<I

Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr1/2

Czas czytania: ok. 26 min.

Marcin Kamlerdo świata przestępczego znajdowali oparcie wśród warstw najuboższych. Były to bowiem grupy społeczne ciążące ku sobie i podlegające stałemu wzajemnemu przenikaniu.

Sposoby działania

Był to świat niejednolity i zmienny. Nieliczni kradli lub rabowali samotnie, nie przyznając się w śledztwie, nawet na torturach, do ani jednego towarzysza 33 . Zazwyczaj jednak działania podejmowano w niezbyt licznych zespołach, najczęściej cztero-sześcioosobowych, ale także we dwóch lub trzech; liczniejsze grupy łączyły się rzadziej, głównie dla rozboju. Nie były to zespoły trwałe. Najczęściej po dokonaniu poważniejszego włamania czy rabunku grupa rozchodziła się, a jej członkowie łączyli się z innymi, dawniej poznanymi kamratami. Niekiedy jednak dłużej wędrowano wspólnie, często grupa się powiększała, napotykając przypadkiem znajomego, po czym rozstawano się w zupełnie przypadkowych okolicznościach. Typowe jest zeznanie Wojciecha z 1579 r., iż "idąc z Grodziska pieszki telko sam, potkał czterech za szubienicami przed miastem poznańskim. Jeden Jan Poznański, drugi brat jego Poznańskiego, trzeci Jan Kosterka, a czwarty krawiec Niemiec. I rzekł do niego Jan Poznański, skąd idziesz, a on rzekł, tu do miasta idę, potym mu rzekł Poznański - wróć się, pójdziesz z nami, i szedł z nimi do wsi l ,,34 asem . Częste i dalekie wędrówki, a także spontanicznie podejmowane krótkie wyprawy złodziejskie w coraz to innym towarzystwie, sprzyjały zawiązywaniu się szerokiego kręgu znajomości. Tworzyły się zbiorowości - towarzystwaobejmujące niekiedy kilkadziesiąt osób, o rozmaitych więziach wewnętrznych, opartych częściowo na osobistym wielokrotnym współdziałaniu, na kontakcie przypadkowym i przelotnym, niekiedy na znajomości pośredniej ("ze słyszenia") poprzez innego, bliższego towarzysza. Oczywiście pojęcie takiego towarzystwa jest nieco abstrakcyjne, bowiem nie było możliwości, aby zaistniało ono fizycznie w jednym czasie i miejscu. Trwały one jednak w świadomości współtowarzyszy, którzy sporo wiedzieli o sobie, znali swój wygląd, sposób noszenia się ("chłop młody, niski, czarnobrewy (u.) chodzi w czerwonej żupicy (u.) a sukni po ziemiarisku"; "Pachołek młody, dopiero mu się wąsik sypie, chodzi w kaftanie zamszowym i ma kamizelkę barchanową czarną"), docierały do nich wieści o sukcesach i porażkach ("uciekł z więzienia", "rozbił kupców na drodze", "obwieszony"). Często nie pamiętano wzajemnie swych imion czy przezwisk, jednak w pewnym stopniu znali się i uważali za swoich. Chociaż wielkie towarzystwa nie działały jako całość, to jednak stanowiły obszar rekrutacji do właściwych małych zespołów przestępczych. W materiałach poznańskich z lat 1550-1631 można wyśledzić istnienie około 40 takich dużych towarzystw, liczących łącznie około 480 osób, które korzystały z 26 melin (apogeum w latach 1571-1580 z 10 towarzystwami oraz 1591-1600 z 9). Szczególnie interesujące wydaje się towarzystwo znane z okresu 1607-1610, złożone z 2 grup: liczącej 3 mężczyzn i 6 kobiet, wędrującej i kradnącej na jarmarkach, oraz z większej, do której możnazaliczyć około 30 mężczyzn i 20 kobiet, wśród nich zaś niektóre kobiety . .3S Z grupy pIerwsZej .

Przeważająca część ludzi świata przestępczego znajdowała się w nieustannym ruchu, o czym była już mowa 36 . Ich wędrówki można dzielić na dwa rodzaje. Złodzieje związani w sposób trwały z Poznaniem lub przebywający w nim przez dłuższy okres, dla których stanowił on stałe oparcie i zaplecze, a więc ci, którzy mieli dostatecznie bezpieczne gospody oraz utrzymywali kontakty z paserami lub melinami, wychodzili z miasta dość często na krótkie - najczęściej parodniowe wyprawy. Zasięg tych wędrówek określała droga możliwa do przebycia w ciągu kilku dni. Był to więc obszar, na którego obrzeżach znajdowały się: najbardziej odległe Gniezno i Września, następnie , , Sroda, Srem, Kościan, Buk, Szamotuły i Oborniki. Miasta położone w tym kręgu wymieniło jako miejsca swoich kradzieży ponad 30% wszystkich sądzonych w Poznaniu złodziei. Bardzo często obiekt włamania był wcześniej upatrzony, niekiedy zaś wędrowano od wsi do wsi, od miasteczka do miasteczka, kradnąc wszystko, co się nadarzyło. Typowe i dobrze oddające charakter tych wędrówek jest zeznanie złożone w 1571 r. przez Piotra z Grzybowa: "Z Maćkiem się poznawszy z Janem namówiwszy jego szli do Wierzanki wsi, z chlewa ukradli cztery gęsi w nocy i wyszli z Maćkiem a z wołowcem do Kurzęcina, tam skopu ukradli, którego upiekli w końcu boru w dębinie. Potem do Wolechowka szli a wzięli z Maćkiem dwie gęsi w lesie. Potem ku Obornikom szli z nimi dwaj wołowcze [...] będąc w Obornikach dwie gęsi na przedmieściu ukradli i upiekli je w chruście w polu. Potem do jakiejś wsi wstąpili i wleźli przez poszycie do chłopa, nie znalazłszy nic szli precz i przyszli do młyna w Sierakowie, wlazłszy tam wzięli dwie stronie mięsa, dwie suknie, pięć bochnów chleba, kaletę, w której było dziesięć gr waczek za 20 gr [...] Idąc ku Poznaniowi nadszedł je chłop [...] a mniemając by je ścigano mięso przy błocie zostawili i inne rzeczy okrom 2 sukien a kalety i uciekł precz Maćka opuściwszy. A przyszedł do Gośliny Kościelnej, wziął karczmarzowi skórnie i ziemianinowi rusznicę, którą przedał za złoty siedem. Item w Rakowie wsi suknię, ubranie szare i koszulę a siekierę i przedał to w Poznaniu siekierę za 6 gr, suknię za 24 gr, ubranie sobie schował z koszulą. Do Poznania przyszedłszy szedł do Grodziska i będąc w Skórzynie ukradł suknię, portki płócienne i siekierę, przedał to w Buku. Tam będąc na gościńcu przez noc ukradł suknię z którą uciekł i przeszedł do wsi jakiejś [...] tam młócąc ukradł siekierę i skórnie nowe karczmarzowi, które przedał w Poznaniu chłopu do Górczyna za 20 gr. W tydzień potem jako się z Maćkiem rozstał u błota, jest się zaś z nim w Poznaniu spiknął, a napiwszy się z nim do Głuszyny szli i wzięli tam skrzynkę, w której szaty były i przedali je za półczwarta wiardunku, siekierę i waczek, który w skrzynce był [...] Za Powiedziskami we wsi z Maćkiem a z Blachem stronę mięsa i trzy mędle gomółek i szare ubranie i przedali je za dziesięć gr. W Owiriskach z Maćkiem a z Blachem młynarzowi garniec masła i pół garnca sadła i kazub jaj. [...] W gościńcu z Maćkiem a Blachem wzięli stronę mięsa [...] W Uścikowie skrzynkę, suknię modrą, szat białych brzemię, żupicę modrą i niewieście szaty dwie i gomółek mendel i odbito im te

Marcin Kamlerrzeczy w N aramowicach, a ścigano je aż do Poznania. W Poznaniu będąc kradli po mieście i po przedmieściu co mogli dostać. A potem z Maćkiem, z Blachem a z Piotrem szli do Gniezna [...] spotkali Niemczika, którego z spólnej namowy z Piotrem nań się rzucili w boj powiedziskiem, Piotr mu urżnął tłumoczek, a Blach go bił i szarpał, i obrawszy go szli ku Kurzęcinu [...] tam chłopy je obskoczyli i uciekł. W Poznaniu będąc dowiedział się, że Piotra przywieziono. A Maćka z Blachem wsadzono ,,38. Jednak przeważająca część tych ludzi, zwłaszcza przestępców profesjonalnych, podejmowała drogi wielusetkilometrowe, niekiedy z jednego krańca Rzeczypospolitej na drugi. Najczęściej z Poznania wędrowano w kierunku na Toruń, Bydgoszcz i dalej do Gdańska. Przyciągał także pobliski Kalisz, a dalej oczywiście Kraków, w mniejszym stopniu Warszawa i Lublin; tylko nieliczni docierali do Lwowa i Wilna. Zasadniczy bowiem obszar, na którym wychodzący z Poznania przestępcy dokonywali kradzieży, włamań i rozbojów, były przede wszystkim miasta całej Wielkopolski, południowo-zachodniego , Mazowsza, zachodniej Małopolski oraz przygraniczne obszary Sląska z Wrocławiem. Na ogół nie były to trasy zaplanowane, ani cel z góry wytyczony. Były to zaś włóczęgi z wieloma zmianami kierunków, często z powrotami do tych samych miejscowości, trasy kręte i dyktowane na ogół nie znanymi dla nas okolicznościami. Sądzony w 1567 r. Jan z Milianowa 39 po wyjściu z Lublina odbył wędrówkę przechodząc kolejno przez Kurów, Lwów (skąd poszedł na rozbój "za Lwowem"), Sochaczew, Warszawę, Zakroczym, Czerwińsk, Płock, Grodno, Wilno, Brześć Litewski, Jarosław, Kraków, Wolbórz, Piotrków, Łowicz, Błonie, Bydgoszcz i Poznań - gdzie został powieszony40. W 1593 r. Adam Gajda z Rypina opuścił Poznań idąc do Bydgoszczy, następnie odwiedził kolejno Gdańsk, Tucholę, ponownie Bydgoszcz, Chełm, żę, znowu Bydgoszcz, Swiecie, Koronowo, Łobżenicę, skąd wrócił do punktu wyjścia, gdzie go ujęto i stracon0 4l . Bardzo często a kierunku wędrówki decydowały terminy i miejsca jarmarków, które warto było odwiedzić. W 1550 r. Maciej Czywrejczyk zeznał, "iż od 4 lat chodził od jarmarku do jarmarku, kradnąc"; z 1561 r. mamy informacje o czteroosobowej grupie złodziei "którzy po jarmarkach chodząc kradną, teraz szli do Prus, a do Gniezna na św.

Wojciech przyjść obiecali"42.

Małe zespoły, a także osoby działające samotnie lub w parze, niekiedy specjalizowały się w określonym rodzaju przestępczości. W 1591 r. spotykamy w Poznaniu wędrowne towarzystwo złożone wyłącznie z szulerów, ogrywających naiwnych w karczmach i gościńcach; w 1592 r. - zespół okradający tylko kościoły; w 1619 r. - grupę fałszerzy monet; liczne są informacje o złodziejach kradnących jedynie konie 43 . Wśród złodziejskich specjalizacji naj częstsze były jednak kradzieże wyłącznie (w zasadzie) pieniędzy. W tekstach zeznań składanych przez profesjonalistów można odnaleźć ślady istnienia jeszcze głębszych podziałów, np. na rzezimieszków (zwanych w żargonie wyraźnikami lub wyrażnikami) i nocnych włamywaczy (drzewników, w Lublinie - drzemcarzy). W zeznaniu z 1597 r. czytamy: "Ten to parchaty mielcarz jest wyraźnik, bo był z nim w Toruniu [...] i wie to dowodnie, że jest wyraź nik wielki, a niewiasta jego kradnie, ale wyrażać nie umie" i dalej: "Nie kradł

nic inszego okrom pieniędzy, bo jedno wyraźnikiem był, a nie drzewnikiem ,,44. Chociaż istnienie takich profesjonalnych specjalizacji wśród ludzi świata przestępczego jest bezsporne, to jednak zdecydowana ich większość kradła lub rabowała wszystko, co znajdowało się w zasięgu możliwości. We wsiach - jak już czytaliśmy w przytoczonym zeznaniu - najczęściej łupem padało ptactwo, niezwłocznie pieczone i zjadane, sery, masło, zboże, owoce oraz odzież, wyjątkowo pieniądze. Terenem najpoważniejszych kradzieży i włamań były jednak oczywiście miasta, szczególnie te największe. W tłoku wypróżniano kieszenie, wyciągano sakiewki, odcinano trzosy i kalety.

N a targach i jarmarkach kilkuosobowe grupy dokonywały kradzieży przy wozach i straganach, bo "fortelu większego do kradzieży nie masz, jako kiedy się ono ludzie cisną, tedy najrychlej ukradnie", a "złodzieje wtenczas buchali, gdy był gęsty lud, tedy gdy co który weźmie, tedy zaraz drugiemu wyda"45. Szczegółowe opisy sposobów takich kradzieży znajdą też czytelnicy w zamieszczonym po artykule tekście źródłowym z 1610 r. Za dnia, ale i w nocy często udawało się niepostrzeżenie wejść do na ogół nie zamykanego (zwłaszcza od tyłu) domu i ukraść to, co leżało na wierzchu lub włamać się do szuflady w stole bądź do skrzyni, gdzie nieraz trzymano pieniądze. Włamania najczęstsze były w nocy. Złodzieje, którzy na ogół nie mieli kwater wewnątrz murów, pozostawali w mieście po zawarciu bram, następnie zaś późną nocą włamywali się do upatrzonych magazynów kupieckich w piwnicach (sklepach) lub kramów. W 1554 r. Maciej Kikolski ze Staszkiem Mazurkiem "w nocy dali się zawrzeć w mieście i pili u Matisa [...] aż do trzeciej godziny w noc, a potem [...] wyszedłszy do piwnicy pod domem pana Mokronowskiego jednym kluczem ze czterech fałszywych, które przy sobie miał, otworzył, do której tak otworzonej Mazurek, a on na ulicy na straży stał [...] namacawszy między suknem skrzynkę [...] wziął to i z onej pieniądze wyjął [...] potym z tymi rzeczami spoinie szli pod mur zamkowy podle pana Mikołaja Szylinga domu"46. W 1586 r. Sebastian Grzybik z Jankiem krawczykiem dali się w mieście zamknąć i "siedzieli pod mostem u zamku aż do trzeciej godziny w noc, po trzeciej szli do budek czapniczych, tamże zamek otworzył kłódki wytrychem do dwu budek, a on był na straży i nabrał czapek"47. W powszechnym użyciu były wytrychy (tzw. klucze fałszywe lub klucze o jednym zębie), sporządzane samemu, często przez zaprzyjaźnionego ślusarczyka, niekiedy z miary odciśniętej w wosku 48 . Często dokonywano kradzieży przez niedomknięte okna, przez które złodzieje dostawali się do środka, niekiedy po przyniesionej przez siebie drabinie, następnie wyrzucali na zewnątrz czekającym tam wspólnikom odzież, tkaniny, futra. Do wyjmowania zdobyczy przez zakratowane okna służyły kije z haczykami (gwoździami 49 . Zdarzały się także włamania przez poszycie dachu 50 . Następnie złodzieje albo przeczekiwali w mieście w ukryciu aż do otwarcia bram, albo od razu przedostawali się na zewnątrz przez mury, co w Poznaniu nie było zbyt trudne. Wspominani powyżej złodzieje czapek po włamaniu "szli do furtki u Zamku, tamże otworzyli zamek wytrychem i wszedłszy między mury przeleźli przez mur i szli z nimi na łąkę do cegielnie nad strugą"5l. Stosunkowo łatwo można było przejść mury (również np. w Krakowie)

Marcin Kamlerw mIeJSCU przepływu cieków wodnych: "i podle muru szedł wskok aż przyszedł do bramy wodny i obaczył, że się była wrotni a U spodku niedowarła i wycisnął te rzeczy [ukradzione - M.K.] wprzód, a sam się też tamże wcisnął w bramie [...] i oneż wszystkie rzeczy wyrzucił wprzód przez wzwód bokiem, które beli wpadli w wodę i oparli się, oparł sam się też także bokiem ku wierzchowi wycisnął i spuścił się i wziąwszy one rzeczy szedł po wale [...] podle jezuitów i tak aż do strzelnicy szedł aż do gospody"52. Pewna część złodziei od czasu do czasu dokonywała także rozbojów, jednak przeważał rozbój profesjonalny, uprawiany przez osoby, dla których był on główną formą działalności przestępczej53. W Poznaniu rozbójnicy stanowili wyraźnie mniejszy odsetek ludzi świata przestępczego niż w Krakowie, a zwłaszcza Lublinie, jednak i tu w badanym przeze mnie materiale objęli 8% zbiorowości, co wydaje się wielkością znaczną54. Znajdowali się wśród nich profesjonaliści przyznający się do wielu rozbojów, jak Urban zGłuszyna, który w śledztwie w 1571 r. wymienił ich 14 (podczas których zamordowano 16 osób), a można sądzić, że napadów tych było więcej55. Przeważająca część rozbójników działała na drogach w kilkuosobowych bandach. Po napadzie taka grupa zazwyczaj się rozpraszała i albo wkrótce zbierała się ponownie, albo jej członkowie łączyli się w inne zespoły z dawniej znanymi sobie towarzyszami. Ludzie ci na ogół działali konno na najbardziej uczęszczanych traktach, czatując na wozy kupieckie, bogatych Żydów, szlachtę, przekupni, rzemieślników, ale także na rozmaitych ubogich wędrowców 56 . Rozbójnicy mający swe gospody i meliny w Poznaniu skupiali uwagę zwłaszcza na drogach w kierun, , ku Sląska (szczególnie wiele rozbojów wokół Sremu) i Gniezna (droga przez Pobiedziska); w pobliżu Poznania szczególnie niebezpieczne były bory koło Mosiny i na północ od miasta przy Owiriskach 57 . Czasami udawało się wcześniej, na ogół na noclegu w Poznaniu, wyszpiegować u podróżnych lub kupców pieniądze bądź cenne towary i gdy ruszali w dalszą drogę w stosownym miejscu dokonać napadu 58 . Napadniętych często mordowano, niekiedy jednak, zwłaszcza gdy nie stawiali oporu, pozostawiano przy życiu, czasem przywiązanych do drzewa 59 . O ile zdobycz pochodząca z rozboju dokonanego na wcześniej upatrzonych ofiarach dość często bywała wielkiej wartości, o tyle rozbój okazjonalny, w którym atakowano przypadkowych wędrowców, na ogół przynosił znikome, czasami wręcz groszowe profi ty 60. Była już mowa o tym, że czynnikiem najważniejszym dla egzystencji świata przestępczego, zwłaszcza jego części profesjonalnej, była jego infrastruktura, dająca tym ludziom schronienie, możliwość sprzedaży zdobyczy, gwarantująca wypoczynek, zabawę i szansę spotkania dawnych towarzyszy. Główną rolę odgrywały meli ny 6l. Określeniem tym można objąć lokale o niejednolitym charakterze i zakresie działania. Niektóre gromadziły profesjonalne, liczne towarzystwa przestępcze, dawały im schronienie, często pożywienie, z reguły trunki, niekiedy towarzystwo dziewek nierządnych, zawsze możliwość sprzedaży ukradzionego lub zrabowanego łupu na miejscu bądź kontakt z paserem; wydaje się, że były one nie dostępne dla osób postronnych. Inne - to małe gospody-meliny dla jednej lub najwyżej kilku mieszkających w nich osób. Były też zwykłe karczmy lub szynki, w których zatrzymywali się przygodni

przyjezdni spoza świata przestępczego, ale które równocześnie dawały schronienie i pomoc przestępcom. Wśród licznych gospód, w których zatrzymywali się w Poznaniu na noclegi ludzie świata przestępczego, oraz karczem, szynków i piwnic, gdzie się gromadzili i zabawiali, tylko w 36 przypadkach możemy twierdzić, że spełniały funkcję melin, a ich gospodarze nie tylko tolerowali bytność i działania swoich gości, ale częstokroć wspierali je lub nawet brali w nich udział. W wielu przypadkach byli oni inicjatorami wypraw złodziejskich lub rozbójniczych, niemal z reguły pełnili także funkcje paserskie, odkupując zdobycz od swoich gości lub wliczając w koszty utrzymania i schronienia. W melinie można było wypić i zjeść nawet bez pieniędzy - jeśli gospodarz był zaprzyjaźniony. Bardzo często przychodziły tam lub stale mieszkały dziewki nierządne; zdarzało się, że z wybranymi gośćmi sypiały , ki d 62 cor gospo arzy . Ze względu na szczególną rolę meliniarzy warto poznać niektórych ważniejszych, działających wówczas w Poznaniu. Oto w 1552 r. wymieniano w zeznaniach Jana Cecylię (zwanego też Czeczekiejką lub Czeczelią), mieszkającego "w domu sołtyski" (lokalizacja niemożliwa), który "kazał im kraść i do siebie nosić i odkupił od nich wiele rzeczy kradzionych", a jednemu z łotrzyków "iż niewiele nosił kazał był z domu precz"63. W 1554 r. woźnica Sebastian z żoną Zofią przechowywali złodziei na Nowej Grobli; jeden z oskarżonych zeznał, że "gospodyni ich Sebastianowa wiedziała o wszystkich kradzieżach ich, które tu czynili w Poznaniu", inny zaś, że "stanąwszy gospodą u Sebastiana na Nowej Grobli znalazł tamże pewny poczet złodziei"64. Jednym z gospodarzy melin najbardziej zaangażowanych w działalność przestępczą był Jan ze Skoków, sądzony i stracony w 1571 r. 6S Meliniarz ów swoich gości "namawiał aby nań zarabiali obiecując im pokąd przy mnie stać będziecie nic się wam nie stanie, bo ja już od wielu lat się tym bawię", a "gdy już nie wiedzieli kędy iść, tedy on sam szedł powiadając im skąd co wyniesiem, znak im dając po wrociech". Organizował również dalsze wyprawy: "Do Gniezna Jan kazał im z sobą iść powiadając, najmę komorę kędy na ustroniu, cokolwiek weźmiecie, do mnie przynoście, a ja wam zapłacę każdy kęs gotowymi pieniędzmi"; uczestniczył także sam w rozboju, połączonym z morderstwem. Z lat 1573-1582 pochodzą informacje o gospodzie i szynku, a zarazem zapewne melinie Jana Szeląga z żoną, gromadzącą łotrzyków za kościołem Św. Marcina 66 . Podobny charakter ogólnie dostępnej karczmy czy szynku, w której zbierali się, dzielili zdobyczą oraz mieszkali przestępcy był , lokal Króla i Królowej "w szafarczynym domu" za Sw. Marcinem, znany nam z lat 1577-1584 67 . Cieślina Gertruda na Półwsiu gościła przestępców, przechowywała przyniesioną przez nich zdobycz, kupowała ją od nich i zajmowała się jej sprzed ażą 68. Bywający u niej przestępcy równocześnie odwiedzali , meliny u Stanisława Melki i jego żony Jadwigi za Sw. Marcinem oraz u Więckowej koło cegielni 69 . Szczególne znaczenie w ostatnim dziesięcioleciu XVI w. miała melina za , Sw. Marcinem u Bożymęczyny, w której sypiano, jadano i przechowywano łupy; w latach 1591-1599 były z nią związane towarzystwa przestępcze liczące łącznie co najmniej 90 osób 70 . Także z lat dziewięćdziesiątych pochodzą

Marcin Kamler

zeznania dowodzące istnienia melin u Józefa z żoną na Piaskach 7 \ u Wojciecha Mikołajewskiego z żoną na Grudzińcu 72 , u Macieja i Agnieszki Kowalskich za Bramą Wrocławsk ą 73 oraz u kilku innych osób. Spośród 13 melin stwierdzonych w XVII w. (do 1625 r.) najważniejsze, jak się wydaje na podstawie rozproszonych zeznań, prowadzili: Jan Kowalski, krawiec-partacz w Miasteczku za wapiennym piecem 74 ; Andrzej Terlecki z żoną Dorotą na Glinkach, gdzie złodzieje "przynosili w nocy rozmaite rzeczy, tak do żywności należące, jako też inne [...] a wychodzili czasem przez dwa, przez trzy, przez cztery dni i zachodzili na zdobycz [...] i zawsze cokolwiek przynosili z sobą do gospody"75; Jan Jabłoński z żoną Zofią w Miasteczku 76 ; Rokosowski (Rokoszewski), który nie tylko gościł u siebie łotrzyków, kazał im "i niewiastom Kaśce i Annie, które przy nim mieszkają, gdziekolwiek iść na zdobycz", ale również sam chodził na wyprawy złodziejskie, nawet rozbójnicze 77 . Bezpośredni udział w wyprawach przestępczych, jaki znamy z przypadków Rokosowskiego, a zwłaszcza Jana ze Skoków, należał jednak wśród meliniarzy do wyjątków. Wydaje się, iż na ogół nie chcieli oni powiększać ryzyka, czerpiąc i tak znaczne korzyści z bywających u nich towarzystw. W przypadku oskarżenia o przechowywanie złodziei lub kradzionych przedmiotów istniała szansa oczyszczenia się z zarzutów często spotykanymi w zeznaniach argumentami o swej niewiedzy co do profesji gości oraz pochodzenia oddanych na przechowanie przedmiotów. Udowodnienie udziału we włamaniu, a zwłaszcza rozboju oznaczało niemal pewną karę śmierci. Osiadli na stałe na poznańskich przedmieściach meliniarze, nierzadko właściciele lub dzierżawcy nieruchomości, na ogół obarczeni rodziną i prowadzący legalne interesy, nie mogli sobie pozwolić na ucieczkę, która równałaby się utracie całego majątku. Zresztą, jak sądzę, zdecydowanie większe profity niż sporadyczny udział w zdobyczy z włamania czy rozboju przynosiły meliniarzom zyski czerpane bezpośrednio ze swoich gości: część ich łupów przejmowana w rozliczeniu za gościnę, pożywienie, trunki, często i dziewki, a zwłaszcza działania paserskie, w których kwoty płacone złodziejom za przynoszone przez nich przedmioty były wielokrotnie niższe od ich rzeczywistej wartości. Nieporównanie mniej niż o melinach można powiedzieć o poznańskich paserach, chociaż ich znaczenie dla egzystencji świata przestępczego było także ogromne. Niezbędni byli zwłaszcza dla włamywaczy i rozbójników, którzy nierzadko wchodzili w posiadanie towarów trudnych i niebezpiecznych do zbywania wśród przygodnych nabywców - znacznych ilości tkanin, często kosztownych, importowanych, cennej odzieży, klejnotów, naczyń kościelnych. Zdecydowaną większość paserów (wśród mężczyzn około 90%) stanowili nie określani bliżej (na ogół) w zeznaniach Żydzi. Bardzo często nie mamy pewności, czy istotnie chodzi o pasera, czy o okazjonalnego nabywcę. Tylko w nielicznych przypadkach odnajdujemy wyraźne stwierdzenie, iż kupujący był częstym i świadomym odbiorcą łupów złodziejskich: w 1580 r. złodziejka Anna zeznała o Żydówce Dobrocznie, iż "żeby jej nie wiem co przyniosła, tedy ona ode mnie przyjmie"78. W 1604 r. Anna Paluszkówna zachęcała złodzieja Błażkę "żeby jej nastręczał, gdy się co trafi u kogo kupić"79. W 1617 r. Ewa Żelazna, cieślina z Muszej Góry, nam ziałaokazjonalną złodziejkę Annę z Poznania, "aby do niej nosiła cobykolwiek mogła dostać, powiadając, że ja tobie zapłacę, kiedy mi przyniesiesz dot "so s awszy . Z pewnością udało się zidentyfikować jednak tylko 28 paserów i paserek, do których należy dodać przeważającą część meliniarzy, zajmujących się także paserstwem. Funkcje takie pełnili również niektórzy szynkarze i szynkarki. W 1604 r. złodzieje futer bobrowych zanieśli "dwu do piwnice na ulicę Wrocławską podle jatek i przedał szynkarce jednego za gr 15, a drugiego za gr 17, a drugie trzy na Wielgi ulicy przedali szynkarce, która w piwnicy szynkuje pod siedlarzem [...] Trzecią rażą wzięli z tegoż skliepu bobrów [...] telko 2 zanieśli na ulicę Wroniecką do piwnice w tele pana Grudzińskiego "SI.

W tym jednym zeznaniu mamy więc informacje aż o trzech szynkarkach pracujących w samym mieście (ul. Wrocławska, Wielka i Wroniecką), które kupiły futerka bobrowe, na pewno z pełną świadomością ich pochodzenia. Jest to jednak zbyt mało, aby zaliczyć je z pewnością do grona paserek, można jednak domniemywać, że wiele spośród nich, nie ujętych przeze mnie w obliczeniach, funkcję taką pełniło. Wydaje się więc, że ogólną liczbę paserów można bez ryzyka popełnienia błędu powiększyć dwu-, a nawet trzykrotnie. Objęliby oni wówczas być może do 10% wszystkich osób zaliczonych do świata przestępczego. Należy także pamiętać, że działający w Poznaniu przestępcy korzystali z usług paserów w wielu innych miastach - nie tylko aby się pozbyć łupu podczas wypraw złodziejskich czy rozbójniczych, ale także zdobytego w Poznaniu, gdy po włamaniu trzeba było natychmiast uchodzić z miasta. Wiemy o takiej współpracy z paserami w Gnieźnie, Golubiu, Międzyrzeczu, z wieloma we Wrześni. Można przyjąć, że w większości pobliskich Poznani owi miast znajdowali się paserzy, z którymi współpracowali przestępcy działający na tym terenie. Trzecim elementem, obok melin i paserów, tworzącym infrastrukturę świata przestępczego, był legalny i nielegalny nierząd s2 . Pod miejską kontrolą znajdowała się tylko nieznaczna część prostytucji, skoncentrowana w zamtuzie zarządzanym przez kata i jego żonę. Przeważająca zapewne część nierządnic kryła się w rozmaitych piwnicach, karczmach czy gospodach, zarówno na przedmieściach, jak i w obrębie murów. Były one, szczególnie profesjonalistki, ściśle związane ze światem przestępczym i na ogół trudniły się także kradzieżami. Domy nierządne stanowiły trwałe punkty oparcia dla mężczyzn należących do tego świata. Można się było w nich nie tylko zabawić, ale także spotkać z towarzyszami, sprzedać za pośrednictwem dziewek ukradzione przedmioty, nawet przenocować kilka razy. Ich znaczenie dla świata przestępczego można porównać z rolą karczem i gospód, stanowiących istotny warunek egzystencji ludzi tego świata. Dziewki nierządne można podzielić na profesjonalistki i amatorki. Do pierwszych należały wszystkie mieszkanki domów nierządnych i część kobiet uprawiających prostytucję indywidualnie. Amatorki w zasadzie zajmowały się pracą wyrobniczą lub służbą, także kradzieżami; znaczna ich część żyła poza światem przestępczym, mając z nim kontakty raczej przypadkowe, stanowiły one jednak źródło rekrutacji prostytucji zawodowej.

Marcin Kamler

Podobnie do złodziei i rozbójników, również nierządnice odbywały niekiedy wędrówki do innych miast w poszukiwaniu hojnych klientów: w 1573 r. Małgorzata z Wronek "przyszła tu z Gniezna z Marencją [...] bo o tym słyszały, że tu miał być król i zjazd wielki", a w 1574 r. Helena z Wrocławia "w Gnieźnie teraz będąc na św. Wojciech legała tam z dwiema chłopy i z księdzem na Tumie bo tam dla kurestwa była jechała"83. Nierządnice pracujące samodzielnie rzadko przyprowadzały klientów do najmowanych przez siebie pomieszczeń, zapewne z obawy przed gospodarzem. Uprawiały więc swój zawód w miejscach całkowicie przypadkowych - w rozmaitych piwnicach, komórkach, stryszkach, w wykuszach miejskich murów i baszt, w ogrodach 84 . Ich klientami byli przedstawiciele wszystkich stanów, warstw społecznych i zawodów, dość często osoby duchowne, z oczywistych powodów unikające oficjalnych domów nie rządnych. Stręczyciele i liczniejsze od nich stręczycielki przyprowadzali im kobiety i dziewczęta na ogół początkujące w tym fachu lub zajmujące się nim okazjonalnie, ale także nierządnice profesjonalne. O wiele silniejsze więzi łączyły świat przestępczy z prostytucją uprawianą w stałych domach nierządnych. Oficjalnie działający w obrębie murów miejski dom publiczny ściągał - obok zwykłych, na ogół przyjezdnych klientów - mężczyzn należących do świata przestępczego. Dla bardziej zaprzyjaźnionych z zarządzającym nim katem lub kątową pełnił funkcje zbliżoną do meliny, bowiem mogli tam nie tylko się zabawić w wesołym damskim towarzystwie, ale nierzadko przechować lub sprzedać przyniesione łupy, przenocować, napotkać swoich towarzyszy lub zasięgnąć o nich języka 85 . Znacznie skromniejsze informacje dotyczą domów działających nielegalnie. Istniały zamtuzy kierowane przez szefową, zwaną dworniczką, w których prostytutki pracowały na stałe. Znamy je najlepiej z materiałów lubelskich, ale znajdują potwierdzenie także w Poznaniu, gdzie np. w 1611 r. o niejakiej Kasperkowej z mężem zeznano, że "nic nie robią, tylko białegłowy chowają i z tego się żywią, a szynkują piwo a gorzałkę"86. Często jednak dziewczyny pracowały bez szefowej, pojedynczo lub w kilka, wynajmując sobie jakieś pomieszczenie. Oto w 1579 r. zeznano, że w domu Kotyńskiego na Stanisławowie Pawłowa z mężem "kurwy przechowuje i tam sobie u niej najmują komory, tamże też z chłopy legają"87. W 1597 r. Barbara, wcześniej prostytutka w katowskim zamtuzie, wraz z dwoma innymi dziewkami w piwnicy szynkarki "psotę płodziły z kim się im trafiło ,,88. Nielegalny nierząd był tylko formalnie ścigany przez miejskie służby porządkowe. W rzeczywistości tolerowano go, a dobrze znane władzom punkty nierządu spokojnie funkcjonowały dopóty, dopóki zajmujące się tym procederem kobiety nie zostały wplątane w inne, poważniejsze przestępstwa kryminalne. Przedstawione pokrótce działania ludzi świata przestępczego w Poznaniu dokonywały się pod okiem miejskich służb porządkowych różnego szczebla. Kontakty między nimi układały się w trzech co najmniej płaszczyznach: 1) ścigania przestępców, śledztwa i surowych wyroków; 2) tolerowania niektórych przejawów przestępczości; 3) daleko idącej współpracy. Pierwsza sfera działalności służb porządkowych nie wymaga komentarza, warto jednak zwrócić uwagę na dwie pozostałe. Przede wszystkim rzuca się w oczy bezkarne,niekiedy wieloletnie funkcjonowanie melin. Wydawałoby się, że już pierwsze zeznanie ujawniające rzeczywisty charakter takiego lokalu powinno spowodować jego likwidację i uwięzienie gospodarza. Tymczasem w wielu przypadkach funkcjonowały one nadal bez żadnych zakłóceń, by wspomnieć melinę Jana Szeląga i Szelążki wymienianą w zeznaniach z lat 1573-1582, małżeństwa Królów - 1577-1584, czy Wojciechowej Bożymęczyny - 1591-1599. Być może wieloletnia działalność tych lokali mogła opierać się na stałym opłacaniu się służbom miejskim czy grodzkim. Pozostawienie w spokoju punktów skupiających znaczną część profesjonalnych przestępców mogło też ułatwiać kontrolę nad tym środowiskiem. Być może niekiedy ceną bezkarności bywały dostarczane informacje o poszukiwanych przestępcach, czego ślady odnajdujemy w zeznaniach Kasperkowej z 1611 r. i Szymona Szabli z 1616 r. 89 Szczególnie liczne wiadomości o współpracy świata przestępczego ze służbami porządkowymi pochodzą z Lublina, gdzie stwierdzono stałe opłacanie się towarzystw złodziejskich pachołkom zamkowym i burgrabiemu; w tymże mieście, a także w Krakowie i Poznaniu wielokrotnie stwierdzono przymykanie oczu na kradzieże i wypuszczanie więźniów z aresztu, oczywiście nie bezinteresownie 90 . Odrębną pozycję zajmował kat - człowiek otoczony wówczas powszechną wzgardą z powodu swego hańbiącego zajęcia, będący jednak przedstawicielem prawa i porządku - z reguły jednak związany ściśle ze światem przestępczym 9l . Poznański miejski zamtuz, w którym na piętrze mieszkała katowska rodzina, pełnił funkcję zbliżoną do meliny złodziejskiej: przynoszono tu na przechowanie lub do sprzedania ukradzioną zdobycz, ukrywano zbiegłych przestępców 92 . Istnieje wiele świadectw, że kat utrzymywał żywe kontakty z ludźmi świata przestępczego, katowczycy zaś często dokonywali kradzieży - samotnie lub w towarzystwie profesjonalnych złodziei 93 . Trudno sobie wyobrazić, aby taka dwuznaczna pozycja kata, wielokrotnie potwierdzająca się w zeznaniach pochodzących z całego badanego okresu, również, a może jeszcze wyraźniej w Lublinie i Krakowie, mogła ujść uwadze władz miejskich. Porównanie obrazu świata przestępczego zawartego w materiałach poznańskich z tym, jaki możemy odczytać w zeznaniach składanych przed sądami Krakowa i Lublina, dowodzi daleko posuniętej jednolitości tego środowiska. Wszędzie są doskonale widoczne procesy koncentracji skupisk przestępczości na niektórych przedmieściach. W każdym z tych miast istnieli paserzy, działały meliny i domy nierządu, często funkcjonujące przez wiele lat z cichym przyzwoleniem miejscowych władz porządkowych. Niewielki odsetek złodziei, głównie profesjonalnych kieszonkowców oraz okazjonalnych amatorów, żył na stałe w miastach, w nim oraz w jego najbliższym sąsiedztwie koncentrując swą złodziejską działalność. Zdecydowana większość tych ludzi była jednak w stałym ruchu, odbywając dalekie wędrówki w poszukiwaniu coraz to nowej możliwości kradzieży czy rozboju. Zapewne wielu powracało częściej do jednego miasta, czując się w nim pewniej i bezpieczniej niż w innych, nie sposób jednak wyodrębnić środowiska przestępczego Poznania od krakowskiego czy lubelskiego. Analizując liczebność, stopień profesjonali

Marcin Kamlerzacji oraz specjalności przestępcze ludzi sądzonych w każdym z tych miast, można jedynie wysuwać wnioski o tym, które z nich było bardziej atrakcyjnym polem działania dla określonych rodzajów przestępczości. Wyraźnie mniejsza w Poznaniu koncentracja ludzi zajmujących się rozbojem oraz mniej liczne towarzystwa profesjonalnych przestępców, większy zaś odsetek działań amatorskich lub półprofesjonalnych zdają się wskazywać, że Kraków i Lublin były miastami, w których możliwości działań przestępczych wydawały się większe. Być może w przypadku Krakowa przyczynę stanowiła jego stołeczna jeszcze funkcja oraz większa liczba mieszkańców, a także przyjezdnych, w Lublinie zaś - położenie na szlaku prowadzącym ku zawsze niespokojnym południowo-wschodnim kresom Rzeczypospolitej. Ocena tych tendencji jest jednak trudna, a badane materiały nie dają możliwości formułowania w tej kwestii bardziej zdecydowanych sądów.

Przypisy

1 Akta Miasta Poznania (dalej AMP), sygn. I 638-641 i I 657 -666. W większości są to księgi czystopiśmienne, zawierające ostateczne wersje zeznań oskarżonych, niektóre jednak to bruliony, w których można odnaleźć wiele szczegółów pomijanych na ogół w czystopisach. 2 M. Kamler, Świat przestępczy w Polsce XVI i XVI I stulecia, Warszawa 1991.

3 w. Maisel, Poznańskie prawo karne do końca XVI wieku, Poznań 1963; tenże, Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1963; tenże, Tortury w praktyce sądu kryminalnego miasta Poznania w wiekach XVI - XVI I I, "Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza" t. 13, z. l, Poznań 1979, s. 115-125.

4 H. Zaremska, Niegodne rzemiosło. Kat w społeczeństwie Polski XIV -XVI w., Warszawa 1986; A. Karpiński, Pauperes. O mieszkańcach Warszawy XVI i XVII wieku, Warszawa 1983; tenże, Prostytucja w dużych miastach polskich w XVI i XVII w. (Kraków, Lublin, Poznań, Warszawa), "Kwartalnik Historii Kultury Materialnej" 1988, nr 2, s. 277-304.

5 Tu m.in. O grupach marginalnych w mieście średniowiecznym, "Kwartalnik Historyczny" 1970, nr 3, s. 539-554; Ludzie marginesu w średniowiecznym Paryżu. XIV -XV wiek, Wrocław 1971; Litość i szubienica. Dzieje nędzy i miłosierdzia, Warszawa 1989.

6 Świat "opery żebraczej". Obraz włóczęgów i nędzarzy w literaturach europejskich XV -XVII wieku, Warszawa 1989.

7 M. Kamler, O niektórych problemach badawczych historyka przestępczości w okresie nowożytnym (na marginesie książki Jamesa A. Sharpe'a, Crime...), "Przegląd Historyczny" 1987, z. 2, s. 291-293; tenże, Świat przestępczy..., s. 7-13.

8 ' M. Kamler, Swiat przestępczy, s. 50, tabela 5.

9 Ibidem, s. 69.

10 A M P, I 639, f. 115V - 116; I 665, f. 3 7 - 3 7 y .

11 Na marginesie księgi sądowej z 1574 r. (AMP, I 639, f. 115Y) zapisano kilkanaście słów w mowie wałtarskiej w formie słowniczka, zob. W. Maisel, Poznański słowniczek żargonu złodziejskiego z XVI wieku, "Język Polski" 1956, t. 36, z. l, s. 74 n. oraz M. Kamler, Świat przestępczy, s. 70, gdzie zebrałem ich nieco więcej. 12 AMP, I 639, f 77Y.

13 AMP, I 663, f 43Y.

14 ' M. Kamler, Swiat przestępczy, s. 50.

15 Obszernie o melinach i paserach, ibidem, s. 72- 9 5.

16 Ibidem, s. 96-106.

17 Inaczej sądzi H. Zaremska, Niegodne rzemiosło, s. 89-104 (zob. moją recenzję w "Kwartalniku Historycznym" 1987, nr 2, s. 215-220), podobnie zaś B. Geremek, Margines społeczny epoki przedindustrialnej : kategorie i problemy porównawcze, w: Między feudalizmem a kapitalizmem. Studia z dziejów gospodarczych i społecznych. Prace ofiarowane Witoldowi Kuli, Wrocław 1976, s. 214.

18 Zbiorowość o ustalonym pochodzeniu obejmuje 257 mężczyzn, czyli około 41 % badanego ogółu. Obszerniej na temat napływu tych ludzi m.in. do Poznania, zob. M. Kamler, Migracje ludności do dużych miast w Koronie w XVI - XVI I wieku w świetle materiałów sądów kryminalnych, w: Miasto, region, społeczeństwo. Studia ofiarowane Profesorowi Andrzejowi Wyrobisz owi w sześćdziesiątą rocznicę Jego urodzin, Białystok 1992, s. 69- 77.

19 Badana zbiorowość obejmuje 82 kobiety, czyli również 41 %.

20 Dane te dotyczą 243 mężczyzn (39% ogółu) i 96 kobiet (48%).

21 Problem tzw. ciemnej liczby (dark number), tj. liczby przestępstw ukaranych (lub wykrytych) do popełnionych w rzeczywistości. Por. A. Sharpe, Crime in Early Modern England 1550-1750, London 1984, s. 44; obszernie na ten temat: E. Kaczyńska, Człowiek przed sądem.

Społeczne aspekty przestępczości w Królestwie Polskim 1815-1914, Warszawa 1982, s. 105-118.

22 Zasady tych oszacowań szczegółowo przedstawiłem w książce Świat przestępczy, s. 54- 61, 23 Ibidem, s. 28-30.

24 Ibidem, s. 49-53.

25 Ibidem, s. 50, tab. 3 - 5.

26 AMP, I 639, f 222.

27 Nie wiadomo n p. gdzie znajdowały się dobrze znane ze swego działania meliny Jana ze Skoków w 1571 r., Gierki w 1599 r. czy Rokosowskiego w latach 1624-1625.

28 W moim Świecie przestępczym podałem, że tylko siedmiu (s. 109, przyp. 136), przez pomyłkę pomijając (także na planie na s. 115) wymienianą zresztą (s. 91, przyp. 71) Ewę Żelazną na Górze Muszej'. 29 Na temat przedmieść, jurydyk i miasteczek wokół Poznania zob.: J. Łukaszewicz, Opis historyczno-statystyczny miasta Poznania w dawniejszych czasach, t. 1, Poznań 1838, s. 11-24; S. Waszak, Ludność i zabudowa mieszkaniowa miasta Poznania w XVI i XVII w., "Przegląd Zachodni" 1953, nr 9-10, s. 82-92; Z. Kulejewska-Topolska, Struktura prawna aglomeracji osadniczej Poznania od XV do końca XVI I I wieku, Pogoń 1969. 30 Z. Kulejewska- Topolska, op. cit., s. 35-40.

31 J. Wiesiołowski, Socjotopografia późnośredniowiecznego Poznania, Warszawa 1982.

32 Ibidem, s. 252-262, zwłaszcza tab. 53 na s. 254.

33 Na temat tortur: W. Maisel, Tortury w praktyce..., oraz M. Kamler, Rola tortur w polskim sądownictwie miejskim drugiej połowy XVI i pierwszej połowy XVI I wieku, "Kwartalnik Historyczny" 1988, nr 3, s. 107-125.

34 AMP, I 639, f 175v.

35 AMP, 1664, f. 8-8v; 1665, f. 31-45.

36 Obszernie na ten temat M. Kamler, Świat przestępczy, s. 134-159, zwłaszcza mapa na s. 140-141. 37 Spośród bardzo licznych opisów zob. np.: AMP, I 639, f. 44v-45, 75v-79, 292-292v; I 640, f. 51 v-52, 55v-56.

38 AMP, I 639, f. 82v-83v; bohater tej wędrówki został stracony (rota plexus).

39 Milanówek koło Warszawy.

40 AMP, I 639, f. 46v-50.

41 AMP, I 640, f. 67v-69.

42 AMP, I 638, f. 157; I 639, f. 31 v-32.

43 AMP, 1638, f. 158-159v; 1640, f. 17v, 42-42v, 44-45; 1641, f. 74v-76v, 166-191; 1660, f. 19-19v, 24-24v, 27-28, 29v, 55-60v, 65-65v, 66v-68, 69-69v, 85v; I 665, f. 329-333v.

Marcin Kamler

44 AMP, I 640, f. 148, 152v. Potwierdzenie istnienia takich podziałów odnajdujemy w wielu zeznaniach składanych w latach 1644-1646 w Lublinie, M. Kamler, Świat przestępczy, s. 66n. 45 AMP, I 640, f. 48 i 207v.

46 AMP, I 638, f 185.

47 AMP, I 639, f. 278v.

48 Np. I 638, f. 153v, 163v-164 ("z wosku był urobion przez ślusarczyka, który Kaśce jest dobrze znajomy"), 174, 185, 185v; I 639, f. 178v, 179, 191, 191v, 223, 237, 278v; I 662, f. 24 v - 2 5 v; I 665, f. 225 - 225 v, 25 2 , 264 v - 266 v; l 6 4 l, f. 237 v, 299; 14 O O, f. 63 3; I 666, f. 19, 22 , 41.

49 N p. A M P, I 639, f. 2 5 Iv; I 640, f. 12 l - 12 Iv, 143 v; l 6 6 2, f. 11 O, 113 v, 114; l 6 6 5 , f. 263 v .

50 AMP, I 639, f 113v; I 665, f 285.

51 AMP, I 639, f 279.

52 AMP, I 640, f. 109V-110. Także np. I 639, f. 92-92v; I 663, f. 28.

53 Szerzej o rozboju: M. Kamler, Rozbój na ziemiach koronnych w drugiej połowie XVI i pierwszej połowie XVII wieku, "Kwartalnik Historyczny" 1990, nr 3-4, s. 59-76. 54 W Krakowie 11,8%, w Lublinie 18,8%, por. M. Kamler, Świat przestępczy, s. 50, tabela 3. 55 AMP, I 639, f. 85-88, 89v-91.

56 Np. AMP, I 639, f 87v, 88, 89v; I 646, f 34.

57 AMP, I 639, f. 85-88.

58 AMP, I 638, f. 177; I 639, f. 107v; I 663, f. 43v-44.

59AMP,1638,f 179.

60 A M P, I 639, f 44 v - 4 5, 87 v - 8 8, 8 9v; I 641, f. 34.

61 Termin współczesny, nie występujący w źródłach, jednak którego słownikowe znaczenie dobrze oddaje ich istotę również w XVI - XVI I w., jako schronienia, kryjówki dla złodziei i rzeczy skradzionych. 62 AMP, I 639, f 12v.

63 AMP, I 638, f. 172v-174; powieszony.

64 AMP, I 638, f. 183-186v; Zofię wygnano z miasta.

65 AMP, I 639, f. 75v-80; bez lokalizacji, stracony (wpleciony w koło).

66 A M P, I 639, f. l O l -lOlv, 116, l 71 v , l 75 - l 76 v, 21 3 - 213 v .

67 AMP, 1639, f. 150v, 175-176v, 261.

68 AMP, I 639, f. 279-280, 292v-296v; w mojej książce Świat przestępczy melina błędnie zlokalizowana: w tekście (s. 83) za kościołem Św. Marcina, a na planie (s. 114) zaznaczona za Św. Wojciechem. Cieślinę ukarano chłostą i relegacją z miasta.

69 AMP, I 639, f. 292-297v; oboje Melkowie zostali wychłostani i wygnani z miasta.

70 AMP, I 640, f. 17v, 51v, 55-56, 66, 101-102, 103v, 144, 207v; I 660, f. 19v, 60, 94.

71 Rok 1593; AMP, I 640, f. 66, 67, 70v; I 660, f. 124v; powieszony.

72 Lata 1597-1598: AMP, I 640, f. 133-139v, 179, 181v; skazany na śmierć.

73 Rok 1660: AMP, I 640, f. 224-228v; I 661, f. 124; on powieszony, ona skazana na chłostę i wygnanie z miasta. 74 Rok 1603: AMP, I 662, f. 70, 72-72v, 74-75.

75 Rok 1606: AMP, I 663, f. 57-63.

76 Rok 1611: AMP, I 665, f. 170v, 173v, 175-175v, 179,180v-186,187-188; on powieszony, ona utopiona. 77 Lata 1624-1625: AMP, I 641, f. 331v-335, 345-346v; melina nie zlokalizowana.

78 AMP, I 639, f 194.

79 AMP, I 662, f 101.

80 AMP, 1641, f 80.

81 AMP, I 662, f. 110-114.

82 Obszernie na ten temat: A. Karpiński, Prostytucja..., op. cit.

83 AM P, 1639, f 1 04v, 118.

84 Np. AMP, I 639, f. 104v, 105, 110, 139; I 661, f. 54v; I 665, f. 276; I 641, f. 287-295.

85 Informacje o funkcjonowaniu i atmosferze poznańskiego zamtuza: AMP, I 638, f. 151, 194-194v; I 639, f. 38,130v, 158, 168,204v; I 640, f. 18-18v, 19v-20, 57v-58,175v, 177; I 641, f. 104; I 660, f. 30v-32v; I 662, f. 51 v; I 664, f. 46v-47v; I 666, f. 24v. 86 AM P, I 665, f 171.

87 AMP, I 639, f 174v.

88 AMP, I 640, f. 168v-169.

89 AMP, I 665, f 169; I 641, f 36.

90 M. Kamler, Służby porządkowe a przestępcy w dużych miastach Korony w drugiej połowie XVI i pierwszej połowie XVII w., w: Władza i społeczeństwo w XVI i XVII w. Prace ofiarowane Antoniemu Mączakowi w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1989, s. 304-306; AMP, I 639, f. 63v; I 641, f. 354.

91 Ibidem, s. 307-310.

92 AMP, I 639, f. 116n; I 640, f. 175v; I 666, f. 18-25v.

93 AMP, I 639, f. 240v; I 664, f. 47; I 641, f. 316v, 319v, 321, 326; I 666, f. 18, 19v,22-25v.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1993 R.61 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry