MALARZE POZNAŃSCY W XVW. I ICH CECH

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4]

Czas czytania: ok. 4 min.

brak nazwisk, a samo imię ogólnie używane w chrześcijańskim świecie nie pozwala stwierdzić narodowości. Zresztą i nazwisko nie daje gwarancji pod tym względem. Nie możemy także oceniać narodowości malarzy według języka zapisek w księdze cechowej, która przeważnie prowadzona jest w języku niemieckim, rzadko po łacinie, a dopiero w połowie XVI w. obok łaciny pojawia się i język polski. Pochodzi to stąd, że starszymi są przeważnie Niemcy. W rzeczywistości pewnych jeżeli nie Niemców, to w każdym razie pochodzenia niemieckiego mamy 7 malarzy (Knowff, Prewsche, Stuller, Keyllar, Schilling, Hantczel i Deman). Do niewątpliwych Polaków zaliczam 9 (Wierzbięta, Bartłomiej, noszący ulubione imię u Polaków, Klemens, bo żonę jego nazywają stale Klemensową, syn ich Benedykt, Koss, Stanisław, bo imię używane przeważnie przez Polaków, a nadto uczniów ma tylko polskich, Stołek, Kanssi i Skórka), reszta to malarze znani tylko z imion. Tych ostatnich oceniając według stosunku malarzy z oznaczoną wyżej narodowością, musimy nieco więcej niż połowę zaliczyć do Polaków. Wynikałoby z tego, że z ogólnej liczby omawianych poniżej malarzy nieco więcej niż połowa należy do polskiej narodowości. Pewien procent mogą stanowić i Czesi, wiadomo bowiem o ich pobycie w Polsce i silnym wpływie sztuki czeskiej w XIV i XV w. na Polsk ę 32. Przechodząc do osób pragnę jeszcze wyjaśnić, że malarzy omawianych umieszczam chronologicznie według pierwszej daty pojawienia się w aktach. Nie daję wyczerpujących szczegółów o życiu, lecz tylko przeważnie fragmentaryczne wiadomości, charakter i lakoniczność źródeł nie pozwala na więcej. Przy tern brak także zazwyczaj danych o ich działalności artystycznej, nie można bowiem im przypisać ani jednego obrazu dziś istniejącego. Nie jest jednak wykluczone, czy nie da się tego zrobić w przyszłości, gdy wszystkie obrazy z tych czasów, będą szczegółowo i dokładnie zbadane. Wdzięczne to zadanie pozostawiam historykom sztuki. Najstarszym znanym nam malarzem żyjącym w Poznaniu względnie pochodzącym z tego miasta jest miniaturzysta Piort Knowff, którego ręki są dwie miniatury królów Dawida i Salomona, zachowane w rękopisie pergaminowym z r. 1422 "Viaticus", stanowiącym niegdyś własność klasztoru MaJji Magdaleny, a obecnie bibljoteki miejskiej we Wrocławiu. Nazwisko to nieznane jest w Poznaniu, nie mamy jednak powodu podejrzewać jego poznańskiego pochodzenia, skoro na końcu rękopisu pisanego przez niego sam nazywa się malarzem "de Poznania"33. Rękopis posiadał niegdyś większą ilość miniatur, zostały jednak niewiadomo przez kogo wycięte. Pozostałe zaledwie dziś dwie nie odznaczają się wprawdzie zbyt wielkim artyzmem 34 , mają one jednak dla nas duże znaczenie ze względu na to, że są dziełem najstarszego znanego nam poznańskiego malarza miniatur. W r. 1430 spotykamy się z jednym również z najstarszych malarzy poznańskich niejakim Janem z Piasku, którego sprawa toczy się w konsystorzu przed oficjałem poznańskim. Altarzysta z Kościana N. Kuśnierz (Pellifex) ugodził się z nim o namalowanie obrazów śś. Katarzyny, Barbary, Doroty, Anny i Apolonji za*2 grzywny. Okazuje się jednak, że malarz nasz kontraktu nie dotrzymał, bo nie tylko, że wziąwszy na poczet roboty 3 wiardunki i 1 gr., nie omalował kaplicy, ale także nie dokończył wcale zamówionych obrazów. Nadobitek złego

Kazimierz Kaczmarczykużył przy malowaniu gorszych farb, aniżeli to było zastrzeżone i upomniał się o wypłatę reszty w wysokości 1 grzywny i 3 gr., twierdząc, że powyższych malowideł nigdy nie przyrzekał, a robotę swą wykonał nawet ponad ugodę i dpkończył jej. Altarzysta miał złożyć dowody na swe twierdzenie 35. Niestety akta nie przechowały dalszego przebiegu sprawy, nie spotykamy się więcej z malarzem Janem. W powyższym wypadku chodziło niewątpliwie ojednąz kaplic kościoła parafialnego w Kościanie, w którym kult wymienionych wyżej świętych kwitnął w XV w., świadczą przechowane dotychczas w tym kościele rzeźby późnogotyckie tych świętych 36 . Obok powyższego występuje prawie równocześnie mistrz A u g u s t y n , mieszkający również na Piasku, gdzie za bezpośrednich sąsiadów ma malarza Wita i pergamenistę Jakóba. Pierwszą wiadomość o nim posiadamy z r. 1431, kiedy to sprzedaje dom położony przy ul. Wrocławskiej ślusarzowi Klemensowi 37 . Pieniądze uzyskane z tej sprzedaży przeznacza on zdaje się na zabezpieczenie wiana swej żonie Esterze w wysokości 20 grzywien jeszcze tego samego dnia zeznane przed ławą poznańsk ą 38. Obok obrazów maluje on także miniatury, trudni się bowiem sprzedażą rękopisów, z którymi wyjeżdża na jarmarki. W r. 1437 w czasie jarmarku na ś. Bartłomieja w Gnieźnie spotkało go nieszczęście, przyaresztowano bowiem u niego antyfonarz, będący przedtem własnością kościoła w Inowrocławiu. W jaki sposób dostał się antyfonarz w posiadanie Augustyna, nie wiadomo, dość że sprawa stała się głośną. O zwrot upomniał się biskup kujawski i proboszcz inowrocławski. Na termin wyznaczony w konsystorzu gnieźnieńskim stawił się pełnomocnik mieszczan inowrocławskich Jan syn Trojana i sam Augustyn. Tu jednak oficjał gnieźnieński Jan z Modli sprawy nie rozstrzyga, lecz oświadcza stronom interesowanym, że jest życzeniem arcybiskupa, by ją odesłać do sądu biskupa poznańskiego. Dowiadujemy się przytem, że antyfonarz ten zrabowali Prusacy w czasie napadu i spalenia Inowrocławia 39 . Zapiska sądowa nie powiada, kiedy to było, łatwo się jednak domyśleć, że stało się to w r. 1431 w czasie najazdu krzyżackiego na ziemię kujawską i dobrzyńską, kiedy to świątobliwi rycerze P. MaJji spalili kościoły i zamek wtem mieście, a we Włocławku obrabowali katedrę z kielichów, książek i innych paramentów kościelnych i spalili wraz z zamkiem 40 . Nie znamy wyniku procesu toczonego już w Poznaniu. Ze sprawy, którą ma znowu w konsystorzu poznańskim w r. 1446 przypuszczaćby można, że nasz mistrz nie odznaczał się rzetelnością wielką, bo oto czcigodny Sędziwój ze Soboty, kanonnik poznański i zapewne pleban sobocki zarzuca mu przed sądem konsystorskim w Poznaniu, że dane mu przez niego stare obrazy z kościoła parafjalnego w Sobocie do naprawy odnowił wprawdzie, ale je następnie sprzedał, a do kościoła dał inne gorsze i źle odnowione, do czego się zresztą sam przyznał. Oskarżony zaprzeczył wszystkiemu 41 , a ostatecznego wyniku tej interesującej sprawy nie znamy. Żyje on jeszcze, w r. 1454 i w tym roku sprzedaje żona jego Estera przez pełnomocnika Grzegorza kapelusznika, sąsiada swego, dom z placem na Piasku, położony obok innego jej domu Mikołajowi Schinebornowi 42 , zaś sam Augustyn zapisuje żonie na swym majątku na wypadek śmierci 24 grzywny półgroszami tytułem wiana 43 . Po tym roku znika on zupełnie z aktów, natomiast jeszcze w r. 1470 żyje wdowa po nim Estera. Ona to przez opiekuna swego Wojciecha Gerlina

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4] dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry