisław, oraz Jan. Najstarsza z trzech córek, Matylda, urodziła się w Poznaniu dnia 16 maja 1870 r. a zmarła około 1947 r. Mając lat osiemnaście, poślubiła w 1888 r. dra Karola Lilpopa, warszawskiego lekarza. Pochodził on ze znanej i zamożnej rodziny, pochodzącej ze Styrii w Austrii.

Lilpopowie przybyli do Polski w końcu XVIII w. W Warszawie byli

Sławomir Leitgeber

początkowo znanymi zegarmistrzami, dochodząc z czasem do znacznej pozycji. Gdy dr Karol Lilpop zmarł w 1906 r., Matylda Sławska poślubiła powtórnie dra Szelesta, również warszawskiego lekarza. Druga córka, Zofia Konstancja, urodzona w dniu 8 marca 1872 r.

w Szamotułach, była dwukrotnie zamężna. Jej pierwszym mężem, poślubionym w 1892 r., był Ignacy Kłossowski, adwokat w Gnieźnie. W 1912 r. wyszła powtórnie zamąż za znanego krakowskiego architekta, Zygmunta Hendla (ur. 1862, f 1929 r.), wdowca po Helenie Boenning. Zofia Sławska poznała zapewne Zygmunta Hendla wówczas, gdy prowadził prace architektoniczne w Wielkopolsce. Dwukrotnie działał tu jako konserwator w Smogulcu, gdzie podjął się restauracji barokowego kościoła i budowy, czy też przebudowy grobowca Czapskich (1908-11), ponownie przy rozbudowie pałacu Bogdana Hiitten Czapskiego w 1922 r. W tym samym okresie przeprowadzał także restaurację późnobarokowego pałacu Raczyńskich w Rogalinie. HendeI należał do najgłośniejszych architektów-konserwatorów polskich na przełomie XIX i XX wieku. Ma on w dziejach rekonstrukcji zabytków piękną kartę. To on w 1. 1905-14 kierował odbudową i konserwacją zamku królewskiego na Wawelu. Jego dziełem było odsłonięcie krużganków dziedzińca arkadowego zamku a także odkrycie i zakonserwowanie fryzów malarskich biegnących wzdłuż drugiego piętra zamkowego podwórca. Maria, trzecia córka sędziego Stanisława Sławskiego, urodziła się dnia 11 listopada 1875 r. w Szamotułach. W latach 1885 do 1893 uczęszczała w Poznaniu na pensję panny Anastazji Warnkówny. Swego przyszłego męża poznała zupełnie przypadkowo, bawiąc w 1894 r. w Krakowie. Jako dziewiętnastoletnia panna, Maria Sławska poślubiła go w dniu 20 października 1894 r. Tak więc narzeczeństwo nie trwało długo. Dr Bolesław Wicherkiewicz posiadał w Poznaniu własną klinikę okulistyczną, w której jego brat, mąż pani Marii Sławskiej był przez jakiś czas asystentem. Po otrzymaniu katedry na Uniwersytecie Jagiellońskim klinikę i swoją praktykę Bolesław Wicherkiewicz przekazał bratu. Miało to miejsce w 1897 r.

Dr Bogdan Wicherkiewicz, mąż pani Marii, pod pewnym względem przypominał jedną z postaci powieściowych z "Nocy i Dni" pióra Marii Dąbrowskiej. Podobnie jak brat głównej bohaterki tej powieści Daniel Ostrzeński, również dr Bogdan Wicherkiewicz wszędzie doszukiwał i panicznie bał się zarazków. Dlatego też, wchodząc gdziekolwiek, nawet do domów prywatnych, zamiast jak wszyscy dłonią, on drzwi otwierał sobie łokciem. Maria Sławska była za młodu ładną dziewczyną, o owalnej, dość pełnej twarzy i brzoskwiniowej cerze. Urodę zachowała do późnych lat życia. Cechowała ją duża łatwość pisania. Piórem posługiwała się chętnie i z dużą swobodą. Zapewne wiązało się to z właściwą jej naturze ruchliwością i żywością usposobienia. Z rodzinnego domu wyniosła zasady dobrego wychowania oraz wiążący się z tym uprzejmy sposób bycia. Była bardzo elokwentna i oczytana. Posiadała duży dar prowadzenia w ciekawy sposób konwersacji towarzyskiej. W niej nigdy nie brakowało jej tematów. Cechowała ją też żywa wyobraźnia, niewątpliwie bardzo jej przydatna w twórczości literackiej. Posiadała przy tym od wczesnej młodości szerokie zainteresowania kulturalne.

Dużo czytając i z zapałem chłonąc wiedzę w czasach, gdy nie było jeszcze zwyczaju posyłania młodych panien na wyższe studia, Maria Sławska zdobyła szeroki zasób wiadomości z wielu dziedzin wiedzy. Stąd też tkwiące w jej naturze zainteresowania intelektualne i ciekawość świata, ukształtowały jej nieprzeciętną osobowość. W okresie, z którego ja sam już ją dobrze pamiętam, pani Maria była wdową. Mieszkała w Poznaniu, przy ul. świętego Marcina, stojącym tuż za kościołem parafialnym pod wezwaniem tegoż św. Marcina, wybudowanym przez znanego architekta, Stanisława Hebanowskiego. Boczny front tej kamienicy posiada okna wchodzące na placyk, przy którym przed pierwszą wojną światową znajdował się pierwszy w Poznaniu pomnik Adama Mickiewicza. Ufundowany jeszcze pod pruskim panowaniem, zniszczony został w latach niemieckiej okupacji. Pamiętam mieszkanie pani Marii Wicherkiewiczowej w tej kamienicy, w latach powojennych trochę zatłoczone. Po wojnie odzyskała ona ledwie część swego dawnego mieszkania, to jest dwa ciemne pokoje od podwórza i salonik z pięknym, okrągłym empirowym piecem. W takich , warunkach mieszkała tu ze swoją córką Kuhnową i dwójką jej dzieci. Sciany mieszkania od sufitu, aż do ziemi zawieszone były obrazami. Obrazami polskich znanych mistrzów, o ile dobrze pamiętam, chyba nie było tu zbyt wiele. Przeważały obrazy poznańskich artystów malarzy z końca XIX i pierwszej połowy XX w. Sporo też było kopii dzieł wielkich mistrzów. Kopie te malowała sama pani Maria, która była zdolną kopistką. Były one tak dobre, że jedna z kopii portretu pędzla Bacciarellego sprzedana została przez spadkobierców, w jakiś czas po śmierci Marii Wicherkiewiczowej za kilkadziesiąt tysięcy zł., sumę wówczas niemałą w salonie "Desy". Znalazł się szybko amator, mimo iż sprzedający ujawnili, że nie jest to oryginał. Zmarła zaledwie trzydzieści lat temu Maria Wicherkiewiczowa pozostawiła po sobie ciągle jeszcze żywą pamięć w kulturalnych i artystycznych kręgach Poznania oraz sporą i znaczącą spuściznę literacką i publicystyczną. Jej sylwetki, gdy żywo kroczyła ulicami rodzinnego miasta, trudno było nie zauważyć. Do końca życia cechowała ją niezwykła dbałość o wygląd zewnętrzny. W 1895 r. pani Maria przeniosła się wraz z mężem do Gdańska i tam uczestniczyła w życiu miejscowej Polonii, angażując się w działalność miejscowych towarzystw polskich. Rok 1897 przynosi powrót do Poznania, który był wynikiem przejęcia kliniki okulistycznej dra Bronisława Wicherkiewicza przez jej męża. Tutaj daje w pełni upust swoim zamiłowaniom - maluje, pisze i zagłębiając się w stare archiwalne dokumenty pogłębia swoją wiedzę o rodzinnym mieście. Ponieważ praktyka lekarska męża przynosi duże dochody, Wicherkiewiczowie podróżują po Europie. W czasie tych wojaży pani Maria zwiedza muzea, poznaje słynne zabytki architektury, słowem rozwija swoje horyzonty i wiedzę. Pisze coraz więcej i coraz ciekawiej. Jej publicystyka kulturalna pojawiać się zaczyna już od 1904 r. na łamach poznańskiej prasy. Szczególnie dużo miejsca w jej felietonach zaczyna od 1909 r. zajmować przeszłość własnego miasta. Jej teksty pojawiają się także w pismach warszawskich, lwowskich i innych. Najaktywniejszy czas jej

Sławomir Leitgeberdziałalności pisarskiej i studiów nad źródłami do historii miasta Poznania przypada na okres po śmierci jej męża. Już pośmiertnie wyszła drukiem w 1982 r. jej "Opowieść o moim Gdańsku". Do dziś posiada dużą wartość jej broszura o pałacu Działyńskich (1916 r.). Atoli naj cenniej sza jest książka oparta na kwerendzie archiwalnej, pt. "Rynek Poznański i jego patrycjat", która ukazała się w 1925 r. Ostatnia pozycja w jej bogatym dorobku, to wydana w 1960 r., a więc już u schyłku życia opowieść o budowniczym ratusza poznańskiego. Całe życie niezwykle czynna, działała w wielu organizacjach. N ależała do założycieli Poznańskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, powstałego tuż po odzyskaniu niepodległości. Założyła w Poznaniu towarzystwo Dante Alighieri i przewodniczyła mu do 1933 r. Była też bardzo czynna w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki w Poznaniu. Pani Maria prowadziła też niezwykle aktywne życie towarzyskie. Niestety dziś już niewiele można na ten temat powiedzieć. Bywali u niej m.in. Stanisław Wasylewski, Stanisław MycieIski z Kobylopola, również próbujący swoich sił na polu literatury, a wraz z nim Maria Iłłakowiczówna, często \x niego goszcząca.

W kilkadziesiąt lat później, dnia 2 stycznia 1954 r. pani Iza z Amrogowiczów Drwęska, wdowa po prezydencie miasta Poznania tak oto, wspominając dawne czasy do niej napisze: "Dom Twój, Malu droga łączy się z najmilszymi wspomnieniami mej młodości. Było gościnnie miło, panowała atmosfera inna niż w innych domach poznańskich. Pan Bogdan grał, ktoś coś przeczytał czy zadeklamował, ludzie byli ciekawi i inni niż wszędzie. Pchała się śmietanka towarzyska, a Ty gromadziłaś ludzi, którzy Cię interesowali. Byłaś w Poznaniu pierwszą kobietą, co mimo męża i dzieci, stanowiska społecznego, tak zwanej opinii, szłaś swoją indywidualną drogą! Miałaś odwagę swoich sympatii i przyjaźni. Stworzyłaś naj naturalniej w świecie "salon", w którym nie było nic sztucznego...". Maria Wicherkiewiczora zmarła 27 kwietnia 1962 r. w Poznaniu. Roger, urodzony 24 marca 1871 r. w Szamotułach, z trzech synów Stanisława i Konstancji naj starszy, był człowiekiem długowiecznym. Zmarł w Poznaniu 13 października 1963 r. w wieku dziewięćdziesięciu dwu lat. Był absolwentem cieszącej się dużą renomą politechniki szarlottenburskiej. Musiał się tam wyróżnić talentem, skoro kończąc studia w 1895 r., uzyskał oprócz dyplomu srebrny medal. Pozostawił nie tylko w Poznaniu, lecz również w całej Wielkopolsce i poza nią liczne, trwałe ślady swojej działalności architektonicznej. Dopiero jednak w 1904 r. przeniósł się do Poznania i tu jako architekt rozwinął na dużą skalę prywatną praktykę. Sławski uchodzi słusznie za twórcę wielkopolskiego stylu narodowego. Poza rozlicznymi dworami i pałacami wielkopolskiego ziemiaństwa jego dziełem jest kilka monumentalnych gmachów w samym Poznaniu, m.in. neobarokowy, frontowy gmach Bazaru od strony placu Wolności i kamienica stanowiąca siedzibę Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Także po 1918 r. jego pozycja najwybitniejszego poznańskiego architekta była niepodważalna. Chociaż od 1927 r. był już na emeryturze, prezydent miasta Poznania Cyryl Rataj ski, doceniając jego wybitne zdolności, jemu właśnie powierzył funkcje naczelnego

architekta Powszechnej Wystawy Krajowej. Pod jego bezpośrednim kierownictwem powstała koncepcja urbanistyczna oraz architektoniczna całego terenu "Pewuki", otwartej w 1929 r. Jego najbardziej udaną koncepcją był tutaj tak zwany "Plac świętego Marka", zrealizowany na "Pewukę", stanowiący aż po rok 1939 najbardziej reprezentacyjny, centralny plac Międzynarodowych Targów Poznańskich. By za bardzo nie wchodzić tu w szczegóły jego szerokiej działalności zawodowej, wspomnę jedynie, że z jego pracowni wyszły projekty budowy bądź przebudowy około 30 wielkopolskich dworów i pałaców, liczne kościoły w samym Poznaniu i na prowincji. Ponadto, dom akademicki w Poznaniu, "Collegium Chemicum" . Tutaj także, w stolicy Wielkopolski, poza gmachami publicznymi, powstały także stanowiące po dziś dzień ozdobę miasta przez niego projektowane kamienice. Gdy w latach 1946-51 trwała odbudowa poznańskiego ratusza, na placu budowy spotykałem prawie osiemdziesięcioletniego architekta Sławskiego, który chyba w ramach nadzoru autorskiego żwawo krzątał się jeszcze wśród pracujących tu ekip budowlanych. Był ciągle jeszcze jako mocno starszy pan człowiekiem przystojnym, o niebanalnych, dość suchych rysach twarzy, jakby wymodelowanych rylcem artysty-rzeźbiarza o silnie zaakcentowanym nosie. Jak wszyscy ludzie bardzo wysocy chodził pan Roger lekko przygarbiony. Miał w sobie dużo dystynkcji, oraz jakąś szczególną, chyba wrodzoną u całego rodzeństwa Sławskich uprzejmość w sposobie bycia i obcowania z ludźmi. Sporo miał w naturze cech zachodnioeuropejskiego gentelmena. W ostatnich latach życia widywało się go jeszcze, spacerującego już z pewnym wysiłkiem. Z trudem wlokąc za sobą nogi, szedł wolno, prowadzony troskliwie pod ramię przez dużo od niego młodszą żonę. Mimo sędziwego wieku był nadal, tak jak dawniej starannie ubrany. Starał się do końca życia zachować swoją znakomitą prezencję. Zawsze widywało się go z muszką zamiast krawata, z laską i w kapeluszu z szerokim, podwiniętym rondem, czyli w tak zwanym "edenie" .

Z pierwszego małżeństwa zawartego z Zofią z Arendtów, pochodzącej z Krakowa, którą poślubił w 1901 r., pozostawił dwoje dzieci, to jest córkę Helenę, zamężną z Kazimierzem Turczynowiczem, ekonomistą, oraz syna Jerzego, o którym poniżej.

Swoją drugą żonę, Walerię z Ratajczaków, która go przeżyła, poślubił Roger Sławski w 1925 r. w Poznaniu. Nie pozostawił z drugiego małżeństwa potomstwa. Jerzy Sławski, urodzony w 1902 r., zmarły w Poznaniu w 1953 r., ukończył w swoim rodzinnym mieście gimnazjum i tutaj studiował astronomię. Studiów nie ukończył. Był żonaty z Zofią z Czaplów, z którą zawarł związek małżeński w 1937 r. Jerzy Sławski był ostatnim męskim potomkiem rodziny Sławskich.

Zofia z Czaplów Sławska pracowała w Rektoracie Akademii Rolniczej w Poznaniu. Była także cenioną lingwistką. Znała dobrze kilka języków europejskich i pracowała poza swoją zasadniczą pracą zawodową jako tłumaczka, między innymi w czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Sławomir Leitgeber

Krystyna, córka Jerzego i Zofii z Czaplów, urodziła się w Poznaniu w 1938 r. Ukończyła w Poznaniu gimnazjum i studia uniwersyteckie. Jest mgr geografii. Poślubiła N. Pawłowskiego, pracującego przez szereg lat w Polskiej Izbie Handlu Zagranicznego.

Stanisław, drugi z rzędu syn sędziego Stanisława, urodzony w Poznaniu dnia 11 grudnia 1881 r., ukończył w 1900 r. gimnazjum im. Marii Magdaleny. Gdy zdawał maturę, był w klasie maturalnej jednym z dziewięciu Polaków. Na ławie szkolnej jego kolegami z tej samej klasy byli m.in. Leon Leitgeber, Roman Leitgeber (który rok przed maturą przeszedł do gimnazjum w Głupczycach) i Leon Preibisz, później także dr praw i zarazem historyk sztuki, w okresie do 1939 r. dyrektor dóbr należących do Fundacji Kórnickiej. N ato miast do równoległej klasy w tym gimnazjum uczęszczali: Adam Żółtowski, później profesor U P, Jan Zakrzewski, później adwokat i notariusz, prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, nast. w Toruniu, Tadeusz Parczewski, syn właściciela Belna, znany działacz oświatowy, ks. A. Ludwiczak, Mieczysław Meissner, później proboszcz w Środzie Wlkp., Olech Stelmachowski, późaiej dyrektor Tow. Robót Inżynierskich w Poznaniu, Stanisław Urbanowski, późniejszy ziemianin i Tadeusz Szulc, później lekarz i krytyk muzyczny. Stanisław Sławski w 1900 r. rozpoczął studia prawnicze. Studiował po jednym semestrze w Heidelbergu i Paryżu, następnie w Monachium i Getyndze. Już w 1903 r. złożył pierwszy egzamin prawniczy, jednakże pracę doktorską obronił dużo później, w 1911 roku. Przedmiotem jego dysertacji doktorskiej była rozprawa pt. "Statut Lutka". Dawni koledzy z ławy gimnazjalnej, choć studiowali na różnych uczelniach, trzymali się razem. W kwietniu 1901 r. gromadka kolegów, Stanisław Sławski, Leon Leitgeber, Leon Preibisz, Tadeusz Szulc i Stefan Radziejewski wyjechała z Poznania do Wrocławia. Stamtąd przez malowniczo położone Kłodzko podążyli dalej ku granicy czeskiej. Ich celem była Praga, stolica Czech.

Przewodnictwo objął Stanisław Sławski, zbrojny w "Bedeckera", już wówczas po pierwszych semestrach wysłuchanych w Heidelbergu i Paryżu. Po kilku dniach pobytu w Pradze i zwiedzeniu tamtejszych zabytków, a przy okazji także bytności w teatrze na balecie "Dafnis i Chlo e", młodzi podróżnicy udali się do Monachium. Tutaj czekał na nich kolega z lat szkolnych, Maksymilian Suwalski, studiujący na monachijskiej politechnice. W Monachium wszyscy gremialnie zapisali się do "Towarzystwa Studentów Polaków", jawnie tu zarejestrowanego zarówno na uniwersytecie jak i na politechnice oraz Akademii Sztuk Pięknych pod nazwą" Polnischer Studenten verein". Towarzystwo grupowało studentów Polaków pochodzących z wszystkich trzech zaborów. Tutaj do wspomnianej grupki przybyszów z Poznania dołączył także Karol Trzciński, studiujący w Monachium na Wydziale Rolnym.

Odbywając aplikację sądową w Kolonii n/Renem, Stanisław Sławski wykorzystał pobyt w tym mieście na dodatkowe studia. Słuchał na tamtejszym uniwersytecie wykładów z ekonomii politycznej. W 1906 r., po ukończeniu praktyki asesorskiej w sądzie, złożył przed komisją egzaminacyjną w Berlinie egzamin sędziowski. Podjął następnie pracę w sądach, najpierw w Bydgoszczy, następnie w Poznaniu. Od 1914 r. prowadził w Poznaniu kancelarięadwokacką wspólnie z Władysławem Seydą, znanym działaczem politycznym, wice-prezesem Koła Polskiego w parlamencie Rzeszy w Berlinie. Wobec zaangażowania Seydy w działalność polityczną i parlamentarną, był Stanisław Sławski jej faktycznym kierownikiem.

Dnia 7 września 1915 r. poślubił w Poznaniu Izabellę z Mottych, urodzoną w 1892 r. Jego żona była córką Jana Mottego, adwokata w Grodzisku Wlkp., pierwszego w odrodzonej Polsce prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, który spolszczył i zreorganizował sądownictwo wielkopolskie i Mieczysławy z Koczorowskich. Konstancja z Mottych Sławska była wnuczką Marcelego Mottego, autora cennych "Przechadzek po mieście" i Walerii zBukowieckich. W 1918 r. Stanisław Sławski wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim, uczestnicząc m.in. w zajęciu przez powstańców gmachu sądów w Poznaniu, przy ul. Młyńskiej oraz gmachu Prezydium policji niemieckiej. W 1919 r. organizował w Poznaniu polskie sądownictwo wojskowe. Jego jurysdykcja obejmowała cały teren Wielkopolski. We wrześniu 1919 r. przeszedł w stopniu pułkownika WP do rezerwy. Bezpośrednio po dymisji przyjęty do pracy w administracji publicznej, został kierownikiem sekcji w Departamencie Sprawiedliwości Ministerstwa byłej Dzielnicy Pruskiej. W listopadzie tego roku został mianowany członkiem powołanej przez rząd RP Komisji Kodyfikacyjnej prawa polskiego. W 1919 r. jako jeden z grupy niehabihtowanych wykładowców, prowadzących na Wydziale Prawa UP wykłady zlecone, prowadził zajęcia z prawa karnego oraz z prawa kościelnego b. Dzielnicy Pruskiej. W lutym 1920 r. mianowany delegatem resortu sprawiedliwości w Komisariacie Generalnym RP w Wolnym Mieście Gdańsku, opuścił z rodziną Poznań. W październiku 1920 r. został jako delegat Ministerstwa Spraw Zagranicznych skierowany na odbywające się w Paryżu rokowania dotyczące przygotowywanej polsko-gdariskiej konwencji, która miała sprecyzować status prawno-polityczny Gdańska jako wolnego miasta. Stanislaw Sławski szczególnie zasłużył się jako autor wielu koncepcji i postulatów, które opracowywał wielokrotnie, odkąd został w grudniu 1920 r. mianowany wice-przewodniczącym Polskiej Delegacji Rady Portu i Dróg Wodnych w Wolnym Mieście Gdańsku. Ważną rolę odegrał również w czasie, gdy przebywał w Gdańsku jako ekspert w sprawach dotyczących prawa kościelnego. Był przez cały okres swego pobytu w Gdańsku doradcą (konsultantem) prawnym polskiej gminy wyznaniowej rzymsko-katolickiej w tym mieście. W 1923 r. był rządowym ekspertem w czasie rokowań międzynarodowych polsko-niemieckich, dotyczących sekularyzacji dóbr kościelnych. Rokowania te toczyły się wówczas w Dreźnie.

W Genewie, wówczas siedzibie Ligi Narodów, uczestniczył w toczących się tam rokowaniach mających sprecyzować prawa Polski w porcie gdańskim. Powołany został do udziału w rokowaniach jako ekspert polskiego MSZ-u.

Pozostając na gdańskiej placówce w okresie od 1920 do 1925 r. działał także w tym mieście społecznie. Za swoją działalność w Gdańsku otrzymał w 1925 r. krzyż komandorski orderu "Polonia Restituta".

Sławomir Leitgeber

Stanisław Sławski obdarzony był naturą towarzyską. Mieszkając w Gdańsku prowadził dom otwarty. Łączyły go wówczas kontakty towarzyskie z ministrem pełnomocnym RP w Gdańsku, Leonem Plucińskim, właścicielem Swadzimia leżącego pod Poznaniem i jego rodziną, a także z przebywającym na placówce w Gdańsku późniejszym ambasadorem i ministrem Kajetanem Morawskim z Jurkowa i jego żoną Marią z Turnów. Ponadto z biskupem gdańskim O'Rourke, który później, przebywając w Poznaniu na Kongresie Eucharystycznym, złożył państwu Sławskim wizytę.

Jesienią 1925 r. Stanisław Sławski wrócił już na stałe do Poznania, gdzie odtąd, wspólnie z młodszym bratem Janem prowadził przez pewien okres czasu przy ul. Rzeczypospolitej kancelarię adwokacką. Z czasem bracia się rozdzielili. Wówczas dr Jan Sławski otworzył kancelarię notarialną, rezygnując z adwokatury. Aktywna natura nie pozwoliła jednakże Stanisławowi Sławskiemu ograniczyć się jedynie do działalności ściśle zawodowej, to też od chwili powrotu do Poznania włączył się także do działalności społecznej. Należąc od 1914 r. do Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, teraz włączył się aktywnie w jego prace. Na Wydziale Prawno-Ekonomicznym PTPN wygłaszał odtąd odczyty mające za przedmiot różne zagadnienia prawnicze i aspekty z szczególnie interesujących go dziedzin wiedzy prawniczej. Zaczął także po powrocie do Poznania publikować w Rocznikach PTPN. Stał się także działaczem Ligi Morskiej i Kolonialnej. Wynikiem jego bardzo zaangażowanej działalności w LMiK było wybranie go w 1932 r. na prezesa Ligi na województwo poznańskie. Był także akcjonariuszem i członkiem Rady Nadzorczej Banku Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu, a ponadto był również czynny w charakterze członka Komisji Rewizyjnej tego banku. Krótko po 1925 r. został radcą prawnym Arcybiskupiej Kurii Metropolitalnej i był nim do września 1939 r. Za zasługi dla Kościoła, Metropolita Poznański uzyskał dla niego w Watykanie godność honorowego szambelana papieskiego. N atomiast w uznaniu jego zasług i zabiegów po długich staraniach uwieńczonych sukcesem (chodziło w tym wypadku o odzyskanie dla Związku Polskich Kawalerów Maltańskich szpitala w Rybniku), został Stanisław Sławski przyjęty jako członek magistralny w począt Kawalerów Maltańskich.

Od 1926 r. był honorowym konsulem Królestwa Grecji w Polsce. Za swoją działalność na tym stanowisku, został przez rząd grecki odznaczony orderem Feniksa.

Stanisław Sławski posiada znaczący dorobek piśmienniczy. Jeszcze urzędując w Gdańsku, w związku ze swoją ówczesną działalnością prawniczą, sporo także publikował. Poza licznymi artykułami, ukazało się również drukiem kilka większych pozycji w postaci broszur. Z nich najważniejsze stanowią prace pod tytułem: "Dostęp Polski do morza a interesy Prus Wschodnich", wyd. w 1925 r. (przekłady także na jęz. angielski, niemiecki, francuski i włoski) oraz" Gdańsk, Polska w Niemcy", wyd. w 1926 r. W latach późniejszych pisywał także w prasie fachowej artykuły na temat prawa

IlldlAdlolVICAV J«

Po powrocie do Poznania w 1925 r., Stanisławowie Sławscy zamieszkali przy ul. Matejki 60. Po wybudowaniu willi przy ul. Zbąszyńskiej nr 3, rodzina Sławskich przeniosła się do niej w 1933 r.

Adwokat Stanisław Sławski dzielił z młodszym bratem Janem pasję kolekcjonerską. Zbierał przez długi szereg lat z dużym znawstwem cenne sztychy. Stały się one prawdziwą ozdobą nowej siedziby rodzinnej przy ul. Zbąszyńskiej. Sztychy te, jak również inne cenne zbiory rodzinne, przepadły w większości w czasie drugiej wojny światowej. Niemniej dotkliwą stratę wojenną stanowił przepadek dwóch tomów bardzo cennego starodruku, to jest dzieła Puffendorfa. W latach trzydziestych dorastały już obie córki Stanisławów Sławskich.

Starsza z nich, Maria, urodzona dnia 4 lipca 1916 roku, zmarła dniało lipca 1977 r., poślubiła dnia 20 października 1935 r. w Poznaniu Teodora Mukułowskiego, właściciela Kołaczkowa. Aniela, młodsza córka, urodzona dnia 2 sierpnia 1918 r., studiowała do 1939 r. na Uniwersytecie Poznańskim historię sztuki. W czasie, gdy córki kończyły już gimnazjum im. Generałowej Zamoyskiej w Poznaniu i później studiowały, urządzano w Poznaniu, w apartamentach nowego domu rodziny Sławskich, szczególnie często w okresie karnawału, wieczorki taneczne i później młodzieżowe bale. Zbierało się na nich spore grono kuzynek i kuzynów oraz młodzieży, pochodzącej przeważnie z rodzin z dawna ze Sławskimi zaprzyjaźnionych. Rodzicom obu panien przez szereg lat bardziej ożywione kontakty towarzyskie utrudniała długoletnia choroba ich matki. Nurt życia towarzyskiego w domu bardzo się ożywił zwłaszcza w ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny światowej. Wówczas do częstych gości należeli m.in.: prof. Stefan Dąbrowski ( ojciec bywających tu także na młodzieżowych imprezach Dzidka i Janka Dąbrowskich), tuż przed wybuchem wojny w 1939 r. wybrany rektorem U. P. wraz z bardzo przystojną i dystyngowaną małżonką Zofią z hr. Żółtowskich, adwokat Władysław Seyda, były minister Dzielnicy Pruskiej, później pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, z małżonką Marią z Leitgeberów, jej braterstwo, Roman i Józefa Leitgeberowie, JózefŻychliński, prezes Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego wraz z małżonką, generał Adam Kiciński z żoną Józefą z Dzierżykraj Morawskich, adwokat Kazimierz Dziembowski, człowiek cieszący się powszechną sympatią, z żoną, Heleną z Mieczkowskich, prezes ogólnopolskiej Akcji Katolickiej, Ludwik Begale, starosta krajowy, z zawodu adwokat, prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z żoną, Zofią z Wilczewskich, Kazimierz Kierski, dr Andrzej Wojtkowski, dyrektor Biblioteki Raczyńskich, dr Roman Ziołecki, dyr. Banku Cukrownictwa i Stanisław Ziołecki, b. starosta, Tadeusz Brzeski, Tadeusz Jażdżewski, dr Stefan Dembiński, Stanisław Przyłuski, właściciel Starkówca z siostrą swą Fortunata, dr Apolinary Osowicki z żoną Wandą z Taczanowskich. Z literatów m.in. Adolf N owaczyriski. Kontakty towarzyskie łączyły również rodzinę Sławskich z M. Serre, konsulem Francji w Poznaniu i jego rodziną. Do grona przyjaciół adwokata Sławskiego zaliczał się także dr Konrad Kolszewski, początkowo adwokat, także syndyk Ziemstwa Kredytowego, początkowo, w Polsce odrodzonej po pierwszej wojnie światowej prezes Sądu Apelacyjnego

Sławomir Leitgeber W Poznaniu. Dr Kolszewski pochodził z Górnego Sląska. Z rodziną Sławskich był spowinowacony przez żonę, poślubił bowiem Janinę Rymarkiewiczównę. Pochodziła ona z rodziny, w której najwybitniejszą postacią był dr Jan Rymarkiewicz, autor podręczników szkolnych i redaktor "Gazety Wielkopolskiego Księstwa Poznańskiego", żonaty z Wiktorią Ziołecką. U nich właśnie część dzieciństwa spędziła Konstancja z Ziołeckich Sławska. Po krótkiej działalności w charakterze prezesa Sądu Apelacyjnego, był dr Kolszewski właścicielem dużego biura notarialnego w Poznaniu, człowiekiem bardzo zamożnym. Już przed I wojną światową był znanym działaczem społecznym i politycznym, w latach 1908-18 członkiem Rady Miejskiej w Poznaniu. Wspólnie z adwokatem Bernardem Chrzanowskim należał do głównych założycieli Towarzystwa Sztuk Pięknych w Poznaniu, które aż po rok 1939 odgrywało ważną rolę w życiu kulturalnym miasta. Los dra Kolszewskiego w latach wojny był podobny do losów Stanisława Sławskiego. Aresztowany przez Niemców i zesłany do obozu koncentracyjnego, zmarł tam w 1944 r. wskutek nieludzkich warunków egzystencji. N ajbliższym wszakże przyjacielem Stanisława Sławskiego był dawny kolega gimnazjalny Jan Zakrzewski, adwokat w Gostyniu, później prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu i w końcu w Toruniu. Powszechnie lubiany w kręgu rodziny i przyjaciół, niesłychanie towarzyski i zacny p. Jan Zakrzewski, człowiek o naturze po trosze sybaryty, zwany był przez bliskich Janiem. On również był spowinowacony z rodziną Sławskich przez swoje małżeństwo z Zofią Motty. Zakrzewski, amator dobrej kuchni, miał w całej rodzinie uzasadnioną chyba opinię epikurejczyka. Obydwaj przyjaciele urządzali od czasu do czasu wspólne wypady na śniadania czy kolacyjki do "Bazaru" słynącego zarówno z wyśmienitej kuchni jak i ze znakomitych win, zwłaszcza węgierskich, w których obaj gustowali. Do rzędu miłych obowiązków rodzinnych należały w rodzinie Sławskich regularne odwiedziny u seniorki rodziny, matki pana Stanisława i u mieszkającej również w Poznaniu jego siostry Marii Wicherkiewiczowej. Pani Konstancja Sławska, matka adwokata, nawet będąc już w poważnym wieku bardzo lubiła życia towarzyskie i potrzebowała kontaktów z ludźmi. Nie kontentując się częstymi odwiedzinami swoich najbliższych oraz osób zaprzyjaźnionych, w ładne dni letnie wybierała się spacerkiem do kawiarni "Esplanada" przy placu Wolności i tam najchętniej spędzała popołudnia, siedząc, gdy była ładna pogoda, na kawiarnianym tarasie. Było tam wówczas zawsze pełno. Przy gęsto rozstawionych stolikach, które od zbytniego słonecznego żaru osłaniały wielkie kolorowe parasole, panował ruch. Konstancja Sławska obserwowała ruch uliczny i spotykała tam dawnych znajomych. Była bowiem o popołudniowej porze "Esplanada" prawdziwą giełdą towarzyską Poznania. Mecenas Sławski tam raczej nie bywał, choć ze swojej kancelarii adwokackiej, mieszczącej się tuż obok, przy ul. Rzeczypospolitej nr 1 miał bardzo blisko. Udawał się do niej zwykle w porze południowej, na ogół na dość krótko. Zaufany kierownik biura adwokackiego, niemalże "alter ego" swego szefa, zawczasu przygotowywał mu do podpisu gotowe już akta. Zdarzało się jednak, że niekiedy zabierał akta pewnych spraw do domu i tam nad nimi

pracował. Ponieważ kancelarie obu braci sąsiadowały z sobą, obydwaj panowie opuszczając w południe biura nieraz razem podążali do cieszącej się wielkim powodzeniem kawiarni Fangrata. Mieściła się ona przy ul. Ratajczaka 33 i słynęła z doskonałej kawy oraz równie dobrych ciast. Kawa była tu sporządzana według własnej receptury, okrytej ścisłą tajemnicą. Kawiarnia ta stanowiła miejsce spotkań wielu poznańskich adwokatów, sędziów i prokuratorów a także przedstawicieli tak zwanych wolnych zawodów. Stąd też w południowej porze przeważali tu zdecydowanie panowie, często trzymający pod pachą teczki wypchane urzędowymi dokumentami. Natomiast panie preferowały mieszczącą się przy ul. Fredry 13 kawiarnię Dobskiego, nazywaną potocznie "Dużym Dobskim", w odróżnieniu od innej kawiarni tegoż Dobskiego, którą nazywano "Małym Dobskim". Ta pierwsza kawiarnia, choć bardzo silnie przebudowana i pozbawiona jej największego uroku, tj. ogródka kawiarnianego w jego przedwojennej postaci, istnieje do dziś pod nazwą kawiarni "Wuzet". T am właśnie bywała bardzo często bratowa adwokata Sławskiego, jedna ze znanych z urody i elegancji panien Szenicówien, Wanda Sławska. Bywała również w tej kawiarni, poza licznymi paniami, tłumnie młodzież studencka. Studenci mieli do "Dużego Dobskiego" blisko, to też zjawiali się tu w przerwach między wykładami, bądź też rezygnowali z co nudniej szych wykładów, by raczej tutaj spędzić czas w wesołym, koleżeńskim gronIe. W ostatnich latach poprzedzających wybuch drugiej wojny światowej, adwokat Stanisław Sławski jakby przeczuwając zbliżający się kataklizm, zajął się porządkowaniem spuścizny rękopiśmiennej pozostałej po rodzinie Mottych, która znalazła się w posiadaniu jego żony. Składała się na nią bardzo obszerna korespondencja rodzinna, listy dosłownie wszystkich członków licznej w XIX wieku rodziny Mottych oraz najrozmaitsze inne papiery i dokumenty, stanowiące bogate źródło do historii rodziny oraz pośrednio także dające wgląd w życie społeczne i kulturalne w XIX-wiecznym Poznaniu. Całość, starannie posegregowana i ułożona, mieściła się w licznych kartonowych pudłach. Chcąc całość zabezpieczyć przed zniszczeniem oraz rozproszeniem, pani Izabela Sławska i jej córka Aniela oddały archiwum rodzinne już we wrześniu 1939 r. w depozyt do "Biblioteki Raczyńskich". Były przekonane, że jest to najbezpieczniejsze miejsce. Złożyły je na ręce kustosza Biblioteki Raczyńskich, znanej sobie dobrze panny Rymarkiewiczówny.

Niestety archiwum Mottych spłonęło w czasie wojny. Nie zdążyły jednak już oddać do bibliotecznego depozytu zbioru fotografii rodzinnych, które dzięki temu ocalały. Dziś fotografie te stanowią ostatnie już wspomnienie dawnych czasów, jedyną rodzinną pamiątkę. Niebawem po zajęciu przez Niemców Poznania, jesienią 1939 r. rozpoczęły się masowe wysiedlenia Polaków z miasta. Dotknęło to w pierwszym okresie zamożniejsze, tak zwane lepsze dzielnice miasta i tym samym rodziny przeważnie lepiej sytuowane. Niemcom zależało w pierwszym etapie na zapewnieniu mieszkań dla wojskowych, oraz dla napływających do Poznania jako siedziby utworzonego wówczas "Warthelandu" masowo, głównie z głębi Niemiec dygnitarzy partyjnych, urzędników i funkcjonariuszy policyjnych

Sławomir Leitgeberhitlerowskiego reżymu. Rodzinę Sławskich przez jakiś czas chronił jeszcze quasi dyplomatyczny status Stanisława Sławskiego, jako honorowego konsula greckiego. Jesienią 1939 r. prawie całe mieszkanie Sławskich zajęte zostało dla oficerów "Luftwaffe". Pozostawiono im jedynie dwa pokoje. Wiosną 1940 r. wyrzucono ich z domu, a głowie rodziny Gestapo nakazało opuścić Poznań. Stanisław Sławski wyjechał wówczas do Radomia, gdzie uzyskał pracę. Żona Stanisława Sławskiego i młodsza córka, musiały pozostać w Poznaniu, by opiekować się dwoma wiekowymi paniami, tj. Konstancją Sławską, liczącą lat 92 i Mieczysławą Mott y, mającą lat 82. Pozostawione samym sobie i już bezradne, gdyby żona i córka p. Stanisława podążyły w ślad za mężem i ojcem do Radomia, byłyby skazane na śmierć. Ze względu na konieczność roztoczenia opieki nad matką, zdecydowała się także na spędzenie okupacji w Poznaniu pani Zofia z Sławskich Hendlowa. Panie te razem spędziły całych pięć lat wojny w trudnych warunkach mieszkaniowych. Spędziły ten czas w lichym mieszkanku przy ul. Strzeleckiej. Tam też przetrwały trudny okres walk o Poznań na przedwiośniu 1945 r. Stanisław Sławski w latach wojny dwukrotnie przyjeżdżał z Radomia do Poznania, gdzie na okres okupacji przyjął pracę w charakterze tłumacza w sądzie. Być może tymi przyjazdami zwrócił na siebie uwagę Gestapo. Aresztowany w Radomiu dnia 10 listopada 1942 r., wysłany został do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Nie wytrzymał trudów obozowej egzystencji i zmarł tam w marcu 1943 r. Nie prędko po zakończeniu działań wojennych w Poznaniu, gdyż dopiero w 1946 r., pani Izabela Sławska wróciła z młodszą córką do rodzinnego domu przy ul. Zbąszyńskiej 1. Zmarła tam 16 lutego 1975 r. Aniela, młodsza córka Stanisława Sławskiego ukończyła gimnazjum im.

generałowej Zamoyskiej i studia uniwersyteckie w Poznaniu. Jest historykiem sztuki. Była kustoszem Muzeum Narodowego w Poznaniu, gdzie szczególnie zajmowała się malarstwem doby baroku. Wspólnie z Teresą Ruszczynską opracowała i przygotowała do druku 29 Katalogów Zabytki Sztuk w Polsce (Wielkopolska). Obie panie wydały również monografię "Poznań". Ponadto Aniela Sławska razem z Teresą Ruszczynską w pracach zbiorowych: "Dzieje Kalisza" oraz "Dziesięć wieków Poznania" napisała rozdziały dotyczące architektury, malarstwa i rzeźby. W posiadaniu Anieli Sławskiej znajduje się portret jej ojca, pędzla Romana Kaweckiego oraz portret swej prababki po kądzieli, starościny średzkiej, ponadto bogaty zbiór starych fotografii rodzinnych. Jan Sławski, najmłodszy z trzech braci, synów sędziego Stanisława i Konstancji z Ziołeckich, urodził się dnia 17 czerwca 1884 r. w Poznaniu. Tutaj ukończył gimnazjum im. św. Marii Magdaleny oraz studia prawnicze w Niemczech, uzyskując stopień doktora praw. Po odbyciu praktyki sądowej, zdał w Berlinie przed komisją egzamin asesorski, uprawniający do prowadzenia praktyki adwokackiej. Przed pierwszą wojną światową oprócz tego, że prowadził własną kancelarię adwokacką, zajmował się także jako syndyk sprawami prawnymi Banku Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu. Kancelarię notarialną jedną z najlepiej prosperujących w Poznaniu międzywojennym, prowadził aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Mieściła się ona przy ul. Rzeczypospolitej nr 1. W 1903 r. został członkiem zarządu Towarzystwa Opieki nad Dziećmi Katolickimi. Zapewne do tej działalności namówiła go siostra, Maria Wicłierkiewiczowa, należąca do jego zarządu. Od 1908 r. r. był członkiem zwyczajnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Tu należał do członków Wydziału Prawno-Ekonomicznego i już w tym samym roku został zastępcą przewodniczącego. Jednocześnie był członkiem Komisji Nauk Społecznych PTPN. Przez jedną kadencję był również członkiem Rady Miejskiej miasta Poznania. Zajmując się jako notariusz sprawami Kurii Metropolitalnej w Poznaniu, został podobnie jak starszy brat, honorowym szambelanem papieskim. Lata wojny Jan i Wanda Sławscy spędzili w Warszawie, gdzie pan Jan okres okupacji spędził bezczynnie. Upaństwowienie już w kilka lat po drugiej wojnie światowej prywatnych kancelarii notarialnych, przekształconych w Państwowe Biura Notarialne, stanowiły dla dra Jana Sławskiego tym dotkliwszy cios. Zmuszało to człowieka pełnego jeszcze sił i energii do życia pasywnego. Widując go, także w tym okresie jego życia dość często, odnosiłem wrażenie, że nie czuł się dobrze w roli przymusowego emeryta, tym dotkliwszej od chwili, gdy w 1956 r. zmarła jego żona. Odtąd zajmowały się nim siostry żony, a w szczególności pani Boeningowa. Jan Sławski zmarł bezdzietnie jako ostatni z trzech braci w 1968 r. Był człowiekiem słusznego wzrostu, zawsze dobrze ubranym. W późnych latach trzydziestych nosił, podobnie jak jego brat Roger charakterystycznego kształtu kapelusze, zwane "edenami", tak nazywane od nazwiska brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, sir Antony Edena, który zapewne modę na nie wprowadził. Dr Jan Sławski był człowiekiem elokwentnym, to też przy stoliku w dawnej kawiarni Dobskiego, po wojnie często siedząc z moim ojcem przy stoliku, mnie także niejedną chwilę poświęcił. Niestety nie zdołałem (chociaż próbowałem) go namówić, by dysponując wolnym czasem napisał historię swojej rodziny. Widywałem państwa Sławskich także w latach wojny w Warszawie. Pani Wanda Sławska opuszczając jesienią 1939 r. Poznań zdołała zabrać z sobą i wywieźć do Warszawy duży i ciężki łańcuch z wysokiej próby złota. Sprzedając w Warszawie stopniowo ogniwo po ogniwie tego łańcucha, przeżyli Janowie Sławscy na wysiedleniu w Warszawie cały okres wojny aż po Powstanie Warszawskie.

Po powrocie do Poznania w 1945 r. Janowie Sławscy zastali swoje dawne mieszkanie zajęte i kompletnie ograbione. Gdy je opuszczali, udając się na wojenną tułaczkę mieszkanie ich pełne było wartościowych dzieł sztuki oraz cennych sztychów, które pan Jan Sławski zbierał całymi latami, podobnie jak jego brat Stanisław. Wszystko to przepadło bez śladu. Jan Sławski był żonaty z Wandą Szenicówną, urodzoną dnia 14 lutego 1893 r. w Poznaniu i także tutaj dnia 3 listopada 1956 r. zmarłą. Była ona jednym z licznej gromadki dzieci Andrzeja Szenica, handlowca mieszkającego w Poznaniu i Wandy z Arndtów.

Sławomir Leitgeber

Wanda Szenicówna była siostrą bardzo popularnego poznańskiego lekarza pediatry, dra Mariana Szenica, długoletniego dyrektora szpitala dziecięcego , pod wezwaniem Sw. Józefa w Poznaniu, noszącego dziś nazwę szpitala im. dra Bolesława Krysiewicza oraz Tadeusza, ekonomisty i Andrzeja, rolnika, administratora dóbr hr. Rogera Raczyńskiego, a w latach drugiej wojny światowej dóbr wilanowskich hr. Adama Branickiego.

Władysława, X Zygmunt W ęclewski, ur. 1824, t 1887 prof. uni w . Ludwika, niezamężna Wanda, niezamężna

Teresa, X Franciszek Werczyński, t 16.1.1868

Julian

Sylwester, ur. ok. 1796, t 11.4.1871, X po 1820 Teresa Goldman

Stanisław, ur. 1841, t 1913, sędzia, X 20.7.1869 Konstancja Ziołecka, ur. 1848, t 1943

Matylda, ur. 16.5.1870, t ok. 1947 X 1. 1883 N. Lilpop, Karol lekarz, f 1906, 2.

N. Szelest, lekarz, Roger, ur. 24.3.1871, t 13.X.1963, architekt, X 1901 Zofia Arendt, 2.1925 Waleria Ratajczak Zofia Konstancja, Uf. 8.3.1872, .1: 1892 Ignacy Kłosowski, adwokat w Świżnie 2.1912 Zygmunt Hendei, ur. 1862, t 1929 architekt jMaria, ur. 11. XI. 1875, t 27 . IV. 1962, X 1894 dr Bogdan Wicherkiewicz, lekarz, ur. 1855 t 1924 Stanisław, adwokat ur. 11.12.1881, t 9.3.1943, X 7.9.1915 Izabela Mott y , ur. 1892, t 1975 Jan, dr praw, ur. 17.6.1884, t 1968, bzp. notariusz, X Wanda Szenic ur. 14.2.1893, t 3.11.1956

Sławscy

':11' Jerzy ur. 1902, t 1953, X ok. 1937 Zofia Czaplaf Krystyna i ur. 1938 l

Helena, X Kazimierz Turczynowicz

Maria, ur. 1916 t 1977 X 1935 Teodor Mukułowski, ur. 1903, t 1985 Aniela, ur. 1918, niezamężna

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry