OJCIEC MIASTA
Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr1/2
Czas czytania: ok. 13 min.ANDRZEJ ZARZYCKI
Panie Prezydencie, Szanowni Państwo!
W tej oto sali poznańskiego Ratusza, 52 lata temu, 1 października 1934 roku, uroczyście żegnano Cyryla Ratajskiego, ustępującego z urzędu prezydenta stołecznego miasta Poznania. Wręczono mu wówczas dyplom honorowego obywatela miasta, nadany jednomyślną uchwałą Rady Miejskiej. Przedstawiciel robotników żegnał go tymi słowami: "Odchodzisz od nas, pozostawiając po sobie dozgonną pamięć Dobrego Włodarza - Dobrego Ojca, albowiem dobrze było nam z Tobą". l Cyryl Ratajski - wzruszonym głosem dziękując za ten przejaw czci - przytoczył zasadę, której był wierny podczas swojego urzędowania: "Nie pytałem się nigdy robotników ani urzędników o przekonania polityczne. Uważałem bowiem to za rzecz ich sumienia i nie brałem tego pod uwagę przy ocenie wartości służbowej pracownika". 2 Była to prawda; jak również i to, że przez mieszkańców Poznania był postrzegany jako "Ojciec miasta". Takim też chciał być i udało mu się to marzenie zrealizować. Kiedy 22 marca 1922 roku Rada Miejska wybrała go prezydentem Poznania, nie zaskoczyło to mieszkańców stolicy Wielkopolski, gdyż należał - dzięki swej ofiarnej działalności obywatelskiej - do postaci znanych już elitom miasta i szerokim kręgom społecznym. Był bowiem organizatorem , ruchu krajoznawczo-turystycznego w Beskidzie Sląskim i Poznaniu, założycielem sekcji Miłośników miasta Poznania, sekretarzem generalnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, członkiem Zarządu i Rady Głównej Towarzystwa Czytelni Ludowych oraz działaczem politycznym i gospodarczym. W okresie powstania Wielkopolskiego pełnił funkcję szefa Wydziału Handlu i Przemysłu przy Komisariacie Naczelnej Rady Ludowej, będąc zarazem współwłaścicielem oraz dyrektorem fabryki nawozów sztucznych
Andrzej Zarzyckiim. dr. Romana Maya. Firmę tę - założoną przez nieżyjącego już wówczas teścia - znacznie rozwinął, stawiając ją na czele przemysłu nawozowego w Polsce (w 1922 roku przedsiębiorstwo zatrudniało siedmiuset pracowników). Nie bez powodów więc Władysław Mieczkowski, ówczesny przewodniczący Rady Miejskiej - komentując w 1922 roku wybór Cyryla Ratajskiego na prezydenta Poznania - zaznaczył, iż stało się tak, ponieważ Rada znała "go jako człowieka nieugiętej pracy". 3 Obejmując stanowisko prezydenta, 26 kwietnia 1922 roku, Ratajski powiedział: "Przywiodła mnie na to miejsce miłość miasta, w którym się wychowałem (...). Obejmując urząd prezydenta pragnę oddać życie moje miastu w zupełności. Nie mam innych ambicji ponad tę jedną, aby pozostawić dobrą u potomnych pamięć (u.) - jedno wiem tylko: gdy pierwszy prezydent miasta był z konieczności jego żywicielem, drugi musi być jego budowniczym". 4 W okresie jego 12-letniej kadencji, w latach 1922-1934, Poznań stał się miastem o najbardziej rozwiniętej w kraju infrastrukturze komunalnej .Dającym przykład wysokiej kultury materialnej i prężności działania samorządu w sferze gospodarczej, społecznej i naukowo-kulturalnej. Zyskał rangę miasta europejskiego w swej skali.
"Cokolwiek działo się w mieście - pisze we wspomnieniach architekt miejski W. Czarnecki - tam zawsze był Rataj ski, albo działała jego inicjatywa".5 Badania historyczne potwierdzają tę opinię. Prezydent specjalną uwagę poświęcał tym zagadnieniom, które dotyczyły rozbudowy, wyglądu, podniesienia prestiżu i rozwoju miasta. W latach jego prezydentury dwukrotnie powiększono obszar Poznania, sytuując go pod tym względem na czwartym miejscu w Polsce - po Warszawie, Łodzi i Lwowie. Zmieniono kierunek zabudowy Poznania z zachodniego, preferowanego przez zaborcę pruskiego, na wschodni. Usunięto groźbę powodzi w mieście, przez ogroblenie Warty i Cybiny. Na Warcie wybudowano most B. Chrobrego (1925). Doceniając zaś znaczenie tej rzeki dla Poznania i Polski, Ratajski zainicjował utworzenie Towarzystwa Żeglugi na Warcie (1924).
Zapoczątkowano budowę domów komunalnych - kolonie mieszkalne na Wildzie, Górczynie (robotnicze), Zawadach - łącznie 1271 nowych mieszkań (1923-1933), choć nie zaspokojono ogromnych potrzeb mieszkaniowych, szacowanych pod koniec kadencji na 10 tys. mieszkań. Rataj ski, znając tragiczną sytuację w tym zakresie, wielokrotnie zwracał się do władz państwowych z konkretnymi propozycjami, ale bez skutku. Dlatego też doprowadził, w 1927 roku, do założenia Zachodnio-Polskiego Towarzystwa Kredytowego Miejskiego, które - udzielając długoterminowych pożyczek - przyczyniło się do rozwoju budownictwa. (Był prezesem tego Towarzystwa do 1939 roku.) W latach 1922-1934 powstało też szereg monumentalnych gmachów, m.in.: U niwersytet Poznański - Collegium Anatomicum i Chemicum, , Szkoła Handlowa przy ul. Sniadeckich, hotel "Polonia", obecny gmach kina "Bałtyk" (zbudowany w ciągu 6 miesięcy), obecna Biblioteka Główna Akademii Medycznej czy hale targowe. Wybudowano szkołę powszechną na Winiarach, stadion (obecnie im. 22 Lipca), domy dla bezdomnych i starców; sierociniec, część szpitala, dwa ośrodki zdrowia, plażę miejską (zwaną wówczas łazienkami); podziemne toalety publiczne, łaźnie miejskie. Rozbudowano: gazownię, wodociągi, oczyszczalnię ścieków, sieć drogową i tramwajową, a w 1930 roku otwarto pierwszą w Polsce linię trolejbusową. Z funduszy Poznańskiej Kolei Elektrycznej uruchomiono jedyną w kraju fabrykę opon samochodowych i rowerowych "Stomil" - bazę przemysłu gumowego w Polsce. Firma ta początkowo przynosiła straty. Niektórzy radni - poparci opiniami wybitnych ekspertów - proponowali jej likwidację. Rataj ski nie zaaprobował takiego rozwiązania i okazało się, że było to słuszne pociągnięcie. Już pod koniec lat 30-tych przedsiębiorstwo zanotowało znaczne zyski.
Listę owych wymiernych dokonań można by wydłużyć. Do nich przecież trzeba jeszcze zaliczyć - jedno z najważniejszych osiągnięć związanych z nazwiskiem Ratajskiego - rozbudowę Targów Poznańskich, których de facto stał się współtwórcą i zorganizowanie, w 1929 roku, Powszechnej Wystawy Krajowej. Doprowadził również do wybudowania nowoczesnej elektrowni (1929), Palmiarni (jednej z większych w Europie) czy w 1927 roku jedynej wówczas w kraju spalarni śmieci. W znacznym stopniu przyczyniała się ona do tego, że Poznań lśnił czystością, schludnością i słynął z porządku. Prezydent sam dawał przykład umiłowania czystości. Znany był z tego, iż widząc papiery - a nawet niedopałki - zbierał je i wrzucał do kosza, wywołując tym niekiedy uśmieszki poznaniaków. Często sam zresztą, pieszo lub samochodem, dokonywał przeglądu miasta. Według wspomnień jego syna, Ziemowita, nierzadko wieczorem, po kolacji wyjeżdżał na przegląd bieżących prac miejskich. "Chodził po błotach i dziurach, interesował się każdym szczegółem. Słyszałem, że w Magistracie pracownicy narzekali, iż pan Prezydent wie więcej jak oni, a przecież są kierownikami resortowymi. Zawsze był punktualnie 7.50 na Ratuszu, późno wracał do domu, szybka kolacja i wyjazd na miasto". 6 Echo tego znajdujemy i w prasie poznańskiej tamtych lat. M.in. "Kurier Poznański" przytacza jedno z charakterystycznych zajść. Prezydent udał się na teren budowy stacji nadawczej Radia poznańskiego w celu obejrzenia postępu prac budowlanych. Pora była już późna. Zatrzymał go stróż. "Wywiązał się dialog. Czego Pan tu chce? Tu nie wolno stojeć. Prezydent miasta zakazał. - Jestem prezydentem miasta. - Każdy może to powiedzieć. Żaden prezydent w tym czasie nie chodzi po ulicy". 7 Kto kogo przekonał, nie wiadomo. Sam wszystkiego doglądając, Ratajski wprowadził - w celu wnikliwszego uzmysłowienia radnym problemów miejskich - zwyczaj sobotnich odwiedzin w instytucjach i na placach budów. O siebie nie dbał, obiady jadał w małej restauracji przy Starym Rynku - ulubionym daniem były kartofle z kwaśnym mlekiem. Do swego ubioru, według relacji kierowcy Antoniego Królika, nie przywiązywał wagi: "Owszem schludnie, czysto, ale nie przesadnie".8 Samochodu służbowego, starej wysłużonej czeskiej "Pragi", nie chciał zmienić ze względów oszczędnościowych. Tenże kierowca opisał charakterystyczną scenę: "Jechałem z nim wieczorem za miasto, w pewnym momencie pyta mnie: - Czy pan coś słyszy?, a ja mówię, że słyszę motor samochodu. - Ja też
Andrzej Zarzyckisłyszę - ale co jeszcze - ja słyszę miasto, miasto żyje! Tym się upajał, wokoło objeżdżał miasto, do tego stopnia je kochał".9 Antoni Królik określił Ratajskiego jako "ciężkiego kapitalistę", co w tym czasie było prawdą, tylko że przeglądając jego rachunki można stwierdzić, iż sumy, które wydawał z własnej kieszeni na rzecz miasta, przewyższały w pewnych okresach pensję prezydencką. Pasją życiową Ratajskiego był Poznań. Dążąc do harmonijnego rozwoju miasta starał się o podniesienie jego poziomu estetycznego i kulturalno-naukowego. Cele te wspierać miało m.in. Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania, założone w 1922 roku przez niego i Zygmunta Zalewskiego. Prezydent przystąpił do Towarzystwa jako członek dożywotni, co wiązało się z płaceniem najwyższych składek. Nie bez jego udziału zaczęła ukazywać się "Kronika Miasta Poznania". Wspierał ją materialnie, tak jak wiele innych wydawnictwo Poznaniu, choćby pracę M. Wicherkiewiczowej "Rynek poznański i jego patrycjat", której nikt nie chciał wydać. Był współorganizatorem Radia Poznańskiego (1927), przed którego mikrofonami - w trzecią rocznicę jego otwarcia - wypowiedział znamienne dla siebie słowa: "Radio Poznańskie pragnie stać z dala od terenu ścierania się różnic społecznych i politycznych, woli nie wnosić w szeregi słuchaczów (...) elementów codziennej walki, niekiedy gorszącej, często małostkowej. (u.) Fale Radia Poznańskiego niechaj roznoszą hasła: prawdy, sprawiedliwości, hasła pracy i pokoju, ideały szczytnych nauk i sztuk pięknych". 10 Przyczynił się do powstania Muzeum Miejskiego, a przy nim Muzeum Radiowego, pierwszego w kraju i trzeciego w świecie - po Berlinie i Nowym Jorku. Nie bez jego udziału powstało również Muzeum Polonii Zagranicznej i nastąpiło ustanowienie Nagród miasta Poznania - literackiej, historycznej i artystycznej. Dbał o rozwój publicznej Biblioteki Raczyńskich.
Dążąc do upiększenia Poznania spowodował przebudowę placu Wolności, nadając mu reprezentacyjny charakter; wyłożył na ten cel poważną - na ówczesne czasy - kwotę 10 min marek polskich. Z własnej kieszeni ufundował popiersia: Juliusza Słowackiego i Fryderyka Chopina, posążek Jana Baptysty de Quadro (obecnie w Ratuszu), pomnik "Macierzyństwo" - dłuta Edwarda Haupta (dzisiaj przy Urzędzie Miejskim). Podarował Poznaniowi złoty łańcuch, symbol godności prezydenckiej, artystycznie nawiązujący - zgodnie z życzeniem Ratajskiego - do epoki renesansu. Na ten cel przeznaczył także własne dewizki i pierścienie. Łańcuch przetrwał wojnę i nadal służy włodarzom Poznania. Podniesieniu prestiżu miasta służyło również polecenie prezydenta - z 11 maja 1922 roku - zobowiązujące urzędników komunalnych do umieszczania na nagłówkach pism urzędowych formuły: "Magistrat stołecznego miasta Poznania". Ofiarował miastu wiele portretów: Jana Kasprowicza, Wojciecha Trąmpczyńskiego, Edwarda Raczyńskiego, Ignacego Paderewskiego, z których część nadal zdobi wnętrza Ratusza.
Doliczyć jeszcze należy do tego obraz przedstawiający przyjęcie marszałka Ferdynanda Focha przed Ratuszem w Poznaniu. Fakt ów miał miejsce 8 maja 1923 roku. Marszałek Foch, przyjmując defiladę różnych organizacji, w tymi młodzieży szkolnej, której było bardzo dużo, w pewnym momencie zwrócił się z uwagą do Ratajskiego: - Macie tutaj wiele dzieci.
W odpowiedzi usłyszał: - Staram się, jak mogę. II Ratajski znany był z poczucia humoru. Nie gniewał się za rozpowszechnianie o nim anegdot, w tym niejednokrotnie pikantnych. Jak choćby ta, dotycząca nadużywanego przez niego powiedzenia "w rzeczy samej": Na bankiecie obok prezydenta siedzi jakaś piękna pani. Rozmawiają miło, ale kobieta cały czas nerwowo wierci się na krześle. ,,- Czemu pani tak się kręci? - pyta prezydent.
To nie dyskretne pytanie, panie prezydencie - odpowiada dama.
Ojcu miasta wszystko wolno, przed nim nie ma tajemnic.
Ale to krępujące.
Nie szkodzi, muszę wiedzieć! - Koniecznie? - Ojciec miasta rozkazuje.
No to powiem, ale na ucho. Zrobiła mi SIę mała wrzodzianka 1... strasznie boli. - W rzeczy samej? - Nie, obok -odpowiada dama zarumieniwszy się jak piwonia". 12 , Przy jakiejś okazji opowiedziano Ratajskiemu ów dowcip. Smiał się z niego do łez. W obecności całego towarzystwa oświadczył, że słów "w rzeczy samej" więcej używać nie będzie. Przyrzeczenia dotrzymał. Prezydent znany był również z niezależności poglądów, obiektywności oceny i odwagi cywilnej. Zdarzało się, że postępował wbrew zaleceniom opinii społecznej i sił politycznych rządzących miastem. Jeden z takich przykładów stanowiło głosowanie podczas konkursu na Nagrodę Literacką miasta Poznania, kiedy Ratajski oddał głos na kandydaturę Stanisława Przybyszewskiego, a nie Romana Dmowskiego, preferowanego przez większość mieszkańców endeckiego Poznania. "Bo Dmowskiego wysoko cenił jako działacza i polityka, ale nie jako literata". Tak samo atakowano go za decyzję zawieszenia w Ratuszu - wśród portretów włodarzy miasta - podobizn burmistrzów niemieckich i byłych przewodniczących Rady Miejskiej, pochodzenia żydowskiego lub niemieckiego. Odpowiadając oponentom, w jednej z gazet napisał: "Portrety te wiszą w komplecie jako część historii miasta. Poznań chlubi się, że mimo tyloletnich rządów obcych jest obecnie miastem najbardziej polskim (...), co dowodzi nie zwykł ej narodu polskiego żywotności". 13 Nie bacząc też na liczne protesty przyjął w 1934 roku byłego niemieckiego nadburmistrza Wilmsa, mimo iż prowadził on w swoim czasie antypolską politykę, ale przyczynił się do poważnego rozwoju Poznania. Znano też prezydenta z dużej ofiarności na rzecz potrzebujących. Często udzielał dyskretnej pomocy materialnej zarówno osobom ze środowisk naukowych i artystycznych, jak i innym, w tym bezrobotnym. Warto tu zacytować jednego z nich, który wielokrotnie gościł w Ratuszu - jako przedstawiciel delegacji bezrobotnych. "Spośród całej władzy m. Poznania jedynie prezydent C. Ratajski potrafił doskonale ocenić sytuację bezrobotnych. Wręczając
Andrzej Zarzyckinam czek (20 tys. zł) oświadczył: »Nie wiem czy to nie będzie ostatnia nasza pomoc, ponieważ widzicie, że nie tylko wy bezrobotni otrzymujecie (u.) i tu mamy węzeł gordyjski na szyi. A to rozpacz, straszna rozpacz. Degeneruje się naród polski, najlepsze jednostki schodzą do poziomu wstecznego, jakby tysiąc lat wstecz. Gdzie spojrzeć nędza i ubóstwo. Kto nas od tego uratuje? Tu tkwi nasz straszny narodowy ból«". 14 Ratajski był ojcem chrzestnym dzieci w trzech biednych, wielodzietnych rodzinach (w każdym bądź razie tyle znalazłem udokumentowanych zaświadczeń). Dzieciom pozakładał książeczki oszczędnościowe. Osobiste dary Ratajskiego - podobnie jak i działania magistratu - nie mogły oczywiście rozwiązać problemu panującej wówczas nędzy. Cyryl Rataj ski uważał, iż jedyną drogą, prowadzącą do odczuwalnej poprawy, jest intensywny rozwój gospodarczy kraju i miasta poprzez nowe inwestycje, tworzenie instytucji to promujących - np. banków - powodujących zwiększenie ilości miejsc pracy, produkcji i dochodów generalnie mało zamożnego, biednego społeczeństwa. W zasadniczy sposób spotęgował tę nędzę - pod koniec jego kadencji - kryzys gospodarczy, który załamał gospodarkę miasta i jego rozwój. Tym niemniej bilans 12-letniej prezydentury Ratajskiego, mimo pewnych błędów i niedociągnięć, był imponujący i znalazł konkretny wyraz w kształcie miasta. A powstała wówczas bogata infrastruktura komunalna nadal, po części, służy Poznaniowi i Polsce. Przy czym należy podkreślić z naciskiem, że w czasie jego kadencji tylko 4 lata, tj. 1926-1929, można uznać za okres względnej prosperity gospodarczej kraju. Gdy przejmował bowiem urząd w roku 1922szalała inflacja i hiperinflacja, gdy zaś kończył urzędowanie - od lat trwał ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Cyryl Rataj ski potrafił jednak znaleźć czynniki wyzwalające twórcze działania tam, gdzie nikt inny ich nie dostrzegał lub nie potrafił wykorzystać. I w tym sensie naprawdę można go uznać za męża opatrznościowego Poznania, którego już wówczas określano "Ojcem miasta". I słusznie, gdyż dzięki tym zdolnościom - a także ogromnej pracowitości, twórczemu działaniu, niespożytej energii oraz dużej ofiarności na rzecz miasta i bliźnich - w pełni sobie na to określenie zasłużył. W pamięci, opiniach współpracowników i mieszkańców Poznania wizerunek ten jest widoczny. Jedna z osób, biorących udział w ankiecie socjologicznej prof. Floriana Znanieckiego w 1928 roku, napisała: "Prezydenta uważam za człowieka (...), który posiada zdolności organizacyjne i umie trzymać porządek w mieście i zachować prestige miasta; prezydent Rataj ski okazał się ojcem miasta w całym tego słowa znaczeniu".15 Prezes klubu Sanacyjnego w poznańskiej Radzie Miejskiej, opozycyjnego i często zwalczającego Ratajskiego, obiektywnie stwierdził: "Różniliśmy się nieraz w zdaniach w ocenie faktów i zjawisk, ale potrafiliśmy uznać zarówno dobrą wolę, jak i szczerość intencji prezydenta (u.) nie podobna nam nie uznać ogromnych jego zasług w postawieniu naszego miasta na czołowem miejscu wielkich miast polskich (u.) niezwykłej, rzadko spotykanej ofiarności (...) wielkiej, pełnej oddania miłości do naszego miasta, którego szczęście było jego szczęściem, a rozwój i wielkość zdawały się być marzeniem jego życia" .16 JózefWiniewicz, redaktor naczelny prosanacyjnego "Dziennika
Poznańskiego", pisał: "Prezydent Ratajski nigdy nie był biurokratą. Sprawy wszystkie załatwiał od ręki. W urzędowaniu jego nie było oschłości" .17 Dla architekta W. Czarneckiego "Rataj ski był człowiekiem prawym, mądrym, wzorowym obywatelem państwa, doskonałym gospodarzem miasta, któremu poświęcił swe siły i umiejętności. Był entuzjastą pracy, obowiązkowości, punktualności, solidności. Zapewne był złym dyplomatą, bo mówił prawdę w oczy i miał tyle odwagi cywilnej, aby ją powiedzieć komu należy. Swoimi zasadami etycznymi i politycznymi nie frymarczył. Nie umiał ich naginać do panującej koniunktury. Miał twardy charakter i uparcie dążył do wytkniętego celu, a przy tym wszystkim był niepoprawnym optymistą". lS Z kolei Tadeusz Szulc napisał: "Był do miasta niezwykle przywiązany. Ten człowiek z natury trzeźwo i realnie myślący wpadał, gdy mówił w Radzie Miejskiej o Poznaniu, mimo woli w pewnego rodzaju stan roztkliwienia (u.) głos mu się lekko załamywał, w oczach ukazywały się łzy, szybko zresztą opanowywane".19 I wreszcie Ignacy Paderewski, który w jednym z listów do Ratajskiego stwierdził: "Dzięki Panu (urząd prezydenta - AZ) stał się u nas jednym z najwyższych". 20 Warto też przytoczyć opinie ludzi pracujących w domu Ratajskiego. Pani Schmidt - pokojówka - powiedziała mi: "Ratajski nie zaliczał się do ludzi wymagających; wolał sam zawsze zrobić, niż by mu kto miał dogadzać. W czasie wolnym od zajęć stale pracował, np. zbierał nawet liście z dróżek drogowych".2l Charakterystyka ta znajduje potwierdzenie w innej relacji: "państwo Ratajscy traktowali służbę (tylko pokojówka i dochodzący ogrodnik) z ogromnym szacunkiem. Miał on wielki szacunek dla człowieka, niezależnie kto nim był". 22 W 1939 roku - w tragicznych dniach września - dobitnie swoją postawą udowodnił prawdziwość zaszczytnego tytułu "Ojca miasta", jakim go obdarzano. Mimo zbliżającej się wojny nie wyjechał z Poznania, jak wiele innych osób. Na nalegania rodziny, aby uciekał, odpowiedział: "Ja nie wyjadę, ja takich ucieczek nie uznaj ę" . 23 A gdy wszelkie władze Poznania opuściły miasto, objął 5 września, po pięciu latach nieobecności w Ratuszu, powtórnie urząd prezydenta. Aby - jak powiedział - "zapewnić bezpieczeństwo życia i mienia obywateli". 24 U dało mu się to, mimo dramatycznych okoliczności. Po wkroczeniu Wermachtu przeciwstawił się wydaniu zakładników z przygotowanej listy, stawiając do dyspozycji tylko własną osobę. Zmuszony do oddania władzy w mieście Niemcom, brał udział w tworzącej się konspiracji. Aresztowany w kwietniu 1940 roku, krótko przebywał w osławionej kaźni hitlerowskiej - Forcie VII. Zwolniony, został ponownie zatrzymany i wywieziony wraz z żoną do obozu przesiedleńczego przy ul.Głównej. Stamtąd, 17 maja 1940 roku, wyruszył transport przesiedleńców do Generalnej Guberni. "Ten transport względem wytrzymałości ducha i opanowania przeszedł wszystkie inne - wspomina działaczka Polskiego Czerwonego Krzyża, Hanna Koryzma. - Nic dziwnego. Wysiedleńcy jechali - jeśli się tak można wyrazić - pod opieką prezydenta Ratajskiego. (u.) Gdy pociąg po nakarmieniu i opatrzeniu przez nasz Polski Czerwony Krzyż miał odjeżdżać, prezydent Ratajski powiedział do naszego Prezesa: »Spełniam swój ostatni obowiązek jako
Andrzej Zarzyckiprezydent. Odwożę swoich ludzi, gdzie im kazano teraz się osiedlić. Żonę umieszczam - a sam - do pracy!«.25 Faktycznie, podjął pracę dla Polski, ale już w innej roli. Został pierwszym Delegatem Rządu RP na Kraj i współtworzył, wraz z gen. Stefanem Grotem-Roweckim, podziemne państwo polskie. Służył mu wiernie do końca swych dni, do 19 października 1942 roku. Honorowy obywatel Poznania, Edward Raczyński, w liście z 29 stycznia 1992 roku, dziękując mi za książkę o Cyrylu Ratajskim, napisał: "Miałem zawsze o nim pozytywne wyobrażenie jako o klasycznie wzorowym synu Wielkopolski. Takich nam trzeba jak najwięcej". 26
Przypisy
1 "Kurier Poznański", nr 466 z 2.X.1934 r.
2 "Kurier Poznański", nr 466 ...op. cit 3 "Przegląd Poranny", nr 108 z 28.IV.1922 r.
4 C. Ratajski, Mowy 1922-1928, Poznań 1929, s. 1-3 5 W. Czarnecki, To był też mój Poznań, Poznań 1987, s. 221 6 Relacja Ziemowita Ratajskiego z 6.VIII.1984 w zb. autora 7 "Kurier Poznański", nr 600 z 30.XII.1934 r.
8 Relacja Antoniego Królika z 10.IV. 1984 r. w zb. autora 9 Relacja Antoniego Królika... op. cit 10 C. Rataj ski, Mowy 1929-1933, Poznań 1934, s. 90-91 11 Relacja Ziemowita Ratajskiego z 9.XII.1983 r. w zb. autora 12 W. Jeszke, Cyryl Ratajski. Jak powstała myśl stworzenia Pewuki?, "Wiadomości", Londyn, 6.XII.1958 r.
13 "Dziennik Pomorski", nr 140 z 23.VI.1934 r.
14 L. Wypijewski, Dzieje bezrobotnego Powstańca Wielkopolskiego i Śląskiego od 19181939, Biblioteka im. E. Raczyńskiego, Rkps. 2813/1, s. 154-155 15 F. Znaniecki, J. Ziółkowski, Czym jest dla ciebie miasto Poznań. Dwa konkursy 1928-1964. Warszawa- Poznań 1984, s. 96-98 16 "Kronika Miasta Poznania", nr 4/1934, s. 404-405 17 "Dziennik Poznański", nr 95 z 26.IV.1934 r.
18 W. Czarnecki, To był też mój Poznań.. .op. cit, s. 221 " T. Szulc, W Poznaniu i wkoło niego. Wspomnienia, BG UAM, msp. 2803, T. II, s. 534 20 List I. Paderewskiego do C. Ratajskiego z 30.IV.1934 r.
21 Relacja Stanisławy Schmidt z 30.V.1984 r. w zb. autora 22 Relacja Leona Majewskiego z 13.X.1990 r. w zb. autora 23 Relacja Sławy ZolI z 3.V.1984 r. w zb. autora 24 "Kurier Poznański", nr 406 z 7.IX.1939 r.
25 H. Koryzma, Ziemia musi być spokojna. Cz. 6; Ambulatoria, transporty, s. 28-29, Instytut Zachodni, Dok. 1-642 26 List Edwarda Raczyńskiego do Andrzeja Zarzyckiego z 29.1.1992 r.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.