USTĄPIENIE PREZYDENTA MIASTA CYRYLA RATAJSKIEGO

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4]

Czas czytania: ok. 12 min.

Kadencja prezydenta miasta p. Cyryla Ratajskiego upłynęła dnia 26 kwietnia 1934 r. Na wezwanie władzy nadzorczej p. Rataj ski sprawował po upływie kadencji nadal obowiązki prezydenta miasta. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło zatwierdzenia wybranego na prezydenta p. Władysława Mieczkowskiego oraz ponownego wyboru p. Ratajskiego. Równocześnie z odmową zatwierdzenia p. Ratajskiego Ministerstwo mianowało tymczasowego prezydenta miasta w osobie pułkownika dypl. p. Erwina Więckowskiego. P. prezydent Ratajski ustąpił ze swego stanowiska z dniem 2 października 1934 r. Lat dwanaście i pół pracował p. prezydent Ratajski jako głowa miasta naszego. Prawie wszystko, co Poznań w tym czasie zyskał i zdobył, działo się z jego inicjatywy lub z jego udziałem. Lata szczęśliwe w dużej mierze, lata pełne życia, pełne rozmachu, pełne pracy. Niestrudzony w działaniu, ogromne swe siły bez ograniczenia oddał p. prezydent Ratajski na służbę miasta. Dzieło jego pracy oceni historja, która szczególnie pilnie obserwować będzie czasy rodzącej się samodzielnej pracy polskiej w zakresie administraq'i i gospodarki publicznej. Miejskie organa ustrojowe uczciły p. prez. Ratajskiego nadaniem mu godności obywatela honorowego oraz wybiciem medalu na jego cześć. Przy nadaniu obywatelstwa honorowego w dniu 25 kwietnia 1934 r. korporacje miejskie przez usta pp. radcy Dr. Szulca, radnego Jarochowskiego i radnego Dr. Machowskiego wypowiedziały swe gorące podziękowanie p. prezydentowi Ratajskiemu w słowach, które zawierają najwyższe uznanie jego zasług. Mowy te podajemy tutaj, żegnając niemi -(bo jakżeby to lepiej uczynić?)- tak bardzo zasłużonego prezydenta miasta.

Przemówienie radcy miejskiego Dr. Tadeusza Szulca na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 25 kwietnia 1934.

Wysoka Rado Miejska! * Przełomową przeżywamy chwilę.

Pan Prezydent stołecznego miasta Poznania, Cyryl Ratajski, ustąpił ze swego stanowiska po dwunastoletniej znojnej, pełnej poświęcenia a bogatej w owoce pracy.

Zdał na ręce moje przedwczoraj agendy Prezydenta Miasta w trzy dni przed oficjalnym terminem końcowym swego urzędowania, które upływa jutro, dnia 26 kwietnia 1934 r.; w tym to bowiem dniu roku 1922 został przez Pana Wojewodę Poznańskiego wprowadzony w urząd. Pragnął uniknąć osobistego pożegnania, jak oświadczył, a drogą jedynie pisemną zwrócił się przy rozstaniu do współtowarzyszy pracy w Zarządzie Miasta i w Radzie Miejskiej oraz do wszelkich kategoryj funkcjonarjuszów miejskiej administracji. Wszystkim członkom Wysokiej Rady Miejskiej zlecił doręczyć swe słowa pożegnalne z osobna.

Macie je, Szanowni Państwo, przed sobą, mnie zaś upoważnił do publicznego ich odczytania, co niniejszem mam zaszczyt uczynić: «Do Wysokiej Rady Miejskiej stół. miasta Poznania.

W dniu 26 kwietnia 1934 upływa 12 lat, kiedy wybrany jednomyślnem zaufaniem ówczesnej Rady Miejskiej, objąłem stanowisko prezydenta miasta, wprowadzony w urząd przez Wojewodę Poznańskiego Dr. Witolda Celichowskiego i mile powitany przez Przewodniczącego Rady Miejskiej Dr. Władysława MieczkowskiegoŚlubowałem wówczas, że sprawując ten zaszczytny urząd, oddam życie swoje miastu w zupełności, nie mając innych ambicyj ponad tę jedną, aby pozostawić dobrą u potomnych pamięć. W jakim stopniu ślubowanie swoje spełniłem, osądzą potomni, spokojniejsi, niż współcześni, w sądzie niezamąconym rozgwarem przelotnym dnia. Jeśli nie zadowoliłem w pełni wszystkich obywateli miasta naszego, niechaj to będzie położone raczej na karb ludzkiej omylności, niż na brak dobrej woli i chęci służenia wszystkim jaknajlepiej. Przywiodła mnie na krzesło prezydenta miasta jedynie miłość miasta rodzinnego. Działalność moja jako włodarza miasta przepojoną była życzliwością do wszystkich współobywateli, bez różnicy poglądów społecznych czy politycznych. To też ustępuję z tego miejsca bez słowa żalu, a tylko ze słowami serdecznej miłości na ustach, jako uczucia najbardziej twórczego. Szczerze jestem wdzięczny Radzie Miejskiej, że pozwoliła mi długi, jak na obecne płynne warunki życia, okres życia strawić na płodnej w trwałe dzieła pracy. Zegnam Wysoką Radę Miejską, żegnam całe obywatelstwo poznańskie z prośbą, aby dobrą o mnie zachowali pamięć!" Pan Prezydent nie przewodniczył już wczoraj na posiedzeniu Zarządu Miejskiego, tak jak nie widzimy go już dzisiaj na krześle prezydjalnem Rady Miejskiej. Odszedł, do ostatniej chwili czynny i zabiegliwy, nieszczędzący ni rad ni wskazówek ni zarządzeń, jakby jeszcze przed sobą miał całe lata urzędowania. Mógł odejść w poczuciu spełnionego nad miarę obowiązku.

Nie było nam sądzonem żegnać go tak, jakbyśmy tego, jako Magistrat, z całego serca pragnęli; nie było sposobności dania w jego obecności wyrazu uczucia tej najwyższej czci i głębokiego hołdu, jakie przepełnia umysły i serca wszystkich członków Zarządu Miejskiego i wszystkich pracowników miejskiej administracji i złożenia mu przedewszystkiem tej niekłamanej, szczerej, najserdeczniejszej podzięki, na którą sobie zasłużył. Nie tu chwila, by zimnym skalpelem badacza rozbierać szczegóły bujnej, wszechstronnej jego działalności na naczelnem miejscu naszego kochanego miasta. Ocenią to istotnie późniejsi spokojniej, gdy spojrzą na nią z wyżyn historji, dalecy od sporów codziennych i szarzyzny dnia powszechnego. Zbyt silnem jest pierwsze wrażenie przełomowego zdarzenia, jakiem dla dziejów miasta Poznania a przedewszystkiem dla bliskich jego współtowarzyszy pracy jest goły fakt jego ustąpienia. Jakżeż trudno zaiste odłączyć nam powojenny Poznań od osoby i nazwiska jego wielkiego Prezydenta. Pragnąłbym zatem dać jedynie imieniem Zarządu Miejskiego oraz wszystkich funkcjonarjuszów miejskich wszelkich kategoryj publiczne świadectwo tym uczuciom i nastrojom, któremi są w doniosłej tej i przełomowej dla miasta chwili wezbrane serca nasze. Pragnę złożyć Ci, Panie Prezydencie, i w Twej nieobecności wyrazy niekłamanego smutku i szczerego żalu, że nas opuszczasz, lecz równocześnie wyrazy czci i poważania i hołdu za Twoją

pracę i Twój znój i Twój wielki czyn. Albowiem jednym, nieustannym czynem było Twe dwunastoletnie władanie miastem Poznaniem. Zarząd Miejski składa Ci przez usta moje w tej sali, w której spoglądają na nas postacie Bolesławów, Przemysławów i Zygmuntów, utrwalone z zarządzenia Twego w barwnych witrażach, gdzie ze ścian patrzą ku nam oczy dobrodziejów miasta Raczyńskich i Marcinkowskich, gdzie w otoczeniu honorowych obywateli miasta patronuje nam z portretu Majestatu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej najdostojniejszy przedstawiciel, gdzie widnieje na najwyższem miejscu u stropu niezniszczalny znak chrześcijaństwa, - Zarząd miasta - powtarzam - składa Ci w tej sali, w której Cię wprawdzie w tej uroczystej chwili nie widzimy, w której jednak unosi się duch Twój i długo unosić będzie,słowa dziękczynne, jako że byłeś dla swych współtowarzyszy pracy zwierzchnikiem najlepszym i wzorem karności i przysłowiowej wprost punktualności i szczytnym przykładem obowiązkowości służbowej, sprawności, sprawiedliwości i wyrozumienia, co szkołą się stało dla całych rzesz urzędniczych, że byłeś im przyjacielem i miałeś dla nich - aż do najniższego robotnika - zawsze i serce ojcowskie i dłoń otwartą, ze pamiętałeś o wszystkich, a zwłaszcza o tych maluczkich, najuboższych wśród współmieszkańców, jako że byłeś miastu panem i ojcem i współobywatelem i pierwszym mu byłeś sługą, że całą swą istotę włożyłeś w pracy nad dobrem powierzonego Ci miasta, jako ze wyniesiony zaufaniem współobywateli do najwyższej godności nie wynosiłeś siebie nad drugich a z zaufania w Tobie pokładanego nic nie uroniłeś, że ukochałeś to miasto nad wszystko a miłość Twoją ku niemu uczyniłeś źródłem wszelkich Twoich poczynań, jako że byłeś na posterunku i dzień i noc szczędząc tylko sobie tak zasłużonego a potrzebnego wytchnienia, że nieskalana czystość i bezinteresowność była znamieniem wszystkich Twych zamierzeń i poczynań i hojną dla miasta, póki mogłeś, miałeś rękę, że tak szczęśliwie umiałeś kojarzyć szczytny idealizm z trzeźwe m poczuciem twardej rzeczywistości, że miejską własność tak niepomiernie potrafiłeś zwiększyć, jako że wysunąłeś miasto nasze na czoło miast polskich, że uczyniłeś je głośnem w całej Słowiańszczyźnie, że utorowałeś mu drogę do międzynarodowego znaczenia, jako że wiedziony pogodą w działaniu, suwerennym sądem, szybkością i śmiałością decyzji i Twym znamiennym optymizmem, za którym krok w krok podążała Twoja niespożyta energja, stałeś się miasta budowniczym, jak zapowiedziałeś, i twórcą rzeczy nowych i zagrzewałeś tym swym przykładem drugich do czynu, że mimo piętrzących się i wzmagających trudności nie upadałeś na duchu a zarząd miasta pozostawiłeś, lubo nie przechodzi ono obecnie najłatwiejszych, jak wszyscy, swych chwil, jednak w stanie ładu i porządku, że dałeś mu tyle i tak pięknych gmachów, zabytków i urządzeń, które temsamem i dla Ciebie niezniszczalnemi stały się pomnikami, jako że ukoronowałeś działalność swą, tworząc w mieście naszem ten przegląd tężyzny polskiego ducha i polskiej pracy, jakim była Powszechna Wystawa Krajowa, gigantyczne to jak na nasze stosunki dzieło, które imię Twoje a zarazem imię naszego miasta rozniosło po całej Polsce i po całym świecie, przysparzając mu niebywałego splendoru. Jako że cały bogaty zasób zalet Twego intelektu, Twych walorów moralnych i Twej niespożytej woli oddałeś na usługi miasta: Za to wszystko wyraża Ci, Panie Prezydencie, Zarząd Miejski słowa głębokiego dziękczynienia, najwyższej czci i hołdu najgłębszego. « W tej doniosłej chwili, w której od nas odchodzisz, nie poto, by gnuśnemu, lubo zasłużonemu, oddać się wypoczynkowi - bo, kto Cię zna, nie uwierzy w to - lecz, by szukać i znaleść inne sposoby służenia Polsce, zapragnął Zarząd Miejski uczcić Cię i widomym znakiem, któryby po wszystkie czasy świadczył o jego dla Ciebie uczuciach.

Zarząd Miejski uchwalił zawiesić w gmachu Ratusza portret Twój pendzla jednego z najwybitniejszych polskich malarzy. W porozumieniu z obu klubami Rady Miejskiej, spowodował Zarząd Miejski wybicie ku Twojej czci medalu, a chcąc uczcić Twoją pracę i Twe dla miasta zasługi tern, co ma najdostojniejszego wespół z Radą Miejską do oddania, uchwałą z dnia 24 kwietnia 1934, powziętą jednomyślnie postanowił obdarzyć Cię obywatelstwem honorowem miasta Poznania w myśl 6 Ordynacji Miejskiej z dnia 30 maja 1853. Wysoka Rado Miejska! Tę oto uchwałę podaję do wiadomości oraz proszę imieniem Zarządu stół. miasta Poznania stosownie do Artykułu 43 Ustawy z 23 marca 1933: "O częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego" o powzięcie uchwały własnej. Przemówienie p. red. Jarochowskiego na posiedzeniu Rady Miejskiej dnia 25. IV. 1934 r. W naszem, często szare m nazewnątrz życiu codziennem utarło się zdanie, że jeden dzień jest zupełnie podobny do drugiego, że te, który nadchodzą, właściwie niczem się nie różnią od tych, co juz przeszły, minęły. Pozornie zupełna słuszność, w rzeczywistości jednak wielka nieścisłość. Gdy bowiem bliżej przypatrzymy się upływającym chwilom naszej działalności, gdy spróbujemy je zanalizować, przekonamy się , że każdy dzień posiada swe odrębne, wewnętrzne znamię, że każdy dzień jest kolebką lub zmierzchem jakiejś howej idei lub myśli, że każdy dzień otwiera lub zamyka pewien okres w życiu jednostki czy zbiorowości ludzkiej. Takim też dniem jest również dzień dzisiejszy, w którym zebraliśmy się na to uroczyste posiedzenie Rady miejskiej. Pozornie zwykły sobie dzień 25 kwietnia R. P. 1934, dzień, jakich tysiące już bywały i prawdopodobnie wiele nas jeszcze oczekuje. Ale ta niecodzienna dekoracja sali obrad, ten uroczysty nastrój, te delegacje urzędników i pracowników miejskich, są wymownem świadectwem, że dzień dzisiejszy nie jest taki sam, jak był wczorajszy lub będzie jutrzejszy. Stoimy bowiem w przededniu upłynięcia kadencji prezydenta Cyryla Ratajskiego na stanowisku włodarza miasta, uczestniczymy w akcie zamknięcia pewnego okresu w dziejach i rozwoju m. Poznania, stajemy wobec zagadnienia, co naszemu miastu i jego obywatelstwu powie dalsza, jutro odwrócona karta jego przyszłości... Upłynęła kadencja lat 12-tu... Jeśli spojrzymy na nie z perspektywy dziejów, to będzie to. tylko króciutki moment, przemijający często nawet niepostrzeżenie. Lecz te same lat 12 w życiu człowieka, to już okres, w którym wiele zdziałać można, to pewien etap pracy i działalności, na których wyryć można znamię swej indywidualności, o ile naturalnie się ją posiada. 12 lat, to wreszcie w naszej odrodzonej Ojczyźnie a tern samem i w dziejach naszego Poznania poważniejszy już okres czasu, który nadać może państwu a tern bardziej miastu takie lub inne oblicze. I dlatego jest rzeczą zupełnie słuszną, że kilka słów poświęcimy tutaj prezydentowi Ratajskiernu, który dzisiaj zamyka 12-letni okres swej niestrudzonej, owocnej pracy samorządowej. Gdy myślą cofniemy się wstecz, do tych chwil, kiedy to czcigodny prezydent Ratajski obejmował swój wysoki urząd, zdaje mi się, że nic nie potrafi tak dokładnie a równocześnie tak rzewnie odtworzyć ówczesnego Jego nastroju, tego ukochania rodzinnego miasta, tej przepotężnej chęci i woli poświęcenia mu wszystkich swych sił i myśli, wiedzy i pracy - jak własne słowa prezydenta, wypowiedziane w dniu 26 kwietnia 1922 r. "Przywiodła mnie na to miejsce - mówił wówczas prezydent Ratajski - miłość miasta, w którem się wychowałem i z którem łączą mnie naj tkliwsze wspomnienia lat dziecinnych i młodzieńczych. Niemal każdy kamień Starego Miasta przemawia do mnie żywym językiem, budząc refleksje z przeszłości. Gdy z konieczności życiowej tak wypadło, że zniewolony byłem przebywać poza tern miastem, to przecież myśl moja przylatywała tu dotąd, bo Poznań nie przestawał być nigdy centrem moich komórek życiowych * . I przyznać się tu muszę, że gdy odczytywałem te słowa prezydenta Ratajskiego, ja, który go znałem z zupełnie innej strony, odnajdowałem w nim dawnego romantyka, właściwą Jego duszę, będącą motorem wszystkich Jego późniejszych bezinteresownych a tak wielkich poczynań.

"Oddawna marzyłem o tern - mówił dalej prez. Ratajski - aby miastu temu przysłużyć się czemkolwiek. Panowie wyborem swoim marzenia te zamienili w jawę rzeczywistą i bezwiednie spełniliście. Panowie, najskrytsze i zdawało się nieziszczalne moje pragnienie. "To też wdzięczność moja dla mieszczaństwa poznańskiego jest szczególnie żywa a znajdzie kres swój chyba tylko ze zanikiem moich sił życiowych. "Obejmując urząd prezydenta, pragnę oddać życie moje miastu w zupełności. Nie mam innych ambicyj ponad tę jedną, aby pozostawić dobrą u potomnych pamięć". - A słowa te były tak dalekie, tak obce i tak dostojne wobec egoistycznych i zmaterjalizowanych poglądów powojennych czasów... I rzeczywiście my, którzy przez te 12 lat towarzyszyliśmy prezydentowi Ratajskiemu w jego pracy, lub byliśmy tylko jej obserwatorami, stwierdzić musimy, że prezydent zakreślony przez siebie program, to ślubowanie swoje, złożone miastu i jego obywatelstwu faktycznie wykonał, a wykonywał je zawsze z niezwykłym entuzjazmem, żelazną konsekwencją, a nawet możnaby powiedzieć, pewnego rodzaju uporem. Nie było bowiem dla prezydenta Ratajskiego przeszkód, ani trudności, skoro chodziło o zrealizowanie planów, które uważał za słuszne i właściwe, skoro był przekonany, że powinny one przynieść pożytek miastu i przyczynić się do rozkwitu jego obywatelstwa. Zresztą przecież działalność prezydenta Ratajskiego tak żywo stoi na oczach nas wszystkich, że doprawdy byłoby rzeczą zbyteczną powtarzać tu dzisiaj to, co tak dobrze szerokiemu ogółowi jest znane. Wystarczy stwierdzić, że prezydent Ratajski był właściwym człowiekiem na właściwem miejscu, który dobrze zasłużył się miastu i jego obywatelstwu! Czcigodny Panie Prezydencie. Choć dzisiaj, na tern uroczystem posiedzeniu niema Ciebie między nami, bo chciałeś uniknąć zbyt silnych wzruszeń, oczy nasze zwracają się ku temu miejscu, - z którego przewodziłeś naszym pracom i obradom, - z żalem, że posterunek ten opuszczasz w sile męskiego wieku, w chwili, gdy doświadczenia swego bogatego w wielkie momenty życia mógłbyś zużytkować dla dobra i dalszego rozwoju naszego miasta. Gdy inaczej jednak stać się już nie może, uważamy za swój obowiązek, nietylko jako radni lecz również jako obywatele Poznania, złożyć Ci, Czcigodny Panie Prezydencie, słowa najserdeczniejszego podziękowania, hołdu i wdzięczności - zarówno w imieniu naszego Klubu jak i całego miasta - za Twoje szczere i serdeczne umiłowanie grodu Przemysławowego, za bezustanną troskę o dobro jego mieszkańców, za Twoją ofiarną i bezinteresowną pracę zwłaszcza przy organizowaniu P. W. K, która to praca wysunęła Poznań na czoło miast polskich a imię państwa naszego rozsławiła po całym świecie i zjednała mu powszechne uznanie i szacunek. Za wszystko, coś zdziałał, a co zawsze ożywione było duchem gorącego patrjotyzmu, poczuciem wielkiej miłości i sprawiedliwości - miasto Poznań i jego obywatele zachowają na zawsze wdzięczną o Tobie pamięć.

Rozstając się zaś dzisiaj z Tobą, tu, w gmachu ratuszowym, na terenie pracy samorządowej, wyrażając uznanie za Twą dotychczasową działalność, nie zwracamy się do Ciebie ze słowami pożegnania, gdyż jesteśmy przekonani, że niebawem ponownie spotkamy się z Tobą na innych odcinkach pracy społecznej. Ojczyzna bowiem nasza potrzebuje, zwłaszcza obecnie, współpracy mężów niezłomnych, o silnych niewzruszonych charakterach!

Przemówienie p. Dr. Machowskiego na posiedzeniu Rady Miejskiej dnia 25. N. 1934. w dniu, w którym żegnamy odchodzącego Prezydenta miasta Poznania, w którym zamykamy jedną wielką kartę histotji naszego miasta, przyjść musi na myśl zdanie, aforyzm, który stał się symbolem dnia dzisiejszego naczelnym hasłem teraźniejszości polskiej, jej drogowskazem i motorem działania: "Idą czasy, których znamieniem jest wyścig pracy, takjak dawniej był wyścig żelaza, w.yścig krwi". Zaledwie też obeschła przelana na ulicach Poznania krew powstańców wielkopolskich, gdy tylko poczęły zabliźniać się rany, zadane wojną i powstaniem, Poznań, wdrożony przez dziesiątki lat zaborczego ucisku i zmagania się z przemocą do skrzętnej, zapobiegliwej i wytężającej pracystanął do wyścigu jako jeden z pierwszych w Polsce. Z początku pod komendą śp. Jarogniewa Drwęskiego, a od 1922 roku pod przewodem Cyryla Ratajskiego. I ktokolwiek by chciał ocenić ubiegłe dwunastolecie Prezydentury Cyryla Ratajskiego, musi bezstronnie stwierdzić, ze Poznań zarówno w pracy indywidualnej swych obywateli jak w pracy zbiorowej jako miasto stał się znakomitym wzorem niedościgłym prawie w niektórych wypadkach przykładem dla innych miast Polski. Zupełnie też słusznie, aczkolwiek świadomi błędów i niedociągnięć, które być musiały, jesteśmy dumni z naszego miasta. Najwyższym wyrazem uczestnictwa Poznania w zbiorowym wyścigu pracy była Powszechna Wystawa Krajowa, która rozsławiła nasze miasto daleko poza granicami kraju, a w Polsce - dla społeczeństwa polskiego, dla całego naszego narodu - stała się prawdziwem pokrzepieniem serc. Dzisiaj po kilku latach, gdy podsumujemy bezpośrednie korzyści dla miasta i ciężary, które pozostały, ponad wszystkiem górować musi korzyść, którą odniosła Polska, świadomość spełnionego w zaszczytny sposób obowiązku. Zgromadziliśmy w murach naszych prawie całą symbolicznie pojętą Polskę, dokonaliśmy przeglądu pracy siły i żywotności polskiej, pokazaliśmy światu i sobie czem w istocie jako naród jesteśmy i czem być możemy. Czyją to było zasługą? Niewątpliwie w znacznym stopniu przyczyniły się do tego właściwości rasy wielkopolskiej, jej prężność organizacyjna i przodownicza ambicja. Ale przedewszystkiem było to wielką zasługą prezydenta Ratajskiego, rezultatem jego wielkiej inicjatywy, niespożytej energji i nieporównanej pracowitości. Oceniając działalność prezydenta Ratajskiego nietylko w związku z Powszechną Wystawą Krajową, ale z całem dwunastoletniem włodarzeniem miasta, trudno nie stwierdzić, że historja naszego grodu w ostatnich kilkunastu latach została trwale związana z nazwiskiem ustępującego prezydenta. Na każdem ważniejszem posunięciu gminy, na każdem dokonanem przez miasto dziele wybiła swoje piętno niepowszednia jego indywidualność. Klub radziecki Narodowego Bloku Gospodarczego, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, mimo przeciwieństw, które się nieraz zaznaczały, odnosił się i odnosi do Jego osoby zawsze w sposób rzeczowy. Różniliśmy się nieraz w zdaniach, ocenie faktów i zjawisk, ale potrafiliśmy uznać zarówno dobrą wolę, jak i szczerość intencji prezydenta Ratajskiego. Krzyżowaliśmy ze sobą nieraz szpady, ale mieliśmy szacunek dla jego przekonań.

Nie wyrzekaliśmy się nigdy krytycznej oceny poszczególnych fragmentów gospodarki komunalnej w Poznaniu, ale nie podobno nam nie uznać ogromu jego zasług w postawieniu naszego miasta na czołowem miejscu wielkich miast Polski, olbrzymiegio trudu jaki włożył w ukochane przez siebie miasto i niezwykłej, rzadko spotykanej ofiarności, jakiej służył zawsze przykładem. A nadewszystko nie podobna pominąć milczeniem tej wielkiej, pełnej oddania miłości, z jaką odnosił się do naszego miasta, którego szczęście było jego szczęściem, troska jego troską, a rozwój i wielkość zdawały się być marzeniem jego życia. Za miłość można odpłacić tylko miłością. To też przedstawiciele ludności miasta Poznania w Radzie Miejskiej bez różnicy swych przekonań złączyli się dzisiaj, by oddać głęboką cześć i złożyć hołd zasłudze i ofiarnej pracy.

[ KMP 1934, nr 4 ]

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4] dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry