EDWARDA RACZYŃSKIEGO "DOM DLA POZORNIE ZMARŁYCH"

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4]

Czas czytania: ok. 3 min.

A. WOJTKOWSKI

W książce pod tytułem "Edward Raczyński i jego dzieło" (Poznań 1929), na str. 171 - 173, podpisany zestawił krytycznie wszelkie dostępne mu wówczas wiadomości, dotyczące "Domu dla pozornie zmarłych", zwanego także "Przystankiem śmierci". Wobec sprzeczności, zawartych w owych informacjach, trzeba było oprzeć się na jedynem źródle autentycznem, jakiem w tym względzie jest testament Edwarda Raczyńskiego, ogłoszony drukiem po niemiecku w r. 1885. Okazało się mianowicie, że wbrew informacji długoletniego sekretarza Raczyńskiego, Conrada, zakład ów nie powstał za jego życia, że założenie jego przekazał Raczyński w testamencie swojemu synowi, Rogerowi. Zakład taki, zgodnie z testamentem, istotnie powstał po śmierci testatora.

Nie można było wszakże rozstrzygnąć pytania, kiedy został otwarty i na którym cmentarzu poznańskim powstał. Według jednej wersji (Conrad) założono , go na cmentarzu Sw. Wojciecha, według innych (Samter i Sosnowski) na cmentarzu farnym. Obecnie, dzięki poszukiwaniom materjałów do bibljografji historji Wielkopolski, dokonywanym z subwencji pieniężnej Towarzystwa Miłośników Historji w Poznaniu i Komitetu Polskiego Słownika Biograficznego, znalazło się obfitsze źródło informacyj, i to współczesne. Jest to "Artykuł nadesłany" p. t. "Dom dla pozornie zmarłych", wydrukowany w rubryce "Rozmaite wiadomości" "Gazety W. Xiestwa Poznańskiego", Nr. 10 z dnia 13 stycznia 1848 r., str. 39 - 40, znaleziony przez p. Zofję Swędrzyńską. Artykuł zaczyna się od następujących zdań: "Pomiędzy wielu okazałemi a nadewszystko dobroczynnemi zakłady, jakiemi ś. p. hr. Edward Raczyński miasto tutejsze zbogacił, dar jego ostatni - zaiste nieostatnie zajmuje miejsce. Owszem, testamentem przekazany a przeto z poza grobu niejako świadczący jeszcze o szlachetnych jego chęciach, jest on raczej naj czulszym a razem i najwymowniejszym pomnikiem wspaniałomyślności jego i ludzkości. Mówimy t u o D o m u Za i m a n y c h czyli o przysionku dla pozornie zmarłych który hr. Rogier Raczyński, posłuszny ostatniej woli ojca, przy cmentarzu ś. Ma1ji Magdaleny wybudować i na dniu l stycznia r. b. otworzyć kazał". Wiemy więc teraz dokładnie, w którym dniu i roku i na którym cmentarzu zakład przez Rogera Raczyńskiego oddany został do użytku publicznego.

A. Wojtkowski

Z dalszego ciągu artykułu dowiadujemy się, że dom był zbudowany w t. zw.

reglówkę, gdyż w pobliżu wałów fortecznych nie było wolno stawiać masywnych budynków. Opis urządzenia wewnętrznego tego zakładu nie różni się zbytnio od opisu, podanego w cytowanej książce na str. 172 - 173. Dowiadujemy się mianowicie, że "z przedsionka jego dwoje drzwi prowadzi do dwóch sal obszernych, dla obojej płci przeznaczonych a porą zimową należycie ogrzanych", że w środku tych sal wznoszą się na trzech stopniach "rozległe katafalki", na których stoją kosze, "w czasie potrzeby czystą pościelą zaopatrzone" a przeznaczone na złożenie w nich ciał osób pozornie zmarłych. Między obu salami znajduje się izdebka, w której dozorca nieustannie był powinien czuwać, czekając, czy nie ozwią się dzwonki, połączone sznurami z palcami osób w letargu zostających. W razie alarmu dzwonków dozorca miał postąpić tak, jak to opisano w cytowanej wyżej książce. W reszcie budynków znajdowała się kuchnia i "składy potrzebne dla domu zajmanych", tudzież mieszkanie dozorcy. Warunki przyjmowania do tego zakładu były następujące: W wypadku śmierci pozornej rodzina zajmanego powinna była zwrócić się natychmiast do przełożonego owego zakładu, dra Ludwika Gąsiorowskiego z prośbą o rozpoznanie owego wypadku. Po wydaniu przez tegoż stosownego rozkazu rodzina na własny koszt przenosiła ciało pozornie zmarłego do zakładu. Tu wszelkie środki ratunku i pielęgnowania były bezpłatne. Oprócz rodziny nikt z obcych dostępu do zajmanych nie miał. Przez 6 lat zakład miał być utrzymywany kosztem Rogera Raczyńskiego, poczem miał przejść na wyłączną własność miasta Poznania. Na koniec, chcąc wykazać potrzebę podobnego zakładu, autor "artykułu nadesłanego" wywodzi, że "uczony jeden francuski, w którego przytomności rozkopywano cmentarz, zrobił to spostrzeżenie, że wielka liczba trupów w trumnach swoich jakieś nadzwyczajne miała położenie: ręce, nogi, całe ciało nawet były jakby konwulsyjnie powykrzywiane", skąd oczywisty wniosek, "że osoby te, niegdyś pod ziemią ze snu letargicznego zbudzone, usiłowały zapewne z więzienia swojego się dobyć, ale, pozbawione pomocy ludzkiej, najokropniejszą w grobie skonać musiały śmiercią". O innych, równie niesprawdzonych i niepewnych "wieściach tatarskich" jak powyższa o owym nienazwanym, przezornie, z imienia i nazwiska "uczonym jednym francuskim", który w nienazwanej, przezornie, miejscowości rozkopywał cmentarz i przy tern porobił rzekomo tak straszliwe odkrycia, dowiedzieć się można z cytowanej książki na str. 171. "Temi, kończy autor "artykułu nadesłanego, "i w tym podobnemi obrazami cierpiącej ludzkości tknięty do żywego wspaniałomyślny dobroczyńca powziął zapewne pierwszą myśl wystawienia domu zajmanych w mieście Poznaniu, celem zapobieżenia przedwczesnym potrzebom (sic! zamiast: pogrzebom) i powrócenia niejednego pozornie zmarłego na łono stroskanej rodziny. Za co popiołom jego na ziemi niechaj będzie cześć a duszy szlachetnej w niebie nagrod " a.

KMP 1931, nr 3

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4] dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry