WŁOSI W POZNANIU NA PRZEŁOMIE XV NA XVI WIEKrzadko, co kilkanaście lat, zawsze przy sposobności różnych długów, których nie chce spłacać. Już zaraz na wstępie w r. 1503, kiedy poraź pierwszy poznajemy go w Poznaniu, prowadzi razem ze Stefanem de Promontorio proces w sprawie futer z kupcem wileńskim Waśką Chytrym i tu ulega karze z powodu nieprzystojnych słów i przemawiania się w sądzie wójtowskcMlawniczym 141 . Z powodu tej kary daje poręczenie za niego Jan Walker. Handluje on tu materjami jedwabnemi i futrami. Z początkiem r. 1505 wystarał się u króla o pozwolenie przybycia z towarami na dwór królewski, w tym też celu król Aleksander wystawia mandat, by w drodze nie doznał przeszkód 142 i miał wolny przejazd. Jak wszyscy jego ówcześni ziomkowie, tak i on handluje z Wilnem, jak to wiadomo z zeznania przed radą Jerzego Lindnera, kupca poznańskiego, który był świadkiem transakcji między Antonim a Andrzejem Cichym, kupcem z Wilna w czasie jarmarku poznańskiego. Antoni zapłacił wtedy pewną sumę za towary Cichemu, resztę zaś miał zapłacić suknem i inne mi towarami na Boże Narodzenie. Zeznanie to wpisano do ksiąg radzieckich na prośbę Stanisława Helta 143 , który wraz z Piotrem złotnikiem z Poznania przejął od Cichego dług Antoniego winny Cichemu. Przelanie to długu wywołuje protest Antoniego w r. 1507, który go nie zaprzecza, jako stwierdzonego własnoręcznym podpisem, ale chodzi mu jedynie o to, że czas spłaty jeszcze nie nadszedł 144 . Dług ten spłaca Antoni w połowie następnego roku Heltowi, który, kwituje odbiór należytości, zwalnia równocześnie od odpowiedzialności poręczycieli w osobach Łukasza i Jana Gerlinów 145 . Pozostała jednak pretensja złotnika Piotra, niezaspokojonego wcale. Tę przejmuje na siebie Helt, jako kwitujący odbiór długu i ugodzić się ma z Piotrem co do spłaty w myśl wyroku . , 146 raj cow . Od tego czasu przez kilkanaście lat nie spotykamy się z Antonim w Poznaniu. Pojawia się dopiero w r. 1521, może nie osobiście wprawdzie, ale w każdym razie ma sprawy z kupcami tutejszymi. Z poza Poznania handluje z Mazonim, a także i z innymi, a przynajmniej z Anną Witowską, której widocznie winien za towary, skoro ta przed sądem aresztuje rzeczy Antoniego, będące w przechowaniu u Mazoniego 147 . Sprawę załatwiono polubownie, gdyż Witowska przed tymsamym sądem zeznaje, że została zaspokojona co do długu Antoniego materjami przechowanemi u Mazoniego, a nadto 170 łokciami półatłasu po 10 gr., 30 łokciami aksamitu po 48 gr. i 54 kamieniami kminku, przechowanymi u Jerzego Lindnera, a nadto gotówką 64 zł. za aksamit sprzedany staroście 148 . Podobne długi winien także innej kupcowej poznańskiej Annie Dupczyńskiej, które uznał sąd w pełni, wobec nie pojawienia się Antoniego na terminie 149 . I znów dłuższy czas głucho o nim w Poznaniu. Dopiero w r. 1530 spotykamy się z jego sprawami. Bawi wtedy w nasze m mieście chwilowo zmuszony okolicznościami kupiec Jan Antoni de Insula Genueńczyk. W czasie jarmarku przed Bożem Narodzeniem zeznaje on w sądzie wójtowsko-ławniczym, że przed laty przesłał z Antwerpji towary mieszczaninowi lipskiemu Piotrowi Stallerowi z polecetiiem dalszego ich przesłania Antoniemu de Pino do Poznania, który oświadczył, że nic nie wie o tych towarach, podczas gdy Staller twierdzi, że je wysłał. Jan Antoni tu na miejscu dopiero obecnie dowiaduje się, że otrzymała

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4]

Czas czytania: ok. 4 min.

Kazimierz Kaczmarczykje Anna Witowska. Pokrzywdzony domaga sią od sądu wezwania Witowskiej, Mazoniego i Jana Kunscha, by zeznali, co wiedzą o wymienionych towarach.

Sąd przychylił się do tego. Pierwsza Witowska zeznała, że niektóre z tych «towarów, przesłanych Antoniemu de Pino otrzymała od ś. p. Jerzego Lindnera jako zaspokojenie długów Antoniego. Podobnie oświadczył i Mazoni pod przysięgą, zaznaczając, że towary atłasowe przesłane w r. 1519 otrzymał Lindner, który je oddał Witowskiej za długi Antoniego. Zeznanie Kunscha potwierdziło w całości twierdzenie Witowskiej i Mazoniego 150 . Wobec wyjaśnienia sytuacji, że towary zabrała Witowska od Lindnera tytułem długu Antoniego de Pino, Jan Antoni oświadcza, że nie ma pretensji do spadkobierców Lindnera 151 , udziela jedynie Kunschowi pełnomocnictwa do załatwienia sprawy wierzytelności, jakie ma u ludzi l52 . Tak to nasz Antoni płacił swe długi cudzymi towarami i nie przyznał się do tego. Na tern urywają się nasze wiadomości o obydwóch związanych ze sobą handlem, Genueńczykach, o Janie Antonim de Insula i Antonim de Pino. Jako jeden z ostatnich Genueńczyków w naszej epoce pojawia się w Poznaniu kupiec Baptista Dologesa, zwany po niemiecku Baptista Wahl Dologesa von Janua. Pobyt jego tujest tylko przejściowy. W r. 1515 przedkłada on do wpisania w księgi radzieckie pismo Karola Holzschuhera (Holczuher), mieszczanina poznańskiego, wystawione tego samego dnia (14 września 1515), zredagowane na podstawie listu kupca Kaspra Fischera. Dowiadujemy się z niego, że wymienieni prowadzą między sobą wzajemną wymianę towarów jak cynamon, szafran i czerwiec, którego centnar płaci się wówczas 45 zł. reńskich. Transakcja w sprawie 83 centnarów czerwca mającego iść przez Lipsk do Norynbergji opiewała na 3785 zł. reńskich l53 . Suma bardzo znaczna jest dowodem, że Dologesa był poważnym kupcem, niestety poza niniejszą wzmianką nie da się nic więcej o nim powiedzieć.

II. Florentczycy.

Marcioto. Rafał. jakób Betoni i Baptista Ubałdini.

O ile stosunki handlowe Poznania z Genuą są wcale żywe i jak widzieliśmy niejeden Genueńczyk osiadał na dłuższy lub krótszy czas w Poznaniu, o tyle są one stosunkowo bardzo słabe z Florencją i raczej tylko uboczne, a przytem późne. Jednym z pierwszych Włochów z tego miasta, który się znalazł na gruncie poznańskim, jest niejaki Marcioto "Italicus de Floreneia" . Nie zbyt chlubnie zaznaczył on tu swój przelotny pobyt w r. 1507. Wspólnie z Mikołajem Zieleńskim popełnił Marcioto jakiś bliżej nieokreślony eksces, za który obydwaj winowajcy zapłacili karę pieniężną z polecenia rajców, którzy równocześnie zażądali poręczycieli, że zachowają na przyszłość pokój między sobą. W razie ponownych wykroczeń grozi im kara ciężkiego więzienia (castigatio maior), od którego pod żadnym warunkiem nie będą wolni. Wyrokowi rady stało się zadość. Jan Zaifert, krawiec i Piotr Sperling ręczą za Zieleńskiego, a za florentczyka znany nam dobrze Augustyn Mazoni i Kiljan Schmidel l54 . Zresztą z Marcioto nie spotykamy się wcale.

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4] dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry