KOŚCIÓŁ ŚW. MARCINA W POZNANIU L. 84,89,100,124,125,126,133,134,135,137.

Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4]

Czas czytania: ok. 64 min.

72 L. 152.

73 L.174.

74 L. 173,207.

75 L. 195.

76 L. 196.

77 L. 200,203.

78 L. 203.

79 L. 208,253.

80 L. 263.

81 L. 217.

82 L. 32 O .

83 L. 323.

84 L. 323.

85 L. 331,343,345.

86 L. 343, 349.

87 L. 350.

88 L. 356.

89 L. 361,362.

90 L. 362,363.

91 L. 364, 383. Brat młodszy ks. Brauzy Jan Brauza umarł 18 lutego 1769 r.

Lib. Mort. 1760-79.

92 Ks. Kamieński wywodził ród swój od Jana Kamieńskiego kasztelana dobrzyńskiego, ur. 1520 r. Genealogię swą zamieścił w Liber Baptisatorum 1831 - 1843. ŚW. KRZYŻA

F. POHORECKI

Gdyby rozpisano w Poznaniu ankietę z prośbą o oświadczenie się, który z tutejszych gmachów jest najszpetniejszy, to sądzę, że olbrzymia większość głosów wymieniłaby ewangelicki kościół św. Piotra na placu św. Krzyskim. Gmach ten, wybudowany z surowej, nie otynkowanej cegły, jest ponadto w swych architektonicznych proporcjach tak nieestetyczny, że doprawdy trudno uchronić się przed złośliwem porównaniem, chociaż to przecież dom boży. Na widok tej budowli przychodzi mimowoli na myśl anegdota o dowcipnym królu hiszpańskim Alfonsie XIII (kolportowana przez wszystkie gazety nazajutrz po jego detronizacji), który w przystępie dobrego humoru kazał raz całemu swemu dworowi spożyć suty obiad w odwrotnym porządku, zaczynając od słodkiego deseru, a kończąc na zawiesistej zupie, poczem po tak spożytej uczcie stanął na rękach z podniesionemi do góry nogami i zachęcał wszystkich biesiadników, aby to samo uczynili, bo wtedy wszystkie potrawy ułożą się im w właściwym porządku. Podobnie architekt kościoła św. Piotra wszystko fałszywie pomieszał w swej budowlanej garkuchni. Czyż gmach ten doprawdy tak nie wygląda, jak gdyby z niestrawności stanął na głowie do góry nogami! Takie porównanie już nieraz słyszałem z ust rodowitych Poznańczyków. Dawniej było trochę inaczej, bo jak widać na małej rycinie w obficie i pięknie ilustrowanej książeczce Dyr. Edwarda Pawłowskiego o Poznaniu, rosły przed kościelnym frontem trzy czy cztery wysokie topole, które wraz z okalającym je niskim murem zasłaniały w części kościół 1 . Wysokie te topole były może starsze od kościoła, bo uroczyste położenie kamienia węgielnego odbyło się dopiero w r. 1838, a poświęcenie w r. 1841, przyczem jak z zachowanych akt wynika, całą budową kierował państwowy pruski inspektor budowlany w Poznaniu Schinkel, noszący jakąś dziwną ironją losu nazwisko najsławniejszego architekty niemieckiego od czasów renesansu aż do dni dzisiejszych, Karola Fryderyka Schinkla, którego działalność zaznaczyła się również w Wielkopolsce w zaprojektowanym przez niego kościele w Buku i' zameczku myśliwskim Radziwiłłów w Antoninie, oraz w niewykonanych planach mauzoleum Mieszka i Bolesława Chrobrego w Poznaniu 2 .

Feliks Pohorecki

Była wprawdzie chwila w kilka lat po ukończeniu budowy, w której się zdawało, że obydwie wieże kościoła Św. Piotra dobrowolnie runą, tak że zaniepokojone kolegjum kościelne gminy ewangelickiej św. Piotra zapytywało»inspektora Schinkla pismem z dnia 16 lutego 1846: "ob der fehlerhafte Zustand der Thiirme aus deren Bauart und weil dabei die Regeln der Kunst nicht beachtet worden, oder in der schlechten Beschaffenheit der Materialien seinen Grund hat ?" - ale widocznie potrafił pan Bau - Inspektor jakoś te wieże połatać, skoro przetrwały już niemal cały wiek 3 . Mimo rzucającej się w oczy brzydoty tej budowli uznał pastor Albert Werner, zasłużony autor historji wielkopolskich parafij ewangelickich, że kościół św. Piotra jest: "ein wertvolles Baudenkmal des romanischen Baustils in N orddeutschland 114. Ostrożniejszy był konserwator państwowy J. Kohte, który powstrzymał się od wszelkiego osądu, a podawszy suche daty fundacji kościoła, spisał szczegółowo kościelne paramenta 5 . Trafnie natomiast ocenił wartość tej architektury Marceli Mott y w swych niezrównanych "Przechadzkach po mie, . II SCle :

"Pójdziemy teraz dalej na ów ryneczek, który dawniej nie miał osobnej nazwy, a który teraz Placem Piotra się mianuje od owego kościoła ewangelickiego i przytem kalwińskiego, czyli reformowanego, bo, ile słyszałem, odbywają się tam nabożeństwa wedle obydwóch obrządków. Za moich młodych lat dolna jego część była początkiem Półwiejskiej, górna zaś Ogrodowej ulicy, którą później Piotrowa zwan0 6 . Patrząc na ów kościół nie powiesz zapewne, że s i ę p i ę k n o ś c i ą a r c h i t e k t u r y o d z n a c z a i nie obwinisz o to pana Antoniego Krzyżanowskiego, który tu nad nim pracował jako mistrz mularski, bo plany do tego budynku przyszły z Berlina, zkąd nam przecież wszystko dobre i piękne przychodzi. Jest to dla mnie budynek świeżej jeszcze daty; byłem już dawno na uniwersytecie, gdy go trzydziestego ósmego roku zaczęto, skończono go zaś i otworzono czterdziestego pierwszego roku; przedtem na jego miejscu stało parę lichych domków z ogródkami. Wogóle plac ten wyglądał wtenczas bardzo patryarchalnie 117. Minęły długie lata od owych dawnych czasów, gdy zacny pan Marceli przechadzał się z panem Ludwikiem po mieście Poznaniu. Dawne wysmukłe topole padły pod toporem i nie wyrosły z powrotem przed łysą fasadą ewangelickiego kościoła; "bardzo patriarchalnie wyglądający plac II zamienił się w pełne zgiełku centrum śródmieścia, w które wpada aż osiem ulic; ale mimo tej zgiełkliwej modernizacji nawrócono do starej tradycji, tak starej, że nie pamiętał jej nawet wiekowy pan Marceli. Zaraz w pierwszych miesiącach polskich rządów przystąpiono do polszczenia niemieckich nazw ulic i placów, przyczem głównym rzecznikiem tej sprawy i referentem był dyrektor Roman Leitgeber 8 . Nazwę placu św. Piotra uśmiercono w dniu 29 sierpnia 1919, wraz z drugą serją polonizowanych nazw niemieckich, zmieniając na nazwę placu św. Krzyskiego. Według cennych dla każdego miłośnika Poznania wyjaśnień, jakie dał dyrektor Zygmunt Zaleski w swem opracowaniu nazw ulic Poznania, przyjęcie nazwyśw. Krzyża dla placu, nazwanego przez Niemców pi. św. Piotra, tłumaczy się podwójnemi względami; na Bramie Wrocławskiej stał w średniowieczu cudowny krzyż, który według legendy miał wybawić w r. 1522 skazańca od śmierci, oraz w okolicy tejże bramy stał w dawnych wiekach szpital dla trędowatych z kościółkiem Św. Krzyża 9 . Skąd pochodzi legenda o cudownym krzyżu na Wrocławskiej Bramie, nie jest mi wiadome. Wzgląd na szpital i kościółek św.

Krzyża odgrywa niewątpliwie w nazwie placu św. Krzyskiego najgłówniejszą rolę. Miejsce, gdzie stał ten nie istniejący już dzisiaj szpital z kościółkiem, określane jest w dawnych polskich aktach, z końca XVIII wieku, jako: "przed Wrocławską Bramą", jako przedmieście św. Krzyskie, lub też krótko mianem św. Krzyskiego 10 . Pierwsze określenie urobiono znajważniejszego objektu w tej części miasta, jakiem była bezsprzecznie Brama Wrocławska, jedna z czterech wielkich bram Poznania (Wroniecka, Wielka, Wodna i Wrocławska). Mur miejski w południowej części miasta od Bramy Wodnej, która stała w tern miejscu, gdzie dziś stoi przy ul. Wodnej kamienica nr. 13, biegł linją frontów domów przy N owym Rynku, przechodził przez podwórze Województwa i za kościołem jezuitów (dzisiejsza Fara), poczem docierał do Bramy Wrocławskiej, która stała mniej więcej w tern miejscu, gdzie ul. Wrocławska łączy się z istniejącą od r. 1902 ul. Jaskółczą; następnie biegł południową stroną dzisiejszej ul. Jaskółczej, przecinał przy kamienicy nr. 13 ul. Szkolną (dawną Psią), obchodził dzisiejszy szpital miejski, dawny klasztor św. Teresy, przecinał dzisiejszą ul. N ową przy kamienicy nr. 8 (w tym odcinku muru zachowała się dawna baszta przy ulicy Podgórnej 12b, zamieniona na mieszkania) i dochodził do grodu Przemysława 11. Brama Wrocławska była okazałą kilkupiętrową budowlą. Wedle zachowanego szczegółowego planu tej części miasta z r. 1795 stała z boku, nieco powyżej dzisiejszego konserwatorjum muzycznego, druga wieża, pod którą był przejazd do browaru i olbrzymiego podwórza Malczewskiego, przytykających do kościoła jezuickiego; u wylotu ul. Wrocławskiej był rów, opatrzony pomostem, przed którym stał budynek wartowniczy. Tutaj kończyło się wła, . . 12 sClwe mIasto . Ze wszystkich przedmieść Poznania właśnie ta okolica Bramy Wrocławskiej doszła już w średniowieczu do największego rozwoju. Po lewej stronie od bramy rozciągały się aż po samą Wartę t. zw. Piaski, których najbardziej na zachód wysunięta część nazywała się Rybakami, od zatrudnienia jej mieszkańców. Naprost bramy wiódł wielki gościniec do Kościana, a w dalszym ciągu do Wrocławia; północna część tego gościńca przy Bramie Wrocławskiej nosiła w XV w. prawdopodobnie nazwę Stelmachy lub Stelmaszki. W dalszym przebiegu drogi okolica nabierała coraz bardziej wiejskiego charakteru i stąd pochodzi nazwa Półwieś, używana już w XV w. (dzisiejsza ul. Półwiejska), podczas gdy dalsza okolica na prawo od drogi otrzymała nazwę N owych Ogródków, którą można jeszcze rozpoznać w nazwie dzisiejszej ul. Ogrodowej; na dalszem przedłużeniu drogi do Kościana, za Półwsią, leżał po prawej stronie folwark zwany od końca XV w. Wildą. Na prawo wreszcie od bramy wiodła droga do Frankfurtu, przy której na wzgórzu stał kościół św. Marcina, do którego należało całe leżące tu przedmieście, jako osobna gmina miejska 13 .

Feliks Pohorecki

Z początkiem XV wieku istniały już w Poznaniu dwa szpitale, obydwa za murami miasta; jeden św. Michała wzgl. św. Jana Jerozolimskiego, prowadzony przez Joanitów za Śródką, pochodził z fundacji Mieszka Starego; drugi pod wezwaniem św. Ducha, za Bramą Wroniecką, którego założycielem miał być biskup poznański Boguchwał w połowie XIII w., wkrótce po lokacji miasta na prawie magdeburskim, był najznaczniejszym miejskim szpitalem 14 . Na samym progu XV wieku powstał trzeci szpital, poświęcony wyłącznie pielęgnowaniu trędowatych, pod wezwaniem św. Krzyża. Dokładnej daty ani nazwiska fundatora nie znamy; naj starsza o nim zapiska w księgach miejskich pochodzi z roku 1404 15 . W szesnaście lat później fundowała Gertruda Peszlowa, wdowa po kupcu Mikołaju Peszlu, kościółek pod wezwaniem św. Krzyża, przeznaczając na ten cel osiem grzywien rocznego czynszu; z czynszu tego miał być utrzymywany stały duchowny przy kościółku, który miał przez cały rok odprawiać po trzy msze w tygodniu, w dniach sobie dogodnych; prawo patronatu miała wykonywać aż do śmierci Gertrudowa Peszlowa, po jej zaś śmierci prawo to miało przejść na burmistrza i radę miejską poznańsk ą 16. Przywilej ten, wystawiony przez ówczesnego biskupa poznańskiego Andrzeja Łaskarza 8 czerwca 1420 r., zachował się w oryginale, złożonym w Archiwum Państwowem w Poznaniu jako depozyt miejski i tak brzmi dosłownie: 17 In nomine Domini amen. Andreas, Dei gratia episcopus Poznaniensis,ad perpetuam memoriam.

Piis votis supplicum, illis presertim, que cultus divini in ecclesiis nobis subiectis respiciuntur augmentum, libenter annuimus et eis, ut illibata permaneant, oportuni roboris addicimus firmitatem. Cum itaque dilecta in Christo Gertudis (sic!), relicta olim Nicolai Peschel, civis Poznaniensis, zelo pye devocionis accensa de salute propria recogitans et cupiens terrena in celestia et transitoria in eterna felici commercio commutare, pro sua suorumque' parentum et propinquorum animarum salute de bonis a Deo sibi collatis octo marcharum annuam pensionem in redditus et proventus ecclesiasticos ad cappellam leprosorum, que sub nostris ratihabicione et licencia extra muros civitatis Posnaniensis ante valvam dictam Wratislaviensem sitam, sub vocabulo Sancte Crucis de novo dotando pye providit et deputavit ipsamque pensionem eidem cappelle pro uno presbitero in ea domino perpetue servituro devote obtulit in dotem annectendam et intitulandam et per ministrum eundem pro tempore, prout in litteris autenticis dilectorum in Christo filiorom consulum civitatis Posnaniensis clarius continetur expressum, desuper percipiendam et levandam, idcirco nos, vota huiusmodi dicte Gertrudis ad cultum divinum augendum digne promovenda oportunis prosequentes favoribus, dictam cappellam leprosorum Sancte Crucis sic dotatam de novo erreximus et fundavimus et per presentes errigimus et fundamus dotacionemque pro dieta cappella Sancte Crucis, ut prefertur, per ipsam Gertrudem factam, ratam et gratam habentes, pensionem huiusmodi annuam octo marcarum eidem capelle in dotem annectimus, adiungimus ac appropriamus ipsoque in antea redditus et proventus ecclesiasticos fore censendos et censeri debere libertatibusque et inmunitatibus ecclesiasticis gaudere ac reddituarios eius pro tempore, si et quociens neglexerint, ad solucionem eius debitam per penas et censuras ecclesiasticas compelli debere decernimus. Jus quoque patronatus et presentandi personam ydoneam ac solum presbiterum in ministrum et rectorem eiusdem cappelle, quociens ipsam per cessum vel decessum vacare contigerit, Gertrudi fundatrici, quamdiu vixerit in humanis, reservamus. Post obitum vero eius idem jus patronatus et presentandi cappelle predicte prothoconsuli et consulibus juratis civitatis Posnaniensis damus et concedimus hoc modo, ut ipsi prothoconsul et consules, dum et quociens ipsam cappellam vacare quovismodo contigerit, nobis vel successoribus nostris presentare sacerdotem teneantur ydoneum et discretum presentacionemque huiusmodi aliter factam decernimus esse nullam, hoc adiecto, quod ubi dicti proconsui et consules in presentacitfne discordarent per unum mensem, pro quocumque episcopus loci pro tempore ex presentatis sibi huiusmodi in discordia gratificabit, illedebeat obtinere dictosque census in bonis mobilibus et immobilibus, que dieta Gertrudis pro predicta cappella iam

donavit vel adhuc donabit in futurum, quemadmodum alia bona ecclesiastica, jure spirituali volumus gaudere. Cum autem propter officium fiat beneficium et ne dieta Gertrudis votis sui s frustretur, dictum altare sive cappellam et eius ministrum pro tempore oneramus tribus missis, quas dominus Deus inspiraverit in cor eius, singulis septimanis ann i diebus, quibus magis digne et devocius fieri poterit, per eundem ministrum vel alium pro eo presbiterum in ipso altari sive cappella legendis et perficiendis volumus compelli et astringi. Que omnia et singula sie disposita et ordinata, ut firma et illibata permaneant, presentis scripti patrocinio confirmamus et in perpetuum duratura communirmis. In cuius rei testimonium sigillum nostrum presentibus est appensum. Actum et datum Posnanie, die saturni oetava mensis junii, in estuario inferiori ante stubam maiorem curie nostre episcopalis, anno Domini millesimo quadringentesimo vicesimo; presentibus eggregio, honorabilibus et discreto viris dominis magistro Cezario, in medicinis doctore eximio et Bathkone, Floriano, Simone, canonicis et Laurencio, vicario perpetuo ecclesie nostre Posnaniensis predicte et aliis quam pluribus fidedignis . Fundatorka Gertruda Peszlowa była wdową po kupcu poznańskim Mikołaju Peszlu, który należał do poznańskiego patrycjatu 18. Z małżeństwa tego była córka Anna, pierwszy raz zamężna za Janem Pacierzem (zwanym też Ojczenaszem lub Paternoster), a po raz wtóry za Mikołajem Wildą, córka zaś ich Małgorzata wyszła zamąż za jednego z Czepielów; syn Gertrudy Paweł był kanonikiem w Środzie, a drugi syn Andrzej, kupiec, pozostawił trzech synów: Andrzeja, Mikołaja i Jana. Rodzina ta wymiera w męskiej linji już z końcem XV wieku, tak że zięć Mikołaja Peszla (z rodziny Wielkich Maćków) zmienił swe nazwisko na Peszel, a synowie jego występują w aktach jako Paszelkowie. Zarówno to koligacenie się patrycjuszowskich rodzin poznańskich, jak i wymieranie ich z końcem XVw. jest charakterystyczną cechą wewnętrznych dziejów średniowiecznego Poznania; śmiało można zaryzykować twierdzenie, że Poznaniem w średniowieczu rządziła jedna wielka patrycjuszowska rodzina.

Musiała być nasza Gertruda Peszlowa bardzo bogobojną i pobożną osobą, bo nie poprzestała na tej fundacji kościoła św. Krzyża, lecz po odbytej w r. 1423 pielgrzymce do Rzymu ufundowała pod sam koniec życia, ok. r. 1452, szpital i kaplicę św. Gertrudy dla uczniów szkoły miejskiej przy kościele św. Magdaleny. 19 Gdzie leżał ten kościółek i szpital św. Krzyża? Warschauer umieścił ten szpital na dołączonej mapie po prawej stronie drogi wiodącej do Kościana, idąc od Bramy Wrocławskiej 20.

Na planie Poznania, rysowanym w r. 1728 przez ławnika Jana Rzepeckiego, którego jedyny egzemplarz zachował się w Bibljotece Berlińskiej (fotografja w Muzeum Wielkopolskiem), o czem ostatnio pisał Dr. Alfred Brosig (Poznań i miasta Polski Zachodniej w grafice, Poznań 1929, str. 17 i 31), są jednak najwyraźniej zaznaczone dwie drogi, okalające kościółek; przyjąć więc należy, że z czasem, może dopiero pod koniec XVIII -go wieku, droga biegnąca po lewej stronie kościółka całkiem zanikła, a utrzymała się wyłącznie droga, biegnąca po prawej jego stronie, idąc od Bramy Wrocławskiej, która zupełnie pokrywa się z początkiem dzisiejszej ulicy Półwiejskiej. Można niezbicie na podstawie akt hipotecznych z końca XVIIIw. udowodnić, że kościółek szpitalny, otoczony dokeła małym cmentarzem, stał zupełnie na tern samem miejscu, na którem dzisiaj stoi 3 - piętrowa kamienica czynszowa, o czekoladowym kolorze, przy ul.Półwiejskiej nr 2, w której podwórzu mieści się obecnie kino "Kapitol "; vis

Feliks Pohorecki

1. Brama Wrocławska. 1 Stary odwach przy Bramie.

2. Stara wieża, zburzona w ro- 5. Mostek przez kanał i row.

ku 1795, z przejazdem na po- fi. Nowy odwach przy Bramie, dwórze Malczewskiego. wybudowany po f. 1795 (paf. 3. Dawna baszta cechu kuśnier- I'riimers w Ztschft. d. Hist.

skiego, dziś w podwórzu ka- (los. f. d Prov. Posen. XXII mienicy: Podgórna 12b. str. 183). Parcela przy Półwiejskiej 1: dawna gospoda pod złotą gęsia.

dziś apteka św. Piotra; Półwiejska 2: dawny kościółek św. Krzyża, dziś kino ..Kapitol", naprzeciw ewang. kościół św. Piotra; Półwiejska 3 i 4: dawniej zabudowania pzpitala św. Krzyża, z ogrodem aż po boczną odnogę Wartya vis jest boczna ściana kościoła św. Piotra 21 Jest to ta sama posesja, o której wspomina Mott y w swych "Przechadzkach", w związku ze ślusarzem Bogdańskim 22 . Szpital zaś Św. Krzyża stał na miejscu kamienic przy ul. Półwiejskiej nr. 3 i 4, przyczem ogród i grunta do niego należące zachodziły może poza dzisiejsze kamienice nr. 2 i 1, dochodząc aż do bocznego ramienia Warty, zaznaczonego na mapce Warschauera, a płynącego niegdyś mniej więcej równolegle z dzisiejszą ulicą Półwiejsk ą 23. Kościółek zachował się aż do końca Rzeczpospolitej. Archiwum Państwowe w Poznaniu przechowuje między inne mi archiwaljami i luźnemi papierami cały szereg dyplomów i akt odnoszących się do kościółka, który najczęściej występuje pod nazwą "capella" lub "oratorium". Przywilej erekcyjny, wystawiony przez biskupa poznańskiego Andrzeja Łaskarza, poznaliśmy już wyżej. Według tego przywileju miało prawo patronatu przejść po śmierci fundatorki Gertrudy na radę m. Poznania. Później jednak w r. 1446 odwołała ona swą ostatnią wolę, "errore, ut dicebat, factam" i przeniosła prawo patronatu na swych dziedziców (Archiwum Państw, w Pozn. : Dep. m. Poznania, A. 59). Chociaż owa zmiana testamentu Gertrudy Peszlowej została zatwierdzona przez ówczesnego papieża Mikołaja V-go w r. 1447, to jednak dwa te różnobrzmiące postanowienia stały się powodem długoletnich sporów o prawo patronatu nad kościółkiem. Pierwszym proboszczem przy kościółku Św. Krzyża był jeszcze za życia fundatorki niejaki Mikołaj, jak to stwierdził p. Mika na podstawie akt konsystorskich; może był to ów ołtarzysta Mikołaj Fawko, syn Elżbiety, rodzonej siostry Gertrudy, którego wymienia p. Mika na dołączonej do swej rozprawki tablicy genealogicznej Fawków; po Mikołaju otrzymał prebendę ok. r. 1441 syn fundatorki Paweł Peszel (Kaczmarczyk, Akta radzieckie, I. 78). Przy następnym wakansie nastąpiło rozdwojenie; rada miejska przedstawiła kandydaturę Jana Weissbackera (występującego także jako Johannes Nicolai Pistoris), podczas gdy rodzina Peszlów, t. j. córka Gertrudy Anna Wildowa i wnukowie Mikołaj i Jan Peszlowie wystąpili z kandytaturą najstarszego ich brata Andrzeja; ówczesny biskup poznański Andrzej z Bnina poparł kandydata Peszlów, a odtrącony Jan Weissbacker wraz z radą poznańską wniósł apelację do kurji rzymskiej; sprawa dostała się w końcu na skutek ugody obydwu stron: rady miejskiej, Jana Weissbackera i rodziny Peszlów, przed sąd polubowny, złożony z dwóch ołtarzystów kościoła Marji Magdaleny w Poznaniu, Szymona Bedermana i Stanisława Gerlina, którzy wyrokiem z dnia 3 lipca 1466 rozstrzygnęli sprawę. Według tego wyroku miał Andrzej Peszel złożyć w ręce biskupa rezygnację z urzędu, poczem rada miała go przedstawić z powrotem biskupowi na tę prebendę; Jan Weissbacker miał otrzymać pełne odszkodowanie za poniesione wydatki, przyczem Andrzej Peszel wziął na siebie sprawę umorzenia procesu toczącego się w Rzymie; po śmierci Andrzeja Peszla zobowiązała się rada miejska przedstawić biskupowi jako kandydata na probostwo Św. krzyskie jednego z synów Anny z Peszlów Wildowej; za wyjątkiem tego jednego wypadku miało miastu przysługiwać w przyszłości wyłączne i swobodne prawo patronatu (dypl. perg. w Arch. Państw, w Pozn. : Dep. m. Poznania, A. 85; poza tern sporu dotyczą dyplomy: A. 83a, b i 84). Andrzej Peszel umarł jako proboszcz św. krzyski w r. 1489 i znów rozgorzał spór między miastem i Peszlami. Oby

Feliks Pohorecki

dwaj synowie Anny Wildowej i 2-go jej męża Mikołaja, którzy w myśl polubownego wyroku z r. 1466 mieli prawo do pretendowania o następstwo po Andrzeju Peszlu, byli ludźmi świeckimi; rodzina Peszlów wysunęła skutkiem tego na kandydata wnuka Anny Wildowej z I-go jej małżeństwa z Janem Ojczenaszem, Mikołaja Czepiela (syna Małgorzaty, córki Anny), miasto zaś Piotra Strzeżewskiego, który utrzymał się przy probostwie (Archiwum Archidiecezjalne w Pozn. : acta causarum z lat 1488 - 1489, fol. 67 nast., oraz z lat: 1505 - 1514, fol. 418). Jak wynika z późniejszych akt doszło podówczas do kompromisu między miastem a rodziną Peszlów w sprawie prawa patronatu, tak że przy następnych wakansach probostwa Św. krzyskiego prawo prezenty mieli wykonywać naprzemian Peszlowie i miasto. Toteż po śmierci Piotra Strzeżewskiego w r. 1509 słyszymy wyłącznie o kandydatach Peszlów; ale teraz nastąpiło w samej rodzinie rozdwojenie, tak że jedna część Peszlów, z Mikołajem Czepielem na czele, który był już wówczas proboszczem wrocławskim, prezentowała Mikołaja Majorka, proboszcza w Śmiglu, a druga część niejakiego Adama; utrzymał się Mikołaj Majorek, którego poparła kurja biskupia (Archiwum Państwowe w Poznaniu: Dep. m. Poznania, A. 122). Ostateczne trwałe uregulowanie nastąpiło 16 stycznia 1512 r. ; pod tą datą wygotował ówczesny wikarjusz i oficjał generalny poznański, archidiakon Jan z Góry, pergaminowy instrument notarjalny, opatrzony oficjalacką pieczęcią, w którym znany nam Mikołaj Czepiel, proboszcz wrocławski i archidiakon śremski, w imieniu swojem i całej rodziny Peszlów zrzekł się po wieczne czasy prawa patronatu kościółka św. Krzyża na rzecz rady miejskiej poznańskiej, "aesi prefatis dominis preconsuli et consulibus civitatis Posnaniensis et ipsorum succesoribus pro tempore et in futurum existentibus huiusmodi jus patronatus ex primeva eiusdem prepositure fundacione sive errectione competeret sive competiisset" (Arch. Państw, w Pozn. : Dep. m. Poznania A. 124).

Jak się w dalszym przebiegu XVI-go wieku przedstawiała sprawa uprawnień patronackich byłoby żmudną rzeczą śledzić, gdyż trzebaby w tym celu dokładnie przejrzeć grube foljały akt miejskich i kościelnych z tego okresu. Przypuścić należy, że od czasu owego dyplomu z r. 1512, aż do chwili zburzenia kościółka z końcem XVIII-go wieku, wykonywał magistrat swe prawo patronackie w spokoju, bez jakiejkolwiek ingerencji obcych czynników. Łatwo natomiast można zapoznać się bliżej z majątkowemi stosunkami i urządzeniami szpitala i kościółka, bo zachował się papierowy kopjarz z drugiej połowy XVII w., zawierający odpisy przywilejów i zapisów na rzecz szpitala z lat od 1420 - 1755 24 . Między inne mi dowiadujemy się tam, że szpital miał z daru biskupa Jana Lubrańskiego młyn wodny o dwu kołach koło Wielkiej Bramy, wraz z czterema znajdującemi się dokoła domami 25 . Zawarty tamże odpis wizytacji, dokonanej przez komisarzy biskupa Wawrzyńca Goślickiego w dniu 19 sierpnia 1603 r., zapoznaje nas bliżej ze stosunkami szpitalne mi. Były tu dwa budynki z cegły, składające się z jednej sali i przedpokoju; jeden z nich dla ubogich, drugi dla chorych; razem było wszystkich mieszkańców w czasie wizytacji 60-ciu; koło szpitala był ogród i łaźnia; szpital wraz z kościółkiem otoczony był wspólnym murem. Ksiądz miał osobny domeczek po przeciwnejstronie drogi. Po dachach gnieździły się gołębie, do których nieraz strzelało pospólstwo, niszcząc dachy "per jaculationes ex bombardis in easdem columbas". Ksiądz był obowiązany odprawiać mszę św. w niedziele, środy i piątki, oraz służyć ubogim i chorym pociechą religijną; za to oprócz mieszkania dostawał utrzymanie, tj. największy bochen chleba od każdorazowego wypieku, w niedzielę gotowane mięso, w poniedziałek parę gołąbków, z gnieżdżących się na dachu szpitala, we wtorek groch ze słoniną, we środę porcję masła z kluskami, w czwartek groch ze słoniną, w piątek kluski i śledzie, a czasem ryby, w sobotę świeże masło lub mleko z kluskami. Majątkiem kościoła zawiadywało dwu prowizorów, wybranych przez radę miejską z pośród posesjonatów; prawo patronatu przysługiwało burmistrzowi i radzie miejskiej. Niebawem jednak przyszły ciężkie czasy na Poznań. Okres najazdu szwedzkiego w połowie XVIIw. wyniszczył gruntownie Poznań, z początkiem XVIIIw. powtórzyła się zawierucha niszczycielska w czasie wojny północnej.

Odbiło się to również szkodliwie na szpitalnictwie poznańskiem, tak że ówczesny biskup poznański, Krzysztof Szembek, przywilejem z dnia 13 sierpnia 1722 z pięciu szpitali zachował tylko dwa, przyłączając dochody zniesionych szpitali św. Gertrudy i Św. Walentego do szpitala Św. Ducha, a dochody zniesionego szpitala św. Krzyża i tzw. skrzynki balwierskiej dla zranionych i nieuleczalnych do szpitala św. Łazarza 26. Ostał się odtąd tylko kościółek św. Krzyża, aż i ten pozbawiony stałego duchownego, coraz bardziej popadał w ruinę, budząc się z letargu tylko w uroczyste dni odpustowe znalezienia i podniesienia św. Krzyża. Ze swej dawnej gotyckiej architektury zapewne nic nie zachował ten kościółek w XVIII wieku. Zarówno w czasie szwedzkiego najazdu w r. 1655, jak i w czasie wojny północnej, gdy Patkul w r. 1704 oblegał Poznań od strony Bramy Wrocławskiej, poniósł kościółek okropne szczerby. W dziełku p. t. "Stragona, abo stołeczne miasto Poznań, oraz tabula accuratissima tam per totam Poloniam, quam extra regnum, jak wiele do cudzoziemskich miast mil rachować się ma, wystawiona w roku 1707", którego egzemplarz posiada Bibljoteka Kórnicka, jest rycina przedstawiająca oblężenie Poznania przez Patkula w r. 1704; widok Poznania wzięty jest na rycinie mniej więcej od strony dzisiejszej ulicy Ogrodowej. Na pierwszym planie widzimy kościółek św. Krzyża, którego wygląd zgadza się z poniżej podanemi opisami z końca XVIII-go wieku. Jest to kościółek o jednej głównej nawie i jednej krótszej poprzecznej, z kopułką na skrzyżowaniu tych naw, opatrzoną okrągłą wieżyczką; obok stoją małe budynki szpitalne, otoczone niskim murem; za kościółkiem biegnie droga, a dalej widać równoległą do tej drogi wąską odnogę Warty. W ogrodzie umieścił rysownik wyrzucającą pociski armatę; przed kościółkiem, od drogi wiodącej do Bramy Wrocławskiej, w kierunku ku zamkowi, ustawił długi szereg armat 27 . Tę samą kopułkę widzimy na widoku miasta Poznania (zdjętym z prawego brzegu, od strony Miasteczka), umieszczonym u góry już wzmiankowanego planu Jana Rzepeckiego z r. 1728 28 . Trzeci wreszcie widok tego kościółka mamy na dołączonej do niniejszej rozprawki rycinie rysownika i malarza śląskiego Fryderyka Bernarda Wernera z ok. 1740 r., na której przedstawiony jest Poznań od strony Miasteczka. Na lewym brzegu Warty, w pośrodku pustej przestrzeni (t. zw.

Feliks Pohorccki

"Błonie") widzimy Bożą Mękę przy drodze, wiodącej od Warty w kierunku gotyckiego kościoła Bożego Ciała (umieszczonego całkiem na lewym skraju ryciny); umieszczony niedaleko na przedłużeniu tej drogi mały kościółek z,kopułkąjest św. Krzyżem, dalej widzimy na wzgórzu kościół św. Marcina, a poniżej nad odnogą Warty kościół bernardynów o dwu wysmukłych wieżach 29 . Jeśli wojny czyniły w kościółku św. Krzyża wielkie spustoszenia, to w nie mniejszym stopniu niszczyła go druga wielka plaga dawnego Poznania, częste powodzie. I tak wspomina wzmiankowana już wizytacja z r. 1603, że "altare maius et duo alia minora erant confracta post diluvium et non consecrata hucusque; celebratur tarnen supposito altari portatili"; była to zapewne owa powódź z przed kilkunastu jeszcze lat, która szalała przez 10 dni w początkach kwietnia 1586 r. x. Jeszcze większe szkody wyrządziła powódź w pięćdziesiąt lat później. Rozszalała się ona tym razem nie na wiosnę, lecz w lipcu 1736 r. ; jak opowiada współczesny kronikarz, niczego ona nie oszczędziła, "primo quiescentes in Christo inquietavit, sepulchra aperuit, super mensas altarium caput extulit, stalla canonicorum etscamna suis e locis movit et prostravit" 31 . Jak wynika z zachowanych rachunków kościółka św. Krzyża z lat 1742 - 1806 (Arch. Państw, w Poznaniu; sygn. : Poznań, C. XX. B. b. 2) powódź ta wyrządziła takie szkody w jego urządzeniu, że pozostał przez pięć lat do r. 1742 zamknięty. Dopiero w roku 1742 przystąpiono do gruntownej restauracji; odnowiono front, wybudowano nowe ołtarze, postawiono nową ambonę, w ołtarzach umieszczono cztery obrazy, pozłocono na koszt Imci Pana Skowrońskiego, pisarza skarbowego, główny ołtarz św. Krzyża, otoczono kościółek nowym parkanem. Jak wynika z rachunków otrzymał snycerz za wykonanie dwu bocznych ołtarzy 244zł. pol. ; a malarz za cztery obrazy do tychże ołtarzy 54 zł. pol. ; były to zapewne owe obrazy św. Mateusza, św. Jana N epomucena, św. Liborjusza i św. Kazimierza, o których wspomina inwentarz sporządzony przed rozbiórką kościółka z końcem XVIII-go wieku (Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu: Acta Episcopalia, rocznik 1797, str. 187); po zburzeniu kościółka św. Krzyża przeniesiono obydwa te ołtarze w r. 1805, wraz z wymienionemi obrazami, do kościoła parafjalnego w Winnej Górze (Arch. Państw, w Pozn.., sygn. : Poznań, C. XX. B. b. 5, str. 15).

Mimo odnowienia miał kościółek św. Krzyża coraz mniejsze znaczenie.

Można to dokładnie śledzić przeglądając rok za rokiem zachowane rachunki.

Odprawiano w nim czasem mszę za zmarłych dobrodziejów i tych, których ciała leżały na okalającym go cmentarzu. Ożywiał się kościółek tylko dwa razy w roku, to jest w dniu 3 maja "na fesfznalezienia św. Krzyża, oraz w dniu 14 września "na fest" podwyższenia św. Krzyża; wtedy był odpust, grała wynajęta kapela farska lub od karmelitów z kościoła Bożego Ciała; dla odprawiających nabożeństwa księży wyprawiano skromną ucztę. W czasie działań wojennych w okresie konfederacji barskiej musiał kościółek znacznemu ulec zniszczeniu, bo w rachunkach kościelnych czytamy pod r. 1772: "kazałem dach na kościółku naprawić, który podczas ataku popsuli kulami"; jest tu zapewne mowa o ataku konfederatów na Poznań'z początkiem r. 1771, którzy w 300 ludzi pod wodzą Morawskiego opanowali kilka domków koło kościoła św. Anny i stąd strzelali

Widok miasta Poznania od strony Miasteczka (rys. piórkiem ok. r. 1740 Fryderyk Bernard Werner).

1. Kościół karmelicki B. Ciała.

2. Kościółek Św. Krzyża.

3. Kościół św. Marcina.

4. Klasztor klasyrek.

5. Koścół bernardynów.

6. Czerwona wieża.

7. Kościół jezuitów.

8. Kolegjum jezuickie.

9. Kościół franciszkanów.

10. Kościółek WW. Świętych.

11. Zamek.

12. Kościół M. Magdaleny.

13. Ratusz.

Na lewym brzegu Warty, w pośrodku łąk, zwanych "Błoniami ", umieścił rysownik Bożą Mękę, wystawioną prawdopodobnie z początkiem XVIII w. na miejscu, objętem dzisiaj ulicami Raczyńskich, M. Magdaleny, Hip. Cegielskiego i Wałami Kazimierza W.; fotograficzna reprodukcja i opis tego zabytku u Art. Kronthala, Vergessene Denkmaler, "Aus dem Posener Lande" , roczno V (1910) str. 264-269. (Powyższy widok reprodukował po raz pierwszy Dr. Alfred Brosig: Poznań i miasta Polski Zachodniej w grafice. Poznań 1929, str. 24 i 36 nr. 54. Oryginał w zbiorach Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu).

14.

15.

16.

17.

18.

19.

20.

21.

22.

23.

24.

25.

Ka tarzynki.

Kapliczka 3 św. Hostyj.

Kościół karmelitów na Górze.

Św. Wojciech.

Dominikanie.

Chwaliszewo.

Kościół św. Mikołaja.

Kościół N. P. Marji.

Katedra.

Pałac biskupi.

Kościół filipinów.

Kościół reformatorów.

Feliks Pohoreckido Rosjan w mieście 32 . W roku następnym 1772-im, gdy po wyjściu Rosjan z Poznania w październiku 1771 miejsce ich zajęli Prusacy pod wodzą gen. Belinga, obróciło wojsko pruskie kościółek chwilowo na spichlerz 33 . Tak dotrwał kościółek aż do drugiego rozbioru, w którym Poznań dostał się pod rządy pruskie. W kilka lat później został przez arcybiskupa Ignacego Raczyńskiego w porozumieniu z magistratem, jako patronem, sprzedany w r. 1797.

Odnośne akta tak brzmią w dosłownych odpisach: Anno Domini millesimo septingesimo nonagesimo septimo, die vero mercurii octava mensis martii . Coram illustrissimo, excellentissimo et reverendissimo domino Ignatio comite Nałęcz de Małoszyn et Raczyno Raczyński, Dei et apostolicae sedis gratia episcopo Posnaniensi, ordinum aquilae rubraeetsancti Joannis Hierosolymitani equite, comparens personaliter venerabilis fiscalis promotor causarum judicii et omcii praesentis actor principalis in termino hodierno ex solita judiciorum cadentia proveniente, productis binis actibus commissionis per dominos commissarios specialibus instrumentis ex cancellaria emanatis, respectu oratorii Sanctae Crucis extra Portam Vratislaviensem consistentis expeditis, primo quidem sub die vigesima octava mensis octobris, altero in sequelam prioris sub die vigesima nona mensis novembris anno praeterito millesimo septingentesimo nonagesimo sexto, una cum taxa eiusdem oratorii sensuque nobilis magistratus subsecuto et pro ulteriori decisione ad Judicium praesens remissis, petiit dictos actus commissoriales resolvi ac de praefato oratorio Sanctae Crucis disponi idque, quod juris fuerit, decerni: Quorum actuum commissionis et quidem primi tenor sequitur talis: Actum Posnaniae in oratorio Sanctae Crucis extra Portam Vratislaviensem situato, die veneris vigesima octava mensis octobris, anno Domini millesimo septingentesimo nonagesimo sexto. Infra subscriptus in virlute instrumenti commissionis, die vigesima quarta mensis et anni currentium in personam meam emanati, manu illustrissimi, excellentissimi et reverendissimi domini loci ordinarii feliciter moderni subscripti acsigilloejusdem communiti signatus et deputatus commissarius, ad oratorium Sanctae Crucis circa viam publicam versus suburbium Wilda post Portam Vratislaviensem in parochia Sancti Martini consistens personaliter condescendi ibidemque in praesentia illustris admodum reverendi Pauli Wolnik, ecclesiae collegiatae ac suprafati oratorii praebendarii, tum et nobilis ac spectabilis Sebastiani Mejerer, hospitalis ad dictum oratorium Sanctae Crucis fundati provisoris, super praemissum actum consentientium, aliorum vero jus et interesse quomodolibet se habere praetendentium, singulariter nobilis magistratus Posnaniensis, qua praetacti oratorii collatorum, licet per me in scriptis sub data vigesima sexta mensis et anni praesentium requisitorum, non tarnen per se nee suum legitimum plenipotentem comparentium, absentia minime obstante, jurisdictionem meam commissorialem fundavi, qua fundata ad executionem instrumenti praefati procedendo ante omnia situm, strueturam et statum toties dicti oratorii describenda institui. Atque eundo de civitate Posnaniensi reeta via versus suburbium Wilda illud in parte dextera viae, inter vicinitates spectabilis Grec mercatoris, civis Posnaniensis, a septentrione ex una fundique antiquitus hospitalis, ad praesens vero domus nobilis Virion, incolae Posnaniensis, a meridie partibus ab altera situatum vidi ac de muro solido in forma m crucis exstruetum, de medio sui turriculam muratam, figura e rotundae, quinque fenestris vitreis constantem, tecto supereminentem habere conspexi, parietes dicti oratorii in tribus partibus, utpote septentrionali, orientali et meridionali ob ruinas sat notabiles ruinam indicare tectumque pariter ob delapsum plurimis in locis tegularum damna in dies majora, praesertim tempore alieujus tempestatis superficiei adferre animadverti, in cujus facie versus oeeidentem ab introitu duas campanulas diversi ponderis appensas observavi, quarum unam majorem quinquaginta alteram minorem viginti quatuor circiter libras in se continere posse judico. Inlroitus vero seu porta ad praetactumoratorium, recto descendendo per fores coemeterii sepimento ligneo circumducti, ex platea foribus ligneis sat bene elaboratis, sera pensili et claustro ab intus occludi solitis, non parvam intranti pro audiendis aliquando divinis populo adfert molestiam ex eo vel maxime, quod insignis elevatio viae publicae lapidibus stratae fit causa, ut oratorium respectu praetactae viae multo profundius in terra ad praesens situatum reperiatur ac populus intrans inclinatus in ipso aditu portae per tres gradus ad oratorium descendere sit coactus; insuper tempestate exorta aqua ipsa intus ad dictum oratorium sic collocatum ex platea defluere, saepe saepius ibidemque, donec per terram absorpta fuerit, tempore notabili manere consvevit, uti et ad praesens evidenter ex pavimento oratorii de latere cocto posito, visibiliter madefacto, patuit. Altaria lignea arte sculptoria elaborata, satis bona, su nt tria, quorum primum majus effigie crucifixi sculpta, alterum a cornu evangelii Sancti Liborii episcopi, ter tium denique Sancti Mathiae apostoli imaginibus depictis adornata existunt. Sacra rium inter altare majus et Sancti Liborii quatuor cum medio latum, quinque cum medio cubitorum longum, in pariete seorsive de muro exaedificatum, foribus ferreis partim destructis occluditur. Scamma decem lignea, per utramque partem dicti oratorii bene disposita et collocata, oratorium ipsum viginti unius longitudinis, septemdecem vero cubitorum latitudinis esse apparet. Horus (sie!) ab introitu ligneus exstruetus sine tarnen organo extat. Sunt adhuc in praetacto oratorio versus meridiem in pariete fores ligneae, sera fixo et pensili claudi solitae, quae tempore indulgentarium praesertim exeuntibus patent. Circa vero toties dictum oratorium reperitur etiam coemeterium, quod ineipiendo a platea publica versus orientem est longitudinis triginta quatuor cubitorum, latitudinis vero eundo a meridie ad septemtrionem triginta trium cubitorum pariter esse dignoscitur. Juxta allegationem tarn illustris Wolnik praebendarii, quam etiam nobili s Mejerer provisoris fuit antiquitus penes dictum oratorium hospitale cum suo territorio et horto, sed ipsum per hostilitatem ad ruinam deduetum penitus collapsum extitit ac fundus praedictus, in quo hospitale extabat, cum adiacentibus territorio et horto, quinquaginta sex circiter passus directe a praetacti oratorii coemeterio ad suburbium Wilda vocitato via publica eundo in longum, in latum vero usque ad fossatum versus Rybaki sese protendens, per nobilem magistratum Posnaniensem variis personis pro exstruendis aedificiis, que ad praesens jam exstand, ex censu annuo est distributus et concessus, qui census ad manus nobilis provisoris quotannis persolvi solitus pro comparandis luminaribus ac aliis tempore indulgentiarum necessariis convertitur et de eodem ac etiam aliis hospitale praedictum concernentibus proventibus, qui circiter centum triginta florenos Polonieales annuatim efficiunt, dictus provisor nobili magistratui Posnaniensi calculum praestare est adstrictus. Quod vero spectat devotionem et commoditatem in eadem peragenda, devotio solemnis bis tantum in anno, in festis scilicet Inventionis et Exaltationis Sanctae Crucis, ratione indulgentiarum ibidem celebrari solet. Illustris pariter praebendarius ex re censuum ac etiam proventus ex certa particula agri, qui junetim summam florenos Polonieales centum triginta novem faciunt, ad absolvendum unum missae sacrificium in dieto oratorio qualibet septimana solummodo est obligatus. Cui devotioni ac etiam missis sacrificii nonnunquam populus ob incommoditatem aditus ac etiam proluviem aquae interesse minime valet, exindeque eultus divinus evidenter minuitur. Insuper dum juxta allegationem tarn illustris praebendarii, quam nobili s provisoris, nullus nervus et fundus pro reparatione dicti oratorii extat spesque sublevandae fabricae penitus ex eo sublata esse deducitur, proinde studendo majori eultui divino ac simul subveniendo in futurum devotioni et commoditati christiani populi, oratorium hocce tarn ex ratione difficilis aditus, quam etiam saepissimae inundationis, intrare ad praesens non valentis, satius devotionem eandem ad ecclesiam parochialem Sancti Martini, subqua idem oratorium extat, transferendam, in eademque existenti jam altari Sanctae Crucis obligationes, per praebendarium dieto oratorii absolvi solitas, applicandas

Feliks Pohoreckiesse censeo actumque praesentem taliter a me confectum, manu propria scriptum et subscriptum ac sigillo munitum, illustrissimo, excellentissimo et reverendissimo domino loci ordinario cum debita reverentia remitto. Antonius Cudniewicz, canonicus cathedralis Posnaniensis, ad praemissa delegatus commissarius, manu propria. Locus sigilli. Alterius est obloquentia haec: Actum Posnaniae, in residentia praepositurali ad ecclesiam parochialem et collegiatam Sanctae Mariae Magdalenae, die martis videlicet vigesima nona mensis novembris, anno Domini millesimo septingentesimo nonagesimo sexto. N os infrascripti commissari, viso et lecto commissionis instrumenta in personas nostras sub die decima mensis et anni currentium emanato, manu illustrissimi, excellentissimi et reverendissimi domini Ignatii comitis Raczyński, episcopi Posnaniensis feliciter moderni, subscripto sigilloque ejusdem gentilitio communito, in virtute praetacti commissionis inslrumenti ad residentiam perillustris reveredissimi domini Martini Kotarbski, ecclesiarum cathedralis Posnaniensis canonici, parochialis vero ac collegiatae Divae Mariae Magd, praepositi, uti ad locum per nos fine negotii infrascripti peragendi electum et designatum, personaliter condescendimus ibidemque in praesentia praenominati reverendissimi praepositi nee non nobilis Ernesti Gottlieb Mencel, syndici per nobilem ac spectabilem magistratum Posnaniensem a nobis in scripta sub die vigesima mensis novembris anno praesenti requisitum, instrumenta speciali per nos hic originaliter apposito de data vigesima seeunda mensis ejusdem delegati, tum quoque illustris admodum reverendi Pauli Wolnik, in dieta Collegia ta Sanctae Mariae Magdalenae canonici, oratorii vero Sanctae Crucis extra Portam Vratislaviensem exaedificati ad praesens praebendarii, ac nobilis et spectabilis Sebastiani Mejerer, hospilalis quondam ad praetactum oratorium Sanctae Crucis reperibilis moderni provisoris, super praemissum actum consentientium, Jurisdictionen! nostram commissorialem fundavimus, qua fundata ad executionem praefati instrumenti procedendo ante omnia mentem illustrissimi, excellentissimi et reverendissimi domini loci ordinarii, respectu toties dicti oratorii Sanctae Crucis fusius praeasserto instrument a commissionis descriptam, nobili magistratui, tanquam ejusdem oratorii legitimis collatoribus, in persona nobilis delegati sui comparenti, aperuimus requisitoque oretenus , an ex vi muneris collatorum reparationi dicti oratorii ad praesens et inpost consulere sit intentus, eidem proposuimus ac illud in casu denegatae reparationis in alios usus profanos convertendum esse significavimus. Cui requisitioni ex nunc nobilis delegatus satisfaciendo palam in haec verba declaravit: licet quidem nobilis principalis suus magistratus Posnaniensis, vigore jurium suorum collator, onus reparationis toties dicti oratorii sentire censeatur esse adstrictus, quia tarnen stantibus modernis temporum circumstantiis proventus sui minus tenues vix publicis atque inevitabilibus suspensis sufficiunt seorsivaque pereepta in casu desolationis, prout nunc reparationi praetacti oratorii applicanda, nulla penitus extare adinvenitur, proinde jure praesentandi praebendarii slbi magistratui ad praesens servienti etiam in post praesentibus praecustodito et reservato ab onere reparationis mentionati Sanctae Crucis oratorii recedere illudque in supportanda fabrica se in post sentire nolle respondit, quinimo mentem suam intentioni illustrissimi, excellentissimi et reverendissimi domini episcopi, pastoris sui vigilantissimi, libenter subjiciendo translata devotione et cuipiam alteri ecclesiae, verbi gratia parochiali Posnaniensi, applicata praetactum oratorium dirui vel in alios usus profanos destinari posse allegavit, seu verius de illo disponere eidem illustrissimo, excellentissimo et reverendissimo loci ordinario, prout ipsi melius et salubrius visum fuerit, licitum esse professus est. Postquam oretenus faetam ac hie annotatam nomine nobilis ac spectabilis magistratus Posnaniensis declarationem ad toties mentionatum Sanctae Crucis oratorium personaliter accedendo, adhibitis vocatisque speetabilibus Bocks muri et Bellman ligni fabris, magistris in arte sua peritis, civibus et incolis Posnaniensibus, taxam officiosam materialium sepimentique coemeterii et aliorum ibidem reperibilium perficiendam curavimus, qua peraeta scriptisque seorsivis hie in sui s originalibus annexis, litera "Ali signatis, siquidem ex divenditionetam de muro distracto, lateribus cocłis, quam etiam sepimenti coemeterii circa idem oratorium existentis, summam flonenorum Polonicalium quatuor millium septingentorum octuaginta coagulari facile posse apparet collocataque eadem summa census annus per quinque florenos a centum numerando summam annui proventus florenos Polonicales ducentos triginta novem efficere posse dignoscitur: proinde tam summam praetactam, quam censum ab eadem annuatim provenientem, ordinationi illustrissimi, excellentissimi et rcverendissimi loci ordinarii reliquendo, ad conscribendamsuppellectilem ecclesiasticam, quaeet quanta ibidem reperiatur, cum illustri praebendario nos contulimus, qua visa et revisa regestroque speciali per illustrem praebendarium porrecto ac subscripto, per nos autem hic pariter in originali sub "Bil incluso et apposito, distincte indigitata, quoniam suppellex praetacta ob periculum sui per furtum ablationis non in oratio deposita, sed in loco tuto et securo penes illustrem praebendarium asservata existit devotionisque translatio ac applicatio obligationum in diclo oratorio hucusque, ut meriti fundatorum fiat satis, cui ecclesiae fiet nobis ad praesens compertum non est, suspensa ergo transportatione praetactae suppellectilis, uti secure collocatae, eandem tantisper, donec aliter provisum fuerit, apud illustrum praebendarium manere decrevimus. Quo vero spectat altaria, scamna, imagines sacras ac duas campanulas in facie oratorii appensas, quoniam taxam eorundem et valorem vel maxime a cupientibus eadem habere dependere prudenter judicari est possibile nemoque hie et nunc, qui illa emere velit est adinventus, proinde commissum super divenditione praetactorum altarium, scamnorum, sacrarum imaginum nee non campanularum, si se occasio obtulerit, illustri praebendario dandum esse censuimus, summam autem ex divenditione praedictorum, quanta coagulata fuerit, superius annotatae summae capitali, ut junetim unum capitale constituat, adjungendam decrevimus ac omnia et singula, ut praemissum est, anobis vigore instrumenti commissionis peraeta, fideliter annotata et descripta, sensui et ordinationi finali illustrissimi, excellentissimi et reverendissimi domini loci ordinarii relinquendo, actum praesentem cum annexis, legalitatem sui constituentibus, scriptis, juxta oblequentiam instrumenti commissionis in personas nostras emanatae, per nos, illustrum praebendarium, delegatum a nobili magistratu et porovisorem, subscriptum sigillisque respective uniuseujusque propriis communitum, eidem illustrissimo, excellentissimo et reverendissimo loci ordinario in occluso rotulo cum debita reverentia remittimus. Casimirus Gotecki, canonicus cathedralis Posnaniensis, ad praemissa deputatus commissarius, manu propria. <Locus sigilli). Antonius Cudniewicz, canonicus cathedralis Posnaniensis, ad praemissa deputatus commissarius, manu propria. <Loculus sigilli). Paulus Wolnik, praepositus Sanctae Crucis, manu propria. <Locus sigilli). Ernst Theophilus Menzel, qua delegatus ex magistratu Posnaniensi, manu propria. <Locus sigilli). Sebastianus Mejerer, hospitalis Sanctae Crucis provisor, manu propria. <Locus sigilli). Illustrissimus, excellentissimus et reverendissimus dominus episcopus Posnaniensis, viso et lecto subalterno actu commissionis, in sequelam primitivi actus de die vigesima oetava mensis octobris ad oratorium Sanctae Crucis subsecuti, sub die vigesima nona mensis novembris anno immediate elapso millesimo septingentesimo nonagesimo sexto respectu ejusdem oratorii Sanctae Crucis extra Portam Vratislaviensem siti, uti in virtute instrumenti ex curia sua emanati, per domino s commissarios expedito manibusque tarn eorundem dominorum commissariorum, quam etiam illustris admodum reverendi Pauli Wolnik, ecclesiae collegiatae ac parochialis Divae Mariae Magdalenae Posnaniensis canonici, dicti oratorii Sanctae Crucis prabendarii, tum nobilium Ernesti Gottlieb Menzel, syndici a nobili magistratu, qua praetacti oratorii collatoribus delegati plenipotentis et Sebastiani Mejerer, hospitalis in antehac ad idem oratorium consisentis provisoris, subscripto ac sigillis munito causisque et cirumstanliis, in utroque actu commisiorali exaratis, perpensis, siquidem praemissum oratorium Sanctae Crucis in parietibus et tecto notabiliter ruinosum ex rationeque elevationis viae publicae per aquam decurrentemsaepius inundari solitum, non solum perajgendis debite divinis ineptum exstare, verum et populus ab iisdem divinis audiendis ob difficilem ad idem accessum arceri evidenter palpatur nobilisque magistratus Posnaniensis, qua collatores, necessariae et omnimodae reparationi nunc et in posterum nullatenus subvenire posse, per nobilem e gremio sui delegatum sese declarativ nullusque pro fabrica et conservatione ejusdem

Feliks Pohoreckistatu insistendoque dispositioni sacri concilii Tridentini, sessione vigesima prima, capite septimo de reformatione, de diruendis ecclesiis et capellis, quae vetustate deterioratae et ob inopiam restaurari nequeunt, sancitae, devotionen in praetacto oratorio hucusque peragi solitam cum suis fundationibus et obligationibus ad ecclesiam Sancti Stanisai Posnaniensis, ubi ad praesens devotio parochialis absolvitur, authoritate delegata apostolica transferendam et altari Sanctae Crucis in dieta ecclesia existenti applicandam esse censuit et tarn modernum, quam succedaneos praebendarios ad ejusmodi obligationes ad dictum altare Sanctae Crucis absolvendas obstrinxit. Argenteriam dicti oratorii propriam, tum et alia apparamenta ad cultum divinum necessaria, seorviso regesro specificata, in sacrario ecclesiastico asservanda esse ordinavit. Jus patronatus praelibatae praebendae in casum cessus et decessus praebendarii nobili magistratui Posnaniensi reservavit. Jam vero materialium tarn oratorii, quam et sepimenti coeme terii, jam alias per artifices praecedente revisione taxatorum, perillustribus, reverendissimis Casimiro Gołecki et Antonio Cudniewicz canonicis ecclesiae suae cathedralis, in anterius constitutis commissariis, servata tarnen ratione plus offerentiae, nee non altarium, sacrarum imaginum, campanarum, scamnorum et aliorum minus necessariorum justo pretio divenditionen praecommisit summam'que pro divenditis coalitam in loco securo reponendam et ad ulteriorem sui dispositionem et ordinationem manendam decrevit. Pariterque fundum post subsecutam demolitionem oratorii et sepimenti, ne inutiliter jaceat, divendendi, seu ex censu annuo in vim terragii pendendo, alicui personae saeculari in perpetuum dimittendi, salva tarnen officiose inscribenda assecuratione, praelibatis perillustribus commissariis facultatem concessit, prout etc. Praesentibus perillustribus, reverendissimis Feiice Chłapowski, Casimiro Golecki, J oanne Zochowski, ecclesiae cathedralis canonicis, J oanne Poleński, poenitentiario cathedrali meque J osepho Śniadecki, apostolico et causarum curiae episcopalis notario.

Ex actis curiae episcopalis Posnaniensis extractum et sigillo praelibati illustrissimi, excellentissimi ac reverendissimi domini episcopi Posnaniensis communitum. (-) Wolicki aud(itor) gen(eralis) Posn(aniensis). (L. S. ). (-) Casimirus Stefański, cancellariae curiae episcopalis Posnaniensis regens mp/34. Taxe der Kreutz- Kirche so ohneweit dem Bresslauer Thor belegen, welche des Canonie i Hl. Wollnick Probst zugeh6rig, selbige ist an Front lang 76 Fuss und breit 68 Fuss, der gantze Bau Platz betragt 35 Quadrat- Ruthen und 128 Quadrat- Fuss.

Der Bau der Kirche enthalt nach der speciellen Berechnung: 85300 Stuck Mauersteine Ć 1/1000 = 8 rth 8 ggr. . . . . . . . . . . . . .710 rth 20 ggr Dachsteine Ć 3000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .25 " 3 Stuck Thuren Ć Stuck 2 rth 12 ggr . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ..7 " 4 Stuck Fenster Ć Stuck 2 rth 12 ggr . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ..10 "

Summa der Kirche: 752 rth 20 ggr Hiervon geht das Abtragen der Kirche ab. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .130 rth bleibt in Summen: 622 rth 20 ggr Der Bau- Platz a Quadrat-Ruthe 4 rth, gerechnet ist............................. .143 rth Summa summarum: 765 rth 20 ggr Posen, den 30- ten N ovember 1796.

(-) G. Bocks, Mauermeister.

Auf Verlangen des Herrn Probst Wollnick habe ich den Parchan um den Grund der Kreutz-Kirche taxirt, wo 37 Felder in der Rundung sich befinden a Feldt 20 ggr macht in Summa 30 rth 20 ggr (-) G.G. Bellmann, Zimmer - Meister .

Takie były losy szpitala i kościółka Św. Krzyża, których wspomnienie zachowało się w nazwie placu Św. Krzyskiego.

[ KMP 1931, nr 4 ]

PRZYPISY 1 Poznań w historycznym rozwoju od początków aż po dzień dzisiejszy, opracował i wydał Edw. Pawłowski, przy współudziale Sz. Nawrockiego i K. Prausmullera. Wyd. I Poznań 1928, str. 110. 2 Akta dotyczące budowy kościoła św. Piotra w Arch. Państw, w Pozn., pod sygnaturą: Poznań, C. XV. E. b. 7, XV. E. c. 10, 10a, vol. I - II. Uroczystość położenia kamienia węgielnego opisuje okolicznościowa broszurka p. t. Beschreibung der feierlichen Grundsteinlegung der evang. Petri - Kirche zu Posen am 3. August 1838. Posen, Decker u. Comp. Między włożonemi do kamienia węgielnego pismami wymienia broszurka książkę Łukaszewicza: Wiadomości historyczne o dyssydentach w mieście Poznaniu. Poznań 1832. 3 Arch. Państw, w Poznaniu, sygnatura: Poznań C. XV. E. c. 10a. vol. II. fol. 67.

4 Werner Albert, Gesch. der evang. Parochieen in der Prov. Posen, iiberarbeitet von Joh. Steffani, Posen 1898, str. 290. 5 Kohte Julius, Verzeichnis der Kunstdenkmaler der Provinz Posen, II: Der Stadtkreis Posen, Berlin 1896, str. 64 nast.

6 Dzisiaj ul. św. Józefa .

7 Mott y, Przechadzki po mieście, III str. 174.

8 Porówn. Zaleski Zygmunt, Nazwy ulic w Poznaniu, Bibl. "Kroniki Miasta Poznania" , nr. 2. Poznań 1926, str. 4 9 Zaleski Zygm., loco cit., str. 57, póz. 185 10 Archiwum Państw, w Poznaniu, Akta hipoteczne, nr. 34.

11 Warschauer, Stadtbuch von Posen, 1, wstęp, str. 48 n. ; Pawłowski Edw., Poznań, str. 89 i 84 - 85 (plan Poznania z zaznaczonem starem obwarowaniem).

Porówn. także: Kronika m. Poznania, VI (1928), str. 331 i Ztschft. d. Hist. Gesell, f. d. Prov. Posen. IX (1894), 294, 296 i 327. 12 Arch. Państw, w Pozn., Plany nr. 342: "Situations Plan von dem alten Breslauer Thore, nebst dem daneben liegenden Malschcvskischen Etablissement und angrenzenden neuen Bau-Stellen, nach der Lage wie'diese Gebaeude ietz stehen verzeichnet von Tollkemitt den 3 Febr. 1795", oraz plan nr. 1308: "Plan von den bey der Stadt Posen belegenen Vorstadten, aIs a)ein Theil der Fischerey, b)ein Theil der Wilde, c)die ganze St. Martin Vorstadt, d)der Mause-Berg, e)der Wilhelms- Platz, f)ein Theil von Kuhndorff und g)der Sapieha- Platz bis zum Wroneker Thor, aufgenommen durch Kniippeln und Hiirche zum Bericht 1803.

(-) Triest. Zum Gebrauch eines hohen Siid-Preussischen Finanz-Departements.

Revidiert in Absicht des hierauf verzeichneten neuen Bau - Plans mit Bezug auf das Gutachten. Posen, den 5. Nov. 1803. (-) Heermann". Na podstawie planu nr. 342, z uwzględnieniem planu nr. 1308, sporządził Dr. Alfred Brosig, kustosz Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu, załączony do niniejszej rozprawki szkic miasta Poznania koło Bramy Wrocławskiej, za co składam mu najserdeczniejsze podziękowanie. Z innych planów, przechowanych w Arch. Państw, w Pozn., zasługują ponadto na wymienienie: plany nr. 240, 342, 769 i 915. i 3 Warschauer, loco cit., wstęp, str. 71 nast. 14 Łukaszewicz, Obraz historyczno - statystyczny m. Poznania, I 262 nast.

; W arschauer, loco cit., wstęp, str. 77.

Feliks Pohorecki

15 Warschauer, loco cit., wstęp, str. 75.

16 Łukaszewicz, loco cit., I 265.

17 Tekst tego przywileju podaje wprawdzie Łukaszewicz (loc. cit.), ale z«tak liczne mi błędami, że uważałem za stosowne ponownie go przedrukować ściśle według oryginału. 17 In dorso: "E II 1420 octawa mensis J unii. Erectio cum incorporacione octo marcarum census pro hospitalis Sanctae Crucis pracposito. Oryginał perg. w Arch. Państw, w Pozn., sygnatura: Poznań, dep, A. 30; pieczęci brak, pozostał tylko jedwabny sznur, odpis z XVII w. tamże, Poznań, dep., E 101, fol. 1 nast. Łukaszewicz (loc. cit) podaje tekst z błędami i opuszczeniami. 18 Powyższe dane opierają się przeważnie na łaskawie udzielonym mi do wglądu rękopisie obszerniejszej pracy p. Miki o kilku najwybitniejszych rodzinach patrycjuszowskich w Poznaniu (Rosmanowie, Zytowie - Naramowscy, Strosbergowie, Majorowie, Fawkowie, Peszlowie); za tę pomoc składam najuprzejmiejsze podziękowanie. 19 Kaczmarczyk, Akta radzieckie poznańskie, Poznań 1925, I, str. 170 i 407; Łukaszewicz, loc, cit., I, 268 nast., oraz praca Miki. Oryginał perg. fundacji zachował się w Arch. Państw, w Pozn. Dep. m. Poznania, A 56, odpis w Arch. Archidiecezjalnem w Pozn. : acta causarum pod r. 1459, fol. 104. Mieli nadto Peszlowie swe ołtarze w kościele M. Magdaleny, jeden pod wezwaniem Św.

Erazma i Krzysztofa wspólnie ze spokrewnionymi Fawkami; por. acta scabinalia z lat 1463 - 1475, fol. 83. Posiadali również w tymże kościele własną kaplicę, gdzie były rodzinne grobowce; tam też kazała w testamencie pochować się Gertruda Pcszlowa: "in ecclesia S. M. Magdalenę in Posnania, in loco et cappella, ubi sui parentes ac eorum predecessores tumulari et sepeliri consueverunt ab antiquo"; porówn. acta causarum pod r. 1498, fol. 6v - 7v. 20 Warschauer, loco cit., mapa.

21 Arch. Państw, w Pozn., Akta hipoteczne nr. 58, Poznań C. nr. 38, str. 36.

Parcela ta ma nr. hipot. 140, który niemal od chwili założenia ksiąg hipotecznych, aż do dnia dzisiejszego, nie uległ zmianie; numer ten (140) ma dzisiaj jako hipoteczny kamienica przy ul. Półwiejskiej nr. 2. Że kościół św. Krzyża stał w tern miejscu wynika również /, zachowanych planów (Arch. Państw, w Pozn. : Plany nr. 308 i 342) z końca XVIII w., na których wyraźnie jest zaznaczone położenie kościółka św. Krzyża. Porówn. załączony do niniejszej rozprawki szkic okolicy przed Bramą Wrocławską, sporządzony przez Dr. Brosiga na podstawie obydwu wymienionych planów. 22 Mott y, loco sit., str. 233.

23 Kamienica przy ul. Półwiejskiej nr. 1 (róg Półwiejskiej i Strzeleckiej) stoi w miejscu, gdzie w latach 1800 - 1855 była słynna gospoda pod złotą gęsią, prowadzona przez małżeństwo Schultz'ow; potem była własnością nauczyciela rysunków Hiippego, autora dzieła: "Verfassung der Republik Polen" (wyd. 1867), obecnie jest w parterze apteka św. Piotra. Porówn. Mott y, loco cit, 175.

24 Tytuł tej książki, przechowanej w Arch. Państw, w Pozn. pod sygnaturą: Poznań, E. 101, brzmi: "Series vel descripto obligationum ac aliorum jurium, quibus census obligati su nt pauperibus hospitalis Sanctae Crucis, ponc portam Vratislauiensem eon

sistentis, cura et labore modernorum dominorum provisorum eiusdem hospitalis descripta in anno millesimo sexcentesimo octogesimo ". Zawiera 220 zapisanych stronic. Oprawna jest w karton powleczony skórą z wytłoczeniami wprawdzie bardzo skromnemi, ale jednak charakterystycznemi, bo należącemi do t. zw. typu wachlarzowego ("en evcntail"), modnego w drugiej połowie XVII wieku we Włoszech i Niemczech; ostatnio pisała u nas o tern Jarosławiecka Marja, Oprawy dyplomów XVII i XVIII wieku w Bibljotece Jagiellońskiej (Exlibris, tom VII, zesz. 3), Kraków 1929, porówn. zwłaszcza str. 117.

25 Łukaszewicz, który wiedział z akt o istnieniu takiego młyna, nie potrafił ustalić miejsca jego położenia; porówn. loco cit., str. 245 (nr. 21). Młyn ten założył w r. 1417 Kasper Fawko za zgodą rady; por. Warschauer, loco cit., str. 70*,80*, 104; młyn ten przeszedł następnie do rąk Widawskich, a od nich w r. 1508 odkupił go biskup Lubrański. 26 Arch. Państw, w Pozn., Miscellanea Posnaniesia, IX, nr. 1.

27 Na te widoki m. Poznania zwrócił mi łaskawie uwagę Dr. Brosig. Słabą reprodukcję egzemplarza kórnickiego podał "Przyjaciel Ludu" w roczniku VI, t. I (r. 1839/40), str. 224 i 245; porówn. cenne zestawienie Dr. Brosiga, Poznań i miasta Polski Zachodniej w grafice, Poznań 1929, str. 75, nr. 306. 28 Porówn. Brosig, 1. c, str. 31, nr. 45, oraz reprodukcję u Łukaszewicza, Obraz historyczno - statystyczny, T. I, (na początku).

29 Wymieniona w tekście Boża Męka nie zachowała się do dnia dzisiejszego; pisał o niej Artur Kronthal, "Aus dem Posener Lande" , roczno V (1910), str. 264 - 269. Rysunek Wernera zamieścił Dr. Brosig w swem cytowanem zestawieniu na str. 36, pod nr. 54, tamże reprodukcja (str. 54), której kliszę użyczył mi łaskawie Dr. Brosig, za co mu składam najuprzejmiejsze podziękowanie. 30 Warschauer, Die Chronik der Stadtschreiber von Posen (Ztschft. d. Hist.

Gesellschaft f. d. Prov. Posen, Jahrg. II) str. 78 nast. ; Łukaszewicz, 1. c. ,11 303.

31 Warschauer, loco cit., str. 147 nast., Łukaszewicz, loco cit., II. 381, podaje wyciąg z ksiąg kościoła Św. Marcina, w którym jest taki opis tej powodzi w okolicy Bramy Wrocławskiej: "zgoła horizontalis linea (sc. wody) rozciągała się od wysokiego cmentarza przed kościołem O. O. Reformatów, pod najwyższą drogą brukowaną mimo lazaretu ku Wildzie idącą, i zrównała z mostem przy bramie wrocławskiej, pierwszym od przedmieścia św. Marcina, zaś w bramie od ulicy wrocławskiej pod wieżą wysoką będącej, gdzie są antiquitus dwa czubate kamienie ex opposito siebie po obudwóch stronach wmurowane, z ramionami ludzkie mi trafiające się, wyrównała. Za tąż bramą wrocławską, gdzie są w pierwszym rundelu wielkim murowanym na krzyż wmurowane kamienie okrągłe, tam także pod samą linią horyzontalną w tymże krzyżu będącą, wylała i sięgnęła brzegiem za basztę quondam bractwa kuśnierskiego, a teraz ante aliquod annos IPannom Tereskom przedaną (zachowana baszta przy ul. Podgórnej 2b) ". Znaczne szkody wyrządziła również kościółkowi wichura w r. 1725; według współczesnej wizji szkód "został kościół lazarecki w połowicy obalony i dachówka potłuczona" ; porówn. Łukaszewicz, loco cit., II. 376. 32 Łukaszewicz, loco cit., IL 417.

33 Łukaszewicz, loco cit., II. 423 oraz rachunki w Arch. Państw, w Pozn.

Feliks Pohorccki

34 Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu: Acta Episcopalia z r. 1797, pag.

25 nast. 169 - 172, 177 - 178 i 199; za łaskawe uprzystępnienie tych akt i udzieloną pomoc składam Ks. Dyr. Edmundowi Majkowskiemu najserdeczniejsze podziękowanie. Te same akta w uwierzytelnionych odpisach zachowały się w Archiwum Państw, w Poznaniu: Akta hipoteczne, nr. 58 "Grund-Acta des kg!. Stadtgerichts zu Posen das auf der Vorstadt Fischcrey sub nr. (138 jetzt 140) belegene Grundstiick betreffend". Karta 25 nast., skąd wzięta podana w tekście formuła uwierzytelniająca, z podpisami i pieczęcią. 35 Acta Episcopalia z r. 1797, pag. 181 - 183.

PATRONIE MIASTA POZNANIA

ANDRZEJ WOJTKOWSKI

W r. 1609 ukazała się książka o trzech hostiach, pokłutych przez żydów w Poznaniu, napisana przez kanonika warmińskiego, Tomasza Tretera, pochodzącego z naszego miasta 1. Tłumaczenie polskie tej łacińskiej książki ukazało się, według Bibliografii Estreichera, dopiero w r. 1772 2 . Niemiecki jej skrót wydany został w r. 1799 3 . Przedruki przekładu z r. 1772 wydano w r. 1886 w Poznaniu i w r. 1910 w Warszawie 4 . Polska przeróbka tego dzieła, pióra Franciszka Powsińskiego ukazała się w r. 1663 i 1722 5 . Istnieje inna jeszcze przeróbka książki Tretera, nigdzie dotąd, o ile się nie mylimy, nie opisana 6 , a umieszczona w książce, wydanej w r. 1747 p. t. ; PROWIANT ANIELSKIEGO CHLEBA dla Duszy y ciała, wystarczający zawsze, SAKRAMENT PRZENAYSW: Teraz dla nowego Serc Chrześcijańskich apetytu, HERBOWĄ NAWĄ Jaśnie Wielmożnego legomości Pana P. WŁADYSŁAWA zSZOŁDR SZOŁDRSKIEGO, GENERAŁA WIELKOPOLSKIEGO.

Rogozińskiego &c. STAROSTY.

Ustawicznym Adoratorom Trzech Przenayśw. HOSTYI w Kościele Poznańskim Wielebnych Oyców Karmelitów ściśleyszey Obserwancyi, z osobliwszemi od Oyca Ś. BENEDYKTA XIV Odpustami, przez Rzymski Tyber do Polski * ZPROWADZONY.

Roku którego się Świat zgłodniały odżywił, 1747.

w Poznaniu, w Drukarni Akademickiej.

Andrzej W ojtkowski

Sens tego tytułu, sformułowanego w guście epoki saskiej, jest ten, że Najświętszy Sakrament herbową łodzią Szołdrskich sprowadzony został z Rzymu do Polski. Z 15 stronicowej zaś dedykacji generałowi wielkopolskiemu, Władysławowi Szołdrskiemu, zawierającej genealogię jego rodu, dowiadujemy się, że to właśnie Łodzice Szołdrscy razem z Mieszkiem I zaprowadzili w Polsce chrześcijaństwo, co w tytule książki wyrażono owym obrazem nawy herbowej Szołdrskich, przywożącej z Rzymu do Polski Najśw. Sakrament, "teraz dla nowego serc chrześcijańskich apetytu" . Przyczyną ogłoszenia tej książki w r. 1747 było ustanowienie przez papieża Benedykta XIV Bractwa nieustającej adoracji Najśw. Sakramentu w poznańskim kościele Bożego Ciała w roku poprzednim, 1746. A ponieważ Władysław Szołdrski był protektorem tej konfraterni, przeto jemu wydawca książkę tę poświęcił, opatrując ją herbami Łodzią i Kotfic, tym ostatnim ze względu na małżonkę jego, Franciszkę z Radomiekich, oraz wierszami na cześć tych herbów i rodów Szołdrskich, oraz Radomiekich.

Wiersze te tchną nadzwyczajnym, panegirycznym uszanowaniem dla herbów, mniejszym natomiast dla Najśw. Sakramentu. Czytamy: Dałeś nam Chleba godny Władysławie, Tak wielki klejnot prowadząc w tej nawie.

Proszę, co też za drzewo w rodowitej nawie? Niech, jak chce, decyduje, kto biegły w tej sprawie: Ja mówię, że z rajskiego być musi dziardynu Gdy się na nim powtórnie wieszasz Boski Synu.

Oto próbka umysłowości polskiej i taktu w epoce saskiej: poufałość wobec "Boskiego Synali a uniżone płaszczenie się wobec przedstawiciela potężnego niegdyś rodu. Pod koniec tak jeszcze pisze wierszokleta: Wygrałeś na tym morzu mężny generale, Bóg z tobą! idź bezpiecznie na największe fale, Generalnie mówiący, choćby przyszła trwoga, Tą sobie łatwo nawą ukołyszesz Boga.

Wydawcą jest sam przeor poznańskich karmelitów trzewiczkowych przy kościele Bożego Ciała, Ojciec Adrian od świętego Jana Chrzciciela. Imię jego nie jest wymienione na karcie tytułowej, lecz w "licencji" prowincjała karmeli - tów polskich, O. Tymoteusza od św. Wawrzyńca, wydrukowanej po dedykacji. Książka in 4°, zawiera na odwrotnej stronie tytułowej wyobrażenia obu herbów, wymienionych wyżej, wraz z cytatami z Owidiusza, Lukana, Klaudiana i Kierśnickiego, poczem na stronie 3 nieliczbowanej następuje wiersz "Na herbowe klejnoty" Szołdrskich (9 zwrotek czterowierszowych) , a na str. 5 nieliczb. wiersz na herb Radomiekich (7 zwrotek 4-wierszowych i 3 dwu-wierszowe); od str. 7 nieliczb. rozpoczyna się wymieniona wyżej 15-stronicowa dedykacja; na str. 24 nieliczb. jest wspomniana już "licencja", oraz "aprobacja ordynaryjna" cenzora diecezjalnego, ks. Antoniego Wilkoszowskiego, rektora akademii poznańskiej. Od strony następnej idzie "Kalendarz z odpustami stacji rzymskich, których bracia zakonu karmelickiego, konfratrowie, w szkaplerzu świętym chodzący, i wszyscy wierni katolicy w kościołach karmelitańskich wszędzie dostąpić mogą, jak gdyby w samym Rzymie stacje odprawiali" . Odtąd rozpoczynają się strony liczbowane 1-270. Część ta książki zawiera "Przemowę do pobożnego czytelnika" (str. 1-6), poczem "Historię o trzech Przenajświętszych Hostiach" Tomasza Tretera (str. 7-41), "Ekstrakt bulli, pozwolonej od Ojca Świętego Benedykta XIV wszystkim wpisującym się w Bractwo Ustawicznej Adoracji Przenajświętszego Sakramentu" (str. 41-44). "Sposób wpisowania się w Konfraternię ustawicznej adoracji Najśw. Sakramentu" (str. 44-50), "Dyrekcję życia dla dostąpienia Boga na całą wieczność, z potrzebnymi każdemu stanowi przestrogami" (str. 50-56), "Modlitwy poranne" (str. 56-66), "Przygotowanie się do ś. spowiedzi" (str. 67-80), "Przygotowanie się do godnego przyjęcia Najśw. Sakramentu" (str. 81-103), "Nabożeństwo po przyjęciu Najśw. Sakramentu" (str. 104-119), "Godzinki o trzech cudownych Najśw. Sakramentu hostiach od żydów skłutych" (str. 120-130), "Litania o Najśw. Hostiach od żydów w Poznaniu skłutych" (str. 130-137), "Akty różne" przy adoracji (str. 137-164), "Splendor z ciemnej niegdyś pustyni Konfraternii nieustannej adoracji Najśw.

Sakr., oraz szczególnego w wszelkich potrzebach patrona ś. Onufrego, perskiego królewicza i pustelnika, na publiczny widok wyprowadzony" (str. 164-195), "Tydzień pobożny, albo krótkie nabożeństwa na dni całego tygodnia dysponowane II (str. 195-249), "Powinna wdzięczność za protekcjonalne łaski: w krótkim zamkniętą nabożeństwie do ś. Andrzeja Korsyna, biskupa fezulańskiego, zakonu karmelitańskiego wyznawcy. Miasta }. K. M. Poznania, patrona osobliwego, którego łaskawej protekcji, nieraz podczas morowego powietrza, i w innych żałosnych okkurencjach, doznawszy szlachetni obywatele, na patrona miasta swego obrali, i corocznym szanują nabożeństwem. Ponieważ raz widziany był, płaszczem zakonu swego okrywający Poznań, także podczas ostatniego powietrza, gdy miastu błogosławił, morowa ustała plaga, jako o tym księgi miejskie radzieckie świadczą" (str. 250-259); następuje potem nabożeństwo do ś. Jana N epomucena, "doświadczonego w potwarzach i osobliwego od złej sławy protektora" (str. 259-264), "Krótkie nabożeństwo za dusze zmarłych II (str. 264-270). Strona następna, nieliczbowana, zawiera wykaz odpustów za modlitwy do Najśw. Sakramentu; wreszcie dwie ostatnie nieliczb. strony zawierają "regestr".

W książce tej interesują nas najbardziej: Tretera Historia o trzech przenaj św.

hostiach, oraz zapomniany patron naszego miasta, św. Andrzej Korsyn, biskup z Fiesole. Podana na 35 stronach "Historia" Tretera stanowi pierwszą tylko część jego książki; część druga, zawierająca opis cudów, została tu opuszczona. N azwano wyżej "Historię II Tretera, wydrukowaną w "Prowiancie anielskiego Chleba" przeróbką książki Tretera. Na dowód wystarczy przytoczyć niektóre wątki. "Historia" Tretera z r. 1609, w wiernym przekładzie burgrabiego ziemskiego poznańskiego, Kazimierza Miedzwiedzkiego z r. 1772, zaczyna się od następującego zdania: "Niewierny żydowski naród, jako w Starym Zakonie Bogu, który go niewypowiedzianymi dobrodziejstwy do posłuszeństwa i służby swojej prowadził, nie

Andrzej W ojtkowskiposłusznym był i opornym: tak w Prawie Łaski jednorodzonemu Synowi Jego, Chrystusowi Zbawicielowi, prawdziwemu Mesjaszowi, przez tyle proroctw im obiecanemu, na świat przychodzącemu i wielorakiej łaski dary przynoszącemu tak się sprzeciwił, że Go ze złości i nienawiści na krzyż wbiwszy, po chwalebnym zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu apostołów jego i wzrastający Kościół nieugaszoną zajadłością i wściekłością nigdy prześladować tym końcem nie przestał, aby odkupienia ludzkiego pamięć w wiecznej niepamięci ciemnościach zagrzebł i cale z pośród ludzi wygubił". Są to silne słowa, ale w epoce saskiej one już nie wystarczały. Inflacja, a wskutek tego i dewaluacja słowa postąpiła wówczas już tak daleko, że tę samą myśl Tretera z r. 1609 trzeba było w r. 1747, aby wywołała odpowiednie wrażenie, wyrazić następującymi słowami: "Niewierny (rzekę raczej) jaszczurczy naród żydowski, o którym, gdybym nie wiedział, że go sam Bóg niegdy przez wiele lat na puszczy rozkoszną z nieba karmił manną i jako matka jedyne dziecię na dobroczynnych swoich piastował rękach: rzekłbym, że go na tejże pustyni samiż naj okrutniej si swymi piersiami hyrkańscy odchowali tygrysowie a, miasto innych mamek, swym gorzkosmoczym wykarmiły go sameż harpie i meduzy piekielnym mlekiem". I tak dalej w tym tonie, jak to Pan Bóg skarżył się Mojżeszowi na żydów, na ich złość, przewrotność, niewdzięczność, głupotę i brak roztropności, jak to im św. Szczepan zarzucał, że się zawsze sprzeciwiali Duchowi Św. I dopiero po tych inwektywach przerabiacz nawraca do tekstu Tretera: "Ten naród w Starym Zakonie Bogu przeciwny i twardy . . . II Przeróbka szła więc przede wszystkim w kierunku dobrania silniejszych, bardziej dla żydów obelżywych słów, zwrotów i obrazów. Jest ona więc do pewnego stopnia źródłem historycznym,-dowodzącym, jak bardzo w epoce saskiej ugruntowana była w narodzie niechęć ku żydom. Zdawałoby się, że wobec takich nastrojów godziny żydów w Polsce były policzone. Wiemy jednak, że to były tylko puste słowa, że ci, którzy najbardziej grzmieli przeciw żydom, równocześnie uprawiali z nimi interesy pieniężne, lokując na ich synagogach wielkie sumy. Ale i w innych miejscach przerabiacz starał się uczynić wywody Tretera powabniejszymi i jeszcze bardziej umoralniającymi. Oto, jak opowiada Treter scenę przybycia pasterza do magistratu poznańskiego z wieścią o trzech hostiach na łąkach: "Pasterz cud ten, który się stał, chcąc okazać i oznajmić, do rady i magistratu miasta poszedł i co tylko oczyma swoimi widział, wszystko to prostymi słowami opowiedział, ale żadnej opowiedzeniu jego wiary nie dawszy, osądzono go za szalonego i, że takimi płochymi rzeczami ważył się starszych zatrudniać, do więzienia wieży przy bramie wrocławskiej wsadzić go kazano. W takowych rzeczach o jak niepewne są ludzkie mniemania! uważać można. Tak albowiem u wielkich panów zazwyczaj bywa, że kiedy przez prostych i podłych ludzi rzeczy jakie prawdziwe doniesione bywają, częstokroć w odrzuceniu i wzgardzie zostają. Kłamstwa zaś, które od inszych, świeckością, wymową i opowiedzeniem dobrym udarowanych a do tego przystojnych osób określone i udane bywają, bez wszelkiej trudności wziętość swoją mają". W przeróbce z r. 1747 scena ta jest opowiedziana jak następuje: "Przychodzi pastucha do miasta, idzie do burmistrza, opowiada ono cudo magistratowi poznańskiemu i panom radnym i to, co oczyma swymi widział, prostymiim słowy przekłada. Ale, że nie byt retor, akademii też jeszcze nie byto w Poznaniu, tylko samą otrzymał audiencję, lecz wiary nic; a za nowiny tak dziwne takie wziął od nich podziękowanie: zganiwszy mu to wprzód, że z fraszkami przyszedł i rzeczami zmyślonymi śmiał turbować tak zacny senat, kazali go prowadzić do bramy wrocławskiej i tam go na wieży do ciemnego wtrącić tarasu. Gdyby im był powiedział, że skarb znalazł, nie czekaliby innych świadków, daliby wiarę samemu wolarzowi i samiby, nie mieszkając, na łąki poszli. O, mój Boże, jako niepewne są sądy ludzkie, i tuś pokazał. Albowiem u wielkich panów te rzeczy, które im od podłej kondycji ludzi oznajmione bywają, w kontempcie i w lekkim poważaniu są, by były jak najprawdziwsze: niechże do nich przyjdzie kto w godowej szacie, piękny, przybrany, z oratorskim językiem, z krasomowskimi słowy, by był sam wierutnym kłamcą i nowiny jego wierutne kłamstwo, snadnie przypuszczony będzie, dadzą mu wiarę". Największe różnice pomiędzy opowieścią Tretera a przeróbką z r. 1747 okazują się przy końcu. Treter, opowiedziawszy, jak to pojmani żydzi, wzięci na katowskie tortury, "wyznali sami d o b r o w o l n i e , jakim się rzeczy porządkiem działy", jak potem, nie chcąc się nawrócić, wraz z ową świętokradzką niewiastą i przywiązanymi do nich psami na wolnym ogniu usmażeni i spaleni zostali, kończy wywód swój inwektywami przeciw żydom: bezczeszczą hostie i mordują dzieci chrześcijańskie, nie zawsze karani za te zbrodnie dlatego, że tych, co ich sądzą, potrafią przekupić, albo że i nieprzekupionych sędziów wykrętnością swoją i kłamstwami umieją otumanić. "O przeklęta naszych tych czasów nieszczęśliwości i nędzo II woła Treter. "W inszych królestwach i państwach, z których ten smrodliwy stek ludu jest wyrzucony, wszystkich rzeczy znajduje się obfitość, pokój i bezpieczeństwo" . W tych zaś, "w których ten naród głęboko jest wkorzeniony", często bywa naruszana religia katolicka, uszczuplane jest dobro pospolite przez zdrady żydowskie na rzecz nieprzyjaciół kraju, niszczony bywa handel, mnożą się oszustwa, pieniądz traci wartość a wymiar sprawiedliwości bywa zakłócany. Te to końcowe uwagi Tretera w przeróbce z r. 1747 zostały opuszczone.

Dodano natomiast opowieść o żydach w mieście Bćrytes, którzy przebiwszy bok Chrystusowy na obrazie i zobaczywszy krew z rany wypływającą, natychmiast się nawrócili, postępując inaczej, niż zatwardziali żydzi poznańscy. Następuje, po opowiedzeniu stracenia ich na wolnym ogniu, wiadomość o znalezieniu w r. 1620 stołu, na którym w kamienicy Swidwów owi straceńcy kłuli trzy hostie, a potem ciekawy wywód, dlaczego nie dochowały się żadne dokumenty dotyczące procesu, zakończonego spaleniem żydów. Autor przeróbki twierdzi, że ów dekret na żydów z r. 1399 był zapisany w pergaminowej księdze miejskiej, "Którego, czytamy dosłownie, że tylko znaki po małej części wyskrobane zostają, bo na marginesie, dla pamiątki, ktoś pobożny zwyczajnym charakterem na jednej stronie lewej konotował: N o t a n d u m h i c de S a n c - tissimo Sacra men to . Na drugiej zaś stronie prawej: des unt novem a nni napisał, na znak w tym protokóle wyrżniętych transakcji przez lat dziewięć". Autor przeróbki twierdzi więc, że zapiski, odnoszące się do procesu żydów z r. 1399, zostały usunięte: wyskrobane lub wycięte. Jak wobec tego miała się sprawa ekspiacji, której żydzi poznańscy za tę zbrodnię mieli dokonywać w czasie procesji, odbywanej w każdą setną rocznicę

Andrzej W ojlkowskiowego zdarzenia? Otóż po usunięciu zapisek z ksiąg miejskich żydzi przestali uczestniczyć w owych sekularnych procesjach ekspiacyjnych z nożami w rękach i skrępowani łańcuchami, "o co, jak pisze autor przeróbki, procesa wielkie intentowane świadczą". Tak też było i w trzecią setną rocznicę, w r. 1699. Wówczas jednak zajęli się tą sprawą jacyś nienazwani "przyjaciele" . Ci dnia 25 września 1724-r. uzyskali w grodzie poznańskim dekret, skazujący żydów poznańskich, aby w ciągu oktawy Bożego Ciała dla wynagrodzenia zniewagi, wyrządzonej w r. 1399 Panu Bogu, w miejsce owego "stuletniego aktu procesjonalnego" składali daninę w oliwie, wosku, łoju i prochu, "póki wyraźny oryginalny nie pokaże się dokument" to znaczy: dopóki nie odnajdą się oryginalne akta procesowe, usunięte rzekomo z ksiąg miejskich. Dekret ten z r. 1724 oblatowany został nadto w grodach kościańskim, wschowskim i kcyńskim. Dlaczego zaś nie ma w klasztorze karmelitów przy Bożym Ciele oryginału a przynajmniej kopii owego dekretu z r. 1399? Autor przeróbki tłumaczy to spaleniem klasztoru przez Brandenburczyków w r. 1657, powołując się na napis w kościele, zachowany dotąd: "I n i m i c u s h o m o s c o m b u s s i t a n n o 1657". Ocalały wówczas tylko owe trzy hostie, zawiezione na Śląsk przez ks.

Teofila, przez 40 lat zakrystiana w kościele Bożego Ciała, oraz napis na ogorzałej niegdyś i popękanej płycie marmurowej, wmurowanej w ścianę kościoła. Fakt, że płyta była ogorzała i jest dotąd popękana, dowodzi, że była już w dawnym, spalonym w r. 1657 kościele. Przeróbka z r. 1747 kończy się następującą apostrofą do miasta Poznania: "A zatem jest ci czego powinszować, wielkopolskich województw metropolio, miasto poznańskie, które w rozwalinach i ruinie prawie obalonego szczęścia świeckiego zostając a innej obrony nie mając, takim murem jesteś otoczona. Szczęśliweś, mając w sobie Jerozolimę nową, masz w sobie i Kalwarię, na której Chrystus w Najświętszym Sakramencie drugi raz ukrzyżowany. Szczęśliweś, boś jest Krwią najdroższą niewinnego i czystego Baranka, w tobie przelaną, poświęcone. Szczęśliwsześ nad inne miasta chrześcijańskie, szeroko się sława twoja rozciąga, bo masz przy sobie Grób chwalebny, w którym odpoczywa Monarcha nieba i ziemie". Inne miasta słyną relikwiami sług Bożych. "W tobie zaś, zacne miasto poznańskie, cuda nad wszystkimi cudami i najsławniejszy ożywiającego Ciała Chrystusowego zostaje monument. . . Tu ukoronowane głowy czołem biją Królowi Królów. Tu książęta, biskupi, senatorowie pierwszy wstęp swój czynią i, nim do miasta samego wjadą, w cudownym sakramencie utajonemu Panu niski oddają pokłon. Tu szlachetny magistrat poznański, nowo obrany, corocznie wotywę swoją solenną miewa i bierze błogosławieństwo od Pana Boga dla szczęśliwego na przyszły rok powodzenia i rządu. . . Także panny i inne służebnice mieszczek poznańskich dwa razy w rok na toż miejsce gromadnie się schodzą, a wotywy wysłuchawszy, żebrzą błogosławieństwa Pańskiego" .

Bractwo ustawicznej adoracji zaprowadzone zostało w poznańskim kościele Bożego Ciała bullą Benedykta XN z 22 kwietnia 1746 r. na prośbę przeora, Adriana od ś. Jana Chrzciciela, i to "nie dla jednej tylko ludzi kondycji". Założono wówczas księgę Bractwa, przechowywaną do dziś w archiwum parafii Bożego Ciała. W album tym, jak czytamy na stronie 47 "Prowiantu ", wymalowano naprzód herby województw i rodów wielkopolskich, "także prześwietnego duchowieństwa, zakonów i miejskie"; "każdy tedy, czytamy dalej, wpisujący się w to święte Bractwo, pod herbem swoim niech każe wpisać imię swoje" z oznaczeniem dnia i godziny, w ktorei adoraqe zamierzał odprawić. Album to jest ciekawym zabytkiem, zasługującym na osobne omówienie.

* * *

Należy jeszcze postawić sobie pytanie, jak w świetle dotychczasowych wyników badań historycznych przedstawiają się wywody autora przeróbki Tretera z r. 1747, dotyczące zaginionych rzekomo dokumentów procesu żydowskiego z r. 1399. Józef Łukaszewicz w swym "Obrazie historyczno-statystycznym miasta Poznania" z r. 1838 w drugim tomie na stronie 140 pierwszy poddał krytyce opowieść kronikarzy i Tomasza Tretera o związku erygowania kościoła Bożego Ciała przez Władysława Jagiełłę z kradzieżą trzech hostii w kościele Dominikanów. Stwierdził mianowicie, że ani w aktach miejskich, ani w kapitulnych nie ma żadnej wzmianki o pobudkach założenia kościoła i klasztoru Bożego Ciała. Ucieka się wobec tego do hipotezy, że Władysław Jagiełło, czując się po śmierci królowej Jadwigi zagrożonym na tronie polskim, posądzony nadto o sprzyjanie pogaństwu i husytyzmowi, chciał pozyskać przychylność Wielkopolski przez zbudowanie kościoła, spełniając w ten sposób zarazem wolę zmarłej królowej i idąc za wzorem innych krajów, np. Belgii, które wówczas wznosiły liczne kościoły ku czci Bożego Ciała. W kronice wydarzeń, związanych z miastem Poznaniem, umieszczonej w drugiej części tomu II "Obrazu historycznostatystycznego II na str. 252-6 Łukaszewicz po raz drugi rozprawia się z Treterem, powątpiewając o prawdziwości zdarzenia, przez niego opowiedzianego. I wolno mu było, pisze Łukaszewicz, wątpić, nie ubliżając bynajmniej świętości wiary naszej, skoro Naruszewicz, chociaż kapłan i biskup, jednak zupełnie pominął cud wskrzeszenia Piotrowina przez św. Stanisława. Jeszcze raz podkreśla, że archiwa: katedralne, miejskie i grodzkie milczą o tej sprawie, podobnie, jak i archiwum dominikanów poznańskich, z którego czerpali Nowowiejski i Bzowski. Pierwszy Długosz wmieszał żydów do opowieści o cudzie hostii, "a Treter szczegóły do niego obszerne p o d r o b ił, nie wymieniwszy nawet nazwisk osób, mających w nim (tj. w owym wydarzeniu) udział II . Łukaszewicz też pierwszy wskazał na dziełko Wolfa Meiera Dessauera p. t.

"Phylacterium", ogłoszone w Berlinie w r. 1801, gdzie historia trzech hostii, kłutych przez żydów, nieco inaczej jest przedstawiona. Mianowicie po zbudowaniu synagogi naprzeciw klasztoru dominikanów w r. 1367, dominikanin Jan Ryczywół wszczął rozruchy ludowe przeciw żydom. Ci wysłali poselstwo do Rzymu, aby uprosić pomoc u papieża. Uzyskali istotnie przywilej papieski, biorący ich w obronę. Mimo to w r. 1399 z powodu kradzieży kilku hostii jeden rabin i 13 starszych żydowskich zostało ukaranych spaleniem na stosie. Dopiero za Władysława Warneńczyka, w r. 1434, zarządzono dochodzenia w tej sprawie. Proces po 20 letnim 7 trwaniu zakończony został ugodą w której żydzi zobowiązali się płacić rocznie 800 tynfów na rzecz procesji Bożego Ciała i dostarczać 3 żydów, którzy z czarnymi nożami w rękach i z tablicą opatrzoną w stosowny napis mieli brać udział w procesji. W r. 1723 zamieniono im to na daninę w wosku, łoju, prochu i oliwie a w r. 1774 i od tej daniny ich uwolniono. Akta tej sprawy,

Andrzej W ojtkowskijak twierdzi Dessauer, były u karmelitów i w synagodze 8 . Łukaszewicz znał te wywody z J. M. Josta "Geschichte der Israeliten". Tak samo, jak i Jost, odmawia im wszelkiej wartości. Kończy zaś cały ten wywód stwierdzeniem faktu bardzo ważnego, mianowicie, że w ciągu wieku XVI magistrat poznański wytaczał żydom liczne procesy, zarzucając im różne zbrodnie; ani razu atoli nie przypomniał im owej rzekomej zbrodni z r. 1399. Zgadza się to istotnie z prawdą. Warschauer ogłosił materiały, dotyczące starań władz miejskich w Poznaniu około wyrugowania żydów z miasta po strasznym pożarze w r. 1536, czyli akurat 400 lat temu. W uzasadnieniu tego żądania brak argumentu o rzekomym sprofanowaniu przez nich hostii w r. 1399. Wywody Łukaszewicza wywołały w r. 1840 odpowiedź ks. Kantego Kowalskiego, ówczesnego rektora kościoła Bożego Ciała. Oponent Łukaszewicza zwrócił jego uwagę na fakt, że nie tylko w Poznaniu, ale i w innych środowiskach, n. p. w Brandenburgii zarzucano żydom profanowanie hostii i mordy rytualne. Obszernie rozprawia się z uwagami o Naruszewiczu i cudzie św. Stanisława, posługując się przy tym argumentem niepoważnym, mianowicie, któż nam może zaręczyć, że historia narodu polskiego, wydana pod nazwiskiem N aruszewicza, rzeczywiście przez niego została napisana. Cenne natomiast są przytoczone przez ks. Kowalskiego dokumenty, a mianowicie: 1. Wypis z "Liber secretorum" klasztoru karmelitów o tym, jak to w roku 1713 dwóch Szembeków, jeden biskup poznański a drugi chełmiński, chciało zobaczyć owe trzy hostie i jak w chwili ich oglądania hostie rozpadły się na dwie części, wobec czego biskupi zakazali pokazywania ich ciekawym (str. 2627); 2. wypis z akt konsystorskich oświadczenia sufragana poznańskiego, Józefa Tadeusza Kierskiego, z r. 1757, że oglądał hostie "w małych partykułach w puszce, kamieniami drogimi ozdobionej, naj troskliwiej zachowane II i że w r. 1756 dał królowej polskiej cząstkę korporału, w którym hostie przechowywano, jako relikwię (str. 27- 28); 3. wypis z "Liber secretorum", cytowanego już, wiadomości o tym, że wojewoda malborski, Jakób Działyński, sprawił nową monstrancję, w której hostie przez szkło wypukłe widziane były, że w r. 1779 opatrzył ją pieczęcią ks. Józef Rogaliński, wizytator kościołów poznańskich. Rok sprawienia tej nowej monstrancji nie jest podany. Wiemy jednak, że Jakób Działyński został wojewodą malborskim w r. 1755, a w następnym roku już umarł, że był w Poznaniu razem z królową, czyli w r. 1756; wobec tego nowa monstrancja pochodzi z tegoż r. 1756 (Encyklopedia Powszechna Orgelbranda t. VII, 1861, str. 863); 4. "dokument na marmurze w kaplicy" w przekładzie polskim, wydrukowany już raz w roku 1747 w przeróbce Tretera w oryginale łacińskim i w przekładzie polskim (str. 38r-39); 5. wypis z ksiąg archiwum trzemeszeńskiego z wiadomością o cudzie trzech hostii w Poznaniu. Kiedy zapiskę tę do aktów trzemeszeńskich wciągnięto, nie wiadomo; jest ona wyraźnym skrótem wywodów Tretera; nie stanowi więc żadnego nowego dokumentu, mogącego poprzeć Tretera. Ks. Kowalski wypis ten ma nie z księgi odnośnej trzemeszeńskiej, lecz z odpisu, udzielonegoprzeorowi karmelitów kcyńskich, ks. Ubaldowi od ś. Józefa w r. 1780 przez opata trzemeszeńskiego, Michała Kosmowskiego (str. 41-44); 6. "Wyciąg z aktów wizyty jeneralnej Rogalińskiego, zaszłej w r. 1779 kościoła Bożego Ciała II . Ks. Rogaliński, wspominając o znieważeniu hostii przez żydów, powołuje się na "rznięte w marmurze dowody, w tym kościele zostające w ścianie w kaplicy tego kościoła, oraz różne malatury w tym kościele "; następnie na Długosza księgę X, Miechowitę, Kromera księgę XVI, Kwiatkiewicza dzieje kościelne, Nowowiejskiego "Pheonix redivivus", a wreszcie na Tretera (str. 44-45); 7. Wypis "Z aktów magistratu poznańskiego ", dotyczący procesji z 30 września 1620 f., w której przeniesiono znaleziony w kamienicy Świdwów stół do kościoła Bożego Ciała, stół, na którym żydzi mieli kłuć hostie (str. 46-48); 8. Wypisy dwóch dekretów, mianowicie kurii rzymskiej i biskupa poznańskiego, Mikołaja Święcickiego, przyznających kamienicę Świdwów karmelitom, oba bez daty, oraz oświadczenie karmelitów w aktach konsystorskich, że kamienicę uzyskaną przeznaczają na kaplicę (str. 48-52); 9. Wypis z cytowanej już dwukrotnie wizyty ks. Józefa Rogalińskiego kaplicy przy ul. Żydowskiej (str. 52-54), ze wzmiankami o przywilejach Jagiełły 1406 i 1428, nadanych kościołowi Bożego Ciała i wypisem z przywileju Jana Kazimierza z 1668 r., mianowicie części, wspominającej o znieważeniu hostii przez żydów; 10. Odpis ugody, zawartej w r. 1724 pomiędzy Karmelitami a żydami w sprawie daniny w miejsce udziału żydów w procesji Bożego Ciała wkoło Starego Rynku co sto lat (str. 54-62); 11. Wyjątek z opisu erekcji kaplicy na ulicy Żydowskiej, bez daty (str. 62-63).

Łukaszewicz zignorował wywody ks. Kowalskiego zupełnie. To też w 20 lat później, w "Krótkim opisie historycznym kościołów parochialnych", wydanym w Poznaniu w r. 1858, powtórzył dosłownie wywody swoje z dzieła o mieście Poznaniu (tom I, str. 159-161). Partie przeciwne pozostały nadal na swoich stanowiskach. Jedni szli za Łukaszewiczem, jak n. p. J. Perles w swej "Geschichte der Juden in Posen" (Wrocław 1864, str. 8-10), inni wierzyli Treterowi, ostatnio i ks. prałat Leon Rankowski w "Opisie kościoła Bożego Ciała w Poznaniu", wydanym w r. 1930 (str. 10-12). Perles dodał tylko powód, dla którego żydzi w r. 1774 zostali zwolnieni z zobowiązań, przyjętych dobrowolnie w r. 1724, mianowicie nadmiar długów, ciążących na synagodze poznańskiej. Sami tylko karmelici, jako prowincja polska, pożyczyli im byli razem 79333 złp, które rozporządzeniem z tegoż roku 1774 zostały zredukowane do wysokości 65536 złp. Dopiero ogłoszenie drukiem naj starszej księgi miejskiej przez Warschauern p. t. "Stadtbuch von Posen" w r. 1892 przyniosło nowe materiały do historii kościoła Bożego Ciała. Jakżeż w tej publikacji przedstawia się sprawa owych skrobań i wycinań kart za całe 9 lat ("desunt novem anni")? Otóż w księdze dochowały się zapiski z lat 1399-1408, czyli z owych 9 lat, które rzekomo, jak twierdzi autor przeróbki Tretera z r. 1747, zostały wycięte. Tylko pod r. 1403 strona zakończona jest luką, pozostawioną na zapiskę średnich rozmiarów. Na marginesie ręką z w. XVII dopisano: "De Judaeorum furto sacratissimi sacramenti hi c notandum". Wynika stąd, że w wieku XVII,

Andrzej W ojtkowskizapewne po ogłoszeniu książki Tretera, zaczęto szukać śladów sprawy w księgach miejskich a nie znalazłszy ich, dopisano na marginesie ową uwagę. W przypisku Warschauer przeciw Łukaszewiczowi i Perlesowi zaznacza, że jednak istpieje źródło prawie współczesne, wspominające o znalezieniu Najświętszego Sakramentu na łąkach pod Poznaniem, mianowicie nadanie Jagiełły na rzecz budującego się kościoła Bożego Ciała z r. 1406. Dokument ten, znajdujący się w Archiwum Państw. , nie był jeszcze wówczas drukowany9. Warschauer przytoczył z niego na str. 47 i 48 następujący zwrot: "i n s u b u r b i o c i v i t a t i s nostre Poznanie in loco, ubi ibsum corpus dominicum m i r a c u los e o l i m i n v e n t u m e s s e d i n o s c i t u r ", zaznaczając jako rzecz bardzo charakterystyczną, że nie ma tam mowy o żydach i ich zbrodni, spełnionej na hostiach. Na str. 53 i 55 publikacji Warschauera znajdujemy pod r. 1404 zapiskę o tym, jak to "dy a i d e S w o b i n n e S o p h i a II i jakiś Hanlin zapisał pewną kwotę na budowę kościoła Bożego Ciała. W tym samym roku, co "Stadtbuch" Warschauera, czyli w r. 1892, ukazała się publikacja Hermanna Ehrenberga p. t. "Urkunden und Aktenstucke zur Geschichte der in der heutigen Provinz Posen vereinigten ehemals polnischen Landesteile" (Leipzig 1892). Tarn na str. 19-21 znajdujemy bullę papieża Sykstusa IV z 22 lipca 1472 r. , nadającą odpusty tym, co się przyczynią do budowy kościoła Bożego Ciała w Poznaniu: "ecclesia et domus corporis Christi ordinis Carmelitarum extra muros Poznanienses, ad quos Christifideles partium illarum propter lo ci re ligio nem ac venerationem sacratissimi corporis Christi ... singularem devotionis affectum gerere dicuntur". Ale i tu nie ma żadnej wzmianki o rzekomej zbrodni żydów. N owe te dokumenty były znane Juliuszowi Kohtemu, piszącemu o kościele Bożego Ciała w r. 1896 w tomie II "Verzeichnis der Kunstdenkmaler der Provinz Posen" na str. 46-50. (Podobizna monstrancji jest na str. 51). W r. 1899 na posiedzeniu Komisji historii sztuki Akademii Umiejętności dnia 29 kwietnia (Sprawozdania Komisji do badania historii sztuki w Polsce, tom VII, 1906, str. LIIILIV) przedstawiono komunikat Klemensa Koehlera, usiłujący udowodnić, że korona nad monstrancją kościoła Bożego Ciała jest autentyczną koroną królowej Jadwigi. Na tym samym posiedzeniu Leonard Lepszy obalił hipotezę Koehlera, stwierdzając, że korona nie powstała wcześniej jak na początku wieku XVII (str. LIV-LV).

Wreszcie w r. 1905, w "Zeitschrift der Historischen Gesellschaft fur die Provinz Posen", ukazała się ważna rozprawa Rodgera Prumersa p. t. "Der Hostiendiebstahl zu Posen im Jahre 1399" (str. 293-316). Znajdujemy w niej najpierw dokładny niemiecki przekład przywileju Jagiełły z r. 1406. W ciekawej analizie tego dokumentu Prumers wspomina o odpustach, nadanych przez Bonifacego IX d. 9 lipca 1401 i 18 sierpnia 1403 r. tym, co odbywali pielgrzymki do kościoła Bożego Ciała poza murami miasta Poznania. Wynika stąd, że kościół ten, a przynajmniej kaplica istniała już w r. 1401. Z przywileju Jagiełły wynika, że kościół w r. 1406 był w budowie i to "in l o c o , u b i i p s u m corpus dominicum miraculose oli m inventum esse dinos c i t u r II . W analizie swojej Prumers słusznie zwraca uwagę na wyraz "o l i m ",

"niegdyś", podkreślając, że rok 1399, w którym hostie miały być znalezione, nie był w r. 1406, po 7 latach, aż tak bardzo odległy, żeby o nim mówić "olim" . Autorowi niemało trudności sprawił wyraz "dinoscitur"; tłumaczy to "wie bekannt" , "jak wiadomo" . O wiele trafniej przetłumaczył to ks. Józ. Rogaliński w opisie wizytacjilO, "w tym miejscu, gdzie toż Ciało Chrystusowe dawniej znalezione być uznano ". Słusznie Prumers zaznacza, że widocznie w r. 1406 absolutnej pewności co do miejsca znalezienia Najśw. Sakramentu nie miano, gdyż w przeciwnym razie napisanoby w dokumencie "i n v e n t u m e s t ", a nie "i n v e n - t u m e s s e d i n o s c i t u r II ,"znalezionym być uznano ". Dodać tu należy, że w r. 1406 żył biskup Wojciech Jastrzębiec, który z wielką procesją udał się był w r. 1399 na miejsce objawienia się hostii, że żyło wówczas w r. 1406 wielu innych świadków, którzyby sobie miejsce tak niezwykłego i cudownego wydarzenia byli dobrze zapamiętali, odwiedzając je często, gdyby ono stało się istotnie tak niedawno, t. j. w r. 1399. Następnie autor w analizie swojej kładzie silny nacisk na fakt, że w dokumencie z r. 1406 nie ma wzmianki o rzekomej zbrodni żydów. Podobnie i drugi przywilej Jagiełły, z r. 1428, nie łączy cudu trzech hostii z rzekomą zbrodnią żydów. Milczą też o tym, jak zaznacza Prumers, potwierdzenia przywileju z r. 1406 przez królów: Zygmunta z r. 1513, Stefana Batorego z r. 1578, Zygmunta III z r. 1613 i Władysława IV z r. 1633. Nie wspomina o żydach, jak już zaznaczono, bulla papieża Sykstusa IV z r. 1472. A jednak, wywodzi dalej Prumers, brak zapisek o żydach poznańskich w aktach grodzkich w latach 1399-1401, wskazywałby na to, że byli wówczas uwięzieni z nieznanej nam przyczyny i wskutek tego nie mogli dokonywać żadnych czynności prawnych. Uznaje też za rzecz możliwą że pogłoski o znieważeniu hostii przez żydów mogły już wówczas krążyć, jakkolwiek zapisał je w swojej kronice Długosz znacznie później dopiero. Ważnym szczegółem jest i to, że Długosz pisze tylko o jednej hostii, którą owa niewiasta wyjęła z ust po komunii Św., aby ją sprzedać żydom, a więc dopiero później powstała wersja o trzech hostiach, wykradzionych z tabernaculum. Następnie Prumers streszcza traktat Tretera, omawia rysunek monstrancji, dodanej do niego, zaznaczając słusznie, że urządzona była ona tylko na jedną hostię, że więc dopiero po wydaniu książki Tretera uzgodniono monstrancję z jego opowieścią przerabiając ją na pomieszczenie jednej większej hostii i dwóch małych komunikantów. Ciekawe są dalsze losy tej monstrancji. "Przed niewielu laty, pisze Prumers w r. 1905, przywrócono jej pierwotny kształt z pomieszczeniem na jedną hostię". Autor analizuje dokładnie wersję Wolfa Meyera Dessauera z r. 1801, podając nowe z niej szczegóły, których nie przytoczył Łukaszewicz. Ale i Prumers uznaje ją za zupełnie fałszywą: W r. 1369 żydzi poznańscy nie mogli wyprawić poselstwa do papieża w Rzymie, gdyż papieże rezydowali wówczas jeszcze w Avignon. Papież ówczesny nie nazywał się Innocenty, jak twierdzi Dessauer, lecz Urban V. W r. 1369 nie panował w Polsce król Ludwik węgierski, lecz Kazimierz W. a przywilej królewski na rzecz żydów, zawierający rzekomo wyjątek z bulli papieskiej, biorątej żydów w obronę, identyczny jest z przywilejem z r. 1453, pochodzi więc z czasów Kazimierza Jagiellończyka, a nie Kazimierza W. W sprawie owej

Andrzej W ojtkowski

rzekomej bulli papieskiej Prumers zwracał się do pruskiego "Historisches Institut" w Rzymie, lecz poszukiwania były bezskuteczne. Nie ma też żadnego dowodu na to, że w r. 1434, jak twierdzi Dessauer, zarządzono zbadanie Asłu_ szności zarzutów, czynionych żydom, oraz, że w r. 1554 proces w tej sprawie zakończono ugodą, w której żydzi zobowiązali się płacić rocznie 800 tynfów na procesję Bożego Ciała i dostarczać trzech żydów, mających iść w procesji z nożami i tablicą. W r. 1554 nie było jeszcze w Polsce tynfów. Wreszcie datę roku 1723 układu pomiędzy żydami a karmelitami w sprawie daniny w wosku, łoju, prochu i oliwy, podaną przez Dessauera, Prumers poprawia słusznie na 1724. Dla tych to niedokładności Prumers odrzuca wersję Dessauera, według której hostie zostały rzeczywiście ukradzione przez chrześcijankę, służącą u żyda, ale nie w celu wydania jej żydom, lecz sprzedania złotego cyborium, skradzionego z hostiami. W dalszym ciągu swej rozprawy Prumers wskazuje na proces sochaczewski, wytoczony żydom w r. 1557 o znieważenie hostii, dostarczonej im również przez chrześcijankę, Dorotę Latecką, dodając, że pewne szczegóły z niego mógł był przejąć Treter do swej opowieści. Następnie omawia urzędowe zapiski w aktach miejskich i grodzkich, oraz wzmianki w przywilejach królewskich o rzekomej zbrodni żydów poznańskich, a mianowicie zamiar pisarza miejskiego z wieku XVII dopisania historii tej w księdze miejskiej pod r. 1403 11 ("De Judaeorum furto sacratissimi Sacramenti hic notandum") , zamiar zresztą nie uskuteczniony; następnie pozycję w rachunkach miejskich wydatku na proch, potrzebny do strzelania w czasie procesjonalnego przenoszenia stołu z kamienicy Świdwów do kościoła Bożego Ciała, przy czym wspomniano o rzekomej zbrodni żydów; zapiskę z akt grodzkich z r. 1659 o kamienicy Świdwów i zbrodni w niej popełnionej, dekrety Jana Kazimierza z tegoż roku i z r. 1668 w sprawie sporu o tę kamienicę, wspominające również o zbrodni żydów, a wreszcie zestawienie dochodów karmelitów poznańskich z r. 1775, znajdujące się w Archiwum Watykańskim, a notujące również ową zbrodnię. W aktach konsystorskich poznańskich wiadomość o rzekomej zbrodni żydowskiej zapisana została dopiero w r. 1772 i to na żądanie generalnego prokuratora polskiej prowincji karmelitów. Wreszcie wspomina Prumers o procesji, odprawionej w Poznaniu dnia 26 sierpnia 1799 r. w 400 rocznicę zbrodni i cudu, z udziałem około 20 tysięcy wiernych, na podstawie "Sudpreussische Zeitung", dziwiąc się, że masy tak wielkie nie dopuściły się żadnych ekscesów przeciwżydowskich. Rzecz charakterystyczna, że autor rozprawy tak ważnej i gruntownej nIe zaglądał wcale do książeczki ks. Kantego Kowalskiego z r. 1840 i nigdzie jej nie cytuje. Nie zna więc brzmienia ugody, zawartej w r. 1724 pomiędzy karmelitami a żydami i nie zadał sobie nawet trudu odszukania jej w aktach grodzkich, do których na żądanie Karmelitów została wpisana, poprzestając tylko na wzmiance o niej, zawartej w dekrecie komisji, regulującej długi żydowskie w r. 1774. Wobec tego ugodzie tej, nie omówionej przez Prumersa, należy się przyjrzeć bliżej. Autor przeróbki Tretera z r. 1747 twierdzi, że doprowadzili ją do skutku "przyjaciele". Są oni na końcu podpisani. Byli to mianowicie Wojciech z Werbna Rydzyński, kasztelan lędzki, Mikołaj Skóraszewski, kasztelan przemęcki, i Jan Bojanowski, jako przyjaciele "ex p a r t e a c t o r e a ", to znaczy ze strony kar

melitów; Jan Chryzostom Radziejowski, pisarz ziemski brzeski i surogat poznański i Jan z Pierzchną Koszutski jako przyjaciele "ex parte citata", to znaczy ze strony żydów; potem idą podpisy karmelitów, po njch następowały podpisy żydowskie, w przedruku ks. Kowalskiego zaznaczone tylko notatką "S e q u - e n t e s s u b s c r i p t i o n e s J u d a e o r u m i n ve r s i b u s e t c ", t o znaczy, że to były podpisy literami hebrajskimi. Była to ugoda, zapisana w aktach grodzkich, doprowadzona do skutku przez wyżej wymieniony sąd polubowny, a nie jak czytamy w przeróbce Tretera z r. 1747, dekret sądu grodzkiego. W grodzie oblatował tę ugodę ojciec Franciszek od Niepokalanego Poczęcia N.M.P., "generalis causarum provisor" karmelitów poznańskich. Ugoda przez owych przyjaciół do skutku doprowadzona, zawarta została pomiędzy przeorem, ojcem Erazmem od Ś. Trójcy imieniem swoim i całego zgromadzenia zakonnego, a "niewiernymi żydami starszymi synagogi poznańskiej swym i całej synagogi oraz i pospólstwa całego imieniem" . Ugoda kładła kres sporowi, wytoczonemu w grodzie poznańskim żydom z powodu odmówienia udziału w procesji sekularnej r. 1699. W procesie tym sąd grodzki wydał już był dekrety, ale apelowano od nich zarówno na sejm, jak i do trybunału piotrkowskiego, żydzi jednak, nie czekając wyniku apelacji, "uchodząc, jak czytamy w ugodzie, w tej sprawie wątpliwych na swoją stronę dekretów a do tego nieznośnych na proces długoletni kosztów", zastrzegając się atoli, "że na tej procesji nigdy nie chodzili i ani o niej od antecesorów swoich, starszych żydów nie słyszeli, żeby na nią chodzić mieli" , zawarli ową ugodę. W tej to ugodzie żydzi "in m e m o r i a m s c eleris perpetrati et in recompensam poenae publicae pro m a i o r i g lor i a D e i II zobowiązali się dawać w każdy poniedziałek po Świętej Trójcy: dwa kamienie oliwy na palenie lamp przed trzema hostiami w kościele Bożego Ciała, dwa kamienie wosku i tyleż łoju topionego "na uroczystość całej oktawy Bożego Ciała" ijeden kamień prochu "na triumf uroczystości oktawy Bożego Ciała" , i to na ręce przeora i za jego kwitem, po raz pierwszy w r. 1725. W zamian za to karmelici zobowiązali się zaniechać dochodzenia swoich pretensji w drodze sądowej. Kara konwencjonalna za nie dotrzymanie umowy wynosiła tysiąc czerwonych złotych. Równocześnie z tą ugodą wciągnięto do akt grodzkich ratyfikację jej, podpisaną przez ks. Franciszka od Niepokalanego Poczęcia N. M. P. z jednej strony, a z drugiej przez "niewiernych" Eliasza Marcusa, Marka Layzera, Hersza Lewka i Jakóba Pinkiewieza. Prumers, wiedząc o tej umowie tylko z dekretu komisji oddłużeniowej, wspomnianego przez Perlesa, stwierdza, że nie ma w nim wzmianki o rzekomej zbrodni żydów. W ugodzie samej żydzi jednak pozwolili umieścić zwrot "in m e m o r i a m s c e l e r i s p e r p e t r a t i II i o "trzech przenajświętszych hostiach od antecesorów pomienionych żydów, starszych poznańskich, w kamienicy, natenczas Świdnickich (!) nazwanej, skłutych". Umowę, zawierającą te oskarżenia, żydzi podpisali, umieściwszy w niej tylko zastrzeżenie, że nigdy w procesji udziału nie brali i nigdy od przodków swoich nie słyszeli, "żeby na nią chodzić mieli II . Zaznajomienie się z książeczką ks. Kowalskiego umożliwiłoby Prumersowi dokładniejsze ustalenie daty przerobienia starej monstrancji tak, aby w niej trzy

Andrzej Wojtkowskihostie mogły być pomieszczone. Wiemy, dzięki ks. Kowalskiemu, że stało się to w r. 1756, gdy tymczasem Priimers twierdzi ogólnikowo, że jej dokonano po ogłoszeniu książki Tretera. Korzystając z materiałów, przytoczonych przez ks. Kowalskiego, Priimers mógłby był dokładniej przedstawić dzieje sporu o ka, mienicę Swidwów i początki kaplicy, na którą została przerobiona. Nie wykonał wreszcie Priimers jednego jeszcze zadania, które do niego należało: nie zbadał tablicy marmurowej, wmurowanej obecnie w filarze lewej nawy, przed amboną. Napis na niej, mówiący o zbrodni żydów i o cudzie trzech hostii na łąkach poznańskich, ogłoszony został po raz pierwszy, jak już wiemy, w r. 1747, a po raz drugi w r. 1840 przez ks. Kowalskiego. Dokumentu tego nie wziął pod uwagę także Łukaszewicz. A tymczasem ks. prałat Leon Rankowski, pomijając Tretera, na nim się wyłącznie oparł w rozprawie p. t.

"Odbudowanie i odnowienie kościoła Bożego Ciała", drukowanej w Kronice miasta Poznania, 1924, str. 65-71, 141-147 i 235-241. Wobec całkowitej zgodności tej tablicy z Treterem nasuwa się pytanie, czy tablica dla Tretera była źródłem, czy też odwrotnie Treter był źródłem dla tablicy. O wieku tablicy wiemy tylko tyle, że istniała już przed spaleniem się kościoła Bożego Ciała, w w. XVII, że w pożarze ogorzała i popękała. Chodzi o to, czy istniała już przed r. 1609 tak, że Treter mógł z niej korzystać; czy też powstała dopiero po ogłoszeniu drukiem jego książki. Fakt, że Treter nie wspomina o niej, nie dowodzi jeszcze niczego, gdyż autor tu wogóle nic nie pisze o źródłach, z których korzystał. Wspomina tylko, że jako młodzieniec często rozmawiał z karmelitami o cudach, które się w kościele Bożego Ciała działy, że książkę i ryciny wykończył w Rzymie w czasie 25-letniego tamże pobytu swojego, a więc zdała od źródeł. Ajednak jedno zdanie umieszczone w nawiasie na str. 30 jego książki, pozwala na określenie stosunku tablicy do niej. Pisze mianowicie Treter, że według niektórych podań biskupem, co się w procesji udał na miejsce objawienia się Naj św. Sakramentu, był Stanisław Ciołek, że jednak według jego obliczeń jest rzecząprawdopodobniejszą, iż to był Wojciech Jastrzębiec, który właśnie w r. 1399 objął rządy diecezji poznańskiej, gdyż Ciołek został biskupem dopiero w r. 1428. Tablica natomiast głosi bez wahań, że to był Wojciech Jastrzębiec. Treter z pomocą porównywania i kontrolowania dat doszedł, jak to zaznacza z chwalebną ostrożnością naukową, do rezultatu tylko prawdopodobnego ("probabilius"). Tablica, głosząca z taką pewnością, że to był Wojciech Jastrzębiec, byłaby go od tego trudu i tej niepewności uwolniła, gdyby już przed jego książką istniała. A zatem Treter dla niej był źródłem a nie odwrotnie: ona dla Tretera. Autor napisu na tablicy skorzystał z uczonej korektury, dokonanej w tym punkcie przez Tretera w podaniach ludowych, ale podał jako pewnik to, co dla Tretera było tylko prawdopodobne. (Treter: "hunc (seil, episcopum) nonnulli Stanislaum Cyolek fuisse volunt. Sed annorum computatio repugnat, quandoquidem anno 1428 episcoparum adeptus fuit. Probabilius est Albertum II dictum Jastrzembiec, qui anno 1399 ad episcopatum evectus fuit, ecclesiae Posnanien, Gubernacula tenuisse". - Napis na tablicy marmurowej: "venit antistes Albertus secundus de domo Jastrzębiec"). Nie wiele więc nowego Priimers mógł dodać do wyników badań Łukaszewicza. Zawdzięczamy badaczowi niemieckiemu wiadomość z Archiwum Wa

tykańskiego o odpustach dla pielgrzymujących do kościoła Bożego Ciała w Poznaniu z r. 1401 i 1403, pierwszą dokładną analizę przywileju Jagiełły z r. 1406, kilka nowych szczegółów z trudno dziś dostępnej książki Dessauera, wypis ze zbioru kazań, zestawionych przez Michała z Janowca w latach 90 wieku XV w Trzemesznie , zawierający wiadomość o kradzieży hostii przez niewiastę chrześcijańską, kłuciu jej przez żydów i porzuceniu na błoniach, przy czym Prumers błędnie odczytał jedną z glos polskich, pisząc: "krzykała" , zamiast "strzykała" , "itaut", zamiast "ita" (zob. rękopis Biblioteki Raczyńskich nr. 161, fol. 133v. , oraz Aleksandra Brucknera rozprawę, cytowaną przez Prumersa, p. t. "Ueber die jajlteren Texte des Polnischen" w "Archiw fur slavische Philologie", X, 1887, str. 384), wypis z"Relationes Posnanienses" 1659 r. , dotyczący sporu o kamienicę Świdwów itd. W świetle wszystkich tych materiałów i wyników badań Łukaszewicza, ks.

Kowalskiego, Perlesa i Prumersa nowe szczegóły, przytoczone w przeróbce Tretera z r. 1747, okazują się częściowo błędnymi. Nie ma śladów skrobania czy wycinania kart z ksiąg miejskich z lat 1399 i 1408. Twierdzenie przeciwne, zawarte w przeróbce, dowodzi, jak pilnie i w wieku XVIII szukano w księgach miejskich dowodów winy żydowskiej. Nie mamy dowodów na to, że żydzi uczestniczyli kiedykolwiek w procesji sekularnej z nożami i tablicą; jest więc nieścisłe twierdzenie autora przeróbki, że żydzi przestali uczestniczyć w procesjach po usunięciu odnośnych zapisek z ksiąg miejskich. Owe "procesa wielkie" o udział żydów w procesji, o czym czytamy w przeróbce, trzeba zredukować do jednego tylko, wytoczonego w r. 1700, a zakończonego sądem polubownym w r. 1724. Błędne jest też twierdzenie autora przeróbki, że danina, do której się żydzi zobowiązali w ugodzie, miała trwać dopóty, "póki wyraźny oryginalny nie pokaże się dokument" . * * *

"Prowiant anielskiego chleba" ma więc wartość jako dokument epoki, jako zbiór informacyj o Bractwie nieustającej adoracji z r. 1746, nabożeństw do świętych trzech hostii, św. Onufrego i innych świętych, z których najbardziej nas tu obchodzi zapomniany patron m. Poznania, Święty Andrzej Corsini, którego pobożni nasi przodkowie widzieli na niebie, jak swoim płaszczem karmelitańskim osłaniał Poznań od zarazy i jak mu błogosławił. Nie ulega wątpliwości, że kult tego świętego karmelity zaprowadzili w naszym mieście karmelici trzewiczkowi przy Bożym Ciele, że kult ten zanikł a sam święty patron naszego miasta poszedł w zapomnienie po skasowaniu tego klasztoru, czyli przed 100 laty tak, że w czasie zaraz, szerzących się w Poznaniu w latach 30 i 40 ubiegłego wieku, już nie wzywano u nas pomocy ś. Andrzeja Korsyna. Św. Andrzej Corsini urodził się w r. 1302 we Florencji, był potem karmelitą, w r. 1362 został biskupem w Fiesole i umarł 8 stycznia 1374. Według Encyklopedii Kościelnej Chełmiekiego święto jego przypada na 4 lutego. Kanonizował go papież Urban VIII, zmarły w r. 1644. "Acta Sanctorum" BolIandystów nie wspominają o nim ani pod 8 stycznia ani pod 4 lutego. Relikwie jego znajdują się w klasztorze karmelitów we Florencji. Z powyższego wynika, że kult tego świętego dotarł do Poznania najwcześniej w połowie wieku XVII. W 100 lat później był w pełnym jeszcze rozkwicie,

Andrzej W ojtkowski

skoro w r. 1747 drukowano w Poznaniu godzinki i litanię o nim. Czegóż czciciele tego patrona naszego miasta mogli się dowiedzieć z nabożeństwa, wydrukowanego w "Prowiancie anielskiego chleba"? Dowiedzieli się co następuje: urodził się z niepłodnych przedtem rodziców. Przed jego przyjściem na świat śniło się matce, iż ma urodzić wilka, ale przed kościołem, dokąd się udała w trwodze, oznajmiono jej, że "baranka ma, nie syna". Gdy chłopiec podrósł, matka mu ten sen opowiedziała z tym skutkiem, że Andrzej wstąpił natychmiast do klasztoru karmelitów, by pędzić w nim żywot jak najostrzejszy. Gdy go później, za natchnieniem Boskim, obrano biskupem Fiesole, ukrył się w klasztorze kartuzów, uciekając przed tym dostojeństwem. Za sprawą Boską kryjówkę jego wskazała jedna dziecina niewinna. Wtedy wreszcie święty przestał się opierać, widząc w tym oczywistą wolę Boską. Rządząc diecezją, ukrócił wiele złego; ustały krzywdy, wymiar sprawiedliwości stał się lepszy. Umarł opłakiwany przez ubóstwo, które jałmużna mi wspierał. Godzinki kończą się modlitwą do niego: "Cudotwórny nasz Patronie, Miejże Poznań w swej obronie, Doznaliśmy Twej opieki, Niech ją znamy i na wieki... ". Dwie ostatnie zwrotki hymnu o nim brzmią, jak następuje: "Znają francuskie, angielskie korony, Jakoś każdemu prędki do obrony, Zna Cię.i Poznań, widział Twe dozory, Kiedy śmiertelne przechodziły mory.

Znajże się do nas i dłużej, Korsynie.

Przy Twojej straży niech Poznań nie ginie.

A my za takie doznane opieki Chwalić Cię z Bogiem będziemy na wieki".

Jedynym śladem żywego niegdyś w Poznaniu kultu tego świętego jest ołtarz i obraz jego w kaplicy Matki Boskiej kościoła Bożego Ciała. * * *

Czy burzymy piękną legendę? Powtarzamy tylko to, do czego już w r. 1747 doszli karmelici poznańscy, poważnie badając sprawę: nie ma d o k u m e n - tów, stwierdzających winę żydów. Nie wspominają o niej dokumenty z pierwszych lat wieku XV, choć piszą o cudzie objawienia się Najświętszego Sakramentu na łąkach poznańskich. Dopiero Długosz, idąc zapewne za dawnymi podaniami, cud ten połączył ze zbrodnią żydów. Są tylko poszlaki winy żydów, wskazane lojalnie przez Priimersa, przeciwnika podania: prawdopodobne uwięzienie żydów poznańskich w latach 1399-1401, wczesne powstanie tradyq'i ich zbrodni wśród ludu, do czego dodać należy zgodę żydów na umieszczenie wzmianki o zbrodni ich przodków w ugodzie z r. 1724. To, co się ponadto podaje na dowód winy żydowskiej, nie wytrzymuje krytyki naukowej.

" G o t t h a t s t e t s d e n H i r t e n g n a d i g s i c h e r w i e s e n ", mówi Dziewica Orleańska u Schillera, sama będąc pastuszką i mając na myśli pasterzy betleemskich. Więc i w Poznaniu Zbawiciel objawił się najpierw pastuchom poznańskim. Dzięki temu objawieniu wzmógł się potężnie kult eucharystyczny w naszym mieście. Ale żaden dokument nie zmusza nas do uwierzenia w prawdziwość podania, głoszącego, że początek owego spotęgowanego kultu Sakramentu Miłości Boskiej był połączony z wyrządzoną Mu straszliwą zniewagą i z egzekucją żydów, tak ohydną w swoich barbarzyńskich i pełnych okrucieństwa szczegółach!

[ KMP 1936, nr 4 ]

PRZYPISY: l T. Treter: Sacratissimi Corporis Christi historia et miracula . . . Brunsberga 1609; zob. Estreicher t. 31, str. 310.

, 2 T. Treter: Trzy Swięte Hostie w Poznaniu 1399 roku nożami od żydów ukłute. . . Poznań 1772; zob. EstI. t. 31, str. 311. 3 T. Treter: Geschichte von den heiligen drey Hostien, welche zu Posen im Jahre 1399 von den Juden auf eine unerh6rte Art gemisshandelt worden sind.

. . Poznań 1799; zob. EstI. XXXI, 311.

4 Zob. EstI. t. 31, stI. 311.

5 FI. Powsiński, przeor klasztoru Bożego Ciała w Poznaniu: Depozyt Ciała i Krwi Jezusowej, powierzony i zostawiony Ojcom wielebnym Karmelitom w kościele Bożego Ciała we trzech hostiach . . . Poznań, 1663; drugie wydanie pod tytułem: Drugi depozyt Ciała i Krwie Jezusowej. . . Poznań 1722; zob. Estreicher, t. 25, str. 197. 6 Książki tej nie mogłem w Bibliografti Estreichera odszukać.

7 W streszczeniu Priimersa podany jest rok 1554 jako data ugody, nie rok 1454; zob. niżej.

8 Priimers daremnie ich tam szukał, zob. rozprawę jego, omówioną niżej.

9 Wydrukował go Franciszek Piekosiński w tomie V Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski (Poznań 1908), str. 86-88. 10 Ks. Kanty Kowalski, O kościele Bożego Ciała. . . , str. 53; wizytacja odbyła się w I. 1779. 11 Priimers podaje błędnie I. 1402

Powyższy artykuł jest częścią publikacji Kronika Miasta Poznania: kwartalnik poświęcony problematyce współczesnego Poznania: Antologia 1990 R.58 [Nr3/4] dostępnej w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej dla wszystkich w zakresie dozwolonego użytku. Właścicielem praw jest Wydawnictwo Miejskie w Poznaniu.
Do góry