OD REDAKCJI
Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr3/4
Czas czytania: ok. 2 min.O publikowanie w "Kronice Miasta Poznania" bloku tekstów będących owocem sesji naukowej zorganizowanej przez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, wymaga kilku słów komentarza. Ten wyjątkowy krok redakcji spowodowany jest szczególnym znaczeniem faktu powrotu do Poznania zespołu płyt vischerowskich zaginionych w wyniku II wojny światowej. Po prawie półwiekowej nieobecności płyty wracają do kościołów, dla których je zamówiono i wykonano, zamontowano przed pięciu setkami lat, wracają do tych miejsc, w których przez wieki upamiętniały zmarłych fundatorów. Płyty zaginęły nie będąc właściwie przebadane naukowo. W badaniach nad kulturą Poznania i Wielkopolski posługiwano się ich zachowanymi fotografiami; trwały więc nadal w pamięci naukowców, lecz przestawały zwolna istnieć w świadomości mieszkańców. Młodsze pokolenia Poznaniaków nie odczuwały ich braku, gdyż nigdy ich już nie oglądały w naszych kościołach. Przestaliśmy wierzyć w ich powrót. Powrót płyt do Poznania był sensacją, chyba równą powrotowi ołtarza Wita Stwosza do Krakowa i kościoła Mariackiego. Analogicznie jak wtedy, konserwatorzy zabrali się do ratowania zabytków a naukowcy do badań odrabiając zaległości i wykorzystując dokonany przez półwiecze postęp nauki. W ciągu roku odbyły się dwie sesje naukowe - poznańska i warszawska - poświęcone odzyskanemu zespołowi płyt. Jest to miarą sensaq'i w kręgach naukowych. W zimnych wnętrzach katedry poznańskiej gromadziły się jesienią 1990 r. tysiące Poznaniaków by zobaczyć odzyskane skarby.
Dlaczego są one takie ważne? Wraz z nieco starszymi płytami z Prus krzyżackich i nieco młodszymi płytami krakowskimi, nasze wielkopolskie płyty z Coznania, Tomic, Szamotuł i Gniezna wyznaczają wschodnią granicę pewnej formy europejskiej kultury wytworzonej w Nadrenii i Flandrii i współtworzącej jedność europejską. Jest to świadectwo podzielania przez nas europejskich standardów w końcu średniowiecza. Nasi biskupi i wojewodowie mieli takie same wymagania kulturalne jak inni możni z Niemiec czy Franqi, zaopatrywalisię w tych samych warsztatach, stawiali podobne wymagania wykonawcom w dobrych frrmach europejskich. Granica Europy była wtedy gdzieś za Gnieznem i przesuwała się wolno w kierunku Mazowsza, Litwy, Rusi. Wagę kulturalnego znaczenia płyt vischerowskich podnosi fakt szczątkowego tylko zachowania się wystroju średniowiecznych kościołów Poznania i Wielkopolski. Byliśmy zbyt zamożni w XVI i XVII wieku by zachowywać we wnętrzach niemodne, staroświeckie, gotyckie ołtarze, cyboria, posągi czy krucyfIksy. Szliśmy za modą usuwając co tylko było nadniszczone i zawadzało we wnętrzach, stać było nas na nowe rzeczy. To, co ocalało zostało zniszczone przez wojny w czasach saskich, potem przez zabory, kasaty klasztorów, katastrofy budowlane i klęski żywiołowe. Dzisiaj w kościołach Poznania prawie nie ma średniowiecznych zabytków. Właśnie dlatego warto być dumnym z odzyskanych płyt, przywracających nam część naszej kulturalnej genealogii, fragment dawnego Poznania.
Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr3/4 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.