FIRMA KRUKÓW

Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2

Czas czytania: ok. 4 min.

Część z tych firm po latach upadła, na skutek nieumiejętnego prowadzenia i spustoszenia, jakie w gospodarce poczyniła inflacja. Władysław Kruk nie kwapił się do skorzystania z okazji i nie powiększył swej firmy drogą zakupu niemieckiego majątku. Być może nie dysponował wtedy odpowiednim kapitałem, może nie miał już na to energii, a może przewidywał, że idą trudne lata. Skoncetrował się na zachowaniu tego, co już posiadał. Po wojnie firma zaczęła podupadać. Małżeństwu Kruków coraz trudniej było stawiać czoła kłopotom wynikającym z narastającej inflacji i kontaktów z dostawcami ze wschodniej Polski, których mentalność i etyka okazywały się zupełnie inne od tych, do jakich przyzwyczajone było kupiectwo poznańskie. Helena coraz więcej czasu musiała poświęcać prowadzeniu domu pełnego dorastających dzieci, Władysław zaczął odczuwać poważne dolegliwości zdrowotne. Na dobitkę w styczniu 1922 roku popełnił fatalny błąd. Zgodził się na wypowiedzenie kontraktu dzierżawy lokalu nie mając zabezpieczonego innego lokalu. Musiał więc przenieść działalność firmy do swego mieszkania, co oczywiście fatalnie odbiło się na wielkości produkcji, usług i obrotów handlowych. Poniósł więc kolejne duże straty. Dopiero w październiku udało się Władysławowi nająć lokal przy ul. 27 Grudnia 6, znacznie skromniejszy od poprzedniego i z jedną tylko izbą warsztatową. Nie mogąc więc rozwinąć własnej produkcji skazany był przede wszystkim na obcych dostawców. Wycieńczony fizycznie i zmęczony psychicznie Władysław Kruk decyduje się przekazać firmę naj starszemu synowi - Mieczysławowi. W tym celu ściąga go z wojska. Mieczysław nie wykazuje jednak ochoty na pracę w firmie ojca, z wojska przyjeżdża poza tym schorowany. Nie przejmuje więc firmy, następne lata upłyną mu na walce z przewlekłą chorobą. Umiera przedwcześnie w 1935 r.

Henryk

Tymczasem kierowanie firmą przychodziło Władysławowi Krukowi z coraz większym trudem, był już zmęczony chorobami i walką o przetrwanie w nowych warunkach. Przekroczył już pięćdziesiątkę. Potrzebna mu była pomoc. Zwrócił więc swą uwagę na drugiego z kolei syna - Henryka. W czerwcu 1923 r., zaraz po zdaniu matury, Henryk rozpoczął naukę w warsztacie ojca, wstępując równocześnie na Wydział Prawno-Ekonomiczny Uniwersytetu Poznańskiego.

Szybko okazało się, że to właśnie Henryk odziedziczył po ojcu rzemieśliniczy talent, a po matce predyspozycje do handlowej sztuki. Był też młodzieńcem żywo zainteresowanym sprawami publicznymi, żarliwym patriotą, chętnie angażującym się w działania, które miały służyć dobru znów niepodległej ojczyzny. Henryk, jeszcze w szkole, wstąpił do drużyny harcerskiej im. Romualda Traugutta. Uczęszczał na tajne kursy języka polskiego i historii Polski, był też jednym z założycieli Kółka dla Oświaty Ludowej "Sowa". W 1927 roku kierownictwo firmy przeszło w ręce Henryka. Pierwsza rzecz, jaką zrobił, to znalezienie odpowiedniego pomieszczenia na warsztat. Rozu

L. Łuczakmiał, że odziedziczona po ojcu klitka wyklucza szanse na rozwój firmy. Firma przeniosła się więc do obszernego lokalu przy ul. Kantaka 4. Od tej pory zaczęła szybko wzrastać produkcja, sklep Kruków zaczął się dzięki temu uniezależniać od obcych dostaw. Wykonywano przede wszystkim drogą biżuterię ze złota i platyny, zdobioną szlachetnymi kamieniami. Usługi wykonywano w bardzo krótkich terminach i po konkurencyjnych cenach, więc firma pozyskała sobie niebawem nowe zastępy klientów. Kłopoty sprawiało zdobycie kamieni szlachetnych. W pierwszych powojennych latach, gdy zubożała ludność potrzebowała pieniędzy, podaż tych kamieni z rąk prywatnych była bardzo duża. Z czasem jednak to źródło zaczęło się zmniejszać. Zarazem jedynymi wówczas w Polsce dostawcami kamieni szlachetnych byli hurtownicy żydowscy. Henryk nie chciał się od nich uzależniać. N awiązał więc kontakty z niektórymi zagranicznymi dostawcami ojca z okresu przedwojennego zaczął też sprowadzać kamienic od nowych dostawców, których poznał w Lipsku, gdzie co roku jeździł na targi. Metale szlachetne zaczął sprowadzać z rafinerii w Holandii, kamienie syntetyczne z Turnowa w Czechosłowacji i z Pforzheim w Niemczech, korale i kamee z Włoch, a brylanty od 1935 roku ze szlifierni w Antwerpii. W pierwszych latach kierowania firmą Henryk trafił na dobrą koniunkturę, którą dobrze wykorzystał. Po opanowaniu inflacji przez Grabskiego nastąpiło ożywienie gospodarcze. Wzrastał też ruch turystyczny, w sklepie Kruków często drogich zakupów dokonywali dość licznie odwiedzający niepodległą ojczyznę Polacy osiadli za granicą. Rekordowe obroty firma zrobiła oczywiście w 1929 roku - roku Powszechej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Wówczas Henryk był już współwłaścicielem firmy. Ojciec dopuścił go do interesu, gdy Henryk wrócił po kilkumiesięcznej służbie wojskowej odbytej we Włodzimierzu Wołyńskim. Dobra koniunktura i zapewnienie sobie dostaw surowców z pierwszych źródeł umożliwiły Henrykowi takie rozwinięcie warsztatu, że zaczął produkować ponad potrzeby firmowego sklepu. Zaczął więc przemyśliwać o hurtowej sprzedaży własnych wyrobów. Pomysł ten musiał jednak kilka lat poczekać na realizację. Henryka czekały bowiem spłaty rodzeństwa i zaczął się wielki kryzys gospodarczy. Obroty zaczęły spadać z roku na rok, bilans firmy zaczął wykazywać deficyt. Wiele firm w tamtych latach bankrutowało, firma Kruk przetrwała dzięki zgromadzonym wcześniej zasobom kapitałowym. Wreszcie, około roku 1934, kryzys się skończył. Gospodarka polska, stymulowana przez interwencjonizm państwa, zaczęła nabierać rozpędu. Odczula to także firma Kruk i Henryk w 1936 podjął próbę handlu hurtowego. I od razu dostał dostał dotkliwą nauczkę. Pierwszą większą transakcję zrobił z hurtownią Zipper ze Lwowa, sprzedając jej pięć tysięcy par srebrnych spinek do mankietów. Firma ta spinki Kruka sprzedawała detalistom poniżej ceny zakupu. Stary chwyt rekinów chcących zniechęcić płotki. Henryk zdecydował wtedy, że była to jego pierwsza i zarazem ostatnia transakcja z firmą żydowską. Postanowił zachęcić kolegów do założenia polskiej hurtowni jubilerskiej.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry