WARSZTATY ZŁOTNICZE SZULCÓW I KRUKÓW W XIX I XX WIEKU 53

Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2

Czas czytania: ok. 4 min.

epoki. Aby ją lepiej zrozumieć oraz przybliżyć szczególnie interesujące nas warunki rozwoju rzemiosła złotniczego nie można pominąć istotnych dlań zmian, jakie miały miejsce w ciągu ubiegłego stulecia. Po 28 maja 1815 roku, kiedy wojska pruskie powtórnie (na przeszło sto lat) zajęły Poznań, nikt zapewne nie przypuszczał, jaki ogromny wpływ wywrze to na losy miasta i jego mieszkańców. Sytuacja polskich rzemieślników uległa znacznemu pogorszeniu. Stopniowo ograniczano prawa rzemieślnicze (począwszy od 1794 roku). Odtąd każdy przybywający z Prus na tereny wschodnie rzemieślnik uzyskiwał prawa tzw. "wolnego mistrza" wykonującego swój zawód na podstawie koncesji udzielanej mu przez władze. "Powszechny regulamin procederowy" z 1845 roku ostatecznie regulował tę kwestię, ograniczając i tak już niewielkie uprawnienia cechów. Cech złotniczy zachował pewne prawa tj. prawo kształcenia terminatorów i czeladników faktycznie jednak pełniąc funkcje zapomogowe i towarzyskie. W 1850 roku poznański cech złotniczy będący samodzielną jednostką od 1534 roku, zakończył swoją działalność licząc zaledwie sześciu członków. 6 Powstały nowe prawa rynku. Prawa handlu, produkcji fabrycznej, mody, które stworzyły dwie jakości tego rzemiosła. Pierwsza dotyczyła przedmiotów okazyjnych lub na specjalne zamówienia dla elity społecznej, druga - znacznie większa, przeznaczona na tzw. "skład" dla coraz szerszego kręgu mniej zamożnej klienteli. Wydawać by się mogło, że zwiększona liczba nabywców zaspokoi potrzebę zbytu towarów złotniczych. Jednak klient mniej zamożny chętniej kupował tańszy przedmiot masowej wytwórczości niż zazwyczaj droższy wykonany ręcznie. Stąd polskim złotnikom obok tradycyjnej silnej konkurencji miejscowych Niemców i Żydów, przybyła nowa, ze strony dużych firm złotniczych, które dla swoich tanich produktów szukały zbytu na rynku wielkopolskim. Aby sprostać nowym warunkom ekonomicznym należało polepszyć więc jakość wyrobów obniżając koszty własne. Złotnictwu, opartemu jeszcze i dzisiaj na pracy ręcznej trudno było podołać nowym wymaganiom. W zaistniałej sytuacji tylko nielicznym mistrzom udało się przetrwać. Podstawowym warunkiem powodzenia musiała stać się rzetelność wykonawstwa oraz sumienność wobec klienta, a w dalszej kolejności - modernizacja narzędzi pracy i procesu technologicznego. Już francuscy złotnicy z początku wieku doprowadzili do wielkiego kunsztu metodę montowania obiektów na zimno za pomocą śrub i nakrętek. Można więc było łączyć ze sobą luźne, niekiedy bardzo misternie wykonane elementy. Zamiast pracochłonnego kucia naczyń powszechniej stosowano technikę odlewniczą i cyzclerską a ornamenty wytłaczano sztancą. Dobry mistrz mimo użycia tych samych elementów przez ich odpowiedni układ i dobór potrafił uzyskać interesującą całość nie tracąc indywidualnego charakteru przedmiotu. Powszechnie stosowaną praktyką stało się sprowadzanie z dużych firm gotowych elementów a następnie łączenie ich i sygnowanie w rodzinnych warsztatach. *Do końca XIX wieku powoli wprowadzano do warsztatów spalinowe i elektryczne napędy szlifierek, polerek, itp., stopniowo zastępowano węgiel drzewny węglem kamiennym. Gorzej przedstawiała się sprawa oświetlę

K. Gieszczyńska- Nowackania - gazowe pojawiło się w latach pięćdziesiątych XIX wieku, elektryczne - dopiero po 1900 roku. 7 Rozwijający się przemysł dostarczał rzemiosłu także ulepszonych narzędzi - zwiększono ich asortyment, precyzję; podwyższono jakość surowca, z któeego były wykonane. Największy jednak przełom nastąpił w połowie stulecia - w 1850 roku zastosowano elektrolizę do złocenia i srebrzenia miedzi. Złotnik przestał być odtąd jedynie realizującym pojedyncze zamówienia rzemieślnikiem-artystą, jego działalność ograniczona została najczęściej do wyrobu prac mniej efektownych i dekoracyjnych, względnie - handlu precjozami fabrycznymi z niewielkim zakresem usług naprawczych. Dlatego też do czasu I wojny światowej najlepiej rozwijało się zegarmistrzostwo, zajmujące się naprawą wszelkiego rodzaju zegarów i zegarków, będących w XIX wieku przedmiotami dość powszechnego użytku. Zapewne z tego stanu faktycznego wyciągnął wnioski Walerian Szulc otwierając w 1873 roku pracownię zegarmistrzowską na ulicy Wodnej 6. Po roku przeniósł ją do większych pomieszczeń w gmachu Bazaru na ul. N ową 7 /8 (obecnie Paderewskiego), w którym od 1900 r. zamieszka! wraz z rodziną.

W tym czasie coraz bardziej interesowano się w Poznaniu reklamąjako skutecznym środkiem dla zdobycia klienta - doceniał ją również W. Szulc. Co prawda, lokalizacja w Bazarze nie pozwalała na urządzenie efektownego okna wystawowego i poprzestano na szyldzie z nazwiskiem oraz skromnej witrynie z zegarkami 8 - korzystał więc Szulc z wygodnej chociaż drogiej reklamy prasowej. Początkowo była ona skromna, oparta na prostych informacjach o przeznaczeniu, cenie i właściwościach towaru, z czasem wzbogacono ją i rozbudowano np. o elementy sugerujące odbiorcy atrakcyjność zakupu. Taką rolę miała zapewne spełniać reklama Szulca z 1891 roku, zamieszczona w "Dzienniku Poznańskim", w której właściciel poleca "piękność, trwałość i taniość oraz gwarancję na najlepszy towar"9 . Największą jednak popularność zdobył sobie Walerian Szulc wypuszczający na rynek w 1883 roku kieszonkowy zegarek, upamiętniający 200- lecie wyprawy wiedeńskiej. Uroczystości związane z upamiętnieniem czynów wojennych lub poszczególnych bohaterów były szczególnie obchodzone w zaborze pruskim. Do zegarka Szulc wprowadza drobą innowację - każdej cyfrze odpowiada litera imienia Jana III Sobieskiego. Na srebrnej kopercie wygrawerowano popiersie Sobieskiego oraz daty 1663-1883 a we wnętrzu informację, kto ów zegarek rekomenduje - "W. Szulc - zegarmistrz w Poznaniu"lO. Szulc był przede wszystkim zegarmistrzem, lecz nie ograniczał się do sprzedaży i napraw; od lat 90-tych pojawia się w sklepie biżuteria. Książka adresowa z 1894 roku określa Waleriana jeszcze jako zegarmistrza, dwa lata później wymieniając go już jako zegarmistrza i złotnika". Jak nas informuje reklama zakładu prócz "genewskich zegarków złotych, srebrnych, niklowanych i czarnych stalowych, budzików, zegarów ściennych lub bardzo wytwornych salonowych na konsolach" w dziale jubilerskim można kupić "wyroby brylantowe, złote, srebrne broszki, bransoletki, modne kolie, krzyżyki i pierścienie".

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry