OD REDAKCJI

Kronika Miasta Poznania 1992 R.60 Nr3/4

Czas czytania: ok. 17 min.

J adąc samochodem nie widzi się już dziś kościoła Bożego Ciała. Z tramwaju natomiast jadąc Królowej Jadwigi mignie w prześwicie koło Liceum bryła kościoła, jadąc Strzelecką nad budynkiem szkoły-pomnika Tysiąclecia widać wieżę i dach kościoła. Jeszcze ze dwa, trzy lata temu można było go zobaczyć nad placykiem, dziś już zabudowanym nowymi domami. Biyła z czerwonej cegły, z daleka nie widać już resztek jej gotyckiej przeszłości. Przewodniki po Poznaniu też wiele nie mówią. Fundacja Jagiełły, trzy nawy halowego kościoła, portal ceglany, maswerki i laskowania w oknach. Wewnątrz portrety trumienne, obrazy Jagiełły i Jadwigi z 1665 r. Z boku kaplica z 1726 r. z późnobarokowym wnętrzem. Zakrystia z rokokowym wyposażeniem. Witraże Powalisza i Oźminów. Wszystko. Tak jest dzisiaj. Kiedyś - w 1663 roku - pisano o tym kościele inaczej.

"Niezliczone dobrodziejstwa i pociechy w utrapieniach i przygodach swoich od Pana Boga biorą ludzie, którzykolwiek się na to miejsce święte z gorącym nabożeństwem i żywą wiarą ofiarują. Wszak świadkami mogą być tego zacni Obywatele stołecznego Miasta Poznańskiego, a jeżeli ci milczeć będą, same kamienie i nieme słupy głosić to będą". Faktycznie, dziś już tylko dach, sklepienia, wieża i mury z czerwonej cegły mówią, że coś tu było. "W jakiejby obserwacyjej było to miejsce, potym się pokazuje, niemniej, że wszytek Magistrat Poznański nowoobrany, co rok tam wotywę swoją solenna miewa i tam bierze błogosławieństwo od P. Boga dla szczęśliwego na przyszły rok powodzenia rządu. Także panny i inne służebnice mieszczek poznańskie dwa razy w rok na tosz miejsce się gromadnie schodzą, żebrząc błogosławieństwa Pańskiego, wotywę także solenną sprawują. Nikt baczny w stan małżeński nie wstępuje ani w stan zakonny, któryby nie miał wprzód prosić błogosławieństwa na tym cudownym miejscu; i każdy to przyznać musi, iż osobliwie tym P. Bóg szczęści, którzy sprawy jakie poczynając, tu wprzód od P. Boga pomocy żądają. Niechże za to wszytko pochwalona będzie dobroć P. Boga Wszechmogącego na wieki. Amen." Cudowne miejsce, miejsce święte - to ten zasłonięty i zapomniany od Poznaniaków kościół. Redakcja "Kroniki Miasta Poznania" chce przywrócić

Od Redakcji

wspólnej pamięci sławę tego kościoła, który przez wieki przynosił chwałę miastu. Ratujemy od zaginięcia naj starsze historie tego kościoła, przedrukowując z jedynego zachowanego cudem egzemplarza "Historię o dziwnym nalezieniu Ciała Bożego" z 1583 r. a niewiele młodszą łacińską historię Bożego Ciała udostępniamy w polskim tłumaczeniu, też z jedynej w Polsce zachowanej książeczki. Po raz pierwszy ukazuje się po polsku pełen tekst poznańskiej księgi cudów, zaczynający się u schyłku średniowiecza a kończący się u progu baroku. Tą tradycję poddajemy badaniu naukowemu, by wprowadzić ją na stale przynajmniej do warsztatu naukowców badających naszą przeszłość. Ale większe znaczenie ma przywrócenie świadomości Poznaniaków tradycji poznańskiego Bożego Ciała, miejsca kultu sławniejszego ongiś od Częstochowy, choć trudno dziś w to uwierzyć. Takjak ratusz, katedra czy Biblioteka Raczyńskich kościół Bożego Ciała jest pomnikiem naszej poznańskiej przeszłości. Mijąjąc go schylmy z szacunkiem głowę.

LEGENDA BOZEGO CIAŁA

HISTORYJA O DZIWNYM NALEZIENIU CIAŁA BOŻEGO NA TYM MIEJSCU, GDZIE TERAZ W POZNANIU KOŚCIÓŁ BOŻEGO CIAŁA ZOWĄ, z niektóremi cudami, które Fan Bóg Wszechmogący i po dziś dzień okazować raczy

PRZEZ TOMASZA RERUSA, ZAKONNIKA ZAKONU PANNY MARYJEJ OD GÓRY KARMELUSZ, ZNOWU NA DRUK WYDANA

J ego Mości Księciu Jeronimowi Powodowskiemu, kanonikowi poznańskiemu, archidiakonowi kaliskiemu. Panu mnie wielce łaskawemu. S.P.D. Wszelakim obyczajem, Mości Księże, starałem się o to, jakobych Waszej Miłości Miłościwy Księże, cożkolwiek powinnego uczynić mógł - za co bym potym umysł a łaskę uprzejmą Miłościwego Książęcia przeciwko sobie zasłużył a odzierżał. Nad insze abowiem dobrodzieje nasze, tom sobie Waszą Miłość uraczył a obrał, że Wasza Miłość, Miłościwy Książę, nad insze temu miejscu Świętemu jest przychylnym a niejako przyległym dobrodziejem. I w tym Wasza Miłość rozkoszuje a osobliwie się kocha, co ku chwale Pana a Zbawiciela naszego należy a przystoi. Tym ja tedy przeciwko Waszej Miłości pobudzony, tak przeszłego roku Waszej Miłości Miłościwemu Księciu a dobrodziejowi naszemu tę Historyją o nalezieniu Ciała Pana a Zbawiciela naszego na tym miejscu, gdzie teraz kościół u Bożego Ciała w Poznaniu mienią, juzem był poprawione Waszej Miłości Miłościwemu Księciu nagotował odesłać. Jednak, iż za słuszną przyczyną (abowiem tym czasem na drogę był odjechał) gotową rzecz do czasu zostawiwszy. A wszak-eż teraz nie inszym czasem temu memu przedsięwzięciu dosyć czyniąc, Waszej Miłości, swemu Miłościwemu Księciu tę moją powinna a małą pracę przypisuję nie wątpiąc w łasce mego Miłościwego a łaskawego Księcia, że ten powinny upominek ode mnie, ubogiego Zakonnika, umysłem chętliwym a przychylnym przyjąć będziesz raczył, ponieważ na chwałę Bożą ta moja powinna praca jest sprawiona.

Tomasz Rerus

Za czym proszę swego Miłościwego a łaskawego Księcia, żeby Wasza Mość Miłościwy a łaskawy Książę, na nas ubogie zakonniki łaskaw być nie przestał.

Dan z Krakowa, z konwentu Braciej Panny Maryjej od góry Karmelusa, z miejsca - od Panny Maryjej na Piasku - nazwanego.

Thomas Rerus, Zakonnik Panny Maryjej de Monte Carmeli.

N aniższy sługa Waszej Miłości.

PRZEMOWA DO CHRZEŚCIJAŃSKIEGO CZITELNIKA.

Wszelakie widome cuda z przejźrzenia a z wolej Bożej sprawione (czytelniku Chrześcijański), które przeszłemi czasy jakoby zagasły, nie mają być od nas porzucone albo przejźrzane, ponieważ je Pan Bóg Wszechmogący jako , zwierciadłem mocy swojej Swiętej przed oczy nasze przełożyć raczył. Z nich abowiem bierzemy utwierdzenie w wierze Pana a Zbawiciela naszego, który ongi nie tylko sam, ale i przez zwolenniki a wybrane swoje rozmaitemi cudami upewnić a utwierdzić raczył. Wiedział abowiem, czytelniku Chrześcijański, Pan , a Zbawiciel nasz, że to była rzecz potrzebna Kościołowi jego Swiętemu, żeby , przez cuda mocy Jego Swiętej, ludzka złość a upór słusznie mogła wziąć spra, wiedliwe karanie, a Kościół Jego Swięty w pokorze a w wierze powszechnej utwierdzenie a pociechę. Poznanie też prawdziwej wiary, a zwłaszcza temi złemi czasy, których ludzie przez swój upór a swą wolą w rozmaite biedy wpadają, z nich otrzyma, , wamy. Czego pewny świadek, zacny Doktor Kościoła Swiętego Tomasz Sw., który pisząc nie wi, in tertia parte summe questionis. Ponieważ to wszystko, co wierzymy, ludzki rozum przechodzi. A iż przez rozum nasz tego dość nie możemy, że Panna poczęła; i Pan a Zbawiciel nasz jako prawdziwy Bóg i człowiek na świecie przebywa. Potrzebna rzecz jest, żeby to było potwierdzono przez okazanie mocy Bożej, abowiem gdy kto czyni, i gdzie się dzieją takowe sprawy, które tylko Pan Bóg sam sprawować może, pewna rzeczjest, że takowe sprawy od Boga pochodzą; jako temu, który odnosi list pod pieczęcią królewską - bywa mu wierzono, że to z wolej królewskiej sprawuje. Także też i w nas, w Kościele powszechnem, za sprawą miłego Boga, że się cuda takowe dzieją, które tylko sam Pan Bóg sprawować może, rzecz pewna, że jest prawdziwa wiara a nie gdzie indziej. Ja tedy, czytelniku Chrześcijański, ku spólnej Chrześcijańskiej pociesze Historyją o nalezieniu dziwnym Pana a Zbawiciela naszego na tym miejscu, gdzie teraz kościół Bożego Ciała w Poznaniu nazywają, wziąwszy podaną (acz nie tak szyroce) od Marcina Kromera, historyka a kronikarza, człeka bacznego a mądrego, tudzież z podania przodków naszych, przed oczy twoje przekładam, żebyś tego wdzięczen był, iż Pan Bóg Wszechmogący (ku naszej pociesze) i nas, Polaków, okazaniem tego zacnego Cudu, nas przepamiętać nie raczył, a z tech przykład brał, którzy z tego miejsca świętego pociechę w potrzebach swoich odnoszą, którzy są pewnym dowodem a świadectwem takich spraw miłego Boga. Ażebyś też rozumiał, że nie tylkosię to u nas w Polszczę przydało, jest abowiem takowych przygód i miejsc po rozlicznych krainach niemało; jako w Auguście, w Klasztorze u Św. krzyża przed miastem. Także w Padwi, kędy też także od Żydów nachwalebniejszy Sakrament był sprofanowano Na górze też świętej w Bawary jej, tymże sposobem i z rozmaitymi cudami to się działo, głupstwu a uporowi tych nowowierników się nie sprzeciwiając, dziękujmy Panu Bogu Wszechmogącemu, który zawsze ku pociesze naszej w rzeczach nam potrzebnych, przez rozmaite cuda wspomożenie a ratunek daje. N owowiernicy abowiem, czego ich szatański zawód na tym przestać muszą. Ponieważ tego są posłańcy, który acz wie, że nad się nie ma nędzniejszego, przedsię jednak w swej pysze trwa. Proszę Cię tedy, czytelniku Chrześcijański, tę powinna pracę za wdzięczną przyjmij, a za mię Pana Boga proś.

Vale.

HISTORYJA O NALEZIENIU CIAŁA PAŃSKIEGO W ROKU 1399.

Stało się z poduszczenia szatańskiego. Żydowie, niewierni obywatele miasta Poznania, uczynili zmowę, za pewną zapłatą z jedna białogłową, żeby ona, upatrzywszy czas, mogła dostać jakimżkolwiek obyczajem, z któregokolwiek kościoła Ciała Pana a Zbawiciela naszego; tym sposobem, że dostawszy, onym niewiernym Żydom potajemnie ono wydała. Ona białogłowa, zapomniawszy sumienia swego, napełniona jadem szatańskim, obyczajem Judasza o to się zawsze starała, jakoby przedsięwzięciu swemu złośliwemu dosyć uczynić mogła. Dniajednego, będąc w kościele u braciej Św. Dominika, po dokonaniu służby Bożej - potajemnie się w kościele zachowała. I będąc wiadoma miejsca, gdzie N aświętszy Sakrament chowano (który i tym czasem tamże chowano), przystąpiwszy na ono miejsce chciała gwałtem oderwać drzwiczki u Cymborjum. Tamże, z przepuszczenia Bożego, który zawsze pragnie uznania grzech a polepszenia, padła na ziemię. Tego sobie mało ważąc, wstawszy, szła także powtóre, chcąc gwałtem otworzyć Cymboryjum, ale i tym razem, jako i pierwej, z przepuszczenia Bożego na ziemię padła. Przedsię jednak, trzeci raz powstawszy, przystąpiła do Cymboryjum i jąwszy drzwiczki (nie tak mocą, jako iż tak już Pan Bóg raczył dla więtszej chwały Ciała swego, którą miał pokazać) otworzyła. I wziąwszy w swoje plugawe a niegodne i smrodliwe ręce puszkę, w której Naświętszy Sakrament był, otworzyła. I wyjąwszy trzy Hostie małe, na taki kształt, jako teraz bywają dla ludzi przystępujących do Stołu Pańskiego, uwinęła w chustę dla połamania i przy sobie zachowała. Potym, postawiwszy na miejsce swoje puszkę z ostatkiem Sakramentu, zawarła Cymboryjum i odeszła na ono miejsce, gdzie się pierwej była zakryła, dlatego, że gdyby był kościół otworzon, mogła tajemnie wyniść. Tam, gdy kościół otworzono, wyszła. I szedszy do Żydów dała im one trzy Hostie, to jest Ciało Pana a Zbawiciela naszego. Oni wziąwszy od niej Nachwalebniejszy Sakrament, bez żadnej poczciwości w księgi je dla połamania włożyli; a onej białejgłowie tę sumę pieniędzy, którą

Tomasz Rerusz nimi była zmówiła, wydali. Ona, pieniądze one wziąwszy, odeszła precz. Żydowie tedy, bez bojaźni wziąwszy Nachwalebniejszy Sakrament, dla tego, żeby ich nikt w tym złośliwym uczynku nie podejźrzał, weszli do ziemnego sklepu niektórej kamienice, którą na ten czas na żydowskiej ulicy Świdwina zową; i tam, żeby mogli mieć lepszy warsztat do złego swego a bezbożnego uczynku, pośrzód sklepu postawiwszy stół, tam dopiero przez żadnej uczciwości, chcąc się doświadczyć, jeśliby to było Ciało prawdziwe Pana a Zbawiciela naszego. Wyrzuciwszy z onych ksiąg one trzy Hostie, jeden z wielkiego gniewu jako pies wściekły wytargnąwszy nóż, bez wszelakiej lutości uderzył w jedne Hostią; z której natychmiast Krew Św. wystrzyknąwszy, na jego oblicze niegodne skoczyła. Która na potym z onego złośliwego oblicza żadnym obyczajem otarta być nie mogła. Tam dopiero wszyscy, za onym bezecnym wodzem swoim, bez lutości poczęli kłuć Naświętsze Ciało Pana a Zbawiciela naszego. Gdy się potym do onego sklepu siła Żydów schodziło, że między Żydy ta rzecz była słynęła. Jedna Żydówka, będąc od narodzenia swego ślepa, przepytywała u drugich Żydówek, coby takowego Żydowie nowego mieli; z których jedna jej powiedziała, że naszy rabinowie dostali Boga Chrześcijańskiego. A toż próbują, jeżeli to jest prawdziwe ciało. Ona potym sama w sobie poczęła myślić: jeśliś Ty jest prawdziwym Bogiem, którego chrześcijanie chwalą, daj to, abych mogła na swoje oczy przejźrzeć. Dziwna rzecz Boga, że natychmiast Pan Bóg Wszechmogący, widząc jej mocną wiarę, nadprzyrodzenie to uczynił, że jej wzroku użyczył. A tak przejźrzawszy, jęła między Żydy rozgłaszać, że to jest prawdziwy Bóg, którego chrześcijanie chwalą. Rabinowie żydowscy, gdy się doświadczyli, czego żądali tudzież słysząc ten głos żydowski i takowy cud widząc; bojąc się, by trudności z miastem nie mieli, on Nachwalebniejszy Sakrament Ciała i Krwie Pana a Zbawiciela naszego, który bez lutości kłuli i dręczyli tak barzo, że Krew N aświętsza, która z Ciała strzykała aż na ściany i na słup, który tam jest zostawała wziąwszy, chcieli rozmaitym obyczajem zagubić. A tak, szukając rozmaitych fortelów, tak w ogień kładąc, w błoto depcąc, w studnie wrzucają, żadnym obyczajem onych trzech Hostyj nie mogli zagubić. Aż, w Wigilią Wniebowzięcia Panny Mary jej, której było w piątek, wziąwszy Sakrament N aświętszy z sobą, wyszli z miasta broną, którą na ten czas Glinną broną zwano. Tam, z przejźrzenia a z wolej Bożej, udali się prosto przez Stelmachy; i przyszedszy na to miejsce, gdzie teraz kościół Bożego Ciała zową - tam na tym miejscu, że była trzęsawica a pastwiska miejsckie, wziąwszy dwa drągi wyważyli wierzch od bagniska (gdzie jeszcze na tym miejscu, w kościele Bożego Ciała znak tego pewny), wrzucili N aświętszy Sakrament i odeszli precz.

Potym, w dzień święty Niedzielny, między oktawą Wniebowzięcia Panny Mary jej, miejscki pasterz, wziąwszy z sobą syna swego młodego, przypędził bydło miejsckie na to miejsce, gdzie teraz kościół jest. A z tym odszedł do kościoła farskiego na służbę Bożą, zostawiwszy przy bydle to swoje dziecię. A tak, gdy odszedł, po małej chwili ono dziecię ujźrzało jakoby trzy motyle wylatujące po trzykroć z onego miejsca; i bydło klęcząc. Gdy się potym on pasterz miejscki do bydła nawrócił, pocznie mu powiadaćono dziecię jego, co widziało. On temu nie wierząc, jako dziecięciu młodemu, zaniechał tego. Alić zasię po małej chwili, tamże ujirzał - a ono bydło pocznie klęczeć. I one też trzy Hostie latające. Natychmiast przy bydle ono dziecię zostawiwszy szedł do miasta i opowiedział to Panu Burmistrzowi. Pan Burmistrz miał to sobie za lekkość, że tak z podłą rzeczą przyszedł do niego - dla czego kazał go na wieżę wsadzić. Tam gdy był zawarty, natychmiast z wolej Bożej drzwi odemknione obaczył. A tak powtóre szedł do Pana Burmistrza opowiadając mu jako Pan Bóg, mocą swoją, onego z zawartej wieże wywiódł. Pan Burmistrz to uważywszy u siebie, że się to mocą Bożą stało, że on zawarty z wieży wyszedł; wezwawszy do siebie Księdza Proboszcza farskiego i innych wiele ludzi, przyszedł z nimi na to miejsce, gdzie się to działo. A obaczywszy, że tak było, jako pasterz opowiadał, zadziwił się bardzo. I poradziwszy się dał do Tumu, do Jego Miłości Księdza Biskupa znać. Który na prędce zebrawszy duchowieństwo - tam, na to miejsce, przyszedł. Tedy odjednego pobożnego kapłana ono Naświętsze Ciało w ręce było wzięte. I do farskiego kościoła przyniesione. Ale gdy się i tam zostać nie mogło: Najpierwej sławnej pamięci Jadwiga Księżna Mazowiecka, z nabożeństwa , tudzież z natchnienia Ducha Swiętego, na tym miejscu, gdzie teraz kościół jest, na chwałę Bożą kapliczkę małą zbudowawszy, z wielką uczciwością Ciało N aświętsze od duchowieństwa do kapliczki było przyprowadzone. Gdzie gdy Pan Bóg Wszechmogący cuda rozmaite okazować raczył.

Potym przez Najaśniejszego Króla Polskiego, sławnej pamięci Władysława Jagiełłę, na tym miejscu kościół zacny jest zbudowany, wespołek i klasztor, opatrzeniem a dobrodziejstwem nadany. Tam Pan Bóg Wszechmogący zawsze, którzy się jedno na to miejsce święte z prawdziwą wiarą w potrzebach swoich ofiarują, ze pomocą swoją świętą łaskawie wysłuchiwać i pocieszać raczy. Na cześć a na chwałę Pana Boga Wszechmogącego i ku wzbudzeniu nabożeństwa w wiernych jego - te cuda, które Pan Bóg Wszechmogący sprawować raczył, gdzie Swięte Jego Ciało jest naleziono, niektóre szczęśliwie się poczynają.

DZIAŁO SIĘ ROKU PAŃSKIEGO 1493.

Jedna niewiasta imieniem Jadwiga z Bobu [!], będąc chora przez niemały czas, w onej chorobie swojej, gdy się z prawą wiarą na to miejsce obiecała, za pomocą Bożą uzdrowiona z onej choroby była. Tegoż roku dziecię jedno z Kutna wpadszy w wodę było bez dusze sześć godzin, które przez rodzice swoje na to miejsce święte obiecane, za pomocą Bożą ożyło, i ku pierwszemu zdrowiu przyszło.

Tegoż roku jedna białogłowa z Gostynia, będąc od najazdów szatańskich , kuszona, a tak do wiela Swiętych w potrzebie swojej się uciekała, a żadnej pomocy nie czując - z porady na to miejsce święte go i się obiecała, od przenagabania szatańskiego uzdrowiona była.

Tomasz Rerus

Tegoż roku w Częstochowie, gdzie też Pan Bóg Wszechmogący dla uczciwości Matki swojej miłej siła cudów okazować raczy, dziecię jedno wpadszy w wodę było przez dusze napoły dnia. Którego rodzicy jego, gdzieby się podziało, nie wiedzieli. A tak, szukając onego dziecięcia, naleźli je przez dusze po wodzie pływające. I w wielkim żalu i frasunku będąc, ofiarowali ono dziecię do kościoła Panny Mary jej tamże, w Częstochowie. Na którym miejscu, gdy pociechy i żadnej odnieść nie mogli, albo snąć dla tego, iż Syn Boży chciał być czciony więcej nad Matkę swoje; aby nie tylko ono miejsce cześć miało z Matki Bożej, ale też wespołek i z Syna. Albo dlatego, jako opowiadają, że co u siebie często mamy (a nie z trudnością tego dostawamy) to sobie lekce a w małej wadze być rozumiemy. Także też i na tym miejscu świętym, gdzie Ciało Pańskie dziwnym obyczajem jest nalezione, dlatego, że ustawicznie ludziom bywają ukazywane, w lekkie uważenie i małą wagę, żal się tego Panie Boże, przyszło. Także też i na tym miejscu oni rodzicy, nie w takowej czci podobno jako na to przysłuszało ono miejsce święte mieli, więc też w prośbie swojej pociechy odnieść nie mogli. A tak rodzicy onego dziecięcia obaczywszy dziecię ono, pomocy żadnej nie mając, na to miejsce święte obecnością swoją własną Panu Bogu na cześć i na chwałę mocną a zupełną wiarę mając, także też nadzieję mając w Panie Bodze, przyobiecali postawić. Co gdy udziałali, dziecię one bez dusze trzy dni, za pomocą Bożą ku pierwszemu żywotowi przyszło. Czego pismo braciej naszej na ten czas będących utwierdza.

ROKU 1494.

Jedna białogłowa cierpiąc Świętego Walentego niemoc cały rok, na to miejsce święte obiecawszy się, była od onej choroby wybawiona. Tego roku, jeden szlachcic z Ruskiej ziemie, między świętem Wniebowzięcia a Narodzenia Panny Mary jej, będąc u Tatarów w majętności własnej ogarniony, iż z nawałnością przypadli, uciekł do rzeki, którą Niestrz nazywają. Tam będąc przez dwa dni głodem uciśniony, żadnej pomocy niskąd nie mając, na to miejsce święte z prawą wiarą gdy się obiecał, natychmiast z przejźrzenia Bożego, oni nieprzyjaciele jego z onej majętności jego barzo prędko sami się wezbrali. A on, Panu Bogu podziękowawszy, na to miejsce święte piechotą przyszedł a obietnice swoje wypełnił. Aczby się było tych więcej cudów opisać mogło, których przy tamtym miejscu świętym od zakonników przeszłych tam mieszkających opisanych jest wiele. Jednak teraz, tym czasem, muszą być opuszczone; bo zda mi się będzie takich wiele, zwłaszcza tych czasów, których ludzie nic więcej wierzyć nie chcą, jedno na co oczyma swemi patrzą. Którzy to nasze wydanie snąć za nowe zmyślenie a za lekką rzecz będą poczytać. Lecz to nie jest rzecz zmyślona, czego nas podanie przodków a rodziców naszych uczy. Tudzież cuda, które się przy tym miejscu świętym z wolej Bożej dzieją. A tak prosim, żeby nas taki zaniechał a niech nie rozumie o tym, żebyśmy to dla naszego jakiego pożytku czynić mieli ale raczej dla tego, żebyśmy potym Panu Bogu za tęniewdzięczność nasze rachunku nie dali. Stąd-ci, abowiem, przyszło teraz, iż ludzie pospolicie mówią: im dalej, tym gorzej, że sobie chwałę Bożą i święte miejsce jego za lekko ważymy a za niepodobieństwo to sobie mamy, kiedy co takowego powiadają, na cośmy oczyma swemi nie patrzali. Ale póki ojcowie naszy mili w prostości chrześcijańskiej, w posłuszeństwie Kościoła Świętego powszechnego trwali, a chwałę Bożą nade wszystko przekładali, zatym też Pan Bóg Wszechmogący dla ich pocieszenia cuda rozmaite i wszystkiego dobra obfitość, bogactwa, dostatki wszelakie im dawał. A w prośbach swoich, które oni w prostości serca swego do niego działali, prędką pociechę odnosili. Ale iż teraz i służba Boża nie tak się dzieje, jako ma być, bośmy wszyscy w miłości Bożej oziębli, i miejsca święte w małej wadze i poczciwości u nas zostały.

Kiedy się na nie obiecujemy, nie czynimy tego z prawej wiary albo zupełnej wolej Bożej; więc też Pan Bóg, który patrzy jako kto, co umysłem jakim czyni, w potrzebach nam naszych ratunku i wspomożenia nie daje. Nie zaraz też temu trzeba, który czego u Pana Boga prosi, przestawać od modlitwy; boć Pan Bóg wie, co działa. Ale owszem, szukać w sobie takowej rzeczy, któraby nam ku odzierżeniu łaski Bożej przeszkadzała, a nalazszy ją, mając prawą wiarę w Panie Bodze, dopiero wspomożenia żądali. A dostawszy pociechy wdzięczni temu byli a Panu Bogu za to dziękowali.

W Krakowie W Drukarni Stanisława Szarffenberga Roku Pańskiego 1583wydała: Wanda Karkucińska

JAN CHRYZOSTOM SIKORSKI o cudzie trzech hostii w Poznaniu w roku pańskim 1399 do biskupa poznańskiego Laurentego Goślickiego

W roku Pańskim 1399, około święta Wniebowzięcia Matki Bożej, Żydzi przekupili pewną kobietę, przeklętą wśród chrześcijan, by przy najbliższej sposobności wykradła Chrystusowe ciało i im je oddała, a potem odbierze umówioną sumę. Ta zaś nieszczęsna, niepomna na zbawienie duszy, zaślepiona żądzą zysku, zaręczyła i przyrzekła, że uczyni jak najlYchlej to, o co ją proszono. I niczym drugi Judasz, dbając bardziej o siebie niż o wiarę i pobożność, weszła ukradkiem do pobliskiego kościoła Dominikanów i wykradła trzy hostie świętej Eucharystii. Ugodzona tam mocą boską i na pół martwa, gdy znalazła ją córka, nadal jednak trwała w obłędzie, i zaniosła umówiony zastaw zbrodniczym nabywcom. Kiedy się już zdawało, że powiódł się tajemny zamiar, zebrało się niegodziwe żydowskie zgromadzenie, zasiedli podstępni Kajfasze, pochylając głowy naradzali się okrutni oprawcy, co dalej czynić. Postanowili wybrać miejsce, gdzie dokończą zbrodni i pohańbią chrześcijańskiego Boga wszelką miarą, do woli; i wybrali, jak im się zdało, nadzwyczaj stosowne.

Przy ulicy, która pod imieniem podstępnych Żydów naznaczonajest, stoi dom obszerny i, jak się zdaje, dość starodawny. Podążyli więc do głębokich podziemi owego domu, oczywiście by ukryć zbrodnię, i wyciągnęli noże, sztylety i rózgi. Z dziką zaciekłością uderzali boleśnie, inni kłując ostrymi nożami i sztyletami bez umiaru szarpali i rozrywali hostie. A oto stół i posadzka spłynęły przenajświętszą krwią, przerażając Żydów obłędnie. Wstrząśnięci niezwykłym widokiem, świadomi potwornego czynu, rozproszyli się z trwożliwym pośpiechem, szukając ucieczki. A tymczasem kobieta, która wśród nich była ociemniała, wyrzekła z płomienną wiarą i błaganiem: "Jezu Chryste, jeśli naprawdę jesteś Bogiem i człowiekiem pod tą postacią, jak wierzą chrześcianie, Ty któryś został przez nasz naród posłany na krzyż za przewinienia wszystkich ludzi, zwróć mnie biednej wzrok". Zaraz też wyznała wiarę w bóstwo ChlYstusa i Trójjedynego Boga. Przemyła oczy krwią wytrysła z ciała niebieskiego Baranka Gak to niegdyś uczynił ów centurion) i natychmiast wzrok odzyskała.

Tamci zaś zbrodniarze, szukając różnych miejsc, gdzie mogliby ukryć cudównie krwawiące hostie, gdy żadnego stosownego nie znaleźli, porzucili je na łąkach bagnistych poza miastem. Wtedy też łaska Chrystusowa dalej przywodziła ociemniałych do skruchy. Pewien człowiek zgnębiony, któremu w drodze rzucili kilka groszy jałmużny, natychmiast zdrowy powstał. Kto inny, powracąjąc do. życia z agonii, wołał głośno, że Chrystus zmartwychwstał. W pobliżu miejsca, gdzie zbrodnicze plemię porzuciło boską ofiarę, przepędzano stado bydła, a gdy zajaśniało tam niezwykłe światło z niebios, bydlęta ze czcią padły na kolana, jak niegdyś w stajence, poznając Stwórcę. Prowadził stado syn pasterza imieniem Paweł, niewinny chłopiec godzien jako pierwszy ujrzeć tak wielkie zjawisko; widząc hostie unoszące się w kawałkach nad łąkami, uczcił je obyczajnie. Na kolanach, w jasności, znalazł go niespodzianie ojciec, i na równi przejęty zaraz doniósł o cudzie burmistrzowi miasta. Nie dano mu wiaiy; burmistrz go uznał za szalonego i oddał pod straż, by odzyskał zdrowie umysłu. Uwolniony bezzwłocznie z więzów przybiegł do rady i to samo stanowczo potwierdził, a choć raz w raz wtrącano go do lochu, zawsze wychodził wolny. Tak wielkie cuda przekonały wreszcie burmistrza i uwierzył, że pasterz mówi prawdę. Doniósł o cudzie biskupowi, ten zaś z tłumną i uroczystą procesją, składając dzięki Bogu Najwyższemu, bezzwłocznie udał się na miejsce. Tam na widok cudownego zjawiska w osłupieniu, trwodze i czci padli wszyscy na ziemię. Najświętsze hostie ze czcią i uszanowaniem podniesione z ziemi podjął stary kapłan Jan, jako drugi Szymon, a biskup z wielkim nabożeństwem wniósł je do miasta. Lecz gdy święta Eucharystia powróciła kilkakrotnie na to samo miejsce, gdze ją porzucili Żydzi, biskup tamże zbudował na razie kaplicę. Natenczas króla polskiego Władysława Jagiełłę, gorliwego rzecznika pokoju i czci boskiej, mężowie poważni i oddani sprawie powiadomili o przebiegu zdarzeń. On zaś rozpatrzył rzecz całą mądrze i starannie, złożył dar wotywny za pomyślność duszy królewskiej małżonki, i wzniósł na tym miejscu świątynię Bożego Ciała, a także nakazał surowe ukaranie tych, którzy ośmielili się popełnić tak straszne świętokradztwo. Przeto Żydzi i owa kobieta świętokradczym, przywiązani do pala wraz z szarpiącymi ich psami spłonęli żywcem, ponosząc zasłużoną karę bezbożności. By zaś nieustannie rozbrzmiewała w owym kościele chwała Pańska, pobożny i łaskawy król sprowadził tam świętych mężów z zakonu Najświętszej Marii Panny z góry Karmelu. On sam i jego następcy w królowaniu i pobożności, Zygmunt i Kazimierz, jak naj hoj niej obdarowywali świątynię. Ojciec , Swięty także ją obdarzył wszelkimi odpustami, a wszechmocny Bóg w wielu cudach potwierdził prawdziwość zdarzenia. Niektóre z nich tu wspomni skryba; któż bowiem mógłby wszystkie wyliczyć? Naprzód to szczególne zdarzenie: pewien śląski kupiec z Sierpca w roku Pańskim 1492, kilka miesięcy pozbawiony wzroku, choć wielkie koszta poniósł na lekarzy, gdy tylko złożył ślub dla tej świątyni, natychmiast przejrzał. Rzecz bardzo podobna zdarzyła się następnego roku. Urodzony pan Krzysztofz Szydłowca, rycerz Grobu Pańskiego, pół roku złożony chorobą, przywieziony do Poznania, mocą i opieką tegoż sakramentu powrócił do dawnego zdrowia. Poza tym jest z boku głównego ołtarza podłużna tarcza, którą tam, przyjąwszy ciało Chrystusa, na wie

Jan Chryzostom Sikorskiczną pamiątkę umieścił Piotr Guniecki, z domu i rodu Prusów, rycerz dzielny i wieloma zwycięstwami w ojczyźnie i poza nią wsławiony. Ślubował ją, otoczony wielkim niebezpieczeństwem, powracając do kraju, gdy w walce przeciw Ślązakom i księciu żagańskiemu zadał nieprzyjaciołom ciężkie straty. I wciąż jeszcze Boski Majestat okazuje życzliwość i miłosierdzie wszystkim, którzy się doń w jakiej bądź potrzebie uciekają. Prawdziwemu Bogu i człowiekowi Jezusowi Chrystusowi chwała i dziękczynienie od wszelkiego stworzenia. Za szczególny ten dar dla naszej nieszczęśliwej ojczyzny, gdzie krzewią się sakramentalne herezje, niechaj będzie chwała za ten dar łaskawy. Niech zwycięży prawdziwa wiara, niech będzie przeklęta bezbożność, niechaj się szerzy cześć boska w sercach, na ustach i obliczach ludzi, niech panuje pokój i prawda za dni naszych. A pamiętajmy, że sami staniemy przed Jego obliczem (zwłaszcza zaś powoła nas Bóg przed Swój sąd, byśmy zdali rachunek ze wszystkich naszych słów i czynów, czci i poważania, jakie Mu dziś okazujemy, i otrzymać wieczne zbawienie jako nagrodę dobrych uczynków, jeśli takie były, lub też za czyny przewrotne karę, którą tylko On sam może darowaćwydała i przetłumaczyła Anna Pawlaczyk

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1992 R.60 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry