KIEDY POZNAŃ STAWAŁ SIĘ WIELKOMIEJSKI... (o architekturze przełomu XIX i XX wieku)
Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4
Czas czytania: ok. 12 min.JAN SKURATOWICZ
O statnia dekada XIX wieku przynosi Poznaniowi szereg rewolucyjnych przemian. Dotychczasowe miasto dusi się bowiem w otaczających je fortyfikacjach, liczba mieszkańców na 1 hektar zabudowy przekracza wszelkie normy dochodząc w 1900 roku do ponad 500 osób, najwyższy tego typu wskaźnik w Rzeszy. Obok głodu terenów budowlanych charakteryzuje miasto niezwykła wysokość cen wynajmu mieszkań, rosną one ciągle pomimo braków w wyposażeniu mieszkań. Brak jest wodociągów i kanalizacji tworzonej dopiero w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku. Terenów zielonych jest niewiele a i one bardzo szybko zamieniają się na działki budowlane. Nowe i nowoczesne gmachy publiczne nie są w stanie zmienić charakteru miasta. Budynki publiczne powstają w przypadkowych miejscach, tam gdzie pozwalają na to stosunki własnościowe. Dramatyczne powodzie lat 1888 i 1889 zwróciły na Poznań uwagę władz centralnych. Dzięki inicjatywie nowego (od 1891 r.) prężnego nadburmistrza Richardta Wittinga powstał projekt likwidacji otaczających miasto murów i przeznaczenie uzyskanych terenów nie tylko na potrzeby mieszkaniowe ale na stworzenie szeregu parków, placów czy dzielnic reprezentacyjnych gmachów. Po długich staraniach miasto przejęło ostatecznie znaczny teren po rozebranych fortyfikacjach. Projekt zagospodarowania sporządził znakomity urbanista niemiecki prof. Józef Stubben, stojący od 1904 roku na czele specjalnej komisji do spraw rozwoju i rozbudowy miasta Poznania. Terytorialny rozrost miasta w wyniku likwidacji wałów, zniesienie ograniczeń fortecznych w zachodniej części miasta spowodowały żywiołowy wręcz rozwój zabudowy mieszkaniowej. Wzorem staje się teraz nowoczesna kamienica o kilku pokojach, zapleczu kuchennym, łazience itp.
Centrum nowej metropolii pozostało na starym miejscu. Stanowiły je dwa połączone ze sobą place: Stary Rynek i PI. Wilhelmiński (ob. PI. Wolności) wraz z ulicą Nową (ob. Paderewskiego). Kontynuacją tych dwóch ważnych i w tym czasie intensywnie przekształcanych placów stała się ulica Berlińska (ob. 27 Grudnia). Główna ulica wjazdowa św. Marcina przestawała powoli pełnić rolę centrum handlowego, pozostała przy funkcjach przede wszystkim komunikacyjnych, mieszcząc bliżej zespołu zamkowego kilka niezwykle okazałych gmachów. Przy zamku, ulokowało się kilka hoteli z okazałym gmachem "Residenzhotel" z 1910 (ob. "Lech") czy "Alten deutschen Haus" (ob.
"Wielkopolski") .
Nowa nowoczesna zabudowa dotarła i do starego rdzenia twierdzy.
Wielkie monumentalne kamienice i domy handlowe pojawiły się na Placu Wilhelmińskim i w Alejach. Poszczególne gmachy zaczęły konkurować ze sobą formami swych elewacji, czego doskonałym przykładem może być taki zamierzony kontrast pomiędzy fasadą Bazaru a niemieckim Muzeum, gmachem towarzystwa ubezpieczeń "Vesta" a Ostbankiem, Hotelem Francuskim a Bankiem Rzeszy. Obok domów mieszkalnych coraz częściej pojawiać się tutaj zaczęły domy towarowe, obejmujące kilka kondygnacji budynku z nowatorskim na poznańskim gruncie domem firmy "Michaelis i Kantorowicz" z 1900 r. (PI. Wolności 6) czy firmy "Hasse i Sp." z 1908 r. (PI. Wolności 4).
Zasadnicze zmiany nastąpiły na terenie Starego Rynku. Ten wyraźnie dotąd zaniedbany i zdeprecjonowany fragment miasta zaczął teraz nabierać wielkomiejskiego charakteru. Taniość terenów budowlanych doprowadziła do ich wykupu i wznoszenia tutaj nowoczesnych, pełnych rozmachu domów towarowych. Wypierały one starszą zabudowę ale dzięki działaniom władz miasta były one dopasowywane do gabarytów istniejącej zabudowy. Musiały mieć szczyty często będące powtórzeniem dawnych rozebranych. Wspomnieć tu trzeba o wyjątkowo pięknym secesyjnym domu Rudolfa Petersdorfa z 1903 r. na narożniku ul. Żydowskiej, domu T. Jaretzkiego na rogu Franciszkańskiej, czy firmy "Dawid Scherek Wtwe" pod nr 87/88 z 1906 r., czy Kajetana Ignatowicza na rogu Szkolnej z 1906-08 r., a także o niezwykle pięknej budowli polskiego Banku Przemysłowców wzniesionym do 1908 r. pod nr 72/73 przez Rogera Sławskiego. Podobne gmachy pojawiały się i poza Rynkiem. Celowała w nich ulica N owa z szeregiem wielkich magazynów czy ul. Wielka, gdzie do dzisiaj zachowały się dwa wielkie domy: Braci Panke z 1907 r. i A. Sterna z 1910 r. (ob. nr 20- 21). Największy jednak ruch budowlany panował w zachodnich dzielnicach.
Powstawały tutaj szeregi luksusowych domów mieszkalnych, przeplatane osiedlami niewielkich willi (ul. Matejki). Najbardziej reprezentacyjny zespół budynków mieszkalnych powstał po 1903 roku w pobliżu ówczesnego Ogrodu Botanicznego (ob. Park Wilsona), gdzie zrezygnowano w ogóle z oficyn a ustawienie poszczególnych kamienic na przemian umożliwiało przepływ powietrza poprzez założone pomiędzy nimi ogródki. Mieszkali tutaj wyłącznie wysocy urzędnicy niemieccy, których stać było na horrendalne czynsze. Ogromnego znaczenia nabierać zaczęły osiedla jednolicie zakomponowane,
Jan Skuratowiczwznoszone przez rozmaite spółdzielnie z reguły niemieckie. Na ich czoło wysunęła się szybko Spółdzielnia Urzędników Niemieckich wznosząc in, teresujące zespoły domów przy ul. Matejki i Skrytej (1901), przy Sniadeckich z 1910 r. i 1914 r., Poznańskiej z 1912 r., przy Rynku Wildeckim z 1910 r. czy na Łazarzu przy ul. Łukaszewicza z 1910 r. Proponowały one swym członkom cztery pokoje z kuchnią, łazienką i zapleczem za stosunkowo niewygórowany czynsz. Niższy standard miało budownictwo tzw. "Spar-und Bauverein" o 2 pokojach z kuchnią czy spółdzielnie robotnicze o jeszcze skromniejszym programie mieszkaniowym (np. przy ob. ul. Czajczej). Pomimo bardzo podobnego programu mieszkań standard kamienicy w dzielnicach zachodnich na Jeżycach i Grunwaldzie różnił się bardzo od znacznie niższego standardu mieszkań na Wildzie. Obok okazałej kamienicy mieszkalnej stanowiącej nierzadko lokatę kapitału także samych architektów, pojawiać się zaczęły zespoły willowe o różnorodnym standardzie. Najwyższy miały wille bogatej burżuazji na pasie pofortecznym. Niższy - wille na Jeżycach przy ob. ul. Mickiewicza, Krasińskiego przeznaczone dla średniej kadry urzędniczej. Po 1908 roku realizowane jest nowoczesne osiedle willowe na terenie Sołacza, ostatecznie ukończone już w latach dwudziestych a pierwotnie przeznaczone dla niemieckich urzędników i rencistów. Na Dębcu przy ob. ul. Wiśniowej i Lipowej powstało osiedle pracowników Kolei. Otoczone większymi lub mniejszymi ogródkami tworzyły nowy model mieszkania jaki szczególnie spopularyzuje się wśród bogatego mieszczaństwa w okresie międzywojennym. Długotrwały proces likwidacji twierdzy w jej części zachodniej przyniósł niestety, szereg niekorzystnych decyzji. Brak szerokiego projektu zagospodarowania tego terenu, a przede wszystkim stosunki własnościowe na tym terenie spowodowały utrwalenie się dotychczasowej siatki ulic, z tak do dzisiaj charakterystycznym przemieszaniem zabudowy od prymitywnych domów szkieletowych do luksusowych kamienic (np. Jeżyce). Działania nowo powołanej komisji skupiły się przede wszystkim na obszarach uzyskanych od wojska. Na terenie rozebranych wałów powstał pierścień podwójnej ulicy otaczającej miasto. Jedynie część uzyskanej powierzchni przeznaczono pod zabudowę i ta mogła być jedynie niska na stosunkowo obszernych działkach. Ogromne znaczenie miała dotąd Brama Berlińska. Była głównym i jedynym miejscem wyjścia i wejścia do miasta-twierdzy. Przebudowana i poszerzona stała się dla przybyszów do Poznania główną, obok budynku dworca, wizytówką miasta. Joseph Stubben tworząc po likwidacji fortecy pierścień tzw. Ringów otaczających stare śródmieście, nie mógł nie brać tych faktów pod uwagę. Istnienie szczególnego miejsca, stanowiącego rodzaj widokówki miasta zmuszało do specjalnego potraktowania tej części nowo tworzonego założenia urbanistycznego. Niejako wymuszało umieszczenie właśnie w tym miejscu najważniejszego elementu całego programu, jakim była rezydencja cesarska. Miejsce fortecznej bramy zająć miała monumentalna bryła romańskiego zamku świadcząca dowodnie o niemieckości tych ziem. Ukształtowany ostatecznie przed 1910 rokiem zespół dzielnicy zamkowejskładał się z szeregu elementów, z których najważniejszym był, niewątpliwie, gmach Zamku z własnym parkiem i budynkami zaplecza. Był on centralnym miejscem zespołu zajmując najwyższe miejsce w obrębie Ringów. Z jednej strony przylegał do starszej zabudowy mieszkalnej, oddzielonej od niej wąską ulicą Wałową (ob. Kościuszki); z drugiej otwierał się na nowy okazały plac od strony zachodniej. Wylot ulicy św. Marcin, poszerzony właśnie przed fasadą południową zamku, ujmowały po przeciwnej stronie, utrzymane w identycznej romańskiej konwencji, gmachy Ziemstwa Kredytowego i Dyrekcji Poczty. Dalszy ciąg ulicy przebiegał od południa pomiędzy kamienicami czynszowymi kończącymi się nowym gmachem Ewangelickiego Domu Związkowego "Herberge zur Heimat". Od strony północnej ulicę ujmowały budynki Krajowego Banku Spółdzielczego (Reiffeisena) i gmach Akademii Królewskiej. Obszerny teren pomiędzy zamkiem a Akademią zamieniony został na park ujęty po bokach zachodnią elewacją zamku i ukazywanym za nią w części północnej budynkiem Komisji Kolonizacyjnej. W części północnej placu wzniesiono neoklasy cysty czny gmach Teatru Miejskiego a od zachodu całość zamknięto szeregiem okazałych willi miejscowych lekarzy, kupca i prawnika. Już pobieżny pogląd całości założenia pozwala na sformułowanie tezy, że , dominującą urbanistycznie osią założenia jest ciąg ulic Am Berliner Tor i Sw. Marcin będący główną ulicą wjazdową do centrum zarówno od strony dworca, jak i tworzących się wówczas dzielnic zachodnich. Właśnie na ich terenie powstawała po roku 1900 nowoczesna w formie a zarazem niezwykle okazała, by nie rzec luksusowa architektura o niezwykle wysokim standardzie budowanych mieszkań. Nie były to domy dla ludzi ubogich, a więc przez interesujący nas punkt urbanistyczny przechodzili poza przybywającymi do miasta gośćmi ludzie w zasadzie zamożni, w znacznej części urzędnicy niemieccy. Spoza wykopu linii kolejowej i mostu zespół zamkowy rysował się jeszcze niewyraźnie w tunelu stosunkowo wąskiego prześwitu pomiędzy budynkami. Był to zabieg celowy. Takie a nie inne umieszczenie gmachów Banku, Domu Ewangelickiego i Akademii tworzyło zawężające "kulisy", po przejściu których tym bardziej zdawał się dominować gmach główny, a więc siedziba Cesarza. Usytuowanie budynku Banku Reiffesena nieco z osi ulicy dojazdowej od dworca wymuszało na przyjeżdżającym niemal naturalną konieczność skrętu w prawo, a więc w kierunku pożądanym przez urbanistę. Elewacje boczne tych budynków nie były przeładowane dekoracjami, nie konkurowały z pokazującą się dominantą. Przejście kulis wyznaczonych przez Bank, Dom Ewangelicki i Akademię stawiało przychodzącego na otwartej szeroko przestrzeni placu, wobec dominującej nad całością wieży Zamku z umieszczonym w przyziemiu okazałym romańskim portalem. Wieża i portal z zawartym w jego rzeźbach programem ideowym były najbardziej wyeksponowanymi elementami budynku. Pewną przeciwwagę stanowiła wysunięta do przodu masywna w parterze, a niezwykle rozczłonowana część mieszcząca salę tronową. Pozbawiona jednak była w poziomie parteru jakichkolwiek otworów wejściowych. Jej znaczenie podkreślały wielkie reliefy na parapetach okien piętra. Elewacja południowa zamku, za
Jan Skuratowiczwarta pomiędzy wieżą a sałą tronową widoczna była jedynie poprzez gęste wysokie sztachety metalowego parkanu, oddzielającego podwórze od ulicy. U mieszczone wysoko reliefy i rzeźby świętych rycerzy pomiędzy oknami pokojów przeznaczonych dla cesarza praktycznie nie były widoczne dla widza przechodzącego ulicą. Mógł je natomiast rozpoznać przebywający na dziedzińcu dworzanin czy interesant. Elewację wschodnią zamku oglądać można było zawsze w ogromnym skrócie. Wyginająca się i wąska ulica Wałowa uniemożliwiała odczytanie programu kapiteli pierwszego piętra i dokładne obejrzenie wielkich rzeźb stojących na ścianie Sali Tronowej. Elewacja zachodnia, powszechnie dostępna nie posiadała poza portalem w wieży istotniejszych elementów programu , .
trescIowego. Elewacja ogrodowa była praktycznie przesłonięta drzewami parku zamkowego oraz od strony ul. Pawła i gmachu Komisji Kolonizacyjnej wysokim ceglanym murem. Skala budynku Zamku jego dominujące miejsce przytłaczała pozostałą zabudowę. Budynki Dyrekcji Poczty i Ziemstwa stanowiły tło dla przestrzeni przed zamkiem. Nie uzyskały też niemal żadnych elementów znaczących , .
tresCIOWO. Budynek Komisji Kolonizacyjnej ze swym narzucającym się programem "Drang nach Osten" odsunięty został na skraj założenia i aczkolwiek sam w sobie monumentalny, pokazany był widzowi jedynie w dalekiej perspektywie, mało znaczącej wówczas ulicy. Fasada Akademii możliwa była do obejrzenia jedynie po odwróceniu się widza stojącego na placu lub opuszczającego miasto. Miała więc zupełnie inny charakter niż monumentalna porządkująca przestrzeń bryła zamku. Najważniejsze wejście do zamku prowadziło poprzez wspomniany już portal w wielkiej wieży. Z przejazdu tego można było się dostać paradnymi schodami na piętro mieszczące pomieszczenia Cesarza. Mimo pozornej największej dostępności tego wejścia, w rzeczywistości było ono najmniej dostępne. Zarezerwowane było wyłącznie dla cesarza, tak jak i klatka schodowa prowadząca do jego apartamentów. Wejście właściwe przeznaczone dla dworu, służby czy interesantów prowadziło od strony dziedzińca poprzez hall i spiralną klatkę w wieży. Wejście trzecie, na zewnątrz najmniej okazałe, przeznaczone jednak dla gości przyjmowanych przez cesarza w reprezentacyjnych komnatach Zamku umieszczono od strony ulicy Wałowej. Wspaniała, tunelowa, łamiąca się na podestach klatka schodowa prowadziła do sali tronowej. Obok tych trzech głównych istniały, rzecz jasna, liczne pomocnicze schody i szereg wind. Pomieszczenia parteru zamku zajęły pokoje dworu, burgrabiego zamkowego i zaplecza kuchennego. Program mieszkalno-reprezentacyjny zamku umieszczono na poziomie pierwszego piętra. Cały budynek podzielony został jakby na dwie wyraźne części. Większą, zachodnią - mieszczącą apartamenty mieszkalne i mniejszą, wschodnią - mieszczącą pokoje paradne. W skrzydle zachodnim znalazły się apartamenty mieszkalne Cesarza i Ces arz owej oraz od północy tzw. pokoje książęce. Wspomniana już paradna klatka cesarska obsługiwała przede wszystkim apartament Cesarza. Pomimo jej nie zwykł ej okazałości brakuje w niej jednak równie okazałego powiązania z pokojami mieszkalnymi i pokojami do pracy w skrzydle południowym, do których dostęp prowadził poprzez wyodrębnione z obiegającego dziedziniec korytarza wnętrze foyer-palarni, nawiązujące w swym wyglądzie do gotyckich refektarzy. Klatka schodowa kończyła się więc martwą ścianą. W podobny sposób powiązano hall pierwszego piętra z wnętrzem prywatnej kaplicy cesarza zajmującej całe wnętrze wielkiej wieży. Umieszczenie kaplicy nawiązującej do najbardziej feudalnych wzorów architektury Hohenstaufów nadawało wieży dodatkowego i istotnego znaczenia jako osi całej kompozycji. Pokoje do pracy cesarza utrzymane zostały w konwencji średniowiecznej by nie rzec - nordyckiej, poprzez zastosowanie w ich dekoracji w sposób dosłowny cytatów z autentycznych dzieł sztuki skandynawskiej. Korytarz łączący sypialnie Cesarza i Cesarzowej udekorowany został w partii okien czterema przedstawieniami wybitnych władców niemieckich od Gereona , poprzez Ottona I, Fryderyka Barbarosę do Władysława II Sląskiego przypominając przechodzącemu władcy o historii "Drang nach Osten". Spiralna klatka schodowa wzorowana na paradnych schodach w zamku Caprarolla pozwalała dotrzeć na paradne piętro zarówno rodzinie, urzędnikom, adiutantom czy wezwanym interesantom. Wielka okazała romańska galeria zamykała dziedziniec wewnętrzny łącząc apartamenty książęce z hallem wejściowym. Na wschód od galerii rozpościerała się część reprezentacyjna Zamku, dostępna wspomnianymi już paradnymi schodami od ulicy Wałowej, prowadzącymi poprzez przedpokoje i długą sklepioną galerię do wielkiej Sali Tronowej zajmującej cały wysunięty ku południowi blok zamku. Od strony zachodniej do niewielkiego gospodarczego dziedzińca przylegała inna długa galeria prowadząca do okazałej jadalni, otwierającej się weneckimi oknami ku północy, a więc w kierunku ogrodu. Sala tronowa stanowiła kulminację wielkiego ceremonialnego ciągu wnętrz poznańskiego zamku. W odróżnieniu od innych wielkich rezydencji cesarskich nie istniało w Poznaniu, tak dla nich charakterystyczne, powiązanie sali tronowej z wielką centralnie umieszczoną klatką schodową. Sala tronowa - ideowo najważniejsze wnętrze rezydencji władcy - została w naszym przypadku odsunięta na bok, wydzielona z przestrzeni całego założenia, zdominowana przez apartamenty władcy. Była to nowość godna podkreślenia, wynikająca przy tym prawdopodobnie z decyzji samego władcy. Jej kształt odwoływał się do wielkich antycznych bazylik cesarskich. Program ideowy pokazany poprzez przedstawienie wielkich władców Rzeszy ponownie odwoływał się do dziejów niemieckiego parcia na wschód, do dziejów wielkości państwa niemieckiego. To ogromne monumentalne wnętrze wydawało się dominować nad ciągiem paradnych wnętrz, podporządkowywać sobie otaczającą je przestrzeń ulicy od południa. U mieszczenie tronu władcy zaprzecza jednak dotychczasowym schematom. Nie znajduje się on bowiem na końcu wielkiej drogi paradnej ale poza nią - dostępny dopiero po dokonaniu skrętu w prawo,
Jan Skuratowicz
właśnie w jego kierunku. Jest to kolejne odejście od obowiązujących dotychczas reguł. Podobnych niekonsekwencji można by wyliczyć wiele. Czy jednak były to niekonsekwencje a nie prawidłowości? Czym więc była w rzeczywistości dzielnica zamkowa? Forum Cesarskim, czy zlepkiem i mieszaniną stylów skupionych na niewielkim obszarze, jak chcą to widzieć Pajzderski i Jakubczyk. Pierwsza teza wymaga rozpatrzenia, druga wynika z niezrozumienia praktyki urbanistyczno-architektonicznej tego czasu i przykładania kryterium czystości stylowej do obiektów, w których chodziło o coś zupełnie innego. Uznanie tezy o istnieniu w Poznaniu Forum Cesarskiego wydaje się jednak nie do przyjęcia, wynika to z przyjęcia na wiarę publicystycznego sformułowania O. Sarrazina i F. Schultza z 1910 r. W historii architektury pojęcie "Forum", wykształcone w starożytnym Rzymie, ma określone znaczenie. Odnosi się do wnętrza zamkniętego, a więc placu okolonego kolumnadami, wypełnionego rzeźbami i pomnikami, wzbogaconego o świątynie czy bazyliki. W świetle tak rozumianego "Forum" dzielnica zamkowa w Poznaniu nie wypełnia wszystkich potrzebnych i koniecznych warunków. Niesposób bowiem wyznaczyć terenu zasadniczego placu - forum. Ulica przed zamkiem nie ma tego charakteru a fakt odbywania na niej z okazji pobytu Cesarza, parad ludności i wojska nie świadczy jeszcze o tym, byśmy ją mogli zestawiać z wnętrzem antycznym. Tym bardziej nie spełnia tych wymagań wielki plac pomiędzy zamkiem i Akademią zawierający, co prawda, pomnik Bismarcka ale obok niego tak sprzeczne z ideowymi treściami "Forum" budowle, jak kamienice mieszkalne czy wielkie wille miejscowej plutokracji. Odrzuciwszy obie sformułowane w literaturze tezy musimy jednakże określić, czym była dzielnica zamkowa. Odpowiedź na to daje zarówno sytuacja urbanistyczna, nie do końca odczytana przez niektórych badaczy, jak i sygnalizowane już tutaj uwarunkowania ideologiczne. Mamy tu do czynienia z faktem kreacji w Poznaniu, z przyczyn społeczno-politycznych wielkiej rezydencji Cesarza Wilhelma I I, wzniesionej w nowym rezydencjonalnym mieście Rzeszy na dalekich wschodnich kresach państwa. Idei tej podporządkowane zostały wszystkie elementy. W tak rozumianej rezydencji nie będzie zadziwiać pluralizm stylowy akceptowany wówczas powszechnie. Celem takiego a nie innego ukształtowania zespołu dokonanego przez Stiibbena i samego Cesarza było stworzenie nowej praniemieckiej wizytówki nowej stolicy germańskiego wschodu. Nadanie jej, jak wówczas pisano, poprzez podniesienie (der Hebung) na wyższy poziom miasta "erhielt die Stadt den Stempel einer architektonisch hervorragen den Statte ausgepragt". Tej dominującej idei podporządkowane zostały wszystkie elementy programu. Inną niezwykle interesującą sprawą był sposób ukształtowania samej bryły zamku. Nadrzędne cele urbanistyczno- ideowe narzuciły umieszczenie i kształt wielkiej wieży i sali tronowej. W szczegółach widoczne jest ciągłe powtarzanie poszczególnych sekwencji, powtarzanie używanych przez architekta cytatów architektonicznych. Przypomina to budowanie architektury Z małych prefabrykowanych klocków tworzących z identycznych elementów nową całość. Pojawią się też szereg celowych chyba niekonsekwencji, jak brak powiązania klatki schodów cesarskich z pokojami władcy, powiązanie obu apartamentów okazałym korytarzem z rzeźbami, niejasna rola wielkiej galerii czy zauważane odstępstwa od przestrzeganych dotychczas a reguł ceremonialnych waranżacji sali tronowej i umieszczeniu tronu Cesarza. Poszczególne elementy programu ideowego powtarzają się wielokrotnie we wnętrzach i na fasadach, często w miejscach praktycznie niedostępnych dla widza, jakby na modelu przeznaczonym do szczegółowego oglądania od zewnątrz, w oderwaniu jednej elewacji od innej. Jak wytłumaczyć to charakterystyczne dla poznańskiego zamku zjawisko? Nie sposób złożyć go na karb nieumiejętności architekta czy urbanisty. Ten pierwszy, wsławiony realizacją Kaiser Wilhelm Gedachtniskirche w Berlinie cieszył się pełnym zaufaniem Wilhelma I I. Za swe zasługi, w tym także za projekt zamku poznańskiego odznaczony został przez Cesarza (w tymże 1910 roku) Orderem Czerwonego Orła II klasy z dębowymi liśćmi. W ówczesnych czasopismach fachowych wysoko oceniano jego realizację, w tym właśnie tak dyskusyjną kreację sali tronowej. Pozycja Josepha Stiibbena pozostawała nadal wysoka. Wynikałoby z tego, że decyzje co do takiego a nie innego kształtu poznańskiej rezydencji zapadły na najwyższym szczeblu i były decyzjami samego Cesarza. On właśnie zadecydował o takim, a nie innym układzie wnętrz; on odpowiadał też za złamanie obowiązującego kanonu wnętrz ceremonialnych. Przed oknami jego gabinetu tworzyła się właśnie średniowieczna, romańska przestrzeń ni to placu, ni to ulicy. On wreszcie mógł narzucić tak powszechne i niekonsekwentne użycie cytatu architektonicznego odnoszącego się do szczególnie istotnych pomników imperialnej chwały Rzeszy. On także narzucił formułę stylową samego zamku, nawiązującego do architektury romańskiej z wyraźnymi upodobaniami dla sztuki włoskiej. Styl ten popierał Cesarz wielokrotnie, zarówno w przypadku konkursu na wspomniany już kościół pamiątkowy w Berlinie, jak i zatwierdzając ostatecznie romańskie formy Kaiserin Auguste-Viktoria-Stiftung na Górze Oliwnej w Jerozolimie.
Rezydencja poznańska nabrała jednak wbrew woli swego twórcy specyficznego znaczenia. Złamanie reguł ceremonialnych spowodowało niezrozumienie dla koncepcji zamku, niezrozumienie dla jego programu - o czym świadczą dzieje budynku w okresie międzywojennym, gdy trwał on w stanie niemal niezniszczonym i to pomimo swych antypolskich treści. Nie został też zrozumiany przez władze Warthegau które od 1940 roku przekształciły wszystkie wnętrza zamkowe w nowym stylu I I I Rzeszy zacierając dawne układy. Charakterystyczne jest jednak, że hitlerowski architekt poprawił architekturę wielkiej sali tronowej wprowadzając okazałe wejścia w poziomie parteru i nowe schody na piętro. Mimo wymiany wystroju wnętrz idea apartamentów władcy w części zachodniej została utrzymana. Teraz umieszczono tutaj apartament Fiihrera. Miejsce kaplicy wypełniającej wielką wieżę, oś nowego świata zajął gabinet nowego władcy. Elementy charakterystycznego programu "Drang nach Osten" w postaci rzeźb i płaskorzeźb zostały zniszczone. Nie wydawały się już potrzebne...
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.