FABRYKA WYROBÓW STOLARSKICH JÓZEFA ZEYLANDA W POZNANIU

Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2

Czas czytania: ok. 3 min.

ZYGMUNT DOLCZEWSKI

P oznań w XIX wieku pozostał, jak już był wcześniej, ośrodkiem rzemiosł artystycznych. Wprawdzie granica zaborów ograniczała w pewnym stopniu zasięg odbiorców, a włączenie Poznańskiego do królestwa pruskiego (a później do Rzeszy) stawiało miasto w obliczu groźnej konkurencji niemieckiej, lecz dość zamożny region stwarzał znaczny rynek zbytu pozwalający egzystować a nawet rozwijać się wielu specjalnościom sztuk użytkowych. Likwidacja przymusu cechowego nie miała, zwłaszcza początkowo, zbyt wielkiego wpływu na powiększenie warsztatów i rozwój konkurencyjności - przez długi czas kontynuowano dawne zwyczaje wykształcone w ciągu ubiegłych wieków. Dopiero połowa stulecia przyniosła efemeryczną próbę stworzenia nowych form organizacji produkcji przez zawiązywanie spółek przez właścicieli warsztatów. 1 Natomiast ostatnia tercja XIX wieku, wobec ożywienia gospodarczego jakie pojawia się w Niemczech, przyniosła powstanie pierwszych fabryk wykonujących przedmioty codziennego użytku, opierających swą produkcję na wprowadzeniu maszyn parowych używanych już wcześniej w innych dziedzinach przemysłu. Do takich rzemiosł, które rozwinęły się w naszym mieście od skromnych warsztatów do fabryk należało bez wątpienia stolarstwo. Dzięki nieocenionym wspomnieniom Marcelego Motty'eg0 2 znamy nawet nazwiska i szczeble kariery dwóch stolarzy którzy reprezentują te dwa właśnie sposoby wytwórczości. Pierwszy z nich to Reyzner, młodszy brat znanego wydawcy poznańskiego; wg Mottcgo "pracował on jako Stolarczyk tutaj i w niektórych miastach niemieckich, a gdy po kilku latach wrócił do Poznania założył własny warsztat", "Odznaczył się wkrótce niepospolitą biegłością w swym zawodzie...", "Należał do pierwszych tutaj rzemieślników polskich, którzy usiłowali wznieść się nad poziom tradycyjnego partactwa, a pod względem fachowym stanąć na równi z zagranicznymi przemysłowcami...", "Bylibyśmy mieli drugiego Zeylanda, gdyby los go dłuższym życiem obdarzył. ,,3 Niestety tę ka

Z. Dolczewskirierę przerywa nagła śmierć w młodym wieku - umiera on na cholerę w 1852 r. Mott y pisząc te przesadne zapewne superlatywy nie wspomina niestety nic o charakterze jego prac, pisze natomiast jak widać, o podjęciu przez niego tradycyjnej wędrówki czeladniczej, a także o udziale Reyznera w wypadkach 1848 roku. Można tylko przypuszczać, że wykonywał on meble w obowiązujących wówczas stylach biedermcierowskim i 2-go rokoka, oraz mieć nadzieję, że dalsze badania pozwolą na szersze określenie jego zawodowej działalności. Jedyne znane poznańskie meble z tego czasu to brzozowa kanapa z loży masońskiej4 oraz sekretarzyk cytowanego wyżej Marcelego Motty'eg0 5 . Nie można wykluczyć, że wyszły one z warsztatu Reyznera, szczególnie sekretarzyk Motty'ego skoro ten ostatni poświęcił temu stolarzowi cytowane superlatywy. Skromna wzmianka Motty'ego o tym stolarzu zwraca jednak uwagę na istnienie w naszym mieście drugiego wybitnego stolarza, któremu ten kronikarz poświęca dużo więcej uwagi. Tym rzemieślnikiem był Józef Zeyland, postać do tej pory mało znana, a budząca przy bliższych badaniach duże zainteresowanie. Mimo swych niewątpliwych zasług na polu gospodarczym i społecznym, nie znalazł się on niestety w Wielkopolskim Słowniku Biograficznym, brak również, o ile wiadomo, monografii poświęconej jego osobie. Józef Zeyland urodził się w Poznaniu w 1823 roku jako pogrobowiec. Pochodził z rodziny (niestety nie jest znane zajęcie jego ojca) która wg rodzinnych tradycji, do Poznania miała przywędrować w XVIII w. z Wcstwalii, lecz brzmienie nazwiska (pisane także "Seeland") mogłoby sugerować niderlandzkie jej pochodzenie. Pozbawiony ojca znalazł on opiekuna w swym znacznie starszym bracie, księdzu Karolu Zeylandzie, późniejszym dziekanie przy kościele farnym ć. Prócz brata miał także starszą siostrę Julię, później zamężną Hochbergcr, matkę znanego lwowskiego architekta Juliusza. 7 Jak pisze Mott y, "Zeyland, który po ukończeniu szkoły miejskiej i ówczesnej przygotowawczej, oddany przez brata w naukę stolarstwa, do czego okazywał ochotę, wyrobiwszy się tutaj na biegłego rzemieślnika powędrował potem za granicę księstwa, aby w większych miastach dokonać wykształcenia, ożenił się pomyślnie z wychowanką panien Moldcnhauer, przełożonych tu dawniej pensjonatu żeńskiego, i założył warsztat na większe rozmiary niż którykolwiek inny w mieście". 8 Tutaj wypada dodać, że warsztat Zeylanda powstał w 1844 roku, a ożenił się on z Honoratą Sztyllcr (córką assesora konsystorza) dopiero w roku 1850-tym 9 . Jak i wspomniany wyżej Reyzner tak i Zeyland, przed uruchomieniem własnego warsztatu odbył wędrówkę czeladniczą. Miejsce pierwszego warsztatu Zeylanda wskazuje na nadal pomocną rękę starszego brata-mieścił się on na l-szym piętrze probostwa farnego, przynajmniej do roku 1850-tego, gdyż w tym czasie oglądał go tam Mott y, wówczas uczeń szkoły miejskiej Marii Magdaleny -jak wiadomo ówczesna szkoła (obecnie budynek szkoły baletowej) i budynek parafii sąsiadują ze sobą przedzielone ulicą Klasztorną. Dzięki temu sąsiedztwu mamy wyjątkowy opis powierzchowności naszego stolarza: "ujrzałem tam na pierwszym piętrze warsztat stolarski, a w nim pracującego heblem i dłutem gorliwie z kilku innymi młodego człowieka (miał on wówczas ok. lat 27 - przyp. autora) wysokiej i silnej postawy, z którego

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania 1991 R.59 Nr1/2 dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry